|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-07-2017, 00:38 | #91 |
Reputacja: 1 | Zaostrzony pal wystrzelił w jego kierunku, lecz minęło kilka milisekund zanim trafił w Deana. Pół uderzenia serca, w trakcie którego chłopak był pewien, że jego życie zaraz dobiegnie końca. Następnie nadszedł ból i van der Veen padł na ziemię. Czy umierał? Zapewne. Jednakże jego ciało zdawało się tego jeszcze nie dostrzegać. Czy adrenalina naprawdę mogła aż tak mocno działać? Następnie Jerry krzyknął i Dean na chwilę zapomniał o swej rozterce. Prędko podniósł wzrok na czarnoskórego, spodziewając się najgorszego. Odciętej głowy, przebitej piersi, złamanego karku. Tymczasem Gbadamosi wydawał się całkiem zdrów. Dlaczego więc podniósł głos? Kolejna zagadka. Van der Veen czuł się bardzo skołowany i nieznośnie wolno analizował wydarzenia. Gdyby tylko krew w skroniach nie pulsowała tak głośno... Wydawała się zagłuszać wszelkie myśli Deana zanim te powstawały. Holender spojrzał na kolano i zrozumiał, że rana - czy też raczej otarcie - zdawało się bardzo powierzchowne. Odetchnąłby z ulgą, lecz wciąż był okropnie spięty. Tyle wokół się działo. Bodźce atakowały ze wszystkich stron. Dzikusy przy maszcie z flagą zwróciły na nich uwagę. Ken, Lindsay i Gaudencio robili szum. Leśne ptaki okropnie skrzeczały, zrywając się do lotu w ucieczce. Płuca Deana gwałtownie zaczerpywały, a następnie usuwały zgromadzone w nich powietrze. Oddychał ustami - szybko, łapczywie pochłaniał tlen... bo mógł. Po przeżył. Bo było mu to dane. Jak na razie. Jego uwagę zwrócił głos Claire. Dziewczyna odkryła metodę, którą dzikusy oznaczali pułapki. Żółta kropka. Pojedyncze, okrągłe ślady farby nagle stały się najważniejszą rzeczą w multiwersum. Nie mogli przeoczyć żadnego znaku! Niespodziewanie zostali wepchnięci w okrutną grę na spostrzegawczość, w której game over równał się śmierci. Zerwali się do biegu. Na szczęście drobne uszkodzenie nie ograniczało ruchomości kolana. Dean dziękował Bogu. Co, gdyby zaczął kuleć? Czy Claire zostałaby, aby mu pomóc? Nie zwróciłaby na to uwagi? A może z pełną świadomością zostawiłaby go na pastwę losu? Co on uczyniłby, gdyby role zostały odwrócone i to Lockhart potrzebowałaby jego pomocy? Van der Veen miał nadzieję, że nigdy nie będą musieli poznać odpowiedzi na te pytania. Dlatego też czuł całym sobą, jak ważne jest dostrzeżenie w porę ślad farb i uniknięcie pułapek. Musieli zrobić wszystko, co tylko w ich mocy, aby przeżyć. |
23-07-2017, 16:35 | #92 |
Reputacja: 1 | usuneło mi całego długiego posta podczas pisania :c Więc wersja ostro skrócona Lindsay była przerażona i zła, ale nie nią tyle aby nie czuć wewnętrznych rozterek kiedy jeden z dzieciaków zaliczył gonga prosto w łeb z ciężkiego gara. Chwilę walczyła ze swoimi instytucjami... innowacjami czy czymś takim, matczynymi, aby nie ruszyć gówniakowi z pomocą. Jak mogła mieć niby takie myśli skoro nie miała dzieci?! Nie mieściło się to w jej tlenionym łbie, ale teraz nie było i tak na to miejsca. Spojrzała na swojego Misiaczka, aby zaraz ponownie przenieść wzrok na nacierającą dalej grupę.
__________________ Once upon a time... |
24-07-2017, 07:09 | #93 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 |
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena Ostatnio edytowane przez Zombianna : 30-07-2017 o 04:31. |
24-07-2017, 07:40 | #94 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral, To make sure that I stay dead. |
24-07-2017, 11:37 | #95 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
24-07-2017, 18:30 | #96 |
Reputacja: 1 |
|
26-07-2017, 08:15 | #97 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Marty zdecydował się z nim iść, co chłopak przyjął z delikatnym uśmiechem. Po pierwsze, zawsze to raźniej we dwóch, a po drugie, jak przyjdzie ginąć, to zawsze jest szansa, że wypadnie akurat na tego drugiego. Tak, Calistri zdecydowanie nie chciał tu zginąć i musiał zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. Widząc, że dzikusy wzięli szturmem jadalnie, razem z Blake'iem przebiegli szybko na drugą stronę ścieżki i ukryli się w krzaczorach. Zdaniem Danny'ego głupotą było wyskakiwanie z domku i darcie japy, a potem konfrontacja, ale Ken nigdy do bystrych nie należał, nie mówiąc już o Lindsay. Dzięki swojemu durnemu planowi pozwoli chłopakom zakraść się do domku Lambo, co było niewątpliwym plusem ich idiotycznego pomysłu. |
27-07-2017, 11:13 | #98 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
27-07-2017, 18:58 | #99 |
Reputacja: 1 |
__________________ |
28-07-2017, 16:44 | #100 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral, To make sure that I stay dead. Ostatnio edytowane przez Czarna : 28-07-2017 o 16:50. |
| |