Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2018, 00:27   #101
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Kręta, wijąca się wzdłuż rzeki Måna linia kolejowa doprowadziła w końcu wiozący trójkę agentów Spectry pociąg do Rjukan, które okazało się być końcowym przystankiem na tej trasie. John z ulgą opuścił pełen robotników dojeżdżających do fabryki wagon i wyszedłszy na peron rozprostował kości.

Urzędnicy w kasie raczej nie mówili po angielsku, więc zdobycie informacji na temat najbliższego hotelu mogło być cokolwiek utrudnione. Edvard dowiedział się wszakże, że odwiedzający zakłady Norsk Hydro goście zatrzymują się najczęściej w hotelu "Krokan", położonym około 8 kilometrów od samego Rjukan, za to znacznie bliżej samego zakładu, mieszczącego się, podobnie jak i sam hotel, w sąsiadującej z Rjukan miejscowości Vemork. Taksówka spod dworca za niewielką opłatą zabrała tam trójkę agentów.


Hotel "Krokan" okazał się być przebudowanym schroniskiem górskim, zbudowanym w skandynawskim stylu, jak zresztą większość budynków w tym rejonie. Drewniane, zbite z desek ściany lśniły bielą, od której odcinały się ciemne, również drewniane futryny drzwi i okien. Z zewnątrz wyglądał dość okazale, a po wejściu okazało się, że surowe, skandynawskie wnętrza potrafią być zadziwiająco ciepłe i przytulne.

Agenci bez problemu otrzymali trzy ładne, choć dość surowo urządzone pokoje. Na zdecydowany plus należało zaliczyć, że jako pokoje o najwyższym standardzie wszystkie miały osobne łazienki. Pozwoliło to agentom odświeżyć się po podróży i przebrać w wyjściowe ubrania przed wizytą w zakładach Norsk Hydro. Przed samym wyjazdem udało się również zjeść w hotelowej restauracji ciepły posiłek, złożony z rzadkiej zupy z baraniny z klopsikami zwanej sodd oraz tradycyjnego gulaszu z baraniny z kapustą, zwanego fårikål. Wezwany przez recepcję hotelu samochód podwiózł agentów na spotkanie do zakładu.

Elektrownia zrobiła na Johnie niesamowite wrażenie. Jako człowiek morza znał nieprzewidywalność i gwałtowność żywiołu wody, musiał więc chcąc nie chcąc podziwiać zdolnych Norwegów, którzy w tak niegościnnym terenie, na zboczach wąskiej doliny wijącej się między majestatycznymi szczytami masywu Gausta i płaskowyżu Hardangervidda, zbudowali tak potężny zakład, obejmujący nie tylko wielką halę pełną wirówek służących oddzielaniu frakcji chemicznych, począwszy od amoniaku, a skończywszy na tlenku deuteru, ale również wielką hydroelektrownię, w której masywne turbiny dostarczały potężnych ilości prądu, z których korzystał nie tylko zakład, ale również całe położone nieopodal miasteczko.



Dyrektor Stiansen przyjął trójkę agentów w swoim gabinecie, mieszczącym się w budynku administracji zakładów Norsk Hydro. Po standardowych grzecznościowych formułkach i rozmowach, podczas których John musiał się nieźle nagimnastykować, by nie zdradzić się przed Norwegiem nieznajomością realiów Stanów Zjednoczonych, dyrektor Stiansen dał wreszcie znak, aby przejść do celu wizyty trójki agentów.

Zająwszy wygodnie miejsce na sofie naprzeciwko biurka dyrektora Stiansena, John odezwał się w te słowa.

- Jak pan zapewne wie, panie dyrektorze, reprezentuję firmę Babcock and Wilcox z Providence w stanie Rhode Island, wiodącego producenta kotłów parowych. Dostarczamy kotły dla marynarek wojennych i handlowych wielu państw, jak również do zastosowań przemysłowych i produkcji energii na lądzie. Współpracujemy z firmami w Kanadzie, Zjednoczonym Królestwie, Niemczech, a nawet w Danii.
Dyrektor Stiansen słuchał tego wstępu z uprzejmym uśmiechem, nie dając po sobie poznać, czy wywód "Amerykanina" zrobił na nim jakiekolwiek wrażenie.
- Firma, którą reprezentuję - ciągnął John - ciągle szuka nowych możliwości zwiększania wydajności naszych kotłów, abyśmy byli w stanie dostarczać naszym klientom jeszcze bardziej nowoczesne i wydajne rozwiązania. Dlatego też... - John zawiesił na chwilę głos, chcąc przydać swojej wypowiedzi dramatycznego efektu - zainteresował nas pewien produkt, który ma do zaoferowania pańska fabryka.
Dyrektor Stiansen uśmiechnął się nieco szerzej, jak gdyby chciał dać Johnowi do zrozumienia, że odgadł, w którym kierunku potoczy się rozmowa.
- Co pan ma na myśli? - pytanie Stiansena nie zdradziło jednak, że Norweg wie, jaka będzie odpowiedź.
- Chodzi o tlenek deuteru, zwany również ciężką wodą. - John nie bawił się w podchody. - Nasi inżynierowie są zdania, że istnieje możliwość zastosowania ciężkiej wody w zamkniętym obiegu pary i uzyskania przez to, dzięki wyższym wartościom ciepła skraplania, większej wydajności termicznej. Obliczenia dają podstawy sądzić, że moglibyśmy uzyskać ponad dziesięcioprocentowy wzrost wydajności naszych kotłów... co przy obecnej ich sprawności pozwoli uzyskać tą samą moc grzewczą przy użyciu jedynie dwóch trzecich paliwa, które obecnie zużywają. Zgodzi się pan zapewne, że to dość obiecująca perspektywa, prawda, panie dyrektorze?
- Rzeczywiście, panie dyrektorze Lloyd, to dość istotna oszczędność. - odparł Stiansen. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Oczywiście - ciągnął John - aby móc przekonać się, czy nasze obliczenia faktycznie są prawidłowe, musielibyśmy zbudować prototyp takiego kotła i przeprowadzić próby. Do tego zaś potrzebowalibyśmy dość dużej ilości ciężkiej wody.
- Jak dużej? - szybko spytał Stiansen. Widać było, że dopiero teraz dyskusja przybrała interesujący go obrót.
- Do budowy samego prototypu przynajmniej kilkadziesiąt litrów. Może nawet około stu... - zaczął John, ale Stiansen w tym miejscu mu przerwał.
- Zdaje Pan sobie sprawę, że możliwości naszej fabryki są znacznie skromniejsze?
Teraz z kolei John utkwił w Norwegu badawcze spojrzenie.
- To znaczy? - zapytał.
- Aktualnie produkujemy około 35 litrów ciężkiej wody miesięcznie. - poinformował go Stiansen. - A i to tylko przy założeniu, że produkcja amoniaku, naszego głównego surowca do produkcji saletry amonowej, osiąga zakładany poziom. Jeśli nawozu trzeba mniej, produkcja tlenku deuteru również spada. Aby wyprodukować ilość, o jakiej pan mówi, potrzebowalibyśmy około trzech miesięcy.
- To żaden problem - odparł John. - Zbudowanie prototypu zajmie nam podobny czas. Ponadto zanim jeszcze zaczniemy próby, potrzebowalibyśmy dokładnie sprawdzić, czy parametry fizykochemiczne ciężkiej wody pozwalają na zastosowanie jej w tym celu.
- Sugeruje pan - oczy Stiansena lekko się zwęziły - że nasza ciężka woda mogłaby być... zanieczyszczona?
- Ależ skąd - uspokoił go John. - Sądzę, że naszym naukowcom bardziej zależy na wykonaniu prób na niewielkiej ilości tej substancji, aby móc w warunkach laboratoryjnych ocenić, jak będzie się ona zachowywać poddana warunkom, jakie panują w zamkniętym obiegu kotłowym. Wie pan, to dla nas wciąż trochę niezbadany teren... - dodał John pojednawczo. - Wprawdzie od czasu, gdy profesor Urey odkrył deuter i połączył go z tlenem, mamy możliwość uzyskania próbek laboratoryjnych, ale ilości uzyskiwane tą metodą są zbyt małe i zbyt drogie, aby z ich pomocą przeprowadzić takie badania. Pański zakład jest w tej chwili jedynym na świecie, w którym możemy uzyskać wystarczającą ilość ciężkiej wody, aby móc przeprowadzić wszelkie badania, a być może również opracować technologię jej wykorzystania, która przyniesie pożytek milionom ludzi na całym świecie. - John utkwił w dyrektorze Stiansenie biznesowe spojrzenie. - Dlatego, panie dyrektorze, chciałbym pana prosić o możliwość udostępnienia nam do badań próbki ciężkiej wody. Sądzę, że na początek wystarczy około dwudziestu litrów. Jeśli nasi naukowcy będą zadowoleni z wyników, z wielką radością podpiszę z panem kontrakt na stałe dostawy tej substancji, a ponadto sądzę, że uda mi się uzyskać przychylność rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki, co przełoży się zarówno na inwestycje w pański zakład, szczególnie mające na celu zwiększenie wydajności produkcji ciężkiej wody, jak i na możliwość wejścia zakładów Norsk Hydro na rynek amerykański. Wie pan, nasi farmerzy też potrzebują nawozów. Co pan na to, panie dyrektorze? - zakończył z uśmiechem John i utkwił w dyrektorze Stiansenie wyczekujące spojrzenie, ewidentnie oczekując jego reakcji.
 

Ostatnio edytowane przez Loucipher : 09-07-2018 o 16:32. Powód: Poprawka (ilość substancji).
Loucipher jest offline  
Stary 15-07-2018, 19:46   #102
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 28

Czas: 1940.III.08; pt; godz. 19:00
Miejsce: południowa Norwegia; Vemork; zakłady Norsk Hydro, gabinet Stiansena
Warunki: zmierzch, jasne, ogrzane wnętrze gabinetu



ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd), mł.ag Gulbrand (Rasmussen)



Za oknem gabinetu ten pogody, piątkowy dzień wyraźnie miał się wyraźnie ku końcowi. Było jeszcze widno ale już na niebie widać było pierwsze oznaki nadciągającego zmierzchu. A rozmowa w gabinecie specjalisty od kontaktów z klientami nadal trwała. - Przepraszam próbkę wielkości naszej 2 - 3 tygodniowej produkcji? - gospodarz nieco zawiesił wzrok na głównym rozmówcy jakby chciał się upewnić, że dobrze zrozumiał to o czym mówił przedstawiciel amerykańskiego koncernu.

- Tak, to oczywiście jest możliwe. - zgodził się kiwając głową i nasuwając mocniej okulary na nos. John w pierwszej chwili mógł się ucieszyć, że tak gładko jego rozmówca wyraził zgodę ale Gabrielle jako specjalistka od czytania ludzkich emocji w lot wyczuła, że będzie jakieś “ale”. No i było. - Myślę, że taką próbkę udałoby nam się przygotować gdzieś za 2, 3 miesiące. - starszy pan pokiwał głową patrząc na szefa amerykańskiej delegacji.

- Proszę zrozumieć, nie produkujemy wody mineralnej, żeby to szło w tysiące litrów tygodniowo. Mamy swój rytm pracy i zamówień. Dużo zamówień. Dlatego z wielką chęcią przystaniemy na pańską ofertę no ale nie posiadamy takiej ilości tego produktu na podorędziu. Dopiero właśnie gdzieś za te 2 czy 3 miesiące, będziemy mieli taką ilość o jaką pan pyta. - Norweg chyba poczuł się w potrzebie wyjaśnić sytuację swojego zakładu. O ile się orientował Anglik nie było to nic zaskakującego. W końcu gdy w zakładzie jego ojca ktoś chciał zamówić jacht czy łódkę to też przecież musiał odczekać swoje zanim zrealizowano zamówienie. A widocznych w produkcji czy na ukończeniu łodzi nie można było mu dać bo przecież były już robione z myślą o innym kliencie. Tu widocznie było podobnie i dla Norwegów ilość ciężkiej wody jaka była potrzebna centrali do zbadania właściwości “altmarskiego radia” była nie taką butelką wody mineralnej którą można rozdawać razem z folderami reklamowymi firmy.

By jakoś rozładować napięcie albo by spełnić życzenie milczącej “Kanadyjki” gospodarz zaprosił amerykańską delegację na zwiedzanie fabryki i elektrowni w jednym. Jak dało się poznać Norweg chyba lubił tą część roboty bo z wyraźną wprawą, swobodą i przyjemnością oprowadzał po wielkich halach wypełnionymi różnorodnymi mechanizmami i pracującymi przy nich ludźmi. Wyglądało to trochę tajemniczo i przytłaczająco jak w większości tego typu miejsc na świecie gdzie tajemnicze maszyny i mechanizmy coś robiły ale nie będąc znawcą tematu niezbyt było wiadomo co i jaka jest ich rola. Za to John, jako z całej trójki agentów, osoba o najbardziej technicznym wykształceniu potrafił całkiem dobrze odgadnąć przez jaki dział akurat przechodzili i co się tam mniej więcej działo.

- No a proszę, tak wygląda produkt końcowy o jakim mówimy. - Norweg zaprowadził ich w końcu do jakiegoś, niezbyt dużego magazynu, niewiele większego od przeciętnego garażu. W nim stały jakieś metaliczne, srebrzyste baniaki. Gdzieś na oko pewnie 20 l lub podobne. Było ich z kilkanaście. Według słów gospodarza była to ostatnia partia właśnie przygotowana do wysłania dla klienta. Tak właśnie wyglądał produkt końcowy który tak bardzo interesował przybyszów zza oceanu. Dla centrali w Agencji wystarczyłby jeden taki baniak. Byli tak blisko no ale Norweg traktował ich jak zwykle się rozmawiało z klientami na tym poziomie rozmów biznesowych. I wedle tych procedur postępował jak najbardziej właściwie. Niestety te procedury biznesu stały w sprzeczności z interesami Agencji której pewnie niezbyt się uśmiechało czekać 2 czy 3 miesiące na swoją porcję ciężkiej wody. Sytuacja międzynarodowa była chwiejna i w każdej chwili wojna groziła eskalacją podobnie jak to właśnie miało miejsce w sąsiedniej Finlandii a wcześniej w Polsce. No i nawet jakby za te 2 czy 3 miesiące Norwedzy rzeczywiście dostarczyli taki baniak z ciężką wodą i Agencja weszła w jego posiadanie to i tak dla trójki agentów obecnych tu i teraz oznaczałoby to raczej mało udane zakończenie misji.

Na zewnątrz niebo zaczynało już granatowieć wiec wieczór musiał być bliski chociaż było jeszcze przed 8 PM jak mówiono na Wyspach lub przed 20 jak mówiono na kontynencie. Negocjacje i wycieczki zdawały się zmierzać ku końcowi. Stiansen zdawał się raczej być gotów trzymać swoich procedur i choć oznaczało to zgodę na dostarczenie kanistra z ciężką wodą to jednak dość oddaloną w czasie. Bez pojawienia się nowych argumentów raczej pewnie nie byłby skory do zmiany stanowiska “za ładne oczy” jak to wyczuwała Francuzka. Zostawało się pogodzić na te standardowe warunki i przygotować się na powrót z Norwegii z pustymi rękami albo coś wymyślić co pozwoli jednak zdobyć jeden z takich srebrzystych kanistrów jakie niedawno pokazywał im Norweg. Najmniej kłopotliwe wydawały się ponowne negocjacje chociaż trzeba by było prowadzić je bardzo umiejętnie by skłonić Norwega do zmiany zdania. W końcu wydawał się życzliwym i jowialnym starszym facetem który nawet zaprosił ich jutro na herbatę. Gabrielle podczas rozmowy w gabinecie dostrzegła kilka zdjęć oprawionych w ramki i wiszących na ścianie. W jednym z nich Stiansen pozował do zdjęcia z jakimś mężczyzną. Obaj byli ubrani w marynarki, uśmiechnięci i ściskali sobie dłonie. Gabrielle nie była pewna kim jest ten młodszy facet ale wydawało jej się, że już go gdzieś widziała. Albo jego zdjęcie. Niemniej nie mogła sobie od razu przypomnieć kim on mógł być. Na kolejnym zdjęciu widziała samego Stiansena prezentującego dumnie sporą rybę. To zdjęcie było wykonane gdzieś na tle lasu w przeciwieństwie do pierwszego które było na tle jakiejś drewnianej ściany z bali, chyba jakiegoś domu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 02-08-2018, 22:19   #103
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Wieczór - pokój w hotelu (wspólny post)


- Dwa miesiące! - John, z wyrazem furii na twarzy, chodził w te i we wte między ścianami hotelowego pokoju, w którym siedziała trójka agentów. - Dwa miesiące! Ten człowiek nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, co mówi! Za dwa miesiące w tym kraju mogą wylądować Niemcy... i obym się w tym momencie mylił! - Anglik zreflektował się, widząc zmarszczone czoło Edvarda i zwężające się źrenice Norwega.
- Pytanie czy mają coś na stanie, co dałoby się wykraść. - Gabrielle rozsiadła się wygodnie w jednym z foteli. Wcześniej bardzo chętnie flirtowała na pokaz z ich “przewodnikiem" by znaleźć dobry powód do pojawienia się w jego pokoju. - Potrzebujemy trzech kanistrów i na pewno nie mamy tyle czasu.
- Trzech? - John popatrzył ze zdziwieniem na Gabrielle. - Dwadzieścia litrów to jeden kanister. Skąd nagle trzy?
- Mowa była o najmniej jednym kanistrze. - Francuzka wzruszyła ramionami. - Fakt faktem, nie możemy tyle czekać.
- A zatem musimy tylko włamać się do magazynu i wynieść z niego jedną taką zabaweczkę. - John pokiwał głową z namysłem. - Mamy jakiś plan, jak to zrobić?
- Niezbyt. Mamy zaproszeni na jutro, prawda? - Gabrielle przeczesała włosy i uśmiechnęła się do mężczyzn. - Przejdźmy się, poprośmy o wycieczkę… może uda mi się poderwać jakąś wejściówkę.
- Stiansen pewnie nie będzie nam chciał odstąpić jednego z tych kanistrów... nawet, gdybyśmy go ładnie poprosili - Anglik podrapał się w głowę. - Skoro to dostawa dla klienta... - nagle wyprostował się, jakby coś mu wpadło do głowy. - Ciekawe, do kogo ta przesyłka, kiedy i jakim transportem stąd wyjeżdża. Może w transporcie łatwiej będzie podwędzić jeden z kanistrów...
- Tak… musimy się spróbować tego dowiedzieć. Kto wie…. Może transportowiec już czeka?
- Tego chyba można się dowiedzieć podczas rozmowy ze Stiansenem... - John puścił oko do swojej szefowej. - Sądzę, że ulegnie Twojemu urokowi osobistemu.
- Oby. - Gabrielle uśmiechnęła się szeroko. Jak by na to nie patrzeć była łasa na komplementy. - Chciałabym być w tym kraju jak najkrócej się da. Bez urazy… - Uśmiechnęła się do Edvarda. - ale stanowczo tu za zimno.
- Jak zaczniemy robić coś niezgodnie z prawem, to może się zrobić gorąco, i to też stanowczo za bardzo. -
zareplikował John. - Może jutro na lunchu spróbujemy delikatnie wybadać teren?
- Zaczniemy od "delikatnie". - Gabrielle mrugnęła do Anglika. Ten roześmiał się i figlarnie popatrzył Francuzce prosto w oczy.
 
Loucipher jest offline  
Stary 06-08-2018, 01:49   #104
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 29

Czas: 1940.III.09; pt; godz. 11:00
Miejsce: południowa Norwegia; Sandviken; domek myśliwski Stiansena, jadalnia
Warunki: dzień, jasne, ogrzane wnętrze drewnianego domu



ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd), mł.ag Gulbrand (Rasmussen)



Sobota nie okazała się zbyt pogodnym dniem. Co prawda nie padało ale niebo przesłoniły niezbyt ładne chmury wyglądające jak brudna wata. Nie odbiegało to jakoś szczególnie od zimowej pogody jaką mieszkaniec północnej czy zachodniej Europy mógłby nie być zaznajomiony ze swojej ojczyzny. Na szczęście odpowiednie palto, kurtka czy płaszcz skutecznie pomagały w walce z niepogodą. No i świat wewnątrz okien. Czy to w pokoju hotelowym, zamówionej taksówce czy wnętrzu domku myśliwskiego.

Pan Stiansen był na tyle miły, że gdy trójka jego wczorajszych gości przyjęła zaproszenie na herbatę przysłał nawet taksówkę która zabrała ich pod wskazany adres. Adres ukazał się na długim i dość wąskim jeziorem ulokowanym jak to zwykle w Norwegii bywało pośrodku dwóch pasm górskich stąd jego długi i wąski kształt. Niczym urwany fiord wewnątrz lądu. Początkowo przejechali przez Rjukan gdzie był “ich” hotel ale w kierunku wschodnim. Jechali drogą która przez jakiś czas podążała wzdłuż linii kolejowej prowadzącej do Oslo jaką tutaj przyjechali przed dwoma dniami. Potem jednak kierowca skręcił na północ i spory kawałek jechali wzdłuż właśnie tego długiego jeziora o ciemnych wodach i wybrzeżu oraz stokach nad nimi porośniętych gęstym lasem. W pogodny dzień mogło tu być całkiem ślicznie i malowniczo. No ale od rana wyglądało, że ten nowy dzień nie zaczął się zbyt pogodnie.





Przejechali tak jakieś pół godziny, może trochę mniej. Myśliwski domek okazał się całkiem niczego domkiem jakiego właściciel nie musiał się wstydzić nawet przed gośćmi zza oceanu. Starszy wiekiem Norweg powitał trójkę swoich gości bardzo serdecznie, zgodnie chyba ze swoją jowialną naturą.

Zaproszenie na herbatę przemieniło się w lekki posiłek podobny do drugiego śniadania i okazał się całkiem smaczny. Przy stole w jadalni gospodarza on sam zabawiał swoich gości ale dania przynosiła jego gospodyni. W kuchni zaś chyba była jeszcze jedna osoba ale właśnie jej trudno było dostrzec jeśli nie miało się powodu by iść do kuchni.

Rozmowa odbywała się w całkiem miłej i przyjacielskiej atmosferze. Wnętrze zrobionego z grubych bali domu było ciepłe i przyjemne. Od razu dało się zrozumieć dlaczego ktoś mógłby lubić to miejsce bo wydawało się idealne do relaksu i wypoczynku z dala od zgiełku miasta i blisko natury. Gdzie można było się cieszyć zarówno urokami lasu jak i wody a jak zdawał sobie sprawę Edvard zimą także urokami zimy i jej rozrywek.

Gabrielle na 100% co prawda nie była pewna ale była bliska takiej pewności, że zdjęcie z gabinetu Stiansena na tle drewnianej ściany mogło być zrobione właśnie gdzieś tutaj, na tle jednej ze ścian domu. Zresztą wnętrze domu było urządzone gustownie i przyozdobione tak trofeami myśliwskimi jak, pamiątkami z polowań jak i zdjęciami pewnie z gośćmi którzy odwiedzili ten domek i jego gospodarza. Te dwa zdjęcia jakie Francuzka dostrzegła u niego w gabinecie też tutaj wisiały pośród innych.

Gospodarz wydawał się być zrelaksowany i spokojny. Nawet był ubrany w koszulę i marynarkę ale wyglądał i zachowywał się znacznie mniej oficjalnie niż w służbowym gabinecie ale nadal jak na dobrze wychowanego dżentelmena przystało.

Dla celów służbowych okazał się dla agentki dowodzącej norweską akcją dość trudnym orzechem do zgryzienia. Wyraźnie starał się nie zdradzać spraw służbowych a nawet zachęcić swoich gości do konkretniejszych ustaleń co do odbioru owych zapasów ciężkiej wody w przewidywanym przez jego firmę czasie. Gabrielle trudno było namówić go by powiedział coś jeszcze o ewentualnym odbiorcy zapasów ciężkiej wody jaki widzieli w fabryce.

Udało jej się ugrać tyle, że w pewnym momencie Norweg zaprzeczył aby ta dostawa miała iść do Niemiec. Niemniej taką ilością ciężkiej wody musiała być zainteresowana jakaś potężna i wyspecjalizowana organizacja, rząd albo urząd. W końcu Stiansen wygadał się na tyle, że pod wieczór ma nastąpić finał rozmów z owym odbiorcą i może jedynie przekazać prośbę w ich imieniu. Może tamten zgodzi się na spotkanie choć oczywiście nie mógł tego im obiecać w tej chwili bo nie leżało to w jego gestii. Wtedy może mogliby porozmawiać z nim osobiście.

Gdzieś między wierszami Gabrielle wyczuła, że Stiansen chyba mówi prawdę z tym, że dostawa nie pójdzie do Niemiec i chyba cieszyło go takie rozwiązanie. W związku z tym kontraktem i tajemniczym klientem o jakim mówił wydawał się żywić wielkie nadzieję i przywiązywał wielką wagę.

Brytyjczyk zaś zwrócił uwagę na nieduże molo wybiegające w jezioro. Domek był usytuowany w węższej części jeziora stąd z tego domu i molo rozpościerał się widok jak patrząc wzdłuż szerokiej na kilometr czy dwa rzeki. Do tego przy molo była zacumowana łódź oraz niewielki jacht które pewnie należały do właściciela posesji.

Edward w niewielkie biblioteczce gospodarza dostrzegł traktat naukowy o Sumerze. Znał go bo częściowo też zazębiał się z jego zainteresowaniami, pomimo dość popularnonaukowej formy która czyniła go dość powszechnym wśród amatorów jako przyczynek do szerszego zainteresowania starożytnymi kulturami i językami. Były w nim całkiem przyzwoite tłumaczenia sumeryjskiego pisma klinowego używane czasem do prób nauki tego zapomnianego w mrokach dziejów języka. Czasem był też podstawą dla różnych amatorskich praktyk mistyczno - okultystycznych chociaż właśnie z powodu swojej jakości raczej nic poważnego z tego wyniknąć nie mogło ale pewnie tajemniczo i mrocznie wyglądało w towarzystwie amatorów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 10-08-2018, 21:55   #105
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gabrielle zamarła na chwilę nim weszli do domku Stiansena. Było paskudnie… paskudnie i zimno, a do tego ten dom porastała trawa. Wiedziała, że jest to dosyć charakterystyczna, ale i typowa dla tego kraju architektura, ale jakoś wolała gdy nad jej głową znajdowała się dachówka.

Gdy tylko zobaczyła właściciela domku uśmiechnęła się ciepło, nie zważając na dosyć chłodne odczucia co do całej tej sytuacji. Podczas posiłku pozwoliła sobie na posłanie gospodarzowi kilku powłóczystych spojrzeń. Dopijając herbatę rozpoczęła mozolny proces urabiania mężczyzny i stopniowego wyciągania z niego informacji. Pytała o dom, o trofea, a między te niepozorne rozmowy wplatała istotniejsze dla niej pytania. Stiasen był godnym przeciwnikiem, albo… nie gustował w kobietach takich jak ona… lub w ogóle w kobietach.

Spacerując po gustownie urządzonych pokojach starała się wyciągnąć jak najwięcej informacji o zbliżającej się transakcji. O ile Stiansen mógł być pewny, że nie handluje z niemcami, to ona… nie była do tego przekonana. Gospodarz wierzył, że oni są kanadyjczykami, a więc mógł uwierzyć we wszystko. Poprosiła Stiasena, o umówienie spotkania z obecnym nabywcą ciężkiej wody. Stiansen zgodził się, chyba nawet ciesząc się na myśl o tym, że to może zakończyć dyskusje na temat pracy.

Postanowiła, że po powrocie do hotelu wyciągnie Edvarda na spacer i przyjrzy się nieco fabryce. Kto wie… może czeka ich jednak włamanie i każda informacja mogła się okazać pomocna. Po za tym będzie mogła z uzasadnionych przyczyn poprzytulać się nieco do swojego podopiecznego.
 
Aiko jest offline  
Stary 21-08-2018, 00:57   #106
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: 1940.III.09; pt; godz. 17:00
Miejsce: południowa Norwegia; Rjukan; hotel “Krokan”, pokój hotelowy
Warunki: dzień, jasna, przyjemna pogoda



ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd), mł.ag Gulbrand (Rasmussen)




Pod przewodem szefowej pozostała dwójka spotkała się znowu w komplecie w pokoju hotelowym. Gabrielle wróciła właśnie z przechadzki jaką sobie urządziła z Edwardem spacerując drogą prowadzącą do elektrowni. Do samej drogi musieli naturalnie podjechać taksówką no i poprosić taksówkarza by poczekał aż wrócą. Dość trudno było zachować dyskrecję co do celu spaceru skoro główna droga prowadziła wzdłuż doliny po jednej stronie rzeki a elektrownia była położona na przeciwległym do niej stoku doliny. Prowadziła do niej dość zygzakowata droga a sama elektrownia była widoczna pomiędzy drzewami nawet z drogi głównej.

Sam spacer francusko - norweskiej pary odbył się spokojnie i bez incydentów. Pogoda wyjątkowo dopisała. Odkąd wrócili z domku myśliwskiego Stiansena nadal było pochmurno ale temperatura podniosła się odczuwalnie na tyle, że można było pozwolić sobie na spacer z rozpiętym paltem czy płaszczem. Sam Edward chwalił sobie ten wyjątkowo ciepłe popołudnie jak na tą porę roku bo szacował, że jest z kilkanaście stopni powyżej zera i zapewne miał rację. Było to najcieplejsza pora dnia odkąd wylądowali w Oslo a może nawet w ciągu ostatnich paru dni w którymkolwiek kraju akurat nie byli. Więc jak przewidywał najmłodszy stopniem agent taki fart pewnie zbyt długo nie potrwa.

Sam spacer pozwalał na rozeznanie się w okolicy elektrowni o wiele lepiej niż rano gdy podjechali i odjechali taksówką. Okazało się, że teren zakładu jest otoczony siatką z drutem kolczastym na górze. Sam zakład jak i teren odgrodzony był całkiem spory. Nie było widać żadnych wież strażniczych ani innych urządzeń pilnujących chociaż wzdłuż ogrodzenia stały latarnie które mogły dość gęsto oświetlać po nocy teren. Głównym wejściem była brama zamykana na szlaban i z budką z jednym strażnikiem który obecnie chociaż spoglądał co jakiś czas na dwójkę obcych to chyba nie dopatrzył się niczego bardziej podejrzanego niż po parze turystów można by się spodziewać.

Sam płot nie wydawał się zbyt trudny do pokonania dla młodego człowieka chociaż drut kolczasty na szczycie mógł go pociąć dość boleśnie. W zwykłej siatce można było też zwyczajnie wyciąć dziurę o ile by mieć coś do przecinania drutu i pogodzić się z pozostawieniem dziury po sobie. Na razie jednak niczego do cięcia drutu nie mieli. W pokoju hotelowym też nie. Sporym ułatwieniem było to, że las porastający dolinę dochodził prawie do samej siatki obiecując dość bezpieczne podejście prawie pod sam płot. Za to za płotem, podwórze elektrowni było praktycznie puste i pozbawione osłon aż do budynków w centrum. Wydawało się najniebezpieczniejszym odcinkiem do pokonania nieważne w którą stronę.

Podczas spaceru dwójka agentów miała aż nadto czasu i okazji by porozmawiać czy o tym co się wydarzyło czy o tym co dopiero miało się wydarzyć. O tym co mogło czy miało się wydarzyć właśnie mieli okazję pooglądać sami po drodze czy za ogrodzeniem. I tak musieli czekać na telefon od Stiansena który miał odebrać John który właśnie głównie po to pozostał w hotelu. Sam Stiansen zaś wydawał się nieco wcześniej, podczas spotkania w swoim domku myśliwskim oczarowany całą trójką gości a zwłaszcza jedyną kobietą w ich trójce która okazywała mu najwięcej atencji i zainteresowania biorąc na siebie ciężar większości rozmów prowadzonych w domu.

Umiejętnie prowadzona rozmowa pozwoliła od starszego Norwega wyciągnąć kilka informacji. Wyczytała gdzieś między wierszami, że ten cały domek i trofea chociaż są jego to raczej służą właśnie głównie do takich mniej oficjalnych spotkań z różnymi ludźmi niż do samych polowań. Za samymi polowaniami gospodarz chyba się do nich nie palił albo bardzo umiejętnie starał się sprawiać takie wrażenie. Już chyba bardziej wolał pływanie łodzią po jeziorze i łowienie ryb. A trochę co mogła podejrzewać od człowieka na jego miejscu i stanowisku oczekiwano sporo w tym również “odpowiedniego” hobby i zainteresowań.

Wśród sympatycznej rozmowy o trofeach i pamiątkach gospodarz sam pochwalił się jednym ze zdjęć. Między innymi tym które już wcześniej w jego gabinecie zauważyła Francuzka. Tego z ubranym w marynarkę mężczyźnie.





- Tak, sporo ludzi się przewinęło przez mój skromny domek. Na przykład proszę spojrzeć tutaj. Miałem zaszczyt i przyjemność gościć tutaj samego Wernera. Odwiedził mnie w 32-cim gdy odbierał nagrodę w Oslo. - opowiadał z rozrzewnieniem Norweg. Dość łatwo poszło mu opowiedzieć resztę tę historii o tym jak odwiedził go sławny laureat nobla w dziedzinie fizyki, Werner Heisenberg który jako świeżo upieczony noblista odwiedził ich zakład i dał się zaprosić do tego skromnego domku w jakim właśnie przebywali. Sławny obecnie niemiecki uczony współpracował w końcu z czołówką europejskich uczonych wymieniając się tak listami, na łamach naukowych czasopism czy organizowanych sympozjach jakie odbywały się głównie na światowej sławy europejskich uniwersytetach.

Norweski gospodarz wspomniał przy okazji tamtej wizyty, że niemiecki fizyk który należał do światowej czołówki prekursorów nowego gatunku fizyki zwanej kwantową dopatrzył się w niej niespodziewanie wielu możliwości i korzyści jakie mogła ona dać ludzkości. Twierdził, że fizyka kwantowa jest bramą do nowego świata, do nowych możliwości i pozwoli człowiekowi opanować dziedziny wiedzy uznawane dotąd za absurdalne czy zwykłe zabobon. Obserwować zjawiska jakie dotąd nie były możliwe do dostrzegania i wymykały się zasadom rządzącymi klasyczną fizyką i reszcie nauk wykładanych na uniwersyteckich katedrach. Wydawał się i wówczas i obecnie gospodarzowi gdy o tym opowiadał tak rozentuzjazmowany tą swoją fizyką kwantową, że Norweg uznał iż za bardzo poniosła go fantazja i ekspresja i sam chyba nie przywiązywał do ówczesnej wypowiedzi niemieckiego uczonego zbyt wielkiej wagi. - Zresztą coś o tych nowych bramach i zjawiskach coś nie słychać i nie ma za to kolejnych nobli prawda? - Stiansen uśmiechnął się życzliwie do swojej rozmówczyni rozkładając ręce. Gabrielle może nie była na bieżąco kto przez ostatnią dekadę otrzymał nobla w jakiej dziedzinie ale raczej nie kojarzyła by w gazetach krzyczano o przełomowych odkryciach tego typu.

Tuż przed powrotem pary agentów ze spaceru John otrzymał odpowiedź od Stiansena którą mógł im przekazać. Zagraniczny przedsiębiorca zgodził się spotkać z trójką agentów na jutrzejszym lunchu. Dziś wolał nie rozpraszać się więcej niż trzeba bo negocjacje z Norsk Hydro wchodziły w decydującą fazę i finalne spotkanie było umówione na dzisiejszy wieczór.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 28-08-2018, 21:23   #107
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Nowe informacje zdobyte podczas rozmowy ze Stiasenem odrobinę zaniepokoiły starszą agent. Może i nie słychać było o bramach, ale ona wiedziała o immaterium, wiedziała o różnych “dziwnych zjawiskach” i obecność niemieckiego naukowca tak blisko potrzebnych im materiałów odrobinę ją niepokoiła. Ostrożnie spróbowałam rozeznać się kiedy Werner odwiedzał fabrykę starając się ukryć istotne pytania dopytując przy okazji o różne ciekawostki na temat znanego uczonego. Każda najmniejsza informacja o dawnym spotkaniu Stiasena i Ernera mogła im pomóc, tym bardziej że francuzka obawiała się, że grupa z którą chcą się spotkać może być związana z niemcami.

Konieczność wymuszania uśmiechu i flirtowania z gospodarzem mimo niepokojących ją informacji, sprawiła że Gabrielle była bardziej niż zmęczona gdy w końcu opuścili domek. Pozwoliła sobie na niewielki ratunek w postaci mocnej kawy w hotelu i wyciągnęła Edwarda na spacer. Tutaj nawet mimo misji mogła się w końcu szczerze pouśmiechać, przytulając do piersi ramię swojego podopiecznego i, jak by na to nie patrzeć, kochanka. Oglądając to jak wygląda otoczenie fabryki zaczynała nabierać coraz większej nadziei na to, że uda się im dogadać z zagranicznym inwestorem. Dobrze, że chociaż pogoda była znośna, a ona miała przy sobie znajome, ciepłe, męskie ciało, bo jej nastrój pogarszał się z każdym odkryciem.

Na szczęście chociaż po powrocie czekały na nią dobre wieści. Prawdopodobnie będzie znów musiała pozostawić Johnowi formalną dyskusję, ale nic nie stało na przeszkodzie by sama mogła uwieść kogoś znaczącego. Wbiła się w wąską garsonkę idealnie podkreślającą jej kobiece kształty, zakładając do niej koszulkę z dosyć głębokim acz nadal poprawnym dekoltem. Byleby mieli rozmawiać z kimś przystojnym.. To byłoby o tyle prostsze.
 
Aiko jest offline  
Stary 28-08-2018, 22:22   #108
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
- Dobre wieści. Nasi "kontrahenci" zapraszają nas na jutro w porze lunchu na spotkanie biznesowe. Czyli mamy szansę ich przekonać, żeby "pożyczyli" nam jeden kanister. A wy co ustaliliście? - spytał John dwoje pozostałych agentów, gdy Gabrielle i Edvard wrócili z zakamuflowanego jako romantyczny spacer rekonesansu fabryki. Usłyszawszy w odpowiedzi w miarę dokładną relację dotyczącą rozmieszczenia zabezpieczeń wydał z siebie coś pośredniego między gwizdnięciem i westchnieniem.
- No ładnie - skonstatował. - Czyli jest szansa, że damy radę przedrzeć się przez druty, jeśli nasz dyplomatyczny wdzięk i czar - John spojrzał łobuzerskim wzrokiem na Gabrielle - okażą się niewystarczające? To świetnie. Może w takim razie jutro przed tym lunchem albo zaraz po nim spróbuję wykombinować gdzieś nożyce do cięcia drutu. Jeśli nie dogadamy się z naszymi "kontrahentami", być może trzeba będzie "zrobić" ten magazyn. - zakończył.
Jego głos brzmiał dość pewnie, ale w głębi duszy agent odczuwał niepokój. Zdawał sobie sprawę, że wchodzą na grząski teren - spotkanie z "kontrahentem" Stiansena mogło być tylko zasłoną dymną, nadto groziło dekonspiracją, gdyby kontrahentem okazał się ktoś, kto z łatwością przejrzy przykrywkę agentów. Włamanie na teren fabryki było równie ryzykowne - był to otwarty konflikt z prawem, a w razie schwytania agentom trudno byłoby wytłumaczyć fakt, że obiecaną im dostawę próbują zdobyć bez wiedzy i zgody gospodarzy. Słowem, wszystkie opcje były ryzykowne i niezbyt zachęcające. Tym niemniej agenci musieli dokonać wyboru jednej z nich... i liczyć na to, że okaże się słuszny.
 
Loucipher jest offline  
Stary 31-08-2018, 03:08   #109
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 31

Czas: 1940.III.10; sb; godz. 14:00
Miejsce: południowa Norwegia; Rjukan; restauracja “Wieczorna”, sala główna
Warunki: dzień, jasna, chłodna pogoda



ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd), mł.ag Gulbrand (Rasmussen)



Sobotnie południe okazało się co prawda chłodne ale za to słoneczne i pogodne. Chociaż wewnątrz restauracji, przyjemnej, stonowanej i gustownej pogoda ograniczała się do widoku za oknem a ten dla oka był całkiem sympatyczny. Nawet taki ponury zwykle krajobraz jak norweski w połowie marca potrafił wydawać się jakiś cieplejszy i bardziej kolorowy. Chociaż na zewnątrz bez kurtki czy płaszcza wytrzymać było dość trudno.

Restauracja “Wieczorna” w jakiej doszło do spotkania okazała się gruntem dość neutralnym na to spotkanie. Sam lokal zaś pewnie był jednym z tych z wyższej lokalnej półki więc do półoficjalnych spotkań ludzi na pewnym poziomie nadawał się znakomicie. Zgromadzili się przy jednym stoliku. Całą czwórką. Ze strony Spectry czyli oficjalnie przedstawicielstwa giganta gospodarczego zza oceanu był pan Lloyd jako główny szef delegacji oraz panna Hepburn jako jego sekretarka. Norweski członek ich trio zobowiązał się zdobyć nożyce do drutu. W sobotni poranek wcale nie było to takie łatwe gdy nie znało się miasta ani języka a nie do końca było pewne czy sklepy narzędziowe są w sobotę w tym niezbyt w końcu wielkim mieście otwarte. Mimo to wyczucie Edwarda podpowiadało mu, że najzwyczajniejszy zakup potrzebnych narzędzia w najzwyczajniejszym sklepie był chyba najpewniejszym mimo wszystko sposobem ich zdobycia. Ale czas o poranku uciekał, zbliżała się pora lunchu i pozostała dwójka jaka musiała być na spotkaniu nie mogła ryzykować spóźnienia na to spotkanie albo przyjść nieprzygotowanym. Więc wolny do tego zadania pozostawał tylko Edward.

Trzecią osobą przy stole był lokalny przedstawiciel firmy Norsk Hydro i spec od kontaktów z klientami czyli sympatyczny, starszy pan Stiansen. Jako pośrednik, osoba neutralna no i przedstawiciel firmy. Czwarta zaś osoba była w wieku pośrednim między młodymi agentami tajnej organizacji a Norwegiem. I na ile mogła się zorientować Gabrielle facet był albo rodowitym Francuzem albo przynajmniej potrafił mówić w jej ojczystym języku jak rodowity Francuz a nawet Paryżanin. Wyczuwała też, że był bardzo pewny siebie a może i zadowolony lub jedno i drugie. Przybrał jednak postawę uprzejmie wyczekującą. Czekał na to co zaoferuje monsieur Lloyd.

Wcześniej jednak monsieur Pascal Lapointe jak się im przedstawił, zachowywał się jak na francuskiego dżentelmena przystało. Świetnie wydawał się dogadywać ze Stiansenem przez co łatwo powstawała sympatyczna atmosfera sprzyjająca towarzyskim rozmowom. - Muszę pani pogratulować znajomości francuskiego. Mówi pani jak rodowita Francuzka. - powiedział w pewnym momencie do Kanadyjki. Gabrielle sama nie była pewna czy to był szczery komplement czy facet jakoś rozpoznał w niej rodowitą Francuzkę a może coś jeszcze? Pod powierzchniową warstwą towarzyskiego lukru wszyscy zdawali sobie sprawę, że spotkali się rozmawiać o poważnych sprawach. Więc pod nią dało się wyczuć twardość i czujność zarówno u pogodnie nastawionego Norwega o aparycji zawodowego wujka jak i u tego francuskiego biznesmena który jak szybko wyszło z rozmowy dogadał się z Norsk Hydro na zakup potrzebnych mu kanistrów ciężkiej wody.

Monsieur Lapointe był bardzo oszczędny w słowach jeśli chodziło o siebie i swoje interesy czy firmę jaką reprezentował. Jako nowy właściciel srebrnych kanistrów mógł sobie jednak pozwolić na bierność i tajemniczość bo w końcu już miał załatwione to po co przyjechał. Za to wydawał się być zaciekawiony lub przynajmniej zaintrygowany przedstawicielami firmy zza oceanu i ich interesami jakie sprowadziły ich taki szmat drogi do tego górzystego, zimnego kraju. Teraz w końcu ich dwójka musiała spróbować przekonać jego do jakiegoś ruchu czy deklaracji w sprawie ciężkiej wody.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 09-09-2018, 20:55   #110
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Było coś w tej sympatycznej rozmowie z monsieur Pascal Lapointe co Gabrielle bardzo nie odpowiadało. Przyglądała się uważniej mężczyźnie gdy John i Stiasen zajmowali go rozmową.


Może chodziło o to, że zwrócił jej uwagę na doskonała znajomość francuskiego? Czuła, że francuz nie mówi wszystkiego, że przygląda im się równie uważnie co oni jemu. Pozostawało mieć tylko nadzieję, że robi to z czystej podejrzliwości, a nie dlatego że jest innym agentem.

Przysłuchiwała się rozmowie raz na jakiś czas zapisując coś w swoim kalendarzu i regularnie poprawiając okulary tak by otrzeć się ręką o własne piersi. Miała nadzieję delikatnie rozluźnić rozmowę jakimiś uwagami dotyczącymi zwiedzania fabryki jednak wychodziło na to, że Pascal raczej nie jest chętny pozbyć się swojej wody i niekoniecznie chodzi tu o pieniądze.

Postanowiła zdobyć nieco informacji o ich rozmówcy i delikatnie zaczęła wypytywać o to kiedy przyjechał do kraju, gdzie się zatrzymał. Sama opowiedziała przygotowaną historyjkę o ich podróży i planowanej trasie powrotnej. Chciała się dowiedzieć kiedy ciężka woda wyjedzie z kraju wraz z Lapointe i jaka jest szansa na jej wykradnięcie jednak całe to zaciekawienie ukryła pod typowym dla siebie płaszczykiem flirtu.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172