Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-12-2017, 01:35   #11
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 3 - I wesołych świąt, i szczęśliwego Nowego! :)

Czas: 1940.II.16; godz. 22:35
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład HMS “Cossack”
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



Ruch. Nerwy. Ciemność. Wszystko mokre. Deszcz sypiący wraz z wiatrem szpilkami w twarz. Chaos. Krzyki. Gdzie oni są?! Nic nie widać! Kotłowanina. Mokre dechy pokładu. Wilgotny mróz. Było zaledwie kilka stopni poniżej zera ale zachlapywany wodą z morza i śniegiem z nieba oraz dość silny wiatr który mieszał to wszystko bezustannie i sprawiał, że wydawało się, że jest o wiele zimniej. I jeszcze raz chaos. Wzmożony obupólnym zaskoczeniem wzajemnymi akcjami tak na niemieckiej jak i brytyjskiej jednostce. Wszystko się rozsypało wydawało się, że nikt nie ogarnia sytuacji poza tym co widzi na zaciemnionym, mokrym pokładzie oślepiony przez sypiący śnieg.

Trójka agentów wiedziała, że we trójkę przeskoczyli w miarę sprawnie gdzieś na śródokręcie niemieckiej jednostki. I, że jakiejś części grupy abordażowej również się to udało. I to właściwie tyle co wiedzieli. Widzieli pokulone sylwetki brytyjskich marynarzy. Obydwie jednostki były w ruchu gdy się mijały a raczej ocierały burtami z szarpiącym nerwy zgrzytem blach. Ci którzy odważyli się skakać w takich warunkach zostali rozsypani wzdłuż burty niemieckiego tankowca a pozostali zostali na brytyjskim niszczycielu. Brytyjczycy wylądowali więc na niemieckim pokładzie bez ładu i składu zgrupowani po dwóch czy trzech albo i pojedynczo. W pierwszej kolejności próbowali się pozbierać po tym chaotycznym, mokrym i nocnym abordażu.

Wszystko ucichło wraz z szarpiącym nerwy odgłosem ścierających się ze sobą blach morskich olbrzymów. Minęły się. Nagle zrobiło się zupełnie cicho bez tego zgrzytania blach. A przynajmniej w pierwszej chwili tak to brzmiało. Brytyjczycy więc próbowali się przegrupować i doliczyć ilu właściwie ich na tej niemieckiej jednostce.

Śródokręcie słabo nadawało się do zabawy w chowanego bo kryjówek właściwie nie zapewniało zbyt wiele. Przynajmniej jeśli miało się punkt obserwacyjny gdzieś z górnych pięter nadbudówki. Najbliższymi względnie solidnymi wydawały się nadbudówki albo rufowa albo centralna. Przy trójce agentów okazało się, że jest tylko połowa ich eskorty. Rozpoznać się dało zawalistą sylwetkę bosmanmata Barnesa i dwóch jego ludzi. Ale nawet gdy byli na wyciągnięcie ręki twarze jawiły się jako blade owale pogrążone w ciemności. Czy pozostałym udało się przedostać na pokład i gdzieś tu byli przemieszani z innymi brytyjskimi marynarzami czy zostali na niszczycielu kompletnie nie szło w tej chwili zgadnąć. No i byli jeszcze Niemcy.

- Tak jest panie poruczniku. - bosmanmat potwierdził otrzymany rozkaz i machnął na dwóch ludzi i sam razem z nimi nałożył bagnet na karabin. Gupka ruszyła w kierunku nadbudówki dominującej na śródokręciu. Niemiecka załoga albo usłyszała krzyki czy hałasy albo była po prostu profilaktyczna. Z centralnej nadbudówki błysnął snop ostrego światła zalewając śródokręcie snopem białego światła. W tym snopie świetnie było widać zarówno żwawe skośne kreski śniegu, sunące łukiem wodne rozbryzgi rozbijających się o burtę transportowca fal jak i zamarłe i oślepione sylwetki marynarzy. Teraz już drużyna na pewno wiedziała o drużynie gości jaka złożyła im wizytę.

Od strony rufy do agentów doszły krzyki. Nie widzieli co tam się dzieje ale krzyki były tak po niemiecku jak i po angielsku. Choć przez ten wzburzony stan morza, wiatr i fale ciężko było zrozumieć kto tam, i co, i do kogo krzyczy. - Halt! Hände hoch! Hands up! - ktoś z centralnej nadbudówki zaczął krzyczeć rozkazująco po niemiecku i angielsku. Ale agentom i eskorcie udało się dotrzeć te kilkanaście metrów śliskiego i zamarzającego pokładu, przez sypiący śniegiem w twarz lutową, norweską noc do nadbudówki. Tutaj co prawda przy samej jej ścianie kryjówki właściwie nie było żadnej. Ale też trzeba by się z góry wychylić i spojrzeć w dół by ich dostrzec. Ale można było rzucić w dół granat. Dotarli jednak do drzwi a za nimi powinno być wnętrze tej nadbudówki. I pewnie niemieccy gospodarze. Tylko nie wiadomo czy tuż za drzwiami czy gdzieś dalej. Była to jednak najszybsza i najkrótsza droga na mostek czy kabiny łączności. Była ich jednak tylko szóstka a ilu Niemców było w tych korytarzach i salach za drzwiami nie było sposób przewidzieć. Tak samo czy mogą realnie liczyć na pomoc innych brytyjskich marynarzy którzy przedostali się na pokład. A gdzieś w te parę kilka nerwowych chwil stracili połowę przydzielonej przez komandora Viana eskorty. Bosmanmat skierował swój owal twarzy z dłonią na zamknięciu drzwi. Patrzył pewnie na tą najbardziej decyzyjną z trójki agentów choć tego nie było widać a trzeba było się domyślać. Czekał na rozkazy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 01-01-2018, 03:22   #12
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
- Otwieraj. - rzucił Wainwright do bosmanmata Barnesa. Marynarz w odpowiedzi skinął głową i naparł dłońmi na klamkę drzwi do nadbudówki.
Szczęknięcie zamka drzwi i jęk niezbyt dokładnie naoliwionych zawiasów były dla Johna i ekipy sygnałem do działania. Jeden po drugim wkroczyli do środka.
Nadbudówka powitała ich blaskiem lamp oświetlających długi korytarz ciągnący się od lewej do prawej strony przez całą szerokość statku. W środku, prócz szumu wentylatorów, słychać było nerwową krzątaninę i przyciszone, gardłowe pokrzykiwania po niemiecku. John rozejrzał się wokół. Jego wzrok przykuła klatka schodowa po prawej stronie.
- Tędy. - wskazał kierunek pozostałym. Agenci ruszyli w górę po schodach.
Misternie ułożony przez agentów plan wyleciał za burtę statku dwa piętra wyżej. Gdy tylko agenci wydostali się schodami na korytarz, po jego przeciwnej stronie ujrzeli w blasku oświetlających korytarz lamp sylwetkę idącego akurat w ich kierunku chudego blondyna w mundurze niemieckiego marynarza. Niebieskie oczy Niemca rozszerzyły się, gdy jego wzrok padł na ekipę postaci w brytyjskich mundurach stojącą przy schodach.
- Achtung! Engländer! Alarm! - wrzasnął Niemiec co sił w płucach, po czym odwrócił się i popędził w tą samą stronę, z której przyszedł, nim nieco zaskoczeni agenci zdążyli zareagować.
John zaklął pod nosem, niepomny, że tuż za nim stoi kobieta.
- Psiakrew... teraz na pewno ostrzeże pozostałych! Szybko, na mostek! Jeśli dotrzemy tam szybciej, niż on zdąży kogoś zaalarmować, może weźmiemy radiokabinę z zaskoczenia!
Żelazne stopnie schodnic zadudniły pod butami szybko wspinających się ku górze agentów i ich obstawy...
 

Ostatnio edytowane przez Loucipher : 11-02-2018 o 21:28.
Loucipher jest offline  
Stary 03-01-2018, 21:35   #13
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
I znów byli w akcji! Francuzka z uśmiechem na twarzy wskoczyła do przestrzeni nadbudówki. Gabrielle ruszyła szybko za kapitanem, jednak nim weszła na schodki przytrzymała dłonią Gulbranda.

- Edvard weź Barnesa i Gordona, i poszukajcie kabiny radiooperatora. - Wskazała podbródkiem dwóch marines. - My zajmiemy się mostkiem.

Gabrielle przygotowała broń gotowa wystrzelić gdy tylko będzie okazja do uciekającego żołnierza.
 
Aiko jest offline  
Stary 03-01-2018, 21:49   #14
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
- Słyszeliście rozkaz pani panowie? - odezwał się do przydzielonych mu ludzi - Idziemy do radiooperatora, Barnes, ty przodem, Gordon, pilnujesz naszych pleców.

Dość dziwnie i nieswojo czuł się wydając wojskowym rozkazy, ale musiał do tego przywyknąć. Praca dla Brytyjskiego wywiadu znacząco różniła się od tego do czego przywykł służąc ojczyźnie.

Ruszyli w górę po schodach, po dojściu na odpowiednie piętro Norweg wytężył wszystkie swoje zmysły.
Chwilę później we trzech, uzbrojeni w pistolety, szli przez korytarz niemieckiej jednostki wypatrując kabiny radiooperatora.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”

Ostatnio edytowane przez Gormogon : 03-01-2018 o 23:57.
Gormogon jest offline  
Stary 08-01-2018, 15:53   #15
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 4

Czas: 1940.II.16; godz. 22:40
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



st.ag Baumont i mł.ag Wainwright



Szybko! Wszystko działo się na tym kołyszącym się pokładzie tak szybko! Wydawało się, że pierwsze strzały zainicjowały jakieś gwałtowne przyspieszenie wydarzeń. Para agentów też działała szybko. Zdołali wymierzyć i wystrzelić w stronę uciekającego marynarza. Działali szybko ale i tamten szybko znikał już za rogiem zza jakiego dopiero co wyszedł. Francuska zdołała wystrzelić razem z Brytyjczykiem. Uciekający marynarz krzyknął boleśnie i zachwiało nim na tym bujającym się pokładzie tak, że wpadł bokiem na ścianę korytarza. Gabrielle zdołała strzelić jeszcze raz ze swojego Webleya gdy John przeryglowywał swój karabin. Jakaś fala wprawiła pływającą skorupę statku w ruch i skrzypienie bez problemu chwiejąc także żywą zawartością. Trafiony Niemiec zostawił krwawy rozmaz na szarej, stalowej ścianie i wyglądało, że nim też majtnęło. Wydawało się, że mógł stracić równowagę lub nawet upaść ale zniknął za tym zbawczym dla siebie rogiem więc jak to się skończyło tego para agentów Spectry już nie widziała.

Para agentów razem z towarzyszącym im marynarzem Curtisem ruszyła w pościg za zbiegiem. Mieli do przebiegnięcia pewnie przez większą część szerokości nadbudówki czyli jakieś kilkanaście metrów. Buty tłukły mocno o stalowy pokład ale też słyszeli gdzieś tam niedaleko zza rogu jęk i odgłos butów tego trzeciego. Słychać było też inne strzały. Gdzieś na zewnątrz, pomieszane z krzykami strachu, wykrzyczanymi rozkazami, brzdękiem metalu o metal, uderzeniami fal o burty. Nawet kroki i głosy nad i pod nimi było słychać na sąsiednich pokładach.

Trójka aliantów dobiegała już do rogu za jakim przed chwilą zniknął im z oczu Niemiec gdy zgasło światło. Sąsiad obok którego właśnie biegli zmienił się w przyśpieszony oddech i odgłos nagle zgubionego rytmu kroków. Czerwony, rozmazany kleks na ścianie, same ściany, sufit, mijane drzwi zmieniły się w ciemność. Od strony korytarza gdzie zniknął niemiecki marynarz doszedł odgłos metalicznego uderzenia. A potem to coś zaczęło się toczyć po podłodze prosto w ich kierunku. I zaraz trzasnęły zamykane drzwi. A to coś po ciemku zbliżało się w ich stronę. - O Boże, granat! - rozległ się przestraszony głos marynarza Curtisa. Toczący w ich stronę odgłos skojarzył mu się jednoznacznie z jednym przedmiotem a przedmiot o jakim mówił zwykle działał w kilka sekund od rzucenia. A w ciasnym korytarzu efekt musiał być masakratyczny. Zwłaszcza, że po ciemku ciężko było zrobić choćby krok.



mł.ag Gulbrand



Norweg współpracujący z aliancką agencją wywiadowczą ruszył z dwójką brytyjskich marynarzy, dalej w górę schodów. Gebrielle i John mieli sie zająć tym Niemcem który przypadkowo odkrył ich grupkę. On sam poprzedzany przez bosmanmata Barnesa i ubezpieczany przez marynarza Gordona ruszyli bezzłowcznie w górę. Na górze klatka kończyła się krótkim korytarzem i drzwiami. - Myślę, że tędy sir. - powiedział po chwili wahania bosmanmat i poprowadził tym krótkim korytarzem. Z dołu doszły ich strzały i były spore szanse, ze to pozostała trójka strzela do kogoś albo ktoś do nich. Robiło się nerwowo. Chyba na całym statku. Zaraz słychać było kolejne strzały ale nieco dalsze.

Bosmanmat odnalazł kolejne schody w górę i szybko zaczęli na nie wbiegać. Szybko bo słychać było inne kroki. Biegły i pewnie conajmniej z kilka osób. Brytyjska eskorta agenta chyba wolała nie ryzykować spotkania z nimi. Z jasno oświetlonych szarych, stalowych korytarzy po otwarciu szarych, stalowych drzwi wyszli na kolejne stalowe ściany. Ale te były na świecie zewnętrznym. Więc od razu zaatakował ich wiatr i kąśliwe igiełki zimnej wilgoci. I dla oczu pierwszy kontrast ze świata światła na świat ciemności był dość uciążliwy. Byli na jakiejś galeryjce. Edvard kojarzył, że na górze centralnej nadbudówki były jakieś takie galeryjki. Chyba dwie. Teraz chyba byli na tej niższej. A ta wyższa, nad nimi, to już chyba ta gdzie powinien być mostek i całe centrum zarządzania jednostką.

Barierkę i ściany nadbudówki rozdarły strzały od strony rufy. Pociski zakrzesały iskry na stali ścian w jakie uderzyły. Marynarze odruchowo schylili się by zniknąć strzelcom z pola widzenia. - Cholera to chyba nasi! - krzyknął zdenerwowany marynarz przytrzymując płaski hełm. Ludzi jednak zwykle jakoś denerwowało i bolało bardziej gdy okazywało się, że oberwali albo chociaż strzelali do nich swoi. Tak naprawdę nie było w tej deszczowej ciemnicy widać kto do nich strzela. I czy w ogóle do nich czy to tylko przypadkowe pociski. Ale strzały padły gdzieś od strony rufy gdzie ostatnio widzieli większość brytyjskiej grupki abordażowej jaka wskoczyła mimo tak trudnych warunków na wrogi pokład. Jakieś sylwetki było tam widać ale nie dało się rozpoznać kto tam jest. Tamci więc pewnie podobnie widzieli sylwetki na nadbudówce.

- Verdammt! Engländer!* - z centralnej części galeryjki dał się słyszeć alarmujący, niemiecki okrzyk. Zauważyli nawet skuloną sylwetkę przy galeryjce jakby chowała się przed ostrzałem zupełnie jak i ich trójka. Zaraz błysnęły i huknęły szybkie strzały i ołów świsnął obok Norwega i dwóch angielskich marynarzy. Na szczęście strzały chybiły ale pewnie okrzyk i same strzały zaalarmowały nie tylko tego Niemca.


*- Cholera! Anglicy! (niem)
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 09-01-2018, 13:17   #16
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Nagły huk wystrzału tuż nad uchem Johna sprawił, że kapitan mało nie upuścił trzymanego w rękach karabinu. Nie to, żeby bał się huku wystrzałów - w porównaniu z salwą burtową krążownika liniowego “Hood”, którą John słyszał kiedyś na ćwiczeniach, wystrzał z pistoletu był niemal bezgłośny - po prostu nie spodziewał się, że którakolwiek z towarzyszących mu osób zdecyduje się użyć broni. Szybki rzut oka nad prawym ramieniem i dymiący pistolet w rękach Gabrielle upewniły go, że to Francuzka oddała szybki strzał w stronę oddalającego się Niemca. Anglik mógł zobaczyć jak usta kobiety formują się w ciche przekleństwo gdy okazało się, że przeciwnik dalej ucieka.
- Mieliśmy nie strzelać! - syknął.
- Nie może dobiec do mostka. - Gabrielle klepnęła lekko mężczyznę dając mu znak by ruszał dalej.
John instynktownie podrzucił karabin do oka i również pociągnął za spust, celując w stronę oddalającej się sylwetki niemieckiego marynarza. Nie sprawdzając skuteczności strzału rzucił się do przodu, jedną ręką manipulując czterotaktowym zamkiem, drugą zaś trzymając najeżoną bagnetem, wciąż lekko dymiącą lufę Enfielda przed sobą. Kątem oka zobaczył kilka kropel krwi na ścianie obok miejsca, gdzie przed chwilą przebiegł Niemiec. “Któreś z nas musiało go trafić”, przemknęło mu przez myśl. Wciąż trzymając przed sobą gotową do strzału broń biegł w kierunku zakrętu korytarza, za którym zniknął niemiecki marynarz.
Gabrielle szła tuż za nim rozglądając się uważnie czy aby z zakamarków statku nie wyłania się kolejny przeciwnik.
Wtem zapadła ciemność, w której zniknął korytarz, ściana z plamą krwi i wszystko, co do tej pory widział oficer. Zdezorientowany zwolnił kroku. Bardziej wyczuł, niż zobaczył czy usłyszał, że biegnący obok Curtis również zwalnia, a potem zatrzymuje się, dysząc ciężko od sprinterskiego tempa, jakim przed chwilą biegli. Tuż za sobą, niemal na swoim karku, John czuł też oddech Gabrielle.
Nie mogąc dostrzec niczego w zapadłych nagle egipskich ciemnościach, John sięgnął do pasa i wymacał znajomy, metalowy, przyjemnie chłodny przedmiot, który przewidująco zabrał ze sobą - latarkę. Już miał ja wyciągnąć zza pasa, gdy nagle zamarł. Odgłos, jaki dobiegł uszu kapitana, sprawił, że krew angielskiego oficera niemal zastygła w żyłach, a kręgosłup, niczym przewód telegraficzny drażniony elektrycznymi sygnałami wysyłanymi ręką wprawnego operatora, zadygotał od impulsów strachu biegnących w tę i z powrotem. Metaliczny stukot czegoś toczącego się po pokładzie korytarza w ich kierunku mógł oznaczać tylko jedno.
- O Boże, granat! - zduszony strachem głos marynarza Curtisa ostatecznie rozwiał wątpliwości Johna. Wyobraźnia oficera na ułamek sekundy odmalowała straszliwą wizję eksplozji, która rozerwie ciała trojga uwięzionych w ciasnej przestrzeni korytarza ludzi, zamieniając ich w bezkształtną, przesiąkniętą krwią mieszaninę pogruchotanych kości i porozrywanych mięśni. Wainwright wiedział, że od tego straszliwego losu dzieli ich najwyżej kilka sekund... i jedna decyzja, która zdecyduje, czy przeżyją, czy zginą.
Stojąca między mężczyznami Gabrielle popchnęła stojącego za sobą marinsa w tył. Czuła jak czas zwalnia, a metaliczne stuknięcia odmierzają czas do ich śmierci. Chwyciła Johna za mundur, ciągnąc go w stronę jedynej osłony, która przyszła jej do głowy.
Czując na swoim mundurze drobną dłoń Francuzki kapitan nie wahał się długo.
- WYCOFAĆ SIĘ!!! - ryknął co sił w płucach, odwracając się i rzucając się z całych sił w kierunku, z którego dopiero co nadbiegli. W jego głowie wykrystalizował się jasny zamiar - za wszelką cenę uciec z tego korytarza, zanim dosięgnie ich śmierć zaczajona w toczącym się po podłodze kawałku wypełnionego materiałem wybuchowym metalu.
 

Ostatnio edytowane przez Loucipher : 11-02-2018 o 21:30.
Loucipher jest offline  
Stary 14-01-2018, 20:36   #17
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
- Verdammt! Engländer! - dało się słyszeć dochodzący z z centralnej części galeryjki głos niemieckiego marynarza.

- Faen! - syknął Edvard - Barnes, Gordon, zauważyli nas. Druga strona. Nie strzelać!
W takich ciemnościach podstawą wszelkiej współpracy było wzajemne zrozumienie, dlatego Gulbrandsen wydawał krótkie, i miał nadzieję, że proste rozkazy.
Przydzieleni mu przez Gabrielle Anglicy raczej go usłyszeli, ponieważ kilka sekund później znaleźli się po drugiej stronie galeryjki idąc w kierunku dziobu wzdłuż burty. Starali się być jak najmniej widoczni, a ich celem było odnalezienie wejścia na wyższą kondygnację. Do ich uszu docierały dźwięki strzałów i krzyków od strony rufy.
Na prawie samym końcu, po lewej stronie znajdowały się drzwi do nadbudówki, a po prawej, kolejna, choć znacznie mniejsza galeryjka zwieńczona schodami. Prowadziły one zarówno w górę, jak i w dół.
Znów usłyszeli tego Niemca. Krzyczał coś o Anglikach, coś o alarmie... "Hold kjeft!" chciał już mu odkrzyknąć, ale wiedział, że nic to nie da.

- Tam jest! - wskazał na wychyloną zza rogu sylwetkę Gordon - Mam strzelać?
- Tak, będziesz nas osłaniał. - błyskawicznie mu odpowiedział Norweg - Barnes, na schody! Idę za tobą.
Obaj ruszyli dość szybko, wbiegając na schody usłyszeli dwa strzały, które spowodowały wydobycie się krzyku z niemieckiego gardła.
Długo nie trzeba było czekać na reakcję. Szybki strzał w odwecie trafił Gordona i go powalił. "Din jævel".

Udało im się dotrzeć na najwyższy poziom. Niemiec na rogu przestał strzelać i też chyba oberwał sądząc po jego krzykach. Gulbrandsen w oddali dostrzegł jakieś sylwetki. Kilka cieni poruszających się dość wolno musieli coś dźwigać.
- Patrz Barnes, to chyba to czego szukam.
- Zdaję mi się, że powinniśmy ich wystrzelać niczym kaczki, sir.
- Zatem nie krępuj się - odpowiedział mu Edvard.

Dwóch mężczyzn ubranych w brytyjskie mundury rozpoczęło ostrzał.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline  
Stary 18-01-2018, 21:37   #18
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 5

Czas: 1940.II.16; godz. 22:45
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



st.ag Baumont i mł.ag Wainwright



Czas zdawał się nieznośnie kurczyć. W przeciwieństwie do mrocznej przestrzeni jaka rozciągała się jak legumina. Trójka ludzi biegła przez trzeszczącą metalem ciemność. Ciemność wypełniały jęki pracujacego na falach metalu, krzyki i tupoty ludzi, odgłosy uderzeń. Ciemność wypełniał ruch całego pokładu który dodatkowo dezorientował i przeszkadzał w utrzymaniu pionowej pozycji. Wszystko to jednak było dalej. Drażniący uszy dźwięk toczonego kawałka metalu po metalowej powierzchni mimo, że chyba najcichszy z tych wszystkich zdawał się wwiercać w uszy. W końcu już nie byli pewni czy go słyszą czy wydaje im się, że go słyszą biegli jednak dalej. Biegli potykając się, obijając o ściany korytarza, chwiejąc się. Dłonie ocierały się o zimne, płaskie krawędzie mijanych ścian, lub zimne i mokre ubrania towarzysza. Kolana uginały gdy próbowały utrzymać równowagę zdane tylko na błędnik. Biegli ze świadomością, że w każdej chwili korytarz mógł zalać huk, błysk, chmura szatkujących wszystko i wszystkich szrapneli i powalająca wszystko fala uderzeniowa.

Wreszcie koniec. Nie do końca taki jaki się spodziewali. Po iluś krokach, sekundach, metrach, kroplach potu biegnący na czele marynarz zachwiał się nieco bardziej niż dotąd. Zanim odzyskał równowagę wpadła na niego pozostała dwójka. We trójkę zatoczyli się na jedną ścianę na którą właśnie był przechył. Byli gdzieś. Gdzieś w korytarzu. Po ciemku. Korytarz dalej trzeszczał pracującym metalem. Dalej słychać było krzyki ludzi, stukot butów o pokłady i czasem do tego huk broni palnej. Ale nie było słychać wybuchu. Korytarz nie rozświetlił się rozbłyskiem światła ani nie zalał się rozpędzonymi szrapnelami. Słyszeli własne przyśpieszone i przestraszone oddechy. Niewypał? Chyba już powinien wybuchnąć. Chyba. W tych chaotycznych, nerwowych i pogrążonych w mroku sekundach ciężko było oszacować i czas i przestrzeń. Chyba byli dalej w tym korytarzu. I chyba granat powinien już eksplodować. Ale dalej było ciemno. W tej ciemności słyszeli głos. Głosy. Zdeformowane. Wyjące. Krzyczące. Jak głosy piekielnych potępieńców. Niosły się gdzieś, skądeś. John wiedział, że po statku dźwięku niosły się czasem naprawdę daleko. Do tego każdy zakręt czy ściana potrafił je zniekształcać i deformować. Ale czy to to? Czy jednak coś innego? W końcu nie wiedzieli właściwie co Niemcy przewożą na tym statku. Ani co na nim robią. Gdzieś, znacznie bliżej huknęły jednak strzały. Ktoś tu nie tak daleko zaczął się z kimś strzelać.



mł.ag Gulbrand



Dwóch mężczyzn w brytyjskich mundurach rozpoczęło gwałtowny ostrzał grupki skrytej mrokiem i barierą wodnych igiełek atakujących twarz i oczy. Efekt był równie natychmiastowy co chaotyczny. Grupka musiała zostać zaskoczona przez ołów i w pierwszej chwili zareagowała chaotycznymi ruchami. Ktos tam odskoczył w bok szczęśliwie dla siebie znikając dwójce aliantów z widoku, ktoś inny kucnął, ktoś próbował chyba skryć się za podobnymi schodami przez jakie właśnie wbiegła dwójka napastników tylko po drugiej burcie a jeszcze ktoś chyba padł na podłogę. Albo dostał. Ktoś tam chyba dostał bo znowu rozległy się krzyki bólu trafionych ludzi. Ale ilu i jak bardzo tego w tych warunkach trudno było oszacować.

Po pierwszej, chaotycznej chwili scena przy schodach po drugiej stronie burty znacznie opustoszała. Przy ziemi kłębiły się ciemne kształty ale czy to było to co nieśli czy to któryś z niemieckich marynarzy nie szło przez szerokość transportowca poznać.

- Sir! Niemcy nadchodzą! - z dołu dobiegł alarmujący krzyk marynarza Gordona. Musiał się pozbierać po trafieniu i z góry widać było jak kuca za barierką za jaką niedawno przed ostrzałem chroniła się dwójka będąca obecnie o poziom wyżej. Niemcy musieli nadejść. Z tej czy innej strony. Pytanie było ilu, i z czym. Chwilowo podziałał chyba efekt zaskoczenia. Ale w końcu się otrząsnął i pewnie zareagują bardziej zdecydowanie. Na drugi koniec burty do tych kształtów, chyba jakiegoś trafionego marynarza co tam krzyczał i jęczał mieli całą szerokość jednostki. Ponad 20 m pewnie. Pomost prowadził przed najwyższym piętrem nadbudówki. Tam widać było sylwetki w niemieckich mundurach. Pokrzykujące i kucające sylwetki. Widać było koło sterowe. Jednak okna były gdzieś od pasa stojącego człowieka. Więc gdyby się czołgać, może kucać dałoby się chyba być niewidocznym dla tych ze środka. Inna sprawa, że z każdej burty widać było drzwi więc jakby ktoś się postarał mógłby zajść takiego skradacza z dwóch stron. Ale to coś, leżało na podłodze po tamtej stronie burty a nie po tej co była obecnie dwójka aliantów.

- Co robimy sir? - zapytał szybko bosmanmat doładowując karabin z ładownicy. Głos wydawał się być zdenerwowany choć podoficer panował nad tym zdenerwowaniem. Twarz nawet z bliska jawiła się jako owalna, jasna plama więc nic nie dało się z niej wyczytać. Zaskoczyli przeciwnika. Ale pozyskany czas mógł się skończyć w każdej chwili.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 23-01-2018, 23:54   #19
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
John zatrzymał się gwałtownie, dysząc ciężko. Odczekał, aż przewieszony na pasie karabin przestanie niebezpiecznie się kołysać, po czym ponownie sięgnął do pasa po latarkę. Ponieważ zrobił to już raz kilkanaście sekund wcześniej, tym razem bez trudu, niemal instynktownie, znalazł dłonią zatknięte za pas źródło światła. Pstryknął przełącznikiem. Egipskie ciemności ustąpiły miejsca szarej poświacie przechodzącej w jaskrawy krąg światła w miejscu, w które padał snop rzucanego przez latarkę światła. Wewnątrz tego oświetlonego kręgu John ujrzał niewielki przedmiot leniwie turlający się po podłodze nieopodal zakrętu korytarza, za którym zniknął niemiecki marynarz. Od tajemniczego obiektu dzieliło ich jakieś dwadzieścia jardów, ale był tak mały, że oficer dostrzegł go tylko dzięki ruchomej smudze cienia rzucanej przez toczący się w te i z powrotem przedmiot.
John już otwierał usta, by coś powiedzieć, gdy nagle pomiędzy szumem wentylatorów, jękami trzeszczących blach poszycia statku wciąż trących o skałę, na którą zderzenie rzuciło niemiecki frachtowiec, oraz urywanymi, przytłumionymi i gardłowymi pokrzykiwaniami dochodzącymi z różnych stron nadbudówki wdarł się kolejny, ostry i nie dający się z niczym pomylić odgłos. Odgłos, który agenci słyszeli już wcześniej - ba, sami go nawet wywołali.

Odgłos strzałów.

Gdzieś nad nimi - John oceniał, że mogło być to pokład lub dwa powyżej - wybuchła najprawdziwsza kanonada. Głośne, głębokie i dudniące huknięcia Enfieldów wraz z suchymi trzaskami pistoletowych strzałów i jękami rykoszetów zlewały się w upiorną, jedyną w swoim rodzaju kakofonię.

John nie namyślał się długo.
- Gabrielle! To Edvard! Wpadli na Niemców i potrzebują naszego wsparcia! Biegiem, na górę! Curtis, osłaniaj tyły! - to rzekłszy chwycił nieco zaskoczoną Francuzkę za ramię i pociągnął ją w stronę klatki schodowej, z której biła łuna światła, świadcząca o tym, że piętro wyżej oświetlenie nie zostało wyłączone. Gabrielle, nie mając zbyt wielkiego wyboru, ruszyła za nim. John puścił ramię kobiety i ponownie chwyciwszy za zwisającą mu z ramion broń wysforował się naprzód. Dziwnie milczący marynarz Curtis podążył za nimi, co chwila odwracając się i omiatając korytarz za nimi lufą swojego karabinu.
- Jak dotrzemy na górę, przypomnij mi, że to ja tu dowodzę. - syknęła Gabrielle do ucha Johna, trzymając się tuż za nim. Załadowany i gotowy do strzału pistolet wciąż spoczywał w jej drobnej dłoni.
- Masz to jak w banku, Gabrielle. - odszepnął Anglik, wspinając się po schodach. Palec wskazujący prawej ręki Johna wciąż spoczywał na spuście Enfielda, lewa dłoń przyciskała latarkę do łoża karabinu, co dawało efekt, jakby latarka była podwieszona pod lufą, oświetlając miejsce, w które broń akurat celowała. John nie wiedział - bo niby skąd miałby wiedzieć - że ten praktyczny pomysł kilka dziesięcioleci później doczeka się realizacji w postaci szyn umożliwiających mocowanie do broni latarek i innych akcesoriów. Na razie cieszył się, że w razie czego będzie widział, w co - lub w kogo - strzela. A miał przeczucie, że już wkrótce wokół niego zaroi się od celów.
 

Ostatnio edytowane przez Loucipher : 11-02-2018 o 21:31.
Loucipher jest offline  
Stary 24-01-2018, 22:34   #20
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
- Wszystko w porządku Gordon?! - wykrzyknął Norweg - Dasz radę wejść na górę?!
- Tak jest, sir! - dało się słyszeć z dołu.
- Barnes, pomóż rodakowi - wydał polecenie Edvard - Ruchy!
Anglik zbiegł po schodach, aby pomóc drugiemu żołnierzowi. Chwilę później obaj znów byli koło swojego aktualnego dowódcy.
- Panowie, wydaje mi się, że powinniśmy wejść do środka, tu jesteśmy zbyt łatwym celem. - zaczął dość niepewnym głosem nord.
- I tak jesteśmy w niezłym bagnie, sir - odpowiedział mu Gordon.
- Wejdę jako pierwszy - zadeklarował Barnes.

Podeszli do najbliższych drzwi, otworzył je Edvard, a Barnes najpierw zdjął hełm i chwilę nim pomachał za progiem, tak jak sprawdza się, czy gdzieś nie czyha nadgorliwy snajper, a następnie znów go założył i wszedł do środka okrętu.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172