Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-01-2019, 09:17   #61
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Nie znam tytułu - odparł zgodnie z prawdą zdjęty trwogą chłopiec.
Ciągle jeszcze miał przed oczyma nieprzyjemne skutki użycia wynalazku Edisona na żywym organizmie. W głowę zachodził za co takiego miałaby spotkać jego sąsiada taka kara. W skutek zamyślenia zamilkł, co było równie niecodzienne, co nieeleganckie.
- Jesse! - Sarah ściągnęła syna z powrotem na ziemię.
- To są same horrory. Ale nie takie jak „Carrie”. Straszniejsze - wyznał w końcu chłopiec starając zapaść się w kanapie nowego forda o nietypowym, różowym lakierze.

Ponownie odezwał się dopiero, gdy przekroczył razem z matką próg mieszkania. Sarah była zaniepokojona i zmieszana, ale starała się jakoś trzymać. Jesse jednak swoimi rewelacjami tylko dołożył jej zmartwień.
- Bo ja ci nie powiedziałem wszystkiego - zaczął, a jego rodzicielka momentalnie zbladła.
- Ta stara pani szarpała mnie za ucho i wyzywała dziewczyny. I jak chłopacy zaczęli krzyczeć, żeby przestała, to się popłakała i poszła do swojego pokoju.
Jesse poszedł do łazienki a następnie zasnął na sofie rozłożonej przy oknie. Kobieta tymczasem pomału piła ciepłą herbatę. Reputacja siostry Higgins była szeroko znana mieszkańcom Breadhouse. Czy faktycznie mogła podać dziecku coś więcej niż wykazała dokumentacja?
Z tymi myślami, nie mogąc zasnąć, w końcu zabrał ją sen.

Rankiem Jesse poszedł do szkoły bez ociągania. Zajęcia mijały szybko a na przerwach grał w piłkę z Markiem i Pete’em - dzieciakami z sąsiedztwa, z którymi wychodził na boisko również popołudniami. Wracając do sali długim korytarzem kątem oka spostrzegł Hisako i skrył się pod schodami. Z rosnącym rumieńcem wysłuchał całej rozmowy, w której poza azjatką brali udział wszyscy uczestnicy wypadku. Gdy dziewczynka odłączyła się od grupy i zbiegła po schodach zaczepił ją Jesse.
- Myślisz, że szlaban obejmuje również mnie? Słyszałem, co mówiliście. Wszyscy macie przebłyski. Jakby wszystkich nas naćpali w szpitalu. Patrz - to mówiąc złapał Hisako za ramię i uśmiechnął się, przez co wyglądał mniej przyjaźnie niż zwykle.
- Przez materiał nic się nie dzieje. Trzeba dotknąć skóry. No i kolejne dotknięcia nie robią przebłysków.
Chłopiec mówił szybko. Starsze kujony stojące przy szafkach za rogiem zdawały się nie zwracać nań uwagi. Jesse’emu bardzo zależało, by porozmawiać z kimkolwiek, kto go zrozumie.
- Po szkole idę do biblioteki - dodał na pożegnanie.

Rzeczywiście Jesse zaplanował, że wróci do domu jedynie rzucić plecak i pomknie do wypożyczalni poszukać czegoś o wizjach, jakich doświadczał. Tyle jednak mogło wydarzyć się po drodze! Za bramą szkoły oparty o ścianę budynku naprzeciwko stał Rick a młody Bullington dałby głowę, że z okna widział tam również Felixa. W domu zaś mogła czekać mama, o ile nie została w pracy na dodatkową zmianę.
 
Avitto jest offline  
Stary 21-01-2019, 17:52   #62
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
JESSE

- Jak się masz Jesse? – spytała pani Thompson gdy chłopiec przekroczył próg biblioteki. Wiedziała oczywiście, że jej ulubieniec podzielił los jej syna i omal nie zginął w wypadku – Może zamiast się bawić na imprezach u Wrexlera przyprowadzisz kiedyś Jamesa do biblioteki? – próbowała żartować.
Kiedy trzynastolatek poprosił bibliotekarkę o książki dotyczące wizji, ta zrobiła lekko zaskoczoną minę, ale o nic nie dopytywała. Chłopak zajął miejsce w czytelni a po chwili pani Thompson przyniosła interesujące go pozycje. Było to w głównej mierze pseudonaukowe książki, opisujące niezwykłe przypadki ludzi, którzy ocalili swoje życie unikając różnego rodzaju katastrof. Cudownie ocalonym przyszłość objawiała się najczęściej w snach lub była rodzajem wewnętrznego głosu, który nie pozwalał wsiąść na pokład samolotu. Żaden z autorów słowem nie wspomniał o tym co przeżył Jesse. Nie znalazł nic o dotyku, który pozwala ujrzeć ostatnie chwile przed czyjąś śmiercią. Najciekawsza wydawała się książka o jasnowidzach i mistykach. Chłopiec zgłębił biografię Nostrodamusa, , prześledził sensacyjne informacje o wciąż żyjącej Babie Wanga, niewidomej znachorce z Bułgarii, dowiedział się co nieco o św. Melachiaszu i jego przepowiedni o papieżach.
- Jeśli interesują cię zjawiska paranormalne powinieneś pogadać z Johnem Shockley – zagadała pani Thompson – Adres powinien być w książce telefonicznej. Podejrzewam, że ma większą kolekcję dziwnych książek niż nasza biblioteka.

***

Następnego dnia rano Heather pojawiła się w drzwiach budynku liceum. Dziewczynka zdecydowała się na eksperyment, Marti i Jimmy mieli oprowadzić ją po szkolnych korytarzach. Kiedy tylko weszła przez próg, wróciły wspomnienia. To tu, przy głównych drzwiach wejściowych, zamkniętych na łańcuch jej ojciec został zastrzelony przez człowieka w masce. Idąc w głąb korytarza przypominała sobie kolejne szczegóły – ciała leżące na posadzce w kałuży krwi.
- To się stało tutaj, na tym korytarzu – nie miała wątpliwości.
Jesse i Hisako stali przy swoich szkolnych szafkach, wyciągając książki. Za chwilę miały zacząć się pierwsze zajęcia. Zauważyli Heather i chłopaków.
- Hej Thompson, zacząłeś się umawiać z przedszkolakami? – zaśmiał się czternastoletni Jonas Parker przechodząc przez korytarz. Twarz chłopaka wydała się jedenastolatce dziwne znajoma, choć była pewna, że widziała go po raz pierwszy w życiu.
 

Ostatnio edytowane przez waydack : 21-01-2019 o 17:59.
waydack jest offline  
Stary 23-01-2019, 10:14   #63
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Hisako wróciła do domu zamyślona. Miała dużo na głowie, chaos opisywał jej stan najlepiej. Wiedziała, że chce pomóc przyjaciołom ale nie chciała sprzeciwiać się ojcu póki mu nie przejdzie.

Z drugiej strony Jessi nie był rzeczywiście objęty zakazem, więc może przy jego pomocy będzie mogła pomóc nie bezpośrednio. Chłopak już stał się przydatny, kiedy powiedział jej, że może spokojnie dotknąć innej osoby bo wizja pojawia się tylko raz i nie działa to przez materiał.

Wieczór spędziła w lepszym humorze niż poprzedni więc jej rodzina pozwoliła sobie na relaks. Matka Hisako postanowiła gotować ulubione potrawy córki. Dziewczynka nie bojąc się już o wizje śmierci pozwoliła sobie na większa wylewność. -


Kolejnego dnia w szkole postanowiła podejść do Jessiego i podziękować mu za informacje.

- Hej. Dzięki za wczoraj....Ja pomogę wam, ale dopóki mojemu ojcu nie przejdzie nie mogę tego robi bezpośrednio. I tak ciebie mój szlaban nie obejmuje.
 
Obca jest offline  
Stary 31-01-2019, 13:09   #64
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Słysząc kąśliwą uwagę w Jesse’em zagotowała się krew. Odłożył książkę, zamknął szafkę a następnie ruszył powolnym biegiem na odwróconego doń plecami Parkera. W następnej chwili obaj chłopcy leżeli na zimnych kafelkach. Jesse zaprezentował wślizg, jaki po szkole nauczył się wykonywać na betonowym boisku a Jonas wywinął malowniczego kozła.
Jesse znalazł się na tym samym szkolnym korytarzu, ale czuł, że jest szczuplejszy i bardziej kościsty. Szedł w kierunku człowieka, odwróconego plecami. Mężczyzna miał na nogach ciężkie buciory, ciemne dżinsy, zieloną wojskową kurtkę a z ramienia zwisała mu zawieszona na pasku strzelba. Przeplatał łańcuchem wejściowe drzwi, które zamknął po chwili na kłódkę.
- Ej, człowieku, co ty robisz? – krzyknął głosem Jonasa Parkera. Mężczyzna się odwrócił. Na twarzy miał dziwną maskę. Wyciągnął zza paska pistolet i wymierzył w Jessi'ego. Nacisnął spust. Sekundę później nastała ciemność a Jesse znów leżał na ziemi i szarpał z Parkerem. Parker korzystając z okazji zrzucił z siebie ciężkiego chłopca i sprzedał mu mocny cios w tył głowy.
- Pojebało cię, Bullington!? – podniósł się z ziemi – Pierdolony świr!
Pokazał fucka i szybkim krokiem oddalił w stronę schodów. Tymczasem Jesse nie wstawał. Wyglądał, jakby zobaczył ducha.
- Pilnuj pleców - rzucił za Jonasem zbyt późno, by ten go usłyszał.

Heather przez cały ten czas stała za plecami kolegów, wyglądając ze zdumieniem na to, co wydarzyło się na korytarzu. Była rozkojarzona i prawie zapomniała po co w ogóle tu przyszła.
- Yyyy, to było tu - powtórzyła, ale tak żeby tylko Marty i Jim ją słyszeli. - Mój tata stał tu, a tamten przyszedł stamtąd - wskazała palcem. - Najpierw strzelił mu w plecy, a później w pierś... Albo głowę... - szepnęła na koniec ciężko wzdychając.
- A ten się nigdy nie nauczy, że siłą się niektórych rzeczy nie załatwi... - mruknął Jimmi, będąc pod (negatywnym) wrażeniem postępowania Jesse'ego. - Ale to nam niewiele daje. Stale nie mamy najważniejszej rzeczy. Daty... A co z uczniami? Ilu ich wtedy widziałaś? Pamiętasz? Dziewczyny, chłopacy?
Dziewczynka westchnęła ciężko, zbierając w sobie siły.
- Było ich mnóstwo. Na każdym kroku leżał martwy uczeń... - spuściła głowę. - Tamten co go Jessy pogonił, wydał mi się znajomy, chyba też tu zginął... Chyba musimy znaleźć po prostu kogoś kto zginie pod kalendarzem... - mruknęła na koniec ponurym tonem.
- To potrwa wieki... - odparł równie cicho Jimmy. - Poza tym... musimy się jakoś podzielić zadaniami. Dobrze by było, gdybyśmy nie musieli sprawdzać wszystkich uczniów...Spróbuj sobie przypomnieć jeszcze jakieś szczegóły... - Spojrzał na Heather. - No i może ja... - westchnął - spróbuję porozmawiać z twoim ojcem...
 
Kerm jest offline  
Stary 06-02-2019, 17:09   #65
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Marti tymczasem podszedł do Jessego. Zauważył jego przestraszoną, zszokowaną minę.
- Szarpałeś się z Parkerem. Zobaczyłeś coś? Wiesz o co mi chodzi… Wspominałeś o tym w szpitalu. Narkotyki i te sprawy… – Popatrzył wymownie na kolegę po czym wyciągnął rękę, żeby pomóc mu wstać.
Jesse skorzystał.

Gdy tylko dłonie chłopców się zetknęły Jesse znalazł ciemnościach, słyszał piski i dziecięcy płacz. Wymacał plastikową klamkę, ale coś napierało na drzwi od zewnątrz. Domyślił się, że znów jest w furgonetce, furgonetka opadała powoli na dno rzeki. Szum rwącej wody niemal zagłuszał jego rozpaczliwy krzyk. Usłyszał dźwięk rozbijanej szyby a potem hektolitry czarnej, zimnej wody zaczęły wlewać do środka. Pełzał na czworaka w upiornych ciemnościach a kaskady zimnej wody wlewały się do środka rzucając nim o tylne drzwi furgonetki. Po chwili zanurzony po pas, próbował dostać do kabiny, ale w ciemnościach, wszyscy tratowali się nawzajem. Gdy poziom wody sięgnął szyi próbował się utrzymywać na powierzchni. Potem zanurkował, ale wpadł na pływające palety, czyjeś nogi uderzały go po głowie i w plecy. Nie miał już dokąd uciec, woda wypełniła całą furgonetkę od podłogi aż po sufit. Powietrza w płucach wystarczyło na minutę, a potem zamiast życiodajnego tlenu przez jego gardło zaczął przelewać się zimny, mulisty płyn. Dusił się a po chwili wszystko się skończyło. Znów trzymał rękę Martiego, który pomagał mu wstać.
Marti doświadczył niemal identycznej wizji jak wczoraj, gdy dotknął Heather. Znów walczył o przetrwanie w tonącej furgonetce, ale wizja trochę się różniła. Czuł się silniejszy i choć bolały go stawy dzielnie utrzymywał się na powierzchni wody kopiąc i odbijając się od czyichś pleców. Wymacał w ciemnościach palety, przedarł się na przód pojazdu. Woda zalewała mu usta, ale Marti walczył z całych sił by się wydostać z pułapki. Wydawało mu się, że dotarł do kabiny, ale zaczęło brakować mu sił, po chwili cała furgonetka była już zatopiona w wodzie. Umierał, ale zanim nastała kompletna ciemność, poczuł jak ktoś szarpie go za nadgarstek i przyciąga do siebie. Po chwili wszystko się skończyło.
Marti cofnął rękę przestraszony.

- Zapomniałem… Przepraszam... Ale przynajmniej teraz wiesz co się z nami działo w tej furgonetce.
- Parker zginie tu, w szkole. Jakiś wojskowy typek w masce łańcuchem zamknie drzwi, a gdy Parker go zaczepi zastrzeli go. Nie żartuję!

Tymczasem Heather podejrzliwie spojrzała na Jima.
- O czym chcesz rozmawiać z moim tatą? - Zapytała.
- Mam nadzieję, że ty mi podpowiesz - odparł Jimmy. - Podsuniesz mi jakiś pomysł. Żebym mógł podać twojemu ojcu rękę. Nie sprawi mi to przyjemności, ale może uda mi się zobaczyć... Coś więcej.
Dziewczynka odetchnęła z ulgą.
- To nie problem. Wystarczy że przyjdziesz do mnie jak będzie miał dzień wolny. Chyba po dzisiaj będzie miał dwa dni wolnego - stwierdziła.
- Jeśli tak, to przyjadę do ciebie po południu - obiecał Jimmy. - I co było dalej? Dokąd szedł twój tata?
- Szedł z tamtej strony, tędy i jak znalazł się tam, to ten w masce zaszedł go od tyłu i strzelił mu w plecy. Pistolet upadł mojemu tacie jak się przewrócił i tamten go odkopnął - pokazała ręką, żeby dokładnie to opisać, a następnie sama przeszła korytarzem odwzorowując to co widziała.
- O tu upadł - zatrzymała się dokładnie w tym samym miejscu.
- Myślę że poznałabym mordercę po głosie.
- Córka policjanta... - Jimmy z uznaniem pokiwał głową. - Wzrost? Budowa? Kolor włosów? Dłonie? Jakiś tatuaż?
 
Avitto jest offline  
Stary 06-02-2019, 19:05   #66
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Marti podszedł do Jamesa i Heather.
- Słyszeliście co mówił Bullington? Parker też zginie.
Heather już miała odpowiedzieć Jimowi, ale jej uwagę rozproszyło podejście dwóch chłopaków.
- Czyli jednak. Wydał mi się znajomy... - skomentowała nie zrażona obecnością kolegów i skrzywiła się. W końcu wróciła spojrzeniem na Jima. - Ten w masce był przeciętny. Ani gruby, ani chudy. Dłonie... No takie typowo męskie, ale bez zmarszczek czy plam i gładkie bez owłosienia. Nie widziałam tatuaży. Wzrost - zastanowiła się, bo nie było to łatwe do określenia. Musiała wziąć poprawkę na to, że widziała wszystko z perspektywy swojego taty. - Chyba wzrostu mojego taty, może odrobinę niższy. Twarz i włosy zasłaniała mu maska.
- A co widział Parker? Może widział więcej szczegółów? Jesse? - podniósł nieco głos. - Możesz podejść na chwilę?
- A bo ja… Strzelba, na pasku. I pistolet. Spodnie miał ciemne, a kurtka i buty taka, jak ci paintballowcy z telewizji. I ta maska.
- Trzeba by się zastanowić na tą maską - powiedział Jimmy. - Może kupił ją w jakimś sklepie? W miasteczku?
- Możemy pójść po szkole. Do “wujka”? - Jesse odpowiedział Jimmy’emu wzruszając ramionami.

W kierunku Heather rzucił natomiast dodatkową informację.
- Oczami Parkera widziałem jego włosy. Krótko strzyżony blondyn.
I nagle go olśniło.
- Stragany przy “El Diablo”. Takie dziwne maski zwykle są na festynach, no nie? A co, jeśli ten napad to kwestia godzin?
- To tylko znaczy tyle, że każdy w mieście mógł sobie taką kupić - pokręciła głową Heather, która wyraźnie nie pokładała nadziei, że to coś da. - Ale sprawdzić możemy - dodała, bo w sumie nie miała planów. - Jakby co to po szkole mogę poprosić dziadka, żeby nas tam zawiózł - zaproponowała.
- Ale możemy się dowiedzieć, ile osób było zainteresowanych takimi maskami - powiedział Jimmy. - Może sprzedawca zapamiętał kupującego? A te godziny... Chyba mamy trochę więcej czasu, bo relacje między naszym rodzeństwem - spojrzał na Marti'ego - wydawały się dość bliskie. Chyba trzeba czasu, by coś takiego się rozwinęło. - W jego głosie jakoś nie można było dopatrzyć się zachwytu.
- Ok. Ale te stragany już dawno rozebrano a sprzedawcy wyjechali do innego miasta – zauważył Marty – Może popytajmy w sklepie pana Wonga? On sprzedaje różne pierdoły, kiedyś mama kupiła mi tam maskę Chewbakki na Halloween. Zastanawiam się też…
Marty popatrzył niepewnie na przyjaciół.
- Może gdybyśmy nie pozwolili Mikowi zakochać się w Donie zmienilibyśmy przyszłość?
- I to jak miałoby pomóc, żeby nie było strzelaniny? - burknęła Heather. - Dobra skupmy się. Według wizji umarliśmy wtedy w wypadku. Ale żyjemy i teraz możemy zapobiec masakrze. A do tego potrzebujemy znaleźć tego kto to zrobi. Inne opcje odpadają. Proponuję zacząć od tego chłopaka co prowadził furgon.

- Masz na myśli Felixa? - upewnił się Jimmy. - To nie powinno być aż tak trudne. Gdzieś w tej szkole musi być, prawda? Zaraz wypatrzę kogoś z jego rocznika.
- Tak, jego - pokiwała głową dziewczynka.
Przyjaciele co prawda Felixa nie znaleźli, ale szybko namierzyli chłopaka z ostatniego rocznika, który powinien go znać. Bobby Finger był mocno zdziwiony, gdy Thompson podszedł do niego i zaczął rozmowę. Przyjęło się, że dzieciaki raczej omijają starszych uczniów szerokim łukiem, jeśli nie chcą zostać publicznie wyśmiani lub skończyć z głową w kiblu. Na szczęście Finger należał raczej do tej spokojnej mniejszości.
- Chodzę z Felixem na chemię i zajęcia techniczne, ale wczoraj nie było go w szkole. Dzisiaj też go nie widziałem – przyznał – Wiem, że rano i popołudniu pracuje w młynie Wrexlera i rozwozi pieczywo. W ogóle to strasznie tajemniczy koleś. Prawie z nikim się nie kumpluje.
To czego dowiedzieli się o Felixie tylko wzmocniło u Heather podejrzliwość.
- Koniecznie musimy go znaleźć - szepnęła do kolegów gdy odeszli na bok. - Najlepiej jak go poszukamy w jego pracy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 29-03-2019 o 00:05.
Mag jest offline  
Stary 07-02-2019, 11:37   #67
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
HEATHER, JIMMY, MARTI

Popołudniu Jimmy razem z Martim, zgodnie z planem, przyszli do domu Tapingów. Mama Heather przyjęła ich z należytymi honorami, zaprosiła do kuchni, poczęstowała świeżo upieczonym ciastem a potem zaczęła podpytywać, jak im leci w szkole. Chłopcy grzecznie odpowiadali na pytania pani Taping, ale widać, że byli trochę zniecierpliwieni. Nie przyszli tu na pogaduszki. Jimmy spojrzał wymownie na koleżankę.
- Tata na razie rozmawia przez telefon. Zaraz przyjdzie – wyjaśniła Heather.
I rzeczywiście parę minut później do kuchni wszedł Thomas Taping. Widząc chłopców posłał im przyjacielski uśmiech.
- Cześć chłopaki, co słychać?
Jimmy wiele się nie zastanawiając podszedł do policjanta a potem wyciągnął dłoń na przywitanie. Szeryf uścisnął mu rękę a po chwili trzynastolatek znalazł się na szkolnym korytarzu. Ubrany w policyjny mundur szedł z bronią wycelowaną przed siebie. Za plecami słyszał przeraźliwe płacze i jęki. Przerażony spojrzał na ciała leżące na posadzce w kałuży krwi. Znał ich wszystkich z widzenia, mijał codziennie w szkole. Giorgiana Nachios z trzeciej klasy, Arthur McKenzie, druga klasa, Simon Majewsky, trzecia klasa, Norman Jones, czwarta klasa. Doszedł do końca korytarza, do drzwi pod którymi leżały kolejne podziurawione kulami zwłoki. Rozpoznał Jonasa Parkera i Lindę Boyle z szóstej klasy, dwa pozostałe ciała, chłopca i dziewczyny leżały twarzami do ziemi. Drzwi były owinięte grubym łańcuchem zamkniętym na kłódkę. Jimmy słysząc kroki, odwrócił się i wycelował…
Usłyszał huk wystrzału, rzuciło go na drzwi, odbił się od nich z impetem i upadł na kolana. Na brzuchu poczuł gorącą wilgoć.
Morderca podszedł powolnym krokiem, stukot jego wojskowych buciorów odbijał się echem po korytarzu. Odkopał pistolet.
- Nie rób tego – szepnął głosem ojca Heather.
Morderca przeładował strzelbę.
- I tak nie zrozumiesz - odpowiedział mężczyzna i pociągnął za spust.
Jimmy znów był w kuchni. Puścił dłoń policjanta.
- Co się stało Jimmy? – spytał Taping widząc jego wyraz twarzy.


JESSE

Po lekcjach zamiast wrócić do domu ruszył na piechotę do młyna i piekarni Wrexlera. Felix nie pojawił się w szkole, więc Jesse miał nadzieję, że spotka go właśnie tam. Droga zajęła mu prawie godzinę, chłopiec się trochę zasapał, ale doszedł w końcu do celu. Piekarni nie broniło żadne ogrodzenie, więc przez nikogo nie zatrzymywany wszedł na posesję i pokręcił między budynkami. Zauważył parę furgonetek z logo piekarni i przeszedł go dreszcz, bo właśnie w jednej z takich furgonetek trzy dni temu o mało co nie dokonał żywota. Po placu kręcili się jacyś robole, taszczący wory z mąką, nikt nie zwracał na trzynastolatka większej uwagi. Jesse przycupnął sobie przy schodach obserwując podjazd gdzie stały dostawcze samochody. Wyciągnął książkę. Właśnie kończył czytać kolejny rozdział, kiedy zauważył znajomą twarz.
Luke Wrexler, gospodarz pechowej sobotniej imprezy wychodził właśnie z budynku. Jego ojciec, burmistrz Wrexler, właściciel młyna i piekarni wybiegł za nim krzycząc.
- I nie chcę słyszeć żadnych wymówek Luke! Koniec z imprezami, czas się wziąć za robotę!
Luke wydawał się nie przejmować gadaniem starego. Burmistrz pokręcił głową zrezygnowany i zniknął z powrotem w środku. Młodzieniec podszedł do swojego forda mustanga zaparkowanego na podjeździe obok furgonetek i wyciągnął z kieszeni kluczyki. Zauważył siedzącego koło schodów Jessiego.
- Ja ciebie skąd znam młody – stwierdził – Co tak koczujesz? Roboty szukasz?

HISAKO


Hisako zgodnie z obietnicą daną swojemu ojcu starała się trzymać z dala od przyjaciół. Nie znaczyło to jednak, że dziewczynka zamierza biernie czekać na to co niedługo wydarzy się w szkole. W swoim zeszycie skrupulatnie zapisywała wszystkie informacje, które udało jej się zdobyć. W swoim zeszycie zaznaczyła kilka nazwisk – Dona Barker, Michael Thompson, Jonas Parker, Thomas Taping. Przypominając sobie wizję, w której jej ojciec zapił się na śmierć, na końcu też dopisała swoje imię stawiając trzy znaki zapytania. Śledztwo zaczęła od nauczycieli, więc na każdej lekcji dążyła do kontaktu dotykowego. Wiedziała już, że nauczycielka biologii, panna Carpenter umrze jak większość ludzi w szpitalu, w otoczeniu swojej rodziny, stary matematyk, pan Richards chyba niedługo zachoruje na raka a przystojny nauczyciel angielskiego, w którym podkochiwały się starsze koleżanki Hisako, Jeremy Peacock będzie jeździł na wózku i pewnego dnia na środku ulicy usunie się i zapadnie w wieczny sen. Zeszyt dziewczynki nie zapełnił się nowymi nazwiskami, aż do ostatniej lekcji, z trenerem Memphisem. Hisako przebrana w strój gimnastyczny próbowała znaleźć jakiś pretekst by dotknąć mężczyzny, w końcu pretekst sam się znalazł, gdy kozłując piłkę, źle postawiła stopę i z krzykiem upadła na ziemię, trzymając się za kostkę. Trener od razu podbiegł do dziewczynki.
- Co się stało Hisako? – spytał – Mogę to obejrzeć?
Nachylił się i dotknął obolałej kostki dziewczynki. Hisako znów znalazła się na sali gimnastycznej, tym razem jednak w ciele mężczyzny, który stał przy drzwiach i wpuszczał kolejne przerażone nastolatki, które wbiegały na salę małymi grupkami.
- Ukryjcie się w szatni, zamknijcie drzwi! – krzyczała głosem trenera Memphisa. Gdzieś na korytarzu rozległo się kilka strzałów z pistoletu a potem jeszcze kilka ze strzelby. Ktoś wrzeszczał, ktoś piszczał, po kolejnych strzałach zapadła niepokojąca cisza. Hisako zauważyła, że ktoś wybiega zza zakrętu korytarza. Już miała zamykać drzwi, kiedy zauważyła, że to jedna z uczennic. Ciągnęła się za nią ścieżka krwi, dziewczyna trzymała się za postrzeloną nogę, kulejąc, próbowała uciekać przez zabójcą. Upadła. Hisako niewiele myśląc wybiegła z sali gimnastycznej i ruszyła jej na pomoc. Podbiegła, złapała ją pod rękę.
- Wstawaj, no już… Musimy się schować
Wtedy zobaczyła jej twarz. Patrzyła na samą siebie.
- Próbowaliśmy to zatrzymać, ale nikt nie chciał nas słuchać – zapłakała dziewczynka wyglądająca jak Hisako – Heather, Jimmy, Marti, Jesse, jeśli teraz na mnie patrzycie…Z młynie podłożono bombę, ściągnął tam całą policję, żeby przyjść tutaj… On poluje na Felixa! Felix jest...
Hisako będąca w ciele trenera Mephisa usłyszała kroki i spojrzała w kierunku hałasu, strzelba wystrzeliła i wizja się skończyła.
Po zajęciach Hisako wyciągnęła swój zeszyt i zapisała kolejne nazwisko. Henry Memphis. Trzy znaki zapytania obok swojego imienia przekreśliła.
 
waydack jest offline  
Stary 13-02-2019, 20:44   #68
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Hisako trochę się przeraziła widząc samą siebie bliską śmierci..po raz drugi.
Trener był super człowiekiem nic dziwnego, że wszyscy go lubili. Po skończonej lekcji wychowania fizycznego zapisała na kartce dokładnie co widziała i dokładne słowa jakie powiedziała...jej przyszłe ‘Ja’.
Nie spotkała już nikogo ze swoich przyjaciół więc włożyła kartkę do szafki Jessiego.
“Wydawał się kompetentny na tyle żeby wyciągnąć wnioski” Może uda im się coś z tego wyciągnąć.” Pomyślała Hisako idąc na zajęcia dodatkowe z muzyki. Miała jeszcze tyle osób do sprawdzenia...tyle śmierci do zobaczenia... jej notatnik zaczynał przypominać makabryczny pamiętnik śmierci.
Zastanawiała się czy nie powiedzieć o tym rodzicom, ale ...jej ojciec nie uwierzył. Widziała to w jego ostatnich chwilach.
Żałowała że nie wzięła telefonu do Jessiego mogłaby mu te informacje przekazać telefonicznie. Jedna rzecz po kolei. Zajęcia z muzyki, zobaczyć nauczycielkę i jak najwięcej jej znajomych z orkiestry.

Wracając do domu czasem korzysta z okazji by dotknąć przypadkowych ludzi, podanie komuś zguby, “przypadkowe” muśnięcie ręką czyjejś przy kolizji. Hisako powoli zaczynała się z tym oswajać, no i nigdy nie wiesz kiedy dopisze ci ślepe szczęście.
 
Obca jest offline  
Stary 17-02-2019, 17:11   #69
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Heather widząc zmieszanie na twarzy Jima, po tym jak doznał wizji brutalnej śmierci jej ojca, zdecydowała się działać. Stanęła przed policjantem, tak by odwrócić jego uwagę od swojego kolegi.
- Tato, mógłbyś nas kiedyś zabrać na strzelnicę? - rzuciła pierwsze pytanie jakie przyszło jej do głowy i które mogło mieć jakiś związek z tym, że Barker i Thompson przyszli. - Opowiadałam im jak było kiedy mnie w wakacje zabrałeś z Johnem i jak fajnie tam było.
Nie dało się ukryć - wrażenie było wstrząsające. Poprzednie śmierci częściowo tylko uodporniło Jimmy'ego na to, co zobaczył. Trupy kolegów wstrząsnęły nim chyba bardziej, niż kolejna śmierć przeżyta śmierć.
Przełknął ślinę i skinął głową.
- Nie da się ukryć, że Heather nad wyraz dużo mówi o swoim tacie - powiedział. - Chyba zaraził ją pan swoją pasją.
- Każdy mężczyzna powinien potrafić posługiwać się bronią - stwierdził policjant. Heather wiedziała, że jej tata określał się mianem republikanina, a jego odpowiedź potwierdzała tylko jego konserwatywne poglądy – Chętnie kiedyś was zabiorę na strzelnicę, o ile wasi rodzice się na to zgodzą.
Dziewczynka odwróciła się przodem do kolegów i zrobiła wymowną minę by ciągnęli z nią tą improwizację.
- Widzicie, mówiłam, że się zgodzi - podsumowała Heather. - A teraz może porzucamy piłkę? - zaproponowała coś co mogło im pozwolić pójść na bok i obgadać to co zobaczył Jimmy.
- Na pewno się zgodzą - powiedział Jimmy. - Tata też tak uważa. A jeszcze jedno... Wie pan może, gdzie mieszka Felix?

Szeryf Tapping spojrzał na Jimmiego wyraźnie zdziwiony pytaniem.
- Felix Finch? A do czego potrzebny ci jego adres?
Heather spiorunowała kolegę spojrzeniem, za tą natarczywość, bo teraz jej tata mógł zacząć coś podejrzewać. Trzeba było coś wymyślić i to natychmiast.
- Bo... Myśleliśmy o tym, żeby mu podziękować - wypaliła nagle. - Że nas z wody wyciągnął.
- A nie możecie mu podziękować w szkole? – szeryf spojrzał na Heather a potem chłopaków. Wyglądało na to, że wyczuł w ich zachowaniu jakiś fałsz, teatralność. W końcu był przecież gliniarzem.
- Nie ma go w szkole - powiedział Jimmy. - Też nas to zdziwiło, ale ponoć nikt go dziś nie widział. Poza tym... - Spojrzał na Heather. - W szkole od razu zaczynają się głupie docinki.
Heather pokiwała głową na słowa kolegi.
- Nie ma go w szkole? – zainteresował się Tapping i przez chwilę wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. Nie kontynuował jednak tego wątku, przemyślenia zostawił dla siebie. Po chwili przeprosił kolegów Heather i wyszedł na korytarz. Przyjaciele usłyszeli jak wykręca numer na telefonie.
- Tu Tapping. Wyślij kogoś na Pine Street, niech sprawdzą czy Felix Finch jest w domu
Jimmy spojrzał na Heather.
- Jakaś afera... - szepnął jej na ucho.
- Może się pochorował... - dziewczynka wzruszyła rękami. - Jeśli to on był mordercą, to dobrze mu tak - dodała cichutkim szeptem.
- Trafi do szpitala w ramiona siostry oddziałowej - równie cicho odpowiedział Jimmy.
Dziewczynka pokiwała głową. Razem z przyjacielem mieli plan podsłuchać rozmowę policjanta.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 29-03-2019 o 00:05.
Mag jest offline  
Stary 18-02-2019, 12:18   #70
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- W sumie, to nie - odparł Jesse rezolutnie na zaczepkę Luke’a Wraxlera.
- Myślałem, że trafię na Felixa. Starsi mówią, że to cud. Że nas wyciągnął na brzeg.
Jesse zauważył minę Luke’a gdy wspomniał o cudzie. Syn burmistrza wyglądał jakby nad czymś się poważnie zastanawiał.
- W piekarni go nie ma – stwierdził i otworzył drzwi – Podwieźć cię gdzieś, młody?
Jesse wzruszył ramionami.
- Miałem wejść do sklepu pana Wonga po drodze do domu.

Już w drodze Jesse zdecydował się na jeszcze jedno podejście.
- Nie wiesz, gdzie Felix może być? Do szkoły też nie przyszedł, pani od bioli mówiła, że wezwie jego rodziców.
- Mieszka na Pine Street, w starym drewnianym domu na końcu ulicy, tam powinieneś go szukać -
odpowiedział Wrexler po czym spojrzał na chłopca zdziwiony. - Ale on nie ma rodziców. Jego matka zginęła w wypadku kilka lat temu.
Chłopiec tylko skinął głową. Do końca podróży tylko odpowiadał zdawkowo na zaczepki Luke’a. Gdy zatrzymali się pod sklepem z importowanymi bibelotami podziękował za podwózkę i pożegnał się.

Sklep pana Wonga mieścił się przy głównej ulicy pośród budynków mieszkalnych. Innych sklepów było w najbliższej okolicy kilka, ale takiego jak ten wcale. Z witryny spoglądał na przechodniów na pierwszy rzut oka milutki miś niemal ludzkich rozmiarów. Uważniejszy obserwator dostrzegłby jednak w mig, że pluszak ma przyszyte prawdziwe pazury. Takie i inne dziwadła można było dostać w sklepie dojrzałego azjaty, poza zwykłymi gadżetami popularnymi wśród młodzieży jak lepkie łapki, kulki z kauczuku czy różnokolorowe sprężyny. Ostatnio pojawiły się tam nawet kostki rubika.
Jesse pchnął przeszklone drzwi, usłyszał nad głową dzwonek. Na dziale z przebraniami zaczął wypatrywać poszukiwanej maski pani z loczkiem.
Na stoisku zauważył maski Spidermana, Batmana i Hulka oraz kilka halloweenowych upiornych przebrań, ale porcelanowej maski kobiety tam nie było. Pan Wong, niski, chudy Azjata po pięćdziesiątce widząc Jessiego uśmiechnął się i wyszedł zza lady.
- Dzień dobry – odezwał się łamaną angielszczyzną. – Szukasz czegoś konkretnego chłopcze?
- W sumie, to tak -
zełgał, bo jedyne co miał w głowie to jak najszybciej opuścić sklep, skoro tylko został zaczepiony.
- Jest taka książka “Przypadki pewnego chińczyka” i tam pisało o wyrobach z porcelany. Że to niby taka sztuka i że się maski robi też, jak na bale - wysławiał się Jesse niedbale zakłopotany sytuacją.
Wong wyglądał jakby nie za bardzo zrozumiał o co chłopcu chodzi, ale nie przestawał uśmiechać się przyjaźnie.
- Interesuje cię porcelana? Na prezent? Mam filiżanki, sosjerki, talerze. Żadne tam podróbki, prawdziwa chińska porcelana, ręcznie malowana – zaczął zachwalać swój towar.
Jesse odetchnął głębiej.
- A po ile filiżanka? Na dzień mamy szukam, lubi siąść wieczorem i spokojnie wypić herbatę.
Chłopiec grzecznie wysłuchał odpowiedzi i podziękowawszy wyszedł ze sklepu. Ten trop nigdzie nie prowadził.
Nie chcąc nadwyrężać cierpliwości rodziców wrócił prosto do domu. Miał zająć się siostrą, wieczorem rodzice wychodzili na towarzyskie spotkanie pracowników ratusza.
 
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172