Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-05-2019, 10:19   #61
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Co znaczy, że nie ma paczki? - Noemie czułą jakby ktoś strzelił ja obuchem w twarz. Czy nic podczas tej cholernej misji nie mogłoby pójść dobrze? - Zabrali całą piep… całą skrzynię? Niby jak? Na plecach ją nieśli?
- Całej nie. Ktoś wyjął zawartość.
- Soren szybko sprostował, czuć było że też jest zdenerwowany tym śledztwem. - Nasi śledczy już badają gdzie mogli się udać.
- Jedziemy za nimi. Dasz znać do naszej centrali, dobrze?
- Belgijka już chciała odłożyć słuchawkę, ale nagle o czymś sobie przypomniała. - Uprzedź swoich ludzi, że do nich jedziemy. Niech nam nie utrudniają.

Coucher odłożyła słuchawkę i westchnęła ciężko. Teraz, zamiast tej herbaty przydałby się jej kieliszek czegoś mocnego. Zwiewają im… za szybko. Wkurzona uderzyła pięścią w ścianę. Musieli ich dogonić… dowiedzieć się czegokolwiek. WYprzedzić ich… toż ta zabawa w kotka i myszkę nie mogła się skończyć dobrze.

- Jedziemy! - Rzuciła do swych towarzyszy ruszając od razu w kierunku auta. Musieli dotrzeć na miejsce i jak najszybciej dowiedzieć się do czego przesiedli się ich uciekinierzy.

Belgijka nie planowała się wlec za lokalnymi władzami i wyprzedziła je na najbliższej prostej. Znała trasę do Dunkierki, a jak nie.. To trąbić o niej będzie każdy znak na drodze. Do portu było jakieś 6 godzin… o jakieś 6 godzin za długo. Byli tak cholernie w tyle… Noemi docisnęła gaz do dechy gdy trasa się wyrównała. Przez te cholerne francuskie miasteczka bardzo nie skróci drogi ale… lepszy rydz niż nic. Trzeba było jak najszybciej dotrzeć na miejsce, wypytać policję… trafić na jakikolwiek cholerny trop!
 
Aiko jest offline  
Stary 17-05-2019, 21:57   #62
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Woods nie przepadał za jazdą na tylnym siedzeniu. Odnosił niczym niepoparte wrażenie, że takie miejsca zajmują głównie osoby mniej znaczące lub lubiane. Być może męska duma, a może zwykła próżność kazały mu ten fakt poczytać jako afront w stosunku do jego osoby. Dał zająć Hawthorne'owi fotel obok kierowcy tylko dlatego, że kłótnia o to kto gdzie ma siedzieć, byłaby zwyczajnie głupia. Niemniej przez pierwsze godziny jechał z naburmuszoną miną, co jednak niespecjalnie odbiegało od jego standardowego wyglądu.

Nie wdawał się w rozmowy, a myślami był daleko poza pojazdem. Zastanawiał się nad słowami ducha. Na bzdury o jakimś mrocznym panie nie zwracał uwagi. To pewnie tylko figura stylistyczna. Jednak Wainwright wyraźnie zaznaczył, że mordu na nim dokonali Niemcy. Oczywistym było, że im również zależało na ciężkiej wodzie, byli i wciąż są głównymi podejrzanymi. Ale czy to mogło być aż tak proste? Jeśli wierzyć słowom nieboszczyka, szwaby próbowały zdobyć wodę jeszcze w Norwegii, gdzie ten cały Lapointe, zapewne Allier, dwukrotnie ich wykiwał. Ale skoro tak, to jakim sposobem byli w stanie zorganizować na niego zasadzkę w Paryżu w tak krótkim czasie? Czyżby jeszcze podczas wydarzeń norweskich przewidzieli taką możliwość? Skąd wiedzieli, że Francuz uda się właśnie do Paryża i kiedy tam dotrze? I po co w ogóle porwali jego samego? Szkoda, że Wainwright nie wspomniał skąd wie, że to byli Niemcy. Być może tylko się tego domyślał?

Kontrola drogowa podniosła Anglikowi ciśnienie. Trudno było nie pomyśleć o tym co spotkało poprzedni zespół, gdy mundurowy zmusił ich do zatrzymania się. Woods krzyżując ręce na piersi zakamuflował fakt, że jego prawa dłoń sięgnęła za poły marynarki, gdzie na "szelkach" wisiała kabura z jego rewolwerem. Na szczęście ten policjant okazał się ich sojusznikiem, a przy okazji przepustką do nowych informacji.

Na posterunku Brytyjczyk nawet nie usiadł. Stał tylko przy drzwiach trzymając ręce w kieszeniach płaszcza, z kapeluszem wciąż założonym na głowie. Nie znał szczegółów telefonicznej rozmowy Faucher z Sorenem, ale nietrudno było się domyślić czego dotyczyła. Na widok reakcji ich dowódcy, pokręcił z niesmakiem głową. Wydała mu się ona wyjątkowo nieprofesjonalna. Po raz pierwszy Belgijka zrobiła na nim złe wrażenie. Emocje nigdy nie są dobrym doradcą.

Ale co było robić? Rozkaz został wydany, a ponieważ Woods w sumie się z nim zgadzał, raz jeszcze ugryzł się w język i nie powiedział niczego. Zanotował sobie jednak w pamięci, by w przyszłości zwracać większą uwagę na "humory" dowódcy, które kiedyś mogą wpłynąć na jej osąd. Póki co jednak ruszył jej śladem, jak zresztą wszyscy pozostali.
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 17-05-2019 o 22:00.
Col Frost jest offline  
Stary 18-05-2019, 21:26   #63
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 15 - 1940.III.15; pt; przedpołudnie; Dunkierka

Czas: 1940.III.15; pt; świt; godz. 10:15
Miejsce: północna Francja; Dunkierka; port, zamknięta policyjna strefa
Warunki: pogodnie, słonecznie, nieprzyjemny chłód, słone morskie powietrze


Noémie Faucher (D.Adley), Kenneth Hawthorne (M.Tweed), George Woods (R.Cromwell) i Evelyn Leigh (A.Croft)



Wydawało się, że jeśli nie szczęście to chociaż aura zaczęła sprzyjać czwórce agentów. W małomiasteczkowym posterunku francuskiej policji w St. Menehould nie zabawili zbyt długo. Nie było nawet czasu dopić herbaty ale rozkazy szefowej były zdecydowane. Dlatego wraz z nadchodzącym świtem pożegnali się z pomocnymi policjantami i wrócili do samochodu. Na szczęście ten przez tą krótką przerwę w podróży ulewa znacznie osłabła a gdy zostawiali za plecami małe miasteczko właściwie o dach i szyby uderzały już ostatnie akordy tej niespodziewanej ulewy. Dzięki czemu wraz z budzącym się dniem widoczność znów się bardzo poprawiła więc warunki jazdy polepszyły się.

W innych okolicznościach można by uznać, że dzięki Agencji mają możliwość wycieczki krajoznawczej po północno - zachodnich rejonach Francji. Około 7 wrócili obwodnicą w okolicę Reims. Tylko tym razem nie skierowali się na zachód aby wrócić do Paryża tylko pojechali na północ, w kierunku morza. Wtedy chociaż świat był jeszcze mokry po ulewie szarówka świtu zaczęła przechodzić w pełnoprawny poranek. Tylko jeszcze dość pochmurny. Godzinę później wciąż pruli na północ i obwodnicą mijali St. Quentin. Było już całkiem widno chociaż nadal pochmurnie. Około 9 zaczęło się jednak przejaśniać. Chmury znikały i pojawił się błękit słonecznego nieba. Wtedy akurat byli gdzieś za Arras i podjeżdżali pod Lille. Byli jakieś 40 km od Dunkierki gdy w końcu zaczęli odczuwać pierwsze skutki zmęczenia całą tą nocą, jazdą i od zwykłego niewyspania. W końcu wstali na końcówkę poprzedniego dnia, jeszcze w “Topazie” i też po całym kołowrocie kilometrów, przelotów, miejskich śledztw i innych atrakcji. Niemniej jeszcze mocna kawa czy herbata i powinni znów mogli wrócić do pełni formy bo odczuwali dopiero pierwsze efekty zmęczenia. Tylko młoda Evelyn puściła farbę z nosa. Trudno było jej samej nawet zgadnąć czy to efekt przemęczenia czy jakiś skutek uboczny nocnego rytuału.

No i w końcu dojrzeli przed szybą plamę nadmorskiej metropolii. Wjechali w nią i musieli nawigować w kierunku portu. Wreszcie z kwadrans po 10 trzasnęły zamykane drzwi gdy mogli wreszcie wyprostować nogi w portowym nabrzeżu Dunkierki. Na szczęście Soren był na tyle precyzyjny, że podał pod którym nabrzeżem należy szukać policyjnej ekipy i odnalezionych pojazdów. Gdy osobówka zajechała pod ten adres rzeczywiście dało się zauważyć kilka radiowozów i pachołki oznaczające zamkniętą strefę śledztwa. Za tym kordonem wyraźnie odznaczały się dwa cywilne samochody. Osobówka i ciężarówka ze skrzynią z plandeką. Do tego osobówka na luksemburskich numerach i w jednym z tych zestawów jakie przez Evelyn podała zjawa poległego agenta.

- Tu nie wolno wchodzić, to teren śledztwa, proszę się odsunąć. - młody policjant w granatowym uniformie z charakterystycznym kepi zatrzymał czwórkę ubranych po cywilnemu osób które zmierzały kursem kolizyjnym w stronę odgrodzonej pachołkami strefy. Dopiero po legitymacji dokumentów gdy okazało się, że nie są przypadkową czwórką gapiów policjant przepuścił ich dalej. - Proszę rozmawiać z kapitanem, on tutaj dowodzi. - wskazał im krzepkiego mężczyznę w średnim wieku który rozmawiał z kimś kto wyglądał na rybaka na swoim kutrze.

- Dzień dobry. Nazywam się kapitan Christien Corbin. Prowadzę tutaj śledztwo. Detektyw Soren uprzedził, że powinienem się was spodziewać. Cieszę się, że tak szybko przyjechaliście. - oficer policji przywitał się z czwórką nowych gości uśmiechając się do nich oszczędnym uśmiechem i podając dłonie całej czwórce na przywitanie.

- No dobrze, to nie traćmy czasu. Zapraszam na objazd podwórka. - wskazał gestem aby pójść za nim. Razem ruszyli w kierunku obydwu zaparkowanych pojazdów. - To są nasze zguby. - wskazał na osobówkę i ciężarówkę.





- Trochę po sobie zostawili. Zaraz będziecie się mogli sami rozejrzeć, chłopaki już się zbierają. Jak wam idzie chłopaki? - wskazał na ekipę z aparatami fotograficznymi, miotełkami i w rękawiczkach jaka pakowała właśnie swoje zabawki po wykonaniu swojej pracy. Widocznie pozbierali ślady i teraz pozostało im pojechać do laboratorium i je przerobić w zgrabny raport. Ale to musiało potrwać z kilka godzin.

- Zrobiliśmy co się dało panie kapitanie. No ale ta ulewa na pewno nie pomogła. Sporo z tego co mogło zostać na zewnątrz to zmyła. No ale coś jednak uzbieraliśmy w środku to jedziemy to zbadać. - powiedział jeden z techników kryminalistyki zamykający swoją walizkę. Pozostali też pakowali się i ruszali w stronę samochodów.

- Czy nasi goście mogą już trochę się sami rozejrzeć? - Corben zapytał o pozwolenie nie chcąc wchodzić specom od śladów w paradę.

- Tak, proszę bardzo. Już skończyliśmy. - technik machnął zachęcająco ręką zgadzając się na ten krok.

- No więc sami widzicie jak to wygląda. - kapitan podszedł do paki ciężarówki i wskazał na wnętrze. W środku zaś było widać sporą, drewnianą skrzynię. Sama w sobie nie była zbyt ciekawa, ot zwykła drewniana skrzynia na względnie spory ładunek. Otwarta z góry bo widać było oparte o nią wieko oraz resztki siana czy innej wyściółki jaka miała amortyzować zawartość. Wnętrze okazało się równie mało ciekawe. Głównie dlatego, że poza wyściółką nic tam właściwie nie było. Poza kanciastymi wgłębieniami które można było skojarzyć z mocno upakowanymi mniejszymi pojemnikami, skrzynkami czy kanistrami.

- Samochody znalazł patrol portowy. Akurat dopiero co rozesłano te rysopisy i numery to było na świeżo. Jeszcze ciemno było i ta ulewa padała, jakoś jeszcze przed 6 rano. Od razu zabezpieczyliśmy miejsce. No ale wszystko wyglądało tutaj jak teraz. - policjant wskazał wymownym gestem na oba pojazdy. Widocznie agentów znów sprzyjał fart. Dość szybko po rozesłaniu rysopisów pojazdów po kraju udało je się odnaleźć i dać o tym sprawnie znać do Paryża a z Paryża Sorenowi udało się nawet ich złapać w trasie i przekazać o tym informację zanim dotarli do Luksemburga. Inaczej dopiero by pewnie tutaj jechali z tego Luksemburga. No ale pechem było to, że oba pojazdy były puste. Nie było ani ludzi którzy nimi jechali a po kanistrach została pusta skrzynia.

- Udało nam się jednak zebrać trochę danych od świadków. - Corben kontynuował po chwili dając agentom czas na rozejrzenie się po obu pojazdach. - Wczoraj, mniej więcej w tą porę, czyli między rankiem a południem, przyjechało tymi samochodami kilku mężczyzn. Nosili jakieś kanistry z tej ciężarówki na jeden z rybackich kutrów. Pomagała im załoga tego kutra. Jeden z tych co przybyli samochodami był chyba chory albo po jakimś wypadku bo dwóch innych pomagało mu iść. Wszyscy wsiedli na kuter i odpłynęli. Kuter był pod holenderską flagą. Oto zapamiętane dane tego kutra. - policjant streścił to czego się udało dowiedzieć na miejscu o tym zdarzeniu. Podał agentom zapisany meldunek z rysopisem podejrzanej jednostki. Wydawało się, że to po prostu kolejny kuter jeden z wielu jakie cumowały nawet przy nabrzeżu obok. Przynajmniej po samych wymiarach i rysopisie nie rzucał się niczym szczególnym w oczy może poza holenderską banderą.

- Jeden ze świadków słyszał jak ze sobą rozmawiali. Nie jest do końca pewny ale to mógł być niemiecki albo flamandzki. Tutaj w porcie to nie taka rzadkość. W Belgii i Holandii i na naszym pograniczu to popularne języki. - dopowiedział i wyjaśnił kolejną rzecz. Rzeczywiście w tym rejonie Europy wciśniętym między dwóch potężnych sąsiadów zlepek językowy i kulturowy mieszał się jak w wielkim tyglu. A dla kogoś z zewnątrz flamandzki czy niemiecki mogły brzmieć bardzo podobnie.

- Jeśli mogę coś powiedzieć to muszę zaznaczyć, że nasza jurysdykcja kończy się na terenie naszego kraju. Jeśli przestępcy udali się do innego kraju albo na wody międzynarodowe to już niezbyt mamy możliwości ich ścigania. Pozostaje droga dyplomatyczna no albo jakaś flota czy lotnictwo. My mamy tylko portowy oddział co ma motorówki. To się nie nadaje do wypłynięcia na otwarte morze. Jeśli wypłynęli wczoraj w tą porę z naszego portu to o ile nie mieli jakiejś awarii czy nieszczęśliwego wypadku już raczej dopłynęli do dowolnego portu w Belgii czy Holandii. No chyba, że coś im w tym przeszkodziło. - policjant przypomniał o ograniczeniach prawnych jakie ma policja. No rzeczywiście policja niewiele mogła zdziałać poza terenem własnego kraju. Według prawa zaś jednostka lotnicza czy morska była traktowana jak skrawek terytorium państwa pod jaką banderą pływała. W tym wypadku chodziło o neutralną w tej wojnie Holandię. No i najpierw trzeba byłoby odnaleźć tą jednostkę czy to w jakimś porcie czy na morzu. Do tego policja też nie miała środków.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 23-05-2019, 22:56   #64
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Agent Hawthorne metodycznie i z namysłem obejrzał pozostawione przez ekipę pojazdy. Starał się odnaleźć jakiekolwiek ślady, zarówno te oznaczone, jak i być może przeoczone przez francuską ekipę dochodzeniową. Tak czy owak wyglądało na to, że przesyłka znów im się wymknęła - holenderski kuter rybacki był na tą chwilę poza zasięgiem ekipy agentów Spectry, a próba doścignięcia go lądem bez znajomości portu docelowego zakrawała na kpinę.

Pozostawało zdać się na rozkazy dowódcy akcji... czyli Noemie. Jedyną rzeczą, jaką Kenneth był w stanie zasugerować przełożonej, było natychmiastowe powiadomienie zarówno brytyjskiej, jak i francuskiej straży przybrzeżnej, oraz zwrócenie się do odpowiednich władz w Holandii o ustalenie portu docelowego poszukiwanej jednostki. Zdaniem Kennetha rybak nie musiał być w aktywnej zmowie z tymi, którzy zabili Johna i Gabrielle oraz zabrali ciężką wodę - zapewne zapłacono mu tylko za to, aby zawiózł ich jak najbliżej miejsca, skąd mogli złapać kolejny transport. Prawdopodobnym było, że rybak zgodził się zawinąć jedynie do swojego macierzystego portu - gdyby udało się ustalić, co to za port, można było w tym porcie szukać dalej. Gdyby nawet nie udało się przestąpić drogi uciekającym, to być może chociaż udałoby się odnaleźć tego rybaka, pogadać z nim i skłonić go do podzielenia się informacjami na ich temat. Był to dość słaby trop... ale jedyny, jaki agenci Spectry na tą chwilę mieli.
 
Loucipher jest offline  
Stary 23-05-2019, 23:24   #65
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie wysiadła z auta i widząc kręcących się wszędzie policjantów puściła Woodsa przodem. Wypadało zachować jeszcze przez jakiś czas pozory. Przez jakiś czas…. Bo niemal pewna była, że przyjdzie im niebawem ruszyć dalej i co gorsza zmienić kraj, w którym przyjdzie im kontynuować śledztwo. Podążała nieco z tyłu przysłuchując się rozmowie mężczyzn, a dokładniej informacjom przekazywanym przez kapitana Christien Corbin.

Cieszyła się, że mają jakiekolwiek informacje, choć te raczej nie były pocieszające. Ich kuter właśnie znikał pośród licznej floty morskiej wypełniającej okoliczne wody. Na spokojnie zaczekała aż kapitan odejdzie nim odezwała się do swoich podwładnych.
- Chyba przyjdzie nam znów się podzielić. - Rozejrzała się po znajomych twarzach szukając jakichkolwiek oznak protestu. - Cromwell jakbyś mógł wziąć z sobą Croft i wypytać w porcie o nasze zguby. Rzeczy, które przychodzą mi teraz do głowy to: Kto wynajął kuter? Czy podali jakieś miejsce docelowe? Czy łódź była ich? Zajmowała miejsce w porcie, kto to opłacił i kiedy? Kiedy łódź się tu pojawiła? Kto ją przyprowadził? - Mówiła bez pośpiechu pozwalając na to by w każdej chwili inni mogli wtrącić swoje pomysły. - Tyle przychodzi mi do głowy, ale wierzę, że wpadniecie na więcej lepszych pomysłów. Przeniosła wzrok na Olivera. - Jakbyś mógł rozejrzeć się po autach i okolicy. Może chłopcy z policji coś przeoczyli… Mamy chwilę nim wydadzą nam wyniki śledztwa. - Westchnęła ciężko i spojrzała w kierunku portu. - Prawdopodobnie będziemy musieli wynająć jakąś łódź. Cromwell byłoby wspaniale gdybyście się rozeznali jeszcze w tym zakresie będąc w porcie. Popłyniemy do Zeebruge… postaram się by dostarczono nam tam wszystko co niezbędne.

Belgijka odetchnęła i uśmiechnęła się do podwładnych.
- Ale w tym celu muszę nieco podzwonić. Myślę, że spotkamy się przy budce bosmanacie. Za jakąś godzinę? - Rozejrzała się po znajomych twarzach. - Odmaszerować. - Powiedziała cicho i ruszyła w kierunku kręcącego się nieopodal Corbina. - Potrzebuję wykonać telefon do Anglii… czy jest miejsce gdzie byłoby to możliwe?
- Tak, oczywiście.
- Kapitan skinął podwładnemu, z którym rozmawiał. - Proszę za mną.

Noemie wskazano pokój z telefonem i na szczęście pozostawiono ją tam samą. Szykowała się długa pogadanka o pogodzie przez telefon z centralą i wolała nie tłumaczyć czemu to było tak istotne. Posługując się szyfrem zgłosiła centrali że muszą wyruszyć w kierunku Niemiec. Podała nazwę portu, w Belgii w którym się zatrzymają i nazwę znajomej knajpy, prosząc by tam podesłano kogoś z nowymi tożsamościami. - Odłożyła słuchawkę. Skoro były burze… istniała niewielka szansa, że kuter, którego szukają zatrzymał się w tym porcie… bardzo niewielka. Westchnęła ciężko i ruszyła z powrotem do Olivera.
 
Aiko jest offline  
Stary 24-05-2019, 08:46   #66
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Mieli jakiś trop, nie było źle. Z pewnością był o niebo lepszy niż pościg na ślepo do Luksemburga, gdzie ścigani mogli, ale nie musieli przekroczyć granicy. Wiedzieli też, że Allier wciąż był z nimi. To on musiał być tym "osłabionym".

Woods z radością, a raczej jej własnym odpowiednikiem, zauważył, że Faucher odzyskała trzeźwość myślenia. Jej rozkazy były właściwe i dlatego bez słowa przyjął je do wiadomości, ograniczając się jedynie do kiwnięcia głową.

Wraz z młodą zabrał się za ich wykonywanie. Nie sądził, by udało mu się dowiedzieć więcej o wynajmujących łódź ludziach niż to zrobiła francuska policja. Wyglądało na to, że bardzo im się spieszyło. Przyjechali, przenieśli towar i wypłynęli. Jednakże gdyby udało się poznać nazwę jednostki, która zapewne będzie ciągiem liter i cyfr, łatwo możnaby ustalić jej port macierzysty. Trudno było liczyć na to, że ktoś to zapamiętał, ale może chociaż część? Z pewnością trzeba będzie udać się do kapitanatu. Woods co prawda nie wiedział jak dokładnie wygląda procedura, ale nie wyobrażał sobie żeby nawet mały kuter mógł zawinąć do portu bez rejestracji i oczywiście opłaty.
 
Col Frost jest offline  
Stary 24-05-2019, 14:28   #67
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 16 - 1940.III.15; pt; przedpołudnie; Dunkierka

Czas: 1940.III.15; pt; przedpołudnie; godz. 11:00
Miejsce: północna Francja; Dunkierka; port, zamknięta policyjna strefa
Warunki: pogodnie, słonecznie, nieprzyjemny chłód, słone morskie powietrze



Noémie Faucher (D.Adley), Kenneth Hawthorne (M.Tweed), George Woods (R.Cromwell) i Evelyn Leigh (A.Croft)



Po niecałej godzinie spotkali się ponownie w porcie. Z rozmów z rybakami, marynarzami, oględzin pojazdów i raportów pozostawionych przez kapitana Corbina dało się wyłowić nieco danych. Skrótowiec nazwy kutra należał do holenderskiego portu Eemshaven położonego u zachodniego ujścia zatoki Ems. Wschodnia część tej zatoki należała do Niemiec. Jednak świadkowie z nabrzeża zapamiętali, że burta w rejonie nazwy była tak świeżo malowana, że aż zalatywało farbą. Co nieprzyjemnie kojarzyło się z zamalowaniem poprzedniej nazwy jednostki. Sąsiedzi z nabrzeża zapamiętali, że co było dziwne ale załoga kutra praktycznie nie opuszczała pokładu. Grzebali coś przy silniku ale i tak było zastanawiające, że nikt nie poszedł do miasta. A gdy przepakowali kanistry z ciężarówki to zawinęli się i odpłynęli. Wyglądało jakby czekali tylko na nich i nagle wszystko działało jak trzeba więc rybacki kuter popyrkotał sobie z portu. No i mieli puste ładownie. Co też było trochę dziwne ale może awaria złapała ich na początku połowów gdy jeszcze nie zdążyli czegoś sensownie nałapać.

Samą nazwę i pochodzenie jednostki udało się zdobyć w kapitanacie portu. Tam też okazało się, że kuter “EEM 56” zgłosił awarię i wpłynął do Dunkierki 2 dni temu, 13-go marca. Opłatę uiścił szyper jednostki, Arief Tillemans. Dokumenty i opłaty były w porządku. Kasjer jakiego wezwano do kapitanatu zapamiętał go jako średniego wieku, postawnego, brodatego mężczyznę o wyglądzie zawodowego wilka morskiego. Przyzwoicie mówił szkolnym francuskim na tyle, że szło się dogadać, zwłaszcza w standardowej sprawie opłat portowych. Podczas rejsów rybackich nie było zwyczaju podawania portu docelowego bo zazwyczaj kutry wypływały w morze na połów a potem wracały z mniej lub bardziej pełnymi ładowniami do portu rodzimego. Co prawda dla “EEM 56” Dunkierka nie była portem macierzystym no ale skoro mieli awarię to nie było takie dziwne, że wpłynęli do pierwszego lepszego portu. W kapitanacie uważali, że skoro dokonali napraw to pewnie wrócili na morze albo do Eemshaven. Czy mogli tam dopłynąć? Cóż, wyruszyli prawie dobę temu. Kutry rybackie do jednostek pościgowych nie należały ale prawie doba powinna wystarczyć, żeby dopłynąć do zatoki Ems. No chyba, że znów mieli jakąś awarię albo popłynęli gdzieś jeszcze.

Za to Noémie wróciła z bardziej alarmującymi wieściami z centrali. Mimo, że nie mogli mówić wprost to jednak porozumieli się całkiem dobrze. Trafiła na kapitana Lloyda ale francuski oficer też musiał gdzieś być w pobliżu bo słyszała jak rozmawiali ze sobą gdy Brytyjczyk przekazywał wieści od niej albo naradzali się krótko co tu teraz zrobić. Ale robić trzeba było! Sytuację uznali za poważną, prawie gardłową. Groziło, że przesyłka wymknie im się z rąk i zdąży dotrzeć do Niemiec co bardzo utrudniłoby wykonanie misji. Wyglądało na to, że Noémie dobrze oszacowała sytuację jako na tyle poważną aby skorzystać z telefonu.

W Londynie kończyli właśnie “odpisywać list” na ten który wysłała ostatniej nocy. Obaj oficerowie postanowili go jednak wysłać nie do Paryża skoro adresatów już tam nie było tylko do Zeebrugge, gdzie mieli być adresaci. Miał tam wylądować wodnosamolot który przywiezie i raport i dokumenty tożsamości. W pośpiechu niestety nie udało się wyrobić nowej tożsamości dla Evelyn więc młoda Brytyjka nie miała szans na względnie bezpieczny wjazd na teren Niemiec. Dalszą misję musieli kontynuować we trójkę.

Kapitanowie pozostawili agentom w terenie zorganizowanie sobie transportu do Zeebrugge. Ale prawdopodobnie najszybciej byłoby koleją lub samochodem. Chyba rzeczywiście z pobliskiej Dunkierki można było tam dotrzeć w ciągu góra dwóch godzin jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego. Wodnosamolot albo łódź latając powinien tam dotrzeć prawdopodobnie gdzieś po południu. Belgijka dostała też namiar gdzie powinna odebrać paczkę z raportem i nowymi dokumentami. Wskazywano na jedno z biur magazynów portowych. Nie trzeba było więc nawet opuszczać portu niezależnie kto pierwszy by przybył na miejsce spotkania. Sami też nie musieli zbliżać się do samolotu w brytyjskich barwach co mogłoby zainteresować niepożądane osoby. Co prawda ktoś mógł śledzić lotników gdzie poszli z paczką a wrócili bez a potem dojrzeć kto tam się udał niedługo potem ale jednak w takiej sytuacji musieli wszyscy improwizować.

Oficerowie z Londynu byli zdecydowani nie dopuścić do przechwycenia przez Niemców paczki. Tak bardzo, że obiecali zrobić “co się tylko da” i wyraźnie zasugerowali możliwość zniszczenia ładunku byle tylko nie wpadł w ręce Niemców. Resztę rozkazów czy wiadomości mieli zawrzeć w kończonym właśnie raporcie który miał czekać w belgijskim porcie. Generalnie rozmowa odbyła się w alarmującym trybie i wyglądało to na pełną mobilizację sił Agencji a może i nie tylko. Agencja sugerowała aby na miejscu grupka pod wodzą Belgijki zmobilizowała się kogo się tylko da do odszukania i zatrzymania zbiegów na rybackim kutrze z bezcenną paczką na pokładzie. To był absolutny priorytet i agenci dostali wolną rękę co do środków motywujących odpowiednie osoby. Nie dało się jednak ukryć, że machina poszukiwawczo - pościgowa dopiero ruszała swoje tryby a zbiegowie mieli jakąś dobę przewagi. A dookoła, gdy siedzieli sobie w ten raczej chłodny ale słoneczny i pogodny dzień tuż przed samym południem nic nie wskazywało, że właśnie gdzieś na morzu mogą się ważyć losy tej wojny. Mewy skrzeczały, pikowały na dół i żarły się o kawałki ryb czy inne resztki. Małe i duże jednostki gibały się na falach zacumowane w porcie a niektóre wpływały lub wypływały z portu. Marynarze, rybacy, magazynierzy, biurowcy załatwiali swoje bardzo ważne i codziennie sprawy. Kilku policjantów nadal pilnowało miejsce zdarzenia. Ale poza tym wyglądało jak na kolejny dzień życia pełnomorskiego portu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 29-05-2019, 22:34   #68
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie z uwagą wysłuchała informacji, które udało się uzyskać Woodsowi i Leigh. Mieli informacje, choć wydawały się pisane kijkiem na wodzie. Cała akcja musiała być zaplanowana dużo wcześniej. Łódź jakby nie patrzeć dopłynęła do portu już przemalowana, tutak stała dwa dni czekając. Musiała być w porcie nim miał miejsce napad na Gabrielle i Johna.
- Jedziemy do Zeebrugge. - Belgijka wydała krótkie polecenie i po tym jak pożegnali się z lokalną policją. Poprosiła by sprawdzono donosy o zaginięciach kutrów tego typu i obiecała, że postara się zdzwonić z Sorenem jeszcze tego samego dnia.
Kontynuowała dopiero gdy wyjechała na drogę krajową. - Znam w Zeebrugge pewien lokal. Poprosiłam by dostarczono nam tam nowe tożsamości. Obawiam się, że przyjdzie nam wkroczyć na terytorium Niemiec. - Auto sunęło pewnie po asfalcie. - niestety Evelyn nie ma dla ciebie dokumentów, wrócisz więc z naszymi ludźmi do Anglii i zdasz szczegółowy raport centrali… na wypadek gdyby nam się coś stało. Plan jest taki, że zgarniemy nowe dane i ruszymy do Eemshaven. Jakoś czarno widzę, by to był rzeczywiście matczyny port tamtego kutra, ale nie zawadzi sprawdzić. Jeśli nic tam nie znajdziemy… sprawdzimy najbliższy niemiecki port.
 
Aiko jest offline  
Stary 30-05-2019, 20:23   #69
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Kenneth zakończył oględziny obu pojazdów, po czym wyszedł na nabrzeże przystani rybackiej portu w Dunkierce i zaciągnąwszy się papierosem zapatrzył się w morze. Papieros był mu bardzo potrzebny, bo choć stoicka mina Brytyjczyka nie zdradzała żadnych targających nim emocji, Kenneth Oliver Hawthorne był wściekły.

Tyle czasu tłukliśmy się samochodem po tej pieprzonej Francji, pomyślał. I wszystko na nic.

Pusta skrzynia, ślady jednoznacznie wskazujące, że ci, którzy przyprowadzili ten samochód na portowe nabrzeże, wyładowali z niego towar, przenieśli go na czekający kuter i wypłynęli z portu. Musieli mieć to zaplanowane... zapewne wiedzieli, że przekraczając granicę lądem narażają się na kontrolę. Łodzi rybackich, zapuszczających się na akweny łowieckie państw ościennych, ale zawsze wracających do macierzystego portu, nikt nigdy nie sprawdzał. Bo i jakiemu celnikowi czy pogranicznikowi chciałoby się babrać w oskrobanych łuskach, rybich wnętrznościach, odciętych łbach i tym podobnych paskudztwach, którymi wiecznie zasłane były pokłady i ładownie takich jednostek?

Zaiste, zrobili to po mistrzowsku.

Eemshaven. Jasne. A czemu nie Folkestone?

Świeża farba na burcie mogła doskonale ukrywać fakt, że skądkolwiek ten kuter pochodził, na pewno nie było to Eemshaven. Choć i to musieli sprawdzić. Na wszelki wypadek Kenneth zapamiętał, że jednostka miała numer 56. Byłyby ładne jaja, gdyby okazało się, że w Eeemshaven stoi oryginalny "EEM 56", a jego szyper nie ma bladego pojęcia, że w ostatnim czasie w ogóle był w Dunkierce. Choć w sumie gdyby tak było, wcale by to Kena nie zdziwiło.

Nie było tu nic więcej do oglądania. Noemie chyba doszła do tego samego wniosku, bo szybko dała sygnał do odjazdu. Kenneth, wciąż milcząc, pstryknął niedopałkiem papierosa w portowy kanał i odwróciwszy się, ruszył w kierunku pojazdu. Przez całą drogę do Zeebrugge milczał, zatopiony w rozmyślaniach.
 
Loucipher jest offline  
Stary 01-06-2019, 23:47   #70
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 17 - 1940.III.15; pt; południe; Zeebrugge

Czas: 1940.III.15; pt; południe; godz. 15:00
Miejsce: pd - zach Belgia; Zeebrugge; port, biuro magazynu portowego
Warunki: mżawka, ciepło, jasno, biuro magazynu



Noémie Faucher (D.Adley), Kenneth Hawthorne (M.Tweed), George Woods (R.Cromwell) i Evelyn Leigh (A.Croft)



Pogoda znów zaczynała grymasić. Ledwo Citroen z czwórką agentów na pokładzie wyjechał z Dunkierki a zachmurzyło się i w końcu ze stalowego nieba zaczęła padać mżawka. Na szczęście nie była to taka ulewa jaka złapała ich w nocy, po wyjeździe z francuskiej stolicy. Po prostu zrobiło się pochmurnie i kropiło. Do granicy francusko - belgijskiej dojechali bez przeszkód. Na granicy też uwinęli się całkiem szybko, trochę dłużej niż kwadrans stania w kolejce i odprawy. Czwórka brytyjskich paszportów na francusko - belgijskiej granicy zwróciła zaciekawione spojrzenia celników po obu stronach granicy ale papiery były w porządku więc przepuszczono ich bez problemów. Po obu stronach dało się odczuć pewną, wojenną nerwowość, celnicy byli skrupulatni ale w końcu mijali granicę między państwem w stanie wojny a neutralnym. Do tego według paszportów, byli obywatelami państwa sojuszniczego z Francją. No ale mimo to przebrnęcie przez granicę poszło całkiem łatwo.

Został ostatni odcinek drogi od granicy do belgijskiego portu. Trzeba było ominąć zjazd na Ostendę, za to przed Brugią skręcić ku wybrzeżu i po mniej więcej godzinie od przekroczeniu granicy wjeżdżali już do miejsca spotkania. Pogoda nadal była mokra, chłodna i nieprzyjemna. W porcie okazało się, że przybyli na miejsce spotkania pierwsi i wodnosamolotu z Anglii jeszcze nie ma. Czekali na niego jeszcze trochę ponad godzinę. No ale w końcu mieli do pokonania kilkukrotnie krótszą trasę niż przesyłka z Londynu. Ale w końcu się doczekali.





Lądująca łódź latająca cieszyła oko sojuszniczymi emblematami. No i tak jak to szefowa zespołu ustaliła z centralą, część załogi udała się do umówionego biura magazynu. Dźwigali całkiem sporą skrzynkę a wrócili na łódź już bez niej. I najwidoczniej jeszcze nie szykowali się do odlotu. Teraz agenci mogli pójść do tego samego biura i sprawdzić przesyłkę. Francuskojęzyczny magazynier bez zgrzytu przekazał im przesyłkę.

Okazało się, że z skrzynce była radiostacja. Zbyt niewygodna aby ją swobodnie przenosić i tak samo jak załoganci z Short Singapore najłatwiej ją było dźwigać we dwie osoby. Była jednak już na tyle mała, że mogła wejść do bagażnika Citroena lub kosztem kogoś z pasażerów nawet do wnętrza kabiny. Wraz z radiostacją była też dołączona książka kodów i częstotliwości aby można było połączyć się z sojuszniczymi jednostkami. Na szczęście każdy z agentów przechodził przynajmniej podstawowy trening z posługiwania się podobnym sprzętem więc z tym akurat nie było problemów.

Były też dokumenty i tak jak przez telefon zapowiedziała centrala tylko trzy komplety. Evelyn jako, że miała tylko brytyjski paszport nie miała właściwie szans aby dostać się na teren Rzeszy w jakikolwiek legalny sposób. Z pozostałej trójki dokumenty wyglądały nieźle.

Belgijka nadal była Belgijką. Tyle, że według legendy była aktywiską VNV* i DeVlag**. Organizacjom separastycznym mający ciągotki to suwerennej Flandrii albo nawet do włączenia jej do terenów Rzeszy. Była w drodze do Wilhelmshaven gdzie w jednym z hoteli miało się odbyć spotkanie aktywistów flamandzkich z niemieckimi towarzyszami.

Kenneth jako, że bardzo dobrze znał język niemiecki no ale nie aż tak aby uchodzić za rodowitego Niemca został Szwajcarem pochodzącym z francuskojęzycznych kantonów tego neutralnego państwa. Co prawda znajomość francuskiego była u niego podobna do niemieckiego no ale zapewne dla nie-Francuza była szansa, że jest wystarczająca dobra aby mógł pochodzić właśnie za francuskojęzycznego obcokrajowca. No a paszport ze szwajcarskim krzyżem neutralnego kraju robił odpowiednie wrażenie. Według legendy był przedstawicielem przemysłu zbrojeniowego który załatwiał w Rzeszy interesy dla swojej firmy.

George zaś został zatwardziałym komunistą. I to z samego Związku Radzieckiego. Ten potężny kraj a od pół roku i sąsiad Rzeszy na wschodzie był przecież od zeszłego lata w idealnie przyjaznych relacjach z państwem Hitlera więc obywatel tego kraju był traktowany jako sojusznik. Zwłaszcza jeśli według legendy był reprezentantem Floty Bałtyckiej z Leningradu który przybył w ramach wymiany do Wilhelmshaven. Co prawda Woods po rosyjsku mówił słabiej niż Kenneth po niemiecku no ale zapewne liczono, że nie trafi na zbyt wiele Rosjan czy osób znających rosyjski język lepiej od niego.

O ile indywidualnie dokumenty wydawały się być podrobione a legendy sensowne jak zwykle centrala wyposażała swoich agentów na misję to jednak jako zespół sprawdzały się dość słabo. Bo czemu Belgijka, Szwajcar i Rosjanin mieliby podróżować razem? To zapewne by wpadło w oku każdemu prawdziwemu celnikowi czy policjantowi o smutnych panach w prochowcach nie wspominając. No ale w tak krótkim czasie dało się zrobić tylko tyle i aż tyle więc resztę musili zaimprowizować agenci w terenie czyli trójka jaka miała podstawy aby działać na terenie Rzeszy.

No i był jeszcze raport. Ten przygotowany jako odpowiedź na wysłany po seansie w paryskim hotelu “Topaz” a który pewnie dotarł do Londynu rano. Pewnie gdy oni sami dojeżdżali, wyjeżdżali albo byli już w Melemhould. Sądząc po zapisach wysłano go z Londynu niedługo po telefonicznej rozmowie Faucher z Londynem w Dunkierce.

Raport co prawda nie wykluczał “innych sił” ale mocno podejrzewał Niemców o autorstwo tej całej francuskiej akcji. Centrala szacowała, że przeciwnik zapewne spróbuje wywieźć “paczkę” do siebie. Ostatnia część raportu, zapewne ta sporządzona kilka godzin temu już po rozmowie z Belgijką, sugerowała zacząć poszukiwania od Wilhelmshaven. To była duża baza Kriegsmarine i duży port. Była więc nadzieja, że skoro Niemcy wybrali drogę wodną to tam mieli swoją metę. Raport dawał jednak nadzieję. Biorąc pod uwagę szacowaną prędkość kutra rybackiego który i odległość do niemieckich portów oraz godzinę wypłynięcia była jeszcze jakaś szansa, że wciąż jest w drodze. Szacowano jednak, że jeśli nie przytrafiły by mu się żadne awarie i przeszkody to najpóźniej o zmroku powinien i tak dotrzeć do Wilhelmshaven. Flaga i nazwa jednostki jak podejrzewano w Londynie prawie na pewno były fałszywe. Dlatego ważny był rysopis jednostki zwłaszcza aby podać jako namiar celu.

A namiar celu był potrzebny patrolowcom i bombowcom. Z Anglii i Francji ruszyły bombowce aby odnaleźć i zniszczyć jednostki. Szacowano że w rejon przeszukiwania pierwsze eskadry bombowe dotrą prawdopodobnie ok 13:00 - 14:00. Patrolowce Royal Navy miały do pokonania podobny dystans no ale były o wiele wolniejsze od samolotów więc w rejon przeszukiwania mogły dotrzeć o zmroku. Trzeba było się liczyć z tym, że przybędą za późno by coś zdziałać niemniej nadal była szansa, że gdyby udało się spowolnić czy zatrzymać kuter to może jeszcze zdołają go zniszczyć czy może nawet przejąć.

Podane przy radiostacji kody i częstotliwości miały służyć do ewentualnej komunikacji z lotnikami i marynarzami. Ponieważ sterowanie tak mobilną akcją z Paryża czy Londynu za pomocą przesyłek robiło się skrajnie trudne. Oczywiście radiostacji nie można było wwieźć na teren Rzeszy ani inaczej nie można było pozwolić aby wpadła w ręcę Niemców.

Ostatnią zmianą planów w raporcie było oddanie do dyspozycji agentów łodzi latającej jaka przyleciała z rozkazami i przesyłką. No i przedostanie się do Rzeszy spadało już na ich własne barki i pomysłowość.

Raport jednak nie mówił o czymś oczywistym z czego po obu stronach Kanału zapewne zdawano sobie sprawę. Bombowce czy patrolowce, w biały dzień tuż pod nosem Niemców prosiły się o kłopoty. Czy do morskich baz Kriegsmarine czy lotniczych Luftwaffe było rzut beretem. Niemieckie myśliwce które tak dały się we znaki w Hiszpanii czy Polsce mogły znaleźć się nad obszarem poszukiwań w każdej chwili podobnie jak szturmowce. To nie wróżyło zbyt różowo alianckim lotnikom i marynarzom wysłanych na tą misję. Zapewne dlatego też nie wysłano żadnych większych jednostek. Przynajmniej nic o tym nie było w raporcie. Ale jednak obaj kapitanowie Agencji poruszyli niebo i ziemię i przekonali kogo trzeba aby ciężka woda nie wpadła w ręce Niemców.


---



*VNV - https://pl.wikipedia.org/wiki/Flaman...85zek_Narodowy

**DeVlag - https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemie...C4%85zek_Pracy
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172