Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-01-2020, 22:46   #201
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan zajął wskazane miejsce.
- A o czym mam Wam mówić, panie Wszechwieczny? - zagadnął – O Alchemii mam rozumieć? O życiu jako takim? Wiecie ja jestem chłop ze wsi, więc nie wiem, czy to co powiem będzie miało wiele sensu. Niech no pomyślę…
- Krzesła wyczarwane od tak? Pewno jak będę miał podpisywać cyrograf to wyczaruje mi tutaj stolik…Spodziewa się, że tutaj posiedzimy? No tak… Pradziadek powtarzał, że jeśli diabeł ma nakłaniać, to robi się gadatliwy. ” -myślał Stefan Nowicki.- „Co ja mam mu powiedzieć o Alchemii? Jak dla mnie znamienita większość Alchemików to nadęte dupki. Edward Elric… Roy Mustang… O durnym Stachu nie mówiąc… Nic nie wyjaśniają, a jednocześnie się zachowują jakby Alchemii nie mógł zrozumieć tylko kompletny idiota.
I jeszcze te ekstremalnie przypadki, co to dostają takiej manii wielkości jak Twardy. Alchemią stwarzają potwory... Kamienie Filozoficzne pożerają ludzkie dusze na paliwo… Wciskają w ludzi zwierzęce elementy… Próbują wskrzeszać ludzi… Kurwa, więcej z tą Alchemią problemów niż korzyści!
No, ale… Jest Smutas… Alfonse Elric… Znachorzy… Bez tego Marcoha, to Stachu by nie przeżył z tymi robalami. Chimery mają nie mniejsze prawo do życia niż ja. Pradziadek coś o tym kiedyś mówił… Tylko co?
I ten Wszechwieczny… Grzeczny, miły. I szalony. A przynajmniej na krawędzi Otchłani. Jak z takim rozmawiać? Myśl! Myśl, Stefan! Przecież już rozmawiałeś z podobnym umysłem! “


PRADZIADKU MATEUSZU, RATUJ!

Wilcza Wólka, Piastia, 10 lat wcześniej
Włosy tak siwe, że aż białe. Kawałek tworzył coś w rodzaju włosiastej czapeczki nad czołem. Piegi były ledwo widoczne na starej skórze. Powykręcane, szerokie żyły upodobniały dłonie do gałęzi. Lniana koszula sięgająca do kolan. Może pochodziła z czasów kiedy Mateusz Nowicki zajmował w niej więcej miejsca?

Nazywany “Nowickim nad Nowickimi”. Krążące o nim historie można było podzielić na te wychwalające jego dobre serce, te o odważnych wyczynach jak za Potopu i Kosynierów oraz te które próbowały ustalić od kiedy nestor Nowickich zwariował- bo niemożliwe, żeby naraz być głupi i mądry?
W mniemaniu Stefka, Pradziadek był jak ta stara studnia na rynku. Był od zawsze. Wiedział o rzeczach o których inni nie wiedzieli. Te pale na polu to była kiedyś stodoła Mostowiaków? Kim byli Mostowiakowie- sąsiedzi Nowickich, którzy wyginęli za czasów jak Siergiej był młody. Sklep się spalił za Potopu, więc teraz stał gdzie indziej.
(Pra)Dziadziuś był najmilszą osobą w wiosce. Nigdy się nie złościł- w przeciwieństwie do Dziadka. Z wszystkimi gawędził jakby nic milszego go dzisiaj nie spotkało. Nie ważne czy byłeś dzieckiem, czy starcem. Jakby nikt nie mógł mu zrobić coś złego. To przykre że szeptali po kątach:
- Dziadziuś Nowicki dziecinnieje. Starość bogu nie wyszła. Aż szkoda człowieka
Mateusz Nowicki miewał swoje Gorsze Dni kiedy siedział patrząc w przestrzeń i ssąc cukierki ślazowe, które uwielbiał. Sikał do łóżka. Albo dostawał drgawek. A tych Złych od Dobrych Dni czasem ciężko było odróżnić.

- Hej, panie starszy miałbym sprawę do Siergieja - zagadał Walczak. Ten kombinujący, który wiecznie krzyczał na swojego starego ojca.
- Hę? A co zrobił wam coś? Pewno nie chciał… - mruknął Pradziadek, który siedział ze Stefkiem i Stachem na ławie przed domem.
-Nie, nie w żadnym razie. Mógłby nawet na tym zarobić… Gdzie jest? - rozejrzał się po podwórzu.
-Przecież Siergiej siedzi tutaj? Nie widzicie?- staruszek klepnął Stefana w ramię - Siergiej. Pan Walczak czegoś od was chce.
-Nie jestem Siergiej…
-Myślisz, że jak nie marszczysz brwi, to cię nie odróżnię od Jędrka? Jak będziesz się tak krzywić, to ci w końcu zostanie na dobre… Panie Ferdku, pan lepiej powie co wasz dzieciak zrobił, żeście mu tak wlali. No czego się patrzycie? Od tygodnia łazi jak struty. Zaczepia inne dzieci. No co wam zrobił, że nie może odpracować? To aż mu powiedziałem, że...
-No i wy mu jedni… Wy mu powiedzieliście…-
wymamrotał Walczak.
-Tatko jest tam! [/i] -Stasiek czerwony na twarzy wskazał palcem.
-A ty to kto? Owcze włosy i… Kto ty? [/i] -Pradziadek się zawiesił. Do momentu jak Tatko do nich podszedł. - No ja ci żem mówił, że jak będziesz się krzywił to ci tak zostanie. I zostało. Tobie Stefan jeszcze też zostanie.
-Ano zostało. Niech będzie. Chcę dziadek koca?
- zagadnął Siergiej.
-Mogę chcieć.
-Dziadziu, a co powiedziałeś staremu Walczakowi? Po tym jak wlał Michałowi? [/i]- Stefan odzyskał głos.
- Mniejsza co... Ferdek to zawsze miał problem ze słuchaniem. Trzeba nieraz było go trzepnąć. Albo dać z kolana. Najlepiej w czoło.
-Jak dosięgnąłeś mu do czoła?
- Pradziadek był mały jak na standardy Nowickich. Podobno już za młodu mówili na niego “Kurdupel”. Przynajmniej zanim nie zyskał odpowiedniej opinii.
- Nie sięgnąłem. Ale jak pociągniesz takiego za kołnierz i walniesz z drugiej ręki... Tylko szybko to trzeba zrobić! -nestor z uśmiechem machnął parokrotnie ręką dając do zrozumienia, że to manewr jak najbardziej do ogarnięcia. Albo, że nie ma jakoś szczególnie za złe Walczakowi.

Tego typu historie jak z Walczakiem zdarzały się regularnie. A Zły Dzień Pradziadka od Dobrego dnia dało się poznać po tym, że rozgląda się w biały dzień po miejscu jakby nagle obudził się ze snu. Mylił dzieci z ich rodzicami. W Złe Dni krzyczał czemu obcięto mu włosy?! (Zanim osiwiał, Mateusz Nowicki nosił je długie.) A w Staśka czymś rzucał, bo nikt z Nowickich nie miał “owczych włosów”, więc kim jest?! Ale też równie chętnie gawędził z ludźmi. Snuł opowieści. Niespecjalnie się przejmował co wypada mówić dzieciom- Czerwone Kapturki nosiły przy sobie noże, Alchemików zabijało ich własne nadęcie. Jak dostaniesz za mocno w łeb to pewnie nie wstaniesz z tej podłogi.

Tata tłumaczył, że pamięć Pradziadka “dryfuje”. Stefan, który mógł policzyć własny wiek na palcach jednej ręki zebrał tyle Wspomnień co spora kałuża. Kiedy Pradziadek miał tyle lat co by starczyło palców na 4 ludzi i ręki od 5-tego. To już jezioro, gdzie z jednego brzegu nie widzisz naprzeciwległego. A że materiał w ciele niszczeje, to Mateusz Nowicki miał prawo czasem się pogubić we własnym jeziorze Pamięci.

Siergiej Nowicki starał się jak mógł przychylić nieba swojemu ukochanemu dziadkowi w jego ostatnich latach życia. Żadnych przytyków. Nawet jeśli ten zmoczył łóżko, czy coś rozlał. Krzyczał (a Siergiej Nowicki należał do tych co z trzymają posłuch bez podnoszenia głosu) za to na tych, którzy sprawili staruszkowi jakąś przykrość. Wliczając to dzieci z klanu Nowickich- od pociotków po własne potomstwo:
-” No chyba godzinka cię nie zbawi jak posiedzisz mu Pradziadkowi poczytać? Zaboli jak posłuchasz jeszcze raz tej samej historii?! Też będziesz kiedyś stary, to zobaczysz! Nie chciałbyś żeby się tobą miał kto wtedy zajmować?! Wtedy będziesz o tym myśleć, co?!”
Oczywiście mówił tak, kiedy Pradziadek nie był w pobliżu. Do niego Siergiej mówił:
- “Dziadku nie zająłbyś się dziećmi z godzinkę? Przynajmniej jak im opowiadasz swoje historie to siedzą spokojnie.”

Codziennie szedł ze staruszkiem na spacer, który zwykle kończył się wizytą w Karczmie. Przychodzili koło wieczorem. Zgodnie z tradycją według której kiedyś o tej porze zbierano się na Porę Opowieści. To był czas kiedy gadano o interesach, plotkowano, a goście byli wciąż za trzeźwi, żeby komuś przywalić. I snuto Opowieści. Choć od kiedy doszło do Anihilacji Ishvaru częściej mówiono o polityce.Ludzie snuli swoje opinie.
O ile mały Stefek siedział w kącie z Mateuszem Nowickim, to nikt go nie przeganiał, że to nie miejsce dla dzieci i można było słuchać rozmów dorosłych. Albo czytać Pradziadkowi. Staruszek go nauczył alfabetu, ale sklecanie słów było trudniejszą sztuką.

-“A-ani-hi-hi-la-cja Ishvar! po-po-stę-pu-je” - Stefan (5 jesień życia) marszczył czoło z wysiłku, by przeczytać tytuł w artykule z gazety. - Furher King Bra-bradlej do-do -puś-cił się kolej-nej…. zbro-zbrodni! wy-wysy- łając Alchemik! ów do ani…
-Stefek, ty się pewnie już dawno zgubiłeś…-
skwitował Stasiek. Podówczas lat 12. Stefan patrząc z obecnej perspektywy mógł stwierdzić, że już były znaki na jakiego nieznośnego dupka wyrośnie jego starszy brat. Sam fakt, że od pół godziny siedział czytając Alchemiczna książkę zamiast gazetę staruszkowi o czymś świadczył:- Za mały na to jesteś...
- Nie jestem! -
poczuł dłoń na ramieniu.
-Dzielny jesteś, ale zacząłbyś od czegoś z dalszej partii. - Pradziadek uśmiechnął się uprzejmie. Przekartkował gazetę. - Tam są łatwiejsze teksty. Masz. Czytałem takie rzeczy jak się uczyłem czytać w Amertis.
-Og-ło-sze-nia.-
przesylabizował Stefek.
-Nie tam. Tam dalej. Czy są jakieś Nekrologi? Nie ma? W sumie dobrze… Znaczy się, że w okolicy nikt nie umarł. I nie marszcz się tak Siergiej, bo ci tak zostanie.
-Nie jestem Siergiej, dziadziu.
-To niby jesteś Jędrek? Anita? Stary jestem, ale potrafię odróżnić swoje wnuki.
- masował palcem nasadę nosa Stefka.
- Siergiej tam jest. Tam! - Stach wskazał na salę.
Staruszek na moment się zawiesił z otwartymi ustami. By następnie pogłaskać młodszego prawnuka po głowie (już wtedy mało kto się tak obchodził ze Stefanem):
- I widzisz! Krzywił się ciągle, aż mu został taki wyraz twarzy na dobre. No co tam Stefan, pokażesz jak czytasz?
-Dziadziu, a co to jest “Anihilacja”?
-spytał. Pradziadek Matuesz miał to do siebie, że nie uznawał cenzury względem dzieci. Albo przynajmniej przyznawała, że czegoś nie wie. W przeciwieństwie do większości dużych.
- I tak nie zrozumie… Za mały jest… - mamrotał Stasiek.
- Po mojemu to znaczy, że rząd Amertis kazał powystrzelać Ishvarczyków jak kaczki.- Mateusz Nowicki stwierdził to tak jakby zima miała nadejść po jesieni.
-Pradziadku!
- No tak… Kaczek to nie każą wytrzebić co do ostatniej sztuki. Tych Ishvarczyków kazali wytępić jak szczury
- podrapał się po brodzie ignorując warczenie starszego prawnuka. Potem się uśmiechnął do Stefana: - Spokojnie, nie dadzą rady. Jak się tępi szczury to też parę ucieknie gdzie indziej. Myślicie, że czemu istnieją opowieści o zagładzie? Ktoś musi przetrwać, żeby je opowiedzieć. Tak rzecze Prawo Opowieści.

Pradziadek niby chodził do kościoła i modlił się do Świętej Panienki, ale najbardziej wierzył w Prawo Opowieści. (Jak przystało na tego zwanego Ostatnim Bajarzem.) Wszystkie Opowieści mogą zmieniać swoje formy i treści, ale wyrastają na Ziarnie Prawdy. Wszystko już kiedyś się wydarzyło, a jeśli coś się już raz zdarzy, to wydarzy się znowu. Przy innych dekoracjach i czasie. Jak obalenie Tyranów. Miłość między nienawidzącymi się rodami. Nadęci Alchemicy, których zabiła własna pycha. Potwory czające się w ciemności.

- Amertis musi być pełne złych ludzi skoro strzelają do Ishvarczyków...- burknął Stefan.
- E tam… Nie gorsi niż tutejsi! Ja wierzę w ich żołnierzy. Pomogą jak będa mogli. Ishvar może nie przetrwa, ale Ishvarczycy tak.
-A Walczak mówi, że jak coś ma takie czerwone ślepia i ciemną skórę, to musi być pomiotem diabła. I że dlatego Bóg na nich zesłał zagładę. To znaczy, że Ishvarczycy są źli?
-Ma wyobraźnię…
-Mówiłem, że jest za mały, żeby zrozumieć. -
skwitował Stasiek- Idź się pobawić klockami
-Stasieńku, a jakie są Grzechy Główne?
-A co to ma do… No Nieczystość, Obżarstwo, Lenistwo, Zazdrość, Chciwość, Gniew i Pycha.
-Bardzo ładnie. I to dziwna sprawa, ale te grzechy są jak lustrzane odbicia ludzkich pragnień. Wszystkich tych, które są potrzebne do przetrwania. Nie jesz, to umrzesz z głodu. Dasz komuś coś ciepłego do zjedzenia, a zły dzień wypadnie nie tak źle. Nie odpoczniesz, w końcu padniesz ze zmęczenia. Nieczystość ma ziarno w tym.
-Ekhm…. Ekhm...
-Stasiu weź cuksa na ten kaszel. Co to ja…
-Mówiłeś dziadziu o Nieczystości. -
powiedział Stefan,któremu coraz bardziej podobało się do czego zmierza ta rozmowa.
- A! Nie da się kochać wszystkich tak samo, ale chcemy by tych których kochamy czuli się bezpieczni i wyjątkowi. Jeśli myślisz, żeby w tej relacji było tylko tobie miło, to jest coś nie tak. Z kolei jak skupiasz się za bardzo na gromadzeniu przedmiotów to grzech. Ale wszyscy rodzimy się z poczuciem braku czegoś. Chcemy by życie było lepsze. A od czego zaczyna się Zazdrość? Myślę, że od ziarna które każe nam spojrzeć na siebie, że mamy różne braki. Że moglibyśmy być lepsi. Ludzie w gniewie robią paskudne rzeczy. Ale wiąże się z istnieniem poczucia sprawiedliwości, gdy trzeba walnąć pięścią w stół i powiedzieć “Nie pozwalam!”
-Jak wy w sprawie Filipka?
-Nie no w sprawie Filipka to nie potrzeba było siekiery. No i był uroczy, a jego mama miłą osobą… Nie kumam co ludzie mieli do tego, że był skośnooki… To co nam zostało? A! Pycha. Księża mówią się, że to źródło wszystkich grzechów… Bo człowiek myśli o sobie. Ale ja wam powiem, że człowiek pozbawiony dumy zaraz by umarł. Bez wiary, że jego własne życie jest ważne już dawno by upadł. Bez wiary, że to co ma i jego ludzie są ważni. Duma jest po to byś mógł stać mimo że życie tak często jest trudne.
A, że istnieją te potrzeby stają się grzechami? Zachowanie umiaru jest zawsze najtrudniejsze. To jak z jedzeniem śliwek. Jesz i trudno ci skończyć na tej jednej. A potem brzuch boli. No i jedni mówią po 5 że się najedli, a niektórzy zjedzą całą miskę i nadal są głodni. Grzech zaczyna się tam gdzie krzywdzisz siebie, albo innych
-A co ma to do wojny w Ishvarze, dziadziu?
-Jeśli istota musi utrzymać równowagę między pragnieniami, a grzechami to jest człowiekiem. Mniejsza o kolor oczu. Jasne Amestrianie zabijają Ishvarczyków, ale Ishvarczycy też zabijają, żeby nie dać się zabić.
Każda wojna jest jak walka kogutów, którym wmówiono, że przegrany pójdzie do kotła.
Wszyscy grzeszymy i bez wojny mniej lub bardziej. Mamy swoje słabości. Ale słabości można czasem przekuć w siłę. Bardziej grzeszy ten, który myśli, że sam nie grzeszy. -
Pradziadek dźgał go w pierś.
-To są gorsze grzechy niż Główne?
-Mówiłem, że nie zrozumie…
- jęknął Stach.
- Ależ są! - oświadczył dobitnie staruszek- No może nie gorsze, ale trudniej je wyłapać jak tamte. Ba! Dają ci wierzyć, że możesz usprawiedliwić różne świństwa. Nazywają się Bezmózg,Bezserc, Bezkarność i Bezmoc. Bezmózg jeśli nie myślisz o skutkach tego co robisz. Bezserc działa tam gdzie nie myślisz, że komuś zaszkodzisz. Bezmoc jeśli uznajesz, że nic nie możesz zrobić. A Bezkarność, bo nikt nie powiedział ci, że robisz źle. A przez to myślisz, że ci wolno.
I to wykorzystują rządzący Amertis. Dla własnej chwały i wpływów. Wmawiają zwykłym ludziom, że sprzeciw jest bezsensowny, albo zabójczy. Mówi się na to Represja. Jak jest represja to cię zastrzelą za pomoc cywilom ze strony przeciwnika, czy spalą chałupy jak nie chcesz iść do wojska.
A mimo to nawet w takiej wojnie jak w Ishvarze, gdzie wymyślono tępienie ludzi, są ludzie którzy starają się ratować innych ludzi. Mniejsza o kolor oczu. Są jak gwiazdy na nocnym niebie. Hę?

Stefan zaklaskał.: - To było ładne, Dziadziu. Ale to znaczy, że dzisiaj nie będzie bajki?
-Mówiłem, że nie zrozumie.
-E tam… Kiedyś to przetrawi. Nie dziś, to za parę lat.
-I wtedy wróci Ishvar ?
-Byłoby ładnie. Ale pewnie ja już będę opowiadał Opowieści przy ogniskach moich przodków.
-Ja nie chcę! Nie chcę, żebyś szedł!
-Jeszcze nie dziś. Ech… Mi się już miesza… A co dopiero jakiemuś Przedwiecznemu....
-Pradziadku chociaż mu nie wmawiaj, że spotkałeś Nieśmiertelnego. -
wtrącił znowu Stasiek.
- Może spotkałem, może nie… Coraz więcej świateł na tym świecie, to w mroku przetrwają tylko największe paskudy… W tym Przechwieczni… Tak sobie pomyślę, że Tamten mówił mi o istocie, która pozbywa się własnych grzechów. Czy to była metafyra, czy tworzyła potwory? Nieśmiertelność jest przereklamowana... Nie może wyjść nic dobrego z istoty, która nie wierzy, że grzeszy. Bo wtedy przestaje się zmieniać. Może w głowie się od tego miesza? Na pewno... Mi się już miesza… Ale Henio to potrafił nadal żałować za grzechy… Ciekawe co u niego? Może umarł? Ucieszyłby się...
-Pradziadku?!
Stasiek zerwał się z krzesła, gdy staruszek dostał drgawek- Stefek leć po Tatkę. Leć!
Pradziadek nie zmarł tego wieczora. Dopiero tuż przed wiosną. Pierwszy człowiek jakiego Stefan widział umierającego. W tym pierwszy, który umarł tak po bożemu z gromnicą w ręce i otoczony rodziną.

W dniu w którym do Wilczej Wólki dowiedziano się o wyczynie Pawła Pawlaka w ratowaniu Ishvarskich stawiano kwiaty na grobie Pawlaka i paczkę cukierków ślazowych dla Mateusza Nowickiego. W dniu w którym ogłoszono przywrócenie państwa Ishvarskiego na grobie Pradziadka leżał stos paczek z cukierkami.

Nowe Xerxes, Obecnie
- Pradziadek był jak na wpół wyschnięta studnia. Było w nim dużo mądrości, ale ciężko było do tego dotrzeć… Dziadek nazywał go Naiwniakiem, bo Pradziadek zawsze mówił, że ludzie są zwykle dobrzy, więc trzeba wychodzić do nich z sercem. Ale jakby nie byli, to trzeba mieć naostrzoną siekierę.” Uznawał, że może się mylić. I że mu się miesza. A ten tutaj? Czy jest jak ci co nie wierzą, że grzeszą? . Tak, od tego trzeba zacząć -myślał Stefan Nowicki.

Pomasował czoło. Następnie splótł dłonie na kolanach, by powiedzieć:
- Po mojemu panie Wszechwieczny, to Alchemia jest narzędziem jak każde inne. Można nią stworzyć. Widywałem przypadki medyczne które leczyły beznadziejne przypadki. I jak narzędzie może służyć niewłaściwym celom. Równie dobrze można ludziom ucinać ręce, bo jak się tylko je zaciśnie w pięść to służą jako broń.
No i wy też czarujecie. Nie wiem jak, ale stworzyliście to krzesło. A i w tej waszych potyczkach to też nie popełniliście najlepszych decyzji. Z tego co wiem to porwaliście kobietę ze specjalnym tatuażu na plecach. Z tego co wiem, to nawet nie ma pewności, czy nie został tam umieszczony przemocą.
I już wtedy była w ciąży. Zagroziliście istnienia jednej z najbezbronniejszych istot. A i dzieci nie powinny płacić za grzechy rodziców. Ono już płaci tym, że miało rodziców w wojsku. Będzie za to płacić, choć nie powinno. Zapłaci tym, że ojciec jest ślepy i nigdy nie zobaczy jak dziecko dorasta.
Kobieta, która podjęła się wychować potworka ku czemuś lepszemu wylądowała w szpitalu.
W po za tym współpracują z wami Scorpia, Izabella Raven, Twardy. Czy się mylę? Wiem za to, że ci ludzie lubią sprawiać innym cierpienia dla własnej frajdy. Powinniście bardziej uważać z kim podejmujecie się współpracy.


Spojrzał na nadchodzących. Smutas, Tatko, Stasiek i Stryj. Nie był pewien czy panuje nad twarzą. Ani czy widać po nim przerażenie. Jeśli tak, to oby dało tamtym do myślenia.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 27-01-2020 o 22:19.
Guren jest offline  
Stary 27-01-2020, 22:48   #202
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stanisław Nowicki
Wydarzenia od czasu pobudki psuły mu wystarczająco humor. Fakt, że Stefan gdzieś przepadł napinał mu nerwy. Jak mógł?! Czy ten dzieciak myśli, że się nie martwi? Albo ile mu kłopotów narobi?
I jeszcze przyszło mu leźć z Mieszańcem, (Amoralnym) Stryjem i swoim ojcem (, który o dziwo go nie ochrzanił. Obstawiał, że tylko "Jeszcze do tego nie doszło").
Dlatego gdy zobaczył Stefana (Całego i zdrowego) siedzące na krześle przy jakimś menelu najpierw poczuł ulgę. Która bardzo szybko ustąpiła wściekłości. To on się martwi, a ten tak sobie tutaj siedzi?! I to na dodatek z menelem, który może coś mu zrobić?!
Ile razy mu powtarzał, żeby takim nie ufać?! W pierwszych tygodniach ich pobytu w Centrali zdarzało im się nocować na ulicy. A Stefan który do większości miastowych i burżujów trzymał na dystans kija, tak wobec bezdomnych uznawał "trzeba dać szansę". Liczył, że się oduczył...

No i Stanisława trafił szlag.

Dał dzieciakowi po łbie. Złapał go ramię, żeby wstał:
- Gdzieś ty był?! Do domu! Migiem! I obyś miał dobre wytłumaczenie!! Spieprzaj od niego! Nie mamy pieniędzy - pogroził palcem menelowi.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline  
Stary 10-02-2020, 21:38   #203
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Jakub uśmiechnął się uprzejmie.
- A jak, pana dziadek tak dobrze się zajął moim bratankiem, to niech pan przyjdzie na ślub, jedzenia i napitku i tak będzie więcej niż potrzeba, a i wykąpać się pan może, łazienki to tu takie są, że człowiek by z wanny nie wychodził, tylko ojciec protestuje bo czuje się jak w szpitalu
- Tak gadał ze Stefanem, że on tu siedzi grzecznie i potulnie – odparł Sergiej z namysłem…
Kościej uśmiechnął się do Samuela.
- Dobry z ciebie człowiek Samuelu Zborowski. Zaiste, niezwykle rzadko w swym niekończącym się życiu spotkałem istoty., śmiertelne, długowieczne i nieśmiertne, które by potraktowały włóczęgę z szacunkiem. W pewnym sensie, pogarda wobec włóczęgów i wędrowców jest elementem ludzkiej kondycji, czymś co nadaje znaczenie naszej wędrówce. Zwiedzamy kraje i życia. Aby pojąć naturę człowieczą, co zaiste nie jest łatwe, a być może zakończyłoby drogę wszystkich… Ale rozgadałem się, mam dla ciebie pewien prezent, coś od starca dla człowieka, co ledwo zaczerpnąłby thu… – wyciągną zza pazuchy srebrne brazolety
- Wykute dawno temu… i złożone przeze mnie ponownie, choć są ledwie cieniem dawnej mocy. Póki będziesz je nosił, żadna zewnętrzna siła nie odmieni twej myśli i sumienia ni nawet największa Potęga nie wypaczy duszy – podał mu je.
- Dla ciebie Stanisławie - zwrócił się do Stanisława – Lustro Laury Osolińskiej. Być może ujrzysz tam coś więcej niż my. – podał Stanisławowi niewielkie lusterko damskie, ładne acz niezbyt kosztowne.
Sergiej popatrzył na starca.
- Tęsknię za nią – rzekł, a Kościej uśmiechnął się smutno
Ja też, jak za wieloma –. Obaj milczeli przez chwilę, a potem Kościej odwrócił się do Stefana.
- Scorpa… Izabela de Mantykore… Nienawidziła Selima, bo Pride zgładził jej rodzinę… Rozumiesz, jak głęboko sięgała jej nienawiść. Twardy I Ravenowa… Ich nie wezmę na siebie, ale resztę… nigdy nie widziałem siebie jako istoty dobrej, mam wiele, wiele więcej zła na sumieniu. A to coś dla ciebie. – podał stefanowi srebrne pudełeczko, we wnętrzu którego był mały naszyjniczek z niewielką szkarłatną kulą, jak kulka do gry. Dla Stefena i reszty był to tylko niewielki kamyk, ale Stanisławowi i Samuelowi aż oczy bolały d patrzenia, jakby była to drzazga na samej strukturze rzeczywistości.
- To łz Ishvali, uchroni cię przed wszelaką mocą, w tym alchemią, o ile będzie dotykać twej skóry, a każdego alchemika, który jej dotknie czeka zguba…
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 18-02-2020, 23:12   #204
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stanisław
Stanisław miał chęć wyszarpać stąd nie tylko Stefana, ale także ojca i Stryja. Najlepiej NARAZ. Jeszcze brakuje by na tym ślubie był jakiś bezdomny!
Prezent od niego obejrzał podejrzliwie. Co to za szmelc?
I jeszcze ojciec robi te swoją smutną minę po której odechciewa się pytać go o cokolwiek.
Grunt, żeby zakończyć to szybko. Grzecznie, stanowczo i szybko. Spojrzał na bezdomnego:
- Rozumiem, że zobaczę w odbiciu duchy, panie?
Na widok tego dziwacznego kamienia miał ochotę odciągnąć stąd Stefana. Lub rozbić kamień.

Stefan
Stefan uśmiechnął się do Stryja i Tatki. Ma w rodzinie takich dobrych ludzi! Takich co to dadzą się bezdomnemu najeść na weselu.
Szkoda tylko, że to nie jest normalny bezdomny...
I jeszcze to świecidełko od Wszechwiecznego. Już samo opakowanie robiło wrażenie. Nikt mu nigdy nic nie dał w świecącym opakowaniu.
- To bardzo miłe z Pana strony. Bardzo przemyślane... - powiedział siląc się na lekki uśmiech. Rodzice wychowali go, żeby przyjmować prezenty z wdzięcznością. Udawaną, ale by ofiarodawca zobaczył wdzięczność. W dużych rodzinach wiele prezentów jest przechodzona z rąk do rąk. Ale co zrobi sprezentowany z prezentem Potem, to już od niego zależy.
Jak widać Stasiek i na tej lekcji spał skoro gapi się na swój prezent z wyraźnym obrzydzeniem. I czemu z takim przestrachem na pudełko jakie dostał Stefan?

Młodociany wynalazca w magiczną moc nie uwierzył. Ochrona przed alchemikami? Przecież alchemik to człowiek, który się zna na czymś dziwacznym, a nie jakiś wilkołak, czy coś...
Jeśli jest jakaś moc to nie wierzył by była skuteczniejsza od modlitwy w kościele na który leci właśnie kula ognia.
Ale ten kamień... To garnet? Rubin? Podobno są warte po parę pensji zwykłego zjadacza chleba. W myślach zaczął przeliczać, czy miałby z tego na warsztat? Jak to się mówi- miałby na kapitał początkowy.Albo na wykup tej redakcji komunistycznych Ishvarczyków? Albo chociaż ich maszyny drukarskiej?

Chociaż... Zastanawiała go jeszcze jedna opcja:
- Panie Wszechwieczny, a kiedy się obudzi tamten blondas? Jak ma w ciągu paru godzin, to może nawet go ze Stryjem dobudzimy. Mamy taki środek na wytrzeźwienie. To kiedy minie to coś co nałożyliście na Szka... na Mustanga?

Kurwa ich mać! Czemu rodzice tak dobrze go wychowali?!

- Pan Mustang jest z wami?! - wrzasnął Stanisław, który po raz pierwszy się uśmiechnął.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline  
Stary 19-02-2020, 00:48   #205
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Gdy Samuel dowiedział się, z kim ma do czynienia przez dłuższą chwilę zmartwiał a źrenice jego oczu rozszerzył strach... Miał jedną szansę powiedzieć tej przedwiecznej istocie, co myśli i konieczne było żeby wypowiedział się w konkretnych i żołnierskich słowach.

Położył plik banknotów u jego stóp gdyż nie wolno cofać złożonej ofiary i założył ofiarowany artefakt - Dziękuje Dziadku... Bohemot mówił, że tak się do ciebie zwracają, więc ja też sobie na to pozwolę. Jestem po prostu człowiekiem, który uczynił wiele zła i stara się teraz zadośćuczynić za swe zbrodnie czyniąc dobro... Dziękuję ci za twój dar bałem się, że Prawda odbierze mi moje sumienie gdyby ktoś wrzucił mnie siłą w jej wymiar podobnie jak Mustanga. Dzięki temu będę wiedział, że kontrola potwora wewnątrz mej duszy należy tylko do mnie - Skłonił się przed starcem w geście najgłębszego szacunku.

- Dziadku czy mogę powiedzieć ci jedną rzecz? Rozmawiałem z twoimi Smokami mam wrażenie, że moc i czas sprawiła, że za bardzo oddalili się od ludzkości żeby móc jej pomóc. Nie wątpię, że wasze intencje są prawe, lecz podobnie jak zbyt mało perspektywy czyni z nas głupców zbyt wiele czyni z was oddalone byty nierozumiejące, z jakimi problemami borykają się śmiertelni ani jaką wartość ma pojedyncze ludzkie życie...

- Wiem, że moglibyście mnie zdmuchnąć niczym świeczkę za moją zuchwałość wynagrodzę wam ją, więc pewną informacją. Gdy Edward oddał Prawdzie swoją Bramę Alchemiczną stwierdziła, że jest jedynym, który wygrał prawdzie rozwiązując jej zagadkę. Wasza Katarina też chce zostać śmiertelną kobietą i Matką. Ten chłopak ma racje - Powiedział wskazując na Stefana

- My alchemicy jesteśmy zarozumiali podobnie jak twoje Smoki zbyt mocno oddalamy się od zwykłych ludzi, gdy odpowiedzią jest rezygnacja z mocy... Samemu myślałem o pójście w ślady Elricka jego wzorem zapewniłem sobie tylne wyjście z wymiaru Prawdy ta bransoleta ratuje mnie przed utratą sumienia... Mam do wykonania jeszcze pewną misje, która przywróci równowagę za zbrodnie innych państwowych alchemików

- Przyznam szczerze, że kusi mnie inna ścieżka zdobycie mocy i Bezśmiertności twoich Smoków jednak mam nadzieje, że starczy mi siły woli, aby podążać ścieżką Prawdy
 
Brilchan jest offline  
Stary 26-02-2020, 21:00   #206
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Stach patrzył w lutro. W jego zimnej srebrnej tafli widział swoje odbicie, a odbicie widziało jego, wpatrywało się weń, w jego twarz, oczy i duszę. W końcu odbicie zaczęło się rozmywać, a Stach poczuł, że powoli zatapia się w tej zimnej tafli. Tylko srebrny blask go otaczał… Zimny i porażający srebrnym blaskiem. Nie pamiętał już kim był, co się działo wokół niego….
- Kim jesteś… – rozległ się głos przenikający boleśnie każdą komórkę jego ciała.
Stefan i reszta widziała trochę tylko, że Stach wpatruje się nieprzytomnie w lusterko…
Kościej uśmiechnął się smutno
-[i] Prawda nie zmusiłaby cię do niczego, ani branzolety nie zadziałają gdy targ zostanie dobity, ale są gorsze istoty, które mogłyby skraść ci duszę takie jak Y’gollonac, Egaheer czy Koh. Nie spotkasz ich w swym życiu… a może? To cię ochroni. [/i – zamyślił się -
- Smoki są stare, ale daleko im do nieśmiertelności. Na dobre i na złe nie zatracili jeszcze swego człowieczeństwa, choć ich serca pełne są gniewu. Ja z kolei… Widzisz, ludzkośćbędzie robić złe i potworne rzeczy i bez naszej pomocy. Wojna między DRACHMĄ i Amestris i tak jest nieunikniona… Ja postanowiłem tylko nieco ukierunkować wydarzena, aby to wszystko… Zakończyło się lepiej. Nie wiem czy mi się uda, nie znam przyszłości is jak wielu. Po za tym… Potrzebuję zjednoczyć kontnet z innych powodów, ale o tym na razie wiele nie mogę rzec…. Powiedz, co by zmieniło, gdybym wycofał swe smoki?
Nagle usłyszeli świst i ogromna czarna małpa i uderzyła w ziemię, a potem skurczyła się do dawnych rozmiarów i weszła na ramię Kościeja. Zaraz zobaczyli Leslie niosącą na ramieniu Mustanga i ciągnąca Edwarda za sobą.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 02-03-2020, 00:04   #207
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan
Młodociany mechanik po raz kolejny sobie przytaknął, że porównanie umysłu Wszechwiecznego (Kościeja) do umysłu Pradziadka Mateusza było trafne. Trzeba przesiewać, co jest sensowną wypowiedzią, a co bełkotem. Wynikiem dryfowania po jeziorze umysłu.
W sumie jezioro to za małe. Morze umysłu? Coś większego? Ocean! Tak to się nazywa! Utrzymanie się w określonym kursie przy tej ilości wody musi być trudne. Ironiczne, gdy facet jak Kościej mówi o "ukierunkowaniu wydarzeń". Usprawiedliwianie wojny ku wyższym celom uważał za zwykły bełkot. Tak samo gadanie o patrzeniu z "szerszej perspektywy". Zwykle był to bełkot. Bełkot górnolotnych słów. Burżujski bełkot kogoś kto tylko ogląda z boku, a nie babrze się w środku tej "szerszej perspektywy".
Pytanie tylko jak daleko sięgają "szersze perspektywy" Kościeja.
- A nie dałoby się tej wojny jakoś ukrócić? Ludziom mniej zależy na ideologii jak nie przyniesie świętego spokoju. I szanowny panie Wszechwieczny ja tych smoków to nawet na oczy nie widziałem

Na widok Leslie przyszła mu przez myśl rozmowa z Vilmudem o tradycji i przodkach. Sytuacja w której wyszło, że o dziwo żywy i wilkołaczy dziadek Vilmuda ma za złe, że pradziadek Stefana gwizdnął topór jego rywala- zwyczajnie sprzyjała tematom. I wyznaniom, że Pradziadek to jak do tej pory jedyny Nowicki, który umarł ze starości, we własnym łóżku.
Pan Vilmund spytał, czy rodzina miała za złe złamaniu tradycji? Albo martwią się o los Pradziadka po śmierci? Że nie zabrały go z pola bitwy piękne dziewczęta jak Valkirie?

Jasne, że Stefan nie miał Pradziadkowi za złe. Reszta rodziny umierała głównie na wojnie, z głodu albo z durnych wypadków (nie zawsze po pijanemu). To było jakieś osiagnięcie!
Uznał, że wierzenia w Midgardzie są dziwne. Ale widząc Leslie po skopaniu tego małpiszona, wtaszczeniu durnych alchemików (dwóch naraz!) musiał przyznać, że był w tym majestat, poblask i piękno. Od których poczuł ścisk w dołku, dumę że się przyjaźni z tą dziewczyną, chęć zadeklarowania, że odda za nią nerkę. I pobrzmiewający cicho z tyłu głos mówiący "Dzieci, to wtedy postanowiłem, że ożenię się z waszą matką".

Ale Stefan (gdyby dać mu wybrać drugie imię byłby to Pragmatyk) Nowicki był przede wszystkim PROFESJONALISTĄ. Skłonił się lekko z ręką na piersi przed swoim donem jak przystało na dobrego kamerdynera.
- Piękna akcja donie. Myślicie o wszystkim skoro pofatygowaliście się z zaciągnięciem tych... szanownych Alechmików. Przepraszam za opieszałość donie, ale wyszły utrudnienia. - zakręcił dłonią na tłum ludzi za nim. - Coś się zmieniło? Któryś się obudził? Zasnął? Odwidział? Albo... wiem że to zabrzmi dziwnie. Zabrzmiał mądrzej niż zwykle?

Stanisław
Alchemik spróbował stawić opór temu co było w lustrze.
- St-Stach... Sta-ni-sław... - powiedział. Miał drugie imię? Czy to jedno? Używał kilku nazwisk. Które to te?
-Stasiek, przywitałbyś się, a nie lampił we własny odbicie!?
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline  
Stary 09-03-2020, 22:10   #208
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Dziadku wydaje mi się, że zarówno ty jak i Smoki jesteście bytami, które dobra chcąc zło czynią. Nie zaprzeczę, że ludzie i bez waszej pomocy zawsze robili potworności wojny, mordy... Sam nie mam prawa krytykować smoczego gniewu gdyż ta sama emocja i chęć zemsty zżera mnie samego - Broken uświadomił sobie, że rozpływa się w filozofii godnej pijaka szybko wyprostował się starając się wrócić do żołnierskiej modły, aby nie stracić tej okazji do przekonania Kościeja.

- Odpowiadając na wasze pytanie Sir gdybyście wycofali Smoki wojna dalej by trwała ludzie ginęliby bez sensu, ale w końcu wojna by się skończyła zmarli zostaliby pochowani, narodziłby się nowe dzieci aż do kolejne wojny... Matka Natura odnowiłaby swój cykl. Kiedy jednak istoty z po za naturalnego cyklu próbują się weń wmieszać i ulepszyć zwykle kończy się to gorzej dla wszystkich czyż nie? Mamy takiego Ojca z jego Dniem Sądu, który sprowadził na świat nowe alchemie zabijającą i kaleczącą wielu, wywoływał wojny krwawsze niż zwykle. Mamy Yommy z którymi podobno masz coś wspólnego Sir ?

Po chwili namysłu dodał - Alchemia jest jak nóż można nim pokroić chleb a można kogoś zabić... Problem w tym, że ty Dziadku, twoje Smoki i istoty wam podobne ciągle tworzycie coraz ostrzejsze noże zbyt ostre na potrzeby krojenia chleba czy rozkrojenia chorego ciała, aby je wyleczyć, ale w sam raz żeby siać śmierć... Czego się spodziewasz po tatuażu zerwanym z pleców Rizy Hawkeye? Chcesz stworzyć broń, która wszystkich tak bardzo przerazi, że zapanuje pokój i jedność a kontynent się zjednoczy? Powinieneś wiedzieć lepiej ode mnie, że zawsze znajdą się szaleńcy gotowi użyć takich broni... Może lepiej po prostu zniszczmy te niebezpieczne noże i pozwólmy żeby Matka Natura nadal szła swym odwiecznym cyklem? To właśnie chciałem ci przekazać Sir - Zakończył i skłonił się rozmówcy głęboko starożytnym Xingijskim zwyczajem.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 16-03-2020 o 17:14.
Brilchan jest offline  
Stary 20-03-2020, 20:51   #209
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Stefan
Leslie zrzuciła bezceremonialnie Mustanga na ziemię i opadła na plecy ciężko dysząc.
- Zmęczyłam się. A oni chyba są najmądrzejsi, gdy nie milczą! Przepraszam tatko, ale skoro bronisz się przed oczywistymi faktami - dyszała przez chwilę, podczas gdy Mustang wstał z miną wyglądając jak zbity pies i pstrykną kilka razy palce puszczając parę iskier, a w tym czasie Leslie wstała, p przez opatrzyła na Stacha z niedowierzaniem i zapytała szeptem.
- Ja wiem, że twój brat jest lalusiowaty, ale żeby teraz wpatrywać się w lusterko?
Samuel
Kościej uśmiechnął się smutno
-[i] Macie trochę racji, być może to wszystko jest błędem, lecz jeśli teraz wycofam się, to czy wszystko co zrobiłem nie poszłoby na marne. Nie byłoby to uczciwe dla tych co zginęli… A po za tym, cóż, świat się zmienia i to wbrew pozorom na lepsze. Gdy się narodziłem to każdy dzień był walką o przetrwanie, a teraz wstarczy iść do sklepu. Pewnie dożyjemy czasów, gdy będziemy płacić, aby nie produkować żywności.
- Niedoczekanie! Mieliby mi płacić za nierobienie kiełbasy? A co potem? Nieuprawianie lucerny? – rzekł Jakób urażony.
- Pędzisz bimber więc… – chciał powiedzieć Sergiej.
- To uczciwe łamanie prawa, a tamto to wypaczenie praw natury!


-[i] Nie wiem, czy uda się kiedykolwiek zmienić świat, może celem mojej drogi jest być pokonanym przez takich jak ty? Aby ludzkość choć trochę się czegoś nauczyła. Nie jestem też jedynym, który gra w tej grze i zdecydowanie nie jestem najgorszy. Jedno bezdyskusyjnie jest prawdziwe, Yoma są złem. Jednak wtedy byłem związany paktem… a raczej klątwą. Ale w sprawie walki z nimimi, masz moje wsparcie.
Stanisław
Było tu jano, choć nie oślepiająco. Był w ogrodzie, pełnym kwiatów ii marmurowych posągów. Jednak kolory tutaj były za ostre, zbyt proste, a otoczeniu brakowało głębi. Czuł, że jest w dziwnym miejscu. W niewielkiej altance siedziała młoda kobieta. Przez chwilę miał nadzieję… i obawiał się, że to…
- Jestem Kalinka, a ty… Stanisław? – zapytała bezwdzięcznie.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 03-04-2020 o 15:05.
Slan jest offline  
Stary 08-04-2020, 15:36   #210
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel wyprostował się z ukłonu - Dziękuje, że zechciał Pan ze mną porozmawiać... Nie zgadzamy się, co do metod ani celów, ale szanuje Pana i pańskich ludzi. Mam świadomość, że w porównaniu z doświadczeniem, które zebraliście moje kilka dekad wydaje się żywotem muszki owocówki jednak mimo to poświęciliście czas na rozmowę ze śmiertelnikami... Obawiałem się, że upływ czasu zmieni waszą perspektywę zmieniając ludzkie życia w abstrakcje, wojnę w grę a kraje i państwa w pionki na planszy podobnie jak miało się to z Ojcem. Jestem wam winny przeprosiny za tą omyłkę - Skłonił głowę tym razem delikatnie w geście zawstydzenia.

- Co do współpracy już ustaliłem z Panem Wilkiem, że wspólnie zmierzymy się z ostatnią potworzycą. Nie śmiem twierdzić że jestem wstanie zrozumieć tak odmienną istotę jaką wy jesteście wiekuisty ale dobrze rozumiem zmęczenie oraz chęć rezygnacji której nie można wypełnić bo są zadawnione zbrodnie moje i mych przodków które muszę zadośćuczynić - Zamyślił się na chwilę zastanawiając się ile może powiedzieć groźnemu przeciwnikowi ale w Kościeju było coś charyzmatycznego.

- Czasami zastanawiam się czy nie lepiej byłoby dla świata gdybym zrezygnował z moich talentów alchemicznych. Edward Elricka udowodnił, że jest to możliwe poczyniłem już pewne przygotowania łącząc się z innymi bramami alchemicznymi. Nawet teraz mógłbym spojrzeć w twarz prawdzie i sprzedać swoją alchemie, która tak naprawdę przyniosła światu więcej szkody, śmierci oraz cierpienia niż korzyści... Może dostał bym w zamian trochę wiedzy i mógłbym zostać lekarzem? Takim prawdziwym, który nie używa Danchemii, jako drogi na skróty... Długo się zastanawiałem, czemu tego nie zrobiłem zacząłem wmawiać sobie, że boję się, że Prawda odebrałaby mi moje sumienie i stałbym się potworem gorszym niż Twardy albo Kimberley, ale rozmowa z Panem uświadomiła mi, co innego - Broken roześmiał się.

- Ścieżka miała racje, podobnie jak Pański podwładny rycerz oraz Scar morderca. Wszyscy alchemicy są spragnieni władzy i mocy ciągle wynajduje sobie kolejne szalone cele, które mają pomóc ludzkości oraz potrzebującym wszystko po to żeby wciąż mieć potęgę naginania praw natury, która nie powinna być w rękach ludzi... Jakie to żałosne nie sądzi Pan? Że pod tą przykrywką jaśniejących szlachetnych motywacji jestem po prostu złamanym wojownikiem, który nie potrafi wieść normalnego życia

- Kim są ci inni gracze w grze Bezśmiertnych? Może walka z nimi da mi kolejny powód żeby oszukiwać samego siebie i innych. Może damy radę ubić jakiś interes? Jeżeli są wrogo nastawieni wobec ludzi jak Yomy lub chcą zniszczyć niewinnych jak Ojciec jestem gotów zaoferować swoją pomoc - Wiedział, że jest bezczelny, ale musiał przyznać, że w głębi ducha pasjonowało go Bractwo Smoka wiedział doskonale jak szaleni są jego członkowie jednak zastanawiał się, kim on by się stał gdyby uległ swym niższym impulsom i został tego rodzaju długowiecznym bytem.

Łamało to wszelkie prawa Matki Ziemi jednak było kuszące, aby strach przed śmiercią zastąpić wieczną walką.
 
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172