|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-05-2017, 10:34 | #271 |
Reputacja: 1 | Balkazar nieprzyzwyczajony do okazywania uczuć przez Walkirię w pierwszym momencie nie reagował. Po chwili jednak uniósł lewą rękę i położył kobiecie na plecach w nieporadny sposób odwzajemniając uścisk. - Trzeba trochę więcej niż dwa zwierzaki i łucznik, żeby się mnie pozbyć – zażartował widząc zadowolenie na twarzy Arnsun. Początkowo dziwne zachowanie Sybill ledwo tolerował, ale z czasem zrozumiał iż jest to jej integralną częścią i nie ma sensu z tym walczyć. - Ludzie są dziwni – pomyślał ork, a o chwili poczuł w nozdrzach przyjemny zapach kobiety – Ale chyba zaczynam się do tego przyzwyczajać – dodał w myślach. Z jednej strony było to dosyć przyjemne uczucie, a z drugiej mocno niepokojące. Po słowach, które Walkiria wypowiedziała do Agako, Balkazar dodał. - Wiem, że kłóci się to ze sposobem walki jakiego jesteśmy nauczeni, ale orcza taktyka nie sprawdzi się wśród nas. Jest nas mniej i nie mamy w odwodzie hordy do zastąpienia naszych strat. Przeżywalność doświadczonych wojowników jest tutaj priorytetem. Gdy głos Walkirii ponownie zamilkł, Balkazar obrzucił spojrzeniem dwójkę orków i skinął im w sposób charakterystyczny dla wojowników ruszając za kobietą w kierunku drugiej wieży. - Arnsun. Mam Ci coś do przekazania – brązowy ork w skrócie opowiedział co wydarzyło się w zaświatach. Opisał rozmowę z Urakką. Wspomniał o poprzednich Walkiriach oraz o zleconej misji. – O wiele łatwiej będzie namówić na dołączenie do nas tych, którzy noszą podobny znak. - Na potwierdzenie swoich słów wzniósł młot oznaczony płomiennymi skrzydłami. - Oni służyli poprzedniej Walkirii. Ostatnio edytowane przez Raga : 29-05-2017 o 20:47. |
29-05-2017, 20:40 | #272 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Harpia usłyszała najpierw gwizd Rag, a po chwili jej krzyk. Krasnoludka została właśnie potraktowana toporem po twarzy, i to był spory cud, że jeszcze żyła. Taki obrót spraw z kolei, mocno wkurzył samą Ryfui. Przekuśtykała nieco po dachu świątyni, po czym po raz kolejny zrobiła użytek ze swojego łuku. - Łapy od niej precz nędzna gnido! - Krzyknęła do atakującego Rag zielonego. Ale był jeszcze jeden. Do tego całkiem niedaleko Rag. Również mógł ją zaatakować. Harpia szybko nałożyła kolejną strzałę na cięciwę, po czym zwróciła się do tego drugiego: - Za chwilę i ty będziesz trupem nędzna kreaturo. Poślę tą strzałę prosto w twój durny czerep i zginiesz tu i teraz, na tej ulicy. Zginiesz nędznie, w marnej potyczce, a bitwa tuż tuż, lepiej uciekaj, nim opróżnisz pęchesz konając na tym bruku pokrytym błotem wśród własnej juchy, bo to nie będzie chwalebna śmierć... - Wściekła Harpia syczała do przeciwnika z oczami płonącymi gniewem celując prosto w Orka. Ruch: 1x północ, strzał do Orka przy Rag. Zastraszanie na tym drugim Orku. PS: Mam nadzieję, iż jeśli nie ubiję tego Orka przy Rag, to chociaż ona go dobije jakimś dziabnięciem sztyletem czy cuś, a nie, że tak będzie czekała na swój koniec skulona w sobie...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
30-05-2017, 20:30 | #273 |
Reputacja: 1 | Sybill i Balkazar ruszyli ku wieży, w której stał Axim. Gdy do niego dołączyli ten w pozycji obronnej czekał na dwa gobliny, które widział na dole. Cała trójka przysłuchiwała się dwóm parą kroków rozbiegających się po schodach. Wkrótce zobaczyli sylwetki Drauga i Edgara, którzy mieli zamiar dołączyć do nich na górze. Tymczasem dwa gobliny udały się do pierwszej wieży i napotkały kapitanów. Agako przez chwilę z nimi rozmawiała po czym Rozpruwacz przegonił ich tupnięciem nogi. W końcu piątka przyjaciół mogła pozwolić sobie na złapanie oddechu w grupie znajomych twarzy. Grzmot wpadł w bitewny szał i rzucił w najbliższego orka tarczą. Ta odbiła się od toporu wroga, ale kupiła wojownikowi chwilę czasu na wypicie mikstury, która uleczyła go do pełna PŻ. Następnie barbarzyńca dobiegł do goblina, który szamotał się z wyrwaniem sztyletu z pleców krasnoluda. Potężny zamach równy jedynie Ryczącemu Bykowi uderzył maczugą w ciało goblina rozrywając tors na strzępy i wyrywając kończyny. Z przeciwnika zostały mokre, krwawe ochłapy. Grzmot chwycił za miksturę przy pasie Olafa i wlał jej zawartość w szale do ust kapłana. Olaf prawie utopiony na śmierć miksturą leczniczą zaczął kaszleć i łapać powietrze. Rany powoli się zagoiły. Ryfui wystrzeliła strzałę w orka znajdującego się przy Rag, która wbiła się w lewe udo (-1PŻ), ale był to za słaby atak by go pokonać. Ork odwrócił się w stronę harpii wrzeszcząc przekleństwa w tym momencie Rag zerwała się i wykorzystała resztką sił podstępny atak rozcinając przeciwnikowi kręgosłup. Chwyciła jedną z niesionych mikstur i z chwiejącymi się dłońmi wypiła zawartość. Następnie położyła się z powrotem na ziemi klnąc z bólu i czekając na efekty leczenia. Harpia odwróciła się w stronę kolejnego orka na placu i próbowała go zastraszyć. Ten zobaczył, że został nagle ostatni przy życiu i uciekł w stronę drugiego patrolu. Esmond przeszukał biurko i odnalazł czerwony metalowy klucz i 50 sztuk złota. Następnie przeszukał pobieżnie regały i dostrzegł magiczną księgę z tytułem Powiększenie osoby. Po kilku minutach wszedł do drugiego pomieszczenia po lewej i znalazł się w sypialni. Pomieszczenie wyglądało jakby ktoś spakował się pospiesznie wyrzucając ciążące mu ubrania. Jedna z rzuconych na łóżko szat promieniała magiczną energią. Z salonu na dole dobiegł łoskot i jakieś stłumione krzyki. Tura wroga: Grzmot wyczekiwał przybycia dwóch orków lada moment w progu drzwi, ale w miarę upływania czasu słyszał rosnącą wrzawę. Wrzawa przeszła w okrzyki i pieśni bojowe. W końcu ujrzał nacierających pierwszych żołnierzy ruchu oporu, którzy przedarli się przez północną dzielnice i zmierzali do bramy. Dwa orki uciekły za namioty. Pomagając Olafowi wstać na nogi rozejrzeli się po większym namiocie. Był to namiot z ladą, sprzedający kiedyś krasnuludzką ceramikę. Teraz większość sztuki leżała rozbita lub porzucona. Z południa wyłoniła się zielona fala orków i goblinów. Rogi bojowe zagrzewały do boju i zwiastowały potężną potyczkę. Piechurzy rozcięli pierwsze namioty i stragany na południu. Co jakiś czas pod maszerującymi stopami pękały małe flakony z miksturami leczniczymi i many, które były skryte na straganach. Mapa: Brąz - Balkazar Fiolet - Sybill Niebieski - Axim Róż - Acelia Jasnoniebieski -Draug Pomarańcz - Bjorf Zielony - Esmond Czerwony - Rag Cielisty - Edgar Szary - Altner Żółty - Olaf Jasnozielony - Ryfui Biały - Grzmot |
01-06-2017, 00:14 | #274 |
Reputacja: 1 | W drodze do drugiej wieży uwagą wysłuchała słów Balkazara. Była zdumiona tą opowieścią, lecz ani trochę nie zwątpiła w prawdziwość jego wypowiedzi. Byłą kleryczkę zaczęło interesować kim też była poprzednia Walkiria Wszechstwórcy skoro również posiadała pośród swoich towarzyszy orków. O czymś takim nie słyszała i szczerze uważała, że ona sama była pierwszą, która tego dokonała. Nie mniej była zaciekawiona co też się wydarzyło, że jej poprzedniczka... Odeszła. Czy jej towarzysze rozeszli się gdy zniknęła osoba czyniąca z nich drużynę? A może opowieść była bardziej skomplikowana? - Tak też zrobimy - skinęła głową Sybill, zgadzając się, że towarzysze poprzedniej Walkirii mogli okazać się dla nich ważnymi sojusznikami. Po Walkirii było widać zmęczenie. Ale każdy je czuł. Każdy był obolały, poraniony i pragnący odpocząć. Sybill marzyła by był to już koniec. Wypełnili swoje zadanie, most został poniesiony i żaden więcej stwór nie przyjdzie wesprzeć sił wroga. Arunsun spojrzała po swoich towarzyszach. Wszystkich obdarzyła umęczonym uśmiechem, w którym jednak wyraźnie widoczne było zadowolenie. - Udało nam się - powiedziała do mężczyzn. - Odpocznijcie, na tą chwilę i tak nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić - po tych słowach jej spojrzenie spoczęło na twarzy Axima. Kobieta podeszła do niego i objęła go, szczęśliwa, że znów może być przy nim. To była krótka chwila na złapanie oddechu i odpoczynek. Owszem, wciąż musieli być ostrożni i nie wychylać się, bo chyba dla każdego z nich śmiertelna mogła się okazać już choćby najmniejsza strzała, ale byli tu w miarę bezpieczni. Arunsun puściła Janrara i zapraszając go gestem ręki by za nią podążył, podeszła do ściany, pod którą usiadła, opierając się o nią plecami. W końcu jej ciało mogło nieco odpocząć. |
01-06-2017, 09:26 | #275 |
Administrator Reputacja: 1 | Łatwo było się domyślić, co się stało - w obliczu zagrożenia właściciel domu spakował do podręcznej torby najpotrzebniejsze i najcenniejsze rzeczy, po czym, nie dbając zbytnio o porządek, opuścił swe domostwo, zamykając za sobą drzwi. Z pewnością wolał ratować życie, niż dobytek, a że nie mógł zabrać wszystkiego, parę drobiazgów pozostało dla tych, co byli na tyle odważni (lub głupi) by tu przyjść. Esmond schował do plecaka złoto i księgę, po chwili w ich ślady powędrowała magiczna szata (której właściwości chwilowo były Esmondowi nieznane), po czym raz jeszcze rozejrzał się dokoła, zastanawiając się, jaki zamek otwierał znaleziony niedawno klucz. Jeśli nie znalazł takiego miejsca - ostrożnie wyszedł na korytarz, by sprawdzić, co jest źródłem hałasu dobiegającego z parteru. |
01-06-2017, 14:05 | #276 |
Reputacja: 1 | Najemnik odetchnął z ulgą, widząc, że chociaż przez chwilę może przestać walczyć o swoje życie. Poczuł, jak odrobina stresu spłynęła z niego pod uściskiem ukochanej. Każdy, nawet najmniejszy kontakt z nią sprawiał, że było mu lżej. I tym gorliwiej pragnął walczyć w jej sprawie.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
01-06-2017, 21:37 | #277 |
Reputacja: 1 | Podczas gdy Jarnar przemawiał, Balkazar podszedł do kamiennej ściany i z wyczuciem oparł się o nią lotkami strzały wystającej z pleców. Delikatnie wzmógł nacisk próbując wysunąć strzałę do przodu. Zapiekło. Grot przesunął się do przodu, ale wrócił na miejsce. Balkazar nacisnął mocniej tym razem piekący ból przeszył całą ranę, ale na szczęście stróżka krwi była niewielka, a grot nie wrócił do poprzedniej pozycji - dobry znak. Ork naciskał na mur aż oparł się o niego plecami całkowicie, następnie złapał sprawną ręką drzewce zaraz przy skórze i powolnym ale zdecydowanym ruchem wysunął strzałę z rany na ramieniu. - Piperzysz Jarnar! - ryknął Balakzar pod wpływem mieszanki bólu i adrenaliny - Ledwo się trzymamy na nogach a Ty chcesz leźć w miasto ich szukać? - ork dodał już spokojniejszym tonem gdy pierwsza fala bólu zniknęła - Po to Draug i Edgar barykadowali bramę żebyśmy teraz ją otwierali? Naszą misją było podniesienie mostu. A w pierwszej kolejnosci chronić Walkirię. Jeśli tamci mieli coś ciekawszego do roboty to ich sprawa. Nasze zadanie mieli w rzyci, więc po cholerę mamy się nimi teraz przejmować? Wszystko to powiedział na jednym wydechu. Wciągnął znowu powietrze i kontynuował. - Po co chcesz im dawać znać gdzie mają się udać?! Przecież byli na odprawie. Wiedzą gdzie jest brama. Zresztą z daleka widać gdzie ona jest. Jakby chcieli to już dawno by tutaj byli. Balkazar nie wiedział co było konkretnym tego powodem ale poczuł ulgę.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. Ostatnio edytowane przez Raga : 03-06-2017 o 23:37. |
03-06-2017, 15:26 | #278 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Otarłszy się o śmierć krasnolud wychrypiał tylko jedno słowo do ratującego go mężczyzny. - Dzięki. Powstał i chwiejąc się porzucił myśl o oglądaniu kolejnego domostwa od środka. W głowie Olafa istniała jedynie potrzeba schronienia swojej marnej postaci przed szarżującym tłumem, z którego nie mógł wyróżnić żadnej postaci - tak bardzo oczy zalał mu pot z czoła. Bez słowa, niczym w amoku, podążył w kierunku Rag, którą postanowił pozbierać z trotuaru. |
03-06-2017, 15:38 | #279 |
Reputacja: 1 | Po znieczuleniu szczynami, które udawały alkohol Edgar czuł się trochę lepiej. Wcześniej nawet chwilę przysnął. Teraz słuchał dyskusji między Balkazarem a Aximem. Czuł, że jeden i drugi ma wiele racji. Z jednej strony reszta ich grupy, gdzieś tam w terenie być może czekała na ich pomoc. Z drugiej strony jaka była gwarancja, że ktoś przetrwał. Edgar wiedział, że Acelii już z nimi nie ma. Nie czuł, więc nieodpartej chęci, żeby iść i szukać kogokolwiek więcej. Byli tu w miarę bezpieczni. Byli też ranni. Nie mieli w sobie wielkiej mocy uzdrawiającej. Zwykle w życiu kierował się też zdrowym rozsądkiem, który zawsze mu radził, żeby pewne sytuacje jednak przeczekać. Po cholerę miał wychodzić na pierwszy ogień w imię jakiejś tam idei. A jednak ta grupa go przyjęła. Dawno nie należał do żadnej paczki, bandy, czy wspólnej eskapady. A teraz już kilka dni był z osobami, które wspierały się, martwiły, stawały ramię w ramię. Czuł się co prawda jakby jakiś tabun po nich przebiegł, a noga znowu zaczynała rwać, ale pełen wahań jednak zapytał Axima: - Jaka jest twoja propozycja? Masz na myśli jakiś plan? Otwieramy tą pieprzoną bramę? A jeśli przetrwaliśmy tylko my? Spojrzał też na Drauga. Wpatrywał się w niego, jakby liczył, że on czuje te same obawy, że może on powie, że lepiej siedzieć cicho na dupie, niż dać się zabić zaraz za bramą. |
03-06-2017, 19:01 | #280 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Alkohol było gorzej niż podły, ale swoje zadanie spełnił, a krew w jego żyłach krążyła szybciej. Był to efekt krótkotrwały, ale w tej sytuacji jedyne co choć na trochę mogło mu dać kopa. Sytuacja była podła jak ten alkohol. Mało tego była praktycznie bez wyjścia. Wykonali zadanie. Podnieśli most i potrzymali atakujące armie. Przynajmniej na razie. Byli zamknięci na małym obszarze, a jednak bezpieczni od ataków na tą chwilę. Sytuacja patowa - ani pełne zwycięstwo ani totalna przegrana. - Pytacie mnie o zdanie? Jestem tylko zwykłym łotrzykiem, a nie dowódcą zdolnym podejmować trudne, ale w większości trafne decyzje. Zrobię co postanowicie i zapewniam was, że zrobię to najlepiej jak potrafię. To mogę obiecać. - Rzekł Draug widząc wpatrzone w siebie pytające spojrzenia.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |