Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2021, 10:40   #231
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

- Można prosić na chwilę? - Irya usłyszała za swoimi plecami. Doznała coś na kształt Deja Vu gdyż w progu stali Johnson i Roberts wyglądający praktycznie tak samo jak ostatnim razem. Widząc, że skutecznie zwrócili jej uwagę cofnęli się na korytarz, a Johnson przytrzymał otwarte drzwi sugerując aby udała się za nimi.
Popatrzyła na nich ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, ale bez wstała od biurka, schowała ręce do kieszeni spodni i poszła za nimi.
Obaj stanęli przy oknie po przeciwnej stronie korytarza.
- Jeśli chcecie prywatności to pokoje przesłuchań będą lepsze - sarknęła podchodząc do nich. Wyraźnie miała dziś dzień z rodzaju "jest mi absolutnie wszystko jedno".
- Nie potrzeba nam prywatności, ale sceny też nie ma co robić. Zresztą jesteśmy tutaj raczej prywatnie - zaczął Johnson.
- Yamada nie żyje - brutalnie wtrącił się Roberts. - Znaleźliśmy go zarżniętego w łóżku jego apartamentu - uzupełnił obrazowo.

Mina Inspektor zmieniła się diametralnie, z uprzejmej obojętności w żywe zainteresowanie i wyraźne zadowolenie. Wyobraziła sobie opisaną przez Specjalnego scenę i poczuła satysfakcję.
- No! Wiecie jak dziewczynie poprawić humor - uśmiechnęła się szeroko. - Co podejrzewacie? Porachunki gangów?
Johnson zrobił nieodgadnioną minę.
- Stawiałbym na zabójcę - strzelił Roberts.
- To tylko twoje domysły - zganił go partner.
- Założę się o tysiąc dolarów - kontynuował niezrażony.
- I tak tego nie udowodnimy - uciął Johnson. - Brak jakichkolwiek śladów, żadnych nagrań. Nic - zwrócił się na powrót w kierunku inspektor.
- Sądząc po tym czego się po Yamadzie spodziewaliśmy to ja się nie dziwię, że sobie samopodpierdolek w postaci monitoringu nie zrobił. - wzruszyła ramionami. - Dobrze, że tak chuj skończył. Jeszcze bym gratulacje złożyła temu kto to zrobił - bez skrępowania wyraziła swoją opinię. - A właśnie, znaleźliście może w jego mieszkaniu coś co by wyjaśniało co zrobił z dziewczynami?
- Monitoring był w recepcji i wszystkich korytarzach - ciągnął dalej Johnson. - Napastnik musiał wejść przez okno na trzydziestym piętrze. Co do dziewczyn to przycisnęliśmy obsługę. Około raz w miesiącu organizował imprezy w swoim apartamencie. Gościł wtedy kilkanaście osób i być może ktoś mu towarzyszył z zewnątrz. Towarzystwo wyglądało na majętne i dobrze płacili więc nikt nie drążył tematu. Nie było żadnych ekscesów.

- Taaak, podobny schemat był przy ataku na mnie. Też dziwnym trafem kamery nie działały, nikt nic nie pamiętał na recepcji i napastnik nie miał problemu wejść do mieszkania - skomentowała w zamyśleniu, bardziej do siebie niż do nich. Nurtowało ją czy to była robota innych Heretyków czy może Bractwo też potrafiło robić niezgorsze od nich sztuczki. - Nie wiem czy to wiecie, ale gość który anonimowo na niego doniósł zginął poprzedniej nocy w naszym areszcie, a jego kumpel dzisiejszej zginął w strzelaninie we własnym klubie.
- Dużo przypadków - pokiwał głową Johnson. - Nagranie z aresztu widzieliśmy. Na pozór wygląda normalnie, ale ten cały Wolf zachowywał się jak pod dyktando Yamady. Miała pani nosa. A co do kamer to działały przez cały czas - poprawił. - Ani sekunda nie uciekła z nagrania. Po prostu nic na nich nie było.
- Można taki efekt osiągnąć przez zapętlenie obrazu - Inspektor skrzyżowała ręce przed sobą. - Jak byłam jeszcze sierżantem to miałam przypadek obrobionego sklepu jubilerskiego, gdzie w dużym skrócie, pracownik zapętlił obraz w momencie napadu - podała przykład. - Myślicie, że gość faktycznie był Heretykiem? - zapytała zmieniając temat.
- Na razie nic konkretnego na to nie wskazuje - odpowiedział Johnson. - W tym przypadku wyeliminowaliśmy możliwość modyfikacji nagrań. Nie było żadnych śladów osób z zewnątrz, a takie działania są czasochłonne. Nie spotkaliśmy do tej pory z całkowitym usuwaniem wspomnień.
- No chyba, że Bractwo, ale nawet oni na to potrzebują kilku dni trzymania w piwnicach katedry - wrzucił Roberts, na co momentalnie został zganiony wzrokiem swojego partnera.

- To może faktycznie zabójca wybrał inną drogę niż główne wejście. Po ścianie - mówiąc to zaśmiała się. - Albo z dachu. Ciekawe tylko kto go zlikwidował. Nie zdziwiłoby mnie gdyby zwyczajnie Yamada narobił za dużo szumu przy sobie i inni Heretycy go uciszyli - mówiąc to przypomniało jej się, że przecież Heretycy mogli się teleportować do miejsc w których już wcześniej byli. Niestety nie była to informacja, którą mogła się podzielić ze Specjalnymi. - No i pozostaje pytanie czy w takim razie atak z dzisiejszej nocy na właściciela Velvet Room był ze zlecenia Yamady czy tego kto go sprzątnął.
- Na dach też jakoś musiałby się dostać - zamyślił się Johnson. - Co do Velvet Room to, z tego co wiem, nikomu nie zależy na drążeniu tematu. To rejon Crimeshield.
- Po płaskiej ścianie budynku to chyba tylko Mishima, albo B… - Roberts zaczął z rozbawieniem i nie dokończył. Odniósł się zapewne do legendy o Kroczących Wśród Cieni, a urwał zanim wspomniał o zabójcach Bractwa, których istnienie powszechnie było uznawane za bajkę. Agent musiał się zmiarkować, że byłoby to bardzo nieprofesjonalne.
Ta sugestia na chwilę ją zastanowiła. Doniosła do Bractwa więc jeśli wzięli jej notkę na poważnie to może i wysłali takiego zabójcę. Odkąd była z Charlesem to jakoś takie rzeczy przestały być dla niej niemożliwe.
- Więc Crimeshield dało dupy z ochroną klubu? - chciała się upewnić.
- Po to są. Wizerunkowo lepiej, żeby dawali oni dupy niż my czy patrole Bractwa - Roberts wzruszył ramionami. Miał po części rację. Jeśli ktoś chciał dobrej ochrony to zatrudniał sobie byłych wojskowych. Dokładnie tak jak Collins w przypadku Andersona.
- Tak, zawsze dobrze mieć na kogo zrzucić - nie było w tym komentarzu złośliwości z jej strony, jedynie zgodzenie się z takim podejściem. - Szkoda tylko, że nie dowiemy się co stało się z zaginionymi.

- Po takim czasie nie liczyłbym na szczęśliwe zakończenie. Można byłoby przeanalizować nagrania gości Yamady z ostatnich miesięcy, ale to już raczej nie nasza sprawa.
- Też nie liczę na szczęśliwe zakończenie, ale ich bliscy na pewno chcieliby wiedzieć co się z nimi stało - westchnęła. - Jak mi załatwicie te nagrania to się nimi zajmę.
- Dostanie je pani jutro - obiecał Johnson.
Jego szybka reakcja dała jej do myślenia.
- Dobra, a teraz karty na stół - podparła ręce na swoich biodrach. - Czemu fatygowaliście się do mnie, w czasie prywatnym, żeby mnie o tym wszystkim poinformować? - wyczekująco patrzyła to na Johnsona, to na Robertsa.
- Mieliśmy po drodze - popatrzyli po sobie. - Poza tym sprawiała pani wrażenie, że jej zależy na sprawie. No i, jakby to powiedzieć, rzadko spotyka się oficerów… - Johnson szukał dobrego określenia.
- Którzy nie mają wyjebane jak większość - dokończył Roberts.
Corday uśmiechnęła się do nich.
- To jesteśmy umówieni - odparła.
- W takim razie będziemy się zbierać - obaj skinęli głowami na potwierdzenie.
- Załatwicie mi wejście do mieszkania Yamady - rzuciła Inspektor, nim ruszyli z miejsca.
- A po co? - Roberts zatrzymał się wpół kroku.
- A po co się przeszukuje mieszkania podejrzanego? - odparła pytaniem na pytanie. - Jak ma ta sprawa do mnie wrócić to chce to zrobić porządnie. Nie przeszkadza mi jeśli będziecie mi przy tym patrzeć na ręce - wzruszyła ramionami.
- Z naszej strony sprawa Yamady jest zamknięta. Nie mamy co przekazywać - wyjaśnił Johnson.
- Taa, bo ja to może oficjalnie będę robić - powiedziała z wyraźną ironią w głosie. Nawet jej, córce wiceszefa capitolskiej policji na Lunie, byłoby niezmiernie trudno sprawić, żeby temat mógł być prowadzony oficjalnym kanałem. Ale robienie tego na boku miało też swoje uroki, jak nie przejmowanie się procedurami. Prywatni detektywi mieli czasem łatwiej. - Wygodnie z waszej strony. Podrzucacie temat, który pewnie wyciągnie na wierzch kolejnych pokroju denata i myślicie, że same nagrania mi wystarczą? Jak mi nie chcecie więcej pomóc to chociaż dajcie mi adres, pojadę tam dzisiaj.
- Penthouse w The Nines Hotel. Myślę, że nie powinni robić pani problemu, ale musi pani zdążyć zanim zabiorą się za sprzątanie pokoju - podpowiedział Johnson.
- Pewnie załatwię to zanim dostanę od was nagrania - uśmiechnęła się. - Do zobaczenia - dodała i odwróciła się na pięcie, kierując spowrotem do swojego biura.
- Do zobaczenia - usłyszała za swoimi plecami. Trochę zastanowił ją ton w jakim wypowiedziane było pożegnanie. Agenci najwyraźniej, tak jak i ona, spodziewali się ponownego spotkania.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 02-09-2021, 11:12   #232
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Szybkim krokiem przemierzyła odległość od wejścia do biura jej wydziału i za nim drogę przez salę, aż do wydzielonego pokoju Komendanta.
Wparowała do niego z zadowoleniem godnym kota, który upolował mysz.
- Jak tam obstawia pan, że ma się nasz Yamada? - zapytała go, poszerzając tylko uśmiech.
- Twój Yamada - poprawił złośliwie. - Specjalni się do niego dobrali?
- Nie zdążyli - odparła ucieszona, ale pozwoliła mu zgadywać dalej.
- Zapadł się pod ziemię?
- Nawet się pan nie stara - zrobiła zawiedzioną minę. - Został znaleziony we własnym łóżkiem w kałuży krwi. Podcięte gardło.
- Sprawa rozwiązała się sama? - ożywił się na tyle, że spuścił nogi ze stołu i poprawił w fotelu.
- No, raczej już nie złoży na mnie skargi - odparła z rozbawieniem.
Sinclair odliczył na palcach do trzech jakby odfajkowywał sprawy do załatwienia.
- Czyli sprawa jest rozwiązana! - powtórzył jakby teraz to do niego w pełni dotarło. - Dobra robota! W zasadzie lepszego jej zakończenia sobie nie wyobrażam.
Korciło ją żeby pozwolić sobie na kąśliwą uwagę w stylu, że ma więc on ograniczoną wyobraźnię, ale jeszcze było na takie docinki za wcześnie w ich relacji. Spojrzała na zegarek.
- Za niecałe dwie godziny kończę robotę, coś pan do mnie ma? - zapytała, bo w sumie chciała się jak najszybciej zabrać za zwiedzanie mieszkania denata.
- Nie. - Inny przełożony dodałby coś w stylu “możesz zmykać” lub “jesteś wolna”, ale to nie był styl jej komendanta.
- No to świetnie. W razie czego jestem pod telefonem - skinęła głową i opuściła jego gabinet.

Po wyjściu skierowała się prosto do biurka Amy.
- Mogłabyś mi sprawdzić do kogo należy The Nines Hotel? - poprosiła podwładną. - Podejrzewam, że jest jakiegoś Freelancera, ale wolałabym mieć pewność.
- Jeffrey King. Capitolczyk - odpowiedziała po chwili zastanowienia.
- Tak z pamięci? Niezła jesteś - pochwaliła ją Inspektor, która była tylko odrobinę zaskoczona że Yamada mieszkał w hotelu nie freelancerami. Z drugiej strony najlepsze hotele należały do korporacyjnych.
- Każda z dzielnic ma charakterystyczne dla siebie główne hotele. Z każdym mieliśmy już coś do czynienia. Ten, że należy do Capitolu jakoś mi utkwił - wyjaśniła Lewis, ale Corday miała wrażenie, że wiele podobnych informacji też potrafiłaby udzielić “z biegu”, jak to nieraz już pokazała.
- A przy okazji czego ci on zapadł w pamięć? - zaciekawiła się Corday.
- Nie jestem pewna. Chyba ktoś znany tam zmarł kilka miesięcy temu. Coś jak ten Evans. Ale to może to był inny hotel - zmarszczyła brwi. - W każdym razie na pewno King to szef The Nines Hotel..
- Hymm... Będę to miała na uwadze - mrugnęła do podwładnej i ruszyła do wyjścia.

***


Parking przed The Nines Hotel był zapełniony, ale na szczęście dla Iryi miejsce dla auta z wyższej półki zawsze można było liczyć w każdym ekskluzywnym przybytku. Inspektor wysiadła z pojazdu i ruszyła ku głównemu wejściu do budynku. Wewnątrz skierowała się prosto do recepcji.
- Inspektor Corday, policja Capitolu - wylegitymowała się kobiecie za kontuarem, gdy ta tylko podeszła blondynki i nie zdążyła zadać standardowego pytania "w czym mogę pomóc". - Jesteśmy w trakcie zamykania sprawy śmierci pana Yamady - dodała Irya. - Potrzebuję obejrzeć jego apartament.
- Oczywiście - odparła kobieta i nachyliła się do identyfikatora. - Nie wygląda pani jak tamci.
- Tak wiem, ubierają się bez gustu, nic na to nie mogę poradzić - rozłożyła ręce bezradnie.
Na te słowa skinęła głową i podeszła do ściany za swoimi plecami i wróciła kładąc klucz z drewnianym brelokiem zaopatrzonym w numerek.
Irya wzięła go do ręki, przelotnie spoglądając na numer i już bez słowa udała się do windy.

Penthouse jak można było się domyślić był na najwyższym piętrze.
Zaraz po wyjściu z windy jej oczom ukazał się korytarz.


Szybko przeszła po pomieszczeniach aby rozeznać się po ich układzie i wróciła na korytarz. Stamtąd zaplanowała sobie przeszukanie mieszkania. Poprawiła związane z tyłu głowy włosy i założyła rękawiczki. Na pierwszy ogień poszedł pokój, który najbardziej ją ciekawił. Sypialnia.


Po przekroczeniu drzwi zaczęła metodycznie, kawałek po kawałku przyglądać się wszystkiemu od wejścia do końca pokoju. Przeglądała szafki, nasłuchiwała skrzypienia podłogi, zwiastującego możliwe ukryte schowki.

Nie znalazła jednak nic odbiegającego od normy. Jeśli w ogóle takie istniały, to ciekawsze przedmioty mogły być już zabrane przez Specjalnych, choć nie mogła pozbyć się wrażenia, że specjalni po zobaczeniu trupa nie wysilali się dalej. W końcu uznali, że trup to koniec śledztwa, a jej wspominali jedynie o nagraniach. W meblach zostały wysokiej klasy ubrania i przedmioty użytku codziennego. Corday wchodziła z założenia, że każdy ma jakieś fetysze. Jednak nic co znalazła nie sugerowało, że fetysze Yamady krążyły wokół sypialni. Nie było ani schowków na akcesoria, ani śladów nie powiązanych bezpośrednio z morderstwem.

Przeszło jej przez myśl, że powinna była zabrać tu ze sobą Charlesa,. On na pewno miałby pomysły gdzie Yamada trzyma obciążające siebie materiały. Inna sprawa czy prawnik chciałby się przed nią zdradzać z tym. Niby Irya miała okazję przetrząsnąć Morganowi dom, ale tak jak nie dorobiła sobie kluczy, tak też i nie zrobiła tego. Szanowała jego prywatność. Zresztą wystarczyło, że zapytała to chętnie zaspokajał jej ciekawość.
W każdym razie konkluzja była taka, że nie było sensu wyręczać się doświadczeniem Morgana przy byle okazji, sama była wystarczająco dobrym śledczym, żeby znaleźć to co chciała. Jeśli w ogóle to znajdowało się w tym mieszkaniu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 06-09-2021, 13:08   #233
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Zakończyła oględziny zatrzymując się na dłużej przed łóżkiem. Pościel i materac były mocno nasączone brązowiejącą już krwią.
- Jestem komuś winna piwo - skomentowała ten satysfakcjonujący widok i oparła się butem na boku mebla. Popchnęła, żeby je przesunąć. Sama pod łóżkiem miała schowek z sejfem, w którym trzymała notatki o tym co wiedziała o Heretykach. Rozczarowała się jednak tym co tam znalazła, a raczej czego tam nie znalazła.

Następnym pomieszczeniem, które wzięła sobie za cel był salon.


Powtórzyła schemat, nie śpiesząc się, kładąc się nawet na dywanie, by zajrzeć pod kanapę, której rozmiar utrudniał przesunięcie jej w pojedynkę.
Salon również wyglądał mało podejrzanie. Dywan i tapicerka były zadbane. Po zapachu Irya stwierdzała, że były odświeżone kilka dni temu. Pokrycie kanapy miało na sobie zwietrzały zapach perfum. Kilku zapachów. Oceniając intensywność i bukiet były to drogie kobiece perfumy. Obecności mężczyzn nie wykluczała.

To co najbardziej ją zdziwiło w tym miejscu to fakt, że choć dokładnie zajrzała między poduszki i siedziska ogromnej kanapy, to nie znalazła nic. Nawet jednego śmiecia. Zmarszczyła brwi. To w jej opinii było niemożliwe, bo nie było na tym świecie takich sprzątaczek, które wysilą się na tyle. Nawet gosposia jej rodziców by nie zaprzątała sobie głowy tym.

- Ktoś tu dokładnie wszystko wyszorował - skomentowała sama do siebie. Z tą konkluzją w myślach przeszła do kolejnego pomieszczenia.


Jadalnia miała minimalne umeblowanie, więc przejrzenie wszystkiego zajęło jak dotąd najmniej czasu. Stół był idealnie nakryty, widelczyki i nożyki po właściwych stronach talerzy. Wszystko gotowe na to by choćby zaraz urządzić wystawny obiad. Iryę korciło żeby zebrać całą zastawę i zdjąć z nich odciski ale po wzięciu pierwszego z brzegu, zauważyła, że wszystko jest wypolerowane na błysk. Nie było szans znaleźć jakichkolwiek śladów. Swoją uwagę skierowała również na stojące pod ścianą obrazy. Mogłaby uznać że czekają na powieszenie, ale wiedziała że ostatnio pojawia się taki trend w modzie wystroju wnętrz. Obejrzała je z każdej strony.


Obrazy nie były jej znane. Nie rozpoznawała podpisu autora w rogu płótna. Patrząc na nie czuła od nich psychodeliczną aurę. Podobne wrażenie miała oglądając rzeźby. Ich twarze były dziwne, jakby maniakalne. Wyjęła telefon i każdemu zrobiła zdjęcie.

Coś na podłodze zwróciło jej uwagę. Spod jednej z masywnych nóg stołu wystawał naderwany fragment folii, a dywan w miejscu styku z jedną z nóg krzesła był zaplamiony. Corday mogłaby się założyć, że jest to wywabiony, na tyle na ile to było możliwe, ślad krwi. Idąc tym tropem i analizując powierzchnię stołu. Stwierdziła, że ten był potraktowany intensywnymi środkami czyszczącymi. Podobna sytuacja miała miejsce gdy Irya zwalniała swoją poprzednią gosposię, którą zatrudniła wyprowadzając się od rodziców. Wtedy postanowiła, że pozostanie przy tej pracującej dla jej rodziny już od dawna.
W pierwszej chwili Inspektor ucieszyła się ze znaleziska, ale zaraz dotarło do niej co to mogło oznaczać dla zaginionych dziewczyn i to wywołało na jej twarzy zmartwiony grymas. Zrobiła zdjęcie i opierając się bokiem o stół, ostrożnie przesunęła mebel, licząc że nie wywróci niczego na blacie. Nie była jednak w stanie go ruszyć z miejsca. Do tego potrzebne byłoby zapewne kilka osób o jej posturze. Przyglądając się bliżej folii stwierdziła, że jest to coś w stylu folii malarskiej i stół został opuszczony zanim jej płachta została całkowicie spod niego usunięta.
- Jakbym miała mordować ludzi w swoim mieszkaniu to też bym rozłożyła folię - skomentowała i przestała się siłować ze stołem. Mogła uznać, że w tym miejscu nic więcej nie znajdzie.


Kuchnia była kolejnym miejscem do którego skierowała swoje kroki. Co prawda był to bardziej aneks kuchenny niż osobne pomieszczenie, ale ilość szafek i schowków nadal była spora. Zastawa i sztućce były, jak można było się spodziewać, bardzo wysokiej klasy. Sądząc po przyborach kuchennych i przyprawach Yamada lubił mięso. Zapas wina w barku mówił o tym, że było to mięso czerwone. Natomiast po zawartości lodówki, a w szczególności zamrażarki mogła stwierdzić, że gustował w podrobach. Ich ilość sugerowała, że nie przyrządzał ich wyłącznie dla siebie.

Inspektor zamknęła lodówkę i wtedy przeszedł ją zimny dreszcz. Ale nie taki gdy ma w swoim otoczeniu Heretyka, a ten związany z odkryciem czegoś makabrycznego. Nie zemdliło ją tylko dlatego, że miała już wyrobiony żołądek na niesmaczne sceny.
- Czy to możliwe? - zapytała samą siebie. Czyżby zawartość zamrażarki mogła zawierać wnętrzności wycięte z... ludzi?! Znowu otworzyła lodówkę by przyjrzeć się jeszcze raz i przemyśleć co wziąć ze sobą, żeby sprawdzić swoje podejrzenia.
- A jebać to - trzasnęła drzwiami, aż zadzwoniły szklane butelki ustawione na półkach. Uznała, że nie będzie się rozdrabniać i każe obsłudze hotelowej przywieźć całą lodówkę na jej posterunek. Z tą myślą przeszła do kolejnego pomieszczenia.


W łazience nie było za wielu zakamarków do zajrzenia. Nawet nie było porządnej szafki. Z kieszeni płaszcza wyciągnęła poręczną latarkę UV, którą mogła zobaczyć ślady ludzkich wydzielin. Zasłoniła rolety i zamknęła za sobą drzwi. Gdy zrobiło się zupełnie ciemno w pomieszczeniu, włączyła latarkę i jej światłem sunęła po powierzchniach w łazience. Z pozoru nic nie było widać, lecz w zakamarkach dostrzegła błyski oznaczające, że znalazła to czego się spodziewała. Ktoś tu naprawdę profesjonalnie wszystko wyczyścił. Analizując umiejscowienie i ilość śladów stwierdziła, że łazienka nie była miejscem kaźni. Była raczej używana już “po wszystkim”.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 10-09-2021, 12:50   #234
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

Gabinet zostawiła sobie na koniec nie bez powodu. Jeśli cokolwiek miała znaleźć to właśnie tu. Zamierzała go przeczesać tak dokładnie jak to tylko było możliwe, choćby miała przejrzeć każdą jedną stronę książek rozstawionych po półkach.

Zawartość biblioteki nie zawierała nic odkrywczego. Ot standardowe pozycja jakimi wypełnia się półki aby uchodzić za osobę o pewnym statusie. Na ścianie wisiał obraz przedstawiający wizerunek Kardynała Nathaniela Duranda, który nijak nie pasował do jej odkryć. Coś tknęło ją aby zaglądnąć czy coś kryje się za nim. Po drugiej stronie była jego idealna kopia, na której czymś brunatnym napisano w poprzek twarzy słowo “kłamca”.

- To już lepiej pasuje do “wystroju” - skomentowała bohomaz. Sfotografowała to.

W jednej z szuflad biurka znalazła szmatkę i buteleczkę. Gdy powąchała materiał lekko zakręciło się jej w głowie. Poczuła zwietrzały chloroform. Obok była strzykawka i kilka przezroczystych ampułek. Skład przypominał jej narkotyk thionite, który podobno wywoływał doznania ogromnej przyjemności, ale zawierał również coś innego. W innej szufladzie znalazła datownik, zawierający na pierwszy rzut oka, niewiele mówiące jej, terminy spotkań.
Wrzuciła kalendarz do torebki na dowody, do kolejnej strzykawkę i ampułki. Zanurkowała jeszcze pod biurko, szukając tam skrytek jak drugie dno szuflad. Pod blatem znalazła zmyślną kieszonkę wielkości notesu, jednak ta była pusta.
- Jakaś łachudra mnie ubiegła - powiedziała z podziwem, że ktoś przed nią się wysilił by tak sprawdzić to miejsce.
Również tu zasłoniła rolety i po zgaszeniu świateł użyła swojej latarki. W gabinecie jednak śladów krwi nie znalazła.

Zebrała to co spakowała do torebek i poszła do kuchni. Z zamrażalnika wyciągnęgła jeden z podrobów, na wypadek gdyby całość lodówki z jakiegoś powodu miała zaginąć i również schowała do torebki dowodowej. Postanowiła jeszcze wrócić z latarką do pomieszczeń, które wcześniej sprawdziła.

Jadalnię zostawiła na koniec. Co jak się potem okazało, było dobrym pomysłem, bo pozostałe pomieszczenia nic nowego nie wniosły. Wróciła do stołu jakby wiedząc co się za chwilę wydarzy. Podświadomie latarkę trzymała opuszczoną poniżej poziomu blatu i dopiero stojąc przy nim podniosła ją w górę, oświetlając cały stół. Nie było praktycznie ani jednego miejsca jakie nie zaświeciłoby się w ultrafiolecie. Teraz dopiero mogła uznać, że defekty blatu nie były celowym zabiegiem postarzenia mebla i nadania mu tekstury dla walorów estetycznych... Chemia jednorazowo użyta nie zniszczyłaby aż tak powierzchni, jednak dopiero wielokrotne jej użycie pozwoliłoby na to co przedstawiało się przed jej oczami. Irya na szybko odświeżyła w pamięci szacunkową ilość zaginionych dziewczyn i zestawiła to z ilością chemii użytej na ten blat. Pasowało to do siebie. Udokumentowała to zdjęciem.

Im dłużej tu przebywała i im więcej znajdowała, tym bardziej nienawidziła Yamady i Heretyków. Była tak zadowolona, że zdecydowała się na doniesienie na niego do Bractwa. Żałowała tylko że zginął we własnym łóżku a nie podczas pieszczot u Kardynała Dominika, które mu się zdecydowanie należały. Tym bardziej była chętna by wyśledzić resztę, ze świty kręgu denata.
Podniosła rolety, by wszystko było tak jak zastała, i poszła do kuchni. Nakleiła plombę na drzwi lodówki i po zabraniu wszystkich dowodów mogła opuścić apartament.

W windzie wyciągnęła z torebki terminarz Heretyka. Otworzyła go w miejscu tasiemki pełniącej funkcję zakładki, który zaznaczał ostatni wpis.

“Ustalić termin zgromadzenia”
“Spotkanie z Bertrandem. Znaleźć kogoś na jego miejsce.”

Następnie przekartkowała do strony zawierającej datę kiedy odnalazła pannę Fox.

“Odebrać ofiarę od Bertranda”

Jedyne co ja zdziwiło to, że całkiem wprost o tym pisał. To jej dawało pojęcie o tym jak bardzo był pewny, że nie wpadnie.
Wolf i Bertrand wspominali że raz na miesiąc dostarczali dziewczyny. Z tą myślą przekartkowała daty w tył o miesiąc.

Natrafiła na analogiczny wpis. Kartkując jeszcze dalej odnajdywała kolejne. W końcu doszła do miejsca gdzie wzmianka o Bertrandzie się urywała, a zamiast tego przez parę miesięcy pojawiła się nazwa “Babylon Bar“, a jeszcze wcześniej informacja była zbyt lakoniczna, aby ją powiązać z jakimś miejscem.
Dawało jej to wgląd w przeszłe działania Heretyka i może pomoże to w poszukiwaniach jego kamratów. Z tego co mówił jej Morgan o zasadach działania ich kręgów to po założeniu, że denat był przywódcą to do znalezienia była grupka nie mająca kontaktów z innymi wyznawcami. Ktokolwiek zabrał adresownik, pewnie był teraz na ich tropie. Niby problem rozwiązany, ale Irya za cel obrała sobie upewnienie się, że morderca Yamady nikogo nie przeoczy. Niby mogłaby sama być w posiadaniu tego spisu gdyby sama zajęła się zlikwidowaniem żółtka, ale doświadczenie z Billym sprawiło, że zrobiła się ostrożna jak jeszcze nigdy dotąd. Możliwe, że gdyby nie spotkanie z Heretykiem z podziemi to wzięłaby sprawy w swoje ręce od początku... i teraz Yamada mógłby kazać sprzątać po niej, opcjonalnie zjadłby jej wnętrzności...

Zamknęła notes i schowała go do torebki dowodowej. Zdjęła rękawiczki i schowała.

Była prawie pewna, że zabójcą był członek Bractwa. Czytała te nie częste wzmianki o Mortyfikatorach, tajnych zabójcach Bractwa i to co zobaczyła, a raczej czego nie zobaczyła, w apartamencie upewniło ją w tym przekonaniu. Dlatego gdy Roberts o nich wspomniał nie była zaskoczona, a raczej wydało jej się jasne takie działanie braciszków po tym jak dostali soczysty cynk.

Winda zjechała do lobby i otworzyły się drzwi. Inspektor w jednej ręce trzymając torebki z dowodami, w tym mrożoną nerkę czy tam sercem, drugą dłoń wyciągnęła do recepcjonistki, kładąc klucz przed nią.
- Oznaczyłam lodówkę jako dowód w sprawie. Jej zawartość ma się nie rozmrozić, a plomba ma zostać nienaruszona. Proszę dostarczyć ją na posterunek capitolskiej policji w Southside - mówiąc to sięgnęła do kieszeni po wizytówkę i podała ją kobiecie. - Proszę o kontakt ze mną w tym temacie. Plus dołączyć monitoring obejmujący gości tego apartamentu z następujących dni - wymieniła daty wcześniej zapisanych przez Yamadę "zgromadzeń". Nie miała pojęcia na ile dokładnie Specjalni zainteresowali się tematem, więc wolała, żeby nie zabrakło jej materiału.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 20-09-2021, 14:11   #235
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Pani wybaczy, ale jest to poza moim zakresem kompetencji. Być może lepiej aby pani pomówiła z dyrektorem - chwyciła za słuchawkę czekając na jej odpowiedż.
Corday skinęła głową twierdząco.
- Pani inspektor z posterunku na Southside chciałaby z panem rozmawiać - zakomunikowała Skinęła głową i się rozłączyła. - Proszę chwilę zaczekać - poprosiła.
- Byle nie za długo - odparła na to i odeszła od recepcji. Rozsiadła się wygodnie na jednej z sof w lobby.

Po chwili w recepcji pojawił się mężczyzna.

- Witam panią. Zapraszam do mojego gabinetu - wyciągnął ramię w kierunku z jakiego przyszedł.
Irya uniosła nieco już znudzone spojrzenie na niego i bez słowa wstała, udając się we wskazanym przez niego kierunku.
- W czym mogę służyć - zapytał gdy już znaleźli się na odosobnieniu.
- Inspektor Corday - przedstawiła mu się, ale bez okazywania już odznaki. - Pan jest tu osobą decyzyjną? - zapytała, ale nie czekała na odpowiedź. - Bo koniecznym jest dostarczenie policji lodówki z apartamentu denata i nagrań z konkretnych dni. Opcjonalnie jeśli prowadzicie to również listę gości denata z tych dni.
- Sądziłem, że wszelkie czynności zostały już zakończone - obdarzył Iryę wnikliwym spojrzeniem.
Miała ogromną ochotę odpowiedzieć czymś ironicznym, ale ograniczyła się do posłania mu ponurego spojrzenia osoby, która dopiero co wyszła z sekcji wyjątkowo zmasakrowanych zwłok. Bo przecież ledwo co była w mieszkaniu gdzie zabijano ludzi, pewnie ćwiartowano i możliwe, że również dopuszczano się kanibalizmu.
- A ja jestem pewna, że pan mi się jeszcze nie przedstawił - zauważyła Irya.
- Zgadza się. Nie zrobiłem tego - uśmiechnął się uprzejmie. - Więc o co chodzi z tą lodówką?

- O dostarczenie jej w stanie nie rozmrożonym na posterunek Southside - powtórzyła, w pełni profesjonalnie nie okazując znużenia jego osobą.
- A co wspólnego ma dosyć kosztowna lodówka z morderstwem jakie miało miejsce w zupełnie innym pomieszczeniu? - przywołał na twarz wyraz niezrozumienia.
- Czy ja wiem czy kosztowna? Mam lepsze u siebie - wzruszyła ramionami Irya. - Ale jak panu na niej zależy to, po zbadaniu jej zawartości, zostanie odesłana. W końcu nowy najemca nie będzie świadom co w niej było. Za to stół w jadalni to bym już radziła wymienić - z lekkim niesmakiem skrzywiła się wspominając o tym.
Mężczyzna skinął powoli głową na znak, że przyjmuje informację do wiadomości, jednak w jego oczach można było wyczytać zaciekawienie.
- Nadal jednak nie rozumiem związku między morderstwem, a lodówką i stołem - stwierdził najwyraźniej ignorując właśnie przekazane mu rewelacje.

- Jak bardzo chce pan zaspokoić swoją ciekawość? - zapytała go wprost, z westchnieniem. - Staram się dla pana wygody ograniczyć tą mocno wątpliwą przyjemność poznania stylu życia pana zmarłego najemcy. Dlatego proszę o przekazanie tego o co prosiłam i temat tej sprawy zostanie w końcu zamknięty dla pana i nikt już nie będzie panu zawracał głowy.

- Styl życia pana Yamady mnie kompletnie nie interesuje. Dewizą naszego hotelu jest zapewnienie prywatności naszym klientom i to właśnie ona mną kieruje. Jeśli pani prośba ma związek z dowodami rzeczowymi to macie przecież swoich techników i procedury do ich zabezpieczania. Tym bardziej nasz hotel nie ma zamiaru ponosić odpowiedzialności za jakieś zaniedbania, które potem nam wytkniecie.
- Mamy niedobory w personelu, takie zamieszanie na mieście jest - Inspektor rozłożyła bezradnie ręce. - Część z tego zamieszania pchnął w ruch pana niedawny najemca zanim go ktoś zabił. No i po prawdzie będzie mi pan wdzięczny, bo technicy pewnie niedelikatnie zajmowaliby się meblem i cholera wie co jeszcze by pobrudzili. Rachunek za transport proszę wystawić na posterunek.
- Hmm - zamyślił się mężczyzna. - Technicy, tak czy inaczej, zajmą się nim jak będą uważali za stosowne już na miejscu. Jaką mamy gwarancję, że lodówka wróci do nas w nienaruszonym stanie?
- Osobiście dopilnuję, żeby wróciła w takim stanie w jakim zostanie do nas dostarczona - Irya uśmiechnęła się uroczo. - No może minus zawartość lodówki - zaśmiała się lekko.
- W takim razie proszę zostawić mi dane posterunku oraz osoby jaka ma pokwitować odbiór.
- Oczywiście - skinęła głową i sięgnęła po swoją wizytówkę, którą podała mężczyźnie.
- Southside - skomentował oglądając kartonik. - Postaramy się wynająć jakąś chłodnię. Myślę, że na jutro do was dotrze.
- Wspaniale. To żeby mieć już wszystko z głowy to chciałabym prosić o kartkę, żeby spisać daty odnośnie monitoringu, który nas interesuje.
- Daty? - oczy mężczyzny błysnęły czujnie. - Nagrania z dnia morderstwa pana Yamady już wam przekazaliśmy.

- Owszem, mamy je - pokiwała głową. - I nie o nich w tej chwili mówimy. Nie ma pan czasem tak, że każe podwładnym zająć się sprawą, a oni zrobią to na odwal się i trzeba po nich poprawiać?
- Z tym będzie problem - zrobił zasępioną minę. - W przypadku morderstwa poszliśmy wam na rękę, bo sam hotel na tym korzystał. Jeśli jednak prowadzicie jakieś dodatkowe śledztwo to będziemy chronić prywatność naszych klientów. Inna sprawa, że nasz monitoring nie posiada archiwum. Taśmy rotują w zakresie tygodnia wstecz.
Nie pocieszyło to Iryę, ale znała realia. Gdyby tak chciano trzymać taśmy z monitoringu obejmujące rok czasu to by pewnie zajęły tyle miejsca co sam hotel. Niestety ostatnie "spotkanie" kółka wzajemnej adoracji Yamady miało miejsce dalej jak wspomniany zakres.

- Trudno, w takim razie to będzie wszystko - odparła z umiarkowanym niezadowoleniem. - Proszę więc o tą lodówkę i już nie zajmuję panu czasu. Mężczyzna wstał od biurka i podszedł do drzwi aby otworzyć je przed gościem. Inspektor bez słowa opuściła pomieszczenie.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 22-09-2021, 12:35   #236
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

- A co my tu mamy? - zainteresował się Patel patrząc na organ w torebce dowodowej leżący przed sobą.
- Ty mi to powiedz - odparła Corday, stojąc rękami opartymi na biodrach. - Mi się wydaje że nerka, ale raczej słaba z anatomii byłam - westchnęła. - Ale w sumie to mniejsza o to co to, a ważniejsze z czego to.
- Z czego? W sensie czy z człowieka? - zapytał z autentycznym zainteresowaniem podnosząc organ oglądając go ze wszystkich stron. - Pod względem wielkości wygląda na ludzką.
Inspektor skrzywiła się słysząc tą diagnozę. Szczerze miała jeszcze w sobie odrobinę nadziei że załatwiając transport AGD z hotelu robi z siebie idiotkę. A tu wychodzi, że znowu miała rację.
- Jutro przyjedzie cała lodówka takich podrobów... - ostrzegła patologa.
- I co mam z nimi zrobić?
- Idealnie byłoby sprawdzić czy pochodzą z jednego człowieka - wyjaśniła.
- Da się zrobić, ale jeśli to cała lodówka to zakładam, że nie z jednego. Oprócz tego szukamy czegoś konkretnego?
- Mam jeszcze narkotyki - na wspomnie o tym wyciągnęła fiolki. - Jeśli się da to chciałabym porównać skład z tym co znaleźli w Catherine Fox.
- Zajmę się tym zanim dojadą próbki - Patel przybliżył opakowania bliżej twarzy aby odczytać ich skład.
- Dzięki, to będzie wszystko.

***

- Pani inspektor. Przyszły dla pani jakieś nagrania z wydziału specjalnego. Są na biurku. - zaczepiła ją Lewis gdy tylko ją dostrzegła.
- Ooo - Corday była szczerze zaskoczona. - To się chłopaki postarali - pokiwała głową z uznaniem. Amy najwyraźniej nie czuła potrzeby skomentowania tej uwagi. Być może miała zbyt mało kontaktów z Sekcją Specjalną, aby wyrobić sobie o nich jakąkolwiek opinię.
Blondynka podeszła do swojego biurka i centralnie na nim stojące materiały. Nie siadała przy nim tylko zastanawiała się co dalej.
- To ja się zbieram do domu - rzuciła do swoich podwładnych, by wiadomo było gdzie jej szukać w razie problemów, i zawinęła dysk z nagraniami do kieszeni płaszcza. Bez oglądania się za siebie ruszyła do wyjścia.

***

W jej apartamencie znajdującym się w kamienicy Cybertroniku panował spokój. Moonshine gdy tylko usłyszał jak drzwi wejściowe otwierają się, zeskoczył z kanapy i pobiegł przywitać swoją współlokatorkę.
- Cześć futrzaku - Irya zamknęła za sobą drzwi i kucnęła, żeby pogłaskać kota. Sztuczny zwierzak, całkiem naturalnym kocim zwyczajem zaczął się o nią ocierać. Po rozebraniu się z płaszcza i butów kobieta skierowała się do swojego gabinetu.

- Nareszcie na coś mi się przyda - skomentowała, siadając przed obszernym mahoniowym biurkiem. Było dwa, a może i trzy razy większe niż to przy którym pracowała w biurze policji. Moonshine oczywiście jej towarzyszył i wskoczył na blat, zasiadając na rogu, z którego miał widok na swoją panią i pomieszczenie. Irya wyciągnęła wszystko co zebrała dzisiejszego dnia i zaczęła rozstawiać się z komputerem i drukarką. Musiała zgrać wszystkie zdjęcia z telefonu, wydrukować je i później siąść do przeglądania nagrań.

Po zgraniu wszystkiego i puszczeniu w ruch drukarki, Irya zanim odtworzyła nagrania, sięgnęła po telefon.

Cytat:
Napisał do Charles
Nie bierz dzisiaj do jedzenia niczego z podrobami
Wysłała ostrzegawczą wiadomość.

Cytat:
Napisał od Charles
Zaszkodziło Ci coś? Dzisiaj coś lekkiego?
Przyszło po chwili w odpowiedzi.
Cytat:
Napisał do Charles
Można tak powiedzieć
Odpowiedziała na to i westchnęła.
Cytat:
Napisał do Charles
Jestem już u siebie, kończę robotę
Napisała zaraz kolejną wiadomość i wstała. W asyście Moonshine’a poszła do kuchni, nalała sobie wina do kieliszka i już miała wracać ale cofnęła się zabierając również butelkę. Wróciła do gabinetu.

Rozsiadła się wygodnie na obszernym fotelu obrotowym, a kot wskoczył jej na kolana i zwinął się w kłębek. Odpaliła pierwsze nagranie monitoringu i racząc się winem, zajęła się swoją mozolną pracą.

Przed komputerem spędziła kilka godzin. Manipulowała prędkością nagrania, aby wyłapać szczegóły, które wydawały się jej bardziej interesujące, ale finalnie nie znajdowała nic konkretnego. Nagranie w recepcji ukazało, że Yamada wrócił do hotelu zaraz po odwiedzinach u Bertranda. Ani nie wychodził, ani nie miał żadnych gości. Z jednym wyjątkiem. Irya poruszyła się, wyrywając kota z letargu, gdy azjata pojawił się w kadrze wychodząc z windy i podszedł do kobiety stojącej przy ladzie recepcji. Cofnęła nagranie. Kobieta weszła, stanęła przy recepcjonistce i coś powiedziała. Ta podniosła słuchawkę i wykręciła numer. Po chwili podała aparat gościowi. Wyraz twarzy kobiety wyraził irytację, ale po chwili skinęła głową. Yamada pojawił się kilka minut później i zabrał ją na bok. Wymienili kilka zdań. Kobieta nie sprawiała wrażenia jego podwładnej. Mowa jej ciała zdradzała pozycję roszczeniową, ale mężczyzna wcale jej nie ustępował. W końcu ta odwróciła się na pięcie i odmaszerowała w kierunku wyjścia demonstrując obrazę. Yamada chwilę wpatrywał się w jej plecy, po czym wrócił do windy, po drodze pytając jeszcze o coś recepcjonistkę, która pokręciła przecząco głową.

- Podwładna to nie jest, bo za pewna siebie... Szefowa by się nie fatygowała sama, raczej wysłała kogoś... Ktoś z kręgu na równi z Yamadą - analizowała na głos Corday, na co Moonshine ziewnął. Dolała sobie po raz kolejny wina, akurat ostatnie krople z butelki. Wybrała kilka klatek, na których było widać najbardziej wyraźnie kobietę. Wydrukowała to, każde w dwóch egzemplarzach, i zajrzała do notesu denata, sprawdzić czy może zapisał coś co mogłaby powiązać z kobietą z nagrania.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 24-09-2021, 11:15   #237
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Dziennik jednak nie wnosił wiele. Wpisy tam sporządzone odnosiły się ogólnie do celu spotkania lub załatwienia jakiejś sprawy. Rzadko zawierały nazwy instytucji czy osób. Jednak prawie zawsze sugerowały kogoś niższego rangą względem Yamady. Jedynym wyjątkiem były wzmianki o comiesięcznych spotkaniach jakie organizował. Kobieta z nagrania pasowała w ocenie Corday tylko tutaj.

- Chociaż tyle odłożyła notes i odstawiła pusty kieliszek, wzięła na ręce kota i wstała. Położyła niezadowolonego sztucznego sierściucha na blat biurka. Jego ewidentnym plusem było to, że nie zostawiał sierści. Wyciągnęła z biurka nowe pudełko na akta, złożyła je i wrzuciła do niego wszystkie zdjęcia, dyski z monitoringu, notes i wszystko inne co nie zostawiła u Patela. Podpisała markerem karton "Yamada" i postawiła na półce. Dodatkowe zdjęcia, na których widniała tajemnicza kobieta, zostawiła na biurku.

Po skończonej pracy spojrzała na zegarek. Było już późno, a nie słyszała, żeby Charles się pojawił. Pewnie pracował. Albo kogoś mordował. Albo jedno w ramach drugiego. Mógłby jednak się już pojawić, bo choć oszukiwała głód winem to teraz chętnie by już coś przegryzła. Wyszła z gabinetu, kierując się do kuchni z zamiarem przeszukania tym razem własnej lodówki, pod kątem czegoś do przekąszenia.

Już miała w akcie desperacji zjeść cokolwiek co znajdowało się, od niepamiętnych czasów, w najgłębszych zakamarkach, najniższej półki lodówki, kiedy usłyszała szczęk zamka elektronicznego drzwi. Odwróciła się i oczom ukazała się znajoma sylwetka, która trzymała kilka pudełek mishimszczyzny na wynos. Charles musiał czytać w jej myślach, bo skierował się prosto do szafki z talerzami. To, że Irya ewidentnie przejawia większe zainteresowanie tym co trzymał w dłoniach niż jego osobą mogło nieco pomóc w zdolnościach telepatycznych.

- No nareszcie, już się nie mogłam doczekać - przywitała go słowami, które wyraziło bardziej jej głód niż tęsknotę za nim. Od razu pośpieszyła by mu pomóc, ale na wszelkie przejawy tego i próby przyśpieszenia nakładania jedzenia usłyszała od prawnika jedno słowo.
- Sio!
Przewróciła oczami i cofnęła ręce. Naburmuszona poszła zająć miejsce przy stole. Usiadła i zaczęła niecierpliwie stukać palcami o blat, wodząc spojrzeniem jak Charles krząta się po jej kuchni. Po kilkudziesięciu sekundach przyszedł do stołu z talerzami niesionymi na drewnianej desce kuchennej.

- To dla ciebie…


- … A to dla mnie - rozłożył naczynia


Irya zmarszczyła brwi.
- No nie żartuj.. - fuknęła, widząc same "zielone" na tym co nazwał jej posiłkiem. - Mówiłam żeby nie były podroby, a nie brak mięsa - zaczęła mu jęczeć i pożądliwie patrzeć na jego talerz.
- Mówiłaś, że się przytrułaś więc wcinaj - uśmiechnął się złośliwie i dłonią w której trzymał pałeczki wykonał ponaglający gest.
- To jest szczyt okrucieństwa - burknęła mrużąc gniewnie oczy. - Za takie zachowanie powinnam dostać rozwód z automatycznym orzeczeniem twojej winy. Podziel się.
- Zgadza się - potwierdził starając się zachować powagę. - Na szczęście nie mamy wspólnoty majątkowej, ale poznaj moją łaskawość - wziął pojedynczy kawałek grillowanej wołowiny i umieścił go na wierzchu zawartości jednej z jej miseczek.

- Mój łaskawca... - skomentowała to głosem ociekającym ironią. Westchnęła i wzięła w dłoń patyczki. Zaczęła od części wegetariańskiej swojej kolacji. - Po prawdzie to ty powinieneś jeść tą zieleninę, chyba że taki jest twój plan, że zejdziesz na miażdżycę zanim pochłonie cię ciemność - wytknęła mu w zemście za to czym ją karmił.
- Jak ty mnie znasz - parsknął. - Wolę umrzeć szczęśliwy niż żyć 10 lat dłużej - wsadził do ust kawałek mięsa i zrobił przerysowaną minę delektowania się jego smakiem.
Zjadła podarowany kawałek prawdziwego jedzenia.
- Ma to sens - podsumowała i bezpardonowo sięgnęła do talerza Charlesa, po więcej.
- Ej! - pacnął ją pałeczkami w wierzch dłoni, ale nie na tyle mocno, aby uniemożliwić jej ucieczkę ze zdobyczą. - To co takiego się stało? - zagadał ogólnie nawiązując do jej humoru i wiadomości jaką do niego wysłała.
- Po jedzeniu - odparła na to, żeby nie psuć im apetytu. I przypuściła kolejny atak grabieży z jego talerza. - Nawet mogę zdjęcia pokazać - dodała przeżywając jego wołowinę.
- Coś zboczonego? - zażartował.
Irya przysunęła się ze swoim jedzeniem bliżej Charlesa, żeby było jej łatwiej sięgać do jego talerza.
- Kanibalizm - odpowiedziała wprost, chyba znieczulona na ten temat przez alkohol jaki już miała w swoim organizmie
Charles zrobił głupią minę i otworzył usta, ale zorientował się, że Irya nie żartowała.
- U… - powiedział gdy w końcu musiał zrobić coś z powietrzem jakie nabrał w płuca. - Kogo podejrzewacie? - zapytał zużywając resztę oddechu.

Corday popatrzyła na niego, zastanawiając się czy ruszać ten temat teraz i przełknęła. Sam zaczął drążyć.
- Mam całą lodówkę z mieszkania Yamady, patolog ustala ile z jej zawartości jest ludzkie - usłyszał w odpowiedzi i jadła dalej.
Morgan przez chwilę śledził ze skupieniem kawałki wołowiny jakie mu podjadała. Pewnie sam zaczął zastanawiać się nad ich pochodzeniem, ale najwidoczniej apetyt blondynki przełamał jego wątpliwości.
- Dorwaliście go? - wrócił do jedzenia.
- Ktoś na pewno go dorwał - odparła trochę mgliście. Z dalszą częścią odpowiedzi prawnik musiał poczekać, aż Irya podjadła trochę roślinek ze swojej porcji. - Specjalni znaleźli go martwego, z podciętym gardłem w jego własnym łóżku.
- Sprawca? - zapytał jednym słowem.
- Brak kogokolwiek na monitoringu, brak śladów włamania, czy obecności osób trzecich - wymieniła swoje spostrzeżenia z miejsca zbrodni. - Stawiam tak 70% na Mortyfikatora Bractwa, resztę na innego Heretyka.
- Czyli zainteresowali się twoim donosem. - Odłożył pałeczki i potarł twarz dłońmi. - Tego się obawiałem.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 27-09-2021, 13:11   #238
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Tak sobie myślę, że może jakbym nie wspomniała o teleportowaniu na Nero to by go zgarnęli do piwnicy i wyciągnęli z niego namiary na resztę kolegów... - zamyśliła się nad tym, sięgając przy okazji do jego jedzenia. - Ale to nic straconego, bo zniknął adresownik Yamady. Znalazłam tylko kalendarz - uniosła wzrok na twarz Chalresa i dopiero zauważyła jego zmartwienie.
Posłała mu pytające spojrzenie, bo nie docierało do niej czemu się martwi.
- Adresat anonimowego donosu wykazał, że posiada zakazaną przez Bractwo wiedzę. Skoro wyeliminowali Yamadę to teraz na kogo kolej - wbił w nią spojrzenie żądające odpowiedzi.
- Mają cały adresownik Heretyków do prześwietlenia - wzruszyła ramionami.- Myślę, że w donosie brzmiałam po prostu jak doświadczony Cleaner - machnęła ręką bagatelizując to co on widział jako problem.
- Cleaner nie pisze donosów do Bractwa. Cleaner to dla nich konkurencja. Bierze zlecenie, wykonuje zadanie, za które dostaje dużo kasy - przedstawił swój pogląd na tą profesję. - Cleaner nawet nie zna wszystkich naszych sztuczek - celowo zaintonował ostatni wyraz. - Są skuteczni, bo zabijają z zaskoczenia. Na pewno nie orientują się w teleportacjach na Nero.
- A co twoim zdaniem miałam zrobić? - zapytała go, spokojnym tonem, bez żadnej pretensji.
- Olać temat. Sama go zastrzelić. Nie wiem. Cokolwiek innego - wzruszył ramionami. - Nie bez powodu każda korporacja woli załatwiać sprawę sama, niż angażować w to Bractwo.

Dla niej odpowiedź na to pytanie było bardzo proste: nikt nigdy nie chce przyznać, że ma problem, woli zamieść pod dywan, uklepać i udawać, że wszystko w porządku.
- Charles… - Westchnęła przeciągle, ale bez śladu irytacji. - Przypomnij mi, jak się skończyło kiedy ostatnim razem, na własną rękę, próbowaliśmy załatwić nieznanego Heretyka? - wspomniała ich spotkanie z Billym i wymownie opuściła spojrzenie na jego szyję.
- Skończyło się tak, że siedzimy tutaj. A jak się skończyło spotkanie Yamady z Bractwem? - skontrował.
Prychnęła.
- Mamy kurwa więcej szczęścia niż rozumu, że tu siedzimy - tym razem ze złością zmrużyła oczy. - Jeśli dobrze pamiętam to Pandorina ostrzegła, że to ostatni raz jak cię ratuje, a ty wspominałeś, że masz zakaz wchodzenia na wojenną ścieżkę. I co? Miałam iść sama do Yamady i go odstrzelić? I jak miałam się później tłumaczyć z tego?
- Bo ty wszystko robisz oficjalnie i zgodnie z procedurami. Wszystko też wcześniej ustalasz z przełożonym. Prawda? - przewrócił oczami. - Czepiam się tylko tego co z tego może wyniknąć.
Nawet rozbawił ją ten przytyk. Uśmiechnęła się.
- Mój rachunek zysków i strat wskazał, że tak będzie najbezpieczniej dla nas - wróciła do jedzenia. - Yamadę mamy z głowy. Jednego kanibala mniej na tym świecie. Jeśli wszechświat mnie lubi to i problem z Billym się rozwiąże, choć on i tak ma mniejsze szanse nas dopaść niż miał ich nieboszczyk Yamada.
- Billym się nie przejmuję. Jest co prawda jakąś potężną anomalią, ale nie ma pojęcia kim jesteśmy i jak mógłby nas namierzyć. A co do twoich zapewnień to pozwolisz, że pozostanę sceptyczny - najwidoczniej postanowił uciąć ten temat. - A jak sprawa się skończyła dla Bertranda?
- On i Wolf są martwi. Ostatnie co dokonał Yamada przed śmiercią. Wolfa zmusił do zaatakowania policjanta w areszcie, więc ten go odstrzelił strzałem ostrzegawczym. A Bertrand zginął przy okazji zmasowanego ataku na klub przez nieznanych sprawców - opowiedziała. - Jako ciekawostkę podam, że był to rejon Crimeshield - roześmiała się.
- Czyli - zamyślił się przez chwilę. - Masz szczęśliwe zakończenie historii? Jeśli przy okazji potwierdzisz zawartość lodówki to temat zaginionych dziewczyn też będzie zamknięty?
- Tak, mam rozwiązanie sprawy - skinęła głową. - Zostanie już tylko poinformowanie rodzin... A co w twojej pracy słychać? - zapytała dla rewanżu.

- Nie mogę ci powiedzieć. Nie chodzi o to, że nie chcę tylko wolałbym żebyś nie wiedziała - uśmiechnął się złośliwie.
Prawda była taka, że gdyby nie chciał jej mówić to odpowiedziałby “nic nowego”, a zamiast tego tylko ją zaciekawił.
- Możesz nie mówić - uśmiechnęła się do niego zadziornie. - Ale później mi nie płacz jak cię służbowo przypadkiem złapie za rękę. Także dla ciebie lepiej mi jednak opowiedzieć o co chodzi.
- Pewnie będę tego żałował, bo masz tendencję do rzucania się na pomoc dziewicom w opresji, płci wszelakiej. Dostałem zlecenie na prześwietlenie kilku firm dla Crimeshield. Planują jakieś wrogie przejęcie. Z naciekiem na wrogie. Co prawda są to głównie firmy Freelancerskie, ale tobie przecież takie szczegóły nie przeszkadzają i dlatego wolałem żebyś nie wiedziała.
Poszło łatwo. Charles zdecydowanie lubił jej o wszystkim mówić.
- Jeśli tylko to wrogie przejęcie nie otrze się o sprawy kryminale, które już są moją broszką, to nie będę się tym interesować - wyraziła swój pogląd na sytuację. - Także ma się obyć bez morderstw, gwałtów, a pobicia mocno ograniczyć - dodała zalecenia.
- Jeśli stawią opór to ofiary pewnie będą. Wybór będzie należał do nich. Tyle, że nie kwalifikuje się to na morderstwo no i Freelancerzy to nie twój rewir.
- No to wygląda na to, że nie mamy konfliktu interesów - odparła między podjadaniem wodorostów. - Całkiem dobre - skomentowała.
- Masz zamiar się przestawić? - zaciekawił się. - A ty nawet nie próbuj sępić - rzucił w kierunku Moonshine.

Siedzący na blacie kuchennej wyspy sierściuch przekrzywił głowę po jego słowach, ale nie zaprzestał wpatrywania się w jedzenie.
- Nie przesadzajmy - pokręciła głową. - Aż tak to mi nie smakuje - wstała i odeszła od stołu, kierując się do gabinetu. - Zaraz wrócę - powiedziała na zdziwioną minę Morgana. Moonshine wcelił się w rolę cienia i pobiegł za nią.
Wróciła po chwili i usiadła na swoim miejscu. Położyła zdjęcie na blacie.
- Znasz ją może? - przedstawiało klatkę z nagrania monitoringu, na którym była tajemnicza kobieta.
- Nie kojarzę - pokręcił głową. - Wiesz coś o niej?
- Tylko tyle, że nie bała się Yamady, nawet go o coś opierdalała. Zakładam, że dostało mu się za niezałatwienie “przekąsek” na imprezę… Po tym jak odbiliśmy od niego Fox - skrzywiła się.
- Strzelałbym, że to ktoś na jego poziomie. Może mistrz innej komórki heretyków. Hmm… - zamyślił się chwilę wpatrując się w fotografię. - Pewnie ci się to nie spodoba, ale Pandorina mogłaby wiedzieć w tym obszarze dużo więcej.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 05-10-2021, 11:10   #239
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Zgadłeś, nie podoba mi się to - skrzywiła się. - Z resztą jak niby miałabym od niej wyciągnąć tą informację? - popatrzyła na niego sceptycznie.
- Znając ją pewnie będzie ją interesowało po co ci to i będzie chciała coś w zamian. Z drugiej strony jednak Ilian jest w konflikcie z Algerothem, a Semai to ich sojusznicy.
- Sam możesz zapytać - roześmiała się. - Podać jakiś bzdetny powód. Ja tam nie mam doświadczenia w ściemnianiu Pandorinie, jak ty.
- Ja mam zakaz się wtrącać. Ty to co innego. - przypomniał ze złośliwym uśmieszkiem. - To nie ściemniaj. Może uda wam się nawiązać zdrowe relacje. - Tutaj Irya nie była pewna czy mówi poważnie czy nadal żartuje.
Corday roześmiała się, prawie do łez.
- Ale masz dzisiaj dobre poczucie humoru - odparła gdy się opanowała.
- Innego pomysłu nie mam - podniósł ręce w obronnym geście.
- O, i jak byś przeżył gdybyśmy się polubiły? - sarknęła.
- To już wasza sprawa - uśmiechnął się szeroko. - Podpowiadam rozwiązanie na twój problem. Nie wtrącam się w grono przyjaciół - uśmiech przeszedł w tajemniczy i nikczemny.
- Dziękuję za pomoc, może skorzystam - mrugnęła do niego, mając rozbawioną minę. - Ale zanim pójdę na skróty, najpierw sprawdzę dokładniej jedną rzecz na nagraniach.

- Szkoda - zaśmiał się. - Zaczęło mnie mocno intrygować jaki byłby efekt waszej rozmowy.
- Co, chcesz żebym się przed naszym ślubem pojednała z twoją szefową? - podpuściła go.
- Coś w ten deseń. Zdjęłabyś ze mnie część odpowiedzialności - puścił do niej oko.
- Ale mi pasuje to, że nie mam teściowej - rozbawił ją tym.
- A to o to ci chodzi. Boisz się, że Pandorina będzie pełnić funkcję przyszywanej - parsknął.
- No raczej - odpowiedziała niby poważnie, ale uśmieszek zdradzał wszystko. - I później zacznie się wtrącać nam do metod wychowawczych, do koloru ścian w salonie, jak to teściowa.
- Może często nie będzie cię odwiedzać - powiedział z powątpiewaniem.
- Taa, zaprzyjaźnimy się, zaczniemy razem chodzić do spa, zaplatać sobie nawzajem warkocze, w końcu zacznie chcieć mnie przekonwertować na Heretyka. Nie, spasuję, zanim to pójdzie w tym kierunku - pokazała mu język.
- Tak. Zapiszecie się do skautów i będziecie sprzedawać ciasteczka - zaśmiał się. - A może to tobie uda się ją nawrócić? - potarł brodę w udawanym zamyśleniu.
- No, przecież, jestem tak zajebista, że każdego Heretyka ustawie na dobrą drogę - roześmiała się ponownie.
- Miałaś innych heretyków przede mną? - zapytał z iskierkami rozbawienia w oczach.
- A może to taki twój cwany plan na rozwód, co? - popatrzyła na niego z udawaną podejrzliwością. - Podpuszczasz mnie do spotkania z nią, bo wiesz, że na pewno się nie powstrzymam i zadziałam jej na nerwy, przez co pozbędzie się mnie jeszcze zanim wyjdę z jej gabinetu.
- I tak i nie - odpowiedział z uśmiechem, ale Irya miała wrażenie, że tym razem jest szczery. - Wierzę, że wyjdziesz z tego cało, a bilans zysk i strat wyjdzie na plus.
- Ale ty mnie potrafisz ładnie podpuszczać - pokiwała głową z podziwem. - Może nawet dam się namówić.

- Co jest bardziej przerażające? Że ty mnie tak dobrze znasz czy ja ciebie? - zmrużył oczy.
- Nazwałbym to raczej "wygodnym" - uśmiechnęła się uroczo. - Nie sądzisz?
- Jedno nie wyklucza drugiego - przekrzywił lekko głowę.
- Przeraża cię to? - odbiła piłeczkę, nim odpowiedziała na jego pytanie.
- Spośród przerażających rzeczy to ma dosyć niski priorytet - uśmiechnął się.
- Ja się cykałam tylko przed naszą pierwszą randką, ale kiedy wybrałeś przelecenie mnie ponad zabicie mnie, to już poszło z górki - stwierdziła z rozbawieniem. - Razem jest ciekawiej.
- To jeszcze nic pewnego. Nadal przecież masz okres próbny. Tylko wydaje mi się, że wcale nie masz ochoty go kończyć.
- No gdzież tam, mamy go już dawno za sobą - machnęła ręką, nie zgadzając się z nim. - Na pewno pamiętasz ten dzień kiedy po tłumaczeniu się z naszego związku przed Pandoriną przyszedłeś tu cały zdystansowany i mhroczny? Znowu mnie przeleciałeś zamiast zabić. To był ten moment kiedy skończył się okres próbny - posłała mu buziaka w powietrzu.
- No to skoro tak, to faktycznie czas, żeby Pandorina dała ci awans - pokiwał głową stanowczo.

- Ta, z miejsca by mi dała robotę ekskluzywnej prostytutki - parsknęła.
- Nie-e - pokręcił głową. - Umiejętności jak najbardziej masz, ale nie byłabyś przekonująca, bo nie wkładałabyś w to serca.
- I to jest bardzo dobra odpowiedź. Gdybyś przyznał mi rację, to byś dostał po głowie - wyszczerzyła się w zadziornym uśmiechu.
- Dlatego tym bardziej ciekawi mnie jakie stanowisko by ci zaproponowała.
- Co, mam pójść do niej tylko po to żeby zaspokoić naszą ciekawość? - powiedziała to takim tonem, jakby ten powód był wystarczający, żeby podjąć takie ryzyko.
- Na pewno będzie to ciekawsze niż nie zrobienie tego.

Myśli Iryi nakierowały się na zaplanowaniu wizyty u Heretyczki. Wstała od stołu i wróciła do niego niosąc dwie szklaneczki z whisky.
- Cokolwiek by miała dla mnie wymyślić, na pewno będzie chciała ostro wrobić. W coś co sprawi, że nie będziesz jedynym powodem, dla którego nie skończyła jeszcze jak Yamada - ta myśl ochłodziła jej entuzjazm na zaspokajanie ciekawości. - Zdecydowanie nie powinna się dowiedzieć, że potrafię też wyczuć braciszków, szczególnie jak potwierdzę, że wcale mi się to nie przewidziało - dodała w zamyśleniu, ale w pełnej powadze.
- Ode mnie się tego na pewno nie dowie - zapewnił stanowczo. Może trochę zbyt stanowczo.
- Co ty taki gorliwy w tym postanowieniu? - popatrzyła na niego z zainteresowaniem.
- Pomyśl chwilę. Co zrobiłaby Pandorina gdyby się o tym dowiedziała. Jaki wpływ miałoby to na nas. - Wykonał dłonią kolisty ruch wskazujący wszystko co ich otacza.
- Nie mam pomysłu, oświeć mnie - odparła i napiła się whisky.
- Im bardziej by jej na tobie zależało, tym większego haka by na ciebie znalazła i bym bardziej chciałaby cię kontrolować.
- Wsadziła by ciebie do lochu i zakuła w łańcuchy, żeby mieć pewność, że dam się na pewno wrobić - zachichotała po przełknięciu alkoholu, a wyobrażając sobie go tak skrępowanego wykrzywiła usta w lubieżnym uśmiechu.
- Chciałabyś - uśmiechnął się kwaśno. - Uderzyłaby w czulszy punkt.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 07-10-2021, 09:31   #240
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Westchnęła i odstawiła szklankę na stół. Jak dla niej to Pandorina nie musiałaby uderzać gdzie indziej, bo Charles byłby wystarczającym zakładnikiem.
- Tak, powinniśmy na serio zacząć się rozglądać za sposobem na skuteczne pozbycie się jej i to prędzej niż później - popatrzyła smętnie na szkło. Cała gimnastyka z tym problemem polegała na tym, żeby tak to zrobić, żeby Charlesowi się nie oberwało. - Trzeba zrobić z tego priorytet, tyle że nie mam pomysłu jak się za to zabrać… Eh, może mi moi nowi koledzy jakieś natchnienie dadzą.
- Jakim sposobem? Nie przychodzi mi do głowy żaden jaki by jednocześnie nie uderzał w nas - zawahał się przy końcu zdania, które miał najwidoczniej początkowo zakończyć inaczej. - Poza tym niepowodzenie będzie miało tragiczne skutki.
- Jakoś nie dziwi mnie twój brak pomysłów, bo gdybyś taki miał to już byś zadziałał - rozłożyła ręce. - A co do konsekwencji... Umówienie się z tobą na randkę i bycie sam na sam mogło się skończyć tragicznie, ale popatrz teraz na nas, mamy nawet kota - skinęła głową na sierściucha.
- Z Pandoriną mogłoby ci się nie udać tak jak ze mną - skrzywił się. - Tak samo z Billym, gdyby ten umiał nas znaleźć. Problem w tym, że nie wiem na ile ją stać, a zakładam, że na co najmniej tyle co jego.
- Jak ktoś jest do ciebie wrogo nastawiony to z zasady zabić kogoś jest łatwiej niż się z nim zaprzyjaźnić i zdobyć zaufanie - sarknęła. - Także nie martw się, ty byłeś wyjątkiem od reguły.
- Póki co Pandorina nie traktuje cię jak wroga, ale jak zacznie to musisz być przygotowana na wszystkie ewentualności. Tutaj obawiam się, że możemy nigdy nie być na nie przygotowani w jej wykonaniu.
- To z pewnością najlepiej, żeby myślała, że nie przyłożyłam ręki do śmierci Yamady, raczej że zginął w wyniku wewnętrznych tarć o pozycję - zasugerowała. - Znajomy mi wspominał, że Cleanerzy łatwiej wyłapują słabszych Heretyków, to mogę cię zapewnić, że Yamada był poniżej poziomu Pandoriny. Miałam spory problem, żeby wyłapać jej chłód, nawet jak byłam bardzo blisko, a Yamadę wyczułam z daleka.

- Akurat tutaj się mylisz. Twój wpływ na śmierć Yamady byłby dla niej bardzo interesujący. Jednak szczegóły jego śmierci mogłyby się jej nie spodobać. Co do twoich zdolności, to nawet w moim przypadku nie zawsze konsekwentnie działają.
- Tak, ale wtedy w kawiarni przy Katedrze wyglądałeś jakbyś wpadł pod autobus i to było już podejrzane nie mniej jak, gdy miałeś lekką aurę chłodu. Cała reszta to świadome wypieranie z mojej strony, co wcale nie mniej skupienia mnie kosztuje - zaśmiała się. - Kiedy robisz coś z użyciem Mrocznej Harmonii to chłód od ciebie nabiera na sile, jest wręcz przeszywający. Natomiast kiedy Pandorina to robiła, leczyła ciebie, później otworzyła ten teleport, to nie było różnicy w chłodzie od niej. Cały czas było to samo, niskie nasilenie zimna - podzieliła się z nim swoimi spostrzeżeniami.
- A jak było z Billym? - zmarszczył brwi jakby się nad czymś zastanawiał.
- Hymmm - zamyśliła się, starając sobie to przypomnieć i porównać. - W sumie to podobnie do niej.
- To by znaczyło, że twoje zdolności nie zależą od ilości zużytej mocy tylko od tego ile potencjału komuś zostało. Oczywiście mogę się mylić.
- Potencjału? - powtórzyła po nim w pytającym tonie, nie rozumiejąc co ma na myśli.

- Hmm - zastanowił się próbując ubrać w słowa to o czym myślał. - Uważam, że twoje zdolności nie zależą od tego jaki dystans przebiegł biegacz tylko jak bardzo jest zmęczony.
- Wypalenie zawodowe? - uniosła brew zastanawiając się nad tym. - I jak to się ma do tego, że na przykład u ciebie wyczuwam różnicę natężenia chłodu gdy używasz sztuczek a u takiej Pandoriny i Billiego nie? - próbowała to sobie jakoś ułożyć w głowie.
- Ma się tak, że w porównaniu do nich jestem cienias - stwierdził niechętnie.
- No tyle to i ja zdążyłam wywnioskować - przewróciła oczami. - Mnie bardziej interesuje skąd się bierze ta różnica w postrzeganiu. Wygląda na to, że od tych... - chciała powiedzieć "słabszych", ale się w porę powstrzymała i wybrała bardziej politycznie poprawną formę - mniej doświadczonych w używaniu Mrocznej Harmonii, przy jej używaniu dochodzi do wybuchu chłodu, jak to ja postrzegam, a od tych większych złodupców już nie. A może są nie tyle bardziej doświadczeni, co zdecydowanie bardziej pochłonięci przez mrok - w zamyśleniu zapatrzyła się na swoją szklankę z alkoholem.
- Myślę, że to kwestia tego przed czym nas ostrzegają - pokiwał głową. - Im więcej sztuczek używasz tym bardziej ryzykujesz realną utratą duszy. Miałaś już do czynienia z wycieńczonym złodupcem? - skopiował jej termin.
- Nie miałam okazji zapytać ani Billiego ani Pandoriny w jakim są nastroju - sarknęła. - Ale ten pierwszy się nadużywał przy nas sztuczek. Mam nadzieję, że przynajmniej będzie utykał - wspomniała to jak na odchodne posłała mu kulkę w udo.
- Ech - zrobił zbolałą minę. - Masz tendencję do wsadzania kija w mrowisko, a ja czystym przypadkiem zawsze stoję obok.

- Ej, Billy to był totalnie twój pomysł - wypomniała mu rozbawiona jego miną.
- Masz na mnie zły wpływ - powiedział i zaraz potem parsknął śmiechem.
- I nawet nie mogę się bronić przed tym stwierdzeniem, bo każdy przyzna ci rację - westchnęła cierpiętnie. - Masz jeszcze jakieś głupie pomysły? - wyszczerzyła się.
- Z twojej perspektywy większość byłaby głupia. Dlatego też realizuję je za twoimi plecami - Zrobił plaskaty uśmiech.
- Tak, zdecydowanie tak jest lepiej - przeciągnęła się. - Dobra późno już, jutro czeka mnie tłumaczenie się przed szefem z lodówki z podrobami, czas się wykąpać - wstała i machnęła ręką do Charlesa, w geście by szedł za nią. Prawnik złapał jeszcze ostatni kawałek mięsa, wstał i podążył za nią. Kot wyjątkowo nie ruszył za nimi, tylko pozostał, zainteresowany resztkami ze stołu.

Weszli po schodach i udali prosto do sypialni, a stamtąd do łazienki. Irya włączyła by woda zaczęła lać się do wanny i zaraz zajrzała do szafki przy lustrze, przeglądając kolekcję olejków do kąpieli. Tego wieczoru naszła ją ochota na aromat dzikiej róży, więc odpowiedni olejek aromatyczny dodała do wody w obszernej wannie. Oczywiście nie pytała o zdanie Charlesa, bo stwierdziłby, że mu to obojętne, a tak w ogóle to niepotrzebne, ale w głębi duszy każdy facet lubił to uczucie miękkości i nawilżenia skóry, jakie dawały tylko kobiece kosmetyki. Oczywiście żaden nie przyzna się do tego i blondynka na pewno nie oczekiwała tego po swoim partnerze. Usiadła na brzegu wanny i włożyła dłoń pod wodę, by sprawdzić czy nie będzie za ciepła. Była idealna.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172