Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-07-2017, 12:59   #41
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ten mały szczegół wprawił na moment w osłupienie Japończyka. Co prawda nie należał do tych tego pokolenia nastolatków, którzy na widok “panties” strzelali krwią z nosa, ale i tak dostrzeżenie tego detalu pobudziło go w pewnych rejonach. Bo czyż może być coś bardziej podniecającego niż odkrycie tego co jest zakryte przed męskim spojrzeniem.
- Nie martw się tym. I tak nie robiłem nic ważnego… odpoczywałem.- uśmiechnął się ciepło Sonoroki. Bo i właściwie odpoczywał grając w Atelier Rorona na playstation 3.
- Strasznie mi głupio. To na przeprosiny - powiedziała, wyjmując z torebki małą nalewkę o bursztynowej barwie - Moja rodzina w Osace ma pasiekę. To z prawdziwego miodu. Domowej roboty moich rodziców. - powiedziała, rumieniąc się lekko, gdy wspomniała o prowincjonalnych korzeniach - Przepraszam za najście.
- Dziękuję…
- rzekł Sonoroki przyjmując podarunek i odsuwając się od drzwi, by wpuścić kobietę do środka.
- Jakie najście, przecież cię zaprosiłem.- dodał z uśmiechem grafik i spytał. - Chcesz byśmy otworzyli twój podarunek czy… Echigo Koshihikari się mrozi w lodówce.
- Och, wiesz, że tego nigdy ci nie odmówię. -
Chisako uśmiechnęła się ślicznie, zdejmując zgrabne pantofelki i wchodząc do środka.
- Co robimy z jedzeniem? - zapytała, odwracając się na pięcie i przyglądając Shunsuke z przekrzywioną lekko głową.
- Zamówimy coś z dostawą do domu. Nie chce mi się wychodzić na miasto. - stwierdził Shunsuke zanosząc prezent od Japonki do lodówki, by wrócić do niej z dwoma piwami.
- Na co masz ochotę? - zapytał z uśmiechem.
- Wiesz, że cały dzień byłam w pracy. - powiedziała, przyjmując piwo - Dziękuję. Byleby było szybko, dużo i... żebym umiała na drugi dzień dopiąć garsonkę. - dodała wesoło, choć nie wyglądała na kogoś, kto musi się przejmować wagą.
- Znajdzie się jakiś sposób na spalenie kalorii. - rzekł żartobliwie Shunsuke sięgając po telefon.- Sushi, czy może pizza?
- Sushi. -
odparła, po czym dodała speszona - Pamiętaj, że ty masz odpoczywać.
- Odpoczywam.- uśmiechnął się Shunsuke i zabrał za zamówienie posiłku na wynos w jednej z lepszych knajpek Tokio. Gdy to uczynił odłożył komórkę na stolik i dodał z uśmiechem.
- To nie był zawał, tylko omdlenie. Nie masz powodu do zmartwień.
- Niemniej takie sytuacje na co dzień się nie zdarzają. Miałeś jakieś stresujące sytuacje ostatnio? A może źle się odżywiałeś... jak to kawaler?
- zapytała, stając przy parapecie i oparłszy się o niego, zaczęła sączyć piwo - Pyszne - przyznała.
- Więc… jest ten projekt Hisashiego. Nowa manga która ma podbić nie tylko Japonię ale i Stany. - odpowiedział Sonoroki przyglądając się z nieukrywanym zachwytem. - Która… której mam być grafikiem. Hisashi-san wiele wiary pokłada w ten pomysł. To duża presja.
- Brzmi wspaniale. -
powiedziała Chisako, po czym dodała - Ale ty nie wydajesz się skakać z radości... Coś cię gryzie?
- Brzmi wspaniale o ile się uda. I brzmi wspaniale dla Hisashiego… ja jestem tylko pędzlem do wynajęcia, równie dobrze każdy inny grafik mógł być na moim miejscu.-
stwierdził ironicznie Sonoroki i wzruszył ramionami dodając.- Scenarzystą ma być niejaki Saito Akutagawa. Eseista. Może nawet i dobry eseista, ale nie pisarz. Co innego napisać krótkie opowiadanie lub scenariusz. Co innego stworzyć dłużej trwającą serię.-
Upił nieco piwa dodając.
- Po prostu uważam, że Hisashi podchodzi do sprawy zbyt entuzjastycznie, a ja jak dotąd nie zauważyłem niczego co by mogło ten entuzjazm usprawiedliwić. Ale kto wie… może to się zmieni.- po czym uśmiechnął się do Chisako.- A jak tam praca w studiu nagraniowym?
- Miko przeziębiona, musiałam na szybko szukać zastępstwa. Przez moment byłam tak zdesperowana, że gotowa byłam sama stanąć za mikrofonem. -
zachichotała, upijając spory łyk piwa - Poza tym szykuje się wakat na męski głos starego dziadka. Może jesteś zainteresowany?
Teraz śmiała się otwarcie, prezentując białe, równe ząbki.
- Nie mam doświadczenia we wzdychaniu do mikrofonu…- zażartował Sonoroki.- Musielibyśmy sceny “łóżkowe” poćwiczyć. Te całe jęki i w ogóle.
Po czym wyraźnie się zamyślił uznając, że cóż… mógłby spróbować pobawić się w voice acting.
- Sceny łóżkowe? Twoim zdaniem niby jakie my ścieżki nagrywamy? -
Chisako wciąż się uśmiechała, ale wydawało się, że ją to porównanie dotknęło. W końcu była ambitną business woman.
- Różne… nie wszystkie grafiki, które mi zlecano były grzeczne.- przypomniał jej Shunsuke i uśmiechnął się delikatnie.
- Przepraszam… czyżby coś się zmieniło u was przez ostatnie pół roku? Porzuciliście całkiem projekty tylko dla dorosłych?- zapytał uprzejmie.
- Oczywiście, że nie, bo w tym jest kasa. Ale w przeciwieństwie do innych... mamy zasady. I zapewniam cię, że głos starego człowieka nie jest nam potrzebny do “takich” nagrań.
- Rozdzierasz moje serce na strzępy. Ja stary? Co to się porobiło. Nawet nie zauważyłem kiedy zostałem zredukowany do roli trzęsącego się bezzębnego staruszka.-
dramatyzował teatralnie Shunsuke wyraźnie chcąc poprawić humor Chisako swoimi “żalami”.
- Ktoś musi być stary, żebym ja poczuła się młodo. - odpowiedziała kobieta z tym samym dramatycznym zacięciem. Najwyraźniej strategia podziałała.
- Ale ty jesteś młodziutka i piękna i chodzącą pokusą.- odparł z uśmiechem Sonoroki popijając piwa. - A sama próbowałaś voice actingu?
Chisako odwróciła wzrok, by spojrzeć przez okno.
- Owszem. Od czegoś zaczynałam. Nie jestem... córką szefa czy coś w tym stylu. Moi rodzice mają gospodarstwo w prefekturze Osaki. Nie chcieli mnie puścić nawet na studia tutaj, więc wiesz... od początku radzę sobie sama. I mogę powiedzieć, że sama do tego wszystkiego doszłam.
- To godne podziwu.-
Sonoroki stanął z piwem przy Chisako dodając.- A i nadal mam szkice z twoją postacią i sylwetką, więc jak kiedyś dostanę zielone światło i pieniądze na Kisaragi księżniczkę postapokaliptycznych barbarzyńców, to postaram się być podkładała głos w anime pod postać wzorowaną na twojej twarzy.
Japonka odstawiła piwo na parapet i spojrzała z uwagą na Shunsuke.
- Chcesz mnie zawstydzić? - zapytała, po czym dodała ciszej kolejne pytanie - Czy może powtórzyć to co wtedy... w toalecie…
Sonoroki na chwilę zamarł w zaskoczeniu. Spojrzał wprost w oczy Chisako próbując wyczytać jej myśli. Uśmiechnął się ciepło i odparł spokojnie. - Powtórzyć? Tak. W toalecie… niekoniecznie.
Zaśmiał odrobinę speszony tak bezpośrednim postawieniem sprawy przez Chisako.- Jesteś bardzo piękną i zmysłową kobietą, więc… tak… takie myśli przeszły mi przez głowę. Nieraz.
Tu zerknął na dekolt jej bluzki.- Jestem tylko mężczyzną, nie buddyjskim mnichem.
Westchnął cicho dodając.- Ale… nie chcę byś uważała, że… tylko z tego powodu raduje mnie widok.
- Wybacz, Sonoroki-kun. Chyba jeszcze do końca nie wyszłam z pracy. -
odpowiedziała zmieszana kobieta, po tym dodała z nieco wymuszonym uśmiechem - To na co masz ochotę? Może jakiś film?
- Ale tylko z Netflix Japan. Żebyśmy nie musieli wychodzić z łóżka.-
rzekł z łobuzerskim uśmiechem Sonoroki bawiąc się dwuznacznością jego wypowiedzi. Bądź co bądź z powodu ciasnoty jego lokum najwygodniej oglądało się telewizję właśnie leżąc na łóżku. - Ty wybierz co oglądamy, a ja odbiorę jedzenie, które powinni już wkrótce dostarczyć.
- Jak sobie mój książę życzy... byleby potem nie płakał. -
odparła Chisako, dopijając piwo i siadając przed ekranem.
Gdy Shunsuke wrócił do pokoju zaopatrzony w kilka pudełek pachnącego smakowicie jedzenia, zobaczył na telewizorze wielki plakat serii Underwear - odpowiednika ecchi dla tych, którzy z anime wyrośli.


Chisako zachichotała, widząc minę Sonorokiego.
- To cios poniżej pasa… wiesz że teraz będę i tak skupiał na odkryciu jaką “underwear” ty masz niż na ekranie?- zażartował Shunsuke podając jej ładnie zapakowany posiłek i pałeczki.
- Nie słyszałeś, że stare panny są wrednymi czarownicami? Arigatou. - powiedziała, moszcząc się na brzegu łóżka i otwierając pudełeczka z wprawą.
- Nie jesteś stara… i z pewnością nie jesteś czarownicą. One ponoć są brzydkie.- odparł Shunsuke i korzystając z jej skupienia na posiłku musnął ustami szyję w delikatnym i szybkim pocałunku.- Ty zaś z pewnością… brzydka nie jesteś.
Kobieta odwróciła w jego stronę twarz, jej wargi były lekko rozchylone jak do pocałunku. Chyba nawet chciała, by ją pocałował, ale szybko się wycofała, łapiąc pilota.
- Niezła próba, ale skoro dałeś mi wybór, będziemy to oglądać!
- Odcinek kiedyś się skończy! -
“postraszył” ją Sonoroki i zabrał się za jedzenie. - A ty wspominałaś coś o spełnianiu moich życzeń.
- Pytanie, czy będziesz miał odwagę, by wypowiedzieć je na głos... -
mrugnęła do niego uwodzicielsko, po czym strzeliła mu przed twarzą pałeczkami - Itadakimasu! - zawołała wesoło i dołączyła do konsumpcji, wpatrując się w opening serialu.
- Podpuszczaj mnie dalej… a się przekonamy.- mruknął Shunsuke cichutko i skupił się na jedzeniu. I na oglądanym filmie.


Kolejne sceny, dialogi… nie było to męczące, może nawet ciekawe czasami. Niemniej spojrzenie Sonorokiego coraz częściej wędrowało ku dekoltowi bluzki Chisako… w nadziei że znów dostrzeże skrawek jej bielizny.
Ona zaś wydawała się zupełnie pochłonięta. Naprawdę ją ten serial interesował. A może po prostu nie miała zbyt wiele okazji, by w spokoju pooglądać dramy w tv. W końcu jej życie to ciągły harmonogram nagrań, przesłuchań i spotkań biznesowych. Natomiast teraz Ayame wyraźnie rozluźniła się z każdą minutą. Pod koniec odcinka, przytuliła bose stopy do nogi Shunsuke i oparła się ramieniem o jego ramię, przez co miał naprawdę ładny widok na dolinę męskich marzeń w wykrojeniu jej dekoltu.
Oddech Sonorokiego nieco przyspieszył, a mężczyzna nie mógł oderwać wzroku od tej pokusy. Niemniej czule objął Chisako ramieniem tuląc ją do siebie i czekając na koniec filmu. I pozwolił sobie na całkiem śmiałe fantazje w swej głowie, acz nie był pewien czy… rzeczywiście starczyłoby mu odwagi na ich werbalizację.
Myślał o jej delikatnie rozchylonych ustach, pięknych, wpatrzonych teraz w jeden punkt oczach, długich, zgrabnych nogach... a przede wszystkim o skrywanych pod białym materiałem staniczka skarbach... I wtedy, zupełnie niespodziewanie, przed oczami wyobraźni Sonorokiego pojawiła się twarz tego eseisty - Saito Asakagawy. Było to o tyle dziwne, że poza długimi włosami w mężczyźnie tym nie było niczego kobiecego, niczego pociągającego!
I zdecydowanie zepsuło”romantyczny” nastrój Shunsuke. Po co w ogóle zaproponował spotkanie temu mężczyźnie, może nawet nie powinien się zjawić? Wytłumaczenie zawsze jakieś znajdzie. W końcu był “chory”.
Tak czy siak, przestał zerkać w dekolt Ayame,nadal ją jednak czule i delikatnie tuląc. Była dla niego ważną osobą.

Tymczasem serial dobiegł końca. Chisako przeciągnęła się i ziewnęła.
- Nie było takie złe, prawda? - zapytała, a patrząc w twarz Shunsuke dodała - Jak się w ogóle czujesz? Nie masz gorączki?
- Czuję się bardzo dobrze. Nadspodziewanie pełen energii.
- nachylił się i pocałował czubek jej nosa.- Nie miałem w ogóle gorączki. To było omdlenie… z powodu nadmiaru pracy. Wyglądało bardziej dramatycznie niż było.
Zamyślił się nagle czerwieniąc nieco i zbierając na odwagę.
- A co do pracy… i życzeń… chciałbym cię zobaczyć w bieliźnie… i narysować. Oczywiście…- głęboki wdech i szybko wypowiedziane słowa.-... jeśli nie czujesz się na siłach, to zrozumiem. To dość śmiała prośba. Zawsze też mogę zrobić szkic w ubraniu.
Chisako odsunęła się nieznacznie, by przyjrzeć się twarzy Shunsuke. Wydawało się więc, że zaraz odmówi, a jednak uśmiechnęła się i zaczęła zdejmować garsonkę.
- Spijasz mnie, a teraz wykorzystujesz... - powiedziała, odkładając ją na brzeg łóżka i wstając, by następnie wziąć się za spodnie - Podoba mi się. Szaleństwa starej panny można by rzec... - gdy spodnie wylądowały na ziemi, odsłaniając białe, koronkowe majteczki, Chisako umilkła na chwilę, by zdjąć przez głowę bluzkę - Zgadzam się, ale stawiam dwa warunki. Pierwszy... nie wykorzystasz nigdy tych szkiców bez mojej wiedzy. Drugi... dasz mi się gdzieś zaprosić niedługo. To będzie niespodzianka, a ty będziesz miał udawać, że bardzo ci się podoba. Mamy deal? - zaśmiała się, podpierając pod boki, stojąc przed Sonorokim zaledwie w białym komplecie bielizny i prezentując swoje szczupłe, idealne ciało.
- Bardzo się mi podoba…- na razie język zaplątał się Japończykowi. Bo choć zdarzało mu się przyjmować tu i rysować kobiety (oraz mężczyzn czasem) w bieliźnie (jako modelki na których tworzył szkice swych postaci), to Chisako… była wyjątkowa. No i bardzo piękna.
- Zgoda…- wydusił z siebie w końcu. Uśmiechnął się dodając.- Gdziekolwiek mnie zabierzesz, to… będzie mi się podobało.
I nie mogąc oderwać oczu od ciała Ayame na oślep zaczął macać dłońmi w poszukiwaniu tabletu i rysika do niego.
- Trochę bardziej na lewo. - naprowadziła go, uśmiechając się również z zawstydzeniem - Mam... przyjąć jakąś pozę?
- Oczywiście… jakąś swobodną.-
natrafiwszy na swoje przyrządy i pochwyciwszy je w dłoń zabrał się za wstępne szkice sylwetki.- Nie boisz się, że… wiesz… moje życzenia mogą nie skończyć się na bieliźnie. Trochę wypiłem, a ty… jesteś jak afrodyzjak.
- Grozisz mi czy obiecujesz? - Chisako przeszła kilka kroków, po czym stanęła oparta o półkę - może być?
- A co wywołuje większy dreszczyk?-
zapytał Sonoroki biorąc się za rysowanie jej postaci. Przenosząc powoli jej ciało w dwa wymiary świata mangi grafik ze zdziwieniem stwierdził, że dłoń drży mu bardziej niż powinna.
- To raczej oczywiste. - Chisako starała się nie ruszać. Sonoroki podejrzewał, że kiedyś musiała już pracować jako modelka. Zresztą przy jej walorach sylwetki... to nic dziwnego. - Pytanie brzmi raczej co ja wolę... ale tego się nie dowiesz tak łatwo.
- Mam jeszcze dwa piwka i twój prezent. Jest czym cię zmiękczać.-
zagroził żartobliwie Shunsuka przenosząc postać Chisako w świat mangi.- Wyglądasz zjawiskowo… określenie stara panna, nie bardzo do ciebie pasuje, wiesz?
- Mówisz to każdej podstarzałej modelce, żeby zwabić ją do łóżka. - zachichotała na to Japonka, przeczesując dłonią włosy.
Shunsuke spojrzał na rysunek, potem na Chisako, potem znów na rysunek. Dokonał kilku poprawek na nim. Odłożył tablet i wstał z łóżka. Podszedł do Ayame i oparł się dłońmi o półkę, o którą się opierała. Oddychał ciężko z lekko przymrużonym spojrzeniem.
- Takimi słowami prowokujesz mnie do tego, bym ci udowodnił jak…bardzo atrakcyjna… jesteś.- Po czym nachylił się by pocałować jej usta. Cofnęła się nieznacznie, ale po chwili sama złączyła wargi z jego wargami w długim, jakże rozkosznym pocałunku. Zarzuciła mu potem ramiona na szyję i szepnęła.
- To chyba lepsze okoliczności niż tamten kibel. Nawet nie wiesz jak mi za to wstyd... - wyznała.
- No tak… trochę krępująco wyszło. Ciężko o takich sprawach rozmawiać później - mruknął Sonoroki, a jego usta znów powróciły do całowania, najpierw ust, potem szyi, potem wodził językiem po jej barku mrucząc. - Możemy te wspomnienia zastąpić, bardziej przyjemnymi… chcesz?
- Sonoroki-kun... dopiero wyszedłeś ze szpitala... nie powinniśmy. -
zaoponowała słabo Chisako, odwracając głowę.
- To nie brzmiało przekonująco w twoich ustach Chisako-chan.- wymruczał żartobliwym tonem Shunsuke całując obojczyki dziewczyny i sięgając dłonią ku piersiom “uwięzionej” kobiety. Palce wsunęły się pod stanik i drapieżnie zacisnęły na jej krągłości… ugniatając i masując.- Mam bardzo wygodne łóżko i… nieprzetestowany stolik kuchenny z lodówką w pobliżu w razie, gdybyś… miała ochotę na coś… szalonego.
Japonka jęknęła, lecz jej ciało nie opierało się, wręcz przeciwnie.
- Co ci się stało... nigdy nie byłeś taki... śmiały? - westchnęła po czym dodała - Zrobię, co zechcesz... i gdzie zechcesz. Ale... jutro o tym zapomnimy.
Miała rację… trochę. Ale szumiał w nim alkohol i czuł potrzebę zapomnienia o ostatnich rozczarowaniach. Odreagowania ich. I pragnął jej mocno. Zsunął dłoń z jej piersi, wpierw odsłaniając ją dla swych ust. Zsunął w dół do jej bielizny i intymnego zakątka. Sięgnął pod jej majtki by sprawdzić jak bardzo jest rozpalona sytuacją.
- Wszystko? - wyszeptał cicho.
- Tak ci obiecałam... - poddała się jego zabiegom, drżąc na całym ciele. Odruchowo próbowała zasłonić swoje wdzięki, ale po chwili pozwoliła Shunsuke cieszyć się jej walorami wzrokiem, dotykiem... a teraz także smakiem. - Wiesz... najwyżej nie zadzwonię do ciebie już nigdy. - zaśmiała się skrępowana.
- To nieuczciwe... nie chciałbym, żebyś… tak…- jęknął Sonoroki słysząc jej słowa. Kucnął nagle i znajdując się na wysokości jej majteczek władczo, acz nerwowo zaczął je zsuwać. - Więc muszę sprawić, byś chciała dzwonić, tak?
“Poradzisz sobie… rysowałeś seks oralny wiele razy, oglądałeś zdjęcia. To co, że nigdy go nie robiłeś żadnej kobiecie. Dasz radę.”
- szeptał w głowie z czerwoną twarzą spoglądając na intymny zakątek Chisako. Nachylił się i zaczął powoli muskać go ustami i szukać wrażliwych na dotyk obszarów kobiecego ciała. Teorię studiował rysując grafiki dla dorosłych… czas na lekcję praktyczną.
Na szczęście Chisako była bardzo wdzięcznym obiektem badań, pojękując głośniej za każdym razem, gdy dotykał jej wrażliwszych sfer, albo zmieniał tempo. Teraz też kobieta palcami raz po raz przeczesywała jego włosy, przyciskając twarz do rozpalonego pożądaniem łona.
- Nawet nie wiesz jak dawno... to takie zawstydzające... jestem żałosna... - skamlała cicho.
Shunsuke założył jej nogę na swe ramię, by znaleźć się bliżej kuszącego obszaru jej ciała i przerwawszy na moment pieszczoty rzekł spoglądając w górę.
- Za dużo pracujesz… i tylko dlatego. Więc… może za tydzień, ja będę na każde twoje życzenie. Jak to wykorzystasz… to już twoja sprawa.-
Poznawszy nieco ciało Chisako Shunsuke mocniej i śmielej przywarł ustami do jej wrażliwego zakątka i odważniej wprawiał jej ciało w drżenie pieszcząc muśnięciami języka.
- Już teraz spełniasz moje... fantazje... - wymruczała, po czym nagle jej ciało zesztywniało a kręgosłup wygiął się w łuk. Sonoroki poczuł językiem jak płatki jej kwiatu kobiecości drżą i pulsują z rozkoszy.
Jakie one były... te fantazje? Może dominujący kochanek? Może chciała, by ktoś po prostu zobaczył w niej kobietę pod tym całym business suitem. Piękną kobietę. I zagarnął dla siebie. Może… kłamała mówiąc, że jutro o tym zapomni… może…
Na razie jednak myśli Shunsuke umykały. Jego język sięgał ku jej kobiecości stanowczo i delikatnie zarazem, chcąc doprowadzić ją na szczyt.
Ayame poddała się zupełnie doznaniom odsłaniając przed nim swoją prawdziwą twarz i temperament. Kiedy jednak emocje zaczęły opadać, dysząc ciężko odsunęła go od siebie.
- Jesteś... nie powinniśmy... cudowne... jak ja mam teraz... - urwane strzępy zdań wymykały się z jej ust.
- Mogłabyś mi zrobić… to… samo.- wydukał niepewnie Shunsuke, po czym zerknął na łóżko.- Albo chociaż zdjąć resztę z siebie… a ja się rozbiorę.
Nie był jeszcze w takiej sytuacji i potrzebował wprawy. Nie potrafił tak od razu stać się władczy wobec Chisako… za bardzo ją cenił. Zbyt ważna była dla niego przyjaźń. Za bardzo bał się ją urazić. I to paradoksalnie mu wszystko utrudniało.
Tymczasem doznana rozkosz jakby przebudziła kobietę. Wstyd zniknął z jej policzków. Patrzyła teraz śmiało na Shunsuke i z jakiegoś dziwnego powodu to teraz on czuł się uwodzony.
- Zdejmij ubranie i połóż się. - poleciła krótko. Sama zaś podeszła do swojej torebki. Po chwili wyjęła z niej kilka wsuwek, którymi zaczęła upinać włosy w zgrabny koczek.
- Jeśli masz życzenia, to mów. Jeśli nie... zajmę się wszystkim. - powiedziała głosem Chisako-szefowej.
- Oddaję się w twoje ręce...Chisako-chan.- szybko i energicznie Sonoroki zaczął zrzucać ubranie rozrzucając je dookoła siebie. Goły i wesoły wylądował plecami na łóżku. I podniecony. Jego wieżyczka dumnie unosiła się nad jego ciałem.
Tymczasem kobieta, skończywszy upinać włosy podeszła do dużego lustra i zaczęła się przed nim rozbierać - tyłem do Shunsuke, który jednak dzięki obrazowi odbitemu widział teraz wszystko baaardzo dokładnie.
Chisako tymczasem stanęła przed zwierciadłem z krytyczną miną i dotknęła swojego brzucha.
- Kiedyś był mniejszy... napięty... teraz robię się tłusta. - westchnęła, po czym przeniosła palce na piersi - za to mam trochę więcej tutaj... - ścisnęła kilka razy na próbę - Co o nich sądzisz? Nie są obwisłe?
- Są… śliczne… bardzo podniecające… Mówią mi… wielb nas jak na to zasługujemy.-
odparł z uśmiechem mężczyzna przyglądając się nagiej przyjaciółce? Dziewczynie? Kochance?
W każdym razie komuś wyjątkowemu.
- Jesteś zachwycająca Chisako-chan. Jesteś chodzącym marzeniem…- rzekł drżącym z pożądania głosem.
- Bez przesady. Mam tłusty tyłek. - klepnęła się znacząco w pupę, a jej pośladki lekko zafalowały.
Shunsuke wstał i podszedł do niej nadal stojącej przed lustrem. Jego dłonie zachłannie zacisnęły się na jej pośladkach,a gdy się przytulił poczuła jego twardą męskość ocierającą się o jej pupę.
- Nie jesteś doskonała… co z tego… nikt nie jest. Mam na ciebie wielką ochotę… każdy by miał…- mruknął całując jej szyję i bark.
Patrzyła przez chwilę na ich sylwetki, odbijające się w zwierciadle, po czym zapytała z uśmiechem.
- Czy ty nie miałeś leżeć przypadkiem?
- Niecierpliwiłem się…-
jego dłonie przesunęły się po jej pośladkach i ścisnęły je delikatnie. Po czym masując te dwie krągłości dodał.- Są przyjemne w dotyku i kuszące. Nie masz co narzekać.
Chisako oparła się dłońmi o lustro, wypinając przy tym zgrabną pupę.
- Chcesz... dokładniej sprawdzić? - zapytała.
- Chcę - Sonoroki uległ tej prowokacji dłońmi ściskając mocniej pośladki. Rozejrzał się dookoła. - To ja może założę gumę, a ty rozpuścisz włosy? Wyglądasz drapieżnie, gdy nie są spięte.
Kiedy się odwrócił, by sięgnąć do szafeczki, gdzie trzymał prezerwatywy, kobieta nagle popchnęła go tak, że zachwiał się i oparł na łóżku.
- Nie potrzebujesz ich. - odparła krótko, nie wdając się w wyjaśnienia - Ja ci ufam, więc jeśli i ty ufasz mi, to ich nie potrzebujesz. A włosy spięłam, żeby cię dosiąść. I to właśnie zamierzam. Kładź się! - rozkazała mu z uśmiechem.
Shunsuke zaś nie ufał sobie. Że wytrzyma, że zdąży. Za to się nie bał, że zrobi jej dziecko. W ogóle się tym nie martwił. Oboje byli samotni oboje nie mieli czasu by szukać drugiej połówki. Może dobrze się stanie jeśli skończą razem. Niech się dzieje co ma dziać. Położył się na łóżku wodząc podnieconym wzrokiem po ciele Chisako.
Ta uśmiechnęła się, jakby znała wszystkie tajemnice i teraz miała część z nich wyjawić swemu adeptowi. Wskoczyła na łóżko i ulokowała się pomiędzy nogami rysownika, na wysokości jego kolan. Następnie oparłszy się rękami na udach mężczyzny sięgnęła ustami jego męskości, by powoli, niespiesznie zacząć ją ssać.
To był cudowny widok i jeszcze lepsze doznania. Sonoroki oparł się na łokciach, by móc przyglądać się działaniom kobiety i zmysłowej pupie Chisako wypiętej prowokacyjnie w górę. Tej samej na którą niedawno narzekała. Starał się panować nad swym ciałem, ale każde muśnięcie ust Ayame przeszywało go dreszczem rozkoszy. Był całkowicie w jej niewoli.
Nie dane mu jednak było cieszyć się tą pieszczotą na tyle długo, by mógł doznać ostatecznej rozkoszy. Chisako uniosła się i niby drapieżnik na czworakach podpełzła wyżej.
- Zrobiłeś się bardzo cichy... - wymruczała, siadając na jego lędźwiach. Choć nie pozwoliła mu wejść w siebie, czuł jak jego namacalny dowód uznania dla urody kobiety, ociera się o jej kobiecość - wilgotną i gorącą niczym las równikowy.
- Pragnę cię Chisako… - szepnął wpatrując się rozpalonym spojrzeniem prosto w twarz Japonki i uśmiechnął się delikatnie wędrując spojrzeniem coraz niżej, po jej nagim ciele.- Jesteś prześliczna… jak drapieżna kotka… pantera? Powinienem…- drżał coraz bardziej wiedząc jak blisko jest jej zakątka rozkoszy.
Na to Japonka pochyliła się by złożyć pocałunek na jego wargach, a gdy ich usta stykały się, zwinna kobieca rączka pomogła Shunsuke dotrzeć do jej wnętrza. Chisako jęknęła przeciągle, nabijając się na jego pal rozkoszy.
Prawa dłoń mężczyzny zacisnęła się na pośladku kochanki ściskając zachłannie, gdy go całowała. Drugą pieszczotliwie pochwyciła za pierś delikatnie masując. Uśmiechnął się po pocałunku i przyglądał się kochance powoli ujeżdżającej go jak ulubionego rumaka.
- Podoba mi się twoja fantazja… Chisako-chan.- zażartował cicho.
- A nie czujesz się bezczelnie... wykorzystany? W końcu to ja... miałam spełniać twoje pragnienia... - zapytała Japonka posapując cichutko i poruszając się powoli, płynnymi ruchami.
- Żartujesz? Wiesz jakie mam widoki? Tylko dla siebie…- jęknął Shunsuke wodząc spojrzeniem po krągłościach jej piersi i rozkoszując się doznaniami, jakie dostarczało ciało kochanki poruszające się w wybranym przez nią tempie.- Poza tym noc… jeszcze się nie skończyła… a życzę... byś została.. na całą… noc.
Kobieta na chwilę znieruchomiała.
- Chyba... trochę przesadzasz... - powiedziała cicho, a jej ruchy nieco straciły na płynności.
- W czym przesadzam?- zapytał zaskoczony grafik przyglądając się jej twarzy.
- W tym... zbliżaniu się. - Chisako zupełnie wytraciła rytm - Nie zrozum mnie źle, jesteś cudowny, ale... ja nie chcę się wiązać. A wspólna noc, śniadanie... to prosta droga do uzależnienia.
- Ok… ok… więc zostaje przyjaźń.-
delikatnie dał klapsa w pośladek Chisako.- … przyjaźń może być. Ale nic mniej. Zgoda?
Czar jednak prysł. Ayame zsunęła się z kochanka i zaczęła ubierać. Nie patrzyła na niego.
- Przemyślę to. - powiedziała cicho.
Może powinien ją powstrzymać? Rzucić się na nią i… całować tak długo, aż przestanie myśleć o ich relacjach, a znów zacznie czuć. Może powinien coś… powiedzieć? Może powinien coś zrobić?
Tak. Z pewnością Sonoroki powinien coś zrobić. Ale nie robił nic. Przyglądał się jak ubiera i szykuje się do wyjścia. Może po prostu nie powinien zaczynać?
Po tamtych wydarzeniach w toalecie nic między nimi się nie zmieniło. Także i teraz tutaj… sama powiedziała, że nie chce się wiązać. Był wściekły na siebie, że za dużo powiedział i na nią, że… była sobą. Może rzeczywiście lepiej niech wyjdzie. Nie byli parą, nie chciała by byli parą więc wszelkie próby pocieszenia jej jakie znał Shunsuke tylko by pogorszyły sprawę.
Odwrócił się plecami czekając aż usłyszy odgłos zamykanych drzwi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-07-2017 o 12:36.
abishai jest offline  
Stary 23-07-2017, 19:36   #42
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Nie spodziewała się niczego szczególnego, w końcu Ichiro gdyby mógł, zapomniałby własnej głowy gdzieś na stacji metra. A jednak... gdy otworzyła drzwi mieszkania jej nozdrza wyłapały specyficzny zapach ryżowego octu. Usłyszała też charakterystyczny odgłos bulgotania w garnku, dochodzący z kuchni.
Haruka zrzuciła buty w korytarzu.
- Tadaima! - Powiedziała głośno i wrzuciła plecak do swojego pokoju idąc w stronę kuchni.
- Witaj moja królowo! - przywitał ją współlokator ubrany tylko w bokserki i fartuszek kuchenny - Oto przyszłaś idealnie na czas. Patrz i zachwycaj się. Oto nikujaga wedle przepisu mojej mamy! Zanim ta przestała się do mnie odzywać...


- Siadaj, siadaj! Trzeba jeść póki gorące! - poganiał Harukę z entuzjazmem.

Japonka musiała przyznać, że była zaskoczona… bardzo zaskoczona. Uśmiechnęła się szeroko. Ten dzień naprawdę z każdą chwilą stawał się coraz lepszy. Uniosła w górę butelkę z winem, którą kupiła po drodze.
- Co powiesz na odrobinę napitku do tych pyszności? - Podeszła do Ichiro i ucałowała go w policzek. - Pachnie wspaniale.
- A smakuje jeszcze lepiej... o ile wyszło mi to tak, jak matula robiła. - mrugnął do niej, po czym... dał jej klapsa - No to moja księżniczko ja rozlewam wino i podaję do stołu, a ty rządź! Wybierz, co będziemy oglądać.
- Obejrzymy film?! - Haruka ucieszyła się jak dziecko. - Zaraz wracam.

Pobiegła do pokoju, nim Ichiro zdążył zareagować i otworzyła szufladę w stoliku przy łóżku. Do krawędzi podjechały dwie rzeczy. Film i opakowanie tabletek 24-po. No tak… po akcji z Youtą była to rzecz, którą zawsze miała na podorędziu. Szybko połknęła tabletkę i wróciła do kuchni. Zajęła miejsce przy stole kładąc na nim film.


- Może być coś takiego? Kupiłam to ostatnio podczas lunchu. - Sięgnęła po łyżkę i jeszcze raz zaciągnęła się zapachem daniam. - Itadakimasu!

Ichiro postawił przed nią kieliszek z winem a sam wziął pudełko z płytą i spojrzał na nie krytycznie.
- Wiesz... muszę cię bardzo kochać - westchnął - Oglądamy tutaj czy potem jak zjemy na łóżku?
- Heh miałam to obejrzeć sama, jeśli masz ochotę na coś innego, droga wolna. - Mrugnęła do niego. - Może na łóżku?
- To twój wieczór królowo mego serca. - powiedział Ichiro, udając poświęcenie - Będzie jak zechcesz. Itadakimassssuu! - powiedział z werwą, zabierając się do pałaszowania.

Haruka jadła ze smakiem. Była ciekawa czy taka kolacja z Kazuo byłaby w ogóle możliwa. Nagle sobie jakby sobie o czymś przypomniała.
- Mam już nową dziare. - Pokazała Ichiro dłoń.

Współlokator spojrzał zaintrygowany.
- Taka... prosta... ale urocza - skomentował - tylko wiesz, że tego to już nie zakryjesz? Bo nawet jak nałożysz puder to zaraz go zetrzesz, łapiąc za klamki czy coś. - odpowiedział pomiędzy gryzami - Kto by pomyślał, że ideały istnieją nie? Nie dość, że zajebiście się rucham, to jeszcze gotuję. No powiedz... smakuje ci, nie?
- Wiesz, że i tak nie ukrywam dziar. - Haruka odstawiła pusty talerzyk. - A co do jedzenia… jeśli ruchasz choćby w połowie tak dobrze jak gotujesz, to żałuję, że nie jestem facetem.

W odpowiedzi Ichiro posłał jej całusa nad stołem. nawet sam powkładał potem naczynia do zmywarki. Prawie ideał... tylko gej.

Późnym wieczorem ułożyli się oboje w łóżku Haruki, by obejrzeć wyciskacz łez, który kupiła. Haruka wtuliła się w Ichiro i czasem zerkając na znamię, przysypiała oglądając film. Ichiro był wspaniały… był wspaniałym przyjacielem. Usnęła ciesząc się, że jutro czeka ją spokojny, nudny dzień. Kilka dziar, lunch samotnie w lokalu obok studia.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 23-07-2017 o 20:47.
Aiko jest offline  
Stary 23-07-2017, 20:00   #43
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Było już za późno na wizytę w banku. Trupa po udanym przedstawieniu jak zwykle kierowała się na wspólne wyjście do baru, ale Alice wymigał się. Z pieniędzy miał tylko jakieś drobne znalezione przy ciele nasłanego nań zabójcy, a i nastrój nie współgrał z wieczornym wyjściem w miasto. Szkot od razu skierował się do domu, a jego myśli krążyły pomiędzy wydarzeniami w podmiejskim magazynie, McDonnelem i wizjami błękitnych ludzi.

W domu usiadł do laptopa i przez jakiś czas buszował po sieci w poszukiwaniu jakichś informacji dotyczących imion jakie mu się śniły, albo i samych relacji ludzi o tego typu snach. W Internecie było wszystko, a wiele osób chętnie dzieliło się swymi przeżyciami lub snami z innymi, w pewnym stylu mentalnego ekshibicjonizmu.
O wiele mądrzejszy jednak od tego się nie zrobił. Nie znalazł nic sensownego.

Cytat:
Niebieski jest kolorem wody na ziemi, a także nieba, które widzimy w pogodny dzień. We śnie przypomina, by patrzeć ku niebu. Niektórzy ludzie wierzą, że niebieski jest też kolorem najbardziej podstawowej energii, która istnieje na naszej planecie. Inni uważają, że musi być skojarzony z duchowością i zapewniać połączenie ze stwórcą. Wskazuje zatem na duchowość, połączenie z niebem, ale i wodą. Oznacza też rzeczywisty cel i głębokie uczucie. Może oznaczać, że jesteś przygnębiony i znudzony. W wymiarze duchowym jest to zaś symbol najgłębszej części Twojej duchowości oraz zrozumienia tego, co jest dla Ciebie najświętsze. Niebieski kolor oznacza też szerokość, odległość i nieskończoność. Jeśli chodzi o kolor wody, niebieski jest symbolem podświadomości albo kobiecej strony natury. Jest to kolor prawdy, psychicznego relaksu i duchowej wyższości. Sny o niebieskim powinny być postrzegane jako pozytywne. Kolor ten symbolizuje też wrażliwość i ciszę. Bardzo ciemny niebieski jest znakiem odpoczynku, głębokości nocy i może również w pewnych przypadkach kojarzyć się ze śmiercią. Symbol ten najlepiej można zrozumieć w połączeniach z innymi symbolami, jakie pojawiają się we śnie.
Wpisy na Yahoo answerrs i Alien Hub też wiele mu nie dały, szczególnie, że ostatnią z wizji miał na jawie. Sprawdził i takie przypadki, ale poddał się szybko. Przypadków róznorakich wizji na forach i stronach paranormalnych było multum, a do każdej przypisywano po kilka wytłumaczeń i interpretacji. To była droga donikąd.

Z westchnieniem sięgnął po komórkę by zadzwonić do Yamasaki, ale włączona poczta sugerowała, że pewnie była w pracy. Mógłby pojechać do niej, ale przychodząc dzień w dzień by "pogadać" z tancerką, oboje naraziłby na śmieszność. Zresztą nie miał pieniędzy na taki wyskok. Zamiast tego wysłał sms do Asuki.

Cytat:
Hej Asu. Pamiętam o naszym objedzie ale okradziono mnie z rana i nie miałem nawet telefonu. Odezwę się jutro
Chciał nawet zaproponować konkretną godzinę, ale miał nadzieję na spotkanie z "Sailorką". Znając życie, to gdyby zgodziła się na to, ustaliła by godzinę na która zasugerował wyjście z wnuczką babci Natsuko. Przekładając któreś ze spotkań wyszedłby na niegrzecznego względem jednej lub drugiej. Samej Yamasako o tej porze niepokoić nie chciał, wolał aby sms od niego dostała po przebudzeniu i spokojnym wyspaniu się, niż po pracy w nightclub po godzinach pozostawania nagą pod lubieżnym wzrokiem mężczyzn. Uruchomił apkę SMSScheduler i wpisał tekst ustawiając opóźnienie względem wysyłki. Na 8:00.


Cytat:
Witaj Yamasaki, dziękuję za odpisanie. Dziś też pojawiły się te 'uszka' i tak, śnię o niebieskich odkąd się mi to pojawiło na ręce. Może to nic, ale... Mógłbym Cię poprosić o krótkie spotkanie? Gdziekolwiek na mieście. Nie zabiorę dużo czasu, a dostosuję się do pory jaka Ci pasuje. Pozdrawiam.

Gdy przyszedł dźwięk sms Alice leżał na łóżku naćpany po sufit i nie obchodziło go zbytnio czy to odpisała Asuka, czy wygrał gwarantowany pierdyliard milionów jenów jak tylko odpisze płatny sms. Jego skatowany solidną dawką narkotyków mózg krązył między wizjami i snami o błękitnych ludkach.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline  
Stary 24-07-2017, 12:10   #44
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Orochi

I stało się, para nastolatków ruszyła taksówką prowadzoną przez nadwyraz rozmownego kierowcę pod same drzwi wiadomej proweniencji hotelu
[MEDIA]http://3.bp.blogspot.com/-RZ2rjfPtfic/WXXLnfWCJAI/AAAAAAAAiMI/IUPd2hM6QN8Gaqldp2sNkGme4ISUE-4KQCLcBGAs/s1600/hotel.jpg[/MEDIA]
W sumie to dobrze, że przynajmniej taksówkarz coś mówił, inaczej wnętrze jego auta byłoby ciche jak karawan…

Orochi nigdy jeszcze nie był w hotelu, toteż spodziewał się wnikliwego sprawdzania dokumentów przez hotelową recepcjonistkę. Coś na kształt odprawy celnej w tych niebezpiecznych krajach trzeciego świata, gdzieś na północy koło bieguna jak w filmie “hostel” na przykład.

Cóż.. może tak było w innych hotelach. Jednak w “Love Tokyo 24/7” nic takiego nie miało miejsca. W zasadzie nie było tu nawet żadnej recepcjonistki, a jedyne dane o jakie pytał automat to numery karty płatniczej.

Nastolatek miał nogi jak z waty, trzęsły mu się ręce a po bladym czole spływał zimny pot. Kiedy winda którą para wzięła zadzwoniła, a drzwi otworzyły się na piętro numer 6, ich pokój 69 był już niemal na wyciągnięcie ręki. Orochi myślał że zwymiotuje z nerwów, kiedy niczym skazaniec pokonywał te ostatnie metry. Chłopak dygoczącą ręką otworzył kartą zamek dopiero za czwartym razem.
Ostatecznie, znaleźli się w środku.
[MEDIA]http://2.bp.blogspot.com/-nPyMvQluJxI/WXXLnfLrlgI/AAAAAAAAiME/EKQxP_8GXU0eKAvzatijYh6-4TVHNm1QACLcBGAs/s1600/hotel2.jpg[/MEDIA]
Arashi weszła do środka i rozejrzała się. Kiedy Orochi zamknął za nimi drzwi... po prostu stała tak i patrzyła na niego jak ciele, czekając najwyraźniej na jakąś komendę.
Chłopak sam stał jak ciele przez dłuższą chwilę po czym w końcu wydukał.
- No to teraz będziemy robić seks, chcesz seksu co nie?
Pokiwała głową na znak zgody. I dalej stała w miejscu.
Chłopak odetchnął, nie miał pojęcia co by musiał robić z tą całą grą wstępną, na internecie tego nie uczyli… przynajmniej nie na stronach na jakie wchodził.
- Ja też, bo jesteś bardzo ładna. - błysnął komplementem chłopak odrobinę się rozluźniając. - no to musimy się rozebrać, co nie?
Arashi na te słowa uśmiechnęła się delikatnie, po czym jej twarz wróciła do dawnego wyrazu “zawieszenia”. Coś jednak zatrybiło w jej główce, bo po raz pierwszy chyba sama wykazała się zainteresowaniem tematem (pomijając temat kotków Hello Kitty).
- Chcesz... mnie rozebrać? Czy mam sama? - zapytała.
Chłopak aż otworzył szerzej skośne oczy. Nie dlatego bynajmniej, że zauważył jakiś znaczący shift w zachowaniu swojej “dziewczyny” lecz po prostu dlatego, że sam nie był pewien co odpowiedzieć.
- No… a jak byś chciała? - uznał, że to dobry moment by być gentlemanem.
- Żebyś to ty... chyba. - odparła z taką samą pewnością, czy raczej totalnym jej brakiem.
Chłopak kiwnął, czy może raczej klasycznie “hajnął” głową. Gdzieś tam na krawędzi podświadomości cała ta sytuacja powoli, powoli zaczynała go nawet interesować.

Można było przypuszczać, że japończyk będzie wiedział jak oswobodzić japonkę z kimona.
Nie Orochi.
W trakcie całego procesu, chłopakowi zdarzyło się szarpnąć całą dziewczyną kilka razy, nim wreszcie stanęła przed nim, jak ją ojciec matce zrobił.
Co zdziwiło Okiego, to fakt, że piersi dziewczyny były... naprawdę duże! Wiele rówieśniczek Arashi poszło pod nóż by mieć takie, a ona miała naturalne.
Czując na sobie wzrok chłopaka, Arashi zawstydziła się i złączyła ręce, co... tylko podniosło i podkreśliło jej walory kobiece.
- W zakładzie sanitariusze nazywali mnie krową. - powiedziała nagle - Jak byli niezadowoleni ze mnie, grozili, że mnie wydoją.
Po chwili milczenia dodała też cicho:
- Ciebie też... brzydzą?
Chłopak pokręcił głową na “nie” tak energicznie, że nagle jego “ni to emo” fryzura zmieniła się w artystyczny nieład. Orochi miał siedemnaście lat, a to gwarantowało mu nieograniczone wspomaganie układu nerwowego w zarządzaniu pewną dolną częścią ciała. Jego solidne japońskie siedem cali już mięło garniturkowe spodnie.
Arashi coś tam jeszcze mówiła, ale jej “chłopak” miał uwagę skupioną już gdzie indziej… co nie oznaczało jednak, że nie na Arashi. Oroczi niczym wygłodniały cukierków sześciolatek rzucił się na dziewczynę, obejmując jej pornbiust w dłoniach, wnet jego twarz znalazła się między walorami “narzeczonej” Nastolatek mlaskał głośno jak cielę łaknące mleka.
Dziewczyna jęknęła, zaskoczona jego zapałem, lecz nie broniła się. Stała sztywno, pozwalając Okiemu spełniać swoje fantazje. Po chwili nawet delikatnie pogłaskała go po głowie.
Chłopak naparł głową mocniej sprawiając iż co prawda w pewnym nieładzie, ale para znalazła się na materacu, to jest Arashi na plecach a Orochi na niej. Chłopak jak w ukropie opuszczał spodnie.
- Och Arashi, och Arashi… - mówił podnieconym głosem.
Ona wiedziona odwiecznym instynktem prokreacji rozłożyła przed nim nogi, ułatwiając mu penetrację. Nie płakała jednak jak te dziewczęta z filmików “mój pierwszy raz”, nie piszczała, nie jęczała, nawet nie powiedziała “bądź dla mnie delikatny”. Arashi po prostu była dla niego - to on lepił jej postać wedle swych oczekiwań.
I dobrze bo Orochi nie opanował jeszcze technik miłosnych na tyle, by móc rozróżniać delikatnie od brutalnie, szybko od wolno. Wszystko było metodą “na królika”.
Gdzieś tam po trzech minutach młócki, chłopak uświadomił sobie, że jeśli skończy kiedy mu się chce, to jest teraz, narazi się na śmieszność , tak pisało w internecie.
- Możesz mnie nazywać imieniem innej dziewczyny - szepnęła Arashi - Nie obrażę się. Byleby tobie się podobało.
“fuck” - pomyślał chłopak, gdyż komentarz dziewczyny niemal przyprawił go o eksplozję, dlatego wiedziony wiedzą zdobytą na filmach wyswobodził siedem cali z narzeczonej i przygryzając nerwowo wargę powiedział:
- Ale mi się podoba Arashi, bardzo. mogłabyś… mogłabyś trochę potrzymać mi w buzi? bo się boję, że… - panika - że cię zapłodnię…
Dziewczyna podniosła na niego spojrzenie. Dopiero teraz zauważył ślady łez na jej policzkach. No tak, czuł opór, gdy wszedł w nią pierwszy raz, ale potem mocniej nacisnął i... jakoś poszło.
- Nie zapłodnisz. Mama dała mi tabletki. - powiedziała po prostu - Możesz mi go włożyć do buzi. Mam ssać jak... jak na tych reklamach w internecie, czy tylko trzymać?
Internet! czyżby jednak mieli wspólne tematy? - pomyślał Orochi.
- Może lepiej tylko potrzymaj - zdecydował niepewnie - na jednym filmie to się pewna pani zakrztusiła spermą i umarła, widziałaś to? - zagadał - a my mamy być małżeństwem to nie chcę żeby coś ci się stało - wyjaśnił.
- Nie widziałam. Chętnie zobaczę. - odpowiedziała. A potem... potem stało się coś niesamowitego. Oki nigdy by nie przypuszczał, że wnętrze jamy ustnej może być tak... przyjemne! No i ten widok pochylonej przed nim “krówki” ze zwisającymi, ogromnymi wymionami i krągłym, wypiętym apetycznie tyłeczkiem…
I jak można się było spodziewać, to było już stanowczo za dużo dla siedemnastoletniego chłopca…
Orochi “odwadniał” się falami do ust Arashi. Chłopak pochylił się i bardzo wiedząc co zrobić z rękami, delikatnie oparł dłonie o ramiona dziewczyny.
I mimo iż stracił chyba ze szklankę białka, słodki widok jego dziewczyny sprawił iż siedemnastolatek byl gotowy i co najważniejsze rozochocony na więcej niemal po chwili!
Orochi zaszedł teraz swoją słodką “krówkę” od tyłu i wsunął głowę między jej pełne pośladki, napawał się nimi, ale tylko przez moment - zew kutasa był zbyt silny.
- Och Arashi… - wzdychał dziewczynie do ucha przylegając do jej pleców i obejmując ją za pokaźne piersi. Chłopak znów wrzucił “królik mode” jęcząc ze szczęścia chyba nawet głośniej niż Arashi, która wciąż wypluwała na prześcieradło jego białko.

I po szalonych 6 minutach, chłopak znów był skończony

Orochi poleżał na Arashi jeszcze chwilę, nic nie mówiąc a jedynie łapiąc oddech po czym zsunął się z jej pleców i usiadł na łóżku.
- To już - oznajmił - chyba musimy wracać do domu - zauważył.

Kiedy już się ubrali i chłopak sprawdził swój telefon, zauważył smsa od mamy który przypominał o zamówieniu dla siebie i Arashi taksówki.
“A no tak!” - pomyślał Orochi - “przecież Arashi też potrzebuje taksówki a ja mam się nią opiekować”

Zanim dziewczyna weszła do auta, Orochi postanowił ją pocałować tak jak to się chyba robiło, planował w usta, ale, że nie bardzo umiał się całować a i wargi Arashi ciągle pachniały jego własnym penisem, zdecydował się ostatecznie na policzek.
- To cześć - powiedział jeszcze.

Po powrocie do domu i wstydliwym wyminięciu rodziców, Orochi zaszył się w swoim pokoju. Wziął prysznic (pod którym znów przypomniala mu się jego nowa dziewczyna i mimo strumienia spadającego mu na głowę znów trochę się “odwodnił” ) i ruszył do łóżka.

To jednak była fajna sobota! - pomyślał, gdy nagle spojrzał na swoją dłoń gdzie dzisiejszego wieczoru pojawiły się znienacka królicze uszka…
Chłopak chwycił za iphona i wertował internet w poszukiwaniu odpowiedzi na swoją nową przypadłość. Czy to dojrzewanie? czy to wróci?
Aż usnął.


 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 24-07-2017 o 14:29. Powód: królicze uszka
Amon jest offline  
Stary 26-07-2017, 17:59   #45
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Japonia, Tokyo, niedziela, ranek

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=O7e2OA7bTt4[/MEDIA]

- Majorze O’hrurg, znaleźliśmy coś! – starsza, niezbyt urodziwa kobieta w szarym, nieformalnym kostiumie weszła do gabinetu bez pytania i od razu zaczęła mówić z podnieceniem – Pomysł z taksówkami okazał się świetny. Namierzyliśmy jedno źródło sygnału. Siedem i pół minuty nadawania! Mamy wszystko na dysku.
Mężczyzna aż się poderwał zza biurka.
- Kto jechał samochodem?
- Para nastolatków. Chłopak i dziewczyna. Właśnie ustalamy ich tożsamości. Młodzi spędzili razem ponad godzinę w…em… hotelu miłości, po czym rozjechali się do miejsc, które prawdopodobnie są ich domami. Niestety, wtedy sygnału już nie było…
- Obserwujcie oboje. Niech nasi ludzie mają cały czas aktywne rejestratory.
- Tajesss!
– kobieta nieudolnie zasalutowała, po czym wyszła. Peter O’hrurg uśmiechnął się do siebie. Więc jednak małe zielone ludziki przybyły i tak jak podejrzewał w jakiś sposób były w stanie udawać ludzi. Pytanie tylko po co?


Saito
- Kalibracja transferu gotowa. – odebrał czyjś strumień myśli. Czuł, że z nerwów aż się trzęsie. Na szczęście na ramieniu poczuł znajomą, ciepła dłoń, która dodawała otuchy.
Z nieznanych powodów poczuł jak wzruszenie ściska mu gardło.
Ponad dziwnym monitorem w czymś na podobieństwo kosmicznej kapsuły leżała błekitnoskóra, eteryczna istota.
- Powodzenia, księżniczko...
Jakiś inny błękitny osobnik, mężczyzna, pochylił się nad piękną istotą, podając jej zastrzyk.
- Będę na was czekać... - szepnęła owa księżniczka, po czym zamknęła złociste oczy.
KANAŁ TRANSFERU OTWARTY



Obudził się ze ściśniętym wzruszeniem gardłem. Co to było? Skąd te sny? Nie miał niestety okazji dłużej nad tym pomyśleć, gdyż jego telefon właśnie zaczął dzwonić.

Spojrzał na wyświetlacz. To dzwonił Kazuhiro – jeden z jego nielicznych przyjaciół. Coś zaczęło mu świtać... była niedziela. Czy Yui coś nie mówiła, że planują rano wspólnie pobiegać? A Asakagawa wyraził wtedy chęć dołączenia... No to miał teraz.


Orochi
Orochi obudził się w wyjątkowo dobrym nastroju. Co prawda, sen ledwo pamiętał, ale na pewno w nim kogoś mordował. To chyba znów byli ci niebieskoskórzy kosmici... Nie to że w śnie go to radowało, ale teraz jak to wspominał... Tryskająca krew i flaki... I to na niebieskim tle, przez co wszystko było jeszcze bardziej czerwone.

Niedziela to był zdecydowanie najlepszy dzień tygodnia! Tego dnia rodzice zwykle składali wizytę jakimś znajomym, siorka jak zwykle szła gdzieś ze znajomymi i Orochi miał cały dom dla siebie. Nie musiał się nawet ubierać. Mógł w piżamie paradować do popołudnia/wieczora, a w lodówce czekało na niego przygotowane przez matkę śniadanie, które mógł zjeść przed komputerem i nikt z tego powodu nie czynił mu wyrzutów. Żyć nie umierać!

Chłopak wstał z łóżka i przeciągnął się. Odruchowo zauważył za oknem jakiś nowy element otoczenia. Dwóch gaijinów ubranych w garniaki stało opartych o czarnego, błyszczącego nowością suva. Obaj mieli na oczach przeciwsłoneczne okulary i… patrzyli wprost w okno Orochiego!

[media]http://www.urbanoptiques.com/wp-content/uploads/2010/11/Men-In-Black-Sunglasses-Quicken-Loans.jpg[/media]


Yamasaki
Płakała. Podniosła głowę i widząc, że ktoś do niej podchodzi spróbowała się ogarnąć. Na szczęście to był On. Jemu ufała. Choć nie chciała go martwić.
Wysoki, niebieskoskóry mężczyzna o nieco dzikim spojrzeniu czerwonych oczu podszedł i po prostu objął ją ramieniem. Nie bała się go. Czuła niesamowitą wręcz czułość do drugiej istoty.
- Wiem, że mają mi o za złe. – otworzyła przed nim swoje myśli – Istri, Haggare, Asamork umarli bezpowrotnie. Nie zrobiłam nawet wyjątku dla Rasthy, chociaż to… to… tylko dziecko. – znów zapłakała.
- Dobrze wiesz, że musiałaś przygotować pełny transfer duszy księżniczki. – odparł mężczyzna gładząc delikatnie jej ramię.
- Musiałam… - powtórzyła, choć nadal z jej oczu kapały łzy.
- Musiałaś. – powiedział z mocą – Dobrze o tym wiesz. Jeśli księżniczka nie miałaby wszystkich wspomnień, jeśli jej dusza nie byłaby w pełni utkana, to możemy nigdy się nie odnaleźć. Ona jest nam potrzebna. Potrzebna, byśmy mogli się znów spotkać.
Podniosła na niego smutne oczy. Zawahał się. Po chwili jednak złożył na jej ustach delikatny pocałunek.



Obudziła się, trzymając dłoń na wargach. Tam gdzie jeszcze przed chwilą czuła wyśniony pocałunek. Już miała zerwać się, by ruszyć do pracy w kawiarni, gdy przypomniała sobie, że jest niedziela i otwierają dopiero o 12. Mogła poleniuchować…
Dopiero gdy wstała zauważyła też, że o 8:00 dostała sms’a od gaijina z klubu:
Cytat:
Witaj Yamasaki, dziękuję za odpisanie. Dziś też pojawiły się te 'uszka' i tak, śnię o niebieskich odkąd się mi to pojawiło na ręce. Może to nic, ale... Mógłbym Cię poprosić o krótkie spotkanie? Gdziekolwiek na mieście. Nie zabiorę dużo czasu, a dostosuję się do pory jaka Ci pasuje. Pozdrawiam

Haruka
Kochała go i nienawidziła w tej chwili. Patrzyła na błekitnoskórego mężczyznę w kitlu i… nie wiedziała co robić.
- Jak możesz?! – krzyknęła zdenerwowana - Znalazłeś lekarstwo i nic nie powiedziałeś? Jak mogłeś?!
- Surowicę jest bardzo ciężko pozyskać – tłumaczył jej ze spokojem – To co mam, starczy zaledwie dla jednej osoby.
- Więc podaj to Selohi. Ona umiera!
- Nie.
- Co? Przecież wciąż ją kochasz. Nie myśl, że nie wiem… - nagle umilkła. Nie była może piękna, ale inteligencji na pewno nie można jej było odmówić.– Ty chcesz żeby umarła… Ty… chcesz ją tam odnaleźć. I znów rywalizować o nią z Makhenike.
- Niekoniecznie…
Zamarła. On w tym czasie wykorzystał chwilę i kliknął coś na kokpicie.
- Ty… - czerwone tęczówki wpatrywały się w niego z niedowierzaniem i rosnącym przerażeniem – Ty… zamierzasz go uleczyć.
Pokiwał głową.
- I zadbać o to, by nie mógł się zabić, dopóki planeta nie schowa się w cieniu Jowisza. Wtedy…
- Będzie musiał czekać około ziemskiej dekady, by dokonać transferu! – odpowiedziała za niego, posiłkując się logiką. Przerażona cofnęła się do drzwi – Kocham cię, ale… ty zwariowałeś… zwariowałeś na jej punkcie! – wrzasnęła, a z jej oczu pociekły łzy - Nie… nie mogę ci na to pozwolić!
- Wiem. – mężczyzna wciąż zachowywał spokój. Był taki pewny siebie… i inteligentny. To ją zgubiło. To i fakt, że jej ukochany miał wszystko poza dobrym sercem.
Nacisnęła na przycisk, otwierający grodź. Nie ustąpiła. Haruka poczuła prawdziwą trwogę w sercu.
- Wiem. – powiedział po raz kolejny mężczyzna.



Kolejny sen o niebieskich ludkach prześladował ją przez cały ranek. Gdy ubierała się do pracy, gdy szła, gdy otwierała drzwi, nawet gdy dziarała ślicznego kolibra na ramieniu jakiejś dziewczyny. Mężczyzna ze snu wciąż był w jej głowie…


Shunsuke
Długo nie mógł zasnąć, a gdy w końcu mu się to udało nad ranem, śnił o błękitnych ludziach.

- Wirus jest śmiertelny. Nie mamy z nim szans. – usłyszał wewnątrz swojej głowy.
- Jedyne wyjście to transfer. Transfer dusz. Setsebi wytłumaczysz? – czuł że to on mówi, choć fizycznie nie poruszał wargami.
Wywołana błekitnoskóra kobieta – chyba najbrzydsza z zebranych – odgarnęła czarne warkocze na plecy i zaczęła mówić.
- Jak wiemy, to jest możliwe.
- A co z Ziemianami? Przecież nie możemy ich zabić… to nasze dzieci. – odezwała się inna kobieta. Znał ją. Miała na imię Mofuputsi. To na nią patrzył z miłością. Choć nie było ku temu przesłanek, wiedział, ze to jego kobieta i był z niej dumny. Nawet jeśli jej wątpliwości wydawały się przesadne, pozostali członkowie załogi powinni być ich świadomi.
- Spokojnie. Możemy dopisać nasze DNA do DNA ludzkiego. Modyfikacja będzie niewielka, lecz będzie nieść nasze wspomnienia, charaktery… niepełne, ale… jeśli ktoś mógłby nas tam „przebudzać”…
- Wystarczy jeden pełny transfer danych. Znajdziemy zarodek, który z uwagi na degenerację genetyczną i tak będzie skazany na śmierć i podmienimy jego genotyp. Razem z duchem. Wystarczy wszak jedno z nas, które przejdzie pełny transfer, by gdy jego ciało dorośnie podjąć się odnalezienia pozostałych, uśpionych.
- Ale chwila… przecież to już nie będziemy my. – niebieskoskóra partnerka wyraziła kolejną wątpliwość, poprawiając odruchowo upięcie włosów – będziemy dopisani. Czyli… będziemy też tymi ludźmi. Jak więc się poznamy? – z trwogą spojrzał na niego. Wszyscy na niego patrzyli, a on nie wiedział co im odpowiedzieć.
- Kapitanie… chyba wiem jak temu zaradzić – nieśmiało odezwała się trzecia z kobiet, najpiękniejsza może, ale też najmniej pewna siebie – Mogę utkać jedną duszę w pełni. Możemy umieścić ją w ciele płodu nim… nim ludzka osobowość by się rozwinęła. To zajmie dużo czasu, ale zakładając, że się uda… ta z nas będzie posiadała pełnię wspomnień i nie tylko pomoże nam się odnaleźć, ale także wrócić tu. W nowych, zdrowych ciałach.
- „Ta”? – Mofuputsi zmarszczyła brwi.
- Ona mówi o księżniczce. – podsunął wysoki mężczyzna, pierwszy oficer.
Wszyscy umilkli. No tak… jeśli ktoś miał zrobić, to tylko osoba, której wszyscy ufają.



Dźwięk smsa obudził Shunsuke. Półprzytomnie więc sięgnął po aparat i odczytał treść wiadomości. Początkowo jej nie zrozumiał. Dopiero po chwili jego umysł zepchnął senne majaki i zaczął pracować na normalnych obrotach.

To była wiadomość od Chisako:
Cytat:
Przepraszam za wczoraj. Nie wiesz jak mi głupio.
Wybacz mi. Kogo jak kogo, ale ciebie nie powinnam ranić.
Kłopotliwa ale oddana: Ayame

Alice
KANAŁ TRANSFERU OTWARTY – dobiegł z góry komunikat komputera.
Mężczyzna przed nim siedział skrępowany na fotelu. Powoli zaczynał się budzić. Alice był jednak spokojny. Metalowe okowy zapewniały bezpieczeństwo. Oczywiście, nie chciał by biedaczek zmarł z głodu czy odwodnienia, dlatego zaprogramował mechanizm na 12 godzin – tak, żeby mieć pewność, że transfer nie będzie już wtedy możliwy.
- Coś ty mi zrobił? – wychrypiał skrępowany błękitniak o dzikim spojrzeniu gniewnych, czerwonych oczu.
- Uleczyłem. – odpowiedział spokojnie, uśmiechając się lekko.
- Ule… jak?
- Surowicą oczywiście. Mówiłem, że to nie jest niemożliwe, tylko że to kwestia czasu… którego nam brakowało. – wyjaśnił patrząc na wyświetlacz. Zostało pół godziny do zakłóceń transferu. Mógł się jeszcze chwilę podroczyć.
- Yakalafi… ty zdradziecki… jak mogłeś? – mówił tamten, coraz agresywniej szarpiąc się w okowach. Te jednak były solidne i nic nie świadczyło o tym, że mogłyby być zerwane. A jednak mężczyzna zachowywał się jak zwierze we wnykach – próbował walczyć, choć była to strata energii.
- A co by nam dało wyleczenie jednego z nas, skoro inni by umarli? W tej chwili na Ziemi jest już pięć dusz. Tutaj jesteśmy ty i ja. Wybacz, ale wolę tamto towarzystw. Za to ciebie… ciebie tam nie widzę, przyjacielu. – uśmiechnął się sztucznie.
- Poczekam… Dorwę cię Yakalafi! Dorwę i zabiję!
- No wiesz, co? Obawiam się, że złamałbyś wtedy serce Selohi. Wiesz, na Ziemi już nie będzie miała problemu, by wybrać między nami…
- Yakalafi ty szujo! Walcz ze mną! Walcz!!! Nie zostawiaj mnie tak! YAKALAFI!!!!



Dźwięk dzwonka domofonu wybudził gwałtownie Alice’a ze snu. Był cały spocony. I śmierdział. No tak, zaćpał i zapomniał się wykąpać. Odruchowo zerknął na wyświetlacz komórki. Wczoraj w nocy dostał wiadomość od Asuki:
Cytat:
Co ty piszesz?! Okradziono? Odwiedzę cię jutro koło 10.00. Musisz mi opowiedzieć co się stało! Oraz jak mogę pomóc. I nie kłopocz się śniadaniem. Przywiozę świeże bułeczki babci. Całuję: Asu
Czyżby to ona?! Zegarek nie był po stronie Lindsaya i podawał godzinę 10:07.
 
Mira jest offline  
Stary 27-07-2017, 14:26   #46
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Obudziła się zlana potem. W łóżku była sama i chyba to nawet dobrze. Skopała kołdrę, którą najwyraźniej przykrył ją Ichiro. Czuła jak pod powiekami zbierają się łzy. To był idiotyzm! To wspomnienia kogoś innego. Tylko czemu do cholery tak boli? Czemu kochała kogoś, kto… To nie ona go kochała, tylko tamta błękitna kobieta!

Wzięła zimny prysznic starając się spłukać z siebie te uczucia. Jednak one nadal tam były. Ten dziwny żal. Mimo, że dostała gęsiej skórki, to zupełnie nic nie dało. Wybrała z szafy swoją awaryjną sukienkę na takie dni.


Asao znów będzie marudzić, że to nie pasuje do image studia, ale miała to gdzieś. Musi się skupić na pracy, a nie dołować.

Niestety w drodze do studia sen powracał, nie dając jej spokoju. Tylko widok króliczka jakoś uspokajał. Zerkała na niego niemal cały czas podczas dziarania i cieszyła się, że ma fajne lekkie tematy tego dnia. W ten sposób nawet gdy przed oczami stawała błękitna twarz, jakoś udawało się jej skupić na pracy. Byleby do wieczora. Kupi 2-3 wina i zaśnie pijana.


Gdzieś po 10.00, gdy skończyła pierwszą dziarkę i miała 10 minut przerwy nim pojawi się kolejny klient, jej telefon zapiszczał w znajomy sposób. To była wiadomość od Kazuo:
Cytat:
Czekałem aż za mną zatęsknisz i napiszesz, a tu nic. Czyżbym wyszedł z wprawy? Może powtórzymy? K.
Haruka spojrzała zaskoczona na telefon. Prawdą było, że myślała iż dla Kazuo był to jeden strzał. Chwilę patrzyła na smsa nim odpisała:
Cytat:
Może tym razem jak skończę dziarać? 18-ta? H.
Nie czekała długo na odpowiedź:
Cytat:
Eeee tak bez emocji dodatkowych? Niech będzie. ;****
Uśmiechnęła się jak głupia do telefonu. Bez emocji, tak? Haruka dopiła herbatę i udała się do pracy nad kolejnym klientem. Jakoś po tym śnie okazywanie uczuć jakiemukolwiek facetowi wydawało się nie na miejscu. Jakoś teraz wydawało się jej, że Kazuo może się okazać taki sam… tamta tancerka była śliczna. Potrząsnęła głową by pozbyć się złych myśli, na chwilę zerknęła na obrys króliczych uszek i zabrała się za kolejną dziarę.


Im więcej dnia mijało, tym bardziej myśli o niebieskim mężczyźnie zastępowane były myślami o kimś dużo bliższym. Spędziła lunch jedząc swój ulubiony makaron i zastanawiając się czemu właściwie się rozstali z Kazuo. To było tyle lat temu. Jednak... tal chyba musiało być. Wtedy jakoś wydawał się to oczywisty wybór. teraz nawet nie wiedziała kim jest... a raczej, tego typu tatuaży raczej nie robią sobie osoby jeśli nie mają nic wspólnego z mafią. Westchnęła ciężko i wróciła do pracy. Miała jeszcze trzy dziary nim wpadnie tu Kazuo.
 
Aiko jest offline  
Stary 27-07-2017, 14:33   #47
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
“Cholera, co było w tym piwie?” To była pierwsza jego myśl, bo kolejne sny składały się… w coraz bardziej szalony i coraz mniej przyjemny scenariusz. Niech to szlag…
“Dobrze że to tylko sen.” Tyle że im bardziej Japończyk to sobie wmawiał, tym mniej w to wierzył.
Sonoroki usiadł na łóżku i sięgnął po komórkę. Powoli odczytał SMSa od Ayame.
Potem drugi raz. Trzeci… uśmiechając się z każdym razem gorzko.
Może i nie powinna, ale zraniła. A sam Sonoroki nie wiedział co napisać w odpowiedzi. Udawać że nic się nie stało? Próbować ją pocieszyć? Wbić w nią kolejną szpilę winy?
Grafik… nie miał żadnych słów. Żadnego pomysłu na odpowiedź dla Chisako.
Może rację mieli ci wszyscy krytycy, którzy nazywali go kopistą, bo nie potrafił stworzyć nic oryginalnego od czasu śmierci Minasy.
Położył się znów na łóżku wpatrując w komórkę i tekst zapisany na niej. Wcisnął Odpowiedz i napisał krótko.

Cytat:
Pogadamy o wszystkim koło 20:00 przy kolacji? Wybierz miejsce.
Tak.. to był najlepszy wybór. Cokolwiek innego brzmiałoby fałszywie. Obecnie nie chciało mu się wstać. Przetoczył się na łóżku i chwycił za tablet. Przez chwilę przyglądał się ostatniemu swemu dziełu. Ayame Chisako w bieliźnie.
-Tłusty tyłek… akurat. Byłaby z ciebie niezła pinup-girl Chisako-chan.- wymruczał wędrując spojrzeniem po jej krągłościach i sięgając palcami niżej przesuwając nimi po swym ciele aż dotarł do celu. Patrząc na nią powolnymi a potem coraz szybszymi ruchami rozładowywał napięcie buzujące w swoim ciele i nadrabiał to co stracił wczoraj w nocy.
Z głośnym jękiem skończył i zacisnął oczy… czując że wraz z ekstazą przyszedł gniew. Nie podobało mu się to widział w ostatnim śnie, a szczególnie nie podobały mu się tego implikacje.
Ale teraz.. rozumiał już wszystko. Także znaczenie słowa “mofuputsi”. I fakt, że znaczenie tego słowa nie spodoba się Saito, jakoś… nie było wystarczającą pociechą dla Sonorokiego.
No tak… miał się z nim spotkać w tej kawiarni. Wypadałoby pójść tam koło południa. I taki Shunsuke miał zamiar. A poza nim… wysłał SMSa do Hisashiego, że z powodów zdrowotnych (przemęczenia) nie będzie mógł pracować nad ową serią z Saito-san. I żeby poszukał kogoś innego na jego miejsce. Oczywiście tą odmowę Sonoroki okrasił odpowiednią ilością formalnych i nieformalnych przeprosin. Na koniec dopisał, że jest niedostępny jako pracownik przez następne 3-4 dni. Również z powodów zdrowotnych. Nie zamierzał się na razie ruszać z mieszkania. Nie miał ochoty wychodzić, ani rozmawiać z nikim… przynajmniej do czasu wypadu do kawiarenki koło południa. I ewentualnym wieczornym spotkaniu. Tak więc miał sporo czasu na porządki w mieszkaniu, jak i na uprzątnięcie bałaganu który zrobił rano. Ale wpierw zabezpieczył hasłem rysunek Chisako.
Zaraz potem też przyszła jej odpowiedź:

Cytat:
O 20.30, żebym była pewna, że zdążę. Może pójdziemy do teatru potem? Podobno grają ciekawą sztukę “Dziennik Anny Frank”, spektakl jest o 22. Moglibyśmy pogadać w kawiarni teatralnej a potem trochę się odchamić. Dziękuję, że odpowiedziałeś. Ayame.
Anna Frank? Kim do cholery była Anna Frank? Sonoroki nie miał ochoty na teatr, w którym by siedzieli i milczeli gapiąc się na grających na scenie ludzi. Skoro jednak Chisako chciała, to on jakoś to przecierpi, albo… co bardziej pewne… prześpi.

Cytat:
Jeśl chcesz może być o 20.30. Gdzie się spotkamy? Shunsuke
Odpisał po chwili.

Cytat:
Kawiarnia w teatrze?A.
Po tej odpowiedzi Sonoroki uśmiechnął się odpisując na szybko.

Cytat:
Podaj adres. Btw. patrzyłem na wczorajszy szkic ciebie. Zachwycasz swym pięknem nawet podczas skacowanego poranku.
Zawstydzasz mnie. - odpisała. A po minucie chyba się zorientowała, że czegoś zapomniała i dołączyła adres Narodowego Teatru Tokijskiego.

Cytat:
Jesteś śliczna. Pogódź się z tym. Po prostu tak sądzę jako twój przyjaciel i artysta.
podesłał ten SMS zastanawiając się czy rzeczywiście powinien. Niemniej Shunsuke trochę drażniła jej niepewność swej urody. Była z niej gorąca laska i choć sama Chisako mogła tego nie zauważać (choć nie wiedział jakim cudem), to jej otoczenie przecież ślepe nie było.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 30-07-2017, 21:28   #48
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Powiedzieć, że chłopak niewiele robił sobie z obecności “facetów w czerni” byłoby niedomówieniem - on nic sobie z tego nie robił. Bo czemu miałby? W Orochim nie było zupełnie nic nadzwyczajnego (pomijając może królicze uszka, ale one też już przecież znikły)
Chłopak zaczął więc dzień od od wizyty w pokoju siostry, odnalezienia jakiejś jej bielizny i uporaniu się z problemem porannego drąga. Następnie, wciąż nagi i można by rzec, niemal z kapiącym pędzlem, ruszył spełniony ku kuchni, gdzie mama zostawiła jedzenie. Rodzicielka oczywiście jak zawsze zostawiła kartkę z dokładną instrukcją jak całą tą strawę odgrzać. Na nic to się jednak Orochiemu zdało: jedzenie było gotowe - wystarczyło je wsadzić do buzi!

Gdy nastolatek zaspokoił pierwszy głód, zabrał dwa talerze z “wałówą” na górę, do swojej “jamy”.

Dopiero po trzech filmikach i wyjrzeniu za okno (“faceci w czerni” wciąż na kogoś czekali a kot z sąsiedztwa zagryzł jakiegoś gołębia), chłopak przypomniał sobie o istnieniu swojej “dziewczyny”. Orochi długo zastanawiał się co napisać (jakieś czterdzieści minut), kiedy wreszcie się zdecydował wystukał na telefonie:
Cytat:
Cześć
Kiedy “narzeczeński” obowiązek został spełniony, chłopak oddał się internetowej lekturze ostatnich słów skazańców.
Goodbye, Warden | The Last Words of Death Row Inmates
Pomyśleć, że rodzice nieustannie pomawiali chłopaka o nieczytanie… W międzyczasie natomiast odpisała Arashi.
Cytat:
Hej
Widać, że pasowali do siebie.
“łał, ale fajnie napisała” pomyślał Orochi i podniósł z dywanu garść ryżu, którą upuścił, gdy telefon gwałtownie zawibrował na blacie.
Teraz powstał jednak problem: co odpisać? - To zajęło chłopakowi dziesięć minut.
Cytat:
fajnie było
Wysłał tekst i momentalnie tego pożałował - nie napisał przecież, co było fajne. A co jak Arashi pomyśli, że fajny był dla niego teatr? Z drugiej strony, jeśli napisze, że teatr mu się nie podobał, może dziewczyna też się obrazi? Przecież to dziewczyna, a dziewczyny są dziwne.
Chłopak nie miał pojęcia co zrobić więc zdecydował się zrobić najbardziej logiczną rzecz: nie robić nic.
Po kwadransie nadeszła odpowiedź:
Cytat:
Tak
Orochi zdążył obgryźć paznokcie do paliczków palców, jednak Arashi wybrnęła! wybrnęła za nich oboje! Brawo Arashi. Chłopak zaczął też zauważać jak dużo czasu zajmuje mu posiadanie dziewczyny: pisali już ile? Z godzinę? W tym czasie mógłby zrobić tyle ważnych rzeczy… jednak wciąż wpatrywał się w wyświetlacz telefonu.
Cytat:
co robisz?
Znów nastała pełna napięcia cisza, po czym przyszła odpowiedź. Tym razem było to pełne zdanie!
“Odpisuję, a potem czekam aż napiszesz”
Chłopak odczesał “emo” na miejsce za uchem. Arashi była chyba nietypową dziewczyną: wszystko wskazywało na to, że naprawdę interesowało ją co on ma do napisania! w końcu ktoś rozumiał jak bardzo poważne są jego zajęcia!
Cytat:
To fajnie mam fajną stronę i czytam tam ciekawe rzeczy
pochwalił się.
Znów kilka minut przerwy, po czym przyszła odpowiedź. Arashi wyraźnie się rozkręcała. Tym razem wszak było to pytanie:
Cytat:
Będziemy to robić?
Chłopaka zapowietrzyło. No jasne! Tylko… tylko czy jej na pewno chodziło o seks?
10 minut kminienia nie pozostawiło Orochiemu wątpliwości - przecież w kreskówkach dziewczyny zawsze wymagają seksu, są od niego uzależnione nawet.
Cytat:
Jasne, przecież jesteśmy normalni
Odpisał, po czym szybko dopisał bo zaczynało mu się robić bardzo, ale to bardzo gorąco.
Cytat:
A ty masz super piersi
Ostatnie słowo napisał czując jak palą go policzki i coś jeszcze.
Tym razem przerwa była znacznie dłuższa. W końcu Arshi musiała przetworzyć dwie wiadomości. Po kolejnym kwadransie nadeszła jednak odpowiedź od niej:
Cytat:
Dziękuję
Chłopaka połechtało nie tylko, że komplement mu wyszedł, ale, że costał przez jego dziewczynę doceniony.
Cytat:
Moemy to ropić w przyzły łikend :XD no chba że asz czas wczśniej
napisał pośpiesznie gubiąc litery w podnieceniu i jeszcze potem dopisał:
Cytat:
ja mam
Tym razem odpowiedź nadeszła dość szybko.
Cytat:
Dziś?
Chłopak aż gwizdnął.
Cytat:
OK :XD
I szybko dopisał:
Cytat:
U mne traz nkogo n ma, jak by co to możesz przyjechać czy wlisz u cebie???
Na to odpowiedź przyszła niemal od razu:
Cytat:
Spytam mamy
Zaś po kolejnych kilku minutach pojawiła się kolejna:
Cytat:
Będę za godzinę. Coś zabrać?
Orochi już chciał napisać “wszystko mi jedno” bo faktycznie w tym momencie myślał już tylko penisem, ale właśnie jemu, z całego świata trafił się teraz przebłysk geniuszu:
Cytat:
weź co chcesz
Odpowiedź dziewczyny raczej nie była zaskakująca.
Cytat:
OK
Cytat:
No to czekam
wystukał pośpiesznie Orochi i poderwał się gwałtownie z krzesła przed komputerem. Trzeba było pokój trochę posprzątać tylko… gdzie zacząć?
Po trzech minutach, nastolatek stwierdził, że zacznie od tego co mogłoby najbardziej nadwyrężyć jego reputację w oczach dziewczyny czyli postanowił wyczyścić… historię wyszukiwań przeglądarki internetowej.
Kolejnymi rzeczami były mniej lub bardziej mokre papierzaki w okolicach łóżka no i same łóżko. Skarpetki, spodnie czy podkoszulki których mama zapomniała pozbierać, mogły sobie leżeć gdzie znajdowały się do tej pory. Gdzieś po kwadransie, Orochi uświadomił sobie, że wciąż jest goły! na prysznic nie było już czasu, trzeba było to zrekompensować zdwojoną dawką dezodorantu i może żelu? - nie… dawka potrójna będzie tu bardziej na miejscu.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 30-07-2017 o 21:31.
Amon jest offline  
Stary 31-07-2017, 18:13   #49
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


- Bludy heel - zaklął z rozpaczą. To musiała być Asuka, a on był nie dość że był “przedwczorajszy”, to jeszcze nie do końca zszedł z niego haj w jaki się wprawił wieczorem.

Alice Lindsay zdrowo i klasycznie spanikował.

Przez chwilę miotał się jak jamnik w rzeźni, chowając leżące na wierzchu specyfiki, będące biletem na odbyty nocą trip. Domofonu nie odbierał na razie, za to rozebrał się w biegu i puścił wodę spod prysznica. Wszedł pod strumień jedynie na ulotny moment i prawie zabijając się pobiegł do wciąż brzęczącego domofonu, aby zostawić mokre ślady na posadzce korytarza.
- Słucham - powiedział pośpiesznie do słuchawki tłumiąc zdyszanie.
- Ohayoooou Alice-san! Tu profesjonalna dostawa jedzenia “Do buzi”! - usłyszał wesoły głos Asuki, który wwiercił mu się długimi wiertłami w miękką tkankę mózgu. - Obudziłam?
- Uwielbiam takie dostawy. -
Starał się stłumić ból wywoływany przez dźwięki. - Nie, właśnie brałem prysznic. Wejdź, drzwi otwarte. Tylko uważaj, podłoga mokra. – Wpuścił ją brzęczykiem i otworzył zamek w drzwiach.
- Okaaay! Usługa mycia pleców jest jednak dodatkowo płatna - usłyszał jeszcze śmiech Japonki, gdy wchodziła do klatki.

Chyba tylko wspomnienie tego snu nie pozwoliło głębiej rozwinąć się w mózgu motywowi: “Do Buzi” i żartowi dotyczącemu mycia pleców w dwóch zdaniach wypowiedzianych przez dziewczynę. Wszystko zaczynało się zazębiać, te cholerne wizje nabierały jakiegoś sensu ciągłości i… “Pięć dusz już jest na ziemi” . Yakalafi. Transfer.
To wszystko było jakieś popieprzone. Kosmici? Alice nie mógł się skupić wciąż będąc na końcówce haju i myjąc się pospiesznie wobec czekającej zapewne w salonie Asuki.
Myjąc zęby patrzył na swoje odbicie w lustrze i starał się to wszystko jakoś poukładać.

W końcu założył t-shirt wiszący na suszarce, a z braku spodni owinął się ręcznikiem. Wyszedł po jakimś czasie z łazienki czochrając mokre włosy.
- Przepraszam Asu, zaspałem… - powiedział zastając ją w kuchni, jak nalewała czarnej jak noc kawy do kubków. Ubrana była w letnią, kwiecistą sukienkę. Nie miała też makijażu, a włosy spięła w ekstrawagancki, lekko rozczochrany koczek. Wyglądała na góra 20 lat - świeża i promienna - zupełne przeciwieństwo tego, jak teraz czuł się Szkot.
- Nie ma sprawy, pewnie swoje przeżyłeś - odpowiedziała, po czym dodała: - pozwoliłam się sobie trochę porządzić. Śniadanie czeka na stole. Powiedz mi tylko... jaką kawę pijesz? Bo pijesz, prawda?
- Piję. –
Podrapał drapiąc się po głowie i starając się ukryć wrażenie jakie zrobiła na nim tą naturalnością, świeżością, niewinnością... - Najczęściej “po irlandzku”. - Nie dopowiedział przy tym, że bez bitej śmietany i w proporcjach 50/50 kawy i whisky. - Pomóc ci? Ehm, cieszę się że wpadłaś.
- O, to ty zrób taką po irlandzku. Dla mnie też. -
Nie wiedziała chyba o czym on mówi. - Ja pokroję bułkę. Tego jednego babcia nie zrobiła, ale i tak jest dobra. Z mojej ulubionej piekarni... - paplała, pochylając się nad szufladą ze sztućcami i szukając odpowiedniego noża.
Zawahał się z początku, ale…
Kiwnął jedynie głową, po czym wyjął z kredensu butelkę whisky i bitą śmietanę. Dolał do przygotowanych przez Asu kubków Jacka Danielsa, dosypał cukru i po wstrząśnięciu pojemnikiem pokrył czarny parujący trunek warstwą bitej śmietany.



- Voila! - powiedział czyniąc zapraszający gest. - Itadakimasu! - dodał mrugając i chwytając jeden z kubków. - Miałaś podobno ciężki tydzień na lotnisku, że też chciało ci się w niedzielę tak rano wstawać. - Pokręcił głową z radosnym uśmiechem.
- Spałam u babci. Miałyśmy wczoraj babski wieczór z filmami - odpowiedziała zanosząc kubki na stół. - Teraz wracam do siebie i postanowiłam zajrzeć. Chcesz wpierw zjeść czy opowiesz co się stało? Martwiłam się.
- A tam, aż głupio gadać. -
Poszedł za nią i usiadł na kanapie. Wziął niewielki łyk gorącej kawy z whisky. - Po prostu jestem durniem. - Udał zawstydzenie. - Gdy cię odprowadziłem uznałem, że genialnym pomysłem będzie spacer nocny do domu. Ścięło mnie w trakcie, bo trochę popiliśmy przecież. Dopadli mnie prawie pod samym domem, jakieś chyba zwykłe łebki węszące okazję. Nawet nie zabrali się od razu do bicia, grzecznie poprosili o telefon i kasę, a gotówki nie miałem to wzięli karty. - Westchnął upijając kolejny łyk aromatycznej cieczy. - Zupełni amatorzy. Zablokowałem konto z pięć minut później, toteż nie zdążyli nic wyciągnąć. Rano nacelowałem telefon przez aplikację - opowiadał splatając kłamstwa z prawdą. Przez chwilę przebiegło mu przez myśl jaką by miała minę gdyby opowiedział wszystko tak jak się wydarzyło. Prochy, tania dziwka na noc, odgryzanie człowiekowi policzka, wbijanie młotka w oczodół. To było… interesujące. - Zastanawiałem się czy nie iść z tym na policję. Ale tak sobie pomyślałem, że jak te łebki miałyby kontakty w półświatku, to by się potem mogli mścić. Poszedłem tam gdzie wskazywała aplikacja. Typ grał sobie ze znajomymi w kosza… Prawie się zlał gdy do niego podszedłem prosząc o telefon. Idiota zapomniał wyłączyć skradzionego iPhona, w ogóle… kumasz? Ukraść iPhona, przecież to idiotyzm. - W oczach Alice’a zabłysła udawana wesołość. - Zaoferowałem 10 000 jenów wykupnego i zgodził się. Nawet z ulgą. Był bardzo przejęty że zrobiłem to tak, a nie przez policję. Gdyby nie absurd sytuacji to chyba by nawet dziękował. No ale dzień bez telefonu i muszę jutro do banku iść odblokować konto - zakończył.

Asuka słuchała w skupieniu, a przy ostatnich zdaniach jej usta otworzyły się w zdumieniu i przejęciu. Doprawdy ciekawa musiałaby być jej reakcja, gdyby powiedział jej prawdę. Może w trakcie wybiegłaby z piskiem? Na przykład przy tym, co robił z prostytutką.
Teraz też nieśmiało złapała Alice’a za dłoń, a gdy ich palce splotły się, na policzkach Japonki wypełzły delikatne rumieńce. Była osobą z zupełnie innego świata. Może to dlatego, że miała taką babcię? W końcu Lindsay nie miał nikogo po śmierci rodziców... za to wielu takich, którzy chcieli go wykorzystać.
W przenośni i dosłownie.
- To że tam poszedłeś... to była najgłupsza i najodważniejsza rzecz, jaką można było zrobić. Wiesz o tym? - ścisnęła lekko jego dłoń.
Wspomniał magazyn i młodego killera w kapeluszu.
- Wiem. - Nie puścił jej dłoni, też uścisnął lekko. - Tak sobie pomyślałem po prostu… Choć byłem pijany to pamiętam, że nie wyglądali na bandziorów. Młode chłopaki liczące na okazję obrobienia pijanego gaijina. Też lekko podchmieleni, przez co zapewne w ogóle ten pomysł wpadł im do głowy. Wmieszałbym w to policję, to pewnie ten chłopak poszedłby siedzieć. A tak…? Ma nauczkę. Sporą. Wątpię by kiedykolwiek znów coś takiego zrobił, a każdy zasługuje na szansę, nie? Asu? Te dziesięć tysięcy to tylko pieniądze, obita ewentualnie twarz by się zagoiła, jego życie zdawało się cenniejsze. - Zrobił lekko nieśmiałą minę bezlitośnie i z premedytacją rozgrywając dobrą dziewczynę. Wyglądał jakby się wstydził swojej głupoty i szukał nieśmiało akceptacji swojego posunięcia.
Które przecież zmyślił.
Ona zaś patrzyła na niego otwartymi, szczerymi oczami tak jak kiedyś patrzyła na niego Isa.
- Alice-chan, naprawdę niewielu ludzi by tak postąpiło. Jesteś niezwykłym człowiekiem i... cieszę się, że cię poznałam.
- Oj przestań… Poza tym wychodzi na to, że jestem jego dłużnikiem! -
powiedział zmieniając lekko temat. - Gdyby to nie zaszło, nie byłoby Cię tu dziś pewnie. - Wyszczerzył się w uśmiechu.
Asuka uśmiechnęła się skrępowana na ten komplement.
- Wy gaijini jak czasem coś powiecie... to nie wiadomo gdzie się schować. - Roześmiała się, najpewniej by ukryć swoje zawstydzenie. Delikatnie też cofnęła dłoń. - No to może... jedzmy?
- Jedzmy. Hm… -
Stropił się sięgając po kawałek ciepłego chleba. - Na razie jestem bez grosza, póki nie zajrzę do banku, więc ten obiecany obiad… Ale wieczorem mam występ. Może chcesz iść do teatru obejrzeć nasze przedstawienie, ja po sztuce pożyczę od znajomego coś na kolację zamiast obiadu?
- Dziś wieczorem pracuję -
powiedziała ze smutną miną, po czym dodała. - Ale może jutro? Rano będę pewnie odsypiać nocną zmianę, ale taki obiad... to będzie dla mnie idealne śniadanie. - powiedziała, pijąc dziarsko łyk kawy... po czym zakrztusiła się.
- Nie smakuje? Prawda, nie utrzymałbym się z robienia kawy, ale jest aż tak źle?

Asuka wyprostowała się i gwałtownie wzięła w płuca haust powietrza.
- Do...dobre! Po prostu nie spodziewałam się, że taka... mocna. - Znów odetchnęła pełną piersią.
- Kawa po irlandzku zawsze z whisky. - Uśmiechnął się starając zatuszować jęk w duszy. Odruchowo zrobił mieszankę jak pod siebie. Asu nie unikała jakoś fanatycznie alkoholu, ale zwykle poprzestawała na leniwym sączeniu piwa, lub lekkich drinków. - To co? skoro nie mogę nigdzie Cię zabrać, to może leniwe niedzielne przedpołudnie przy?
- Brzmi nieźle. Choć za dwie-trzy godziny będę musiała cię porzucić. -
Zrobiła smutną minkę, po czym znów wróciła do swojego pozytywnego jestestwa. - Ale do tego czasu jestem cała twoja!
- Cała? -
zainteresował się żywo.
- A co, którąś połowę bardziej wolisz? - Zachichotała, pociągając kolejnego łyka, tym razem ostrożniej.
Odruchowo pomyślał o tych połowach w ujęciu najbardziej interesujących aspektów. Nigdy nie widział jej nago, ale parę razy na pływalni już owszem i opinię sobie wyrobił. Miała nie za duże, ale pięknie zarysowane piersi, a jeżeli chodzi o nogi…
Poprawił się odruchowo orientując się, że oprócz t-shirta jest tylko w zdradliwym ręczniku.
- E… nie Asu, nie połowy. - Tym razem nie grał, naprawdę się gubił.
Ona zaś, jak przystało na kobietę, od razu wyczuła jego skrępowanie i przystapiła do ataku, dodatkowo wzmocniona irlandzką kawą. Spojrzała Alice’owi głeboko w oczy, odtrącając z czoła nieposłuszny kosmyk włosów.
- No powiedz... co cię bardziej kręci? Góra czy... dół? - powiedziała, szczerząc śliczne, równiutkie ząbki.
- Ehm… - Tym razem już grał speszonego, aby wywołać jej większą pewność siebie względem niby spłoszonego lekko Szkota. Asu poza momentami gdy była w dobrze znanym sobie towarzystwie przyjaciół charakteryzowała się sporą nieśmiałością. - To znaczy, nie wiem… - Jego spojrzenie odruchowo przemknęło po biuście, brzuchu, biodrach i nogach dziewczyny. Po tym bardzo szybkim omieceniu jej sylwetki spojrzał jej w oczy. Wyglądał na lekko skołowanego, ale paradoksalnie wzroku nie spuszczał. - Jeżeli wydaje ci się, że podglądałem Cię pod prysznicem u soby bym mógł mieć pewną opinię na ten temat, to słowo honoru, że tak nie było. - Uśmiechnął się, raz jeszcze ulotnie spuszczając wzrok niżej niż jej twarz.
Zachichotała, łapiąc się na haczyk i podsuwając bliżej. Położyła Alice’owi głowę na ramieniu i spojrzała na niego zawadiacko, tuląc się przy tym lekko do jego ramienia.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło, ale... ciekawe, że ty o tym pomyślałeś. Korciło cię? - zapytała tonem dziennikarki na tropie jakiejś sensacji.
Objął ją lekko, ale maskując to miną jakby miał w zanadrzu jakąś opowieść.
- Daawno, daawno temu, czyli w kwietniu - zaczął żartobliwym tonem. - Przyszedłem do Natsuko akurat jak brałaś prysznic, po powrocie z pracy. Ja w sumie rozumiem, że to przyzwyczajenie, że nie zamykacie drzwi na skobelek czując się tam ze sobą naturalnie. Ale soba pranie robiła i w trakcie chyba wparowała Ci do środka po brudne rzeczy… I zostawiła drzwi do połowy otwarte. Musiała o tym zapomnieć, bo jak przyszedłem spotkałem ją w drzwiach, jak po wstawieniu prania szła do ogródka podlewać kwiaty. - Lindsay uśmiechnął się. Natsuko była strasznie stara, ale dziarska jak diabli. W tym wieku jednak pewne rzeczy wylatywały jej z głowy nagminnie. - Powiedziała, żebym, jak jestem, zrobił herbatę i poczekał, a za 10 minut będzie. No to wszedłem… i połowę z tych dziesięciu minut stałem przy półotwartych drzwiach wsłuchany w szum wody, walcząc ze sobą: “zajrzeć czy nie”. Strasznie korciło - pokręcił głową - ale byłaś chyba wtedy po dwóch zmianach. Przez szum wody słyszałem jak dziwnie stękałaś. Chyba z bólu, kilkanaście godzin na nogach w informacji lotniskowej… Nogi pewnie koszmarnie cię bolały. - Toćnął ją lekko w udo i pogłaskał współczująco po ramieniu obejmującą ją ręką. - Jakoś tak… wydało mi się to bardzo niewłaściwe. Ale w sumie gdzieś tam w środku do tej pory żałuję, że nie zajrzałem. - Mrugnął do niej wyglądając na lekko zawstydzonego, ale i z jakąś delikatną nuta rozmarzenia przebijającą z wyrazu twarzy.
Asuka słuchała go, przytulona do jego ramienia. Wydawała się taka odprężona... Gdy Alice skończył mówić, pogłaskała go opuszkami palców po okrytym jedynie ręcznikiem udzie.
- Jeśli tak było... i nie zajrzałeś... jesteś moim bohaterem dziś już drugi raz, Alice-chan. Normalnie zaraz zawrócisz mi w głowie. - Zachichotała, po czym dodała: - To prawda, czasem strasznie bolą mnie nogi po pracy. Na dodatek każą nam chodzić w służbowych szpilkach - sztywnych i niewygodnych. Teraz wreszcie udało mi się do nich dobrać wkładki, ale po 12 godzinach pracy... - westchnęła ciężko, odruchowo machając zgrabnymi, bosymi stópkami.
- Przerąbane - zgodził się. - 12 godzin w szpilkach, musi być strasznie mordercze. - Pogładził lekko ją po udzie tuż pod linią kwiecistej sukienki. - Każda chwila relaksu dla nóg musi być błogosławieństwem.
- Żebyś wiedział! -
odparła z uśmiechem, po czym dodała: - To co, może coś pooglądamy zanim wykorzystam cię podstępnie jako podnóżek z funkcją masażu?
- Masaż? Czemu nie. Można to w sumie połączyć z filmem. A co dostanę za taki masaż. -
Zrobił minę chochlika przesuwając dłonią po kolanie na łydkę dziewczyny i z powrotem. - Wszak Ty nawet mycia pleców nie chciałaś zrobić za darmo…
- No wiesz, co? Ja ci tu śniadanie przywożę, troskę wykazuję, a tobie mało? -
Zrobiła dramatyczny wydech, jakby sama była aktorką teatralną, po czym z cwanym wyrazem zaproponowała. - Ja ci dam wybrać co oglądamy... i będziemy kwita. Pod warunkiem, że się przyłożysz do tego masażu.
- No to trzeba będzie się przyłożyć…


Trochę niechętnie odlepił się od niej idąc podpiąć kable i zasunąć szczelnie żaluzje. Nie miał telewizora, bo ślepienie w ekran oglądając bzdurne programy uważał za stratę czasu. Dobre filmy i seriale i tak oglądał z poziomu sieci. Z drugiej strony niewielki monitor laptopa nie był zbyt komfortową opcją na relaks przy dobrym filmie, dlatego Szkot zainwestował w wysokiej klasy projektor i tak o wiele tańszy niż jakikolwiek spory telewizor. Salon po zasłonieciu okien pogrążył się w tak mocnym półmroku, że Alice zapalił niewielką lampkę rozjaśniającą go tyle o ile. Podpiął kable i uruchomił sprzęt, a na gołej ścianie specjalnie pozostawionej do tego celu wykwitł ogromny obraz pulpitu jego lapka. Po odpaleniu przeglądarki przeglądał filmy, jakie przynajmniej kojarzył, że mogą podpasować Asuko. W końcu włączył “Pamiętnik” sugerując się polecaniem mu tego filmu przez parę osób i wysokimi ocenami na filmowych portalach.
Z kuchni wziął solone orzeszki, oraz sashimi podane na talerzu i rozsiadł się obok Asuko kładąc przekąski obok kubków z kawą i talerza z pachnącym pieczywem, na stoliku tuż obok kanapy.
- Podnóżek melduje gotowość do wykonania zadania - odezwał się się oświetlany poblaskiem bijącym od obrazu wyświetlanego na ścianie.
- Dam ci najpierw zjeść. Puszczaj! - zachęciła go Asuka.

W trakcie oglądania nie tylko jej stopy znalazły drogę, by umieścić się na kolanach Alice’a, ale cała Japonka w sumie przylgnęła do niego tak naturalnie, jakby byli parą od dawna. Czy robiła to specjalnie? Wątpliwe, patrzą na jej przejętą filmem twarz. Pod tym kątem bardzo różniła się od oszczędnych zazwyczaj w mimice rodaków. Brak celowości w jej działaniach, lekko wytrącił Alice’a z rytmu. Po prawdzie nie był potworem, wszystko co robił po prostu jakoś tak się działo, jak dziś w tym magazynie. Nie chciał nikomu celowo robić krzywdy, a kończyło się to na przykład strzępami mózgu na podłodze. Ot karma. Pewna niewinność i ufność Asuki, oraz niesamowity szacunek względem babci Natsuko, owocował oporami przez ostatni rok aby bezobcesowo uwieść młodą Japonkę i nie przejmować się zbytnio tym co będzie później. W efekcie albo nie robił nic, albo zabierał się do ich relacji jak pies do jeża bez planu i jakiejś dokładnej celowości działań. Inna sprawa, że faktycznie sami byli chyba po raz pierwszy od pół roku, bo zwykle spotykali się albo u soby, albo na mieście, albo w gronie znajomych.

Gdy tak leżała na kanapie z głową odwróconą ku ścianie na której leciał naprawdę niezły romantyczno-obyczajowy film, musiała ugiąć nogi w kolanach aby jednocześnie przylgnąć do jego uda pośladkami i mieć stopy w zasięgu jego dłoni. Masował powoli i delikatnie podeszwy jej stóp i bardzo lekkimi, prawie przypadkowymi ruchami układał jedną stópkę w dłoni tak, aby dla zachowania komfortu musiała rozchylić nogi. Kwiecista sukienka dawała tu Szkotowi zdecydowanie większe okazje do nacieszenia wzroku względem opcji Asuki przybywającej w odwiedziny w spodniach.
Przejęta filmem kobieta nawet nie zauważyła manewrów Alice’a, całkiem pochłonięta przez fabułę i chyba nie zarejestrowała iż jej kolana zaczęło dzielić już jak nic bite 60 stopni. Widok był zaiste śliczny, a białe majteczki uroczo połyskiwały od światła jakie odbijała ściana. Alice w przeciwieństwie do Asuki w ogóle przestał skupiać się na filmie i przeniósł dotyk na jej łydkę ugniatając delikatnie mięśnie dziewczyny w tym amatorskim masażu. I gdy tak skrupulatnie realizował swój misterny plan, Asuka nagle zmieniła pozycję, by wziąć ze stołu szklankę wody. Kiedy się napiła, usiadła ze stopami podwiniętymi pod pupę, na powrót wtulając się w bok Lindsaya.
- Masakra... - mruknęła, znów chłonąc historyjkę z filmu.
Lekko niepocieszony z utraty fascynujących widoków, Szkot objął ją ramieniem i z braku obiektu ‘do masażu’ położył dłoń na jej udzie lekko gładząc ciepłą skórę, jego leniwe jednostajne ruchy nie ograniczały się do odkrytej przestrzeni wślizgując się, na razie dosyć płytko, pod sukienkę dziewczyny. Ta zaś w ogóle zdawała się tego nie zauważać... aż do sceny zbliżenia w filmie. Choć nic nie powiedziała, Alice zauważył, że zaczęła śledzić wzrokiem też ruchy jego palców.



Ośmieliło go to, ale wciąż był ostrożny, bo nietrudno było spłoszyć taką dziewczynę jak Asuka. W pewien sposób nawet wypatrywał tego. Jej protestu.
Okazja jaka wynikła tego przedpołudnia była zaiste wyborna, ale Szkot wciąż nie był przekonany czy dobrze robi dając się ponieść pożądaniu względem młodej Japonki. Udając, że śledzi scenę w której Noah i Allie spontanicznie i z zapałem zdecydowali się pójść na całość w niesamowicie sugestywnej i emocjonalnej formie, obserwował reakcję Asu i lekko pochylił się ku niej, tak że zetknęli się skrońmi. Jego dłoń wślizgnęła się pod sukienkę już cała spoczywając na kształtnym biodrze i lekko, przelotnie muskając materiał majteczek.
Powoli przełknęła ślinę, znów patrząc na film. Jakby... desperacko się teraz w niego wpatrując i nie chcąc widzieć niczego poza nim. Wyczulony na emocje Alice czuł jednak jej strach, czuł narastającą panikę... ale też pożądanie. Widział jak Asuka rozchyla wargi, jakby chciała coś powiedzieć, lecz kończy na zmysłowym oblizywaniu ich. Podobnie jak i on, Japonka była jednym wielkim dylematem. Tyle że w jego głowie ten dylemat szybko topniał pod żarem jaki się w nim coraz bardziej rozbudzał. Jak zawsze gdy czynił coś złego zaczynał sobie to wszystko tłumaczyć, że przecież on niewinny. Tu przez głowę przeszło mu wspomnienie z nightclubu, gdy zastanawiał się czy Asu nie jest z Toshiro na relacjach seksu bez konsekwencji, mimo zerwania. Japończycy ten motyw mieli bardziej rozwinięty niż społeczeństwa z zachodu. Seks bez zobowiązań, byle z kimś nieprzypadkowym. Choćby z przyjacielem, bez podnoszenia tego tematu później.
Jak teraz? Z nim?

Umykało mu oczywiście, że Asuka może potraktować to inaczej i sprawy mogą się skomplikować. W jego przypadku motyw iż mógłby kogoś zranić umykał nader łatwo.

Wciąż powoli i delikatnie zaczął masować jej biodro po chwili przesuwając dłoń na jej udo. Wysoko. Palcami muskając jego wewnętrzną stronę odwrócił lekko głowę tak, że do tej pory opierając się skronią o jej skroń teraz stykał się z nią czołem zbliżył usta do jej ucha niby przypadkiem muskając nimi płatek ze srebrnym kolczykiem. Jakby coś chciał powiedzieć, ale milczał wciąż palcami bawiąc się jej delikatną skórą i wędrując powolutku wyżej i wyżej. Słyszała i czuła tylko jego oddech świadczący o sporym podnieceniu i pożądaniu.
Tego nie mogła już ignorować.
- A... Alice-chan? - szepnęła pytająco, podnosząc na niego wzrok.
- Ja… - Zaprzestał ruchów dłonią, ale jej nie cofnął. - Mam… - zbliżył do niej twarz spoglądając w oczy. - Mam przestać? - odszepnął, a w głosie słychać było jak bardzo tego nie chce.
- Wiesz, że bardzo cię lubię...
Oho, to był idealny wstęp do bolesnego “ale”.
- ...ale... nie umiałabym potem chyba spotykać się z tobą i Toshiro. To by było... dziwne. - powiedziała zmieszana, choć nie odsunęła się w sumie.
- Mhm… - Ten emocjonalny terroryzm zapalił mu w głowie jakąś lampkę, nawet gdy nie robiła tego specjalnie. Był to jakiś argument, aby zabrać rączki i już całkiem grzecznie oglądać film dalej. Inna sprawa, że mleko się już rozlało i “to” co właśnie zainicjował, było by niedopowiedziane i urwane. Ciągle między nimi.
- Ja od dawna… - musnął ustami jej policzek bardzo lekko zaciskając rękę. Jakby chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego znów zbliżył usta tym razem do jej ust.
Spojrzała na niego z paniką w oczach.
- A...Alice-chan... to jest z... - cokolwiek chciała powiedzieć, utonęło w fali przyjemności, jaka przetoczyła się przez ich ciała, gdy usta oboje natrafiły wreszcie na siebie. Wargi Asuki były tak miękkie i delikatne, jak Lindsay sobie wyobrażał nieraz... a może nawet bardziej?
Całował ją powoli smakując to i trzymając na wodzy zachłanność, a jego ręka znów bardzo powoli zaczęła wędrować w górę przebijając się pomiędzy lekkim ściskiem nie dość ciasno jej złączonych nóg. Zabrał rękę z jej ramienia do tej pory obejmującą i wplótł we włosy, jakby z jednej strony pokazując swe uczucia i zatracanie się w niej, a z drugiej pozostawiając jej wolną drogę do chyba ostatniej możliwości ucieczki od tego co na ekranie Noah i Allie kończyli, a tu na kanapie zaczynało się w najlepsze.
Gdy przerwali pocałunek, by zaczerpnąć oddechu, Asuka otworzyła oczy i popatrzyła na mężczyznę z żalem, ale i ufnością.
- Alice-chan... - powtórzyła - co ty... czy ty... coś do mnie... - pultała się, a jej dłoń delikatnie uścisnęła jego, tę pomiędzy jej nogami. - Nie powinniśmy... - zakończyła, spuszczając wzrok.
- Przecież wiesz, że czuję… - odpowiedział miękko i zaplótł dłoń na jej palcach. - Ale… ja rozumiem… - nie odsunął się, nie zabrał dłoni, nie przestał pieścić jej włosów. - Bo jestem, obcy…? - Spuścił głowę składając pocałunek na złamaniu między jej szyją, a obojczykiem.

To było celne zagranie.

- Wiesz, że nie! -
zaprzeczyła z mocą, unosząc się i opierając dłonie na jego piersi. - Chodzi mi po prostu o naszą przyjaźń. Jak to się nie uda... zaczniemy się unikać... albo będzie jak z Toshiro... niby w porządku a gdy któreś będzie w złym humorze... pełno bolesnych igiełek, wbijanych ot tak, nawet przy głupiej gadce o pogodzie. - Westchnęła. - Alice-chan... ja po prostu... ja...
Jej dłonie osunęły się niżej. Kobieta oparła się teraz na jego udach i dopiero teraz chyba dotarło do niej że pod ręcznikiem, który obecnie nieco się osunął, gaijin był zupełnie nagi.
- Och... -
skomentowała to odkrycie.
I był to idealny moment na to by się z nią zgodzić. Przytulić i już nieerotycznie pocałować w policzek. Gładkimi słowy obrócić całą sytuację w próbę między dwojgiem przyjaciół na coś więcej, ale zakończoną jedynie trzeźwym wyborem czystej przyjaźni. Wyborem okupionym ofiarą i wyrzeczeniem, bo ręcznik przypominał w tym momencie rozpięty namiot, co dziewczyna zauważyła pewnie dopiero teraz skupiając się na okryciu Lindsaya. To mogłoby nawet tę przyjaźń scementować i nadać jej jeszcze inną płaszczyznę. Wiedzę, że lecą na siebie nawzajem w pewnym stopniu. To mogłoby też być powodem dla którego wcześniej czy później i tak wylądowaliby w łóżku wiedząc jak na siebie działają i wybierając jednorazowy seks bez konsekwencji. Gdyby Asu do tego dojrzała.
Tak właśnie powinno się stać, a Alice mógłby nawet powiedzieć jej, że Toshiro wciąż coś do niej czuje, by dać jej furtkę by spróbowali znowu i była szczęśliwa?
Ale problemem w tym wszystkim było to, że to był Alice. Alice już mocno rozochocony, Alice czujący ciepło jedwabistej skóry, świadom, że dziewczyna w jakiś sposób go pragnie. Alice skrzywiony. Nawet gdy zapewne wiedział, że z tego związku nic nie będzie, był już na haju podniecenia.

I miał w dupie to co będzie później.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline  
Stary 31-07-2017, 18:14   #50
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Jedną ręką delikatnie wziął ją pod podbródek nakierowując jej wzrok z ‘namiotu’ na swoje oczy.
- A skąd wiesz, że się nie uda, Asu? - Jego mina była wcieleniem niewinności i jakiejś determinacji połączonej z nadzieją. Epatował tym wytrenowanym słodkim urokiem, a ona nie bardzo mogła wiedzieć, co się kryje pod tymi emocjami jakie mogła odczytać i zapewne robiła to błędnie. - I myślisz - spojrzał jej w oczy jakby smutniejąc lekko - że jestem człowiekiem, który mógłby tak kochanej dziewczynie wbić jakąkolwiek igiełkę i złośliwość? - Zmienił taktykę, jego ręka nie zaczęła znów krążyć po jej ciele naruszając intymność. Po prostu odwrócił to.
Sięgnął ku jej dłoni opierającej się na jego udzie i delikatnie oderwał ją od niego przenosząc na swą męskość. Jakby to on jej się poddawał, a nie odwrotnie. Drobne palce odruchowo objęły kształt, na który natrafiły, cofając się, gdy poczuły jaki jest on twardy, gorący i pulsujący zarazem. Po czym, zgodnie z przewidywaniami Szkota, wróciły na swoją pozycję, pieszcząc mężczyznę wciąż niepewnymi, ale coraz bardziej pożądliwymi ruchami.
- Alice-chan... wiesz, że babcia by się ucieszyła. No i... jesteś taki... taki... duży... - Asuka chyba sama złapała się na tym, że plecie trzy po trzy, bo umilkła i w nagłym zrywie odwagi wpiła się ustami w wargi Lindsaya. Oddał pocałunek z pasją, której już nie krył, bo nie miało to sensu. Jednocześnie nie pozwolił, aby ta chwila odwagi dziewczyny miała choćby szansę wrócić do niepewności. Jego prawa dłoń zacisnęła się na jej niewielkiej, kształtnej piersi, przez materiał sukienki i stanika, podczas gdy druga wślizgnęła się pod sukienkę chwytając mocno za krągły pośladek.


Westchnęła cicho, po czym dosłownie wskoczyła na niego, siadając okrakiem. Jej drobna rączka odnalazła na nowo jego męskość, tym razem odchylając powierzchnie ręcznika zupełnie. Usta kobiety pożądliwie spijały jego wargi, jakby w ten sposób sycąc się odwagą, a on dodawał jej tego kurażu pieszcząc jej ciało. Ręka spoczywająca na pośladku zaciskała się na nim mocno, powoli, za każdym razem sięgając głębiej pod majteckzki palcami i zaczynając lekko muskać jej kobiecość. Druga dłoń Szkota… buszowała po jej ciele zupełnie odwrotnie. Pożądliwie. Chaotycznie i pobieżnie muskając wciąż zakryte dwoma warstwami materiału piersi, szyję, brzuch, uda. Jednocześnie wciąż oddawał zachłanne pocałunki starając się robić to czule. Wyglądało to jakby się do siebie przyssali. Nieśmiała i czuła dziewczyna z dużymi pokładami, jak to czasem bywa, drzemiącej pod tym bezwstydności. Ogień i woda, pozornie dwie sprzeczne rzeczy, ale gdy udało się to połączyć… Alice dłońmi i ustami wytyczając zupełnie różne tempo i emocje, starał się nie stracić w niej teraz ani jednego ani drugiego.
- Alice-chan... - szeptała jego imię jakby to było zaklęcie, za każdym razem gdy ich wargi oderwały się od siebie.
Widząc jak pręży się pod jego dotykiem, jak rozchyla pożądliwie usta i powoli, acz bardzo zmysłowo zaczyna falować bioderkami, dociskając się do jego dłoni, widział jak budzi się jej temperament. Od kiedy poznał Asukę, wiedział, że nie jest ona typową, osaczoną konwenansami Japonką. Ta dziewczyna, choć dobra z natury, lubiła czasem zrobić coś szalonego. A teraz chciała to zrobić właśnie z nim. Języczek Japonki musnął płatek ucha mężczyzny, gdy przytuliła się do niego.
- Alice-chan... - znów wyszeptała, a potem na jego szyję spadł grad jej pocałunków.

Wstał podtrzymując ją jedną ręką, ale i tak musiała opleść go nogami aby nie zsunąć się z niego. Zdziwienie na jej twarzy przemknęło dopiero gdy zrozumiała, że nie niesie jej do sypialni, a… do drzwi wejściowych. Zamknął jej usta pocałunkiem i zapalił światło włącznikiem przy drzwiach, bo półmrok panujący w pokoju uniemożliwiał mu cieszenie się pełnym widokiem. Złożył ją na puszystym dywanie równie nagle… i znów głęboko pocałował cały czas starając się utrzymywać ją pomiędzy bezwstydnym budzeniem się szalonego temperamentu, a skołowaniem jego poczynań nie pozwalającym na pełną przemianę z nieśmiałej dziewczyny. Miał lekko ułatwione zadanie pod tym względem, że czytał z ludzkich emocji jak z książki, a Asuka nawet nie próbowała ich skrywać. Obmacywał zachłanniej jej ciało i całował szyję, obojczyk… by zwolnić i klęcząc między jej nogami sięgnąć pod jej sukienkę. Odwinął ją zamaszystym gestem i zaczął powolnym ruchem ściągać jej majteczki patrząc lubieżnym wzrokiem prosto w jej oczy.
Zobaczył w nich idealną wprost mieszankę strachu i pożądania. Gdzieś tam umysł dziewczyny wciąż wysyłał sygnały obronne, lecz jej ciało śpiewało własną pieśń.
- Alice... proszę... - szepnęła, wstydliwie chwytając jego dłonie, by uniemożliwić mu pozbawienie jej białych, bardziej dziewczęcych niż kobiecych majteczek - tak idealnie podkreślających niewinność jej charakteru. Uśmiechnął się, tak bardzo ciepło, z uczuciem patrząc jej w oczy. Jedna jego dłoń oswobodziła się i delikatnie dotykała jej ciała drażniąc i wzbudzając podniecenie, podczas gdy druga po prostu kontynuowała powolne pozbawianie jej bielizny przemagając nieustępliwie odruchowy dziewczęcy protest.
- Asu… - powiedział cicho przenosząc wzrok pomiędzy jej oczyma a odsłanianą właśnie kobiecością. - Jesteś taka piękna…
- Ja... nie mogę uwierzyć, że to... że my... -
przełknęła ślinę, po czym dodała cichutko: - Wejdź we mnie Alice.

Odrzucił gdzieś w bok białe majtki i zbliżył się rozchylając jej nogi, ale wchodzić w nią jeszcze nie miał zamiaru. Był cierpliwy, a Asuke naprawdę niesamowicie wręcz lubił. Gdy była taka potrzeba, to zabijał bez mrugnięcia, ale gdy była taka możliwość, to z radością sprawiał przyjemność bliskim osobom.
Chciał mieć pewność, że Asu ją tu osiągnie.
Zamiast wejść w nią zaczął po prostu całować wewnętrzną część jej uda. Powoli by jak najbardziej ją rozpalić pieścił i drażnił skórę kierując się ku miejscu w które spoglądając z takim pragnieniem, budził wypieki będące echem wstydu gdy przenosił wzrok na jej oczy. Manipulując tak dotykiem i wzrokiem sprawił, że jednocześnie zakryła ręką swą szparkę i odwróciła głowę w bok z płonącymi policzkami, a jednocześnie rozchyliła szerzej nogi i wplotła z pewną niecierpliwością drugą dłoń w jego włosy.
Gdy polizał wierzch jej zakrywającej kobiecość ręki, zadrżała lekko. Przez chwilę nic się nie działo, a jej dłoń kierująca go za włosy napotkała opór. Drżąc odwróciła głowę z powrotem na niego, chcąc zobaczyć co stoi za zwłoką i zobaczyła jak spogląda na nią z lekkim, czułym uśmiechem. Zabrał jej dłoń i patrzył w jej wilgoć przez chwilę, jakby chciał by widziała to i wywołać tym kolejną dawkę wstydu.
Po czym znienacka zanurkował ustami w jej wilgotną miękkość.
Japonka zaczęła wić się niby żmijka, pojękując przy tym słodko.
- Alice... chan... yamete... - szeptała, choć było wyraźnie widać, że wcale nie chce by przestał.
Zadziwiające jak bardzo zmieniła się. W ogóle nie przypominała teraz tej Asuki, którą była na co dzień. Kto mógłby przypuszczać, że za tymi nieco frywolnymi żartami i siostrzanym ciepłem kryje się wulkan temperamentu, który teraz domagał się ofiary, by móc wybuchnąć? Szybkimi ruchami języka obdarowywał ją tą ofiarą. Doskonale widział różnice pomiędzy cichym “yamete”, a mową jej ciała. Przynajmniej interpretował to w ten sposób. W efekcie gdyby naprawdę chciała by to przerwać być może by ją zgwałcił. To na szczęście była kwestia zupełnie nie na tu i teraz. Czuł jej żar i wilgoć, oraz jak ‘yametując’ sobie cichutko lekkimi ruchami bioder dociska się do jego ust. Wsunął dłoń pod sukienkę i pod stanik obłapiając przyjemny, ciepły kształt zwieńczony sztywnym sutkiem. Wciśnięty nosem w miękką kępkę włosów wirował językiem w jednym punkcie.
Sam się zaczynał w tym zatracać.
A ona wiła się coraz bardziej. Choć wciąż miała na sobie sukienkę, udało mu się zsunąć jej stanik, przez co widać było dokładnie prężące się pod materiałem sutki kobiety, która jęcząc z każdą chwilą głośniej, nagle zastygła, wyginając kręgosłup w łuk i odrzucając głowę do tył. Czując drżenie jej kwiatu kobiecości, Alice nie mógł mieć wątpliwości co się teraz z nią dzieje. Asuka jęknęła przeciągle, wczepiając się palcami we włosy Alice, jakby ze strachu, że mógłby ją teraz zostawić. Nie miał jednak rzecz jasna takiego zamiaru. Przez dłuższą chwilę wciąż wirował kreując jej kolejne spazmy jęków, ale nie mógł i nie chciał dłużej czekać. Zastępując usta palcami w pieszczeniu jej niewielkiego guziczka przesunął się wzdłuż jej ciała przylegając do niej w końcu i przygniatając swym ciężarem. Kiedy palce Lindsaya zagłębiły się w pulsującym wnętrzu kochanki, rozpychając je nieco, jej biodra od razu wystrzeliły w górę, domagając się więcej. Delikatne paluszki zaś przepełzłszy po boku mężczyzny, dotarły do jego męskości, jakby chcąc sprawdzić czy aby na pewno jej pożąda. Było to zresztą jak sprawdzanie czy woda jest mokra.

Nie przestając przebierania palcami pocałował ją spoglądając po tym w jej oczy.
- Alice-chan... nie patrz... - powiedziała, odwracając rozpaloną twarz. Gdzieś tam w kąciku jej oczu dojrzał nawet małą łezkę. Ciało jednak prowadziło własną konwersację z ciałem mężczyzny w języku, który powstał wiele, wiele lat temu i trwał w niezmienionej formie, by kochankowie mogli z niego korzystać.
- Kiedy ja… uwielbiam na ciebie patrzeć Asu - odrzekł całując jej szyję i ugniatając pierś. Palce ustąpiły miejsca czemuś… zdecydowanie większemu. Wślizgiwał się w nią powoli, ale cal za calem wypełniając ją, aż do końca. Choć zadbał o jej gotowość, Azjatka i tak syknęła z bólu i wczepiła się pazurkami w jego plecy, zastygając w napięciu i czekając aż jej wnętrze przyzwyczai się do mężczyzny, by wpuścić go głębiej.
- To jak... brat... z siostrą... okropne... - poskarżyła się, gdy powoli zaczął się w niej poruszać. Nie wyglądało jednak na to, by czuła jakiekolwiek obrzydzenie.
Wręcz przeciwnie.
To wyznanie, że przez jego relacje z Natsuko w tej przyjaźni traktowała go w pewien sposób niby brata, nastapiło ‘ciut’ za późno. Mimo pożądania szalejącego mu w głowie całkowicie zrozumiał te sprzeczne emocje w jakich tonęła, oraz to, że po wszystkim pewnie będzie musiała sobie z tym poradzić. Bez rąk rozpalających ją, bez sztywnej męskości penetrującej jej wilgotną ciasnotę. Alice pożałował jej gdy zaczął poruszać się, z początku powoli.
Nie chciał by była smutna i zamotana.
- Kocham Cię Asu… - skłamał szeptem do jej ucha przygryzając lekko płatek. Albo może po prostu bardzo nagiął prawdę… Tak, to określenie widział lepszym.
Jak zawsze nie bardzo liczył się z konsekwencjami nie myśląc co to dla dziewczyny może znaczyć. Był takim anty-Faustem. Zło czynił dobro zamierzając. Konsekwencje były odległe, tak jak i pewnie te, które wiązały się z wbijaniem się w nią metodycznie bez gumki. Tak spłodzony został Chris. Lisa zresztą też… To było jednak poza skalą jego postrzegania w tym momencie.
Zwiększył lekko tempo.
- Alice-chan... ja... też... - powiedziała, z trudem łapiąc powietrze. Teraz, gdy ból minął, była niczym instrument w jego ramionach, a on był jej wirtuozem. Asuka wtuliła się w szyję Lindsaya, cmokając raz po raz skórę i wodząc po niej języczkiem w rytm podobny temu, jaki narzucały lędźwia gaijina. A ten rytm ulegał coraz większej zmianie. Z początku powolny jakby jedynie przyzwyczaić chciał kochankę do wypełniającej ją męskości, potem mocniejsze posuwiste ruchy…
Teraz jednak Szkot zaczął szybko i głęboko ‘ujeżdżać’ dziewczynę pieszczotami dłoni starając się pomóc jej płynnie przejść z czułego, delikatnego aktu, w mocny, szybki i skażony nuta wyuzdania seks. Splótł palce dłoni na jej dłoniach w dwuznacznym geście. Jednocześnie dającym poczucie bliskości splecionych rąk, ale i unieruchamiając ją w pełni, zdając całkowicie na jego łaskę. Coraz szybsze i głębsze ruchy w niej z tą “łaską” nie bardzo się kojarzyły.
Postękiwania dziewczyny przeszły w jęki, a te z kolei w krzyki. Jej drobna budowa nie do końca pasowała do postawnego gaijina, jakim był Alice. A teraz, gdy brał ją coraz bardziej egoistycznie, Asuka mogła to poczuć. Wydawało się nawet przez chwilę, że chce się wyrwać, uciec, lecz albo się poddała, albo przyjemność spółkowania była zbyt wielka. Zamknęła teraz oczy i zagryzając ząbki na ramieniu Lindsaya, orała jego plecy pazurkami za każdym razem, gdy wchodził do końca. On zaś wbijał się w nią dalej, błądził dłońmi po szczupłym ciele na powrót uwalniając jej ręce i obsypywał pocałunkami twarz, szyję, piersi lekko jedynie wyłuskane ze stanika. Intensywność tego aktu była nader widoczna choćby po tym, że nie zdjął jej nawet sukienki. W pewnym momencie po jednym z głębszych posunięć uczynił gest jakby starał się obrócić ją na brzuch.

Zrozumiała.
Była w tej chwili całkiem w jego mocy, toteż obróciła się gdy zwolnił uścisk. Wyprężyła teraz przed nim nagie pośladki, przysłonięte częściowo przez wygniecioną sukienkę.
- Jak mam... - nie dokończyła, poddając się zupełnie jego woli i temu, co chciał z nią uczynić. Wsunął się w nią z głodem spowodowanym tą chwilą przerwy od obecności w jej mokrym wnętrzu. Ucapił za zmysłowo wypięte biodra i zaczął wbijać się w nią jednocześnie nabijając ją na siebie. Czuł zbliżającą się falę, ale na razie starał się jeszcze odsunąć ją od siebie. Między innymi dlatego rytm był dużo wolniejszy niż przed paroma chwilami, gdy jeszcze na niej leżał. Za to wchodził w nią głębiej, co sama komentowała głośnymi krzykami. Przez chwilę Lindsay nawet pomyślał o sąsiadach, ale... co go tam? Raz za razem napierał na jej kształtną pupcię, zaś wczepiona palcami w we włochaty dywan Asuka starała się jakoś przetrwać ten szturm. Słyszał ból w jej głosie - ból i rozkosz zarazem. Ciężko było mu się powstrzymywać. Przylgnął do jej pleców wypięty w łuk i pocałował kark, jednocześnie mocno obłapiając obie piersi.
- Asuuu… - wyszeptał do otumanionej rozkoszą dziewczyny. - Jak… chcesz Ty…? Jak lubisz? - Czyniąc w niej lekkie, krótsze ruchy podbijał jej stan. Szepcząc tak aby zdradziła mu własne skryte fantazje, czuł się jak sam szatan.
- Nie... nie pytaj mnie o to... - mówiła z trudem. Wyglądało na to, że znów była bliska orgazmu i teraz nie myślała rozsądnie. Przez to też nie potrafiła zataić pewnych rzeczy - Raz.... raz śniłam o tobie... brałeś mnie jak... teraz... od tyłu w sensie, ale... przy oknie... kazałeś mi patrzeć... i inni też na mnie patrzyli... Alice-chan... nie, to zbyt... zbyt wyuzdane... sama nie wiem skąd ten sen... to pewnie ta striptizerka... proszę, nie słuchaj mnie…
Uśmiechnął się znów całując jej szyję i mocno ściskając piersi. To była… dobra wiedza. Wyobraził ją sobie jak spełnia z nim tę fantazję lekko naćpana prochami. Znów zwiększył tempo i sam jęknął zbliżając się do szczytu. W końcu zesztywniał po chyba najgłębszym mocnym wbiciu się w nią i poczuła jak w niej tryska. Przeżywając silny orgazm dygotał ściskając ją mocno, z ustami łapczywie wczepionymi w jej szyję.
Czy to by sprawić mu przyjemność, czy pod wpływem jego rozkoszy, z gardła Asuki wyrwał się długi zwierzęcy jęk, obwieszczający całemu światu ich rozkoszne chwile. Dopiero po chwili jej ciało rozluźniło się. Kobieta dyszała i drżała pod nim jak po maratonie.



Gdy był w stanie choć trochę uspokoić oddech Alice odkleił się od Asuki i wysunął z jej wilgotnego wnętrza. Wziął ją na ręce i położył na kanapie siadając obok, na podłodze. Pocałował w policzek i zaraz pieszczotliwie pogładził go dłonią, drugą ręką starannie zakrywając jej nagość sukienką.
Czuły gest przesłaniał jego głębię.
Ułożył ją w ten sposób, aby wypływające z niej nasienie musiało ubroczyć kieckę i z przodu i z tyłu. W Alice’a planach nie było aby poszła dziś do tej pracy.
- Żałuję, że nie odważyłem się na to wcześniej Asu… - powiedział przysiadając na podłodze obok kanapy i opierając głowę na jej łonie. Szczerze i czule się uśmiechał, gdy skierował dłoń by bawić się jej palcami.
- Jesteś niemożliwy... - odpowiedziała tym samym czułym i zarazem zmęczonym uśmiechem. Palcami odgarnęła zlepione potem włosy z jego czoła.
- Ja... wciąż nie wiem, czy to było dobre... - westchnęła - ale teraz mi dobrze i nie zamierzam o tym myśleć.
- Będzie dobrze Asu -
pogładził jej policzek - obiecuję.
Wstał jakby niechętnie.
- Zaraz wrócę - powiedział wymownie wskazując drzwi łazienki.

Stanął przed lustrem.
Czuł się… dobrze.
Bardzo dobrze.
Nie chodziło tylko o seks, ale i o samą Asukę. Cieszył sie jej uśmiechem i jakby coś tam w głębi niego nuciło znajomą melodyjkę, która grała w nim przy Isie. Choć Asu chyba nie miała szans zbliżyć się w tym do Szkotki. “Babcia się ucieszy…” wspomniał jej słowa. To też było miłe. Do tego ta niewinność i radość przełamywania jej, materiał na długo, na wiele dużej radości.
Zważył w rękach pastylkę o mocy większej niż zwykła viagra. Korzystał z tego w przypadku zamawiania dziewczyn, by nie tracić zbędnie czasu za który przecież płacił. Asu mówiła o trzech godzinach. Ten czas się kończył, ale.... nawet Japończyk może czasem wziąć wolne z pracy przez “nagły przypadek”. Alice już zaczynał wdrażać w życie kolejny plan. Z zaskoczeniem skonstatował, że nawet i bez seksu obecność dziewczyny, gdyby zdecydowała się zostać, wzbudza jakąś lekką radość.
Ale…
- Dzień święty święcić - powiedział łykając tabletkę i kierując się do salonu.
Ta niedziela miała wszelkie podstawy i potencjał, aby być bardzo udana.

Tymczasem jednak zastał Asuke pochyloną nad swoją przepastną torebką.
- Muszę się zbierać - powiedziała, wzdychając ze smutkiem. - Muszę się przebrać... Mogę wziąć prysznic? Ta sukienka... do niczego się nie nadaje, ale na szczęście mam ubrania, w których wczoraj przyszłam do soby. Starczy by dotrzeć do siebie na mieszkanie - powiedziała z uśmiechem wyrażającym dumę z własnego ogarnięcia.
- Może zostaniesz? - Położył jej delikatnie dłoń na ramieniu. - Może ktoś się zamieni, albo… każdy ma prawo do ‘nagłego’ dnia urlopu, nie?
- Nie w naszym kraju Alice-chan -
odpowiedziała odwracając się i dając mu pstryczka w nos. - Yuno jest po 12 godzinach zmiany, nie mogłabym jej prosić. Yamada wyjechała z chłopakiem... nie, niestety, muszę iść. - Wzięła rzeczy z torby i skierowała się do łazienki.
- Zostało więc tylko jedno - rzucił za nią wzdychając. - Telefon na lotnisko z informacją o bombie. Zamkną je i nie będziesz musiała nigdzie jechać.
Zaśmiała się, biorąc to za żart.
- Nie kuś! - powiedziała i zniknęła za drzwiami.

Gdy brała prysznic, on z żalem zmuszał się do torsji nad zlewem kuchennym.
Potencjał tej niedzieli uległ radykalnej zmianie.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172