Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-10-2017, 12:36   #1
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
[Avatar-TLOK/Fae] Księga V - Poszukiwania.

Lato było piękne tego roku. Słońce świeciło, deszcz prawie nie padał, a powietrze znad kontynentu ogrzewało Port Alongqin, co wielce radowało mieszkańców, bowiem tego dnia miał się rozpocząć wielki koncert nowej gwiazd prosto z Republki. Taka wizyta była dla mieszkańców dotychczas ponurego miasta żyjącego z pośrednictwa w handlu, przetwórstwa ryb i pożytkowania darów ziemi. Ta noc, choć jedna z najkrótszych w roku, trwająca ledwie parę godzin, będzie teraz jedną z najdłuższych. Na niebie, na którym zazwyczaj można było spotkać szczurłębie, mantaloty i strzębikoty nie brakowało teraz latających bizonów i lemurów przybyłych razem z Ikki.

Daichi
Aspirant Kaburagi Daichi zaglądał do lodówki, z niepokojem obserwował swoje zasoby. Chyba będzie trzeba wreszcie zrobić zakupy… Choć nie był pewien, czy będzie miał czas na zakupy, dziś ma nadprogramową zmianę z uwagi na koncert. Pewnie i tak rano nie wróci do domu, bo zawsze były po takich zabawach problemy z pijanymi niedorostki, a czasem to i znacznie gorzej. Zresztą. Były jajka, a jak są jajka to jest jedzenie. Rin słuchał radia i popijał gorącą herbatę z imbirem. Tę noc spędzi u wujka Mahka, czyli pewnie jutro będzie miał niestrawność po jego smażeninie. . Nagle rozległ się dzwonek. Daichi zszedł niespiesznie na dół i otworzył drzwi i nagle poczuł, że ktoś obejmuje go z całej siły. Zaraz ten ktoś się odsunął zobaczył, że to Kohaku. Urosła, nieco wychudła i miała trochę dłuższe włosy, ale to była ona.

- Cześć tato. Przez jakiś czas chyba będę u ciebie mieszkać, bo mama powiedziała, że ona i ciocia Yuki lecą na zachód pod posąg Yanchen na jej święto, a potem odwiedzą wszystkie świątynie i biegun południowy. Mogę iść na koncert? Proszę, proszę, proszę wszyscy moi koledzy tam będą i w ogóle to będą grali Żukowcy, ten nowy zespół i Aibo i w ogóle będzie wspaniale. Proszproszeproszeprosze!

Aiko
Gdzieś indziej do portu zawinął kuter rybacki, na którego pokładzie przybyła Aiko. Po niezlicznych, albo dziesięciu dla tych pozbawionych poetyckiej duszy, pracy ponad siły zwykłego śmiertelnika, lecz nie jej, osoby, która była za pan brat z dwoma światami. Na dodatek kapitan ofiarował jej i jej bratu bilet na koncert. Nie mogła się doczekać tego cudownego widowska. Główną gwiazdą miała być Aibo, żywa gwiazda kracząca pośród maluczkich, ale wspierać ją mięli wietrzni śpiewacy grający pieśni o miłości, pokoju i harmonii, od których serce przepełniała miłość do ludzkości i wszechświata.
Szła zmęczona. ale radosna do swego niewielkiego mieszkania w Zachodnim przedmieściu. Krok za krokiem, niczym samotny pielgrzym, co zagubił się w dżungli po drodze do sanktuarium obiecującego oświecenie i mądrość, a teraz ugina się pod nieznośnym bagażem doświadczeń, co odrywają go od raz podjętej decyzji. Także przecie znajdowała się w dżungli, lecz nie tej prawdziwej i naturalnej, co tętni życiem w zgodzie i harmoni, lecz w żywym kamiennym trupie wżynającym się w zdrowe ciało przedwiecznej tajgi niczym pierwszy kamienny grot, co kierowany nieludzką potrzebą zadawania śmierci wbijał się w ciało ofiary tylko po to by zakończyć nieopisywalny cud życia.
Weszła na klatkę schodową, co wiła się niczym trzewia jakiegoś monstrum, co połykało ludzi by ci potem gnieździli się w jej ciele z kamienia i cegieł. Zapukała do drzwi, ale ledwo stuknięcia ucichły, otwarły się one i zobaczyła w nich swego brata.
- Jesteś siora! Nie mogliśmy się już ciebie doczekać, naprawdę! – zawołał i wciągnął ją do pokoju. W środku czekali już jego koledzy. ZhuZhu, na którego gładkim policzku widniała blizna i który Świdnie posługiwał się nożem, a którego ojciec był handlarzem „Tymowym”. Ubraną na biało dziewczynę, które tak też przefarbowała włosy na biało każącej się nazywać „Ostatnim blaskiem dnia zwiastującym koniec wszelakiej nadziej” lub po prostu Blaskiem, której rodzina prowadziła sklep rybny oraz Cencequ, wysoką dziewczynę ze złotym zębem, która chciała zostać mistrzynią probendingu, choć była przeciętnym tkaczem ziemi. Pokój jaśniał czystością. Jej kochany braciszek wymył okna, podłogi, sufit… Wyprał franki, dywany, kapy… Czy nie czuła jakiegoś dymu?

Marko
Sierżant Marko mieszkał w niewielkiej wietrznej klitce na poddaszu, w wysokiej i odrapanej kamienicy, w której zawsze było wilgotno, właścicielką była jakaś stara jędza, która gdyby mogła, to jadła by spod siebie i żądała połowy jego pensji jako kaucji. Na szczęście lokatorzy wydawali się uczciwi… Po za tymi dzieciakami , który przydzielono mu z zasobów policyjnych, choć był to dosyć monstrualny gruchot... Właśnie wyjrzał przez okno i zobaczył, jak ktoś bierze jego samochód na lawetę.

Dwa tygodnie wcześniej naczelnik Mako tłumaczył pięciorgu policjantów cele wymiany funkcjonariuszy pomiędzy Miastem Republiki a Portem Alongqin. Dzięki temu przedsięwzięciu policja w tamtym prowincjonalnym państwie miała nauczyć się nowoczesnych metod prowadzenia śledztwa, a funkcjonariusze z republiki mieli nabyć umiejętności przetrwania w dziczy, choć nie potrafił sprecyzować jak policjantom pracującym w jednym z największych miast świata mogły się one przydać. Gdy jednak zbierali się do wyjścia, naczelnik rzekł.
- Ty marko zostań, mam do ciebie sprawę – rzekł Gdy wszyscy wyszli dodał
- Wiem kim był twój dziadek, nie pytaj skąd. Nie martw się, nie zamierzam ci tego przypominać, wręcz przeciwnie mam dla ciebie misję – położył na stole zdjęcia.
- Kilka tygodni temu kilku złodziej z szajki złotorękich włamało się do pewnej rezydencji i ukradło kilka cennych przedmiotów. Poniewczasie zdali sobie sprawę, że okradli samego gromowładnego. Na ich szczęście, znaleźli kupca na kradziony w Porcie Alongqin. Zolt wysłał ponoć za nim jedynego ze swoich najgroźniejszych morderców Trupiookiego, a ty jesteś jedynym z ludzi jakimi dysponuję, który wie jak wygląda. Po pierwsze chcemy ująć szajkę, ale przede wszystkim, poznać tożsamość kupca i odzyskać to – pokazał zdjęcie, na którym uwieczniono maskę Amona.


Dachi i Marko
Późnym południem zjawili się na komisariacie, Jednak O ile Daichego jak i resztę zaproszono do Sali posiedzeń, to Marko miał czekać w sąsiednim pomieszczeniu dla, jak to ujął inspektor Gendo, lepszego efektu. Najpierw przydzielał wszystkim zadania i omawiał, dosyć ironicznie, czekające ich wyzwanie. W końcu rzekł.
- No, jednym słowem, jak nikt nie zginie lub nie ogłuchniecie, to macie prawo być z siebie dumni – zaśmiał się cicho – Teraz pora na ciebie Daich. Myślę, że pora byś dostał nowego partnera i to takiego, który tak jak i ty będzie tkaczem i któremu przekażesz swe doświadczenie – posterunkowa Enkh aż podspawała licząc, że to o niej mowa [/i] Oto sierżant Marko. TADAAM[/i] – drzwi otwarły i stanął w nich młody funkcjonariusz. Posterunkowa Enkh oklapła.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 22-10-2017 o 19:34.
Slan jest offline  
Stary 17-10-2017, 16:27   #2
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację



Mieszkanie w Zachodnim Przedmieściu, ranek

Marco odetchnął głęboko, wciągając w płuca rześkie, nadmorskie powietrze. Jak okazało się po przyjeździe, z uwagi na szczelność ścian, okien czy sufitu, aby odetchnąć świeżym powietrzem, nie trzeba było otwierać okna.
- Tkacze wiatru czuliby się jak u siebie. - mruknął cicho, obserwując małego żuczka który intensywnie próbował wcisnąć się w jedną z mniejszych szpar między ścianą a podłogą.

Po krótkim podliczeniu zasobów pieniężnych uznał, że z głodu raczej nie umrze, przynajmniej do końca tego miesiąca. A w razie konieczności dieta przekąskowa jeszcze nikogo nie zabiła, prawda?
Z szafy wyjął mundur, nieco przygnieciony podczas podróży, rozłożył go na stole, po czym po przeszukaniu szafy znalazł stare żelazko.
Oczywiście prądu w takim luksusowym apartamencie nie uświadczysz. A węgla szczodra dobrodziejka dała tyle, że chyba odmierzała naparstkiem. Takim akurat na mały palec. Wziąwszy żelazko do ręki, był gotowy do rozgrzania go w sposób alteratywny, gdy z ulicy dobiegł go łoskot i okrzyk.
- I jak ładujesz głąbie? Łańcuch pod oś podkładasz? Tu masz zaczep, matole, patrz, tak się ładuje na lawetę!
- Odcholowują kogoś. - mruknął do siebie podnosząc żelazko, ale natrętna mysl nie dawała mu spokoju. W końcu zaskoczył.

Wczoraj wieczorem to jego samochód był jedynym zaparkowanym przy tej ulicy.

Jednym susem dopadł do okna i ujrzał jak jego jedyny środek transportu, przydzielony do wykorzystania przez policję Portu Alongquin, właśnie jest ładowany na lawetę przez dwóch mechaników, starego grubaska i młodego, wypłoszonego chudzielca. Stary własnie kończył opierniczać młodego gdy Marco zawołał z góry:
- Czekajcie! To mój samochód! - po czym jego głowa znikneła z widoku, gdy dopinając szelki, w spodniach i koszuli popędził sprintem na dół.

Czy tylko mu się zdawało, że gdy wybiegał na ulicę, z mieszkania swoich sąsiadów z dołu usłyszał salwę śmiechu?

...

Komisariat Zachodnie Przedmieście, późne południe, tego samego dnia

Nie chcąc psuć efektu swojemu nowemu przełożonemu, Marco czekał za drzwiami zgodnie z poleceniem. Gdy usłyszał "TADAAM", wszedł, omiatając spojrzeniem całą salę.

Oczom zebranych ukazał się młody, dość szczupły, ale proporcjonalnie zbudowany młody mężczyzna. Mundur Policji Miasta Repuliki wyglądał jakby był prasowany na szybko, nawet bardzo szybko, ale odznaka na piersi lśniła jak nowa. Dopiero po blizszych oględzinach można by dostrzec na niej głebokie rysy, ślady długotrwałego używania. Krótkie czarne włosy, jasna cera i gładko ogolona twarz dodatkowo go odmładzały. Siedzący najbliżej dostrzegli, jak czerwono-pomarańczowo-piwne oczy przybysza omiotły całe pomieszczenie. Uśmiechając się lekko, młody odezwał się:
- Dzień dobry, panie komisarzu. - Tu ukłonił się lekko do komisarza Gendo, po czym powtórzył ukłon w stronę całej załogi komisariatu. - Jestem sierżant Marco Zolt, przysłano mnie tutaj na czasową wymianę policyjną z Miasta Republiki i jestem gotów podjąć obowiązki. Jednakże mam prośbę, czy po odprawie mógłbym prosić jeszcze o chwilę rozmowy? - Zwrócił się do Komisarza, po czym zaczął rozglądać się za wolnym krzesłem.


...

Komisariat Zachodnie Przedmieście, późne południe, tego samego dnia – spotkanie po odprawie

Marco spojrzał na Komisarza, i towarzyszącego mu policjanta.
-Przepraszam, że zajmę Panu więcej czasu, komisarzu, ale są sprawy o których powinien Pan wiedzieć. Niedługo przed moim wyjazdem z Miasta Republiki doszło tam do kradzieży. Kilku złodziei z Szajki Złotorękich okradło dom szefa Triady Potrójnej Groźby. Normalnie byśmy się tym specjalnie nie przejęli, ale sytuacja zaczęła rozwijać się źle. Gromowładny, bo tak nazywa się szef Triady, wysłał za złodziejami swojego najgroźniejszego zabójcę, człowieka zwanego Trupiooki. A ten typ to naprawdę złe wieści. Ustaliliśmy, że Szajka Złotorękich znalazła kupca w Porcie Alongquin. Co oznacza, że Trupiooki znajdzie się tutaj, prędzej czy później, osobiście obstawiam, że raczej prędzej. Niestety tam, gdzie on się pojawia, tam giną ludzie. Nie mamy jego zdjęcia, bo nikomu nie udało się go zrobić, albo nie przeżył nikt kto by je miał. Ja jeden w naszym mieście widziałem go przez chwilę i dlatego zostałem tu przydzielony. Gdy znajdziemy chwilę aby udać się do waszego rysownika, naszkicujemy jego portret, aby wasi ludzie wiedzieli na kogo uważać.

- Co wiemy o Trupiookim, to że jest fechtmistrzem, niemal nadludzko szybkim i zwinnym. Używa platynowego miecza, prawdopodobnie pod ubraniem chowa też platynową zbroję. Używa rzutek i noży do rzucania, które często pokrywa truciznami. Co więcej, u nas dorobił się przezwiska "Tkacz Cieni", ponieważ potrafi się skradać jak mało kto. Mieliśmy niepotwierdzone informacje, że dawno temu był w ośrodku szkoleniowym Dai Li w mieście Ba-Sing-Se. Był zdecydowanie mniej znany przed Harmoniczną Konwergencją, prawdziwą złą sławę zdobył po czasie, gdy w Mieście Republiki otworzył się portal do świata duchów.

-A Szajka Złotorękich ukradła to – Marco pokazał wszystkim zdjęcie maski Amona.


- Gromowładny trzymał ją jako trofeum po śmierci Amona. Sama maska ma znaczenie tylko symboliczne, przynajmniej tak sądzimy.

- Jestem tu aby Wam pomóc i pracować z Wami tam, gdzie będzie Pan uważał że jest to konieczne. Rozumiem, że mogę się przydać np. do ochrony koncertu, ale tą sprawę też powinniśmy mieć na uwadze. Komendant Policji Miasta Republiki prosi o pomoc w ustaleniu kupca na Maskę Amona, a Trupiooki jest naprawdę niebezpieczny.

 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 17-10-2017 o 23:46. Powód: Literówki
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 17-10-2017, 23:59   #3
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Aiko wracała do domu. Była nieco zmęczona, ale szczęśliwa po dobrze wykonanej pracy. Teraz jednak myślała nie o niej, a o swoim bracie, którego bardzo kochała. Po tym, jak musiała uciekać z Północnego Plemienia Wody i zostawić w swej niegdysiejszej ojczyźnie resztę rodziny, był dla niej całym światem. Tylko jego miała.

W kieszeni swego ubrania nosiła dwa bilety na koncert. Jeszcze nie mówiła o nich Hidekiemu, nie miała zresztą jak, ale była pewna, że się ucieszy na wieść o nich. Z coraz lżejszym sercem wspinała się po schodach, bliższa przekazania bratu radosnej wiadomości.

Hideki otworzył jej, a jakże, a w środku czekał na nią wraz ze swymi znajomymi. Aiko oczywiście bardzo się cieszyła, że jej brat integruje się z lokalną młodzieżą i ma swoich przyjaciół, ale patrząc na niektórych z nich (Brzask!) zastanawiała się, czy to rzeczywiście odpowiednie towarzystwo. Ona miała zupełnie innych towarzyszy w jego wieku – ale cóż, to było w innym kraju i w nieco innej sytuacji życiowej. Powinna być jednak akceptująca dla wyborów Hidekiego, tak sobie zawsze powtarzała gdy miała wątpliwości, była wszak starszą siostrą, a nie mamą.

Przywitała się z wszystkimi i wyciągnęła bilety z kieszeni – Hideki, patrz, mam bilety na koncert! Dwa! Możemy razem pójść! Cieszysz się kochany? – spytała, nie kryjąc zadowolenia.

Dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że całe mieszkanie jest po pierwsze czyste, po drugie, że unosi się w nim woń dymu. Jej pierwszą myślą było „oh, mój brat wykonał obowiązki domowe za mnie, jak miło!” ale w następnym ułamku sekundy zdała sobie sprawę z tego, że jego motywacja mogła nie być tak niewinna…

Podeszła do Hidekiego, nachyliła się nad nim i pocałowała go w oba policzki, przy okazji dyskretnie pociągając nosem – Paliłeś? – spytała, patrząc mu w oczy. W jej tonie głosu nie było złości, raczej niewinne zaciekawienie. Były znacznie gorsze rzeczy na tym świecie od papierosów, a tak poza tym nie chciała się czepiać swego brata o coś w sumie tak głupiego. Wiele osób paliło i ciężko to uznać za jakiś szczególny grzech.

Była jednak ciekawa, czy Hideki będzie z nią szczery. Szczerość była bardzo ważna w rodzinie. Chciała, by chłopak czuł się przy niej swobodnie, rozmawiał z nią o swoim życiu i problemach, jakie napotka. Bez szczerości i zaufania autentyczna i głęboka relacja z bratem byłaby niemożliwa. Zależało jej na tym bardzo, chyba najbardziej we wszechświecie.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 18-10-2017 o 00:12.
Kaworu jest offline  
Stary 20-10-2017, 19:04   #4
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Aiko
Hideki złapał się za serce.
- Oczywiście, że paliłem. Kadzidła na przykład. Sama przecież mówisz, że trzeba szanować tradycję. Poza tym, paliłem też w piecu. Sama wiesz, że nie wolno dopuścić, by wilgoć się zanadziła, prawda. A poza tym sama mi mówiłaś, że powinienem jeść przynajmniej jeden zdrowy ciepły posiłek dziennie, prawda? – zapytał uśmiechając się szeroko.
- I zazwyczaj podajesz ryż z keczupem – rzekła Cencequ
- Ale przecie keczup to warzywo, prawda? – odparł usiłując kopnąć znacząco koleżankę w kostkę, ale ta mu odpowiedziała tym samym tak, że skrzywił się z bólu.
- No wiesz, że mamy nowego sąsiada? – rzekł Hideki na zmianę tematu.
- A co się stało z poprzednim? – zapytał Zhu.
- podobno zamarzł w zimie. – odparł jej brat
Potem obejrzał bilety.
- To naprawdę bilety na koncert. Na księżyc i ocean, zobaczę na żywo Aibo! Ona jest taka ładna, zgrabna, piękna, dobra, miła, śliczna – mówił z zamglonymi oczyma.
- Pfff! – odparły równocześnie Blask i Cenceq.
- A ktoś zaraz zgarnie samochód temu sąsiadowi
- A siora, mam coś dla ciebie – Hideki znikł w kuchni i wyniósł stamtąd słój pełen okrągłych fioletowych kształtów.
- To to morskie śliwki, specjalnie dla ciebie je zdobyłem i lepiej nie pytaj jak
- Wynosił śmieci przez dwa tygodnie obcym ludziom – rzekł zhu z pogardliwym niesmakiem.
do
Marko
Gdy Marko zbiegł, obsługujący lawetę popatrzyli nań ze znudzeniem godnym prawdziwego profesjonalisty. Po chwili udało mu dowiedzieć, że dostał mandat za brak zabezpieczeń przeciw zimowych [choć był środek lata]. Jeśli miał jakieś obiekcje, musiał się zgło do funkcjonariusz Enkh. Mógł też złożyć nieoficjalną opłatę celem odroczenia odwiezienia samochodu.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 21-10-2017, 22:35   #5
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Mieszkanie Kaburagich
https://www.youtube.com/watch?v=3rYYzKo6S9g

Dla Daichiego jego mieszkanie miało dwie zalety: 1) blisko posterunku 2) znajdowało się w budynku robionym na porządnej cegle - dlatego jemu- jako Tkaczowi Ziemii łatwo było mu manipulować przewiewem. Zawsze uważał, że mogło być większe dla 4 osobowej rodziny, ale od czasu jak został sam z Rinem stało się nieznośnie duże.
W ramach uspokojenia ochlapał twarz zimną wodą.
- Starzejesz się Daichi, starzejesz kurna… - powiedział Kaburagi do lustra.
Choć wrócił do codziennych ćwiczeń, to zostało mu jeszcze trochę “słoniny” na brzuchu po szpitalnym wikcie.W sumie wiele rzeczy w wyglądzie Daichiego mieściło się w kategorii “duże” lub “szerokie” Duży - nos, dłonie, wzrost. Szeroki w barach, uśmiech, kanciasta broda. Grube brwi sprawiały, że jego oczy wydawały się mniejsze, a przez to spojrzenie srogie. Przy zielonym kolorze tęczówek, czarnych włosach i ciemnej cerze- no po prostu miał wypisane na twarzy “Podręcznikowy Przykład Obywatela Królestwa Ziemi”. Niedawno przekroczył 40-stkę, choć można by mu pewnie dać i więcej lat. Najwidoczniej przygotowania do tego cholernego koncertu wysysały z niego wszelkie soli życiowe. I jeszcze Komisarz Gendo gadał coś o wymianie policyjnej. Jakby Daiichi nie miał nic lepszego do roboty… Niech się tylko skończy ta cholerna impreza, a spróbuje wziąć urlop. Normalny urlop z pójściem na plażę, czy coś, a nie leżenie w szpitalu.

Kaburagi zerknął na Rina przy radiu. Jego 8-letni syn bez wątpienia odziedziczył po nim ubarwienie z Kraju Ziemi, czego nie można powiedzieć o reszcie- średni wzrost i nieco żylasty, szpiczasta broda.

Jeśli ktoś obcy natrafiał na Rina z obojgiem rodziców, to zaraz poklepywał chłopca po głowie mówiąc “Jakiś ty podobny do mamy”. Jeśli szedł gdzieś sam z ojcem- wielu wątpiło, że są spokrewnieni. Zupełnie jak między gorylem, a kapucynką - niektórym trudno uwierzyć, że oba to małpy...
Daichi po raz kolejny dzisiaj westchnął. Zawsze było tak, że Rin to był “ten mały uroczy diabełek” ciągle wpakowujący się w coś co może przysporzyć “szacunku na dzielnicy”. Gdy córka - Kohaku była tym spokojniejszym i odpowiedzialnym dzieckiem. A teraz…
Syn zrobił się bardzo grzeczny. Żadnych doniesień ze szkoły o jakichś wygłupach. Bardziej przestrzegał “godziny policyjnej” z powrotami i sprzątania w domu. Bez większych problemów przeszedł do kolejnej klasy pomimo tego bajzlu jaki się nawyrabiał u Kaburagich. Mogło być gorzej.

Mały często się zamyślał, wręcz w nich zatapiał. Dopiero zawołany jakby sobie przypomniał, że powinien grać przed ojcem wesołego. Jedyni kumple Rina jakich Daichi przy nim widywał to Fuyu - dzieciak aspirant Hasis. Mogło być lepiej.

No właśnie - “grać wesołego”... W sumie starszego Kaburagiego nie powinno dziwić markotność młodszego. Mieli aż nadto kiedy rozmyślać kiedy ich porządek wszechświata po prostu poszedł z wiatrem…

Parę miesięcy temu i nawet wcześniej

“Bo nie można połączyć nieba i ziemi… To po prostu sprzeczne z naturą” - Daichi stawiał, że powiedział to przy jego szpitalnym łóżku Akio albo Podkomisarz Lao. Choć patrząc na dokonania męskiej załogi w związkach- mógł to powiedzieć każdy. Pewien być nie mógł - środki przeciwbólowe zrobiły swoje...

Daichi poznał Lan Chi - matkę swoich dzieci w trakcie swojego “dzikszego etapu życia” wśród tych pseudo-Nomadów. Obstawiał, że miał być przygodą na jedną noc do porzucenia, żeby zrobić wrażenie na koleżankach. Ale cóż - znów się na siebie natknęli. Znajomość bez zobowiązań musi być stosunkowo krótka by nie powstały zobowiązania. I nie chodzi o dwójkę dzieci. W sumie myślał, że skoro przetrwał pojawienie się u Lan Chin Tkania Wiatru, z 2 wojny i otwarcie portalu duchów, to reszta wspólnego życia to już pewnik. Jak coś przeszkadza to sobie powiedzą, co za problem?
On był ten gburowaty stróż prawa i porządku, Lan Chi niespokojniejszy, artystyczny duch. Tkacz Ziemi i Tkaczka Wiatru. Ziemia i Niebo.
A nie że któregoś dnia żona stwierdzi, że miasto, a przede wszystkim Daichi ją przytłacza. Przydusza “jej wewnętrzną boginię”. Żadnej rozmowy - zabiera dzieci, by się już do niego bardziej nie upodobniły. I do cywilizacyjnego zepsucia. Kłótnie dwóch Tkaczy mogą przybrać obrót na którym ucierpi najbliższe otoczenie. Powie to każdy gliniarz…
Jak trafisz przygnieciony do muru przez nagły huragan to bardziej nie można odczuć, że to koniec… Reszty wieczoru Daichi nie bardzo pamiętał. Ostatnie co pamiętał sprzed pobudki w szpitalu to dzwonienie w uszach, a Rin go szczypał i kazał recytować “100 butelek spadło z muru, jedna się stoczyła i zostało 99 butelek…” Chyba stracił przytomność koło 81 butelki. Następne co Tkacz Ziemii był w stanie przywołać z pamięci, to to, że gdy się obudził Rin spadł z krzesła przy szpitalnym łóżku. Kohaku z nimi nie było.
Nawet przy opiece Uzdrowicieli spędził, to Daichi spędził w szpitalu tygodnie. Złamał więcej niż serce i dumę… Kolejne tygodnie próby funkcjonowania - ramiona aż go bolały od ciągłego poklepywania w ramach współczucia. Wkurzały go kolejne rady i stwierdzenia, że w sumie od dawna było wiadomo, że między nim, a Lan Chi któregoś dnia się spieprzy. Prawo natury, kurwa ich mać...

Stan obecny
Nawet się cieszył, że wrócił do pracy i jakiegoś porządku. Po prostu jak masz na karku dzieciaka to nie możesz się rozpaść. A miał do ogarnięcia nie tylko siebie, ale i syna, który starał się być dzielny i nie przeszkadzać...
[i] -I co powinieneś zrobić w takiej sytuacji, aspirancie Kaburagi? Co zrobiłby twój ojciec? -[i] pomyślał zakładając czapkę od munduru.
[i] -”Daichi, czego ryczysz?! Liczysz, że zwrócisz na siebie uwagę, czy jak?! Przynosisz wstyd nie tylko sobie, ale i całej rodzinie! W twojej rodzinie umierali za ojczyznę, a ty ryczy za takie...”
- Cokolwiek zrobisz, nie zachowuj się jak twój popieprzony ojciec, Daichi… Ech, starzejesz się skoro cie zastanawia co na twoim miejscu zrobiłby twój stary.. . -wywnioskował

- Hej Rin - przykucnął przy synu -[i] Jak chcesz, to możesz iść się pobawić z Fuyu, tylko zabierz ze sobą klucze i przyjdź do Marcha o umówionej godzinie. Umówiliście się, więc wujek czeka i zdążył się na to ucieszyć. Ciebie zawsze lubił najbardziej. Zresztą… Machkowi przyda się trochę ruchu inaczej za szybko przybędzie mu sadła… -[i] Machk był wieloletnim partnerem Kaburagiego w policji. Pocieszny, rubaszny facet. Ostatnio założył własny interes ze smażalnią. W sumie dzieci Daichiego wszystkich na posterunku z dłuższym stażem nazywali “wujkami” i “ciociami”. Choć osobiście Tkacz Ziemi miał wrażenie, że Rin jakoś musi przypominać Machkowi zmarłego syna.
- A na razie… To uściskasz swojego starego, żeby jego dzień był bardziej znośny? -otworzył ramiona.
W tym momencie usłyszał natarczywe dzwonienie do drzwi. Zbyt natarczywe, by je zignorować. Czy któreś z jego “policyjnych dzieci” już sobie nie radzi? Najbardziej stawiał na Wanga- facet wiecznie coś gubił. Pewnie zgubiłby nawet pilnowanego świadka koronnego…Albo nie daj bogowie Ekh wprowadziła się bliżej...
Całe szczęście, że nie miał nic w rękach, bo by to upuścił na widok córki.
- Kretoborsuczek? - spytał. Nie używał tego przezwiska od dawna, mniej więcej od kiedy dziewczyna zaczęła nosić okulary. Teraz zaś była tutaj po tylu miesiącach i go przytulała. Potok słów jaki z siebie wyrzuciła po prostu mu zmroził mózg. Lan Chi na Biegunie? Z jakąś Yuki? Kim jest u licha Yuki?! Jednak rzucenie o ścianę wiatrem to nie byl koniec. Yuki była końcem związku?!
W porównaniu z tą rewelacją, to proźba 14-etniej córki o pójście na koncert wydawała się dorzeczna i wykonywalna. No i… Kohaku zawsze była tą rozsądną! W przeciwieństwie do obojga rodziców.
- No dobrze… Ale! Pod warunkiem, że przedtem przywitasz się z kolegami u wujka Makha. Ucieszy się. Przeszedł na emeryturę i teraz ma smażalnie. Masz wrócić do północy do wuja, jasne? -zapisał córce na szybko adres. Starał się przy tym zapamiętać jak najwięcej szczegółów ze stroju córki. Na wszelki wypadek.
Kohaku była tą rozsądną… Ale ile razy słyszał takie deklarację od innych rodziców na posterunku.


Komisariat Zachodnie Przedmieście, południe, tego samego dnia
Kaburagiemu już dawno tak nie dopisywał humor. Kohaku wróciła do domu! Żaden “teraz mieszkam u ciebie”. Już się o to postara! Lan Chi niech se lezie na ten pieprzony Biegun. Niech tylko mu prześle podpisane papiery rozwodowe i niech jedzie gdzie chce. Niech tylko nie wciąga w to jego i dzieci.
Rozmasował skroń. Od rana, czekają na obiecaną odprawę o “Wymianie Policyjnej” spisywał raporty. Nawet było spokojnie. Spokojnie jak przed burzą. W ogóle co to za pomysł z ”Wymianą Policyjną”? I kogo przyślą? Oby umiał sobie poradzić z tą neurotyczną Enkh, która wciąż nie miała pary. Od kiedy Machk odszedł na emeryturę częściej zerkała na Daichiego. Po incydencie z Lan Chi tym bardziej nikt nie proponował by sparować Tkacza Ziemi z Tkaczka wiatru. Tylko ten babiarz Akio sugerował, że Enkh może z miłości zerka na Kaburagiego?
Sam zainteresowany nie miał ochoty zadawać się z jakąkolwiek Tkaczką Wiatru. Zwłaszcza jeśli z charakteru tak bardzo mu przypomina żonę za młodu. Naiwność przeplatana z koniecznością zbawienia zbłąkanych duszyczek. Nawet jak przymusowym.
Przesyłanie ludzi w policji na zupełnie inny teren? Tego chyba jeszcze nie było? Nie na taką odległość. Daichi przychodziło tylko porównanie z tym jak to załatwiali w wojsku. Według niego policja miała nawet sporo podobieństw w organizacji. Efekt nauki wyniesionej z jego porąbanej rodzinki w Ba Sing Sei. Przewidywał opcje, że Przeniesiony to :
A) Facet szukający spokojnego miasta, by dożyć Emerytury (Tylko Port Alongqin nie jest taką Pipidówom...)
B) Jakiś smark (może z policyjnej rodziny?), który chce się wykazać, więc zgłosił się jak kretyn, bo Niebezpieczne Zadanie oznaczało Szybki Awans. Więc pewnie typ Pupilka Nauczycieli...
C) Ten Przeniesiony komuś Podpadł. Przełożonemu, albo wsadził kogoś ważnego z Mafii. I ma w Port Alongqin przeczekać burzę. (Najlepsza opcja)
D) Do Port Alongqin
może zbliżać się coś niebezpiecznego. Przeniesiony Policjant, to tylko przykrywka dla Szpiega, który ma obliczyć jak duże niebezpieczeństwo (Bardzo Kiepsko…)

Komisariat Zachodnie Przedmieście, po Odprawie
Podobno jest coś takiego jak Szczęście Nowicjusza, ale widocznie nie dotyczyło Marco Zolt’a. Daichi już w duchu wzdychał, że przybyło mu Posterunkowego Dziecka do opieki. Wyglądał jakby goniło stado czarnych kotów i koty wygrały batalię… Lekko się uśmiechnął do Przeniesionego i i skinął głową, gdy młody się prezentował. Taki przekaz typu - “Dobrze ci idzie, mały”. Odruch wyniesiony z oglądania akademii szkolnych jego dzieci...

Nie mniej Kaburagiego zdziwiło, gdy Gendo powiedział, że Przeniesiony będzie teraz partnerem. W sumie Zolt, to Tkacz Ognia. Z Enkh narobiliby więcej szkód. Ogień z Ziemią były mniej niebezpiecznym połączeniem.
- No to żegnaj urlopie… -pomyślał Daichi. Zlustrował młodego jeszcze raz, gdy szedł z nim do Komisarza Gendo. Potem zaś starał się zachować spokój słuchając rewelacji sierżanta Zolta. Tkacz Ziemi zawsze obstawiał, że Trupiooki to jakaś Urban Legend z Republiki. Kto normalny ma platynowy rynsztunek? Brzmiało to jak opis bohaterów z powieści i filmów o heroinczynch awanturnikach jakimi zachwycał się jego 8- letni syn. Czyżby Trupiooki był przestępcą, któremu zależało na efekciarstwie, a co gorsza istniał.
Choć po tym jak Zolt wyciągnął maskę Amona, to Kaburagi spojrzał na Komisarza licząc, że ten da mu jakiś znak. Cokolwiek co potwierdzi przypuszczenia podwładnego. Na razie Tkacz Ziemi powiedział do Przeniesionego, ale dalej patrząc na Genda:
- Oczywiście popytamy sierżancie... - wskazał na swoje usta- Sprawdzimy potrzebne formalności... - wskazał na nos - I będziemy mieć oczy szeroko otwarte... -- wskazał na oboje oczu.
Liczył, że do Republiki nie dotarło, że kolejno wskazywanie na “Usta-Nos-Oczy” służyło tutejszej Policji by dzieci w szkołach zapamiętały numer “112”.
- Na razie powiedzcie mi sierżancie Zolt- co może wskazywać, że to na pewno maska Amona? Świrów owszem nie brakuje, ale co mogłoby wskazywać, że ta na pewno była maska Amona

A aspirantowi Daichiemu przybyło dowodów między opcjom A) i C). Miał po prostu chęć owinąć Przeniesionego w kocyk, posadzić go na krześle z herbatom i zapytać: “Młody, komu tak podpadłeś, że zrobili cię w Takie Bambuko?! Przecież to brzmi jak totalna bzdura“
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 27-11-2017 o 22:02. Powód: Literówki i interpunkcja; poprawianie nazw własnych
Guren jest offline  
Stary 24-10-2017, 20:57   #6
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację



Ulica przed mieszkaniem Marco i Aiko w Zachodnim Przedmieściu, ranek

Odgłosy budzącego się do życia miasta działąły kojąco na podrażnione nerwy Marco. Co prawda dużo cichszy niż Miasto Republiki, Port Alongquin miał tą specyficzną atmosferę, uniwersalną dla większych skupisk ludzkich. Młody policjant stał właśnie obok lawety i rozmawiał z siedzącymi w środku mechanikami, a konkretnie ze starszym, kierownikiem.




- ... No i tak to wyglonda, sam pan rozumisz - starszy mechanik zwrócił sie do policjanta.
- Nic panu nie poradze. Samochód nie spełnia norm wyznaczonych przez Policję Portu, brak zabezpieczeń zimowych i tyle.
-Jest lato. - Gdyby Marco był tkaczem wody, chłód bijący z jego głosu z pewnością zmroziłby fragment ulicy.
-Paaanie, ja tam nie wiem, nie znam sie, lato, nie lato, każo zabierać to jade. Jak ma pan pretensje, uwagi czy te, no, zażalenia, to prosze kierować na posterunek Zachodniego Przedmieścia do Pani oficer Enkh.

Marco nie mógł nie zauważyć, jak oczy młodego zamgliły się lekko na wzmiankę o pani funkcjonariusz.

-To wspaniale, że tak skrupulatnie wypełnia Pan swoje obowiązki. - Młodzieniec był już gotowy dać za wygraną, gdy mechanik nagle dodał:
-Ale jest jeszcze jedna droga – mrugnął, w swoim mniemaniu nieznacznie, patrząc na Marco, którego brwi uniosły się w górę, w niemym zapytaniu.
-Darowizna 50 Yuanów na fundusz utrzymania drogow...znaczy dróg w okresie letnim i możemy pojechać gdzie indziej, rejon jest duży, a roboty też sporo...
Oczy policjanta lekko rozjaśniły się, gdy zaczęła go ogarniać złość.
-A pokwitowanie na darowiznę wydajecie? Takie z podpisem i pieczątką? - Ściągnięta twarz Marco sprawiła, że mechanik odchylił się do tyłu w siedzeniu samochodu.
-No jak nie, to nie, życzę panu miłych spacerów po naszym pięknym mieście. - Po czym odpalił silnik i razem z pomocnikiem odjechali, zabierając ze sobą jedyny środek transportu młodzieńca.
- A jedź w cholerę! - Marco dał upust emocjom. - Będzie trzeba, to dojdę na piechotę. To małe miasto, musiałbym się zgubić żeby nie zdążyć na posterunek. - dodał, patrząc na skrzydlatego lemura, który zaczął właśnie dobierać się do pobliskiego śmietnika.



...

Komisariat Zachodnie Przedmieście, późne południe, tego samego dnia – spotkanie po odprawie

Marco zwrócił się do Daichu.

- Na to czy maska jest prawdziwa, nie mamy żadnych dowodów. Wyłowiono ją z zatoki tuż po ucieczce Amona. Najpierw była w magazynie dowodów policji, potem trafiła do muzeum. Wszędzie była dobrze zabezpieczona. Gromowładny odkupił ją od muzeum legalnie, za olbrzymie pieniądze. Czy wydałby tyle gdyby podejrzewał fałszerstwo? Trudno powiedzieć.

- Według mnie oryginalność maski to najmniejszy problem. Istotne jest to, że Trupiooki tu będzie. Czy będzie szukał złodziei maski i kupca, czy załatwiał jakieś inne tutejsze porachunki Gromowładnego, jestem gotów założyć się, że będzie zostawiał za sobą ciała. Cokolwiek o nim słyszeliście, to były opowieści nieco ułagodzone, dla prasy. Niewielu wie, co i jak naprawdę robił swoim ofiarom. Dość powiedzieć że w jego arsenale jest trucizna która nie zabija sama z siebie, ale wywołuje nieopisany ból. I ludzie zatruci, umierają właśnie od bólu. Nasi medycy spekulowali, że dostatecznie odporny człowiek mógłby przetrwać jej działanie, ale dotąd nikomu się to nie udało. Czy możecie sobie wyobrazić, co byłby gotowy zrobić rodzic, gdyby to jego dziecko cierpiało od takiej trucizny? Jakiekolwiek by nie były jego motywy, Trupiooki to prawdziwy zawodowy przestępca, morderca i jeśli możemy, to powinniśmy go powstrzymać.

- Wiemy, że Triada Potrójnej Groźby z Miasta Republiki ma tu kontakty człowiekiem nazywanym Jednooki. Podobno jest znany w okolicy doków. Myślę, że Trupiooki mógłby udać się do niego po pomoc w zadomowieniu się tutaj.

- I jeszcze jedna sprawa, tak całkowicie na marginesie - czy kojarzy Pan panią oficer Enkh? Mam do niej małą sprawę, pytanie, nic poważnego.


 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 24-10-2017 o 21:12. Powód: Literówki, literówki...
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 26-10-2017, 22:42   #7
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Komisariat Zachodnie Przedmieście, późne południe, tego samego dnia – spotkanie po odprawie
- A gdzie Triada nie ma kontaktów... -Daichi masował kark ze strapionym wyrazem twarzy.
Już nie raz słyszał, że ma taką twarz, że nie powinno się go podejrzewać o zbyt szybki przebieg myśli. Co się czasem przydawało- ludzie zakładali, że Kaburagi potrzebuje więcej czasu by w ogóle zrozumieć, a szufladkował sobie możliwe opcje. Nie żeby zaraz jakieś genialne tropy, ale często zyskiwał czas na poukładanie ich jak teraz:
1. "To okrutne, ale błagam niech to będzie okrutny żart na nadgorliwym młokosie. Pewno przysłali go tutaj, że niby Wielka Misja, bo ich męczył w Republice jak nas Enkh..."
2."Więc jednak Trupooki istnieje i jest gorszy niż piszą reporterskie hieny? Świrów nigdy nie brakuje, zwłaszcza pod względem krzywdzenia ludzi. "
3. "Amon... Amon... Ile to już lat minęło od wystąpienia Amona? 19, czy już 20? Okrągła rocznica, to dość dobry argument dla jakiegoś wariata by uczcić pamięć swojego zbrodniczego idola... Kurwa... Nie, chyba minęło Tylko 19, ale trzeba spytać Genda... "


Trzeba jednak było coś powiedzieć i na głos. Powoli, by nie dopuścić do paniki- własnej i w Marco::
- I mówicie, że Trupooki ma kontakty z Ba-Sing-Sei? Tia... Cóż... Posterunki są przygotowane, w końcu od miesięcy szykowaliśmy się na ten koncert. I tak będą dzisiaj czujniejsi niż zwykle. Ale jak chcecie sierżancie to możecie pogadać z naszym informatorem. Od kiedy starszy aspirant Mackhn przerzucił się z munduru na ruszt, to ludzie mu się chętniej spowiadają... Może coś słyszał o Jednookim?

Wewnętrzne monologi
"A ja sprawdzę jak dzieci... Czy są u Mackhna. Ot, na wszelki wypadek." - dodał w myślach.

Czemu Marco pyta o Enkh? Czego mógł od niej chcieć? Dziewczyna była przed Marciem ich "Świeżakiem" na posterunku. Zawsze przy niej przychodziły Daichiemu na myśl 2 rzeczy:
1. "Co jej rodzice sobie myśleli, że dali jej imię jakby ktoś miał odchrząknąć zanim poda czyjeś imię?!"
2. "Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu."
- nie pamiętał kto mu przekazał te maksymę, ale (popieprzony) ojciec Kaburagiego mieścił się w niej bardzo. Skoro jako wojskowy wychowywał 3 synów jakby ich dom był koszarami. Enkhnawet bardziej pasowała do ilustrowania szkód nadgorliwości.

Trzeba przyznać, że nie brakowało jej entuzjazmu. Jak i naiwności, że przestępczość można na dobre zakończyć. W połączeniu z tym i posypką w postaci Tkania Wiatru potrafiła stworzyć naprawdę niebezpieczną mieszankę. Tłumaczenia Daichiego, że narzucanie się z czymkolwiek, nawet najlepszym rozwiązaniem po prostu spotka się z reakcjom protestu jakoś do Ekhn nie docierały. Kaburagi wątpił w narzucane zbawienie. I nie chodzi tylko o styczność z sektami... W akcjach posterunkowej i reakcjach jej "ofiar" dostrzegał zbieżność z reakcjami jego dzieci kiedy były małe i próbował je karmić czymś zdrowym i gorzkim w smaku jak brukselkom: po prostu zawrą szczęki albo spróbują zrzucić zdrowy posiłek z talerza.
Więc po prostu nic nie wyjdzie z narzucania się.

Co zrobić z tym Marco?
Cóż może to wychowanie się z 2 braćmi, a może Daichi jednak wsiąkł więcej lekcji swojego durnego ojca niż chciał. Jak to, że obowiązkiem obywatela Ba Sing Sei jest pstryknąć w nos każdego panoszącego się po jego podwórku Tkacza Ognia, ale naszło go by trochę pokpić z Marka. Albo zwyczajnie Przeniesiony się o to prosił i należy go utemperować zanim zacznie tutaj siać panikę:
- Posterunkowa Enkh? Masz już interes do naszego króli... No jak chcecie jej numer czy się z nią umówić, to ja za was tego sierżancie nie załatwię - Daichi wyszczerzył zęby w uśmiechu. Najpewniej głupawym. Zostawił sobie moment na obserwacje reakcji Marco, by potem dodać: - Ekhn łatwo wypatrzysz - jest najmłodszą policjantką. I tak sierżancie nie unikniecie przedstawiania się każdemu z osobna, więc może wyjdźcie im naprzeciw? A ja popytam komisarza o protokół twojego wprowadzenia I Tak Dalej

Liczył, że stary Gendo powie coś w stylu "Ten młody to wariat, ale po za utemperowaniem go to nie ma się czego bać".
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 27-11-2017 o 22:04. Powód: Literówki i układ tekstu; poprawianie nazw
Guren jest offline  
Stary 27-10-2017, 21:06   #8
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Gdy Marco usłyszał że pojawia się jakiś plan co do dalszych działąń, od razu się rozpogodził.
-Chętnie z nim porozmawiam. Myslę, że może minąć trochę czasu zanim zbierze on potrzebne informacje, więc jak mówiłem wcześniej, jestem do Waszej dyspozycji jeśli chodzi o inne zadania, jak choćby ochrona koncertu. - Młody policjant uśmiechnął się do Daichu i ten uśmiech kompletnie zmienił jego jak dotąd poważną i ściągniętą twarz.
-Zawsze lubiłem poznawać nowych kolegów i koleżanki - puścił oko do Kaburagiego.

Po czym zwrócił się do komisarza Gendo:
-Jeśli to wszystko, to faktycznie pójdę zapoznać się z załogą posterunku i poszukam rysownika... może posterunkowa Enkh mi pomoże.
Z uśmiechem wstał, ponownie ukłonił się komisarzowi i aspirantowi po czym skierował się do sali głównej posterunku.

 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 29-10-2017, 22:42   #9
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- "Nadgorliwy ? Przerost ambicji? Przodkowie, nic dziwnego, że Gendo Nie Chciał go sparować z Enkh... Roznieśliby miasto w popiele..." -pomyślał Daichi słuchając wypowiedzi Marco. - "Spokojnie Daichi... Marco jest nowy na tym terenie. Zawsze temu towarzyszą ceregiele oparte na kłamstewkach i półprawdzie. Jak to, że z grzeczności komplementują się wygląd cudzych dzieci i żon, choć nie masz ochoty na znajomość z nimi. Zwłaszcza, że nie wiadomo co mu w Republice nagadali o Port Alongqin. Albo o reprezentacyjności tej całej Wymiany... "
Widząc jak Przeniesiony puszcza do niego oko z uśmiechem, to aż się wzdrygnął. Co to u diabła ma znaczyć? Znak, że zrozumiał że Daichi z niego żartuje? Albo może znają się z Enkh? Albo, że ma na nią chrapkę i dziękuje za przyzwolenie?
"-Zawsze lubiłem poznawać nowych kolegów i koleżanki"
Bo chyba nie jest z tych co wyłażą z szafy? Swoją drogą namnożyło się ich od czasu jak Korra z Asami...
Nie ma sensu co przesadzać z wyciąganiem przedwczesnych wniosków!! Najwięcej się dowie o Marco przy pierwszym patrolu z nim. Na razie ma za dużo niewiadomych, a za dużo Uprzejmych Ceregieli. Których i Kaburagi musi się trzymać:
- Słuszne podejście sierżancie, idźcie przodem -Daichi utrzymał na twarzy lekki uśmiech. Lekko machnął dłonią, gdy Marko skłonił się przy wyjściu. Chyba za bardzo to wyglądało jak puszczanie dziecka w pierwszy dzień szkoły.
Jak tylko Przeniesiony wyszedł aspirant Kaburagi powiedział do Genda:
- Komisarzu, po tylu latach służby możemy pozwolić sobie na szczerość... Gendo, według ciebie - czy to tylko Ja mam przerąbane, czy Wszyscy?
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 27-11-2017 o 22:05.
Guren jest offline  
Stary 05-11-2017, 22:37   #10
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Aiko pokręciła głową. Wolałaby, żeby jej brat się przyznał do tego, że palił papierosy, zamiast uciekać od tematu, ale skoro obydwoje byli tego świadomi, to taka gierka słowna nie była wielkim grzechem… prawda?

Czasami jednak kobieta zastanawiała się, czy nie jest zbyt pobłażliwa dla swojego młodszego brata. Życie postawiło ją w sytuacji, która czasami ją przerastała. Musiała być jednocześnie siostrą, matką i pracownicą w mało dochodowym zawodzie. Chciała także być najlepszą przyjaciółką swojego brata i jego zaufaną powierniczką, ale nie wiedziała, czy to się jej udaje. Po prawdzie czasami myślała, że Hideki się od niej oddala, krok za krokiem… a może to ona się oddalała od niego?

Na widok morskich śliwek usta Tkaczki Wody wykrzywiły się w szczerym uśmiechu – Śliwki! – krzyknęła – Świetnie, będziemy mogli je zjeść. Ale to może potem, dobrze? Pomyślałeś już w co się ubierzesz na koncert? Ja chciałabym ubrać się nieco oficjalnie, w stroje naszego ludu, ale zważywszy na to całe polityczne zamieszanie z Północnym Plemieniem… może lepiej ubrać się w coś lokalnego? Jak sądzisz? Nie chciałabym odstawać od reszty...
 
Kaworu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172