Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-01-2018, 21:46   #11
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
John uśmiechnął się widząc reakcję madame Tong. Widać dobrze trafił, a rybka połknęła przynętę. Teraz musiał tylko czekać aż kilku osiłków zgarnie go na krótkie spytki. Nie miał ze sobą broni, więc przynajmniej na starcie łatwiej będzie negocjować, jednak musiał to dobrze rozegrać, żeby nie być wziętym za zabójcę.

Przecisnął się przez tłum z powrotem na galerię, łapiąc po drodze colę, którą wlał do szkła. Wolał nie pić zbyt dużo, bowiem będzie potrzebować zarówno bystrości umysłu, jak i zwinności ciała.
Oparł się o balustradę z pozoru leniwie wpatrując w tuszę roztańczonych ludzi na dole, jednak czekał niczym przyczajone zwierzę. Wyciszył się sięgając wgłąb siebie. Koncentrując się na otoczeniu wypchnął z siebie dudniący muzyką i tańcem parkiet, który stanowił jedynie tło, niczym dobiegające zza grubej ściany echo zlewające się w jeden dźwięk na obrzeżach umysłu. Doe skupił się na swoim najbliższym otoczeniu. Miał również na oku madame Tong - musiała w jakiś sposób przekazać jak wyglądał. Ostatnie czego by chciał, to żeby jego plan spalił przez takie niedopatrzenie.
 
psionik jest offline  
Stary 01-02-2018, 14:50   #12
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Jestem asystentką Marity, w czym możemy pomóc? - ładna czarnowłosa dziewczyna, wskazała mu krzesło naprzeciw biurka. - Coś do picia? Kawa, herbata, woda?
Miała trochę krwi azjatyckiej.
Krzeszewski uśmiechnął się uśmiechem numer dwa.
- Przynajmniej nie proponuje mi pani alkoholu - płynnie przeszedł w uśmiech męczennika - Dobrze tu poicie, ale ja mam dosyć. Wodę proszę.
Wyszła zza biurka i podeszła do stolika wrogu, nalała z dzbanka wodę, a z małej lodówki wyciagnęła kilka kostek lodu.
- Proszę - podała mu szklankę.
- Dziękuję - Rafał upił mały łyk wody rozkoszując się przez chwilę jej czystością i słodyczą - Nie uwierzy pani, ale właśnie wypiłem pół dzbanka piwa na zdrowie pewnego dzielnego chińczyka i jego dwóch kolegów. Wie pani o czym mówię?
- Nie mam pojęcia.
- Hmmm, w takim razie być może tracę nasz wspólny czas. Czy w takim razie mogłaby pani skierować mnie do pani manager? Sądzę, że ona mogłaby mieć większe pojęcie o tym co mnie interesuje - Krzeszewski zawiesił głos - Może pani mnie zaanonsować? Gwarantuję, że sprawa jest wyjątkowo ciekawa.
- Zapewniam pana, że wiele osób chce przedstawić równie ciekawe sprawy - usiadła za biurkiem i oparła łokcie na blacie.
- Cóż, chodzi mi o pana Enzo, właściciela klubu. Mam informacje, które mogą przesądzić o jego - Rafał zawiesił głos szukając odpowiedniego określenia - zdrowiu - dokończył wreszcie - Nie ukrywam, że najchętniej porozmawiałbym właśnie z nim. Ale pani manager też wchodzi w grę. Pani nie znam. Przepraszam, jak się pani nazywa? Ja jestem Rafael Krzeszewski.
- Pani manager też pan nie zna - odparła przekrzywiając głowę - Jestem Vicki. Jeśli ma pan jakieś informację, to proszę je przekazać. Z panem Enzo na pewno się pan nie zobaczy, powiedzmy że ze względów zdrowotnych, jak to pan ujął.
- Rozumiem, panno Vicky. W takim razie może zacznę od początku - mężczyzna poprawił się na krześle - Jestem z zawodu dziennikarzem, z dużej ogólnopolskiej gazety. Przyjechałem do Hongkongu kilkanaście godzin temu w sprawie dziennikarskiego śledztwa. Mój znajomy powiadomił mnie o zuchwałym porwaniu kilku samolotów z pokładu amerykańskiego lotniskowca. Reszta szczegółów jest nieistotna. Ważne jest, że prowadząc śledztwo natknąłem się na informacje o ludziach grożących śmiercią właścicielowi prywatnego klubu. Tegoż. Panu Enzo. Ponieważ chwilowo jestem w trakcie oczekiwania na kolejne informacje w sprawie, w której tu przyjechałem postanowiłem, w międzyczasie, zostać bohaterem i okryć się nieśmiertelną sławą - przerwał na chwilę - Mam info dla pana Enzo. Oczywiście wszystko opiszę w naszej gazecie. Ale to oczywiste. Czy mogę liczyć na to, że będziemy współpracować?
- Więc proszę przekazać te informacje mnie. - odparła z uśmiechem - Co do opisania tych rzeczy w gazecie to odradzam. Dostał się pan tu, więc wie pan jakie to środowisko. Ceni prywatność i potrafi przedsięwziąć drastyczne kroki by ową prywatność utrzymać.
- Cóż - Rafa udał, że się zastanawia - Pomyślimy - podrapał się po brodzie - Chiny to taki ciekawy kraj. Smoki i w ogóle. Najbardziej fascynujące są czarne smoki, zgodzi się pani? Odpowiadają, bodajże, za królestwo podziemne. Pani jest chinką, prawda? Może mi pani opowiedzieć więcej o tutejszych smokach?
- Przepraszam, że marnuję pani cenny czas - dodał po chwili - ale naprawdę mnie to ciekawi.
- Smoki są częścią kultury Chin. Proszę poczytać w bibliotece. To bezpieczniejsze.
- Nie wszystkie informacje można znaleźć w bibliotece. Na przykład tutejsze, że tak powiem, związki zawodowe. Słyszała pani o Lin Kuei?
- Zaraz pan oznajmi, że reprezentuje Lin Kuei.
- Nie. Ja tylko o nich słyszałem. Jestem dziennikarzem nikim więcej, nikim mniej. A reprezentuję tych, którzy wygrali ostatni turniej Mortal Kombat - zamyślił się na chwilę wybijając na biurku rytm palcami - W Chinach można spotkać się z wieloma mistrzami sztuk walki, prawda? Zna pani to określenie? Mortal Kombat? - po raz pierwszy Rafa ostrożnie wysłał telepatyczną sondę delikatnie sondując myśli Vicky.
- A kim są ci których pan reprezentuje?
Sonda wykryła, że temat nie jest jej obcy.
- Tak jak mówiłem. Ale mistrzów sztuk walki można spotkać nie tylko w Chinach. W słynnym klasztorze Shaolin. To popularny sport, także dajmy na to w USA. Ale nie tylko - dodał po chwili - Ja sam jestem pasjonatem sztuk walki Często wyjeżdżam w poszukiwaniu nowych mistrzów. Jednym z nich jest, bodajże, słynny Liu Kang. Na pewno zna pani to nazwisko.
- To nie ma znaczenia czy znam. - odparła - Rozumiem, że to właśnie oni chcą zaszkodzić panu Enzo?
Rafa przygładził wąsy.
-Wprost przeciwnie.
- Słowa, nic tylko słowa - uśmiechnęła się słodko.
- Zdaje się, że popadłem w nałóg słów - Rafa zrewanżował się uśmiechem - Ale chyba zabrałem pani za dużo czasu. Proszę z łaski swojej przekazać szefostwu, że wpadłem z wizytą i mówiłem...no...to co mówiłem. A gdyby ktoś chciał ze mną rozmawiać to opuszczę klub dopiero rano więc można mnie łatwo znaleźć - Rafa wstał - Dziękuję za rozmowę, panno Vicky. Miłej nocy.
To powiedziawszy Rafa wyszedł z powrotem do wspólnej części klubu. Przez chwilę bawił się myślą, że kobieta, którą zostawił za sobą, strzeli mu z magnum w plecy.
Dopóki nie wyszedł do wspólnej hałaśliwej i barwnej części klubu. Przywitał go głos dj-a, który dla szpanu zarzucił slangiem i puścił Kraftwerk.
Z dwojga złego lepsze byłoby magnum...
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 01-02-2018 o 14:52.
Jaśmin jest offline  
Stary 02-02-2018, 13:45   #13
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
John
Zaczęła się najnudniejsza część pracy agenta. Czekanie. Co prawda otoczenie dawało jakąś pociechę, tylu nowych, dla siebie, rzeczy dawno nie widział.
Aż w końcu usłyszał damski głos zza ramienia:
- Proszę ze mną - mało się nie wzdrygnął, bo zupełnie nie był świadomy, że podeszła. Była mała, nawet w szpilkach sięgała ledwie do ramienia. Ubrana była w obcisłą koszulkę i króciutką spódniczkę. Jak na to miejsce był to wygląd zgoła purytański
Dla podniesienia wagi jej słów służył barczysty ochroniarz w służbowym uniformie stojący tuż, a nią. Wyraz twarzy miał równie służbowy jak strój. Choć oczy patrzyły czujnie.
John odruchowo prześlizgnął spojrzeniem po jego dłoniach. Waga zaproszenia wzrosła. Ochroniarz trzymał w opuszczonej wzdłuż ciała ręce pistolet.
Zapewne na osłodę przysłali dziewczyne by gadała, bo ochroniarzowi już za sam wygląd chciało się przylać.
- Nie bądź teraz nieśmiały. Chodź - dziewczyna przechyliła głowę z miłym uśmiechem.
Raf
Ledwo zrobił kilka kroków, gdy wytatuowane ramię otoczyło jego szyję. Z drugiej strony też wyczuł kogoś.
- Rafael! Czas się odwdzięczyć.
Trzeci wytatuowany chińczyk znalazł się z przodu.
- Pij! Tung wygooglował, że wy Polacy umiecie porządnie pić. Masz - wcisnął mu w rękę flaszkę. Rzut oka na cyrylicę na etykiecie przekonał Rafa, że ciut się rozminęli z geografią. Ale nie dużo. No i trunek na pewno miał moc. Co do smaku to trudno powiedzieć, ale przy tej mocy był to nieistotny detal.
 
Mike jest offline  
Stary 03-02-2018, 12:54   #14
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Jest moc.
Krzeszewski nie darowałby sobie gdyby nie udało mu się obronić honoru Rzeczpospolitej.
Czując ciężar ramienia wokół swojej szyi odruchowo spojrzał na etykietę.
No tak. Ruski spiryt.
- Ja wam zaraz - rzucił chełpliwie - pokażę jak się pije u nas w kraju. Tylko, cholera, pomyliliście flaszki. Naprawdę nie dał się załatwić żubrówki?
Mężczyźni zarechotali.
- Pij! - zagrzmiał chór.
A co tam. Rafa pociągnął solidnego łykolca. Na szczęście w kieszeni bluzy czuł miły ciężar blistra tabletek trzeźwiących.
Na wszelki wypadek.
Już pierwszy łyk przepalił mu gardło żłobiąc w nim ognistą ścieżkę. Rafa zachłysnął się i, czując spojrzenia kompanów, pociągnął raz jeszcze. Po czym rozkaszlał się na dobre dziesięć sekund.
Ruski spiryt. Dobre dziewięćdziesiąt procent.
Gdzieś na zewnątrz uderzył grom. Cały klub, zdawało się, zadrżał. Światła przygasły na chwilę. Monsunowy deszcz, który przywitał dziennikarza w Chinach, który padał cały niemal dzień, zmienił się w potężną burzę.
- Bogowie się wściekli! Chodźcie do stolika. Taką burzę trzeba opić!
Tsun z wyraźną aprobatą poklepał plecy Rafy i cała czwórka ruszyła w głąb klubu.
Kolejny grom. Jeszcze, choć wydawało się to niemożliwe, potężniejszy od poprzedniego. Klubowicze zareagowali radosnym aplauzem. Grom niczym demoniczny śmiech erpegowego mistrza gry obserwującego kłopoty swojej drużyny...
"Jaki, kurde, mistrz gry? Ja nigdy w rpg nie grałem!"
Rafał opadł chwiejnie na kanapę. Podał butelkę Tungowi.
- Wypijmy!
- Wypijmy!
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 03-02-2018 o 12:57.
Jaśmin jest offline  
Stary 03-02-2018, 18:23   #15
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Póki co wszystko szło zgodnie z planem, lub jak John zwykł mawiać - scenariuszem. Z przyjemnością skonstatował, że "złoczyńcy" powielają ten sam, lub zbliżony schemat zachowań, co cieszyło go o tyle, że wiedział jak ma się zachować i martwiło, bo zwykle następnym etapem był zaciszny pokój i wpierdol. Zwykle, czasem klient był łaskawszy, jednak dość często, szczególnie w przypadku tych bardziej prymitywnych, klient lubił "zmiękczyć" rozmówcę kilkoma kopnięciami, więc John przygotował się na to mentalnie. Mógł się bronić, jednak jeśli zrobi to zbyt dobrze, może okazać się, że nie będzie miał się z kim spotkać, lub ochroniarze sięgnął po sprzęt wyrównujący szanse. Ten pustak miał już takowy w ręku.

- Nie bądź teraz nieśmiały. Chodź -
Doe uśmiechnął się do małej Chinki, choć nie mogła wiedzieć, jakie myśli krążyły mu po głowie.
- Nieśmiałość? Skądże znowu. - Odłożył szklankę i poprawił swój idealnie skrojony ciemnogranatowy garnitur z błękitnymi konturami. Strzepnął jeszcze niewidzialny kurz i rzekł - Prowadź.
Ruszył za dziewczyną starając się trzymać po lewej stronie ochroniarza, tak by ruch prawej ręki trzymającej broń był dłuższy. Te ułamki sekundy mogą okazać się istotne, gdyby jednak scenariusz miał ulec zmianom.
 
psionik jest offline  
Stary 05-02-2018, 13:49   #16
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Raf
Flasza zrobiła kilka kółek. Rafał czuł już lekkie efekty alkoholu. Właśnie zaczynał kolejne kółeczko gdy jakiś chińczyk poklepał po ramieniu jednego z jego towarzyszy i cos mu na ucho powiedział. Ten najpierw go odgonił, ale najwyraźniej jak dotarł do niego sens przywołał go znowu.
Raf nie widział ust “posłańca”, ale z ruchu warg drugiego odczytał “na pewno”. Posłaniec gwałtownie pokiwał głową.
Flaszka wróciła do Tanga, ten pociągnął zdrowy łyk i powiedział:
- Ty policyjny psie!
Obaj siedzący po bokach chińczycy po sekundzie wahania, zanim trawione alkolohem synapsy zareagowały, złapali rafa za ramiona.
Tang trzasnął butelka o kant stołu i zerwał się na nogi szykując do przeskoczenia stolika.


Tong to fajter 2 lvl, a jego kumple to statyści.
Wszyscy macie -1 do accuracy przez całą walkę. W pierwszej rundzie nie możesz żadnych specjalnych ciosów wykonywać.
Wydajesz FS na inicjatywę lub Ctrl? Możesz w sumie wydać do 3 punktów.
Jesteś pierwszy, pomagierów traktuj jak jednego wroga, to jednostrzałowcy
https://docs.google.com/spreadsheets...av4/edit#gid=0


John
Dziewczyna poprowadziła w kierunku zaplecza, co nie było zaskoczeniem. Przy drzwiach stał ochroniarz, o dziwo w garniturze, co była jasnym sygnałem, że wkraczają do biznesowej części przybytku.
Dźwięki muzyki praktycznie umilkły, gdy drzwi zamknęły się za ochroniarzem idącym na końcu. Szli ciemnym korytarzem, skręcili w prawo na skrzyżowaniu, dziewczyna otworzyła drzwi i weszła. Wchdząc za nią John zawadził noga o leżąca na podłodze folie malarską.
- Nie przejmuj się, mamy mały remont - powiedziała z uśmiechem. Pokój był spory, chyba konferencyjny, teraz ściany były zryte pociskami, spod folii widać było ciemne plamy. Pod ścianami walały się murarskie narzędzia. Czuć było zapach gipsu.
John odwrócił głowę by zerknąć na ochroniarza, świadom, że teraz on ma wyłożyć mu zasady gry. Nie zdążył. Huknął strzał. Pocisk ześlizgnął się po nagiej czaszce Johna żłobiąc krwawa szramę. Agent zatoczył się niczym po uderzeniu młotem.


Obrywasz 8 dmg, z powodu oszołomienia w pierwszej turze możesz użyć FS tak jakbyś był na pierwszym lvl.
https://docs.google.com/spreadsheets...it?usp=sharing
Ochroniarz ma strasznego pecha jak na działanie z zasadzki
Ochroniarz ma pistolet więc ma atak ranged dodatkowo. Możesz mu go wytrącić poświęcając na celny cios dodatkowe 2 pkt Ctrl. Pistolet zadaje k8 w walce, tak duże dmg jak oberwałeś wynikają tylko za strzał w plecy.

 
Mike jest offline  
Stary 09-02-2018, 00:27   #17
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Tylko dzięki nieziemskiemu refleksowi, oraz doświadczeniu John zawdzięczał życie. Odwracając się zauważył, że ponad dwumetrowy i ważący pewnie ze 140 kilo ochroniarz miał dość niewygodną pozycję do strzału. Nie dał mu ponownej szansy. Szybko skrócił dystans otwierając walkę fintą pod wielką ręką trzymającą broń i uderzył krótko, szybko i brudno z łokcia w splot słoneczny. Nie zastanawiał się, zarejestrował nagle wyciskane powietrze z płuc, jednak szedł dalej uderzając kolanem w łękotkę od wewnątrz. Ochroniarz zachwiał się tracą zarówno powietrze jak i równowagę.

John doskoczył wykręcając rękę przeciwnika skierował jego skroń na framugę. Nieprzyjemny zgrzyt pękającego nosa połączony z falą krwi, jaka trysnęła mieszańcowi z rany był satysfakcjonujące, jednak John nie poprzestał na tym, złapał olbrzyma za uszy i ciągnąć w dół wyskoczył uderzając kolanem w złamaną już nasadę nosa. Krew chlusnęła przeciwnikowi na twarz oślepiając go na chwilę, zaś Doe poprawił kilkoma ciosami na mostek, wątrobę i kolano. Przeciwnik zwalił się na ziemię, jednak nie myślał zbyt długo się wylegiwać. Szybko i zwinnie jak na swoje rozmiary wyskoczył celując nogą w głowę nie dając chwili na okrążenie się, jednak szpieg nie dał się na to złapać. Wyprowadził równocześnie serię ponad sześciu błyskawicznych ciosów okładając przeciwnika po twarzy, szyi i obojczykach. Prędkość z jaką uderzał powodowała, że powietrze wokół rąk Johna pociemniało smugami, jakby dłonie zostawiały za sobą chwilowy ślad z czystego mroku. Zaskoczony żółtek nie zdążył zareagować gdy spadł na niego grad pięści.

Ostatnie uderzenie ponownie posłało go na deski i John chciał już rozpocząć odliczanie, gdy uparty grubas ponownie spróbował wstać wierzgając nogami. Tym razem jednak Doe wiedział czego się spodziewać i nie ryzykując uniknął uderzenia zwinnie skracając dystans. Nie było miejsca na finezje, gdy jest się twarzą w twarz z przeciwnikiem. John uderzył czołem w miazgę, która kiedyś była nosem przeciwnika i oboje zatoczyli się od siły uderzenia. Ręką zmazał krew z twarzy pozbywając się również mroczków od uderzenia i zaatakował.
Widział, że to może być ostateczny cios, więc włożył w niego całą złość. Wykorzystując dystans wbiegł na ścianę, wyciągnięta noga natrafiła na pionową powierzchnie, miękko ugięła się i natychmiast wyprostowała nadając ciału dodatkowy pęd potrzebny do zadania kończącego uderzenia. Wydając ryk triumfu John uderzył z góry w opuchniętą twarz przeciwnika wyciągniętą nogą niczym w filmach karate posyłając żółtka po raz ostatni na deski.

Głuchy łomot upadającego ciała i ciche stęknięcie podpowiedziało, że przeciwnik ma dość. Doe kopnął go jeszcze dla pewności wyładowując złość i zmył krew z twarzy chusteczką. Trudno było mu stwierdzić, czy to jego krew z rozdartej rany po muśnięciu pocisku, czy resztki nosa pół-Azjaty, pół-hipopotama z którym walczył, ale nie zamierzał się tym przejmować teraz. Podniósł broń i poprawiwszy swój granatowy garnitur ruszył za dziewczyną, która widząc wagę swoich argumentów śpiącą na podłodze czmychnęła.

- Nie bądź taka nieśmiała - mruknął John odwracając tekst dziewczyny sprzed paru minut ruszając w pościg.

 
psionik jest offline  
Stary 12-02-2018, 11:47   #18
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
John
Gdy wyszedł z remontowanego pomieszczenia dziewczyny już nie było widać. Bez problemu mógł trafić do wyjścia, ale chyba nie po to tu próbował wejść by teraz uciekać. Podszedł do skrzyżowania i wyjrzał. Pusto. Choć z tego po prawej słyszał jakieś głosy. Ktoś rozmawiał. Podszedł bliżej i poznał głos dziewczyny, która go prowadziła.
- … zaraz tu będzie, musicie go załatwić.
- Nie możemy opuszczać posterunku, ale jeśli tu przyjedzie na faszerujemy go ołowiem
- odparł inny damski głos.
- Zupełnie nie wiem po co nam są te samce. Zupełnie nieprzydatni. - dodał drugi głos.
By zobaczyć rozmawiające John musiałby pójść kilka kroków dalej korytarzem, a wtedy one też by go zobaczyły.
Mógł też wycofać się niezauważony.
 
Mike jest offline  
Stary 16-02-2018, 13:35   #19
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Ty policyjny psie!
Obaj siedzący po bokach chińczycy po sekundzie wahania, zanim trawione alkolohem synapsy zareagowały, złapali Rafa za ramiona.
Tung trzasnął butelka o kant stołu i zerwał się na nogi szykując do przeskoczenia stolika uzbrojony w dorodnego tulipanka.
Krzeszewski ponad wszystko pragnął wykrzyczeć swe oburzenie...
- Ale panowie! Za co!
...ale przytłumieni alkoholem i rozdrażnieni poczuciem zdrady Chińczycy nie dali mu dojść do głosu.
Tsun i Chung pochwycili dziennikarza za ramiona. Błysnął tulipan, Rafał już, oczyma wyobraźni, widział i czuł swe poderżnięte gardło.
Czas zwolnił.
Ułamek sekundy później zareagowało ciało Rafała według głęboko zaszczepionych odruchów. Dziennikarz zawirował w półobrocie przyciskając ręce do ciała. Chung nie dał się nabrać, ale Tsun, po prawej Polaka, nie zdążył zareagować, puścił rękę. Łamiąc chwyt Rafa ustawił się placami do Tsuna. Przez chwilę wydawało się, że popełnił błąd, ale tylko do chwili nim zadany w tył cios łokciem złamał Tsunowi co najmniej jedno żebro. Chińczyk sapnął i poleciał do tyłu na wyślizgany parkiet. Rafał, czerpiąc energię z ciosu uderzył natychmiast odwrotnie pięścią w splot słoneczny Chunga. Rozrabiaka przeleciał przez kanapę i rąbnął o podłogę. W następnej chwili Złoty Ząb zaczął wymiotować niczym wulkan i, czego dziennikarz już nie widział, zemdlał z bólu.
Uczucie triumfu trwało tylko przez chwilę. Ostatni z Chińczyków zdążył przesadzić stolik i, nim Rafał zareagował, zadał mu dwa szybkie ciosy tulipankiem, otwierając krwawe rany na torsie. Za drugim ciosem szkło skruszyło się, ale Tungowi to nie przeszkadzało. Odrzucił resztki zaimprowizowanej broni, a następnie skopiował ruch Rafała wydostając się z ciasnej przestrzeni między kanapami na parkiet taneczny.
Chińczyk zdążył przyjąć agresywną postawę Wing Chun nim przeciwnik niemal na niego wpadł. Rafa był pierwszy, bo po prostu nie tracił czasu na przybieranie postawy. Zamiast tego zaatakował pięściami tors Tunga mierząc we wrażliwe punkty. Rekini Ząb opuścił gardę, a Rafał, nie tracąc czasu, obrócił się sprawnie o sto osiemdziesiąt stopni, zadając mocne obrotowe kopnięcie.
Trafił z zaskakującą celnością, prosto w szczękę. Tung aż się zatoczył. Nim się wyprostował błyskając zeszklonymi oczami, Krzeszewski zadał jeszcze jedno uderzenie, tym razem ręką - włócznią, w wątrobę. Chińczyk skulił się, a Rafał zadał kolejny cios, podcinając przeciwnika.
Wydawał mu się, że uzyskał decydującą przewagę, ale Rekini Ząb zaskoczył go niemile. Podciągając kolana pod brodę skoczył na nogi i natychmiast zadał cios w podbródek. Głowa dziennikarza odskoczyła w tył. Błyskawicznie i płynnie zadane kopnięcie z wyskoku rzuciło Rafę do tyłu.
Obaj walczący nie zdawali sobie z tego sprawy, ale ich starcie stało się ośrodkiem uwagi całej sali. Rozgrzani i spływający potem tancerze powoli porzucali inne rozrywki by przyjrzeć się potyczce.
Dudniąca muzyka nabrała drapieżnego brzmienia. Ktoś krzyknął z aprobatą, chwilę później dołączył cały chór głosów zagrzewając walczących.
Obaj fajterzy szybko tracili siły, obaj zdążyli wykorzystać większość sztuczek ze swego repertuaru. Pozostały tylko podstawowe odruchy. Prawie.
Dopóki Rafał nie wykorzystał kolejnej sztuczki na inną okazję starannie przechowywanej. Wciągnął potężny haust tlenu i zadał krótki, mocny cios. Pięść dziennikarza musnęła bark Tunga. Tylko musnęła.
Ramię Chińczyka wyskoczyło ze stawu.
Tung zaklął po chińsku, zginając plecy próbował kopnąć przeciwnika w brzuch. Chybił o dobre pół stopy, a pięść Rafy raz jeszcze musnęła jego ciało, tym razem bok. Rozległa się seria ostrych trzasków, powietrze uciekło z płuc Rekiniego Zęba, a on sam pobladł śmiertelnie i zatoczył się.
I to był koniec. Prawie.
Nim Tung zdążył zareagować dziennikarz raz jeszcze kopnął go z obrotu w szczękę. Starczyło. Chińczyk padł jak ścięty.
- FINISH HIM!
Ktoś wrzasnął. Rafa przez długą chwilę nie reagował łapiąc oddech.
Znów wracała do niego świadomość otoczenia. Rozgrzani rozbawieni klubowicze pokrzykiwali, powietrze smakowało potem, tytoniem i perfumami. Światła raniły oczy. Dźwięki...
- Drodzy goście! Wracamy i gramy dalej!
Następny był Massive Attack, Superpredators. Dj wczuł się w nastrój.
Rafał złapał oddech i rozejrzał się. Trójka Chińczyków leżała grzecznie na parkiecie. Co ciekawe nigdzie nie było widać ochrony.
Biorąc pod uwagę jak szybko zareagowali wcześniej na pewnego nożownika wniosek był jeden. Właściciele klubu postanowili go załatwić rękami Tunga i spółki. A to znaczyło, że atmosfera w klubie mogła szybko stać się jeszcze bardziej niezdrowa.
Klnąc pod nosem dziennikarz rozejrzał się. Nigdzie nie widział Johna. Co prawda miał jego numer, ale wolał w tej chwili nie dzwonić. Kto wie? Może Doe poszczęściło się bardziej niż jemu i w tej chwili był na tropie Enzo.
Spocony, zgrzany Krzeszewski potrzebował chwili by wydostać się z klubu. Na zewnątrz okazało się, że burza mocno już przycichła. Padał lekki dokuczliwy deszczyk, ale to nie był problem.
Schroniwszy się pod okapem dachu budynku sąsiadującemu z klubem Rafa sięgnął po komórkę.
- Halo, Marta? Cześć dziewczyno! Jesteś w redakcji? Ok...tak, w Hongkongu. Mam dla ciebie gorący news...
Przez kilka minut Krzeszewski klarował info o kradzieży myśliwców z pokładu amerykańskiego lotniskowca. Jak łatwo się domyśleć, koleżanka Rafała szybko wpadła w dziennikarski amok.
-...Sam nie mam czasu tego zrobić, ale ty masz, nie? Łap concord i fruń tutaj...jak to czemu ty? Oboje jako jedyni w redakcji znamy chiński...No, no, no...tak...Cholera, nie wiem czy będę mógł cię odebrać z lotniska. Mogę być zajęty...nie marudź, kotuś. Wszystko co trzeba już ci powiedziałem, dasz radę...No i super. Zresztą jak będziesz podchodzić do lądowania zadzwoń, może znajdę czas...No super. Do zobaczyska. Ku chwale gazety! No, cześć!
Chowając komórkę Rafał musnął ranę na torsie. Syknął z bólu. Cały gors bluzy przesiąknął krwią.
Lekarza! Królestwo za lekarza!
Chwila grzebania w internecie i dziennikarz już wiedział, że najbliższa całodobowa lecznica jest zaledwie kilka przecznic stąd.
- Radź sobie, John...
 
Jaśmin jest offline  
Stary 17-02-2018, 14:13   #20
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Pościg za dziewczyną był dość prosty. Korytarz był tylko jeden i choć rozgałęział się w jednym miejscu John słyszał dziewczynę rozmawiającą z jakimiś kobietami. Podszedł bliżej wsłuchując się w szczegóły. Mała próbowała nakłonić jakieś strażniczki do morderstwa. Przestępstwo zagrożone od 10 do 15 lat wedle kodeksu, jednak tutaj nikt nie przejmował się takimi rzeczami. John na pewno nie. Jemu groziło wielokrotne dożywocie za to co zrobił w imieniu rządu USA i nie zamierzał zastanawiać się. Korytarz był na tyle szeroki, że mógł się kończyć jedynie drzwiami ze strażnikami po obu stronach. Strażniczkami, poprawił się w myślach.
Z rozmów wnioskował, że są dobrze uzbrojone, pewnie też mają kamizelki. Przylgnął do ściany korytarza sprawdzając ile nabojów ma w pistolecie.
14, całkiem sporo, jeśli będzie dobrze gospodarował. Przeładował broń i wyszedł z korytarza celując tam, gdzie spodziewał się strażniczek. Nie pomylił się. Pociągnął za spust trafiając pierwszą zaskoczoną centralnie w głowę, nie musiał ponawiać strzału, więc przesunął rękę i oddał dwa strzały powalając drugą dziewczynę. Całość trwała dosłownie dwa uderzenia serca. Podbiegł do dziewczyn i zabrał MPK ruszył w kolejną odnogę. Schował pistole za pasek i odblokował MPK.

Najpierw usłyszał dźwięki biurowe, później zobaczył jasną poświatę białego, zimnego biurowego światła. Nie spodziewał się tego, ale nie narzekał. Schował broń pod marynarką i wszedł do środka.
Wszędzie stały biurka, a przy nich laski rozmawiające przez telefon po chińsku. Chyba chodziło o umawianie klientów, ale Doe nie był ekspertem, więc rzucił tylko okiem na to, które dziewczyny zauważyły jego obecność i które mogły zauważyć drobną dziewczynę.

Pech, że zarówno on, jak i jego ofiara pozostawały niezauważone. Co dalej? Nie słyszał, by tamta przechodziła przez ochraniane drzwi, ponieważ grube blaszane drzwi musiałyby narobić hałasu. Musiała więc przejść tędy. Żeby nie wzbudzać niepotrzebnego zainteresowania, Doe odetchnął i ruszył przez biuro w kierunku wyjścia. Krok miał szybki i zdecydowany, ale nie miał zamiaru alarmować pracujących kobiet. Jeżeli któraś zechciałaby poinformować przełożonych i tak by to zrobiła, więc nie było sensu się kryć. Ważne, żeby nie wzbudzać niezdrowego zainteresowania.

 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172