|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-06-2019, 12:31 | #261 |
Reputacja: 1 | Raf nie czekał. Zaatakował jak błyskawica nie dając nawet ułamka sekundy na myślenie. Nie mógł być jednak szybszy od kuli. Jedyna nadzieja to uniknąć pierwszych pocisków i przejść do półdystansu. Huknęły strzały, dwie lufy kobiety plunęły ogniem. Czas zwolnił. Rafał wykonał unik rodem z Matrixa. Nie do końca mu wyszło, poczuł szarpnięcie, lecz nie ból. Dopadł ją. Seria ciosów w witalne punkty. Atak za atakiem. Nawet nie tyle by powalić, ale by wybić z rytmu i uniemożliwić celowanie. Rozbroić. Uderzał i trafiał. Znalazł się tuż przy niej by nie miała jak celować. Niestety nie namówił Johna do zwierzeń i nie wiedział, że to nie wystarczy. Zmyliła go zwodem i wbiła mu lufę pistoletu niczym nóż pod żebro. W ostatniej chwili zdołała się skręcić i kula tylko rozdarła skórę, zamiast przejść na wylot miażdżąc i rozrywając wnętrzności. Raf z sykiem wypuścił powietrze, rozluźnił się, wchłonął ból i natychmiast uderzył wyprostowanymi palcami w splot słoneczny. Kobieta zachwiała się, ale ona też znała tę sztukę. Cios, który powaliłby przeciętnego człowieka, jej tylko na chwilę odebrał oddech. Kolejne kilka chwil wpędziło by w dumę wynalazcę sztuki gun kata. Dwoje przeciwników w półdystansie uskuteczniało płynne ruchy starając się połamać ręce (Raf), wycelować z giwery (siostra Kendry). Każdy ruch starannie wytrenowany, bezrefleksyjny i niewymuszony. Każdy, w razie powodzenia, zabójczy. Każdy płynny i rozmyślnie nieśpieszny, by zmylić odruchową obronę przeciwnika. Dwójka walczących starannie pracowała też na nogach. Dłonie spychały ciosy na boki tak, że o włos mijały cel. W kilkanaście sekund spluwy siostry zagrzmiały kilkakrotnie, ale pociski minęły Krzeszewskiego. Cios za ciosem, cios za ciosem. Byle doczekać, byle zmylić. Bez lęku i litości. Nagle dziennikarz zatoczył się w bok. Czuł to, nie było wątpliwości, że jeden z pocisków przeciwniczki urwał mu prawe ucho. Raf wściekle potrząsnął głową roniąc krople krwi i potu. Błyskawicznie spróbował sięgnąć celu wyciągniętym ciosem, pozorując utratę równowagi. I nagle, odrzucając pozorowaną słabość jak znoszony płaszcz, zaatakował jak szaleniec wkładając w ten wypad wszystkie siły. Koniec walki nadszedł, jak zawsze, nieoczekiwanie. Jeden z krótkich ruchów Rafała, mający zmienić trajektorię ruchu uzbrojonej ręki kobiety, spóźnił się. Ostatnim co zapamiętał Krzeszewski był huk wystrzału i palący ból w boku, niczym cios rozżarzonym do białości drutem. Dziennikarz poleciał w ciemność |
04-06-2019, 15:02 | #262 |
Reputacja: 1 | John ruszył w kierunku swojej wybranki nie czekając na pierwszy cios. Ostatnio edytowane przez psionik : 04-06-2019 o 17:25. |
05-06-2019, 15:35 | #263 |
Reputacja: 1 | John przeskakuje przez cień i wykorzystując pęd wpadając na nią atakuje prostymi uderzeniami. Niestety przeciwniczka była przygotowana. Waliła z obu luf w miejsce gdzie wynurzył się z cienia Johna. Tylko błyskawiczny odskok uchronił agenta od śmierci. W bliskim spotkaniu z pestką beretty każdy by pomyślał dwa razy zanim uderzy, jednak Doe nie zamierzał dawać przeciwniczce nawet chwili wytchnienia. Przyjął uderzenie kolbą w szczękę jakby nigdy nic i odwdzięczył się łapiąc za głowę dziewczyny i ciągnąc mocno w dół jednocześnie wyskakując w górę. Zgrzytnął łamany nos i szczęka gdy głowa dziewczyny spotkała się z wystawionym z impetem kolanem agenta. Było po wszystkim |
05-06-2019, 16:08 | #264 |
Reputacja: 1 | - Już mówiłam - odparła Kimberly, na oczach Johna, Jaxa i Sonyi jej rany powoli zasklepiły się. - Miałam za zadanie was chronić przed Lin Kuei. Większy priorytet miało tylko zniszczenie Kreeyanek. Z boku dało się słyszeć pojedyncze brawa. Starucha siedząca na tronie wyglądała na zadowoloną. - Obrońcy ziemi nie zawiedli. Rayden będzie z was dumny. Tak jak mówiłam wcześniej, nie będziecie zatrzymywani. Możecie odejść w pokoju. Ale zachowajcie w tajemnicy to miejsce. My nie mieszamy się do spraw królestwa ziemi, a królestwo ziemi nie miesza się do naszych spraw. Wstała odrzucając płaszcz z ramion w tył. Chuda i pomarszczona z sześcioma ramionami wyglądała jak knująca pajęczyca. - Jedyne na co możecie liczyć z naszej strony, to że będziemy walczyć z Kreeyjankami. Ziemia to także nasz dom i będziemy go bronić. Raf poklepywany po twarzy przez Sonię jęknął i powoli wstał. rana na boku paliła, ale najwyraźniej nie była śmiertelna. Fowler tymczasem zamieszał po raz ostatni w kociołku i zdjął go z ogniska by mikstura ostygła. Zastanawiał się, czy jego niedawni kompani wciąż żyją. Dotarcie do obozowiska i znalezienie ziół zajęło mu trochę czasu. Ale teraz był gotów. Korzystając z czasu przerobił kilka obozowych akcesoriów na brakujące mu uzbrojenie. Spojrzał w bok, na leżącą na liściu pastę. Jeszcze chwila i będzie można nią pokryć ostrza. |
05-06-2019, 16:40 | #265 |
Reputacja: 1 | - Pytam kim jesteś, a nie jakie masz zadanie. - odpowiedział John odbezpieczając broń. - I pytam po raz ostatni. Kim jesteś i kto ciebie przysłał? - Ostatnio edytowane przez psionik : 05-06-2019 o 16:46. |
05-06-2019, 22:40 | #266 |
Reputacja: 1 | - Kim jestem i jakie mam zadanie to to samo. To nie jest miejsce na wyznania. - odparła Kimberly - Teraz mamy inne problemy. - skinęła głową w kierunku leżących - One znają lokalizację siedziby królowej. Ale nawet tortury nie zmusza ich do wyjawienia prawdy. A tylko zabijając królową obronimy ziemię. - Oo, na to są sposoby - odezwał się skrzeczącym głosem starucha. Krok za krokiem schodziła ze schodów wiodących na podwyższenie gdzie stal tron. Jej strażnicy zostali na miejscach, nieruchomi niczym posągi. - We dwójkę z pewnością damy radę coś z nich wyciągnąć- spojrzała na wstającego Rafa. |
06-06-2019, 23:08 | #267 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Znalezione "uzbrojenie" z trudem zastępowało stare, ale póki co będzie musiało wystarczyć. Są "noże" do walki w zwarciu, takie do rzucania, nawet te z łańcuchami, choć w tym wypadku łańcuch zastąpiła lina. Nie zapomniał też o paru klingach pokrytych trucizną, która powoli dochodziła na ogniu. Wcześniej uważył zieloną miksturę, której część od razu wypił. Nie odczuwał jeszcze oznak nie zażywania jej, ale te kilka łyków przyniosło mu wyraźną ulgę. |
07-06-2019, 12:18 | #268 |
Reputacja: 1 | - Opuść broń, John - powiedział Jax - najpierw musimy się dowiedzieć paru rzeczy. Co to za jedne? - wskazał na leżące dziewczyny. I jak chcesz się dowiedzieć gdzie mają bazę skoro nie zdradzają nawet na torturach? - Spytał staruchy. - Ona są jak szarańcza, niszczą światy. - odparła starucha - Omijają prawo starszych bogów. Shao Khan musi pokonać ziemską drużynę dziesięć razy pod rząd, by mógł zająć to królestwo. By mógł wprowadzić swoje wojska tutaj. Ich królowa wchodzi do królestwa, a potem tworzy armię na miejscu. Parzy się z najlepszymi wojownikami, a jej córki przejmują ich moc. Porównanie do insektów jest bardzo na miejscu. Składa bowiem dziesiątki jaj, a po kilku dniach wylęgają się dorosłe osobniczki - stanęła pomiędzy leżącymi i wskazując dolnymi ramionami obróciła się prezentując w całej okazałości Kreeyanki. - A tym innym sposobem... w tym może nam pomóc twój dzielny towarzysz. Myślę, że on już domyśla się co chce powiedzieć. - stanęła przed Rafem. Stara i zasuszona była niska... jak na shokankę. Była wzrostu Rafa. Raf domyślał się, połączona siła umysłów mogła wniknąć głęboko w ich wspomnienia. Tyle, że w tym czasie starucha będzie miała szansę czytać jego myśli, jeśli się rozproszy choć na chwilę. |
17-06-2019, 09:07 | #269 |
Reputacja: 1 | Krzeszewski wyszczerzył zęby. Splunął krwią. - Po co mówić skoro można dać do zrozumienia. Cały trząsł się od cofającej adrenaliny. Jeszcze chwilę. Spokojnie. Telepatia wymagała spokoju, dystansu i koncentracji. Klnąc pod nosem Raf sięgnął do jednej z torebek o obiecującym kształcie przy pasie kobiety, która przed chwilą go znokautowała. I wyjął mały pakiet, na pierwszy rzut oka, medyczny. Rozerwał go zębami i wysypał na dłoń szary proszek. Już po chwili wiedział, że proszek, ma ciekawe działanie, zatrzymujące upływ krwi, bakteriobójcze, zamykające rany. Niestety, ucho mu nie odrosło. Ale przynajmniej przestało ciec za kołnierz. - Jak rozumiem - Far zwrócił się do shokanki - Chcesz połączyć swoją energię z moją. Cóż, dopóki wiesz gdzie się kończy twój wpływ i zaczyna mój nie będzie problemu. Ale jeśli spróbujesz wejść w moje wspomnienia albo związać moją wolę to inaczej porozmawiamy. Wszystko jasne? Znów poczuł to uczucie oddalenia, które w walce oznaczało rychły atak szału, a podczas operacji psionicznej gwarantowało swobodne operowanie mocą. Dziennikarz stanął nad wybraną ofiarą i wyciągając dłoń w bok złączył palce i umysł z shokanką. Zdążył jeszcze pomyśleć jak to się dziwnie losy plotą. To przecież te Kreeyanki uwolniły ich z klatek, w których trzymali ich shokanie. Nie było oczywiście wątpliwości dlaczego zostali tak obdarowani. Mieli narobić chaosu by Kreeyanki dostały się do starej kobiety. Jak to dziwnie... - Gotów - Krzeszewski wysłał do partnerki telepatyczny impuls. Złączył moc z jej mocą. Po czym, niczym nurek skaczący do morza ze zbocza zanurkował w umysł nieprzytomnej kobiety. Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 17-06-2019 o 10:24. |
26-06-2019, 09:20 | #270 |
Reputacja: 1 | Przed oczami Fara, jak zwykle przy skomplikowanych działaniach psionicznych, pojawiła się wizja miseczki z wodą. Tafla była idealnie nieruchoma, a on czuł jak za każdą próbą ogarnięcia całej miseczki jego pole widzenia rozszerza się coraz bardziej. Jako nastolatek, pod okiem swojego mentora, Patryka, ćwiczył ten schemat wizualizacji do upadłego. Teraz czuł obok swego strumienia swobodnie płynących myśli, także umysł starej shokanki. Zdziwił się przyjemnie, że ich schemat myślenia różni się od siebie tak mało. Świadomie podzielił swe zasoby sił na dwie części. Ta pierwsza, dla uszczelnienia swego umysłu. I ta druga, dla znalezienia klucza do umysłu siostry Kendry. Spokojnie i powoli. Powoli i spokojnie. Spryt, nie siła. Pierwsza bariera. W umyśle Rafa przybrała postać najeżonej kolcami blokady. Krzeszewski leniwym gestem wyciągnął mentalną dłoń i, już czując wsparcie shokanki, rozwiał zasłonę jednym ruchem. Dalej. Subiektywna percepcja przyspieszyła. Otoczony wijącymi się pasmami myśli Rafał ostrożnie wędrował w głąb umysłu kobiety. Dalej. Już widział drugą barierę, niczym wrota cienia. Raf ruszył w jej stronę. Spadał i prześladowało go przeczucie, że za tą bramą...nie ma dna. Dalej. Wyciągnął dłoń. Kolejna bariera się rozpadła. Wciągnięty w głębinę Rafał odruchowo wstrzymał oddech. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że tutaj to niepotrzebne. Dalej. Wijące się pasma myśli przekształciły się w chmury leniwie dryfujące na nieboskłonie jaźni. Krajobraz zamigotał. Czerpiąc siłę z shokanki Far przyspieszył. Przed nim wyrosła kolejna bariera i jej strażnik. Bezkształtny, zmieniający się nieustannie konstrukt. Konstrukt rozpłynął się w zapomnieniu. Kolejna przeszkoda przypominała trzepoczącego skrzydłami nietoperza. Rafał, choć wydawało się to nieprawdopodobne, jeszcze zwiększył poziom swej koncentracji. Konstrukt wydał z siebie wysoki pisk i zaatakował broniąc swego przejścia. Nietoperzy myślokształt wydał z siebie triumfalny pisk odpychając Rafała od przejścia. Mężczyzna z trudem zachował kontrolę. Uczucie było takie jakby ktoś wepchnął mu w uszy rozpalony do białości drut. Nietoperz zapiszczał raz jeszcze, po czym rozpadł się na setki, tysiące drobnych punktów. Przestrzeń wypełnił złowrogie bzyczenie. Szerszenie. Krzeszewski nienawidził szerszeni. Już idąc dżunglą napotykali gniazda tych owadów, z których każdy miał żądło długości małego męskiego palca i aż się palił by użądlić. Ale przecież to była ostatnia brama. Krzeszewski czuł to. To był ostatni krok. Strażnik siódmych drzwi objął warty. Rafał zaatakował dziko... |