|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-05-2018, 07:23 | #61 |
Reputacja: 1 | Podczas podróży powrotnej Sytuacja była dziwna Pani E. Miała jakieś wąty do nowej Rick sam już nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć? Skorzystał z słuchawek i posłuchał sobie AC/DC, Black Sabat, Notorious B.I.G oraz klasycznej Metaliki. Uciął też sobie drzemkę, więc był w pełni sił żeby zobaczyć jak Królowa masakruje nową w genialnym stylu. Idąc pod prysznic obiecał sobie, że NIGDY nie narazi się Pani E. Wieczór - pomoc Cyklopowi Richard nie bardzo lubił Pana Summersa taki był z niego harcerzyk "śmierdział" gliną czy innym prawilnym gównem na kilometr. Mimo niechęci olbrzym musiał rubinowemu pinglarzowi przyznać, że miał niesamowite zdolności przywódcze. Skoro tak dobrze radził sobie z bandą przerażonych uciekinierów to na polu walki musiał być zajebistym dowódcą tak, więc Rick niechętnie obdarzył Scotta szacunkiem i starał się mu pomóc: - Dobra ludu podążać za mną! Posiłki wydają po lewej! Będziecie spać w holu. Jeżeli ktoś będzie potrzebował opieki medycznej ambulatorium jest na końcu tamtego korytarza. A tam jest mój pokój jakby ktoś chciał pogadać albo miał z czymś problem to walcie jak w dym jak będę mógł to pomogę! - Tłumaczył ludziom swoim tubalnym głosem. W ręku niósł jakieś torby pakunki, które pomagał nieść jakiemuś styranemu facetowi a na karku wiózł małą dziewczynkę, która spłakała się na jego widok, ale zmieniła zdanie, gdy wziął ją na barana. Nocny Atak Rick wyskoczył z pokoju w krótkich spodniach i kamizeli Hells Angeles po ojcu. Widząc, co się dzieje zeskoczył z podestu przed schody - LUDZIE DO KURWY NĘDZY TRZY CHUJE W BOK I PRZEPUŚCIĆ PANIĄ JEAN! - Ryknął na kolegów i koleżanki z klasy żeby wybudzić ich z zaspanej paniki - Musimy zachować spokój, wróg chcę żebymśmy panikowali! - Dodał nieco ciszej. - Szefowo mogę jakoś pomóc ? - Spytał się Jean gotów wykonać wszelkie jej rozkazy. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 16-05-2018 o 07:54. |
20-05-2018, 21:12 | #62 |
Reputacja: 1 | Ocelia nie wiedziała, czy śni, czy rzeczywiście prowadzi ta dziwną rozmowę z Jean. W sumie nie miało to jednak znaczenia - rozmowa odniosła skutek. Dziewczyna zaczynała rozumieć kim jest, Oczywiście, nie była z tym w pełnia pogodzona, miała wiele pytań i nie wszystko pojmowała, ale zaczynała rozumieć. To dobrze rokowało. Trudno jest przekonać nastolatka do czegoś, czego nie pojmuje. Niektórzy twierdzą nawet, że to niemożliwe. Że aby młody człowiek w coś się zaangażował musi to zrozumieć, bo inaczej nauczyciel napotka tylko na opór. A nie ma większej siły niż opór nastolata. Opór, który jest oporem dla czystej idei. Potrzeba bycia niezależnym to nieposkromiona siła. Ale Ocelia zaczynała rozumieć. I powoli godzić się ze swoim położeniem. To dobrze rokowało. Wybuch wyrwał ją za snu – nie snu. Coś się działo, coś niedobrego. Wiedziała to od razu. Była sama w pokoju. Poderwała się na równo nogi, szukając drogi ucieczki. Jeśli da radę – wyjdzie oknem, jeśli nie – skorzysta z drzwi. Była gotowa, aby pomóc nowym znajomym.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
20-06-2018, 03:38 | #63 |
Reputacja: 1 | Każdy wiedział skąd wzięła się Absinthe. Jak wielu innych, szukała azylu po wznowieniu nagonki na mutanty. Nieliczni wiedzieli również, że naprawdę nazywała się Absinthe Virgo, gdyż miała to wpisane w swoim dowodzie i paszporcie. Nikt nie był za to jej znajomym, nikt z nią nie trzymał, nie kumplował się. Większość czasu spędzała w swoim pokoju, stroniąc od kontaktu z uczniami, sporadycznie odpowiadając przed gronem pedagogicznym. |
20-06-2018, 22:27 | #64 |
Reputacja: 1 | Huk eksplozji wybudził Collina ze snu. Mężczyzna usiadł na łóżku próbując strząsnąć resztki snu. Sięgnął po butelkę whiskey stojącą na nocnym stoliku i pociągnął łyk. Na zewnątrz panował rwetes jakby cała szkoła była postawiona na nogi. W sumie nie dziwne, nie? Ktoś właśnie wysadził coś w okolicy. |
21-06-2018, 09:58 | #65 |
Reputacja: 1 | Amelia była dość wyjątkową dziewczyną. Rozrywkowa, wesoła, atrakcyjna i zabiegana. Szczególną uwagę zwracała jej kolorowa fryzura, choć nie wiadomo było, czy jest to wynik jej mutacji, czy farby do włosów. Pogłoski mówiły, że pierwszego dnia po przybyciu do Instytutu, opalała się topless nad basenem - przez całe trzy minuty zanim Jean Gray zainterweniowała... I podobno swój pierwszy szlaban dostała za instalowanie kamer pod męskimi prysznicami. Amelia była dość popularna wśród młodzieży... zwłaszcza wśród chłopców. Każda impreza, grill, czy zwykła posiadówka były lepsze z jej udziałem; a jak sama coś organizowała to już w ogóle zabawa była przednia. Jej mutacją była nadludzka percepcja, która pozwalała jej dostrzec nieomal wszystko. Dziewczyna widziała w ciemnościach, mogła przeczytać gazetę z pięćdziesięciu metrów i powiedzieć co w niej jest na zdjęciach, a także określić kto zostawił kubek na stole - dostrzegając pozostawione na nim odciski palców. Podczas zwykłej rozmowy potrafiła z mimiki twarzy odczytać, czy ktoś kłamie, coś ukrywa, czy też ma jakieś niewysłowione jeszcze intencje. Świetnie grała też w bilard, rzutki, ping-ponga i wiele innych gier. Pewnej nocy, przemykała się korytarzem. Szła spokojnie, z butami w dłoni, aby nie stukać obcasami - oczywiście żadne szpilki, przy jej wzroście absolutnie nie musiała takich nosić, takie przeciętne buty z symbolicznymi obcasami. Przemykała się, opuszczając skrzydło dla chłopców i wracając z powrotem do dormitorium dla dziewcząt. Takie późno-wieczorne przesiadywanie u chłopaków nie było wielkim przewinieniem, ale lepiej było dla Amelii, nie dać się złapać... ponownie. Nagle coś huknęło na zewnątrz i w przeciągu zaledwie minuty pusty korytarz zapełnił się uczniami. W zamieszaniu i pośpiechu chyba nikt nie zwrócił uwagi, że była tam gdzie nie powinna, a po kolejnych dwóch minutach wszyscy byli już w holu, gdzie chłopaki wymieszali się z dziewczynami i nikt już nie zwracał uwagi na to kto skąd przybiegł. Dużo ważniejsze było to, co działo się na zewnątrz... Ale niestety tłumek jej zasłaniał widok. - Adam, stąd nic nie widzę! Podsadź mnie! - jej głos był tylko jednym pośród krzyczącego zbiegowiska, ale trafił do kogo trzeba. Stojący obok niej młodzieniec, jeden z jej chłopaków, dobrze wiedział jaka jest jej mutacja i że Amelia może dostarczyć cennych informacji o sytuacji na zewnątrz. Kucnął więc, złapał ją w pasie i uniósł do góry o dobre pół metra, oczywiście trzymając ją przodem do okien. Teraz mogła spojrzeć ponad głowami tłumu i zdać wszystkim głośną relację z tego co się dzieje za oknami, a widziała to bardzo dobrze. Ostatnio edytowane przez Mekow : 21-06-2018 o 10:07. |
22-06-2018, 14:07 | #66 |
Reputacja: 1 | Krzyk Richarda poskutkował, uczniowie rozsunęli się na boki przepuszczając Jean Grey. - Dziękuję Richard. - kobieta wydawała się lekko zmieszana słownictwem mężczyzny, ale nie była to właściwa pora na maniery. - Nie mogę wyczuć intruzów, coś chroni ich przed moją telepatyczną sondą. Mamy do czynienia z kimś kto się przygotował do wizyty u mutantów. - Jean rozejrzała się po zebranych uczniach w holu i wciąż schodzących po schodach. - Kandydaci biorący udział w szkoleniach na X-Men do mnie! Studenci pierwszego roku kontrolujący swoje moce niech ustawią się za nimi. Reszta niech się cofnie trochę do tyłu! W kilka sekund uczniowie ustawili się w grupkach. Pierwsza grupa złożona była z Richarda, Victora, Bena, Dominika i Michała. Po kilku chwilach ustawiła się za nimi druga grupa studentów z dwóch różnych klas, którzy byli przyzwyczajeni do używania przynajmniej po części swoich mocy. Wśród nich miedzy innymi Absinthe i Collin Amelia uniesiona przez kolegę spojrzała za okno i zaczęła relacjonować. - Trzy czarne dostawcze Hyunadai z przyciemnianymi szybami, minęły wysadzoną bramę wjazdową. W każdym po sześć osób w metalowych kombinezonach z wystającymi rurami i przewodami, ich hełmy przypominają mocno retro nurków. Wszyscy uzbrojeni i intensywnie pobudzeni. - Dziękuje. Amelio, Adamie odsuńcie się już od okien. Cyclops, White i Profesor X są na ważnym spotkaniu w mieście i nie odpowiadają. Wolverine gdzieś odjechał wieczorem i nie ma z nim kontaktu. Beast został już poinformowany o sytuacji i zabezpiecza uchodźców. Dominik, Ben i Michał dołączcie do Hanka i słuchajcie jego poleceń. Victor zabierz dzieci i pozostałych uczniów do Danger Roomu i uruchom protokół schronu. Ruszajcie już! - Wskazani uczniowie zaczęli szybko się organizować i ewakuować za prowadzącym ich Viktorem. Ocelia tymczasem wyszła przez okno w swoim pokoju i spacerowała po parapecie. Zobaczyła dym unoszący się od strony bramy i trzy ciemne samochody zatrzymujące się z piskiem opon na placu przed domem. Szybko wybiegli z nich mężczyźni w stalowych pokracznych skafandrach i zaczęli machać bronią na boki. Snopy światła wystrzeliły z broni oświetlając im drogę. Kilka źródeł oświeciło budynek i Ocelia musiała wykonać unik przeskakując na kilka kolejnych parapetów. Odgrodzona kolejnym snopem światła obiła się od ściany budynku i przeleciała parę metrów w powietrzu i złapała się gałęzi pobliskiego drzewa. Oddychając głęboko spojrzała na 18 uzbrojonych ludzi w dole. Nikt jej nie spostrzegł, była chwilowo bezpieczna. Dwóch z nich wysunęło się na front i jeden nadał komunikat przez głośniki w zbroi. - Na terenie posiadłości nie ma aktywnych X-Men! Jesteś całkowicie osamotniona pani Summers czy jakkolwiek karzesz się nazywać! Poddaj się! Po kilku sekundach trzasnęły drzwi frontowe, z których wyszła Jean. Gwałtowny wiatr wstrząsnął burzą jej długich czerwonych loków. Długi czarny płaszcz zatrzepotał złowieszczo na wietrze. - To jest szkoła dla mutantów panie Marz! Przybyliście tutaj późną nocą by nas niepokoić? Czy macie świadomość w jak poważne gówno się wpakowaliście? Jesteście otoczeni przez niewidzialnych strażników. Zawróćcie do przywódcy waszego kultu i przekażcie, że spodziewam się pokrycia rachunku za zniszczoną bramę wjazdową! Przy zgromadzonych intruzach rozbiegły się szepty, dziesiątki niezrozumiałych słów zaległo podwórko. Dwóch mężczyzn na przodzie wymieniło ze sobą kilka szybkich zdań. W tym samym czasie Jean szepnęła do stojącej przy niej dziewczyny. - Dobry pomysł Irino, nie przestawaj produkować głosów. - Dziewczyna w krótkich ciemnych włosach skinęła głową i odchyliła jeszcze bardziej chustę na szyi. Kilka par ust skrytych na szyi szeptało w zmiennych tonacjach. Jean spojrzała na pięć blond dziewczynek w różnym wieku ustawionych za nią. - Jesteście dziewczynkami Emmy prawda? Czy potraficie.. - Niech się pani niczym nie martwi, wiemy o co chodzi. - Oczy dziewczynek zabłysły niebieskim światłem. Wysłały telepatyczny przekaz do uczniów czekających za drzwiami. - Pani Jean prosi, aby wszyscy po kolei wyszli i ustawili się za nią. Przybieżcie groźne miny i wygląd, użyjcie mocy by wyglądać zastraszająco, ale nikogo nie atakujcie. Głos Jean uderzył w wiatr z nową siłą - Do mnie moi X-Men! Jak pan widzi panie Marz, nie narzekam na samotność! |
22-06-2018, 20:50 | #67 |
Reputacja: 1 | Słysząc telepatyczny komunikat Rick uśmiechnął się szeroko i z krzykiem napiął wszystkie mięśnie następnie wyszedł przed drzwi przybierając pozę groźnego czarnucha. - YO Panie Marz czy jak wam tam właśnie przerwaliście mi spanie a robię się bardzo zły, kiedy jestem niewyspany... - Ziewnął na pokaz przeciągnął się żeby wszyscy zobaczyli logo aniołów piekieł na jego kurtce. - Dobrze, radzę posłuchajcie miłej Pani Jean i zabieraj swoich chłopców przebranych za sardynki póki mamy dobre humory bo jeżeli zaraz się stąd nie zabierzecie to nauczę waszę samochody latać jasne ? - Zapytał posyłając rozmówcy szeroki uśmiech, którego nie powstydziłby się wilk rozmawiający z owcą. Z Ricka nie był żaden Collosus, ale mulat był gotowy przyjąć na siebie pierwszą salwę, jeżeli nie uda się ich nastraszyć do tego czasu ruda telepatka powinna dać radę postawić jakieś bariery. Na wszelki wypadek zaczął szukać słabych punktów w tych dziwacznych skafandrach żeby w razie czego szybko je rozerwać. ~Może ta nowa francuska będzie mogła ich załatwić tak jak przekręciła mnie i chłopaków w samolocie ? ~ - Pomyślał z nadzieją. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 23-11-2018 o 19:22. |
24-06-2018, 08:04 | #68 |
Reputacja: 1 |
|
24-06-2018, 15:33 | #69 |
Reputacja: 1 | Absinthe wyszła za resztą, ale sama nie wiedziała po co dokładnie. Nie posiadała widocznych mocy, a straszyła co najwyżej fryzurą, bo nie miała czasu się rano uczesać. Stanęła gdzieś w tyle i zrobiła taką samą minę, jak zawsze. Miała szczerą nadzieję, że jej nie widać. |
25-06-2018, 21:35 | #70 |
Reputacja: 1 | Przekaz telepatyczny nie był wielkim zaskoczeniem dla Rainbow. Dzięki Maxowi - jednemu z jej chłopaków, dziewczyna była... może niekoniecznie od razu przyzwyczajona, ale na pewno nieźle zaznajomiona z telepatią. Owszem, "groźne miny i wygląd", oraz demonstracja mocy aby "wyglądać zastraszająco" - to wszystko powinno zadziałać. Ale parę lat spędzonych wśród Harpii dawały Amelii pewną świadomość. Wiedziała, że gdyby najgroźniejszy z nich wyszedł na zewnątrz i zrobił nie wiadomo co, to nie uzyskałby tak zastraszającego i onieśmielającego efektu jak cała gromada zmutowanych nastolatków... w jedności siła! Dlatego jasność przekazu była tu tak ważna i dzięki temu młodzi mutanci wiedzieli o co chodzi i oczywiście robili to o co ich poproszono. Amelia nie zostawała daleko w tyle. Wzięła głęboki oddech i ruszyła raźnie do przodu z wysoko podniesioną głową. Oczywiście rzucając intruzom groźne spojrzenie, miała zamiar przypatrywać im się jak najdokładniej i zapamiętać tyle szczegółów ile tylko da radę. Rozeznanie to, tyczyło się także ich samochodów... A może przy okazji uda jej się odczytać z ruchu warg o czym tak tam szepczą. Oczywiście, oprócz rozgniewanej miny, dziewczyna dobrze wiedziała jak wystraszyć najeźdźców i wychodząc na zewnątrz miała już uaktywnioną swoją drugą mutację. Dłonie to swoją drogą, bo nikt teraz na to nie patrzył - ważniejsza była jej twarz wraz z okolicą, które obrosły ostrymi kolcami. Przypominały one te, które widuje się na grubych łodygach niezwykle kolczastej róży. Oczywiście jej kolce były ułożone harmonijnie, dość symetrycznie i z sensem. Centralna część jej policzków i powieki pozostały zupełnie gładkie, na gardle i pod brodą kolce były bardzo drobne, zaś na kościach policzkowych i brwiowych były wyjątkowo wielkie i mocne. Te ostatnie chroniły najcenniejszą części ciała Rainbow, jaką były jej niezwykłe oczy. Dziewczyna stanęła w szeregu, który formował się za ich nauczycielką. Była zwarta i gotowa do walki, choć w głębi miała nadzieję, że intruzi podkulą ogon i spie... odjadą czym prędzej nigdy nie wracając. |