|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-04-2018, 20:16 | #41 |
Reputacja: 1 | Randar nie czuł sięw pozycji do jakiegokolwiek dyskutowania, więc nawet nie zastanawiał się nad poeceniem Niedźwiedzicy. Zadanie, jak zadanie... Razem ze swoimi podoła. Nie miał wątpliwości. |
15-04-2018, 21:15 | #42 |
Reputacja: 1 | Sidhe bezgłośnie wysłuchała Księżniczki i równie cicho ustawiła się tuż obok Bartholomeusa, który właśnie przygotowywał prowizoryczną bombę. Pozbycie się drewnianego mostu? To brzmiało jak zadanie specjalnie dla niej. Spojrzała na mieszankę alchemika, a potem na swoje dłonie skryte w rękawiczkach i uśmiechnęła się pod nosem. Ona nie będzie potrzebowała materialnej pomocy do tego zadania. - Chyba możemy ruszać. We dwójkę powinniśmy dać sobie radę z mostem. To nie brzmi jak trudne zadanie. - Ostatnie dodała ciszej, jakby nie chciała zapeszyć. |
15-04-2018, 22:07 | #43 |
Reputacja: 1 | Alchemik widząc kobietę odsunął się o krok i poprawił płaszcz. Dla Sidhe jego twarz była tylko ciemną plamą pod kapturem. - To robota dla d-d-druidów. - wydukał w odpowiedzi - Z-zresztą nie mam m-m-materiałów by obalić coś t-tak dużego. A t-to jest na gnolle. Albo i-inne p-p-paskudztwa. - wyjaśnił bardzo delikatnie potrząsając buteleczką. |
22-04-2018, 21:21 | #44 |
Reputacja: 1 | Bartholomeus zaczął konstruować na szybko małą alchemiczną bombę, która w momencie wyruszenia wojska była już gotowa do użycia. Raileyn sprawnie wymienił cięciwę w łuku Cienia. Księżniczka wydała rozkazy do wymarszu. Pierwsza grupa złożona z kilku druidów, Sidhe, Bartholomeusa, Randara i kilku zbrojnych ruszyła na wskazany most. Druga grupa złożona z reszty zbrojnych, zwiadowców i wozów ruszyła za Esmeraldą w kierunku miasta. W tej grupie znaleźli się Cień i Raileyn. Trzecia najmniejsza grupa złożona z gwardzistów i ciężko rannych została, by sprawniej kontrolować nadciągające posiłki. Pierwsza grupa W 20 minut udało się przedrzeć przez większość wypalonych pól. Sporadycznie znajdowaliście spalone ciała dzieci i kobiet, które musiały szukać schronienia w gęstych polach zboża podczas pierwszego ataku wroga. Przed grupą powoli zaczynała majaczyć rzeka z solidnie wykonanym mostem. Po prawej majaczyły ruiny pierwszych budynków. Grupką liczącą koło 50 ludzi dowodził starszy druid o imieniu Nordar. - Miejcie oczy szeroko otwarte, w okolicy mogą się czaić zwiadowcy wroga. Gdy grupa zaczęła zbliżać się do mostu kilku żołnierzy na przodzie nagle krzyknęło. Ziemia pod nimi momentalnie się zapadła, a sześciu nieszczęśników powpadało na zardzewiałe sztylety, miecze, grabie, kosy i inne ostre narzędzia. Gdy ich krew wsiąkła w grunt to błoto przy ich stopach poruszyło się spowijając ich nogi, tors i ręce. Ranni zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej, aż do momentu gdy błoto wpłynęło do ich ust i nosów. W dołach zapadła złowieszcza cisza, a po kilku sekundach wypłynęły duże kupki błota. - Cofnąć się! Wszyscy cofnąć się! - Nordar krzyczał rozkazy do najbliżej zgromadzonych ludzi. - To błotniste krwawe golemy! Jeśli dotkną waszej krwi zmienią was w jednego ze swoich! Cofnąć się i użyć zaklęć dystansowych! Nie dać się zranić! - Druid odganiał laską młodzieniaszków stojących przy nim z wysuniętymi mieczami. Z trzech pobliskich dołów wypłynęło sześć zakrwawionych błotnych kopców. Z połowy wciąż wystawały desperacko machające ręce i nogi rozpuszczanych w środku ludzi. Nieme potworności ruszyły na waszą grupkę zasysając w siebie pierwsze ostrza śmielszych ludzi. Druga grupa Esmeralda jadąc konno przed wojskiem wypatrywała posunięć Lysandra. Z tego co zdążyła zaobserwować konnica odbiła w lewo między pierwszymi budynkami. Przywódca musiał mieć nadzieję na zgubienie lub spowolnienie pościgu między ruinami budynków. Z odrobiną szczęścia zbliżą się w kierunku wojsk księżniczki lub je przynajmniej zauważą. Przez 20 kolejnych minut wojska maszerowały ubitym traktem. Kilku wojakom udało się złapać trochę przyjacielsko nastawionych krów i dwa konie. Krowy zostały zaciągnięte i przywiązane do wozów. Dwóch mężczyzn dosiadło oswojone konie i po kilku chwilach zrównali się z księżniczką. - Trotim z rodu Morsa! Będę służył do utraty tchu! - Krzyknął piskliwy głos chłopca, który mógł mieć góra szesnaście lat. Jednak jego rynsztunek faktycznie wskazywał na pochodzenie szlacheckie. Na zbroi nosił kolorową tkaninę z narysowanym morsem pchającym statek ze spalonymi żaglami. - Bomin, ułaskawiony na czas wojny morderca i rzeźnik z Sandraski. Do usług! - Mężczyzna po trzydziestce z długimi czarnymi włosami do ramion uśmiechnął się do Esmeraldy, wiatr rozwiewał jego włosy ujawniając wypalone na policzku piętno z symbolem mordercy. Jego oczy były mocno jasnoniebieskie, na zbroi miał przewieszone rzeźnickie haki z łańcuchami. Esmeralda zyskała nowych przybocznych towarzyszy na czas walki. Wojska zdążyły dotrzeć na skraj miasta i rozglądać się po pierwszych ruinach budynków. Kłos pomimo uważnego rozglądania się za złomem nie znalazł póki co żadnych przydatnych przedmiotów. Jakieś resztki musieli zgarnąć idący przodem żołdacy. Rzemieślnik musiałby się rozejrzeć tu po jakimś budynku lub pobojowisku. Cień wraz z innym zwiadowcami i łucznikami zaczął wspinać się na ruiny pierwszych budynków, aby mieć większe pole do popisu. Konnica Lisów zdawała się być niedaleko, manewrowali między budynkami i zagrodami próbując opóźnić ścigających ich przeciwników. Jednak z trzech kierunków zdawały się nadbiegać wrogie hordy, które miały duże szanse zetrzeć się z nimi za parę minut. |
26-04-2018, 13:49 | #45 |
Reputacja: 1 | Alchemik cofnął się, niemal przy tym potykając o krawędź własnego płaszcza. Szybko odzyskał równowagę i podrzucił w dłoni przygotowaną wcześniej bombę. Nie chciał zakończyć swojego życia jako błotnisty element scenerii. Obrał na cel jednego golema, wybierając tego w którego wnętrzu wciąż był miotający się człowiek. Nie mógł mu już pomóc, ale mógł oszczędzić mu przemiany w bestię. Z tą myślą cisnął przygotowanym wcześniej ładunkiem. Atak: Improwizowana mała bomba + celny rzut czymkolwiek w jednego z golemów z rannym człowiekiem w środku Ruch: 3 kratki w tył |
30-04-2018, 05:59 | #46 |
Reputacja: 1 | Raileynowi nie podobała się sytuacja, w jakiej się znaleźli. Konnica w mieście miała przewagę tylko pozornie, zwłaszcza jeśli szarża zmieniała się w lawirowanie uliczkami. Poszukiwania czegoś ciekawego, musiały poczekać. Obecnie skoncentrował się na szykowaniu kuszy, oraz wypatrywaniu odpowiedniego miejsca do założenia pułapki, gdyby doszło do odpowiedniej sytuacji. Na chwilę obecną jednak, miał zamiar polegać głównie na świetliki, czekając na dalsze rozkazy.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
30-04-2018, 12:43 | #47 |
Reputacja: 1 | Cień przyjął najlepszą pozycją, jaką był w stanie wypatrzyć. Chciał widzieć pole z którego zaraz mogła wyjechać konnica, to z tamtej strony powinno przybiec najwięcej wrogiego tałatajstwa i tak też należało prowadzić ostrzał, by nie tylko pomóc sojusznikowi, ale również osłonić własną pozycję. Strzelcy byli tak długo przydatni, jak nic nie związywało ich bezpośrednią walką. Nadzieja w rozkazach księżniczki, że gdy zajdzie taka potrzeba, odetnie drogę przeciwnikowi i nie pozwoli na wspięcie się do pozycji strzeleckich. Ostatnio edytowane przez Avdima : 30-04-2018 o 12:46. |
01-05-2018, 01:05 | #48 |
Reputacja: 1 | Sidhe odruchowo cofnęła się widząc wyłaniające się przed nimi zagrożenie. Widok ludzi przemieniających się na krwawe golemy niemal na jej oczach był okropny. Współczuła im, ale nie mogła już pomóc. A może mogła? Jeszcze choć na chwilę tchnąć w potworny ludzkie uczucia. Skupiła się, by rzucić zaklęcie urok na jednego z golemów. Nie wiedziała, czy ofiara zaklęcia będzie faktycznie mogła jeszcze "poczuć" się jak człowiek, ale z całą pewnością wiedziała, że sojusznik w dotychczasowym wrogu będzie pomocą dla ich grupy. Ruch: 3x wstecz Akcja: "Urok" na jednego z golemów. |
02-05-2018, 12:52 | #49 |
Reputacja: 1 | Randar również wykonał kilka kroków w tył. Obserwując ataki starał się znaleźć słaby punkt golemów. W międzyczasie zaczął zbierać w sobie ognistą energię przyrody. Ruch: W tył Akcja: "Ognisty brzusio" |
27-05-2018, 21:38 | #50 |
Reputacja: 1 | Pierwsza grupa Mandragora rzucił bombą w golema z wystającymi ludzkimi członkami. Ładunek zniknął w głębi krwawego błota. Po kilku chwilach niepewności sunący na przód golem eksplodował. Na ziemię padło osmalone ciało młodego żołnierza częściowo przetrawione przez przeklęte piaski. Piach pozbawiony krwi żywej ofiary drgał przez kilka chwil próbując zbić się w większą całość, ale po kilku chwilach rozsypał się na mniejsze kupki. Przy ciele spoczywały naramienniki ofiary, były w dobrym stanie. Sidhe kierując się intuicją wiedźmy postarała się zauroczyć świeżo formującego się golema. Musiała zdążyć w odpowiednim momencie nim klątwa żrących piasków i oślepiające szaleństwo bycia zjadanym żywcem zawładnęło umysłem ofiary. Golem we wściekłym ataku pośpieszył z pomocą Sidhe, w kierunku której sunął starszy golem. Fontanny z błota wystrzeliły w kierunku celu wyszarpując grudy piachu, równie wściekłe golemy zaczęły walczyć rozrywając się z warstw błota i piachu. Randar podobnie jak pozostali cofnął się bezpiecznie w tył. Magia natury zaczęła w nim wzbierać, a ogień wypełniać brzuch, który migotał coraz intensywniej światłem. Zaklęcie po kilku chwilach będzie gotowe do użycia. Dwa starsze golemy i jeden świeży ruszyły ku żołnierzom wabione dzikim pragnieniem głodu. Na szczęście ludzie ogarnięci strachem posłuchali ostrzeżeń druida Nordara i się wycofali w tył unikając walki w bezpośrednim zwarciu. Próbowali strzelać z łuku i kuszy, ale pociski były wchłaniane bez widocznych szkód. Błotniste golemy zawyły wściekle nie mogąc się zbliżyć wystarczająco blisko ludzi. Z ich ciał wstrzeliły fontanny błota i piachu. Kanonada pocisków połamała drewniane tarcze kilku żołnierzy, z trzech dostało w głowę upadając bezradnie na ziemię. Mandragora uskoczył w porę przed ostrzałem, a Randara uchował pancerz. Druga grupa Po kilku chwilach zza budynków wyłoniła się konnica Lisów. Na twarzy Lysandra wyrosło zaskoczenia, ale i pojawiła się na nowo nadzieja. - Zaatakujcie hordę pędząca za nami, a my nawrócimy i uderzymy ich od tyłu! - Krzyknął w kierunku Esmeraldy, która przytaknęła i po kilku chwilach dała sygnał żołnierzom. - Łucznicy strzelać bez rozkazu, musimy zwrócić na sobie uwagę wroga! Żołnierze z tarczami na przód, ustawić się wzdłuż ulicy pomiędzy tymi dwoma budynkami! Gdy kawaleria zawróci w tył, my uderzymy w przód! Po kilku chwilach pojawiły się jednostki przeciwnika. Gobliny i orki dosiadające wilki i dziki wyłoniły się z drogi między domami na przodzie. - Ognia! - krzyknął jeden z kapitanów dowodzący łucznikami. Kilka głosów zawtórowało za nim na pobliskich budynkach. Łuczniczy i kusznicy w tym Cień i Kłos wystrzelili przetrzebiając czoło pościgu o co najmniej piętnastu zielonych. Udało się skupić na sobie uwagę kolejnych pięćdziesięciu, którzy porzucili pościg za czerwonymi, a skręcili ku drodze prowadzącej do wojsk Esmerlady. Po kilku sekundach nastał pierwszy kontakt, gdy warczące wilki rzuciły się na pierwszych żołnierzy z tarczami. Dalej na przodzie dało się słyszeć charakterystyczne nawoływania przeciwników z poprzedniej walki. Banda gnolli szarżująca na czworaka wkrótce dołączy do kawalerii wroga. Ostatnio edytowane przez Ranghar : 27-05-2018 o 21:43. |