|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-10-2018, 21:41 | #111 |
Reputacja: 1 | Hajime pomyślał chwilę. Nie miał powodu drążyć dalej, ale coś tu nie pasowało. W końcu co mu szkodzi. Zadzwonił do Rumi, wiedział, że się w nim podkochuje i czasem bezczelnie to wykorzystywał. Tak jak dziś. Wybrał numer: - Cześć, tu Hajime. Masz chwilę? - oczywiste że miała. - O cześć, pewnie mam. - Możesz mi pomóc. Możesz zadzwonić pod numer, który ci wyśle, z pytaniem czy wciąż szukają kogoś do pracy? - Ale po co? - dziewczyna nie kryła zdziwienia. - Muszę coś sprawdzić, mogę na ciebie liczyć? - pewny odpowiedzi pozwolił sobie na łyk wody, niegazowanej rzecz jasna. - Ook, zrobię to - odpowiedzialna po wahaniu. - Odwdzięczę się po stokroć. Zaraz ci wyślę numer. Acha, tylko wymyśl sobie jakieś imię i nazwisko. * - Dobra robota - pochwalił drużynę Hajime. - Trzymają się mocniej niż się spodziewałem, ale złamaliśmy ich. Wspaniała obrona. Hiramatsu, sam bym tego lepiej nie zrobił - to ostanie nie było akurat takie pewne, ale powiedzenie, że Hiramatsu zrobił to prawie tak dobrze jak zrobił by to Soryama mogło ubóść dumę chłopaka. A naprawdę się spisał i nie było potrzeby podcinać mu skrzydeł. Drobne kłamstwo nie mogło zaszkodzić. |
13-10-2018, 19:17 | #112 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | Nadszedł ten dzień, w którym to Norweg znów mógł się popisać umiejętnościami. Tego dnia walczyli przeciwko drużynie z końca tabeli czyli Urawa Reds. Stanęli na środku boiska czyli tam, gdzie jest linia środkowa boiska i kropka, gdzie stała piłka. Niestety dla ekipy z Hokkaido grali oni jako goście przeciwko całemu stadionowi gospodarzy. Gwizdek i zaczęło się. Pierwszy kontakt z piłką otrzymał Forfang, który wycofał ją do kapitana i tak zaczynali budować akcję pozycyjną. Już pierwszą akcję Norweg miał w ósmej minucie spotkania, gdy prostopadłe podanie od Sasakiego, ale podanie zostało do niego zagrane odrobinę za mocno i Norweg mimo swych usilnych próśb nie doszedł do piłki, bo wyprzedził go bramkarz, do którego piłka dochodziła. Bjoereng tylko cmoknął sobie i cofnął się na swoją połowę. W czternastej minucie meczu była ostra walka na środku boiska, Norweg tylko się przyglądał sytuacji, gdy nagle padł strzał zza ‘szesnastki’, ale obrońca ekipy gospodarzy wybił piłkę na róg. Norweg ustawił się w polu karnym przeciwnika, dośrodkowanie poszło centralnie na jego głowę, a Forfang posłał piłkę w kozioł by utrudnić bramkarzowi życie, ale ten się nie dał i obronił strzał. Cóż to była za okazja dla Norwega na jeden do zera. W szesnastej minucie gry przed polem karnym gospodarzy padł zawodnik z ekipy Furano. Do piłki ustawionej na dwudziestym metrze podszedł Soroyama. Norweg ustawił się ładnie w linii obrońców Urawy by nie spalić w trakcie dobitki, ale nie musiał nawet biec w stronę bramki, bo Japończyk idealnie uderzył piłkę z która wpadła do siatki i było jeden do zera dla gości w tym spotkaniu. Pod koniec pierwszej połowy spotkania była dwójkowa akcja Kazuhiro z Hiramatsu, gdzie ten drugi wpakował piłkę do pustej bramki i było na tablicy już dwa do zera dla przyjezdnych. Lepiej ta połowa się nie mogła zakończyć - pomyślał młody Norweg. Gwizdek oznajmił zejście do szatni i wzięcie paru oddechów i za mniej więcej piętnaście minut mogli ruszać na drugą odsłonę spotkania. Soroyama jest dobry i chwała mu za to, ale ja też chcę powalczyć o koronę króla strzelców - pomyślał Bjoereng, gdy usiadł na ławce w szatni.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
15-10-2018, 09:21 | #113 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Urawa nie należała do najgroźniejszy zespołów w lidze. A jednak Kenji miał lekkie obawy, czy znów pomimo ich przewagi w środku pola i mnóstwa akcji ofensywnych z ich strony, do których zapewne dojdzie, nie okaże się, że bramkarz rywali zagra mecz życia. Na szczęście jego obawy dość szybko rozwiał Soroyama, który strzelił pięknego gola z rzutu wolnego. Sam Urashima musiał kilka razy interweniować, ale przeciwnikom nie udało się ani razu przedrzeć pod bramkę Jonathana. Potem jeszcze Hiramatsu podwyższył wynik i do szatni schodzili w znakomitych humorach. - Dobrze jest - oznajmił tym, którzy go usłyszeli mimo panującego zgiełku. - Po przerwie jedziemy z nimi dalej! |
15-10-2018, 21:34 | #114 |
Reputacja: 1 | Po faulu na Sasakim zdobyli pierwszą bramkę, więc chłopak jakąś zasługę w objęciu prowadzenia mógł sobie przypisać. Poza tym Hiroshi grał nieźle, chociaż zepsuł ocenę swojej gry strzałem w dogodnej sytuacji, posłanym w górne rzędy trybun, powodując jedynie radość garstki kibiców łapiących piłkę, a złość reszty fanów Furano. Ale do szatni i tak schodził zadowolony, bo koledzy grali również przynajmniej dobrze. Świetny mecz rozgrywał znów Soroyama, bardzo aktywny był Forfang, co również mogło przełożyć się na zdobycz bramkową w drugiej połowie, jeśli utrzyma swoją łatwość w dochodzeniu do sytuacji. Przeciwnicy póki co mieli bardzo niewiele do powiedzenia w tym meczu, więc Sasaki uśmiechnięty oczekiwał na rozpoczęcie drugiej połowy. |
18-10-2018, 16:19 | #115 |
Reputacja: 1 | Dla Jonathana zaczęło stawać się to powoli tradycją. W kolejnym meczu drużyna Furano dawała z siebie wszystko nieustannie atakując rywala, i w kolejnym meczu za dziesiątką świetnie grających zawodników stał bezrobotny bramkarz. Raz na kilka meczy, żeby Garrett się nie zanudził Kenji i spółka dopuszczali rywali do oddania jednego strzału. Jedna obrona na kilka meczy - to wszystko na co Amerykanin mógł liczyć. Nie żeby Jonathanowi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie, cieszyło go tak świetna gra drużyny, ale stanie w miejscu przez 80 minut w krótkich spodenkach w marcu nie należało do najprzyjemniejszych. Już w szatni Amerykanin myślał czy nie rzucić do trenera żartem by może na drugą połowę wyszedł jedenastoma zawodnikami z pola, ale szybko porzucił ten pomysł ze zgrozą stwierdzając, że nie jest to najgorsza rada i kto wie czy Krzeszewsky jej nie posłucha. A kto wie, może w drugiej połowie gracze Furano pozwolą wykazać się ich bramkarzowi. Ostatnio edytowane przez Vilir : 18-10-2018 o 16:52. |
19-10-2018, 08:40 | #116 |
Reputacja: 1 | The Japan Times Tekst autorstwa Ishidy Sumanosuke 25 marzec, 2018 Stało się. Nad zamkiem w Urawie powiewa zwycięska flaga Furano. Raz jeszcze gracze z Hokkaido udowodnili, że są jak dobrej jakości keczup. Najpierw długo nic, a potem istna kanonada. Siedem do zera, to już drugi taki mecz w sezonie. Pierwszy z nich, w premierowej kolejce, gracze z Furano rozegrali przeciwko Consie. Bezsprzecznie (przynajmniej moim zdaniem) bohaterem meczu był młody napastnik Bjoereng Forfang. Nie tylko przez cały mecz harował jak ostatni niewolnik wypracowując sytuacje kolegom, nie tylko przelewał krew i pot walcząc ostro o piłkę w środku boiska, ale także zdobył w drugiej połowie dwa efektowne gole. Szczególnie piękny był gol numer dwa kiedy to napastnik przedryblował kapitana Urawy i strzelił do siatki obok bezradnego bramkarza. Niemal równie efektywny i efektowny soccer zademonstrował Sasaki. Rozgrywający Dzięciołów zaliczył asysty przy golach Bjoerenga i Silvy , ale również sam dwukrotnie niepokoił bramkarza rywali, z czego raz skutecznie, trafiając na cztery do zera po pięknej asyście skrzydłowego, Diego Silvy. Bardzo aktywny był też Nitta, który nie tylko znakomicie grał w obronie, ale też raz za razem zapędzaj się pod pole karne rywali, zaliczając przy tym asystę przy drugiej bramce Soroyamy. Bezradność graczy Red Diamonds najlepiej podkreślił fakt, że nawet irlandzki obrońca Dzięciołów, Murphy, do tej pory znany raczej z gry obronnej, zapędził się pod bramkę rywali, w pięćdziesiątej drugiej minucie, oddając strzał głową. Co prawda prosto w ręce bramkarza, ale liczą się chęci. Należy tu też wspomnieć o efektownej bramce na siedem do zera, w wykonaniu brazylijskiego skrzydłowego gości. Tak więc, trener drużyny Dzięciołów, w trakcie ostatnich 20 minut mógł już sobie pozwolić na przetestowanie rezerwowych. Jako dwaj pierwsi boisko opuścili Hiramatsu i Urashima, którzy to zagrożeni byli czerwoną kartką. Skrzydłowy gości złapał żółtą kartkę jeszcze w pierwszej połowie, a kapitan Dzięciołów został ukarany żółtym kartonikiem w drugiej części gry po faulu na napastniku gospodarzy, Ikomie. Furano ponownie pokazało znakomity ofensywny futbol. Niemal wszyscy gracze zwycięskiej drużyny dorzucili swoje trzy grosze do zwycięstwa. Jeżeli miałbym jakieś zastrzeżenia to jedynie do Totoyi. Defensywny pomocnik Dzięciołów co prawda zrobił jak zwykle dobrą robotę w defensywie, ale ani razu nie zagroził bramce gospodarzy... ***** Siedzący na plastikowym krzesełku, w kawiarence na lotnisku, Akira, trzepnął niecierpliwą dłonią w szpaltę czytanej gazety. - Pieprzy jak potłuczony! Gość udaje że się zna, a zna się mniej więcej tak jak dzik na piłce nożnej! Ja tu jestem od myślenia, nie od strzelania bramek! Prawda, Kenji - san? No jak nie jak tak...! ***** ...Podsumowując, Furano ponownie zademonstrowało wyższość futbolu ofensywnego nad kunktatorską obroną. Co prawda można powiedzieć, że akcenty w grze rozkładały się mniej więcej równo między atak i obronę, ale to ofensywa wygrała mecz dla Dzięciołów... ***** Murphy aż się zjeżył. - Pieprzy jak potłuczony! Gość nie ma o niczym pojęcia! To defensywa wygrywa mecz każdy piłkarz to wie! Ten gość po prostu nie rozumie szlachetnej sztuki destrukcji! - Szlachetnej...sztuki... destrukcji - prychnął Ryoichi. Defensywna część drużyny, nawet świeżynka Nonaburo, zmierzyła i zważyła napastnika spojrzeniami. Jak należało się domyślać to Roy wystąpił jako wyraziciel opinii ogółu. - Masz jakiś problem, młody? Chwila milczenia. - A skąd... - I tak trzymaj... ***** ...Za tydzień zwycięzcy dzisiejszego meczu zagrają z przyzwoicie radzącą sobie drużyną z Nagoyi. Czy raz jeszcze będziemy świadkami egzekucji na boisku? Z pewnością drużyna Grampus nie prezentuje wyższego poziomu niż dzisiejsi rywale Dzięciołów. Czas pokaże... ***** Samolot do domu odpalił w terminie. Teraz czeka was tydzień treningów, a za 7 dni od dzisiaj mecz ze średniakami z Nagoyi Grampus. A poza tym szkoła, obowiązki domowe i ogólnie nic nadzwyczajnego. No jak nie jak tak... |
21-10-2018, 23:40 | #117 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | Na drugą połowę meczu z Urawa Reds weszli jak w masło. Skoro prowadzili dwa do zera do przerwy to w drugiej połowie musieli ich cisnąć dalej. I tak się stało. Tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania do siatki trafił jeden z pomocników Hokkaido. Nie minęło nawet piętnaście minut drugiej odsłony jak Sasaki ustrzelił swoją bramkę na cztery do zera. O matko sałatko. Idzie nam lepiej niż się spodziewałem - przez myśl przeszło Norwegowi, gdy po raz czwarty radował się z kolegami z klubu. W sześćdziesiątej siódmej minucie gry wreszcie Bjoereng powiedział sobie “teraz twoja kolej” i otrzymał piłkę od Silvy. Po czym szarżował w pole karne ekipy Urawa Reds. Jednym zwodem minął kapitana drużyny gospodarzy po czym posłał piłkę nisko obok leżącego na murawie bramkarza i było już pięć do zera dla przyjezdnych. Norweg utonął w objęciach kolegów z Hokkaido. Nadeszła siedemdziesiąta czwarta minuta gry zostało tylko kilka minut do zakończenia spotkania. Gospodarze ewidentnie odpadli z sił, wtedy to po raz kolejny zaatakowali i zdobyli szóstą bramkę. Doliczony czas gry, piłkarze Urawy ledwo nadążali za bieganiem za piłkarzami gości i wtedy Norweg dopadł piłki oddalonej jakieś trzydzieści metrów od bramki postawił na swoją ulubioną prawą nogę i strzelił, a nuż wpadnie. Piłka dostała jeszcze prawej bocznej rotacji i zmieściła się obok wpatrującego się bezradnie bramkarza gospodarzy. Siedem do zera tak brzmiał wynik po końcowym gwizdku arbitra, a Hokkaido mogło się cieszyć z kolejnej efektownej wygranej.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
23-10-2018, 13:54 | #118 |
Reputacja: 1 | Soroyama był z siebie zadowolony. Wyraźnie zaznaczył swoją obecność na boisku i jednocześnie nie podciął chłopakom skrzydeł. Gdyby nie był tak skromny, to klepał by się sam po plecach. Ale co innego być świadomym własnej świetności, a co innego napawać się tym. To było by w złym guście. - Panowie, radość radością, ale musimy się przyłożyć - powiedział poważnie w szatni - Dwu cyfrowy wynik to coś czego nie powinniśmy odmawiać naszym wiernym kibicom. |
25-10-2018, 09:18 | #119 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Masz jakiś problem, młody? Chwila milczenia. - A skąd... - I tak trzymaj... Kenji delikatnie pokręcił głową. Czuł, że jako kapitan powinien zareagować, wziąć obu chłopaków za łby i choćby na siłę pogodzić ze sobą, zniszczyć konflikt w zalążku. Taki plan miałby jednak dwa słabe punkty. Po pierwsze Roy nie dałby ot tak "wziąć się za łeb", a Urashima nie był do końca pewny czy dałby mu radę. Po drugie Irlandczyk tak szybko jak wybuchał, tak też się uspokajał. Lepiej więc było przeczekać, tym bardziej, że Japończyk w sumie się z nim zgadzał. Nie rozumiał jednak skąd ta irytacja kolegów. Przecież to normalne, że laury za wygrany mecz zbierają ci, którzy grają w ofensywie. Dla defensywy oznaką dobrego spotkania jest brak krytyki i z tego powinni się cieszyć. Kenji pamiętał jak sam kiedyś chciał grać w napadzie. Nie on wybrał sobie pozycję w obronie, ba opierał się temu jak mógł. W końcu jednak musiał przyznać, że to jego miejsce na boisku, a wraz z nim przyjąć wszystkie blaski i cienie gry na nim. Czemu inni tego nie rozumieli? |
26-10-2018, 15:07 | #120 |
Reputacja: 1 | No i 7:0 dla Furano. Kolejna już w tym sezonie egzekucja wykonana na przeciwnikach. I tak jak poprzednio z Sapporo, Jonathan mógłby w ogóle nie wyjść na mecz i pewnie nic by to nie zmieniło. Mimo to wcale nie był mniej radosny od kolegów z drużyny, a może nawet był szczęśliwszy, bo w przeciwieństwie do obrony dzięciołów oraz Akiry nie poczuł się dotknięty wypocinami jakiegoś pismaka. Za to słysząc słowa Sorayamy nie mógł powstrzymać się do komentarza. Rozbawiony podszedł do napastnika i poklepał go po plecach. - No wiesz Hajime, jakby nie patrzeć połowa składu gra w defensywie, a ja stoję na bramce. Prawda jest taka, że to na Tobie spoczywa ciężar zdobywania bramek i gdybyś wykorzystał w tym meczu wszystkie swoje okazje to wynik na pewno byłby dwucyfrowy, a tak nasi wierni kibice muszą zadowolić się marnym 7:0. Ostatnio edytowane przez Vilir : 26-10-2018 o 15:10. |