Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-08-2018, 11:04   #81
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Norweg jak zawsze był skoncentrowany na tym by jak najlepiej zagrać kolejne spotkanie i, z pomocą szczęścia, strzelić chociaż jedną bramkę.
Gospodarze imprezy, czyli ekipa z Tokio przyjmowała gości z Hokkaido. Spotkanie miało być na wysokim poziomie i takie było tylko ze strony ekipy gospodarzy.
Najpierw zaatakowali gospodarze, bo już w siódmej minucie groźnie strzelał Ishiguro, ale Garrett był dziś dobrze dysponowany, nie to co w meczu z Gambą, ale tam nie była to jego wina, tylko obrońców Furano, ale trzeba się skupić na meczu teraz, a nie na meczu sprzed kilku dni.
Już w dziewiątej minucie gry zaatakował Norweg, ale jego atak skutecznie wyblokował obrońca Verdy. Szansę miał też nieco wcześniej, ale bramkarz był na posterunku.
Niespełna dziesięć minut później Forfang stracił piłkę na rzecz obrońcy z Tokyo.
Tak to jest, jak się piłkę przyjmuje lewą nogą - pomyślał Norweg i pomknął za uciekającym obrońcą. Ten podał do prawego pomocnika, ale Bjoereng zrobił wślizg by przejąć piłkę lecącą do niego, ale nie trafił w cel, zamiast trafić w piłkę trafił w nogi prawego pomocnika Verdy. Sędzia odgwizdał faul, a Norweg pokazał gest, że trafił w piłkę. Powtórki były bezlitosne dla młodego Norwega, który za ten faul obejrzał żółty kartonik.
Bjoereng nie mógł uwierzyć, to była jego pierwsza żółta kartka w sezonie, jeszcze jedna i będzie pauzował następny mecz, a tego by nie zniósł. Norweg pracował w pierwszej połowie na całym boisku, ale nie wykreował sobie żadnej dogodnej sytuacji do strzelenia gola, za to co innego Soroyama, który ustrzelił hat-tricka.

Schodząc na przerwę był niemiłosiernie zmęczony, harował jak wół. Kenji do niego zapytał czy ma jeszcze siły na drugą połowę.
-Wiesz uczyłem się od najlepszych - odpowiedział Urashimie Norweg. Tych “najlepszych” miał oczywiście na myśli genialnego sprzed laty Fabio Cannavaro, który był nie do zdarcia, za swoich najlepszych czasów.
Teraz tylko uwagi od trenera i mogli ruszać na drugą odsłonę meczu, tylko pytanie było jedno. Czy Norweg zejdzie z boiska mając na koncie żółtą kartkę?
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036

Ostatnio edytowane przez Adi : 19-08-2018 o 12:45.
Adi jest offline  
Stary 09-08-2018, 11:29   #82
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
The Japan Times

Tekst autorstwa Ishidy Sumanosuke

11 marca, 2018

[...]Kolejne czterdzieści minut udowodniło, że najlepsza obroną jest atak.
Furano prowadzone przez swych czołowych graczy tłukło w bramkę Verdy jak w bęben. Już sześć minut od gwizdka padł podcięty Hiroshi. Dośrodkowanie Nitty odebrał Hiramatsu, ale jego strzał z najwyższym trudem sparował Kichisaburo. Na nieszczęście dla jego drużyny wypluta przez bramkarza piłka trafiła pod nogi Hiroshiego, który, mimo zaskoczenia i potężnego zamieszania w szesnastce, opanował futbolówkę i strzelił pod poprzeczkę.
Cztery zero i pierwszy gol rozgrywającego Furano w rozgrywkach.
Zaledwie pięć minut później pokazał się Diego. Brazylijczyk kiwnął obrońcę, schodząc do środka zamarkował strzał, w ostatniej chwili zamieniając go na prostopadłe podanie do Hajime. Który to, drugi raz w meczu, ośmieszył obronę probującą pułapki offsajdowej i strzelił obok bezradnego bramkarza. I było pięć do zera.
Kolejne wydarzenia na boisku przypominały kolaż ze zdjęć na ekranie fotoplastikonu. Tu pada szarżujący Hiramatsu, piłkę przejmuje Bjereng i dośrodkowuje w pole karne. Niecelnie. Tu Hiroshi walczy twardo z zapracowanym defensorem Verdy, Imamurą. A potem następuje seria indywidualnych popisów naprzemiennie Sasakiego i Nitty, którzy to ciągną grę do przodu.
Strzał Hiroshiego fenomenalnie broni Kichisaburo. Chwile wcześniej playmaker Furano rewelacyjnie, jednym zwodem gubi Mashitę.
Stłamszeni gracze Verdy zwyczajnie nie są w stanie przerwać dominacji gości na dłużej niż kilka minut. Piłka grzęźnie gdzieś w nogach defensywy Furano i, niczym bumerang, wraca na połowę gospodarzy.
Warto zauważyć, że w tym meczu defensorzy Dzięciołów, z wyjątkiem Nitty, nie pokazali swych możliwości w ataku. Ale też nie musieli. Czteroosobowa formacja grała jak dobrze naoliwiony mechanizm, a oddany w siedemdziesiątej minucie rozpaczliwy strzał Ishiguro zza pola karnego, prosto w Garretta, był jak memento dla ofensywy gospodarzy.
Dokonane przez obu trenerów zmiany nie miały wielkiego znaczenia dla przebiegu meczu. Ot, zwykła szansa na odpoczynek i okazja dla kibiców by wyrazić swój podziw dla Soroyamy (zmieniony w siedemdziesiątej pierwszej minucie przez Ryoichiego), Hiramatsu (zmieniony przez Masaru w siedemdziesiątej szóstej) i zapracowanego Forfanga (zmieniony przez świeżynkę, obrońcę Nonaburo również w siedemdziesiątej szóstej). Zmiany trenera Verdy w żaden sposób nie wpłynęły na wynik meczu. Gracze gospodarzy po stracie piątej bramki grali, a właściwie dreptali po boisku, z nosami na kwintę.
W takiej oto atmosferze zakończył się mecz między Verdy, a Furano. Lekkość i pewność w grze Dzięciołów i walenie głową w mur ich obrony przez gospodarzy.
Już za tydzień, osiemnastego marca, drużyna z Hokkaido podejmie na swym stadionie dobrze dysponowanych graczy z Shimizu S-Pulse. Czy mecz zakończy się rozstrzelaniem gości? Czas pokaże...

*****

Uśmiechnięty trener chwalił oszczędnie, acz szczerze. Zadowoleni i spełnieni, tak można było określić graczy z Furano. Nie było już tego hurraoptymizmu, który owładnął wami na krótko po egzekucji Sapporo. Nie było niezdrowej ekscytacji, chłopaki byli zmotywowani i gotowi do działania.
Oby tak dalej.
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 09-08-2018 o 11:32.
Jaśmin jest offline  
Stary 09-08-2018, 12:56   #83
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Hajime był trochę zawiedziony, że musiał zejść przed końcem. Na szczęście czasu było zbyt mało by zepsuć tak dobry wynik bez Soroyamy. Więc uśmiechał się i machał do kibiców zbiegając z boiska. Przybił jak należy piątkę z Ryoichim. W sumie, co tam, niech rezerwowi pograją. W końcu to żadna przyjemność tak siedzieć na ławce. Wiedział, że mógłby grac do końca, ale po co bez sensu przeciążać organizm leczący powypadkowe kontuzje. Ale mimo wszystko żal było schodzić.
 
Mike jest offline  
Stary 09-08-2018, 14:23   #84
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Druga połowa w niczym nie różniła się od pierwszej. Znów atakowali, znów strzelali bramki, a w zasadzie głównie strzelał Soroyama, ale punkty były dla zespołu. Rywale znów nie potrafili zagrozić bramce Jonathana. Co prawda, parę razy zaatakowali, ale obrońcy bez większych problemów wybijali im piłkę spod nóg. Desperacja doprowadziła ich do próby strzału z dystansu, ale choć w statystykach będzie ona ujęta jako celny strzał, w rzeczywistości była raczej podaniem do bramkarza.

Pięć do zera, ładny wynik. Aż dziw, że w szatni nie zapanowała dzika radość, jak po meczu z Sapporo. Czyżby w głowach chłopaków wciąż siedziała ubiegłotygodniowa porażka z Gambą? Może zadawali sobie pytanie dlaczego grają tak w kratkę? Najpierw wysokie zwycięstwo, potem niezasłużona porażka i znów pogrom rywala. A może pytali siebie dlaczego, u licha, jedyną bramkę w sezonie stracili w jedynym meczu, w którym nie zdołali żadnej strzelić?

Kenjiemu jednak co innego siedziało w głowie. Swoim zwyczajem poklepał kilka pleców, sprawił kilka komplementów, a potem pogrążył się we własnych myślach. Można było powiedzieć, że w tym momencie stadionowy Urashima przełączył się w tryb pozastadionowy.
 
Col Frost jest offline  
Stary 12-08-2018, 10:00   #85
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Wiele dobrych podań i strzelony gol. Pierwszy w lidze. Wszystko po tym, jak Hiroshi w tym samym tygodniu szorował po asfalcie, wykopany od drzwi pędzącego samochodu. W wielu miejscach wciąż był obolały i zdawało się to być co najmniej dziwne, że tak dobrze zagrał. Ale już podczas schodzeniu z boiska, poklepując się z kolegami po plecach, dochodziła do niego inna myśl. Los zdawał się oddawać mu to, co wcześniej gotów był poświęcić Sasaki. Mówiąc prościej, wynagrodził go za odwagę, jaką wykazał się w tym tygodniu, nawet, jeśli w ostateczności próba odbicia Makiko nie okazała się udana. W głowie miał bardzo duży mętlik, jak pewnie większość kolegów w szatni, bo mimo okazałego zwycięstwa, nie było tam już wielkiej radości, a każdy zdawał się odpływać myślami w inną stronę, niż sam wynik obecnego meczu. Coraz bardziej jednak przekonywał się, że warto wykazywać odwagę. Wciąż nie było to dla niego naturalne, robił to wymuszenie, ale być może taka właśnie była jego droga.
 
Zara jest offline  
Stary 16-08-2018, 12:15   #86
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
No i zwycięstwo. Tak jak Jonathan przewidywał pierwsza połowa przesądziła już o tym, kto wyjdzie zwycięsko ze spotkania i druga tego nie zmieniła, pokazując jedynie dominacje Furano. Rywal po przerwie oddał na bramkę Garretta raptem jeden strzał, lekki i prosto w bramkarza. Niemniej wyglądało na to, iż był to jak dotąd najlepszy mecz Amerykanina. W końcu zaliczył kilka interwencji i nie puścił bramki. No cóż, patrząc na poziom defensywy dzięciołów trzeba się chyba zacząć powoli przyzwyczajać do bycia najmniej zapracowanym bramkarzem w lidze.
 
Vilir jest offline  
Stary 19-08-2018, 12:29   #87
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Norweg wszedł na drugą połowę trochę zmęczony, bo pierwsza odsłona gry go wykończyła do reszty. Było tylko piętnaście minut przerwy, a on po przebiegnięciu boiska wzdłuż i wrzesz potrzebowałby co najmniej z piętnaście minut więcej by odzyskać choć część siły.
Druga odsłona gry z Verdą była do przewidzenia. Szybko strzelona bramka przez Hiroshiego niemal ustawiła im mecz pod kolejne w tym sezonie wysokie zwycięstwo. Kilka minut później Diego podał do Hajime, a ten ustrzelił bramkę dającą już pewne trzy oczka, bo ekipa gospodarzy była rozbita, a Furano nie zaprzestawało atakować.
W kolejnej sytuacji Norweg przejął piłkę po bezradnej interwencji jednego obrońcy z Verdy. Forfang niemal natychmiast i bez zastanowienia dośrodkował na pole karne, ale zrobił to kompletnie bez przygotowania i podanie poszło za bramkę gości. Norweg zmęczony powrócił na swoją połowę.
W sześćdziesiątej minucie gry spojrzał w kierunku ławki trenerskiej, czuł że potrzebuje zmiany, ale na razie się na to nie zanosiło.
Nadeszła wyczekiwana zmiana, za Norwega wszedł nowy narybek Nonaburo. Bjoereng mógł wreszcie odpocząć, wprawdzie bramki nie strzelił, ale próbował wykreować parę dogodnych okazji. Wziął butelkę wody, podziękował trenerowi przybiciem dłoni za dobry mecz, i oblał się nią.
Dobra robota panowie. Szczególnie ty, Hajime - pomyślał, gdy złapał już głębszy oddech obserwując końcówkę meczu.
Zeszli do szatni, a Norweg mógł pójść pod prysznic, teraz czekał co jeszcze się wydarzy dzisiejszego dnia.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036

Ostatnio edytowane przez Adi : 19-08-2018 o 12:43. Powód: poprawki
Adi jest offline  
Stary 24-08-2018, 13:49   #88
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Już czekając na odprawę chłopaki grzebali w internecie przez komórki.
Same ciekawe info.
- Urashima-senpai! - Mały Nitta podekscytowany podetknął kapitanowi komórkę pod oczy - Zobacz! Są wyniki kolejki!
Faktycznie. Mały miał telefon z ekranem dotykowym. Do strony Jedenastka Marzeń jeden krok. Wystarczyło kliknąć...

*****

Odprawa nie trwała długo. Po zaledwie pół godzinie, trener, zapytany przez Kenjiego, machnął przyzwalająco ręką.
- Idźcie na miasto jeśli chcecie. Tylko pamiętajcie, że za trzy godziny, o dziewiętnastej dwadzieścia siedem, mamy samolot do domu. Tak, wiem, że to mało czasu. Może pójdziecie na Most Tęczowy? Widać stamtąd port, Tokyo Tower, Zatokę Tokijska, górę Fudżi. Koleją Yurikamome będziecie tam za dziesięć minut...

*****

Koleją faktycznie było najszybciej.
Piętnaście minut później wysiedliście na przedostatnim przystanku. Do mostu było parę minut spacerkiem.
Coś było nie tak.
Wokół was powoli zapadały ciemności okrywając miasto ciemną suknią. Zapalały się lampy, barwne hologramy i neony. Taki makijaż zadowoliłby nawet starzejącą się gejszę.
Tylko czemu chmury były podświetlone pulsującą czerwienią? Niby nic dziwnego przy zachodzie słońca, ale barwa tej czerwieni była zbyt żywa. Zbyt ognista. Zbyt...
- Uciekać!
Ktoś wrzeszczał wniebogłosy.
- Ludzie! Pożar! Uciekaaaać!
Gdzieś przed wami słychać było paniczną muzykę klaksonów samochodowych, ludzkie wrzaski, trzask ognia.
Czuliście żar na policzkach.
Diabli by wzięli ciekawość młodzieży z Furano. Normalne japońskie nastolatki wzięły by nogi za pas...
Ale nie wy.
Podekscytowani (w końcu będzie z tego fajna anegdota) podbiegliście do wylotu ulicy na Moście Tęczowym.



Jeden z największych mostów wiszących na świecie zdawał się chwiać w uścisku ognistej dłoni. Płomienie ogarnęły już dwie trzecie mostu. Ich jęzory falowały jak oszaleli tancerze.
Samochody, motocykle, ciężarówki, piesi, wszyscy starali się wydostać ze współczesnej wersji piekła. Byle szybciej, byle umknąć przed ogniem.
Panował taki chaos, że dopiero po chwili zwróciliście uwagę na to co mieliście przed oczami. Centrum pożaru, okiem ognistego cyklonu, był jeden człowiek.
Jakby dotknięty waszymi spojrzeniami odwrócił się w waszą stronę.
Jak odkryliście trudno jest zarejestrować wygląd i przypuszczalny wiek kogoś kto stoi ogarnięty płomieniami. Które to, jako jedynemu, nie czynią żadnej szkody.
Jakiś oszalały ze strachu kierowca skręcił prosto na niego. W jednej chwili płomienie oplotły samochód. Mężczyzna próbował wyskoczyć z płonącego pojazdu i w tej chwili eksplodowała benzyna. Ogarnięty płomieniami człowiek zawył przeraźliwie. Niczym płonąca kukiełka, której podcięto sznurki, zataczał się przez kilka sekund, po czym padł bezwładnie.
Takie ujęcia powtarzały się na całej długości mostu. Ludzie wrzeszczeli, wyli z bólu, przeklinali trzęsącymi się głosami. Jedna jednostajna muzyka strachu.
Musieliście cofnąć się nieco by przepuścić uciekających. Niczym zahipnotyzowani wpatrywaliście się w otoczonego płomieniami człowieka, który właśnie zatoczył się ze śmiechu.
Wrzask.
Płomienie strzeliły wyżej pożerając kolejnych uciekających, martwe spalone ciała, opuszczone pojazdy.
- Co się, kurwa, dzieje...
Ktoś, chyba Totoya, podsumował precyzyjnie wasze obserwacje.
Śmiech.
Kimkolwiek był morderca (bo był nim bez wątpienia) bawił się znakomicie.
Do chwili aż na przysłoniętym dymem i żarem niebie nie pojawił się helikopter.
Ciężki pękaty kształt otoczony rozmigotaną mgłą wirników.
Pierwsza myśl, helikopter medyczny. Ale na pancerzu maszyny nie było charakterystycznego krzyża. Druga, maszyna należała do jakiejś stacji telewizyjnej. Ale brak było loga stacji. Zwykły cywilny helikopter, z tym że pozbawiony oznaczeń.
Morderca odwrócił się w stronę lądującej maszyny. Przez chwilę nie robił nic i obsługa helikoptera miała czas na podejście bliżej.
Z otwartych drzwi wysunęła się lina. Opadła na most. Po niej zsunął się człowiek. Mężczyzna. Odległość i cienie płomieni utrudniały obserwacje, ale widać było że człowiek ten ma krótką fryzurę i wojskowy płaszcz.
Ostatni metr pokonał zeskakując zwinnie. Helikopter natychmiast zwiększył pułap i wycofał się na bezpieczny dystans.
Przez kilkanaście sekund ci dwaj obserwowali się przez zasłonę ognia i dymu.
Trzask płomieni. Odległy szmer pojazdów pogotowia i straży pożarnej. Stłumione jęki poparzonych.
Nagle podpalacz wrzasnął.
Upiorny dźwięk. A za nim fala ognia szybsza od galopującego konia, na całą szerokość mostu, w sekundę dopadła mężczyznę, pochłonęła go.
Tego nikt nie mógł przeżyć.
Tym większe zaskoczenie gdy żarłoczne płomienie opadły i ukazał się człowiek w płaszczu, nietknięty. Płomienie utworzyły wokół niego idealny pierścień. I zaczęły przygasać.
Wrzask.
Jednakże, nim płomienie uderzyły po raz drugi, Żołnierz uniósł dłoń.
Wrzask zamienił się w ledwo słyszalny jęk. Podpalacz uniósł się w górę.
Na kolejny gest mężczyzny płonący morderca uniósł się jeszcze wyżej. Po czym został ciśnięty niewidzialną siłą poza obszar mostu.
Spadał, otoczony płomieniami, niczym motyl kokonem. Chwilę później zakończył lot w rzece. Przez kilka sekund ciskał się w wodzie otoczony chmurą pary. Wyglądało na to, że nie umiał pływać. I w końcu poszedł pod wodę.
Żołnierz przyglądał się temu przez chwilę. Po czym podszedł do nadtopionej poręczy mostu. I skoczył.
Ale zamiast spaść, powoli, niemal dostojnie, spłynął do lustra wody. Chwilę później zanurzył się w parującej wodzie, otoczony niewidzialnym bąblem, chroniącym przed poparzeniem wrzącą cieczą.
Ktoś, chyba Masaru, westchnął cicho.
Patrzyliście niczym zauroczeni. I z lekkim rozczarowaniem. Tam, w głębinie, mógł się właśnie rozgrywać epicki pojedynek, ale tu nic nie było widać...
Nagle woda rozstąpiła się. Ujawniając Żołnierza trzymającego Podpalacza na rękach. Nie było już śladu ognistej aury. I nawet stąd widzieliście, że Podpalacz nie ruszał się. Martwy lub nieprzytomny, bez wątpienia.
Nagle powietrze ponownie ożyło hukiem wirników. Nieoznaczony helikopter podchodził do lądowania. Gdy jego koła dotknęły mostu, drzwiczki uchyliły się i wysunęła się z nich para rąk. Żołnierz podał swoje brzemię i wskoczył do maszyny.
Nim zamknął drzwi, obrzucił jeszcze pobojowisko spojrzeniem. Nie było w drużynie nikogo kto by się nie wzdrygnął przekonany, że mężczyzna spojrzał właśnie na niego.
Przez chwilę widzieliście jego twarz. A chwilę później drzwiczki zatrzasnęły się i helikopter odleciał...

*****

- Widzieliście to co ja?
Totoya kręcił głową. I nie tylko on. Każdy starał się jakoś zracjonalizować to co widzieliście przed kilkoma godzinami.
Samolot do Furano odleciał zgodnie z planem. Na pokładzie mieliście czas by złapać oddech.
Większość chłopaków surfowała teraz po necie dzieląc się infem z innymi internautami. Przy okazji zauważyliście ciekawą rzecz.
Przez pewien czas pojawiające się na stronach relacje z pożaru, wspominające o Podpalaczu, Żołnierzu i innych szczegółach zdarzenia, znikały po kilku minutach. Paradoksalnie, miast zatuszować zdarzenie, tylko je podkręcono. Pojawiły się momentalnie oburzone komentarze o odcinaniu wolnego dostępu do informacji, kolejne komenty wyrastały jak grzyby na deszczu, ludzie dzielili się zdjęciami i filmami. Po kilku godzinach stało się jasne, że ktokolwiek starał się wyciszyć zdarzenie, przegrał z internetem.
Trener Krzeszewski kręcąc głową poinformował was, że info wyszło już poza japoński internet. Nawet w polskiej sieci, jakoby, toczono ożywione dyskusje o zdarzeniu.
Oczywiście pojawiły się też opinie, że zdjęcia i filmy to fejk, ale od spiskowych teorii aż się roiło.
W takiej to atmosferze wracaliście do domu.
Co teraz?
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 25-08-2018 o 12:22.
Jaśmin jest offline  
Stary 29-08-2018, 12:37   #89
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Bjoereng nie mógł nawet iść do domu po tak wyczerpującym spotkaniu, bo po odprawie poszli na miasto by o godzinie dziewiętnastej dwadzieścia siedem mieli samolot do Hokkaido.
W sumie można pójść na miasto i zobaczyć widoki... - pomyślał Norweg dodając ...pewnie Tokio jest piękne - dokończył myśl.

Wyszli na dwór i udali się koleją Yurikamome do centrum miasta. Rzeczywiście szybko się tam znaleźli po ledwie po parunastu minutach byli na miejscu. Norweg wraz z drużyną poszli spacerkiem w stronę mostu, ale coś było nie tak. Gęstwina chmur przysłoniła niebo nad Tokio i zrobiło się zaskakująco dziwnie. Nie podobało mu się to.
Ktoś krzyknął, że mają uciekać, ale Forfang tylko stał jak słup soli i wpatrywał się w ognistą czerwień, która rozchodziła się po moście. To był piękny widok, gdyby nie jeden istotny facet, który zdecydowanie nie pasował do tej “układanki”.
Co on tam do cholery wyprawia? - pomyślał Norweg obserwując całą sytuację jak wryty wraz z kolegami z drużyny.
Totoya idealnie podsumował milczących graczy z Hokkaido.
-Ty to potrafisz nazywać rzeczy po imieniu - dorzucił swoje chłopak z północy Europy. To prawda co powiedział Totoya, to było naprawdę dziwne zachowanie tego mężczyzny, a już dziwniejsze było samo wskoczenie do wody.
Facet ma coś z głową - pomyślał Norweg po czym dokończył myśl Może to jakiś psychopata, który świetnie się bawi - pomyślał. jedno było pewne, że to był jakiś szaleniec i trzeba było go oddać do wariatkowa, a Forfangowi długo ten widok nie zniknie z pamięci.
Nadeszła godzina lotu i wszyscy udali się na lotnisko, ale ciągle po głowie młodego Norwega będzie ten obraz ognia, faceta, który dobrze się bawił, helikopter oraz człowiek, który był w nim i ciężko było dostrzec sylwetkę przez te płomienie. Kim był ów gość z helikoptera? Kim był facet, którego Bjoereng uznał za psychopatę? Tego prawdopodobnie nigdy się nie dowie.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 02-09-2018, 12:35   #90
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Hiroshi patrzył na zdarzenie zdumiony. Nie rozumiał, co się działo, jak zapewne wszyscy jego koledzy. Nie potrafił tego skomentować, w jego głowie nic nie składało się w jakąś rozumną całość. Zastanawiał się, czy to sen, przewidzenie, czy może ktoś dosypał im coś do bidonów z piciem po meczu. Z nierozumnym wzrokiem wsiadał i wysiadał z samolotu do Furano. Nie zamierzał o tym z nikim rozmawiać spoza drużyny, bo i tak nikt by nie uwierzył. A koledzy również niewiele mogli powiedzieć. Niektórzy szukali czegoś po necie, on sam nie miał zamiaru, skoro i tak miał od nich bieżącą relację. Czy jeszcze kiedyś spotkają tego mężczyznę? Czy ktoś im wyjaśni, o co chodzi? A może wydarzenie pozostanie już tylko w ich pamięci, dając im jedynie możliwość wspominania o nim tylko w klubowym gronie?

***

Na wezwanie od Hajime, że ten spotyka się z Makiko, Hiroshi bardzo się ucieszył. Znaczyło to, że dziewczyna odnalazła się, żyje. Wciąż istniało ryzyko niebezpieczeństwa, więc z miejsca był gotów do pomocy. To on widział, rozmawiał, a nawet walczył z porywaczami. Oni także jego kojarzyli, dlatego przygotowując wszelkie środki ostrożności względem zdrowia Makiko, wolał pozostać nierozpoznany. Zabrał najszczelniej okrywający go płaszcz z szafy, włożył okulary przeciwsłoneczne i nałożył czapkę, zakrywającą jak największą część twarzy. O chłodnej porze, poza okularami, nie był to pewnie aż tak bardzo dziwny strój. Tak ruszył za Hajime, wypatrując w jego i Makiko okolicach wszelkich niebezpieczeństw i podejrzanych postaci. Obserwując z dystansu, nie słyszał rozmowy, ani nie zamierzał w nią ingerować. Ciekawość go zżerała, o co chodzi w tej sytuacji, ale Hajime na pewno będzie wiedział najlepiej, jak zapewnić jej bezpieczeństwo.
 
Zara jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172