Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-09-2018, 14:07   #51
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Wieczorny wypoczynek

Do przybytku w którym się zatrzymały, czarownice dotarły dość późno. Mimo to Jagoda dzielnie czekała na nie, wyraźnie zmartwiona brakiem wieści od Perki.
Siedziała w czarnym sweterku i otulała ramionami poduszkę przyglądając się wchodzącej kochance.
- I jak… poszło?- zapytała drżącym głosem.
- Było nieco kłopotów, ale się udało. - Perka uśmiechnęła się i podeszła do Jagody. - Myślę, że zasłużyłam na wspólny prysznic.
- Mhmm… martwiłam się o ciebie. Nie odpowiedziałaś na SMSa.- mruknęła cicho malarka.- Martwiłam się o was.
- Chciałam podziękować bogom za pomoc i.. dziewczyny skorzystały z okazji. Przepraszam. - Zosia stała grzecznie przed malarką starając się wybadać jej nastrój.
- Dziewczyny, co?- zapytała figlarnie Jagoda nie kupując tego tłumaczenia.
- Naprawdę.. nie mówię, że nie było mi przyjemnie, ale same twierdziły że mnie wykorzystują. - Zosia uśmiechnęła się szerzej czując odrobinę ulgi. Jednak Wilga nie była zła.
- Acha… a ty jeszcze chcesz się cisnąć we dwójkę pod prysznicem? Widać nie wykorzystały cię dostatecznie.- odparła malarka żartobliwie wystawiając język.
- Oj po prostu może mam ochotę na masaż… ramion? - Perka uśmiechnęła się niewinnie do Jagody. - Wiesz, naprawdę włożyłam w to dużo wysiłku.
- No dobrze… ale masaż to po prysznicu, jak się położysz na brzuchu? - zapytała Wilga najwyraźniej rozważając wszelkie opcje.
- Jak tylko mojej masażystce będzie wygodnie. - Zosia sięgnęła do swojej bluzy i jednym sprawnym ruchem zdjęła ją i rzuciła na stojące niedaleko krzesło. - Ale wykąpiesz się ze mną?
- Jeśli chcesz…- okularnica mruknęła puszczając poduszkę i schodząc z łóżka. Czarny sweterek zachodzący za pośladki wydawał się być jedynym odzieniem malarki.
- Będzie ciasno.- ostrzegła.
- Nie czuję by mogło mi to przeszkadzać. - Perka mrugnęła do Wilgi i zdjęła spodnie, stając przed przyjaciółką jedynie w komplecie koronkowej, delikatnie zabrudzonej trawą, bielizny.
- No…- wybąkała wstydliwie okularnica wzrokiem wędrując po krągłościach.- … nie przeszkadza.-
Trudno było powiedzieć, czy jej słowa odnoszą się do wypowiedzi Wilgi, czy są wyartykułowanym śladem wewnętrznego monologu.
- Chcesz mi pomóc się rozebrać czy mam to zrobić sama? - Perka nachyliła się prezentując Jagodzie swój dekolt.
- Sama nie wiem…- ale jej ręce wiedziały, dłonie chwyciły za piersi Zosi, zsunęły stanik i zachłannie ugniatały krągłości rudzielca.
- Mi to wygląda na jakąś decyzję. - Perka uśmiechnęła się i sięgnęła do swetra Jagody. - Ja na pewno chętnie ci pomogę.
- Miałam inne plany na strój…- odparła ze śmiechem Jagoda pocierając kciukami szczyty piersi Perki.- Ale… uznałam, że będziesz zmęczona.
- Cieszę się… chcę mieć całą noc by cieszyć się twoimi specjalnymi kostiumami. - Perka wyszczerzyła się i pociągnęła ku górze sweter kochanki. Odsłoniła przy tym ciasne, skąpe satynowe majteczki, brzuch… a po podniesieniu w górę rąk, także nagi zgrabny biust Wilgi.
- Taki strój bardzo mi się podoba. - Głos Perki przypominał pomruk. Przysunęła się do Jagody tak, że ich piersi się spotkały. - I chyba wiem czym bym chciała byś mnie namydliła. - Uśmiechnęła się niewinnie.
- Mydłem chyba?- Jagoda zdziwiła się jej słowami.
- Yhym… mydłem wprost z twoich piersi. - Zosia nie wytrzymała i wyszczerzyła się przy ostatnim słowie.
- To raczej niemożliwe… prawda?- zaśmiała malarka.
- Czemu? - Zosia sięgnęła do majtek Wilgi i wsunęła pod nie dłonie. - Namydlisz swoje piersi, a potem wetrzesz nimi we mnie to mydło. Brzmi całkiem wykonalnie.
- No dobrze…- mruknęła cicho malarka sięgając dłońmi do obnażonych piersi dziewczyny.
Perka uśmiechnęła się i zsunęła z przyjaciółki majtki. Zupełnie gołą pociągnęła w kierunku małej, hotelowej łazienki. Dziewczyna zatrzymała ją na moment przed drzwiami, by odłożyć okulary na pobliski stolik, po czym weszła za nią.
- Jest dość późno już…- przypomniała cicho i nieśmiało.
- Wiem… a rano czeka mnie jeszcze wyprawa. - Perka zdjęła z siebie bieliznę i rzuciła ją na umywalkę. - Więc może nie ma sensu się kłaść, co?
- A kiedy pośpisz? - malarka rozejrzała się po łazience.
- Chyba jutro w aucie, jeśli tylko mi pozwolicie. - Zosia pocałowała Jagodę i wciągnęła ją do niewielkiej kabiny prysznicowej.
- Chyba… nie… - zagroziła ze śmiechem dziewczyna i zaczęła całować Perkę ocierając się o nią.
- Cóż najwyżej padnę ze zmęczenia. - Zosia sięgnęła po żel pod prysznic i bezceremonialnie wlała go pomiędzy ich złączone ciała. - Pamiętasz? Namydlanie.
- Mhmm… - potwierdziła malarka. - Namydlanie.-
Chwyciła za swój biust i zaczęła ocierać piersi o siebie, by równomiernie pokryć nim swoją skórę. A że przy okazji, ocierała się swoimi krągłościami o biust Perki, to już inna sprawa. Zosia chwyciła za pośladki kochanki i docisnęła ich ciała do siebie.
- Piękny widok. - Jej spojrzenie utkwione było w piersiach Wilgi, które pokrywała coraz większa ilość piany.
- Utrudniasz mi robotę. - zamarudziła Wilga, acz bez przekonania. Spojrzała na swoje piersi. - Chyba już gotowe. -
I zaczęła “namydlać” biust kochanki ocierając się o niego. Perka delikatnie poluzowała chwyt tak by kochanka mogła się w miarę swobodnie poruszać i z uśmiechem obserwowała jej działania. Czy powinna jej w końcu powiedzieć jak bardzo ta jej nieśmiałość jest podniecająca? Może… może kiedy indziej.
- Brzuch? Teraz? - Jagoda klęknęła ocierając się biustem o brzuch i podbrzusze kochanki, by ruchami biodrem wprawić swój biust w poprzeczny ruch i ocieranie się o jej ciało.
- Są takie cieplutkie. - Perka oparła się o chłodną ścianę, eksponując swoje ciało na działania Wilgi.
- Ty też zimna nie jesteś. Za to bardzo mięciutka. - mruczała okularnica wesoło. Po zakończeniu swoich działań spytała zafrapowana. -A jak namydlimy nogi? I ręce?
- Myślę, że możemy po prostu namydlić tak coś innego. - Zosia obróciła się, eksponując przed malarką swoją pupę.
- To dopiero śliczny obrazek. - zanim Perka poczuła miękkie piersi ocierające się o jej tyłeczek, Jagoda musnęła go pocałunkami. Leniwie pieściła go języczkiem. A potem dopiero miękkie piersi przywarły do jej pupy.
Perka zamruczała i sama poruszyła biodrami ocierając się o biust kochanki. Czuła jak jej twarde karmelki zahaczają o wciąż bardzo wrażliwą skórę.
- To najwspanialsze gąbeczki na świecie. - Przywarła piersiami do chłodnych kafelków, opierając też na nich swoja twarz.
- Mhmm…- wymruczała Jagoda ocierając i przywierając biustem do pupy Perki, aczkolwiek piegowata czarownica miała wrażenie, że mówią o zupełnie innych obszarach ciała.
Zosia rozstawiła szerzej nogi czując jak zbiera się między nimi wilgoć. Nie chciała poganiać Wilgi. Dla takich przyjemności mogła nie przespać nocy.
Zajęta namydlaniem okularnica nie zauważyła tych oznak podniecenia. Jej miękki biust dociskany do pupy Perki, masował leniwie skórę. Potem ruszył w górę, po plecach, gdy malarka wstała z kolan.
Zosia jęknęła cicho i sięgnęła do własnych namydlonych piersi. Zaczęła je delikatnie masować w rytm ruchów kochanki.
Jagoda wstała i przywarła do pleców pieguski, ocierała się o nie biustem dociskając swe ciało i pomrukując cicho. Twarde szczyty piersi kusząco drażniąc skórę.
Perka nie wytrzymała. Obróciła się gwałtownie, prześlizgując się po namydlonym ciele kochanki i docisnęła ją do siebie. Jej dłoń jednym pewnym ruchem sięgnęła w dół do kwiatuszka Wilgi.
- Hej…- pisnęła zaskoczona Jagoda, równie wilgotna i ciepła jak intymny zakątek Perki. Potem jednak zachłannie całowała usta Zosi napierając swym ciałem na jej ciało i palce.
Perka odkręciła ciepłą wodę nie przerywając pocałunku. Pieściła kochankę pozwalając by niewielki strumień opłukał ich ciała.
- To co… masaż? - Uśmiechnęła się wbijając swoje paluszki nieco mocniej w kwiat kochanki.
- Masaż? Kto ? Kogo? Jak?- dotyk Perki sprawiła, że skupiona na nim Wilga na chwilę zapomniała co właściwie miały pod tym prysznicem robić.
- Miałaś mnie wymasować po kąpieli. - Zosia uśmiechnęła się niewinnie do Jagody nie przerywając pieszczoty.
- Rozpusz..czooona jak dziaddowskii... bicz...- jęknęła Jagoda dociskając bioderka do palców kochanki i napierając biustem na piersi Perki.
- Kto? - Perka udała zaskoczoną i sięgnęła drugą dłonią do pupy kochanki.
- Ty…- szepnęła cichutko Jagoda poruszając biodrami ocierając się mocno biustem o ciało przyciśniętej do ściany dziewczyny.
- Wcale nie… kim się teraz zajmuję? - Perka ugryzła ramię Jagody, wsuwając palec między jej pośladki.
- Wyko… rzystuj...esz.. sytu..uację.- pojękiwała malarka drżąc i tuląc się do Zosi, jej ciało drżało poddając się palcom kochanki i pozwalając jej na wszystko.
- Czyli nie podoba ci się? - Zosia zrobiła smutną minkę i nieco wysunęła palce z kwiatuszka kochanki.
- Tego nie… powiedziałam…- pisnęła cichutko Jagoda i pocałowała zachłannie usta Zofii.
Perka uśmiechnęła się starając się nie przerywać pocałunku i powróciła do pieszczenia obu otworów kochanki. Dość szybko doprowadziła w ten sposób do głośnego spełnienia u malarki, która drżąc od niedawnych doznań, zawiesiła się rękami na ramionach kochanki. Miała bowiem problem z utrzymaniem się na nogach. Perka przytrzymała ją nie wyjmując palców z jej wnętrza.
- Chyba to ja powinnam się czuć wykorzystana. - Zażartowała i poruszyła palcem w pupie Jagody.
- Dlaczego…? To przecież… ty mnie… zaatakowałaś.- wydusiła z siebie z trudem artystka.
- Bo twoje twarde sutki mnie kusiły. - Zosia powiedziała to tak niewinnie jakby Wilga zaproponowała jej przed chwilą lody i nie wypadało jej po prostu odmówić.
- To co teraz? I co jutro?- zapytała Jagoda tuląc się ufnie do ciała Zofii.
- Nadal liczę na ten masaż… a jutro. Obiecałam pewnej drzewicy że za pomoc, odciągnę chłopaków ze wsi od jej drzewa. - Perka pogładziła włosy kochanki.
- Tooo… niebezpieczne?- zapytała strachliwie Wilga.
- Nie, jeśli ich czymś spoimy. - Mrugnęła do do kochanki.
- Czym?- zapytała cicho artystka.
- Czymś jak ten napar, który zrobiłam dla Patryka. - Wspomnienie kochanka sprawiło, że Perka poczuła w piersi delikatne ukłucie. - To co? Zasłużyłam na masaż?
- Zasłużyłaś…- mruknęła cicho Jagoda próbując się wydostać z objęć przyjaciółki.
Zosia wypuściła kochankę i uśmiechnęła się.
- Wobec tego, gdzie będzie Pani wygodnie?
- Położysz się… ja się wdrapię i wymasuję?- zamyśliła się malarka rozglądając się dookoła z bezradną miną.- Nie wiem gdzie będzie najlepiej… chyba… na łóżku w pokoju?
- Dobrze. - Chwyciła Jagodę za rękę i nie zważając na to, że są mokre pociągnęła ją do pokoju i rzuciła się na pierwsze z brzegu łóżko. Zakręciła pupą zachęcająco. - Zapraszam.
- Nie mam… za dużo wprawy. Ćwiczyłam tylko na jednej modelce.- mruknęła malarka żartobliwie i zacisnęła palce na pośladkach leżącej dziewczyny masując je silnie i entuzjazmem nadrabiając braki w wyszkoleniu.
- Mhm… jak na razie bardzo przyjemne. - Perka przymknęła oczy ciesząc się dotykiem kochanki.
- To dobrze…- mruknęła zawstydzona sytuacją Jgoda i pieszcząc dłońmi pupę Zosi wymruczała.- … jestem… szczęśliwa… ostatnio… ataki zdarzają się tak jakby rzadziej. To chyba dobry, znak… prawda?
Ostatni był tego dnia. Jeśli więc Jagoda mówiła, że ich częstotliwość zmalała, to jak częste były wcześniej?
- To zależy czy miewałaś też miłe wizje? Ale tak.. cieszę się że możesz rysować to na co masz ochotę, a nie to wymusza na tobie natura. - Perka zamruczała zadowolona.
- Nie. Wizje nigdy nie są miłe. Zawsze… ponure, zawsze ostrzegają przed czymś złym. Nigdy… wyraźnie. - szeptała cicho malarka nie przerywając masażu.
- A ta ze mną? - Perka spojrzała ponad ramieniem. - Kojarzysz? Ta gdzie siedziałam na stole bez koszulki.
- Tttoo… nie była wizja… to było…- speszyła się malarka czerwieniąc jak burak. -Tttoo było… natchnienie.
- Yhym… i w natchnieniu zobaczyłaś wszystkie moje pieprzyki? - Perka odwróciła głowę i ponownie zakręciła pupą. - Wobec tego życzę być doświadczała jedynie natchnienia.
- Z pamięci…- wymruczała cicho malarka i przerwała masaż. Na chwilę zsunęła się z Zosi i wróciła po chwili grzebania w swoich rzeczach. W ciszy ujęła dłonie Perki przybliżając je do siebie. I nagle owinęła je paskiem od spodni krępując za plecami Zosi. -... chcesz mojego natchnienia, to… zgadnij do czego mnie natchnęło.-
W jej głosie czuć było nutki pożądania, bardziej mrocznego pożądania.
- Podejrzewam, że do czegoś co zapewni mi bezsenną noc. - Perka dała się skrępować i spojrzała ponad ramieniem na kochankę.
- No.. trochę cię pomęczę.- wymruczała Jagoda kąsając delikatnie pośladek skrępowanej kochanki. -Też… potrafię być ostra…- dodała pesząc się przy okazji, przez co ostatnie słowa przeszły jej z trudem przez gardło.-... czasem.
- Tak, zauważyłam, że mam na ciebie zły wpływ. - Zosia zażartowała cicho. - Wobec tego oddaję się w Pani ręce.
- Wypnij tą pupę… - malarka szarpnęła lekko za skrępowane dłonie zmuszając Zofię do klęknięcia z głową wtuloną w poduszkę.
Perka wypięła mocno pośladki. Przymknęła oczy opierając policzek na poduszce. Czyżby nieśmiała Wilga naprawdę zamierzała pokazać pazurek?
Malarka jednak nie zrobiła nic na początku. Z nią przynajmniej. Najpierw bowiem pobiegła po szkicownik, by narysować Zosię w tak wyuzdanej pozycji.
- Przepraszam.. zaraz się tobą zajmę.- wymruczała zawstydzona.
- Ty mały zboczuchu. - Perka zaśmiała się. - Rysuj śmiało.
Przez chwilę Zosia musiała przez chwilę pozować, cierpliwie czekając aż Jagoda się ją zajmie. Nudę zabijała rozważaniem co by się stało, gdyby Patryk przyłapał je w takiej sytuacji. W końcu Jagoda wstała i klęknęła przy Perce, by mocnym uderzeniem dłoni wprawić jej pośladek w drżenie. Wyobraźnia poszybowała na tyle daleko, że miała przez chwilę wrażenie, że kochanek wbił się pomiędzy jej pośladki. Jęknęła głośno i uchyliła oko by upewnić się, że za nią stoi Jagoda.
- Już?
- Ttaak…- mruknęła nieco podnieconym głosem Jagoda i ponownie rozgrzała uderzeniem dłoni pośladek Perki.- Twoj pupa jest… moja…- po tych słowach polizała zaczerwienione miejsce i ukąsiła je delikatnie.
Perka jęknęła i ponownie przymknęła oczy. Tak.. przy takich pieszczotach na pewno będzie miała problemy z zaśnięciem. Poczuła jak między nogami robi się jej jeszcze bardziej mokro.
A Jagoda rozkręcała się powoli fantazjując na jawie. Jej kolejne uderzenia dłoni wprawiały w drżenie pośladki i całe ciało Perki, gdyż połączone były z pocałunkami i liźnięciami skóry pupy. Czasem nawet malarka ocierała się swoim sprężystym biustem o tyłeczek swojej ofiary i Zosia czuła dotyk jej twardych od podniecenia szczytów piersi. Perka zaczęła pojękiwać cicho z zadowolenia. Taki masaż bardzo jej odpowiadał. Gdyby tylko Jagoda dobrała się do tych bardziej zagłębionych części jej ciała.

Po pewnym czasie malarka znów oderwała się od ciała kochanki, a choć Perka nie widziała co ona planuje… to usłyszała po chwili znajome… brzęczenie.
- Jagódko… co ty robisz? - Wyszeptała cicho, starając się nie poruszać biodrami.
- Bardzo… niegrzeczne rzeczy…- wymruczała zmysłowo artystka w odpowiedzi przesuwając czarną plastikową zabawką pomiędzy pośladkami Zosi, tak że jej wibracje przechodziły przez całe ciało “uwięzionej” dziewczyny.
Perka jęknęła i wygięła swoje plecy. Jej ciało chciało więcej i delikatnie naparło na zabawkę.
- Podoba mi się…- zachichotała cicho Jagoda wodząc zabawką pomiędzy pośladkami, a potem naparła na bramę tyłeczka i powoli zaczęła wciskać wibrującą zabawką w norkę wyuzdanych rozkoszy.
Zosia krzyknęła. To było ociupinkę zbyt dużo… i nawet jej nie nawilżyła. Ugryzła materiał poduszki hamując bolesne jęki.
- Przepraszam… - pisnęła przerażonym głosikiem Jagoda szybko usuwając drażniący jej ciało przedmiot i musnęła językiem obolałe miejsce w ramach przeprosin.
- W… w torbie jest maść, możesz jej użyć. - Perka odetchnęła i obejrzała się ponad ramieniem.
Jagoda ruszyła do torby Zosi, a znalazłszy ową maść zastosowała ją sięgając palcem do pupy kochanki i nim rozprowadzając ją w jej ciele.
- Powinnam być bardziej… trochę mnie poniosło.- usprawiedliwiała się.
- Sama wiesz, że lubię gdy nieco boli. Posmaruj tym wibrator i się nie przejmuj.
- Dobrze….- mruczała Jagoda zabierając się za wykonywanie polecenia Zosi.
- Rób co ci tylko ta twoja główka podsunie. Jestem ciekawa twoich fantazji. - Perka rozluźniła się rozchylając szerzej nogi.
- Nie jestem aż taka… pomysłowa…- wymruczała podnieconym głosem Jagoda powoli wsuwając wibrującą zabawkę w ciało Zosi. Znów podbijała jej pupę leniwym ruchem dłoni i kąsała delikatnie pośladek. Nie spieszyła się, bo Perka była jej… drugą… żywą zabawką.
- Twoje pomysły… na razie… bardzo mi się podobają. - Perka przymknęła oczy delektując się obecnością w swoim ciele.
- Mhmmm…- mruczała Jagoda muskając nosem pośladek Zosi, ruchy jej dłoni przyspieszyły i stały się agresywniejsze. Poruszający się w jej perwersyjnym zakątku przedmiot wywoływał coraz mocniejsze doznania.
- W… wspaniale… jeszcze trochę… - Zosia zaczęła wychodzić jej naprzeciw swoją pupą. - … jeszcze mocniej.
- Dobrze…- mruknęła Jagoda klękając i mocniej poruszając dłonią. Zabawka wbijała się w ciało Perki bezlitośnie, a wibracje mieszały się z głośnymi klapsami barwiąc pośladki piegowatej czarownicy zaczerwieniami.
Zosia jęknęła dochodząc i oparła się rozgrzanym czołem o poduszkę. Jej zmęczone ciało z trudem łapało oddech.
- Dobrze?- Jagoda wepchnęła zabawkę do oporu nie bacząc na odpoczywając o niedawnym szczycie kochankę. Szerzej rozchyliła jej nogi i lizać poczęła leniwie kwiatuszek Perki, smakując jej nektaru. Wibrator zaś tkwił w rudowłosej nadal, włączony przyjemnie drażnił jej zmysły.
- J.. jagódko? - Wyszeptała rozpalonym głosem czując jak jej ciało drży od podwójnych pieszczot.
- Mhmm…- mruknęła malarka bardziej zainteresowana tym co lizała, niż tym co jej.. żywa zabawka chce powiedzieć.
- Kochana… co robisz? - Perka zaczynała mieć poważne problemy z mówieniem.
- A na co to wyglą…- zaczęła Jagoda, po czym speszyła się.- Mówiłaś żebym robiła to na co wpadnę.
- Tak… byłam tylko ciekawa. - Ciało rudej czarownicy zadygotało mocniej. - … rób… co tylko… chcesz.
- No… smakuję…- mruczała wracając do wodzenia leniwie języka po delikatnej kobiecości Perki i wrażliwego punkcika. Niczym smakołyka. Powoli i niespiesznie, to kontrastowało z zabawką z wibracjami ustawionymi na maksimum.
- yhym… - Perka zacisnęła związane dłonie w pięści. Czy Wilga była świadoma do jakiego stanu ją doprowadza? Drżała coraz mocniej czując, że zaraz oszaleje.
Zanurzona w swoich fantazjach malarka nie była tego świadoma, w zasadzie nie w ogóle nie była świadoma niczego. Jej język wodził po kobiecości uwięzionej Perki. Zaś sądząc z odgłosów jej własna dłoń zajmowała się jej własnym kwiatuszkiem. Zosia jęknęła dochodząc. Jej nogi zachwiały się ale jakoś udało się jej nad nimi zapanować i nie upaść na twarz kochanki. Wibracje w pupie stały się nagle aż bolesne. Trzęsły zmęczonym ciałem nie pozwalając mu na wytchnienie. Co gorsza, jej “oprawczyni”… zdawała się w ogóle tego faktu nie zauważać pogrążona w świecie własnych fantazji. Nadal smakowała pożądanie Perki muskając jej łono i uda, nadal pozwalała by zabawka rozpalała zmysły zmęczonej czarownicy przeszywając silnymi wibracjami całe ciało.
- Jagodo… boję się, że na ciebie upadnę. - Perka mówiła z trudem ni to szepcząc ni to jęcząc.
- Co? A… tak.. rozumiem. - szepnęła cichutko malarka i bezceremonialnie przewróciła kochankę na plecy, rozchyliła uda… dociskając usta do jej intymnego zakątka i zabawkę do jej pupy… wibracje i doznania przybrały na sile, gdy Jagoda uzyskała wygodny dostęp do jej kobiecości.
Odrobinę nie tego Zosia się spodziewała. Krzyknęła głośno, gdy wibrator zanurzył się mocniej w jej wnętrzu. Z całych sił powstrzymywała nogi by nie zgnieść między nimi twarzy Jagody. Wilga pieściła jej intymny zakątek intensywnymi liźnięciami jej kobiecości i wrażliwego punkcika zupełnie nie zdając sobie sprawy z otoczenia. Ta zabawa kompletnie ją pochłonęła, aż w końcu doszła od własnych palców z cichym jękiem i już przytomniej spojrzała na kochankę.
Wzrok Zosi odpłynął i wpatrując się w kochankę nieprzytomnymi oczami drżała na całym ciele. Jej usta poruszały się gdy starała się złapać oddech.
- Co się… stało?- wymruczała cicho malarka muskając czule ustami brzuch kochanki w okolicy pępka.
Usta Zosi ułożyły się w nieme “jeszcze”, a potem znowu. Chciała sięgnąć dłońmi do kochanki, docisnąć jej twarz do swojego kwiatu, ale ręce leżały związane pod jej plecami.
- Błagam jeszcze. - Wydusiła w końcu z siebie.
- Mhmm…- palce Jagody wpiły się kwiatuszek Zosi niczym żądełka, powolnymi ruchami zaczęła rozpalać i tak już silny żar w lędźwiach czarownicy. A ruchy palców przyspieszały. Nie była zbyt finezyjna, za to entuzjastycznie pieściła mokry zakątek Zosi, nie przestając przy tym lizać jej brzucha. I nie uwalniając od drżącej między pośladkami zabawki. Perka doszła ponownie. Jej ciało poruszone mocnym dreszczem wygięło się w łuk po czym zmęczone opadło na pościel. Obecność wibratora sprawiła, że prawie jęknęła z bólu. Przygryzła za to wargę i przymknęła oczy. Jej nogi wbiły się mocno w pościel gdy starała się zapanować nad ich drżeniem.
- Już?- zapytała cicho Jagoda przerywając pieszczoty i przyglądając się zmęczonemu ciału kochanki. - Chyba nie przesadziłam… co?
- Nie… chyba nie… - Perka uśmiechnęła się. - Chyba.. mogłabym jeszcze ale… musiałabym użyć czegoś większego. - Mrugnęła do niej, odrobinę licząc na to, że jednak skończą.
- Ja nie wiem czy mam siły… nie jestem aż tak… wytrzymała jak ty.- zachichotała Jagoda i spojrzała przez okno.- I jest bardzo późno.
- To co? Uwolnisz mnie? - Perka uśmiechnęła się ciepło. - Czy mam tak spać?
- Oczywiście… że uwolnię.- rzekła Jagoda i pospiesznie obróciła Zosię na brzuch, wpierw uwalniając ją od wibrującej zabawki, a potem od krępującego ją paska.
- Masz co nieco pazurków. - Zosia poczuła dziwną pustkę gdy wibrator opuścił jej pupę. Przez chwilę nie prostowała też rąk, czując, że delikatnie bolą.
- Przepraszam…A i tak dał jej coś czego nie doświadczyła wcześniej.. zwykły, bardzo ciepły i miły seks w łóżku. Westchnęła cicho i wyłączyła wibrator, wydobywając go ze swojej pupy.- szepnęła Jagoda kładąc się obok pieguski i tuląc do niej. Ziewnęła głośno wyraźnie zmęczona. Nie tylko Zosi te zabaw dały w kość.
- Głuptasie, toż sprawiłaś mi tyle przyjemności. - Zosia powoli przesunęła ręce czując delikatny opór w ramionach i objęła kochankę. - To był bardzo przyjemny masaż.
- Mhmm… ty też byłaś.. przyjemna…- Jagoda mówiła z trudem szybko zapadając w sen.
Zosia dała jej usnąć i opatuliła kocem. Sama poleżała chwilkę czując, że i tak nie uśnie jeśli się nieco nie ogarnie. Wzięła wibrator, którym pastwiła się nad nią Jagoda i przygryzła wargę. Taka zabaweczka… Włączyła go patrząc jak wibruje i po chwili wsunęła między swoje pośladki. Nie powinna… toż już miała dość, ale kusiła ją jedna rzecz. Sięgnęła po telefon i zrobiła zdjęcie swojej wypiętej pupie. Widok sprawił, że aż zadrżała, uruchomiła więc kamerką i nagrała kilka sekund, po czym wysłała do Patryka.
Drżącymi dłońmi odłożyła telefon i oglądając zapętlony filmik, klęcząc tuż obok Jagody, doprowadziła się ponownie. Dopiero po tym perwersyjnym “prezencie” dla kochanka zauważyła, że nie tylko Jagoda dobijała się do niej. Także i Patryk wysłał jej SMSa, którego nie miała okazji przeczytać.
Mokrymi od własnych soków palcami odblokowała telefon i zerknęła na jego zawartość. Może.. może powinna wyjąć ten wibrator? Pupa bolała lekko, ale tak dobrze wiedziała, że obok bólu czuje coś jeszcze.
“Myślę o tobie wieczorem. Zaraz idę spać, ale nie mogę zasnąć bez patrzenia się na twoje zdjęcia i filmiki. I dotykam się ... pragnę twoich usteczek, ale muszę zadowolić się swoimi dłońmi .”
Trochę rozbudziła jego fantazję, choć Patryk nie miał tak wielu pomysłów jak Jagoda czy Kasia.
Zosia westchnęła cicho i wydobyła wibrator ze swojej pupy wyłączając go przy okazji. Wszystko co pisał Patryk było takie kochane i ciepłe… zupełnie jak tamten seks w łóżku. Zwykły, nudny i tak niesamowicie dla niej obcy. Tak pokracznie podniecający. Podniosła się z łóżka i ruszyła do łazienki by wymyć siebie i zabawkę, która tak ją wymęczyła.

22 marca


To był… ciężki poranek dla Perki. Jej ciało było ociężałe i obolałe po całkiem intensywnych figlach. Obudzenie przyszło jej z trudem, a samo ciało nie bardzo chciało się ruszać. Jagoda też była wymęczona chrapiąc głośno. Była śpiochem, o czym już Zosia dobrze wiedziała.
Leżały obok siebie na wąskim ciasnym łóżku. Malarka nie przeniosła się na swoje zbyt zmęczona figlami.
Perka sięgnęła po telefon.by sprawdzić, która jest godzina i czy może Patryk się nie odezwał. Powinna się zwijać…. Z tego co udało się jej sprawdzić przed zaśnięciem, ostała się resztka naparu. Sprawdzi. Może Ruta też ma coś otumaniającego.
MMS od Patryka… okazał się miłym początkiem dnia. Nagi obraz kochanka nieco z dołu, by jego dumę w pełnej okazałości mogła Zosia podziwiać na pierwszym planie.
“Tęsknię"
Perka odpisała krótko. Przez chwilę przesuwała palcem po ekranie wyobrażając sobie jak to cacuszko się w niej zanurza. Rozpalona tym wyobrażeniem westchnęła ciężko i zabrała się za ubieranie.
Nikt jej w na szczęście (lub niestety) nie przeszkadzał. Jagoda była śpiochem, a w dodatku wczoraj poszły spać bardzo późno i po intensywnym wieczorze. Tak więc malarkę ciężko byłoby wybudzić ze snu. Zosia wcisnęła się w jakieś zbyt krótkie spodenki i obcisłą koszulkę.


Wrzuciła do torebki telefon i resztkę naparu po czym ruszyła na poszukiwanie swojej wspólniczki zbrodni, Aśki.
Musiała w tym celu zapukać do sąsiednich drzwi… ba, załomotać wręcz nim drzwi się lekko uchyliły i zaspana blondynka spytała cicho.- Czego się dobijasz?
- Zgadnij. - Zosia uśmiechnęła się zalotnie i ścisnęła swoją pierś.
- Naprawdę nie jestem w nastroju do zgadywania. Nie dość że poszłam późno spać, to jeszcze wczoraj długo nie byłyście cicho.- mruknęła Świerga i potarła czoło.- Mów o co chodzi.
- Przepraszam. - W głosie Zosi nie było nawet cienia skruchy. - Pamiętasz? Wspominałam wczoraj o drzewicy. Chciałam coś przekąsić, wypić kawę i się tam udać. Byłam też ciekawa czy może Marylka ma coś otumaniającego w swoich zapasach.
- A tak… ale sama musisz ją spytać. - Świerga otworzyła szerzej drzwi, by wpuścić przyjaciółkę. I kciukiem wskazała na barłóg, w którym tkwiła Ruta wystawiając goły zadek ku słońcu. Dookoła jej łóżka leżały puste butelki po piwie.
- Trochę się zagalopowała w świętowaniu. - skomentowała blondynka.
- Ok… zaraz wrócę, dobrze. - Perka wróciła się do pokoju i wzięła z torby lekarskiej fiolkę z solami trzeźwiącymi i tak uzbrojona znowu znalazła się w pokoju Ruty. Przysunęła otwarte naczynie pod nos śpiącej Marylki. - Dzień dobry królewno.
- Heeeej! - wzdrygnęła się w oburzeniu dziewczyna marszcząc zabawnie nos i odsuwając twarz od buteleczki. - Co ty? Co to tak śmierdzi?
- Cucę tym zwierzęta po zabiegach. - Perka zatkała fiolkę i wsadziła ją do kieszeni. - Mam pytanie. Masz może jakieś środki otumaniające. Muszę się zająć tym drzewem i przydałoby mi się coś by się pozbyć kilku chłopaków.
- Mhmm… coś by się znalazło. - oceniła zaspanym głosem Ruta. - Jak bardzo chcesz ich otumanić? Uśpić? Zamroczyć? Otumanić?
- Wiesz.. to będzie kilku chłopaków. Trzeba ich odciągnąć i najlepiej polecić, by sobie gdzieś poleźli. Wolałabym ich nie wystraszyć, co by nie chcieli potem tego drzewa ściąć. - Zosia wyprostowała się i przysiadła na jednym ze znajdujących się w pokoju krzeseł.
- Ooook… to wiesz co…- lekko chwiejąc się Ruta wyczołgała się z łóżka i podeszła do swoich klamotów. Wyjęła z plecaka jakąś saszetkę.- Powala każdego twardziela w cztery do sześciu minut, wystarczy dodać do wódki. Który facet odmówi darmowego drinka, zwłaszcza gdy ślicznotka stawia? Mogłabym ci też dać to co ostatnio… będą tak wgapieni w twoje cycki, że zgodzą się na wszystko.
Perka zaśmiała się.
- Byleby nie chcieli mnie wszyscy na raz przelecieć. - Zosia mrugnęła do Marylki. - Boję się, że jak padną to ich wszystkich stamtąd nie odciągnę.
- Najpierw odciągnij ich od drzewa biustem, a potem znieczul wódką. - zaproponowała Ruta krótko. - Ja bym tak zrobiła.
- Brzmi dobrze. - Perka zerknęła na rozespaną Aśkę. - Wiesz.. w razie czego może sobie poradzę. Chyba wystarczy, że ja jestem wiecznie niewyspana.
- Poradzimy…- stwierdziła Świerga i marudząc pod nosem na swój ciężki los, zabrała się za ubieranie.
- To skorzystam z saszetki i perfum. - Zosia uśmiechnęła się do Marylki. - Skoczę zaraz po wódkę.
- Dobra…- Ruta przygotowała towar, wykładając go na stoliczku i od razu dała nura pod kołdrę.
Perka zgarnęła przygotowane specyfiki i przez chwilę przyglądała się przebierającej się Aśce.
- To skoczę do monopolowego i spotkamy się na dole, dobrze?
- Dobrze…- mruknęła Joanna wciśnięta już w opinające ją spodnie i szukająca biustonosza.
Perka uśmiechnęła się i opuściła pokój. Po drodze napisała smsa do Jagody dając znać gdzie się wybrała.

Świerga już czekała ubrana w ciuchy Marylki, gdy Perka podchodziła do niej z zakupami. Blondynka wyglądała w nich deczko lepiej, gdyż...


choć była tego samego wzrostu i mniej więcej budowy, to zdecydowanie bardziej była zaokrąglona w strategicznych rejonach ciała.
Zosia bezwstydnie przesunęła wzrokiem po ciele znajomej.
- Może da radę. - Przysiadła na ławce i odkręciła wódkę. Upiła nieco i wsypała do środka specyfik od Ruty.
- Jak to robiła Ruta, to da.- oceniła Świerga przyglądając się działaniom Perki.
- Strasznie piją… te spodnie.- poskarżyła się.
- To czemu je wybrałaś? - Perka mrugnęła do wilczycy i zakręciła butelkę. Odchyliła się i zaczęła mieszać miksturę kręcąc butelką. - Ładnie ci w nich.
- Bo wolę je od tych workowatych naturalnych sukienek, które zazwyczaj nosi.- mruknęła smętnie Joanna i pochwyciła swój biust.tak wyraźnie odznaczający się pod ciasną koszulką. - Dusi mnie tutaj, gdy je zakładam.
- Oj z przyjemnością, pomogłabym ci się uwolnić. - Perka wrzuciła wódkę do torby i wydobyła z niej perfumy. Psiknęła się zgodnie z dawnymi zaleceniami i podała je Świerdze. - A nie boisz się, że uszkodzą ci twój śliczny kwiatuszek? - Mrugnęła do wilczycy i rozejrzała się po okolicy.
- Kto niby miałby…- stwierdziła Joanna mimowolnie wędrując spojrzeniem po biuście Perki, na nią sztuczki Ruty też działały.
- Spodnie, kochana… spodnie. - Użyj perfum i idziemy zanim same się na siebie rzucimy. - Uśmiechnęła się ciepło i ruszyła przodem.
- Nie uszkodzą… mam grube majtki.- odparła żartobliwie Świerga po użyciu perfum i podążyła za Zosią.
Wkrótce dotarły w okolice miejsca w którym Zofia spotkała drzewicę. Nikogo tu nie było, ani ducha ani ludzi.
- Chyba przyszłyśmy przed czasem. - oceniła blondynka.
- Najwyraźniej. - Zosia usiadła na trawie i wydobyła z torby wino, którym poprzedniego dnia częstowała tamtego chłopaka…. jak on miał na imię? Spojrzała do góry na Aśkę. - Chcesz wina?
- Co? A tak chętnie…- mruknęła zamyślona blondynka. Po czym spytała.- Jak to rozegramy?
- Myślałam co by ich poderwać, zaproponować coś mocniejszego nad rzeką i tam uśpić. - Zosia upiła łyk wina z gwinta i podała je wilczycy.
- To dobry pomysł. Mam nadzieję że dwie pary cycków.- Joanna kucnęła i jej dłonie niemal samowolnie pochwyciły piersi rudowłosej czarownicy masując przez koszulkę. Zresztą dłonie Zosi miały ochotę uczynić to samo. Nie powinny chyba używać perfumy Ruty, tak szybko.- sprawią, że nie będą zadawali pytań.
- Tak..- Perka odstawiła wino na bok i sięgnęła do piersi Aśki. - Szczególnie takich cycków.
- Hej.. moje nie są lepsze od twoich.- wymruczała ściskając biust Perki drapieżnie i namiętnie. Ale gdy Zosia zaczęła dotykać jej trochę oprzytomniała.- Trochę… czekaj… powinnyśmy się powstrzymać.
- Powinnyśmy. Bo jeszcze się przyłączą i nici z odsunięcia ich od drzewa. - Mimo własnych słów, dłonie perki zaczęły masować piersi Aśki mocno je ugniatając.
- To żałosne...wpadamy w sidła…- mruczała bezczelnie podciągając koszulkę i chwytając za nagi biust pieguski. Miętosiła namiętne piersi dodając.-... które same zastawiłyśmy.
- Jeśli się przytulimy, nie będziemy ich widzieć. - Perka uśmiechnęła się ciepło po czym sama także podciągnęła koszulkę kochanki.
- Akurat… dobrze wiesz, że się na tym… nie skończy.- jęknęła Joanna zaciskając boleśnie palce na biuście czarownicy, lekko wbijając w nie swoje paznokcie.
- Możemy na siebie nie patrzeć. - Perka uniosła się i przywarła ustami do karmelka kochanki.
- Nie… nie możemy… - syknęła gniewnie Joanna z trudem odsuwając się Zosi i poprawiając koszulkę. - Musimy opanować się… na tyle by wykonać zadanie. Może później.
- Niech będzie. - Perka poprawiła swoją koszulkę i sięgnęła po butelkę. Upiła z niej kolejny łyk i opadła na trawę, starając się skupić wzrok na niebie.
- Ale potem… twoje ciałko będzie moją zdobyczą.- mruknęła Joanna rozglądając się dookoła i nasłuchując.
- Może urok minie i nie będzie cię tak kusiło. - Zosia zakręciła biodrami i uśmiechnęła się nie otwierając oczu.
- Mam wrażenie, że zadbasz o to by mnie ku…- nie dokończyła, bo usłyszały rozmowę dwóch mężczyzn i odgłosy świadczące o tym że się zbliżali. Ich ofiary.
- Zobaczymy czemu drzewica nie chce ich przy swoim drzewie? - Perka odezwała się szeptem i poklepała miejsce obok siebie, dając znak Aśce by schowała się w wysokiej trawie.
- Czy powinnyśmy tyle czekać?- mruknęła Joanna chowając się wraz Perką i przyglądając nadchodzącym młodym mężczyznom, którzy dyskutowali głośno o swym planach na przyszłość… gdzie wyjadą, co zrobią i jak nudne jest ich życie tutaj.
- Tylko chwilkę. Nie pozwolimy im nic zrobić. - Zosia uniosła się na przedramionach i obserwowała pomiędzy źdźbłami trawy ich ofiary. - A… lubię znać przyczynę.
- Jeśli zaczną się obejmować i całować, to obawiam się że perfumy i skąpe ciuszki na nic się nie zdadzą. - zachichotała Świerga, a potem zmarszczyła brwi.- Co wtedy zrobimy?
- Obawiam się, że udamy lesbijki, i zaproponujemy wspólną wódkę jako dla tych homo. - Perka wzruszyła ramionami. - A potem jakoś ich odciągniemy.
- Tak… udawanie lesbijek wyjdzie nam bez problemu. -stwierdziła ironicznie Joanna, choć na razie… poza trzymaniem się za ręce, gdy usiedli, nie było widać innych oznak uczucia. Za to mieli przy sobie skręty.
- Dobra… chodźmy. - Zosia podniosła się z trawy. - Nie chcę ryzykować gniewu drzewicy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 20-09-2018, 11:41   #52
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przysługa dla drzewicy

Przyłapani na gorącym uczynku palenia marychy, mężczyźni zaniemówili. Tym bardziej, że przyłapani zostali przez dwie skąpo ubrane i bardzo urodziwe kobiety. Więc… milczeli nie wiedząc co zrobić, albo co powiedzieć.
- Cześć. Co dobrego tam macie? - Perka uśmiechnęła się do chłopaków niewinnie.
- No… przyszliśmy tu zakurzyć.- odpowiedział starszy z nich pokazując zapalonego już skręta.- A wy? Co tu robicie? Kim jesteście?
- Turystkami… w podróży.- wyjaśniła Joanna trzymając Perkę za dłoń tak samo jak czynili to ci dwaj.
- Troszkę się nudzimy i szukałyśmy jakiegoś towarzystwa. - Zosia oparła się o Świergę, ocierając się swoją piersią o jej ramię. - Czemu palicie tutaj?
- Żeby nas nikt nie przyłapał.- wyjaśnił młodzian przyglądając się dziewczynom.- Nikt tu ze wsi nie przyłazi. Stare przesądy….-
- Ale my nie wierzymy w nie.- wyjaśnił jego kumpel.
- Och… jakie przesądy? - Perka przysunęła się do chłopaków, przykucają na ziemi i wypinając lubieżnie w kierunku Aśki.
- O duchach dzikich dziewcząt tańczących wśród drzew.- podrapał się po czuprynie mężczyzna.- Przynoszących śmierć tym, którzy je zobaczą… takie tam bajanie starych bab.-
- Bo wy na takie duchy nie wyglądacie.- odezwał się drugi młodzian. Świerga zaś… była nieobecna myślami, kuszona widokami jakie prezentowała jej Perka.
- Och.. a wiecie jak wyglądają duchy? - Perka uśmiechnęła się. - A co jeśli to nie duchy, ale dzikie dziewczęta tańczą wśród drzew?
- Za dużo tu ładnych dziewczyn nie ma. Więc nawet gdyby one tańczyły, to i tak nie warto byłoby ich oglądać.- odparł rozmówca Zosi.
- Ale chyba powinny być dzikie, wiec raczej nie będziecie ich kojarzyć ze wsi, prawda? - Perka wypięła się mocniej, eksponując swoje piersi przed mężczyznami. - A gdybyśmy my tańczyły w lesie?
- To… byłby widok.- zaśmiał się młodzian wpatrując w biust Perki. Może był homoseksualistą, może nie… niemniej zapach Ruty najwyraźniej otumaniał każdego, bez względu na “zainteresowania”. I dlatego Zosia czuła przyjemny dreszczyk, związany z świadomością tego, że Joanna gapi się na jej tyłek. Blondynka podniecała ją teraz bardziej niż zwykle.
- Moglibyśmy zatańczyć razem, jeśli chcecie. mam coś mocniejszego w torbie... - Perka zakręciła pupą. Tak bardzo chciała przełamać wytrzymałość Aśki, zachęcić ją do tego by ją zaatakowała. - To mogłoby być całkiem przyjemne, prawda?
- To przyszłyście… tańczyć po lasach?- zapytał rozmówca Perki, gdy Świerga bezceremonialnie “upomniała” piegowatą czarownicę, chwytając ją dłonią za pośladek i przebijając spodenki szponami.
- Co… mocniejszego?- zainteresował się drugi mężczyzna.
Perka jęknęła.
- Nie tylko tańczyć. - Mrugnęła do chłopaków. - Mamy wódkę i całkiem sporo planów. Chcecie się wybrać z nami?
- Wódk...a brzmi nieźle.- stwierdził rozmówca Perki, podczas gdy Świerga bezlitośnie ugniatała pochwyconą pupę, drapiąc skórę pazurkami.
Perka wyprostowała się.
- To chodźmy. Niedaleko jest fajna polanka. - Zosia uśmiechnęła się do chłopaków i oparła się plecami o biust Aśki.
- W sumie…- mężczyźni się wahali przez chwilę, po czym wstali z trawy.- … czemu nie. Prowadźcie.
Perka uśmiechnęła się i poprowadziła mężczyzn w kierunku polany, na której jeszcze niedawno tańczyły przy ognisku z Rutą. Gdy dotarły na miejsce wydobyła z torby butelkę i podała chłopakom.
- Wybaczcie, nieco upiłam. - Mrugnęła do nich i uśmiechnęła się lubieżnie do Świergi. - To co kochana… zatańczymy?
- Mnie tam widownia rozgrzewa.- zełgała blondynka, choć… zdecydowanie coś ją rozgrzewało. Chłopaki pochwycili butelkę i przyglądali się z zainteresowaniem. Perfumy Ruty przykuwały ich uwagę do ciał czarownic, ale… i one same nie były na nie odporne.
Perka zsunęła z pupy krótkie spodenki, odsłaniając mocno wycięte majteczniki i zaczłęa się kręcić po polanie w rytm tylko dla siebie słyszalnej muzyki.
- Napijcie się i chodźcie. - Mrugnęła do całej widowni i w tańcu ścisnęła ukryte jedynie pod koszulką piersi. Joanna się nie rozebrała, ale dołączyła do rudowłosej, wijąc się zmysłowo i ocierając ciałem o nią. Mężczyźni zaś wychylili po mocnym łyku wódki i… już mieli problem ze wstaniem z miejsc, ich oczy robiły się coraz bardziej zamglone, a ruchy niezgrabne.
- Co ssssie dziejeee…- wybełkotał jeden z nich.
Perka uśmiechnęła się do nich.
- Może jednak jesteśmy duchami, chłopcy. - Objęła Świergę mocno za pośladki i przycisnęła mocno do swojego ciała.
Chłopcy już nie odpowiedzieli… leżąc nieprzytomni na polanie. Marylka potrafiła zrobić bardzo mocne mikstury, a Joanna już kąsała szyję Perki zębami, zsuwając majtki z jej pupy. Blondynka nie traciła czasu poddając się w pełni urokom samej Zosi jak i zapachowi który ją otulał.
- Chyba już mogę być cała twoja. - Perka otarła się swoim ciałem o ciało Świergi czując jak ich piersi spotykają się i zahaczają o siebie.
- Tak…- mruknęła Joanna i pocałowała zachłannie Zosię czując jak jej bielizna opadła do kolan.- … cała moja… co ja z tobą zrobię?
- Nie wiem… - Perka sięgnęła do spodni Asi i zsunęła je w dół. - Przeszkadzały ci prawda?
- Przeszkadzały…- mruczała Joanna kręcąc kusząco pośladkami, tak by ocierały się o dłonie Zosi.- Myślę, że powinnaś się rozebrać całkiem i położyć.
- A rozbierzesz się bym miała towarzystwo i mogła popatrzeć na coś ładnego? - Zosia uśmiechnęła się niewinnie i sięgnęła do swojej koszulki ściągając ją jednym sprawnym ruchem.
- Myślałam, że sama wolałabyś mnie rozebrać.- odparła Świerga zrzucając z siebie skórzaną kurtkę i prężąc swój biust w ciasnej koszulce.
- Może być mi trudno na leżąco. - Perka zdjęła majtki i stanęła na trawie zupełnie naga. Jej wzrok utkwił w piersiach kochanki już je rozbierając. - Czy da się Pani rozebrać nim się położę?
- Dam dam… ale nie obiecuję trzymać rączek przy sobie.- uśmiechnęła się w odpowiedzi Aśka. Zosia podeszła do niej rozkołysanym krokiem i powoli wsunęła dłonie pod koszulkę wilczycy. Centymetr po centymetrze podwijała ją odkrywając coraz więcej kuszącego ciałka.
- Piękne. - Jednym sprawnym ruchem zadarła koszulkę odsłaniając piersi Aśki.
- Cieszy mnie to…- Joanna potrząsnęła swoimi skarbami niczym modelka Playboya… skarbami nadal uwięzionymi w ciasnym staniku… Jagody. Bo Marylka ani nie potrzebowała stanika, ani nie używała.
Perka zdjęła z Aśki koszulkę i przytuliła się do niej sięgając za plecy wilczycy. Połau haftka po haftce rozpinała stanik.
- Że też miałaś ochotę się w to wciskać. - Nie odsuwając się zdjęła bieliznę i odrzuciła ją na rosnącą stertę ubrań.
- No… głupio mi było bez. - mruczała nieco zawstydzona Świerga muskając pazurami pośladki kochanki, gdy się tuliła przy jej rozbieraniu.
- Czemu… one nie wyglądają jakby go potrzebowały. - Zosia wsunęła dłonie w majtki Asi i zsuwając się pomału w dół zaczęła je ściągać. Przyklęknęła przed kochanką i pocałowała jej nagą kobiecość.
- Czuję się bardziej kobieco… gdy ją mam. Mniej dziko. Muszę trzymać się cywilizacji Zosiu. Trzymać się jej mocno. Nie jestem jak wilkołaki. Nie zatracam się w dzikości podczas pełni… by wrócić do cywilizacji następnego dnia. Mogę całkiem się zapomnieć i już nie wrócić.- wyjaśniała drżąc jak liść osiki pod pieszczotami Zofii.
- Szkoda by było. - Perka sięgnęła językiem głębiej wtulając swoją twarz w kwiat kochanki. Jej dłonie zacisnęły się na pośladkach blondynki.
- Taaak… tak…- zajęczała Joanna poruszając odruchowo biodrami. Jej słowa trudno było jednak uznać za potwierdzenie czegokolwiek, gdy pojękiwała rozpalana pieszczotami. Ciało Świergi było niczym instrument w rękach Zosii, nieco wilgotny i wijący się zmysłowo… instrument. Perka wiedziała, że prosi się o lanie, ale nim nawet Asia zdążyła zareagować wsunęła palce wskazujące obu dłoni do jej tylnego otworka, rozciągając go mocno. Przyssała się przy tym do kwiatu kochanki by ta jej nie uciekła.
-Łaajj...daczak...a - jęknęła głośno Świerga prężąc swe ciało i nie mogąc wyrwać się z uścisku Zosi, mimo że była silniejsza od niej.- Zapłacisz… mi ...zaaa to… ooo.-
Niewątpliwie w wyuzdany i intensywny sposób.
- Yhym. - Palce Zosi zaczęły poruszać się we wnętrzu kochanki, rozciągając ją przy tym. Za to język z entuzjazmem sięgnął w głąb kwiatu kochanki. Może nie powinna wypuszczać Aśki z objęć. To może… skończyć się boleśnie. Tylko czemu czuła dreszczyk na myśl o takim zakończeniu? Przyspieszyła ruchy coraz mocniej atakując wnętrze Aśki.
- Zobaczyysz …- bardziej ryknęła niż powiedziała Joanna czując jak jej ciało się napina niczym cięciwa łuku. Pieściła swoje piersi dłońmi, drapiąc je aż do krwi.
Zosia nie wytrzymała, odsunęła swoją buzię i spojrzała na kochankę z uśmiechem.
- Co zobaczę? - Jej palce wbiły się głębiej w pupę wilczycy.
- Nie powstrzymam się…- zagroziła Joanna wpatrując się dzikim spojrzeniem swych przerażająco niebieskich oczu. Lubieżnym spojrzeniem. Jej nogi drżały, gdy Perka bawiła się podbijając jej wyuzdany zakątek.- rzucę się na ciebie i pobawię twoim ciałkiem.
- Brzmi dobrze. - Perka polizała kwiat kochanki zlizując z niego jej soki, ale nie powróciła do przerwanej pieszczoty dalej drażniąc Aśkę jedynie swymi palcami.
- Fccale nie..- protestowała z coraz większym trudem Świerga ledwo stojąc na nogach. Była już blisko szczytu.
- Brzmi… bardzo dobrze. - Perka wbiła w pupę Świergi trzeci palec powracając do pieszczenia jej kwiatu.
- Ja… ja… nie.. moge.. zaraz.. ja już…- krzyknęła zwierzęco niemal, gdy pieszczoty kochanki doprowadziły ją na szczyt rozkoszy. I sprawiły, że Joanna nie była w stanie utrzymać się na własnych nogach. Perka podtrzymała ją wbijając palce głęboko w jej pupę i przestając nimi ruszać. Pomału wylizywała kwiat kochanki, dając jej dojść do siebie.
- Teraz… kładź się i wypnij pupę. Należy ci się kara.- syknęła Świerga z trudem łapiąc powietrze.
- Tak jest, proszę Pani. - Zosia pomału wysunęła palce z pupy kochanki i ułożyła się brzuchem na trawie. Nieśmiało uniosła pośladki ku górze i nieco nimi zakręciła.
- Ładnie to tak… zabawiać się nieprzyzwoicie i bez pozwolenia. - burknęła podnieconym głosem Świerga dając klapsa w wypiętą pupę… bolesnego… i krwawego, bo pazury jej rozorały skórę. Zresztą czerwone ślady, były i na piersiach samej wilczycy.
Perka jęknęła głośno.
- Nie.. nie opierałaś się. - Cofnęła pupę czując spływające po niej kropelki krwi.
- Podstępnie… - mruknęła… - z zaskoczenia… napadłaś.
Każdemu słowu towarzyszył klaps, uderzenie mocne i głośne i bolesne… bo Świerga nie chowała pazurów, ale też… ton jej głosu był lubieżny.
- Ajć… powolutku się zsuwałam. - Przy którymś uderzeniu Zosia poczuła jak klapsy pomału zaczynają sprawiać jej coś więcej niż ból. Odrobinę rozsunęła nogi. - Mogłaś powiedzieć.. nie.
- Nie dałaś mi okazji.. - wymruczała cicho Świerga zlizując kropelki krwi z pośladków Zosi. Na moment przerwała to karanie.
- Przyznaj… podobało ci się wilczku. - Perka zamruczała czując dotyk ciepłego języka.
- Nie…- skłamała pospiesznie i mało wiarygodnie wilczyca. Wbiła pazury w jej uda unieruchamiając Perkę i liżąc jej pośladki, piekące od bolesnych uderzeń.
- Kłamczucha. - Zosia zamruczała i poddała się dziwnej pieszczocie.
- Uważaj...- teraz to kiełki wbiły się w jej pośladek, gdy dzika blondynka ugryzła ją, jednocześnie wciskając boleśnie palce w jej spragniony dotyku kwiatuszek. Była to brutalna i dzika pieszczota… tak jak brutalna i dzika była w tej chwili Aśka- ...na to.. co… mówisz..
- Długie… masz te ząbki. - Perka zadrżała, a jej dłonie zacisnęły się kępach trawy.
- I ostre… a ty smakowita jesteś…- mruczała Świerga na przemian liżąc i boleśnie kąsając pupę Perki. Później bez maści się nie obędzie, ale na razie… ciało Zosi skupiało się na brutalnych intruzach poruszających się zwinnie w jej kobiecości… i testujących jej wytrzymałość.
Perka rozchyliła mocniej nogi by nieco otworzyć się na ataki i choć trochę sobie ulżyć. Z ust rudej czarownicy wyrywały się coraz głośniejsze jęki. A Świerga bezlitośnie atakowała swoimi palcami kobiecość kochanki, kąsając, liżąc i całując wypięte pośladki dziewczyny sprawiając zarówno ból jak i rozkosz kochance.
- Może… delikatniej? - Perka z całych sił zapierała się o trawę, czując jak jej ciało chce uciec od brutalnej pieszczoty.
- A zasłużyłaś…?- zamruczała Joanna wodząc czubkiem języka pomiędzy pośladkami kochanki.
- Doprowadziłam cię… - Perka zamruczała z rozkoszy gdy język kochanki otarł się o jej tylny otworek. - A twoja pupa jest cała.
- Coś w tym jest…- zamyśliła się Joanna nie przerywając brutalnej pieszczoty między pośladkami. Delikatnie wodziła czubkiem języka po bramie do wyuzdanej rozkoszy, zapewne by zaostrzyć apetyt “torturowanej” kochanki.
- Coś… - Perka jęknęła i naparła pupą na usta kochanki.
- Cóż..- zamyśliła się wilczyca.- … może rzeczywiście zasłużyłaś. Połóż się na plecach.
Zosia przewróciła się na plecy czując ulgę już na samą myśl, że jej pośladki są osłonięte. Zapiekło, gdy podrażniona skóra spotkała się z chłodną trawą.
- Sadystka. - Jęknęła tylko delikatnie unosząc biodra.
- Nie trzeba było igrać.. z ogniem…- zaśmiała się chrapliwie Joanna odsłaniając w uśmiechu długie kiełki. Palce przesunęła po łonie kochanki, a potem niżej… wślizgnęła się między pośladki i powolnym ruchem podbiła jej pupę sięgając nim do bramy wyuzdanych rozkoszy. Nieco.. przydługim obecnie językiem zaś sięgnęła do kobiecości Perki i ruchliwym organem zaczęła smakować jej skroplone pożądanie.
Perka zamruczała i uniosła biodra wyżej, ułatwiając dostęp do swojej pupy.
- Tylko.. cię zaspokajałam… - Zosia przymknęła oczy ciesząc się dotykiem kochanki. - Tak dobrze.
- Mahm.. yy.. odhmane sdanie na temath..- ciężko było mówić wilczycy, gdy przywarła ustami do kobiecości i wiła językiem w ciele Perki. A palcami podbijała jej niegrzeczny zakątek. W dodatku Zosia mogła podziwiać górujące nad nimi pośladki pochylonej Joanny… przyjemny widoczek, choć poza zasięgiem jej dłoni.
Perka przyglądała się poruszającej się nieco pupie kochanki jak zahipnotyzowana. Ten cudowny widoczek i działania kochanki sprawiły, że doszła wkrótce bezceremonialnie obwieszając to głośnym okrzykiem.

- Nie skończyłam jeszcze z tobą.- mruknęła blondynka oblizując usta nieco gadzim obecnie językiem. Także jej oczy… były wilcze i nieludzkie. Wczołgała się nieco wyżej na kochankę, ustami przylgnęła do lewej piersi, liżąc ją językiem i kąsając kiełkami. Udo Aśki ocierało się powoli i leniwie o kobiecość Perki, gdy właścicielka owego uda bawiła się piersią piegowatej czarownicy.
Perka objęła ciało kochanki, wsuwając jedną dłoń w jej blond włosy.
- Jeszcze nie? - Poruszyła się delikatnie ocierając się swoim ciałem o ciało Aśki.
- Jeszcze nie..- mruknęła wilczyca delikatnie przygryzając szczyt piersi kochanki, również ocierając się ciałem o nią.
Zosia zsunęła dłoni niżej i ułożyła je na pośladka wilczycy. jednym z palców delikatnie zahaczyła o jej tylni otworek.
- Kusisz, wiesz? - Delikatnie zaatakowała tylną bramę Aśki.
- Niczego się nie nauczyłaś?- Joanna przesunęła pazurami po drugiej piersi Perki, znacząc ją aż do krwi. Zaśmiała się chrapliwie, po czym zapytała. - Robiłaś to kiedyś... z likantropem?
- Nie… - Perka jęknęła z bólu i cofnęła swój palec. -... jeszcze nie miałam okazji.
- Mam wrażenie, że byś… polubiła…- mruknęła wilczyca sadystycznie bawiąc się biustem Perki i traktując jej ciało jak swoją zabawkę. W końcu wstała i uklękła nad twarzą kochanki wydając proste polecenie.
- Liż.
- Może… - Zosia przysunęła swoje usta do kwiatu kochanki i sięgnęła w jego głąb językiem. Delikatnie przytrzymała dłońmi pupę kochanki, dociskając ją do swojej twarzy. Świerga była wyraźnie pobudzona, co zresztą Perka mogła potwierdzić językiem, jak i bardzo delikatna w intymnych obszarach… i wrażliwa. Pojękując głośno poruszała biodrami rozpalona doznaniami i trawiącą ją gorączką pożądania.
Zosia przywarła ustami do wrażliwego punktu kochanki i sięgnęła do jej kwiatu palcami powoli wsuwając je do wnętrza wilczycy. Ciekawe jakby to było robić z likantropem. Pamiętała jak reagowała na zapach jednego z nich. Czy byłby równie dziki co Joanna? A może bardziej. Rozmyślając zaczęła atakować wnętrze blondynki swymi palcami.
Jej ciche jęki przechodziły w posapywania, warknięcia, wycie… jej ciało wiło się i drżało, a kwiatuszek Joanny zdawał się próbować zacisnąć swą kobiecość na intruzach. Blondynka była coraz bliższa ekstazy i jej spocone ciało dawało Zosi wyraźne znaki w tej kwestii.
Perka postanowiła jej pomóc dokładając na raz dwa kolejne palce i wbijając się mocno we wnętrze kochanki. Świerga drżała coraz bardziej i pojękiwała coraz głośniej, przechodząc od czasu do czasu w głośne wycie, aż w końcu jej ciało boleśnie wygięło się w łuk… gdy już dotarła na szczyt. Następnie osunęła się na trawę spazmatycznie łapiąc powietrze.
Perka przekręciła się siadając na kochance okrakiem i chwyciła mocno jej piersi.
- To co teraz wilczku? - Uśmiechnęła się ciepło i zaczęła miętosić dwie krągłości.
- Jeszcze nie masz dość?- jęknęła zaskoczona Joanna poddając się dotykowy Perki i nie mając w tej chwili sił na stawianie oporu.
Perka westchnęła i poluzowała nieco chwyt.
- Ja… nie wiem czy kiedykolwiek mogłabym mieć dość. - Pociągnęła ostrożnie za karmelki blondynki. - Ale jeśli jesteś zmęczona, to pójdę pogadać z drzewicą. Spytam czy o to jej chodziło.
- No… wiesz… chodzi mi bardziej o to czy nie potrzebujesz… chwili przerwy na zapłanie oddechu. - zamruczała cicho Joanna poddając się pieszczocie kochanki, lekko syknęła prężąc biust. - I pójdziesz tak taka.. naga i nieco ubrudzona krwią?
- I tak mnie pewnie pokaleczy więc co za różnica, a ubrania pewnie by porwała tymi swymi pędami. - Zosia pochyliła się i pocałowała jedną z piersi. - Jak zacznę odpoczywać to usnę, a wolałabym tego nie robić tutaj.
- Acha… więc taki jest twój plan?- zaśmiała się Joanna i zamyśliła.- Jeśli chodzi o nie… to tylko udają twarde i pewne siebie. Jak po prostu się rzucisz na nią to… nie będzie długo, jeśli w ogóle się opierała. Bezczelnie weź to co chcesz, albo… poigra z tobą i twoim apetytem zostawiając cię z niczym.
- Chcę wiedzieć czy jest zadowolona. - Perka przyssała się do piersi Świergi, drażniąc jej karmelek raz po raz czubkiem swojego języka.
- I tylko to.. co?- mruknęła Świerga uśmiechając się figlarnie i przeciągając zmysłowo, by ułatwić zabawę kochance.
Perka oderwała się i uśmiechnęła do swojej kochanki.
- Wiesz… powinnam sobie dozować przyjemności, a jutro powinnyśmy już być u ciebie, prawda? - Mrugnęła do Świergi.
Joanna spojrzała podejrzliwie na twarz Zosi i uśmiechnęła się ironicznie.- Powinnam… to nie to samo co, planuję sobie dozować przyjemności… wiesz?
- A plany to nie to samo co realizacja, prawda? - Zosia puściła piersi kochanki i podniosła się z trawy, otrzepując kolana.
- Prawda…- zgodziła się z nią Joanna oblizując lubieżnie wargi, gdy wodziła spojrzeniem po nagim ciele kochanki stojącej nad nią.
- Pójdę do niej. Może… zostawimy Wildze i Rucie prowadzenie, a my zajmiemy tył? - Po kolanach przyszedł czas na otrzepanie pokaleczonej pupy i piersi, co z uśmiechem wykonała na oczach Aśki.
- Może.. ale wtedy załóż jakąś luźną sukienkę… i odpuść sobie majtki.- poradziła jej blondynka, które zwierzęce cechy powoli zaczęły zanikać.
- Wydawało mi się, że byłaś zmęczona. - Perka zgarnęła swoje ubrania i wrzuciła je do torby korzystając z okazji by zaprezentować wilczycy co zrobiła z jej pośladkami.
- Zdążę odpocząć do tego czasu…- odparła wesołym tonem Joanna obserwując Perkę łakomym wzrokiem.
- Jakby coś się działo będę dzwonić, ok? - Zosia narzuciła torbę na ramię zerkając jeszcze raz na śpiących chłopaków. - Ciekawe jak zinterpretują to co się stało.
- Liczę że jako narkotykowy zwid.- oceniła Świerga również wstając, tyle że w celu ubrania się.
- A ja że uwierzą duchy i nie będa się miziać w okolicy. Dobra zmykam. - Pomachała blondynce. - Widzimy się w hotelu.
- Powodzenia…- usłyszała za sobą, gdy zmierzała w stronę drzewa, które było siedzibą ich zleceniodawczyni.
 
Aiko jest offline  
Stary 20-09-2018, 11:53   #53
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Nagroda za pomoc

Idąc pozwoliła spojrzeniu przejść do świata duchów. Czuła się odrobinę dziwnie idąc nago. Nie robiła tego od.. od czasów sabatu gdy posiadł ją kozioł. Zadrżała na wspomnienie tamtej nocy. Powoli zbliżyła się do drzewa.
Dostrzegła jakieś sylwetki chowające się za drzewami, oraz samą drzewicę, zaskoczoną nieco jej pojawieniem i też… bardziej nagą. Pędy oplatały jej stopy, łydki i uda… ramiona zresztą też. Ale bujne piersi były nagie, tak samo jak kobiecość otulona tylko najprawdziwszym mchem.
- Co tu robisz? I co się stało z młodzieńcami? Nie powinnaś wobec nich używać przemocy.- mruknęła nieco skonfundowana widząc ślady działań Świergi na ciele Zosi.
- Jak widzisz to mi się oberwało. - Perka ułożyła torbę na trawie przyglądając się nagiemu duchowi. - Tamci śpią grzecznie na pobliskiej polanie i raczej nie obudzą się szybko.
- To… dobrze…- drzewica rozejrzała się dookoła jakby upewniając się, że już “pochowała wszystkie trupy w szafie” i uspokoiła się. Pędy na jej ciele zaczęły powoli zakrywać krągłości jej ciała.
- Obiecałaś mi prezent. Jeśli mogę wybierać z przyjemnością na ciebie popatrzę. - Zosia uśmiechnęła się niewinnie podchodząc do ducha. Ostrożnie dotknęła dłonią jednego z pędów. - Nie chcesz zdradzić w czym ci przeszkadzali?
- Obiecałam?- próbowała sobie przypomnieć drzewica i westchnęła. Pędy wycofały się w pełni prezentując nagość ducha. - Skoro obiecałam.
Spojrzała na Perkę dodając.- Tak… nie chcę o tym mówić. Umowa tego nie przewidywała.
- Pytam by cię uprzedzić, że oni mogą tu wrócić. - Perka sięgnęła do piersi drzewicy i ścisnęła je tak jak niedawno ściskała biust Aśki. - Nie wybijałam im tej lokalizacji z głowy.
- Hej…- odskoczyła zaskoczona drzewica i pisnęła cichutko.- Co ty robisz?
Po czym starała się pospiesznie odzyskać stoicką postawę.- Nie szkodzi, że wrócą… ważne że dziś miałam spokój.
- Wiesz. Nieczęsto można dotknąć ducha. To było niemiłe? - Perka pominęła fakt, że miała też obiecane nieco pieszczot. Może rzeczywiście powinna zrobić sobie chwilę przerwy? Uśmiechnęła się do drzewicy. - Jesteś piękna, szkoda, że zakrywasz to tymi pędami.
- A wy ludzie... zakrywacie ubraniami.- przypomniała jej ironicznie drzewica, gdy jej pędy z ramion, rosły w kierunku Perki z olbrzymią szybkością i zaczęły muskać jej skórę.
- Większość ludzi nie nadaje się już do obcowania z naturą.. wiesz zimno i te sprawy. - Perka nawet nie drgnęła wystawiając się na pieszczoty.
- Pozostaje nam rozbierać się tylko na wyjątkowe okazje. - Uśmiechnęła się do drzewicy. Była ciekawa na jaką okazję odsłonił swoje pędy duch ale nie zamierzała naciskać.
- Dla mnie pędy to ubranie, jak dla was… pełnią tą samą rolę. - wyjaśniła drzewica udając, że nie widzi, jak jej pędy wodzą delikatnie po skórze, łaskocząc jak ja miękka trawa.
- Mogłabyś je stylizować na jakąś mini. - Perka mrugnęła do niej i delikatnie przesunęła dłonią po jednym z pędów.
- Ach tak… moda…- zaśmiała się drzewica.- Ciągle zmieniacie swoje stroje. Przez setki lat widziałam różne stroje na różnych śmiertelnikach. Moda… nie jest częścią naszej natury.
- A co jest? - Zosia ujęła delikatnie jeden z pędów, ciekawa czy drzewica pozwoli jej go unieść.
- Istnienie, obserwowanie, marzenia i sny… opieka.- drzewica spojrzała na swoje drzewo ignorując niecne działania Perki.
Zosia przysunęła pęd do swoich ust i z zainteresowaniem go pocałowała.
- Jakieś marzenia, które mogłabym spełnić? - Uśmiechnęła się do drzewicy przytulając policzek do jej pędu.
- Nie ma takich… nie marzę w tym znaczeniu tego słowa.- zaśmiała się drzewica.- Nie mam... pragnień.-
I spojrzała na Zosię.- Zresztą zrobiłaś już, co mogłaś spełnić.
- Wobec tego się cieszę. - Zosia puściła pęd i obejrzała się na swoje rzeczy. - Nie będę ci przeszkadzać.
- Ja… też się… jestem zadowolona.- najwyraźniej Świerga miała rację. Pod całą tą maską silnej istoty, drzewica była nieśmiała.
- Masz na mnie ochotę? - Perka przyjrzała się drzewicy przysuwając się do niej lekko. - Nigdy nie robiłam tego z istotą waszego rodzaju i chętnie bym spróbowała, ale nie chcę cię zmuszać. - Wyciągnęła dłoń ponownie do ducha, ciekawa czy ta znowu ucieknie.
- Nie boję się i oczywiście,że chcesz… jesteśmy zjawiskowe.- stwierdziła dumnie drzewica unikając odpowiedzi na pytania Perki.
- I skromne? - Zosia mrugnęła do drzewicy i objęła ją przytulając swoje piersi do jej biustu.
- Skromne? Dlaczego miałybyśmy być skromne? - mruknęła zaskoczona drzewica, pędy zaś zaczęły owijać się wokół piersi Zosi lekko zaciskając się na jej biuście, i sięgając do łona pocierały się o jej kobiecość. Dziesiątki mały witek, powoli splatających się w roślinną ni to mackę, ni to bicz.
- To taki żart, nie przejmuj się. - Zosia ścisnęła pośladki drzewicy, jednym z palców sięgając w dół ku jej kobiecości.
- Mhmm…- drzewica przysunęła się do czarownicy, jej pachnące żywicą usta przylgnęły do warg Perki w pocałunku. Delikatnego i ostrożnego. Co innego jej pędy, wijąca się roślinna macka ocierała się o jej kobiecość drażniąc ją przyjemnie listkami ją porastającymi. Także i piersi Zosi były ściskane owijającymi się pędami, a zdobiące je karmelki… drzewica pocierała kciukami.
Perka oddała pocałunek, czując jak aromaty ducha mieszają się z posmakiem wina. Śmiało sięgnęła głębiej atakując kwiat swojej nietypowej kochanki. Palce przesuwały się po mchu, a ona nie była pewna czy wilgoć to rosa czy też kobiece soki drzewicy.
Kwiatuszek jej był jednak ludzki, delikatny i dziewiczy… taki jak być powinien. Jej nietypowa kochanka całując Zosię, odpowiedziała nietypowym atakiem. Pieszcząc dłońmi piersi Perki, ową roślinną macką sięgnęła do kobiecości i podbiła ją wijącym się wężowym ruchem.
Zosia jęknęła głośno przerywając pocałunek. Jej biodra naparły na dziwny bat. Był on zimny, ale też znacznie bardziej giętki i ruchliwy, a liście ocierając się dostarczały doznań… jakich Zosia nie spodziewała się kiedykolwiek poczuć. Sama drzewica pobudzona sytuacją zaczęła lizać i całować kochankę oplatając pędami jej pupę. Pędami które dążyły w kierunku bramy jej wyuzdanych rozkoszy.
Perka nie pozostała jej dłużna i odpowiadając na pocałunki sięgnęła drugą dłonią pomiędzy pośladki leśnego ducha. Powoli przesunęła palcem pomiędzy nimi szukając drugiego wejścia.
Niestety… duch go nie posiadał, pośladki były półkulami, pomiędzy którymi nic się nie kryło niestety. Sama Zosia zaś uwięziona pomiędzy macką w kobiecości, a pędami sięgającymi do jej norki wyuzdanych rozkoszy, czuła pieszczoty na całym ciele: pocałunki na szyi i obojczykach, dłonie pędy ściskające jej biust.. pędy ocierające się o jej skórę w wielu różnych miejscach… jakby była przez tą drzewicę pochłaniana i otulana. Niemniej pod palcami tkwiącymi w jej kwiatuszku czuła nektar… nieco żywicowy i była świadoma tego, że jej pieszczoty wywołując pobudzenie u kochanki. Wolną dłonią sięgnęła do jednej z piersi i zaczęła ją miętosić, poddając się pieszczotom drzewicy. Warto było.. tak bardzo było warto na nią ponaciskać. Nietypowe pieszczoty sprawiały Zosi perwersyjną przyjemność i z całych sił musiała walczyć z sobą by nie przerwać ruchu palców w kwiecie kochanki. Co było coraz trudniejsze… pędy oplatały jej ciało, zespalając ją z drzewicą, ruchy macki pomiędzy udami, ruchy pędów między jej pośladkami, ruchy pędów muskające jej skórę, tak jak całujące jej ciało usta drzewicy. Przytulona do kochanki Zosia, stawała się niemal częścią ducha, opleciona ciasno licznymi pędami drzewicy. Wraz z tym jak zbliżała się do szczytu jej palce także przyspieszały. Zosia poruszała się na tyle na ile pozwalały jej pędy ocierając się o ciało kochanki. Myśli znikały pod nadmiarem doznań, tak jak ciało pod kokonem pędów. Pieszczona intensywnie ze wszystkich stron, traciła świadomość własnej tożsamości… liczyło się tylko czego doznawała. Wszystko inne powoli znikało z jej świadomości… rozkosz przyszła gwałtowną falą, a może falami? Ekstaza atakowała ze wszystkich stron drżące ciało Perki, która nie mogła nigdzie uciec… mogła się tylko dać unieść tej szalonej fali przyjemności. Czarownica krzyknęła głośno zaciskajac swoją dłoń na piersi drzewicy i wbijając jak najgłębiej palce w kwiat kochanki. Czuła jak ciało drży ale nie była nawet w stanie za bardzo się ruszyć by dać temu upust.
- Miłość duchów… - szeptała cicho drzewica wprost do ucha uwięzionej Perki.- … nie jest dla śmiertelnych.
- Mi… jest całkiem dobrze.- Perka puściła pierś kochanki i z trudem przesunęła dłoń na policzek kochanki, tylko po to by przysunąć do siebie jej twarz i pocałować usta drzewicy.
- Mi też…- mruknęła speszona drzewica rozluźniając powoli więzienie swych pędów, by wypuścić kochankę ze swych “objęć”.
Perka czując nieco swobody powróciła do pieszczenia kwiatu ducha. Wsunęła kolejny palec rozpychając się w wilgotnym wnętrzu.
- Miii… też…- jęknęła drzewica, bardzo cieplutka i wilgotna pod jej palcami. Kochanka Zosi była blisko.
- Cieszę się. - Perka pocałowała drzewicę przyspieszając ruchy. Bardzo chciała odwdzięczyć się duchowi za przyjemność, którą jej zaoferował. Istota drżała pod pieszczotami Zosi, sama nabijając się na palce i całując zachłannie jej usta. Ocierała się swoim nagim ciałem o równie gołą Perkę, aż doszła… szybko i mocno.
Zosia zwolniła swoje ruchy dając drzewicy dojść do siebie. Aromat, który istota z siebie wydzielała był odurzający i Perka z każdą chwilą coraz bardziej czuła, że mogłaby w nim się zatracić.
- No… i… co … teraz? - wymruczała drzewica, której ciało pokrywał bursztynowy pot o żywicznym zapachu. Miłosna wilgoć też była… roślinna, pachnąca drzewnymi sokami lepiącymi palce.
- Są dwie możliwości… albo dasz mi spróbować jak smakujesz, albo dam ci spokój. - Zosia uśmiechnęła się do ducha.
- Mogę… dać. - wymruczała siadając pod drzewem i rozchylając szeroko nogi. Jej prawa dłoń zaczęła znikać pod plątaniną pędów tworzących długi wijący się bicz… co mogło świadczyć o tym, że nie zamierza być całkowicie bierna.

Perka przyklęknęła przed nią, po czym pochyliła się wypinając mocno swoją pupę i sięgając ustami do kwiatu kochanki. Żywiczny zapach łączył się ze słodkimi smakiem roślinnych soków… chyba brzozy. Rozpalana krążącym po swym wrażliwym kwiatuszku językiem Zosi, drzewica muskała biczem pupę kochanki, którego wijąca się końcówka znajdowała się coraz bliżej jej wyuzdanego kącika perwersyjnych rozkoszy.
Perka pomrukiwała z zadowolenia, a jej język przyspipeszał gdy starała się sięgnąć jak najgłębiej. Więcej zapachu i więcej słodyczy smakowała wtulając oblicze w podbrzusze kochanki. Silniejsze doznania, gdy bicz odnalazł wejście i zaczął wślizgiwać do jej ciała. Doznanie to było dziwne, ale ruchy owego organu w jej ciasnym zakątku przechodziły w silne impulsy przechodzące niczym błyskawice przez całe ciało Zosi.
Perka sięgnęła swoimi palcami ponownie do kwiatu kochanki i pomagając sobie nimi pieściła kobiecy zakątek drzewicy. Czuła jak bicz wypełnia ją, rozpycha się w jej wnętrzu, nie pozwalając skupić myśli.
- Mocniej. - Wyjęczała pomiędzy pocałunkami starając się na jak najkrócej odrywać usta od pieszczonego fragmentu ciała. - Więcej.
- Dobrze…- mruknęła cicho pobudzana drzewica pogrubiając bicz o dodatkowe pędy i sięgając nimi nieco głębiej, wyraźnie wzmacniając doznania i poszerzając je o nowe obszary. To co się działo z ciałem Zosi przekraczało ludzkie możliwości… co nie zmieniało faktu, perwersyjnej przyjemności jaką Perka odczuwała. I jaką dawała drzewicy.
Zosia prawie zaskomlała, gdy istota wypełniła szczelnie jej ciało. Przyssała się do kobiecego kwiatu drzewicy, mocno wbijając w niego swoje palce.
Jej pieszczoty wywoływały silną reakcję, lekko poruszające się biodra zbliżającej się do szczytu drzewicy, jak mocniejsze ruchy bicza w jej wyuzdanym zakątku między pośladkami. Ona.. była już coraz bliżej tracąc nad sobą kontrolę, toteż szturmy na pupę Zosi były coraz bardziej intensywne i chaotyczne. Perka w końcu się poddała. Jej palce atakowały w kwiat kochanki w rytm, w jakim penetrowana była jej pupa, jednak usta po prostu opierały się na kobiecości drzewicy, która choć odrobinę zagłuszała wydobywające się z nich okrzyki.
W tych chaosie doznań i krzyków, trudno było stwierdzić, która z nich doszła pierwsza do szczytu… niemniej ostatecznie obie osunęły się na trawę z trudem łapiąc oddechy.
Każdy najmniejszy ruch wyrywał z ust Perki ciche jęknięcia. Znów lekko przesadziła.
- To było… niesamowite. - Odetchnęła gdy w końcu udało się jej przewrócić na plecy.
- Mhmm… bardzo przyjemne.- odetchnęła głęboko drzewica przeciągając się.- Będę musiała spędzić teraz kilka dni w drzewie… przez ciebie.
- Czemu? - Zosia obejrzała się na drzewicę i ciało, które niedawno sprawiło jej tyle przyjemności.
- Wymęczyłaś mnie… muszę zregenerować siły. Wczorajsza walka też dała mi w kość.- przypomniała drzewica.
- No tak… dziękuję za wczoraj. - Perka uśmiechnęła się do leśnego ducha. - I za dzisiaj również. To było wspaniałe przeżycie.
- Mam nadzieję… niewiele czarownic miało zaszczyt takiego przeżycia.- odparła dumnie drzewica.
- Czuję się wyróżniona. - Perka usiadła na trawie pojękując przy każdym ruchu, po czym nachyliła się do drzewicy i pocałowała jej ramię. - Z przyjemnością to jeszcze kiedyś powtórzę.
- Jeśli zostaniesz tu parę dni.- oceniła drzewica ziewając.
- Raczej zajadę wracając. - Perka uśmiechnęła się. - Zmykaj odpoczywać, ja też powinnam wracać do swoich.
- Ja się nie oddalam od mojego drzewa.- uśmiechnęła się wskazując na rozłożysty grab, porośnięty bluszczem.
- Więc będę wiedziała gdzie cię znaleźć. - Perka sięgnęła do swojej torby i wydobyła z niej majtki. Wciągając je przyjrzała się drzewu. - Jest piękne.
- I kiedyś było czczone... już nie jest.- westchnęła melancholijnie drzewica.
- Można powiedzieć, że znów zapewniłyśmy mu krótką chwilę świętowania. - Zosia mrugnęła do drzewicy i wydobyła z torby koszulkę.
- Nie tak świętowano za dawnych czasów.- odparła speszona drzewica kucając i pozwalając by pędy znów formowały na niej zbroję.
- Wiem. - Zosia uśmiechnęła się do ducha z odrobiną żalu patrząc na znikające kobiece ciało. - Ale w tych okrutnych czasach, każda forma kultu jest czymś istotnym.
- Chyba tak… zapominacie o nas. Nie tylko ludzie, ale i wiedźmy.- stwierdziła smętnie drzewica.
- Nie wszystkie. Tym które mogą was zobaczyć raczej ciężko o was zapomnieć. - Perka wciągnęła spodenki i w końcu znów była ubrana. Szew nieprzyjemnie drażnił pokaleczone i otarte pośladki. - Ale zgadzam się. jest coraz gorzej.
- Nie przejmuj się tym jednak… nie zależy mi na czci. Nie potrzebuję tego.- pocieszyła ją drzewica.
Perka przysunęła się do ducha i pocałowała ją ponownie.
- Gdybyś częściej pokazywała się w negliżu miałabyś tu pewnie spory kult.
- Wolałabym nie…- zaśmiała się drzewica.-.. ani pokazywać, ani mieć kultu.
Zosia wstała i otrzepała się z trawy, szybko tego żałując bo niechcący dotknęła jakiejś rany.
- Na pewno wpadnę w odwiedziny gdy znów będę w okolicy. - Uśmiechnęła się do drzewicy. - Co by nie było, że cię nie uprzedzałam.
Drzewica zaśmiała się cicho… zaskoczona jej słowami.
- Dziwna z ciebie wiedźma.- skomentowała z uśmiechem.
- Wezmę to za komplement. - Zosia zgarnęła swoją torbę i posłała duchowi całusa. - Do zobaczenia.

W poszukiwaniu odpoczynku


Ubrana już dotarła do hotelu, choć pewnie wolałaby nago. Mocno… obolałe ciało, nieprzyjemnie się ocierało o tkaniny ubrania. Ból był może i nieduży, ale bardzo nieprzyjemny. Tak jak i zmęczenie. Zosia zorientowała się, że tym razem mocno przeholowała w figlach i bez mikstur wzmacniających oraz maści się nie obejdzie. Ale hotel był już w zasięgu ręki, a przed nim…. kochanek fotograf, który ją zauważył i pomachał ręką w powitaniu.
Zosia odmachała mężczyźnie w głowie powtarzając, że musi go spławić. O ile omdlenie przy Patryku było nieco kłopotliwe to przy obcym facecie mogło się skończyć bardzo nieprzyjemnie.
- Cześć. Wybacz, że się nie pojawiłam ale jednak długo mi się wczoraj zeszło. - Uśmiechnęła się do fotografa starając się jakoś przezwyciężyć irytujący ból.
- Rozumiem… masz swoje obowiązki lub sprawy.- odparł z uśmiechem mężczyzna.- Masz ochotę na kawę?Ja stawiam.
- Boję się, że mogłabym ci usnąć przy stoliku, a nie chcę zrobić aż tak złego wrażenia. - Mrugnęła do fotografa.
- Co się stało?- zaciekawił się mężczyzna, choć starał się nie naciskać.- Może w czymś pomóc?
- Nic. - Perka zaśmiała się. Chyba wolałaby jednak ktoś bliższy smarował ją maścią. - Miałam bardzo długi i pracowity wieczór i musiałam wstać wcześnie rano. Myślę, że po prostu przydałaby mi się drzemka.
- To jakby co… myślę że tak koło piętnastej zjem obiad tutaj.- kciukiem wskazał na znaną Zosi jadalnię. - Możesz się przyłączyć do mnie. na mój koszt.
- Jeśli nadal będę w okolicy to się pojawię. - Zosia pomachała mężczyźnie i ruszyła w kierunku swojego pokoju starając się iść jak najnormalniej.
Wymknąwszy się z tej “pułapki” Perka w końcu dotarła do swojego pokoju i weszła. Zmartwiona wyraźnie Jagoda czekała na nią starając się ukryć pod uśmiechem swoje obawy po nią. Zosia… tym razem nie miała siły, by zwrócić większą uwagę na fakt, że malarka ma na sobie tylko flanelową koszulę.
Perka podeszła i objęła przyjaciółkę.
- Pomocy. - Prawie wyjęczała jej do ucha, czując jak jej własna głowa zaczyna się wyłączać ze zmęczenia.
- Wszystko będzie dobrze… zaraz ci pomogę… podam leki, albo co…Świerga nie powinna zostawiać cię samej… ja je pppowiemm.. żeby… no….albo zawołam już… gdzie cię boli?! Jesteś ranna? Jak ona mogła cię zostawić sam na sam z drzewicą… przecież to leśne potwory.- jak można było przewidzieć Jagoda popadła w słowotok wywołany paniką, gdy prowadziła słaniającą się na nogach przyjaciółkę do łóżka.
- Ta maść co wczoraj. - Perka opadła na łóżko i zaczęła ściągać z siebie ubrania odsłaniając pokaleczone ciało. Szło jej to potwornie opornie bo drżące ze zmęczenia palce nie radziły sobie nawet ze sciagnieciem koszulki.
- Co się stało?! Dużo krwi stracił...aaś… jak mogłaś ppozwolić, by cię tak traktowano.- to nie zmniejszyło spanikowania Jagody. Rzuciła się do torby Zosi, drżącymi dłońmi szukać maści.- A może dzwonić po lekarza? Tak.. najlepiej po lekarza.
- Maść… i Ruta. - Perka uśmiechnęła się do Jagody. - Nic mi nie będzie. - W końcu zrzuciła z siebie także majtki i zgrzana ze zmęczenia opadła na pościel.
- Jesteś pewna…- artystka w końcu się nieco uspokoiła. - To wołać Rutę?
- Posmaruj mnie. - Mrugnęła do Wilgi czując, że jej oko nie do końca ma ochotę się otworzyć z powrotem. - Możesz.. dać grubą warstwę. - Ziewnęła, przewracając się na brzuch i pokazując zakrwawioną pupę. - Niech ona mnie wybudzi… - Zamknęła oczy, a wraz z tym odpłynęła świadomość.
- Mhmm…- mruknęła cicho Jagoda, a jej drobne dłonie o długich palcach z oddaniem zaczęły wcierać maść w pośladki Zosi.
Perka na granicy jawy i snu zamruczała czując ulgę na podrażnionych miejscach. Maść piekła, ale chwilę później przynosiła ulgę delikatnie chłodząc rany i otarcia.

“Cholera” ta myśl przyszła do głowy, gdy Zosia otworzyła oczy. Robiło się już ciemno, a w żołądku ssało. Przespała cały dzień niemalże. Spróbowała się podnieść. Czemu jej nie wybudziły? Miały jechać dalej.
Usiadła na łóżku i rozejrzała się szukając Jagody. Z początku jej nie zauważyła. Pokój był pusty. Ale gdy spojrzała w dół… zwinięta w kłębek malarka spała na podłodze obok łóżka, “czuwając” przy pacjentce.
Perka zerknęła na porzucony w spodenkach telefon by sprawdzić, która jest godzina i zeszła z łóżka siadając przy Wildze. Powoli rozchyliła uda kochanki, starając się jej nie obudzić i sięgnęła językiem do jej kwiatuszka.
- Mhhm…- mruknęła cicho Jagoda nadal jeszcze śpiąc, gdy Perka bawiła się w “złodzieja”.
Na telefonie oprócz godziny (17:30) udało się jej dojrzeć powiadomienie o SMSie od Patryka.
Wiadomość musiała niestety poczekać bo Zosia miała teraz ochotę odwdzięczyć się przyjaciółce za opiekę. Liżąc zewnętrze jej kobiecości, sięgnęła dwoma palcami w głąb.
Pomruki zmieniły się w westchnienia, a potem w krzyk paniki.
- Co ty ?! Co ty robisz?! Powinnaś leżeć i odpoczywać, a nie wysilać się!- wrzasnęła spanikowana Jagoda budząc się wreszcie.
Perka przerwała pocałunki ale nie wyciągnęła swoich palców.
- Mówiłam, że muszę tylko wypocząć. - Mrugnęła do kochanki, poruszając się w jej wnętrzu.
- To czemu… nie… wypoczywasz.- wymruczała Jagoda przygryzając wargę i czując rozsnące podniecenie swego ciała, wywoływane pieszczotami kochanki.
- Wstałam bo wypoczęłam. Myślałam że mnie obudzicie… - Do dwóch pierwszych palców dołączył kolejny, wzmacniając pieszczoty we wnętrzu Jagody. - Miałyśmy jechać dalej.
- No...aaalee… tyy..- jęknęła głośno prężąc swoje ciało, pod atakującymi palcami. Chwyciła swój biust przez flanelę.- Nie mogłyś...my cię.. tak.. braaać.
- Nie lubisz brać mnie na śpiocha? - Zosia udała, że nie rozumie o co malarce chodzi i przywarła ustami ponownie do jej kwiatu.
- Nie… coo…?- pojękiwała Jagoda wijąc się na podłodze coraz bliższa szczytu. Aż w końcu głośnym jękiem potwierdziła dotarcie do niego.
Perka jeszcze przez chwilę pieściła ją delikatnie.
- Brać na śpiocha… przez sen. - Mrugnęła do malarki wysuwając w końcu palce.
- No co ty… jakbym mogła zrobić coś takiego? - zawstydziła się Jagoda słysząc te słowa.
- Mnie zawsze kusi gdy widzę twoją pupę. - Zosia oblizała palce z wilgoci kochanki. - Dziękuję za pomoc.
- Nie ma za co… przecież za wiele nie pomogłam. - westchnęła cicho Jagoda siadając i obejmując nogi ramionami.- Poza tym… to moja wina. To ja zrzuciłam na ciebie moje kłopoty wraz ze szkicem. I tylko pomagałam wam się ukryć przed ludźmi we mgle.
- Uwierz sama bym się nie posmarowała, a tamte dwie pewnie by mnie jeszcze niecnie wykorzystały. - Perka objęła Jagodę ramieniem i pocałowała. - Na przyszłość możesz swobodnie położyć się obok.
- Nie sądzę by takie były.- stwierdziła z ciepłym uśmiechem Jagoda i pewnie miała rację, co do Świergi przynajmniej.
- Może. - Perka odpowiedziała na uśmiech uśmiechem i powoli wstała. - Ale skoro już o nich mówimy… chyba spróbujemy mimo wszystko się dzisiaj ruszyć z tego miejsca. I tak na zbyt długo tu utkwiłyśmy.
- Poszły na spacer z Duchem… chyba utknęłyśmy tu na jeszcze jeden dzień. - stwierdziła smętnie Jagoda uznając pewnie, że to jej wina.
Perka potarmosiła włosy malarki.
- Przynajmniej wypoczniemy. - Spojrzała na swój telefon z migającym powiadomieniem o wiadomości. Obiecała Patrykowi zdjęcie w seksownej bieliźnie. Westchnęła ciężko. - Tęskno mi do tego głupka.
Cytat:
Wyjeżdżam do Warszawy. Może nasze trasy się przetną? ; ) Prześlę ci jutro informację, gdzie i kiedy planuję być.
To napisał.
- Do jakiego głupka?- zapytała Jagoda z uśmiechem.
- Patryka. - Perka uśmiechnęła się smutno do telefonu, a potem do Wilgi. Wygasiła telefon i oparła się o kochankę. - Aśka mówiła, że powinnam przespać się z innymi ale to… jakoś niezbyt działa.
- Aśka pewnie poradziłaby coś więcej…- zamarudziła malarka niezbyt zadowolona z faktu, że nie może pomóc słowami.- Zamierzasz sobie odpuścić innych mężczyzn?
- Potwornie mnie to kusi. Mam nieprzyjemne wyrzuty sumienia. - Perka westchnęła ponownie wpatrując się w wygaszony ekran. Po chwili odezwała się cicho. - Obiecałam mu zdjęcie w seksownej bieliźnie.
- Och… to brzmi niepokojąco. - stwierdziła smutno i cicho artystka.
- Moja seksowna bielizna, czy wstrzemięźliwość od mężczyzn? - Zosia odłożyła telefon i objęła Jagodę przewracając ją przy tym na podłogę.
- Dobrze wiesz… że to drugie.- odparła dziewczyna pozwalając się przewrócić i przycisnąć do ziemi. - Pamiętam… kłótnie matki z babcią z tego samego powodu.
- Moja mnie już wydziedziczyła. - Zosia ułożyła głowę między piersiami Jagody, wtulając policzek w jedną z tych ciepłych krągłości. - Nie wiem… chyba nie potrafiłabym z tego zrezygnować, ale mam ochotę go pofaworyzować.
- Tu chodzi o coś więcej niż wydziedziczenie… babcia mówiła o zatrutej krwi i tabu.- wyjaśniła cicho Jagoda. - Nie możesz pragnąć więcej niż ci przeznaczone, bo zła krew zaleje i pożre.
- Ech… wiesz że Aśka też mnie tym męczyła? - Zosia zabrała się za rozpinanie koszuli kochanki. - Wiem… wiem i jeszcze raz wiem. Moje przodkinie były żonami.., były wiedźmami a mi z jakiegoś powodu nie wolno. - Odchyliła koszulę i schowała pod nią głowę, przywierając ustami do piersi Jagody. - To nieuczciwe.
- Nie wiem dlaczego… babcia mówiła, że to tabu. I nic więcej. Mama wie, ale ja nie.- odparła cicho Jagoda i wreszcie zwróciła uwagę na działania Perki.- Po prostu… próbujesz mnie rozkojarzyć, by się do mnie dobrać.
- “Po prostu” chowam się przed światem przy czymś milutkim i cieplutkim. - Perka objęła mocno Wilgę i otarła się policzkiem o jej pierś. - Chciałabym… chciałabym porozmawiać z twoją mamą.
- Ja wolałabym nie rozmawiać z moją mamą… jest zgorzkniała i sarkastyczna. I wiecznie niezadowolona.- westchnęła smętnie malarka w odpowiedzi.
- Wobec tego nie będę z nią rozmawiać. - Zosia wzruszyła ramionami i podniosła się. - Chcesz mnie zobaczyć w seksownej bieliźnie?
- Acha…- stwierdziła pospiesznie Jagoda czerwieniąc się jak burak na twarzy.
Perka wstała odrywając się od kochanki i podeszła do swoich rzeczy. Wydobyła z nich skórzany komplet i zabrała się za nakładanie go stojąc plecami do kochanki. Mocno wycięte majtki niewiele zasłaniały, podobnie gorset, który jedynie podtrzymywał od spodu piersi.
Związała włosy w kok i zadowolona z siebie zaprezentowała się przyjaciółce.
- I jak? - Uśmiechnęła się i ruszyła w stronę Jagody trochę jakby szła po wybiegu.
- No… bardzo…- Jagoda gapiła się na Perkę jak sroka w gnat i z równie łakomym spojrzeniem.- Bardzo… seksownie.
- Nie jest to strój pokojówki… - Perka okręciła się jakby prezentowała sukienkę. - ale ma swoje atuty. - Dotknęła obnażonych piersi i ścisnęła je delikatnie.
- Mhmm… zdecydowanie.- potwierdziła z lubieżnym uśmieszkiem Jagoda i spytała. - Nie jesteś głodna? Długo spałaś.
- Troszkę. - Zosia przeciągnęła się i uśmiechnęła do przyjaciółki. - Ale chyba nie mam ochoty siedzieć w knajpce na dole.
- Ubiorę się i coś przyniosę do pokoju.- zaoferowała się malarka zapinając koszulę i szukając majtek w swoim plecaku.- Na co masz ochotę?
Po czym sprecyzowała szybko.- Ochotę zjeść.
Perka oblizała lubieżnie wargi wpatrując się wymownie w kobiecość przyjaciółki.
- Jeśli chodzi o jedzenie… nie jestem pewna. - Uśmiechnęła się do Jagody. - Weź mi to samo co sobie.
- Acha…- zadumała się Jagoda wciskając się w ciasne jeansy. - A do picia?
- Twoje soczki? - Zaproponowała niewinnym głosem Zosia, siadając na jednym z łóżek.
- Zostańmy przy zwykłym soku.- zaśmiała się nerwowo Jagoda, speszona jej słowami.- A potem… pomyślimy nad resztą.
- W razie czego mamy babcine wino. - Perka mrugnęła do Wilgi.
- Oby nie…- przeraziła się artystka.- Nie jesteśmy w domu, tylko… w hotelu.
Po czym szybko opuściła pokój.
- Yhym… i wczoraj hałasowałyśmy na kilka sąsiednich pokojów. - Perka odezwała się do siebie i sięgnęła po telefon. Powinna się wywiązać z obietnicy. Wątpiła by udało się jej spotkać z Patrykiem, pewnie musiałaby nieźle nakłamać dziewczynom, a nie powinna. Ustawiła telefon na niewielkim stoliku z opcją samowyzwalacza i zrobiła sobie zdjęcie w pełnej okazałości. Po chwili kolejne, na którym zdjęła majtki. Oba wysłała do Patryka i zabrała się za szukanie jakiejś koszuli co by umożliwić sobie i Jagodzie zjedzenie w spokoju.
Miała przy sobie dość ubrań, by ukryć swoją nagość… na szczęście jeszcze nie wszystkie uległy pazurom Świergi. Malarka wróciła zaś po parunastu minutach z gorącymi zapiekankami i kawą w papierowych kubkach.
- Może być spytała?- zapytała.
- Wygląda doskonale. - Zosia dopięła koszulę, którą narzuciła na seksowną bieliznę i zrobiła miejsce na niewielkim hotelowym stoliku by Wilga mogła tam postawić jedzenie. Podeszła do malarki i przejęła jeden z kubków z kawą. - Ratujesz mi życie.
- Eeee tam… sądząc po pobudce… jesteś bardzo żywotna.- odparła z uśmiechem artystka stawiając potrawy na stoliku.
- Po prostu wyglądałaś potwornie kusząco. - Perka wgryzła się w zapiekankę.
- Chęci to jedno… siły to inna kwestia… - zaśmiała się Jagoda zabierając za posiłek i spoglądając na pochłaniającą zapiekankę Zosię. Wraz z pierwszym kęsem bowiem, głód odezwał się niczym dzika bestia sprawiając, że Zosia nabrała apetytu na zwyczajne jedzenie. Normalna reakcja po tym czego dzisiaj doświadczyła.
Perka pochłonęła zapiekankę czując, że spokojnie mogłaby zjeść też drugą.
- Było pyszne. - Sięgnęła po resztkę kawy i upiła nieco z uśmiechem.
- Cieszy mnie… to… przynieść więcej?- zapytała uradowana Jagoda zauważywszy jak chętnie zjadła zapiekankę.
- Nie chcę cię ganiać. - Perka szczerze się zmieszała. Brzuch jednak wydał odgłos informujący, że należy mu się więcej.
- To nie problem…. tylko tym razem powiedz ile chcesz zapiekanek.- rzekła z uśmiechem malarka nie mając najwyraźniej nic przeciwko byciu “chłopcem na posyłki”.
- Obawiam się, że jeszcze ze dwie… i jakieś frytki? - Zosia uśmiechnęła się i wstała z krzesła. - Powinnam gdzieś mieć gotówkę. - Podeszła do zmaltretowanej po ostatnich wypadach torby i zabrała się za poszukiwanie portfela.
- Zapłacisz przy najbliższej okazji.- odparła pospiesznie Jagoda, równie pospiesznie ruszając do drzwi by przynieść kolejne zapiekanki.
Perka westchnęła wyciągając w końcu portfel. Zajrzała do pustego wnętrza. Powinna wypłacić forsę w jakimś bankomacie… i złapać jakąś fuchę. Nie była nawet pewna czy Patryk zapłacił jej za tamte zabiegi, a nie miałaby serca go teraz o to spytać. Rzuciła portfel z powrotem do torby i sięgnęła po telefon. Chciała się z nim spotkać, poczuć znowu w sobie. Przygryzając wargę zerknęła czy coś odpisał.
Cytat:
Wyglądasz bardzo kusząco. Szkoda że mnie tam nie ma. Choć może to i lepiej. Od razu bym się na ciebie rzucił.
odpowiedź mężczyzny przyszła szybko.
Zosia wzięła głębszy oddech.
Cytat:
Chciałabym byś to zrobił, a obawiam się, że nie uda się nam spotkać.
Wysłała wiadomość i zacisnęła zęby na wardze na tyle, że pociekła z niej krew. Szybko zlizała gorącą kroplę już kombinując jak się zobaczyć ze swoim kochankiem.
Cytat:
Rozumiem. Jedziesz w całkowicie przeciwną stronę? Gdybym jednak wiedział gdzie to mógłbym nadłożyć drogi.
Odpowiedział pospiesznie Patryk.
Perka usiadła na krześle.
Cytat:
Dokładnie nawet nie wiem. Aśka robi nam niespodziankę.
W sumie sms wyszedł całkiem szczerze. Nie była pewna gdzie mieszka dokładnie Świerga, a bagna w puszczy w tej okolicy, to dosyć mało precyzyjne.
Cytat:
Szkoda. Marzę by pochwycić cię teraz, przycisnąć plecami do ściany i posiąść szybko i intensywnie. Nie dajesz mi o sobie zapomnieć ; ). Gdy się znów spotkamy, mogę nie kontrolować swych czynów x D.
Opisał mężczyzna, a Perka już słyszała kroki wracającej z zamówieniem Jagody.
Cytat:
Teraz wiem gdzie jestem ; )
Wysłała smsa uśmiechając się i odłożyła telefon.
- Smacznego.- rzekła z po wejściu do pokoju Jagoda rozkładając przed Zosią swoje zdobycze. Dwie zapiekanki i duży kubeczek z frytkami oraz tubkę keczupu.
- Dziękuję! - Perka zaatakowała jedzenie. Jej głowę wypełniały wizje Patryka biorącego ją przy ścianie… na łóżku...na podłodze. Chyba w każdym możliwym miejscu. O ile fantazje bardzo poprawiały jej nastrój przy okazji też mocno rozgrzewały. Wraz z zanikającym głodem zaczęła coraz częściej zerkać na Wilgę, rozważając jak zdjąć z niej koszulę.
Nieświadoma tych spojrzeń malarka popijała zadowolona kawę. Najwyraźniej dumna z tego, że pomogła. Do uszu obu dziewczyn, dotarły odgłosy wesołego szczekania i głośnej rozmowy między dwoma kobietami. Duch wracał ze swojego spaceru wraz z dwiema opiekunkami.
Zosia poczuła ulgę. Mimo że nie poświęcała wilczurowi ostatnio zbyt wiele czasu wolała wiedzieć gdzie jest, a najlepiej by był gdzieś obok niej. Dojadła drugą zapiekankę i zabrała się za chłodne już frytki. W końcu poczułą satysfakcję z ilości, którą zjadła. Teraz jeszcze ciąg dalszy drzemki… najlepiej po tym jak by ją ktoś wziął i byłaby w niebie.
 
Aiko jest offline  
Stary 09-10-2018, 11:21   #54
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Portretowanie

Niestety… najbliższa partnerka, mimo częstych wspólnych zabaw i figli, nie była aż tak domyślna, by zrozumieć potrzeby Zosi. Był to jej urok, ale też była wada. No cóż… z całej trójki przyjaciółek, tylko Ruta była całkowicie pozbawiona samokontroli i oporów.
Drzwi się otworzyły, obie czarownice weszły, a Duch pogonił w kierunku Zosi radośnie machając ogonem.
Perka zeszła z krzesła i objęła swojego towarzysza. Dobrze, że chociaż jedna rzecz jest niezmienna.Zabrała się za drapanie Ducha za uchem.
- Dzięki wielkie, że wzięłyście go na spacer. - Uśmiechnęła się do Ruty i Aśki na chwilę zapominając o swoich pragnieniach i o tym w co jest ubrana.
- Nie ma sprawy… dobra pora na ochłonięcie, taki zimny wieczór.- stwierdziła z ironicznym uśmieszkiem Joanna zerkając na gołe uda Perki, wystające w połowie spod koszuli.
- Wyruszymy tak koło ósmej, dziewiątej… może być?- zaproponowała następnie, ku niezadowoleniu Marylki.- taaak wcześnie?
I Jagody, choć ten drugi śpioch był zbyt nieśmiały, by protestować.
- Jak dla mnie pasuje. - Zosia uśmiechnęła się, choć znów poczuła dziwne ukłucie na myśl o tym, że nie spotka się z Patrykiem. - Jakie macie plany na wieczór?
- Seks.. z nią lub bez niej.- stwierdziła Ruta z łobuzerskim uśmiechem wskazując kciukiem na blondynkę.- Jest tu jakaś potańcówka, warto urządzić skandal… skoro rano i tak zwijamy się stąd.
- “BEZ NIEJ”... ktoś musi mieć rano trzeźwą głowę, więc ja dla odmiany prześpię się.- stwierdziła ironicznie Świerga.
- Ja też mam plan się przespać. - Perka nie przestawała gładzić Ducha, który rozwalony już masz ochotę możecie się przejść razem.
- Ja? Ja… nie wiem… nie powinnam, źle się czuję w obcych tłumach… boję się ataku. - na grzbiecie tuż przy jej nogach prężył się eksponując brzuch. Zerknęła na Wilgę. - Jeśli wyjaśniła pospiesznie malarka wyraźnie drżąc.
- To tylko jakbyś miała ochotę. - Perka mrugnęła do niej. - Myślę, że Ruta dobrze poradzi sobie sama.
- Wątpię by to co ona tam robiła można było nazwać radzeniem sobie, ale z pewnością przeżyje.- oceniła Świerga wychodząc i dodała.- Dobranoc.
- Dobranoc. - Zosia uśmiechnęła się. Po ostatniej nocy na pewno powinny odpocząć… a już ona szczególnie. - To jak? - Spojrzała na Wilgę i Rutę.
- Możecie pójść ze mną, jeśli chcecie.- stwierdziła Marylka, wyjątkowo ubrana w obcisłe jeansy i top kończący się nad pępkiem.
- Wilga mnie ledwo odratowała chyba wolałabym nie kusić losu. - Perka mrugnęła do Ruty.
- Szkoda… a ty? - czarownica lekko rozczarowana tymi słowami zwróciła się do malarki.
- Nie lubię tłumów. - ta wytłumaczyła się cicho.
- Baw się dobrze, tylko wróć do nas. - Zosia uśmiechnęła się do Ruty.
- A wy wypocznijcie.- odparła na pożegnanie czarownica pozostawiając obie kobiety w pokoju… wraz z Duchem.
Perka przerwała drapanie wilczura i podeszła do niewielkiej pokojowej lodówki by wydobyć z niej kiełbasę dla swojego pupila.
- To co… kąpiel i spanie? - Spojrzała na Wilgę nie do końca wierząc, że tak będzie wyglądał ten wieczór.
- Mogłybyśmy pooglądać telewizję… albo… mogłabyś popozować. Ciągle obiecuję ci ten obraz… a jakoś nigdy się za niego nie bierzemy.- zaproponowała nieśmiało Jagoda.
- Pozowanie brzmi dobrze. - Perka pozostawiła jedzącego wilczura i sięgnęła po telefon, ciekawa czy Patryk coś odpisał. Odrywajac spojrzenie od ekranu i przenosząc je na Wilgę spytała. - Jakaś konkretna pozycja, przychodzi ci do głowy? Kostium? Bez?
- A jak… chciałabyś być.. namalowana?- speszyła się jej słowami Jagoda czerwieniejąc na twarzy, podczas gdy Patryk odpisał.
“A gdzie jesteś? I co robisz ?”
- Tak byś nie mogła oderwać wzroku od tego obrazu. - Perka mrugnęła do niej. - Choć będę wdzięczna za wygodną pozycję.
- Wiesz… i tak nie będę mogła. Chcesz wziąć kąpiel przed pozowaniem? - zapytała Jagoda już biorąc się za rozstawianie przenośnej sztalugi.
- Chętnie. - Perka zgarnęła telefon uznając, że odpisze z łazienki. - Pomyśl nad pozą.
- Ddobrze… choć może ty powinnaś, co? Co by było... podniecające…- Wilga próbowała się wyślizgnąć z tej decyzji, podczas gdy Perka dumnie zmierzała ku łazience.
- W każdej pozycji będę podniecająca. - Zosia mrugnęła do malarki chowając się już częściowo za drzwiami łazienki. - Nie wymiguj się kochana.
- No… ale to twój obraz… ty powinnaś… wybrać.- mruczała zawstydzona artystka nie dając za wygraną.
- Pomyślę. - Perka zamknęła za sobą drzwi. Zrzuciła z siebie koszulę, a chwilę potem, z wielkim żalem, także bieliznę. Wzięła telefon i odpisała do Patryka.
“W hotelu i namówiłam Jagodę by mnie namalowała.” Uznała, że może sobie pozwolić na tyle szczerości. Odłożyła telefon i weszła pod prysznic.
Nie zakłócany przez nikogo i nic… poza sygnałem SMSa, gdzieś w połowie prysznica.
“Prześlesz fotkę obrazu jak skończy, albo sam obraz? Chętnie zobaczyłbym to dzieło.” odpisał mężczyzna.
“Nie wiem czy mi pozwoli. Zamierzam ją namówić na akt ” Wysłała smsa, choć wiedziała, że raczej nie będzie musiała zbyt długo namawiać Wilgi. Wytarła się i wyszła z łazienki zupełnie naga.

- Wyglądasz… prześlicznie.. to gdzie ci będzie wygodnie? - zapytała Jagoda zerkając łakomym wzrokiem zza sztalugi.
- Łóżko? Krzesło? - Perka wskazała oba elementy po czym usadowiła się na tym drugim. Oparła się ramieniem na oparciu podpierając głowę i założyła jedną nogę na drugą, tak że malarka mogła dostrzec majaczący pod udem kwiat rudej czarownicy. - Może być?
- Hmm? Może. Może. Bardzo ładnie.- malarka nerwowo poprawiła okulary czerwieniąc się na policzkach. Zosia zgadywała, że jej kochanka przez chwilę bujała w obłokach mając wielce nieprzyzwoite myśli… i brak odwagi by je wyartykułować.
- Na co masz ochotę kochana? - Perka uśmiechnęła się do niej. - Mam rozchylić nogi?
- Co? Czemu… czemu o to pytasz?- speszyła się Jagoda czerwieniąc jeszcze bardziej i chowając za sztalugą.
- Bo widzę twój uroczy rumieniec. - Perka uśmiechnęła się ciepło. - Kochanie… możesz pofantazjować na jawie. W jakiej chcesz mnie mieć pozycji?
- W jakiej… co?- speszyła się jeszcze bardziej Jagoda. - W jakiej… pozycji… ty chcesz być namalowana? To twój portret.
- Mi jest obojętnie, ale odnoszę wrażenie, że coś ci chodzi po głowie i chciałabym to usłyszeć. - Zosia zdjęła jedną nogę z drugiej i rozchyliła je by Jagoda mogła się przyjrzeć jej kobiecości. - Chyba że chcesz mieć przede mną sekret.
- Ja nie mam żadnych sekretów… ani fantazji… dotyczących obrazu w każdym razie.- odparła malarka siląc się z trudem na profesjonalny ton, gdy zerkała na Zofię siedzącą w wyzywającej pozie. - Wystarczy mi jedna pozycja, którą utrzymasz w bezruchu przez jakiś czas.
- A fantazje nie dotyczące obrazu? - Perka oparła się wygodnie rozchylając szeroko nogi. - Tak jest wygodnie.
- Miałyśmy malować.- stwierdziła pospiesznie Jagoda wodząc nerwowo pędzelkiem po obrazie. - A nie fantazjować…
- Malarze nie rozmawiają z modelami? - Perka zastygła w tej pozycji, pozwalając ciału ułożyć się wygodnie z obnażonymi piersiami i kobiecością, wpatrywała się wyzywająco w Jagodę. - Możesz malować.
- Rozmawiają…. - przyznała wstydliwie Wilga starając się ukryć za rozstawioną sztalugą.
- Więc możesz mi opowiedzieć o swoich fantazjach, prawda? - Perka czuła chłód owiewający jej rozgrzewającą się kobiecość jednak grzecznie trwała w wybranej pozycji.
- Mam ochotę… zacząć od stóp, łydek… dotykać, całować, pieścić… iść… w górę.- mruczała cicho artystka starając się skupić na malowaniu.
- Yhym… - Perka poczuła jak jej piersi nabrzmiewają, napinają czekając na pieszczoty. Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w poruszający się pędzel. - I co dalej?
- Co dalej?- zastanowiła się Jagoda.- Użyłabym czystego pędzelka… na twoich udach i brzoskwince. Delikatnie i bez pośpiechu.
- Jak? Gładziłabyś je? Malowała tak jak teraz? A może łaskotała? - Zosia starała się by w jej głosie wybrzmiewała głównie ciekawość, choć wiedziała że nie ukryje zbierającej się na kwiecie wilgoci.
- I jedno i drugie…- mruczała artystka starając się skupić na swym dziele.- … i trzecie. Ale może zmienimy temat, co?
Z coraz większym trudem skupiając się.
- Och możemy…. choć byłam bardzo ciekawa czy… zanurzyłabyś ten pędzelek w moim kwiecie? - Perka wysiliła się by jej wypowiedź zabrzmiała niewinnie.
- Ttaak… z pewnością…- wydukała cicho niczym myszka Wilga.
- To byłoby bardzo przyjemne… te włoski drażniące moje wnętrze… chłodna krawędź ocierająca się o wejście. - Zosia zrobiła rozmarzoną minę. - Moja wilgoć gromadząca się na włosiu… ciekawe czy dałoby radę tym rozcieńczyć farbę. Jak myślisz?
- Zzzależy jak bardzo… mokra już jesteś…- odparła cicho Jagoda przygryzając wargę w podnieceniu. Sądząc po ruchach dłoni, coraz trudniej było się jej skupić na malowaniu.- Myślisz… że nagi akt… to dobry pomysł?
- A akty nie powinny być nagie? - Perka uśmiechnęła się szerzej. - Jakby co… ja jestem teraz bardzo mokra… myślę że mogłabym napełnić niewielki słoiczek jakby się bardzo postarać.
- Nie kuś! - jęknęła Wilga zerkając zza okularów na Zosię. - Bo ci dobrze wychodzi.
- To byłby bardzo ciekawy obraz prawda? Mój akt namalowany farbą rozcieńczoną w moich soczkach. - Zosia znów zrobiła niewinną minę.
- Jedyny w swoim rodzaju.- potwierdziła Jagoda coraz słabszym głosem.
- Och możliwe, że kolory delikatnie zbledną… w sumie jest delikatnie mleczne, prawda? - Perka spojrzała wymownie na swoją kobiecość, z której już wypłynęło nieco.
- Rraczej nie zbledną….- mruczała malarka starająca się opanować swoje emocje. Sarknęła żałośnie w końcu.- Jesteś sukkubem Zosiu.
- Widać marnym, skoro jeszcze się na mnie nie rzuciłaś. - Perka mrugnęła do Wilgi.
- Bo maluję… a w każdym razie próbuję malować.- mruknęła Jagoda cicho.
- I nie potrzebujesz rozcieńczyć farby? - Zosia wyszczerzyła się. - Teraz chyba wystarczy podstawić słoiczek.
Wilga wahała się dość długo. W końcu jednak podeszła ze słoiczkiem i czystym pędzelkiem do siedzącej Zosi.
- Może… ty… sama…- zaproponowała wstydliwie.
- Nie chcę się poruszyć skoro już zaczęłaś malować. - Perka powróciła do niewinnej miny choć wiedziała, że rozpalony wzrok musi potwornie psuć efekt.

Artystka znów walczyła za sobą, pragnienia toczyły walkę z lękami i wstydem, wprost na jej obliczu. W końcu kucnęła i przycisnęła zimne szkło słoiczka do rozgrzanego kwiatuszka kochanki.
Perka jęknęła, ale powstrzymała ciało przed spięciem.
- Tak to trochę potrwa… ale możesz tym nieco pomóc. - Wskazała podbródkiem na trzymany przez Wilgę pędzelek.
- Mhmm…- mruknęła podnieconym głosem Jagoda wodząc szorstkim włosiem pędzla po kobiecości i wrażliwym punkciku Zosi, szorstkim ale nie sztywnym. Wrażenia były wyraźne, ale nie bolesne.
- T...tak. Tak będzie duuużo szybciej. - Perka zacisnęła dłonie w pięści nie chcąc się ruszać. W jakiś pokrętny sposób przypominało to to co zrobiły z nią wiły. Na wspomnienie cieniutkich języczków aż zadrżała. - Głębiej jest więcej.
- Mhmm… - pędzelek zanurzył się głębiej, szorstkie włosie perwersyjnie łaskotało jej intymny zakątek. A potem… do tych pieszczot dołączył języczek samej malarki, ocierający się czubkiem o wrażliwy punkcik Zosi. Najwyraźniej malowanie na dziś… się zakończyło.
- R...robisz zapas na później? - Perka chwyciła się mocno krzesła rochylając jeszcze szerzej nogi.
- Ccco?- wyrwało się zaskoczonej tym pytaniem Jagodzie. Oderwała usta od kochanki, ale pędzelek niecierpliwie poruszał się w jej wnętrzu. Malarka była czerwona na twarzy i wyraźnie speszona.- Nnnie… nic takiego nie robię.
- Pytałam…. bo czuję że niebawem się ze mnie wyleje. - Perka zadrżała mocniej, czując jak zbliża się do szczytu.
- Och… tttak… oczywiście…- mruknęła cicho Jagoda, mocniej dociskając słoiczek do ciała kochanki i już całkowicie poddając się zabawie. Poruszała pędzlem jakby malowała w Zosi, łaskocząc jej delikatne wnętrze.
Zosia jęknęła głośno dochodząc i już nie była w stanie powstrzymać ciała, które poderwało się nieco ku górze.
- To wyglądało uroczo.- mruknęła Wilga wracając do malowania, tym razem mokrym od wilgoci pędzelkiem po skórze drżących ud Perki.
Zosia przyglądała się jej starając się złapać oddech. Naprawdę planowała to zrobić? Patrzyła jak mokry od wilgoci pędzel trafia do farby i jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nigdy się nie spodziewała, że pozna osobę, która w tak cudowny sposób połączy w sobie określenia perwersyjny i niewinny.
Na razie Jagoda przyglądała się pędzlowi którym pieściła kochankę. Wstała i ruszyła z wyraźnym ociąganiem, by farbą wymieszaną z pożądaniem Zosi malować dalej. Wszak nie mogła pokryć ciała Zosi prawdziwą farbą… nie miała przy sobie odpowiednich farb do malowania ciała.
- Nie chcesz bym ciebie też zaspokoiła? - Perka uśmiechnęła się do kochanki, grzecznie siedząc na krześle. Spróbowała przyjąć pozycję jak najbardziej podobną do tej, którą miała przed całym zajściem.
- A potrafisz… ?- podroczyła się Jagoda z łobuzerskim uśmiechem drżąc lekko z ekscytacji. Jej wzrok był lekko zamglony… jakby była nie do końca obecna duchem. Speszyła się nagle zdając sobie po chwili sprawę co powiedziała.- No… chciałabym… bardzo.
- Teraz.. czy gdy skończysz? Nie wiem czy uda mi się wrócić do tej pozycji. - Perka poczuła odrobinę dumy. Jeszcze trochę… niech Wilga otworzy się na nią jeszcze odrobinę.
- Nie skończę.. dzisiaj… - mruknęła zawstydzona ocierając jeansami, udo o udo.
- To może… zużyj zawartość słoiczka, a potem ja zajmę się tobą? - Zosia skupiła wzrok na kobiecości skrytej gdzieś tam pod spodniami.
- Dddobrze…- wymruczała cicho Jagoda i z trudem zabrała się za dalsze malowanie siedzącej kochanki.
Zosia nie odrywała od niej wzroku zbierając siły i planując zbliżające się igraszki. Och na pewno odwdzięczy się Jagodzie za te cudowne chwile, które jej zapewniła.
Malarka wyraźnie miała problemy ze skupieniem się na malowaniu. Jej ręka drżała… i przez to Wilga malowała wyjątkowo powoli. Lekko zaciskała uda.
- Już.. skończyłam.- rzekła w końcu.- Ale i tak dużo do zrobienia.
- Wobec tego czas na nagrodę. - Perka podniosła się z krzesła i poklepała je zachęcając Wilgę by ta usiadła.

Jagoda wahała się przez chwilę. Po czym ruszyła w kierunku krzesła.
- Nie musisz…- rzekła wstydliwie.
Perka zaczekała aż malarka usiądzie, po czym przyklęknęła przed nią i zabrała sie za rozpinanie jej spodni.
- Nie masz na to ochoty? - Powiedziała cicho, zsuwajac z pupy kochanki, pierwszą przeszkodę.
- Nie wiem… - skłamała cicho Wilga, ale jej ciało nie kłamało. Szczególnie przemoczone majteczki były bardzo szczere.
Zosia pochyliła się i przywarła do nich ustami. Liżąc dociskała mokry materiał do kwiatu kochanki.
- Nie musisz. - pisnęła dziewczyna napierając jednak biodrami na oblicze Zosi i rozkoszując się pieszczotą. Liżąc wrażliwy punkcik malarki Perka sięgnęła palcami i zaczęła drażnić wejście do kobiecości kochanki mocno napierając opuszkami na materiał bielizny.
Jagoda jedną dłonią pieściła swoją pierś przez ubranie, a drugą sięgnęła niżej głaszcząc głowę Zosi. Coraz trudniej jej było usiedzieć na krześle i coraz bardziej była rozpalona. Perka odchyliła wolną dłonią majtki WIlgi by sięgnąć językiem bezpośrednio do jej wrażliwego miejsca, jednak palce dalej starały się przebić przez przemoczony materiał. To jednak wystarczało. W obecnym stanie Jagoda była wystarczająco pobudzona, by dojść od takich pieszczot i coraz szybciej zbliżała się do szczytu pojękując cichutko. Zosia oderwała się na chwilę od kochanki i niespiesznie zsunęła jej bieliznę obserwując rozpaloną Wilgę. Uśmiechała się z satysfakcją widząc w jakim stanie jest kochanka i pozwalając jej nieco się uspokoić. Toż nie było sensu kończyć zabawy tak szybko skoro miały dla siebie całą noc.
- Co… teraz? - zapytała lekko skołowana i drżąca od niedawnych przeżyć artystka. Delikatnie głaskała po wlosach Perkę mrucząc. - Wiesz że pewnie Ruta jest sprawniejsza ode mnie… w łóżku?
Perka widząc, że Wilga jest już w stanie rozmawiać sięgnęła palcami do jej kobiecości i nie odrywając wzrok od kochanki zanurzyła je od razu na całą głębokość.
- Jagódko… pytanie tylko po co mi ktoś sprawniejszy w łóżku? - Uśmiechnęła się niewinnie i zaczęła delikatnie masować wnętrze kochanki.
- Noooool żeby sprawić ci więęcej przyjemności w nim? - jęknęła głośno malarka i zgięła się w pół czując przyjemną napaść Ruty.
- Powinnam ją porwać… dziś. - powiedziała cicho, a raczej pisnęła.
- Zawsze możesz po nią zadzwonić. - Palce Perki poruszały się ospale. - Jest mi bardzo dobrze z tobą w łóżku, a do tego mogę z tobą szczerze porozmawiać.
- To my… Rozmawiamy? - zaśmiała się z trudem Jagoda pomiędzy jękami i wijąc się na krześle.
- Ja ci mówię, o Patryku… o moich wątpliwościach… - Zosia zanurzała palce w rytm swoich słów. - O moich fantazjach.. o moich przygodach.
- Mmówisz…- drżał głos malarki, jak i całe ciało. Biodrami nabijała się na palce kochanki coraz bliżej szczytu.
Zosia wyjęła mokre palce i wsunęła dłoń pod pupę Jagody płynnie trafiając do jej tylnego otworka. Sprawnie zanurzyła opuszek, a potem całą resztę, nim Wilga zdążyła zareagować.
- To ty nie chcesz mi opowiadać o sobie.
- Co o mnie? - pisnęła malarka niemal podskakując na krześle pod wpływem tego ataku.
- Wszystko. Twoje ulubione danie.. na co masz ochotę. - Palec zaczął się poruszać tak samo jak wcześniej w kwiecie kochanki. - O twoich fantazjach, planach.
- Nie dajesz mi móóówić. - ni to jęknęła ni to zaśmiała się Jagoda kręcąc pupą coraz bardziej pobudzona.
- Mogę przerwać byś mi wszystko odpowiedziała. - Palec zatrzymał się, a Perka oparła rękę wygodnie o krzesło.
- Nie chcę. - szepnęła malarka z ochotą poddając się tej “ torturze”. Jej ciało drżało i oblewało się potem, a ona sama uśmiechała się lubieżnie.
- Bym przerywała? - Perka sięgnęła drugą dłonią do kwiatu kochanki i delikatnie pogładziła jego płatki.
- Mhmm..- odparła artystka bliska kolejnego szczytowania.
Perka poruszając obiema dłońmi, pieściła swoją kochankę uznając iż czas najwyższy ją zaspokoić.
- Tak… taaak.. taaak… tak tak TAAAK!- Wilga doszła z krzykiem na ustach i przerażona zakryła je dłońmi.
- Lubię gdy krzyczysz. - Perka mrugnęła do niej i zwolniła ruchy swoich palców. - Szczególnie z takiego powodu.
- Pewnie Świergę zbudziłam.- mruknęła zawstydzona malarka.
- Cóż… będziesz musiała jej to jutro wynagrodzić, a ja chętnie popatrzę. - Zosia wysunęła palce, uwalniając swoją kochankę.
- Co? Czemu… przecież to twoja wina.- spanikowała okularnica, którą to blondynka lekko przerażała.
- Ja nie krzyczałam. - Zosia podniosła się i pocałowała Wilgę w usta. - Nic jej nie będzie jak już będziemy cicho.
- Ale to twoja.. wina..- zamarudziła cicho malarka. I spytała się.- Co teraz…? Idziemy grzecznie spać?
- Możemy się wymyć, położyć, a potem zobaczymy jak wyjdzie. - Perka przeciągnęła się i podeszła do sztalugi by zobaczyć dzieło Wilgi.
Zarysowana różowa sylwetka bez szczegółów, gibkie ciało siedzące na krześle. Za wiele Jagoda nie zdołała namalować. Ale sama postać.. była wyzywająca w swej postawie… nawet teraz.
- To ja się pójdę umyć. Przepraszam, że… może powinnam się przebrać i zadzwonić po Rutę, ale wiesz…- mruknęła cicho, coraz ciszej gdy jej słowa nabierały perwersyjnego znaczenia…- musiałybyśmy cię wpierw przywiązać, do łóżka lub krzesła.
Perka z uśmiechem przyglądała się obrazowi. Ciekawe czy kiedykolwiek go skończą.
- Wiesz, że nie będę się opierać. - Przeniosła wzrok na Wilgę. - Lubię być doprowadzana na granicę. Ja mam siły na więcej igraszek, a ty?
- Ja chyba powinnam się napić…- zaśmiała się cicho Jagoda udając do łazienki.- Zadzwonisz po Marylkę?
- Dobrze. - Perka podeszła do telefonu i skorzystała z okazji by zerknąć, czy jest na nim sms od Patryka.
“Sam bym z chęcią namalował parę twoich aktów” Patryk przesłał odpowiedź, acz… Zosia nie przypominała sobie, by przechwalał się talentem w tej dziedzinie.
“Myśle, że masz więcej moich fotograficznych aktów niż ktokolwiek, a ja tu biedna nie mam na co popatrzeć.” Wysłała smsa do Patryka i wybrała numer Marylki.
- Coooś się stało?- pijany i rozradowany głos dziewczyny świadczył o tym, że się dobrze bawiła. - Łapki z dala pieseczku… rozmawiam.
I to nie sama.
- Wilga chciała bym pomogła się jej nade mną poznęcać, ale nie chcę ci przeszkadzać w zabawie. - Perka nie powstrzymywała rozbawionego tonu. Uwielbiała to jak Marylka potrafiła się odnaleźć w każdej sytuacji.
- A jak nabroiłaś ? Chcę znać wszystkie pikantne… szczegóły… hej.. nie teraz.. łapki… przy sobie.. dobrze.. pomacaj je...mmmm…- najwyraźniej Rucie nie przeszkadzało prowadzić dwóch rozmów na raz.- ...lizaniem… się nie podliżesz...ale... dobrze ci idzie.
- Chyba po prostu jestem zbyt kusząca. - Perka zaśmiała się. - Po czym cię liże?
- Tak jesteś ciekawa? - zaśmiała się Marylka… przez chwilę Perka słyszała pomrukiwanie dziewczyny.- Po suteczkach… achh… właśnie jednego przygryzł… teraz chce mi spodnie ...rozpiąć… pozwolić mu?
Gdy tak słuchała Zosia zorientowała się po szmerze wody z łazienki, że Wilga bierze prysznic.
- Myślę, że może ci dać coś czego niestety ja nie jestem w stanie. - Perka rozsiadła się wygodnie na krześle. - Ja przed chwilą miałam w swojej szparce pędzelek i nawet… moje soczki przydały się do rozcieńczania farb. Jestem bardzo ciekawa co wymyśliłbyście wspólnie.
- Wiesz...spodziewam się że tu będzie mocno… i szybko… no pokaż piesku… ogonek.- mrugnęła zmysłowo Ruta. - majteczki mi się lepią… widzisz… ? Pokaż. a będziesz mógł je zdjąć. Nie przeszkadza ci… wam, jeśli wrócę zabrudzona?
- Oczywiście, że nie. Mam tylko nadzieję, że piesek się wykaże. - Zosia spojrzała na łazienkę. - Może Wilga zdąży w tym czasie mnie przywiązać… wolałabyś mnie na łóżku czy na krześle?
- Nie wiem co planujecie… hmm twardy… długi… ociera sie o mój kwiatuszek…- szepnęła zmysłowo Ruta.- Obstawiam że starczy mu dwadzieście minut… on sam twierdzi że co najmniej 45 … a ty na ile obstawiasz siedemnaście i pół centymetra pożądania?
- Myślę, że byłabyś go w stanie wykończyć w kwadrans. - Perka przesunęła palcem po własnym kwiatuszku i zaczęła go drażnić. Miała ochotę na seks… tylko co z tego jak widziała w tym tylko jednego partnera. - Przyznaję, że nic nie planuję. Chcę się całkowicie oddać w wasze dłonie.
- To tą kwestię zostawiam w jej...heeeej! Dzikusie!...- głośny jęk rozległ się przy uchu Perki.- Co… za nieokrzesany piesek… już wbił się we mnie… niecierpliwy…- pomrukiwała i pojękiwała Marylka nie przejmując się tym co słyszy jej rozmówczyni.- … mocniej ty brutalu...wbijaj swoją maczugę.. pokaż.. mi…- głośny oddech, urywane słowa.-... skończę tu, to wpadnę… do was… przygotu...uujcie wszystko… mam coś… zabrać.. ze sobą?
- Co ci tylko fantazja podsunie… ale może zostawi pieska tam gdzie jest. - Perka rozłączyła się i odetchnęła. Chyba będzie musiała doradzić dziewczynom by ją zakneblowały, bo inaczej Aśka je jutro pozabija. Zerknęła na telefon, planując ruszyć do łazienki.
To zerknięcie dobrym pomysłem nie było… bo Patryk przesłał swoje zdjęcie… nagi na łóżku, w pełni gotowości i… ze śladami na dumie i dłoni… świadczącymi, że to nie pierwszy raz.
Światłocień podkreślał jego muskuły, a podpis.
“ To przez twoje fotki.”
Dawał informacje na temat inspiracji do owych działań.
Perka aż westchnęła. Gdyby tylko mogła na nim teraz usiąść. Ujeździć tego rozbrykanego konika. Palec, który przesuwał się po płatkach, zagłębił się w jej kwiecie. Uniosła aparat i zrobiła sobie zdjęcie, tak by widać było co robi. Zobaczyła w ekranie swoje nagie ciało i odruchowo uśmiechnęła się do aparatu.
“To przez twoją fotkę.” Wysłała wiadomość i zaczęła się mocniej pieścić. Tymczasem Jagoda kończyła prysznic, bo szmer wody ustał… zapewne się teraz wycierała.
Perka jednak już była w swoim żywiole. Jej palce złapały równe tempo prowadząc ją szybko na szczyt. Przed oczami miała Patryka leżącego na łóżku, a w głowie… bardzo dużo wspólnych wspomnień. To jak ujeżdżała go w boksie, na łóżku… na kocu, na trawie… Przymknęła oczy w głowie dosiadając go ponownie i po kilku mocnych ruchach doszła gwałtownie.
- Zadzwoni… łaś do..- zapytała Jagoda wychodząc z łazienki, ale słowa zamarły jej w ustach.
- T..tak. - Zosia wydobyła palce ze swojego kwiatuszka. - Ktoś ją właśnie brał, ale będzie za jakieś pół godziny.
- Och… no tak… można się było domyśleć… że w czymś jej przeszkadzamy.- mruknęła opatulona puchatym ręcznikiem malarka i poprawiła okulary.- A ty nadal nienasycona?
- Wiesz… miałam chwilę przerwy. - Perka mrugnęła do Jagody i oblizała własne palce. - Ktoś mnie malował kusząc przy okazji i musiałam się tą osóbką zająć.
- Wcale nie kusiłam! To ty… namieszałaś.- speszyła Wilga siadając przed Zosią.- Mam się jakoś.. ubrać dla ciebie? Albo ty… dla nas?
- A chciałabyś mnie zobaczyć w jakimś stroju? - Perka ułożyła dłonie na ramionach kochanki. - Podobno chcesz mnie związać, więc strój może nieco przeszkadzać… ja proponuję knebel co bym nie przeszkadzała Aśce. Chyba że zajmiecie moje usta czymś innym.
- Na początek i tak byś tylko patrzyła… a potem… zakneblowałabym cię moją bielizną… ten twój skórzany gorsecik też by nie przeszkadzał.- mruknęła Jagoda coraz bardziej czerwona na twarzy.
Zosia ujęła twarz malarki i ją pocałowała.
- Wobec tego założę gorset. - Uśmiechnęła się zadziornie. - Obiecałam Rucie, że będę przygotowana gdy przyjdzie. Więc chyba musisz mnie związać sama.
- No dobrze… gdzieś tu mam paski.- westchnęła cichutko malarka i po chwili spytała.- A ja? Jak ja mam się ubrać?
- Tak bym błagała o to byś zatkała mi usta swoimi majtkami. - Perka odchyliła się. - Wymyć się?
- To nic mi nie mówi…- pisnęła cicho i smutno artystka. Cmoknęła policzek kochanki dodając.- Więcej szczegółów proszę.
- Może też jakiś gorset? Musisz mieć tylko majtki do kompletu. - Perka wstała z krzesła. Zostawiła swój strój w łazience więc i tak musiała się tam udać.
- Dobrze… zobaczę… pomyślę.- rzekła spolegliwie Jagoda.
- Zaraz wracam. - Perka posłała Wildze całusa i zniknęła w łazience. Weszła pod prysznic i obmyła się. Wierzyła, że dziewczyny mimo wszystko wolałyby by jej ciało było czyste. Wbiła się ponownie w gorset pomijając majtki i tak ubrana wróciła do pokoju.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 09-10-2018, 11:27   #55
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wstępne figle i przebrania


- Ja mam… tylko te odziedziczone…- mruknęła wstydliwie Jagoda wciśnięta w ciasny ciemny gorsecik. - Ale założyłam majteczki do kompletu.
Koronkowe. I rękawiczki. I nawet jakąś biżuterię. I włosy rozpuściła prezentując się całkiem inaczej niż zwykle. Tylko okulary na jej nosie gryzły się z tym strojem.
Perka przez chwilę obserwowała ją w wyobraźni już rozbierając z tego odzienia. Chyba schowałaby Wildze całą “normalną garderobę” by cały czas musiała chodzić w odziedziczonych ciuszkach. Podeszła do malarki i nim ta zdążyła zareagować chwyciła jej twarz i pocałowała gorąco.
- Chyba…. powinnaś mnie związać nim się do ciebie dobiorę. - Uśmiechnęła się zawadiacko, pozwalając jednej z dłoni zsunąć się na pupę Jagody.
- Hej… nie ma dotykania.- pisnęła malarka choć nie bardzo broniła się przed palcami Zosi wodzącymi po koronkowej bieliźnie.- Połóż się wygodnie, tak byś mogła z łóżka wszystko obserwować.
Perka puściła Wilgę i podeszła do łóżka siadając na nim.
- Chyba dam radę zarówno leżąc na brzuchu jak i na plecach…. chcesz mieć dostęp do moich piersi? - Uśmiechnęła się do Jagody i ujęła własny biust ściskając go mocno.
- I do kwiatuszka…- potwierdziła z uśmiechem kochanka czerwieniąc się na twarzy i zakładając pukle włosów za ucho.
Zosia położyła się na łóżku na plecach i przeciągnęła. Spojrzała w bok upewniając się, że dobrze widzi swoją kochankę.
- Na krześle będę widziała lepiej. - Uśmiechnęła się do Jagody ciesząc się jej widokiem z nieco innej perspektywy.
- Ale potem może być mniej wygodnie.- rozpalona sytuacją artystka zabrała się krępowanie kochanki. Wpierw dłonie do ramy łóżka. Potem stopy, każdą z osoba, szeroko rozchylając nogi Zosi… chyba podniecała ją świadomość w pełni panowania nad partnerką. Może przez to, że wizje pozbawiały ją możliwości panowania nad własnym życiem?
- Dopóki Ruta nie przyjdzie…. to… postaram się czymś ciebie zająć.- mruknęła szukając w torbie kolejnego pędzelka i wypinając pośladki w stronę kochanki.
- Yhym. - Perka wpatywała się w pupę malarki i kontrolnie naparła na więzy sprawdzając ich wytrzymałość.Były mocne… niełatwo będzie się wyrwać.
Jagoda zaś wróciła na łóżko z małym pędzelkiem i wdrapała się na Zosię obejmując kolanami jej biodra. Jej pędzelek zaczął drażnić szczyty piersi kochanki, palce drugiej dłoni masowały pierś pochwyconą drapieżne. Bawiła się ciałem Zosi niczym swoją zabaweczką… i uśmiechała się jak nieco lubieżne… ale jednak dziecko... mała dziewczynka. Perka nagle zdała sobie sprawę, że to może być bardzo długa i trudna dla niej noc. Pod wpływem dotyku kochanki naprężyła ciało napierając na więzy.
- Będziesz musiała mnie kiedyś pomalować. - Spróbowała się uśmiechnąć.
- Nie mam takich farbek… poza tym… jesteś okropną modelką… cały czas próbujesz mnie rozproszyć.- mruknęła Jagoda lekko ciągnąc za jeden z twardych karmelków i obserwując reakcję na obliczu czarownicy .- I skusić do czegoś innego niż malowanie.
- Mogę obiecać, że następnym razem będę grzeczna. - Perka jęknęła starając się naprzeć piersią na pędzelek. - A może.. rozpuściłbyśmy czekoladę, mogłabyś mnie nią pomalować?
- Nie wiem… może… jeśli będziemy miały odpowiednią czekoladę…- mruczała Jagoda instynktownie ocierając się łonem o twardy skórzany gorset kochanki. Jej języczek wodził lubieżnie po jej wargach, gdy drażniła przyjemnie pędzelkiem skórę Zosi… i z tego też nie zdawała sobie sprawy.
Zosia wpatrywała się w nią, zaczynając żałować że nie ma tyle siły co Aśka. Najchętniej zobaczyłaby ten języczek na swoich wargach… piersiach.. kwiecie. Jeszcze raz sprawdziła więzy i swoje szanse na uwolnienie po czym się poddała.
- Potem.. mogłabyś mnie wylizać. - Powiedziała już całkiem mocno rozpalonym głosem.
- Może nawet dzisiaj… jak mnie ładnie poprosisz…- zamruczała Jagoda chichocząc lubieżnie. Kucnęła i palcem wolnej ręki wodzić zaczęła po okrytym koronką majteczek podbrzuszu, nie przerywając tańca pędzla po prężącym się w podnieceniu biuście Zosi.- A na pewno ty będziesz musiała mnie… Marylce długo schodzi.. oby nie zapomniała.
- Może jednak jej piesek się wykazał i podołał obiecanym 40 minutom. - Perce wyraźnie nie przeszkadzał brak Ruty. Zaczęła się poruszać na pościeli na tyle na ile pozwalały jej więcej, starając się naprzeć swoim brzuchem na kobiecość Jagody.
- Albo dołączył kolejny…- zaśmiała się cicho Jagoda, nieświadoma jak prowokacyjne są jej działania tuż przed oczami Perki.
- Mój knebel robi się mokry… nie będzie do przeszkadzało?- wymruczała zmysłowo, dotykając palcami swej kobiecości przez materiał bielizny.
- Podobno wtedy lepiej działa. - Zosia poczuła jak na jej własnym kwiecie zbiera się wilgoć. Chciała zacisnąć uda ale nie pozostawiono jej takiej możliwości. - Może pomogę ci go zmoczyć?
- Mhmmm… -zamyśliła się Jagoda i uklękła nad twarzą Zosi, dając jej dostęp do swego intymnego zakątka.- Na to ci chyba mogę pozwolić.
Perka sięgnęła językiem do bielizny kochanki i zaczęła ją intensywnie lizać starając się w ten sposób odreagować.
- To… łaskocze…- zachichotała wpierw Jagoda, ale potem zaczęła już tylko pojękiwać i instynktownie poruszać biodrami.
Perka unosiła głowę czując, że na następny dzień czekają ją zakwasy. Chciała sięgnąć głębiej, wbić się do wnętrza Jagody.
- Mhmm… dobrze.. dobrze… -pojękiwała Jagoda sama napierając podbrzuszem na usta kochanki.

Przybycie Marylki


- Dobrze to się bawicie.- wtrąciła rozbawionym głosem Ruta wchodząc do pokoju.
- Co jest?! - zapytała wesoło i głośno.
Perka niechętnie oderwała usta od kwiatu kochanki.
- Spełniamy fantazje Wilgi. Chcesz się przyłączyć? - Uśmiechnęła się do Ruty. - Jak było? Ile wytrzymał?
- Starał się… a co to za fantazje?- zapytała Ruta bezceremonialnie zrzucając top i odsłaniając mały drobny biust… ze śladami ugryzień.
- Bardziej to… nie moje fantazje… chcesz się kochać ze mną na oczach Perki… a potem pobawić nią ze mną… czy może wolisz… ją…- mruknęła zawstydzona malarka, a Marylka podsumowała ten wywód słowami.
- Co to w ogóle za pytanie.
- Widzę, że bardzo się starał. - Perka uśmiechnęła się szeroko na widok ugryzień. - Będziesz musiała wycisnąć z Jagody te fantazje. ja niestety mam ograniczone pole manewru.
- Nie zauważyłam by ci to przeszkadzało. -odparła ironicznie Ruta i pochwyciła dłoń Jagody przyciągając ją do siebie i zmuszając do zejścia z łóżka. Potem popchnęła zaskoczoną artystkę do ściany i przycisnęła ją własnym ciałem do niej. Palce Marylki zanurkowały między biodrami i pod bielizną malarki wyrywając z jej ust jęki… pomiędzy namiętnymi pocałunkami.
Zaś dłonie Jagody… z początku nie wiedzące co zrobić, w końcu odnalazły swoje miejsce. Jedna masowała pośladki Ruty przez jeansy, druga palcami skubała sterczący biust wesolutkiej czarownicy. Zosia została zaś… pozostawiona sama sobie… skazana na oglądanie ich figli na żywo. Wpatrywała się w kochanki z zachwytem, czując narastający głód. Jej ciało drżało z podniecenia, a oddech z każdą chwilą przyspieszał. Chciała sięgnąć do swojego kwiatu, przesunąć palcami po wilgotnych płatkach. Dotykać się w rytm tego co robiła Ruta. Przełknęła głośno ślinę, czując w ustach dziwną suchość.
Niestety jej przyjaciółki najwyraźniej zaplanowały tą torturę tak, by to pragnienie narastało. Zaatakowana Jagoda poddała się dominującej kochance, która lizała językiem dekolt gorsetu i poruszała palcami pod jej bielizną w wymowny sposób. Wypięte pośladki Perki, prezentowały się kusząco w ciasnych jeansach… tym bardziej gdy ich krągłości podkreślały palce malarki wodzące po nich. Wręcz prosiły o więcej uwagi. Ale Zosia, przynajmniej na razie, mogła tylko patrzeć.
- Nie chcecie nieco pomocy? - Odezwała się cicho rozpalonym głosem, po raz kolejny tego wieczoru napierając na więzy. Czuła jak z jej własnego kwiatu zaczyna ciec, jak piersi niemal bolą domagając się dotyku. - Wiecie mam jakby co sprawny języczek.
- Chcemy?- spytała zaciekawiona Ruta nie przerywając ruchów palców.
- Nie… nie.. jeszcze nie…- pisnęła Jagoda. A Ruta osunęła się w dół i zsunęła majtki z pupy Jagody. I teraz jej usta przylgnęły do łona malarki. A sama artystka spoglądała z pożądaniem i rozkoszą na Zosię.- jeszcze nie… jeszcze… chwilka.
Perka poddała się. Oddychała z trudem nie mogąc oderwać wzroku od dwóch czarownic. Poruszała biodrami, ale to jedynie pogorszyło sprawę bo wilgoć spłynęła delikatnie z boku, drażniąc jej rozpalone ciało. Wierzgnęła z całej siły, tak że łóżko aż zatrzeszczało.
Nic to jednak wzruszało czarownic, Ruta zajmowała się Jagodą co było dobrze słychać, i w jękach i mlaszczących odgłosach. A sama Wilga przyglądała się z pożądliwością walczącemu z więzami ciałem Perki.
- Jeszcze trochę… -szeptała uspokajająco, sama będąc coraz bliżej kolejnego orgazmu.
- Wiesz.. Ruta pewnie też ma ochotę na nieco pieszczot. - Perka spojrzała na klęcząca czarownicę po czym wyprężyła się prezentując swoje piersi. - A ja jestem taka rozpalona.
- Wiem… widzę.. ale chcę więcej… -jęknęła rozgorączkowanym głosem Jagoda.- Chcę byś… płonęła.
Ruta zajęta smakowaniem artystki uniosła jedynie prawą dłoń z kciukiem w górę.
Perka jęknęła i przymknęła oczy by choć chwilę odetchnąć. Nie pomogło bo słyszała te wszystkie słodkie odgłosy. Mlaskanie, jęki. Otworzyła je ponownie i przeklęła. Szarpnęła mocno nogą, czując jak pasy wbijają się jej w skórę.
To nic nie dało… a głośne jęki świadczyły, że Jagoda doszła i odetchnęła głośno łapiąc powietrze. Ruta wstała i stanęła przed Perką kręcąc pupą i zdejmując wpierw Jeansy z tyłeczka, a potem majteczki… mokre i brudne. Sama Marylka była brudna, najwyraźniej nie przejmując się śladami po poprzednim kochanku na udach i podbrzuszu.
- Mówiłaś coś o języczku? -wymruczała lubieżnie.
- Zachwalałam jego możliwości... chcesz sprawdzić? - Perka uśmiechnęła się lubieżnie pokazując swój język.
- No chcę…- Marylka nachyliła się i pocałowała związaną Zosię, testując jej języczek swoim w tym namiętnym pocałunku.
Perka pocałowała ją namiętnie, unosząc głowę na tyle na ile była w stanie. Jej język przesuwał się po podniebieniu ruty, masował drugi język. Jednak Zosia chciała więcej.. chciała by ktoś ją w końcu dotknął.
- Nieźle..- mruknęła po pocałunku Marylka i wdrapała się na łóżko, opadła na czworaka oplatając kolanami głowę Perki i zaczęła dociskać swoje podbrzusze do ust kochanki. Perka czuła ten intensywny zapach… męska i kobieca żądza zmieszana z potem i lubieżnością. Przytuliła nos do ciała kochanki zaciągając się tym zapachem i zabrała się do pracy. Dawanie pieszczot pozwalało choć odrobinę odreagować, choć nie było w stanie zatrzymać konwulsyjnych ruchów bioder.
-Mhmm… rzeczywiście…- pojękiwała Marylka poddając się pieszczotom i poruszała biodrami. Zajęta kochanką Zosia nie mogła jednak nie zauważyć dotyku kobiecych palców na swoich łydkach, przesuwających się po nich… a potem wspinających na uda.
Zamarła ze zniecierpliwienia, starając się z całych sił dalej pieścić Marylkę swoim językiem. Dalej… jeszcze troszkę dalej. Jej biodra drgnęły zachęcając do ataku, na mokre miejsce między udami.
Tam Perka nie poczuła palców… ale nieśmiałe i delikatne muśnięcia języka Jagody. W końcu. Pieszczona i pieszcząca Zofia znalazła się pomiędzy dwoma kochankami, będąc ich rozrywką w tej chwili.
Zosia krzyknęła z rozkoszy wprost w kwiat Marylki. Tak długo czekała. Myślała że ten moment już nigdy nie nastanie. Jeszcze.. jeszcze… Musiała przerwać pieszczenie Ruty, czując jak jej głowa odpływa.
- Jeszcze. - Wyszeptała wprost w wilgotny kwiat kochanki.

Języczek który pieścił jej rozpaloną kobiecość, był nieśmiały i niespieszny w swoich działaniach. Niemniej rozpalone ciało Zosi domagało się wszelkiej uwagi.
- Coś… mówiłaś… nie dosłyszałam.- mruknęła tymczasem Marylka.
- Chcę więcej, mocniej. - Głos Perki stawał się coraz głośniejszy. Jęknęła ponownie, przy kolejnym delikatnym muśnięciu.
- Jagódka chyba nie ma na to ochoty… ale jak tu się spiszesz.. to ja mogę być bardziej brutalna.- wymruczała zmysłowo Marylka, podczas gdy malarka wodziła języczkiem po intymnym zakątku unieruchomionej czarownicy.
Wizja brutalnego ataku Ruty była wystarczająca. Perka przywarła ponownie ustami do kwiatu kochanki ssąc go mocno i liżąc naprzemian.
- Lepiej…- jęknęła Marylka wyraźnie rozkoszując się jej dotykiem. Jej biodra poruszały się leniwie, a Zosia… musiała się zadowolić nieśmiałym tańcem języka Jagody na swoim rozgrzanym łonie. Musiała pogratulować Jagodzie… jej plan się powiódł. Była rozpalona niczym piec kowalski.
Chciała sięgnąć do kwiatu Ruty, doprowadzić ją do szaleństwa, zmusić by się nią odpowiednio zajęła. Naparła dłońmi na więzy przypominając sobie o nich. Przyssała się do wrażliwego punktu Marylki, gotowa pozostawić na nim malinkę.
- Idzi...eee ci dobrze…- mruczała podniecona Marylka ocierając się pobrzuszem o twarz kochanki.- Jeszcze.. jesz...szcze.. trooochę. Zaraz…-
Ona była blisko. Jeszcze odrobinę wysiłku, a języczek malarki przestanie być jedyną pieszczotą, jaką Zosia odczuwała. Perka starała się nie przerywać, ale było trudno gdy z ust cały czas chciały się wyrwać jęki. Chciała dojść, poczuć w sobie coś wielkiego, mocnego. Krzyczeć. Na razie przyszło jej jednak cierpieć… i doprowadzać Marylkę do spełniania. W końcu jej ciało zadrżało i doszła z jękiem.
- No to… jak ci się odwdzięczyć… Zosiu?- mruknęła łapiąc oddech po niedawnych emocjach.
- Szybko? Mocno? - Ciałem Perki wstrząsnął kolejny dreszcz..
- Zakneblować… trzeba…- mruknęła Jagoda przycupnięta między udami związanej Zosi i leniwie wodząc językiem po jej kobiecości.
- Zakneblować? Czym?- zapytała zdezorientowana Ruta.
- Moimi majtkami… które mi zdjęłaś.- mruknęła zawstydzona malarka na moment tylko przerywając zabawę ciałem swojej ofiary.
- Acha…- Marylka zeszła z łóżka i ruszyła po owe majtki.
Te delikatne pieszczoty były już teraz dla Zosi jedynie torturą. Pojękiwała cicho przy każdym dotknięciu, choć zaczynało to pomału przypominać bolesne skomlenie.
- Dobra… koniec zabawy Jagódko. Połóż się przy jej prawym boku.- mruknęła Ruta wpychając przemoczoną bieliznę głęboko w usta rudej czarownicy. Położyła się po lewej je stronie.
- I rób to samo co ja.- palce Marylki wcisnęły się mocno i głęboko w kwiatuszek Perki, a Jagody… uczyniły to samo. Zabolało nieco, bo gości w jej kobiecości było za dużo i nieco testowały jej wytrzymałość. Poruszały się mocno i szybko te palce, ocierały się o siebie. A poza tym obie przytulone do niej kochanki zaczęły lizać, całować i pieścić… a także boleśnie kąsać spragniony dotyku biust. Ciało Zosi chciało uciec od tego ataku, ale powstrzymały ją więzy, tak jak knebel zdławił głośny krzyk starający się opuścić jej usta. Z oczu popłynęły łzy bólu ale i ulgi. Jak bardzo cieszył ją ten atak. Po pierwszym szoku, wyszła delikatnie biodrami naprzeciw kochankom wwiercając się na ich okrutne dłonie. Ruta nie była subtelna w swoich atakach, ruchy ręki były gwałtowne i pozbawione subtelności. Jagoda zaś ją kopiowała, więc obie wystawiały wytrzymałość ciała Perki na próbę. Rano bez maści się nie obejdzie, ale teraz skrępowaną czarownicę szarpały intensywne doznania, a w ustach mieszały się smaki pożądania… Jagody, Marylki i obcy męski smak. Doszła gwałtownie, ale nie miała jak tego obwieścić. Więzy powstrzymały potężny dreszcz, który chciał poderwać jej ciało. Majtki zdławiły głośny okrzyk. Tylko oczy otworzyły się szerzej i popłynęło z nich nieco więcej łez.
Ale zajęte pieszczotami jej ciała “oprawczynie” nie zauważyły tego. Pochłonięte zabawą nie zaprzestały ruchów dłoni, ni namiętnych pieszczot jej unoszących się w gwałtownym oddechu biustu. Ataki zaczęły boleć Zosię. Jej wrażliwe po orgaźmie ciało, domagało się choć chwili wytchnia. Zaczęła pojękiwać cicho, ale majtki skutecznie to zagłuszały.
Niemniej dopiero po dłuższej chwili zabawy Ruta zamarudziła.
- Ręka mnie trochę zmęczyła.- i spojrzała na Zofię.- Chwila przerwy? Może być?
Perka przytaknęła ruchem głowy, dziękując wszystkim bogom za słabą kondycję Marylki.
Ruta zaś wyjęła knebel i zapytała.- Dobrze się bawisz?
- Bosko… tylko chyba zaraz dobijesz mi się do gardła. - Głos Perki był zachrypnięty i słaby, oczy piekły od łez.
- Może ty teraz coś zaproponujesz… bo wiesz.. chyba cię trochę wykorzystujemy.- zaproponowała wesoło Ruta gładząc mokrymi palcami po brzuchu ich ofiary. Jagoda zaś po prostu przytuliła się głową do biustu kochanki.

- Z chęcią was wykorzystam do wysmarowania mnie maścią. Tam się nie mieszczą dwie dłonie, wiesz? - Perka zaśmiała się. - Jesteś szalona.
- No… chciałaś mocno… pewnie Świerga bardziej ci się dała we znaki.- odparła Ruta wystawiając język.- Coś jeszcze?
- Moja pupa czuje się zaniedbana. - Perka mrugnęła do Ruty. - A Świerga… poostrzyła na mnie pazurki.
- Wiem co robi Świerga…- mruknęła Ruta lądując między udami i liżąc kobiecość Zosi równie łakomie co Jagoda. Jej dwa palce przesuneły się między pośladkami pochwyconej czarownicy i zagłębiły się tam śmiało, by leniwymi ruchami rozpalać Perkę. Malarka zaś.. po chwili zakłopotania zabrała się za namiętne całowanie ust pieguski i ściskanie dłonią jej piersi.
- A ja… wiem co zrobi za kilkanaście minut. - Perka zakończyła wypowiedź głośnym jęknięciem, gdy palce Ruty poruszyły się w jej pupie.
- Chyba bez kneblowania się nie obejdzie… choć mogę być delikatna.- droczyła się Ruta czubkiem języka muskając wrażliwy punkcik u szczytu bramy kobiecości Zosi.
- I to ma sprawić, że nie będę jęczeć z rozkoszy? - Perka zadrżała od pieszczoty Marylki i znów jęknęła głośno gdy palce kochanki poruszyły się w jej wnętrzu.
- Mogę wolniej… delikatniej… chyba że nie chcesz…- droczyła się dalej Ruta, a pocałunki Jagody próbowały zdusić jęki Zosi.
Perka odpowiadała na pocałunki z entuzjazmem wsuwając swój język w usta Marylki. Niestety nawet to nie było w stanie zdusić głośnych mlaśnięć i pojękiwań w przerwach na oddechy. Takie delikatne pieszczoty były przyjemne po tym co niedawno zafundowały jej kochanki i Zosia miała plan przez chwilę się nimi cieszyć. Jagoda w końcu jednak musiała zakneblować Perkę, bo ruchy palców Ruty robiły się coraz bardziej energiczne. Nadal całowała jednak i lizała szyję skrępowanej kochanki. Zosia odpływała wijąc się z rozkoszy na tyle na ile pozwalały jej więzy. Była ciekawa czy obudziły Aśkę.
Coraz mocniej i coraz szybciej, palce sięgały tak głęboko jak się dało… a język Ruty już smakował z głośnym mlaskaniem kobiecość piegowatej czarownicy, zalewając zmysły jej mocnymi przyjemnymi doznaniami. Perka czuła jak jej wymęczone ciało wraca do formy i szybko zaczyna się rozpalać, zmierzając w stronę kolejnego szczytu. Zagryzała zęby na kneblu drżąc mocno. Tym razem Ruta zauważyła jej reakcję i z perfidnym uśmieszkiem to spowalniała, to przyspieszała ruchy trzymając Zosię na krawędzi spełnienia, przez kilka długich minut. Jagoda zaś nieświadoma całej rozgrywki, muskała językiem szyję Perki niczym małe kociątko.
Dobrze, że ją zakneblowały inaczej cały hotel dowiedziałby się co tu robią. Zosia przymknęła oczy, skupiając się na dotyku Marylki. Gdyby zamiast tych palców to on w nią wchodził… Tyle, że Patryk by jej nie związał. Nie zakneblował. Choć… może gdyby go poprosiła. Wizja znajomych męskich dłoni wiążących supły, wsuwających w usta… męską bieliznę? Wyobrażenie i chyba wspomnienie smaku Ruty sprawiło, że niemal poczuła zapach Patryka. Głowa postawiła przed oczami postać ulubionego kochanka, takiego jak ze zdjecia, z mięśniami podkreślonymi przez cienie ubrudzonego po igraszkach. Wizja sprawiła, że Zosia doszła ponownie nawet mimo starań Ruty.
- Jestem bardziej utalentowana niż sądziłam.- stwierdziła nieco zaskoczona Marylka przerywając pieszczoty.
- Rozwiązujemy?- zapytała cicho Jagoda.
Perka opadła bez sił na łóżko z trudem łapiąc oddech jedynie nosem.
- Chyba dziś już wystarczy zabawy… czy może macie jeszcze siły?- dopytywała się Ruta z łobuzerskim uśmiechem.
Zosia najchętniej zwróciłaby uwagę, że sił nie miała już po poprzednim razie, ale knebel skutecznie jej to utrudniał. Powoli uspokajała oddech, czując jak z jej obolałego wnętrza wypływa wilgoć.
Jagoda przez chwilę milczała, po czym wyjęła knebel z ust Perki mówiąc.
- Chyba tak… na dziś już wystarczy.- zamruczała tuląc się do kochanki.
- Ta… przy kolejnym razie chyba połknęłabym ten knebel i zaczęła krzyczeć. - Perka odetchnęła i uśmiechnęła się do Ruty. - Mogłabyś dalej, prawda?
- No… tak.. mogłabym.. choć wiesz… Cały czas my cię rozpieszczałyśmy więc teraz twoja kolej.- czarownica usiadła i przeciągnęła się zmysłowo. - Na nieco odwdzięczania się.
- Nie wiem czy rozpieszczanie jest dobrym słowem. - Perka uśmiechnęła się. - Rozwiążesz mnie, co bym miała większe pole do popisu?
- Tak, tak… - mruknęła Ruta i zabrała się za uwalnianie nóg, zachęcająco kręcąc pupą przed oczami Zosi. Jagoda zaś zabrała się za uwalnianie dłoni.
- Wilga pokazała mi ostatnio coś fajnego. - Perka roztarła zaczerwienione nadgarstki, czekając aż Ruta skończy i wpatrując się w jej poruszającą się pupę.
- Co takiego? - zapytała Ruta, a panikująca malarka szepnęła zawstydzona.- Niczego nie pokazywałam.
- Przytulisz poduszkę wypinając się? - Perka uśmiechnęła się i sięgnęła po porzuconą koszulkę. - Będziesz miała coś przeciwko zawiązaniu oczu?
- Co wy tu za dzikie zabawy urządzacie.- mruknęła Ruta przyjmując pozycję.- Będę musiała tu częściej zaglądać w porze nocnej.
Wywołując jeszcze większe zaczerwienienie na policzkach zawstydzonej malarki.
Perka starannie zawiązała Rucie oczy po czym wydobyła ze stolika nocnego porzucony tam wczoraj wibrator. Mrugnęła do przyglądającej się wszystkiemu Wilgi, podczas gdy nawilżała go o własne ciało.
- Cóż… wy wolicie się zabawiać w swoim towarzystwie. - Powiedziała do Marylki, całując chwilę później jej pośladek.
- Ja tam wolę w każdym milutkim… marzy ci się jeszcze Świerga?- mruczała Ruta kręcą pupą bez strachu. A Jagoda tylko milczała zawstydzona.
- Lubię przyciągać uwagę. - Perka uśmiechnęła się i przyłożyła nawilżony wibrator do tylnej bramy Ruty by chwilę później sforsować ją jednym sprawnym ruchem.
- Aauuuu…- pisnęła nieco zaskoczona Marylka, przez chwilę opierając się napaści, ale potem poddając się wibrującemu intruzowi. Perka zaczęła poruszać wibratorem sięgając palcami do kwiatu Marylki i zanurzając w nim palce.
- Uuuu… takaa drapieżna… jest Jagódkaa…- pojękiwała uśmiechnięta czarownica poddając się jej dotykowi Perki, palce rudej czarownicy zanurzały się jaskini miękkiej, ciepłej i wilgotnej. Niewątpliwie spragnionej dotyku.
Perka zaczęła dodawać kolejne palce, aż w kwiat Marylki wbiła się niemal cała ręka. Zosia odwdzięczała się za pieszczoty Ruty z nie mniejszym entuzjazmem i intensywnością.
Na co ta odpowiadała coraz głośniejszymi jękami i zmysłowym wiciem się całego jej ciała.
- Jeszcze troszeczkę… postaraj się gołąbe...hcz.- zachęcała do czasu, aż Jagoda zakneblowała ją własną bielizną.
- Dziękuję. - Perka mrugnęła do swojej wspólniczki. Przyspieszyła ruchy dłoni i wibratora uderzając o ciało Marylki coraz mocniej. - Straszna z niej gaduła.
Głośna nawet mimo knebla i wijąca swoim gibkim ciałem zmysłowo. W końcu jednak nie wytrzymała nadmiaru doznań i doszła do szczytu intensywnie. Zosia spowolniła ruchy. Pozostawiła wibrator w pupie Ruty i wyjęła z niej palce, drażniąc teraz tylko delikatnie jej wrażliwy punkt.
- Kontynuujemy? - Pocałowała ponownie pośladek Marylki.
- Mhmmaak?- powiedziała z trudem kochanka i skinęła z trudem głową.
Perka pociągnęła ją za włosy podnosząc do pionu i położyła się z głową pomiędzy jej nogami. Nie ruszając wibratora, chwyciła Marylkę za biodra i usadziła na swoich ustach.
Głośny jęk wyrwałby się z ust Marylki, acz… ten utknął w kneblu. Podniecona czarownica leniwie poruszała biodrami ocierając się o usta… A równie podniecona Jagoda uklękła za Rutą, chwytając za jej drobny biust i pieszcząc go leniwie. Perka atakowała swoim językiem kobiecość kochanki, nosem drażniąc jej wrażliwy punkt. Widząc, że Ruta siedzi pewnie sięgnęła do wibratora i powróciła do przerwanej zabawy.
Zakneblowana Ruta zadrżała i krzyknęła… tłumiona przez knebel, poruszała nerwowo biodrami ułatwiając Perce zabawę wibratorem, ale utrudniając pieszczoty językiem. Była już blisko… bardzo blisko. Zosia pomogła sobie palcami wsuwając je w kwiat Marylki.
Na efekty nie trzeba było czekać długo, Marylka wygięła się w łuk drżąc i pojękując głośno. Doszła uwięziona między dwoma kochankami. Perka przerwała pieszczoty obserwując dochodzącą do siebie kochankę.
- Chyba jesteś, bardziej niezaspokojona niż ja. - Uśmiechnęła się wyłączając tkwiący w pupie Marylki wibrator.
- Po prostu… lubię korzystać z okazji. A ty?- wydyszała Marylka łapiąc oddech.
- Także. - Perka przeciągnęła się pod kochanką. - Szczególnie gdy mam przy tym takie widoki.
- Co teraz?- zapytała cicho Jagoda nadal masując drobny biust Ruty.
- Chyba naprawdę powinnyśmy się przespać. - Zosia wydobyła wibrator z Ruty.
- Jutro Świerga będzie zła…- mruknęła cicho Jagoda, a Marylka z sadystycznym uśmiechem rzekła.- To rzucimy jej Perkę na pożarcie.
- Sama się rzuć. - Zosia pokazała język Marylce i powoli zeszła z łóżka. - Chyba przyda mi się kolejny prysznic.
- Poszłabym z tobą… ale… wiadomo jak by się to skończyło.- mruknęła Ruta i zabrała się za zbieranie swoich ciuchów.- Widzimy się rano?
- Tak. Dotrzyjmy w końcu na to bagienko. - Perka przeciągnęła się i zerknęła w kierunku telefonu ciekawa czy Patryk coś odpisał.
I nie przeliczyła się. Zosia zaczekała z przeczytaniem smsa aż Marylka opuści pokój. Ucałowała czarownicę na dobranoc i dopiero sięgnęła po telefon.
“Twoje fotki, też mnie rozpalają. Będę…” dalsza część SMSa Patryka była opisem trasy do Warszawy. Gdzie planuje się zatrzymać i kiedy. No i znów było jej mokro. Wizja spotkania się z kochankiem… Wpatrywała się przez chwilę w ekran analizując czy byłaby szansa na spotkanie się. Może gdyby powiedziała, że jedzie po zakupy? Palce gładziły nerwowo telefon, a gdy podniosła wzrok na Wilgę była niemal zrozpaczona.
- Nie wiem co mam robić. - Wyszeptała cicho.
- O co chodzi? - zapytała zaskoczona malarka siadając na łóżku i poprawiając okulary na nosie.- Co się stało?
- Patryk jedzie do Warszawy i… - Perka odłożyła telefon i usiadła na łóżku obok Wilgi. - ...chyba byłabym w stanie się z nim spotkać.
- To…- wpierw malarka uśmiechnęła się, a potem wyraźnie zafrapowała.-... a powinnaś się z nim spotkać?
- To zależy kogo by o to spytać… choć pewnie każdy poza Patrykiem powiedziałby, że nie. - Perka opadła do tyłu i spojrzała na sufit, odkrywając na nim pewne ściemnienie, które mogło być albo śladem po czasach gdy w pokojach można było palić, albo zwiastunem wykwitu pleśni.
- Ja… nie wiem. Nie jestem czarownicą, więc… nie bardzo rozumiem to całe zamieszanie z Patrykiem. I reguły. Moja matka…- zaczęła mówić i zacięła się. Po czym uśmiechnęła się smętnie. - … musiała wybrać… tyle wiem. Jeszcze potem czarowała, ale… to nie było to co robiłyśmy. Ty, ja, Ruta z Świergą. Takie tam proste uroki i sztuczki.
- Też nie rozumiem zamieszania. - Perka nadąsała się. - Toż to nie jest tak, że nagle mam mieć z nim dziecko, związać się jutro na całe życie. To trochę jakby pojechała do jakiegoś faceta, z którym po prostu lubię sypiać.
- Jeśli to tylko tyle… to pewnie nie problem. Świerga sama cię pchała w ramiona facetów. Może gdyby Patryk był tylko jednym z wielu to… nie byłoby problemu? - Jagoda próbowała niezdarnie pocieszyć przyjaciółkę i kochankę.
- Tyle, że ja nie chcę innych. - Zosia westchnęła. - Podrywał mnie taki fotograf. Zrobiliśmy to w lesie ale czułam tylko wyrzuty sumienia… wczoraj już nawet niezbyt chciałam się z nim widzieć. - Westchnęła ciężko pomijając temat tego w jakim była stanie przy spotkaniu.
- Dlaczego… Nie jesteście z Patrykiem parą, prawda?- mruknęła malarka.
- Nie… raczej nie… tyle że jak mogłabym mieć dowolnego faceta, a jego… sama wiesz jak wygląda Patryk. Do tego jest taki uroczo kochany przy tej swojej brutalności. - Perka westchnęła ciężko i spojrzała na Jagodę. - Po prostu wszyscy inni to jakoś nie to.
- No… nie wiem.- artystka podrapała się po czuprynie i skuliła. - Nie wiem co ci poradzić. Naprawdę chcesz zadzwonić do mojej matki?
- Chyba wolałabym się z nią spotkać. - Zosia przekręciła się i objęła siedzącą Wilgę w pasie tak, że jej policzek oparł się na pupie malarki. - A co myślisz o jutrze? Pojechać na tą schadzkę?
- Nie wiem… Nie pytaj mnie o to… ja bym chyba się nie odważyła.- pisnęła cicho malarka.
- Oj… jesteś moją przyjaciółką czy nie? Kogo mam innego spytać? - Perka pocałowała pośladek Jagody i znów się do niego przytuliła.
- Ale mnie to przerasta.- mruknęła cichutko dziewczyna kuląc się jeszcze bardzo.- I nie chcę się spotkać z matką.
- Jesteś okrutna. - Perka przymknęła oczy, czując jak pomału ogarnia ją zmęczenie. - Czasem czuję, że nie ważne czy będę z Patrykiem czy nie… głównym problemem jest to, że się w nim zakochałam.
- Nie za krótko na zakochanie? Myślałam że to trochę dłużej trwa.- mruknęła cicho Jagoda i pogłaskała czule Perkę po włosach.- Mam być zazdrosna?
- O mężczyznę, który nawet nie może być czarownicą? To chyba bez sensu. - Perka uśmiechnęła się. - Spróbuję jutro… a teraz. Chcesz się myć czy po prostu położymy się spać?
- Pójdę się umyć.- stwierdziła po namyśle Jagoda głaszcząc Zosię po włosach.
- Hlip. - Perka pociągnęła nosem ale wypuściła kochankę. - Podasz mi telefon? Ustawię budzik.
- Tak.- odparła z uśmiechem artystka podając Zosi telefon i wstają, po czym pospiesznie ruszyła do łazienki, po drodze zrzucając z siebie resztki garderoby.
Zosia westchnęła ciężko na ten widok, ale pozwoliła zmęczeniu wziąć górę i unieruchomić ją na łóżku. Zrobiła swojemu nagiemu ciału zdjęcie i zabrała się za pisanie smsa.
“Postaram się z tobą złapać pod wieczór, a na wypadek gdyby się nie udało… “ Załączyła fotkę i wysłała. Szybko ustawiła alarm na stanowczo zbyt wczesną godzinę i przykryła się kocem. Musiała się przespać jeśli z jutrzejszej schadzki miało cokolwiek wyjść.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 09-10-2018, 11:31   #56
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
23 marca


Cokolwiek się Zosi śniło, było męczące i koszmarne. Szpetna twarz w lustrze, długie siwe włosy, pazury… przed czymś uciekała? Coś goniła? Unoszący się w górze kocioł? Świat z lotu ptaka… las przemykający pod nią. Perka z ulgą przyjęła dźwięk komórki, który wyrwał ją z tego koszmaru. Jagoda obok, nawet się nie poruszyła. Artystka spała golutka i spała mocno. Za oknami ledwie świtało.
Perka sięgnęła po telefon by wyłączyć budzik przecierając prz tym twarz. Od kiedy dokładnie ma sny? Do tego takie…. czyżby to bliskość Jagody? Zerknęła przy okazji czy Patryk odpisał i położyła się bez skrupułów na Wildze. Pocałowała ją namiętnie, pewnie chwytając twarz malarki w swoje dłonie.
- mmmrr…- wymruczała półprzytomnie Jagoda oddając pocałunek coraz bardziej pobudzona i rozbudzona. Lekko otworzyła oczy, potem znów je zamykając i w pełni oddając się pieszczocie.
A Patryk… oczywiście że odpisał.
- Pora wstać kochanie. - Zosia pocałowała czubek nosa Jagody i podniosła się z łóżka zgarniając swój telefon. - Musimy się jeszcze spakować.
- Nie możemy jeszcze poczekać?- zamarudziła dziewczyna.- Po co wstawać tak wcześnie?
- Bo powinnyśmy kiedyś dotrzeć na to bagno, jak się nie ruszę Duch nasika nam na łóżko i… - Perka zgarnęła świeżą bieliznę i spojrzała na Wilgę. - Miałam zły sen i muszę go z siebie zmyć.
- I potrzebujesz do tego wszystkiego mnie?- ziewnęła malarka nie mając wcale ochoty opuszczać łóżka.
- Ty musisz się jedynie spakować. - Zosia mrugnęła do Jagody. - Mogłabyś mi jeszcze spróbować poprawić poranek.
- Jaaak?- artystka usiadła ziewając i czochrając się po włosach.
- Mam kilka pomysłów… taniec nago, wylizanie mojego kwiatuszka, wymycie mnie… może nawet byłabym usatysfakcjonowana masażem moich piersi. - Zosia wyszczerzyła się, spojrzała na telefon i na odebraną wiadomość.
“ Ty chyba chcesz żebym cię porwał i zabrał ze sobą, co ?” odpisał Patryk, a tymczasem Jagoda podpełzła na czworaka do Perki i popchnęła ją na łóżko, po czym zaczęła lizać po brzuchu poniżej pępka w nadziei, że to skusi leżącą na łóżku kochankę do rozchylenia nóg.
Perka odłożyła telefon i ubrania, po czym rozchyliła szeroko nogi.
- Czyli opcja numer dwa? - Przeczesała wolną teraz dłonią włosy Wilgi.
- Mhmm..- język już wodził po podbrzuszu leniwie. Pochylona nad ofiarą artystka smakowała skórę coraz bliżej intymnego zakątka kochanki.
- Wspominałam, że uwielbiam twój język?
- Mmooże… trochę w tym całym natłoku wydarzeń, mogło mi to umknąć.- mruczała Jagoda zaczepnie muskając czubkiem języka intymny zakątek.
Perka zamruczała z zadowolenia i delikatnie docisnęła głowę kochanki do swojego łona. Języczek malarki sięgał głębiej i głębiej. Nie była to intensywna pieszczota. Pomrukując cicho Wilga bez pośpiechu i delikatnie smakowała kobiecość i płynne pożądanie leżącej na łóżku Zosi.
- Tak kochana… wspaniale. - Perka pojękiwała coraz głośniej. Biodra rudej czarownicy poruszały się odrobinę pogłębiając przyjemne doznania.
Coś tam mruknęła Wilga sięgając głębiej języczkiem i napierając twarzą. Skrupulatnie smakowała wilgotne i ciepłe wnętrze kochanki, jak speleolog dopiero co odkrytą jaskinię.
Perka wpatrywała się w poruszającą się twarz kochanki. Ruch czarnej czupryny, nosek zahaczający raz po raz o jej wrażliwy wzgórek. Doszła z cichym okrzykiem, podrywając nieznacznie biodra ku górze.
- Powiem że to twoja wina.- mruknęła w końcu wyraźnie Jagoda całując wrażliwy punkcik na łonie Zosi.
- C.. co jest moją winą? - Zosia pogładziła czarne włosy, uśmiechając się szeroko.
- Jeśli się spóźnimy i będą na nas złe… to powiem Świerdze i Rucie, że to twoja wina.- mruknęła Wilga wystawiając język.
- Dobrze, wezmę to na siebie. - Zosia pochyliła się i pocałowała Jagodę. - Planuję wziąć prysznic, a ty?
- A ja po tobie… bo nigdy nie wyjdziemy z tego pokoju.- stwierdziła z uśmiechem Wilga.
- W pewnym momencie Świerga wyważyłaby drzwi, zgwałciła nas, a potem zawlokła do auta. - Perka podniosła się i ruszyła do łazienki. Teraz ten dzień zapowiadał się dużo przyjemniej.
- A ty to mówisz jakby to było coś fajnego…- stwierdziła z nieśmiałym uśmiechem malarka.- Pewnie zauważyłaś ile ona wysiłku wkłada w samokontrolę. Co się stanie jeśli przestanie się kontrolować?
- Daję jej raz na jakiś czas się na sobie wyżyć. - Perka podeszła do drzwi łazienki. - Powinnam się szybko ogarnąć, spakuję się i wezmę Ducha na spacer.
- Dobrze, to ja biorę się do pakowania. - odparła wesoło Jagoda, choć bez entuzjazmu bo rannym ptaszkiem nie była.
- U Świergi zostaniemy nieco dłużej, czy urywamy się jak najszybciej? - zapytała na koniec.
- Z uwagi na moje przyzwyczajenia kąpielowe mamy dwie opcje, albo doczekać u Świergi do pełni i skorzystać z lokalnego źródła, albo zostać dwa lub trzy dni i udać się do Liszki. - Perka przyglądała się swojej przyjaciółce i temu jak pochyla się nad bagażami. Nie powinny kontynuować porannych zabaw… niestety. - Co byś wolała?
- Nie wiem. Nie wiem jak jest u Świergi i nie chcę nadużywać gościnności Liszki. - stwierdziła zakłopotana Jagoda nieświadomie kusząc gołą pupą. - Postarajmy się nie sprawić kłopotu, ani jednej ani drugiej. Może tak być?
- Mam się nie dobieraćdo ciebie by nie zakłócać ich spokoju twoimi okrzykami, czy nie dobierać do nich? - Perka mrugnęła do Jagody. - Na razie dotrzemy do Świergi i zobaczymy jakie ona tam w ogóle ma warunki, dobrze?
- A powstrzymasz się przed jednym i drugim? - spytała retorycznie malarka zerkając przez ramię na kochankę. Po czym dodała. - Ty tu jesteś doświadczoną podróżniczką. Dla mnie to pierwszy taki wypad od wielu wielu lat.
- Zależy mi by skorzystać z pełni w jakimś dogodnym i spokojnym miejscu, a potem możemy jechać ciurkiem non stop. - Zosia wzruszyła ramionami, a w ślad za nimi poszły jej nagie piersi. - A powstrzymać się… wiesz do tej pory jeździłam raczej sama. Pewnie bym dała radę, pomagając sobie w ten sposób. - Uniosła w górę dwa palce, którymi wczoraj się z sobą zabawiała.
- Pewnie masz rację. - zamyśliła się artystka i spytała. - Lepiej jeździć ci samej, czy w towarzystwie?
- To zależy od towarzystwa, ale z waszym jest mi bardzo dobrze. - Perka uśmiechnęła się. - Idę pod ten prysznic bo zaraz wparuje tutaj Świerga.
Zosia zostawiła otwarte drzwi i weszła do kabiny prysznicowej, odkręciła ciepłą wodę nie będąc pewną kiedy znowu uda się jej wziąć ciepły prysznic.

Kąpiel ta minęła spokojnie. A choć Jagodę kusiło dołączyć, to jednak okularnica się nie zdecydowała na to. Zapewne słusznie uznała, że nie ma co kusić losu, bo na prysznicu by się nie skończyło. Z tego powodu zamknęła drzwi na zamek, gdy przyszła jej kolej na skorzystanie z niego.
Zosia podsumowała to zagranie głośnym westchnieniem i szybko spakowała swoje rzeczy. Wybrała jeden z kompletów koronkowej bielizny i narzuciła na siebie luźną sukienkę.
Zgarnęła telefon i jeden z bagaży by wrzucić go do auta po ruszyła na spacer z Duchem. Schodząc zrobiła sobie zdjęcie i wysłała je do Patryka.
“Jak tam trasa?”
Na parterze jedyną znajomą twarzą była Świerga. Jej łakome spojrzenie pożądliwie wodziło po postaci Zosi. Nie tylko jej zresztą. Racząc się “Żywcem” siedziała przy stoliku w jadalni w luźnej flanelowej koszuli i mocno obcisłych jeansach. Była, do pojawienia się Zosi, obiektem męskich westchnień w tym lokalu.
Perka uśmiechnęła się do niej i pomachała, po czym wskazała na stojącego przy jej nodze Ducha.
Blondynka wstała i ruszyła w jej kierunku z uśmiechem zdobywczyni. Perka niemal czuła jej dłonie zdzierające sukienkę i sięgające pod bieliznę. Taaak… niewątpliwie Joanna obudziła się wygłodzona. Widać to było w jej ruchach i spojrzeniu.
- Nietypowy to strój na spacer z psem. Planujesz jakąś randkę w lesie ?- zagaiła popijając piwo.
- Tak z tobą. - Zosia chwyciła ją pod ramię, przyciskając swoją pierś do jej ręki. - A tak serio jadę z wami autem… i jakoś uznałam że spodnie mogą nie być wygodne. Chcesz przejść się ze mną i Duchem?
- Mogę. - rzekła spolegliwie Świerga ruszając z tulącą się do niej rudą czarownicą. - Posłałam Marylkę, by zatankowała wóz, ale nawet jeśli ruszymy teraz, to dotrzemy do mnie późną nocą.
- Możemy jeszcze gdzieś zrobić postój. W sumie nigdzie nam się nie spieszy, prawda? - Gdy wyszły z lokalu Zosia puściła luzem Ducha, wolała nie straszyć biednych klientów, biegającym po restauracji wilczurem.
- Nie wiem czy trafimy na kolejny taki lokal. Czeka nas koczowanie na dziko w lesie. - mruknęła Świerga przeciągając się leniwie. - I rzeczywiście… nie musimy się nigdzie spieszyć.
- Zdarzyło mi się sypiać na dziko i jakoś nie uważam by był to duży problem. - Perka wprowadziła je między drzewa i zatrzymała się, pozwalając się Duchowi wyszaleć. - Miałam nieprzyjemny sen… nie podoba mi się to, nie mam zwyczaju śnić.
- Sny to nie moja działka. W tej kwestii nie jestem w stanie pomóc. Co to był za sen? - zapytała Aśka na koniec.
- Paskudna twarz… siwe włosy. Jakieś latające kotły.. bieganie. Misz masz, który niepokoi i sprawia, że człowiek budzi się niewyspany. - Perka westchnęła ciężko, uważnie obserwując biegającego wilczura.
- I wczorajsza orgia w twoim pokoju nie ma z tym niewyspaniem nic wspólnego, co? - odparła ze złośliwym uśmieszkiem blondynka chowając dłonie w kieszeniach. - Ruta “pożyczyła” sobie kilka przepisów z ksiąg rodu Wilgi. Jeden z nich dotyczył sennej wędrówki.
- Od razu orgia… chciałam by Wilga się wyszalała. - Zosia wzruszyła ramionami. - I co powoduje ten przepis?
- Wejście dwóch osób w świat snu jednej z nich. I chyba tyle. Nie wiem jak można tego użyć w praktyce. - zadumała się blondynka.
- Sama powinnam przejrzeć te przepisy i uzupełnić swoją apteczkę. - Perka odwróciła wzrok od wilczura i uśmiechnęła się do Świergi. - A ty się wyspałaś?
- Z pewnością lepiej niż wy. - wzrok Aśki mimowolnie wodził po dekolcie Zosi.
- Mi się spało nieźle. Dziewczyny mnie wymęczyły. - Jakby potwierdzając swoje słowa Zosia ścisnęła jedną ze swoich piersi.
- Widać, widać…- mruknęła blondynka, a jej dłoń osunęła się w dół ściskając pośladek rudej czarownicy przez zwiewną sukienkę.
Zosia zamruczała z zadowolenia, przywierajac swoim ciałem do ciała blondynki.
- To co… wracamy, pakujemy się i jedziemy? - Uśmiechnęła się niewinnie do Świergi, delikatnie poruszając przy tym biodrami.
Nie otrzymała odpowiedzi werbalnej. Usta Joanny przylgnęły do jej warg w pocałunku, a druga z dłoni wślizgnęła się przez dekolt sukienki, by ścisnąć i masować jej pierś.
Zosia objęła wilczycę poddając się namiętnym pieszczotom. Tak bardzo lubiła drapieżność Aśki… i niby powinna rozładowywać jej napięcie. Sięgnęła dłońmi w dół by pochwycić pośladki Aśki i ścisnąć je mocno.
Joanna tymczasem zsunęła nieco na oślep część jej sukienki i odsłaniając prawą pierś w koronkowym biustonoszu. Na oślep, bo zajęta była pieszczeniem jej szyi i zajęta tą zabawa nie patrzyła gdzie sięga dłońmi.
Perka oderwała się na chwilę i odezwała się równie rozpalonym co rozbawionym głosem.
- Asiu powinnyśmy wracać i jechać. - Na przekór swoim słowom docisnęła biodra blondynki do własnych.
- Mhmm…- potwierdziła zakłopotana Świerga wyraźnie nie potrafiąca poradzić sobie z tym dylematem. Z jednej strony wiedziała, że jej kochanka ma rację. Z drugiej… również nie chciała przerwać tej zabawy. Tak więc, stała niezdecydowana miętosząc odsłoniętą pierś Perki.
- Mogę ci się oddać w aucie.. a nawet zapewnić ci nieco przyjemności. - Perka puściła jeden pośladków Świergi i pogładziła blond czuprynę. - Niech Marylka albo Jagoda poprowadzą.
- Taki był plan. - przypomniała sobie wilczyca nakrywając pierś kochanki materiałem sukienki.
- A jaki masz plan na zapewnianie mi przyjemności? - dodała zadziornie.
- Podobno mam zwinny języczek. - Perka pokazała go Świerdze, uśmiechając się przy tym. - Ale mogę też sobie czymś pomóc jeśli pozwolisz.
- Czym?- zapytała zaciekawiona Świerga.
- Tym. - Perka uniosła w górę dwa palce. - No może raczej… - Podniosła po kolei trzeci, czwarty.. i piąty palec, prezentując przed kochanką całą dłoń. - A jak by to było za mało, ja mam fajne ziółka, a Wilga przeurocze wibrujące urządzonko.
- Widzę że się dobrze przygotowałaś. Zemsta na Jagódce za wczorajszą niewolę? - odparła ze śmiechem wilczyca dodając. - Ruta wszystko rankiem wypaplała.
- Nie widzę powodu by się mścić na Wildze… lubię gdy spełnia swoje fantazje, a widok mnie dobierającej się do ciebie, na pewno sprawi jej frajdę. - Perka znów zrobiła niewinną minę opuszczając dłoń.
- Żartowałam z tą zemstą. - odparła Świerga z uśmiechem. - Może więc powinnam się tu szybko zająć tobą, skoro zamierzasz urozmaicić mi podróż.
Perka zaśmiała się.
- Lubię mieć mokro między nogami. - Przesunęła spojrzeniem po ciele wilczycy rozbierając ją wzrokiem. - Ale też chętnie oddam się w twoje ręce.
Świerga stanęła za Perką, jej ręce niczym węże wpełzły pod sukienkę dziewczyny. Jedna pochwyciła drapieżnie pierś, druga… wślizgnęła się pod majki docierając palcami do kobiecości. Ciało blondynki docisnęło się do rudzielca sięgając palcami głębiej i masując jej biust zaborczo.
- To… odrobinę mi pochlebia. Wygląda jakbyś miała na mnie ochotę. - Perka naparła swym kwiatem na palce kochanki. Jej własna dłoń ścisnęła wolną pierś i zaczęła ją miętosić.
- Dużo zrobiłaś żebym miała. - mruknęła Joanna całując ucho kochanki. Ściskała mocno pierś jakby chciała zerwać biustonosz ją więziący i brutalnie podbijała intymny zakątek Perki. Była brutalna i bezlitosna w pieszczotach, jakby chciała zniewolić kochankę.
- To tylko kiecka. - Perka oparła się mocno o piersi kochanki, czując jak jej własne kolana miękną. Lubiła te ataki Świergi gdyby tylko nie zostawiały na niej tylu śladów… - Mocniej śliczna.
- Ładna i zapraszająca do zabawy twym ciałem. - delikatnie ukąsiła szyję pochwyconej kochanki, ale jej dłoń drapieżnie ściskająca pierś i ta druga, wbijająca się raz po raz palcami w jej kwiatuszek.. tak delikatne już nie były.
- Cieszę się… że skorzystałaś z zaproszenia. - Perka jęknęła głośno dochodząc i nieco zawisła na ściskającej jej pierś dłoni.
- Muszę potrenować. Zdecydowanie za szybko pozwoliłam ci dojść.- mruknęła lubieżnie Świerga nadal mając dłonie pod ubraniem Zosi i nadal pieszcząc jej ciało, choć teraz zdecydowanie wolniej i delikatniej.
- Wiesz, że to oznaczałoby bycie delikatną? - Perka obejrzała się ponad ramieniem na kochankę i uśmiechnęła do niej.
- Potrafiłabym… czasem potrafię, jak się mnie nie prowokuje.- parsknęła ironicznie blondynka.
- Chyba nie potrafię nie prowokować. - Zosia również się zaśmiała. - Wracamy?
- Wracamy.- zgodziła się z nią blondynka oswobadzając ciało Zosi ze swych objęć.
Perka zachwiała się na własnych nogach. Świerga w jakiś nienaturalnie łatwy sposób doprowadzała ją do tego stanu. Stanęła twarzą do wilczycy i poprawiła piersi w staniku, a chwilę potem sukienkę.
- W aucie postaram się zrewanżować.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 12-10-2018, 08:54   #57
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
[justuj]Przy samochodzie już czekała Ruta z wesołym uśmieszkiem, w luźnej barwnej sukience, pod którą pewnie miała majtki jedynie (jeśli w ogóle coś miała) i mogła ściagnąć jednym ruchem głowy. Ot, typowy dla niej strój.
- Pójdę po bagaże.- rzekła Joanna ruszając do hoteliku, który był ich domem przez te kilka dni.
- Dobrze… zawołasz Wilgę? Poznosimy swoje rzeczy na zmianę. - Perka podeszła do Marylki i uśmiechnęła się. - Dzięki wielkie za zatankowanie.
- Nie ma sprawy. W końcu jedziemy w jednym wózku. Ciekawa przechadzka?- odparła Ruta zerkając w dekolt stroju Zosi.- Dziwny ciuszek na wędrówki po lesie, bardziej na randkę.
- Przechadzka orzeźwiająca. A co do stroju. Mam niewiele “normalnych” kiecek. - Perka zaśmiała się. Może skoro dziewczyny uważały, że to ciuch na randkę, powinna w nim pojechać na schadzkę z Patrykiem… jeśli do niej dojdzie. - Uznałam, że spodnie gdy mam was w aucie, będą niewygodne.
- No… masz nas cały czas. - odparła z uśmiechem Marylka siadając na masce wozu.- I jak to wykorzystasz? Jeszcze trochę a ci się znudzimy.
- Czyżby skończyły ci się pomysły na pieszczoty? - Perka oparła się ramionami o maskę samochodu, wypinając się w kierunku hotelu. Jej palce niby od niechcenia zaczęły bawić się sukienką Ruty.
- Ja prosta dziewcyna ze wsi jezdem panienko. Niewinna dziewica ze mnie… nie wiem so moszna pani suplikuje.- starała się seplenić Marylka udając, że nie rozumie sytuacji.
- Żeby wszystkie panienki i dziewice ze wsi były takie jak ty to miałabym dużo ciekawsze trasy. - Perka uszczypnęła przez sukienkę udo Ruty.
- Takie ładne czy takie bezpruderyjne? - zapytała zadziornie Marylka nachylając się ku czarownicy i bezczelnie zerkając w jej dekolt.
- Myślę, że najlepiej gdy obie te cechy idą w parze. - Perka przesunęła palcem z uda na biodro i dalej na pośladek Marylki patrząc czy ta ma coś pod sukienką.
- Nooo… tu muszę się zgodzić.- Ruta odchyliła nieco sukienkę i zerknęła na biust, dając macać swoje biodro i pozwalając Zosi potwierdzić swoje podejrzenia co do braku bielizny na jej ciele.
- Mamy pomysł by jednak jechać z przerwą i przenocować gdzieś na trasie. Co ty na to? - Perki palec zawędrował pomiędzy pośladki Marylki i zaczął się tam przesuwać, góra dół delikatnie wciskając materiał jej sukienki pomiędzy dwie krągłości.
- Co na to Świerga? To jej teren. Zna jakieś miłe miejsce na taką przerwę? - zapytała Ruta nie posuwając się w swoich działaniach dalej. Wszak były na parkingu przy ruchliwej szosie. Niemniej pozwalała kochance na te subtelne pieszczoty, mocniej wypinając tyłeczek.
- Powiedziała, że pewnie będzie to nocleg na dziko, a mi to nie przeszkadza. - Perka wzruszyła ramionami. Uszczypnęła pośladek Marylki i zabrała dłoń. - Przyznała mi rację, że nigdzie się nam nie spieszy.
- Lubię dzikie zabawy… Może zakończą się tak jak wczoraj? - odparła zalotnie Marylka, tymczasem do Opla wraz pakunkami zmierzały panny J. .Wilczyca oczywiście na przedzie.
- Kto wie… - Perka mrugnęła do Ruty po czym wyprostowała się i pomachała pozostałym dwóm czarownicom. Szybkim rzutem oka oceniła że co nieco jeszcze zostało na górze i ruszyła w stronę hotelu.
- To skoczę na górę i zgarnę resztę. - Uśmiechnęła się do Jagody ciekawa jej reakcji na sukienkę, którą miała na sobie.
- Ddobrze… ponoć ja na zmianę z Marylką mam prowadzić? - spytała lekko zarumieniona Wilga nie mogąc oderwać od Perki wzroku. Tymczasem Joanna wpuściła psa do samochodu i zaczęła omawiać trasę z Rutą.
- Obiecałam Asi, że jej wynagrodzę naszą wczorajszą orgię. - Zosia mrugnęła porozumiewawczo do Jagody by po chwili nachylić się do jej ucha. - Zostawisz mi na wierzchu wibrator?
- Co? Po co?- zapytała zaczerwieniona niczym burak Wilga, choć odpowiedzi były przecież oczywiste.
- Chcę zapewnić nieco rozrywek naszej wilczycy. - Perka odsunęła się cały czas się uśmiechając. - Idę na górę po resztę rzeczy.

Pomachała Jagodzie i weszła do hotelu. Wchodząc po schodach na górę zerknęła na swój telefon.
“ Mógłbym nie wytrzymać i wziąć cię przy świadkach
Do tego żartu mężczyzna dołączył zdjęcia krocza swych spodni z wyraźną “górką” mającą potwierdzać jego słowa. Ocena jej kreacji była więc jednoznacznie pozytywna.
“Kusi mnie by umówić się z tobą na schadzkę. Wieczorem zrobimy postój i mogłabym wyskoczyć pod pozorem zrobienia zakupów, tylko nie odjadę daleko.” Perka wysłała smsa i pokonała kilka ostatnich schodków biegiem. W pokoju upewniła się czy wszystko zabrały i czy ma na wierzchu torby lekarskiej swoją ulubioną maść. Kilka oddechów by nabrać sił na to co ją czekało w trasie i ruszyła z powrotem do swoich towarzyszek.

Te już czekały w samochodzie. Ruta z Jagodą z przodu, Świerga z tyłu.
- Aśka wspomniała o twoim koszmarze. Mogę ci przygotować eliksir, tylko musisz zdecydować z kim go zażyjesz. - rzekła promiennie Ruta, wilczyca dodała. - Tyle że do tej mikstury jest całkiem długa lista ostrzeżeń.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - zapytała smutno nieco zaniepokojona malarka.
- Wspominałam, że miałam zły sen i nawet poprawiałaś mi nastrój. - Perka uśmiechnęła się do Jagody i rzuciła resztę pakunków na pakę, po czym upewniwszy się, że Duch ma miejsce dla siebie, zamknęła auto. - No to wszystko. Jakie są ostrzeżenia?
- Nie wchodzić samej. Nie poddawać się żądzom i lękom, nie pozwolić sobie na utratę kontroli. W krainie swoich snów jesteś demiurgiem, ale takim niezupełnie… mającym kontrolę nad tym co robisz.- wyjaśniła szybko Świerga.
- Nie poddawać się żądzom i lękom… - Perka powtórzyła fragment, który budził w niej największe wątpliwości. Z kim powinna tam wejść? Czuła że opanowanie Joanny mogłoby jej najbardziej pomóc, choć wolałaby by wilczyca nie zobaczyła części rzeczy. - Dobrze zastanowię się.
- Generalnie sny są tylną furtką do krainy bogów i pozwalają zobaczyć to co było, jest i będzie. Znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. Ale też są krainą pełną mniej lub bardziej oczywistych pułapek. - dodała spokojnie Joanna nieświadoma rozterek przyjaciółki.
- Yhym, ale chciałabyś się znaleźć w świecie, gdzie górę mogą wziąć moje żądze? - Perka mrugnęła do wilczycy i usadowiła się na tylnym siedzeniu.
- Wolałabym nie wchodzić w świat snu bez powodu. - wyjaśniła blondynka sadowiąc się obok Zosi. - Nie tylko żądze mogą tam wziąć górę, ale i twoje lęki, żale… koszmary.
- Chyba na to liczymy prawda? - Perka pochyliła się ocierając się o ciało Asi i zamykając za nią drzwi auta. - Na to, że dowiemy się o co chodzi w tych koszmarach.
- To jest ryzykowne… - dłoń Joanny śmiało sięgnęła pod sukienkę zaciskając dłoń na piersi Joanny. - Wedle opisu tylko potężne i doświadczone czarownice winny próbować tego eliksiru.
Samochód kierowany dłońmi Ruty ruszył z miejsca. Perka natomiast cały czas pochylając się nad Aśką sięgnęła do rozporka jej spodni by uwolnić czarownicę z niewygodnego elementu garderoby.
- My mamy już na pewno nieco doświadczenia. - Sprawne palce szybko rozpięły guzik i zamek. - Uniesiesz swoją zgrabną pupę?
- Tak.- trudno było stwierdzić na co była to odpowiedź. Na kwestię doświadczenia czy spodni? A może na obie? Tak czy siak, pośladki Joanny uniosły się, by dać Zosi pełny dostęp.
Perka sprawnym ruchem zdjęła spodnie razem z majtkami Świergi.
- Mogę poprosić Liszkę by zajrzała tam ze mną gdy już do niej dotrzemy, ale to jeszcze kilka dni. - Palce Zosi sięgnęły do kwiatuszka kochanki i zaczęły go delikatnie drażnić przesuwając się po jego zewnętrznej części.
- To ma jakiś… sens. - pisnęła cichutko pobudzana Świerga, zaciskając mocno dłoń na pochwyconej krągłości Perki.
- Yhym… - Zosia zamruczała z zadowolenia i zanurzyła palce we wnętrzu kochanki. Rozejrzała się po tylnej kanapie upewniając się czy Wilga zostawiła jej gdzieś wibrator. Zabawka leżała w zasięgu jej dłoni. Malarka spełniła jej polecenia, a sama Zosia poczuła usta kochanki całujące zachłannie jej szyję. Perka odchyliła głowę eksponując swoją szyję na pocałunki, a sama sięgnęła po zabawkę by po chwili włączyć ją i wsunąć w miejsce swoich palców.
Świerga pisnęła cichutko czując obecność zabawki w sobie i wtuliła twarz w szyję kochanki drżąc od pieszczot. Jej ciało wychodziło naprzeciw intruzowi, a jej dłoń zaciskała się na pochwyconej piersi wbijając lekko pazury.
Perka zaczęła poruszać zabawką atakując wnętrze kochanki. Musiała dobrze nawilżyć wibrator nim przejdą do konkretniejszej zabawy.
- Auć… chcesz mi uszkodzić piersi? - Perka delikatnie kąsnęła szyję Aśki.
- Gdybym chciała… to by to… zrobiła. - warknęła wilczyca, ugniatając pochwyconą krągłość i z jękiem poddając się dotykowi kochanki.
- No tak. - Zosia puściła wibrator pozostawiając go we wnętrzu kochanki i sięgnęła obiema dłońmi do jej koszuli by odnaleźć krągłości blondynki. Zsunęła ubranie, rzucając je na bok, a po chwili dorzuciła do niego stanik Aśki. Ustami przywarła do jednej z piersi. Jedna z jej dłoni sięgnęła do drugiej krągłości podczas gdy druga znów zaczęła poruszać wibratorem.
Pieszczona tak Asia dumnie wyprężyła się poddając tej pieszczocie. Jej drżące ciało wygięło się w łuk ku rozkoszy zerkających na nie wiedźm z przodu samochodu. Świerga ulegle poddawała się dotykowi Zosi nie mając sił na “kontratak”.
- Podsuń się na krawędź fotela. - Perka szepnęła wprost do ucha Aśki wysuwając wibrator z jej kwiatuszka i sprawdzając czy zabawka jest już mokra.
-Mhmm - blondynka posłusznie spełniła polecenie kochanki, gdy ta upewniała się że wszystko jest już gotowe. I zabawka i wilczyca.
Perka przyłożyła wibrator do tylnego otworka Asi i wsunęła go pewnym ruchem. Skoro miała się odwdzięczyć za poprzednia noc uznała, że wilczyca powinna posmakować tego co ona i Marylka. Gwałtowna napaść przełożyła się na głośne jęki kochanki. Ciało Świergi przyjęło intruza z wyraźnie słyszalnym mlaśnięciem i poddało się atakom prężąc zmysłowo. Perka była coraz ciekawsza co na temat tych ich igraszek myślą Ruta i Wilga, ale chwilowo musiała się skupić na zaspokojeniu swojej kochanki. Pomogła sobie drugą dłonią i podczas gdy poruszała wibratorem w pupie Aśki, zanurzyła wolne palce w jej kwiecie atakując go mocno.
A Świerga robiła się coraz głośniejsza wijąc się jak piskorz i prężąc energicznie. Dobrze że ruch na drodze nie był intensywny, gdyż coraz lepiej było widać co się działo z tyłu samochodu. Na twarzach pozostałych czarownic zaś Perka dostrzegła dowody tego, że były świadome i obserwowały ich figle. Rumieniec na uszach i policzkach Jagody, ironiczny uśmieszek u Ruty. Zosia uśmiechnęła się. Zamierzała zapewnić im tą rozrywkę aż do postoju. Wsunęła kolejny palec nazbyt swiadoma tego, że tylko kciuk dzieli ją od tego by zaatakować wilczycę całą dłonią. Świerga dyszała i pojękiwała dzikim spojrzeniem obrzucając swoją “oprawczynię”. Aż w końcu doszła z głośnym jękiem, a następnie próbowała się rzucić na Perkę by przejąć kontrolę nad sytuacją. Perka skorzystała z tego że była ponad wilczycą i wskoczyła jej na kolana pozostawiając wibrator w pupie kochanki.
- Ja się tobą zajmuję w trasie kochana. - Objęła ją mocno, dociskając swoje ciało do ciała Aśki.

Polana ukryta głęboko w mazurskim lesie.


Świerga ją znała i wybrała na postój. Były z dala od cywilizacji, gdyż.. słońce powoli zaczęło zachodzić i nigdzie by nie zdążyły dojechać. Joanna wspomniała o jakiejś wsi w pobliżu. Mąciwody… Międzywodzie? Coś w tym rodzaju. Jednak miała to być zwykła biedna mazurska wioska, bez hotelu czy nawet porządnej knajpy. Dlatego rozbiły namioty tutaj, wśród głuszy. Kolejnym przystankiem miała być już chatynka wilczycy.

Zosia raz po raz się przeciągała. Dręczenie Aśki podczas trasu porządnie ją wymęczyło, czuła niemalże na rękach będzie miała zakwasy. W przerwach od pracy sprawdziła w pobliżu jakiej wsi się zatrzymały i dała cynk Patrykowi uprzedzając go, że może nie udać się jej wyrwać. W końcu jednak trzeba było wykonać jakąś próbę.
- Podskoczyłabym do wsi do sklepu. - Spojrzała na pozostałe czarownice czekając na ich reakcje.
- Po co? I jest już ciemno… sklep dawno zamknięty.- zdziwiła się Joanna przekreślając tymi słowami nadzieje Perki.
- Nie wierzę, że w tej wiosce nie ma całodobowego monopola, a jeśli nawet podskoczę dalej. Nasz prowiant jest na wyczerpaniu. - Perka wzruszyła ramionami starając się ukryć rozczarowanie.
- Nie jest chyba aż tak źle.- mruknęła Joanna nie dając za wygranę, choć pojawiły się szczeliny niezdecydowania.
- Może pojedziemy we dwie. Tak będzie chyba bezpieczniej, a ja z chęcią odwiedzę monopolowy. Bo te zapasy to nam się skończyły.- wtrąciła Ruta nieco pomagając i nieco.. przeszkadzając.
- Jasne, a potem będę cię szukała po chłopskich chatach. - Perka westchnęła udając, że rezygnuje z pomysłu i powróciła do przenoszenia rzeczy z auta do namiotu. - Jak pojadę sama zajmie mi to chwilę.
- Nie jeśli będziesz mnie trzymała blisko siebie.- odparła niewinnie Marylka nie zdając sobie sprawy, co narobiła. Jagoda ruszyła by pomóc Zosi w szykowanie namiotu na noc, a Świerga zabrała się za rozpalanie ogniska.
- Wtedy dopiero nam to długo zajmie. - Perka spojrzała na Rutę lubieżnie zawieszając wzrok na jej sukience, która jak już sprawdziła nie kryła bielizny.
- Ale przynajmniej się nie zgubimy.- odparła figlarnie pupa Marylki kręcąc się zalotnie, bo górne partie ciała dziewczyny zanurkowały w namiocie pozostałych czarownic, by rozkładać śpiwory.
- Mam gps i tak bym się nie zgubiła. - Perka wrzuciła swoje rzeczy do namiotu i sama zabrała się za rozwijanie śpiworów kryjąc w ten sposób nieco rozczarowaną minę. Wychodziło na to, że z jej schadzki raczej nic nie wyjdzie i musiała przyznać, że było jej z tego powodu potwornie przykro. Wzięła głęboki oddech i przywróciła na twarz uśmiech. - No dobra, jak mam się gdzieś tłuc na długo mogę nie jechać.
- Rano pojedziemy razem… prowiant nie ucieknie. - pocieszyła ją Jagoda źle interpretując jej zmartwienie, które słyszała w tonie głosu.
- Tia… wiesz raz na jakiś czas samotna trasa by mi nie zaszkodziła. - Perka uśmiechnęła się ciepło do Wilgi i ruszyła do auta sprawdzić co im zostało. Posiłek trzeba było zrobić niezależnie od tego czy miała na niego ochotę czy nie.
Zaś Jagoda poszła do Świergi, by się z nią rozmówić. Blondynka wyraźnie sarkała i nie zgadzała się na ciche argumenty okularnicy. Najwyraźniej malarka próbowała jej wyjaśnić, że Zosia powinna jednak pojechać sama. Zosia skorzystała z okazji by zerknąć na telefon i rzucić jakąś przekąskę Duchowi. Wzięła z paki resztki prowiantu i garnki po czym zabrała się za ogarnianie posiłku.
“Będę czekał w samochodzie. Nie ma tu gdzie się zatrzymać.” Poza tym odpisem Patryk podał namiary, gdzie ma zamierza się pojawić.
- Jak skończysz… myślę, że… możesz pojechać, aby się przewietrzyć. Może rzeczywiście za długo trzymamy się razem.- oceniła blondynka poddając się pewnie żarliwej argumentacji Jagody.
Perka pokazała jej język.
- Przez ciebie mam na ręce zakwasy. Muszę kiedyś zregenerować siły, wiesz? - Zosia z całych sił starała się ukryć ulgę.
- Mogłabyś nie męczyć Jagody jedną noc, lub oddać ją nam na przechowanie.- odparła ironicznie wilczyca uśmiechając się lubieżnie, wzbudzając lekki przerażenie malarki.
- Zdarza mi się z Jagodą po prostu spać, wiesz? - Perka parsknęła wrzucajac do zawieszonego nad ogniskiem garnka składniki na obiad. - Wczoraj spędziłam tak prawie cały dzień.
- To musi ci się zdarzać bardzo rzadko.- odparła z ironicznym uśmiechem Joanna.- Tylko sypianie.
- Odezwała się cnotka… prawie wszystkie nosimy zadrapania po jej pazurkach na ciele .- dołączyła do rozmowy Marylka zaglądając do garnka i pytając.- Może więcej pietruszki?
- Same mnie wciągacie.- broniła się wilczyca.
- Same…- parodiowała jej ton Ruta.- .. taka silna i potężna czarownica, nie potrafi odpędzić od zalotnic, co? Jakby nie chciała to by nikt jej nie zaciągnął do łóżka. -
Wywołała tymi słowami zaczerwienie i zawstydzenie Świergi, wyglądającej teraz równie niewinnie jak… Jagoda.
Perka zgodnie z sugestią dodała pietruszki i przygotowała kolejny garnek z ziemniakami.
- Prawda jest taka, że wszystkie się wzajemnie nakręcamy. - Zestawiła z rusztu gulasz i ustawiła w jego miejscu dodatki.
- No... trochę tak.- mruknęła bardzo cicho Świerga zerkając na dwie “sprawczynie” owego nakręcania, Marylkę i Zosię.
- A ty kusisz strasznie. - Perka mrugnęła do Joanny. - Dobra powinno być gotowe.
- No to bierzmy się za jedzenie.- zaproponowała Jagoda, dla której ta rozmowa była lekko krępująca.
Perka nałożyła wszystkim i już ze smakiem zabrała się za jedzenia. Wizja spotkania z Patrykiem bardzo poprawiła jej apetyt. Dalsza rozmowa zeszła na siedzibę Świergi. Wedle słów blondynki była ona pustelnią. Starą leśniczówką, z drewanianych bali obrośniętych mchem i porostami. Nie było kanalizacji, tylko wychodek. Ale prąd przynajmniej był i telewizja. Natomiast kąpiel tylko w pobliskim stawie… lub w źródełku, parę kilometrów dalej.
Perka szczerze ucieszyła się na myśl o źródle. Niby do pełni jeszcze był kawałek czasu ale i tak uwielbiała tą świeżą wybijającą z ziemi wodę. Zaproponowała listę zakupów w tym składniki na grzaniec, bo jeziornych kąpielach mógł się im przydać, szczególnie jeśli wkruszy do środka nieco lubczyku. Pomogła dziewczynom nieco ogarnąć po posiłku i załadowała się do auta obiecując, że zajrzy do monopolowego jak jeszcze będzie jakiś czynny. Pożegnały ją i poczekały aż odjedzie machając je dłońmi na pożegnanie. Patryk… zaś czekał już od godziny na nią.

Schadzka


Zosia dojechała we wskazane miejsce jak najszybciej się dało. Wysiadając z auta czuła już, że jest jest potwornie mokro, a ciało aż drży ze zniecierpliwienia.
Patryk już tam stał przy swoim samochodzie uśmiechając się ciepło, gdy zobaczył że nadchodziła.
- Czuję się jak nastolatek wymykający się rodzicom na schadzkę.- rzekł na powitanie.
- Ja też. - Perka podeszła do mężczyzny i objęła go mocno. - Co gorsza nie mam dużo czasu bo pojechałam się tylko “przewietrzyć”.
- Więc naprawdę się wymykamy.- zaśmiał się cicho tuląc kochankę i wodząc delikatnie po jej pupie. To było miłe… ale czy Zosia miała na to czas?
- Tak. Obawiam się, że powinniśmy sobie ustawić jakiś budzik… kwadrans? 20 minut? - Delikatnie odsunęła się od mężczyzny i sięgnęła dłońmi w dół do jego spodni by jak najszybciej pozbawić Patryka tej części garderoby.
- Kto cię tak trzyma krótko? - zażartował Patryk, gdy ona odsłoniła twardy już dowód jego pożądania. Jego wzrok wodził po kochance również spragniony jej nagości.
- Mam powiedzieć dziewczynom, że pojechałam na schadzkę z tobą i gdy one ogarniały obozowisko ja zabawiałam się w najlepsze? - Perka ujęła oręż kochanka w dłonie czując jak jego ciepło przyjemnie ogrzewa jej palce.
- No… nie wypada…- Patryk jęknął czując palce dziewczyny na swym delikatnym organie. Na fleciku… może bardziej dużej piszczałce.Przyjemnie było czuć pod palcami jego miękkość i sprężystość. I mieć świadomość, że jest się powodem jego twardości.
- Weź mnie… nie chcę tracić ani chwili. - Zosia przysunęła się starając się nie ubrudzić sukienki i pocałowała kochanka namiętnie. Wilgoć na majtkach była w stanie wyjaśnić, ale spermy na ubraniu już raczej nie. - Chcę ciebie… ta głupia przerwa jest już zbyt długa.
- Dosiądziesz mnie w samochodzie?- zaproponował podnieconym głosem jej kochanek również tracąc nad sobą kontrolę.- Czy… jak to mamy zrobić?
- Mogę się oprzeć o maskę, mogę cię dosiąść… tylko chcę cię poczuć w sobie. - Zosia ścisnęła mocniej pochwycony oręż kochanka, dając mu wyraźnie znak że powinien się pospieszyć.
- Oprzyyj... się... będzie… szybciej.- jęknął pobudzany jej kochanek.
Perka niechętnie puściła Patryka i oparła się o chłodną karoserię wypinając się w stronę kochanka. Mężczyzna podwinął sukienkę i zdarł majtki do kolan. Po czym posiadł Zosię, mocnym ruchem bioder. Żądło kochanka z głośnym mlaśnięciem wbiło się w jej kwiatuszek.
I wtedy Perka zdała sobie sprawę, że kochają się w pobliżu wsi na poboczu drogi. Co prawda późną nocą... ale i w nocy samochody jeżdżą. Było już jednak za późno na zmianę miejsca. Patryk chwycił ją za biodra i szturmował jej intymność mocnymi ruchami własnych bioder.
Pozostało im zrobić to jak najszybciej by zmniejszyć ryzyko bycia zauważonym.
- Mocno Patryk… weź mnie tak mocno jak obiecywałeś. - Wyjęczała głośno, pozwalając by jej głos poniósł się po pobliskim lesie.
Nie zdziwiło więc jej zwiększenie tempa i mocniejsze napieranie kochanka na jej cialo. Patryk brał ją w sposób intensywny, zwierzęcy niemal… bez delikatności i bez czułości. Było to czyste pożądanie. Intensywne i drapieżne. Zosia czuła jak jej kochanek ją podbija, była jego zdobyczą, niewolnicą, była wcieleniem jego żądzy i pospiesznie dążył do swojego spełnienia. Intensywność doznań sprawiła, że prawie położyła się na masce, czując jak jej biodra dociskane są do karoserii auta. Jeszcze tylko trochę… Było jej tak dobrze. W końcu brał ją ten właściwy facet. Była w stanie niemal rozpoznać każdy karbek na jego broni.
- Jeszcze trochę… - Wyjęczała zaciskając dłonie w pięści.
- Jeszczeeee.. więceej…- dyszał kochanek z każdym ruchem bioder posuwając jej ciałem po masce wozu. Perka czuła jak jej piersi ocierały się o nią. A potem był odgłos jadącego pojazdu… znaleźli się w jego światłach. Patryk jednak nie przerwał podboju, a samochód przyspieszył omijając ich. Pewnie kochankowie właśnie kogoś zgorszyli.
Perka widząc światła przesuwające się po jej ciele doszła od nadmiaru wrażeń. Krzyknęła głośno dobijając biodrami do kochanka. A po kilku ruchach bioder, poczuła jak Patryk również oddaje jej swój trybut dochodząc do szczytu. Z głośnym jękiem osunął się na kochankę, tuląc jej ciało do siebie i do maski swojego wozu.
- Chyba… o mały włos nie spowodowaliśmy wypadku. - Uśmiechnęła się ponad ramieniem do kochanka i pocałowała go w policzek.
- Straszne… co teraz? Dasz się porwać?- zapytał z uśmiechem Patryk.
- Wiesz, że nie mogę. - Perka poruszyła delikatnie pupą ocierając się o biodra mężczyzny. - Może… mogłabym jeszcze raz gdybyś miał siły.
- Mam… wykrzesam z siebie.- mruknął dumnie kochanek. Choć niewątpliwie potrzebował odrobinę pomocy od Zosi.
- Schowamy się w aucie? Chętnie zdjęłabym to z siebie.- Zosia odchyliła rękaw sukienki odsłaniając koronkowy stanik.
- Dobrze… - jej kochanek opuścił jej ciało, nadal spragnione jego twardej obecności.
Perka pociągnęła go do środka, zgarniając swoje majtki i wciskajac je mężczyźnie do kieszeni. Usadowiła go na miejscu pasażera odsuwając go maksymalnie do tyłu i sama skorzystała z jego kolan.
- Po tej całej wyprawie wyjeżdżamy gdzieś razem. - Zdjęła przez głowę sukienkę, odsłaniając koronkowy stanik, który był na tyle wykrojony, ze ledwo zasłaniał sztywne szczyty jej piersi.
- Gdzie? - zapytał Patryk, choć jego dłonie były zajęte bardziej podwijaniem jej stanika i chwytaniem za jej piersi, by je ściskać i miętosić zachłannie. Ocierając się biodrami o dumę kochanka, Perka przekonywała się że odzyskuje on siły dość szybko. Perka rzuciła sukienkę na miejsce kierowcy i po chwili dorzuciła do niej swój stanik. Zupełnie naga ściągnęła z Patryka koszulkę by docisnąć swoje piersi do jego torsu.
- Jakiś domek… może być niedaleko stadniny byś nie panikował.. ale z dala od ludzi. Ty, ja, kominek i dużo seksu. - Uwięziła między ich ciałami powracającą do formy męskość i unosząc się góra/dół zaczęła ją stymulować. - Pamiętasz? Seks na podłodze, pod prysznicem, na łóżku, na wersalce… na werandzie… na molo jeśli będzie nad jeziorem.
- Znudzę ci się… szybko.- zażartował Patryk, a jego dłonie zacisnęły się na krągłościach jej piersi. Jeszcze kilka ruchów i poczuła to. Twardy konar jego męskości znów był gotów do wykorzystania w jej czarach.
Perka sięgnęła do boku fotela i doprowadziła go do pozycji leżącej.
- Głuptas. - Przesunęła się na kolanach do przodu i wycelowała męskość kochanka między swoje pośladki. Przesunęła jego czubkiem pomiędzy dwoma rozpalonymi półkulami, zahaczając o swój tylny otworek. - Jak miałbyś mi się znudzić?
- Nie wiem…- mruknął cicho mężczyzna i zastanowił się.- Nie jestem za bardzo pomysłowy w łóżku?
- Chyba już to słyszałam… - Perka nabiła się na kochanka, od razu usadzając swoją pupę na jego biodrach. Jęknęła głośno z rozkoszy czując znajomą obecność w swoim ciasnym wnętrzu. - Pamiętasz nasz pierwszy raz w kuchni u Jagody…. myślę, że jesteś wystarczająco pomysłowy. - Pocałowała Patryka i zaczęła go ujeżdżać, na razie powoli ciesząc się tym na co tak długo czekała. Obecność kochanka przechodziła błyskawicą przez jej ciało, tym bardziej że do doznań płynących z pośladków dochodziły wywołujące przyjemność dłonie Patryka, które pochwyciły piersi Zosi masując je i ściskając lekko.
- Nie dorównam tobie… w pomysłooowości.- szepnął podnieconym głosem jej kochanek wpatrując się w nagą kochankę.- Nie mogę… się doczekać... tego wspólnego... wypadu.
- T...tak. - Zosia przyspieszyła ruchy mimo delikatnych protestów własnego ciała. Chciała go, chciała go mieć całego. - Patryk… - Jęknęła głośno i odchyliła się do tyłu opierając się o deskę rozdzielczą. Czuła jak do dłoni dołączają usta kochanka, pieszczące jej biust w rytm jej ruchów na wieży miłosnej mężczyzny przeszywającego jej ciało rozkoszą. Czuła też coś… mrocznego, coś złego… coś strasznego. Coś czającego się na granicy jej świadomości. Coś wywołującego lęk, acz trudnego do sprecyzowania. Skazę na idealnym obrazie.
Nie chciała… nie chciała by coś psuło jej ten moment, na który tyle czekała. Objęła Patryka mocno i szepnęła mu do ucha.
- Ja… chyba chcę byś mnie wziął… brutalnie.
Patryk chwycił ją mocno za biodra i przyspieszył tempa sprawiając że biust podskakiwał niemal. Było to gwałtowne tempo, bardzo intensywne i bardzo bolesne. Mrok nie znikał jednak, choć pozostawał tylko drobną zadrą… czymś co psuło niemal idealny obraz.
Niemniej tak szybkie i mocne figle odbiły się na możliwościach kochanka którego eksplozja zbliżała się szybko.
Perka spojrzała na świat duchów gdy kochanek przejął inicjatywę. Sama była blisko, ale nie chciała by coś psuło ten moment. Czarownica rozejrzała się i… dostrzegła jeden wielki mrok nocy. Nic wokół nie było, żadnego ducha, żadnej nadnaturalnej istoty… ale zadra w duszy jej nadal tkwiła. Niemniej i ten lęk zagłuszyła rozkosz, gdy oboje dotarli na szczyt.
Perka krzyknęła głośno, przywierając mocno do ciała kochanka. Czym była ta zadra? Odrobinę zła zaczęła całować Patryka.
Lęk powoli odchodził, zajęta całowaniem mężczyzny Zosia rozkoszowała się sytuacją. Właściwie nie wiedziała co się stało, ale im dłużej okazywali sobie czułość, tym lepiej się czuła. A i mężczyzna lubił ten przejaw miłości między nimi całując delikatnie jej usta.
Perka niechętnie przerwała pocałunek, cały czas przytulając się do kochanka. Nie wiedziała co się dzieje. Nie rozumiała tych obaw… czemu zniknęły? Czemu jego dotyk pomagał? Pogładziła policzek Patryka wpatrujac się w jego oczy jakby tam mogła znaleźć wyjaśnienie.
- Powinnam jechać. - Wyszeptała w końcu niechętnie.
- A musisz ? Nadal mogę cię porwać. - stwierdził czule Patryk całując policzek kochanki.
- Zostawiłam dziewczyny bez auta no i… wiesz co “te” studentki zrobiłyby z naszą niewinną Jagódką? - Perka zaśmiała się i pocałował czule czoło Patryka.
- Nie wiem. - odpowiedział szczerze, bo i też fantazja i wyobraźnia mężczyzny były solidnie ugruntowane w ziemi. Toteż nie potrafił sobie wyobrazić co takiego “strasznego” mogło stać się malarce.
Perka przytuliła mężczyznę i przysunęła się do jego ucha.
- Mogłyby ją przekonać do wspólnych pieszczot. Wsunąć paluszki w ten jej niewinny kwiatuszek, a może nawet pomiędzy te zgrabne pośladki? Może namówiły by ją do wspólnych igraszek z jakimś mężczyzną? Słyszałeś Marylkę… jej wyobraźnia nie jest dużo uboższa od mojej. - Polizała płatek jego ucha, jeszcze przez chwilę ciesząc się bliskością kochanka.
- Jagódka by się spietrała, to niewiniątko. - odparł ze śmiechem jej ukochany, acz sama Zosia poczuła jego reakcję poniżej pasa. Jej opowiastki działały mu na “ wyobraźnię”.
- Ale jak tu się opierać gdy dwie kobiety pieszczą cię. Jedna dotyka piersi, druga zanurza palce w kwiecie. - Szeptała dalej ciesząc się reakcją mężczyzny.
- Ale… skąd wiesz… że tak się stanie. - mruczał pobudzany jej słowami kochanek, zaczynając wodzić ustami po jej obojczyku i delikatnie ugniatać palcami sprężystą pierś.
- To tylko takie ryzyko jeśli nie wrócę. - Perka zamruczała, a miała się zbierać z powrotem! - Patryk… mam malutki dylemat.
- Jaki dylemat? - kochanek popchnał do tyłu, by ustami objąć twardy karmelek zdobiący jej prawą pierś i przyssać się do niego zachłannie.
- Powinnam wracać, a…. mam ochotę na jeszcze jedną rundę. - Jęknęła głośno i naparła biodrami na kochanka.
- Ja jestem za jeszcze jedną. - mruczał Patryk zachłannie całując i liżąc krągłą pierś dziewczyny. Coraz bardziej spragniony jej wdzięków.
- M… może taki szybki numerek? - Zadrżała dociskając do siebie głowę głowę Patryka do swojego ciała. - Taki szybki ale mocny?
- Dobrze, ale to ty siedzisz… na mnie. Nadaj tempo. - szepnął delikatnie kąsając drżącą pierś Perki.
Zosia nadal utrzymując oręż kochanka między swymi pośladkami zaczęła się poruszać. Od razu szybko i bardzo gwałtownie. Zaparła się dłońmi na zaparowanych szybach auta czując pod palcami przyjemny, orzeźwiający chłód. Ból i rozkosz wypełniły jej ciało gdy coraz mocniej atakowała ciało kochanka. Jak najwięcej, jak najintensywniej, aż do zatracenia. Sięgnęła jedną dłonią do swojego kwiatuszka, drugą zapierając się mocniej na przedniej szybie.
- Patryk… Patryk… - Jęcząc przymknęła oczy i zanurzyła palce we własnej kobiecości.
Gdzieś tam znów pojawiła się ta gorzka zadra, gdy Zosia unosiła się i opadała pupą na twardy dowód pożądania kochanka, pieszcząc własne ciała palcami i rozkoszując pieszczotą jego ust na swych poruszających się energicznie piersiach. Ból i rozkosz były jednak zbyt silne, by mogła zwrócić na nie uwagę dążąc do gwałtownego spełnienia. A była coraz bliżej.
Wydobyła palce ze swojego kwiatu i dłonią ubrudzoną w ich wspólnych sokach przyciągnęła do swojej twarzy twarz kochanka całując go namiętnie i uciszając w ten sposób okrzyk, który chciał się wyrwać z jej ust gdy doszła intensywnie. I całując go poczuła w sobie… wilgoć, tym razem świadczącą, że i on dotarł na szczyt oddając trybut do jej perwersyjnej norki rozkoszy.
Przez chwilę poruszała się jeszcze tuląc go i całując, aż w końcu oderwała się od kochanka.
- Będę uciekać. - Wyszeptała, podnosząc się i wypuszczając go ze swego wnętrza i zalewając tym samym tapicerkę fotela i dywanik. Chciała by ją zatrzymał, by związał ją i wywiózł gdzieś ale nie powinna mu tego mówić. Zamiast tego pocałowała go po raz kolejny. - Może… uda nam się złapać, gdy będziesz wracał z Wawy.
- Zadzwonię…- obiecał cicho Patryk przyglądając się rozpalonym wzrokiem kochance.
Perka sięgnęła po swój stanik i sukienkę i założyła je nie schodząc z kolan mężczyzny. Już ubrana nachyliła się do jego ucha.
- Majtki ci zostawiam. - Pocałowała jego policzek i uśmiechając się otworzyła drzwi. Zadrżała czując jak do samochodu wpadło zimne nocne powietrze.

Było późno. Było strasznie późno. Ciemność utalała drogę jak grobowy całun. Na niebie było gwiazd nie było księżyca. Pewnie wszystko zasnuły chmury. Zosia zorientowała się, że na zapadłej wsi żaden sklep nie jest otwarty tak późno. Było późno, bo ona… przesadziła z figlami z Patrykiem.
Do obozu dojechała, gdy już było w nim cicho. Nad bezpieczeństwem dwóch namiotów czekał Duch drzemiąc przy wygaszonym ale jeszcze promieniującym resztkami ciepła ognisku. Zosia obmyła się wodą z butelki i weszła do swojego namiotu w przedsionku zdejmując pogniecioną sukienkę. Nieduża “gąsienica” w kokonie śpiwora pochrapywała cichutko. Jagoda smacznie spała w namiocie.
Perka zdjęła stanik i zupełnie naga wcisnęła się do śpiwora przyjaciółki. Mocno wtuliła się w nią by też usnąć, ogrzewana znajomym ciałem.
Sen nadszedł szybko do obolałego ciała Zosi… sen nieprzyjemny acz trzymający w żelaznym uścisku. Biegła a może ścigała, oddychała chrapliwe przedzierając się przez wymarły las otulany szarym duszącym oparem. Czasami widziała go z powietrza, czasami z ziemi… czasami słyszała świst nad sobą, czasami wycie…. cały czas czuła się ścigana przez coś ze świecącymi złowrogo oczami.
I miała wrażenie, że owo coś jest coraz bliżej… otwiera usta pełne rekinich zębów w radosnym uśmiechu. Patrzy na nią spomiędzy cieni drzew i coś mówi. I… Zosia obudziła się gwałtownie, łapiąc głośno powietrze i pokryta potem. Sama. Jagody w namiocie nie było.
Na chwilę podkuliła nogi starając się uspokoić oddech i nasłuchując. Która mogła być godzina? Gdzie podziała się Wilga? Myśląc o rzeczywistości starała się odgonić sen.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 12-10-2018 o 08:56.
Aiko jest offline  
Stary 12-10-2018, 08:54   #58
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
24 marca


Na zegarku była już siódma rano, więc nadchodził nowy dzień. Oznaki tego w postaci śpiewu nielicznych jeszcze ptaków, słyszała już na dworze. Niestety to nie wyjaśniało nieobecności przyjaciółki. Wilgi, która rannym ptaszkiem nie była. Perka wcisnęła się w wygrzebane pośpiesznie krótkie spodenki i koszulkę, po czym wyszła z namiotu.
Obóz pogrążony był w ciszy. Dookoła niego rozciągał się las i… tyle Perka widziała. Ani Jagody, ani Ducha. Przepadli jak kamfora.
Zosia podeszła do namiotu pozostałych czarownic upewnić się czy chociaż one są na miejscu. Po odsunięciu suwaka okazało się że obie śpią grzecznie. Świerga w śpiworze. Ruta na niej, całkiem naga świeciła gołą pupą w kierunku Zosi. Perka wycofała się i spojrzała na świat duchów szukając swego chowańca.
Dostrzegła wąską nić… niebieski bardzo słaby ślad wijący się wśród drzew, oraz parę leśnych duchów i drzewic..śpiących obecnie w swoich “domach”. Ruszyła tym tropem mając nadzieję, że gdzie Duch tam i Wilga. Szła ostrożnie na bosaka nie chcąc zbudzić mieszkańców tego lasu. Wędrówka była długa, a Perce robiło się zimno. Poranki były chłodne. Dlaczego duch się tak oddalił? Gdzie była malarka?
Odpowiedź na to pojawiła się po piętnastu minutach wędrówki. Goła Jagoda o stopach i pośladkach brudnych od ziemi tuliła się do pobliskiego drzewa drżąc z zimna i strachu. A Duch… tulił się do niej, ogrzewając jej zziębnięte ciało.
Perka przykucnęła kilka kroków od Wilgi.
- Co się stało? Mogę podejść? - Starała się mówić spokojnie choć jej głowa niemal pękała od pytań. Czemu Wilga poszła nago w las?
Jagoda nie odpowiedziała i spojrzała na Perkę zapłakaną twarzą. Po czym wskazała coś.. porzuconego między konarami drzewa. Wskazała w milczeniu bojąc się ruszyć. Z obecnej pozycji w jakiej się Zosia znajdowała… nie mogła dostrzec tego, co ona wskazywała. Perka podniosła się i ostrożnie podeszła w tamtym kierunku. To co zobaczyła, wyjaśniło wszystko… rozrzucone węgielki do szkicowania i TEN rysunek. Szpetna starucha stała się wyraźniejsza. I uśmiechała się ustami pełnymi rekinich zębów. Jak we śnie Zosi. Na szczęście szkic nie wydawał się ukończony.
Perka powoli zgarnęła węgielki i zwinęła pracę. Widziała jak jej dygoczące palce ledwo sobie radzą z tym zadaniem. Gdy skończyła odłożyła rzeczy na bok i zdjęła koszulę podając ją Wildze.
- Chodź. Powinnyśmy się ogrzać. - Starała się by jej mina była pocieszająca.
Jagoda skinęła głową, ale nie miała sił by podnieść się na nogi. A dokładniej brakło jej siły woli. To już nie było niczym niezwykłym dla Zosi. Dobrze wiedziała jak dewastujące dla niej są takie ataki prorokowania. Nic dziwnego że w jej rodzie uchodziło to za klątwę. Perka przykucnęła i narzuciła na dziewczynę swoją koszulę. Zgarnęła węgielki i rysunek do kieszeni spodenek nie przejmując się, że gniecie to szkaradne oblicze. Wróciła do Wilgi i poddźwignęła ją dociskając do swojego nagiego ciała
- Czemu przyszłaś aż tutaj?
- Nie wiem… dostałam ataku… wtedy… ciężko mi myśleć. Jest tylko strach.- wybąkała cicho malarka pozwalając sie prowadzić.
- To ona mi się śniła… wczoraj i dziś. - Perka zacisnęła dłoń, którą obejmowała biodro kochanki. - Zbliża się.
Jagoda nic nie powiedziała, tylko bardziej zadrżała ze strachu.
Perka pomogła przyjaciółce wejść do namiotu po czym sama do niej dołączyła. Okryła je śpiworem i przytuliła zmarzniętą dziewczynę. Wilga zaś leżała cichutko drżąc jak w febrze, nadal przerażona.
- Wiedziałam, że coś takiego może się stać. A jednak pojechałam… nie powinnam. - odezwała się w końcu płaczliwie.
Perka pocałowała czoło Jagody i zaczęła gładzić jej włosy.
- To by się wydarzyło tak czy owak.
- Pewnie tak… ale w domu nie byłabym niczyim ciężarem. - mruknęła cicho artystka wyraźnie załamana tym co się stało.
- Nie jesteś w stanie ocenić czy to goni mnie czy ciebie. W snach to ja uciekam. - Perka delikatnie pocałowała czoło malarki. Razem sobie poradzimy.
- Zaraziłam cię proroctwami.- mruknęła cicho dziewczyna.
Zosia zaśmiała się cicho i pocałowała Wilgę w usta.
- To wielki dar twojego rodu, a ja się zaraziłam? - Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki dotykając czubkiem swojego jej nosa. - To byłoby nieco dziwne, prawda?
- Klątwa… klątwy mogą się przenosić z człowieka na człowieka.- stwierdził malarka zamyślona, choć sama nie była pewna słuszności swojego argumentu. - Wyglądam żałośnie prawda? Skołtuniona blada żaba.
- Z mojej perspektywy raczej jak kobieta, którą należy ogrzać. - Perka uśmiechała się dalej choć uwaga o klątwie nieco ją zaniepokoiła. - Nie chciałabym jednak cię męczyć, gdy jesteś zdenerwowana.
- Nie czuję dostateczne pięknie… by chcieć być męczoną. Przepraszam.- mruknęła smutno artystka. - Ale może potem ci jakoś to wynagrodzę?
- Nie przejmuj się głuptasie. - Perka objęła Wilgę mocniej dociskając ją do swojego ciała. - Ogrzej się i zabierzemy się za śniadanie. Ciepła kawa obu nam dobrze zrobi.
- Dobrze mamusiu.- mruknęła spolegliwie Jagoda chowając się do śpiwora tak że jej tylko nos wystawał.
Perka przymknęła oczy pozwalając. Uspokoić się własnym myślom. Nie mogła czekać aż dotrą so Liszki… chyba, że ruszyłyby tam od razu. Tylko czy nie ściągnie jej na głowę kłopotów? Zanurzyła nos we włosach Wilgi czując jak znajomy zapach koi jej nerwy.

Dała sobie jakieś pół godziny nim postanowiła się zabrać za śniadanie. Jagoda zasnęła, za to Ruta się obudziła … i ubrana w dresy zabrała się za przygotowanie śniadania. Jajecznicy z… wszystkim co wpadło jej w dłoń. Perka ubrała się i dołączyła do niej.
- W tej wiosce na prawdę nic nie jest czynne po zmroku. - Westchnęła ciężko zabierając się za krojenie niedobitków warzyw. - Musimy dziś coś kupić i chyba… wybrać się na wędrówkę w mój sen.
- Postanowiłaś zrobić to tak szybko ?- zdziwiła się Marylka uśmiechając się szeroko, co było złowieszcze w kontekście sytuacji. Mikstura wszak nie była znanym jej przepisem, robić będzie ją pierwszy raz w życiu.- Z kim udasz się w sen? Ze Świergą?
- Miałam kolejny sen, a Wilga kolejną wizję i chyba obie rzeczy dotyczą jednej istoty. - Perka podała Marylce pokrojone składniki i obserwowała jak czarownica dodaje je do reszty jajecznicy. - To coś się zbliża i zapowiada się, że jest niebezpieczne… Tak. Poproszę Świergę.
- Wysłuchasz długiego wywodu z jej ust. Sam eliksir i rytuał nie jest trudny. Ale wędrówka przez sny jest bardzo bardzo niebezpieczna. Możesz utknąć w śpiączce wiesz?- wyjaśniła Marylka nie spoglądając na Zosię. Wydawała się bardzo poważna… co było dziwne. Perka nigdy nie widziała jej takiej.
- Jeśli to ma mi pomóc walczyć z tym czymś chyba mimo wszystko warto. - Perka uśmiechnęła się niepewnie.
- No… pozwoli ci przyjrzeć twoim snom od środka. Może to pomoże? - stwierdziła wesoło Marylka przyrządzając jajecznicę.
- O ile nie zboczymy z trasy. Kraina snów jest bardzo podstępna jeśli wchodzi się do niej świadomie, tymbardziej że ty będziesz jej demiurgiem. - mruknęła glowa Joanny wynurzająca się z namiotu. Rozczochrana i senna głowa Joanny.
- Rozumiem, że to początek wywodu. - Perka mrugnęła do niej i poklepała miejsce obok siebie zachęcając by się dosiadła. Sama powróciła do robienia kawy. - Dużo słyszałaś?
- Trochę… tak początek wywodu.- mruknęła Świerga wychodząc z namiotu w rozciągniętym swetrze, usiadła obok Perki i wpatrując się w ognisko dodała.- Będziesz bogiem, demiurgiem kształtującym wszystko… dlatego wchodzi się we dwójkę. Potrzebna jest druga osoba, by trzymać cię w pionie i nie dać odlecieć w marzenia. Byś nie zapragnęła tam zostać, byś nie uznała snu za rzeczywistość. No i cała ty kształtujesz ten świat, zarówno świadomość jak i podświadomość… twoje lęki, sny, marzenia, fantazje różnego rodzaju, twoje pragnienia… one wszystkie będą wpływały na świat. Rozumiesz wynikające z tego zagrożenia i pułapki?
- Wydaje mi się, że tak. Wyobrażam sobie że wystarczy myśl by coś nabrało materialnych kształtów. - Perka podała Aśce kubek z kawą i sama sobie nalała nieco.
- Jest… każda myśl. Nawet te które przemykają ci przez głowę tak szybko… że ich nie zauważasz. - wyjaśniła Świerga drapiąc się po włosach. Napiła kawy dodając.- Wedle tego co przepisała Ruta, trzeba dużej samokontroli nad sobą.
- Obawiam się, że z moją samokontrolą jest jak jest… Mogę zażyć eliksir hamujący popęd, co byśmy to jakoś przetrwały, choć nie wiem czy zadziała w świecie snu.
- Eliksiry hamujące popęd usypiają umysł… a my do śpiącego się udajemy.- potwierdziła jej obawy Joanna.
- Z tego co mi wiadomo mam spać. - Perka pokazała jej język ale bardziej po to by poprawić sobie nastrój niż by zrobić towarzyszce na złość. Obawiała się tego co może zobaczyć we własnym śnie. Tym bardziej, że była jedna osoba, która regularnie powracała w jej myślach. - Naprawdę gdyby nie to, że to może pomóc nie chciałabym tam wchodzić.
- To kiedy chcesz pić ten toast i co robiłaś wczoraj w nocy? Długo cię nie było.- zagadnęła blondynka patrząc na Zosię swoimi niebieskimi oczami, które wydawały przeszywać ją na wylot.
- Złapałam przypadkowego faceta i dałam mu się przelecieć. W tej wiosce na serio nie ma żadnego czynnego nocą sklepu. - Perka zdobyła się na żartobliwy ton. - Chyba bezpieczniej będzie zrobić to u ciebie, prawda?
- W sumie… to tak.- przeciągnęła się Świerga. - Dotrzemy tam do południa. Po drodze zrobimy zakupy we wsi.
- Jeśli coś jest otwarte w dzień. - Perka prawie parsknęła. Niby była przyzwyczajona do braku całodobowych. Od roku jeździła po tych wszystkich wsiach… Byleby tylko nikt nie rozpoznał jej z wczoraj, choć w sumie co za różnica. - Obudzę Wilgę, zjemy i ruszamy?
- Tak. Myślę że możemy ruszać. Chyba nikt nie ma porannej orgii w planach?- zażartowała na koniec Joanna.
- Nie.. bo jeszcze wyjdę na napaloną. - Zosia wstała z trawy i ruszyłą po Wilgę. Powinny się pospieszyć i załatwić to sprawnie. Malarka spała jak zabita, cały czas opatulona… nie dość, że był z niej śpioch to jeszcze miała za sobą ciężką noc. Nic dziwnego, że nie przebudziła się słysząc wchodzącą czarownicę. Na szczęście Zosia wiedziała jak ją sprawnie obudzić. Sięgnęła dłonią pod śpiwór i pewnym ruchem wsunęła chłodne palce wprost w kwiat przyjaciółki. Ta zamruczała cichutko i pisnęła nagle odsuwając się od zmnego dotyku. Otworzyła zaspane oczy jęknęła smętnie.
- Zaaaa cooo?
- Powinnaś mi raczej podziękować, wiesz? - Zosia oblizała swoje palce. - Śniadanie i kawa są gotowe i nie chciałam by cię ominęły.
- Nie wiem… czy chce mi się jeść..- mruknęła cicho Jagoda spoglądając na Zosię.- Mogę jeszcze poleżeć? Odrobinkę?
- Nie będę cię zmuszać, ale powinnaś coś zjeść. Porozmawiać… wiesz, nie myśleć chwilę o tym. Bo będzie tylko gorzej. - Zosia poprawiła śpiwór przyjaciółki. - Ubierz się chociaż bo najpóźniej za kwadrans będziemy ruszać.
- Ja nie czuję się teraz … za dobrze… ale postaram się.- ostrożnie wygrzebała się ze śpiwora i niezdarnie spoczeła się ubierać. Jej goła pupa migała przez oczami Zosi prowokująco.
- Nie ma pośpiechu. - Zosia sięgnęła do pośladka Jagody i uszczypnęła go delikatnie. - Chyba zaczekam, na zewnątrz…
Na zewnątrz obie czarownice już nakładały porcje jajecznicy na plastikowe talerzyki, a Joanna narzekała, że wkładka do jajecznicy jest głównie wegetariańska. Perka wróciła do nich, starając się uspokoić ciało, które już zaczęło się rozpalać po ostatnich widokach.
- Mam jeszcze nieco kiełbasy dla Ducha.
- Jakoś przeżyję. - mruknęła cicho Joanna wodząc spojrzeniem po Marylce, obiecującym jej śmierć w męczarniach.
- Co z Jagodą? Tak ją wymęczyłaś po powrocie, że nie ma już sił?- zażartowała.
- Miała wizję rano. Poprosiłam ją by dołączyła i zjadła chociaż trochę.- Perka wzięła talerz z jajecznicą i zabrała się za jedzenie.
- Acha… te ataki? Są takie straszne jak powiadają?- zaciekawiła się Ruta.
- Widziałam już różne. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. - Zosia zerknęła na namiot, w którym swoją zgrabną pupą musiała kręcić malarka. - Ale to nie jest raczej nic przyjemnego.
- Ja tylko słyszałam plotki. Że w jej rodzie, im mocniejsze wizje tym mocniejsza czarownica. - mruknęła cicho Ruta i zadumała się.- Myślisz że Jagoda może być… może mieć większą moc niż my?
- Ściągnęła smoka burzy. Owszem pomagałyśmy przy sprowadzeniu Żmija, ale to od mocy prowadzącej rytuał zależy jego sukces. - przypomniała Świerga.
- Według mnie może być bardzo potężną czarownicą. - Perka odezwała się szeptem. Nie chciała peszyć Wilgi.
- No… to będzie ciekawie jak się rozwinie.- mruknęła zaintrygowana taką sytuacją Joanna. I podrapała się po czuprynie.- Nie potrafię wybrać dla Jagody, żadnej solidnej mentorki. Pewnie jej matka byłaby najlepsza ku temu. Albo babka… gdyby jeszcze żyła.
- Dlatego między innymi chcę ją zapoznać z innymi czarownicami. Może jest jakaś, która nawet nie ma podobnego daru, ale chociaż będzie potrafiła wskazać jej kierunek. - Zosia odstawiła pusty talerzyk na bok. - Większość starszych ma wielką wiedzę.
- I nie lubią się za bardzo nią dzielić. Na wszystko przychodzi czas i podobne temu duperele.- przypomniała im ze śmiechem Ruta, a tymczasem Jagoda wygrzebała się z namiotu wciśnięta w sweter i długą spódnicę.
- Witam… dobrze się spało?- spytała nieśmiało kończąc splatanie czarnego warkocza.
- Chodź, zostawiłyśmy ci nieco. Choć było trudno wyrwać to Świerdze. - Perka uśmiechnęła się ciepło do malarki i poklepała miejsce po swojej drugiej stronie.
Jagoda przycupnęła i z wdzięcznością wzięła talerze powoli podjadając z niego.
- Emmm… o czym mówiłyście ? - wydusiła z siebie do milczących czarownic.
- O mojej wyprawie w świat snów. - Perka dopiła swoją kawę i nalała Wildze. - Chyba w związku z porankiem zaryzykujemy ją dzisiaj.
- Ach… nie musimy. Szkic nie jest jeszcze gotowy. To przecież niebezpieczne prawda?- zapytała zatrwożona malarka.
- Ale nie mamy pewności, że nie skończysz go jutro rano, albo nawet dziś wieczór, prawda? - Perka potarmosiła niedawno co ułożone włosy malarki. - Świerga pójdzie ze mną. CO złego może się stać?
- Chyba nic.- mruknęła niepewnie Jagoda przygryzając wargę w zamyśleniu. Blondynka zaś chwyciła swoją fryzurę. - Się muszę moim kołtunem zająć.
I ruszyła do namiotu.- Myślę że pół godziny nam wystarczy na wyruszenie.
- Ta… jak zabierzemy się za namioty a nie układanie włosów. - Zosia zgarnęła brudne naczynia. Wolała nie myśleć o stanie własnej fryzury, ale w sumie kto niby miał ją oglądać?
- Hej! Mam prawo wyglądać jak człowiek!- burknęła głośno blondynka siedząca w namiocie.
- Ja pozmywam.- zaproponowała Ruta, a Jagoda dodała.- Mogę pomóc.
- Jeśli możesz… - Perka podała Wildze zebrane naczynia. - To może ja też zapanuję nad tym gniazdem na mojej głowie i zabiorę się za zwijanie obozowiska.
- Ok.. - odparła z uśmiechem Jagoda.
Perka przysiadła przed namiotem, zerkając już odruchowo na telefon. Teraz gdy pisała z Patrykiem weszło jej to w nawyk. Z plecaka wydobyła szczotkę i zabrała się za stopniowe rozczesywanie swoich rudych fal. Patryk niestety jeszcze nie zdołał odpisać, ale nie martwiło to jej. W końcu wczorajsza noc niewątpliwie i jemu dała się we znaki. Może zasnął, może się spóźnił i musiał nadrabiać? Z pewnością odpisze później… może planuje jej porwanie? Wizja przyjemnie połaskotała jej podbrzusze i z uśmiechem zabrała się do intensywnej pracy nad swoją głową. Włosy wypielęgnowane eliksirami, prawie nie wypadały i się nie łamały, niestety chyba nie było nic co mogłoby zapobiec ich plątaniu. Szczególnie po takich igraszkach jak wczoraj.
Skończyła szybko nim jej myśli się zagalopowały i zabrała się za zwijanie namiotu.

Spakowanie obozowiska zajęło więcej niż pół godziny, tym bardziej że Marylka jeszcze rozlała jakąś miksturę mającą wzmocnić wegetację okolicznych roślin. I ukryć ślady pozostawione przez ich odpoczynek w tym lesie. Tym razem Świerga siedziała za kierownicą, Ruta obok niej. Jagoda zaś obok Perki z tyłu. I spała.
Gdzieś koło południa zajechały do wsi i Świerga zarządziła.
- Ruta kup co potrzebujesz do eliksiru. Zosia… zrób zakupy na obiad i kolację. Nie ufam Marylce w tej kwestii.
Perka zaśmiała się i wysiadła z auta.
- Jagoda, chcesz mi pomóc? - Uśmiechnęła się do malarki wydobywając z paki plecak na zakupy.
- Dobrze… mogę. - mruknęła rozbudzona artystka rozglądając się po wsi.
Zosia także rozejrzała się szukając sklepu. A okularnica podążyła za nią poprawiając sweterek na sobie. Sklepik rodzinny i prawie całodobowy (prawie… bo zamykali o 23 i otwierali o piątej rano), znajdował się nieco na prawo od nich i ledwie kilkanaście metrów od miejsca w którym to Zosia kochała się z Patrykiem.
Pozostawało mieć nadzieję, że nikt nie wyglądał przez okienko i nie oglądał jej wczorajszych wyczynów. A jeśli nawet to jej nie rozpozna. Miała spore obawy co do tej drugiej wersji. Jednak jej rude włosy miały czasem niewygodny zwyczaj ściągania uwagi. Wzięła głębszy oddech i weszła do środka.
- Dzień dobry.
- Dobry…- mruknęła starsza kobieta z nadwagą siedząca za ladą i czytająca jakiś brukowiec, albo lokalną prasę. Pomiędzy nielicznymi regałami z towarami po sklepie kręcił się młody mężczyzna, nieco z rysów podobnych do kobiety. Zapewne syn. On zajmował się rozładowywaniem towarów na półki.
Perka zgarnęła koszyk sklepowy i podała drugi Wildze, po czym ruszyła między półki wybierając kolejne towary. Planowała zrobić zakupy na więcej niż obiad i kolację. Tłuczenie się po lokalnych drogach nie bawiło jej, a toż miały lodówkę samochodową.
Czuła się jak kura prowadząca pisklaki, bowiem malarka prawie przylepiła się do jej pleców niczym zagubiony kurczaczek. Cóż.. zważywszy na fakt, że Jagoda nie umiała gotować, można się było domyślić, że nie wie co kupować poza zupami w proszku, herbatą w torebkach i daniami na wynos.
Perka nie przejmując się tym wybierała lżejsze produkty i wrzucała je do koszyka Wilgi, sobie zostawiając dźwiganie konserw, mięs i jakichś napojów. Czasem zerkała w kierunku chłopaka rozstawiajacego produkty na półkach.
Ten był odwrócony do nich, zazwyczaj… był zajęty robotą, acz zerkał czasem na zgrabne nogi Perki, ta mogła mu się mu przyjrzeć.
Był młody nieco chmurny na obliczu i chyba nieśmiały, bo unikał ciekawskiego spojrzenia Zosi. Gdyby nie poprzedni wieczór Perkę bardzo by kusiło by podręczyć chłopaka. Może nawet… Zerknęła na jego spodnie, niestety nie mają możliwości sprawdzić jego reakcji tam. Może nawet rozdziewiczyć? Teraz jednak czuła dziwną satysfakcję po zabawach z Patrykiem.
- To chyba wszystko. - Dorzuciła Wildze dwie butelki wina, które już nie mieściły się w jej koszyku.
- Mhmm…- mruknęła cicho Jagoda bez przekonania. Uśmiechnęła się ciepło i skinęła głową uznając że jest już gotowa wyjść.
Perka podeszła do lady i gdy stanęły na niej oba koszyki zabrała się za szukanie portfela.
- Chciałybyśmy zapłacić. - Uśmiechnęła się do sprzedawczyni.
- Przejazdem?- zapytała kobiecina biorąc się za wyjmowanie produktów z koszyka i zliczanie ich.
- Tak. Jedziemy na biwak do znajomej. - Perka oparła się o kontuar wypinając się nieco.
Niemal czuła spojrzenie nieśmiałego chłopaczka na swojej pupie, który teraz zerkał w jej stronę bezpieczny od przyłapania z jej strony.
- Której znajo… Hej! Kamil... zajmij się wykładaniem towaru! - burknęła kobiecina przywołując swojego potomka do porządku.
Teraz już Perka poczuła szczere współczucie wobec dzieciaka.
- Mieszka w sąsiedniej wsi. Asia. - Zosia zerknęła na rzeczy znajdujące się za ladą rozważając jak tu odciągnąć uwagę starej od jej syna. - Już żałuję, że zaparkowałyśmy tak daleko.
- W sąsiednej wsi… Asia…- zasępiła się ciekawska kobieta, która pewnie próbowała skojarzyć do której to “Asi” mogły przyjechać dwie koleżanki. Jagoda zaś stała za Perką cicho niczym myszka. Za ladą obok siebie leżały pisemka chrześcijańskie i wstydliwie, niemal z odrazą pisemka dla dorosłych. Bo cóż… biznes is biznes, to że sprzedawczyni gardziła pornografią nie oznaczało, że nie zamierza na niej zarabiać.
Perka miała spore obawy, że trzymała to tu głównie dlatego by jej syn nie mógł sobie pooglądać.
- Czy byłaby opcja by ktoś pomógł nam to zanieść do auta? Zapłacimy. - Uśmiechnęła się niewinnie do sprzedawczyni.
- Oczywiście…- odparła z uśmiechem kobiecina, widząc okazję do zysku.- Kamil. Chodź tu.
Młodzian wstał i ruszył w kierunku.
- Tak ciociu.- mruknął niechętnie i spojrzał na obie kobiety przelotnie, bo bał się spojrzeć im oczy.
A więc jednak ciotka. Perka pochyliła się lekko by złapać jego spojrzenie przy okazji nieco eksponując swój dekolt.
- Dzięki wielkie, przychodzisz nam z ratunkiem. - Wyprostowała się i zgarnęła jakąś lżejszą torbę z lady.
- Nie ma za co…- mruknął w odpowiedzi młodzian biorąc pakunki i starając się ukryć okolice bioder. Bo spojrzenia ich skrzyżowały się na bardzo króciutko, on zerkał na jej biust wtedy… a spojrzenie Perki mimowolnie wodziło wtedy po wypukłości w ciasnych spodniach młodzika. Chłopak nie miał się tam czego wstydzić.
Perka odezwała się gdy opuścili sklep.
- Dorabiasz u cioci? - Zbliżyła się do chłopaka na tyle, że ich dłonie z torbami się otarły.
- Tak. To lepsze niż praca na roli ojca. Za darmo.- wyjaśnił niemrawo chłopak podążając obok Zosi. Jagoda zamykała pochód za nimi.
- I jak tam praca? Ciocia wydaje się być dosyć... despotyczna. - Perka uśmiechnęła się zalotnie, nawet nie do końca pewna, czemu flirtuje z tym chłopakiem. Może po prostu chciała mu sprawić nieco frajdy?
- No jest. Ale przede wszystkim jest znudzona. Tu się za wiele nie dzieje, poza bagnami na których siedzi dzikuska Aśka, jak na nią wołają staruszki.- wyjaśnił cicho młodzian lekko się rumieniąc.
- Oooo… to do niej jedziemy. - Wyszczerzyła się słysząc opinię o koleżance. - Nie zapewniasz cioci rozrywek?
- Co?- chłopak zatrzymał się zupełnie zszokowany i skołowany jej słowami. - Jakich rozrywek? I jak to… jedziecie do niej. Ona nie lubi gości. Ponoć straszy wszystkich oswojonymi wilkami.
- Chcesz to możesz ją poznać. - Perka mrugnęła do niego. - Raczej wygląda pociągająco, a nie odstraszająco.
- Nie mogę opuścić sklepu na tak długo.- stwierdził niepewnie Kamil, po czym spojrzał za siebie na sklepik. - No i wiem jak wygląda. Kupuje u nas w sklepie.
- O… i podoba ci się? - Zosia poprowadziła chłopaka w kierunku auta, ciekawa jego reakcji na Aśkę.
- Jest ładna… i przerażająca.- wydukał krótko mężczyzna, a gdy zbliżyli się do wozu pochylił się dodając. - Dzień dobry?
- Dzień dobry… - odparła blondynka bez większego zainteresowania przyglądając się młodzikowi, a potem obu czarownicom.- Wszystko kupione?
- Tak i jeszcze trochę więcej. - Perka otworzyła klapę bagażnika, by Kamil mógł wrzucić do niego rzeczy. - Dowiedziałam się, że jesteś sławna.
- Znana. Tak. Mieszkam w okolicy, więc pewnie że jestem znana.- stwierdziła ironicznie Świerga, gdy Kamil zabrał się za ładowanie zakupów.
- Nie gryzie? - zapytał nieco zaniepokojony wskazując na ducha.
Perka wróciła się do auta i opierając o plecy chłopaka swoimi piersiami zerknęła ponad jego ramieniem.
- Och… myślałam, że to jeden z wilków Asi, ale nie.. to mój. Duch jest nieszkodliwy. - Mrugnęła do wilczura, a ten zaszczekał wesoło.
- Dobrze…- jęknął młodzian udając że nie zauważa jej biustu naciskającego na jego plecy. Drżącymi dłońmi zaczął pakować pakunki, które podawała mu Jagoda.
- Poukładam to od razu. - Zosia weszła do auta ocierając się po drodze o chłopaka. Przykucnęła eksponując swój biust w mocno rozpiętej koszuli i zabrała się za rokładanie rzeczy w bagażniku.
- No…- mruknął Kamil wodząc wzrokiem za jej biustem i krągłościami. I zupełnie zapominając o tym, co miał tu zrobić… i że właściwie to już skończył.
Zosia nie poganiała go. Wątpiła by dziewczyny pozwoliły jej na szybki numerek, ale chłopak mógł się chociaż nacieszyć widokami. Niespiesznie zaczęła przekładać rzeczy z siatek do lodówki i zamocowanych na tyle koszyków. Oglądana przez dwie pary oczy wpatrujących się a nią pożądliwie. Kamila i Jagody.
- Pomożesz mi z tym? - Perka udała, że nie jest w stanie podnieść butli z wodą, którą przyniósł dla nich Kamil. - Trzeba ją wrzucić do koszyka.
- Tttak.- wydukał młodzian sięgając po butlę z wodą, by ją umieścić, tam gdzie chciała.
Zosia pociągnęła go, wciągając na sporą pakę swojego auta tak, że nagle znalazła się pod nim.
- Tak była ciekawa… czy według ciebie też jestem ładna? - Zarzuciła chłopakowi ręce na ramiona, dociskając go do siebie.
- No… bardzo ładna…- jęknął chłopak ocierając się wypukłością o jej podbrzusze i nie mogąc oderwać wzroku od jej biustu próbującego wyrwać się z koszuli.
- Jagódko idziemy poszukać Marylki… coś mi mówi, że wpakowała się w kłopoty.- mruknęła Świerga zerkając na Perkę poprzez górne lusterko. Po czym opuściła samochód.
- Ttaak… już..- dodała speszonym głosem zaczerwieniona na twarzy malarka ruszając za Joanną.
Perka odprowadziła je wzrokiem i skupiła spojrzenie na leżącym na niej chłopaku.
- Chyba dostaliśmy przyzwolenie, na to by rozładować nieco napięcie w tych twoich spodniach. - Poruszyła biodrami, ocierając się swoim łonem o męskość Kamila.
- Co?- Kamil nie bardzo zrozumiał o co chodziło Zosi. Niemniej jego ciało już tak.
Drżąc ocierała się o nią, coraz bardziej czerwony na twarzy i coraz bardziej wpatrzony w przyjemnie falujący biust czarownicy.
- Jeśli zamkniesz klapę i zdejmiesz spodnie, pozwolę ci obejrzeć moje piersi w pełnej okazałości. - Perka chwyciła swój biust ściskając go i unosząc przy tym lekko.
Taka pokusa była wystarczająca, by go skusić do działania. Chłopak klęknął sięgnął za siebie zamykając klapę. Po czym drżącymi dłońmi rozpiął spodnie i w pozycji siedzącej zaczął ściągać wpierw buty, a potem same spodnie. Odsłonił tym przed Zosią slipki w banany wyraźnie napięte z przodu. Ukryta duma... dumnie się prężyła pod materiałem.
Perka zaczęła pomału rozpinać koszulę stopniowo odkrywając ukryte pod nią, niczym nie skrępowane piersi. Kontynuowała, aż materiał zsunął się po jej bokach, jednak zamiast opuścić dłonie sięgnęła do rozporka.
- Jeśli zdejmiesz slipki, mogę ci pokazać więcej. - Mrugnęła do chłopaka i zachecająco zaczęła się bawić guzikiem własnego rozporka.
Kamil nie wahał się ani chwili… zsunął szybko slipki odsłaniając wyraźną i twardą gotowość do podboju zosinego ciała i… sięgnął dłonią do jej piersi bez pytania. Chwycił ją i ugniatał palcami lewej dłoni dysząc ciężko. Sytuacja rozwinęła się bowiem na tyle, że młodzian zaczął postępować zgodnie z samczymi instynktami.
Perka zdjęła jakoś spodenki, razem z majtkami, z trudem manewrując obok chłopaka na podłodze opla. Przesunęła nagimi nogami po udach chłopaka, rozchylając je przy tym szeroko.
- Chyba czas na rozładowywanie napięcia, prawda? - Uśmiechnęła się zalotnie do Kamila.
Nie otrzymała odpowiedzi. Kamil opadł na kochankę, zagłębiając się w jej jaskini rozkoszy jednym pchnięciem i ciężarem swojego ciała. Dłonią ugniatał i masował pierś dziewczyny, ustami wodził po jej szyi i obojczyku, nerwowymi ruchami bioder próbując sprawić sobie i jej przyjemność. Obecny kochanek miał wyposażenie, którego ruchy przeszywały jej ciało doznaniami, ale brakowało mu doświadczenia… przez co figle były nieco niezdarne.
- Zwolnij ogierku. - Perka przysunęła się do jego ucha i otarła o nie wargami. - Nie spieszy się. Powoli ale mocno i głęboko.
Kamil z początku nie załapał o czym mówiła, ale potem zwolnił ruchy dociskając bardziej ciało kochanki do podłogi wozu każdym pchnięciem.
- Tak…. Dobrze. - Perka zamruczała z zadowolenia. A w sklepie nawet nie miała na to specjalnej ochoty… - Bierz mnie mocno Kamilku.
Chłopak dyszał pobudzony sytuacją i pieszcząc niezdarnie dociskał mocno biodra wypełniając świadomość Perki doznaniami i swoją twardą obecnością w jej ciele. Problem polegał jednak na tym, że Kamil… jak to młodziki był szybkostrzelny i już teraz czuła, że wkrótce poczuje jego ładunek w sobie.
Nie można było mieć wszystkiego… zawsze udało się jej załapać na przyjemny masaż. Zosia sięgnęła pomiędzy ich ciała i dotknęła własnego kwiatu, dodatkowo się stymulując.
Jeszcze kilka ruchów biodrami i… niestety Kamil wyczerpał swój twardy entuzjazm mięknąc między udami dziewczyny. Był z jednej strony zadowolony z przyjemności którą otrzymał, ale… spoglądał zaskoczony na Perkę, zdając sobie sprawę, że chyba się nie popisał.
Zosia sięgnęła do jego twarzy i przyciągnęła go do siebie.
- To było bardzo przyjemne. - Pocałowała chłopaka delikatnie w usta, przesuwając czubkiem języka po krawędzi jego warg. Odpowiedział na pocałunek z nieśmiałością, ale i entuzjazmem spragniony jej ciała całując zachłannie jej wargi. Perka objęła go oddając pocałunki. Owinęła swoje nogi wokół jego bioder, przytrzymując w swoim wnętrzu zwiotczałą męskość. Pocałunki przechodziły w bardziej namiętne pieszczoty na jej szyi ustach, Kamil całował jej ciało gorączakowo i rozkoszował się miękkimi piersiami pod palcami i… Perka poczuła jak jej kochanek nabierał wigoru. Perka zaczęła poruszać delikatnie biodrami odrobinę nabijając się na kochanka i przyspieszając jego powrót.
Cichy jęk potwierdził skuteczność jej działań, pochwycona przez Zosię ofiara była znów pobudzona poniżej bioder, a każdy ruch ciała dziewczyny wzmacniał tą twardość. Młodość! Jak ona uwielbiała młodych chłopaków.
- Chcesz jeszcze raz w ten sposób, czy wolisz spróbować czegoś nowego? - Uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.
- Czegoś … nowego?- zaproponował nieśmiało chłopak.
Perka rozplotła nogi i wysunęła męskość kochanka z siebie. Obróciła się na brzuch opierając twarz na jednym z plecaków i wypięła pupę w stronę Kamila rozchylając pośladki własnymi dłońmi.
- Chyba jesteś dość mokry by wejść tutaj.
- Mhmm…- rzekł bez przekonania młodzian patrząc jak zahipnotyzowany na pupę Perski. Ostrożnie przycisnął czubek męskości do owej perwersyjnej norki. I Zosia poczuła jak podbija jej ciało. Powoli zanurzająca się bestia, bo wszak młodzian miał się czym pochwalić przed kochanką.
- Yhym… wspaniale. - Perka poczuła jak drży na całym ciele. Jek sam fakt bycia wypełnianym niemal doprowadza ją do orgazmu. Czuła jak jej ciało zaciska się na nim. - Weź mnie… mocno.
- Znaczy… jak?- zapytał Kamil obejmując dłońmi pośladki dziewczyny i poruszając biodrami.- Ciasno tam…-
Bo i jego organ poruszała się w jej pupie z oporami. Tym bardziej, że był znaczący, a jego partner niedoświadczony. Powolny ruch jednak przynosił przyjemne doznania, tym bardziej że wzorując się na poprzednich radach, dociskając Perkę do podłogi ciężarem swojego ciała.
- Bo jesteś… jesteś duży. - Perka jęknęła głośno, gdy po raz pierwszy wbił się w nią do końca. - Mocno… tak… byś uderzał… Jak dobrze. - Głowa Zosi zaczynała odpływać z rozkoszy. Czuła, że jest na skraju orgazmu.
- Dobrze…- Kamil nie do końca zrozumiał o co kochance chodziło, choć mocniej i szybciej zaczął poruszać biodrami to… do tego wszystkiego dołożył dość silne klapsy w wypięte pośladki Perki. W końcu kazała uderzać.
Nie tego się spodziewało, ale było jej dobrze… nieco przypominało to jej jak brał ją Patryk. To jak sponiewierał ją na dywanie w swoim gabinecie. Doszła, starając się uciszyć okrzyk wtulając twarz w plecak. Kamil jednak nim nie był, więc uderzenia i ruchy były nieporadne, ale… to nie miało znaczenia. Młodzian w końcu też dotarł i z jękiem oddał swój trybut wypiętej kochance.
- Ile towaru… - Perka aż zamruczała gdy jej ciało wypełniło dobrze jej znane ciepło. Jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. - Chętnie bym cię porwała, ale chyba twoja ciocia by mnie potem spaliła na stosie.
- Kończę o dwudziestej… - mruknął cicho Kamil opuszczając ciało nagiej kochanki.
- Jedziemy na bagienko Aśki i raczej będę miała problem by tu dotrzeć po zmroku. - Zosia obróciła się na plecy i sięgnęła po swoje majtki. - Ale chyba nieco ci urozmaiciłam dzień. - Mrugnęła do chłopaka wciągając na pupę przemoczoną bieliznę.
- Tak. Cioteczka będzie wściekła…- ocenił chłopak ubierając się pospiesznie, raczej niezbyt przejmując się tym faktem.
Perka narzuciła na siebie koszulę i zapięła kilka guzików. Przysunęła się do ubierającego się chłopaka i pocałowała go w usta.
- Udanego dnia. - Uśmiechnęła się do niego sięgając po porzucone spodenki.
- Tttobie też…- wydukał Kamil nie mogąc uwolnić wzroku od nadal odsłoniętych piersi Zosi dobrze widocznych spod koszuli. Nic dziwnego, że się omal nie potknął wyłażąc z wozu.
Perka usiadła na bagażniku i zabrała się za zakładanie pospiesznie zrzuconych butów.
- Och i jakby co… Aśka nie jest taka straszna. - mrugnęła do niego, dając sobie spokój z dopinaniem koszuli. Kto we wsi miał widzieć co robili i tak to zobaczył.
Kamil skinął głową i pospiesznie ruszył do sklepu. A Perka dostrzegła dwóch i pół widza jej figli. Jagodę, Joanną i Marylkę zwisającą pomiędzy nimi, na ich ramionach.
- Co się wydarzyło? - Perka zamknęła klapę bagażnika i otworzyła drzwi na tylną kanapę by dziewczyny mogły tam wrzucić nieprzytomną Rutę.
- Znalazła ziółka, a potem miejscowego wytwórcę bimbru… mam mówić dalej? - stwierdziła ironicznie wilczyca.
- Chyba nie trzeba. - Pomogła załadować towarzyszkę na tył i zwróciła się do Aśki. - Chcesz prowadzić?
- Mogę. - odparła Świerga siadając za kierownicą. Uśmiechnęła się do Zosi. - Jak było?
Perka usadowiła się na miejscu pasażera, robiąc wcześniej miejsce Jagodzie obok zwiniętej w kłębek Ruty.
- Fajnie. Szybkostrzałowiec ale z niezłym uzbrojeniem. - Sięgnęła po przygotowany rano termos z kawą i upiła spory łyk. - Mogłabyś go pomęczyć raz na jakiś czas. Ma chłopak potencjał.
- Wolę polować poza swoim rewirem, ostatnie czego mi trzeba to napalonych kochanków topiących się na bagnach z mojego powodu. - odparła ironicznie blondynka ruszając z miejsca i przyspieszając, by nagle skręcić w boczną nieco zarośniętą dróżkę, przeznaczoną raczej tylk dla pojazdów terenowych.
- Raczej nie sprowadzam nikogo do mojej samotni i jeśli wiesz… ciebie będzie ciągnęło na przygody.- wyjaśniała Joanna.-... to poza moim domem. Przodkinie z jakiegoś powodu dbały o to, by w te rejony bagien nikt się nie zapuszczał poza nami. I może być niebezpiecznie. Sama nie znam wszystkich uroków jakie tam rzucono.
- Nikogo nie planuję ściągać. Wasza trójka wystarczy mi za wszystkie rozrywki świata. - Perka przeciągnęła się eksponując swój, ledwo co zasłonięty przez koszulę, biust.
Joanna chwyciła dłonią jedną z krągłych piersi Zosi, ścisnęła ją lekko i mruknęła.- Uważaj bo chwycę cię za słowo.-
Zagłębiały się coraz bardziej w las zostawiając za sobą cywilizację. Gdzieś wśród krzewów i drzew mignęły jakieś ślepia. Chyba wilcze.
- Wydajesz się być wygłodniała. Długo się przyglądałyście? - Perka sięgnęła dłonią pomiędzy uda wilczycy i palcami docisnęła materiał spodenek do kobiecości Joanny.
- Dość długo…- mruknęła blondynka wyraźnie pobudza pomiędzy zgrabnymi nogami.
Perka rozpięła jej rozporek i wsunęła dłoń pod materiał obcisłych spodenek i majtek, wpychając się brutalnie w kwiat kochanki.
- Dasz radę tak prowadzić? - Szepnęła wprost w ucho Aśki i zaczęła delikatnie poruszać palcem.
- Dam… droga jest prosta… a ja nie jadę za szybko.- jęknęła blondynka prężąc się pod dotykiem Zosi. Uśmiechnęła się drapieżnie.- Nie licz że dam ci spokój jak już się zatrzymamy.
- Ja tu chcę pomóc, a ty z takimi groźbami. - Palce Zosi przyspieszyły ruch. - Ładnie to tak?
- Nawet nie wiesz.. jak bardzo… - szeptała pobudzona Joanna poruszając biodrami, by mocniej poczuć zwinne palce kochanki. Jej ustał łapały szybko powietrze…. a jej oczy otwierały się szeroko.
- No… no… skup się na drodze. - Perka wcisnęła kolejny palec do kwiatu kochanki, czując jak spodenki dociskają jej dłoń do mokrego wnętrza.
- Dobrze…- jęknęła głośno blondynka wijąc się na fotelu coraz bliżej szczytu, który oznajmiła głośnym jękiem.
Perka wysunęła swoje palce z jej kwiatu, ale nie wyjęła ich ze spodenek blondynki delikatnie gładząc jej kobiecość.
- Hm… jeśli Wilga zareagowała tak jak ty chyba powinnam nią także się zająć. - Mruknęła cicho, zerkając kątem oka na siedzącą z tyłu malarkę.
- Nie jestem pewna czy chcę teraz…- pisnęła skulona Jagoda, a Joanna dodała.- Myślę że powinnyśmy cię ukarać i rzucić się na ciebie na raz Zosiu. Za dużo sobie pozwalasz.
Perka wyjęła palce ze spodenek Aśki i oblizała je do czysta.
- Jeśli powiecie, że mam przestać to to zrobię. - Wzruszyła ramionami i spojrzała za okno. - Ale z jakiegoś powodu odczuwam pewne przyzwolenie do odreagowywania.
- Nie przejmuj się…- mruknęła Świerga i skręciła nagle.- Dojeżdżamy…
 
Aiko jest offline  
Stary 21-10-2018, 20:12   #59
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sadyba Świergi

Do leśniczówki na na bagnach. Duży domek o wykonanych z bali ścianach pokrytych mchem. Z wychodkiem na podwórzu, acz doprowadzonym prądem i talerzem satelitarnym. Na dziedzińcu był stary poradziecki łazik… a niedaleko samej leśniczówki był nieduży staw, lekko zarośnięty grążelami.
- Nie ma tu za dużo wygód i spać musimy razem.- mruknęła Joanna zatrzymując się przy łaziku.- Chcecie się rozpakować, czy… pomożesz mi w karaniu Zosi Jagódko?
- Jaa niee wieeem.- zawstydziła się artystka nie mając tyle śmiałości w sobie, mimo tego co już zrobiła i widziała.
Perka obróciła się na fotelu.
- Chcesz odmówić naszej gospodyni? To dosyć śmiałe. - Uśmiechnęła się ciepło do Wilgi po czym spojrzała na Joannę. - Choć nadal nie wie za co chcesz mnie karać.
- Za zmuszenie nas do czekania aż skończy. To był młodzik… powinnaś się uwinąć szybciej.- odparła ironicznie Joanna, choć w sumie równie dobrze mogła ją karać za to że niebo jest niebieskie.
- Błagam o wybaczenie, że też czasem lubię dojść. - Perka pokazała jej język. - Chcemy wybudzić Rutę?
- Nie… niech cierpi.- stwierdził z uśmiechem Joanna sięgając do uda Zosi i wodząc po nim dłonią.- To długo będziemy tkwić w samochodzie? Jeszcze nam Duch obsika Marylkę.
- Mnie pytasz? Prowadź gospodyni. - Perka otworzyła drzwi ale nie ruszyła się z miejsca.
Joanna wyszła więc pierwsza z wozu i odetchnęła pełną piersią. Była w domu. Perka wyszła z auta i wypuściła Ducha by oswoił się z terenem. Zostawiła otwarte okno by Marylka się nie udusiła i przeciągnęła się jeszcze raz, tym razem rozprostowując zdrętwiałe po jeździe nogi.
- Całkiem tu przytulnie. - Rozejrzała się po okolicy, na chwilę spoglądając na świat duchów.
Których tu było pełno. Pomniejsze istotki roiły się na bagnie ciekawsko przyglądając przybyłym czarownicom. Nie było w tym jednak wrogiego nastroju.
Jagoda wyszła na koniec nieco zagubiona sytuacją.
- Nawet bardziej niż sądzisz. Sypialnia jest jedna, ale łóżko pomieście trzy… a nawet cztery osoby, jak się ściśniemy. Porządne dworskie łóżko, jak u Jagody.- wyjaśniła dumnie Świerga.
Głos Aśki zdawał się wydobywać z głębokiej studni, więc Zosia powróciła spojrzeniem do świata żywych.
- To tam się teraz wybieramy? - Uśmiechnęła się do Aśki. - Czy najpierw nas oprowadzisz? W sumie zgarnęłabym lodówkę z tyłu i podpięła do jakiegoś gniazdka, jeśli tylko takowe jest.
- Gdzie chcesz.- odparła z uśmiechem Świerga zerkając przez ramię i dodając.- Mam lodówkę w domu. Mam elektryczność, tylko brakuje mi wody i kanalizacji.
- Ok, to miejmy to od razu z głowy. - Perka wyjęła lodówkę z paki i ruszyła za Aśką i Jagodą w stronę domku.

W środku było rustykalnie… podłoga była drewniana i wyłożona klepką zamiecioną miotłą wierzbową. Uwieszone u powały zioła, stare drewniane meble i poprowadzone kable na widoku. W kuchni było całkiem nieźle, była lodówka i kuchenka elektryczna. Był też piec na węgiel i drewno, ale używany raczej w zimie do tej kuchni ogrzewania.
- Wiem… luksusów tu nie ma.- potwierdziła Joanna.
- Myślę, że w porównaniu z moim Opelkiem masz tu bosko. - Perka uśmiechnęła się do Aśki i zabrała się za wyładowywanie rzeczy do lodówki.
- W zimie zmieniłabyś zdanie.- odparła ironicznie Asia siadając na stole i wodząc bosą stopą po łydce Perki.- Jest zimno... śnieżnie i nie da się opuścić tego miejsca.
- I nie zapraszasz nikogo by cię poogrzewał w długie zimowe wieczory? - Zosia wypięła się mocniej, chowając rzeczy do zamrażarki.
- Mało kto chce ze mną utknąć na całą zimę. - mruczała blondynka wodząc wyżej, aż dotarła do pupy Perki.- Może ty się skusisz?
- Jeśli Jagoda będzie mnie miała już dość w okolicach zimy, to kto wie. - Perka wyprostowała się i zamknęła za sobą lodówkę. Obróciła się w stronę Aśki z uśmiechem. - Zazwyczaj i tak robię gdzieś przerwę zimową. Szkoda paliwa.
- Dobre… podejście…- uśmiechnęła się Joanna wodząc stopą między udami Zosi, na oczach zawstydzonej i podnieconej Jagódki.
- Oprowadzasz nas dalej? - Perka poruszyła biodrami ocierając się o stopę wilczycy.
- To nie posiadłość Jagódki…- zaśmiała się wesoło Joanna pocierając krok spodenek Zosi palcami stopy.-... nie da się tu zgubić.
- Wiesz, ja jestem przyzwyczajona do pojedynczego “pomieszczenia” mojego Opelka. - Perka oparła się o lodówkę poddajac się pieszczotom blondynki.
- Tych pomieszczeń tu za wiele nie ma. Jest sypialnia, jest piwniczka, stryszek i jeszcze jeden pokój. Jagódko… rozepnij jej bluzkę.- mruknęła Świerga nie przestając wodzić stopą. Jagódka zadrżała, ale nie miała śmiałości się przeciwstawić poleceniom wilczycy, Podeszła do Zosi i zaczęła drżącymi paluszkami rozpinać kolejne guziki.
- I co trzymasz w piwniczce? - Perka zerknęła na Aśkę po czym skupiła wzrok na WIldze i pogładziła jej ukrytą pod koszulką pierś.
- Uuu.. spodoba ci się, kajdany, pejcze i inne zabawki.- odparła ze złowieszczym uśmiechem Świerga, ale… ciężko było w to uwierzyć Zosi. Jagoda rozchyliła bluzkę kochanki i odsłoniła jej biust coraz bardziej ulegając magii chwili. Jej kciuki same zaczęły pocierać twarde karmelki wieńczące jej biust.
- Spodenki teraz zdejmij sobie…. Perko.- mruczała wilczyca.
- Ale odnoszę wrażenie, że twojej stópce jest bardzo miło się o nie ocierać. - Perka uśmiechnęła się zawadiacko, przenosząc dłonie z piersi Wilgi na pośladki malarki i ściskając je mocno.
- Wolę dotykać to co jest pod nimi… może języczkiem… a może… zabawką którą wzięłam z opla.- mruknęła lubieżnie Świerga.
Perka chwilę obserwowała ją ugniatając pośladki Wilgi. Miała ochotę podrażnić się z Joanną, doprowadzić ją znów do tej uroczej złości, tylko… powinny się jeszcze dziś zająć tym snem. Niechętnie puściła pośladki Jagody i zsunęła swoje spodenki i majtki.
- Oddaje się w Pań ręce.
Jagoda całkowicie poddała się nastrojowi sytuacji całując i liżąc kark i pierś Zosi, sięgając palcami między jej uda i muskając opuszkami wrażliwy punkcik. Świerga zaś podeszła i kucnęła przed Zosią, jej język zaczął wodzić po kobiecości, jak jej dłonie po nagich udach.
- Chyba… lubię gdy mnie karasz. - Perka przymknęła oczy ciesząc się doznaniami jakie zapewniały jej kochanki.
- Musimy dać zajęcie twoim myślom i pragnieniom, prawda? - wymruczała Joanna zachłanni sięgając głębiej języczkiem i smakując pożądanie Zosi. Jagoda również pochłonięta została tą zabawą, muskając wargami i ząbkami szczyt piersi rudej czarownicy.
- Wygląda raczej na to, że dajecie moim myślom odpłynąć, a pragnieniom… - Perka uśmiechnęła się lubieżnie. - .. przyznaję, że właśnie je zaspokajacie.
- To początek… dopiero. - mruknęła Joanna, a Zosia usłyszała brzęczenie, po tym jak jedna z dłoni blondynki odstąpiła o głaskania jej biodra.
- Tak? - Perka starała się nie spinać. Co zaatakuje wilczyca? Jej pupę? Jej kwiatuszek? Mocno? Delikatnie? Wyobrażenia sprawiały, że drżała w oczekiwaniu na nieunikniony atak.
- Taak…- mruknęła Joanna i naparła drżącym przedmiotem tyłeczek Zosi, wszak ustami i językiem zajmowała się jej kwiatuszkiem. Mocny stanowczy ruch zagłębił twardą zabawkę… wszak “kara” nie jest z natury delikatna.
Perka krzyknęła czując jak jej ciało przeszył ból. Na szczęście chwilę za nim przyszła rozkosz i dreszcze które przyjemne rozpalały jej ciało. Joanna śmiało bawiła się sytuacją, jej język władczo zanurzał się w rozpalonym żądzą ciele Zosi, a zabawka poruszana była energicznymi ruchami dłoni. Jagoda skupiła swe pieszczoty ust na obu dumnie wyprężonych piersiach Zosi, które były mocno wyeksponowane przez jej ciało wyginające się odruchowo w łuk wyniku doznań płynących z atakowanego tyłeczka. Nie zapominała przy tym masować palcami jej wrażliwego punkcika. Jagoda całkowicie została pochłonięta przez erotyzm sytuacji mając zamglony lekko wzrok. A Perka… była więźniem i zabawką dwóch podnieconych kochanek.
Zosia czuła jak nogi pomału odmawiają jej posłuszeństwa. Oparła się mocno o lodówkę dociskając ją do ściany. Z jej ust wyrywały się jęki, głośniejsze z każdym atakiem na wymęczoną niedawnym seksem pupę. A obie kochanki zachłanne miękkości jej ciała, nie dawały jej spokoju, pieszcząc ciało intensywnie i z entuzjazmem. Niewątpliwie spodobało im się “karanie” jej.
Perka krzyknęła dochodząc i osunęła się nieco po lodówce, wbijając w siebie głębiej wibrator. Jeszcze przez chwilę dwa “sukkuby” poddawały jej ciało pieszczotom i rozkoszowały się jej drżeniem wywołanym niedawnymi doznaniami.
- No… na początek wystarczy.- mruknęła z uśmiechem zadowolenia Joanna.

- Na początek? - Perka pogładziła włosy klęczącej przed nią blondynki. - Coś czuję, że mnie wykończycie. - Zaśmiała się cicho przyglądając się Wildze. Malarka tylko cały czas obserwowała, a ona nie była pewna czy może przynieść jej spełnienie czy też nadal powinna dać jej odetchnąć po wizji. Sięgnęła dłońmi do jej koszulki i pewnym ruchem wsunęła je pod spód sięgając do piersi Jagódki.
Pobudzona tym co się działo i tym co robiła malarka nie opierała się palcom kochanki. Jedynie cicho westchnęła i zamruczała jak kotka, a Świerga dodała z uśmiechem.- Wątpię by to nam się udało. Ale miło było się trochę rozluźnić. Zresztą… będziemy spały razem, a jakbyś potrzebowała kogoś… takiego jak Kamil, to mam kilka pomysłów.
- Chyba… pozwolę się sobie wami nacieszyć. - Perka ścisnęła mocniej piersi Jagody i zerknęła na Aśkę. - Pomożesz mi tutaj?
- W czym dokładnie ?- zapytała blondynka uwalniając pupę Zosi od wibrującej zabawki, podczas gdy malarka jęknęła cichutko w podnieceniu.
Perka zamruczała i na chwilkę oddychając z trudem oparła czoło o ramię malarki. Jej ciało robiło się coraz wrażliwsze, a była niemal pewna, że powinna kiedyś znieczulić się na to wszystko… szczególnie przy takim natężeniu! Sięgnęła do spódnicy Wilgi i pewnym ruchem rozpięła ją i zsunęła.
- W zaspokojeniu naszej wygłodzonej koleżanki. - Przesunęła palcem po wilgotnych majtkach Jagody, dociskając je do jej kwiatu. - Od wczoraj może jedynie sobie popatrzeć.
- Nie wygląda to tak źle… nie wydaje się wyposzczona, choć z pewnością jest spragniona.- zachichotała Świerga podciągając koszulkę i liżąc brzuc leniwymi muśnięciami języka.
- Nie musicie.. naprawdę…- pisnęła zawstydzona Jagoda, nie czując się pewnie gdy była pieszczona przez dwie kobiety na raz.
- Myślę, że obie mamy na to nieco ochoty. - Perka zsunęła z Wilgi majtki i zabrała się za pozbawianie jej koszulki i stanika całując przy tym odsłaniane ciało. - Co ty na to Asiu?
- Wygląda zbyt uroczo, taka zarumieniona, by się jej oprzeć.- mruczała kocio wilczyca wodząc języczkiem po skórze brzucha Jagody i zahaczając ustami o odsłaniany biust. Malarka nie bardzo wiedziała, co zrobić w takiej sytuacji… więc zakryła twarz dłońmi.
Perka przesunęła się za plecy Jagody przywierając do nich swoimi piersiami. Dłońmi sięgnęła w dół zanurzając je w kwiecie malarki.
- Nie podobamy ci się kochana? - Przesunęła językiem po uchu Wilgi, na koniec delikatnie przygryzając jego płatek.
- Nie… o to chodzi…- pisnęła zawstydzona dziewczyna, czując język i usta wilczycy na swoim drżącym od szybkich oddechów biuście i palce Zosi w rozpalonym pożądaniem zakątku.- Ja nie… mogę.. tak szybko i z zaskoczenia… muszę… się mentalnie przygotować.
Jej ciało niewątpliwie miało inne zdanie na ten temat. Jagoda była z pewnością gotowa na więcej.
- Nie musimy się spieszyć. - Perka zaczęła pomału wodzić palcami po wrażliwym punkciku Jagody.
- A Ruuuta…- jęknęła Jagoda coraz bardziej sie wijąc uwięziona między kochankami.
- Dołączy jak się obudzi z pewnością.- odparła Joanna nie zaprzestając zabawy.
- Nieee… otooo chodziii…- pojękiwała głośniej artystka.- Nie...eee... powinnyyśmy sprraawdziiić co z nią? - drżała coraz bardziej i coraz trudniej było jej wypowiadać zdania.
- Nic jej nie będzie jesteśmy na terenie Aśki. - Perka zsunęła się na kolana, ocierając się o ciało Wilgi. - Świerga, mogę ci oddać jej kwiatuszek? Zajęłabym się pewną ciekawostką tu z tyłu.
- Czemu nie..- mruknęła blondynka schodząc języczkiem po brzuchu w dół i docierając do łona. Tam zaczęła pieszczotę owym zwinnym organem, podaczas gdy artystka panikowała szepcząc cicho.- Przecież to nie ja, tylko Asia… użyła zabaweee...czki… nie mmusisz.
Perka nie zważając na protesty malarki rozchyliła dłońmi jej pośladki i sięgnęła językiem do jej tylnego otworka. Popiskiwanie uwięzionej malarki zaczęło coraz bardziej przechodzić w głośne jęki rozchodzące się po całym domu. Atakowana z dwóch stron, przez dwie kochanki, Wilga w końcu się poddała sytuacji… rozkoszując doznaniami ujęła własne piersi dłońmi masując je leniwie. Zosia czując, że już nawilżyła wejście, wsunęła w pupę Jagody palec kąsając przy tym lekko jeden z pośladków. Ciało Jagody się spięło poddane nowym doznaniom. Była coraz głośniejsza, coraz bardziej pokryta potem, coraz blisko…
Perka wsunęła kolejny palec i zaczęła szukać przez cienką ściankę wnętrza Jagody, języka Joanny. Jej wargi przesuwały się po zgrabnych pośladkach, podszczypując je co jakiś czas.
Dla malarki było to za wiele doznań na raz. Doszła krzycząc głośno z rozkoszy i wiotczejąc nagle. Perka pochwyciła wolną dłonią osuwające się ciało i ostrożnie wysuwając palce z pupy WIlgi, usadziła ją na podłodze.
- Chyba ma dość wrażeń na parę godzin. A co innych wrażeń to.. można łowić ryby, a nawet się kąpać w stawie. Urok na niego rzucony czyni wodę ciepłą przez cały rok.- odparła z uśmiechem Joanna.- To że mieszkamy na odludziu, nie oznacza, że nie lubimy wygód.
- Kąpiel brzmi teraz dobrze. - Perka delikatnie pogładziła włosy malarki. - Pomożesz mi zanieść ją do łóżka? Niech odpocznie, miała paskudny poranek.
- Ok…- zgodziła się Joanna biorąc półprzytomną malarkę za nogi. Perka chwyciła Wilgę pod ramiona i ruszyła za wilczycą. Trochę niepokoiła ją reakcja malarki. Musiała być potwornie osłabiona.

Sypialnia była małym pokoikiem, ale łóżko było imponujące. I puchowe. I rzeczywiście mogło pomieścić całą czwórkę czarownic, jeśli się ścisną. Obie dziewczyny ułożyły Jagodę, która od razu zagrzebała się w pościeli. Zaś Joanna zaczęła rozbierać się całkiem do naga przed sporą szafą.
Perka podeszła do niej i objęła ją od tyłu.
- Może teraz ja cię powinnam okraść z ubrań?
- Bierz co chcesz.- odparła wesoło golutka Joanna pokazując całkiem szeroki wachlarz strojów ukrytych w szafie. Miała tu nawet niepraktyczne szpilki pośród obuwia i długie powłóczyste suknie. - Albo kogo chcesz.
- Na szczęście mam łatwy wybór bo tylko ty mi się ostałaś. - Perka sięgnęła do piersi Joanny. - Zdarza ci się chodzić w szpilkach?
- W przypływach szaleństwa… dziewczyna ma prawo odrobinę zaszaleć, prawda?- mruknęła Świerga pozwalają kochance błądzić palcami po piersiach.- Wyjeżdżam czasem na łowy, na miejscowe potańcówki. Wtedy się przydają.
- Musisz robić furorę. - Perka pocałowała ramię wilczycy nie przerywając swoich pieszczot. - Moje szpilki zostały... na którymś z postojów.
- Z pewnością Liszka zapłaci za kilka ich par.- jęknęła Świerga przeciągając się leniwie pod dotykiem dłoni Zosi.
- Po co miałaby to robić? - Perka zsunęła jedną dłoń niżej i sięgnęła do kwiaty Aśki, ciekawa tego w jakim stanie jest czarownica. Była oczywiście podniecona, mięciutka i wilgotna. W końcu to co robiła przez ostatnie chwile wpłynęło i na nią.
- Nie lubisz szpilek? Pewnie uroczo byś w nich wyglądała. Nie wiem czy moje by ci pasowały. Znaczy.. na nogę.- mruczała Joanna zerkając przez ramię na kochankę.
- Słabo pasują w miejscach, w których zazwyczaj pracuję, a… ja raczej nie chodzę na potańcówki. - Palce zaczęły pieścić wilgotny kwiat, nie zanurzając się w jego wnętrzu. - Będę mogła je za chwilę przymierzyć. Zobaczymy czy mamy podobne stopy.
- Myślisz… że one pasują tutaj?- zamruczała podnieconym głosem Joanna ocierając się o kochankę całym ciałem.
- A nie chciałabyś mnie zobaczyć w szpilkach? - Perka kąsnęła ucho Asi zanurzając palce w jej wnętrzu. - W szpilkach i pończochach?
- Tak. To byłby śliczny widok…- wymruczała rozpalonym pożądaniem głosem wilczyca, gdy jej mokry kwiatuszek zacisnął się na intruzach.
- Możemy sobie urządzić taki przebierany wieczór. - Perka przyspieszyła ruchy, atakując przy tym drapieżnie pierś kochanki.
- Aaa… w czym… ty mnie… chcesz… zobaczyć.- wyszeptała z trudem Świerga poddając się dłoniom kochanki, choć jej ciało prężyło się przy tym zmysłowo.
- Szpilki i pończochy także brzmią super…. mam też taki skórzany gorset. - Zosia wbiła kolejny palec rozpychając się we wnętrzu kochanki.
- Co tylko… sobie… zechcesz…- wymruczała wilczyca coraz bardziej rozpalonym głosem i mocniej ocierając się pośladkami o ciało Zosi.
- A jakbym zechciała umieścić ogonek w twojej pupie, też byś się zgodziła? - Perka kąsnęła ramię kochanki nie przerywając atakowania jej kwiatu.
Zaśmiała się zaskoczona słowami Zosi i mocniej naparła pośladkami na ciało kochanki.
- Jesteś pewna… że akurat tam chcesz… ogonek? - odparła zaczepnie, powstrzymując jęki narastającej rozkoszy.
- Na chwilę… by zobaczyć jak przechadzasz się w szpilkach ze zwisającym między udami futerkiem? - Zosia także zaczęła się ocierać o kochankę, sama pomalutku tracąc kontrolę. - Tak to musiałby być uroczy widok.
- Raczej… między… pośladkami…- odparła pospiesznie, choć z trudem wilczyca i wyprężyła się dochodząc gwałtownie.
Perka jeszcze przez chwilę pieściła ją nim wyjęła palce.
- Od przodu… ogonek by było widać raczej między udami. - Powiedziała z uśmiechem. - Chyba, że wybierzemy taki króliczy.
- A masz takie zabawki ze sobą? - spytała zaskoczona Aśka zerkając przez ramię.- A właściwie to jakie zabawki wozisz? Czym pocieszasz się w samotne noce?
Perka zaśmiała się.
- Wiem, że wychodzę na napaloną ale, gdy jestem sama zazwyczaj nie muszę się z sobą zabawiać. Odreagowuję, gdy jestem we wsiach, albo na sabatach. - Uniosła dłoń pokazując umoczone w sokach Asi palce. - To mi zazwyczaj wystarcza.
- Troszeczkę… napaloną.- mruknęła blondynka chwytając za dłoń Perki i powoli oblizując każdy z palców.
- Mogę ci pokazać pewien urok, którym dodaję sobie nieco pikanterii w samotnych podróżach. - Perka pochwyciła delikatnie palcami zwinny język kochanki, ale po chwili go puściła. - A co do zabawek… Coś tam mam na pace, jakieś prezenty. W większości w pudełkach.
- Jestem ciekawa twoich uroków. Ale najpierw kąpiel, tak? Czy może budzenie naszej zielarki.... żeby zabrała się do roboty.- mruknęła pod nosem Joanna sięgając na półki w szafie po zielony komplecik bielizny, białą koszulę i czarne legginsy.
- Może ją obudzimy i pójdziemy się wykąpać? To daleko? Musimy się ubierać? - Perka zarzuciła ręce na ramiona wilczycy dociskając swój biust do biustu Aśki.
- Nie musimy się w ogóle ubierać... w każdym razie… gdyby było cieplej… to ja bym cały czas łaziła toples.- wymruczała Joanna ocierając się biustem o biust kochanki.
- To zgarnijmy ręczniki i chodźmy tak. Dawno nie miałam okazji pochodzić nago po lesie. - Perka puściła Aśkę tylko po to by pochwycić jej dłoń.
- Daleko nie zajdziemy, podgrzewany staw jest tuż obok domu.- odparła Joanna zgarniając ręczniki i podążając za Zosią.

Zabawy nad stawem

- Musimy jeszcze zahaczyć o Marylkę. - Zosia poprowadziła je w kierunku auta. - Myślę czy znów ją potraktować solami trzeźwiącymi.
- Trzeba ją cały czas pilnować.- westchnęła ironicznie Joanna podążając za nią. Marylka jeszcze spała zwinięta w kłębek na tylnym siedzeniu. To musiał być całkiem mocny bimber.
- To może chcemy się najpierw wymyć? - Perka upewniła się, że dziewczyna nadal oddycha i zlokalizowała Ducha drzemiącego tuż przy drzwiach do domu.
- Możemy…- stwierdziła z uśmiechem wilczyca. Złowieszczym uśmiechem.- Albo możemy ją wyciągnąć z autka i wrzucić do wody w ramach pobudki.
- Rozbieramy ją wcześniej? - Perka uśmiechnęła się niewinnie, otwierając drzwi do samochodu.
- Jak wolisz… ja bym ją wrzuciła w całości.- zaśmiała się cicho Joanna.
- To tak zróbmy. - Perka sięgnęła po Rutę, wypinając się w stronę Aśki i po chwili wyciągnęła dziewczyną częściowo z tylnej kanapy. Poczuła palce Joanny wodzące po jej pupie, co przypomniało jej, że nie tylko ona wykazywała się tu olbrzymim apetytem. A może to ona tak wpływała… a właściwie błogosławieństwo Mokoszy w niej?
- Mogłabyś mi pomóc? - Perka obejrzała się ponad ramieniem.
- Oczywiście.- uśmiechnęła się łobuzersko Świerga i wcisnęła się do opla, by zabrać ów chrapiący ładunek wraz z Zosią.
Idąc ponownie za Asią, Perka przyglądała się kołyszącym się piersiom wilczycy. Czy to rzeczywiście mógł być jej dar… musiała przyznać, że o ile był bardzo przyjemny nie był bardzo praktyczny.
- Czy przy mnie masz ochotę na więcej seksu niż zwykle? - Spytała gdy już znalazły się nad jeziorkiem.
- Trochę tak… z drugiej strony… nie mam za wiele okazji tutaj. Co prawda mogę przygotować urok, by ściągnąć sobie potencjalnego kochanka lub kochankę, acz…- wzruszyła ramionami Joanna.- … dużo roboty przy tym uroku.
Po tym słowach bezceremonialnie wrzuciła Rutę do stawu i przy wtórze gwałtownego chlupotu wody i gniewnych wrzasków dodała.- Natomiast ona jest równie lubieżna co ty.
Zosia zaśmiała się.
- Pytam bo na sabacie Liszka wspomniała, że jest we mnie żar Mokoszy. - Objęła Aśkę i zerkając czasem na gramolącą się Marylkę. - Zastanawiam się jak on się niby objawia.
- Domyślam się, że nie miałaś nigdy problemu z uwodzeniem czy to mężczyzn, czy to kobiet, co?- zapytała cicho Świerga.- Jesteś śliczna Zosiu, ale sama uroda to jeszcze za mało. Jest w tobie coś… co rozpala ciała innych. Sama musisz to przyznać.
- Mogłam się utopić! - wrzasnęła gniewnie Marylka rozbierając się przy brzegu z mokrych ubrań.
- Wątpię by to się nam udało.- odparła nieczule wilczyca.
- Mogłam poudawać, że się topię.- burknęła cicho Ruta.
Zosia zaśmiała się obejmując mocniej Aśkę, tak że ich ciała znów się o siebie otarły jak w sypialni. Opierając policzek na ramieniu wilczycy uśmiechnęła się do Marylki.
- Sama jesteś sobie winna. Po co tyle piłaś?
- Musiałam sprawdzić czy towar jest dobrej jakości…- wyjaśniła Ruta masując swoje czoło dłonią i przyglądając się tulącym kobietom.- Dużo mnie ominęło?
- Sporo miziania, kilka orgazmów. Całkiem dużo kilometrów. - Perka zsunęła jedną z dłoni i ścisnęła pośladek Aśki. - A teraz planowałyśmy kąpiel nim wyślesz nas do krainy snów.
- Taaa… kąpiel.- uśmiechnęła się łobuzersko Marylka wodząc dłońmi po swoim gibkim ciele.
- Jeśli chcesz to chyba możesz się przyłączyć.
- Z chęcią… jakie są reguły tej kąpieli?- zapytała z uśmiechem Ruta.
Zosia zaśmiała się widząc nagą i pobudzoną Marylkę.
- Nie można się myć samemu. - Perka zamączyła jedną ręką i przesunęła nią po piersi Aśki.
- To kto mnie umyje… taką biedną.- mruknęła zmysłowo Marylka podchodząc do dziewcząt.- Taką samotną…-
- Może po prostu weźmiemy kąpiel, co ?- zaproponowała Joanna.
- Jeśli masz ochotę. - Perka otarła się swoim ciałem o ciało wilczycy.
Blondynka chwyciła kochankę w pasie i ruszyła gwałtownie w kierunku stawu ciągnąc Zosię za sobą. Wpadły do ciepłej wody z głośnym pluskiem. Perka pochwyciła blondynkę leżąc w wodzie i pocałowała namiętnie.
- No to się doigrałaś…- blondynka natarła na Zosię dociskając swoim ciałem do piaszczystej płycizny. Całowała zachłannie jej usta, dłonią władczo sięgając między jej uda. Perka objęła ją i kontynuowała pocałunek ocierając się swoim ciałem o ciało blondynki. Poczuła ruch palców w swoim intymnym zakątku, władczy i brutalny. Rozpalona pożądaniem Świerga nie była delikatna, ani czuła. A Marylka usiadła obok, rozchyliła uda i muskając się paluszkiem.. delektowała przedstawieniem.
Zosia rozchyliła mocniej nogi starając się sobie delikatnie ulżyć. Ataki wilczycy znów były bolesne, ale znów prowadziły ją na ten dziwny skraj pomiędzy cierpieniem a rozkoszą.
- Chcesz mnie tam wymyć? - Wyszeptała, gdy Aśka łapała oddech.
- Nie wiem… co chcę… poza twoimi jękami.- wymruczała w odpowiedzi Joanna nie przerywając ruchów dłoni i kąsając piersi ostrymi kiełkami.
- Macie ciekawy… sposób na kąpiele.- zamruczała podniecona Marylka.
- Przyznaję… że też uczę się.. czegoś nowego. - Perka krzyknęła, gdy zęby Aśki wbiły się w jej pierś.
- Ciekawe czego…- zaśmiała się ironicznie Marylka, ale potem jej śmiech przeszedł w westchnienia i ciche jęki, gdy jej palec wodził leniwie po kwiatuszku. Joanna zaś wsunęła głeboko palce, sporo palców poruszając brutalnie i gwałtownie. Kąsając drżące w gwałtownym oddechu piersi, Świerga oddawała się w pełni swej dzikiej strony natury.
- Kąpieli.. - Perka pojękiwała coraz głośniej. Wygięła ciało w łuk opierając się przedramionami na piaszczystym podłożu, ale i tak przesuwała się nieco przy każdym ataku. Piasek drażnił skórę pośladków, stopy, które starały się rozchylić jak najbardziej, przez co niemal robiła szpagat. Wszystko by bolało nieco mniej. - Asiu… to się tam.. nie mieści.
- Zmieści się zmieści…- blondynka ukąsiła szczyt piersi Perki, wodząc po nim czubkiem języka. Najwyraźniej postanowiła wystawić wytrzymałość rudej czarownicy na próbę, przy coraz głośniejszych jękach dochodzącej Marylki.
- N.. nie…. - Perka poczuła jak niemal cała dłoń Aśki zagłębiła się w jej wnętrzu i krzyknęła głośno z bólu. A jednak jej pokręcona głowa podsunęła odpowiednie wspomnienie. Kozioła, który brał ją tak samo brutalnie i bezlitośnie. Może dlatego okrzyk przerodził się w jęk, w którym dało się usłyszeć nie tylko ból. Marylka dołączyła z głośnym jękiem własnego spełnienia, podczas gdy Joanna nie przerywała pieszczot zmuszając ciało kochanki do ekstremalnego wysiłku i… przyjemności.
- Błagam… Asiu. - Perka czuła jak braknie jej sił, z trudem zapierała się o niewygodne podłoże. - D..dość.
- No nie wiem… co dostanę w zamian?- mruknęła zmysłowo Joanna nieco zwalniając ruchy dłoni.
- A czego pragniesz? - Perka spojrzała na oprawczynię nieprzytomnym wzrokiem.
- Nie wiem… coś wymyślę, a ty to zrobisz…- szepnęła jej do ucha Aśka delikatnie kąsając je.-... posłusznie i dokładnie. Cokolwiek zechcę… nie martw się… będzie to seks.
- D… dobrze. - Wyjęczała ostatkiem sił Zosia, czując że zaraz wpadnie w tą płytką wodę i naprawdę się utopi.
- Grzeczna dziewczynka.- mruknęła Joanna liżąc jej szyję i zwalniając ruchy dłoni nie sięgając głęboko w kwiat kobiecości kochanki. A Ruta doszła głośno.
Perka skupiła się na tych delikatnych ruchach czując, że w końcu przyjemność bierze górę nad bólem i w końcu zbliża się do upragnionego szczytu.
- Ty sadystko. - Wymruczała odrobinę zsuwając obolałe nogi.
- Nie kuś… jeszcze nie zdecydowałam co zrobię z moją rudowłosą piegowatą niewolnicą. - szeptała cicho blondynka tuląc kochankę do siebie i poruszając powoli ale stanowczo palcami między jej udami.
- Yhym… - Perka jęknęła dochodząc w końcu i pozwalając by jej ciało rozluźniło się po dużym wysiłku. Osłabiona opadła na wodę.
- Kiedy moja kolej?- zapytała Marylka szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
- Najpierw zrób eliksir, który miałaś.- przypomniała wilczyca, a słysząc burczenie w brzuchu.- I obiad by się przydał.
- Wysmarujesz mnie tam maścią i mogę coś upichcić. - Perka odezwała się zachrypniętym głosem. - Chciałaś mnie przepołowić? Stamtąd wychodzi dziecko, ale idzie w drugą stronę.
- Cóż… nie będę udawała, że mnie trochę poniosło. - zaśmiała się ironicznie blondynka i wzruszyła ramionami.- Zgoda. Wysmaruję.
- Tylko trochę? - Zosia mrugnęła do Aśki i wyciągnęła ręce. - Będziecie mi musiały pomóc.
- Tylko trochę… wierz mi, mogło być gorzej. - wyjaśniła blondynka pomagając kochance wstać.
- Czy zdarzyło ci się kiedyś pójść z kimś na maksa? - Perka owinęła się na brzegu ręcznikiem.
- Z wilkołakiem. - zamyśliła się wilczyca uśmiechając się pod wpływem wspomnień.
- To chyba znak, że nie powinnam próbować. - Zosia zaśmiała się cicho i korzystając z ramienia Asi ruszyła w kierunku domu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 21-10-2018, 20:13   #60
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Czas przygotowań

Tam już Jagoda wstała i widząc sfatygowaną kochankę… nie pytała jej co się stało. Nie rozważała też faktu, że jest jedyną ubraną osobą w domu. Przywykła już bowiem do niezwykłego trybu ich życia.
- Pójdę przynieść plecaki z ubraniami. - mruknęła tylko, gdy Świerga z Rutą układały Perkę na łóżku.
- Nie trzeba, Asia może mi coś pożyczy. - Perka mrugnęła do malarki, a potem przyjrzała się jej uważnie. - Jak się czujesz?
- Lepiej niż ty. - odparła wymijająco okularnica, poprawiając je na nosie.
- Czuję się lepiej, dużo lepiej. - dodała z uśmiechem po chwili i poprawiła nerwowo spódnicę. - Staram się zapomnieć, ale… szkic robi się coraz wyraźniejszy.
- Ze mną nie jest tak źle… nie licząc pewnego konkretnego miejsca. - Perka uśmiechnęła się ciepło do Jagody. - Jednak z auta trzeba by przynieść maść. Jest w torbie lekarskiej… chyba, że Ruta ma coś na podorędziu.
- Żebyś wiedziała że mam. Mój ród słynie z uzdrawiania ziółkami. - odparła dumnie Marylka. - I zostały nam chyba jeszcze eliksiry z walki z Leszym.
- Do picia, więc nici z macania. - odparła z przekąsem Świerga.
Perka zaśmiała się.
- Teraz to pewnie nie byłoby nawet bardzo przyjemne. - Pokazała wilczycy język i z powrotem zwróciła się do Ruty. - A ile zajmie ci przygotowanie tego nasennego naparu?
- Kilka godzin. Radzę się zdrzemnąć i coś zjeść. Lepiej brać go na świeży umysł. -poradziła Marylka drapiąc się po czuprynie. - Zrobię obiad, jakąś zupkę warzywną i biorę się za niego. Jagoda tymczasem poszła po ubrania i eliksir do Opla.
- To może łyknę ten eliksir i pomogę przy obiedzie. Muszę mieć silne wsparcie. - Mówiąc to Perka poklepała Asię po ramieniu. - A nasz wilczek pewnie chętnie by zjadł jakiś mięsny gulasz.
- Zdecydowanie. - Joanna podeszła do szafy, by znaleźć choćby fartuszek dla Marylki, podczas gdy ona sama już udała się do kuchni. Blondynka podążyła za nią sarkając pod nosem i Perka została sama… na pięć minut. Po minięciu nich bowiem zjawiła się Wilga z eliksirem i plecakiem z ubraniami.
Zosia skorzystała z okazji by pijąc eliksir zerknąć na wydobyty z plecaka telefon. Wolała odczekać chwilę nim zabierze się za ubieranie.
“ Zainteresowana pracą seksownej asystentki? Gwarantowane długie i intensywne nadgodziny. Tak. Masz rację. Nudzę się przy monotonnej jeździe. Mam nadzieję, że ty bawisz się lepiej
Odpisał kochanek, a Zosia szybko poczuła jak otarcia zanikają i ciało czuje się lepiej.
“Tak, dziewczyny odreagowują na mnie za późny powrót. A co do pracy asystentki, a jak płacisz?” Perka odpisała i powoli podniosła się z łóżka. Uśmiechnęła się do rozpakowującej je Jagody.
- Mam nadzieję, że uda nam się czegoś dowiedzieć. - Podeszła do malarki wyciągnęła ze swojego plecaka pierwszą lepszą koszulkę na ramiączkach.
- Ja… nie jestem pewna. - rzekła po dłuższej chwili milczenia artystka. - Najchętniej bym się ukryła pod kołdrą i przeczekała to… Niestety moje szkice, rzadko są nośnikami dobrych wieści.
- Obawiam, że nie jest to coś przed czym może nas ochronić kołdra. - Perka naciągnęła koszulkę na nagie piersi i wydobyła z torby majtki. Tym razem zwykłe, białe by nie kusić losu. - Może jak się z tym czymś rozprawimy będziesz miała nieco więcej miłych wizji.
- Chciałabym żeby tak było, ale wątpię. Trochę… szkoda że wkrótce pożegnamy i Świergę i Rutę. Polubiłam je. - westchnęła cicho okularnica przyglądając jak jej kochanka się ubiera.
- Możemy tu chwilę zostać. Ale pamiętaj, że pewnie spotkamy się niebawem na jakimś sabacie. - Perka uznała, że zgarnie spodenki, które zostawiła w kuchni. - To idziemy do nich? Trzeba korzystać ze wspólnego czasu.
- Z ostatniego niewiele zapamiętałam. Za dużo zioła. - zaśmiała się cicho Wilga potwierdzając skinieniem głowy. - Idziemy.
- Mi nieco Ruta przypomniała. - Perka zadrżała na wspomnienie igraszek z kozłem. - Ale na pewno będziesz się teraz czuła dużo lepiej, gdy zobaczysz znajome twarze.
- Lub piersi lub pośladki znajome. - zachichotała Jagoda, gdy wchodziły do kuchni obecnie pod rządami pośladków Marylki. Założyła ona fartuszek na czas tego gotowania, ale nic więcej.
Perka zgarnęła z ziemi swoje spodenki i założyła je. Resztę porzuconej garderoby odłożyła na jedno z krzeseł i przystąpiła do gotowania. Ruta była zadowolona z obecności pomocniczki i widowni w postaci przycupniętej w kącie Jagody.
- Zamierzasz pić eliksir zaraz po uwarzeniu? - zapytała podczas gotowania.
- Jeśli rzeczywiście uda mi się zdrzemnąć, to czemu nie? - Perka wrzuciła pokrojone drobno mięso i zesmażone już mięso do warzyw i pozwoliła się całości dusić. - Chciałabym to załatwić jak najszybciej.
- To będzie miało kopa. Dużo w miksturze maku i odrobina lulka czarnego. - ostrzegła żartobliwie Marylka. - Trochę wam zazdroszczę jego spróbowania.
- Tylko nie zabawiaj się nami jak będziemy spać. - Perka klepnęła Marylkę w pośladek. - A gdzie się podział nasz wilczek?
- Przygotowuje miejsce pod rytuał na stryszku. Użyjemy kadzidła by ułatwić przejście z jawy w sen. - wyjaśniła Marylka.
- Nie zgłaszała, że potrzebuje pomocy? - Zosia powróciła do przerwanego gotowania. Zamieszała gulasz i wstawiła wodę na kaszę.
- Chcesz się wymigać od gotowania? - spytała podejrzliwie Ruta.
- Zaraz wstawię kaszę i w sumie mamy kilkadziesiąt minut czekania. - Perka uśmiechnęła się do Marylki.
- Nie wspominała… ale jak się nudzisz, to mi by się przydał masaż pupy. - zażartowała Ruta, prowokująco wypinając pupę. - Ale jeśli chcesz zobaczyć stryszek… ja cię nie zatrzymam.
- To podskoczę tam na chwilę. - Perka wrzuciła kaszę do garnka i ruszyła w kierunku drabinki prowadzącej na wyższe piętro.

Trafiła do znajomego świata, taki sam stryszek był u jej mentorki. Przez grubą warstwę słomy z której zbudowany był dach przebijały się promienie światła, dziesiątki zwisających pęczków ziół tworzyły krótkie kurtyny. W najciemniejszym kącie strychu upchnięto duże kufry. A pośrodku naga Joanna kruszyła zasuszone zioła do porostawianych w kształt dużego okręgu miseczek.
- Hej piękna. Gulasz już się dusi. - Perka podeszła do wilczycy i zaciągnęła się zapachem ziół starając się rozpoznać. - Jak ci idzie?
- Dobrze… jak się ubiorę to przyjdę na dół. - mruknęła Joanna, podczas gdy Zosia rozpoznała werbenę, lawendę, melisę i inne zioła uspokajające, bądź nasenne. Prosta magia sympatyczna, do której nie trzeba było mieć wrodzonego talentu.
- Masz jeszcze spokojnie z pół godziny. - Zosia nachyliła się i pocałowała czubek głowy wilczycy. - Wracam zamieszać jedzenie, zanim Ruta wyjmie z niego mięso, albo Wilga coś przypali.
- Zdążę….- odparła zasępiona wilczyca poważnie podchodząc do swojego zadania.
- Na pewno, potem chyba i tak mamy kilka godzin gdy Marylka będzie ważyć wywar. - Perka ruszyła z powrotem w kierunku schodków przyglądając się przy okazji zebranym na strychu zapasom. Może jednak zostaną na dwa lub trzy dni? Mogłaby odnowić zapasy w swojej torbie. O ile oczywiście wróci ze świata snu.
Na dole słychać było paplaninę Marylki na temat swojej mateczki i licznych sióstr, których miała trzy i wszystkie bardziej uzdolnione od niej, bardziej aroganckie, pyskate, bardziej piersiaste. Jeśli chodzi o niewyparzony język to ruda czarownica właśnie Marylkę o to posądzała słysząc złośliwe historyjki jakimi karmiła Jagodę.
Perka zatrzymała się w korytarzu i sprawdziła swój telefon. Czy powinna dać znać Patrykowi, że jutro już może się nie odezwać? Tylko jak to uzasadni? Hej, mogę zapaść w śpiączkę od uroku? Westchnęła ciężko i zrobiła sobie zdjęcie, po czym wysłała je do kochanka, z krótkim podpisem: “tęsknię”.
Odpowiedź przyszła po kilkunastu minutach siedzenia na schodach i słuchanie paplaniny Ruty.
“ Pragnę. Mogę zadzwonić?”
“Niestety akurat gotuję. Też ciebie pragnę.”
Perka wzięła głębszy oddech i wysłała wiadomość. Weszła do kuchni i zamieszała gulasz i upewniła się, że kasza ma nadal wodę. Pragnęła Patryka… znowu. Ciekawe jak to się odbije na jej świecie snu. Musiała poczekać aż obiad prawie był gotowy, gdy otrzymała MMSa od kochanka.
Oswobodzoną męskość niczym działo wynurzającą się ze spodni. Twardą.
“Tak bardzo.” głosił dołączony dopisek.
A do dziewczyn dołączyła Świerga, w luźnej białej koszuli i legginsach.
Perka schowała telefon i zabrała się za nakładanie jedzenia. Czuła jak skromne białe majtki zaczynają przemakać. Po posiłku będzie musiała z pewnością udać się do wychodka.
Jagoda zabrała się za jedzenie, razem z Joanną. Powoli pałaszowały swoje porcje. Marylka zabrała się za stawianie garczka na blat piecyka i wrzucanie do niego składników eliksiru.
- Po posiłku powinnyście odpocząć i zrelaksować się. Uspokoić. Może zdrzemnąć, jak najmniej silnych emocji. - poradziła.
- To chyba będę musiała odreagować. - Perka westchnęła ciężko i sama zabrała się za jedzenie. - Będziecie miały szlaban na paradowanie nago.
- To nie wchodźcie do kuchni, albo przynieście mi ciuszki. - mruknęła niezadowolona zielarka tylko w fartuszku, a Jagoda uśmiechnęła się z ulgą. Brak ubrań był dla niej krępujący.
- Na razie chyba zajmę się sobą w wychodku. - Perka uśmiechnęła się do Marylki i dokończyła jedzenie. - A potem planuję drzemkę. Więc chyba nie będę siedzieć w kuchni.
- Coś cię męczy? - zapytała trwożliwie Jagoda błędnie interpretując jej słowa i zerknęła podejrzliwie na swój talerz oczekując objawów biegunki u siebie.
- Wilgoć w majtkach od oglądania moich ponętnych towarzyszek. - Perka uśmiechnęła się niewinnie do Wilgi.
- Aaacha…- czerwień zaczęła pokrywać całą twarzyczkę malarki, a ona sama się skuliła. - Poszukam coś skromniejszego dla siebie.
Perka zaśmiała się.
- Nie trzeba i tak planuję się zdrzemnąć. Nie przejmuj się tym. - Zosia podniosła się od stołu i zgarnęła puste talerze po czym zabrała się za ich mycie.
- Może ja pozmywam. Przynajmniej będę choć trochę użyteczna. - zaoferowała się nieśmiało okularnica.
- Jeśli chcesz to chętnie skorzystam. - Perka opłukała ręce i ucałowała przy tym Wilgę w policzek. Obejrzała się na Aśkę. - A skoro mamy nieco odetchnąć… byłby problem gdybym się przeszła po okolicy?
- Byle nie za daleko, bo wleziesz na moczary. - odparła pobłażliwie gospodyni.
- Tylko po okolicy. - Perka pomachała czarownicom i ruszyła na swój spacer.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172