Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-10-2018, 10:01   #21
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Widać było, że dziewczyna idzie do głowy Tomasso, jak najlepsze wino. Podszedł do niej od tyłu i hm, rzeczywiście jedna ręką próbował zapiąć zamek, ale drugą rozpoczął masaż pośladków. Dwa w jednym, jakby nie było, przyjemne oraz jednocześnie pożyteczne.
- Tomasso… jeśli będziesz kontynuował chyba nie pozwolę nam wyjść… albo - Spojrzała na mężczyznę, czując jak jej własne policzki zaczynają palić. - będę to bardzo utrudniać. - Zakręciła biodrami, ocierając się jednym z pośladków o dłoń Viscontiego. ... będę ci to bardzo utrudniać ... tere fere, a co niby robiła? Biedny Tomasso patrząc na dziewczynę, która prowokowała kręcąc swoją wyjątkowo atrakcyjną częścią ciała, dostawał gwałtownych napadów podniecenia. Zakochał się w pięknej, seksownej dziewczynie, która miała wręcz we krwi tony erotyki, którą promieniowała wokoło.
- Amandoooo ... - pocałował ją lekkim kąśnięciem w plecy pod karkiem - chyba musimy, wiesz, musimy spróbować innej metody. Kochać się, a zaraz potem wyjść, zaś kochać się powinniśmy niemal ubraniii ... - przeciągnął owe słowo. - Bowiem jesteś straszliwie atrakcyjna oraz po prostu wiesz ... - wiedziała, musiała wiedzieć.
Brytyjka była ustawiona plecami do niego. Ocierała tyłeczkiem jego rosnącą na spodniach wypukłość, zerkała do tyłu odchylając się, unosząc, przekręcając głowę, on tymczasem zapinał jej zamek, przy pomocy zębów, którymi przytrzymywał materiał eleganckiej sukni, bowiem nie chciał przerwać pieszczenia.
- Mam ochotę wykorzystać ponownie ten stolik, co ty na to?
Amanda zawahała się. Czyli znów chciał ją wziąć od tyłu.. Znów zobaczy siebie w lustrze. Tą swoją dziwną wykrzywioną rozkoszą minę. Cały czas nie była pewna jak ma się do tego odnieść. Z jednej strony pozycja była potwornie przyjemna, a z drugiej czuła się w niej jakaś zaniepokojona.
- Dobrze. - Wyszeptała w końcu starając się ukryć swoje obawy. Szczęśliwie dla niej, akurat się jednak nie potwierdziły. Stolik bowiem był wykorzystany, ale nie od tyłu. Po prostu usadził na nim dziewczynę, później przytulając sprawił, że położyła się na blacie, niczym na łóżku. Aczkolwiek trochę przykrótkim, bowiem jej głowa wychodziła już poza stolik. Jeśliby chciała opuścić ją swobodnie odchyliwszy do tyłu, rzeczywiście mogła tam zerknąć na lustro, które pokazywałoby, co się dzieje pomiędzy jej nogami. Te zaś po prostu zostały uniesione. Dziewczęce figi, częściowo mokre, tkwiły już w jego kieszeni. Nie miała nic pod suknią chroniącego jej delikatny pączek, obecnie kwitnący podnieceniem. Suknia sama ukształtowała się, kiedy uniósł jej nóżki zakładając sobie na barki. Teraz wystarczyło tylko rozpiąć parę guzików, ażeby dzielny rycerz wyskoczył ruszając do boju. Patrzył na nią, na jej ciało, zaś jego miecz szybkim ruchem wszedł w jej pochwę. Wszedł mocno oraz na chwilę przystanął.
- Piękna najpiękniejsza - wyszeptał powoli.
- Tomasso. - Amanda odchyliła głowę do tyłu czując jak mężczyzna ją wypełnia i wtedy zobaczyła siebie w tej wyuzdanej pozycji. Z nogami na ramionach kochanka, z rozpuszczonymi, sięgającymi niemal podłogi włosami i piersiami starającymi się wymknąć z głębokiego dekoltu. Patrzyła na górującego nad nią mężczyznę i mimo iż własny stan mocno ją zawstydzał, uśmiechnęła się do kochanka. - Mój Tomasso. - Wyszeptała cicho chwytając się dłońmi krawędzi stołu. Tymczasem Włoch powoli docierał do owego momentu, kiedy już niezwykle ciężko odebrać jakiekolwiek bodźce spoza owego połączenia dwóch ciał. Pragnął jej teraz bardziej niż zawsze, ale właściwie to było tak, że im częściej się ze sobą kochali, tym bardziej tego chciał. Chyba właśnie tak powinno być! Dziwny, ale cudowny stan. Szczęśliwie stolik miał odpowiednią wysokość, przeto ułożenie dziewczyny wypadało idealnie. Hm, przypadek, czy specjalnie tak go niegdyś wykonano? Stanowczo nieistotne, istotne było jedynie to, co czuli, on zaś czuł, że powoli dochodzi. Poruszał się wewnątrz niej początkowo wolniej, ale później szybko namiętność przejęła kontrolę. Dobrze, że chwyciła się blatu, bowiem jej uderzane przy dojściu biodrami ciało mogłoby wręcz spaść. Tymczasem jedna nie spadało. Mężczyzna pochylił się nieco wyginając ją jeszcze bardziej, skoro nóżki Amandy opierały się na jego barkach. To sprawiło, iż jej biodra uniosły się nieco jeszcze bardziej otwierając dziewczęcą lilijkę. Poruszenia stały się jeszcze szybsze. To było obłędnie podniecające. Leżała ubrana, w sukience, pończochach, bucikach, tylko bez dolnej części bielizny.
- Achhhhh! - krzyknął czując nadchodzący orgazm. Pojawił się wraz z kolejnym wytryskiem. - Achh! - krzyknął znowu, kiedy jego męskość zaczęła wewnątrz jej jaskini drgać, aż wreszcie rozprężyła się gwałtownie strzelając. - Amanda - jęknął jeszcze, podczas kiedy jego biodra uderzały szybko oraz mocno wyrzucając kolejne porcje. Ama …
Brytyjka poczuła jak jej ciało ponownie reaguje na ciepło, które wypełniło jej wnętrze. Krzyknęła głośno dochodząc i przymknęła oczy ciesząc się tym jak dreszcze rozkoszy targają jej ciałem. Poruszając biodrami nabijała się na męskość kochanka. Był w niej tak głęboko… miała niemal wrażenie, że sięga jej gardła, wypełniając ją całą.



Dochodząc do siebie Tomasso poczuł, że jest obserwowany. Że są obserwowani. Szybki rzut oka na okno sprawił, że odkrył przez kogo. Jego spojrzenie trafiło na zimno błękitne oczy. Znów ten mężczyzna! Ten sam, który obserwował go dwa dni temu. Teraz stał na balkonie przeciwległej kamienicy. Chwilę obserwował go nienawistnym spojrzeniem, po czym wycofał się do wnętrza budynku znikając w ciemnościach. Dziwne, bardzo dziwne, albo przypadek, albo zboczeniec. Jeśli jednak zboczeniec, to jakim cudem był tam na balkonie, kurde blade, skurczysyn popsuł mu taką cudowną chwilę. Włoch postanowił nie mówić o tym Amandzie, żeby nie zniszczyć także jej przyjemności. Tylko domyślał się, jak zareagowałaby na wieści, że byli podglądani. Szlag! Niech … aha, kurde, szkoda, że nie ma jego zdjęcia, echhhhhh …

Powoli wyszedł z niej i ponownie fragmenty suche jeszcze majteczek przyjęły na siebie rolę tamponika. Wypływające nasienie z niej osiadało się na delikatnym materiale oraz koronkach sprawiając, że teraz naprawdę były całkiem mokre. Włoch spojrzał na jej część ciałą, obecnie rozchyloną, nawet ujawniającą głęboką szpareczkę oraz napawał się odkładając zboczeńca na później. Wszakże postanowił obserwować otoczenie oraz zerkać wokoło bardziej.
Amanda oddychała z trudem i dopiero po dłuższej chwili, gdy Tomasso udało się ją już osuszyć, uchyliła powieki, ponownie spoglądając na niego.
- Lubię patrzeć gdy mnie bierzesz. - Powiedziała rozpalonym głosem, rumieniąc się jeszcze bardziej. - Chyba jestem zboczona.
- Wobec tego jesteśmy razem zboczeni, bowiem ja także lubię obserwować, kiedy jesteśmy razem. Lubię spoglądać na twoje ciało, na twoją buzię, na usta. Lubię słuchać co wtedy mówisz, jak jęczysz … lubię patrzeć na twoje piersi, jak poruszają się, falują, kiedy to robimy oraz niżej, wiesz, jak wchodzę, wychodzę. Kiedy wiesz znika wewnątrz ciebie, kiedy twoje płatki się rozchylają otaczając go swoim pięknym różem. Uwielbiam tam patrzeć, jak poruszasz biodrami … chyba obydwoje pasujemy więc do siebie … - wytarł jej słodką kobiecość do czysta. Ostateczna resztką suchego jeszcze podobnie uczynił to swojej końcówce. Szybko przyodział się oraz uniósł Amandę. - Chodź piękna moja, idziemy - podał dziewczynie dłoń unosząc.
Amanda zarumieniła się jeszcze bardziej ale przyjęła podaną dłoń podnosząc się. Zeskoczyła ze stołu tuż przed mężczyzną, tak że ich ciała otarły się o siebie.
- Może… - Wyszeptała cicho. - .. nagrasz to kiedyś bym mogła też to zobaczyć. Tak jak ty to widzisz.
- Nagrać? - ona była jednak bardziej zboczona od niego. Włoch stanowczo by się na coś takiego nie odważył, ale skoro miała ochotę. - Później chciałabyś to wspólnie pooglądać? - wyszeptał pytająco do swojego skarbu.
Amanda przytaknęła ruchem głowy.
- Jestem ciekawa czemu aż tak bardzo ci się podobam… to ci się podoba. - Spojrzała na niego czując jak rumieni się coraz bardziej. Może przesadziła? To w sumie była… dziwna propozycja. Czuła, że jakoś powinna załagodzić sytuację. - Ja.. to tylko tak dla nas. POtem to usuniemy.
- Dooobrze - powiedział cicho - po prostu ja jeszcze nigdy. No wiesz. Podobasz mi się bardzo, całą oraz ciągle. Czy masz, jakąś,no wiesz, jakąś szczególną pozycję, którą chciałabyś uwiecznić? - spytał ją naprawdę zaciekawiony. Chyba nie zauważył do tej pory lekkiej awersji, albo prędzej niepewności, dziewczyny co do pozycji od tyłu. - Mam kamerę taką no, którą się umieszcza na głowie, na specjalnej opasce. Warto mieć, kiedy się zwiedza jakieś zabytki, wtedy ona wszystko uwiecznia. Oraz no taką zwykłą. Mógłbym,mógłbym ustawić obie …
- Nie… nie myślałam o niczym konkretnym. - Amanda poprawiła włosy, starając się nieco uspokoić dłonie. ZGodził się! Chciał zrobić z nią tą dziwną… zboczoną rzecz! - Chcę tylko zobaczyć to co ty widzisz, choć od boku.. To może być ciekawe.
- Wobec tego … spróbujemy.Ta kamera na przepasce na głowie jest niewielka. Musi taka być. Jaaaa wiesz, kiedy tak powiedziałaś, ja też chcę spróbować. Ale no wiesz, mówiłaś, że chciałabyś wiedzieć, co widzę. Nooo jednak właściwie, jeśli robimy coś to widzę fragmenty twojego ciała, jeśli inaczej, oczywiście inne. Musielibyśmy, musielibyśmy spróbować no ooo wiesz paru jakichś rzeczy … - zamknął się przypuszczając, że gada od rzeczy
Amanda zaśmiała się nieco nerwowo, czując jak jej ciało ponownie się rozpala, na samą myśl o realizacji tych planów.
- Wobec tego… nagramy naszą małą orgię? - Spytała, starając się nadać całości nieco żartobliwy, mniej zobowiązujący ton. Nałożyła na siebie płaszcz przygotowując się do wyjścia i ujmując pod ramię Tomasso gdy ten tylko do niej podszedł.
- Nagramy - powiedział mocnym głosem - ale wiesz - dodał natychmiast. Zaraz po nagraniu oglądamy oraz kasujemy, dobrze? Wiesz mój dom to nie bank, żeby trzymać takie rzeczy bezpiecznie. Zresztą możemy to nagrywanie powtórzyć, kiedy nam się spodoba.

Rozmawiając tak szli już ulicami Wenecji. Właściwie było już bardzo późno, ale cóż, jakoś nie zbierało im się na spanie nawet, jeśli wreszcie wypadało to kiedyś uczynić. Ulice jak to Wenecja, były dalej ruchliwe, zaś przy Placu oraz na promenadzie ogólnie tłoczne. Ludzie bawili się, knajpy pracowały, wino lało strumieniami istnymi. Oni natomiast szli ku palazzo, nie tak bardzo ostatecznie oddalonego od centrum miasta. Gdy dotarli na miejsce okazało się, że w Palazzo panuje spokój. Gospodyni wyszła do siebie, lokatorzy musieli spać lub być nieobecni. Tomasso zaniepokoiły dziwnie otwarte drzwi. Niby zamek nie był uszkodzony, ale nikt nie zostawiał ich nigdy lekko uchylonych. Podobnie było gdy dotarli do części,w której mieszkał. Rzeczy Amandy zostały przerzucone i rozsypane po pokoju, szybko też okazało się, że zniknął jej laptop. Brytyjka przyglądała się wszystkiemu z szeroko otwartymi ustami jakby nie do końca docierało do niej co się wydarzyło.

Mężczyzna stał przypatrując się.
- To już wojna - powiedział głośno. - Ktoś ostro za to zapłaci. Amando, proszę, sprawdź swoje rzeczy, ja zaś sprawdzę swoje. Inna kwestia, że nic nie mam, poza dokumentami, które noszę przy sobie … sprawdź proszę, bowiem ktoś za to solidnie zapłaci - rozejrzał się wściekle dookoła. Ruszył do kuchni. Tak, kuchenka mikrofalowa była. Przedłużacz też. Zrobił więc następujący numer. Włączył kuchenkę otwartą oraz przespacerował się z nią po pokoju, omiatając wszystkie dosłownie rzeczy sensowne. Jeśli skur … umieścili gdzieś tutaj kamerę, to mieli obecnie placek, a nie cokolwiek. Zaczynał przyjmować bowiem coraz bardziej tezę: śledzący ich niebieskooki dupek, próbował się władować do tego co właśnie robią. Szedł trzymając mikrofalę. Hm, tak, wszystko było, ale jeśli śledzili ich, tak, kamery, mikrofony oraz całą wrogą potencjalnie elektronikę trzeba było wyeliminować. Nie na darmo oglądał McGyvera!

Amanda pobieżnie przejrzała swoje rzeczy. Tak jak się spodziewała znikną laptop i częścią papierów. Znowu… Wyraźnie zasmucona opadła na łóżko, przyglądając się przez chwilę wędrującemu z mikrofalówką Tomasso. Potem go spyta czemu to robi… i czy nadal mimo wszystko chce z nią być. Wydobyła z torebki telefon. Jak dobrze, że zabrała go z sobą tak jak i portfel. Czemu znalazł ją tak szybko?! Przygryzła wargę wybierając numer, który znała na pamięć.
- Tak panienko. - Głos starego lokaja, zadziałał na nią kojąco
- John wyłącz na stałe mój komputer.
- Oczywiście panienko. - Lokaj rozłączył się, a ona była pewna, że w przeciągu minuty zawartość dysku jej laptopa zostanie spalona. Który to już był raz.. Piąty? Dziesiąty? Który od kiedy wprowadziła to dziwne zabezpieczenie. Pewnie z trzeci. Podciągnęła pod brodę kolana, opierając na nich głowę. Dobrze, że pracowała w chmurze, przynajmniej jej ciężka praca nie zginie. Wpatrywała się w pracującego Tomasso pozwalając by widok mężczyzny uspokoił jej nerwy. - Przepraszam… to pewnie James… może jutro uda się wymienić zamki.
- Aaa, twój zwariowany braciszek. Naprawdę to on ... - zdziwił się. Włoch najnormalniej nie potrafił pojąć szaleństwa młodego anglika, który na upartego chciał zrobić własnej siostrze dziecko. Kurde, wszak taki czyn podlegałby karze wszędzie. Ewidentnie ponadto nie pomógłby mu przy uzyskaniu tytułu. Czy chodziło przeto jedynie ...
- Amando, potrzebuję jego dokładnego imienia, nazwiska, datę urodzenia oraz zdjęcia. Jeśli nie masz już na laptopie, musi być gdzieś w sieci, użyj mojego sprzętu. Może nie jest zbyt dobry, ale wystarczy. Jeśli twój brat jest na terenie Wenecji ... - dostrzegła determinację jego głosu. - Chłopak musi się dowiedzieć, że nie pogrywa się ani ze mną, ani z tymi, których kocham. Natomiast wymieniać zamki, nie wiem, czy trzeba. Zawsze mogliby ponownie jakoś wymienić.
- D.. dobrze. - Amanda przyglądała się Tomasso ze szczerą obawą. Nie chciała by zaczynał wojnę z Jamesem, bała się że brat może zrobić krzywde jej kochankowi. - Podasz mi laptop? Mój brat to James Richard SInclair. Jest ode mnie dwa lata starszy. Urodził się 23 czerwca 1984 roku… po co ci to?
- Już wyjaśniam. James … - powtórzył sobie, jakby chciał zapamiętać. - Najpierw musimy się dowiedzieć, czy on jest w Wenecji w ogóle. Jeśli poza, sprawa będzie gorsza. Jeśli jednak nie ... - spojrzenie błysnęło mu niczym klasycznemu gangsterowi. Ścisnął pięści aż trzeszczało wręcz. Można było się przestraszyć. Jednak nagle rozluźnił się. Oraz parsknął śmiechem. - Kimkolwiek jednak jest, nie pozwolę, żeby nam przeszkodził. Jeśli tylko jest w pięknej Wenecji ...
Westchnął oraz mocno przytulił ją stawiając wreszcie mikrofalówkę.
- Jeśli ktoś chciał nas śledzić lub podsłuchiwać, nie będzie mógł - wyjaśnił ponownie. - Wracając - podał jej laptop, stareńki, ale działający - najpierw musimy zlokalizować go, co zajmie mi chwile jutro rano, jeśli tylko zameldował się w hotelu lub oficjalnie wynajął mieszkanie. Jeśli nie, będzie większy nieco problem, ale też do przeskoczenia, tylko zajmie trochę czasu. Ponadto chyba będe musiał z kimś negocjować, ta osoba życzy sobie płatności lodami, i to dobrymi, oferując swoje usługi, ale posiada możliwości, jakich nie ma nawet wenecka elita, cóż zobaczymy ...
Nagle zmienił temat.
- Potrzebujemy albo trochę kawy, albo herbatki, albo kielich wina. Co wybierasz? Później zaś - kontynuował poprzedni wątek. Owe przeskoki świadczyły o zdenerwowaniu Tomasso Viscontiego - delikatnie pokazane mu zostaną drzwi w bardzo grzeczny sposób. Chyba, że spróbuje podnieść na ciebie rękę - dodał jednak. Amanda musiała wiedzieć, iż dla Włocha nie ma gorszej rzeczy niźli uderzenie jego ukochanej, skrzywdzenie jej etc.
- Wątpię by to zrobił. James do tej pory tylko obserwował… mówił… - Amanda zalogowała się na maila i znalazła jakieś zdjęcie brata, po czym pokazała je Tomasso. To był on! To tego mężczyznę widział na balkonie przeciwległej kamienicy, to on go obserwował gdy oprowadzał wycieczkę. - … takie akcje jak ta też już się zdarzały ale to nie tak że zrobił mi krzywdę. Trochę.. Trochę jakby czekał aż sama do niego przyjdę. - Ostatnie słowa wyszeptała cicho. - Wino… chyba potrzebuję wina.
- Wobec tego napijmy się - postawił dwa kielichy oraz nalał wino, pewnie ten sam gatunek co wcześniej, bowiem aromat zawierający jego pomarańczową nutę był wyraźny oraz rozszedł się miłą wonią po pokoju. - Czyli czekał, zaś każdy jego przeciwnik robił po gaciach. Cóż, Visconti nie takich mieli wrogów - mruknął cichym głosem dosyć. - To za naszą miłość oraz obmyślenie dobrej obrony … oraz kontrataku - zaproponował spoglądając bystro.
Amanda uśmiechnęła się słabo ale wypiła toast.
- Nie chcę ryzkować, że coś mogłoby się tobie stać. - Wpatrywała się w czerwony napój i swoje w nim odbicie. Dlaczego to musi wyglądać w ten sposób. Czemu nie może być po prostu szczęśliwa z człowiekiem, którego kocha. Westchnęła ciężko. - Wolałabym się wycofać niż ryzykować twoim zdrowiem.
- Moim zdrowiem, czy zdrowiem twojego brata, który zachowuje się jak bandyta? Amando, kocham cię i chcę, żebyś była przy mnie. Ale chcę, żebyś była dlatego, że ty też chcesz, bo inaczej to nie ma sensu. Potraktujmy to jako problem do rozwiązania. Wiele osób ma wiele problemów. Muszą sobie radzić, my też musimy oraz możemy, jednak jeśli chcemy. Nie sprzedam swojej miłości za uwolnienie się od gróźb szaleńca, nawet jeśli jest twoim krewnym. Natomiast ty, musisz kochana po prostu zdecydować, czego chcesz oraz czy chcesz walczyć, czy też uciekać. Od razu mówię, ucieczka bywa właściwa niekiedy, ale tak jak mi opowiadałeś, sytuacja się powtarza. Pora więc przeciąć ten wrzód, jeśli chcesz - spojrzał na nią pytająco odsuwając się nieco.
Amanda wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Jej palce zacisnęły się na kieliszku, tak że przez chwilę wydawało się że go stłucze. W końcu opuściła wzrok i poluzowała chwyt
- Kocham cię i nie chcę znów uciekać. - Uśmiechnęła się do WŁocha ale teraz już ciepło. - Naprawdę chciałabym tutaj znaleźć swój dom… obok ciebie.
- Ja też, moja piękna, kochana dziewczyno. Hm, nie gniewaj się, ale jutro muszę rano wstać, żeby pozałatwiać parę rzeczy dla nas, hm, przepraszam, że zapytam, jakiego jesteś wyznania? - nagle rzekł. - Znaczy pytam, bo jutro też rano idę na mszę, jak codziennie my Włosi chodzimy.
- Raczej nie jestem wierząca, ale nie krępuj się. - Amanda sięgnęła do jego włosów i przeczesała je. - Z przyjemnością się z tobą przejdę, zawsze mogę nieco pozwiedzać przy okazji.
- Wobec tego bardzo proszę. Chodzę zazwyczaj do bazyliki. Ponadto po kościele wykonam parę telefonów oraz spotkam się z kimś, no cóż, możesz się zdziwić, ale to bardzo niebezpieczna osoba, aż można się bać, kiedy wreszcie dorośnie - powiedział bardzo poważnie. Bowiem jego mała przyjaciółka pomimo dziesięciu lat miała już pomysły godne Bonnie Parker ze słynnego filmu. Och może nie tak krwawe, ale równie paskudne. - Cóż, jeszcze lampka wina? I na pohybel wszystkim wrogom.
- Wobec tego z przyjemnością poznam twoją przyjaciółkę i chętnie napiję się jeszcze nieco wina. Te sytuacje zawsze mnie dobijają. - Amanda spojrzała na swoje porozrzucane rzeczy. - Chyba zniknęło mi jeszcze kilka sztuk bielizny, ale wolałabym najpierw sprawdzić w głównym bagażu.
- Sprawdźmy. Amando, ostrzegam, że nie zawsze może pójść wszystko dobrze, ale … - rzucił włoskim, choć miękkim przekleństwem - … nie odpuszczę swojej miłości, naszej miłości - poprawił się. Zasadniczo zastanawiał się, czy powiedzieć jej o tym, iż odnosił wrażenie, że spotkał już owego człowieka, ale odpuścił. Dziewczyna przypominała kłębek nerwów. Najlepiej było się wyspać oraz rano zastanowić nad spotkaniami.
Amanda przytaknęła ruchem głowy. Na wszelki wypadek czekała ją zmiana haseł do kont, maili, dostępu do stron uczelnianych. Odstawiła kieliszek na stolik, szykując w głowie listę rzeczy do zrobienia. Powinna nabyć nowy laptop choć to pewnie będzie musiało poczekać do nowego roku. Do tego walka z Jamesem… gdy przypominałą sobie jakimi wpływami dysponuje jej brat zaczynała się tego poważnie obawiać. Odrobinę mimowolnie obróciła się plecami do Tomasso. - Rozepniesz sukienkę? Chyba… będziemy się kłaść, prawda?
- Tak, będziemy się kłaść - powtórzył słowa dziewczyny. Położył kielich na stoliku obok oraz zaczął rozpinać zamek sukienki. Sukienki, pod którą nie nosiła obecnie bielizny, wszak jej mokre od jego nasienia oraz wspólnych soczków majtki, trzymał jeszcze przy sobie nie wyjmując ze swojej kieszeni. Przytrzymał na górze przy szczycie zamka, zaś drugą rozpiął do samego dołu. - Już zrobione - pocałował ją w aksamitne plecki oraz objął na chwilę mocno od tyłu, bardzo mocno oraz jednocześnie delikatnie, nawet jeśli wydawałoby się to mało możliwe, akuratnie jemu się udało. - Musimy dać radę - powiedział cicho pewnym głosem. Sukienka zsunęła się zatrzymując się na rękach mężczyzny. Piersi Amandy wysunęły się z materiału i oparły na jego przedramieniu.
- Jeśli będziesz obok wierzę, że się uda. - Brytyjka obróciła głowę i pocałowała mężczyznę w policzek. - Dziękuję.
- Proszę i dziękuję, że jesteś ze mną, przy mnie. Wiesz, można się bić, jeśli ma się coś lub kogoś bardzo takiego, no wiesz. Wy Anglicy mówicie very important person. Ty dla mnie jesteś moim ukochanym VIP-em i masz piękne piersi … - to już jakoś samo mu się dodało. - Też muszę się rozebrać - powiedział trochę tak szybko, jakby zrobiło mu się głupio, że podczas takiej poważnej rozmowy nagle zszedł na tematy biustowe. Wstał, wyjął jej majteczki układając obok, potem sam się zaczął rozbierać. Gdy mówił Amanda podniosła się, stając plecami do mężczyzny. Widział jak zsuwa z siebie po raz kolejny tego wieczora sukienkę, która po chwili wylądowała na stercie wyrzuconych z torby ubrań. - Cóż, jutro, właściwie dzisiaj, mamy zabawę, ciekawe co powiesz, jak zobaczysz mój frak oraz smoking. Mam dwa, do wyboru.
W ślad za sukienką poleciały buty i pończochy. Będzie musiała jutro posprzątać, po sobie i po bałaganie, który zrobili włamywacze.
- Smoking pewnie będzie bardziej odpowiedni jeśli chodzi o typ imprezy. - Amanda obróciła się w jego stronę i oparła dłoń na biodrze, znów prezentując się w całej okazałości. Cóż, chyba nie byłby sobą, gdyby nie zrobiłoby to na nim wrażenia. Marmurowemu posągowi pewnie oczy wyszłyby niemal na wierzch, zaś męskość stanęła na baczność. Nic więc dziwnego, że Tomasso zareagował podobnie. Jak dobrze, że udało mu się już zrzucić te fragmenty ubrań, które przeszkadzały. Przy reszcie szło już wiele łatwiej. - Ja mam czarną wieczorową sukienkę, chyba biżuterii nikt nie ruszył, dlatego jestem niemal pewna że to James.
- Hm, chcesz jeszcze może zerknąć na mój strój. Wisi obok w szafie? - spytał, zeby coś powiedzieć. Wszak mieli się położyć, jemu zaś stanął ewidentnie wskazując na wiadomo co.
- Chętnie. - Amanda powstrzymała się by nie utkwić wzroku w męskości Tomassa i tak już okazała się być potwornie zboczona tego wieczoru, a i tak nie będzie w stanie ukryć przyspieszonego oddechu i unoszącej się szybko piersi. Ruszyła przodem we wskazanym kierunku, a Tomasso mógł zobaczyć jak przy każdym kroku kołysze biodrami. - Cudownie, że masz taki strój, teraz pewnie strasznie trudno byłoby coś takiego dostać.
- Mam, jak wspomniałem, po dziadku. Był strasznym elegantem, znaczy ze strony matki, bo mój dziadek ze strony ojca mieszka w Mediolanie, albo Pizie. To znaczy - poprawił się - ma swoją rezydencję i tam i tam. Ale jednak ten ze strony matki był elegantem, popatrz - podeszli do szafy, gdzie znajdowało się kilkanaście strojów. Amanda przysunęła się z zainteresowaniem przyglądając się zgromadzonym strojom i ciesząc się że coś odciąga jej myśli od wilgoci zbierającej się między udami.
 
Aiko jest offline  
Stary 25-10-2018, 11:51   #22
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Istnieje gdzieś w centrum Londynu dzielnica Mayfair, tam zaś jest położona ulica Savile Row. Znana wśród tych, których stać na wywalenie wielu tysięcy funtów za strój, taki najtańszy. Wśród nich są najbardziej znani krawcy, dorównujący tym francuskim oraz mediolańskim. Amanda mogła rozpoznać marki, które znajdowały się na wewnętrznych wszywkach. Gieves & Hawkes, Hardy Amies London Limited oraz podobne. Garnitur współczesny 5000 funtów jak nic, te zaś miały po kilkadziesiąt lat. Były eleganckie, zawsze modne oraz wspaniale uszyte. Pierwszy miał barwę ciemnogranatową, ale jaśniejsze wyłogi.

[MEDIA]https://www.huntsmansavilerow.com/wp-content/uploads/2017/03/Huntsman-Savile-Row-Tailors-Archive-Tuxedo-and-Smoking-2.jpg[/MEDIA]

Drugi uderzał białą elegancją.

[MEDIA]https://savilerowstl.files.wordpress.com/2012/11/20121105-140359.jpg[/MEDIA]

Hm, nagle zdziwił się Tomasso. Jedną dłonią przestawiał wieszaki, drugą gładząc po plecach Amandę. Poczuł jak kobieta zadrżała pod jego dotykiem mimo iż jej spojrzenie utkwione było w eleganckich strojach. Znała te marki, podobne rzeczy widywała w szafie swego ojca i brata, choć kroje były znacznie nowsze. Pamiętała jak tata opowiadał jej o typach szwów na klapach różnych marynarek.
- Wspaniałe… jeśli są na ciebie dobre, masz tutaj doskonałe zaplecze. - Uśmiechnęła się do Włocha nie mogąc ukryć delikatnego rumieńca wywołanego czymś zupełnie innym niż stroje.
- Wobec tego mam w czym iść. Pasują na mnie. Ba, nawet obuwie mam do nich oraz resztę - przyznał. - Prezent od drugiej gałęzi rodziny dla wuja. Właściwie stryja, ale on nie lubił takich butów … - przerwał nagle. - Amando, może jestem szalony, ale chcę się ponownie kochać - wyszeptał namiętnie olewając nagle wszystkie stroje.
Brytyjka spojrzała na garnitury przesuwając smukłymi palcami po kosztownym materiale.
- Ja też. - Wyszeptała cicho odrobinę zawstydzona tym faktem. Skąd u niej nagle takie zapotrzebowanie na seks?! Wilgoć między udami nie dawała jej spokoju już od jakiejś chwili, a teraz potrafiła skupić się tylko na tym jak by chciała być wzięta. Oparta o ścianę? O szafę… wpatrując się w jedno z luster? Na łóżku… jej głowa szalala, a za nią podążało coraz bardziej rozpalone ciało. - Bardzo chcę.
- Jak, powiedz mi jak chcesz, jak mogę to zrobić tak, żebyś krzyczała z rozkoszy oraz żebym mógł dać ci wszystko, co mogę najlepsze. Jak chciałabyś, żebyśmy to robili, gdzie, w jakim miejscu oraz pozycji - obejmował dziewczynę przytulając oraz szeptał owe sprośności do pięknego uszka, przy okazji całując oraz podszczypując wargami małżowinkę uszną.

Amanda przymknęła jedno ze skrzydeł starej szafy i nagle zobaczyli swoje odbicie w lustrze dalej. Ciało Brytyjki było widoczne w całości, nawet charakterystyczna stróżka wilgoci spływająca po wewnętrznej stronie uda. Widziała jak jej własny rumieniec rozlewa się dalej. Widziała Tomasso stojącego tuż za jej plecami i jego rozpalony wzrok.
- Tutaj… i tak… od tyłu. - Wydusiła w końcu, a jej drżące dłonie oparły się o drzwi szafy. Spodobały jej się więc tego typu pozycje! Albo pragnęła jak najszybciej. Właściwie identycznie on. Stał za nią, jego wyprostowana męskość wręcz była gotowa już od jakiegoś czasu domagając się spełnienia oraz ulgi, którą mógł przynieść tylko seks. Nigdy tak nie miał, nigdy tak przedtem jego ciało nie reagowało!!! Teraz zaś po prostu nie mógł oderwać od niej spojrzenia. Oparta, pochylona, mająca wypiętą pupę, gotową na przyjęcie jego męskości. Ujął ją dłonią oraz poruszył lekko biodrami, tak, żeby przybliżyć. Raz czy drugi poruszył wzdłuż jej intymnych warg, które lekko ugięły się pod jego naciskiem. Wyszukał odpowiedni otworek cudownego kobiecego sezamu, gdzie może narodzić się nowe istnienie oraz pchnął mocno wypełniajac ją.
- Ach, tak, taaak dobrze … - wyrwało mu się.Jego biodra uderzyły wreszcie skórę jej pośladków dochodząc głęboko, zaś dłonie ułożyły się na jej biodrach. Naciągnął ją na swój oręż jak najgłębiej! - Ach tak … - ponownie. - Kocham cię - zaczął się poruszać mocno szybkimi ruchami.
Amanda jęknęła gdy ją wypełnił i już po chwili pomieszczenie na stałe wypełnił jej kobiecy głos. Wpatrywała się w poruszającego się za nią mężczyznę, czasem tylko zerkając na swoje falujące przy każdym ataku piersi.
- Cudowne.. To cudowne Tomasso. - Wyjęczała, sprawiając, że lustro na chwilę zapanowało od jej rozpalonego oddechu. Tak, to było cudowne, dla niego również. Nawet nie wiedział, czy zerkała na lustro szafy, ale gdyby tak, widziałaby oblicze mężczyzny pogrążonego ekstazą, jak na obrazach przedstawiających antyczne orgie. Twarz spięta, uderzona rozkoszą, ciężki oddech, umięśnione ramiona które drżały, zaś dłonie trzymajace jej biodra kurczowo naciągały ją ciągle, nabijały jak najmocniej. Mogła czuć każdy jego ruch, każdy najmniejszy fragmencik penisa wciskający się w nią mocno.
- Amanda … - jego ciało przyspieszyło. Po prostu oderwało się od myślenia stając przede wszystkim zabawką instynktu. Poddał się owemu uczuciu. Ciało mężczyzny poruszało się, oręż prężył w jej pochwie, drżał, poruszał, przebijał się przez ściśnięte mięśnie kobiecej intymności. Pokazywał potem znikając ponownie. Amanda, dochodzęęęę - słowa stały się powoli jękiem, kończąc jakimś niezrozumiałym zlepkiem czegoś, kiedy poczuła ową chwilę, gdy tysiące drobniutkich kropelek wystrzelonych jego działkem trafiło jej ciało.
Brytyjka aż rozchyliła szerzej nogi czując jak mężczyzna ją wypełnia. Krzyknęła po czym przywarła policzkiem do lustra. Jej oddech przyozdabiał chłodną powierzchnię parą. Drzała mocno przeżywają własną chwilę rozkoszy.
- Tomasso… ja… - Nie rozumiała nie wiedziała, czemu pragnie go tyle razy i tak intensywnie. - Jeszcze? W łóżku? - Spojrzała na niego ponad ramieniem. Tymczasem mężczyzna jeszcze z niej nie wyszedł ciężko łapiąc powietrze.
- Tak … ja … chcę jeszcze … pragnę cię jeszcze … szaleństwo, ale pragnę cię jak wariat oraz pragnę się kochać, dalej kochać … - mówiąc to wysunął wreszcie z niej swój pomniejszony oręż. - To idziemy do łóżka? - uśmiechnął się już normalniejszym tonem, ale pełnym emocji. - Amando, jakaś ty bajecznie piękna.
Brytyjka obróciła się opierając się plecami o szafę.
- Zaniesiesz mnie? Chyba mam zbyt miękkie kolana. - Wyszeptała uśmiechając się i wpatrując się w swojego kochanka. Akurat takie coś nie było problemem. Włoch wziął ją na rękach, jak księżniczkę, nogą sobie pomógł otwierając oraz przestawiając co trzeba, potem Amanda została ułożona na łóżku, na wygładzonej pościeli, zmienionej po poprzednich szaleństwach. Kiedy niósł ją czuł jakąś wyjątkową tkliwość, jakby oddając się jego ramionom oddawała wszystko.
- Piękna moja, kocham bardzo cię - ułożył się chwilę na łóżku przytulając. Chciał bardzo dalej bawić się jak przed chwilą, ale potrzebował momentu do odzyskania formy.



Piękna Amanda przywarła do niego całym ciałem, mocno się w niego wtulając. Czuł jak jej piersi rozpłaszczają się na jego torsie. Czuł jej serce bijące w zawrotnym tempie.
- Chcę by tak było zawsze. - Wyszeptała cicho.
- Wobec tego nie dajmy się nikomu. Jeśli zaś kiedykolwiek będzie kiepsko, to walnijmy pięścią w ścianę, rzućmy jakimś słowem, którego się nie rzuca w lepszym towarzystwie oraz przysiądźmy, jak sobie poradzić. Też chcę.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 25-10-2018 o 13:24.
Kelly jest offline  
Stary 06-11-2018, 17:15   #23
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Obejmująca dziewczynę dłoń mocno przytulała, jednocześnie kreśliła delikatne kręgi na jej plecach.
- Wiesz co, właściwie poza tym gazem, palazzo Tintoretta było bardzo fajne - zauważył.
- To prawda… gdybym nie mogła zamieszkać z tobą pewnie podjęłabym się remontu. - Amanda wtuliła nos w zagięcie pomiedzy szyją, a ramieniem Tomasso i zaciągnęła się jego znajomym i bardzo podniecającym zapachem.
- Palazzo nie jest w dobrym stanie, ale ma pewien plus, całkiem dobre fundamenty oraz ogólnie stan elewacji. Mieszkasz tutaj, interesujesz się Wenecją, więc sama wiesz, jak wyglądają niektóre budynki. Akurat jakiś czas temu prowadzone były badania. Hm, wiesz, kiedy jesteś przy mnie czuję się … bardzo specjalnie. Hm - czując że jest już gotowy, zaś jego męskość od tulenia się do dziewczyny drgnęła lekko powiększając się. - Czy ma pani, lady Sinclair jakieś specjalne życzenie, jak mógłbym się do pani dobrać? - powiedział jakoś tak bardzo ciepło.
- Wiem.. ale gdy widzę taką rui… - Amanda zaczęła odpowiadać na poprzednią kwestię gdy dotarło do niej ostatnie pytanie. Odchyliła się, ale tylko tyle by spojrzeć w twarz Tomasso. - Ja… wcześniej ja wybierałam, więc może, mogę ci sprawić nieco przyjemności?
- Wobec tego pozwól, że zrobimy to bardzo klasycznie. Mam ochotę nie tylko się kochać, ale patrzeć na twoją piękną twarz, na ciebie … - przewrócił ją na plecy oraz zaczął mocno, jakoś tak radośnie całować, bowiem cały czas się uśmiechał, no prawie cały. Podczas pocałunków bowiem trochę ciężko. Ale całował układając się odpowiednio pomiędzy jej nogami. Mrrrrr … uniósł się nieco na łokciach podnosząc także trochę biodra.

- Zróbmy to teraz powoli oraz wygodnie, co ty na to … - poprawił sobie ułożenie męskości tak, żeby wejść w nią. Potem już pozostał jedynie wolny ruch ciała, które wciskało się w jej najsłodszą głębinkę. Amanda ułożyła dłonie na jego ramionach i zacisnęła delikatnie palce gdy ponownie forsował jej wnętrze.
- Obawiam się… - Wyszeptała uśmiechając się do niego. - Że może przyjść dzień kiedy po prostu nie opuścimy sypialni.
- Ale chyba nam to nie przeszkadza, prawda? - dotarł do samego końca oraz zatrzymał się na chwilkę. - Dobrze mi tutaj - wymruczał. Jego męskość jednak, pomimo bezruchu mężczyzny, mocno drżała wewnątrz niej powodując delikatne wibracje. Później jednak powolutku wycofał się, później ponownie ruszył. Oraz ponownie … - myślę kochanie, ach dobra, będę myślał później … - przyspieszył ruchy. - Ech … - jęknął bowiem faktycznie nagle uderzyło do mocniejsze drgnienie przyjemności.
Amanda objęła go nogami i docisnęła do siebie, niemal uniemożliwiając ruch. W jej oczach pojawiły się ogniki.
- O czym myślałeś? - Uśmiechnęła się odrobinę zawadiacko.
- Że mi obłędnie dobrze oraz no … czy tobie jest tak samo jak mi - cóż, dla faceta to było zawsze ważne od wiek wieków oceniać własną męskość na podstawie przyjemności sprawionej kobiecie.
- Nie oddawałabym ci się tyle razy gdyby było mi źle prawda? - SInclair mocno przytrzymywała mężczyznę czując jak jej własne ciało zaczyna reagować na ten dziwny stan. Mięśnie zacisnęły się na jego męskości, a po skórze przechodziły przyjemne ciarki.
- Wiem ale … powtarzaj mi to jak najczęściej - powiedział jakoś dziwnie łącząc filuterność oraz powagę. Usiłował się poruszyć, ale zarówno jej nogi, jak zacisk trzymał go mocno. - Mrr, twardzielka, zobaczymy czy teraz dasz radę - zaczął mocno oraz intensywnie całować Amandę próbując jednocześnie się choć leciutko poruszać. Podniecał się coraz bardziej. - Amando, mrrr …
- Dobrze… - Amanda oddawała delikatne pocałunki. - Dobrze mi… bardzo dobrze… uwielbiam jak mnie wypełniasz… jak mnie bierzesz… jest taki… uwielbiam go to jak drażni moje wnętrze… - W końcu nie wytrzymała i poluzowała chwyt nogami oswobadzając swojego kochanka. - Uwielbiam czuć jak we mnie wchodzi.. Przesuwa się w moim wnętrzu.
- Także uwielbiam poruszać się, czuć dokładnie każdy fragment twojego ciała, twojego pięknego sezamu rozkoszy, odczuwać każdą karbkę, docierać do samej ostatniej ścianki … Amando, uwielbiam to co robimy od początku do końca … - poruszył się wreszcie trochę szybciej. - Mrrr, już nie mogę tak wolno - wymruczał. - Kocham cię, pragnę cię - faktycznie jego biodra zaczęły mocniej pracować. Ustawione lekko pod kątem naciskały na jej wrażliwe ciało pod nieco innym kątem niż wcześniej. - Ach …
Przy pierwszym mocnym uderzeniu Amanda poczuła jak jej ciałem targnął mocny impuls wyrywając z jej ust głośny okrzyk.
- Tom… już! - Wbiła paznokcie w jego ramiona wijąc się pod kolejnymi atakami kochanka. - Cudownie.. Tak cudownie!
- Cudo … - chciał się głośno zgodzić, ale akurat nie dokończył słowa. Gwałtowne uniesienie przyjemności uderzyło go nie pozwalając wypowiedzieć wszystkiego. Jego biodra uderzyły same mocniej, zaś męskość wystrzeliła gwałtownie jasnobladymi kropelkami. Właściwie zrobiło się tak wspaniale różowo mglisto dookoła na momencik. Czuł się, jakby był zamroczony przyjemności, dlatego dopiero chwilę później dokończył. - … wnie.
Amanda wpatrywał się w niego oddychając z trudem. Ciepło z podbrzusza przyjemnie rozlewało się po całym jej ciele, utulając ją do snu.
- Nigdy nie spodziewałam się… że będe mogła… tyle razy. - Powiedziała cicho przesuwając dłonią po torsie mężczyzny, ciesząc się bliskością i ciepłem jego ciała.
- Też nie, nigdy wcześniej … oraz nigdy nie myślałem … - powoli wyszedł z niej, choć raczej można rzec, wreszcie wypadł zdecydowanie pomniejszony. Położył się na boku. - Cudownie byłoooo, może … może uda się przespać teraz chwilkę? - zaproponował czując totalnego lenia.



- Myślę, że tak… twoje ciepło jest przyjemnie uspokajające. - Amanda przeciągnęła się i ułożyła na boku, wtulając głowę w poduszkę. - Wszystko pachnie tobą… to sprawia, że czuje się bezpiecznie.
- Właśnie tak ma być - poczuł się strasznie dumny. Rzeczywiście, jego matka, babka oraz pewnie dalsi przodkowie nie musieli zbyt wiele sypiać. Jemu wystarczyło po trzy, cztery godziny dziennie. Dobre geny … chyba … bowiem legendy rodzinne wspominały … nieważne. Wreszcie nawet taki on potrzebował przez chwilę przedrzemać się nie zdejmując objęcia ze swojej dziewczyny.

31 grudnia
Tomasso obudził podmuch chłodnego wiatru dolatujący od uszkodzonego okna. Amanda leżała tak jak usnęła. W jego objęciach. Oddychała spokojnie uśmiechając się delikatnie przez sen. Jej włosy lśniły w świetle jutrzenki wpadającym przez okna. Pięknie wyglądały tak wypieszczone promieniami chłodnego poranka Wenecji! Było wcześnie rano. No tak, Włoch nie sypiał zbyt wiele. Brytyjka jeszcze spała jednak i jej chłopak chciał pozwolić ukochanej się jeszcze zdrzemnąć co nieco. Miał czas. Msze w katedrze odbywały się o 10.00 i 12.00. Teraz zaś była 7.00. Powolutku nie budząc jej, wysunął się z objęć dziewczyny, szybko wykąpał oraz zaczął zabawę.
Najpierw Maggi Binocci, stary kumpel, namiętny szachista oraz urzędnik miejski. Dodajmy jeszcze, iż ktoś wstający względnie rano nawet w niedzielę.
- Halo - głos Maggiego był całkiem rześki. - Tomasso, kurde, co ty o tej porze?
- Potrzebuję pomocy?
- Pomocy? Jakiś mandat za śmiecenie, czy co? - pojawiła się w głosie rozmówcy ciekawość.
- Prawie. Mam nazwisko turysty i chcę wiedzieć, gdzie jest zameldowany. Jeśli oczywiście jest?
- Tomasso, czy to coś ... - głos kumpla stał się lekko niepewny.
- Krewniak mojej dziewczyny, trochę namolny. Ale zachowujesz to dla siebie, rozumiemy się?
- Rozumiemy, jasny gwint, masz dziewczynę? - Maggi aż wrzasnął do słuchawki. - Taką prawdziwą, nie lalkę po tym, jak tamta ci skopała jaja?
- Prawdziwą oraz jestem obłędnie zakochany. Zrobisz to dla mnie?
- Obłędnie zakochany - powtórzył kumpel. - No dobra, na kiedy, za tydzień?
- Za godzinę.
- Jaja sobie robisz.
- Nie, ale wiem, że masz dostęp do systemu z domu. Mówiłeś wszak kupę razy, jak ułatwia ci to pracę.
- To nie problem, ale jak zgram dane to ktoś kiedyś może dojść. Nie można tak.
- Dlatego masz nie zgrywać. Co ty. Po prostu jak wrzucisz listę turystów, wszak to twoje zajęcie, odnajdziesz kogoś nazywającego się James Richard Sinclair. Brytyjczyk urodzony 23 czerwca 1984 roku.
- Eee, trzeba było gadać od razu, że cudzoziemiec. To nie ma sprawy. Moja działka, moja robota. Jeszcze Brytyjczyk, czyli Unia ...
- ... jeszcze.
- Ano ale Unia oraz poza Shengen. Idealnie, muszą się meldować, bo jak nie ...
- Tak?
- Jeśli nie łamią przepisy. Dobra, daj mi chwilę, wyślę ci SMSem adres, jeśli jest zameldowany na terenie Wenecji.
- Dobry chłop jesteś ...
- Niewystarczająco, żeby dołożyć Scraciatellemu - wyrwało się tamtemu, Włoch zaś wiedział, że kolega przeszedł na swój ulubiony temat szachów.

Ogólna dyskusja oraz wysłuchiwanie relacji zajęło kwadrans, wreszcie mógł porozmawiać z Maurizio Seviago, owym karabinierem, który pomógł im poprzedniego dnia. on miał normalną służbę w centrum, w okolicach Placu Świętego Marka.
- Oooo, Tomasso, dobrze, już chciałem do ciebie dzwonić. Cieszę się, że to nie był dowcip, a tymczasem okazało się, że naprawdę ktoś ci urządził kawał.
- Jaki kawał? - skrzywił się Włoch. - Cześć.
- Tak tak, witaj. Chłopaki przesłuchali tego ABS-a i wyszło, że wynajął go jakiś elegancki mężczyzna w średnim wieku. Nazwiska nie zna, ale miał krótkie włosy oraz nosi imię Christopher. Puzio nie jest zbyt bystry, ale spojrzenie ma dobre. Dostrzegł imię na wystającej karcie kredytowej. Tamten Christopher dał mu 100 euro, gaz oraz maskę mówiąc, że chce zrobić kawał kumplom.
- Fajny kawał - skrzywił się ponownie Visconti.
- Ogólnie kawał. Zwykły usypiacz na chloro ... coś tam ...
- Mówił coś jeszcze?
- Zaklinał się, iż to miał być kawał, bowiem nie zrobiłby czegoś przeciwko swojakowi. Prawdopodobnie mówi to co właśnie myśli. Tacy jak on zostali wychowani patriotycznie, czyli obrabiają jedynie turystów, swoich zaś nie ruszają.
- Fajny patriotyzm.
- Cóż poradzisz.
- Co dzisiaj porabiasz?
- Służba na głównym kawałku. Do 18-tej, niech to gęś. Wylosowałem ją.
- Zawsze losujesz.
- Wiem,już myślałem, że chłopaki robią mi kawał, ale właściwie nie wiem jaki ... - karabinier zaczął roztkliwiać się nad ciężarami służby, aż wreszcie szczęśliwie musieli kogoś wylegitymować, dlatego przerwali rozmowę.
Kolejną osobą była Nina Bonetti. Zadumany Włoch zastanawiał się, jak sformułować SMS-a do dziewczynki, która obecnie trzęsła połową weneckich podwórek zarządzając młodocianym gangiem. Trzymała jakimś cudem w łapach osoby starsze od niej, dzieciaki, których niejeden dorosły mógłby się obawiać. Oczywiście były też młodsze. Znali się od dawna, bo Nina mieszkała niedaleko i z niewiadomych przyczyn odwiedzała wielokrotnie Viscontiego, który także lubił dziewczynkę.
- Nina, chciałbym się spotkać - wysłał jej pierwszy SMS.
Odpowiedź przyszła szybko.
- Tak przypuszczałam. Musimy porozmawiać. Dwie sprawy.
- Jakie dwie?
- Pierwsza to tych dwóch, którzy cię obserwują, druga to, WIELE WAŻNIEJSZA, blondynka, która mieszka u ciebie.
- Skąd wiesz?
- Myślałeś, że nie zauważę. Kto to jest? Zresztą nieważne, powiesz mi.
- Spotkanie jak zwykle w wiadomym miejscu?
- Dobra. Będziesz się musiał mocno tłumaczyć.
Tutaj SMSy się urwały, zaś Visconti mógł przygotować fajne śniadanie.

Amandę obudził zapach świeżo zaparzonej kawy. Przez chwilę nie potrafiła się odnaleźć. Co tu robiła? Czemu spała nago? Odrobinę obite pośladki przypomniały jej wydarzenia poprzedniej nocy i przywołały na twarz rumieniec. Owinęła się kołdrą i ruszyła do kuchni. Tomasso akurat zajmował się jajecznicą. Kubeczki kawy stały już gotowe. Zajęty przez chwilę nie zauważył wejścia, jednak głos stóp Amandy otrzeźwił go.
- Witaj kochanie - podszedł do niej całując oraz obejmując. Na chwilkę odstawił jajka. - Kocham cię - uniósł dziewczynę w powietrze przytulając mocno. - Myślałem, że jeszcze chwilkę pospisz, to zdążę przygotować śniadanko. Tymczasem potrzeba jeszcze chwilka - wyjaśnił jej. - Jak się spało?
- Chyba się wyspałam bo obudził mnie zapach kawy. - Amanda przytrzymała kołdrę, która osłaniała jej nagie ciało i pocałowała Tomasso. - Z przyjemnością poczekam patrząc jak gotujesz, chyba że mogę jakoś pomóc.
- Haha, przy obiedzie chętnie cię zatrudnię do obierania ziemniaków. Stop, jeśli po włosku to do gotowania makaronu, ale tutaj ... kurde - skoczył do jajecznicy gwałtownie mieszając. Obejmując dziewczynę widać zapomniał, iż danie dalej się pitrasi. - Uf - drewniana łyżka szybko szurała po specjalnej tafli patelni - udało się - podniósł patelnię. Wszystko odpowiednio poustawiał. - Ooo, mam dla ciebie robotę, ustaw proszę talerzyki. Są tam - wskazał na szafkę. Tam jest także chleb. Hm, chyba trzeba kupić, choć starczy na jutro spokojnie.
Amanda przytaknęła i na chwilę zawiesiła się zastanawiając się jak to ma zrobić w swoim nietypowym stroju. Toż Tomasso widział ją nago tyle razy… Odłożyła kołdrę na krzesło i zabrała się z akojenie chleba i wydobycie talerzyków. To było nieco dziwne. Jej piersi momentalnie napięły się, a na twarz wypłynął rumieniec. Na szczęście udało się jej nie zaciąć.
- Chyba gotowe. - powiedziała odstawiając wszystko na stół.
- Wobec tego siadajmy - nałożył porcje jajecznicy. - Mamy akurat chwilę na śniadanie. Smacznego Amando. Rozmawiałem rano ze swoimi znajomymi. Mam otrzymać pewne informacje oraz mam się spotkać po kościele ze swoim informatorem.
Amanda owinęła się ponownie kołdrą i zabrała się za śniadanie. Tomasso musiał wstawać potwornie wcześnie. Zerkała na mężczyznę odrobinę nie dowierzając, że jest tu naprawdę. To już trzeci dzień, a ona nadal ma go na wyciągnięcie ręki. Jakby się upewniają że to jawa nie sen, pogładziła jego dłoń.
- Informatorem jest twoja przyjaciółka?
- Och nie, albo raczej kumpel z urzędu miejskiego. On sprawdzi wszystkie zameldowania twojego brata. Zaś moja przyjaciółka, cóż, ona jest informatorem, ale też wykonawcą pewnej akcji ...
Kiedy mówił zadźwięczał SMS. Włoch podniósł telefon, włączył. Właśnie dostał ewentualny adres pobytu Jamesa, albo raczej kilka adresów. Plus wyjaśnienie: "Brak meldunku, ale znalazłem kilka adresów, których właścicielem jest albo on, albo ktoś inny o takim samym nazwisku". Pokazał Amandzie.
- James nie melduje się nigdzie. Nasza rodzina ma liczne apartamenty w tym na lądzie w Wenecji… a jak nawet nie to regularnie nocujemy w domach znajomych.
- We Włoszech istnieje obowiązek zameldowania. Skoro pracujesz na uczelni oraz mieszkasz w hotelu, zrobił to za ciebie hotel. Jeśli twój brat nie zgłosił się do urzędu, złamał prawo. Nawet na dzień. Oczywiście jeśli ktoś się nie zamelduje na chwilę, policja przymyka oczy, niestety. Identycznie, jeśli mieszka u znajomych, aczkolwiek jeśli zajmuje swój własny apartament, nie rodziny, ale swój własny na niego kupiony, chyba obowiązek go nie obejmuje, bowiem już podał takie dane. Wtedy trzeba inaczej. Podaj proszę adresy tych apartamentów, może tutaj - pokazał SMS - są nie wszystkie, ja zaś je sprawdzę pod kątem choćby zużycia prądu, znaczy nie ja, ale ów kumpel. Chyba - zażartował - owe apartamenty są ciągle wykorzystywane, wynajmowane lub pod czekającą, gotową służbą?
Właściwie czegoś nie rozumiał. Rodzina posiadała apartamenty, wiele apartamentów w Wenecji, a Amanda mieszkała w hotelu? Widocznie nie chciała mieć czegokolwiek wspólnego z rodziną. Ale taki apartament to półtorej miliona dolarów. Mając parę ... właściwie po kiego grzyba komukolwiek parę apartamentów na tym samym terenie? Może osobny miał ojciec Amandy, osobny brat? Musieli dokładnie ustalić te sprawy właśnie, inaczej mieliby problemy nie posiadając odpowiednich info.
- Wenecki apartament znajduje się na lądzie. - Amanda podała adres jednej z droższych dzielnic. - Mamy sporo kuzynostwa i korzystamy nawzajem z tych miejsc… a raczej ja od jakiegoś czasu nie korzystam. Zazwyczaj we Włoszech Londujemy w Rzymie lub Mediolanie i tam się odmeldowujemy. Oczywiście gdy mieszkam w hotelu jego właściciel też mnie zgłasza, ale gdy korzystała z apartamentów zazwyczaj nie chciało mi się iść do Carabinieri.
Wenecja miała sporo wysp, jednak większość mieszkańców preferowała część bardziej stabilną. Czyli ląd. Standardowe podejście właściwie. Czyli oficjalnie braciszek zameldował się w innym mieście, natomiast tutaj tylko przebywał. Jednak istniała wenecka rezydencja należąca do względnie bliskiej rodziny, której adres dziewczyna podała. Komplikowało trochę sprawę takie kombinowanie, bowiem nie dało się normalnie namierzyć, ale nawet na to miał pomysł.
- Skoro nie możemy tak, to spróbujemy inaczej. Na razie śniadanko, potem bazylika, później spotkanie.
- Niech będzie. - Amanda nachyliła się i ucałowała Tomasso w policzek. - Jakby co… chyba mogłabym sprawdzić czy skorzystał z apartamentu, ale nie chciałabym się logować z naszego sprzętu… choć niby i tak wie gdzie mieszkam. - Westchnęła ciężko.
- Spokojnie. Sprawdzimy najpierw ten adres. Tutaj są Włochy, tutaj się spełnia drobne rzeczy dla swoich. Dopiero jeśli nie wyjdzie moimi sposobami, spróbujemy z internetu, ale skądinąd. To co, najedzona? - spytał uśmiechając się do dziewczyny.
- Tak było przepyszne. - Amanda odchyliła się na swoim krześle, zaciskając dłonie na okrywającej ją kołdrze. - To co… zbieramy się i wychodzimy?
- Musimy, jeśli chcemy zdążyć - Włoch spojrzał na zegarek, bardzo przeciętny wyrób jakiejś japońskiej firmy bez jakichkolwiek bajerów. - Chodźmy.
 
Aiko jest offline  
Stary 21-11-2018, 17:22   #24
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Jeszcze szybkie przygotowania po czym ruszyli. Bazylika św. Marka była jak zwykle wypełniona turystami, jednak dla chętnych na Mszę świętą wydzielono odpowiednie miejsce. Też było sporo ludzi, ale to już głównie miejscowych oraz wierzących turystów, którzy wykorzystali okazję.
Przeszli wysokimi podcieniami otaczających plac budynków i zeszli kilkoma schodkami poniżej poziomu chodnika. Zimą jak zwykle bazylikę okalał mur z worków, chroniący ją przed wodą, która chciała zalać znajdujące się dużo niżej wnętrza świątyni. Amanda bywała tu wielokrotnie, ale to miejsce zawsze wywoływało u niej ciarki na skórze. Fasadę zdobiły detale w niezliczonych ilościach stylów przywiezione przez statki weneckie. WIelobarwne marmury i piaskowce poprawiały jej nastrój nawet mimo odrobinę zniechęcającej zimowej pogody.
Szybko przekroczyli jeden z portali pamiętający XIII wiek i zagłębili się we wnętrzu bazyliki. Złota bazylika olśniła ją jak zwykle. Zazwyczaj nie bywała tu na mszach i teraz gdy to przesiąknięte zapachem kadzidła wnętrze wypełniała muzyka, czuła jak po plecach przechodzą jej dreszcze. Mocniej chwyciła Tomasso pod ramię, dając się zaprowadzić w wybrane przez niego miejsce. Trochę na boku, nieco odizolowane od ruchu turystycznego. Fragment bazyliki odizolowany był paroma linkami. Tłumy turystów przewalały się obok, zaś tutaj właśnie wchodził kapłan oraz odezwały się pierwsze śpiewy. Wszyscy wstali, Msza św. powoli zaczęła się. Tomasso był naprawdę wierzący, ale chodził też do bazyliki, bowiem było to bardzo śliczne miejsce.
Amanda stanęła delikatnie z boku nie chcąc przeszkadzać swojemu kochankowi. Lubiła być podczas obrzędów w Świątyniach. Lubiła gdy te miejsca wypełniał nastrój, do którego stworzone. Gdy wszystkie te nagromadzone elementy zaczynały grać odwiecznym rytmem. Dyskretnie rozglądała się po wnętrzu analizując dobrze sobie znane mozaiki. Uwielbiała to jak nawet to chłodne zimowe światło prześlizgiwało się po złotych kafelkach i nabierając przy tym ciepłego tonu. Wpatrując się w jedną z rzeźb dostrzegła niestety znajomą twarz.


Christopher. Jeśli on tu był, znaczyło że Leila wie gdzie ona jest. Tylko po co go za nią wysłała. Wyjechała. Zeszła jej z drogi w zabieganiu o względy ojca. Amanda ukryła się za jedną z kolumn, mając nadzieję, że detektyw nie wejdzie do tej części bazyliki.

Tymczasem Włoch skupiał się na sprawach duchowych. Chodził do bazyliki, ponieważ był osobą wierzącą, choć rzeczywiście, niektóre kwestie wiary wychodziły dosyć kiepskawo. Niemniej jednak starał się. Ponadto lubił to miejsce, lubił wspaniały przepych pokazujący potęgę dawnej Republiki, która okradała całą resztę świata.


Wprawdzie postępowanie takie średnio mieści się pod względem moralności, jednak estetycznie sprawiało, iż weneckie wnętrza wręcz świeciły przepychem. Odwiedzając bazylikę, darmo, turysta mógł odbyć estetyczną wędrówkę. Oczywiście jednak Tomaso był tutaj dla innego powodu. Dostrzegł jednak dziwne zachowanie Amandy.
- Jakiś problem? - spytał szeptem przysuwając się do jej ucha.
- Kolejna niezbyt życzliwa mi osoba. - Amanda starała się nie wychylać zza słupa. - Raczej tu nie podejdzie…
Okazuje się jakoś, iż Amanda miała całe sfory oponentów. Dziwne bardzo, wszak nie znał jednak dobrze, któż więc wie, jak układała się jej przeszłość? Tomasso jednak uśmiechnął się oraz przysunął się na tyle, na ile mógł.
- Damy radę - ukradkiem Włoch przyjrzał się mężczyźnie, pomimo że tamten starał się bardzo kryć. Jednak stał wśród przewalajacych się turystów, przeto musiał niekiedy poruszać się, choćby popychany przez tłumy odwiedzających. - Masz jego fotkę?
- Nie. To osoba, która raczej nie daje się sfotografować. - Rzeczywiście gdy to powiedziała mężczyzna znów zniknął w tłumie i Tomasso nie mógł go już wypatrzeć. Amanda natomiast ułożyła swój szal tak by zasłonił jej blond włosy.
- Sfotografujemy go, szczególnie, jeśli poprosimy kogoś o pomoc. Znaczy nie my, nie dałbym rady podkraść się jakoś ukradkiem, jeśli tamten to taki super kozak.
Powoli mijały kolejne chwile, ale przynajmniej Włochowi nie udało się dostrzec tamtego mężczyzny. Pewnie jakoś zorientował się, że wystawia się na spojrzenia oraz się odpowiednio wycofał. Pewnie stanął pod wyjściem, bowiem z bazyliki są dwa otwierane drzwi od przodu, gdzie pilnują specjalni wyszkoleni ochroniarze. Wystarczy stanąć sobie gdzieś tam oraz patrzeć. Chyba, że jest się przewodnikiem oraz ma się dostęp do wyjść bocznych.
Wreszcie uderzyły śpiewy oznajmiające, iż obecni wierni wypełnili swój niedzielny obowiązek.
- Chodźmy, ale nie tam - pociągnął dziewczynę na bok, kiedy byli osłonięci tłumem wychodzących. - Tutaj na lewo także można przejść na zewnątrz od bocznej strony.
- Dobrze. - Amanda ruszyła zaciekawiona za Włochem. Nigdy nie korzystała z innych wejść do bazyliki. Starała się nie oglądać za siebie by nie przyciągnąć uwagi Christophera. Pewnie jednak nawet gdyby wróg wypatrywał Amandy, nie dostrzegłby jej wśród gęstwy ludzki. Tomasso nie chrzanił się, ruszyli bokiem, przeszli obok skarbca.
- Państwo bile ... aaaaaaaa to ty - znajomy sprzedawca biletów do skarbca machnął dłonia przepuszczajac ich bokiem. Minęli jednak skarbiec, przechodząc długim korytarzem dotarli do drzwi, które od zewnątrz były zamknięte, jednak od wewnątrz otwierały się zwyczajnie. Wyszli na środek małej uliczki na boku. Mijając turystów przeszli kolejną bramę, potem dwa podwórka, jakiś krużganek, docierając wreszcie na podwórko, gdzie wisiało mnóstwo bielizny, pomimo chłodu, zaś obok ryczał wiatrak wentylacji. Obok stała jakaś beczka zaś na niej siedziała machając nogami mała dziewczynka, mniej wiecej dziesiecioletnia. Powiedzieć mozna urocze dziecko, blondwłose mające filuterny wygląd.
- Wreszcie - stwierdziła dziewczynka tionem zarówno dziecinnym, jak poważnym. - Przynajmniej nie przeprowadziłeś ich tutaj.
- Ich?
- Mężczyznę, taki starszy twardziel, jak ten z "Gladiatora". I kobietę, w sumie ładna tylko ma strasznie duże piersi. Ci którzy przyszli za wami do kościoła. Dobrze, że nie ma jeszcze tamtych dwóch. Blondyna, takiego elegancki gogusia i tego niemiłego Pana, co podrzuca ci pocztę. Gogusia nie znam, ale mówi po angielsku, zaś ten ... przed chwilą dowiedziałam się, że to jakiś Burton. Kobieta jest ewidentnie tutejsza i trochę… inni nie chcą o niej gadać.
- Skąd wiesz?
- Stąd - podniosła do góry jakiś portfel. Któraś spośród jej dziewczyn musiała gwizdnąć mężczyźnie. - Tak pisze w jego dokumentach i na takich tam pozostałych ...
- Amando, poznaj proszę Ninę Bonetti. Nino, to jest Amanda.
- Amanda ... - powtórzyła Nina mocno krzywiąc się. Wenecjanin uświadomił sobie, że właściwie dziewczynka podczas dyskusji non stop patrzyła na piękną brytyjską szlachciankę. - Co cię z Tomasso łączy? - spytała niby słodkim głosikiem.
- Chyba… - Amanda spojrzała na Tomasso z powątpiewaniem. - … jestem jego dziewczyną. Czemu pytasz?
- Dziewczyną - potwierdził.
- Dziewczyną, jego dziewczyną! - krzyknęła dziewczynka. - Jak mogłeś ... mogłe ... mogłeś się mnie zapytać - Nina poprawiła się. - Mogłeś ...
- Ale co mogłem?
Amanda rozchyliła delikatnie usta ale nie odezwała się. Nina musiała się podkochiwać w Tomasso. Zerknęła niepewnie na Włocha nie do końca pewna czy powinna mu o tym powiedzieć.
- Nieważne, chyba muszę już iść.
- Słuchaj - usiłował jej przerwać Tomasso.
- Nie będę słuchać! - krzyknęła. - Dlaczego? Czego ode mnie chcesz? - ruszyła, jednak zatrzymała się ponuro.
- Mam sprawę. Potrzebuję znaleźć pewnego człowieka. Mówiłaś, że mnie śledzi.
- Ciebie, albo ją. Ten, którego mam portfel oraz goguś.
- Wiesz, gdzie mieszkają?
- Wiem, albo będę wiedziała.
- Powiesz?
- Lody dla każdej z nas. Z bitą śmietaną. I jeszcze pizza. Dużo ananasów.
- Przyjęte.
- Będziesz miał te informacje, jeśli mieszkają w Wenecji.
Dziewczynka podeszła do Brytyjki.
- Jesteś jego dziewczyną? Dlaczego?
- Bo się w nim zakochałam. - Amanda starała się odpowiedzieć łagodnie by nie rozdrażnić bardziej dziewczynki.
- Zakochałaś? Hm, zobaczymy - spojrzała na jej oblicze z dumną miną, trochę nie pasującą do delikatnej buzi. - To że już masz takie, takie - podniosła dłonie wskazując na piersi - wcale nie znaczy …
Amanda zarumieniła się gdy dziewczynka wytknęła jej jej krągłości. Odruchowo upewniła się czy ma dopięty płaszcz.
Włoch gwałtownie wskoczył podrzucając inny temat.
- Przy okazji Nina, czy widziałeś coś jeszcze dziwnego, jakichś ludzi i tam tak wiesz …
Dziewczynka spojrzała na niego.
- Owszem, jesteś popularny, albo ona … widziałam tych, co mówiłam. Nie wiem, skąd są, ale mogę sprawdzać. Ta kobieta oraz udający listonosza. Nie lubię ich ...
- Mogłabyś …
- Podwójna cena - przerwała mu szybko.
- Podwójna?
- Biznes.
- Przynajmniej jakaś zniżka.
- Dostałbyś ode mnie 50%, albo więcej … ale jak jesteś z nią, możecie zrobić zrzutkę. To jak?
- Businesswoman - wymruczał - przyjęte.
- Dobrze. Będziesz miał informacje na temat ogona. Chcesz papiery tamtego? Pieniędzy już nie ma, wyczyściłyśmy portfel. Brat Patrycji ma operację nogi, przyda mu się. Zresztą nie miał dużo, spryciarz.
Amanda spojrzała na protfel z zaciekawieniem. W sumie chętnie poznałaby nieco szczegółów o swoim prześladowcy.
- Chcielibyśmy te papiery. - Odezwała się nieśmiało nie do końca wiedząc jak obchodzić się z dziewczynką.
- Dobrze, proszę, to może być gratis - podała portfel Tomasso. - Jestem dobra, prawda. Zręczna i dobra w te klocki. Prawda Tomasso?
- Jesteś najlepsza - przyznał bowiem dziewczynka umiała zarządzać małymi kombinatorkami.
- Widzisz, też mam swoje zalety - odwróciła się dumnie do Amandy. - Nie tylko one - ponownie wskazała na piersi - są takie ważne. Dobra, do zobaczonka. Zostaw dla mnie mleko - rzuciła na odchodnym znikając gdzieś za zaułkiem. Tomasso trochę zaskoczony oraz nie pojmujący, co właściwie się rozgrywa, podał portfel Brytyjce.
- Kojarzysz go?
- Tak. - Amnanda odprowadziła dziewczynkę wzrokiem nim otworzyła portfel i wyjęła z niego dowód osobisty Burtona. - To Christopher. Mam podejrzenie, że jest kochankiem mojej macochy. Jest detektywem i jest całkowicie oddany Leili. Potwornie uparty typ. - Ostatnie słowa prawie wyszeptała. - Tylko nie wiem co on tu robi.
- Według mnie, wiem co robi. Szuka portfela. Bez niego leży i kwiczy. UKej nie należy do strefy Shengen, więc facet sobie nie poradzi. Szczególnie, że wszystkie konsulaty są zamknięte. Miałabyś jakiś pomysł? - Włoch pewnie chciał jakoś wykorzystać portfel, tylko nie wiedział, jak.
- Na pewno powinniśmy oddać to na policję… ale możemy to zrobić jutro. - Uśmiechnęła się ciepło do włocha po czym spojrzała z obawą za dziewczynką. - Czuję, że podpadłam.
- Nina jest, no wiesz, trudnym dzieckiem, ale, głupia rzecz, to moja przyjaciółka i kurde, ona ma głowę lepszą od wielu dorosłych - przyznał. - Ponadto uwielbia mleko - dodał nieco bezsensownie. Mieszka niedaleko. Trudne dzieciństwo, ale … nie rozumiem, dlaczego miałabym podpaść - trochę zdziwił się. - Na pewno oddać na policję?
- Wolałabym by nas z tym nie przyłapano a ostatnio często mijamy się z carabinierią… zobaczymy. - Amanda chwyciła mężczyznę pod rękę. - Nie wiem też czy Burton nie ma w tym jakiegoś namierzania. Nie chciałam by coś się jej stało i…. Chyba jest o ciebie zazdrosna.
- Eee, nie żartuj. Nina ma 10 lat, to jeszcze dziecko - parsknął wesołym śmiechem. - Bardzo ją lubię oraz znam od pędraka. Nie nabijaj się tak że mnie - widać było niedowierzanie - wiesz, możemy jeszcze wrzucić to do kanału, wcześniej spisując informacje zawarte w samym portfelu. Zaś gdyby spróbowali zrobić coś Ninie - zazgrzytał zębami - Amando, zrobić coś włoskiej kobiecie to powód do bardzo złych rzeczy. Bardzo złych, nie licząc drobiazgu, że gdy Nina zrobi dziewczęcą minkę, nikt nie uwierzy, że to taka sprytna dziewczyna. Stanowczo nie boję się o nią, gdyby ktoś ją skrzywdził, wątpię, czy potrafiłby opuścić Wenecję. Włosi są mało nowocześni, bardzo mało … cóż ten Christopher, hm a co na to twój ojciec. Ślepy oraz głuchy?
- Gdyby znaleźli przy niej portfel mogłaby mieć kłopoty, prawda? Zupełnie niepotrzebne. - Amanda westchnęła. - Mój ojciec jest ślepo zapatrzony w Leilę, ta kobieta owinęła go sobie wokół palca. I jedyne przy czym się upiera to to byśmy ja i James dziedziczyli. A co do Niny… ma dziesięć lat ale myślę, że się w tobie podkochuje. Uwierz mało która kobieta wytyka drugiej piersi.
- Podkochuje … - właściwie Tomasso chciał bardzo wierzyć Amandzie, ale jakoś trudno mu było sobie wyobrazić. - Przecież Nina … hm, jeśli zaniesiemy portfel, policja odnotuje nas - zastanowił się na głos zafrasowany trochę. - Mógłbym albo poprosić kumpla, żeby odebrał. To ten do którego dzwoniłem, kiedy byliśmy no wiesz … Albo moglibyśmy wyrzucić portfel, wtedy nikt z nikim nie powiąże nas, albo możemy się po prostu jeszcze zastanowić. Hm, moje spotkania załatwione, teraz już tylko to, co mamy do przygotowań sylwestrowych. Wspominałaś, że eleganckie stroje, ale jakieś maski, czy to takie spotkanie dam i gentlemanów?
- Maski będą na miejscu. Sebastianowi bardzo zależy by wszyscy mieli identyczne. - Ujęła kochanka pod ramię, przytulając je do swojej piersi. Znów poczuła się nieco dziwnie gdy Nina wytknęła je palcami. Odezwała się cicho. - Lubisz.. Lubisz moje piersi?
- Bardzo lubię to byłoby niedopowiedzenie. Kocham je, uwielbiam - powiedział przytulając dziewczynę mocno zastanawiając się, co za dziwne pytanie. Ogólnie rozmowa ta była jakaś dziwna, miał na myśli całe spotkanie Niny oraz dyskusję obydwu pań, podobnie wnioski Amandy. - Cóż, mamy 13-stą mniej więcej. Jeszcze trochę czasu mamy, ale jeszcze przygotowania … Właściwie kochana, nie będą tam zdziwieni, że nie przyjdziesz sama tylko ze mną, no wiesz … właściwie chyba twój znajomy nie wie o nas jeszcze niczego?
Sinclair zarumieniła się nieco.
- Pewnie fajnie by było wziąć kąpiel, mi ułożenie włosów i inne tego typu czynności chwilę zajmą. - Amanda opuściła nieco wzrok. - Może spacer? Obiad… Sebastian.. Mówię do niego per wujku i wie, że będę z przyjacielem. Gdy dawałam mu znać jeszcze nie byliśmy razem.
- Wobec tego spacer, obiadek oraz przygotowania. Muszę dokładnie sprawdzić ten smoking. A ty, zdecydowałaś już, co planujesz ubrać? - spytał zaciekawiony, jaką kreację wymyśliła dla siebie.
- Mam kilka wieczorowych sukni… upewnię się jeszcze raz czy nic nie zginęło. - Uśmiechnęła się do Tomasso. - Myślę, że klasyczna czarna sukienka będzie najlepsza.
- Wiesz, mam prośbę. To nasz pierwszy bal, no może nie bal, ale spotkanie towarzyskie. Włóż coś, nooo bardziej barwnego, co ty na to? Wiem, że taka suknia, jak wspomniałaś, jest dystyngowana, ale może znajdziesz coś równie eleganckiego, ale leciutko jaśniejszego? - spytał dziewczynę.
- Nie lubisz klasycznej czerni? - Amanda spojrzała na niego lekko zaskoczona.
- Właściwie bardziej lubię no wiesz, kolory - przyznał. - Cenię klasyczną elegancję, jednak jeśli mogłabyś pełnić ową prośbę, ucieszyłbym się. Oczywiście jeśli to możliwe. Wprawdzie smoking … hm, smokingi też miałem różnobarwne. Może zerknęli byśmy jakoś tak, żeby się dopasować barwami?
Amanda zaśmiała się.
- Zazwyczaj zakładałam czarną sukienkę bo pasuje do masek… nie ważne jakie w tym roku wymyśli Sebastian. - Uścisnęła mocniej ramię Tomasso. - Jeśli chcesz mogę poszukać czegoś kolorowego, ale nie wzięłam z sobą zbyt wielu rzeczy.
- Będę wdzięczny, jakby co przy maskach będziemy improwizować.
Ucieszył się, było to zresztą widać po obliczu ozdobionym uśmiechem.
- Czyli teraz spacer? Przejdźmy się może wybrzeżem, tam jest zawsze miło, ponadto właśnie będzie odpływ, przeto można spokojnie pospacerować - wspomniał, bowiem wenecja miała problem podczas niektórych przypływów zalewających brzeg oraz niektóre place, czy ulice.
- Z przyjemnością. - Amanda dała się przeprowadzić wąskimi uliczkami, choć regularnie rozglądała się obawiając się swoich prześladowców. - Mam nadzieję, że ten sylwester będzie spokojny.
- Wenecja! - podkreślił. - Tutaj stanowczo spokój stanowi ostatnią spodziewaną rzecz. Jeśli jedziesz do Wenecji na sylwestra spodziewaj się wielkiego huku, wielkiego tłumu oraz wielkiego tego, czego tylko możnaby się gdziekolwiek spodziewać. Oczywiście wiadomo, sylwester nie jest tak gigantyczną imprezą jak karnawał, ale to też coś wspaniałego piękna brytyjska dziewczyno. Byłaś już tutaj kiedykolwiek na sylwestra? - spytał ją.
- Tak. Co roku gdy tu studiowałam i z raz wcześniej. - Amanda poklepała delikatnie męskie przedramię. - Lubię spokój.
- Wobec tego może trochę spokoju będzie na przyjęciu twojego kolegi. Bowiem na mieście będą po ulicach tańce, ognie sztuczne będą strzelać większość czasu oraz ogólnie będzie panować szaleństwo - spacerowali sobie wśród sporych gromad turystów. Widać było już przygotowania do zabawy na ulicach miasta, ale Włochowi wydało się wśród tłumu, iż dostrzegł znaną twarz mężczyzny, którego dziewczynka nazwała słodko gogusiem.
Amanda także skupiła uwagę na przyglądaniu się przygotowaniom.
- Sebastian miewa szalone pomysły i specyficzny gust. - Westchnęła cicho. - Niepokoi mnie zachowanie Niny… nie chciałam mieć w niej wroga.
- Wroga dlaczego? Nina to miła dziewczyna. Właściwie nie wiem, dlaczego się tak zachowała - faktycznie, uświadomił sobie, że dziewczynka potraktowała Amandę dosyć ostro. - Pewnie miała jakiś kiepski dzień, wszystkim się zdarza.
- Może… - Czyżby Tomasso naprawdę tego nie widział? Toż 10-latki też się zakochują. Do tego… była nieco zazdrosna. Nina znała go dłużej i na tyle na ile udało się jej poznać charakter dziewczynki, pewnie znała go dużo lepiej. Choć… ona miała część Tomasso, której dziewczynka nigdy nie pozna.
 
Kelly jest offline  
Stary 29-11-2018, 15:27   #25
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Chwyciła Włocha zatrzymując go i pocałowała go namiętnie przywierając do kochanka całym ciałem. Objął ją równie mocno i …
- Dispiace, dispiace - jakiś przebiegający Włoch niemal nie walnął ich prawie taranem. Wpadliby do kanału przy promenadzie, którą spacerowali. - Uff, szaleniec - spojrzał na przebiegającego Włocha, który podążył do taksi. - Może pójdziemy za nim Amando? - spytał kobietę.
- Tak… chyba tak. - Amanda wciąż lekko zaskoczona całym zajściem dała się poprowadzić za mężczyzną, który na nich wpadł. Spacer taksówką wodną stanowił miłą odmianę. Tym bardziej, iż tutaj mogli obserwować wszystkich pasażerów. Trudno powiedzieć, czy wśród parunastu osób byli owi nieznani im wcale ludzie.
- Całkiem wygodny sposób na to, żeby nie być śledzonym - wymruczał cicho oraz nagle parsknął śmiechem na wspomnienie owego detektywa, którego portfel posiadali.
- Przepraszam cię za to… niestety od jakiegoś czasu tak to u mnie wygląda. - Objęła mocniej ramię mężczyzny. - Dlatego nie korzystam z rodzinnych apartamentów, by choć trochę utrudnić im życie.
- Jesteś warta wszelkich utrudnień, zaś Włosi pewnie mają wiele wad, ale to, że pozostawiają swoje kobiety na pewno do nich nie należy wszak moja piękna damo. Stanowczo że tak powiem, pod tym względem jestem typowym Włochem. Skupmy się nie na tym, jak się pobiadolić, ale na tym, jak wyjść bezpiecznie z tej sytuacji.
Rozmawiali oczywiście bardzo cicho, stojąc na tyle łodzi. Większość osób preferowała burty, ewentualnie dziób, aby oglądać miasto.
- Choćby wspomniany portfel. Wyrzucając go sprawimy, iż ów detektyw będzie miał przerąbane. Nie ma bowiem jakichkolwiek dokumentów. Konsulat wyda mu tylko czasówki, aby mógł powrócić do UKeja oraz wyrobić sobie kolejne. Przeciwnik, podobno jak twierdzisz, osobiście zaangażowany, na jakiś czas odpadnie chyba.
- T..to prawda. - Amanda zawahała się. Nie czuła się dobrze z myślą, że miałaby wyrzucić coś należącego do kogoś innego. - Chyba… że ma paszport… musi mieć prawda? - Zerknęła na swojego kochanka.
- Musi. Wielka Brytania nie należy do strefy Shengen, dlatego trzeba przechodzić przez bramki itd. Tak samo wszak ty musiałaś. Chyba, że on nie jest obywatelem brytyjskim … ale hahaha, mam pewien pomysł. Możemy mu oddać, ale wcześniej skropić roztworem skatolu albo czegoś innego. Tylko trzeba będzie wysłać w celofanie, albo ogólnie czymś zamkniętym, bo padnie od smrodu. Cóż, jak ktoś robi smrodliwe rzeczy, powinien się liczyć, iż dostanie paroma kropelkami. Wysiadamy? - wskazał na zbliżający się przystanek. Ostatecznie musieli jeszcze się przygotować, wcześniej zaś cokolwiek podjeść.
Amanda zaśmiała się i przytaknęła. Tomasso wyraźnie chciał dać popalić jej oprawcom czyli zrobić coś na co ona już dawno straciła siły.
- Brzmi dobrze. - Powiedziała wychodząc na ląd. Po czym szybko zmieniła temat czując delikatne burczenie w brzuchu. - To… gdzie chcemy zjeść?
- Proponuję dom. Dysponuję makaronem, dobrym sosem oraz jakąś dokładką. Chyba nie ma sensu zbyt wiele jeść, skoro wieczorem idziemy na przyjęcie? Niewątpliwie tam będzie sporo jedzenia. Jeśli jednak chcesz restaurację, poszukamy po drodze jakiejś knajpki - zaproponował dziewczynie.

Nikt poza nimi nie wysiadł, natomiast parę osób wsiadło.
- Możemy zjeść w domu. Tak długo nie byłam w jakimś miejscu dłuższą chwilę, że odzwyczaiłam się od gotowania. - Amanda uśmiechnęła się do kochanka i dała się poprowadzić w stronę palazzo.

Stąd wprawdzie było trochę do palazzo, ale trochę na warunki Starego Miasta oznaczało parę minut pieszo, noooo ewentualnie paręnaście. Tak czy siak było koło drugiej po południu kiedy weszli do siebie. Mieli chwilę na przygotowania, na ubranie się oraz na wszystko inne.
- Wreszcie dobry, włoski makaron - powiedział rozbierając się. - Nastawię wodę na makaron oraz na sos oraz wezmę szybki prysznic, kochanie? - spytał dziewczynę, czy pasuje jej taka kolejność właśnie.
- Szybki oznacza, że chcesz go wziąć samotnie? - Mrugnęła do mężczyzny odwieszając swój płaszcz. - Jasne, to twój dom. Przejrzę swoje sukienki i zobaczę czy znajdę coś jaśniejszego.
- Szybki oznacza, iż chcę mieć więcej czasu na inną zabawę, wspólnie razem - wyjaśnił jeszcze ładując się pod prysznic. Oczywiście jeszcze trzeba się było rozebrać. Cóż, pod prysznicem także można, aczkolwiek sensowniej przed włączeniem. Chwilkę potem można było już usłyszeć szum spadających kropelek.
Amanda przeszła do sypialni i rozebrała się z ubrań które założyła na mszę. Nie wiedząc jaką sukienkę założy i która bielizna będzie do niej pasować, zupełnie naga zaczęła przymierzać kolejne kostiumy. Na szczęście nic nie zginęło nawet biżuteria. Pochłonięta przymiarkami czekała na powrót kochanka. Włoch podszedł cicho, nagi owinąwszy tylkoy biodra ręcznikiem frote. Choć właściwie pewnie słyszała, że przestał szumieć prysznic łazienkowy. Choć może była mocno zogniskowana na wybieraniu. Włoch wszedł i jak zwykle zachwycił się swoją piękną dziewczyną. Akurat wybierała coś kolejnego, kiedy podszedł do niej od tyłu oraz objął ją niespodziewanie.
- Kocham cię, moja piękna - przytulił się do jej pleców przywierając ściśle tak, że mogła poczuć, jak mocno pulsuje jego krew. Był podniecony. Wszedł oraz od razu był podniecony. Widok jej smukłych pleców, krągłej pupy, opadających włosów, kiedy pochylała się zastanawiając nad strojami był czymś absolutnie ślicznym oraz bardzo podniecającym. Nie można się było napatrzeć, przynajmniej do czasu, aż objął dziewczynę.
- Amando ... - pragnął ją równie, jak kochał. Męskie usta zaczęły pieszczotliwie przesuwać się po jej pięknym karku obok opadających włosów.
Całował ją bardzo delikatnie, żeby nie pozostawić malinek przed sylwestrem. Szerokie dłonie mężczyzny zaś rozluźniły nieco swój uścisk ujmując piersi kobiety. Piękne jak ona sama, krągłe, mięciutkie oraz jakże seksowne. Poczuł doskonale, iż na samo dotknięcie, jego wzrastający penis gwałtownie zadrżał unosząc się.
- Ach… jak prysznic? - Amanda zadrżała w jego ramionach. Poczuł jak jej pupa otarła się o jego biodra, ujmując między pośladkami skrytą pod ręcznikiem męskość. - Jesteś… twardy. - Niemal jęknęła nie do końca pewna czy ma się wyprostować czy też pozostać w tej pochylonej, niewygodnej acz jak podniecającej pozycji. Stanowczo był twardy oraz spragniony, pocałunków, bliskości i pełnego erotyki seksu.
- Kocham cię - jego dłonie bawiły się jej piersiami. Unosząc lekko obejmując, poruszając nimi, albo skupiając się tylko na sztywniejących sutkach. Bawił się ciągle tworząc coraz bardziej podniecającą sesję wyboru stroju. - Dokonałaś wyboru, jaką suknię ubierzesz? - spytał Amandę nie przestając pieścić. Jeszcze jego biodra zaczęły się lekko poruszać sprawiając, iż wyprostowany miecz Włocha ślizgał się po jej skórze przy najbardziej intymnych miejscach.
- Nie… nie mam zbyt wielu kolorowych rzeczy. - Amanda uniosła bordowy delikatny materiał, prostując się. - Czy coś takiego mogłoby być?
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/d9/33/60/d93360bc6b18874b77e9e293d32a54a6.jpg[/MEDIA]

Skinął ucieszony.
- Oczywiście, iż może być moja piękna damo - nie przestawał całować karku.
- Tomasso… Chyba teraz ja powinnam wziąć prysznic. - Ciało Amandy drżało pod dotykiem kochanka. Odruchowo zaczęła się ocierać nagimi pośladkami o jego męskość.
- Oczywiście jasne, ale droga do łazienki nie musi być chyba bezpośrednia - wyraźnie reagował kiedy ruszała swoim tyłeczkiem. Czuła męskość drżącą, unoszącą się oraz wilgotną mocno.
- Nie… nie musi. - Amanda obróciła się w jego ramionach więżąc jego męskość między ich brzuchami. - To jakie przystanki w drodze do niej planujemy?
- Przystanki ... określmy ... miejsce ... wolisz ... łóżko ... czy ... tutaj? - spytał czyniąc przerwy na pocałunki. - Kochana ... moja ... piękna ... dziewczyno - szeptał namiętnie całując oraz pieszcząc. Czuł coraz większe podniecenie, zaś kolejne kropelki jasnego płynu ukazywały się na czubeczku męskości.
- Tutaj. - Amanda ledwo wydusiła coś z siebie pomiędzy pocałunkami.
Jej ciało już ocierało się o ciało kochanka. Już go obejmowała wokół szyi chcąc jak najbardziej się zbliżyć. Powalająca kochanków namiętność nie pozwoliła na dalszą rozmowę. Włoch podniósł swoją rozgorączkowaną kochankę. Schwytał za pupę unosząc tak, że otoczyła nogami jego biodra. Potem dźwigając jej słodycz dał dwa kroki opierając plecy dziewczyny o ścianę, by choć ona mogła stanowić przeciwwagę. Wygiął się do tyłu podnosząc nieco męskość tak, by mogła odpowiednio trafić. Odpowiadając na jej spojrzenie własnym spojrzeniem opuścił ją na uniesionego ptaka. Przez chwileczkę czuł, jak ślizga się nie mogąc wejść, jednak po chwili poczuł, jak złapał odpowiednie ułożenie, dostając się do wnętrza ciepłego, kobiecego ciała.
- Ach, kochana Amando ... - jęknął przez chwileczkę trzymając ją w najgłębszym miejscu. Była tak ciasna, taka obłędnie kobieca. Ciało jej pulsowało, podobnie jak jego. Właściwie samo to powodowało gwałtowne uderzenia rozkoszy, które przyspieszyły, kiedy uniósł ją lekko oraz ponownie opuścił uderzając jednocześnie biodrami.
Brytyjka wydała z siebie cichy okrzyk. Było jej dobrze… tak bardzo dobrze. Zadrżała w jego rękach i niepewnie oparła się na jego ramionach by choć odrobinę go odciążyć.
- Och… Tomasso.
Tomasso zaś działał. Jego dłonie poruszały się unosząc ją oraz opuszczając, zaś ruchy dziewczyny ułatwiały jeszcze wspólną zabawę. Przeto właściwie nic dziwnego, że Włoch poczuł chwilkę później, iż zaczyna dochodzić.
- Ach ... - wyjęczał czując jak zbiera się jego nasienie przy podnóżu trzona oraz coraz mocniej naciska wywołując skurcze przyjemności. - Amanda, Amanda, Ama ... - jęknął ponownie strzelając oraz czując, iż na moment rozkosz sprawiła, że zmiękły mu kolana, spojrzenie zaś na chwilkę straciło standardową ostrość.
Amanda doszła czując jak na kilka sekund męskość kochanka napęczniała w jej wnętrzu jak zadrżała u progu szczytu. Krzyknęła głośno obejmując mocno Włocha. Jej biodra wykonywały delikatne ruchy by spotęgować ich wspólną przyjemność, która przepływała falami przez ich połączone ciała.
- Och ...



Mniej więcej tak upływały im przygotowania do imprezy. Aczkolwiek faktycznie w pewnym momencie musieli się zawziąć w sobie. Włoch jeszcze raz wszedł pod prysznic, ogolił się oraz ogólnie przygotował. Później zaś wziął za smoking doskonałego kroju, który ponoć był bardzo lubiany przez któregoś spośród przodków żyjących jeszcze za czasów niemego kina. Stanowił najlepszy dowód, iż elegancja oraz klasyka stanowią podstawę mody wszystkich okresów. Amandzie przygotowania zajęły chwilę dłużej. Ułożenie włosów i umalowanie się trwało chwilę. W końcu jednak udało się im zebrać i ruszyć w kierunku pobliskiego kanału. Gondola już na nich czekała, jednak nie była to jedna z tych, którymi zazwyczaj pływali turyści. Była niesamowicie zadbana i bogato zdobiona, a elegancko ubrany, milczący gondolier pomógł im do niej wsiąść.

[MEDIA]http://viralplanet.net/wp-content/uploads/2017/01/15622385_1180400862045399_2996515542068245925_n.jp g[/MEDIA]

Gdy tylko usadowili się na wygodnych poduchach zorientowali się, że przed nimi są lampki wypełnione szampanem i dwie maski.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/75/af/18/75af18685bf67757ca16aed2c328a8bb.jpg[/MEDIA]

- Chyba w tym roku będzie kocio… - Amanda sięgnęła po jedną z masek i podała ją Tomasso, a sama zabrała się za zakładanie drugiej.
- Dwa koty ... - uśmiechnął się zakładając swoją. Czemu nie, Włoch lubił zwierzęta. - Interesujące. Daleko twój przyjaciel ma swój dom? - spytał zaciekawiony, bowiem trochę było zimno. Warto więc było wiedzieć, czy wymościć sobie jakieś dobre miejsce, czy sobie darować. Natomiast szampan, cóż, otworzył.
- Buuuum! - korek wyleciał wpadając do kanału. Pienisty płyn wylał się nieco do wody, ponieważ Włoch otwierał szampan trzymając go poza burtą pięknej gondoli. Później nalał dziewczynie oraz sobie. Uniósł kieliszek.
- Toast należy do ciebie.
- Wobec tego za nas. - Amanda uśmiechnęła się. - Za nowy rok jeszcze pewnie wypijemy kilka razy tej nocy. - Brytyjka upiła nieco i spojrzała na mijane budynki. - Sebastian mieszka nieopodal Canale Grande. Choć pewnie najpierw popłyniemy przed plac Świętego Marka… z tyłu powinny być koce.
Przyłączył się do toastu. Szampan był znakomity, ale szczerze mówiąc chętniej napiłby się ciepłej herbaty. Jednak cóż, powoli płynęli oglądając wokoło nabrzeżne ulice przepełnione ludźmi. Oczywiście karnawał to nie był jeszcze, jednak mnóstwo osób bawiło się, puszczało ognie bengalskie oraz krzyczało ile wlezie. Część wydawała się już ululana na tyle, iż można było przypuszczać, że prześpią ów najważniejszy moment nocy. Budowle, światła, mnóstwo ludzi, także częściowo zamaskowanych nadawało swoisty klimat dziwnej, prastarej Wenecji.
Na szczęście alkohol także działał rozgrzewająco, a gdy okryli się jednym kocem przytulając się do siebie, zrobiło się całkiem ciepło. Wypłynęli przed plac św. Marka gdzie krążyły liczne gondole. Szybko zauważył, że zbliżyli się do grupy zajmującej miejsca w łodziach identycznych jak ta, w której siedzieli. Ludzie w gondolach mieli takie same maski jak oni.
- To inni goście wujka. - Szepnęła mu do ucha Amanda. - Jak będą wszyscy ruszymy wspólnie do pałacu.
- Wujek jest chyba naprawdę lubiana osobą - stwierdził Włoch oglądając się wokoło, bowiem łodzi przybywało. Właściwie lubianą oraz mającą odpowiednie konto, bowiem wynajęcie tylu łodzi musiało być kosztowne. Póki co rozglądał się wokoło sprawdzając, czy nie dostrzeże kogoś znajomego. wprawdzie kotowate maski skutecznie utrudniały rozpoznanie, ale czasem dawało się wychwycić jakieś inne szczegóły, choćby głos osób, które znajdowały się na łodziach rozmawiając głośno.
- Dużo osób po prostu chce być na jego przyjęciach. - Amanda przytulała się do ramienia Włocha ogrzewając się o nie. Jej wzrok przesuwał się po sylwetkach, rozpoznając niektórych, stałych bywalców przyjęć u Sebastiana. Tomasso raczej miał z tym problemy. Większość par była owinięta tak jak oni kocami i raczej mówiły do siebie szeptem.
 
Aiko jest offline  
Stary 04-12-2018, 12:52   #26
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
W końcu gondole ruszyły płynąc gęsiego z powrotem w kierunku Canale Grande. Wyglądało to bardzo ciekawie. Duża liczba gondoli kolejno udających się powoli ku konkretnemu kierunkowi. Wiele osób obserwujących tą kolumnadę z brzegu było przekonanych, iż to jakaś część obchodów miejskich. Wszak gondole były pięknie oświetlone. Krzyczeli przeto ku przewożonym osobom, machali rękami oraz niektórzy zapraszali do zejścia do nich. Szczególnie jeśli akurat siedziały zamaskowane, tajemnicze niewiasty.
- Ładnie to wygląda - przyznał Tomasso. - Twój znajomy ma gust podczas przyjęć oraz lubi rozmach.
- Od kiedy skończył remont swego palazzo, postanowił przeznaczać środki na takie cele. - Amanda oderwała spojrzenie od mijanych budynków i ludzi, i spojrzała na swego kochanka. Cieszę się, że udajemy się tam razem.
- Też się cieszę. Szczególnie ze względu na to słówko razem - przyznał. - Ale też nie byłem na takiej imprezie u takiej persony. Zawszeć coś nowego. Patrząc na ubrania panów oraz stroje i klejnoty pań, zdecydowana większość to ścisła elita finansowa.
No cóż, była zima, więc przede wszystkim ludzie mieli ubrane długie płaszcze i eleganckie peleryny. Jednak widać było na rękach Rollexy czy Philippe&Patek, zaś na uszach pań kolczyki, za które możnaby kupić samochód. Oczywiście byli też inni, ubrani wytwornie, lecz jednocześnie skromnie. Tak jak oni.
- Myślę, że na miejscu się okaże, że wiele osób kojarzysz. - Uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny i ponownie przytuliła twarz do jego ramienia. - Ale nie wszyscy są majętni. Sebastian nie przejmuje się takimi rzeczami.

Widocznie akurat obok nich pojawiały się głównie takie osoby, albo po prostu na nie zwracał większą uwagę trochę obawiając się, jak będzie wyglądał przy nich nie chcąc robić wstydu Amandzie. Ludzie bowiem często oceniają innych względem kasy. Dobrze jednak, że ów wujek dziewczyny był innym człowiekiem.
- Wobec tego wiesz, ciekawe, co szanowny pan Sebastian wymyślił? - cóż było robić, na tym etapie nawet ciężko było się domyślić, co gospodarz palazzo planuje. Miał jednak gust oraz majątek, aby swoje fantazje spokojnie planować.
- Też jestem ciekawa. - Przepłynęli pod Rialto przy wiwatach zgromadzonych na nim ludzi i kawałek dalej wpłynęli w wąski kanał. Tomasso zobaczył jak pierwsze łodzie z ich grupy zatrzymują się przed jednym z palazzo i ich pasażerowie wysiadają na należącym do budynku pomoście.
- To ten budynek. - Amanda ścisnęła odrobinę mocniej ramię Tomasso. Obawiała się nieco tego przyjęcia. Bo co jak jej brat się na nim pojawi? Włoch nie miał takich obaw, braciszka postrzegał jako owszem, szaleńca, ale jednak kogoś, kogo da się powstrzymać. Szaleniec bowiem tylko chciałby zrobić dziecko własnej siostrze. Przecież właśnie to podlegało pod paragraf każdego prawa jakiegokolwiek państwa. Jeśli ponadto uczyniłby cokolwiek siłą ... właściwie dlatego jedynie wariat mógłby pragnąć cokolwiek podobnego. Aczkolwiek wariat, inteligentny wariat!, byłby zdolny do wielu rzeczy. Tym bardziej, jesli nie znał ograniczeń, Amanda zaś jednak kochała go, co także zakrawało na rodzaj szaleństwa. Może miała lepsze wspomnienia dzieciństwa, kiedy wspomniany braciszek nie był taki szaleniec?
- Zejdźmy - podał dłoń dziewczynie, kiedy przybili do brzegu. Sam wyskoczył oraz pomógł jej bezpiecznie zejść na pomost przed okazałą rezydencją szanownego Sebastiana. Później planował po prostu iść poprowadzony przez ukochaną, nie wiedząc jak stanowią obyczaje owego domu oraz wspaniałego spotkania.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/d3/20/cc/d320cc626667d596e7e5f694b367a4c3.jpg[/MEDIA]

Wnętrza palazzo zostały w miarę możliwości odtworzone, wypełniały je jednak całkiem współczesne meble. Na pewno ładnie, ale Tomasso nie wiedział, czy lubi ten styl. Na pewno był ogólnie wygodniejszy, niż czysta historia zarówno pod względem zdobień, jak umeblowania, jednak jego gust chyba skłaniał się ku reżimowi: albo wszystko nowoczesne, albo stare. Oczywiście, nie przeszkadzało mu, jeśli na przykład jakaś część apartamentów była robiona w danym stylu, inna zaś w innym, ale nooooo chyba niekoniecznie lubił mieszankę. Choć ta miała swój smak. Pewnie była to więc jedynie kwestia osobistego gustu.

Gościom szampana i przekąski podawała obsługa ubrana w klasyczne brytyjskie stroje pokojówek i kamerdynerów, nosząca trochę inne ale nadal kocie maski. Cóż, ostatecznie trzeba było odróżnić gości od służby.


Jednej z pokojówek, która miała dekolt wyraźnie głębszy niż to było konieczne, oddali swoje płaszcze.
- Pewnie wypadałoby się przywitać z wujem. - Amanda przyjęła podany kieliszek i upiła nieco, a Tomasso nie umknęło, że część osób obraca się w ich kierunku zerkając na jego partnerkę. Być może niektórzy bywalcy poznawali Amandę oraz dziwili się, kogo przyprowadziła. Postanowił udawać przeto Włoch Greka oraz uśmiechać się, lekko kłaniać, odpowiadać na pozdrowienia bezosobowo oraz praktycznie naśladować dziewczynę. Starał się trzymać fason, jednak był lekko zdenerwowany. Chciałby odpowiednio wypaść przed osobą bliską Amandzie. Brytyjka ewidentnie lubiła wuja, przeto choćby dla niej, ale też dla ich wspólnego dobra, chciał, spodobać się owemu Sebastianowi.

Przywitać się, póki co, z nim właśnie szli, aczkolwiek pewnie wielu gości miało identyczne plany. Przeto stanęli sobie wśród osób planujących rozmówić się ze szczodrym gospodarzem oraz wymienić sympatyczne uprzejmości. Na szczęście wchodzili jako jedni z pierwszych więc na piętro również dotarli przed większością osób. Tutaj obsługujący ich ludzie mieli już inne stroje, choć nadal mieli na twarza kocie maski.

[MEDIA]https://i.postimg.cc/hjrdxMdB/kotki.jpg[/MEDIA]

Kobiety w obcisłych mini i mężczyźni w obcisłych spodniach z rozpiętymi koszulami byli zarówno kelnerami jak i muzykami. Do tego najwyraźniej mieli zabawiać gości bo jakaś pobliska para została przejęta przez jedną z kotek. Amanda ruszyła pewnym krokiem przez sporą salę by wejść w korytarz, który okazał się amfiladą pomieszczeń. Ściany wypełniały liczne obrazy, na postumentach stały rzeźby. Minąwszy około trzech pokoi dotarli do gabinetu. Tutaj zastali ubranego elegancko starszego mężczyznę.

[MEDIA]https://images.krop.com/philippeecharoux-57fc98c81f716ad.jpg[/MEDIA]

Miał zsuniętą maskę na bok głowy i rozmawiał z jakąś zamaskowaną kobietą. Tomasso od razu rozpoznał ciało, które nieco skrywała zwiewna czarna sukienka. Alessia Fasano. Obiekt westchnień wielu jego znajomych przewodników. Kobieta która miała zwyczaj nigdy nie sypiać z kimś dwa razy i którą “ktoś” podobno usidlił. Po sposobie w jaki tamten mężczyzna odgarnął kosmyk jej włosów, był pewny że to właśnie ta osoba usidliła Alessie.

- Cześć wujku. - Amanda zsunęła maskę na bok i podeszła do mężczyzny. - Dziękuję za zaproszenie.
- Och! Amanda! - Sebastian, bo to nim musiał być ten mężczyzna ucałował brytyjkę w policzek. Stojąca obok kobieta także zsunęła maskę potwierdzając przypuszczenia Viscontiego. - Pozwól, że ci przedstawię. Alessia Fasano moja… dziewczyna?
- Konkubina kochanie. - Włoszka zaśmiała się i ucałowała w policzek Amandę. - Miło mi cię w końcu poznać.
- Ja też chciałam wam kogoś przedstawić. - Amanda chwyciła dłoń swojego kochanka. - Mój chłopak Tomasso Visconti.
Konkubina? Znaczy właściwie co? Chyba pewne osoby miały jakiś dziwny styl wypowiadania się.
- Dobry wieczór. Pani - Tomasso ucałował przedstawioną kobietę w dłoń - panie - przywitał gospodarza także trochę staroświecko, skoro pasowało to wszystkim obecnym. - Miło mi państwa poznać. Pozwolę sobie pogratulować smaku oraz umiejętności przygotowania takiej imprezy. Wszystko wydaje się być nie tylko świetne, lecz także bardzo weneckie, podle najlepszego stylu.
- To w większości zasługa Alessi. - Sebastian objął kobietę w pasie dociskając do siebie. - Cieszę się, że dotarliście. Bawcie się dobrze i korzystajcie ze wszystkich atrakcji.
- Dobrze wujku. - Amanda nasunęła z powrotem maskę planując powrócić do reszty gości.
 
Kelly jest offline  
Stary 05-12-2018, 11:16   #27
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kiedy odsunęli się nieco, zaś gospodarz przyjmował miłe słowa od innych osób, jakiejś pary wyróżniającej się elegancją popartą majątkiem.
- Wszystkich atrakcji - zapytał dziewczynę - właściwie co pan Sebastian ma na myśli? - nie powiedział głośno, ale myślał, że będzie jedzenie, tańce, ale niby co tam jeszcze.
- Muzyki, tańców, pewnie będzie jeden czy dwa pokazy. - Amanda ujęła Tomasso pod ramię i ruszyła w kierunku głównej sali. - Jedzenia, alkoholu, zapewne miał też na myśli krążące po okolicy kotki i kocury. - Mówiąc to zarumieniła się lekko. - Zazwyczaj Sebastian pilnował by można było skorzystać i z takiej atrakcji…
- Cóż powiedzieć - stwierdził mocno zdziwiony Tomasso - widocznie pan Sebastian dopuszcza rozmaitych gości, mających różne gusta - przyznał Włoch. Słyszał cokolwiek o swingersach, przewidujący Sebastian proponował gościom także wzbogacone doznania. - Cóż, bawmy się wobec tego. Hm, może poszukajmy jakiegoś bufetu oraz sali, gdzie można potańczyć - zaproponował.
Piętro palazzo całe wydawało się być jednym wielkim pomieszczeniem do tańca. Pojedyncze pary już wirowały do muzyki granej na żywo przez “koty”. Jedzenie było porozstawiane w różnych miejscach i noszone przez obsługę przyjęcia. Szybko też zorientował się na ile prawdziwe było przypuszczenie Amandy, gdy znów rozpoznał kogoś po figurze. Monika, bo był pewny że to ona, nawet pomimo kociej maski, zabawiała właśnie jakiegoś gościa, racząc się z nim szampanem.
- Chcesz zatańczyć? - Amanda nie czuła się pewnie w tym towarzystwie. Lubiła Sebastiana i wiedziała, że zależało mu by się tu pojawiła, jednak wolała gdy wokół było mniej ludzi. Na szczęście miała obok Tomasso i mocno ściskała jego ramię szukając w nim oparcia.
- Tak, chodźmy. Wiesz, nie tańczyliśmy wcześniej razem - odpowiedział oraz ujął dziewczynę za dłoń prowadząc na środek sali, gdzie tańczyło ze sobą kilka par. Właściwie czy par? Bowiem chyba tylko jeszcze jedna należała do gości, pozostałe tworzyli: gość oraz kocia obsługa. Wydawało się przy okazji, śmiałość gości nie miała zbyt wielkich granic, bowiem podczas chwil tanecznych zbliżeń, niektórzy bez wahania pozwalali sobie muskać wrażliwe miejsca partnerów. Zresztą "koty" odpowiadały podobnie. Oczywiście bez jakiejś nachalności, jednak partnerzy tanecznie bawili się zmysłowo, jakby prowadząc ze sobą jakiś seksualny dyskursik.
Amanda ułożyła jedną dłoń na ramieniu mężczyzny, drugą wkładając w jego rękę.
- To prawda. Jedynie raz zatańczyłam dla ciebie. - Amanda uśmiechnęła się, a Tomasso zauważył jej rumieniec wylewający się także poza granice jej maski. Nachyliła się do ucha Włocha i odezwała szeptem. - Ale teraz widzisz czemu mogłam się czuć nieswojo przychodząc tu sama.
Skinął rozpoczynając taniec, bowiem akurat kocia orkiestra zaczęła coś nowego oraz dosyć wolnego. Tańczące pary natychmiast wykorzystały ową okazję do jeszcze większej demonstracji bliskości, zaś jakaś nagle zatrzymała się opuszczając parkiet oraz ruszając gdzieś. Jakaś młoda, elegancka blondynka oraz dobrze zbudowany koci mężczyzna.
- Twój wujek to naprawdę osoba mająca gust, ale chyba też trochę libertyn - stwierdził oceniając tą sytuację wokoło. Mówił szeptem, zresztą biorąc pod uwagę muzykę nikt nie słyszałby ich rozmowy. Zaś słowo "trochę" przy "libertyn" było nooo bardzo niedoszacowane. "Trochę" to on mógł być sam, bowiem skrycie nie miałby nic przeciwko jakimś ciekawszym eksperymentom. Przynajmniej tak myślał przed poznaniem Amandy.

Kolejna para pojawiła się na parkiecie, Monika oraz jej partner od szampana. Dziewczyna świetnie tańczyła oraz także poznała Tomasso. chyba lekko zdziwiona, ale posłała mu ukradkiem znajomy uśmiech nie przerywając zresztą konwersacji ze swoim partnerem. Oddał jej różnie starając się nie robić tego zbyt jawnie. Zresztą wokoło wszystko kręciło się, przyciemnione światło powodowało zaś, że ciężko było ocenić kto wysłał do kogo jakieś minki.
- To koleżanka szkolna - wyjaśnił jednak Amandzie Tomasso. - Sąsiadka ponadto niemal, wynajmuje mieszkanie dwa numery dalej.
- Jeśli jest w tym stroju musi pracować jako… - Brytyjka zawahała się.
- Owszem właściwie - przygryzł wargę - jest, jednocześnie wedle tego co mówi że tak się wyrażę, osobą, która po prostu lubi to co robi. Monika nie przejmuje się swoim zajęciem. Można powiedzieć, że jest z tego … pewnie dumna to zbyt wielkie słowo, ale robi to na co ma ochotę oraz wybiera ponoć jedynie takich, którzy jej właśnie odpowiadają. Ponieważ zaś jeszcze otrzymuje za to pieniądze … jednocześnie studiuje przy okazji, jeśli pamiętam, filozofię na Uniwersytecie Weneckim - Tomasso lubił Monikę. Nawet w czasach liceum prawie chodzili ze sobą chwilkę. Inna sprawa, że ogólnie Monika wymieniała facetów bez mrugnięcia okiem. Lubiła bardzo urozmaicenia oraz nie pozwalała nikomu, aby myślał, iż jest tylko jego. Jego dziewczyną, jego kochanką, tylko właśnie jego ...Pozwalała ze sobą przeto chodzić tak “prawie” po czym jednak zmieniała obiekt zainteresowania. Tomasso wraz z połową chłopaków podkochiwał się w niej oraz był takim “prawie” wśród wielu innych. Co ciekawe, Monika miała umiejętność zachowywania sympatii innych i pewnie dlatego dalej kumplowali się z Tomasso, czasem na “dzień dobry”, czasem na jakąś pogaduchę, czasem na sąsiedzką pomoc typu pożyczenie cukru.
Amanda przytaknęła choć była szczerze zmieszana. Niby rozumiała, że ktoś może zarabiać w ten sposób. Znała też studentki Historii, które także uważały że to dobry sposób by dorobić. Jednak to, że Tomasso znał się z taką osobą bliżej było dziwne.
- To dobrze, że lubi to co robi… - Odpowiedziała niepewnie nie przerywając tańca.
- Hm - odpowiedział, co mogło oznaczać wszystko. Inna sprawa, iż musiał się skupić na tańcu. Włoch nie tańczył jakoś specjalnie. Owszem, potrafił, radził sobie i tak tam dalej, ale nie był doświadczonym bywalcem parkietu. Raczej przeciętnym, przeto musiał zogniskować swoją uwagę na ruchach ciała oraz prowadzeniu partnerki. Aczkolwiek przy stosunkowo wolnej melodii sprawa była ułatwiona. Zresztą jakoś temat ich rozmowy, czyli Monica Belucci usunęła się lekko na bok, zaś jej partner chyba sugerował, iż zamiast tańczyć mogliby się przenieść gdzieś na osobność. Kocica odkiwała mu potakująco, chwile później pociągając mężczyznę gdzieś na bok. Ich miejsce zajęła jakaś inna para, biorąc pod uwagę kształt masek, chyba obydwoje byli zaproszeni. Zachowywali się jednak bardzo swobodnie. Ciekawe, iż kobieta miała ciemną karnację skóry, Murzynka najpewniej lub mulatka.
Nastrój niestety znów udzielał się Amandzie. Dźwięk muzyki, delikatny szum szampana w głowie i bliskość kochanka sprawiały, że zrobiło się jej ciepło. Pary wokół nie miały znaczenia bo musiała się całkowicie skupić na tym by zachować spokój.
- Może coś zjemy? - Zaproponowała zerkając przez maskę na kochanka.
Nie potańczyli zbyt długo, jednak akurat to właśnie dobrze! Przynajmniej dla Tomasso, który wolał inne rozrywki niźli parkiet taneczny.
- Oczywiście moja droga, a może masz ochotę na lampkę szampana … samotnie - dodał już cichutkim głosem czując, iż owa swobodna atmosfera zaczyna się udzielać także jemu. Dłonie na pośladkach partnerów, zahaczanie biustów partnerek, pocałunki, szepty, zaloty stanowiły dookoła normę, która wpływała na Włocha. Oczywiście najmocniej wpływała Amanda, która była prawdziwym afrodyzjakiem.
- Nie miałbyś nic przeciwko? - W głosie Amandy pojawiło się zaskoczenie ale i ulga. Nie była pewna jak Tomasso zareaguje na to co się tu działo. - Piętro wyżej są pokoje…
- Wobec tego - zgarnął tacę z szampanem oraz dwoma lampkami, wysokimi jak przystało na klasyczne kielichy do szlachetnego trunku - prowadź proszę … - powiedział namiętnie ukochanej dziewczynie. Czuł, bardzo czuł iż pragnie coraz bardziej wspólnej łóżkowej zabawy, otoczony elegancją oraz dochodzącymi przez drzwi dźwiękami dalekiej muzyki.

Dumał przez chwilkę … słowami “nic przeciwko” spytała, przeciwko czemu, zastanawiał się, kiedy ruszyli. Atmosfera była no taka luźna, to prawda. Ale inna kwestia, że w dowolnym akademiku nie takie rzeczy się działy. Jednak miała swój klimat, jakiś taki dziwny, dekadencki, libertyński, erotycznie swobodny, ale na pewno nie nijaki. Szanowny Sebastian miał gust oraz potrafił tworzyć nastrój. Chociaż podobno większą zasługę pod tym względem miała jego konkubina.
Amanda poprowadziła go amfiladą pomieszczeń. W jednym umieszczono przekąski zimne i ciepłe. Eleganckim damom towarzyszyli tu koci panowie zabawiając je rozmową i przynosząc przekąski. Dalej była sala karciana gdzie kocie krupierki prowadziły różne gry. Najpopularniejsze były ruletka i poker. W pomieszczeniu sąsiednim pokaz tańca na rurze wykonywała inna kotka. Amanda chwyciła po drodze jakąś miseczkę z owocami i wprowadziła go na schody, którymi weszli na piętro służące kiedyś dla służby. Tutaj od niewielkiego salonu znajdującego się przy klatce schodowej rozchodziły się korytarzyki i wejścia do licznych mniejszych pokoi.
- Zasada jest by zamykać drzwi gdy się korzysta z jakiegoś pokoju i pozostawiać je otwarte gdy się wychodzi. - Uśmiechnęła się do kochanka i wskazała na pierwsze lepsze otwarte pomieszczenie. - To chyba sypialnia… może być?

Wprowadziła Tomasso do dużo niższego niż poprzednie pomieszczenia.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/474x/8f/72/7d/8f727dfa1fd5f504115788c0404c9ed2.jpg[/MEDIA]

Tutaj panowała nowoczesność. Właściwie nie dziwne, jeśli musiało być wszystko wymienione. Dosyć gustownie zresztą.
- To piętro było potwornie zdewastowane. Sebastian musiał wymienić tu wszystko. - Dziewczyna mówiąc to jednocześnie zamknęła za nimi drzwi. Ufff, dobrze. Właściwie Visconti nie dziwił się wprowadzaniu takiego obyczaju, jak zamykanie drzwi oznaczające zajęty pokój. Inaczej mogło dochodzić do niemiłych odwiedzin podczas deprymujących momentów. Pomyślał, że poczułby się głupio w takim momencie, gdyby nagle ktoś nadszedł. Amanda pewnie identycznie. Pewnie zresztą tak czy siak takie wejścia się zdarzały, kiedy goście mocniej popili, ale zdecydowanie dawały się ograniczać. - Dobrze się czujesz na przyjęciu? - zapytała.
- Na przyjęciu? Dobrze, jestem z tobą, szampan, taniec i ... - nagle przytulił ją całując, ale też starając się nie opuścić swojej tacy, ani nie wywalić jej owoców - oczywiście pocałunek. - A ty?
Wykręcił pytając korek nalewając szampana.
- Napijmy się, potem ... chciałbym napić się mojej ukochanej - powiedział cicho podając jej wysoką szampanierkę napełnioną do dwóch trzecich bąbelkującym płynem.
- Też się czuję dobrze. Ale to dzięki temu, że jesteś obok. - Amanda zdjęła kocią maskę i upiła szampana. - Bałam się czy ta atmosfera będzie ci odpowiadać. Jest… specyficznie. A ja… reaguję…. na takie sytuacje. - Zarumieniła się mocniej.
Chyba nie chciał zrozumieć, co miała na myśli. Czy ma zawsze ochotę na seks, kiedy jest taka erotyczna atmosfera? Nie ważne, był przy niej, darzył uczuciem oraz pożądał.
- Ja reaguję na ciebie, bez względu na sytuacje - wyznał szczerze. - Nie przeszkadza mi to, co dzieje się tutaj. Właściwie trochę dziwnie dodatkowo podnieca - ostatecznie jeśli pomyśleć, za ścianą prawdopodobnie jakaś para robiła pewnie to samo, co oni planowali. Niejedna para i nie tylko para. Bowiem Włochowi wydawało się, że widział jakiegoś mężczyznę otoczonego przez dwie panie oraz odwrotnie, jakąś panią, której towarzyszyło dwóch kocich mężczyzn. Chyba obowiązywała tutaj pełna zasada swobody obyczajów.

Wyjął z dłoni Amandy kielich, ułożył na stoliku przed leżanką, swój zresztą także. Później przykląkł na jedno kolano, niczym rycerz przed swoją damą uniósł leciutko obiema dłońmi skraj pięknej, wieczorowej sukni dając do zrozumienia, co pragnie uczynić.
- Mogę? - spytał dziewczynę unosząc oblicze oraz spoglądając na nią. Widać było, iż jego głos drży z podniecenia, zaś spojrzenie strzela promieniami.
Amanda przytaknęła ruchem głowy i przytrzymała swoją suknię odsłaniając przed kochankiem krawędzie swoich pończoch i lekko wilgotną bieliznę.
- Gdy bywałam tu sama i nie robiłam tego zbyt często ta atmosfera bardzo mi się udzielała. - Powiedziała szeptem wpatrując się we Włocha. - Ale dziś… dziś reagowałam głównie na twoja bliskość. Chciałam cię tu zabrać jednak nie byłam pewna jak się czujesz na przyjęciu.
Jeszcze chwila. Szelest materiału równie delikatny jak jej słowa. Suknia przesuwała się ku górze pokazując powoli majteczki, talię, obnażone piersi, aż wreszcie dziewczyna miała na sobie już tylko dolną część bielizny, buty oraz eleganckie rajstopki.
- Jesteś wyjątkowa, wspaniała ... - szeptał podniecony odrzucając jej suknię na leżankę. Sam także odrzucił marynarkę smokingu. Wpatrywał się mocno rozgorączkowanym wzrokiem omiatając jej ciało. - Zachwycam się tym co widzę - powiedział zbliżając się do niej oraz układając dłonie na jej krągłych biodrach. Wsunął dłonie pod jej majteczki oraz zaczął je zdejmować.
- Hmmmmm - pochylając się wciągnął zapach jej podnieconej pochwy. - Uwielbiam to - wyszeptał. - Chcę cię wziąć tam, przed lustrem - wyszeptał wskazując na leżankę identycznej barwy oraz wzoru jak ta, gdzie leżały suknia oraz smoking, jednak która znajdowała się vi za vi lustra. - Będziesz mogła widzieć dokładnie …
- Dobrze. - Amanda uniosła najpierw jedną, a potem drugą nogę by ułatwić Tomasso zdjęcie majtek. Wpatrywała się w kochanka rozpalonym wzrokiem stojąc przed nim jedynie z pończochach i butach. - Czy… czy chcesz mnie wziąć od tyłu?
- Od tyłu też - przyznał całkowicie szczerze - i od przodu i pragnę, byśmy byli ze sobą na tyle sposobów, aż będziemy całkowicie wyczerpani oraz całkowicie szalenie szczęśliwi. Chodź i teraz ty rozbierz mnie - uśmiechnął się do niej czując, że już nie wytrzyma długo. Jego męskość bardzo mocno naciskała już na materiał majtek i spodni tak, że zaczynało go boleć niemal.
Brytyjka przytaknęła i zabrała się za rozbieranie mężczyzny. Na łóżku wylądowały muszka, kamizelka i koszula. Amanda przyklęknęła przed kochankiem i sięgnęła do paska jego spodni.
- Byleby nam sylwester nie umknął. - Zażartowała zsuwając spodnie Tomasso. Przed jej oczami pojawiła się męskość napierająca na majtki kochanka. Powoli pomogła mu wyjść ze spodni, zdejmując buty i sięgnęła do gumki jego bielizny. Znów czuła się tak potwornie podniecona… Zsunęła majtki uwalniając oręż Włocha i nachyliła się delikatnie całując jego czubek, który mocno podskoczył pod pieszczotą jej ust. Jeszcze tylko wysupłał się z majtek, skarpetek, wreszcie kompletnie nagi stał przed nią z wyprostowanym na baczność orężem.
Był duży, napięty oraz bardzo czerwony. Jego czubeczek zdobiło kilka kropelek jasnoprzezroczystego płynu, który wydobywał się z niewielkiego otworka na samym szczycie.
- Pragnę cię, teraz! - powiedział głośno pochylając się do klęczącej dziewczyny, ujmując ją pod brodę oraz gwałtownie całując. - Teraz pragnę Amando najpierw, weźmiesz go najpierw ustami?
- Też miałam na to ochotę. - Brytyjka uśmiechnęłą się i delikatnie ujęła dłonią męskość kochanka by nakierować ją na swoje usta. Jej wargi otuliły rozpalone ciało, a język przesunął się po spodzie oręża Tomassa. Smak, który poczuła w ustach nadal był dziwny, ale… coś w nim sprawiało że jej myśli odpływało i miała ochotę skupić się tylko na pieszczeniu tego fragmentu ciała. Ssała je i lizała na przemian delikatnie poruszając dłonią, którą je przytrzymywała. Mężczyzna zaś najpierw głęboko wciągnął powietrze.
- Ach, tak to … cudowne … - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tylko jęknął, kiedy językiem musnęła szczególnie wrażliwego miejsca pod czubkiem żołądzi. Jeg biodra odruchowo poruszyły się współgrając z ruchami jej dłoni oraz ust. Skromna dziewczyna, która jeszcze niedawno wstydziła się teraz pragnęła tego sama oraz, czuł to, czerpie również przyjemność. Był niesamowicie rad, że daje jej radość oraz rozkosz. Spoglądał z góry, jak wilgotny pal to znika w jej ustach, to ponownie wychodzi na zewnątrz.
- Kocham cię, wiesz, echhmrrrr - jego słowa przeszły w rozkoszne mruknięcie. - Amando - jęknął - jeszcze chwila a nie wytrzymam już, to takieeee podniecajaceee - jęknął ponownie, choć jeszcze starał się chwilkę utrzymać wzbierającą falę, która gwałtownie rosła przy podnóża jego trzona. - Ach, Amando, naprawd … - tym razem już nie dał rady. Któreś ssanie dziewczyny przerwało tamę! Jego dłonie odruchowo ułożyły się na jej włosach lekko ściskając zaś penis wystrzelił, biodra pognały zaś jeszcze mocniej do przodu.
Teraz już Amanda wiedziała czego się spodziewać i powoli zaczęła przełykać to czym obdarował ją kochanek. Gdy skończyła oblizała czubek jego penisa i swoje wargi.
- Dużo tego… - Szepnęła uśmiechając się do Tomasso. Tymczasem mężczyzna stał przed nią wstrząśnięty wręcz gwałtownym doznaniem. Drżał przez chwilę, zaś jego skórę przebiegały kolejne fale przyjemności powodując miły dreszczyk. Czuł doskonale, jak do podbrzusza uderza wręcz wezbrana rozkosz, która sprawia, że kręci się w głowie, zaś kolana miękną. Ciężko wzdychał, aż wreszcie doszedł do siebie, kiedy już jego maleńkiego obecnie peniska dziewczyna wypuściła ze swoich ust.
- Amandaaaaa … jesteś … jesteś obłędna … o rety … myślałem … myślałem, że oszaleję, tak było cudownie …
Jeszcze chwilka, której potrzebował, aby dojść do siebie.
- Teraz moja kolej - wyszeptał prowadząc ją na kozetkę przeciwko lustra. - Teraz ja chcę się napić twojego nektaru - ułożył ją na leżance, rozłożył nogo oraz ustawił tak, że strategiczne miejsce kobiety było już poza krawędzią siedziska. Przyklęknął pomiędzy jej nóżkami i pocałował usta. Mocno oraz namiętnie. Później zszedł na piersi.
- Piękne masz, wiesz, uwielbiam je …
Ucałował same stojące czubeczki, ale nie skupiał się na nich. Teraz jego kolej, by zakosztować kielicha kobiecego nektaru. Chwilę później dziewczyna mogła już poczuć jego wargi całujące jej intymne płateczki.
- Kocham cię - wyszeptał wpatrując się w jej otwartą, śliczną kobiecość, pięknie połączoną na górze strategicznym węzełkiem oraz otwartą, ukazującą cudowny róż. Jego języczek wszedł pomiędzy płatki kobiecości oraz powoli początkowo zaczął zbierać jej kropelki.
- Smaczne - wyszeptał przyspieszając oraz nagle zasysając węzełek na górze spinający płatki, A potem … potem zajął się pieszczeniem i smakowaniem. Jego języczek był wszędzie. Pieścił, dodtykał, wwiercał się jakby leciutko stukając końcóweczką. Później ponownie ssał płateczki, albo po lewej, albo po prawej, albo węzełek. Schodził na dół, gdzie znajdowała się kobieca głębia, tam też zaczynał pieścić początek, ale później ponownie szedł na górę, wreszcie skupiając się na jej wrażliwej tareczce, którą wyczuł, jak reagowała na gwałtowniejsze pieszczoty..
Amanda jęknęła głośno ale szybko osłoniła usta. Po zabawie męskością Tomasso już była na skraju, a teraz…. Teraz czuła że odpływa rozkoszy. Czuła gorący język kochanka przesuwający się po najwrażliwszym z jej miejsc i wiedziała, że każde muśnięcie przybliża ją nieubłaganie do szczytu. Jej nogi drżały jak w febrze gdy powstrzymywała je by nie zacisnęły się na głowie Tomasso.
- Kochanie ja… ja zaraz.
Czuł się cudownie słysząc te słowa. Chyba nie ma dla mężczyzny wspanialszego komplementu niż ten, kiedy słyszy od swej kochanki głos na skraju rozkoszy. Jeszcze zwiększył szybkość ruchów czując, że nie będzie mógł tak długo, ale teraz skupił się jedynie na pobudzonej łechtaczce. Język mężczyzny raz po raz atakował to ją, albo jej najbliższe okolice starając się jak najszybciej, jak najmocniej powiększyć to co czuła.
- Kocham cię - jęknął wśród gwałtownych ruchów doprowadzając ją do jeszcze wyższego uniesienia.
Amanda doszła z głośnym okrzykiem ale zdusiła go osłaniając swoje usta obiema dłońmi. Jej ciało zadrżało mocniej i wygięło się w łuk gdy przeszył je przyjemny impuls. Przez chwilę leżała zasłaniając rozchylone wargi dłońmi jakby obawiała się, że może wydać z siebie kolejne dźwięki rozkoszy. W końcu gdy jej oddech nieco się uspokoił opuściła ręce i uśmiechnęła się do kochanka.
- Jesteś wspaniały. - Wyszeptała, delikatnie zachrypniętym od rozkoszy, głosem.
- Przy tobie - odpowiedział na jej miłe słowa. - Hmrrrrr, kontynuujmy - powiedział uśmiechając się znacząco. Jego męskość podczas pieszczenia jej odzyskała odpowiednią sprawność i znów była twarda jak wcześniej i chciała znaleźć drogę do jej ciała. - Pragnę cię, pragnę cię wziąć - wyszeptał namiętnie układając ją tym razem na plecach. Dziewczyna półsiedziała podczas niedawnych pieszczot, przeto wystarczyło lekko ją ułożyć na leżance. Dzięki temu obydwoje mieli wygodnie, ale też ona mogła zerkać z boku na lustro, jeśli chciała. Uniósł jej nóżki podnosząc jednocześnie biodra oraz sam przklękając za nimi. Lekko rozsunął je wpatrując się przez momencik w owo słodkie, otwarte obecnie miejsce, wspaniały kielich kwiatu. - Mrrr, wiesz, jesteś cudowna - jeszcze leciutko mocniej rozszerzył jej nóżki przybliżając się odpowiednio. Mogła poczuć, jak przybliża się do niej, jak jego mokra końcówka przesuwa się po jej, równie mokrych płatkach, aż wreszcie jak podczas kolejnego ruchu dochodzi do odpowiedniego miejsca. Wtedy zaś mocne pchnięcie posłało go właśnie ku jej ciasnej głębi słodkiego sezamu.
Teraz Amanda nie zdążyła już zakryć ust. Głośny okrzyk poniósł się po pokoju wyraźnie dając znak o tym co w nim się działo. Dreszcze, które dopiero co opuściły jej ciało powróciły ze zdwojoną siłą gdy wypełniła ją znajoma obecność. Gorąca i rozpychająca się w jej ciasnym wnętrzu.
- Tomasso… jesteś… - Jej głos przypominał mruczenie. Mruczenie zadowolonej kocicy. - Jesteś taki duży.
Takie pochlebstwa sprawiają, że kiepski kochanek staje się dobrym, zaś dobry wręcz genialnym. Mieć dużego! Któryż mężczyzna nie marzy o takich słowach i c=któryż nie obawia się, że nie sprosta potrzebom swojej kobiety. Dodała mu siły, energi i jeszcze większego zapału. Patrzył na nią, na jej ciało drżące przy każym pchnięciu, na cudownie falujące cycuszki, które tak reagowały, na oblicze kobiety, które wyrażało przyjemność oraz na to miejsce, na ten kwiat obejmujący jego żądło, przyjmujące do siebie wewnątrz, ciasne, mokre oraz tak bardzo opinające go. Jeszcze mocniej wygiął jej nóżki pochylając się nad nią. Zmieniło to trochę kąt natarcia oraz zbliżyło kochanków jeszcze bardziej. W takiej pozycji nie mogła wiele zrobić, poza poddaniem się jego sile. Jego biodra zaś ruszały coraz silniej i szybciej docierając do samej końcowej ścianki. Amanda nie mogła oderwać od niego wzroku choć lustro tak bardzo kusiło. Jego twarz przepełniona rozkoszą, smukłe ciało poruszające się nad nią i dające to czego, jak wierzyła, pragnęła każda kobieta. Tomasso znów w zatrważającym tempie prowadził ją na szczyt.
- Ach, jesteś najlepsza, kocha … - jeszcze chwilka, jeszcze jęknięcie, jeszcze próbował powstrzymać to oszałamiające parcie pod swoim penisem, aż wreszcie krzyknął. - Ach! - dokładnie podczas krzyku wystrzelił w niej swoim nasieniem, które setkami maleńkich, kropelkowych pocisków popędziło uderzając w jej napięte wnętrze. Jego głos połączył się z okrzykiem brytyjki. Bo gdy tylko jego męskość zaczęła drżeć podczas szczytowania, to i ciało Amandy odpowiedziało jej podobnym drżeniem. Ujęła jego twarz całując go namiętnie i pozwalając swemu ciału zaciskać się na nim. Jej wzrok był rozmazany, ale to nie miało znaczenia gdy mogła swymi ustami całować jego wargi, dłońmi przesuwać bo znajomych policzkach.

Tomasso przez chwilę czuł wręcz błyskawicę przyjemności pobudzającą ciało. Pochwa kobiecego kwiatu zacisnęła się na nim jeszcze raz powodując kolejny wystrzał przyjemności, usta zaś namiętnie oddawały pocałunki przez długą chwilę, aż wreszcie cały rozmazany świat powrócił do normy, choć niezupełnej, bowiem przyjemność oraz odprężenie pozostały. Jego męskość zmalała na tyle, że nie dało się utrzymać jej wewnątrz. Wysunęła się na zewnątrz kwiatu.


- Uch, to było … - wyszeptał wreszcie. - Kochanie - mówił przytulając się pomiędzy pocałunkami. - Uffff - zaproponował - przytulmy się - musiał po męsku mieć chwilkę odpoczynku, jak zaś można słodziej ją spędzić, niż przy ukochanej damie.
Amanda objęła go chętnie ciesząc się po chwili spełnienia ciepłem męskiego ciała.
- Teraz to przyjęcie bardzo mi się podoba. - Powiedziała żartobliwie i po raz kolejny pocałowała wargi Tomasso.
- Mi też. Jest super. Właściwie mam wszystko, co chciałbym podczas tej nocy. Hm - spojrzał na zegarek, do północy było jeszcze dwie godziny, więc mieli sporo możliwości dalszej zabawy. - Amando, czy próbowałaś … - przez chwilę wahał się, jakby nie wiedząc, czy spytać ją, czy powiedzieć, czy cokolwiek - tak od tyłu, znaczy no w no wiesz pupę? - widać było niepewność jego głosu, jakby chciał spróbować przy owym nastroju owego domostwa, lecz obawiał się, jak ona zareaguje.
Brytyjka zaniemówiła a jej dłonie zacisnęły się mocniej na męskim ciele.
- Chodzi ci o seks analny? - Spytała chcąc się upewnić, czy chodzi im o to samo i szybko odnalazła potwierdzenie w oczach kochanka. - Nie… nigdy… nigdy nie byłam z nikim na tyle… tyle blisko. - Opuściła wzrok rumieniąc się mocno. - Chciałbyś.. Spróbować?
- Tak nigdy jeszcze nie próbowałem, jeszcze … nie wiem, czy to przyjemne, czy … słyszałem tylko, że trzeba się przyzwyczaić, nie wiem, ale jeśli też chciałabyś spróbować … - mówił bardzo poważnie.
Amanda podniosła na niego wzrok. Bała się. Słyszała, że to boli, ale… ale chciała spróbować z Tomasso wszystkiego.
- Jeśli wiesz…. Wiesz jak… to możemy. - mruknęła cicho. - Tez jestem ciekawa.
- Tylko właściwie … z filmów - przyznał. - Wiesz mam pomysł - zaproponował - spróbuję najpierw, zresztą sama zobaczysz, uklęknij proszę, no wiesz i oprzyj się na poduszkach - zaproponował dziewczynie.
 
Aiko jest offline  
Stary 06-12-2018, 12:18   #28
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Kiedy ustawiła się wypinając swoją krągła pupkę ustawił się odpowiednio, ale nie do penetracji penisem. Najpierw zaczął od całowania tyłeczka powolutku zbliżając się do tylnego otworku. Jednocześnie jego paluszek dotknął, musnął pieszczotliwie wilgotne wargi kobiecej intymności, pomiędzy którymi znajdowały się jeszcze kropelki jego nasienia oraz jej soczku. Doskonale zwilżające, zaś właśnie wilgoci potrzebował. Całował oraz poszukiwał palcem tego miłosnego smaru. Mając już właśnie jego przybliżył do tyłu dziewczyny mówiąc.
- Najpierw spróbuję palcem. Jeśli, jeśli nie będziesz chciała, powiedz - powoli wcisnął wilgotną końcówkę w jej wypiętą maksymalnie pupę, prostu do środka. Troszeczkę, tyle co pół paznokcia. Powoli zagłębiał się. Poruszał w niej tam delikatnie wsuwając troszkę mocniej, ale też zatrzymując się. Chcąc, ażeby przyzwyczaiła się, że jest tam coś włożone. Później wyciągnął znowu prawie cały, ale tylko prawie. Stop! Zatrzymał palec przed wyjściem, ażeby później ponownie wsunąć nieco głębiej. Wyciągał wsuwał, wyciągał wsuwał, wyciągał … za każdym razem dostając się troszeczkę głębiej wskazującym palcem prawej dłoni, podczas gdy lewą ręką przytrzymywał jej biodra.
- Mrrr … - jego podniecało to wpatrywanie się w jej tyłeczek, który tym razem od tyłu coś przyjmował do swojego wnętrza. - I jak? - obawiał się, czy nie dzieje się coś złego. Jego palec zagłębiał się już bowiem maksymalnie. Cofał się oraz potem ponownie ruszał do powolnego boju, bowiem starał się to robić bardzo wolno.

Amanda jęknęła głośno, gdy zanurzył w niej swój palec. Bolało tak jak słyszała ale… gdy starała się rozluźnić, a Tomasso wykonywał kolejne ruchy ból stawał się coraz mniej dotkliwy, a ona zaczynała czuć perswazyjną przyjemność z tego co działo się w jej wnętrzu. Jej ciało zaciskało się na nim w sposób, którego nie doświadczyła nigdy wcześniej i to… bardzo ją podniecało.
- Lekko boli ale… jest też przyjemne. - Powiedziała cicho zerkając w lustro. Zobaczyła klęczącego za sobą Tomasso i znikający we własnej pupie palec. Z podniecenia aż jęknęła.
- Wobec tego chcesz jeszcze chwilkę palcem, czy spróbujemy … - jego głos aż skrzył się namiętnością, natomiast spojrzenie patrzyło na tylny otworek, gdzie pojawiał się oraz znikał jego paluszek. Słowa “lekko boli” sprawiały, iż nie chciał jednak naciskać. Wspólna przyjemność stanowiła wszak podstawę. Jednak było jej też przyjemnie … ucałował jej wypięty pośladek czując, jak jego własna męskość wreszcie wyprostowała się ponownie.
- Może… jeszcze jeden palec? - Amanda wyszeptała słowa z trudem potwornie się przy tym rumieniąc. Owszem bowiem, lustro było trochę z boku oraz od tyłu, kiedy pochyliła głowę mogła widzieć dokładnie, jak palec mężczyzny wkracza w jej tylny otworek. Tomasso strasznie to podniecało, ją, jak widać również ...
- Dobrze - powiedział - dobrze kochanie - dokładając powolutku środkowy palec do wskazującego. Złożył je tak, że opuszek środkowego wszedł na wskazujący mocno przywierając do paznokcia. Stąd zrobiła się stosunkowo wąska, dosyć wygodna końcówka oraz szersza dalsza część. - Powoli - powiedział, powoli - sam wskazujący palec był niemal wysunięty. Teraz zaczął ponownie wkładać, ale już dwa, znacznie mocniej poszerzające jej otworek tyłeczka. Bardzo powoli, tak że mogła natychmiast poprosić o wycofanie.

Zatrzymywał się zresztą co chwilę wypełniając ją. Skoro nigdy tego nie robili oraz pojawiał się ból, chciał być bardzo ostrożny oraz delikatnie, właściwie ile to tylko możliwe, doprowadzać do tego pełnego analnego zbliżenia.
Amanda jęknęła głośno gdy kolejny palec wypełnił jej wnętrze. Ciało zadrżało ale jakoś udało się jej nie uciec. Czemu to robili? Z ciekawości? Bolało, ale mięśnie ustępowały dużo szybciej niż poprzednio i do bólu dołączyła znów ta pokrętna przyjemność. Była ciekawa… co gdy wejdzie tam swoim…
- Tomasso… w szufladzie przy… ach.. łóżku. Lubrykant. - Jej wypowiedź przerwało jęknięcie nad którym nie potrafiła już zapanować. Bolało ale chciała by ją posiadł by zabrał jej to dziewictwo. - Weź mnie.
Chciał ją, ona też chciała mu się oddać. O ile ich wspólne soczki, którymi wysmarował palce, mogły względnie wystarczyć, na penetrowanie jej pupy palcami, to na dłuższego penisa mogło nie wystarczyć. Tym bardziej, iż choć czuł jej jęknięcia przyjemności, to był w nich także pewien ładunek bólu. Powoli wyjął paluszki pozostawiając otworek lekko rozwarty oraz zaczerwieniony na brzegach. Ruszył do szafki obok łóżka. Kurde, tam był nie tylko lubrykant, ale kupę zabawek. Ufffffff.

[MEDIA]https://s0.bukalapak.com/img/0250333522/w-1000/vigel_60_gr_gel_lubrikasi.jpg[/MEDIA]

Podszedł szybko nie przejmując się innymi gadżetami, biorąc jedynie niebieską tubkę żelu. Otworzył wydobywając miękki, świeży zapach. Najpierw nasmarował jej ciało. Otworek, jeszcze nieco rozwarty, na który ułożył dziwnie chłodną, przyjemną oraz szalenie śliską substancję.
- Jak? - spytał ją.
- Chyba.. Dobrze. - Amanda zadrżała gdy lubrykant nawilżył jej ciało. - jest chłodny. - Mruknęła czując z całej tej zabawy coraz większą podnietę.

Później klęknął za dziewczyną nakładają podobnie obfite porcje żelu na swój członek. Ustawił się jak przy pozycji na pieska, ale swoją męskość przystawił do tylnego otworka.
- Będę powoli wchodził - powiedział po czym spróbował lekko rozciągnąć jej pośladki, jednocześnie zaś pchnął do przodu biodra. Na początku czub penisa jest największy, najpotężniejszy szerokością. Jeśli jego przepchnąłby, powinno być już dobrze. Jednak póki co trzeba to było dokonać. Powoli ruszył czując, jak przed jego naciskiem ciało dziewczyny zaczyna się rozstępować. Wchodził! Wchodził swoim penisem.
Amanda jęknęła z bólu, ale nie uciekła swymi biodrami, oddając się całkowicie kochankowi. Czuła jak jego męskość płynnie wślizguje się do jej wnętrza i mięśnie choć uparcie chcą ją powstrzymać, nie mają ku temu oparcia. Gdy biodra Tomasso oparły się o jej pupę miała wrażenie, że Włoch wypełnia znacznie więcej niż jej pośladki. Zdawało się jej, że całe ciało chce się na nim zacisnąć. Nagle w piersi zabrakło oddechu, a usta starały się to nadrobić łapiąc powietrze.
- T.. tak ciasno. - Wyjęczała w końcu.
Dokładnie, było ciasno, było obłędnie ciasno i inaczej niż tam we właściwym miejscu. Dobił do niej najdalej jak mógł, docisnął biodra do jej pośladków. Zagłębił się bardzo, bardzo … chwilkę zatrzymując w tym najgłębszym miejscu.
- Jest … jęknął również - jest w twojej pu … ach, jest głębo … - widać było, jak bardzo jest naładowany energią, jak wewnątrz niego drzemie rozkosz.

Czuła, jak jego penis drży tam głęboko wibrując niemal, jak próbuje się poruszyć, wyrwać niczym ogier. Powoli zaczął posuwać do tyłu, aż niemal do końcówki, ale nie tak, żeby ta szersza część rozciągała mięśnie otworka. Później ponownie poruszył wewnątrz niej głębiej. Lubrykant rzeczywiście działał, bowiem ich ciała tam były bardzo śliskie. Kiedy już znalazł się w niej, swobodnie poruszał się. Przyśpieszył lekko.
- Jakby było coś nie tak … eeee - chciał powiedzieć, żeby zawiadomiła, ale skończył jękiem przyjemności. - Jest, jest sexi, chcę, chcę, chcę, by tobie, tobieeeee, teeeeekżeeszeee - ponowny jęk wyrwał mu się z ust. Dochodził, autentycznie dochodził w jej pupie. Czuł to, czuł jak mu się zbiera. Jeszcze trochę, jeszcze chwilę …

Amanda zaciskała dłonie na leżance i wpatrywała się w lustro rozmazanym wzrokiem. Widziała ciało kochanka poruszające się w ten hipnotyczny sposób. To to sprawiało jej taki ból… tylko czemu był tak przyjemny. Czemu drżała od każdego ataku? Czemu czuła, że zbliża się do szczytu skoro jej kwiat pozostawał pusty? Ach.. nie był taki. Krople jej wilgoci spływały po udach brytyjki znacząc ścieżki na jedynym elemencie garderoby jaki jej pozostał. Na pończochach… Jakie to wszystko było wyuzdane, czuła, że jeszcze jeden ruch… może dwa… i dojdzie. Znowu dotrze na szczyt. Podobnie wyglądało to z mężczyzną. Włoch atakował, uderzał, poruszał się coraz szybciej oraz coraz bardziej czuł, iż obłędna przyjemność coraz bardziej gromadzi się, coraz bardziej naciska, coraz bardziej ciśnie tam, na doleeeeee …
- Ach, Ama …! - krzyknął wręcz nie mogąc się opanować, kiedy wrzucił w głębiny jej pupy własne nasienie. Odruchowo biodra mężczyzny uderzyły do przodu, do głębi. - Ach … ach … ach! - powtórzyły te ruchy kolejny raz wyrzucając trochę mniejsze porcje. - Ach, Ama … - słowo urwało się w jęku przyjemności, kiedy przywarł do niej najgłębiej jak mógł oraz zatrzymał się pochylając nieco oraz swoimi dłońmi niemal wpijając w jej biodra. Przed oczyma pojawiła się mgiełka przyjemności na moment przesłaniając wszystko, poza nią. Cudownie było. - Kochanaaaa - jęknął ponownie. - To było … - właśnie, dla niego, dla niej zaś … czym było dla niej. Mężczyzna nawet wrzucony na łoże przyjemności martwił się pragnąc przyjemności także dla swojej damy. Amanda doszła wraz z kochankiem. Jej dłonie nie podołały wysiłkowi i oparła się twarzą o leżankę. Oddychała z trudem czując jak jej pupa pulsuje promieniując na całe ciało.
- Niesamowite… - Wymruczała, czując że siadanie może być mimo lubrykantu nieco kłopotliwe. Teraz gdy ekstaza opadła Tomasso takze zauważył lekki zaczerwienienie wokół jej tylnego otworka. Tym bardziej, iż jego pomniejszona męskość wypadła na zewnątrz, choć raczej wyślizgnęła się.
- Amando, boli ciebie? - widać było strach w jego głosie, czy nie wyrządził jej jakieś krzywdy. Wprawdzie powiedziała słowo “niesamowite”, ale obawiał się, czy je może kiepsko usłyszał. Dla niego był to odlot, jednak odczucie kobiety, która oddała mu się mogło być diametralnie inne, chociaż … - Wszystko, wszystko … najdroższa, czy … wszystko dobrze? - oczywiście zaczerwienienie wskazywało, że nie, jednak pytał … szczerze mówiąc po prostu chciał wiedzieć.
- Nieco bolało ale… było tak przyjemne przy okazji. - Amanda opadła na leżankę i przy akompaniamencie jęków obróciła się na plecy by spojrzeć na Tomasso. - To było trochę tak jakby cały świat zniknął… potrafiłam tylko czuć jak moje ciało cię obejmuje.
- Kocham cię - powiedział do niej uspokojony. - Wiesz, to było cudowne uczucie. Hm, atmosfera tego palazzo jest dziwna - stwierdził nagle. - Właściwie jakby udzielała się. I ta muzyka i świadomość, że no tam za ścianą inne osoby robią to samo chyba. Po prostu tutaj czuję, jakbym chciał rzeczy, których normalnie bym, no wiesz, takich fantazji jak to - pochylił się całując ją. Nie mógł się położyć obok ponieważ leżanka była zbyt wąska. Ale nic, cieszył się klęcząc oraz patrząc na nią. - Hm, czy te pokoje mają jakiś prysznic? - spytał. - Moglibyśmy się wykąpać - zaproponował jej. - Przy okazji, tam obok tego lubrykantu … leżała całkiem solidna porcja zabawek, twój wujek naprawdę wspiera swoich gości.
- To sypialnia więc, któreś z drzwi powinny prowadzić do prysznica… - Amanda zamilkła słysząc o zabawkach. - Czy… któraś przykuła twoją uwagę? - Spróbowała się podnieść by skorzystać z oferty kąpieli, ale jej ciało zaprotestowało.
- Zaniosę cię moja piękna - uśmiechnął się do niej pochylając oraz cąłując. - Zaś zabawki. Hm, nie popatrzyłem, pędziłem do ciebie - przyznał. - Moment - zszedł z leżanki oraz podszedł do szuflady. - Hm, jakieś wibratory, o rany - pokazał jej coś co przypominało jajko. Wkładało się je do pochwy. Było podłączone sznureczkiem do modułu, gdzie znajdowały się baterie. Uruchamiały one jajeczko tak, że wibrowało. - Ooo, to chyba męskie - pokazał jej druciany fragment zakładany na penisa, przypominający pas cnoty. - Tutaj jakieś kuleczki, ale do czego, pojęcia nie miał, jak się ich używa. - Chyba także mają jakieś bateryjki. - Ooo, wibratory, podwójne - tak nimi można było pieścić zarówno pochwę, jak tylny otworek. - Chyba dla panów kolejna - było to coś co przypominało kobiece łono. Zapewne nakłada się na penisa oraz uruchomiało wibracje. - Hm, jak w sex shopie - przyznał wyciągając jakiś bacik, czy piórka, czy coś zakładanego na usta do zabaw sado-maso. - Obejrzymy je po kąpieli? - spytał dziewczynę.
- Tak… może wtedy stanę na własnych nogach. - Amanda wyciągnęła ręce do Tomasso by ułatwić mu podniesienie swojej osoby. - Jeśli coś cię… nas zaciekawi mogę poprosić Sebastiana by nam coś podarował. Regularnie chciał mi coś wcisnąć.
- Szczerze mówiąc, nie wiem. Nie wiem, czy to przyjemne, chyba, żebyśmy to później wypróbowali … - włożył ręce pod jej ciało unosząc ją. - Sprawdzamy teraz poszczególne drzwi. Zresztą nie ma ich dużo. Trzymam ciebie, a ty otwierasz - podniósł ją tak blisko, aby dziewczyna mogła sięgnąć dłonią do klamki.
Za pierwszymi drzwiami była garderoba. Obecnie pusta bo zapewne była używana gdy ktoś gościł na dłużej w pałacu, za drugimi była rzeczywiście niewielka łazienka ukryta pod skosem jednej z połaci dachu,

[MEDIA]https://ksassets.timeincuk.net/wp/uploads/sites/56/2015/10/Grey-modern-wet-room-with-metro-tiles.jpg[/MEDIA]

- Spodziewałam się prysznica. - Amanda westchnęła i gdy Tomasso ją postawił oparła się o ścianę. - Ale już chyba jest lepiej. - Uśmiechnęła się do kochanka ciepło i sięgnęła do kurków by odkręcić wodę.
Pomyślał, iż przydałby się jakiś stołeczek, ale taki specjalny mający wewnątrz otwór ... głupota, ochrzanił samego siebie wewnątrz myśli.
- Dobrze, że lepiej. Zmartwiłem się, bowiem obawiałem się, czy no wiesz, czy cię nie boli ... - widać było, iż mężczyzna jest trochę niepewny, czy powinni kiedyś ponownie spróbować oraz trochę mu głupio, że zaproponował taką igraszkę. - Byłaś cudowna, kochana moja piękna damo. Jak się teraz czujesz, możesz już stać?
- Gdy się opieram jest już dobrze. Zaraz chyba powinno wrócić do normy. - Amanda odkręciła wodę, uważając by nie zmoczyć włosów. - A jak ci się podobało? Było… bardzo ciasno.
- Było - przyznał. - Trochę za bardzo nawet, mam lekkie otarcia - bowiem faktycznie, miejscami jego końcówka było mocno zaczerwieniona nawet po tym,jak jego oręż klapnął do normalnej pozycji standardu. - Ale jednak, było super. Chciałbym kiedyś powtórzyć, ale tylko jeśli, jeśli także miałabyś ochotę. Kurczę - przyznał nagle - ten pałac sprawia, iż zaczynam mieć dzikie pragnienia. A ty, chciałabyś coś specjalnego, coś innego niż zwykle? Powiedz proszę, obiecuję, iż się nie zdziwię, ani nie będę śmiał, ani nic … - mówiąc to sięgnął na półkę, gdzie stał płyn do higieny intymnej. Nawet dwa: męski oraz żeński. Odpowiedni podał Amandzie, sam zaś zaczął dokładnie myć swój członek, który po wizycie w jej pupie mógł mieć na sobie nieco bakterii, które należało szybko usunąć. Wprawdzie lubrykant miał wspomniane na tylnej instrukcji, iż jest antybakteryjny oraz nadaje się do czynności takich, jak oni sobie wymyślili, to jednak higiena oczywiście stanowi podstawę.
- Ja… - Amanda zarumieniła się powoli nakładając mydło i myjąc się dokładnie. - … chciałabym to po prostu zrobić jeszcze raz. Choćby tutaj.
- Tutaj? Moja piękna … chciałbym tego samego … mój już jest ponownie umyty, ale potrzebowałby nieco zachęty, żeby powstać do pionu jakoś ponownie. Zajmiesz się tym - o rety, była niecierpliwa, identycznie do niego. Nienasycona, jak on oraz podobnie do niego spragniona odkrywania innych sposobów, niźli tylko tradycyjne. - Jeszcze raz? Proszę bardzo, tym razem ty sterujesz - zaproponował dziewczynie.

Amanda przysunęła się do mężczyzny i ujęła jego męskość w dłonie. Powoli zaczęła ją pieścić, czasem delikatnie, czasem ściskając ją i wykonując ruch od nasady w stronę czuba.Uniosła się na palcach i pocałowała Tomasso w usta.
- Myślisz, że dałbyś radę mnie unieść? - Spytała odrobinę niepewnie gdyż obawiała się czy nie wychodzi na zbyt wyuzdaną.
- Chciałabyś tak, jak w domu? Oczywiście, że dałbym, szczególnie, jeśli oprzesz się o ścianę. Hm,moment, muszę złapać cię przy bokach za pośladki - odparł mężczyzna oddając pocałunek oraz czując, że manewry dłoni Amandy przyniosły po chwili oczekiwany skutek. Jego oczyszczony oraz dokładnie umyty członek troszkę swędział, ale był bardzo gotowy na nowe zabawy. Dziewczyna doprowadzała go do szaleństwa, niczym prawdziwa hurysa.

Stała przy ścianie, łatwo było więc ją ująć za pupę. Pamiętając, iż niedawne wyczyny mogły dalej sprawiać jej ból, starał się być ostrożny oraz robić powoli.
- Oprzyj dłonie na moich barkach - poprosił unosząc ją do góry. - Oraz otocz nóżkami. - W ciasnej stosunkowo przestrzeni miał tylko lekki problem z odpowiednim wycelowaniem.
- Ustawisz go? - poprosił.
Amanda oparła się jedną ręką o bark kochanka by drugą sięgnąć pomiędzy ich rozpalone ciała. Ostrożnie pochwyciła nabrzmiałą męskość ustawiając ją pionowo i pomału opuściła biodra nabijając się na niego.
- Ach Tomasso. - Czuła, że po poprzedniej zabawie nadal była bardzo mokra, a jej ciało… Kiedy stała się tak wygłodniała? Jej mięśnie zacisnęły się na nim jakby chciała go pochłonąć. Podobnie właściwie jego. Wbicie się w nią, dotarcie do jej największej głębi, na samo dno kielicha kobiecości stanowiło odlot. Kompletnie nie czuł tego, iż jeszcze niedawno właściwie uprawiał miłość jedynie bardzo sporadycznie, teraz zaś, przy niej, stanowiło to normę bez której trudno było sobie wyobrazić dzień.
- Ach - jęknął podobnie jak ona czując, kiedy jej ciasna pochwa owija się splotami wokoło jego męskiego narzędzia. - Cudownieeeeee … - wymruczał - opuszczając ją do samego dołu, później zaś lekko unosząc. Spadająca woda nie przeszkadzała, wręcz parasol kropel jeszcze tworzył nastrój. - Podoba mi się.
- Mi też. - Amanda oparła się obiema dłońmi na ramionach mężczyzny. Jej nogi owijały się wokół jego bioder, a plecy ocierały o chłodne kafle. Nigdy by nie pomyślała, że poprosi o zrobienie tego w takiej pozycji, a jednak Tomasso wyzwalał w niej coś czego nie znała. - Jest cudownie. - Wymruczała zadowolona, odginając się nieco do tyłu i eksponując przed kochankiem swoje piersi.
- Wiesz co, później będziemy chyba musieli spróbować ponownie na łóżku - wymruczał, bowiem miał ochotę scałować jej cycuszki, jednak tylko musiał się skupić na utrzymaniu dziewczyny oraz ruchach własnego ciała. - Mrr - wymruczał ponownie zaczynając poruszać się szybciej oraz pracować mocniej biodrami, które zaczęły wspomagać jego dłonie. Wbijał się w nią coraz mocniej. - Ach - jęknął ponownie, a później znowu ogarnęła go fala przyjemności, która nawet nie wiadomo ile trwała. Czuł tylko przy każdym poruszeniu narastającą przyjemność. Nogi zadrżały, ale trzymał się jakoś, nawet nie wiedząc jak. - Amandoooo - jęknął - docho … - poczuł jak bulgoczące u dołu jego męskości jezioro wreszcie nie wytrzymało ciśnienia. Pęczniejący penis drżąc wystrzelił jasny, lepki sok wewnątrz niej. Męskie usta zaś wydały kolejny jęk niekłamanej przyjemności, którą mu właśnie ofiarowała ukochana.
Czując wypełniające ją ciepło Amanda także dotarła na szczyt jej nogi zacisnęły się na kochanku unieruchamiając ich w tej najgłębszej możliwej pozycji. Czuła jak kolejne wystrzały wywołują w niej dreszcze rozchodzące się po całym ciele. Pochwyciła twarz Tomasso i docisnęła jego wargi do swoich ust, uciszając w ten sposób własny okrzyć. Czuła jak wszystko wokół przestaje być istotne. Całowała go, jej biodra delikatnie poruszały się wypompowując z kochanka wszystkie soki. Gdy przerwała z trudem łapała oddech.
- To niesamowite… ja nigdy.. Nie tyle… nie tyle razy. - Przerwała powracając do zachłannego pocałunku. Mężczyzna nie pozostawał dłużny całując mocno. Jego wargi pieściły, albo raczej pieszcząco przywierały do jej ust, zaś język wkraczał do wewnątrz nich. Właściwie mógłby powtórzyć to, co mówiła. On także jeszcze nigdy, tymczasem teraz robił to bardzo często oraz ciągle chciał więcej … kompletne szaleństwo. Powoli jego męskość wysunęła się z niej.
- Wspaniałe kochanie - wyszeptał czując wręcz zawroty głowy niemal. Wszystko bowiem buzowało wręcz rozgorączkowanymi falami przyjemności. - Cieszę się, że przybyliśmy tutaj na odwiedziny twojego przyjaciela.
- Powinniśmy za jakiś czas wrócić na przyjęcie. - Amanda uśmiechnęła się ciepło do kochanka. - Co planujemy teraz? Położymy się na łóżku i obejrzymy zabawki?
Fakt, jakoś wyleciały mu one z głowy.
- Doskonale - przyznał. - Umyjmy się szybko i idźmy obejrzeć, co tam pan Sebastian pozostawił do dyspozycji odwiedzających pokój.
Brytyjka ostrożnie stanęła na podłodze i zabrała się za mycie. Podobnie Włoch. Chwilę zaś potem, owinięci ręcznikami powolutku wyszli ku leżance, gdzie przed momentem ostro dokazywali.
- Połóż się najdroższa, ja zaś przyniosę, hm, całą szufladę. Zaraz obejrzymy.
Amanda ułożyła się wygodnie na brzuchu, podkładając pod piersi poduszkę i zaczekała aż Włoch przyniesie kolejną atrakcję wieczoru.
Jak powiedział, tak zrobił. Duża szuflada zawierała mnóstwo gadżetów, ale Tomasso pierwej rzucała się w oczy metalowa, druciana konstrukcja.

[MEDIA]https://ae01.alicdn.com/kf/HTB1t4x.OXXXXXcpaXXXq6xXFXXXB/sex-toys-for-men-chastity-cage-urethral-plug-chastity-belt-penis-sleeve-penis-cock-cage-male.jpg_640x640.jpg[/MEDIA]

Spojrzał troszkę krzywo, dosyć ambiwalentnie oceniając pomysłowość twórcy owego wynalazku.
- Ktoś oszalał wymyślając coś podobnego, choć przyznam, iż wygląda bardzo erotycznie.
- Tak to prawda. - Amanda przesunęła palcami po dziwnym “dodatku”. - Myślisz, że potem wkłada się to do… - Zarumieniła się lekko. Wyobrażając sobie ten kaganiec w swoim wnętrzu.
- Nie no naprawdę, tooo chyba taki odpowiednik, no nie wiem, pasa cnoty? Ale nie wiem, nigdy się nie bawiłem takimi rzeczami. Jeszcze ta śruba na przodzie. Choć może jest odłączana. Bez niej moglibyśmy spróbować … chyba. Choć pewnie dziwnie bym się poczuł - zaśmiał się niezręcznie na taką scenę przelatującą poprzez myśl. Oraz do czego służy ta rurka? Dziwne naprawdę.
Potem pojawiły się zatyczki analne dwóch różnych wielkości.

[MEDIA]https://i2-prod.mirror.co.uk/incoming/article12417209.ece/ALTERNATES/s615b/Avengers-SEX-TOYS-are-released-ahead-of-the-upcoming-movie.jpg[/MEDIA]

Miały czerwoną barwę oraz służyły chyba do przyzwyczajenia odbytu do miłości analnej. Przynajmniej tak się wydaje. Ta druga, większa, była chyba już dla superprofesjonalistów pod tym względem, bowiem włożyć coś takiego … trudno uwierzyć. Amanda wzięła mniejszy “korek” i przyjrzała mu się z zaciekawieniem. Czy coś takiego by w nią weszło? Niby Tomasso się tam zmieścił.
- Mogłabym… tak ćwiczyć, prawda? - Spojrzała na Tomasso z niepewnym uśmiechem.
- Tak, myślę, że do tego to właśnie służy. Wtedy byłoby łatwiej oraz bezboleśnie. Tylko czysta, wspaniała przyjemność seksu. Chciałabyś próbować tym czymś?
- Moglibyśmy… zanim się… przyzwyczaję do twojego rozmiaru.
- Wobec tego wybierzemy się dosexshopu kupić coś podobnego, chyba, że można po prostu stąd wziąć, jeśli to jest wliczone w koszty przyjęcia - podsumował zadowolony. Dziewczyna chciała użyć tego, to oznaczało, iż chciała dalej próbować od tyłu. Przeto choć był wtedy ból, ale była także niekłamana przyjemność.
- Myślę, że pogadam z Sebastianem po przyjęciu, bo pewnie sporo mu tego zostaje, a… niezbyt mamy to do czego spakować, prawda? - Mrugnęła do kochanka.
- Oj tak. Doskonały pomysł. Ma tego tyle, że pewnie bez problemu udzieli takiego czegoś.



 
Kelly jest offline  
Stary 11-12-2018, 09:20   #29
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Później natomiast szło coś za samodzielnej zabawy, choć mogło też zostać wykorzystane przy wspólnej grze. Mianowicie wibrujące jajeczko wkładane do pochwy sterowane pilotem!!! Wyrób wspaniałej chińskiej technologii.

[MEDIA]https://guide.alibaba.com/image/i2/dance-spirit-tiaodan-wireless-remote-control-mute-female-orgasm-masturbation-devices-for-men-and-women-flirt-adult-sex-toys/TB1JLxMKpXXXXaiXpXXXXXXXXXX_!!0-item_pic.jpg[/MEDIA]

Aż gwizdnął z podziwem mocnym.
- Widać piloty wkraczają na każde pole.
- To mogłoby być ciekawe na przykład w restauracji prawda? - Spytała z uśmiechem zerkając na Tomasso. - Mogłabym mieć to w sobie podczas posiłku i… to troszkę nazbyt wyuzdane, prawda?
- … i gralibyśmy w grę, czy zachowasz stosowną minę - podtrzymał pomysł. - O rety. No wiesz, kiedy zejdziemy do sali na dwunastę, jeśli chciałabyś, moglibyśmy wypróbować ów gadżecik. Co ty na to?
- Brzmi ciekawie. - Amanda poczuła jak jej ciało rozpala się na samo wyobrażenie tych dziwnych odczuć.
- Wobec tego mamy ustalone. Uważaj kochanie, bowiem jeśli pozwolisz mi tym sterować, ani chybi postawię trudne warunki oraz poszaleję zmieniając natężenie - zażartował sobie.
- Chyba na tym polega zabawa. - Amanda wydobyła urządzenie z szuflady.
Więc dziewczyna chciała podjąć wyzwanie.
- Doskonale - wobec tego umieścimy to tuż przed udaniem się na dół. Kocham cię - nagle objął ją mocno całując przed oglądnięciem kolejnej rzeczy. Amanda odpowiedziała na pocałunek, przytulając się do kochanka. Chwilę całowali się nim sięgnęli z powrotem do szuflady.

Kolejna zabawka to był wibrator, także elektroniczny, choć bez pilota.

[MEDIA]https://ae01.alicdn.com/kf/HTB1HImmIVXXXXciaXXXq6xXFXXX1/220945205/HTB1HImmIVXXXXciaXXXq6xXFXXX1.jpg[/MEDIA]

Wyglądał niczym skrzyżowanie penisa, macki oraz kawałka robota. Super nowoczesny … chyba. Sztuczna pochwa przypominała latarkę. Tylko zamiast szybki miała … właśnie to co miała.
- Nawet kojarzę podobne. - Amanda zaśmiała się, po czym zdała sobie sprawę, że może nie powinna się przyznawać do takich rzeczy.
- Wobec tego jesteś lepsza ode mnie - stwierdził filuternie uśmiechnięty. - Kurde, nawet nie wiem, jak się tego używa. Domyślam się, że to działa na jakieś baterie, czy coś podobnego … - przez momencik skierował spojrzenie na jej kobiecy kwiat skryty pomiędzy nóżkami.
- Ta mniejsza część drażni łechtaczkę, podczas gdy większa wibruje w… - Jej głos cichł z każdym kolejnym słowem. - Chcesz to… mogę pokazać.
- Bardzo chcę! - wykrzyknął niemal. - Nigdy, poza filmami, nie widziałem tego podczas, no wiesz, podczas pieszczot. Może później będę mógł to stosować kochając cię - uśmiechnął się bardzo zadowolony, ale przedtem rzeczywiście musiał się dowiedzieć, co oraz jak.
- D… dobrze. - Amanda podniosła się i usiadła przed kochankiem mocno rozchylając nogi. - Jestem mokra więc… - Wzięła urządzenie i nacisnęła przycisk, przez co zaczęło wibrować w jej dłoniach. Czuła się dziwnie spoglądając to na Tomasso to na wibrator. Zazwyczaj bawiła się tak gdy nie miała nikogo, a teraz… dotknęła urządzeniem swego otworka i pomału je zagłębiła. - Można po prostu wsunąć… - Jej ciało zadrżało. - Wtedy masuje w środku i na zewnątrz albo… poruszać. - Zaczęła wsuwać i wysuwać z siebie urządzenie patrząc cały czas na kochanka, któremu błysnęło spojrzenie. Ukochana była perwersyjna oraz wyzywająca wystawiając tak swoją cipkę. Prowokowała Tomasso oraz trzeba stwierdzić, iż udawało się jej to. Mężczyzna jakby zahipnotyzowany śledził jej ruchy oraz drżenie ciała.
- Amando,mogę spróbować - spytał stłumionym przez emocje głosem.
- Tak. - Sinclair pozostawiła wibrator w swoim wnętrzu i oparła się za plecami pozostawiając swoje ciało na łasce Tomasso, który nigdy się jeszcze nie posługiwał czymś tak bardzo erotycznym. Wibrator spoczywał wewnątrz niej. Drgał, tymczasem z nim wraz drgały jej bioderka. Ruszały się! Niesamowite. Wewnątrz jej przesiąkniętego wilgocią kwiatu był ten solidny kawał elektroniki oraz plastiku.
- Będę … będę poruszał powoli, ale może wolisz na zewnątrz, albo i tak, i jeszcze tak? - spytał, bowiem Amanda wspominała także taką opcję. Jego dłoń wprowadziła powoli nieco głębiej, później jednak wyciągnęła, prawie, ustawiając nieco pod kątem do samej pochwy. Poruszył do wewnątrz starając się tak, by końcówka nieco mocniej naciskała przednią ściankę jej słodkiego, głębokiego kwiatu. Przesuwał tam powoli, aż wreszcie dotarł do samego końca. Jakby nie było, wibratory mogą być dłuższe niż najdłuższy członek. Dotknął tamtego miejsca wyczuwając je oraz skupił się właśnie leciutko na tym wibrowaniu.
- Kochanie, chciałbym, żebyś teraz mówiła mi, co właśnie czujesz, przy każdym ruchu mej dłoni - poprosił, ale takim mocnym głosem ponownie poruszając wibratorem, prawie wyjmując go tak, że jego czubeczek muskał jej płateczki. Później ponownie wsunął bardzo głęboko.
- Czuję… jak moje ciało zaciska się na nim… jak drży… wibracje sprawiają, że… ach Tomasso… - Amanda odgięła się mocniej do tyłu gdy mężczyzna poraz kolejny wsunął w nią do końca wibrator. - Tak… jeszcze… to drżenie.. Mam dreszcze… nie mogę się skupić… - Brytyjka pojękiwała coraz głośniej, nabijając się nieznacznie na wibrator. - Chcę… chcę byś we mnie wszedł.
Mężczyzna także właściwie nie mógł już wytrzymać. Wyjął długi przedmiot naśladujący męskość oraz zastąpił go swoim orężem, który stanął podczas wibracyjnych gierek.
- Pragnę cię - uniesione nogi dziewczyny ułatwiały dostęp do jej kobiecego gniazdka. Poruszał się w nim szybko. Może nie tak, jak elektryczny wibrator, jednak podobnie głęboko oraz namiętnie. Trzymał ją oraz działał czując, iż tym razem nie wytrzyma długo. Właściwie po chwili wszystko wyrwało się spod kontroli. Biodra poruszały się same, męskość gwałtownie poruszała się, zaś on czuł otaczającą go coraz mocniej, arcyprzyjemną mgiełkę, przesłaniającą otoczenie, poza oczywiście Amandą. Gwałtowne uniesienie sprawiało, iż nawet wystrzał był tylko jednym spośród paru wspaniałych uderzeń przyjemności dających obłędne uniesienie. Chyba jęczał, chyba krzyczał, chyba mruczał, chyba, bowiem kiedy chwilkę później powrócił, wszystko łączyło się ze sobą we wspaniałym miksie cudownych doznań. Amanda dotarła na szczyt gdy tylko wbił się w jej ciało. Cała ta zabawa i poprzedzające ją rozmowy doprowadziły ją na skraj. Jej ciałem wstrząsnęły mocne dreszcze sprawiając, że wiła się pod kochankiem pojękują z rozkoszy. Było cudownie, prawdziwie cudownie.

Chwilę zajęło im ochłonięcie. Leżeli na łóżku zerkając na szufladę, której zawartość doprowadziła ich do tego szaleństwa i po kolejnej lampce szampana i kilku owocach uznali, że mogą kontynuować. KOlejne znalezisko wywołało w nich mocno mieszane uczucia.

[MEDIA]https://images.clshealthcare.nl/azure/willie/img_25234.jpg?width=480&quality=90&format=jpeg[/MEDIA]

Wyglądało to bardzo średnio, ale może ktoś gustuje lubiąc takie zabaweczki. Jednak Włoch skrzywił się. Potem jednak analna wkładka była ciekawsza oraz gwarantowała dodatkową zabawę na zasadzie dodatkowego, seksownego ogona.

[MEDIA]https://image.made-in-china.com/43f34j00BQpRCeWqaUkl/Fox-Tail-Aluminum-Alloy-Metal-Butt-Plug-Funny-Sex-Toy-Anal-Plug.jpg[/MEDIA]

Puszysty gadżecik jak nic pasował do przebieranek.
- Chciałbyś mnie z tym zobaczyć? - Spytała ostrożnie kochanka, delikatnie przesuwając palcami po futerku?
- Tak - przyznał nagle czując, że wewnątrz ust jest mu sucho. Wywijająca ogonkiem Amanda wydała się niesamowicie egzotyczna. - Ale nie tylko ... chciałbym się też kochać, kiedy miałabyś to na sobie, piękna damo - wyznał gwałtownie.
- To pewnie wykonalne drugi otworek miałabym wolny. - Brytyjka uśmiechnęła się nieśmiało.
- Właśnie dokładnie tak to sobie pomyślałem - przyznał czując, że podnieco się coraz bardziej oraz że jego męskość ponownie powolutku zaczyna twardnieć oraz rosnąć podczas takich perwersyjnych dyskusji.
- Do tego ta maska i byłabym jak kotek. - Amanda zaśmiała się. - Miauuu.
- Miauuu piękna kociczko, jeszcze chwilka takiej kociej minki, spróbuję się dobrać do twojego, słodkiego futerka.
Sinclair zamachała ogonkiem.
- Jaka minka?
- Ten słodki uśmieszek - wyjaśnił - czuję, jakbyś chciała, żebym był dla ciebie marcującym kocurkiem - przyznał.
Amanda pocałowała go w usta.
- I wiesz, że tak właśnie jest… ale chyba chciałabym pozwolić sobie na takie przebieranki, gdy będziemy mieli dla siebie dłuższą chwilę. - Wyszeptała nie przestając gładzić miękkiego futerka.
- Owszem, teraz niemożliwe, bowiem powoli dochodzi, kiedy będziemy musieli chyba spotkać się wspólnie powznosić toasty. Dlatego spójrzmy, póki co, co jeszcze pokazuje szuflada.

Oprócz tego były tam choćby jeszcze kuleczki.

[MEDIA][/MEDIA]

Jedne takie połączone sznurkiem. Oczywiście nie jakimś tam, ale chyba rodzajem specjalnej żyłki. Kolejne natomiast tworzyły bardziej zwartą konstrukcję.

[MEDIA]https://hips.hearstapps.com/hmg-prod.s3.amazonaws.com/images/screen-shot-2018-08-02-at-16-52-22-1533225156.jpg?crop=1xw:1xh;center,top&resize=480: *[/MEDIA]

Oprócz nich co najmniej jeszcze kolejny wibrator, lubryfikat, dwa baciki, w tym jeden różowy. Ponadto takie coś nakładane na usta.

[MEDIA][/MEDIA]

Cokolwiek właściwie to było oraz niby dlaczego miało być podniecające. Aha, jeszcze kilka par pokrytych futerkiem kajdanek.
- Abo spójrz na to - wskazał na element garderoby. - Ciekawie wygląda, choć jeszcze ciekawszy jest sposób utrzymywania tego, nie mam pojęcia jaki.

[MEDIA]https://i.ebayimg.com/images/g/1wAAAOSws-1Zilbo/s-l300.jpg[/MEDIA]

Kompletnie nie wiedział, jak takie coś przywierało do skóry. Chyba nie klejem?
- To chyba przyssawki, co? - Amanda wyjęła jedną i przyłożyła do piersi. Była jeszcze mokra po kąpieli więc dziwna ozdoba przywarła do ciała. - Dziwne… przymocowała też drugą i zakołysała piersiami.
- Znaczy dziwne, że tak wyglądasz, czy dziwne uczucie? Kochanie, bowiem dla mnie jest super - spoglądał na nią niczym kot na maleńką myszkę. Wszystko przypominało mu orientalne piękności ubrane tak, żeby wyglądały niczym prawie właściwie nagie. Bujający się biuścik sprawiał wręcz niesamowite wrażenie. Każde bujnięcie powodowało, iż jego spojrzenie obierało właśnie wybrany kierunek.
- Dziwne uczucie. - Amanda zaśmiała się i chwyciła swoje piersi by mocniej nimi zakołysać. - Nieco łaskoczą.
- Ale popatrz - poprowadził ją przed lustro - jak seksownie wygląda - uf pomyślał sobie, dobrze, że to kobiety mają takie opcje przystrojenia. Bowiem właściwie sobie nie potrafił wyobrazić choćby ozdobienia jakimiś nalepkami swojego penisa. - Póki co, jednak chyba lepiej zdjąć przed pójściem. Mogłyby się wyróżniać pod materiałem sukienki, jak przypuszczasz kochanie? - spytał dziewczynę.
- Raczej tak. - Amanda zaśmiała się spoglądając w lustrze na kochanka. - Ale jeśli ci się podobają, mogę założyć podobne w domu.
- Wobec tego chętnie, choć jeśli cię łaskoczą oraz zaczniesz się podczas śmiać … - parsknął śmiechem.
- Przeszkadzałoby ci to? - Amanda mrugnęła do Włocha.



Kolekcja budząca szacunek.
- Ufffff - tylko tak potrafił skomentować wszystko. - Mości Sebastian chyba zgromadził magazyn sexshopu.
- Tak… trochę tak to wygląda. - Amanda nadal bawiła się puchatym ogonkiem. - Ale kilka chyba nam się nawet podoba, czyż nie? - Mrugnęłą do kochanka by nieco zamaskować jak bardzo ją rozpaliła ta pogawędka.
- Bardzo, nawet nie przypuszczałem, że można tak kombinować podczas seksu. Hm, przy niektórych zaś przydałaby się instrukcja obsługi.
- Tak… albo film instruktażowy. - Amanda zaśmiała się cicho.
- Chyba będziemy musieli się doszkolić wobec tego oraz dużo kochanie ćwiczyć, bardzo dużo - posłał wesolutki uśmieszek.
- Nie mogę się doczekać tych ćwiczeń. - Brytyjka niechętnie zerknęła na wiszący na ścianie zegar. - Powinniśmy chyba dołączyć do reszty.
- Masz rację, powolutku chodźmy - jeszcze kolejny pocałunek oraz spojrzał na nią podając ubrania.
Amanda przytaknęła i naciągnęła majteczki i sukienkę. Stanęła przed lustrem, tyłem do Tomasso i poprawiała makijaż i włosy. Wibrator z pilotem został obok mężczyzny. Doskonale pamiętał wspólne ustalenia kochanków. Chwycił owe jajko.
- Pozwolisz piękna dziewczyno - podniósł jej skraj sukni, aby przyglądała się na obrazie zwierciadła, jeśliby miała ochotę. Starał się tak ustawić, aby miała dobry widok. Dlatego też poprosił podstawiając krzesło. - Usiądź może ...
Krzesło stało tak własnie, iż Amanda przysiadajac na brzeżku oraz rozkładając nogi dokładnie widziała wszystko. Mężczyzna stanął lekko z boku nie przysłaniając jej widoku. Odchylił fragmencik materiału przykrywający odpowiednie miejsce ... Jajko było nieduże, ale też nie bardzo małe. Odpowiednio śliskie, wchodziło przez otwór pochwy ku głębszym rejonom. Włoch najpierw tylko dotknął jej listeczków urządzeniem oraz włączył jej na dosłownie momencik. Czuł swoimi palcami, jak drży. Później jednak wyłączył je. Pochylił się na chwilkę całując, jednak potem ponownie odsunął się, ażeby ułatwić jej spoglądanie na seksualne cosik.
Musiała poczuć, kiedy zagłębiał w niej jajko, najpierw wkładając, potem dopychając palcem, aż została tylko końcówka sznureczka wysunięta spośród różowiutkich, najdelikatniejszych fragmencików kobiecości. Przesunął ponownie materiał figów na miejsce.
- Spróbuj, czy możesz swobodnie stanąć - poprosił niczego jeszcze nie włączając, ale musieli sprawdzić, czy nie wypadnie oraz czy nie będzie jej jakoś specjalnie przeszkadzać.
Oddech Amandy przyspieszył od samej tej pieszczoty. Wizja, że zejdzie z tym na dół rozpalała ją nie mniej niż widok, który miała w lustrze. Powoli podniosła się.
- Myślę, że jest dobrze. - Jej głos był rozpalony, a na twarz wypłynął uroczy rumieniec.
- Wobec tego chodźmy - podał jej ramię, ale jednocześnie uruchomił na niskich obrotach wibracje jajka.
Amanda zadrżała gdy wibrator zadziałał w jej wnętrzu. Ostrożnie założyła maskę i uśmiechnęła się do kochanka. Ujęła Tomasso pod ramię.
- To tak na wypadek gdyby moje kolana zrobiły się miękkie.
- Mam nadzieję, że będą miękkie - podwyższył nieco dawaną przez baterię moc oraz poprowadził dziewczynę na dół.
Brytyjka musiała zakryć usta bo akurat wychodzili z pokoju, a z jej ust bardzo chciało się wyrwać jęknięcie. Jak się okazało w saloniku, z którego wychodziły wejścia do pokojów ktoś na nich czekał. Monica miała zsuniętą na bok maskę i uśmiechała się ciepło do pary.
- Tomasso. - Podniosła się by ucałować w policzek Włocha i spojrzała z zaciekawieniem na Amandę. - Przedstawiłbyś mnie swojej partnerce?
Faktycznie lubił Monicę. Sympatyczna sąsiadka, koleżanka ze szkoły oraz taka dawna platoniczna sympatia.
- Amando, poznaj proszę Monicę Belucci, naszą sąsiadkę, Monico, to Amanda, moja dziewczyna.
- Ach, dobry wieczór, cieszę się, że mogłam poznać ... - ucieszyła się Włoszka podchodząc blisko oraz chcąc wedle obyczaju włoskiego ucałować Brytyjkę.
Amanda pozwoliła jej na to, lecz Włoch poczuł na swym ramieniu, że zacisnęła mocniej dłoń.
- Miło mi poznać. - Powiedziała niepewnie. - Jak podoba ci się przyjęcie?
- Przyjęcie świetne. Doskonałe trunki, zaś koreczki, rewelacja. Wprawdzie moi podopieczni zwyczajnie owych doskonałych trunków nadużyli, dlatego zamiast bawić się ze mną uprawiają karaoke. Żeby to jeszcze ładnie śpiewali - powiedziała wzruszając ramionami. - Dlatego właśnie jestem sama i jeśli będzie tak dalej, wracam do domu. Przynajmniej się wyśpię. Czy póki co, mogłabym przez moment zostać przy was. Zawsze to przyjemniej ze znajomą osobą. Wprawdzie jakby - zawahała się - znam osobiście sporo gości, ale jednak mają towarzystwo, dlatego nie chcę im robić kłopotu?
Tomasso spojrzał pytająco na Amandę chyba przypadkiem leciutko poruszając dłonią, która ukrywała pilota. Ponownie cichutkie wibracje uniosły się.
Brytyjka już chciała przytaknąć ale gdy Visconti podkręcił wibracje z jej ust wyrwało się coś co bardziej przypominało jęknięcie rozkoszy. Przytaknęła szybko ruchem głowy ciesząc się, że maska choć częściowo ukrywa jej rumieniec. Chciała spędzić tą noc sama z Tomasso, ale toż chyba nie wypadało odmówić jego dobrej znajomej. Pewnie tym bardziej, iż Monica prosiła tylko, aby mogła zostać "póki co". Właściwie nie jest fajnie spędzać takie chwile samemu.
- Dziękuję - powiedziała naprawdę zadowolona Włoszka. - Lubię przyjęcia Sebastiana oraz jego pani. Mają gust oraz styl. Te kocie maski są takie hm, dające podstawę do słodkich myśli.
- Słodkich myśli?
- Oczywiście - odpowiedziała Monica Tomasso. - Pomyśl, jakbyś miał na przykład maskę Psa Huckleburry? Albo pani Amando, czy pani podoba się taka kotowata maska?
- Są.. bardzo ładne. Doskonale... pasują do... waszych kostiumów. - Amanda miała problemy z koncentracją. Czuła jak jej ciało zaczyna delikatnie drżeć w rytm wibracji w jej wnętrzu.
- Pani się ... dobrze czuje? - zaniepokoiła się Monica. - Może usiądźmy gdzieś?
- Kochanie? - spytał Tomasso Amandę.
- Wszystko dobrze. - Sinclair oparła się mocniej o ramię Tomassa. Wolała nie wiedzieć co by było gdyby usiadła. Czy wibrator wsunąłby się w nią mocniej?
 
Aiko jest offline  
Stary 20-12-2018, 14:56   #30
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Po schodach schodziła bardzo ostrożnie, czując jak każdy ruch wywołuje fale dreszczy. Na dole większość osób już zebrała się w głównej sali, gdzie najwyraźniej miał się odbyć jakiś noworoczny pokaz. Wielkie okna pomieszczenia wychodziły na kanał i znajdujące się ponad dachy sąsiednich budynków. A w tej całej podniosłej atmosferza Amanda mogła myśleć tylko o jednym… By Tomasso ją posiadł. Tutaj, teraz. Wspaniałe myśli, ale na ten moment akurat niemożliwe do zrealizowania. Wokoło było bardzo wiele osób, które przyszły na główną salę mając taki sam cel, jak właśnie oni. Przeto było mnóstwo kocich masek, takich potwierdzających zaproszenie oraz oznaczających obsługę. Wszyscy rozmawiali, czasem żartowali głośno tworząc jakieś towarzyskie kręgi. Wśród dyskusji dominowały albo erotyczne próby dowcipkowania albo polityka regionalna oraz oczywiście krajowa.
- Powoli zbieramy się, moglibyśmy stanąć przy oknie, co wy na to? - zwrócił się do obydwu dziewczyn. Monica stwierdziła, iż jej to nie przeszkadza, pozostawała Amanda, która tam mogłaby się przynajmniej oprzeć o parapet.
- Z chęcią złapię nieco powietrza. - Amanda uśmiechnęła się do mężczyzny nazbyt świadoma tego jak lubieżna musiała być to mina. Muzyka nieco przycichła zwiastując zbliżającą się północ. Pogaduszki lekko przycichły. Tymczasem stali we trójkę przy oknach, które miały lekko uchylone lufciki, właśnie tyle, aby docierało powietrze oraz jednocześnie, aby nie było chłodno wewnątrz. Kręcili się także kelnerzy oraz kelnerki podając gościom kieliszki wypełnione szampanem.
- Proszę - podał Amandzie, Monice oraz wziął sam kielich bąbelkującego trunku.
Nagle muzyka znów stała się głośna a do pomieszczenia wkroczyło kilkanaście barwnych postaci niosące wielkie bukiety kwiatów.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/e4/c7/50/e4c75071aa505608c58a8e416e04ee34.jpg[/MEDIA]

Nagle poczuli jakby rzeczywiście trwał karnawał. Typowo weneckie kocie pary, zaczęły wirować na środku sali urządzając gościom palazzo niesamowity pokaz. Muzyka i kolorowe stroje, rzucające barwne bliki na ściany sali, sprawiały, że nagle znaleźli się w jakby w innym, magicznym świecie. Dźwięki i zapachy otumaniały. Więc gdy nagle tańczące pary zamarły i zgasły światła Amanda i Tomasso poczuli jakby, ktoś zatrzymał czas. Sekundy, które stały się godzinami oczekiwania i wtedy świat znów wybuchł barwami. Światła noworocznych fajerwerków rozświetliły pomieszczenie, a ich huk sprawiał, że serce przyspieszało. Sinclair wpatrywała się w ten pokaz jak zaczarowana. Na chwilę zniknął wibrator nadal drżący w jej wnętrzu. Liczył się tylko ten niesamowity pokaz i mężczyzna, w którego się wtuliła. Dodatkowo kompletnie zauroczony pokazem Tomasso zapomniał go trochę podkręcić. Odwrócił się do Amandy przechylając maskę tak, że mógł ją ucałować.
- Wszystkiego dobrego - uniósł dziewczynę oraz obrócił wokoło. Stojąca obok Monica czekała cierpliwie na swoja kolej oraz śmiała się wesoło widząc wirowanie Amandy.
Brytyjka ujęła go przyciskając dłońmi jego twarz do swojej i chwytając swymi wargami jego usta.
- Szczęśliwego nowego roku, kochanie.

Gdy postawił ją na ziemi okazało się, że ktoś zagarnął Monicę dla siebie. Najwyraźniej nie miała nic przeciwko bo obejmowała mężczyznę całując go gdy ten przyciskał ją nieco do ściany. Szczerze mówiąc do nich też się garnęli jacyś obcy, bowiem ludzie zaczęli składać sobie życzenia tak ogólnie. Owszem, bez całowania raczej, bowiem nawet jeśli ktoś ściągnął maskę na moment, potem zakładał ją. Były więc uściski, ale pocałunków raczej nie. Wszystko ponad pół godziny. Tymczasem za oknami waliły bengalskie ognie. Gdy tylko fajerwerki na zewnątrz ucichły, salę ponownie wypełniły światła i muzyka. Przebrane pary zaczęły wirować w tańcu by gdy wszyscy skupili na nich wzrok zatrzymać się nagle. Tomasso zauważył pomiędzy barwnymi kostiumami dziwny ruch,a chwilę później… nagie ciała. Tancerze i tancerki ubrani jedynie w maski przyłączyli się do postaci w typowo weneckich kostiumach. Rozpoczął się dziwny ale i bardzo lubieżny taniec, w którym artyści ocierali się o siebie. Chwilę cieszyli oczy widowni pokazem od którego krew przyspieszała w żyłach by wraz ze zmianą utworu zacząć porywać kolejne osoby do wspólnego tańca. Nagie “kocice” znajdowały sobie partnerów, a “kocury” - partnerki. Amanda przywarła ponownie do Tomasso. Początkowo Włoch przydębiał, później ugryzł się boleśnie, ażeby przekonać się, iż to nie jakiś sen. Wszystko wyglądało tak, jakby się znaleźli na jakimś szalonym przyjęciu cesarzy rzymskich typu Heliogabal, albo podobny harcerzyk.
- Eeee ... - wyrwało mu się niepewnie. Wujek Amandy musiał być niezły aparat oraz zaangażował tutaj mnóstwo osób. Początkowo myślał Tomasso, iż to tylko taki pokaz, orgiastyczny streep tease, ale nie! Kocurki oraz kocice porywały gości do tańca, aż się nie chce wierzyć, co było planowane jeszcze.
- Albo spadamy stąd czym prędzej, albo przyłączamy się, ale trzymając razem - szepnął jej do ucha oraz zastanawiając się, czy Amanda wiedziała wcześniej, jaki gust ma wspaniały wujek. Inna kwestia, iż rzeczywiście wyglądało to nieziemsko, noooo, ale czuł się przytłoczony oraz niepewny, dziewczyna właściwie również podobnie chyba.
- Myślę… że chętnie pospacerowałabym ulicami Wenecji. - Amanda uśmiechnęła się z wyraźną ulgą spoglądając na kochanka. Spodziewała się czegoś takiego. Ba! Była pewna, że niebawem przemieni się to w niewielką orgię w jednej z mniejszych sal. Na samą myśl poczuła jak dreszcz przemknął jej ciałem potęgując doznania od tkwiącego w jej wnętrzu wibratora. - Co ty na to?
- Tak, chodźmy, kochanie chodźmy - rzucił lekko nerwowo ogladajac się wokoło. tutaj było jakieś szaleństwo, chociaż jest faktem, że na ulicach także było szaleństwo. Korowody, tańczące osoby, strzelające ognie bengalskie. Jeszcze trochę, byliby wciągnięci do wirującego kręgu pokręconych ciał mnóstwa osób. - Czy twój wujek się nie obrazi? - upewnił się jeszcze podnosząc przypadkiem drgania urządzenia wewnątrz jej łona na wyższy poziom energii - bowiem jeszcze możemy zwiać do naszego pokoiku, wrócić zaś kiedy to się bardziej uspokoi - rozglądał się nad drogą do drzwi. Chyba najlepiej było boczkiem.
Amanda jęknęła cicho i oparła się o kochanka.
- To… to się raczej nie uspokoi. - przytuliła się do Tomasso obejmujac go i delikatnie pochwyciła swymi ustami jego dolną wargę. Zaczepnie tylko by nieco podrażnić się tak jak on drażnił jej wnętrze. - I ja się w ten sposób raczej nie uspokoję, wiesz?
Pewnie najbezpieczniej było przejść do jednego z bocznych pomieszczeń i przejść do jakiejś bocznej klatki schodowej, bo na tej głównej… cóż niektóre pary już korzystały z narastającego napięcia opierając się o poręcze, siadając na schodkach.
- Wobec tego chodźmy, najwyżej zatrzymamy się gdzieś po drodze oraz wcale nie chcę, żebyś się uspokoiła, Amando piękna - uśmiechnął się do niej, zaś jego palec zaczął skręcać oraz podkręcać energię urządzenia wibrującego. - Aczkolwiek wolałbym bardziej intymne warunki - przyznał - niźli ci państwo - wskazał choćby na najbliższą parę bok której przechodzili, która niemal przestała się wszystkim przejmować. Kobieta pochylona opierała się na okiennym parapecie, zaś pan miał nieco opuszczone spodnie oraz rozpięty rozporek. Takich dwójek, i nie tylko dwójek, było coraz więcej.
- Ja też. - Amanda zarumieniła się mocno spoglądając we wskazanym przez Włocha kierunku. Musiała jednak przyznać, że to co robił sprawiało, że sama miała ochotę unieść nieco suknię. Mocno chwyciła jego dłoń i poprowadziła w kierunku mniej oficjalnego wyjścia na uliczkę. Ciekawe, czy kiedy idą, owo wewnętrzne, wibrujące jajeczko odczuwa bardziej, czy mniej, przeleciało przez myśl Tomasso. Jednak przy takim tłumie obok innych ludzi oraz odgłosach, często bardzo intymnych, raczej nie było szans porozmawiać na jakiekolwiek tematy, poza takimi rzeczami typu: “idziemy”, “na prawo teraz” oraz tym podobne. Przynajmniej dopóki nie dotarli do owego wyjścia.
Jednak gdy tylko znaleźli się na mniejszej klatce schodowej. Najwyraźniej zapomnianej i opustoszałej, Brytyjka przywarła ponownie do niego całując go namiętnie. Czuła jak jej ciało szaleje, jak wilgoć opływa niewielkie urządzonko i zaczyna sączyć się na bieliznę.
- Kochanie… ja chyba… - Jęknęła głośno, a jej głos poniósł się echem po pustej, wyłożonej kaflami przestrzeni. - ja nie dam rady, dalej iść.
- Pragnę cię - wyszeptał Włoch, który obserwował reakcje Brytyjki oraz czuł, że jego południowa krew coraz bardziej się burzy. - Chcę ciebie, tutaj - nagle przywarł do niej przypinając ją do ściany oraz namiętnie całując. Jego prawa dłoń wślizgnęła się za nią obejmują pośladek dziewczyny oraz mocno go ugniatając. - Pragnę cię, tutaj - gwałtowne pocałunki wręcz odbierały dech, zaś penetrujący jej usta język mężczyzny wdzierał się głęboko.
Amanda przytaknęła, pociągnęła go jeszcze na dół i znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu, znajdującym się tuż przy klatce schodowej. Musiało ono służyć na jakieś cele gospodarcze bo znajdowało się tu jedynie kilka zamykanych szaf i spory stół na środku. Wpadli niczym wirujący huragan nawet nie zatrzaskując za sobą drzwi. Pewnie tak czy siak nie byłoby tutaj nikogo, ale wtedy nie mieli nawet jak myśleć. Całując się namiętnie dotarli do owego stołu, nawet nie tak bardzo zakurzonego. Widać nie bywał tutaj nikt, ale służba standardowo czyściła pomieszczenie, nawet jeśli nie tak dokładnie jak resztę domu. Wpadli na ów rant stołu. Tomasso gwałtownie uniósł dziewczynę usadzając ją na nim, a potem pochylił się tak, że jej plecy oraz pupa ułożyły się na blacie, nogi zaś zwisały na dół. Całował ją gwałtownie, ale dłoń podwijała dół jej sukni odkrywając wilgotną bieliznę.
- Chcę cię, pragnę cię - szeptał namiętnie odsuwając się nieco oraz łapiąc za bok jej majtek. Ściągnął gwałtownie odrzucając gdzieś na bok oraz patrząc na wilgotne, błyszczące kropelkami płatki kobiecej intymności, spośród których wystawał niewielki sznureczek.
- Ja ciebie też.. To … to wszystko jest zbyt podniecające. - Amanda wpatrywała się rozpalonym wzrokiem w kochanka. - Weź mnie.. Proszę.
- Pragnę cię, kocham … - nie dokończył. Jego dłoń pobiegła w kierunku jej cudownego miejsca, chwyciła za sznureczek oraz zaczęła wyciągać urządzenie, które wibrowało ciągle w jej wnętrzu. Chciał ją wziąć na dziko, gwałtownie, niczym samiec samicę, ale jeszcze na tyle potrafił się opanować, iż nie wyszarpał tego jajeczka gwałtownie wiedząc, że to może spowodować ból. Nie chciał jej bólu. Chciał, żeby oszalała na chwilę z cudownej przyjemności. Wyciągał więc po chwili patrząc, jak jej wargi intymne pęcznieją wypuszczajac spomiędzy siebie spore jajeczko. Odrzucił je na bok. - Kocham cię - szybko rozpiął rozporek opuszczając go oraz obniżając bokserki. Jego naprężony penis wyskoczył spod spodenek niczym sprężyna. Jeszcze tylko chwycił jej nogi unosząc oraz rozciągając nieco. Kolejny ruch, pchnięcie mocne, posłała czub jego męskości ku głębinom pochwy. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą było mechaniczne jajeczko, obecnie zastąpione prawdziwym ciałem.
Amanda krzyknęła gdy w nią wszedł.
- Tak dobrze… wspaniale! - Chwyciła się mocno blatu czując jak jej całe ciało napięło się przyjmując w siebie gorący, rozpychający się członek. - Tomasso.. Weź mnie.. Mocno… szybko. - Mówiła nieco nieświadomie, wijąc się na blacie stołu. On zaś słyszał te słowa. Nie docierały do niego poszczególne wyrazy, ale ich znaczenie jak najbardziej, odpowiadającego własnemu pragnieniu. Chciał ją wziąć niczym ogier bierze klacz, mocno gwałtownie, wśród obłędnych doznań, które przenikają rozkoszą wszystko. Jego biodra uderzały coraz mocniej, kompletnie niekontrolowane. Patrzył na jej oblicze, na falujące, drżące piersi pod wpływem każdego uderzenia, oraz, kiedy spojrzał niżej, na miejsce, gdzie wpijał się w nią. Poruszające się, drżące cudowne miejsce, pulsujące czerwienią, różem, gdzie wchodził niczym dzida. Wpijał się jak najgłębiej docierając swoimi biodrami do niej, czując jak głęboko jest, jak wręcz dociera do końcowej ścianki wewnątrz jej ciała. Potem wyszarpując prawie ażeby ponownie wejść.
- Amando … - jęknął czując że gwałtownie dochodzi, że jego nasienie zaczyna się zbierać, że czuje jak jeszcze bardziej sztywnieje wewnątrz niej. Właściwie biodra już same uderzały bez jakiejkolwiek kontroli, coraz mocniej! - Amandooo …! - krzyknął imię kobiety dochodząc oraz czując, jak wraz ze strzałem strzela czystą falą szalonej przyjemności.
- Ach Tomasso! - Brytyjka przyłączyła się do niego dochodząc z głośnym okrzykiem. Jej ciało wygięło się w mocny łuk, sprawiając że piersi niemal wysunęły się z mocno wykrojonej sukienki. On także dochodził do siebie krzycząc oraz przeżywając wspólne uniesienie. Wszystko jakoś zlewało się przez chwilę w coś pięknego. Wszystko! Wreszcie po jakimś, kompletnie nieokreślonym czasie zaczął widzieć, słyszeć, czuć względnie normalnie. Był jeszcze w niej, choć znacznie mniejszy niźli przedtem.
- Och kocham cię, Amando, to było, och … - kobieta sprawiała, Amanda, właściwie coś czego nie umiał powiedzieć, jednakże było, naprawdę było, absolutnie cudowne.
Brytyjka uniosła się na przedramionach i spojrzała na swojego kochanka uśmiechając się. Jej maska spadła z twarzy podczas któregoś z namiętnych ataków Włocha.
- Też cię kocham. - Powiedziała rozpalonym głosem. - Myślałam, że oszaleję przez to małe urządzonko.
- Czyli dobry wybór, bowiem zakładam, że owo szaleństwo byłoby przyjemne. Hm, chcesz chwilkę tutaj pozostać, czy jednak spacerek? - spytał Brytyjkę.
- Chyba wolę się przejść. Boję się, że jeśli znów trafimy na jakąś parkę… znów nabiorę ochoty. - Kończąc ściszyła głos do szeptu i rozejrzała się po pokoju. - Chyba gdzieś tu powinny być nasze płaszcze.
- Gdzieś tak, płaszcze - rozejrzał się wokoło. Faktycznie, pomieszczenie mogło być garderobą. Jako przewodnik widywał takie miejsca. Stół służył zapewne do wieszania ubrań na wieszakach i ich zdejmowania. Dodatkowo nieco dalej jajko ociekające jeszcze sokami intymnymi Amandy. Ponadto odrzucona niedaleko bielizna. - Chodźmy, płaszcze rzeczywiście trzeba ubrać. Ale reszta? - wskazał dziewczynie na bieliznę oraz wibratorek.
- Myślę, że skoro nie mamy gdzie tego umyć lepiej będzie zostawić. - Amanda uśmiechnęła się ciepło. Usiadła na stole i obejmując kochanka nogami pocałowała go namiętnie. Oddał pocałunek równie ciepło oraz uniósł ją stawiając na nogach.
- Wobec tego ruszajmy, miałabyś jakieś swoje ulubione miejsce? Choć pewnie wszędzie obecnie tłumy oraz huk sztucznych fajerwerków.
- Z przyjemnością dam się oprowadzić. - Amanda rozplotła nogi uwalniając kochanka i pomału zsunęła się ze stołu. Podeszla do pierwszej z szaf i otworzyła ją ukazując na światło szeregi starannie powieszonych płaszczy. - Chyba nie ta szafa.
- Którakolwiek. Sprawdzimy - jeśli tutaj były nasze płaszcze wśród wielu innych płaszczy, wreszcie powinniśmy je znaleźć. - Proponuję - powiedziałem sprawdzając kolejną - ażebyśmy nie wybrali się w okolicę Placu oraz wybrzeża. One są wszędzie tłoczne. Raczej nieco więcej swobody będziemy mieli na uliczkach starego miasta tam, gdzie byliśmy wcześniej na wyścigu. Jednak ogólnie dzisiaj wszyscy wylegli na ulice miasta.


- Chyba nie przeszkadza mi dużo ludzi, tak długo jak nikt obcy się do mnie nie dobiera. Są! - Amanda otwierając kolejną szafę znalazła ich płaszcze i od razu wydobyła je razem z wieszakami układając na stole.
- Wobec tego ubierzmy oraz wyjdźmy, ale chyba lepiej tak, żeby się nie natknąć na innych, albo przynajmniej ograniczyć spotkania. Amando, czy twój wujek nie obrazi się na nas? Wiesz bowiem, skoro opuszczamy wcześniej przyjęcie … - pojęcia nie miał, jak pan Sebastian reaguje na takie szybsze podziękowania za imprezkę oraz czy Brytyjce zależy na właściwych relacjach. Ostatecznie mogli przecież zamknąć się gdzieś oraz wyjść dopiero rankiem.
- Znając życie i tak zaszył się gdzieś ze swoją partnerką, albo nawet ich nie ma już w rezydencji. - Amanda nałożyła płaszcz. - Przyjdziemy tu może za kilka dni by porozmawiać, co ty na to? Sebastian jest wspaniałym człowiekiem tylko… uważa, że przyjęcia powinny szokować.
- Właściwie jeśli … dokładnie taki ma ogląd sytuacji, pewnie mu się udało - stwierdził Włoch ubierając się oraz tak trochę wahając się, bowiem jego nie tyle zaszokował rozmach, chociaż trochę również, przede wszystkim jednak sposób szokowania wybrany przez pełnego inwencji Sebastiana. - Cóż, chodźmy - podał ramię dziewczynie. - Wyprowadź nas więc na ulicę, potem chodźmy na miły spacer pod rozgwieżdżonymi niebiosami Wenecji.
Amanda poprowadziłą go w kierunku tylnego wyjścia na jedną z uliczek.
- Sebastian sam siebie nazywa współczesnym epikurejczykiem. Chwyta każdy dzień i chce dawać innym to co sam uważa za najprzyjemniejsze. - Brytyjka ujęła Włocha pod ramię gdy już znaleźli się na zewnątrz i odetchnęła mroźnym powietrzem.
- Wobec tego chodźmy - pominął odpowiedź dziewczyny. Póki co mężczyzna nie wiedział, co myśleć na ten temat. Amanda lubiła epikurejczyka, przeto po prostu Włoch zadowolił się takim cokolwiek ogólnym wyjaśnieniem.
Na ulicy było jasno. Oczywiście okna rzucały światło, oraz fajerwerki, które dalej strzelały wypełniając powietrze hukiem. Gdzieś na skraju zaułka widać było wałęsających się podpitych osobników podśpiewujących coś chyba fińskiego.
- Chodźmy tam na lewo, później nieco dalej. Ale wszędzie będzie trochę osób. Tą noc Wenecja nie śpi. Turystów ponadto przybyło mnóstwo.
- Ty prowadzisz. - Amanda z uśmiechem rozglądała się po zatłoczonym mieście. Może to dziwne ale podobała się jej taka Wenecja. Tłoczna, przystrojona, przepełniona emocjami. Dobrze się tu czuła, szczególnie teraz gdy miała u swego boku kogoś komu ufała.

Poprowadził poprzez znane oraz nieznane uliczki Wenecji. Jeśli piękna Brytyjka liczyła na samotność, to takiej możliwości nie było! Nie na weneckim Starym Mieście. Ale rzeczywiście najwięcej osób bawiło się na głównych placach oraz nadbrzeżnych arteriach. Węższymi uliczkami szło zdecydowanie mniej. Im bardziej zbliżali się do Pałacu Dożów tym więcej było w kanałach wody.
- Ocho, mamy solidny przypływ - stwierdził Włoch. Rzeczywiście, kiedy doszli na uliczki przy Placu wszystko było już zalane. Udało im się wejść podwyższonym pasażem. To co dostrzegli stanowiło prawdziwie wenecki spektakl.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/c3/62/fb/c362fb08d20520f5aa33308aab7deb28.jpg[/MEDIA]

Właściwie chyba nawet wody nie było dużo, ale plac pokrywała lekko rozbujana tafla, która sięgała mniej więcej po kostki solidnym tłumom.
- Tak jest sporo wody. - Amanda stanęła na, zamontowanej już na stałe, kładce. Jednak mimo iż jej nogi nie były zanurzone w wodzie i tak nazbyt szybko docierało do niej, że szpilki nie były zbyt trafnym wyborem jeśli chodzi o obuwie. Zadrżała nieco i przytuliła się mocniej do Włocha. - Jest pięknie ale.. Chyba będziemy musieli się zbierać.
- Chodźmy. Tutaj jest często plac zalany, zresztą sama wiesz, ale podoba mi się. Może chodźmy już do domu, napijmy się ciepłej herbatki?
- Najchętniej obejrzałabym cały pokaz. - Amanada miała problem by oderwać spojrzenie od sztucznych ogni i tego jak ich światła grały na zalanym placu i jasnych, rozrzeźbionych fasadach. - Tylko obawiam się, że będziesz mnie musiał później kurować. - Uśmiechnęła się do Tomasso.
- Wobec tego znajdźmy sobie jakieś miejsce oraz pooglądajmy. Pokaz zaczął się wcześniej, kiedy byliśmy jeszcze na sali pałacu Sebastiana. Teraz już upłynęło sporo czasu. Podczas karnawału widowiska trwałyby dniami, nocami, cały czas, teraz jest trochę mniejsze.
Poprowadził dziewczynę trochę na bok.
- Jest tam kamienica - wyjaśnił ukochanej - która jest otwarta oraz można tam pooglądać stojąc na korytarzu przy oknie jakiegoś piętra.
- Jak myślisz ile osób będzie w środku? - Amanda dała się poprowadzić w wybrane przez Viscontiego miejsce.
- Pojęcia nie mam, ale wątpię, żeby ktokolwiek, choć może są tacy sprytni. Mieszkańcy kamienicy oglądają ze swoich mieszkań, bowiem niby po co mieliby stać na jakimś korytarzu? Jednak jeśli niektórzy bawią się przyjmując gości, no to tacy mogą wychodzić wracajac. Pamiętaj Amando, że już jest dosyć późno.

Kiedy weszli niewielką bramą, ich oczom ukazał się elegancki, obszerny hol oraz prowadzące do góry schody.

[MEDIA]https://www.wroclaw.pl/files/nieruchomosci/kamienica-sachsow-006.jpg[/MEDIA]

Kamienica musiała być niedawno remontowana, bowiem pachniała czysta elegancją. Jednak tak, jak przypuszczał Tomasso, za niektórych drzwi dobiegały odgłosy wesołej zabawy. Krzyki po włosku, ale też niemiecku, muzyka, strzelające korki szampana oraz szereg zapijaczonych głosów, których nie dało się zrozumieć właściwie.
 
Kelly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172