|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-12-2018, 14:35 | #1 | |||||
Reputacja: 1 | [DC Comics] The usual (with a twist) [Pod tym ([DC Comics] The usual (with a twist)) linkiem znajduje się rekrutacja, która zawiera preludium do sesji poniżej, a zawierająca różne szczegóły.] CENTRAL CITY Cytat:
THEMYSCIRA Cytat:
METROPOLIS Cytat:
GOTHAM Cytat:
STAR CITY Cytat:
Ostatnio edytowane przez Czudak : 07-02-2019 o 09:24. | |||||
13-12-2018, 10:37 | #2 |
Reputacja: 1 | CENTRAL CITY Zajęta demolką dopiero po chwili zwróciła uwagę na nagły przeciąg. Co prawda płacz dzieciaka ucichł, ale związany z tym dyskomfort był odczuwalny. Wraz z brakiem płaczu szedł w parze dziecka. Sekundę później pojawił się szkarłatny kształt.- Ja wiem, zegar tyka i te biologiczne sprawy, ale staranie się o dziecko polega na czymś innym - powiedział Flash. THEMYSCIRA Wojowniczka dotarła do krawędzi balkonu i skoczyła. Nie zdążyła jeszcze rozbryzgać się na dole gdy Grood usłyszał dwa strzały. Dwóch jego przybocznych podążyło w drogę za Amazonką.Goryl odwrócił się błyskawicznie i zmierzył spojrzeniem, prawi równie wysokiego jak on osobnika. Sina skóra, ekstrawagancki makijaż wokół oczu, do tego dredy sięgające do ramion. I śmierdzące cygaro spalone do połowy. Rozpięta czarna kamizelka ukazywała muskularną pierś. W prawej dłoni przybysz trzymał spory hak na łańcuchu, który owinięty miał wokół przedramienia. W drugiej wciąż dymiącą spluwę. - Za każda zabitą laskę, kropnę dwie twoje małpy. Uwierz mi, będziesz do tyłu w tym układzie. Grood walnął na odlew posyłając osobnika kilka metrów w tył na ścianę. Osobnik wypluł resztki cygara i powiedział: - Dobra, dyplomatyczne podejście mamy zaliczone. Widzę, że nasze spotkanie nie przypadło ci do gustu, czas więc je kończyć... Ułamki sekund później Grood patrzył w czarny wylot lufy. I nawet moce psychiczne nie były potrzebne, by wiedzieć że ta czerń wewnątrz lufy zaraz się rozjaśni… METROPOLIS Zanim doszło do czegoś więcej z nieba spłynął jakiś czarny kształt. Mieszkańcy Metropolis byli przyzwyczajeni do osobników w pelerynach spadających z nieba. Tylko, że tym razem kolor się nie zgadzał. - Batman? - powiedział jeden ze zdumionych gliniarzy. Szpiczastouchy bez słowa przytaknął i wyciągnął tonfę z uchwytu przy pasie policjanta. - Pożyczę na moment. - Jaaasne. Spokojnym krokiem wszedł po schodach do czekającego Chronosa. - Wielki batman musi pożyczać sprzęt? - zapytał drwiąco. - W samolocie są limity na bagaż - powiedział uderzając tonfą prawie bez zamachu. Chronos nawet nie drgnął ufny w moc swego pola. Cios w żołądek zgiął go w pół. - Zdziwiony? - zapytał Batman - Polipropylen rozkłada się setki lat. - Będziesz skończony jak się rozejdzie, że nie jesteś eko - wysapał Chronos. GOTHAM Nagle wielka zielona szufla wygarnęła ludzi spod Psychopirata. A jego samego wielka zielona łapa przycisnęła do ściany. - Koniec imprezy - powiedział Hal wlatując przez okno - sąsiedzi skarżą się na hałasy. Zielona moc otaczała go niczym pancerz, rzucając zielone refleksy na ściany. Stado małolatów obrzuciło go domowej roboty dzidami, które odbiły się nieszkodliwie od zielonej bariery, a potem z krzykiem pognali gdzieś w głąb budynku. STAR CITY Sunące z szelestem, po chodniku pnącza były coraz bliżej. Już sięgały nogi mężczyzny z dzieckiem, gdy nagle musnął je szkarłatny płomień. Pnącza skwierczące zwinęły się i spłonęły. Wyglądająca przez okno Ivy zobaczył najpierw cień, chwilę później ujrzała wysokie czerwone buty. Na poziomie okna, wisząc w powietrzu, zatrzymała się muskularna postać powiewając czerwoną peleryną. - Koniec zabawy Poison Ivy - powiedział Superman - Uwolnij natychmiast tych ludzi. |
14-12-2018, 17:19 | #3 |
Reputacja: 1 | CENTRAL CITY - Chcę cię poinformować, że będąc Star Sapphire, nie muszę martwić się o jakość moich gamet w żadnym wieku. A jak tam twoje, w tym ciasno przylegającym spandeksie? Nie za ciepło? - prychnęła. Brak dzieciaka przeżyje, bo i tak znajdzie sobie nowe; nie ten szpital, to następny. Teraz pora na posłanie kilkuset pocisków niczym z karabinu maszynowego w kierunku niższych pięter, które z dosyć dużym prawdopodobieństwem kogoś trafią (i zabiją), gdyż przechodzą przez podłogę (i te poniżej tej pierwszej) jak przez ryżowy papier. Wiedząc, że Flash ruszy uratować potencjalne cele jej salwy, wykorzystała ten moment, by wylecieć przez ścianę. Czy nasz Szkarłatny Strzał jest na tyle szybki, aby uratować cały personel szpitala, właśnie teraz gdy kosmiczna kryminalistka wysadziła fundamenty budynku? Zaraz zobaczymy... THEMYSCIRA Co jak co, ale nawet jeśli Lobo to ktoś, kto właśnie kropnął dwie małpy, to zdecydowana większość "lasek" w okolicy nie jest świadoma tego faktu, ani zainteresowana wiedzą dlaczego właśnie teraz mierzy w kierunku Grodda. Dla nich to kolejny napastnik, więc zanim zdołał pociągnąć za cyngiel, wbiły się w niego przynajmniej pięć płonących strzał, dwa naelektryzowane oszczepy, plus jedna mroźna hunga munga dla poprawki; wszystkie egzemplarze są magiczne, właśnie na takie okazje, jakby musiał wiedzieć jakim cudem się w nim osadziły. Grodd szybko rozprawił się z trzema wojowniczkami, rzucając je przeciw sobie dzięki potędze umysłu, po czym spojrzał na chwilowo zajętego obrażeniami ostatniego Czarniana. - Jak sam widzisz, chyba zaszło jakieś nieporozumienie. Nawet te samice ludzi chcą cię wykończyć - skomentował tyran z pokerową twarzą. - Wyglądasz na najemnika... co ci zaoferowały parszywe wszy? Dam ci dwadzieścia pięć kilogramów platyny, tu i teraz, jeśli natychmiast sobie stąd pójdziesz, i nie wrócisz dopóki nie znajdę tego co potrzebuję. Potem rób co chcesz. To na bank będzie szybsza forsa niż mocowanie się z tymi wszystkimi małpiatymi plus Amazonkami. METROPOLIS Ze wszystkich dostępnych superklaunów, to akurat Batman musiał wpaść na imprezę. Plan już się nie składa, a Chronosa nic tak nie wkurza jak uciekające minuty, których nie ma w grafiku. Dodatkowo, wszyscy wiedzą że "Mroczny Rycerz" to niezły łeb, który ma plan na wszystko... ciekawe czy ma plan na osobistą maszynę teleportującą, którą można uruchomić ruchem dłoni? Oczywiście, nasz złoczyńca nie jest głąbem, więc uruchomi sprzęt w jak najmniej oczywisty, lecz zdecydowany sposób... GOTHAM Nawet Psycho Pirate wie, iż próba manipulacji emocjami kosmicznego gliny spełznie na niczym. Siła woli, półprzeźroczyste tarcze, takie tam. To znaczy, teraz, gdy ten ma go w potrzasku. Dywersja potrzebna, i to na gwałt. - Jesteście wszyscy przepełnieni wielką nienawiścią do Green Lanterna! - donośny rozkaz rozbrzmiał w hali ratusza. To był moment, gdyż emocjonalny szantażysta i tak miał wszystkie twarze skierowane na siebie. Zanim ktokolwiek zdołałby wymówić "To po ostatnim!", multum ludzi rzuciło się na międzygalaktycznego funkcjonariusza o szmaragdowym blasku. Należy od razu zauważyć, że część z nich skakała z pięter powyżej, a niekoniecznie celując w intruza, więc zdecydowanej większości kontakt z podłogą nie wyjdzie na zdrowie. To, plus motyw tłumu ludzi, którzy już czule objęli GL, próbując wygryźć mu serce, stwarza doskonałe warunki sabotażowe. - Jesteś porażony strachem! - wykorzystał dogodny moment złoczyńca, próbując zdusić chęć do działania niechcianego gościa. W tym celu przywdział najbardziej makabryczny wyraz twarzy (dużo ćwiczył przed lustrem), właśnie wtedy, gdy w zamieszaniu tamten spojrzał w jego stronę, w zwarciu z obywatelami, a będąc mniej skupionym na swoich barierach. STAR CITY Poison Ivy z trudem złapała powietrze, gdy oba pnącza zaskwierczały, porażone laserowym wzrokiem. Widząc Człowieka ze Stali, wydęła w złości usta, jak dziewczynka której ktoś wziął zabawki. - Ale... hmpppfff! - nawet na dobre nie rozpoczęła, a już trzeba kończyć. Liczyła się z tym, że może przybyć ktoś o znacznym potencjale, by jej przerwać, ale z pewnością nie oczekiwała Supermana. W Star City? Gdzie jest Green Arrow? Dzięki swojej wybitnej charyzmie oraz wdzięcznej kobiecości, przekonałaby łucznika, żeby dołączył do ich szeregów o wolną od zanieczyszczeń Ziemię, a potem wyruszyliby z armią mutantów niszczyć fabryki! Gdzie on jest?! Nieważne, może spróbować i z tym kosmitą. W końcu to też mężczyzna ze słabościami (nie licząc kryptonitu)... chyba? - Oczywiście, skarbie. Ale tylko i wyłącznie jak mnie pocałujesz. Inaczej będę musiała ich zgładzić. Moje feromony to też trucizna i wystarczy jedna myśl, a będą się tarzać w swoich wymiocinach, gdy molekuły w ich krwiobiegu zmienią się w toksyny. To jak będzie? Mały całus w usta i zaraz ich uwalniam - spojrzała na niego w uroczym uśmiechu. Ostatnio edytowane przez Czudak : 07-02-2019 o 12:14. Powód: Zmiana kolorów dla postaci w spoilerach testów, dla lepszego rozczytania. |
17-12-2018, 23:53 | #4 |
Reputacja: 1 | CENTRAL CITY Flash wystartował zanim pierwszy pocisk przebił się przez podłogę. Zgarnął dwójkę ludzi. Przestawił ich kilkanaście metrów dalej i szybko odsunął kolejnych. Gdy już usunął ludzi z obszaru bezpośrednio zagrożonego ostrzałem, zaczął metodycznie pozbywać się wszystkich z budynku, który coraz bardziej zaczynał przypominać ser szwajcarski. THEMYSCIRA Palce zaczęły ściągać ściągać spusty... METROPOLIS Mroczny rycerz mówiąc miał ukrytą dłoń pod płaszczem, jeden ruch wystarczył by wyciągnąć taser. Dwie elektrody pomknęły by zapewnić wstrząsające wrażenia z tego spotkania. Niestety, gdy już miały trafić Chronosa jego sylwetka zadrżała i znikł. Batman pozwolił sobie na werbalny upust emocji pod nosem, tak by nikt nie usłyszał. GOTHAM Krótkie spojrzenie i wola Psycho pirata zderzyła się z wolą Zielonej Latarni. Do tej pory nie odczuwał nawet namiastki oporu, tym razem trafił na wolę wyszkoloną do zarządzania jedną z najpotężniejszych broni wszechświata. Zderzył się jak z betonową ścianą. A wola Green Lanterna niczym betonowa zapora powstrzymała złowrogi napór… tyle, że przez powstałe pęknięcia zaczęła sączyć się “woda”. Ten, który walczył z budzącymi strach Żółtymi latarniami ugiął się przed Psycho piratem.STAR CITY Superman bez słowa “wpłynął” przez okno. Pachniało mu to zasadzką, ale nie mógł zapobiec zmianie feromonów w truciznę. Zdawał sobie sprawę, że jego kryptońska fizjologia daje mu dużą odporność, ale lata spędzone na obronie ziemi sprawiły, że był ostrożnym optymistą. Wylądował przed Poison Ivy. - Zgoda - powiedział patrząc jej w oczy. |
21-12-2018, 16:01 | #5 |
Reputacja: 1 | CENTRAL CITY Nie na darmo Flash ma ksywkę "(Wstrząsająco) Szybki". W mniej niż jedną nanosekundę zdołał wyciągnąć cały personel, pacjentów i gości ze szpitala zanim ten się zawalił; to tylko kolejne paręset milionów w plecy z budżetu miasta. Ale być może będzie komu wystawić rachunek, jako że Star Sapphire nie zdążyła się jeszcze zmyć, bowiem nasz superbohater oporządził wszystko bardziej niż błyskawicznie. To powinna być formalność, wbiec po ścianie wieżowca i złapać ją w locie, zanim się oddali, a potem wsadzić ją do jakiejś paki dla superzłoczyńców... THEMYSCIRA Coś w tym całym planie poszło nie tak dla Grodda. Cudem przeżył wystrzał z giwery, która zostawiła go oszołomionego, jak i obficie broczącego juchą, ale tylko na chwilę, bowiem wielgaśny nóż bojowy wbił mu się w szyję. Siła przetrwania wciąż jednak tliła się w przerośniętej małpie, lecz została ostatecznie zduszona butem, który zmiażdżył tyranowi głowę. Pozostałe goryle nie zdążyły za bardzo zareagować, będąc pełni wiary w swego wodza, ale na ich oczach ten niezwyciężony przywódca został zaszlachtowany przez jakiegoś łowcę nagród nie z tej galaktyki. Bez dowodzenia, siły inwazji prędko straciły szyk i taktykę, stając się łatwym celem dla wyćwiczonych Amazonek, które zapędziły wroga w kozi róg i albo wykończyły, albo pojmały. - Lobo, tak? - to królowa Hippolyta, władczyni tych wojowniczek, zachowująca bezpieczną odległość. - Nie żebym nie była wdzięczna za okazaną pomoc, ale jestem zmuszona zapytać co robi tutaj taka... charakterystyczna postać, gdyż nie pamiętam abym zapraszała cię na moją wyspę. W pełni wierzę, że twoje pojawienie się akurat w momencie agresji tych zwierzoludów jest dobitnie akcydentalne. Chyba lepiej będzie się zmyć, a wynagrodzenie odebrać od zleceniodawcy bezpośrednio. Bo chyba Lobo nie zrobił tego z dobroci serca? METROPOLIS Zanim jednak Batman i policja do spółki mogli wziąć się za uwalnianie zakładników, oraz zabezpieczanie śladów, czy inne specjalistyczne czynności, Chronos wykonał wielki powrót na scenę (jednak nie na tyle ekspresowo, by kogokolwiek zaskoczyć). Skoro superbohaterowie mogą ściągać posiłki, dlaczego nie mieliby tego robić i nikczemnicy z drugiej strony barykady? Bo Chronos wrócił wraz z Cheetah, której wpis do bazy danych Watchtower określa ją jako "nienawistną zabójczynię i kanibala bez skrupułów, o wyjątkowych zdolnościach prowadzenia boju i nieludzkim refleksie, oraz nikłej szansie na rehabilitację" (ten wpis należy do Wonder Woman, która z Cheetah ma najwięcej wspólnego). - Lubię mięso, a ścierwa z nietoperza jeszcze nie jadłam. Zatańczymy? - wysunęła szpony z dłoni, a następnie wystrzeliła w stronę Mrocznego Rycerza. Uch, och. Chyba komuś też przyda się wsparcie. Tyle dobrze, że drugi bandyta zajął się funkcjonariuszami sił porządkowych. GOTHAM W jednym momencie GL próbował zrzucić z siebie zniewolonych ludzi, nie czyniąc im zbyt dużej krzywdy, a już w drugim, po nieupilnowaniu przeciwnika, zapora jego siły woli pękła pod naporem mocy Psycho Pirate. Kuląc się w kącie, umysł Hala Jordana był przepełniony paraliżującymi wizjami: wszyscy Guardians of the Universe zabici, główna bateria strzaskana, inni Green Lanterns zgładzeni, a pierścienie zmielone na proch... wszystko to z rąk Justice League, których oblicza były wykrzywione w złośliwych grymasach. - Dokładnie tak. Twoi przyjaciele to zrobili. Tylko ty zostałeś. Tylko ty i twój ostatni pierścień... - emocjonalny łotr sączył jad w uszy międzyplanetarnego gliny. - Powiedz mi, czy nie jesteś przepełniony żądzą zemsty na byłych towarzyszach? Och tak, jesteś. Nawet bardzo... jesteś tak przepełniony chęcią odwetu, jak nigdy dotąd!!! Idź i zniszcz Justice League! Nawet sam Psycho Pirate nie wie jak to się skończy, ale jest w pełni przygotowany na najgorsze, otwierając tę Puszkę Pandory. Lecz jego to nie obchodzi, liczą się emocje, a tutaj ich źródło będzie porównywalne z gejzerem! STAR CITY Gdy tylko Superman w pełni stanął na solidnym, betonowym gruncie, Poison Ivy rzuciła się na niego, ciasno oplatając ręce wokół jego szyi. To miał być mały, krótki całus, ale po chwili było wiadomo, że kobieta chyba kłamała co do czasu trwania i intensywności. Obśliniając go niczym typowa groupie zadurzona w swoim idolu, jakimś cudem zdołała się odkleić od nadczłowieka po piątej sekundzie. - No dobrze... teraz jesteśmy bliskimi przyjaciółmi? - zapytała, wycierając chusteczką buźkę od nadmiaru śliny. Śliny pełnej potężnych związków chemicznych i biologicznych, a mających na celu zdominować albo przynajmniej nastawić mocno pozytywnie Człowieka ze Stali do jej osoby. Niestety, cokolwiek chciała władować w niego, nie podziałało, a zostało zjedzone przez nieludzko sprawny system immunologiczny zanim jeszcze na dobre zdołało się rozgościć. Właśnie teraz przydałby się kryptonit. - Nie? - przygryzając wargę, spojrzenie Supermana mówiło wszystko: jej wybieg nie zadziałał. - Kurwa. W momencie, wszyscy niewolnicy pod jej kontrolą ocknęli się, jakby ktoś wylał na nich wiadro zimnej wody; zdezorientowani dlaczego nie są w pracy, a wewnątrz instalacji od uzdatniania wody. - I już. Rozłożyłam związki w ich krwi na metaboliczne monosacharydy, a mutageny w beczkach rozpadną się w nieszkodliwą maź ciągu w następnych paru godzin, bez znalezienia się w wodzie - westchnęła. - Mam tylko jedną prośbę: czy mogę tym razem znaleźć się gdzieś indziej niż w Arkham Asylum, a gdzie są jakieś roślinki których mogłabym doglądać? Ładnie proszę? WATCHTOWER - Chcesz mi jeszcze coś powiedzieć, panie Green Lantern? Może jakiś żarcik na temat mojego tyłka? - z wielką, dystyngowaną uprzejmością zapytała Wonder Woman, jedną ręką podnosząc GL (tego drugiego) za kołnierz do góry, tak aby ich spojrzenia spotkały się bezpośrednio. - Ale... a-ale... - pot wystąpił mu na czole pod nieprzejednanym wyrazem twarzy ikony, która już od kilku dekad jest w grze w superbohaterów. Nie, spoko. Da radę, najważniejszym jest nie mówić nic seksistowskiego. - Twoja d... Zanim młody zdołał popełnić samobójstwo, w orbitalnej stacji rozległ się przenikliwy alarm. Czerwone światła wypełniły migającym szkarłatem prawie każdy zakątek, a szum czempionów w pelerynach wypełnił korytarze. - Booster!!! To jest przycisk od kwarantanny stacji! Mówiłam ten niebieski, ale po twojej prawej! - Zatanna skarciła Booster Golda, z którym ma wartę przy monitorach. Wszystko było słychać w osobistych komunikatorach i głośnikach pokładowych. - A niech to! Ja tam nie mam głowy do takich szczegółów, i w ogóle do doglądania monitorów... po za tym, chyba ktoś powinien je podpisać, c'nie? - wysłannik z przyszłości nie przejął się całą sytuacją za bardzo. - Uwaga! Sześć sytuacji zapalnych poniżej, o szacowanym kalibrze od B1 do C2. Wonder Woman, Green Lantern, Mary Marvel, przygotowałam dla was teleporty. Do pozostałych miejsc skierowałam agentów już będących na powierzchni. Wszystko co zdołałam zgromadzić, załadowałam do waszych komunikatorów. Innych szczegółów brak, uprasza się o domyślną procedurę w takich sytuacjach - trochę zaleciało rutyną, ale czarodziejka wie jakie są jej obowiązki. W przeciwieństwie do jej towarzysza na tę wartę, który właśnie począł konsumować drugie śniadanie. Banan na twarzy Kyle Raynera był tak szeroki, że istniało ryzyko iż zostanie tam na zawsze. Diana Prince zapomniała o prostowaniu gagatka w jej drużynie, pobieżnie czytając dostępne dane, a naiwny uśmieszek Mary Batson był jak zawsze lekko niepokojący. Już po chwili cała trójka zniknęła w strumieniu teleportacyjnym, a skierowanym ku planecie... Ostatnio edytowane przez Czudak : 21-12-2018 o 17:55. |
02-01-2019, 11:36 | #6 |
Reputacja: 1 | CENTRAL CITY Flash postawiwszy wszystkich w bezpieczne miejsce wrócił do źródła problemu. Star Sapphire wzniosiła się niczym zatopiona w miodzie. Ruszył po ścianie na skos świadkowie wspominający to zdarzenie opowiadali, że widzieli szkarłatną smugę zderzającą się z kryminalistką, a potem oboje zniknęli. THEMYSCIRA - Kurdebele, siostro - powiedział Lobo wyciągając cygaro i oglądając królową od stóp po cycki - po co te pytania? Nie powinnaś zacząć okazywać dowodów wdzięczności? - przypalił cygaro i wydmuchnął chmure dymu, widząc minę Hyppolity ciągnął dalej - Widzę, że chyba nie ma na co liczyć. Bez obaw, usługę masz opłaconą, także ten… jak żadna z was nie chce się narzucać z okazywaniem wdzięczności, to będę się zbierał. - Kto cię wynajął? I dlaczego? - zapytała królowa. - Ładnie prosisz więc chętnie bym powiedział, ale zgarnęłam też dodatek za dyskrecję. A umowa to umowa. - Podszedł do motoru i wsiadł. Zaryczał silnik. Ostatni czarnian nie śpieszył się, wciąż licząc, że królowa przestanie być tak sztywne i okaże trochę wdzięczności. Odebranie reszty zapłaty zostawił sobie na potem, w końcu klientka nie zając nie ucieknie… już od dawna nikt nie próbował go wykiwać. To było nużące. Tym razem tajemnicza klientka intrygowała. Podejrzewał, że też była amazonką, ale pewności nie miał. No i co taka robiła aby tak daleko od domu? METROPOLIS Mroczny Rycerz był człowiekiem wielu talentów. W tańcu także sprawiał się nie najgorzej. Ledwie Cheetah ruszyła cisnął na ziemię granat. Cicha eksplozja rozrzuciła przezroczystą breję na kilkunastu metrach wokoło. Cheetah nie wiedziała co to, ale przekonała się po dwóch krokach. Nogi uciekły spod niej i tylko kociej naturze zawdzięczała upadek na cztery łapy, a nie na cztery litery. Batman wykazał się nietolerancją, rasizmem i szowinizmem. Mianowicie, kopnął, poprawił sierpowym i złapawszy za ogon cisnął Cheetah o radiowóz. Żeby relacja pozostała bezstronna trzeba przyznać, iż oponentka, wykazała postawę aspołeczną i brak poszanowania dla mienia publicznego. Wyrwała drzwi radiowozu i cisnęła nimi niczym dyskiem. Batman przeturlał się w bok i drzwi rozwaliły wiatę przystanku autobusowego. Cheetah zaszarżowała wpadając na niego barkiem, przetoczyli się po chodniku, w końcu kocica znalazł się na wierzchy, zabłysły pazury… - Masz łaskotki? - zapytał Batman pakując jej pod pachę paralizator. To doświadczenie wstrząsnęło ją do głębi. Ale jak się zaczęło tak znikło, paralizator zgasł. - Trzeba było nie używać alkalicznych - warknęła Cheetah wytrącając paralizator Batmanowi. Szybko cięła kilka razy znacząc maskę i pancerz na piersi rycerza ciemności. WATCHTOWER Nagle ponownie odezwały się alarmy. - Coś ty znowu zrobił? - warknęła Zatanna. - Nic, mam przerwę śniadaniową - odparł Booster pokazując kanapkę trzymaną w obu dłoniach. Szybko zerknął w bok, na kubek stojący na konsoli. Ten jednak stał bezpiecznie. Nie wciskając niczego. Palce Zatanny zatańczyły po klawiszach. Szybko zlokalizowała zagrożenie i zamarła zdziwiona. Green Lantern, ten drugi, właśnie pruł ściany za pomocą zielonej lancy. Przebijał się wprost do centrum. - HAl! Co się dzieje? - zawołała przez komunikator. Ale Jordan nie odpowiedział. Nakręcony pragnieniem zemsty nie zwracał na nic uwagi. Gdyby choć przez chwilę pomyślał logicznie z łatwością znalazł by dziury swej chęci zemsty wszczepionej mu przez Psycho Pirata. Ale tam gdzie w grę wchodzą emocje rozum ma wolne. STAR CITY Superman popatrzył na Ivy. - To tak jakby Joker prosił o beczkę kwasu - odparł - ale z pewnością sędzia weźmie pod uwagę to dzisiejsze zachowanie. A teraz uwaga na fryzurę bo będzie wiało… Kryptończyk objął w talii Poison Ivy i wystartował z maksymalną prędkością z jaką mogli bez szkody wstrzymać ziemianie. |
05-01-2019, 20:27 | #7 |
Reputacja: 1 | CENTRAL CITY/BELLE REVE Nie, oni zniknęli na serio, tylko po to, aby pojawić się w miejscu oddalonym o 4272 kilometry dalej. Dzięki łamiącej prawa fizyki Speed Force, Star Sapphire znalazła się w specjalnie skonstruowanej celi, zaprojektowanej dla bytów które władają hiper mocami, i to zanim udało się jej mrugnąć. Trzymali tutaj Doomsdaya, to wytrzyma i jej napór. No chyba że zmieni strukturę swoich atomów i zacznie oscylować tak szybko iż zdoła przeniknąć przez ściany, tak jak to zrobił Flash ze sobą i z nią... chociaż nie sądzi ażeby była do tego zdolna samopas. Nieważne, najwyżej złapie ją ponownie, a teraz pora spadać, bo jeszcze pojawi się tutaj Waller i zacznie bredzić coś o patriotyzmie, o tym jak jest ważna, czy o opodatkowaniu superbohaterów, i zrobi się w opór smutno. Chyba ktoś tam coś mówił na komunikatorze, ale jako że u niego dźwięki rozmywają się przy prędkości powyżej 1 Macha, tako trzeba sprawdzić samemu o co biega. THEMYSCIRA/GDZIEŚ NAD ATLANTYKIEM Lobo może i zostawi sobie odebranie reszty zapłaty na potem, ale klientka koniecznie chciała potwierdzenia zapojawienia się na wyspie i zrobienia dymu, więc pora na wybór kontaktu... hmm... "abonent czasowo niedostępny". Pewnie nie ma chwilowo odpowiedniego zasięgu do rozmów telefonicznych; w końcu poprzednie rozmowy z nią brzmiały jakby siedziała gdzieś pod ziemią, w jakiejś jaskini. Pewnie jest amazonką archeologiem, czy coś. To może wiadomość tekstowa? Hmm... trzy minuty minęły i nie ma raportu doręczenia. No to e-mail, bo pewnie nie zna się na smartfonach, a komputer to jak maszyna do pisania z ekranem, co by pasowało do jej domniemanego profilu i pewnie wyskoczy jej powiadomienie, a wtedy będzie kontakt. He, he, tak, to będzie to. Hmm... tak bardzo hmm... "podany adres nie istnieje"... Czy Lobo właśnie coś myślał o byciu kiwanym? GOTHAM Ciekawe jak wielki będzie kac etyczno-moralny Hala Jordana gdy wreszcie wybudzi się z indukowanej furii? Bo po jego pasji na przedmieściach zostało mnóstwo gruzu i rumowisk, pod którym mogą wciąż być ludzie. Chociaż, znając jego wcześniejszą historię, to pewnie będzie zlewka. Do tego ma niezłe szychy za plecami, które mają wywalone nawet na ziemską społeczność superbohaterów, czy fakt że ich wybraniec sprzedał im porządny oklep swojego czasu, mówiąc że tak na serio to nic się nie stało. Więc pora dalej szaleć. Zabawę jednak przerywa przybycie kobiety w złoconej chalcedońskiej zbroi, czarnych włosach i zaciętej minie, uzbrojonej w długą włócznię. - Wstrzymaj się, Green Lantern! Co za obłęd owładnął twym umysłem? - Wonder Woman potrząsnęła pilotem, próbując przywrócić go do pionu. Wpieniony typ jednak tylko mocniej zacisnął zęby i wjechał w nią bez łoju naprędce stworzoną lokomotywą. - Hej, kiedy zdążyłaś się przebrać? - to Kyle Rayner. Skrzywił się kiedy "WuWuO" dostała wehikułem, który wbił ją głęboko w grunt. Chyba zostanie ślad. - Stary, czy ciebie już do szczętu porobiło? Zaraz ci sprz... - Kyle, zwróć się ku poszkodowanym i postronnym! Hal jest mój! - najpierw rzuciła w niego włócznią dla zmyłki (ale nie dokładnie w niego!), a zaraz potem złotym arkanem od Hestii, by schwytać i uspokoić swego towarzysza walki. Cokolwiek, pomyślał drugi (Jordan jest tym pierwszym) GL, zabierając się do przeczesywania zawalisk i asyście służbom porządkowym (tzn. tym które nie zdołały otrzymać L4 od pana doktora Psycho Pirate). METROPOLIS Co jak co, ale nawet Batman nie da rady zbyt długo utrzymać morderczego tempa walki narzuconego przez Cheetah, jak wskazują krwawe ślady na jego ciele. To zderzenie człowieka w szczytowej formie dzięki treningom z potężną magią bogów. Następne uderzenie kocicy o mało co nie skróciło go o głowę, ale następne na bank to zrobi... no chyba, że jakaś latająca peleryna zapoda jej strzała z piąchy prosto w nos. Cios był tak nagły, że pani z ogonem obróciła osi się parę razy wokół własnej zanim złapała się ulicznej latarni lecąc w powietrzu, lądując na bruku z obitym łbem. - Och, przepraszam! Nie chciałam tak mocno! Boli cię teraz? Gdzie mam pocałować? - Mary Marvel zbliżyła się do przeciwniczki, która w zamian za to rozerwała jej krtań pazurami. Nowo przybyła złapała się za gardło, jucha kapała jej przez palce, ale dzięki mistycznej aurze zachowała życie... bo już nie ma ani śladu po krytycznej ranie. - Co??? - to jedyny komentarz skonfundowanej przestępczyni. - Powinnam cię sprać na kwaśne jabłko za to! Co jeśli rozszarpałabyś gardło miłemu panu Batmanowi?! - wrzasnęła, po czym w jej dłoniach zmaterializowała się dziwna, pulsująca kolorami roślinka. Momentalnie, na jej widok Cheetah zaczęła się ślinić i mruczeć, żeby następnie tarzać się na plecach. - Kocimiętka na sterydach, hi, hi - zachichotała, rzucając kwiatek w stronę oszołomionej "kotki" wiedzionej prymitywnymi instynktami. No, to teraz pora, by Mroczny Rycerz pokazał klasę i zneutralizował kolesia z wehikułem czasu, bo inaczej zrobi to za niego fruwająca, magiczna nastolatka, ciesząca japę do wszystkiego. To może źle wyglądać, wiecie reputacja, te sprawy... Booster Gold, Blue Beetle, czy Maxwell Lord już zawsze będą do tego wracać w każdej utarczce słownej, jeśli tylko się dowiedzą. Na bank. STAR CITY/GOTHAM - Nie, czeka... - nie zdążyła dokończyć, gdyż w momencie grunt zniknął jej spod nóg, a ona sama została zagłuszona podmuchami wiatrów. Superman jest świadom iż Poison Ivy nie jest w pełni "ziemianką", czy nawet człowiekiem, więc wytrzyma prędkość większą niż dopuszczalna dla zwykłych śmiertelników, a to oznacza nadbieg. Dwie minuty później, wylądował na głównym placu Arkham Asylum, stawiając towarzyszkę lotu obok siebie. Jej rozczochrana fryzura, oczy pełne łez, i drgające kolana wskazują że przeżycie odcisnęło na niej niezatarte piętno. - Dzień dobry, panie Superman! Dziękujemy, że zwrócił nam pan naszą pacjentkę... będą już 72 godziny od kiedy Pamela nie wzięła swoich specjalnych leków - jakiś "Dr Eccir" w laboratoryjnym kitlu i jego zgraja rosłych pielęgniarzy o łysych głowach wyrosła jak spod ziemi. - Nie! Tylko nie te leki!!! - zaprotestowała pacjentka, ale to i tak nie ma znaczenia, gdyż zaraz potem znalazła się przykuta do szpitalnego łóżka i zabezpieczona pasami. No i zapodano jej leki. Te specjalne, wprost ze strzykawki. Po nich poczuje się lepiej, a przynajmniej nie będzie rozrabiać. O! Już zaczęło działać. - Nie będę wnikał w metody obchodzenia się z pacjentami. Czy wszystko jest pod kontrolą, panie doktorze? - zapytał superbohater, trochę zaniepokojony sprzętem. Zanotował w myślach, aby zapytać Batmana o sposoby funkcjonowania placówki w "jego" mieście. - Oczywiście! Może pan już lecieć robić swoje, my zajmiemy się tutaj wszystkim. Miłego dnia! - po czym cała ekipa zniknęła wewnątrz spowitego mgłą budynku. Co dalej? Może pora przejrzeć wiadomości na komunikatorze JL (jego chyba jest w trybie cichym, czy coś) albo zrobić nasłuch w celu znalezienia sobie roboty. Zawsze też można wrócić do redakcji "Daily Planet" albo do Watchtower. Czy może zrobić sobie maleńką przerwę? Ostatnio edytowane przez Czudak : 06-01-2019 o 13:00. |
15-01-2019, 14:46 | #8 |
Reputacja: 1 | CENTRAL CITY/BELLE REVE Sprawa odhaczona, wizyta u Oliviera przeciągnęła się, dobrze że wrócił na czas. Zatrzymał się i sprawdził komunikator… wyglądało, że chyba sobie radzą sami. Nie miał żadnych bezpośrednich wezwań. Powinien wpaść do domu, nie był tam już… w myślach policzył. Stanowczo zbyt długo. W razie czego wezwą go, przecież zdąży na czas. Wystartował do domu. GDZIEŚ NAD ATLANTYKIEM/THEMYSCIRA Ostatni czarnian dopalił spokojnie cygaro, po czym wypluwszy peta uśmiechnął się szeroko. - Kurdebele, ta laska mnie wyruchała - uśmiech stał się jeszcze szerszy. Teraz może ją znaleźć i zabić. Ten dzień zaczynał się robić coraz lepszy. Hyppolita wróciła do swojej komnaty pod wieczór, dopiero gdy ogarnęła bajzel po ataku. Ciężki dzień się skończył i może… - Kurdebele, królowo złota, strasznie cienki masz tu barek. Nie, nie skończył się. Lobo siedział na krześle bujając się na jego tylnych nogach z nogami na stole i pociągając z pucharu. - Zaszły pewne okoliczności, byłaś ciekawa kto mnie wynajął… - A co z klauzulą poufności? - zapytała królowa amazonek biorąc się pod boki. - To już przeszłość, pewne okoliczności wymuszają zmianę podejścia… - zrobił nieokreślony ruch dłonią trzymającą cygaro. - Zrobiła cię w chuja? - Wolę określenie “nie dopełniła ustaleń kontraktu”…, ile zapłacisz za jej łeb na tej złotej tacy? - wskazał na leżącą tacę na stoliku obok. WATCHTOWER Włócznia śmignęła kilka metrów od Hala. Ten nawet nie marnował czasu by ją odbijać. Właśnie brał zamach potężnym zielonym młotem, gdy betonowy słup ścięty włócznią amazonki rąbnął go w plecy. Zielona osłona pochłania się ciosu, ale to sprawiło, iż zerknął w tył szukając nowego agresora. Złote lasso owinęło się wokół jego szyi, szarpnięty wylądował na ziemi. WW wskoczyła mu na plecy dociskając kolanem. - Uspokój się Hal, natychmiast. Zielona moc otaczająca Green Lanterna wyparowała. - Co… gdzie jestem?… - wychrypiał przez zaciśnięte gardło. W końcu mógł jasno myśleć. - Psycho pirat! Muszę… - Nie w tym stanie - osadziła go Wonder Woman - Wysłałam tam Kyle’a. METROPOLIS Batman wstał, odrzucił płaszcz na ramię i ruszył w kierunku Chronosa. Z przybornika za pasem jedną ręką wyjął granat gazowy, drugą zapalający. Wiedział, że pole ochronne Chronosa rozłoży gaz, tyle, że rozłoży go na frakcje łatwopalne. Gazowiec z cichym pyknięciem eksplodował koło Chronosa, zapalający sekundę potem, akurat w momencie, gdy produkty rozpadu gazu otoczyły bandziora. Eksplozja rzuciła zbirem o radiowóz. Już nie wstał… - Dobra robota - pochwalił Mary. - Ale powinnaś bardziej na siebie uważać. Tylko ważne względy taktyczne są usprawiedliwieniem dla pozwolenia na zranienie się. Wszak oczywistym było, że ona ich nie miała, nie to co Mroczny rycerz mający plan na każdą okazję. STAR CITY/GOTHAM Superman chwilę patrzył jak zabierają Ivy. Trochę dziwni ci ludzie, ale i miejsce dziwaczne. Musiał się zbierać, powinien dziś oddać artykuł. A trzeba było go jeszcze wygładzić. Miał już wystartować kierując się na Metropolis, ale zerknął przez ramię na budynek używając rentgenowskiego wzroku. Poison Ivy może i była przestępcą, ale zasługiwała na porządne traktowanie. Wolał się co do tego upewnić. |
20-01-2019, 14:37 | #9 |
Reputacja: 1 | THEMISCYRA - Interesująca propozycja - rzekła, wyciągając z prywatnej skrzyni małą sakiewkę. - Tu masz zaliczkę w czerwonych diamentach które kiedyś dostałam od Herkulesa jako dowód "miłości". Niestety, ta się wypaliła, więc może przydadzą się komuś równie narwanemu jak on. Resztę otrzymasz po faktycznym przyniesieniu mi jej głowy. Wyciągnęła kałamarz i kawałek pergaminu, pisząc coś na nim, po czym podała mięśniakowi. Na samej górze, podkreślone: "NIE MÓW TEGO IMIENIA NA GŁOS, JEŚLI TO PRAWDA, BO DZIĘKI TEMU BĘDZIE MOGŁA PODSŁUCHAĆ NASZĄ ROZMOWĘ ZA SPRAWĄ DARU HEKATE!!!" A pod dołem: "Coś mi mówi, że ta kobieta ma na imię Circe albo podobnie, albo przedstawia się jako "Pani C", czyż nie?". - Jeśli jako "Pani C", to jest to z pewnością też ona, bowiem w swojej megalomanii nie potrafiłaby wszystkim chociaż nie zasugerować że to była jej osoba - zdejmując wreszcie hełm, zmrużyła oczy. - Jeśli dobrze pamiętam, Batman mówił, że potrafisz wywęszyć swój cel z prawie dowolnej odległości, jeśli masz coś na czym pozostawił swój zapach. Mam szal od naszej "Pani C", a do tego wiem gdzie mieszka... ale muszę cię ostrzec, że jej nie da się tak po prostu zabić albo zniewolić. Jeśli byłoby to tak łatwe, dokonałabym tego dawno temu sama, albo z pomocą mojej córki, lub nawet Justice League. Jej czary są przepotężne, a samą siłą woli może przekształcać się w kogo i co chce... - Ale może właśnie tutaj potrzeba kogoś takiego jak ty? Kogoś niekonwencjonalnego, i bez oczywistego bagażu "rycerskości"? Słuchaj uważnie... GOTHAM (OKOLICE RATUSZA) Pierścień Kyle Raynera zabrzęczał cicho, zalany falą świeżutkich informacji. Nareszcie! Hal się uspokoił, a jego szmaragdowa broń udostępniła wiedzę, kto tak emocjonalnie poturbował jej właściciela. Otwarł gębę w osłupieniu. Co? Psycho Pirate? Przecież to waga super lekka; nawet Captain Boomerang jest większym wyzwaniem z tymi jego śmiesznymi rzutkami?! "Jesteś tak przepełniony chęcią odwetu, jak nigdy dotąd!"??? Te słowa i jakaś wchłonięta moc maski wystarczyła, aby Jordan zaczął świrować? O cholera, ale będzie z tego polew później, Kilowog i Gardner chyba obsrają porty na zielono. Szybko ustalając ze strażakami i policjantami, czy jego pomoc jest dalej potrzebna, wyszło że resztę sobie ogarną i żeby leciał sprzedać klapsa na dziąsło temu kto jest za to wszystko odpowiedzialny. Ustawiając pole siłowe wokół siebie na takie a la weneckie pod względem przepuszczanego światła, żeby zdezorientować psychofrajera, podniósł właz i wleciał do kanałów pod Gotham. Tylko moment zajął mu lot do miejsca wprost pod ratuszem; dzięki temu uniknął konfrontacji z całym tabunem opętanymi szaleństwem i losowością ludzi. Nie wszyscy GL znają tę sztuczkę, ale on tak: można "wsączyć" się w stałą strukturę atomową, taką jak ściana z cegły, dzięki tylko samej sile woli i technologicznemu wsparciu pierścienia. Bujanie się z Flashem i podglądanie laseczek w przebieralni ma swoje zastosowanie także poza Watchtower, he, he. Krótkie skupienie i już wtapiał się w podłogę ratusza, powoli przesuwając się ku górze, tak aby jak najwięcej niego było w materii budynku. Wychylając głowę ze ściany głównej auli, spostrzegł niezły bajzel dziejący się w środku. Na szczęście wszyscy byli pochłonięci byciem marionetkami dla samozwańczego cesarza przechadzającego się po okolicy w lektyce dźwiganej przez czwórkę biedaków. Pamiętając jak Hal dał się zaskoczyć, Kyle nie powtórzył błędu i nie poinformował o swojej obecności, a tylko wyszedł ze elewacji na tyle, aby wycelować ze swojej "odznaki" na palcu. Jedna myśl i piłka golfowa z czystej, zielonej energii uderzyła winowajcę w głowę, wysyłając go w objęcia nieprzytomności. Jeszcze tylko urwał parę elementów podłogi, formując kulę i wsadzając tam przestępcę, zapieczętował ją. Bez wpływu Psycho Pirate wszyscy pod wpływem manipulacji emocjonalnej wreszcie się ocknęli. Łatwizna! No, Batman będzie miał kupę sprzątania, ale to już jego problem. Pora wracać do Diany i Hala. *** - Hej, Diana, całkiem ci nieźle w tej zbroi. Wszystko się błyszczy i naprawdę fajowy jest ten płaszcz. Zdecydowanie powinnaś to nosić częściej. Nie żebym miał coś przeciwko twojemu jednoczęściowemu stroju kąpielowemu, który nazywasz ubraniem, ale... urghhh! - Hal jęknął dociśnięty kolanem. - Czy twoja głowa wciąż jest spowita jadem meduzowej maski? - zapytała groźnie, naprężając lasso wokół szyi. - N-Nie! Cholera, ja tylko chciałem zapytać, czy wreszcie zejdziesz ze mnie, bo się ludzie gapią?! Gapią się. I nagrywają. Niektórzy po cichu liczą na coś więcej, np. jakieś zapasy, a niektórzy głośno skandują: "Gorzko! Gorzko!". METROPOLIS Oczy Mary wypełniły się gwiazdami. Zaczęła podskakiwać w miejscu, a z jej postaci sypał się gwiezdny pył w rytm każdego podrygu. - Pan Batman mnie pochwalił! Pan Batman mnie pochwalił! Pan Batman mnie pochwalił! Aaaaa!!! - krzyczała tak z pół minuty, zanim się trochę uspokoiła. Co jak co, ale aprobata od samego Mrocznego Rycerza zdarza się tak rzadko, że teraz może ją nosić jak odznakę... i będzie! Billy i Kara pękną z zazdrości! Uch... oddychaj powoli, pomyślała. - Dziękuję bardzo. To teraz musimy ich przesłuchać, prawda? Mogę być złym gliną? Proszę? Proszę? Proszę? Mam nawet Cheetah na łańcuchu, o! - w mgnieniu oka kociczka znalazła się w grubych, stalowych pętach, z kocimiętką wciśniętą w gębę. - Bardzo ładnie proszę? Chyba lepiej będzie jak zajmą się tym specjaliści. Chociaż pozostaje pytanie co tych dwoje kryminalistów robiło na gościnnych występach w Metropolis, domu Supermana? GOTHAM (ARKHAM ASYLUM) Hmm, nic chyba dziwnego się tutaj nie dzieje. Pielęgniarze i doktorzy wyglądają na trochę za bardzo nadgorliwych, ale nie dziwota, bo mają do czynienia z mordercami, psycholami i podobnym elementem społeczeństwa, które nie generuje sympatii i współczucia w innych. Do tego większość tutaj to recydywa bez szans na powrót do normalności, więc nie mam sensu bawić się z nimi w kurtuazję, której i tak nie uznają, ani na nią nie zasługują. Tak, patrząc zbyt długo w otchłań Arkham, ona zwróciła swój wzrok na jej pracowników, ale nie zdołała zniszczyć, a co najwyżej nadłupać. Nie, wszystko w porządku. Np. Solomon Grundy leży w bezruchu w wielkim sarkofagu, Zsasz coś tam bełkocze o "nacięciach", a Poison Ivy płytko oddycha patrząc w przerażeniu na doktora Eccira, który mówi jej, że przysłużyła się jego planowi... zaraz... Ostatnio edytowane przez Czudak : 07-02-2019 o 12:20. |
31-01-2019, 16:51 | #10 |
Reputacja: 1 | THEMISCYRA Ważniak zajrzał do woreczka, po czym wysypał zawartość na dłoń. Usatysfakcjonowany wsypał z powrotem. - Chyba się dogadamy, królowo złota - wyszczerzył się w uśmiechu - Taa, gadała coś o dyskrecji i kazała się nazywać panią C. Wziął szal i przewiesił sobie przez kark, a potem zarzucił jeden koniec na plecy, jak piloci samolotów za dawnych czasów. - Traktuj ją jak zmarłą - dopił wino z dzbana i odstawił go na stół z rozmachem. - Kurde bele, my tu gadu gadu, a tam zwłoki jeszcze nie zaczęły stygnąć. Czas do roboty. Ruszył w kierunku tarasu gdzie zaparkował. Zatrzymał się na chwilę i wyjmując cygaro z ust chciał o coś zapytać, ale zrezygnował. Wsadził cygaro z powrotem i mruknąwszy pod nosem: - No - ruszył z ponownie do motoru. W końcu to nie jego sprawa dlaczego Hipolita chciała głowy kogoś, kto przysłał go w zasadzie na ratunek. Ważne, że płaciła. GOTHAM (OKOLICE RATUSZA) Chwilę później stali już metr od siebie, Hal poprawiał rękawice jakby nic się nie stało, a Diana lepiej układała linę przy pasie. - Co tam się stało? - zapytała Wonder Woman. - Szkolny błąd, zbyt wielka pewność siebie. Wracajmy do Watchtower, Kyle już się uporał z problemem. METROPOLIS Mroczny rycerz potarł nasadę nosa kciukiem i palcem wskazującym. Ten dzień już był nieudany, co mogło pójść gorzej? - Dobrze Mary. Możesz zadać im po jednym pytaniu - powiedział. Bo przecież co mogło pójść nie tak? Prawda? GOTHAM (ARKHAM ASYLUM) Gotowy do odlotu Superman zamarł. Zdecydowanie było tu coś nie tak. Musiał sprawdzić co. W cywilnych ciuchach by kucnął i udał, że zawiązuje buta. Niestety był służbowo. Nie dało się nie zauważyć, że zwleka z odlotem. Połączył się z Zatanną, która akurat była na warcie. - Możesz namierzyć Batmana i spytać go czy zna doktora Eccira z Argham? Być może to tylko zawracanie głowy, ale coś mi tu nie pasuje - wciąż obserwował doktora i Ivy. Nastawił też ucha. |
| |