Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2019, 20:25   #21
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Chyba źle go zrozumiała. Próbowała sobie to wszystko poukładać w głowie. Wiedziała więcej niż on wiedział, że wie. Dlaczego spanikowała? Dym w redakcji? Przecież już nie raz się to zdarzało. Ale zakaz dzwonienia do niej, plus jego nerwowa reakcja po rozmowie z kimś, jakoś dziwnie zbiegły się w jedną całość i pozbawiły przez krótką chwilę zdolności logicznego myślenia. Ewidentnie chodziło o namierzanie. Dlaczego pomyślała, że będzie potrzebował jakiegoś innego sposobu, by skontaktować się ze światem? Przecież sam nie wyjął baterii ani nie utopił komórki w chrzcielnicy. To chyba jednak pytanie o Mariusza przyczyniło się do jej irracjonalnego zachowania najbardziej.
Wsiadła do samochodu jak automat i zaczęła zastanawiać się co mu odpowiedzieć. Czy wiedział już wcześniej, że skłamała, czy może dobrą nowinę przyniosła mu ta ostania rozmowa? Nie, nie mógł wiedzieć, bo wtedy nie pytałby o Mariusza. W takim razie... właśnie się o tym dowiedział.
Jakim cudem doniesiono mu, że nie jest tym za kogo się podaje, skoro o jej wizycie w Szczyrzycu wiedziała tylko ona?

- Dlaczego nie mam wyjścia? - zapytała nagle, przytłoczona burzą w jej mózgu. Spojrzał na nią tak, jakby pytała o to dlaczego musi oddychać. - Mariusz to mój szef. I nie powiem nic więcej, zanim mi nie wyjaśnisz... wyjaśni pan... do cholery to w końcu jesteśmy na ty czy pan pani? Chcę wiedzieć o co chodzi, bo inaczej wysiądę w biegu, albo zadzwonię po pomoc! – sięgnęła po komórkę.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 01-02-2019, 20:43   #22
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Nie zwalniał, bo się spieszył. Wiedział, że i tak nie wysiądzie w biegu. Gdyby miała taki zamiar nie wsiadła by ponownie do samochodu.
- Okłamałaś mnie Ido! Drążysz tematy, których nie powinnaś, tak przekazał mi anonimowy rozmówca, prawdopodobnie sprawca wypadku, który od teraz możemy nazywać morderstwem. - Nie widział jej wyrazu twarzy, bo patrzył na drogę. - Jest ich kilku, być może to jakaś organizacja, której nadepnęliśmy na odcisk. Póki co, nie wiem nic, poza tym, że również cię okłamałem w kwestii mojej profesji. Jestem detektywem, szukam czegoś, choć do końca nie jestem jeszcze pewny czego. Popełniłem błąd, bo zamiast zająć się spokojnie sprawą, gapiłem się na Twoje nogi. Powinienem mieć wyrzuty, że wciągnąłem cię w coś niebezpiecznego, lecz po krótkiej analizie stwierdzam, że nie jesteś tutaj przypadkiem. - Zwolnił, zatrzymał się i włączył światła awaryjne. - Teraz możesz wysiąść lub jechać dalej ze mną. Jeśli wybierzesz to drugie zastanowimy się wspólnie, co zrobić. Jeśli pierwsza opcja weźmie górę będę musiał się zastanowić, co dalej. Grożono ci dzwoniąc do mnie. Mam cię pilnować i na logikę wierzę, że jeśli zastosujemy się do ich instrukcji przez najbliższą godzinę, zanim się z nami nie skontaktują, jesteśmy bezpieczni. Jeśli będą chcieli coś zrobić załatwią nas bez mrugnięcia okiem.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 01-02-2019 o 20:46.
Athos jest offline  
Stary 01-02-2019, 21:45   #23
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Już po drugim zdaniu jej palce rozwarły się, upuszczając telefon, a ręka opadła bezwładnie na siedzenie. Słowa docierały z opóźnieniem, jakby tarcza niedowierzania nie chciała ich przepuścić. To nie mogło być prawdą, nie mogła mieć aż takiego pecha. Słuchała go, i po raz pierwszy od dawna, jej serce załomotało nie wskutek zauroczenia czy zakochania, a najzwyczajniejszego strachu. Kret w redakcji? Wiedział tylko Mariusz, bo przecież musiała mieć jego zgodę na nierutynowe działania. Kiedyś myślała, ze to będzie taki fajny dreszczyk emocji. Teraz poczuła prawdziwą naturę tych dreszczy. Wahała się przez dłuższą chwilę. Wiedziała, że właśnie żegna się z super tematem i awansem. Nie będzie Grand Press... Wybacz Andrzeju, chyba nie byłam jeszcze gotowa.

-Szczerość za szczerość. Tak, nie jestem tu przez przypadek. Nazywasz się Wiktor Rudzki i spotkałeś się Łysym i Dziadkiem. Tak, nie jestem korektorką. Miałam napisać o sprawie przemytu antyków. - powiedziała jednym tchem i w końcu spojrzała na niego. - Możesz już przyspieszyć, nie wysiadam. - Próbowała dopatrzeć się jakiejkolwiek reakcji, wyczytać z jego twarzy, co myślał. Dostrzegła tylko szybkie skinienie głową. Nacisnął na gaz i ruszyli szybko przed siebie. Nagle dotarło do niej coś jeszcze. Niespokojny błysk rozświetlił jej kłębiące się myśli.

- A co z dziewczynami? One nie mają o niczym pojęcia! Ostrzec je?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 01-02-2019, 21:51   #24
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
- Wstrzymajmy się z nerwowymi ruchami. Spanikują i nic dobrego z tego nie wyniknie. Myślę, że czegoś więcej dowiemy się na miejscu. Teraz każdy ruch nie zależy od nas tylko od nich. Jeśli Twoje koleżanki są tutaj przypadkiem nic im nie grozi, zawodowców nie interesują płotki...

Kwadrans później.

Dwa radiowozy - to pierwsze rzuciło się w oczy. Policjant sterujący ruchem stanowił kolejny obraz. Dalszy laweta - wyciągająca na lince holowniczej mocno poobijaną beemkę, a obok kilku sanitariuszy i zakryte nosze. Kawałek dalej jakiś młody strażak palący papierosa przyglądał się całej akcji. Na zakręcie, gdzie zazwyczaj nie działo się zbyt wiele, teraz panował ruch większy niż w markecie w niedzielę handlową. Wiktor zatrzymał samochód i wysiadł:
- Pójdziesz ze mną? Tylko nie dziw się, jak spróbuję coś wydobyć od miejscowej władzy.
Nie uszli zbyt daleko, gdy dostrzegli starszego policjanta, którego gestykulacja wskazywała na to, że jest tutaj najważniejszy, przynajmniej takie stwarzał wrażenie. Widok ich wywołał dodatkowe emocje w tym słusznych rozmiarów mężczyźnie. Ten ze sporą nadwagą funkcjonariusz podążał z nadzwyczajną, zważywszy na swoją posturę, szybkością w ich stronę. Towarzyszył mu wyjątkowo chudy policjant, co nadawało sporego komizmu sytuacji, nawet w tak nieprzyjaznych okolicznościach. Widząc to Wiktor się zawahał lecz było już za późno. Miał nadzieję, że Ida dobrze wpasuje się w rolę.
- Witam Pana komisarza, starszy sierżant Wacław Podrożny, szybko Pan się uwinął. Wiem, w Krakowie tak działacie. Nie to co tutaj, na prowincji - wysapał na przywitanie dowódca akcji. Młodszy mundurowy, który spoglądał zza pleców grubasa wydukał coś pospiesznie.
- Ruch tu mamy nadzwyczajny, no bo i okoliczności niezwykłe w rzeczy samej. - Mówił głosem, który trącił naleciałościami z okolic, ale widać było, że się stara.- Akcja jak się patrzy, ale zabezpieczylimy wszystko. Wasi koledzy z Krakowa już się zbierają, mają przysłać techników, aby pozbierali ślady. Tak nakazali – odwrócił się i wskazał ręką na ciemny zarys insygnii. - O taaammm!
Wiktor spojrzał we wskazanym przez policjanta kierunku. Nie dalej jak dwieście metrów dostrzegł mężczyznę, który zanim wsiadł do samochodu pomachał zdziwionemu detektywowi i jeszcze bardziej zdziwionej Idzie ręką. Przez chwilę Wiktor zastanawiał się, czy nie pobiec w stronę samochodu, lecz na całe szczęście szybko zdał sobie sprawę, że to głupi pomysł. Wiedział też, że nie warto było ścigać ich samochodem. Jeśli to, co mówił grubas było prawdą nie miał szans dogonić „kolegów z branży”. Skupił się więc bardziej nad zrozumieniem sensu słów Wacława. Czyżby ktoś wciągnął ich w dziwną grę, dodatkowo szczegółowo nakreślając role. Policja? Tylko po co?
- Mówili coś jeszcze? - zapytał.
- Nie! Tylko, że majlem wyślą wszystko. Mówiłem ci Młody, że teraz my są zautomatyzowani, nie to co za komuchów. Akcja też jak z amerykańskiego filmu! Podobno to Wasi,- zawahał się przez chwilę – znaczy się nasi, byli – plątał się, więc aby to zakryć postanowił opieprzyć chudego: - Mówiłem ci Jacek, ucz się gamoniu jeden języków. To i na szkolenie poślemy i kariera w Krakowie zrobisz! Pan komisarz będzie już pewnie inspektorem, to... - patrzył niezdecydowany czy się nie zagalopował. Odwrócił się do młodego policjant i sięgnął po sprawdzony sposób: - Na co głupi się patrzysz, jak rozmowy prowadzimy zawodowe, leć po teczkę, co to zostawili dla komisarza i pani aspirant. Teraz uwagę gaduły przykuła towarzysząca Wiktorowi kobieta.
- Oooo, przez tego młokosa, to o kulturze zapomniałem, Wacław, Podrożny Wacław jestem! - sięgnął po rękę zdziwionej Idy i pocałował. - Coraz ładniejsze Panie pracują w policji. Ale to w mieście, to w Krakowie! Pani aspirant musi być tam jak ten kwiat róży, co to ten książe ją szukał. - dowódca miejscowego posterunku był dumny, że i w roli poety radzi sobie niezgorzej.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 01-02-2019 o 21:59.
Athos jest offline  
Stary 02-02-2019, 18:56   #25
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Oczywiście, że chciała z nim iść. Po tym wszystkim miałaby tu stać i zachowywać się jak przestraszona dziunia?
Trafili w sam środek policyjnej akcji. Widziała wiele takich w filmach, znała z opowieści kolegów, kilka razy była nawet dość blisko taśmy zabezpieczającej, ale nigdy tak blisko. Była w szoku, że nikt ich nie zatrzymywał, ale w końcu widok zbliżającego się do nich starszego policjanta stłumił narastający obraz niedorzeczności sytuacji. Niestety to, co mówił i im pokazał, sprawiło, że znowu poczuła ten dziwny ucisk w gardle i przyspieszony rytm serca. Patrzyła jak oniemiała na machającego do nich faceta z opla. W jak cholernie misternie utkany plan ona... oni się wpakowali? Z oddali zaczęły do niej docierać słowa Wacława, który od razu wydał jej się jak wyjęty z filmu „U Pana Boga za piecem”. Tylko to nie były te rejony Polski, a poza tym, mogła tylko marzyć, żeby to był film.
Nie zdążyła zareagować gdy starszy „nie starszy” sierżant chwycił jej rękę i mlaśnięciem zostawił na niej ślad swej właśnie odnalezionej kultury.
- Trzeba tylko pamiętać, że czasem kwiat może zwiędnąć, zanim zostanie odnaleziony. - Nie miała pojęcia dlaczego skomentowała jego wysiłki komplementowania. Szybko ugryzła się w język. Tylko tego brakowało, żeby się rozochocił i zaczął chwalić swoim kunsztem literackim.
Na szczęście zagrażającemu jej potokowi słów przyszedł w sukurs młody Jacek, co to języków uczyć się nie chciał. Podał im przesyłkę. Spojrzeli na siebie przez sekundę tym samym zdziwionym wzrokiem. Teczka okazała się walizką.
- Proszę bardzo. A zawartość można u nas na posterunku przejrzeć, zapraszam. - król konwersacji, nawet nie dopuścił do siebie możliwości, że odmówią. Szedł w kierunku radiowozu, nie oglądając się za siebie.
- No komedia. Farsa – pomyślała, cały czas mając nadzieję, że Wiktor coś wymyśli. Nie miała pojęcia jakie są procedury. Na szczęście Wiktor odgadł jej rozterki i przeszedł z pomocą.
- Najpierw ja się rozejrzę, a pani aspirant porobi zdjęcia i notatki do raportu. - Krzyknął w plecy Podrożnego i ruszył w stronę zakrytych noszy.
Wyjęła notes i komórkę z torebki i oddała się „pracy”. Wacław pokiwał tylko głową i usiadł ciężko na fotelu kierowcy radiowozu. Zrobiła kilka zdjęć i naskrobała coś w notatniku. W tym czasie Rudzki nonszalancko przeprowadzał czynności, które przecież tak dobrze znał z byłej pracy. Nagle zadzwonił jej telefon. Ze strachem spojrzała na wyświetlacz. Odetchnęła.
- Tak Anka, nie bardzo teraz mogę...
- Upewniam się, że wszystko w porządku – usłyszała chichot – i już nie przeszkadzam.
- Tak, jest super.
- To świetnie, my zbieramy się do domu. Powodzenia mała i nie rób nic, czego ja bym nie zrobiła.
- Jasne – wysiliła się na śmiech. - Zdzwonimy się jutro.
- No ja myślę, że opowiesz... Paa!!
Nacisnęła czerwoną słuchawkę i nagle znalazła wyjście z impasu.
- Komisarzu!!! - wydarła się tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, co mówi. - Wzywają nas do Krakowa! Jeśli już pan skończył...
- Pięć minut – rzucił Wiktor, a ona skorzystała z ogłoszonego alibi rejterady i ruszyła do radiowozu lokalnych służb.
- Niestety panie Wacławie, góra się piekli, musimy wracać. Milo było poznać, zapewne jeszcze nie jeden raz przyjdzie nam się spotkać.
Poczekała aż Powrożny wygramoli się z samochodu i znowu obślini jej rękę. Zabrała walizkę i z łomoczącym sercem ruszyła w stronę auta Wiktora.
Gdy tylko wsiedli, prześwidrował ją wzrokiem i zapytał:
- Kto dzwonił?
Nie znała go jeszcze. Nie wiedziała, czy to była złość, obawa czy niepewność.
- Anka. Skorzystałam z okazji, żeby uwiarygodnić nasze ulotnienie się. - Spojrzała niepewnie na niego – Coś nie tak?
- Wszystko ok – uśmiechnął się nieznacznie, przekręcając kluczyk. - Jedźmy.
Odjechali może kilka kilometrów, gdy nagle zwolnił i skręcił w polna drogę.
- Co jest? - wyrwało jej się.
Spojrzał na nią i sięgnął w kierunku jej kolan... po walizeczkę.
- Chcemy to przejrzeć, chyba nie myślałaś, że chodzi o coś innego?
Znowu to zrobił. Jego poczucie humoru doprowadzało ją do szału. Miłego szału, ale nie czas był na to.
- Cholera, ma zabezpieczenie. Potrzebny jest kod. - zezłościł się.
- To durne. Po co dawali nam coś, czego nie można otworzyć?
- Widocznie są pewni, że będziemy umieli ją otworzyć. Osiem cyfr. Jakiś pomysł?
- Nie mam pojęcia...
- Dobra, szkoda czasu, będziemy myśleć po drodze.
- Po drodze do?
- Twojego domu. Musisz zabrać rzeczy na kilka dni i …
- Co??
- Czy ty nie zrozumiałaś co powiedziałem? Grożą ci dziewczyno, nie możesz tam zostać przecież!
- I gdzie niby mam mieszkać?
- Coś wymyślimy, jesteś kreatywna, a ja przedsiębiorczy – zaśmiał się złowieszczo.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 02-02-2019, 19:41   #26
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Oksytania, 1796

Deszcz ciągle padał, lecz słońce zaczęło już się przebijać przez chmury, które tę walkę przegrały. Popatrzył w oblicze młodej dziewczyny. Wiedział, że nie pozostało mu wiele czasu. Musiał kontynuować swoją podróż. Byle dalej stąd, odciągnąć ich od tego miejsca.
Wyciągnął zawiniątko z tobołka. Podał go nieznajomej dziewczynie.
- Wierzysz w Boga? - zapytał. Kiedy dostrzegł, że skinęła mu głową wiedział, że musi zaryzykować. - Oddasz to potomkowi markiza, dobrze? Znajdziesz go? Tylko jemu! - czuł, że uczynił wszystko, co w jego mocy. Nie mam już więcej czasu. Bóg z Tobą moje dziecko.
Ruszył powoli, wiedział, że go dopadną. Miał nadzieję, że daleko stąd. Teraz rozpoczął się jego wyścig z czasem. Pozostało jeszcze jedno. Wiedział, że życia nie może sobie odebrać, to nie mieściło się w jego głowie. Z drugiej zaś strony, zdał sobie sprawę, że posuną się bardzo daleko w tym co zamierzają. Ból wytrzyma, tylko czy przypadkowo nie wyda dziewczyny, pozostało mu jedno.
*
Od kilku godzin zajmowali się nim wnikliwie. Kiedy zorientowali się, że nic im nie powie, złość wzięła górę. - Nie powie, to napisze! To klecha, jest piśmienny! - jeden z oprawców zachowywał trzeźwość umysłu. Ksawery wiedział jednak, że go nie złamią. Nie teraz, kiedy czuł, że jest już blisko Chrystusowych Bram. Czuł, że życie uchodzi z niego coraz szybciej. Tortury przyspieszały śmierć, ale on na nią był już obojętny. Umierając połączył się z Bogiem. Nie mógł mówić, więc tylko w myślach wyszeptał: wybacz im Boże, tak jak ja im wybaczam.
*
Dziewczyna stała i patrzyła za oddalającym się mężczyzną. W ręku jej spoczywało zawiniątko.
Jeśli zdecydowałaby się zobaczyć, po co ten obcy, pewnie pochodzący z dalekiego kraju człowiek, przebył tak długą drogę zdziwiłaby się niezmiernie. Była to bowiem tylko krótka wiadomość i szereg liczb, które póki co, nic jej nie mówiłyby.

Demande ta mère qui j'étais, un enfant.
J'ai aussi connu ton grand-père,
Mon Rêve va se réaliser, je ne sais pas?
Qui va attendre, probablement seulement Dieu!
Trouvez le numéro et elle sera la clé.
L'année est énorme.

(4:1:1), 31 juillet 1784
(2:16:7)
(3:1:10)
(3:10:14)
(3:10:11)
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 02-02-2019 o 19:55.
Athos jest offline  
Stary 07-02-2019, 22:28   #27
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Oksytania, 1796
Ze zmoczonych i potarganych wiatrem włosów, znacząc brzydkimi wzorkami sukienkę, spływały powoli krople deszczu. Nie zwracała na to uwagi, wnikliwie wpatrując się w otrzymaną wiadomość. Próbowała coś z niej zrozumieć. Uważnie wczytywała się w każde zdanie.

Zapytaj matki kim byłem, dziecko
Znałem także twojego dziadka
Moje marzenie się spełni, nie wiem?
Kto zaczeka, prawdopodobnie tylko Bóg
Znajdź numer... i ona ... będzie kluczem … Znajdź liczbę i ona będzie kluczem
– poprawiła się.
Rok jest ogromny – tego ostatniego nijak nie potrafiła rozszyfrować. Może chodziło o „longue” - długi? - zastanawiała się.

Jedno wydało jej się oczywiste : Pisał to ktoś, kto znał pewnie tylko trochę słów i zwrotów francuskich. Tłumaczył po prostu to, co chciał powiedzieć w swoim języku. Słowo do słowa. Nie te konstrukcje, nie te rodzajniki. List roił się od błędów i z pewnością nie pisał go rodowity Francuz. W dodatku te dwa słowa pogubione : marzenie i rok... Cóż to mogło oznaczać. A te cyfry na dole? Czy to wśród nich należało szukać klucza? Nie! Nie możesz mnie tym obarczać! - Żałowała teraz, że miast pobiec za nim i oddać mu zawiniątko, stała i patrzyła oniemiała, pozwalając mu odejść. Teraz było już za późno. Była jeszcze jedna rzecz, która krążyła z tyłu jej głowy, wwiercając się z coraz większym impetem w myśli : adresat wiadomości. Była pewna, że nazwiska markiza nie słyszała po raz pierwszy. Matki nie mogła już zapytać, ale babci tak.
***
Anne-Olympe Mouisset leżała na swym posłaniu i jak zwykle odmawiała różaniec. Od roku, zmożona jakąś dziwną niemocą nóg, nie opuszczała pokoju ni łóżka. Z dnia na dzień słabła coraz bardziej, lecz mimo przepowiedni lekarzy, uparcie trzymała się życia.

- Babciu? - zagadnęła cichym głosem, nie chcąc przestraszyć, zanurzonej w modlitwie staruszki. - Można?

Kobieta dokończyła kolejną zdrowaśkę i odłożyła na chwilę różaniec.
- Oczywiście moje dziecko. Cóż cię sprowadza?

Zawahała się. Popatrzyła na gasnącą niemalże w oczach postać chorej Anne-Olympe, jej pomarszczoną, zdjętą bólem twarz, jej wyblakłe, starczo wodniste oczy i ściśnięte w cierpieniu usta. - Czy wierzysz w Boga? – zapytał tamten mężczyzna. - Czy on wie jak trudno jest wierzyć, gdy widzi się cierpienie innych? - odpowiedziałaby mu teraz. - Za co ją tak pokarał? Cóż takiego uczyniła w swym nędznym życiu?

- Chciałam tylko zapytać, czy nic ci nie trzeba? Może wody? Poduszki poprawić? - Nie potrafiła zadać jej tego właściwego pytania. Nie mogła być kolejnym, być może ostatecznym, ostrzem wbitym w jej uciemiężoną duszę.
Wyszła z pokoju pogodzona z tym, że nigdy nie pozna prawdy. Zdecydowana nigdy do tego nie wracać, ukryła na dnie swego kuferka skarbów zawiniątko z tajemniczą przesyłką.

***

Pół roku później, gdy właściwie nie pamiętała już o całej sprawie, ona sama o sobie przypomniała. Babcia odeszła cicho we śnie - przynajmniej tyle jej darowano. Blanche również została obdarowana. Sprzątając rzeczy zmarłej znalazła pod łóżkiem szkatułę, zaś pod poduszką woreczek z kluczykiem i karteczką : DLA BLANCHE.

Drżącymi rękoma otworzyła wieko i wyjęła ze środka pismo opieczętowane herbem:
Ja, Jean-Jacques Lefranc markiz de Pompignan, urodzony w Montauban 10 dnia sierpnia 1709 roku, uznaję Marie Gouze znaną jako Olympe de Gouges urodzoną 7 maja 1748 w Montauban za moją prawowitą córkę...

Rozsypane okruchy przeszłości, której nie znała, i tej niedawnej, której była uczestnikiem, zaczynały łączyć się w całość. Trzymając w ręku papier, wybiegła przyjrzeć się znowu tajemniczej wiadomości. - Oddasz to potomkowi markiza, dobrze? Znajdziesz go? Tylko jemu! - ostatnie zdanie posłańca dudniło jej w głowie, odbijając się zwielokrotnionym echem w głębi serca.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 08-02-2019 o 21:41.
Nimue jest offline  
Stary 08-02-2019, 21:40   #28
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Oksytania, 1796 rok

Obudził się kilka minut przed świtem. Wreszcie czuł się rześki, pełen energii. Podróż, którą miał nadzieję odbyć w kilka dni, przedłużyła się nieznacznie. Kłopoty, które stały się jego codziennością i tym razem nie ominęły go. Opatrzność jednak zawsze czuwała, w porę podpowiadając właściwe rozwiązania, choć Raul wolał nazywać to instynktem przetrwania. Od dwóch dni, podczas których zatrzymał się w miejscowym zajeździe, przygotowywał się na spotkanie. Spacerował więc bacznie obserwując stary dom. Raz lub dwa dojrzał tylko postać młodej dziewczyny. Wycofywał się wtedy szybko, tak, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Nie mogła odczuć jego obecności, chyba, że posiadała jakiś szczególny dar. Szósty zmysł, a może tylko nad wyraz bystry wzrok, jeśli nawet, to uchwyciłaby tylko cień, który zniknął w najbliższej uliczce. Raul nie dostrzegł także, póki co, nic podejrzanego. Nie odkrył śladu obecności jakiegokolwiek z rywali. Miał niewiele czasu, w to nie wątpił, jednak jeszcze nie znał wroga więc wolał nie ujawniać się. W końcu potrafił działać skutecznie, dlatego jego opiekun i pracodawca to jemu powierzał swe tajemnice. W zamian za opiekę Hiszpan odwdzięczał się swojemu mecenasowi bezwzględnym oddaniem. Nie pytał, wykonywał. Wierzył, bo bez tego byłby najbardziej zakłamanym i dwulicowym draniem. Opiekun nie narażał też niepotrzebnie swojego sługę, lecz Raul nie miał wątpliwości, że poświęcono by go dla wyższego celu.
Tego ranka w gospodzie było pusto. Jedyny ruch, choć nie nazbyt wzmożony uchwycił na zewnątrz. To kupcy, którzy już od świtu przygotowywali się do wyjazdu. Nie interesowało go to zupełnie więc zajął się śniadaniem. W gospodzie przywykli już do tego, że mężczyzna z południa jada skromnie. Zaledwie chleb, woda, czasem warzywo lub owoc. Nie wynikało to w ocenie karczmarza z braku funduszy gościa, bardziej z ascezy, sposobu życia. Raul hojnie nagradzał starego Francuza i obie pomagające mu niewiasty więc Francois korzystając ze starej zasady im mniej wiesz tym dłużej pożyjesz, nie drążył tematu. Rewolucja, która tutaj nie pozostawiła tak znaczącego piętna jak w Paryżu była kapryśną damą. Wiedziałeś za dużo, trzeba było to ukrócić. Jedyną rzeczą, która spędzała sen z powiek starszego gospodarza było to, że mężczyzna wynajął dwa pokoje, a ciekawość Francuza z każdym dniem rosła. Tajemnicza kochanka, a może kochanek? - różne myśli przebiegały przez głowę właściciela przybytku. - Byle nie polityka, o nie. Nie polityka, bo można na niej tylko stracić. A jeśli to szpieg? Tylko czyj? Nie, to nie twój interes. Ty robisz swoje, płaci to wymaga,.Ty tylko sprzedajesz swój towar czyli nocleg.
Raul przed wyjściem, jak zwykł czynić uiścił z nawiązką zapłatę przedłużając swój pobyt na kolejny dzień. Wychodząc nie dostrzegł, aby ktokolwiek ruszył za nim. Nie sądził by ktoś podejrzewał jego udział w tym, co miało się wkrótce stać. Godziny, które poświęcił na zwiedzanie miasta sprawiły, że znał już większość dróg, znaczących budowli. Opracował kilka wariantów realizacji swojego planu. W tym planie Cathédrale Notre-Dame-de-l'Assomption odgrywała znaczącą rolę. Wiedział, że tam znajdzie schronienie, jednak traktował to jako ostateczność.
Czas mijał mu szybko, a on odpoczywał w cieniu rzucanym przez ceglane kamienice. Spokój nie trwa wiecznie, mógł się tego spodziewać. Było ich trzech, zbyt szybko pojawili się przed drzwiami domostwa dziewczyny. Czyżby dzień uśpił jego czujność? - myśl szybko przemknęła wprowadzając go do działania. Sięgnął pod płaszcz, zacisnął dłoń na ostrzu. Ruszył w stronę obserwowanego podwórza. Nie widział od rana dziewczyny, miał nadzieję, że to nie ona otworzy. Pojawiłby się wtedy kolejny kłopot. Przyspieszył gotowy wykonać pierwszy ruch. Wydawało mu się, że jeden z mężczyzn stojących za towarzyszem pukającym do drzwi, przez chwilę zaszczycił go spojrzeniem. Gdy był już blisko nich jeszcze raz omiótł spojrzeniem okolicę, by dostrzec ewentualnych, kolejnych rywali. W ostatniej chwili będąc gotowym do działania, gdy był już pewien, że mężczyzna utkwił wzrok w jego osobie ujrzał młodą dziewczynę. Wyciągnął rękę spod płaszcza, instynktownie zmieniając przedmiot, który znalazł się w jego dłoni. Zimną stal zamienił na delikatny kwiat. Oklapła już róża, która przez ostatnich kilka godzin tkwiła pod płaszczem miała odwrócić uwagę. Miał nadzieję, że mężczyzna, który patrzył na niego nie potrafi czytać z ruchu warg. Gdy był w odległości nie większej niż trzy kroki od młodej Franuzki zaczął mówić:
- Przyszli po Ciebie, nie patrz w ich stronę, weź kwiat i rzuć mi się na szyję.
 
Athos jest offline  
Stary 08-02-2019, 23:26   #29
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Mimo powagi sytuacji, otwierając drzwi do swej kawalerki, nie mogła pozbyć się zupełnie trywialnej myśli: cholera, on zobaczy ten bałagan! Niestety nie było odwrotu, wszedł za nią, nie czekając wcale na zaproszenie.
- W kuchni powinno być coś do picia, nie krępuj się – rzuciła, oglądając się za siebie. - Raczej się tu nie zgubisz – dodała, widząc, że nie ruszył się z miejsca. Weszła do sypialni i wyciągnęła walizkę spod łóżka. - Na ile dni mam się spakować? - krzyknęła, otwierając szafę.
- A ile masz urlopu?
- Bardzo śmieszne – mruknęła pod nosem i skupiła się na pakowaniu. Na szczęście takie akcje miała już „obcykane”. Asystując Andrzejowi, wiele razy musiała w trybie ekspresowym przygotować się na nagły wyjazd, po „nie mogący czekać” materiał. Gdy po piętnastu minutach wyszła z walizką, Wiktor ze szklanką mineralnej w dłoni, przyglądał się kolekcji jej porcelanowych lalek.
- Ciekawe hobby.
- Odziedziczyłam po mamie.
- Lalki czy hobby?
- I jedno i drugie – skwitowała, znikając w łazience. Po chwili wróciła z wypchaną kosmetyczką, którą dopakowała do bagażu. Rozejrzała się jeszcze po mieszkaniu i ruszyła do wyjścia. - Możemy jechać.
Wiktor spojrzał na zegarek i pokiwał z uznaniem głową. - No, no, no, nieźle pani aspirant, dobry czas.

Jechali w milczeniu przez dobre kilkanaście minut, gdy w końcu nie wytrzymała.
- Gdzie jedziemy tak właściwie?
- No jak to gdzie? Do mnie. No chyba, ze masz w walizce jakieś męskie rzeczy?

Nie odezwała się przez resztę drogi. Skupiła się na analizie sytuacji i wydarzeń ostatnich kilku godzin. Myśl o tajemniczej przesyłce, którą wychodząc z samochodu zabrała ze sobą, dręczyła ją niczym natrętna mucha. Pogrążona w myślach, niezbyt przytomnie patrzyła jak Wiktor wystukuje kod na panelu do drzwi wejściowych klatki. Drgnęła.
- Kod wymyśliłeś sam?
- Nie, każdy dostał od administracji – odpowiedział zdziwiony, przytrzymując jej drzwi, by mogła przejść przodem.

Gdy weszli do mieszkania, powiedziała na głos to, co przyszło jej do głowy w czasie jazdy windą. - To musi być ciąg cyfr nieprzypadkowych... Jesteś pewien, że nie podali jakiejś wskazówki przez telefon?
- Jestem. - odpowiedział, wskazując ręką, by usiadła w fotelu.
- To może to zrobią dopiero?
- Nie sądzę. Główkuj dalej, ja ogarnę co mi potrzebne.

Co ma osiem cyfr? Wyjęła komórkę i wpisała w google hasło : ośmiocyfrowy kod. Pierwsze wyniki nic jej nie mówiły, za to zatrzymała się przy czwartym, który odwoływał się do Wikipedii :

Cytat:
W semiotyce kod to system znaków; wyróżnia się tutaj m.in. kody otwarte i ... Personal Unblocking Key) – ośmiocyfrowy kod umożliwiający odblokowanie karty …
Personal – zaświeciło się w jej głowie jak jarzeniówka. Coś osobistego, składającego się z ośmiu znaków... Zaskoczyła w końcu! - To data! - krzyknęła do krzątającego się po mieszkaniu mężczyzny, który natychmiast pojawił się przy niej. - Osobista data czyli...
- Urodziłem się 10 grudnia 1978...
Ustawiła pokrętła zabezpieczenia tak, by wskazywały 10121978.
- Nic.
- A twoja?
01051989. Szczęk zamka. Bingo!

Otworzyła ostrożnie wieko i zajrzała do środka - Ożesz! - krzyknęła na widok wnętrza aktówki.

W środku znajdowały się tylko cztery rzeczy: dwie sztuki broni i autentyczne legitymacje policyjne aspirant Idy Walewskiej oraz komisarza Wiktora Rudzkiego.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 09-02-2019, 18:22   #30
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Sprytna dziewczyna - pomyślał, kiedy w końcu udało jej się rozpracować kod. W sumie mogli się domyśleć, że informacja musiała być dostępna dla nich, a dla obcych nie możliwa do odczytania.
Z drugiej strony ludzie, dla których teraz pracowali, podkreślili w czytelny sposób: nic nie jest przypadkowe, wiemy o Was wszystko, nie próbujcie nas oszukać.
Ciekawa rzecz, czy spotkanie z Idą też było przypadkowe czy zaaranżowali je całkowicie. - przemknęło mu przez myśl - Tylko po co mieli to robić? Czyżby dlatego, że potrzebowali wyjątkowej pary? Jeśli tak to musiał dowiedzieć się coś więcej o młodej kobiecie. Miał nadzieję, że nie była wcześniej wtajemniczona w plan. Liczył, że nie podano mu sprytnej agentki na tacy mówiąc: bierz, nie dziękuj dzisiaj, potem okażesz nam swoją wdzięczność. Jeśli tak to z gustem trafili w sedno. Po raz pierwszy od dawna czuł radość z towarzystwa kobiety, samej jej obecności. Wydała mu się niebanalna, nie płytka, przy tym bardzo atrakcyjna i interesująca. Będąc dziwnym typem samca określiłby to jako strzał w 10.
Skąd wiedzieli?
- Przynajmniej już wiem, jak się nazywasz Ido. Mam nadzieję, że gustujesz w wysokich, typ nie Bonaparte? - spojrzał na nią z rozbawieniem. Szybko jednak zmienił wyraz twarzy na bardziej poważny. Zanim odpowiedziała na poprzednie pytanie kontynuował siadając obok niej. - Powiedz mi, tylko szczerze, bo coś zaczyna mi świtać. Czy mógłbym Ci się podobać?
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 09-02-2019 o 18:25.
Athos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172