Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-08-2019, 20:13   #111
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Sprzęgło odpowiedział Adamowi -Termin ostateczny to wieczór szóstego dnia licząc od jutra. W tym czasie skontaktuję się z wami, kiedy będzie trzeba. następnie zwrócił się do Patrycji - Potrzebuję decyzji teraz. Czas to pieniądz. W tym przypadku dosłownie.

Kaleka westchnął i pokręcił dłonią po lekko zarośniętym podbródku - Tydzień? Dobra, powinno mi starczyć na zorganizowanie imprezy w klubie gdzie DJuje spróbuje pościągać inne osoby z placu zwycięstwa, ale potrzebuje kogoś, kto wrzuciłby pigułkę gwałtu do drinków i wyciągnął cele - Tak naprawdę nie zamierzał nic takiego robić, ale potrzebował żeby jełop ze spluwą już sobie poszedł on schowa się w schronie swojej ukochanej a Śrubę przeniesie do swojego oficjalnego mieszkania...

Sosnowski uśmiechnął się do policjantki - Zły ze mnie gospodarz! Zanim to całe szaleństwo się zaczęło zamierzałem zrobić wielką jajecznice na serze z dodatkiem ziół oraz drinki. Gdybyś podała mi tamtą kule na trójnogu mógłbym doczłapać się do blatu i zacząć smażenie, ale Szef się oczywiście czuje zagrożony przez kalekę! Jedyna moc, jaką dostałem od Profesorka to duszności a z super zdolności to mogę najwyżej coś na siebie wylać z napięć, jeżeli zaczniecie hałasować - Ciągła nerwowość sytuacją zagrożenia życia, do której nigdy nie był trenowany zaczęła powoli przepalać jego nerwy zaczął się, więc robić zgryźliwy.

- Osobiście, chciałbym wreszcie móc wrzucić do swojego organizmu nieco procentów i THC, ale nie mogę, bo najpierw umierałem dwa razy potem musiałem uciekać przed G - Menami a teraz Szef celuje we mnie ze spluwy i daje niechciane możliwości rozwoju zawodowego niczym Don Corleone! Co będzie dalej? W mieście wylądują kosmici?! Naprawdę chciałbym się upodlić nim spadnie mi na głowę kolejna tragedia - Tak naprawdę nie wierzył żeby zbir rzeczywiście dotrzymał słowa nawet jeżeliby mu kogoś dostarczyć pewnie i tak sam wyląduje w laboratorium.

Czytał kiedyś tekst o Magii Chaosu nie był pewien, kto to powiedział chyba ktoś sławny może Alister Crowley? A może był to Alan Moore? W każdym razie istniało pewne magiczne prawidło, według którego można zmienić rzeczywistość, jeżeli się czegoś dostatecznie pragnie a Adam Sosnowski bardzo pragnął żeby to, co powie stało się rzeczywistością, choć wiedział, że nie ma na to żadnych szans:

- Wiesz Szefie czego naprawdę, NAPRAWDĘ bym chciał? Żebyś wsadził sobie ten pistolet w usta i pociągnął za spust wtedy wszyscy moglibyśmy sobie odpocząć - W te słowa włożył całą nienawiść, jaką czuł do mordercy całą irytacje, jaką czuł wobec tej całej absurdalnej sytuacji.

Czy teraz zostanie zastrzelony? Jak dotąd bawił się grzecznie, więc może przestrzeli mu kolano w ramach ostrzeżenia? Po prostu przez ostatnie dni przeżył zbyt wiele zagrożeń i cierpienia pamiętał jak na podstawach psychologii omawiali syndrom stresu pourazowego zaczynał się zastanawiać czy przypadkiem nie zaczął wchodzić w jakieś rodzaj szoku, bo to wszystko powoli przestawało być rzeczywiste…

______

Jeżeli można to z chęcią wykorzystałbym te okruchy jeżeli mogą w czymś Adamowi pomóc
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 18-08-2019 o 08:41.
Brilchan jest offline  
Stary 17-08-2019, 22:27   #112
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Bury z piskiem opon zatrzymał się na obszernym parkingu nieopodal stadionu. Wszystko, co działo się wokół było istnym szaleństwem. Łącznie z jego zachowaniem. Jechał w stronę największych zagrożeń niczym ćma zmierzająca wprost w płomienie. Jakiś obserwator mógłby uznać, iż Witold z uporem godnym lepszej sprawy dąży do samozagłady - tak się jednak nie stało. Przynajmniej na razie. Jak do tej pory ochroniarzowi udało się ominąć niemal wszystkie pociski - brakowało co prawda tylnej szyby, ale "pożyczony" samochód nadal był sprawny.

Oparł ręce na kierownicy, spoglądając w stronę rozsmarowanych po parkingu zwłok. W zasadzie przestał się zastanawiać już nad każdą taką osobliwością - wydarzyło się ich po prostu zbyt wiele. Poza tym niebezpieczeństwa czyhały dosłownie na każdym kroku. Niemrawo uśmiechnął się sam do siebie. Wszelkie procedury chronienia VIPa w ostatnich latach wbijały mu do głowy, aby razem z osobą chronioną jak najszybciej opuścić strefę zagrożenia. Teraz kiedy nie miał żadnego VIP-a, zachowywał się kompletnie na odwrót. Od bardzo dawna nie czuł tego ekscytującego uczucia... Wrażenia ciągłego zagrożenia, dzięki któremu czuł się prawdziwie żywy. Dokładnie to samo uczucie, które wywoływało stres pourazowy i sprawiało, że po niecałym roku można było zostać wrakiem człowieka.

W dawnych wiekach wojna była zupełnie inna. To prawda, że zdarzały się zasadzki, ale z grubsza wiadomo była kiedy jest bitwa, a kiedy można po prostu odłożyć rynsztunek i złapać oddech. Współcześnie nie było o tym mowy. Niezależnie od tego czy byłeś w bazie czy na patrolu. Czy właśnie piłeś czy srałeś - coś mogło cię dopaść. Być może była to kula snajpera... Być może mina? A może ten uśmiechnięty mały chłopak, któremu kiedyś podarowałeś puszkę Coca-Coli, tym razem biegnie w waszą stronę obwiązany ładunkiem wybuchowym...?

Witold otrząsnął się z rozmyślań. Znowu czuł, że odpływa! Dlaczego ciągle mu się to zdarzało od czasu tych cholernych wydarzeń na placu?!
- Aaa jebać to... - uznał, że ta kwestia może poczekać, kiedy na horyzoncie pojawił się statek kosmiczny. Tak, UFO. Jebane UFO! Witold nigdy za specjalnie nie podniecał się teoriami dotyczącymi kosmitów, ale tym razem mógł zobaczyć dowód na własne oczy. Nie było to kolejne nagranie wykonane żelazkiem czy kalkulatorem. Mógł sobie oglądać UFO w jakości HD!

Kątem oka zauważył ludzi biegnących w stronę samochodu. Prawdopodobnie rozsądnym wyjściem byłoby zablokować drzwi - chociaż w zasadzie nie było takiej potrzeby. Robił to machinalnie za każdym razem, kiedy jeździł samochodem. Wpuszczanie spanikowanych ludzi nie należało przecież do bezpiecznych zachowań. Bury odpalił samochód, po czym... Odblokował drzwi.
- Zapnijcie pasy, pochylcie głowy - rzucił sucho Witold, po czym z piskiem opon wystartował na wstecznym, kiedy pasażerowie zamknęli drzwi. Wykorzystywał tyle mocy, ile fabryka dała. W efektowny sposób obrócił samochód w drugą stronę, po czym gwałtownie ruszył naprzód. Nie był żadnym ekspertem od zjawisk paranormalnych, ale instynkt podpowiadał, żeby unikać osobliwego promienia światła...
 
Bardiel jest teraz online  
Stary 31-08-2019, 23:05   #113
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Witold Bury

Trójka mężczyzn wpadła do środka, zaś najbardziej obszerny, mający najlepsze lata za sobą z nich znalazł się na przednim fotelu pasażera.

- Jedź! Jedź… człowieku, jedź! – wrzeszczał z trudem łapiąc oddech. Był czerwony na twarzy. Ktoś kopał z tyłu jego fotel. Tylko jedna osoba posłuchała jego polecenia, co rozpoznał po kliknięciach świadczących o bezskutecznej próbie trafienia metalowym zaczepem w otwór.
Facet sięgnął do drążka zmiany biegów. Gnojek z tyłu przestał kopać i zaczął szarpał ramię Burego.

Były żołnierz był szybszy, przez co grubas złapał go za rękę i ani myślał puścić, ale w tej chwili były ważniejsze rzeczy niż obmacujący go wąsacz. Wsteczny, sprzęgło, gaz, kierownica, ręczny. Wszyscy nieprzypięci polecieli na prawą szybę. Brzuchaty jegomość mocno trafił w nią głową. Z tyłu rozległy się jęki bólu. Sprzęgło, jedynka, gaz. Już po krótkiej chwili pasażerowie wciskani w fortele zaczęli panicznie chwytać pasy. A Witold mógł wrzucić dwójkę. A potem trójkę.

Samochód błyskawicznie się rozpędzał. Nim usłyszał kliknięcia już przygotowywał się do wrzucenia piątki. Spoglądał we wsteczne lusterko. Dysk leciał pochylony w ich stronę i cały czas się zbliżał pomimo tego, że Bury właśnie domykał szafę. Na prostej nie miał szans.
Ręczny, kierownica. Wszedł w zakręt bokiem niemalże wpadając na latarnię. Wewnątrz rozległy się krzyki. Redukcja, gaz, powtórz. O tej porze ruch uliczny był znacznie mniejszy niż w ciągu dnia, ale i tak Bury często zmuszony był wyprzedzać przynajmniej na trzeciego w sytuacji, gdy pozostałe pojazdy również przyspieszały chcąc uciec przez niezidentyfikowanym obiektem latającym. Zmuszony był lawirować mniejszymi uliczkami, a także wyprzedzać z prawej strony. Fotoradary błyskały jak nadchodząca burza. Zagłuszona przekleństwami i krzykami przerażonych pasażerów.

- Będę rzygał! – usłyszał za swoimi plecami w momencie, w którym spodek poleciał do przodu, zaś Bury zwalniał ze zgaszonymi niedawno światłami.




Adam Sosnowski, Patricia Phoenix

- Wiesz Szefie czego naprawdę, NAPRAWDĘ bym chciał? Żebyś wsadził so…

Krótki wizg wystrzału skutecznie i przedwcześnie zakończył wypowiedź Adama. Świadomość bólu dochodziła do niego zadziwiająco powoli. Nie czuł żadnego uderzenia ani szarpnięcia. A przynajmniej nie tak jak to się odbywało w filmach, gdzie ludzie skonfrontowani z pociskami tańczyli jak podłączeni pod wysokie napięcie. Krew dość obficie spływała na siedzisko.
Palec wskazujący lewej ręki Sosny leżał tuż obok niego oddzielony od ciała wylewającego z siebie. Patricia widziała jak Sprzęgło siedzi niewzruszony. Tuż przed wystrzałem lekko poruszył dłonią. Musiał mniej więcej celować w rękę Sosnowskiego. Nawet gdyby nie trafił, to najprawdopodobniej zaprowadziłby ciszę. Nie mógł nie patrząc nawet na swoją broń skierować ją tak, by odstrzelić komukolwiek palec. Takie umiejętności istniały tylko na kartach komiksów DC, gdzie istniał Deadshot. W rzeczywistości to było absolutnie niemożliwe. Prawda?

- Nawet nie wiesz jakie masz szczęście, dzieciaku – odezwał się spokojnie. Widok nie robił na nim najmniejszego wrażenia. Ponownie zaczął mówić. Powoli, niespiesznie, z namysłem.

- Masz wielkie szczęście, że mam bardzo silne przypuszczenia odnośnie natury twojej mocy. Masz szczęście, że z niej nie skorzystałeś. Wiesz, co by wtedy było. Zgrabny otworek między oczami. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, że daję wam wolność. Owszem, brudną, ale wolność. Myślicie, że możecie teraz wyjechać gdziekolwiek i pozostać anonimowymi? Nie dla służb specjalnych. Czy rozumiecie, że jesteście bronią, o którą każdy kraj gotów będzie zabić każdego? Nigdzie się nie ukryjecie. Możecie wyjechać, uciekać, ale was znajdą. Jeśli nie jedni, to drudzy. Uciekniecie Niemcom, to schwytają was Francuzi. Znikniecie Francuzom, to wręcz w prezencie podacie się na tacy Hiszpanom. Możecie próbować uciekać w nieskończoność, a i tak wam to nic nie da. W mojej opinii wpadniecie przy pierwszej akcji służb. Nie wydostaniecie się. Uchowaliście się tylko dlatego, że jest was dużo i rozpoczyna się chaos. Zostaniecie bronią lub królikami doświadczalnymi. Chyba, że będziecie mieć pieniądze na całkowitą zmianę tożsamości. Za tydzień, nim opadnie kurz, możecie być wolni dzięki brudnym pieniądzom zarobionym jako łapacze niewolników. Albo do nich dołączycie. Na moje oko zabrałem wam już tyle czasu, ile było trzeba, żebyście nie mieli go zbyt dużo. Musicie włożyć palec do lodu i wezwać karetkę, a może jeszcze da się go odratować. Każda chwila jest cenna, ale zanim zaczniecie coś robić potrzebuję odpowiedzi na moje pytanie. Jesteście zainteresowani moją propozycją? Oczekuję odpowiedzi „tak” lub „nie”. Od obojga. Każde z was ma jedno słowo do wydania. Więcej nie przyjmę. Słucham.




Dominik Kollar

Ranek był bardzo spokojny. Przynajmniej w stosunku do poprzedniego wieczora, jeśli wierzyć słowom Bojana. W telewizji, przed którą siedział Seba, niemal na każdym Malijskim kanale przedstawiano relację na żywo spod statku kosmicznego. Obiekt ponownie zawisł nad stadionem i ani myślał się poruszyć.

- No ba! – odparł brodaty matematyk, kiedy tylko Dominik zaproponował wyjście na dach.

- Czekaj no, gdzieś tu miałem teleskop.

Otworzył gwałtownie szafę i pochylił się. Ich uszu doszły stuki i brzęki przewalanych rzeczy. W końcu wielki przyjaciel księdza wyłonił się trzymając w garści całkowicie amatorski teleskop na kolebiącym się statywie. Zapewne kupił go w supermarkecie po okazyjnej cenie. Gwiazdy przez to zapewne przypominały nieco większe kropki, ale powinien być wystarczający w przypadku statku kosmitów znajdujących się w odległościach nieliczonych w latach świetlnych. Żółta tuba była w rzeczywistości większą wersją używanej od wieków lunety. Tylko się nie składała, przez co była znacznie mniej poręczna.

- Mogę iść z wami? – dziewczynka odezwała się pierwszy raz. Miała dziecięcy głosik.

- Jasne, no nie? – zwrócił się do Dominika Bojan, po czym zapytał kibica Tytanii czy również chce dołączyć, ale łysa czaszka wykonała dwa przeczące ruchy głową. Przełączył na Eurosport.

- Nein.

Kilka minut później już byli na górze. Znajdowały się tam rozmaite anteny i małe „szopki” z metalowymi drzwiami. Przeszli obok piorunochronu, po czym zatrzymali się. Bojan rozstawił teleskop i ustawił go. Przez dłuższą chwilę nie odrywał wzroku.

- Cholera, chyba szkła się zamazały, ale dziadostwo wygląda na całkowicie gładkie. Sam zobacz.

Kiedy Dominik spojrzał przez urządzenie zobaczył mocno rozmazany obraz. Zupełnie jakby ostrość była źle ustawiona. Niemniej mimo wszystko i tak widział gładki, opływowy kształt statku kosmicznego. Nie było na nim żadnych wypustków, wgłębień ani zdobień. Jednolita, metalowa konstrukcja, w której ciężko było wyróżnić linie łączące poszczególne części konstrukcji. Niemniej nie mógł mieć żadnej pewności przez niską jakość obrazu.

Po nim przyszła kolej na Klarę – tak przedstawiła się dziewczynka, którą Bojan zapytał o imię. Z jej ust wyrwało się westchnienie. Nie mogła oderwać oka od przerośniętej lunety.
Obiekt nie był daleko. Mógł być najwyżej kilkanaście kilometrów dalej, przez co mieli dobry widok. Szczególnie, że pojazd wisiał na wystarczającej wysokości, by nie zasłaniały go budynki.

W końcu jednak zeszli do mieszkania. Nic się nie działo. Statek nie poruszył się ani na jotę, zaś ulice wyglądały na opustoszałe, co było nieco osobliwe. O tej porze większość z nich biegła do pracy.
Otworzyli drzwi i… jak na komendę obaj się zatrzymali. Przy jednym ze stolików siedziało czterech mężczyzn w średnim wieku. Grali w… pokera kartami do Czarnego Piotrusia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 02-09-2019, 14:28   #114
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
-TAK! - Krzyknął Adam, po czym, żeby nie kusić więcej losu wcisnął sobie krwawiący kikut palca w usta zupełnie jakby skaleczył się w palec a nie stracił go.
Słono - metaliczny smak zalał zalał mu język.

Ból i słowa morderczego Punka otrzeźwiły go i rozwiały wszelkie marzenia o ucieczce oraz ostatecznie pozbawiły go wszelkich myśli o buncie.

~Masz kurwa przypuszczenie, co do mojej mocy?! Miło by było jakbyś się nim podzielił chuju złamany~ - Pomyślał Adam przełykając własną krew. Sam też miał kilka przypuszczeń:

1. Ten morderca też musiał dostać moc na Placu Zwycięstwa i teraz poluje na swoich. "Brudna wolność „? Nie podobała mu się koncepcja zmiany tożsamości może warto iść na pałę i spróbować wszystko to upublicznić? Albo zatrudnić się w służbach specjalnych, jako agent zanim mnie rozkroją? To pieśń przyszłości... Na razie rzeczywiście lepiej będzie iść na układ z tym chujem w końcu nie wszyscy ocaleni z masakry są dobrzy, jeżeli będziemy zabezpieczać takich świrów i morderców jak człowiek - zupa będzie można spokojnie spać w nocy a z rana spojrzeć w lustro bez chęci splunięcia na widok własnej mordy.

2. Siwy Irokez wydaje się być socjopatą, ale ma zasady może faktycznie nie sprzeda ich po dostarczeniu żądanego towaru?

Co do palca, Adam już teraz postanowił, że nie będzie próbował go przyszywać z powrotem? Wzywać karetkę?! Jeszcze, czego! I znów dostać się w łapy Agenta Smitha? Raz uciekł drugi raz może nie mieć takiego szczęścia! Dodatkowo wreszcie ma dobry powód żeby się upodlić i nie zamierzał znów tego odkładać!

Maciek ma palnik gazowy wśród narzędzi na tej ławie roboczej wystarczy podgrzać jakiś nóż czy inną stalową chochle i będzie można wypalić ranę dodatkowo mamy tu gdzieś upchaną apteczkę z gazą, wodą utlenioną, bandażami oraz resztą tego tałatajstwa od pierwszej pomocy jest nawet maść na oparzenia skóry pozostała po tym, jak kiedyś oblał sobie nogę odrobiną wrzątku odlewając kartofle.

Sosna zna innego niepełnosprawnego, który w wyniku wady genetycznej ma tylko po trzy palce u każdej dłoni i sobie radzi w porównaniu z tym strata wskazującego w mniej dominującej ręce to małe piwo! Do tego technologia naprawdę posunęła się do przodu poprosi Alicje żeby wydrukowała mu na drukarce 3D jakąś nakładkę na teraz a potem zorganizuje sobie jakąś lepszą proteze.

A co zrobić z palcem? Spali a z kości zrobi sobie naszyjnik jak Davos z Pieśni Lodu i Ognia żeby na całe życie zapamiętać, że lepiej czasami nie brechać mordą do ludzi z bronią.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 04-09-2019 o 10:00.
Brilchan jest offline  
Stary 08-09-2019, 17:39   #115
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Ledwo pasażerowie wsiedli do środka, a Bury już żałował, że w ogóle ich zabrał. Cholerni amatorzy... Panikowali, kopali w fotele, wyrywali skrzynie biegów.
"To tylko przerażeni cywile" - powtórzył w myślach były żołnierz, zmieniając biegi i nie zważając na wąsacza, który romantycznie trzymał go za dłoń. Całe jego wszkolenie oraz opanowanie wydawało mu się bezwartościowe, jeśli nie mogło się nikomu przysłużyć. Nie wstąpił do wojska dlatego, że liczył na przedwczesną emeryturę ani dlatego, że "za mundurem panny sznurem". Nie pojechał do Iraku po to, aby zgarniać dolary i bezpiecznie siedzieć w bazie na kurwidołku. Tak, momentami był to kurwidołek. W armii służą też kobiety. Niektórzy wyjeżdżali do Iraku wręcz jako para, choć w kraju czekali na nich mężowie i żony.

Witold chciał służyć, bo czuł do tego powołanie. Chciał zwalczać zło, bronić słabszych i ogólnie rzecz biorąc...
- Bede rzygoł! - usłyszał za plecami, kiedy byli już poza zasięgiem niezidentyfikowanego obiektu latającego.
- Wszyscy wypad z wozu - mruknął Bury.
- Szefie, ale jak to tak...? - dopytywał wąsacz.
Witold nie lubił tracić czasu na dyskusje. Wyciągnął pistolet z kabury. Nie wymierzył w nikogo, ale tylko pokazał że ma.
- Wypad - powtórzył głośniej. Tyle wystarczyło, żeby znerwicowane towarzystwo czym prędzej opuściło pojazd.

Bury został sam w kradzionym wozie. Po raz kolejny dzisiaj zaczął rozmyślać nad kierownicą. Starał się po prostu zaakceptować fakt, iż napotkał prawdziwe UFO. Bardziej nurtowało go co innego: czy naprawdę ten statek kosmiczny gonił jego oraz uciekających z nim ludzi? Czy też był to raczej czysty przypadek? Nie widział uzasadnienia dlaczego kosmitom miałoby zależeć na nim czy jakichś wąsatych Januszach. Powtarzał sobie, że ich tor lotu musiał być przypadkowy. Odpalił furę i ruszył dalej.

Wykorzystując zamieszanie, z łatwością ukradł tablicę rejestracyjną do swojego kradzionego wozu, by zrobić podmiankę. Całe miasto się waliło, ale Bury jak zwykle dbał o detale.
- Czekam aż ktoś mnie uszczypnie - mruknął pod nosem, kierując się w stronę zamieszkiwanej kawalerki. Wiedział, że najrozsądniejsze byłoby jak najszybsze opuszczenie Bielska.
Nic go nie obchodziły rozsądne rozwiązania.
 
Bardiel jest teraz online  
Stary 09-09-2019, 13:59   #116
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Znowu tylko przymknęła oczy, słysząc charakterystyczny świst, a potem plaśnięcie mokrego ciała o podłogę. Tym razem jednak nie doszło do zabójstwa. Poszedł tylko palec.
- Tak – powiedziała zaciskając szczęki i skupiając całą silną wolę na napastniku. Tak naprawdę nie mieli żadnego wyboru, to co otrzymali to jedynie odroczenie wyroku. Ciężko było jej uwierzyć, żeby puścił ich wolno nawet gdyby przynieśli mu ze stu innych. Chyba że faktycznie był typem socjopaty. Nadal jednak nie rozumiała co on sam z tego miał, zamiast pieniędzy oczywiście. Jego monolog nie miał też sensu. Wydarzenia na placu to świeżynka. Wątpliwe, żeby rządy miały cokolwiek zaplanowanego, nawet zakładając, że każdy z nich posiadał tajną jednostkę black ops. To musieli być prywatni agenci, ale wszystko działo się tak szybko. Ktoś to musiał to zaplanować albo miał doświadczenie. Pierwsze podejrzenia padały oczywiście na profesora ale nie było sensu wybiegać teraz tak daleko w przyszłość.
- Skoro mamy być już wspólnikami… – zaczęła ostrożnie, wpatrując się w tłumik, gotowa zamilknąć momentalnie, gdyby nie spodobało się to jej rozmówcy. – przydało by się więcej informacji. Gdzie mamy się spotkać? Jaką mamy gwarancję bezpieczeństwa, nie tylko od Ciebie? Do czego są wam tak naprawdę potrzebni ci ludzie?
Nie mogła się pozbyć wizji niczym z filmów. Osób rozcinanych w prosektorium w celu rozwijania wojskowej „medycyny” i innych wynalazków godnych doktora Mengele. Nie zamierzała dostarczać kolejnych świnek laboratoryjnych. Warto było jednak wiedzieć jak duża jest ta Hydra, zanim zacznie się jej odcinać łby.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 15-09-2019, 15:18   #117
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Bezpieczeństwo? Zależy z czyjej strony. Moi ludzie zaakceptowali zasady tej samej gry. A gramy do tej samej bramki. Im więcej zyskujecie wy, tym więcej zyskuję ja. Im mniej zyskujecie wy, tym mniej zyskuję ja. Mogą wam tylko pomóc, ale wtedy zysk idzie na troje lub więcej. W zależności od liczby osób. Tyle w kwestii bezpieczeństwa i pierwszego z pytań. Drugie: dla mnie są czystym zarobkiem. Co się dzieje dalej? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Podejrzewam, że mogą stać się bronią albo obiektami badań. Żywymi lub martwymi - lekko wzruszył ramionami pokazując jak bardzo jest mu to obojętne.

- Dlatego dorzucam dychę za szumowiny. -

~To brzmi jak stara dobra piramida finansowa czy inszy MLM.~ - Pomyślał zniesmaczony kaleka ~zacznie pawijkę jak jakiś "kołcz Majk" czy inne tałatajstwo. Zacznie gadać, że sky is the limit, lecimy po swoje i spyta, kto Ci kurwa ukradł marzenia. Żałosny zbir i siepacz sądzi, że jest magistrem filozofii z dyplomem szkoły życia~

No końcu okaże się, że ma do sprzedania zestaw garnków za 6 tysięcy.~

Widząc, że Chujmuju nie strzela do Patty za zadawanie pytań Adam zaryzykował i uniósł dwa palce jednej ręki jak uczniak w szkole wyrywający się do odpowiedzi.

Pomysłodawca piramidy finansowej Murders & Slavers INC. Łaskawie skinął irokezowym łbem Sosna wyjął krwawiący kikut palca z ust i podejmując wielkie ryzyko zadał pytanie, na które MUSIAŁ poznać odpowiedź

- No, Szefie skoro już omówiliśmy nasze nieporozumienia... Czy mógłbyś mi zdradzić swoje domysły na temat mojej mocy? W końcu pracownik uświadomiony to pracownik skuteczny - Starał się nie mówić za dużo ani nie urazić świra bo nie uśmiechała mu się strata kolejnych kończyn lub życia.

- Nie zamierzam jechać do szpitala nie po to uciekałem od Inspektora Sanitarnego Jana Smitha i jego uzbrojonych goryli żebym teraz znowu zgłaszał się do szpitala gdzie na pewno dopadną mnie albo lokalni agenci albo, których zagraniczni, przed którymi Szefie ostrzegasz - Oznajmił kaleka.

- W tamtej szufladzie powinien być palnik nagrzejemy stalową szpatule, ugryzę pasek od spodni i wypalimy ranę po wikingowsku! Mam tu maść na oparzenia gazę i wodę utlenioną przyłoży się to bandażem elastycznym wezmę coś na znieczulenie dzięki czemu zyskam wieczną pamiątkę przypominającą żeby nie pyskować uzbrojonym ludziom - Stwierdził z krzywym uśmiechem.

- Zresztą mam za dużo do roboty i bez wycieczek oraz operacji muszę podzwonić i zorganizować imprezo-pułapkę oraz narkotyki na obezwładnienie chwilę to zajmie, ale jeżeli wezmę się za to od razu zdążę w terminie - ~Więc mógłbyś łaskawie zebrać stąd swoją morderczą dupę~ - Dodał w myślach.

Nagle przyszło mu do głowy, że świrol może czytać w myślach. Ze strachu, że zaraz go kropnie prawa noga zaczęła bez kontroli podskakiwać... Z tych nerwów zaczął odtwarzać sobie w głowie CooverSinatry w wykonaniu Wright Said Fred tego gościa, który zaczął od Im too sexy a teraz powrócił, jako gwiazda elektro swingu. Krwawiącą dłoń włożył z powrotem w usta drugą nieświadomie zaczął wystukiwać rytm na poduszce kanapy z cały czas skaczącą nogą wpatrywał się z wyraźnym przestrachem w dłoń Wiligi trzymającą pistolet jakby bał się, że zostanie zastrzelony za zadawanie pytań.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 01-10-2019 o 21:55. Powód: kołcz Majk bo zoul nie zasługuje na bycie kanapą ;D
Brilchan jest offline  
Stary 15-09-2019, 22:51   #118
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Witold Bury

Burego dręczyli we śnie Indianie. Gonili go ulicami Bielska z pochylonymi ku niemu włóczniami próbując otoczyć. Umykał to w boczne uliczki, to znowu na główną trasę. Przebiegał przez centra handlowe, ale niezmordowani rdzenni Amerykanie wciąż deptali mu po piętach.

Gorzej. Z niego pot lał się strumieniami, a po długim biegu oddech zaczynał się rwać. Tymczasem pogoń wyglądała dokładnie tak, jak w chwili, w której go dostrzegli. Obejrzał się i dostrzegł, że jeden z nich trzyma swoją włócznię jak oszczep. Złożył się do rzutu i...

Witolda obudził dzwonek do drzwi. Bardzo natarczywy dzwonek.

Przez okno sączyło się światło poranka. Wstał i poczłapał do drzwi. Spojrzał przez wizjer. Jeśli jeszcze przed chwilą był rozespany, obudził się natychmiast.




Na jego klatce schodowej stał kosmita. I wyciągał długi palec w kierunku dzwonka do drzwi jego mieszkania. Zadzwonił ponownie. Znów wyjątkowo upierdliwie.

W tym czasie Bury posłał szybkie spojrzenie ki miejscu, gdzie leżała jego broń. Na szczęście była na miejscu. Za oknem, nad stadionem wisiał statek przybysza.




Adam Sosnowski, Patricia Phoenix

Sprzęgło przypatrywał się Adamowi jakby rozważał ile może powiedzieć. W końcu uśmiechnął się lekko, co nie sprawiło, że wyglądał przyjaźniej. Grymas ten wyglądał wyjątkowo fałszywie, choć prawdopodobnie dlatego, że tak bardzo nie pasował do jego twarzy.

- Mógłbym - skinął głową.

- I nie mógłbym - tym razem pokręcił nią. Niespiesznie sięgnął do kieszeni, z której wyjął standardowy notatnik oraz długopis. Zaczął pisać coś na kartce nie spoglądając na nią. Ostatecznie oderwał ją od całości i złożył ją. Notes i długopis wróciły na miejscu, zaś Wilga podniósł się. Karteczka spoczęła na zajmowanym przez niego siedzisku.

Wciąż przyglądał im się uważnie z lufą pistoletu wycelowaną w ich kierunku. Włożył rękę do drugiej kieszeni tym razem wydobywając telefon. Odblokował go nie patrząc na niego. Uniósł przed siebie. Lampa zabłysła tuż przed zrobieniem zdjęcia, zaś Albert tyłem, wciąż do ostatniej chwili nie tracąc ich z oczu, wycofał się z mieszkania. Jako ostatnie zniknęło jego oko spoglądające na nich prze szparę w drzwiach.

Wiadomość pozostawiona przez Sprzęgło była krótka: "Spróbuj sięgać na odległość. Powodzenia, dzieciaku."


Patricia obudziła się o poranku we własnym łóżku. Wyspała się. Wypoczęła. Przynajmniej tyle było dobrego w zaistniałej sytuacji, po bardzo długim dniu.

Przez krótką chwilę przemknęło jej przez myśl, by przekręcić się na drugi bok i pójść spać dalej - było jeszcze wcześnie, a ona nie musiała nigdzie wstawać ani tym bardziej się spieszyć. Coś jednak było nie w porządku... Chrapanie?

Kiedy wyszła z pokoju podążając za źródłem dźwięku, dostrzegła za oknem... latający spodek unoszący się gdzieś w okolicach stadionu. Poczuła zapach palonej marihuany. UFO czy obcy w domu? Ten drugi wygrał. Odgłosy były coraz głośniejsze i coraz bardziej intensywne stawały się doznania węchowe.

Szisza, biała kreska na stole - częściowo wciągnięta, pełna popielniczka skrętów - epicentrum zapachu, a pośrodku wszystkiego leżał, chrapiący obok przewróconego wózka, Adam Sosnowski.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 19-09-2019, 20:38   #119
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Bury momentalnie zerwał się z posłania, przy okazji wyciągając pistolet spod poduszki. Odruchowo odbezpieczył broń i wycelował przed siebie - w miejsce gdzie spodziewał się przeciwnika. Po Indianinie nie było jednak śladu.
- Dobry Indianin to martwy Indianin... - mruknął pod nosem, zastanawiając się skąd mu się wzięli rdzenni Amerykanie w głowie. A tak... Nie mógł zasnąć wczoraj po dniu pełnym wrażeń. Nalał sobie szklaneczkę whiskey niczym kowboj i zasnął oglądając "Ostatniego Mohikanina". Film był znakomity, ale znał go już na pamięć. Poza tym dopadło go po prostu zmęczenie...
Ponowny dźwięk dzwonka przypomniał Buremu, że ktoś stoi przed drzwiami kawalerki. Były żołnierz czym prędzej nałożył bokserki i spodnie, po czym ruszył w stronę wejścia. Po takim piekle jakie rozegrało się wczoraj spodziewał się różnych kłopotów - choćby szabrowników korzystających z zamieszania, bądź innych bandytów. Dlatego właśnie za plecami trzymał Berettę.

Jednakże to co zobaczył zupełnie zbiło go z pantałyku. Przed progiem mieszkania stał typowy kosmita, jak z okładki magazynu. Takiego pisanego dla fanów foliowych czapeczek. Gdyby nie wiszące za oknem UFO, pomyślałby że to niemożliwe. Przez głowę Burego od razu przebiegły dwa scenariusze.
Pierwszy - podziurawić obcego przez drzwi jak sito.
Drugi - otworzyć drzwi i podziurawić obcego jak sito.
Z drugiej strony... Kosmita póki co uprzejmie dzwonił i nie zachowywał się jakby miał złe zamiary. Poza tym kto wie co zrobią jego koledzy z pobliskiego statku, gdy zorientują się, że ich kumpel jest martwy?

Na wszelki wypadek założył adidasy - gdyby trzeba było uciekać. Zaraz potem powoli odblokował wszystkie zamki i otworzył drzwi na oścież. Odsunął się przy tym od wejścia na tyle, aby mieć czas na ewentualny strzał. Pistolet nadal spoczywał za plecami. Witold czuł, że serce bije mu jak szalone. Nie miał pojęcia czego się spodziewać. Porwą go do badań? Zaatakują? Czy po prostu chcą pogadać?
Nic nie mówił. Po prostu stał i patrzył na kosmitę. Jeśli jakiekolwiek działanie Obcego wyda mu się podejrzane, zamierzał wpakować w niego cały magazynek. Na wszelki wypadek - nie wiedział przecież jaka jest wytrzymałość tych istot.
 
Bardiel jest teraz online  
Stary 30-09-2019, 09:06   #120
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam przestał chrapać i jęknął przez sen jego pamięć była poszatkowaną chaosem synaps! Dziurawą siatką. Wszystko było nie po kolej, bez ładu i składu jak w jakimś filmie Tarantino kręconym w odwrotnej kolejności, „Co ja brałem? Hasz, Trawa, LSD? Koka? Hasz ? Nie czuje się przepalony..." - Próbował poukładać sobie fakty w sennej malignie. Ostatnie jego wyraźne wspomnienie...

Błysk!

Siedzi w Lofcie na wózku, zaopiekowali się jego raną. Wózek musiał być jakoś wniesiony ze sprzętu stereo grał Surf Rock siedział z Patrycją nad talerzami z parującą jajecznicą, którą jej obiecał. Wypalona rana pulsowała koszmarnym bólem Adam zdecydowanie nie był wikingiem... Potrzebował znieczulenia, ale miał tylko naturalne, drogie zioło, które wolno działało! Teraz wyklinał sam siebie za bycie cholernym hipisem Gdyby wziął sobie taniutkiego Skuna albo wziął sobie trawy moczonej w jakimś gównie od ręki by nim trzepnęło niestety on był zawsze takie kurewsko naturalny!

Choć była na to metoda: Zmieszać Trawę z alkoholem! Rozszerzenie naczyń krwionośnych sprawia, że marycha jest szybciej wchłaniana istniało jednak spore ryzyko takiego połączeniachoćby, dlatego że trawa blokowała odruch wymiotny i uczucie sytości a alkohol wypity w zbyt dużych ilościach powodował wymioty, aby oczyścić organizm z trucizny. Kluczem do sukcesu było kontrolowanie podaży alko trudno jednak cokolwiek kontrolować, gdy jest się na haju!

Wiedział, że zachowuje się jak uzależniony, od kilku dni myślał tylko o tym żeby uciec od stresu i bólu w chmurę haju wyobraził sobie jak jest na spotkaniu Anonimowych narkomanów i opowiada o najgorszym dniu swojego życia.

Odsunął od siebie tą myśl odwlekając chwilę gratyfikacji rozmawiając z Patrycją, choć przez pulsujący ból okaleczonej ręki było coraz trudniej.

- „Spróbuj sięgać na odległość. Powodzenia, dzieciaku." Co za pojebany psychol? Kurwa trafił się nam niespełniony mówca motywacyjny i filozof psia jego mać! Co to ma w ogóle znaczyć?! Mam telepatie? Widelec, który próbowałem przesunąć po podłodze się nie ruszał! Moja wina, że zadałem mu otwarte pytanie! Ech, ale jakbym zapytał wprost to pewnie bym dostał kulkę w łeb - Sosna syknął, bo znów przez pomyłkę poruszył kikutem palca, co zalało jego ciało kolejną falą bólu. Chwilowo porzucił wątek odkrycia jego mocy i przeszedł do innych spraw.
- Co sądzisz o jego ofercie? Skoro mówisz, że ma kartotekę i kojarzysz go, jako zabójcę moim zdaniem powinniśmy go zajebać! Wiem, wiem sorry jesteś na pewno dobrym glinom a ja tu proponuje planowanie morderstwa premedytacją wiem mogłabyś mnie za to przymknąć, ale zamiast tego przemknij na to oko, w końcu są okoliczności łagodzące - Poprosił z uśmiechem.
- Nawet, jeżeli jest jakimś typem socjopaty z kodeksem typu Daxter Morgan i faktycznie by nas nie wycyckał ja nie zamierzam zmieniać tożsamości! Kocham moje życie tutaj i moją rodzinę to wolę już pójść na układ z władzami państwowymi i użyczyć im mojej mocy "sięgania dalej" w zamian za zachowanie starego życia - Roześmiał się gorzko - Nigdy nie sądziłem, że zostanę Gmanem! Albo może lepiej iść w głupią pałę i wszystko ujawnić?! - Znów salwa śmiechu.
- Nikt nam nie uwierzy, choć w sumie po tym, co powiedziałem o Profesorku a co się sprawdziło to, kto wie? W każdym razie na razie powinniśmy podążać za jego planem. Przyskrzynienie jakiegoś groźnego świra w stylu człowieka - zupy, co zabił tamtą babkę raczej nie spędzi mi snu z powiek a potrzebujemy przynęty na Wajchę... Będzie potrzebny też ktoś do pomocy z przeszkoleniem. Może Karl miał jakieś znajomych, którzy chcieliby go pomścić? Przydałby się jakiś dowód albo, chociaż nazwisko żeby poszukać informacji w necie! Pierdolony Kosa miał dość oleju w głowie żeby uciec mam nadzieje, że chociaż nagrał walkę Karla z człowiekiem - zupą i to jak Wajcha go rozjebał zanim spierdolił stąd! Pomogłoby nam to z wiarygodnością i chyba znał Karla... W każdym razie ten świr z siwym Irokezem musi umrzeć! Za Karla i za moją łapę - Stwierdził mściwie kaleka.

***

Kolejne wspomnienie i ostatnie, co do realności, którego miał pewność było to o przyjmowaniu substancji psychoaktywnych. Najpierw przygotował sobie drinka. Szarlotka, czyli Żubrówka z sokiem jabłkowym i cynamonem oszukiwał sam siebie, że nie jest z nim tak źle póki utrzymuje klasę. Najpierw wypił potem wypalił zielone suszone listki z vape pena świat rozpłynął się w chmurze błogości ciśnienie spadło a synapsy zaczęły żyć jedynie chwilą obecną... KURWA jak mu tego brakowało! Kolejny zbitek wspomnień kojarzył się ze snem... Sam nie wiedział, co było realne a co tylko narkotycznym majakiem.

***

Dzwonił do brata w międzyczasie włożył kartę, SIM do zapasowego telefonu.

- Słuchaj, Młody idź po szkole do mojego mieszkania i powiedz Emilowi, że zostawiłeś podręcznik czy coś w tym stylu. Musiałem uciekać ze szpitala, będę potrzebował moich rzeczy, ubrań i zapasowej kasy mam dwa tysiaki awaryjne w puszce na herbatę. Jest z tyłu szafki w metalowej puszce ta świąteczna perfumowana, której nie lubię
- Chyba cię pojebało kaleko! Rodzice się wściekną jak się dowiedzą, że zwiałeś a jak wyjdzie, że ci pomogłem to nie będę miał życia ty ćpunie powykręcany pewnie zwiałeś, bo musiałeś zajarać, co?! Słyszę po twoim głosie, że już imprezujesz - Warknął Remi. Adam uśmiechnął się pod nosem potrzebował kasy na duże zamówienia u Zioła a ten nigdy nie dawał na kredyt nawet sprawdzonym klientom czas było wyciągnąć ciężkie działa
- W szpitalu spotkałem Kosę, strzelali do nas osłoniłem go od kuli, ale ujebało mi palca spróbuje ci załatwić autograf, może nawet spotkanie na żywo i występ na stremie? Jeżeli okażę się niewdzięcznikiem i zerwie kontakt to podam ci jego prywatny numer komórkowy - Obiecał młodszemu.

Remigiusz nie powiedział już ani słowa sprzeciwu. Dzwonił też do swojej ukochanej nie uwierzyła jednak w jego historie i stwierdziła, że nie chce go widzieć dopóki nie wytrzeźwieje i nie przestanie gadać głupot. Cóż, tym razem nie może narzekać, że nie została powiadomiona.

***

Nagrywanie filmików, które wrzuci na YT i FB trzeba zastawić pułapkę i dokonać obiecanej zemsty

Cytat:
Kochani moi wyprzedzając pytania taaak jestem naćpany! Musiałem przyjąć znieczulenie, bo próbowano mnie siłą przetrzymywać w szpitalu gdzie miano mi udzielić pomocy! Przedszymywano mnie siłą bez nakazu aresztowania i bez opinii biegłego lekarza. Gdy zacząłem się sprzeciwiać a wyraźnie nierównoważeni emocjonalnie współpacjenci zaatakowali ochrona wyciągnęła broń i strzelała do nas ostrą amunicją, choć mieli paralizatory i gaz pieprzowy! Na moich oczach zastrzelono staruszka cierpiącego na manie religijną! A mnie odstrzeolono palec! Tu pokazał kikut do kamery - Nie mogłem się nawet starać o przyszycie bojąc się ponownego bezprawnego zatrzymania. Jestem w kontakcie z policją! Wszystko to zostało zrobione z rozkazu człowieka, który podawał się za Jana Smitha pracownika Państwowego Inspektoratu Sanitarnego - tu Adam wyrecytował numer legitmacji Smitha wreszcie jego pamięć na coś się przydała! - Nie znalazłem jednak żadnych informacji na jego temat, więc mogła to być fałszywka. Jestem wdzięczny lekarzom i pielęgniarkom pracującym w tej Fabryce wódki i współpracowałbym ze służbami państwowymi gdyby ogłoszono stan wyjątkowy i przeprowadzono Punkcje na pacjentach i zwłokach nieszczęsnych ofiar tak jak o to apelowałem! Zamiast tego robi się jakieś półlegalne tajne operacje i atakuje poszkodowanych! Nie Panie Smith tak się bawić nie będziemy! Nie mieliście prawa nas tam przetrzymywać bez papierowego śladu a cały szpital był otoczony zagłusz arką żeby nie można było dzwonić po pomoc!
Obiecał Smitowi, że zmiesza go z błotem i sprawi mu gównoburze i słowa zamierzał dotrzymać! Oczywiście pomiędzy dużą dozę prawdy włożył kilka przemilczeń prawdy i kłamstw. Nikt nie musiał wiedzieć, że dziadek zmienił się w Minotaura, że palec odstrzelono mu kilka godzin później, że to on groził bronią i przetrzymywał ochroniarzy. Wątpił żeby złapała go gdzieś po drodze kamera przemysłowa, na której widać byłoby palec lewej ręki a nawet, jeżeli zrzuci się winę na stres i upalenie.

Nie wiedział czy to, co dalej powiedział to był ten sam filmik czy może osobny upload wiedział, że zwraca się do Profesora Pavela Zagórskiego

Cytat:
-... Ja rozumiem ciebie podejrzewam cię o socjopatie jesteś geniuszem przez lata wszyscy pompowali twoje ego nic dziwnego, że w końcu zachorowałeś na megalomannie i uważasz się za Boga w ludzkiej skórze! Paradoksalnie jestem wstanie uwierzyć, że jaśnie Pan Profesor naprawdę wierzy, że zrobił coś dobrego! Świat się rozpada, zmiany klimatyczne ludzie nie wierzą naukowcom a korporacje wszystkich kontrolują i mają tyle kasy, że są wstanie sfinansować każdą kampanie społeczną i każde badania naukowe żeby oszukać nas tak jak zrobili to z cukrem i cholesterolem w latach 50tych!Wierzę, że miał Pan dobre intencje, ale tu wychodzi na wierz Pana Socjopatia! Z Profesorskiego punktu widzenia to czysta metematyka poświęcić parę tysięcy żeby uratować całą rasę! Stworzyć nową broń biologiczna, która zadziała na podobnej zasadzie, co broń atomowa podczas Zimnej Wojny. Plan całkiem dobry, szlachetny i logiczny! Nie docienił Pan jednak siły ludzkich emocji! Nie tylko strach, ale słuszna zemsta! Zamiast oddać ci władzę musimy cię teraz zabić w zemście! Może gdyby nie twoje ego, które kazało się ogłosić Cesarzem można by to inaczej zorganizować! Zrzuciłbyś winę na Talibów czy innych terrorystów a sam został bohaterem... Ale nie ma na to czasu prawda? Ty chcesz być władcą Absolutnym Panie Profesorze no, więc teraz skończysz jak Sadam Husajn Adolf Hitler i inni tego typu!
Kolejny fragment

Cytat:
- Kochani przyjaciele i fani! Dżentelmeni, Damy i wszyscy ci, którzy nie chcą dawać się określać poprzez ramy społeczne! Świat niedługo się skończy, jeżeli nas ktoś nie zabije to Putin pewnie spuści nam na łby atomówkę bojąc się, że inne państwa zdobędą broń biologiczną albo mutantów! Zanim to jednak nastąpi tańczmy na zgliszczach! Zapraszam was na imprezę do Klubo Kawiarni Retro Refleksje! Słyszycie o tym, jako pierwsi zanim informacja pójdzie na Fejscunia i innymi kanałami, bo jesteście takimi wiernymi fanami! Motywem przewodnim wieczoru będzie koniec świata i klimaty końcówki czasów przed drugą wojną światową myślcie Kabaret Lisy Mineli! Szczególnie zapraszam ofiary zamahu na Placu Zwycięstwa! Pokażmy im, że się nie boimy! Nie mogą nas wszystkich zamknąć!
Wysłał wiadomość do DemaskatoraRzeczywistości z jednorazowego maila. Cały czas korzysta z podwójnej ściany, VPNów którą stworzyła Alicja. Opowiada mu o tym, co przekazał mu Wajcha na temat międzynarodowych agencji polujących na mutantów oraz o tym, że niektórzy są groźni. Nie mówi nic o zmianie tożsamości ani o samym mordercy z Irokezem.

Adam się boi wie, że sra do własnego gniazda utrudniając sobie przyszłe polowanie może zabójca powiąże to ogłoszenie z nim i go zabije? Adamowe sumienia trochę się uspokaja.

***

Adam jest w klubokawiarni Adam Estaricher, współwłaściciel znajomy ze studiów i jego pracodawca jest zadziwiająco spolegliwy. Bez problemu zgadza się na organizacje imprezy, gdy Sosna oznajmia mu, co zrobił wystarczyło zwykłe "organizujemy event!" Od razu się zgodził. Gdy Sosnowski w żartach powiedział, że takie zyski robi, że powinien dzisiaj jeść i pić za darmo ku wielkiemu zaskoczeniu imienik znów przyznał mu racje.

Z głośników płynęło One Bourbon, One Scotch, One Beer John Lee Hookera Kaleka zajadał talerz tłuczonych ziemniaków ze skwarkami i kiełbasą robioną przez jednego z pracowników klubu, który miał mały zakład wytwarzanie wędlin pozyskiwanych z Eko hodowanych świń wlewając przy tym w siebie wymienione w piosence alkohole.

***

Umawia się z Ziołem już dawno ustalili kod inspirowany skeczem komika Jamesa Vitcha gdzie narkotyki kryją się pod nazwą niewinnych cukierków i śmieciowego żarcia, które kupuje się na imprezę. Ku zaskoczeniu Adama, kiedy brakuje mu paru setek żeby za wszystko zapłacić Zioło na jego prośbę zgadza się dać mu na kredyt!

***

Ojciec krzyczy na Adama przez telefon
- Ty ćpunie! Jak mogłeś nie jechać na pogotowie i przyszyć palca? Jesteś uzależniony! Potrzebujesz leczenie idę złożyć do sądu pozew o ubezwłasnowolenie ciebie! Jesteś groźny dla samego siebie i otocznia

Kaleka wybucha śmiechem i się rozłącza.

***

Adam pali własny palec w rytuale magicznym. Jest to połączenie satanizmu mistycznego, VooDoo rytuału stworzenia Gris-Gris oraz teorii stworzenia Serviotrów z magii chaosu.

- Poświęcam własne ciało na bluźnierczą ofiarę odwróconego sakramentu! Mroczne potęgi obdarcie mnie siłą abym mógł dokonać zemsty na moich wrogach! Oto składam plugawą ofiarę z własnego ciała! Oto jestem Długą świnią! Krew ból i cierpienie niech stanął się katalizatorem dla mej potęgi - Paznokieć i kości paliczka spalone na czarno wylądowały w woreczku zawiązanym na szyj. Palec rzeczywiście smakował kiepsko jak żylasty kurczak niestety nie miał czarnych świec musiały mu starczyć zapachowe wanilia i jakieś inne leśne, które nieco psuły dekorum oraz powagę, ale przy magicznych rytuałach liczyła się raczej intencja i symbolizm oraz wola osiągnięcia celu a on pałał zemstą!

Ze śmiechem pomyślał, że będzie miał, co opowiadać na spotkaniu Anonimowych Narkomanów w chwili trzeźwej myśli, która przedarła się jakimś cudem przez magline dragów i alkoholu pomyślał, że ma problem oraz że to jego dno, do którego właśnie dobił.

***

Impreza w domu Patrycji! Czemu się na to zgodziła? Będzie miał na nią haka. Pali Sisze i opowiada jakiemuś gościowi wciągającemu kokę do nosa, że rząd Amerykański od czasów Elvisa wrzuca podprogowe komunikaty w muzyce i dlatego kultura remiku jest tak ważna żeby wykorzystać broń wroga przeciwko nim!

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 02-10-2019 o 21:46.
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172