Witold widział jak pod jego opieką pozostaje coraz mniej dronów. Batman przejmował kontrolę pozostawiając mu jego osobistą gwardię.
Uderzył robota kijem w głowę i kopnął w kolano. Złożyło się w drugą stronę. Przeciwnik z wrzaskiem bólu upadł na ziemię.
Unisono krzyków, wrzasków płaczu, jęku i zawodzenia pełnego bólu oraz cierpienia uderzyło w plac jak lawina.
Leżące na ziemi, powykręcane kukły przeobrażały się na oczach wszystkich. Rozżarzone drągi wpływały otworami do pustego środka przekształcając pancerze w ciała mieszkańców Bielska leżących w powiększających się kałużach krwi. Fetor ekskrementów przyszedł zaraz po tym. Ci, którzy nie starli się jeszcze z bohaterami, uciekali na boki. Byle dalej od jednej i drugiej strony konfliktu.
Wśród leżących byli mężczyźni i kobiety w różnym wieku. Także starcy, których gardła szybko ochrypły od krzyków. Były również dzieci. Ich wysokie, nierzadko piskliwe głosy wibrowały w uszach wbijając się w głowy.
Wszystko się zatrzymało. Pozostała tylko agonia oraz dożywotnie kalectwo.
-
O Ateno... Co my zrobiliśmy... - powiedziała pobladła nagle Diana.
Batman nic nie powiedział. Z zaciśniętymi szczękami oparł się o nieruchomy Batmobil. Bliźniak siedział z szeroko otwartymi oczami, zaś Bliźniaczka spojrzała na własne ręce. I porzygała się. Plac opustoszał. Przy boku Sowiety z osmoloną od wybuchów twarzą stało dziesięciu wciąż przemienionych mieszkańców. Ci jednak wykazywali się o wiele większą świadomością niż wtedy, gdy byli jedynie częścią armii. Ważyli broń w dłoniach. Ustawiali się w pozycjach bojowych. Nie szarżowali bezmyślnie.
-
Bohaterowie! Spójrzcie na wasze dzieło! - krzyknął Sowieta, po czym ryknął i jednym pociągnięciem wyrwał pazury Logana z ramienia. Ich martwego właściciela odrzucił na bok jak kukiełkę. W słuchawkach rozległ się zduszony głos Bruce'a Wayne'a.
-
Główny plan bez zmian. Bliźniaki zostają tu jako ochrona Forzy. Adam i Witold do budynku. Parker weźmie Angelę. Patricia... oby dołączyła do was. Diano?
Była zraniona, zaś łzy torowały sobie drogę przez jej brudną od potu i pyłu twarz. Była też wściekła.
-
Zajmę się nim.
Z wrzaskiem popędziła przed siebie.
-
Nie o to mi... Ruszamy.
Podążył w ślad za Wonder Woman. Spider-Man chwycił Angelę bez słowa. To było do niego całkowicie niepodobne.
Wystrzelił pajęczynę w kierunku najbliższego budynku i pociągnął ich w jego kierunku. Samotny palec wieżowca zbliżał się coraz bardziej, zaś Parker nabierał prędkości.
Bury i Adam biegli ramię w ramię tuż za Batmanem. Diana z impetem czołgu wpadła na Sowietę rąbiąc mieczem i uderzając tarczą z szybkością nadaną przez furię. Sowieta był w defensywie.
-
Skaczcie przy pierwszej okazji - poinstruował Wayne wydobywając coś z pasa. Przemienieni mieszkańcy ustawili się w defensywnych pozycjach. Nagle Batman wyrzucił coś pod nogi i przed siebie. Kłąb dymu błyskawicznie spowił całe otoczenie ograniczając widoczność.
Maska Burego automatycznie przełączyła się w tryb echolokacyjny. Adam tymczasem nie widział prawie zupełnie niczego. Musiał obserwować Burego i liczyć na to, że będzie wiedział kiedy wyskoczyć.
Witold widział jak Batman umyka pod ciosem jednego z przeciwników jednocześnie nogą spychając innego z toru uderzenia drąga trzeciego. Wyskoczył do przodu, a Sosnowski zrobił to zaledwie chwilę później. Wyskoczyli z dymu tuż obok Sowiety.
Spider-Man z Angelą wlecieli do budynku. Nagle coś wyskoczyło z cienia jednego z żołnierzy Sowiety. Utykała mocno na jedną nogę. Witold obejrzał się w kierunku samotnego Batmana korzystającego z obłoku gęstego dymu nieustannie podsycanego przez kolejne granaty dymne. Dopadł do Patricii i pomógł jej wejść do środka. Głowa Sowiety wykręciła się wściekle i rzucił się za nimi w pogoń.
Nagle coś uderzyło go z boku. Sowieta ryknął. Logan wydobył adamantowe pazury z boku metalowego Stalina.
-
Kawaleria - warknął i zamachnął się, lecz został odrzucony.
Witold zobaczył jak trzech przeciwników Batmana rozpoczyna powolną przemianę w ludzi. Żelazny wróg za żadną cenę nie chciał ich wypuścić. Dwóch z nich rzuciło się za nimi w pogoń, lecz upadli podcięci przez Batmana.
Spider-Man zatrzasnął drzwi i zabezpieczył je pajęczyną. Wewnątrz było pusto i cicho.