Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-05-2020, 09:20   #81
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ogród był pięknym miejscem. Cały kompleks Szkoły Żurawia był zbudowany prosto, by nie powiedzieć prymitywnie. Uczniowie musieli tu zapewne mieszkać w twardych warunkach. "Pałac" Shena był pod tym względem o niebo lepszy, ale też nie powalał na kolana. Ogród jednak był wspaniały. Ogromna różnorodność roślin i zachowany tu porządek w najdrobniejszych szczegółach, tworzyły w tym miejscu perfekcyjną harmonię. Gdyby jeszcze nie dochodziły ich okrzyki tłumu, byłoby idealnie.

Nie było im jednak dane cieszyć się ogrodem zbyt długo. Szybko zorientowali się, że prócz stojącej w centrum altany, otacza ich jedynie bogata flora. Wrócili więc szybko z powrotem do budynku, z zamiarem zbadania drugiego przejścia, które zgodnie z przewidywaniami C-SGK1, powinno ich zaprowadzić z powrotem do głównego holu. Tego jednak również nie dane im było uczynić. Android, parę kroków przed drzwiami, zorientował się, że po schodach schodzi para mężczyzn. Obaj ubrani byli w ciemną zieleń z czerwonymi i żółtymi elementami - ani chybi uczniowie Szkoły Żurawia. "Włamywacze" mieli czas by ukryć się w krzakach, jeśli woleli pozostać niezauważeni.


Podczas rozmowy z Nappą Marduk niewiele zdołał się dowiedzieć. W zasadzie ciężko to było nazwać rozmową. Olbrzym spytał tylko czego jego "gość" chce, a gdy dowiedział się, że jest zainteresowany wyprawą, kazał komputerowi zapisać imię saiyanina, po czym bez słowa wskazał Mardukowi drzwi. Sprawa wydawała się jasna. Albo wojownik w to wchodzi w ciemno, albo wcale.


Zwłoka przy odstępowaniu od łóżka Serviusa, mogła wiele kosztować Zere'ela. Znalazł puste pomieszczenie dopiero w momencie, gdy usłyszał dzwonek windy, oznajmiający że dźwig zatrzymał się na jego piętrze. Słyszał kroki wychodzących, gdy sam pospiesznie wchodził do pustego pokoju, być może nawet kapitanowi mignęła przed oczami stopa gwardzisty. Ransan jednak szybko zatrzasnął za sobą drzwi i skierował się do okna. Wyleciał przez nie zadowolony, że zdołał oszukać prowadzącego śledztwo, ale jego "radość" nie trwała długo. Ledwie sekundę po tym jak opuścił szpital, jego skaner zapiszczał ostrzegawczo. Niemal w tej samej chwili usłyszał za plecami:

- Stać, policja!

Policjant strzegący okien pokoju Serviusa. Musiał mieć własny skaner...
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 20-05-2020, 03:10   #82
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rozczarowany, że właściwie nic się dowiedział, Marduk udał się do swojej kwatery. W drodze zastanawiał się nad czasem, który spędził jako żołnierz Vegety. Wydawało mu się, że po tragedii, która spotkała go na Assarii, odnalazł swoje prawdziwe miejsce pośród Saiyańskich braci, ale czy aby na pewno? Czy jego przeznaczeniem było zginać jako mięso armatnie, na jakimś zadupiu na skraju galaktyki?

Pomyślał o Zayi, swojej przyjaciółce jeszcze z czasów zanim odnalazł swoje dziedzictwo. W sumie z nikim od tego czasu nie nawiązał takiej więzi jaką miał z nią....ale ostatnio oddalili się od siebie. Ona przestała być w końcu żołnierzem i chyba nie do końca rozumiała jego wybory. W swojej kwaterze przesłał jej wiadomość, że ma nadzieję, że u niej wszystko w porządku i że chętnie by porozmawiał gdyby znalazła czas. Zastanawiał się właśnie, czy nie pójść na plac treningowy by trochę się wyładować, gdy otrzymał wiadomość od jednego z kwatermistrzów Frieza Force, że ma się udać po przydział dodatkowego sprzętu ze specjalnej puli. Te niespodzianka poprawiła mu humor, postanowił, że nie będzie wycofywać się z tajemniczej misji, która była przecież dla niego szansą na wykazanie się. ..
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 21-05-2020, 23:19   #83
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Wyruszyli następnego dnia. Jednak nie w niewielkich, jednoosobowych kapsułach, jak to zwykle bywało. Tym razem podróżowali sporych rozmiarów statkiem transportowym, przystosowanym do działań bojowych. Te przystosowania to między innymi wzmocniony pancerz i kilka baterii dział. Nie żeby saiyanie koniecznie potrzebowali tych ostatnich, chociaż z pewnością były one przydatne w czasie pomiędzy nawiązaniem kontaktu z wrogiem, a zebraniem się grupy abordażowej i wypuszczeniem jej na zewnątrz. Marduk usłyszał, że będąc częścią floty handlowej statek zwał się "Złotym Promem", teraz jednak (zapewne po przemalowaniu) nosił imię "Czerwonego Kolosa".

Zgodnie z przewidywaniami dowodził Nappa. On też zebrał wszystkich członków wyprawy w sali odpraw, wkrótce po tym jak statek opuścił orbitę planety i ruszył w głębię kosmosu. Dopiero wówczas Marduk zorientował się jak duża grupa jest zaangażowana w całą operację.


W sali zgromadziło się około dwudziestu saiyan. Wielu z nich Marduk znał z widzenia, a nawet z imienia. Poznawał Xelę, kobietę z krótko obciętymi włosami. Łysy olbrzym, o posturze zbliżonej do Nappy, choć o głowę od niego niższy, to Rakub. Byli tu też Rekop, wysoko podgolony mężczyzna, bliźniacy Roch i Pior, Kalar, grubas z imponującymi wąsami, Perz, mężczyzna z irokezem i wielu innych. Marduk z żadnym z nich nie nawiązał dotąd bliższej znajomości.

- Ja tutaj dowodzę - oznajmił Nappa na przywitanie, na wypadek, gdyby komuś ten fakt umknął. - Jeśli ktoś będzie miał z tym problem, zgniotę jego pustą czaszkę bez większych wyrzutów sumienia z mojej strony. Leres jest moim zastępcą - wskazał stojącego obok niego mężczyznę z postawionymi na sztorc włosami, trochę przypominającymi fryzurę Vegety. - Jeśli nie ma mnie w pobliżu, macie słuchać jego. Gdy on wyda rozkaz, to tak jakbym ja go wydał i nieposłuszeństwo jemu będzie tak samo karane jak nieposłuszeństwo mnie. Jasne? - zacisnął pięść w wymownym geście, mającym przypomnieć słuchającym o niedawnym ostrzeżeniu.

- A teraz przejdźmy do rzeczy - Nappa włączył holoprojektor. Nad przypominającym okrągły stół urządzeniem pojawił się hologram zielonej planety. - Oto Monmaasu, cel naszej podróży. Niedawno zespół, wysłany przez księcia Vegetę, założył na jej powierzchni niewielki posterunek. Naszym zadaniem jest zabezpieczenie terenów wokół niego i rozbudowanie go do rozmiarów bazy wojskowej z prawdziwego zdarzenia. Nie myślcie jednak, że będzie nudno. Spodziewamy się oporu ze strony miejscowych. Ufam, że nie będziecie zawiedzeni tym zadaniem - na twarzy Nappy wykwitł paskudny uśmieszek. - Tubylcy należą do wyjątkowego gatunku obcych - po chwili zaś dodał: - O przydziale indywidualnych zadań dowiecie się na miejscu.


Monmaasu okazało się kolejną planetą z bujną florą, na jakiej ostatnimi czasy gościł Marduk. Choć tutaj roślinność wydawała się nawet lepiej rozwinięta niż na Cretaceousie. Niektóre jej egzemplarze osiągały naprawdę imponujące rozmiary. Na przykład takie drzewa były większe niż wieżowce. Niełatwo było się do tego przyzwyczaić.

Saiyański posterunek nie był zbyt wielki. W zasadzie była to zwykła chałupa z odrobiną elektroniki, której pilnowała dwójka saiyan. Wtajemniczyli oni pokrótce przybyłych w sytuacji, po czym część wojowników, wspomożona przez sporą grupę robotów i robotników, którzy również przylecieli tutaj Kolosem, zabrała się za rozładunek materiałów ze statku. Inni z kolei ruszyli na rekonesans. Na szczęście Marduk znalazł się wśród tych ostatnich. Co więcej został mianowany dowódcą patrolu, w skład którego wchodzili Roch, Pior i Xela. Ta ostatnia przypominała trochę saiyankę, która tak niecnie okpiła Marduka na Cretaceousie.

Zadaniem Marduka było zajęcie się wioską tubylców, położoną tylko cztery kliki od przyszłej bazy. Rozkaz był jasny, wioska miała zniknąć. Mogło to jednak nie być takie łatwe, jak się wydawało. Gdy saiyanie ją ujrzeli, zrobiła na nich piorunujące wrażenie. Domów było stosunkowo niewiele, może ze dwadzieścia. Jednakże każdy z nich był wielkości małej fortecy. Oczom wojowników ukazali się również mieszkańcy. Mieli oni żółty lub czerwony kolor, niepokrytej włosami skóry. Mieli także szpiczaste uszy, a przez środek głowy biegł im wzgórek, przypominający nieco irokeza. Najważniejszą ich cechą był jednak fakt, że każdy miał jakieś dwadzieścia metrów wysokości.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 25-05-2020, 11:11   #84
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Dwaj Żurawie, gdy zeszli ze schodów, skręcili w lewo i ruszyli do przejścia naprzeciw tego, którym przybyli C-SGK1 i jego towarzysz. Android i uczeń Tiena po cichu przekradli się przez szklane drzwi, a nastepnie uderzyli na dwójkę “gospodarzy” z zaskoczenia.

Pięść androida zapłonęła Ki,a potem trafiła zaskoczonego przeciwnika w pierś gruchoczące parę żeber. Uczeń Tiena jakby czytał w myślach C-SGK 1, poprawił kopnięciem bocznym wytrącając rannego wroga z równowagi.
Mimo zaskoczenia obaj Żurawie zaatakowali androida z szybkością, o którą ciężko ich podejrzewać. Niestety ich synchronizacja została zakłócona, jeden był zbyt ciężko ranny by nadążyć i C-SGK 1 wykorzystał lukę w ataku do ześlizgnięcia się między wrogami, blokując ich ciosy.

Zdrowy Żuraw wykorzystał impet ataku i minąwszy androida uderzył z półobrotu ucznia Tiena odrzucając go kilka kroków w tył. Android zaś postanowił dokończyć sprawę i uchyliwszy się przed niezdarnym ciosem rannego posłał go w powietrze podbródkowym. Żuraw uderzył w ścianę i osunął się po niej nieprzytomny.

- KAMEHAMEHA!
- wykrzyknął C-SGK 1 stając w pozycji i gotując się do ataku.
Uczeń Tiena odskoczył w bok, za androida, Żuraw niestety sparaliżowany zaskoczeniem nawet nie drgnął. Potężne uderzenie Ki zdmuchnęło zaskoczonego wroga, wraz z kilkoma ścianami… i częścią ogrodu.

- Nie uważasz, że to była lekka przesada? - zapytał uczeń Tiena otrzepując się z pyłu.
- Hmm, niewykluczone, jestem potężniejszy niż sądziłem - odparł android - Integracja komponentów przebiega szybciej niż przewidywałem.
Podniósł leżącego pod ścianą Żurawia i zarzuciwszy na ramię ruszył z dala od miejsca walki. Domyślał, się że z ktoś tu może przyjść sprawdzić co się stało. Nie było potrzeby wdawać się w następne bójki, ocucą strażnika i wypytują go ukrycie w jednym z pokoi.


Idą gdzieś w “bok” czyli tak by nie byli w najprostszej linii biegnącej od wejścia do miejsca bójki.

 
Mike jest offline  
Stary 04-06-2020, 20:05   #85
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Wybranie któregokolwiek przejścia na parterze lub schodów na piętro przybliżyłoby ich do rosnącego tumultu, który był nie tylko coraz głośniejszy, ale też coraz bliższy. Dlatego też C-SGK1 i jego towarzysz ruszyli przez zniszczone szklane drzwi do ogrodu, gdzie mieli szansę ukryć się w bujnych zaroślach. Przycupnęli tam z jednym z pokonanych wartowników, którego android miał spróbować ocucić i wypytać, a uczeń Tiena w tym czasie lustrować otoczenie.

Niedługo to trwało i w małym holu zrobiło się naprawdę tłoczno. Przybyło tam chyba z dwudziestu Żurawi, którzy najpierw pochylili się nad pobitym kolegą, a potem szybko przeszli do rozglądania się wokół. Niechybnie wkrótce niektórzy z nich wejdą do ogrodu, z którego szklane drzwi były jedynym wyjściem, jeśli nie liczyć okien na piętrze czy przebicia się przez ścianę. Ale by skorzystać z tych metod należało podnieść swój poziom mocy.

Jeniec tymczasem pozostawał nieprzytomny.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 08-06-2020, 12:57   #86
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
C-SGk1 trzymał dłoń na ustach nieprzytomnego gotów ponownie go uśpić, jakby zaczął budzić się za wcześnie.
- Chyba położyliśmy sprawę - szepnął do ucznia, który miał minę jakby to "my" nie do końca oddawało obraz sytuacji, który on postrzegał. - Jak szybko latasz? Jeśli się tu zbliżą, wystartujesz i będziesz uciekał. Liczę, że będą cie gonić, a ja znajdę wiezienie i uwolnię więźnia.
 
Mike jest offline  
Stary 08-06-2020, 18:21   #87
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Zere’el zatrzymał się momentalnie, gdy tylko usłyszał głos policjanta. Skrzywił się nieznacznie, przeklinając w duchu własną nieostrożność.
- Czemuż to niepokoicie żołnierza gwardii książęcej, oficerze? - zapytał nobrazianin, obracając się powoli w stronę policjanta. Nerwy trzymał na wodzy, zdając sobie sprawę, że latanie nie było zabronione. A ten tutaj funkcjonariusz nic innego nie widział…

- Takie rozkazy - policjant odparł wymijająco. Nawet nie patrzył w oczy Zere’ela, wolał rozglądać się czujnie wokół. - Kartę identyfikacyjną poproszę. Co pan robił w szpitalu i dlaczego opuścił go pan przez okno?

Zere’el wywrócił teatralnie oczami.
- Odwiedzałem chorego. A przez okno wyleciałem, bo potrafię latać i mi się spieszy. O ile mi wiadomo żadna z tych rzeczy nie jest zabroniona, a ja jestem szanowanym obywatelem. Nie życzę sobie, aby mnie w ten sposób nękano.
Nobrazianin rozmyślnie zignorował prośbę o kartę identyfikacyjną, powoli obracając się w drugą stronę.
- A teraz udam się w dalszą drogę, za waszym pozwoleniem oficerze…

- Nie udzieliłem takiego pozwolenia - funkcjonariusz upierał się przy swoim. - Proszę o kartę identyfikacyjną i nazwisko odwiedzanego gościa oraz numer jego pokoju. Szanowany obywatel nie powinien mieć problemów z wypełnianiem poleceń władzy.

Zere’el zatrzymał się i skrzywił. Był dosłownie o włos od zignorowania poleceń funkcjonariusza i odlecenia.
- Nazywam się Zere’el Ransan. Odwiedzałem w szpitalu mojego sługę, Serviusa. Pana kolega powiadomił mnie, że na razie nikt nie może z nim rozmawiać, więc opuściłem budynek i postanowiłem wrócić później. Coś jeszcze?
Gwardzista wyciągnął w stronę policjanta kartę identyfikacyjną.

- Niech pan chwilę poczeka. Muszę to potwierdzić. - Policjant wcisnął przycisk na swoim skanerze i powiedział: - Vorbis? Mam tu jednego faceta. Twierdzi że chciał się dostać do pokoju świadka. Wiesz coś o tym?.

- Przecież mówiłem, że mnie nie wpuścił i poszedłem! - krzyknął Zere’el pozornie ze zniecierpliwienia, a tak naprawdę próbował wstrzelić się w odpowiedni moment, by łapówkarz po drugiej stronie skanera mógł usłyszeć. Wolał utwierdzić Vorbisa w przekonaniu, że nic się nie wydało, na wypadek gdyby zabrakło mu zimnej krwi.

Książęcy gwardzista nie wiedział czy przekupiony policjant go usłyszał, nie poznał też słów tamtego. Mógł tylko zgadywać na podstawie reakcji funkcjonariusza, który go zatrzymał:

- Aha… Aha… Dobra, dzięki - mundurowy wyciągnął rękę w stronę Zere’ela, oddając mu kartę. - Wszystko w porządku. Proszę wybaczyć niedogodności, ale takie są przepisy. Może pan kontynuować swoją podróż.

Zere'el prychnął cicho pod nosem, odbierając dokumenty z rozmachem. Tym razem był o mały włos od rozwiązania ucieczkowego bądź siłowego. Raz jeszcze jednak bardziej opłacalny okazał się dialog i szczypta sprytu. Dla niepoznaki udał, że kieruje się w stronę swojej willi, by niebawem odbić gwałtownie w stronę przecinającej Księżycowy Las trasy...
 
Bardiel jest offline  
Stary 10-06-2020, 09:35   #88
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Marduk rozszerzył oczy, przyglądając się olbrzymom zza roślinności otaczającej wioskę.

-No, nikt nam nie powiedział, że tu będą takie wielkoludy….ale to wcale nie znaczy że potrafią kontrolować energię. Jak myślicie, może jak ich nastraszymy to sami zwieją?- spytał się towarzyszy o opinię.

- Jak chcesz to zrobić? - spytała Xela.

- Nastraszymy? Lepiej uderzyć od razu z całą mocą. Wykorzystajmy element zaskoczenia - powiedział Roch.

Marduk westchnął, był rozdarty pomiędzy niechęcią do zabijania prawdopodobnie niczemu niewinnych tubylców a pragnieniem wykazania się na tej misji w oczach swoich braci i sióstr.

-Tak…. wątpię, by tak łatwo się wycofali nie broniąc swoich domów, jak są tacy wielcy. Zacznijmy od połączonego ataku energią Ki w sam środek wioski żeby nimi wstrząsnąć a potem możemy zaatakować od trzech różnych stron zanim dojdą do siebie. Ale nie dobijajmy śmiertelnie rannych i uciekających jak nie musimy.

- I co? Może jeszcze mamy leczyć ich kuku? - spytał kpiąco Roch.

Marduk skierował na swojego podwładnego surowe spojrzenie.
-Mamy zadanie do wykonania, a ono polega na oczyszczeniu tej wioski. Naszym celem nie jest zabijanie dla samego zabijania, rozumiesz?!

- Jak sobie chcesz - mruknął Roch pod nosem. Nie wyglądał na zadowolonego.

Saiyanie skoncentrowali się. W ich otwartych dłoniach pojawiły się kule światła. Na daną przez Marduka komendę wypuścili jednocześnie energię ki w sam środek wioski, gdzie znajdował się niewielki, jak na standardy olbrzymów, plac. Eksplozja wstrząsnęła najbliższą okolicą. Tubylcy w pierwszej chwili pouciekali, chowając się między swoimi domami, szybko jednak pojawili się znowu, najwyraźniej zainteresowani co doprowadziło do wybuchu. Na razie powoli, nieufnie zaczęli się zbliżać do miejsca, które jeszcze przed chwilą było celem dla Saiyan.

- Teraz rozdzielmy się i uderzmy na nich z różnych stron, ja od tej.- Marduk szepnął do dwójki towarzyszy, gestykulując, po czym wzleciał błyskawicznie w górę z zamiarem opadnięcia na tyły zbliżających się do centrum gigantów.

Saiyanie uderzyli w błyskawicznym tempie. Choć ta czwórka nigdy wcześniej nie współpracowała, ich działania były imponująco zgrane, a przede wszystkim dokładne. Kilku olbrzymów padło na ziemię pod siłą ciosów napastników. Żaden z nich nie potrafił dostrzec latających z dużą prędkością wojowników, a fakt, że zgromadziło ich się na placu już kilkudziesięciu dodatkowo utrudniał obserwację otoczenia. Niewiele potrzeba było do wybuchu paniki. Szybko tubylcy, widząc padających pobratymców, zaczęli przepychać się i torować sobie drogę na zewnątrz. Wkrótce tłum zaczął rozbiegać się na wszystkie strony. Ci którzy padli pod ciosami saiyan, wstali i przyłączyli się do ucieczki.


Zadowolony z rezultatu (wyglądało na to że nie będą musieli eksterminować wszystkich mieszkańców wioski), Marduk kontynuował natarcie, latając szybko i posyłając w stronę olbrzymów pociski Ki.
-Przepędźmy ich jak najdalej stąd! Zniszczmy ich domy!- zawołał do swojego patrolu.

Ostatnie zadanie okazało się trudniejsze niż można było przypuszczać. Domy olbrzymów były o wiele większe od budowli znanych saiyanom. Ich mury były znacznie grubsze. Jednakże po poświęceniu im dłuższej chwili waliły się, przynajmniej w części i pozostawały po nich tylko gruzowiska. Jeszcze mniej pozostało po mieszkańcach, którzy szybko zniknęli w bujnej roślinności otaczającej wioskę.

Marduk przysiadł na chwilę, by odpocząć po wysiłku zniszczenia, przyglądając się swojemu dziełu z pewnym zadowoleniem.

-Dobra robota, chyba szybko tu nie wrócą. Możemy polecieć chwilę za nami żeby upewnić się, że daleko odeszli a potem wracać do bazy złożyć meldunek.
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 12-06-2020, 21:58   #89
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Uczeń Tiena kiwnął tylko głową, a po chwili koncentracji, wzbił się w powietrze z dużą prędkością. Spowodowało to zafalowanie krzaków wokół C-SGK1, ale albo nie odkryło to obecności androida, albo Żurawie byli zbyt pochłonięci obserwowaniem oddalającego się na niebie punktu, by coś zauważyć. W każdym razie jeden po drugim zaczęli startować, rzucając się w pogoń za łatwym celem.

Gdy cała dwudziestka, wzorem niedawnego towarzysza C-SGK1, zamieniła się w punkty na błękitnym, wolnym od chmur niebie, do receptorów słuchu androida dotarły odgłosy, które sugerowały, że korytarzami posiadłości nadchodzą kolejni osobnicy, ponownie w większej liczbie. Za jakieś dziesięć sekund mogą pojawić się w ogrodzie.


Zere'el trochę pokluczył nad okolicą, a następnie udał się wprost na miejsce napadu. Nie zajęło mu wiele czasu, by je znaleźć. Niewielki lej pośrodku drogi wyraźnie je wskazywał. Nobrazianin wylądował w jego pobliżu.

Jego doświadczenie wojskowe szybko mu podpowiedziało, że dziura tej wielkości mogła powstać w wyniku ostrzału z moździerza lub podłożenia na drodze miny. Jednak co za bandyci mogliby dysponować takim sprzętem? Poza tym lej był "czysty". Nie było w nim, ani w jego okolicy, odłamków po pocisku czy bombie. Oczywiście policyjni technicy mogli wszystkie zabezpieczyć, chociaż biorąc pod uwagę, że wokół aż walało się od części rozbitego śmigacza, było to wątpliwe.

Pozostawała jeszcze możliwość użycia pocisku lub wiązki energii. Jednakże blastery Frieza Force nie mają wystarczającej mocy by zrobić lej tej wielkości. A zatem musiał to być ktoś, kto potrafi używać ki bez tego typu wynalazków. Zere'el wiedział, że w okolicy nie ma zbyt wielu takich osobników. Wszyscy albo służyli w policji, albo zaciągnęli się do armii Zarbona i teraz wciąż przebywali na Arcose. A zatem albo zamieszany w to był ktoś z policji, albo ktoś przyjezdny. Ransan przypomniał sobie o pogłoskach o niebieskoskórych obcych, jakich podobno widziano w mieście.

Gwardzista nie mógł się przyjrzeć wrakowi pojazdu jego siostry, a to dlatego, że go usunięto. Jednakże niemal zupełnie połamane drzewo, w które niechybnie śmigacz uderzył, dawało pewne wyobrażenie jak pojazd mógł teraz wyglądać. Zere'el mógł mieć tylko nadzieję, że Nertea podróżowała z zapiętymi pasami. Zresztą nawet to nie gwarantowało, że jest cała, czy choćby żywa...


- Za którymi konkretnie chcesz lecieć? - spytał kpiąco Roch. - Pryskali na wszystkie strony - na jego twarzy widniał wredny uśmieszek. Widać było, że akcja sprawiła mu sporo radości.

- I tak nie będziemy mieć pewności, że tu nie wrócą - zauważyła Xela. - Zresztą niektórzy z nich rozleźli się po naszym terenie. Będziemy musieli ich stamtąd przepędzić.

- Moglibyśmy zrównać wioskę z ziemią żeby nie mieli do czego wracać - zaproponował Pior, który zdawał się być o wiele spokojniejszym od brata.

Chociaż Marduk był nominalnym przywódcą grupy, było widać, że jest raczej tolerowany na tym stanowisku przez innych, niż że ktokolwiek faktycznie go za takiego uważa. Póki będzie dowodził zgodnie z ich oczekiwaniami i interesami, zapewne nie będzie problemów. Ale gdyby postąpił nie po ich myśli, kto wie jak zareagują? Póki co jednak, cała trójka saiyan grzecznie czekała na doprecyzowanie rozkazów.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 16-06-2020, 10:13   #90
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Marduk przebiegł wzrokiem po swoich “podwładnych”....no cóż, ich rasa nigdy nie słynęła z dyscypliny ani z powściągliwości. Mogli odebrać jego wahanie co do zabijania miejscowych jako słabość…

-Dobry pomysł Pior, obróćmy tę wioskę w perzynę, by nie mieli tu już powrotu!- z aprobatą skinął głową rozsądniejszemu z braci, zbierając Ki do czynienia dalszych zniszczeń.

Pozostali chętnie dołączyli, wznosząc się w górę i po chwili na kamienne budynki spadł deszcz świetlistych pocisków Ki, który z daleka mógł wyglądać niczym pokaz śmiercionośnych fajerwerków. Choć przyjemnie było uwolnić z siebie tyle energii, Marduk nie czerpał prawdziwej radości z niszczenia czyiś domów, chociaż tamci pewnie woleli stracić dach nad głową niż życie.

Kiedy wioska obróciła się już w stertę ruin, nominalny dowódca wyszczerzył się do swoich towarzyszy. Stwierdził że na aprobacie Xeli zależało mu bardziej niż bliźniaków.

-Dobra robota! Zróbmy krótki patrol wokół terenu który mieliśmy zabezpieczyć i wracajmy na posterunek zdać raport.


 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 16-06-2020 o 10:16.
Lord Melkor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172