|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-11-2020, 23:33 | #31 |
Reputacja: 1 | Cała trójka, prawie że ochoczo rzucił asie na nadbiegających schodami brzytworękich tarkatan. Gwałtownością ataku zepchnęli ich pół piętra niżej. oczywiście zdawali sobie sprawę, że szok i zaskoczenie zaraz miną i tylko wąskie schody będą ich jedynym atutem. Starzec tymczasem majstrował przy drzwiach, Sonya patrzyła mu na ręce. Ale jej serce rwało się do bitwy, toteż zerkała co chwilę na pierwszą linię frontu. |
25-11-2020, 06:49 | #32 |
Reputacja: 1 | Tarkartanie, niczym wzburzona morska fala, uderzyli w trójkę wojowników broniących schodów. Uderzyli i odbili się od nich. Niczym głaz trójka oparła się falom. Setsoru kopnął prowadzącego w czoło, z taka siłą, że trzask pękających kręgów szyjnych zabrzmiał jak grzmot. Brzytworęki poleciał w dół klatki schodowej podcinając nogi dwóm innym. Jeden z kolejnych szybszy od pozostałych dopadł Japończyka tnąc na odlew. Azjata zamknął ramię tamtego w żelaznym chwycie, by w jednej chwili zawirować ciskając w dół. Trzasnęło zrywane ścięgno, chrupnął łamany łokieć. Wycie. Obok Fowler i John walczyli równie skutecznie. Nim tarkatanie zdążyli się zorganizować padło ich w sumie siedmiu. Dobrze! - Czy teraz traktujesz Jezusa Chrystusa jak swego osobistego zbawcę? - wycedził Setsoru prosto w nos kolejnemu Brzytwie. Tamten pokazał w uśmiechu ostre zęby. I zaatakował. - Chodźcie!
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. |
25-11-2020, 17:44 | #33 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Dwa wypuszczone z ręki kunai posłały na tamten świat jednego z Tarkatan, nacierającego w drugim rzędzie. Jeden wbił się w jego pierś, a drugi w szyję. Wojownik poleciał do tyłu, opierając się o swoich towarzyszy, którzy nie bez trudu przepchnęli go na bok, a potem... zrzucili ze schodów żeby nie zawadzał. Ciało zniknęło gdzieś w ciemności.
__________________ |
06-12-2020, 09:47 | #34 |
Reputacja: 1 | Widząc, że pierwsza fala tarkatan legła, a pozostali zatrzymali się na ułamek sekundy w niepewności, John natarł. Tym razem nieco ostrożniej, gotowy do czmychnięcia jak tylko staruch otworzy przejście. Dodatkowo musiał pilnować by nie zostali przez niego wykiwani, dlatego cofnął się o krok unikając ostrzy, łamiąc ręce i krótkimi, szybkimi i brudnymi ciosami miażdżąc krtań nadbiegających przeciwników. |
09-12-2020, 09:49 | #35 |
Reputacja: 1 | Szło im dobrze, można by rzec nazbyt dobrze. Zepchnęli wroga prawie piętro niżej. Coś musiało się spieprzyć. Zaczęło się jak zwykle od mały rzeczy, John zbyt blisko dopuścił wroga. Ostrze rozorało udo. Ale nie to było problemem, coś go w duszy gryzło... Starzec zaś coś nacisnął, kliknęło i drzwi się uchyliły. Dworskim gestem wskazał Sonyi przejście. - Nie myślisz, że cię zostawię za plecami? Ty przodem. Chodźcie, gotowe! Starzec wszedł do środka i nic się nie stało. - Chodź, kobieto. Trzymaj drzwi i zamknij jak tylko wbiegną, tu masz zamek… Sonya weszła i podejrzliwie spojrzała na drzwi i zapytała: - Jaki zamek? - Chodźcie, gotowe! Głos Sonyi ledwo przebił się przez bitewną wrzawę. John zaklął, wiedział że jest jakiś haczyk. Jak rusza biegiem tarkatanie będą następować im na pięty. Tak to zaplanował zdradziecki staruch, że ktoś z nich będzie musiał zostać… niedoczekanie! Wyrwał zawleczkę z granatu i rzucił go piętro niżej. - Granat! Porządnie rąbnęło. Tłum się przerzedził Fowler i Setsoru dobili tych paru przy nich i rzucili się biegiem na górę, zanim reszta straży otrząśnie się. Właśnie wybiegali na piętro, gdy zobaczyli zamykające się drzwi. Bez słowa przyspieszyli i prawie jednocześnie wyskoczyli i uderzyli kopnięciem w drzwi. Coś z tyłu trzasnęło, naparli ponownie zagrzewani wrzaskami wbiegających na górę tarkatan. Drzwi stanęły otworem, ale na tego się spodziewali… - Kurwa, wiedziałem - mruknął John. Opalizujący na zielono portal właśnie się zamykał, jeszcze jedno czy dwa uderzenia serca i zniknie pozostawiając tylko powidoki na siatkówce. Dawało się jeszcze dostrzec sylwetki po drugiej stronie, jedna przygarbiona prostowała się i nabierała ciała, druga czteroręka coś lub kogoś trzymała… Poza portalem w pomieszczeniu było tylko stół i dwa koślawe krzesła. I żadnego przejścia dalej. |
09-12-2020, 18:33 | #36 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler rzucił dwa shurikeny w stronę nadbiegających Tarkatan, by chociaż trochę ich spowolnić. Nie patrząc na efekt tego działania, ani na swoich towarzyszy, rzucił się w stronę portalu. Wiedział, że spadnie z deszczu pod rynnę, ale wolał pewną śmierć zamienić na prawdopodobną.
__________________ |
12-12-2020, 05:51 | #37 |
Reputacja: 1 | Starzec chce ich zostawić za sobą? Niedoczekanie! - Japończycy, ninja i murzyni przodem! Setsoru wpadł w zamykający się portal z impetem tarana oblężniczego, następując Fowlerowi na pięty. Diabli wiedzą co tam można spotkać, ale ryzyko było lepsze niż pewna śmierć tutaj.
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. |
13-12-2020, 18:51 | #38 |
Reputacja: 1 | - Kurwa, wiedziałem, żeby nie ufać żadnym dziadygom na tej wyspie! - syknął John wbiegając przez portal. Martwił go ten czteroręki, ale skoro udało się go pokonać w poprzednim turnieju, to znaczy, że nie był niepokonany. |
18-12-2020, 22:07 | #39 |
Reputacja: 1 | Skoczyli prawie jednocześnie. Wiedzieli, że to głupota. Że ryzyko jest duże. Zamykający się portal mógł ich przeciąć na pół. Może to by był lżejszy los niż to co mogło ich spotkać po drugiej stronie. Już po chwili wiedzieli, że coś jest nie tak. Normalnie przejście było niczym przejście przez wodospad jednocześnie zimny i gorący. Chwila i po krzyku, teraz czas i przestrzeń zdawały się rozciągać jak z gumy. Sylwetki oddalały się i odpłynęły w dal. Nagle wszystko się skończyło, wrażenie zawieszenia znikło. Upadli na kamienną posadzkę. Byli w jakimś holu, na wprost majaczyła brama skąd padało ostre słoneczne światło. Za nimi i po prawej ciągnęły się korytarze oświetlone pochodniami. - Mamy kolejnych ochotników - usłyszeli z bocznego korytarza, wyszło stamtąd kilku barczystych osobników w przepaskach biodrowych i w hełmach z czaszek jakieś zwierząt. - Nie jesteście stąd. - bardziej stwierdził niż zapytał ich przywódca. - Po sakiewce złota na głowę za wygraną... Przerwał mu mrożący krew w żyłach przedśmiertny krzyk, a chwilę później rozległ się triumfalny ryk. - No, to akurat na czas. Wygracie, a może Shao Khan was zauważy i doceni wasze umiejętności. Ruszajcie - wskazał skąpaną w słońcu bramę. Coś całej trójce mówiło, że i tak czeka ich walka. Pytaniem było z kim. |
31-12-2020, 14:49 | #40 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler skrzyżował ręce na piersi, spoglądając na wszystkich spode łba, nie wyłączając własnych towarzyszy. Znowu wpakował się w jakieś gówno. Jak na razie współpraca z Raidenem nie zdała mu się na nic. Co więcej, jeśli znaleźli się w miejscu, o którym myślał, mógł ponownie zwrócić na siebie uwagę Quan Chiego.
__________________ |