Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-08-2023, 09:59   #1
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up [Kryminał] RKP-2


To miał być wyjątkowy wieczór głęboko w lesie. Grupka ludzi zebrała już dość roślin halucynogennych, żeby każdy mógł przenieść się do innego świata, wznieść się w przestworza, a potem wrócić. Pogoda była na to doskonała. Nie było żadnej chmury na niebie, a co do wiatru to nawet listek nie drgnął. Wystarczyło trzymać się cienia i wszystko było wspaniale. A w lesie cienia nie brakowało. Zasiedli i zaczęli rozdzielać porcje, gdy nagle niebo zabłysło jakby ktoś robił im zdjęcie olbrzymim aparatem fotograficznym. Po chwili dotarł do nich grzmot jakby spowodowany przez tysiące piorunów. Jeśli ktoś jeszcze wówczas stał to został ścięty z nóg przez trzęsienie ziemi. Następnie fala uderzeniowa zmiotła część drzew. Ci, którzy przeżyli zastanawiali się czy dopiero zabierali się za jedzenie halucynogenów, czy już są po spożyciu.


W ramach przydzielonych mi czynności nadzorowałem operacje z zakresu zwalczania cyberprzestępczości. Jedną z tych operacji była operacja o kryptonimie "Bankier". Dotyczyła ona trzech hakerów, którzy w różnych konfiguracjach brali udział w szeregu przestępstw, a w tym między innymi najgłośniejszego medialnie: wycieku danych z rejestru policyjnego i wyświetleniu części z nich na stronie internetowej Policji. Ze względu na powyższe osobiście zdecydowałem o zarejestrowaniu operacji "Bankier" w systemie informatycznym policji z fałszywymi danymi, których uwiarygodnienia nadał jeden z funkcjonariuszy z zakresu zwalczania cyberprzestępczości włamując się do systemu informatycznego mBanku. Tym funkcjonariuszem była st. asp. Dorota Kowalczyk i to ona w rejestrach później, na moje polecenie, wpisywała różne czynności do systemu informatycznego jakie rzekomo podejmowano w operacji "Bankier". W rzeczywistości operacja "Bankier" była bezpośrednio nadzorowana przez inspektora Franciszka Niedźwieckiego, a prowadzona przez podkomisarza Karola Dziawera. Obaj byli doświadczonymi funkcjonariuszami z wydziału zwalczania cyberprzestępczości. Operacja "Bankier" była dokumentowana poza internetem, poza siecią teleinformatyczną i siecią komunikacyjną. Dzięki podjętym środkom operacja "Bankier" odniosła sukces tam gdzie, zajmująca się tym samym, operacja "Nodog" prowadzona przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego zawiodła. Podkom. Dziawer szybko ustalił ilość hakerów znajdujących się pod zainteresowaniem operacji "Bankier" i tożsamość jednego z nich. Tym hakerem była Karolina Bucewicz (ps. "wolkss", ur. 9 sierpnia 2002 r.). Na moje polecenie nie zatrzymano tej osoby ze względu na możliwość schwytania dwóch pozostałych dzięki niej. Rozpoczęto jej inwigilację. W trakcie tych czynności ustalono, że Karolina Bucewicz boi się mężczyzny o pseudonimie "Złomokleta".

Wycieczka szkolna. Część 1.
1 sierpnia 2023 r., godz. 6:00


Punktualnie o godzinie 6:00 autokar wjechał w wąską uliczkę oddzielającą budynek szkoły od olbrzymiego gmachu Sądu Okręgowego, który niegdyś był siedzibą Sądu Najwyższego. Pomimo odnowionych, białych ścian i tak budynek posępnie górował nad uczniami oczekującymi na parkingu. Pomimo wczesnej godzinie ktoś mógłby odnieść wrażenie, że byli obserwowani z przynajmniej jednego z kilkudziesięciu okien wychodzących od strony szkoły. Nie byłoby to mylne wrażenie. Widząc zbliżający się autokar uczniowie zbliżyli się do muru oddzielającego teren sądowy od parkingu i uliczki. Przeszli grupkami spod murów szkoły. Pozostało jednak kilka osób, a wśród nich był głęboko zamyślony Łukasza Zielińskiego, poszarzała i wyraźnie wstrząśnięta Khalida Adil, siedzącego obok niej Feliks Trzabiński (zajęty jedynie tą dziewczyną), czujnie obserwujący uczniów i jedno z okien sądu Wiesław Czartoryski oraz stojącego w pewnym oddaleniu Adama Wakfield - Kowalskiego.

Ten ostatni wpatrywał się, a to w swój paszport, a to w Feliksa i Khalidę. Niewiele osób zauważyło zmianę w wyglądzie Wakfielda. Zwyczajowo przychodził w tęczowych, jaskrawych ubraniach jak żywa reklama bezpieczeństwa pieszych w ruchu lądowym, a i włosy miał ufarbowane na tęczowo. Tym razem przyszedł w czarnych spodniach i czarnej bluzie z kapturem. Kaptur zasłaniał fakt, że zgolił swoje włosy niemalże na łyso. Przyglądając się swojej fotografii w paszporcie wpatrywał się w jakby obcą osobę. Nie bardzo pamiętał co działo się od dnia poprzedniego, gdy jego życie zawaliło się. Nie pierwszy raz, ale tym razem upadł na dno, zatopił się w mule, spadł jeszcze niżej przebijając kolejne dno i dopiero gdzieś tam w czeluściach piekielnych jego popękana psychika pozbierała się na tyle, że odwzajemnił uśmiech młodej kasjerki, gdy kupował maszynkę do włosów. Miał już wówczas na sobie czarne ubranie, które kupił zaledwie kilka minut wcześniej, ale nie pamiętał tego. Po spotkaniu z kasjerką (na imię jej była Daria) wyszedł na ulicę i już był wieczór. Spojrzał na paragon, na którym Daria napisała swój numer telefonu. Czego ona mogła chcieć i o co tu chodziło? Następne co pamięta to to, że rzucił swoim telefonem o chodnik i skakał po nim. Później ocknął się już przy liceum. Dłonie trochę go piekły, bo rano tak bardzo je szorował. Chciał je mieć czyste. Czy jednak cokolwiek mogło być czyste po tym czego dowiedział się od Feliksa? I jak on może spokojnie teraz siedzieć z Khalidą? Adam jeszcze raz spojrzał na swój paszport ze zdjęciem osoby, którą pamiętał, ale nie był pewien czy to był on. Jakby przyglądał się obcej osobie. W końcu, gdy Feliks, Khalida, Wiesław i Łukasz ruszyli do autokaru to i on skierował się tam. Nie miał nawet ze sobą torby podróżnej. W kieszeniach miał paszport, karty płatnicze (w tym matki), list w zamkniętej i nieopisanej kopercie i scyzoryk.

Stojącą w grupie uczniów, a jednak jakby osobno, była Olga Kowalska. Nie była spokrewniona z Adamem Wakfield - Kowalskim, ale w tym momencie i ona patrzyła w kierunku Feliksa i Khalidy. Nie miała wcale ochoty jechać do Rowów, ale ojciec namówił ją. Może i miał rację, że nie warto ciągle kisić się w mieście. Olga wolała jednak pojechać do innego miejsca niż jakieś Rowy - poczytała zresztą o tej miejscowości wcześniej. Co prawda jechała do jakiegoś najnowszego, mocno luksusowego (jak na tamte rejony) ośrodka wczasowego, ale większość informacji o Rowach znalezionych w internecie dotyczyła konfliktu Cynów i Zdunków. Sebastian Cyna był nauczycielem w jej szkole i to nie mógł być przypadek. Ośrodek wczasowy był własnością rodziny Cynów. No i, co chyba najciekawsze, na wycieczkę do Rowów jechały dwie dziewczyny z klasy Olgi: wspomniana wcześniej Khalida, no i Julia Ulianowa. Dziewczyny, których rodzice są miliarderami i mogliby córką kupić wyspę na Pacyfiku, a tym czasem wysyłają je do ośrodka wczasowego w jakiejś polskiej wiosce. Ciekawe, ale dla Olgi w tamtym momencie coś innego skupiało uwagę.

Tymczasem, już przy autokarze, dwójka nauczycieli Piotr Truskawka i Anna Zając ogłosili swoje zaręczyny. Sporo uczniów klaskała i gratulowała. Pewnie to było oczekiwane i dlatego ta niesamowita wiadomość musiała być ogłoszona właśnie w tamtym momencie. Rozpoczęło się liczenie obecnych i wsiadanie do autobusu. W sumie wszystkich było 32 osoby. Prawie wszystkie miejsca zajęte (Feliks, Adam, Joanna, Julia i Wiesław siedzieli sami, a zostały dwa wolne miejsca obok siebie niemalże w połowie autokaru). Jak już wsiadały ostatnie osoby to Łukasz Zieliński powiedział nauczycielce Annie Zając, że nie jedzie.
- Tak, wiem, miejsce już opłacone... po prostu nie chcę jechać. Mamy teraz w rodzinie trudny czas i chciałbym zostać. Rozmawiałem o tym rano z mamą. Proszę do niej zadzwonić. - powiedział, ale to słyszeli tylko nauczyciele, kierowca i zwariowana Berenika, którą zmuszono do siedzenia z nauczycielami (tak prawdę mówiąc to była niebezpieczna osoba i nie powinna w ogóle jechać na wycieczkę). Anna Zająć zadzwoniła do mamy Łukasza i ta pozwoliła synowi nie jechać. Łukasz następnie udał się do Sądu Okręgowego, gdzie czekał na niego adwokat, ale to już zupełnie inna historia.

Poranek głęboko w Rowach.
1 sierpnia 2023 r., godz. 6:00


- Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy. - zażartował asp. Grzegorz Czartoryski i spojrzał na podlegających mu posterunkowych Grzegorza Frezera i Łukasza Sztubla. Mężczyźni spojrzeli na swojego szefa. Sztubel był zmęczony nocną zmianą. Zazwyczaj było spokojnie, ale tym razem przyłapał jakichś zboczeńców na plaży (i powiedział im, żeby poszli w pizdu), no i złapał jakąś kretynkę na sprzedaży narkotyków wyrośniętym nastolatkom, którzy okazali się nieletni. Sztubel miał mieszane uczucia odnośnie tego zatrzymania. Z jednej strony udało mu się zdjąć z ulicy kanalię, ale z drugiej wiązało się z tym dużo papierkowej roboty. O 6:00 był przemęczony. Do tego dilerka coś tam narzekała, aż Sztubel zagroził, że jak nie zamknie mordy to po prostu jej spuści ten przysłowiowy wpierdol.

- Dziś mamy szczególny dzień. Łukasz idź się przespać i zgłoś się do mnie najpóźniej o 11:00. Śniadanie zjesz w pracy. Dziś przyjeżdża do nas wycieczka z VIPami. Dwójka nastolatek z rodzin miliarderów. Tak wyglądają. - aspirant pokazał zdjęcia z paszportów Khalida Adil i Julii Ulianowej. - będą z wycieczką szkolną z Warszawy. Mamy specjalne zadanie chronić je. Nie są szczególnie zagrożone dlatego nie mają innej ochrony, ale lepiej dmuchać na zimne. Jakby sprawiały dla siebie samych zagrożenie to możemy je wpakować do celi za cokolwiek - dostałem pozwolenie z góry. Jak wszystko dobrze pójdzie to wszyscy dostaniemy nagrody. Będą zatrzymywały się w tym nowym ośrodku Cynów.
- Kurwa.
- odezwał się Sztubel
- No niestety. Zdunki mogą coś kombinować, dlatego będziemy pracować w nadgodzinach. Dodatkowo przez ten czas jakby pojawiły się inne sprawy to pojawi się ktoś z Ustki do pomocy. No dobra Łukasz, ty idź spać, a ja z Grześkiem pogadam o porannych czynnościach.
- Ach, mam dilera w areszcie. Sprzedawała nieletnim. Zrobiłem protokoły, ale nie gadałem z prorokiem.
- Dobra, ja zadzwonię. To ta teczka?
- wskazał na leżące na biurku dokumenty w papierowej teczce
- Tak.
- Nie zszyte.
- powiedział bardziej do siebie Czartoryski, bo wiedział, że Sztubel to łajza, która jak mu się nie każe to nie będzie ani numerował kart ani ich zszywał. Aspirantowi przez myśl nawet przeszło, żeby dilera wywalić na wolność, ale Sztubel zdążył zrobić już w sumie prawie wszystkie czynności postępowania przygotowawczego. Zabiorą handlarę transportem do Ustki. Aspirant spojrzał na nazwisko widniejące na teczce: Bucewicz. Czartoryski wyraźnie zdenerwował się tym i otworzył papierową teczkę z taką siłą, że omal nie wyrwał okładki. Zobaczył imię i datę urodzenia. Trzydziestka o imieniu Emilia. Emilia Bucewicz. Podniósł wzrok na Grzegorza Frezera. Sztubel zdążył już iść do swojej "znajomej", u której nocował będąc w Rowach. Czartoryski powiedział do Frezera:
- Trupy nie handlują narkotykami. Jak zobaczyłem nazwisko Bucewicz to skojarzyło mi się z dawną sprawą, ale tamta zginęła. Czasem ta robota zostawia na nas zadrapania... ale przejdźmy do rzeczy...

Przez kolejne minuty Czartoryski opisał jakim autokarem będą poruszały się obiekty zainteresowania (to znaczy w/w 2 dziewczyny) i jak otoczycie "opieką" całą tą wycieczkę. Między innymi poprzez chodzenie po cywilnemu. Jak pokażę późniejsze wydarzenia to i tak wszystkie te plany szlag trafi i nikt o nich nie będzie pamiętał. Na koniec jednak padły bardzo ważne słowa:
- Wiesz Frezer, ta misja jest taka ważna, bo dzięki niej wrócę do Warszawy. Dzwonił do mnie sam Szymczyk, że wracam na szczyt jak tylko te dziewczyny bezpiecznie spędzą swoje wakacje w Rowach. A jak ja będę na szczycie to nie zapomnę ani o tobie ani o Sztublu (choć Sztubel czasem wkurwia to jest to pracowity chłopak) i mam nadzieję, że was to zmotywuje. Do ich przyjazdu mamy kilka godzin. Przejdź się po Rowach, zajrzyj na plebanię czy Zdunki nie kombinują z pomocą księdza jakiejś prowokacji (obie dziewczyny są obcokrajowcami, a do tego jedna jest islamistką, a druga dziwką), sprawdź też w porcie motorówek czy tam nic dziwnego nie dzieje się, a tak to zrób patrol pieszy. Ja tym czasem zajmę się sprawą dilerki.

Po wyjściu z posterunku oczom Frezera natychmiast ukazał się widok morza. Dziwne, że posterunek znajdował się ledwie kilka metrów od plaży, a jednak... nawet nie bardzo dało się do niego dojechać samochodem chyba że chodnikiem. Kilkanaście metrów dalej był parking, na którym była zaparkowana wysłużona, oznakowana Kia. Obok stał przemalowany na szaro Peugeot 206 WRC należący do Czartoryskiego. Kluczyki do radiowozu były na posterunku, nie było problemu, żeby po nie wrócić - Czartoryski zgodzi się, choć Rowy były za małe jak na patrole zmotoryzowane... ale może coś przyda się z Ustki? Jest na to czas.

Wiadomości ogólne.
Komentarz do gry
  1. Zdecydowałem, że fabuła gry rozpocznie się przed wypadkiem dla lepszego wczucia się w świat gry przed pierwszą katastrofą. Coś jakby akt 1 standardowej opowieści. Frezer ma okazję poznać trochę Rowy i swoje miejsce w nich, a Kowalscy umiejscowić się w wycieczce klasowej póki ona będzie trwała. Powyższy dotyczy też wspomnień postaci.
  2. Wątek Wakfielda przyspieszyłem w ten sposób, że Trzabiński wszystko mu powiedział dzień wcześniej. Pokazał też dowody w postaci przelewów jeśli była taka potrzeba (powyżej o tym nie pisałem). Pozostawiam otwartą kwestią, czy Adam Wakfield-Kowalski zrobił to samo z matką co Adam Lanza.
  3. Czas na odpis do kolejnego tygodnia. Zgodnie z zasadą im szybciej tym lepiej. W grze nie ma gdoc, ale i nie ma limitu na krótkie odpisy, a w tym i jednolinijkowe dialogi jak będzie taka potrzeba.
  4. W wycieczce uczestniczy więcej osób niż w sesji Ombrosa - z założenia to tylko tło, ale jeśli chcielibyście światotworzyć takich pasażerów to droga wolna. Ogólnie na początku gry zapraszam do światotworzenia - to odpowiedni moment na to zanim dojdzie do katastrofy.
  5. Z uwagi na jakieś pretensje Ombrosa w celu uniknięcia dalszych dyskusji doszło do następujących zmian: Feliks ma na nazwisko Trzabiński, arabska dziewczyna w autokarze nazywa się Khalida Adil, dwójka nauczycieli ogłaszających swoje zaręczyny mają na nazwisko Truskawka i Zając, nauczyciel o relacjach rodzinnych w Rowach ma na nazwisko Cyna, no i nazwiska zwaśnionych rodzin w Rowach to ZDUNEK i CYNA.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 12-08-2023 o 21:13. Powód: Wyjaśniono w ostatnim punkcie Wiadomości ogólnych. Innych zmian nie było.
Anonim jest offline  
Stary 11-08-2023, 14:55   #2
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam nie wiedział, co ze sobą zrobić Felix złamał mu serce i wykorzystał go jak wszyscy inni! Widać takie już było jego przekleństwo! Felxio przynajmniej robił to dla siostry chorej na białaczkę, a nie żeby zaspokoić swoją chorą chuć czy chciwość i chęć życia w luksusie... Przez chwilę chciał zabić ich wszystkich Matkę, Felixa, nawet jakby dostał dożywocie, może wreszcie miałby spokój?

Porzucił jednak ten pomysł, śmierć byłaby dla Matki za łatwa... Poza tym musiał dopaść Ojca... Myślał też o samobójstwie, ale nie chciał dawać swoim oprawcom satysfakcji i łatwego życia! Przez to napięcie znów zaczął dysocjować, podtruwanie narkotykami wiele tłumaczyło... Niestety praktycznie całe życie doświadczał, podobnego traktowania więc ciężko mu było stwierdzić, co jest normalne dla ludzkiego organizmu.

Za radą Felixa wymienił z ćpunami na fanty, które zajumał Matce z mieszkania dostając w zamian metadon. Oni stali, czekając na dawkę z rana, przed przychodnią łatwo było kogoś namówić, żeby się podzielił: Jakaś anorektyczna laska przekazała mu porcje przez pocałunek udało mu się też zdobyć kilka kostek na później co pomogło mu nieco stępić ostrze trzeźwości niż jakby miał rzucać na tz. "Cold Turkey" ale znękane na wiele różnych sposobów ciało i tak dawało mu w kość. Nie mógł sobie załatwić więcej, bo bał się, że nauczyciele go złapią i będą problemy, więc na razie cierpiał katusze, choć mogło być gorzej, jakby wcześniej się nie wspomógł i nie odtruł.

Miał plan! Podczas pobytu w Rowach wypłaci tyle, ile da radę, z bankomatów potem opyli karty z PIN-ami, jakimś miejscowym tłumacząc, że chce się odegrać na matce za szlaban i zmuszenie go, żeby pojechał na durną wycieczkę. Będą sądzić, że trafiła im się okazja życia, a pomogą mu zmylić pościg! Adam głupi nie był wiedział, że karty i komórki można wyśledzić, sprzedał za bezcen swoje markowe ciuchy, bo podejrzewał, że stara raszpla, która go urodziła, mogła wszyć w nie lokalizatory, to samo z innymi jego ulubionymi rzeczami, a nawet z torbą! Czyżby popadał w paranoje jako efekt uboczny narkotyków ? Może trucizny, które podawał mu Felix, obudziły w nim jakąś ukrytą schizofrenię ?

NIEWAŻNE! Opchnął, co mógł, resztę rozdał, ludzie sądzili, że gorący towar, który ukradł akurat starczyło mu na nowe chujowe ciuchy z Rossmana i golarkę, którą zgolił swoje cudowne włosy, to powinno zmylić prywatnych detektywów, których wiedźma na pewno za nim wyślę...

Umówił się z Feliksem, że ten będzie zeznawać, w sprawię oskarżenia Matki, spisali jego zeznania zarówno na papierze jak i w formie audio / video. Razem z kwitami z banku rozesłali kopię do paczkomatów po Polskich miastach jest też kopia na dropboxie wszystko oczywiście założone ze świeżych kont w kafejkach internetowych. Felix jest gotowy iść do pierdla, pod warunkiem że, Adam zapewni jego siostrze kasę na leczenie był to jeden z powodów, dla których zdradził mu prawdę, bo woli, żeby to Adamus zapłacił za jednym razem za wszystko niż liczyć, że chciwa Kowalska nie znajdzie metody na wycyckanie, dillera to, że nie ma skrupułów już dawno ustalili szczególnie po tym, co Adam mu opowiedział o swojej przeklętej rodzinie.

Chłopak nie był jeszcze pewien czy z Rowów pojedzie do jednego z miast ze skrytką i udać się do notariusza, zrobić badanie krwi, a potem na policje, wyjedzie gdzieś do UE, czy wsiądzie do samolotu, żeby polecieć do USA i zamieszkać w NYC w jakimś "Domu" powiązanym z Queerową kulturą Ballroom jak w "Paris is Burning " czy "Kiki". Wszystko zależało, od tego ile kasy uda mu się wyciągnąć i od nastroju jaki będzie miał w danej chwili.... Miał też inne opcje sponsora, mógł się też po prostu kurwić, bo akurat te umiejętności wpojono mu bardzo dobrze, niestety...

Niespodzianka! Sybilla Łoś!

Rozmyślania i plany przerwała mu Sybilla Łoś - Pawiu coś ty ze sobą zrobił!
- HEJO Bitch! How are you doing?!! Matka złapała mnie z kochankiem w pokoju i dała szlaban na wszystko, zabrała komórkę i wszystkie inne zabawki zakazała mi zabrać moje szmatki i ubrała w ten poliestrowy badziew i dżinsy! Dobrze, chociaż że nowe nawet jeżeli z Rossmana wyobrażasz sobie co by było jakby kazała mi założyć jakieś używane gówno z ciucholandu?! - Gładko wszedł w rolę "Sassy gay friend" i rzucić wymyślone na poczekaniu kłamstwo. Był to kolejny talent, który wtłuczono w niego Agatka łyknęła hook line and sinker

- Oh my fucking GOD! WHAT A BITCH! Nie martw się skarbie, jak dojedziemy, to pożyczę, ci coś z moich łaszków jak dojedziemy! Chcesz może mojego retro Ipada Nano? Ja mam mojego kochanego smyrfonika
- DZIĘKI SKARBIE! Jesteś prawdziwą przyjaciółką! Wiesz, jak trudno wytrzymać mi bez muzyki- Przytulił i ucałował Sybcie w policzek.

Oparł się o autokar i pozwolił sobie zatopić się w muzyce. Miał w dupie pieprzonych pedagogów i ich ślub niedługo porzuci ten głupi kraj i zacznie pierwszą część swojej zemsty!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 12-08-2023 o 21:43.
Brilchan jest offline  
Stary 13-08-2023, 20:22   #3
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Stojąc przy biurku Grzegorz w milczeniu słuchał co miał do powiedzenia aspirant Czartoryski. Darzył szacunkiem przełożonego, więc nie wcinał się w jego wypowiedzi.
Policja nie była pierwszą pracą Frezera - miał okazję współpracować z całą paletą ludzkiej różnorodności. Zawsze sądził że poznał już szerokie spektrum spierdolenia, jednak jak zwykle życie zweryfikowało poglądy Grzegorza. Policja sprawiła że musiał obcować z masą ludzi których miał wielkie szczęście w dotychczasowym życiu omijać, ale zesłała też aspiranta Czartoryskiego - pewną wyspę spokoju w tym morzu degrengolady. Tak. Solidność. To było dobre słowo na opisanie tego człowieka. Wymagał, ale i pamiętał o człowieku. Wyjaśniał co trzeba zrobić. Jak nie wiedziałeś jak, to na spokojnie to też wyjaśniał. Grzesiek w swojej karierze spotkał dość popierdolonych przełożonych, by docenić tego aktualnego.
Na zewnątrz niebo było zasnute szarymi chmurami z których padała upierdliwa mżawka. Frezer stanął pod zadaszeniem. Zamyślił się nad zadaniem specjalnym. Na słowa o pamięci skinął poważnie głową i odpowiedział spokojnym, stanowczym “Dziękuję. Zrobię co w mojej mocy”. Zdawał sobie sprawę że Czartoryski zna go na tyle dobrze by wiedzieć że nie jest ucieszony sytuacją. Ale stawka była wysoka. I jeżeli Frezer chciał wylądować tam gdzie sobie zaplanował potrzebował przychylnej osoby wysokiej szarży.
To była jedna z życiowych prawd.
Wspinając się po szczeblach kariery trzymaj się tych którzy doceniają cudze wysiłki i czasem cię podciągną.
A… i szybko naucz się rozpoznawać tych którzy mają cudze wysiłki w dupie, oszczędzisz sobie daremnego trudu.
Nie zapominajmy o tym że też trzeba znać zasady gry i rozpoznawać kto je przestrzega a kto nie.
Kiedy można je łamać, a kiedy nie.
I w jaki sposób.
No i że nie należy pracować ciężko, tylko mądrze.
Oraz mieć trochę szczęścia oraz dostrzegać i wykorzystywać okazje.
Grzegorz mógł napisać poradnik z tego typu mądrościami.
Wyrywając się z zamyślenia zerknął na zegarek. Było wcześnie, a ponura pogoda nie zachęcała do spacerów. Jednak pojedyncze osoby wyłaziły z pensjonatów, głównie po to by kupić coś (po zawyżonej cenie) do jedzenia w Żabce lub którymś spożywczaku. Mógłby pojechać do Ustki, ale co właściwie chciałby stamtąd wziąć?
Gdzieś w głowie pojawiła się przewrotna myśl, że gaz i granaty hukowe mogłyby być bardzo poręczne przy pacyfikowaniu rozwydrzonej, roszczeniowej gówniarzerii z kieszonkowym większym niż jego miesięczna pensja.
Czy góra by się bardzo obraziła gdyby któraś z ochranianych gówniar dostała pałą za stawianie oporu przy zatrzymaniu?
Tak naprawdę prewencyjne zatrzymanie ich byłoby najbezpieczniejsze. Samo to że dostali pozwolenie na tego typu rzecz, nasuwała kilka ciekawych spostrzeżeń.
Krótka rozkmina przyniosła parę scenariuszy co się może spierdolić.
Przede wszystkim dzieciaki mogło coś odjebać i zrobić sobie same krzywdę. Standardzik.
Następna na liście była prowokacja Zdunków, potrafili nawet sobie samym zaszkodzić by dosrać Cynom.
Mniej prawdopodobna była prowokacja Cynów - mogli chcieć zaszkodzić zdunkowemu włodarzowi, choć na pewno nie chcieliby narażać gości (co nie znaczyłoby że przy eskalacji któremuś by się nie oberwało).

Frezer westchnął. No nic. Rozkminy, rozkminami, a patrol sam się nie zrobi. Miał zgromadzone wszystko co trzeba w posterunku, bo od początku sezonu wakacyjnego naznosił do szafki tego i owego, by nie targać maneli ze sobą zawsze z Ustki.
Tam pozostał tylko “ciężki sprzęt” w razie powszechnej “eskalacji przemocy”.
No nic. Poranny patrol mógł odbębnić w mundurze, póki gówniarzeria nie przyjedzie. Przywdział pelerynę - wszak padało, a i była mniej rzucająca się oczy niż mundur (o ile tylko napis z przodu nie walił po oczach z daleka). Choć nie był jakoś specjalnie wysportowany to prawie dwumetrowym wzrostem wymuszał większości ludzi zadzieranie głowy do góry - dość by wprawiać w zakłopotanie.
Ruszył spokojnym krokiem ku najbliższej Żabce, gdzie od zaspanej młodziutkiej Bożenki kupił, jak co rano, duży kubek kawy. Krótka wymiana uprzejmości, podziękowanie za kawę i życzenie “miłego dnia”, przyprawiło dziewczynę o szeroki uśmiech. Grzegorz wiedział że przez Rowy przetaczały się tabuny ludzi i rzadko kto był uprzejmy dla “obsługi” turystów jaką byli miejscowi. “Zamknijcie się, bierzcie nasz szmal i róbcie co macie robić”. Zero kultury. 100% chamstwa.
Grzegorz nie cierpiał szarości i intelektualnej ciemnoty, dlatego też mało z kim zawiązywał bliższe znajomości, jednak wobec wszystkich był uprzejmy. Lubił być tym “ponadprzeciętnym” przez takie drobnostki jak bardziej kwieciste słownictwo, brutalnie podkoloryzowana uwaga lub delikatny nieschodzący mu z twarzy uśmiech, który dla niektórych wcale nie był uśmiechem. Ta niejednoznaczność sprawiała że nieraz wydawał się “creepy”, ale w sumie to był swój człowiek. Tylko że dziwny.
Chyba dlatego zawsze to jego upominali, jak jakiegoś psychola, że ma nic nie odwalić pomimo że nigdy nic nie odwalił.
Jedynie Czartoryski go nie upominał. Wiedział że Frezer nic nie odwali. A nawet jeżeli to z bezczelnym poszanowaniem regulaminu i prawa. Czyli w sumie nie odwali.
Grzesiek wiedział że za taką ekscentryczną postawę nie zajdzie w Policji ani gdziekolwiek indziej wysoko, ani tam gdzie by chciał. Potrzebował “podciągnięcia” przez przychylną osobę, do stanowiska na którym nikt nie będzie zwracał uwagę na jego przywary. Trochę etatów mu zajęło nauczenie się tej prawdy i niestety jak dotąd wszyscy którzy wyrażali chęć pomocy okazali się niegodni zaufania. Nauczony doświadczeniami przyjrzał się dobrze Czartoryskiemu i był pewien że tym razem się uda.
A w najgorszym wypadku będzie musiał sobie poszukać czegoś innego. Jak zwykle.

Wymieniając się uprzejmościami z miejscowymi i czasem wdając się w krótką rozmowę Grzesiek ruszył w kierunku portu motorówek. Celowo nie wspominał o wycieczce, bo jeżeli ktoś w plotach już zacznie mówić szczegóły o gówniarzerii, jasne będzie że piłka jest w grze między lokalnymi mafiami. Wątpił w to żeby ksiądz coś odjebał na zlecenie Zdunków. W Rowach regularnie gościli Naziści oraz zgermanizowani Turkowie (którzy przy odpowiednio rozżedzonej krwi mogli uchodzić za Nazistów) więc rzucanie się o dwie dziewuchy mogłoby wywołać więcej incydentów niż sobie chamstwo zaplanowało. Nie mówiąc już o tym że egzotyczni turyści byli gwarantem piniądza dla miejscowych. Niemniej Grzesiek i na plebanię miał zamiar zajrzeć. Ksiądz go chyba lubił, bo Frezer ostrożnie wymijał wszelkie tematy polityczno-światopoglądowe zagłębiając się w różne tematy religijno-historyczne zdradzając nie raz że, w przeciwieństwie do większości populacji kraju, przeczytał Biblię. Jednak wiedział też że uprzejmości to jedno, a interesy to drugie.
Kolejna mędrość z przeszłości.
Gdyby tylko jeszcze umiał je wszystkie wykorzystać na zawołanie w praktyce.

 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 13-08-2023 o 20:27.
Stalowy jest offline  
Stary 17-08-2023, 09:00   #4
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Olga obserwowała autobus w milczeniu. Nie czuła się przesadnie zżyta z grupą z którą życie związało ją tak, że musiała ich tolerować. Jedyny pozytyw był taki, że jechał Feliks, więc będzie skąd brać prochy. Pomorski trip. Poszerzenie horyzontów jak przekonywał ją ojciec. Chociaż podejrzewała, że stary chciał mieć po prostu wolną chatę i dlatego był taki nieugięty chociaż starała się z nim negocjować, że może taki Gdańsk, albo Gdynia… A nie kurwa Rowy! Jak to dołująco brzmiało! Ale walną jej jakiś tekst o tym, żeby zbudować więź z ludźmi z którymi się przebywa 24h. A Olga celowo w samej budzie przeważenie nie była na połowie zajęć żeby przebywać z nimi jak najmniej. Gdzie tu logika?

Ale w końcu poddała się i z umiarkowanym zainteresowaniem wyszukała kilka informacji o Rowach w tym notkę o konflikcie Cynków i Zdynków. Nie umknęło jej uwadze to, że "Pan Sebastian" jest jednym z tych Cynów i że jadą tam też klasowe miliarderki. A to może miało jakieś drugie dno… I... Może będzie tam jakaś sprawa do rozwikłania. I będzie jak ta Dana Scully w Archiwum X. Tylko bez tego zjeba Muldera, którego z tego co kojarzyła porwali kosmici i wylądował w Californication. Jednak przyszło jej na myśl, że będzie tam też Amanda… I chyba to bardziej niż namowy ojca sprawiło, że zgodziła się pojechać. Nie to, że wierzyła, że coś się wydarzy. Amanda to nie była jej liga… Jednak, jakby nie pojechała to wyobrażała by sobie, że straciła okazje na…. No właśnie kurwa na co?

No w każdym razie Olga doszła do wniosku, że nie chce tej okazji stracić.

W końcu weszła do autobusu i zajęła miejsce przy Piotrku. Kiedy nauczyciele ogłosili zaręczyny przewróciła oczami. To kurwa było na serio żenujące...
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 19-08-2023 o 18:19.
Rot jest offline  
Stary 20-08-2023, 11:56   #5
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 2 - Wiktoria i inni pasażerowie


Wiktoria Politowska
wpatrywała się w ekran swojego laptopa. Otrzymała bardzo miłego emaila od bardzo miłej osoby, z którą być może spędzi więcej czasu nad morzem. Wycieczka zapowiadała się wyśmienicie. Zresztą to był jej pomysł, żeby cała klasa wspólnie pojechała na wyjazd wakacyjny. Spotkać się w innej atmosferze niż ta szkolna, a mimo wszystko jednak w związku ze szkołą. Wszyscy, cała klasa zgodziła się, a ona ciągle kontaktowała się z wychowawcą, czy wszyscy zapłacili - no i zapłacili! Wszyscy jechali. Wiktoria nie spodziewała się takiego sukcesu. Szkoła chcąc zapełnić autobus dodatkowo pozwoliła zgłosić się osobom z innych klas. Niektóre z nich Wiktoria zresztą znała bardziej niż tylko z widzenia i była zadowolona. Dziewczyna nie miała żadnych wrogów, choć jak to w życiu bywa nie miała samych przyjaciół. Z niektórymi nie rozmawiała, ale gdyby chcieli to zawsze była otwarta dla każdego (no dla jednej, dwóch byłoby to znaczne poświęcenie). To była kwestia wychowania, a przynajmniej tak była przeświadczona.

Dokładnie o 5:00 zadzwonił alarm w jej telefonie. Wyłączyła go, a chwilę później swój komputer. Była na nogach od niemal godziny i była gotowa do wyjścia. Oczywiście laptop zostawiała w domu. Nawet pomyślała, że jakby coś jej się stało to przynajmniej rodzicom zostanie masa zdjęć i nagrań z jej udziałem jakie pozostaną na jej komputerze. Oczywiście nic jej nie będzie. Miała za dużo rzeczy do zrobienia na tym świecie! Uśmiechnęła się widząc swoje książki i zeszyty. Miała wszystko zaplanowane i nawet miała plany na wypadek przypadkowych zdarzeń zmuszających ją do zmiany planów. Wszystko było uporządkowane. Tak jak rzeczy, które zabierała na wycieczkę. O 5:04 dotarł do niej sms od Andrzejka. Dopytywał, czy mogą siedzieć razem w autokarze - przynajmniej przez pierwszą połowę podróży. Andrzejek był jakby na spektrum autyzmu, choć z tego co wiedziała papierów na to nie miał. Odpisała mu, że oczywiście. Nie zwróciła specjalnie uwagi na dość nietypowe sformułowanie o połowie drogi. Nawet pomyślała, że może ktoś inny będzie potrzebował jej towarzystwa później i Andrzejek już to wiedział. Nietypowe, ale to był Andrzejek. Dwie minuty później dostała smsa od Feliksa z zapytaniem czy musi jechać. Odpisała mu, że zna odpowiedź i wysłała kilka uśmieszków. Wysłała jeszcze smsy do Adriana, Karla i Aśki o podobnej treści, a mianowicie wyrażających nadzieję, żeby owi ludzie nie zaspali. Pomyślała nawet, że jest trochę jak Andrzejek z tym swoim uporządkowaniem i lekką namolnością. Cała trójka odpisała jej, że wszystko w porządku i nie spóźnią się. Podobne przypomnienie wysłałaby do Khalidy i Oziego (Piotra), ale ostatnimi czasy nie była z nimi na tyle blisko i wolała nie narzucać się komuś kto być może nie życzyłby sobie tego. Przy okazji zanotowała w pamięci, żeby zbliżyć się do tej dwójki. To nie było do zaakceptowania, że istniała przeszkoda do wysłania wiadomości osobom, którym chciała wysłać.

O 5:10 do drzwi jej pokoju zapukał jej ojciec. Zapytał retorycznie: czy jest gotowa. Oczywiście, że była gotowa. Zawsze była gotowa. Dosłownie urodziła się gotowa. W drodze na miejsce zbiórki rozmawiali sporo o polskim morzu i wspominali wcześniejsze wycieczki. Ojciec Wiktorii nie lubił zagranicy i dlatego zawsze jeździli albo nad polskie morze albo pojezierze albo w góry. Zresztą sama Wiktoria przejęła tą niechęć. Podjechali pod szkołę 15 minut później. Na miejscu już był Wiesław zajadający kanapkę z pobliskiej Żabki, no i Ozi, który przysypiał niczym bezdomny pod murem sądu. Pożegnała się z ojcem i powiedziała mu, że porozmawia z Wiesławem. Ojciec odszedł do pracy, ale obejrzał się zanim zniknął za rogiem olbrzymiego budynku. Wiktoria stała już obok siedzącego Wiesława. Widziała jednak jak jej ojciec odwrócił się i z wielkim uśmiechem pomachała mu. I on jej pomachał. Nie wiem, czy jeszcze zobaczy ją żywą.

Ale skoro jesteśmy przy Wiktorii to ona opisze każdego zgodnie z chronologią przybycia ich na miejsce oczekiwania na autokar. Nie to, że ta chronologia ma znaczenie.

Wiesław Czartoryski nie był lubiany w klasie. Dołączył do nich w drugim semestrze drugiego roku, a więc półtora roku temu. Był dwa lata starszy. Podobno razem z ojcem podróżowali po bardzo dziwnych miejscach, w których rzekomo realizował obowiązek edukacji, ale w Polsce nie uznano tego, no i musi powtarzać dwie klasy. Wiesław nie był lubiany od samego początku, ponieważ dość mocno izolował się. Prawdopodobnie wynikało t z różnicy wieku, a być może z jakichś dzikich, odległych zwyczajów. Wiesław jak ktoś chciał posłuchać to pokrótce mówił gdzie był i co widział, a przy tym rzadko kiedy miał tą samą opowieść. Tak jakby w aż takiej ilości miejsc był. A być może kłamał, choć jeśli kłamał to ciężko było mu to udowodnić, bo kto ma doświadczenie z głęboką dżunglą równikową, czy to w Ameryce, czy Afryce, czy Indochinach. Wiesław miał również brzydki zwyczaj patrzenia na ludzi z góry co irytowało wielu. Ale nie Wiktorię, bo nikt nie mógł zrzucić jej z piedestału pozytywnego myślenia. No prawie nikt, a przynajmniej nie Wiesław. Dziewczyna nie miała problemu podejść do niego, przywitać się i zagadać:
- Miło mi, że jedziesz z nami. - powiedziała i uśmiechnęła się na co on z uśmiechem odparł
- Jak mogło mnie zabraknąć? Jak wszyscy to wszyscy.
Kłamstwo wypłynęło z ust Wiesława równie gładko jak woda z górskiego źródełka. Chłopak nigdy nie przyjmował żadnych zaproszeń na jakiekolwiek spotkania związane z klasą, czy to w ramach wycieczek, czy na domówki. Nie było go również na poprzedniej wycieczce klasowej, choć wszyscy inni byli. Chcąc poznać opinię innych o Wiesławie to najbardziej znamienna była lista jego wrogów obejmująca niemalże połowę klasy! Pod tym względem był zupełnym przeciwieństwem Oziego, którego podobna ilość mogła nazwać przyjacielem. Mimo wszystko tego dnia Wiesław był bardzo rozmowny i bardzo swobodnie rozmawiał z Wiktorią. Ku zdziwieniu dziewczyny Wiesław sporo wiedział o polskim morzu i mogli podzielić się swoimi doświadczeniami w różnych nadmorskich miejscowościach.
- Jak jeszcze moja mama żyła to często bywaliśmy w Polsce nad morzem. - w końcu powiedział jakąś prawdę. Mama Wiktorii też nie żyła.

W tym czasie Ozi (Piotr Ozimski) na przemian drzemał i przebudzał się. Widział jak Wiktoria i Wiesław rozmawiali ze sobą jakby byli przyjaciółmi, a przecież Wiesław nie miał przyjaciół w szkole. Co najwyżej miał minimalne kontakty z niektórymi osobami, ale nie z Ozim. Wbrew pozorom Piotr był na tyle samoświadomy, że zdawał sobie sprawę ze swoich braków w zakresie inteligencji. Starał się nadrabiać charyzmą i, z tego co widział, było to skuteczne zagranie. Ostatnio łapał się nawet na tym, że sprawiał pozory głupszego niż był w rzeczywistości, dzięki czemu od czasu do czasu mógł zabłysnąć. Sam Piotr do grona swych przyjaciół zaliczyłby Łukasza, Jacka, Andrzeja, Olgę, Karla, Amandę i Aśkę. Nie miał wrogów. Wszyscy go tolerowali. Piotr nie zdawał sobie sprawy, że Wiktoria nie przepadała za nim. Nie chciała wychodzić przed szereg, więc nie pokazywała swoich - najwyraźniej niepopularnych - poglądów. W oczach Wiktorii Ozi był narkomanem, któremu marihuana zmieniła mózg w gąbkę.

Następnie na miejsce przyszli jedyni przedstawiciele 3B, którzy jechali na wycieczkę. Wiktoria niezbyt ich znała. Wiedziała, że jeden z nich (Joosep Raak) nie był lubiany w swojej klasie, ale nie wiedziała dlaczego. Natomiast Kacper Kordelicz był blisko związany z Pauliną Wierciszewską - ale czy byli razem, czy tylko przyjaciółmi to tego Wiktoria nie wiedziała. Kacper bywał na różnych domówkach i wydawał się w porządku. Wiktoria nie miała okazji z nim rozmawiać. Co do Michaliny Szostak to ona nie bywała na domówkach i była nawet większym kujonem niż Wiktoria, a przynajmniej takie wrażenie sprawiała swoim sposobem bycia i swoimi ocenami.

Chwilę później przyszła Maja Igraszewska. Atrakcyjna, nie głupia z osiągnięciami sportowymi wyglądała na uosobienie sukcesów. Niestety w zeszłym roku szkolnym poniosła porażkę i jako jedyna ze swojej klasy nie ukończyła szkoły. Zgodnie z plotkami w życiu Mai zdarzyła się jakaś tragedia, która doprowadziła ją do półrocznej nieobecności w szkole. Mając na względzie jej wcześniejsze osiągnięcia szkoła zgodziła się na powtarzanie przez nią klasy. Wiktoria była bardzo zdziwiona, gdy Maja podeszła do niej i Wiesław i przywitała się z chłopakiem. Uchodziła za osobę izolującą się od reszty - podobnie jak Wiesław. Może to ich w jakiś sposób połączyło? Wiesław przedstawił Wiktorię Mai.
- Cieszę się, że załapałam się na wycieczkę. Może łatwiej będzie mi dostosować się do warunków pasujących w waszej klasie. - powiedziała uśmiechnięta Maja z wyraźnym wschodnim akcentem. Nie tak mocnym jak Julii, czy Adriana. Prawdopodobnie Maja pochodziła z jakiejś przygranicznej, podlaskiej wioski, a przynajmniej tak podejrzewała Wiktoria. Wiesław powiedział jej, że właśnie rozmawiali o Bałtyku i rozmowa wróciła na te tory. Wiktoria przyglądała się Mai i ze zdziwieniem spostrzegła podobieństwo do...

- Hej! - głos przerwał myśli Wiktorii. Odwróciła się i zobaczyła Feliksa Trzabińskiego. Feliks jedynie skinął głową Wiesławowi. W normalnych warunkach Feliks nie podszedłby tak blisko Wiesława. Niemalże od samego początku Trzabiński bał się tego starszego chłopaka i nikomu nie powiedział z jakiego powodu. Tym razem, po bezsennej nocy i olbrzymim zdenerwowaniu, zapomniał o swym strachu. Przeprosił pozostałych i zabrał na bok Wiktorię.
- Powiedziałem mu wszystko wczoraj. - oznajmił, gdy tylko odeszli od Wiesława i Mai.
- Planowałeś powiedzieć mu. Jak zareagował?
- Nie wiem jak to opisać. Miał załamanie nerwowe. A jak ty byś się poczuła?
- Myślisz, że zrobił sobie coś?
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie... mimo wszystko polubiłem go.
- Jak przyjdzie... jeśli przyjdzie... to nie róbcie tutaj scen. Pogadacie nad morzem, okej?
- No dobrze, ale przydałoby mi się jakbyś mi pomogła.

- Pomogła w czym?
- zapytała Khalida Adil, która właśnie przyszła na miejsce zbiórki. Wiktoria widziała ją z daleka, ale Feliks aż podskoczył, gdy usłyszał jej głos.
- A nic... tak w ogóle cześć. - powiedział Feliks, a Wiktoria odpowiedziała:
- Pokłócili się z Adamem.

Khalida uśmiechnęła się. Nic nie mówiła wcześniej, ale bardzo nie podobało się to co działo się pomiędzy Feliksem, a Adamem. Nie znała sporej części prawdy o tej relacji, ale samo jej istnienie przeszkadzało arabskiej dziewczynie. To nie było normalne i nie powinno być tolerowane. Wiktoria odwzajemniła uśmiech Khalidy, który był dość zaraźliwy. Spodziewała się co sobie myśli Arabka. Ta pomimo swojej niechęci odnośnie tej relacji chciała znać szczegóły jej końca. Zaczęła zagadywać Feliksa, który z kolei zaczął opowiadać o ostatnim spotkaniu z Adamem. Oczywiście pomijał znaczną część materiału o czym wiedziała Wiktoria (która sama nie znała całej prawdy, ale i tak więcej niż Khalida).

Khalida Adil była błyskotliwą dziewczyną, która nie rezygnując ze swoich ideałów dość prosto znalazła swoje miejsce w ich klasie. Nie ze wszystkimi rozmawiała się, ale nie izolowała się tak jak Wiesław. Miała przyjaciół, a najbliżej była z Martą Perenc, Adrianem, Feliksem i Pauliną. Krótko przed wakacjami osoby, z którymi kolegowała się zauważyli znaczne pogorszenie jej nastroju. To mogło wiązać się z pewną dużą imprezą, na której była - ku zdziwieniu wszystkich - Khalida. Piła wówczas alkohol, tańczyła z chłopakami i nawet całowała się z kimś. Problem dla plotkarzy (oczywiście Wiktoria nie była plotkarką, po prostu lubiła wiedzieć) polegał na tym, że nikt nie wiedział z kim Khalida całowała się. Była widziana, gdy całuje się z kimś - ale ten kto ją widział (no dobra, to była Marta Węglewska) to zamiast przypatrzeć się kto tam był to pobiegła pochwalić się swojemu chłopakowi Alanowi Wiadrze. Jak Alan z Antkiem poszli w tamtym kierunku to spotkali Khalidę już odchodzącą stamtąd. Z kim całowała się? Nikt nie pochwalił się tym. To była jedna z tajemnic i źródło plotek. Khalida na pierwszą połowę wakacji zniknęła i z nikim nie kontaktowała się, ale Wiktoria wiedziała, że zapłaciła za wycieczkę (ze swojego własnego konta) i miała kontakt z nauczycielem Truskawką odnośnie organizacji wycieczki. Jak widać pojawiła się na nią i nie wyglądała na przygnębioną.

Khalida miała ciężką depresję, ale tego Wiktoria nawet nie podejrzewała.

Wiktoria pozostawiła Feliksa i Khalidę, gdy jej wyostrzony wzrok spostrzegł nauczycieli Piotra Truskawkę (wychowawcę ich klasy) i Agatę Zając (od drugiej klasy uczyła ich języka polskiego). Wielce zdziwiła się, że nauczyciele idą trzymając się za ręce, ale gdy spostrzegli oczekujących uczniów to jakby przypomnieli sobie o odpowiednim zachowaniu i puścili się. Wiktoria dotąd nie miała pojęcia o tym romansie, który przecież był niezłym materiałem na plotki (oczywiście nie dla Wiktorii, bo ona nie była plotkarką - po prostu lubiła wiedzieć co dzieje się wokół niej). Wiktoria spojrzała na Feliksa i Khalidę, potem na Wiesława i Maję i na grupkę z 3B... nie miała z kim podzielić się swoją obserwacją! Westchnęła i wyszła na przeciw nauczycielom. Przywitała się z nimi i natychmiast zadała koronne pytanie:
- Nikt nie zrezygnował? Wszyscy jadą? - jakby Truskawka nie spodziewał się tych pytań to pewnie przewróciłby oczami, ale zamiast tego odpowiedział dziewczynie, że nic nie zmieniło się. Wydawało mu się, że Wiktoria to jakiś nowy typ osoby z ADHD. Wiecznie chciała wszystko wiedzieć, była bardzo aktywna i miała plan na każdą okazję. Wychowawca mógł jedynie zgadywać, czy dziewczyna będzie genialnym prawnikiem, czy geniuszem zbrodni - a może tym i tym.

Na miejsce przyszła niemała grupa osób z ich klasy: Antoni Węglewski ze swoją siostrą Martą Węglewską, dziewczyną Amandą Sabotowską, przyjacielem Alanem Wiadrem i trzymającą z nimi Sybillą Łoś, a dodatkowo z Jackiem Kapuchą i Pauliną Wierciszewską. Wiktoria miała mieszane uczucia odnośnie tych osób. Antek i Alan wydawali się dość podejrzanymi osobami. Stanowili zresztą część łańcucha obiegu środków odurzających w liceum, o którym dziewczyna wiedziała i niestety nic z tym nie mogła zrobić (bez zszargania sobie reputacji w środowisku szkolnym). Nie byli zbyt dobrymi uczniami, ale mieli swoje zalety, które dostrzegała Amanda. W odróżnieniu od tamtych to Amanda była bardzo przyjazną osobą niemal wobec wszystkich. Początkowo w pierwszej klasie była zresztą ofiarą niewybrednych żartów odnośnie jej otwarcie dziecinnych upodobań, ale dość szybko owinęła wokół swojego palca Antka, który broni ją do tej pory. Być może owinięcie to trochę za dużo powiedziane. Amanda nie sprawiała wrażenia manipulantki, choć cieszyła się poważaniem ze względu na swoją przyjacielskość. Zresztą i Wiktoria lubiła Amandę. Gorsze mniemanie miała natomiast o Sybilli Łoś - dziewczynie z Francji, która była wspaniałą przyjaciółką dla wąskiego grona osób i wyjątkowo wstrętną osobą dla całej reszty. Wywyższała się bardziej niż wypadało - nawet bardziej niż jej przyjaciółka, jeszcze nieobecna, Julia. Julia królowa wywyższania się i chamstwa. Wiktoria miała ochotę przytemperować obie dziewczyny, ale do tej pory skutecznie opierała się temu. Zresztą nie miała nawet pewności, czy w takim starciu wygrałaby z Julią. Z drugiej strony Sybilla nie stanowiła aż takiego problemu - była wspaniałą tancerką, a i coś wiedziała o manipulacji, ale mądrością to ona nie grzeszyła. Do tego była tak pusta, że jakby wpadła do basenu to pewnie cała woda wleciałaby w nią i jeszcze zostałoby trochę miejsca.

Negatywne myśli jakie dotknęły Wiktorii na widok Sybilli musiały odbić się na jej wyrazie twarzy, bo wychowawca odezwał się
- Nie przepadasz za nimi? - co otrzeźwiło dziewczynę. Przywróciła sobie pozytywne myśli, a wraz z nimi uśmiech. Odpowiedziała, że to nic i tak naprawdę cieszy się z pełnego kompletu na wycieczkę.
- Nie mogłoby nikogo zabraknąć. - powiedziała jakby do siebie witając się na odległość z Pauliną.

W tym czasie Paulina Wierciszewska poszła do swoich znajomych z klasy 3B jedynie obdzielając uśmiechem Wiktorię, gdy tylko ją zobaczyła. Oczywiście Wiktoria odwzajemniła to swoiste pozdrowienie. Paulina ostatnio dramatycznie zmieniła swój wizerunek rezygnując z czarnych ubrań fanki metalu i większości akcesoriów. Tak czy inaczej Wiktoria miała jak najlepsze zdanie o Paulinie, z którą zresztą siedziała w jednej ławce na większości przedmiotów w klasach 1 i 2, a i w 3 zdarzało im się dzielić ławkę. Z pewnością spędzi z nią czas nad morzem.

Pozostał jeszcze z tej grupy Jacek Kapucha, blond mięśniak mocno zaangażowany w sztuki walki. Wbrew stereotypom Jacek miał niezłą smykałkę do chemii co mógł udowodnić sporymi osiągnięciami w tej dziedzinie, a w tym i pierwszym miejscem w ogólnokrajowej olimpiadzie chemicznej w zeszłym roku szkolnym (czym zapewnił sobie miejsce na Politechnice Warszawskiej po zdaniu matury). W pozostałym zakresie był dość przeciętnym uczniem, który przeciętnie utrzymywał całkiem przeciętne relacje z innymi osobami. Kolegował się bardziej z Adrianem, Martą Perenc, Andrzejkiem, Karlem i, co było szokujące dla Wiktorii, Julią. Wyglądało na to, że po otrzymaniu przepustki na studia jeszcze bardziej wycofał się z życia szkolnego. W ocenie Wiktorii wiązało się to z uświadomieniem sobie przez Jacka, że większości osób z klasy i tak po maturze już nigdy nie spotka.

Chwilę później na miejsce przyszła nauczycielka geografii Ula Okoń. Była ubrana wyjątkowo seksownie (oczywiście zbyt seksownie jak na te okoliczności). Wiktoria zwróciła uwagę jak wychowawca Truskawka przykuł wzrok na wielki dekolt Okoń. Miał szczęście, że towarzysząca mu Zając akurat patrzyła w przeciwnym kierunku (z której nadchodził Sebastian Cyna). Ogólnie Ula Okoń była przeciętnym nauczycielem, ale ze względu na swoje koneksje właściwie była niezatapialna. Po szkole chodziły plotki o jej romansach z uczniami, ale nikt nigdy nie potrafił wskazać z kim ona miała niby mieć romans. Wiktoria nie bardzo wierzyła w te plotki. Wynikały prawdopodobnie jedynie z faktu lubości w eksponowaniu swojego biustu przez Okoń.

Sebastian Cyna przyszedł z kawałkiem pizzy, który pożerał w momencie, gdy dochodził do pozostałych nauczycieli. Wyglądało na to, że z nikim nie podzieli się. Wiktoria myliła się. Sebastian miał również pizze dla Truskawki, Zająca i Okonia. Pizza została przyniesiona w torbie podróżnej - każdy kawałek oddzielnie zapakowany w papier. Obdzielając nauczycieli kawałkami pizzy Cyna szeroko otworzył swoją torbę, w której nie było żadnych ubrań na zmianę. Miał tam natomiast jakieś toboły, coś co wyglądało na elektronikę owiniętą w szmaty. Jakby miał zamiar handlować na jakimś bazarze. Wiktoria nie lubiła Sebastiana (kazał tak siebie nazywać przez uczniów), ponieważ nauczyciel słynął z zaglądania w dekolt uczennicom, przypadkowych "dotknięć", tudzież innego ocierania się. Co prawda nigdy to nie przydarzyło się Wiktorii (tłumaczyła sobie, że po prostu zbyt dorośle wygląda, bo inaczej oznaczałoby to, że jest nieatrakcyjna nawet w oczach takiego zboczeńca), ale widziała flirty między Sebastianem, a Julią, a i w czasie problemów zdrowotnych Bereniki (przedawkowała swoje leki) to Sebastian ją nieźle obmacał zanim trafiła do karetki.

W czasie zamieszania z pojawieniem się na scenie nauczycieli zjawiła się cała chmara innych osób, a w tym i Andrzejek. Właściwie tylko Wiktoria nazywała tak Andrzeja Wojdala. Funkcjonował pod pseudonimem "Woj", a dokuczano mu zamieniając pierwszą literę na "ch", a drugą na "u". Był zapalonym graczem gier komputerowych, które streamował zarabiając spore pieniądze na reklamach i datkach. Miał również bzyka na punkcie jakiegoś chińskiego portalu społecznościowego (Wiktoria, po ojcu, szczerze nienawidziła portali społecznościowych i starała się trzymać od nich z daleka - przyprawiło jej to łatkę dziwnej, ale przecież nie wszyscy byli w internecie. Ot na przykład Wiesław, nigdzie nie miał żadnego profilu - Wiktoria to akurat sprawdziła dokładnie). Wracając do Andrzejka to lata spędzone przy komputerze i bardzo słaba opieka wychowawcza rodziców doprowadziły Andrzejka do upośledzenia zdolności społecznych i upodobnienia go do wysoko funkcyjnych autystyków - przynajmniej w tym zakresie. Mówił co mu ślina na język przynosiła, był nieumyślnie niekulturalny, no i nie kłamał. Miał olbrzymie zdolności z zakresu informatyki i mógłby uczestniczyć w jakiś olimpiadach, gdyby go to cokolwiek obchodziło. Sebastian Cyna prowadził dla niego (i paru innych osób spoza 3A) dodatkowe zajęcia z informatyki. Andrzejek jako jeden z nielicznych spędzał czas niektórych przerw z Wiesławem. Zazwyczaj wówczas rozmawiali o tak zaawansowanych sprawach z informatyki, że Wiktoria nawet jakby chciała to nie miała szans dołączyć do rozmowy nie robiąc z siebie błazna. Wiktoria nie lubiła robić z siebie błazna. Andrzejek przywitał się z ludźmi stojącymi mu na drodze do Wiktorii, a w tym także z nauczycielami. Następnie zapytał, czy może porwać Wiktorię, a Truskawka roześmiał się, że przecież nie jest trzymana na łańcuchu. Wiktoria nie dała sobie po tego poznać, ale nie spodobało się jej to określenie. Przypominało sprawę z piwnicą w Austrii.

Andrzejek tak bardzo rozgadał się, że Wiktoria nie miała już czasu przyglądać się kolejnym osobom jakie pojawiały się. Starała się jednak wszystkich zliczyć. Nie mogło nikogo zabraknąć!

Wsiadała do autokaru szczęśliwa, że wszyscy przyszli. Coś w końcu jej się udało, ludzie posłuchali się i jedyne czego trzeba było to wspaniałej wycieczki nad polskim morzem. Dla niej i dla innych.


Wsiadła do autokaru jako jedna z ostatnich. Po drodze minęła osoby, które przyszły po Andrzejku, a w tym i kierowcę. Kierowca pokazał jej kciuk do góry, a ona odwdzięczyła się uśmiechem. Najwyraźniej pokazywał tak każdemu. Wiktoria zwróciła uwagę, że jego stanowisko wyglądało nadzwyczaj nowocześnie. Nie widziała jeszcze tylu przyrządów. Idąc na tył autobusu minęła po prawej stronie lekko nabzdyczoną (znaczy prochy słabo działały) Berenikę Rekłajstys siedzącą niczym więzień obok Uli Okoń. "Jak każdy to każdy." - pomyślała Wiktoria, choć zdawała sobie sprawę z choroby Bereniki. Przebywanie z nią nie było bezpieczne, bo nie zawsze zażywała swoje psychotropy i czasem przejawiała zachowania destrukcyjne i autodestrukcyjne. Jednocześnie była to osoba, która cierpiała i w przypływie trzeźwości była fajną dziewczyną przyciśniętą do gleby przez tony melancholii. Chciała być zdrowa, ale jej choroba czasami przejmowała nad nią kontrolę. Wiktoria nie kolegowała się z Bereniką, ale miała okazję rozmawiać z nią, gdy ta była w dobrym stanie umysłu.

Za Bereniką i Okoń siedział już Adrian Fukurtow z Mają Igraszewską. Z tego co wiedziała Weronika totalnie nic nie łączyło Adriana i Maję i nie miała pojęcia czemu starsza dziewczyna postanowiła usiąść akurat tutaj. W szczególności, że za plecami Adriana siedziała jego przyjaciółka (a może coś więcej?) Marta Perenc. Adrian podobnie jak Andrzejek miał smykałkę do gier komputerowych i streamował. Jednocześnie był potomkiem polskich zesłańców syberyjskich, którzy wymieszali się z przedstawicielami wschódazjatyckich grup. W Polsce był od małego, choć urodził się na dalekiej Syberii (jak jego rodzice, dziadkowie i pradziadkowie). Adrian w mniejszym stopniu był upośledzony społecznie, ale jednak i jego dotknęła ta współczesna plaga. Zazwyczaj był widziany w towarzystwie Marty Perenc (a poprzez nią z Khalidą), no i czasem dyskutował z Andrzejkiem o jakichś grach, a od czasu do czasu z takimi ludźmi jak Łukasz Zieliński, czy Jacek Kapucha (ten ostatni nie miał za dużo cierpliwości do Adriana, ale jednak rozmawiali).

Marta Perenc cierpiała na otyłość. Nie była jakaś super gruba, ale jej umysł został złamany przez przeświadczenie o swojej odmienności. Walczyła ze swoją nadwagą jak umiała, a że umiała słabo to i miała mizerne wyniki. Nie pomagał fakt, że jej rodzice byli lekarzami i uważali jej wagę za mieszczącą się w normie (sami zresztą też byli grubaskami). Najgorsze w Marcie było "potajemne" objadanie się. Odmawiała publicznie jedzenie, a żeby gdzieś sobie iść w kąt i jeść. Trochę jak odwrócona anoreksja - Wiktoria nie wiedziała czy w ogóle jest takie określenie, ale jakby było to pasowałoby do Marty.

Marta Perenc siedziała już ze swoją drogą przyjaciółką Khalidą Adil, o której była już tu mowa. Za Khalidą siedział Wiesław, którzy uśmiechnął się do Wiktorii, gdy ta przechodziła. Odwzajemniła uśmiech. Trochę była zdziwiona, że po tak przyjacielskiej rozmowie nie siedział razem z Mają. Po drugiej stronie alejki zdążyła minąć parę z innej klasy (znała ich jedynie z widzenia, a z listy obecnych na wycieczce wiedziała, że nazywają się Eryk Ponti i Maria Tangowska), a także Paulinę i Kacpra. Za Pauliną i Kacprem siedział Adam Wakfield - Kowalski... a przynajmniej tak wydawało się Wiktorii, ponieważ Adam zupełnie zmienił swój wizerunek. Zamiast kolorowych ubrań był ubrany całkiem na czarno, a głowę krył w czarnym kapturze. Wiktoria była pewna, że chodzi o sprzeczkę z Feliksem. Przypomniała sobie jednak radość Khalidy i uznała, że to może lepiej i dla Adama i dla Feliksa. To nie była zdrowa relacja. Jak bardzo niezdrowa to Wiktoria nie zdawała sobie nawet sprawy. Za Adamem nikt nie siedział.

Za Wiesławem siedziała natomiast Joanna Krysiak. Bardzo przebojowa dziewczyna, która w ocenie Wiktorii była również straszną plotkarą. Sporo na przerwach rozmawiały we trzy (z Pauliną), ale oczywiście Wiktoria nie uczestniczyła w plotkowaniu. Nie była plotkarą. Po prostu lubiła wymieniać się informacjami uzyskanymi pokątnie i weryfikowaniem ich wiarygodności. Aśka była dość agresywna w życiu zgodnie z dewizą "Uderzaj pierwszy. Uderzaj mocno. Bez litości." przez co zdobyła sporą ilość wrogów. Najbardziej była skłócona z Sybillą i nawet czasem rywalizowała z Wiktorią kto kogo bardziej nie lubi: czy Aśka Sybillę, czy Wiktoria Julię. Joanna była zatwardziałą nacjonalistką w związku z czym szczerze "nie lubiła" Adama (za tęczowość), Antka (za ewidentne popieranie globalizmu) i Alana (bo był przyjacielem Antka). Co ciekawe nie miała problemów z Amandą, choć była bliżej Antka niż Alan. Do pozostałych uczniów w klasie była nastawiona pozytywnie z drobnym wyjątkiem w postaci Karla, którego miała za "niemieckiego debila". Pomimo, że zazwyczaj trzymała się Wiktorii i Pauliny to można było ją również spotkać w towarzystwie Khalidy i Marty. Poza szkołą kolegowała się z Adrianem Fukurtowem, Erykiem Ponti i Marią Tangowską, z którymi często jeździła komunikacją miejską pomiędzy szkołą, a ich osiedlem.

Aktualnie Joanna nie zwracała uwagi na przechodzącą Wiktorię, bo była zbyt zajęta zaczepianiem siedzącego po drugiej stronie alejki Adama Wakfield-Kowalskiego. Pytała go o zmianę ubrań, że do twarzy mu w czarnym i jak tam fryzura, czy już normalna.

Za Joanną siedział Feliks wpatrzony przez okno autobusu na budynek szkoły.

Za Feliksem siedział Joosep i Michalina z klasy 3B.

Po przeciwnej stronie alejki od tej dwójki siedział Jacek Kapucha przy oknie i zaraz po tym jak przeszła Wiktoria to dosiadł się do niego Karl Furtz. Karl był typem imprezowicza. Odrobinę innego niż Ozi, ale jednak operującego w podobnych klimatach. Karl był bardziej nastawiony na podboje miłosne, a Ozi na muzykę, narkotyki i alkohol. Nie to, że Karl stronił od używek.

Za Jackiem usiadł Andrzejek, a obok Andrzeja Wiktoria. Karl odwrócił się do niej i przywitał. Ona odpowiedziała mu jedynie lekko mroźnie "Witaj.", ale Karl nie przejął się tym. Szybko zanurzył się w rozmowie z Jackiem o jakiejś grze komputerowej. Andrzejek wiedział o czym mówili, ale Wiktoria nie.

Dziewczyna rozejrzała się. Po drugiej stronie alejki siedzieli Piotr Ozimski z Olgą Kowalską. Za nimi, podobnie jak za Andrzejkiem i Wiktorią, nikt nie siedział. Dalej był koniec autokaru i pięć miejsc obok siebie, które zajęli Amanda, Antek, Alan, Marta W. i Sybilla. Spóźniona dotarła jeszcze Julia Ulianowa, która z zadartym nosem dotarła na koniec autokaru i usiadła za Piotrem.

Wyglądało na to, że wszyscy jadą. Wiktoria uśmiechała się sama do siebie. To był wspaniały dzień!

Wycieczka szkolna. Część 2.
1 sierpnia 2023 r., godz. 8:04


Pierwszy etap podróży minął nadzwyczaj sprawnie i szybko. [Rzuty kościami] Parę osób zwróciło uwagę na coś nietypowego, ale nie Olga i Adam. W czasie jazdy całkiem sporo hałasu działo się z tyłu autokaru, a to ze względu na imprezową (i nachalną) postawę Antka i Alana. Dołączyły do nich chętnie Julia i Sybilla, a raczej innego wyjścia nie miały również Marta W. i Amanda. Jeżeli ktokolwiek z kadry nauczycielskiej cokolwiek zobaczył to nikt nie zareagował na raczenie się winem przez to towarzystwo z tyłu. Oczywiście i Ozi spróbował jak dawali za darmo. Wiktorii i Andrzejkowi nikt nie proponował, ale jakby Olga chciała się napić to droga wolna.

Dokładnie o 8:04 autokar zjechał z autostrady na stację Orlen nr 4404 na MOP Otłoczyn Wschód. Wszyscy wyszli rozprostować nogi. Część ruszyła do Burger Kinga, część do sklepu Orlen, a jeszcze parę osób po prostu bez konkretnego celu spacerowało po terenie. Choć nie zdawali sobie z tego sprawy to dla Olgi i Adama to była ostatnia możliwość porozmawiania z większością ze współpasażerów.

To był również ostatni moment, żeby zmienić miejsce w autokarze. Było kilka wolnych, a i ci co siedzieli sami nie mieli nic przeciwko, żeby ktoś dosiadł się do nich (wyjątkiem była Julia, która mniej lub bardziej agresywnie sprzeciwi się dosiadaniu do niej).

Komu Adam zezwoliłby, żeby dosiadł się do niego, a komu nie? A może sam chce zmienić miejsce?

Przystań i plebania w Rowach
1 sierpnia 2023 r., poranek

Grzegorz Frezer
bez nadmiernego pośpiechu dotarł na niewielki port rybacki, do którego można było dopłynąć dzięki rzeczce Łupawie. W czasie przechadzki typowo dla tej pogody niezbyt wielu turystów zdecydowało się na wczesno-poranne spacery. Parę osób odwiedziło Żabkę rozmawiając o pogodzie, a i na ulicach glina spotkał może kilka osób. Sytuacja była odmienna w porcie rybackim. Tam miejscowi rybacy pracowali już od jakiegoś czasu, a większość kutrów akurat wypływała na morze albo wracała. Były też trzy motorówki. Jedna biała należąca do którego z Cynów, druga, droższa, fioletowa podobno jako efekt zrzutki Zdunków ("Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz."), a trzecia czerwonobiałoczerwona była czymś nowym w tym miejscu. Przy niej siedział miejscowy pijaczek. Zapytany o motorówkę odpowie jedynie bełkotliwie, że jakiś "pan" kazał mu pilnować to pilnuje. Być może ktoś z biura portu wie więcej, ale w tym momencie biuro jest zamknięte.

Cokolwiek Frezer robił w porcie to potem udał się na plebanię. Akurat chwilę przed 7:00 skończyła się msza. Z kościoła wyległo sporo ludzi, a w tym całkiem niezła delegacja Zdunków. Byli też inni miejscowi i turyści. Nie było nikogo z Cynów. Oni omijali kościół szerokim łukiem. Frezer spotkał proboszcza przed parafią. Rozmawiał akurat z kościelnym i obiecywał mu, że dziś będzie umowa. Kościelny oddalił się widząc policjanta.
- Zapraszam. - powiedział proboszcz widząc, że Frezer specjalnie przyszedł do niego.

Wiadomości ogólne.
Komentarz do gry
  1. Trochę zeszło się z napisaniem o pasażerach. O niektórych więcej, o niektórych mniej - wszystko co w tamtym momencie Wiktoria uważała za ważne.
  2. Jak wygląda port w Rowach widać na mapach Google - ktoś zrobił tam dwa zdjęcia.
  3. Katastrofa najprawdopodobniej nastąpi w odpisie 4. Nie liczę ewentualnych dialogów, które chcielibyście przeprowadzić z BN - na rozmowy odpowiem tak szybko jak będę mógł.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 29-08-2023 o 09:28.
Anonim jest offline  
Stary 27-08-2023, 19:35   #6
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację


Obcą łódź można by nazwać ciekawą anomalią w magicznym promieniowaniu tła ale Grzegorz nie był żadnym czarodziejem by się tym w ten sposób przejmować.
Spisał jednak jej numer i zadumał się.
Motorówka przypominała że poza Zdunkami i Cynami jest jeszcze cały świat pełen pojebów gotowych coś odwalić. Co prawda atakowanie cudzej rodziny zawsze było uznawane za zagranie poniżej pasa, ale jakoś ostatnio, szczególnie przed wyborami, strasznie społeczeństwo zchamiało i to co kiedyś było obrzydliwe i powszechnie nieakceptowalne, teraz stało się zaledwie oburzające i naganne.
Z resztą. Społeczność w której dwa lokalne klany biorą się za łby to świetne miejsce by coś zrobić i zniknąć. Wzajemne oskarżenia lokalsów i zmowy milczenia solidnie by pokrzyżowały każde śledztwo. Gdyby tu nawet chodziło o jakąś walkę polityczną, naciski na ważne pionki i takie tam szpiegowsko-knurskie motywy to perspektywa grzmiącego z ambony księdza że do ich małej miejscowości zajechało zepsucie w postaci dającej na lewo i prawo małolaty chcącej zrobić na złość rodzicom wydała się co najmniej żałosna. Jak draska próbująca udawać pierdolnięcie bombą.

Nie mniej frekwencja na porannej mszy prawie w środku tygodnia pracy zdziwiła Frezera.
Kto w środku tygodnia chodzi na 6 do kościoła oprócz staruszków którzy nie wiedzą już co począć ze swoim życiem? Zdunki okazały się rannymi ptaszkami oraz gorliwymi praktykantami starej polskiej tradycji grzeszenia z Panem Bogiem na sztandarze.

No nic.

Grzesiek odbębnił wstępne uprzejmości, zasiadł w kuchni na plebanii i dostał kubek kawy zalewajki nim się zdołał obejrzeć. Wizytę w klopie na dłuższe posiedzenie w niedługim czasie miał jak w banku.

- Przyszedłem zapytać Księdza Proboszcza czy ktoś w parafii nie potrzebuje naszej pomocy? - rzekł Frezer z pełnym przekonaniem - Ludzie wiele rzeczy przemilczają, ale cokolwiek by się nie działo i jakiej nie mieliby o nas opinii naszym obowiązkiem jest chronić i służyć. Dla dobra wszystkich. Mógłby Ksiądz pomóc? Na co powinniśmy zwrócić uwagę w okolicy?


 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 27-08-2023 o 19:37.
Stalowy jest offline  
Stary 29-08-2023, 08:53   #7
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Olga kiedy usadowiła się na swoim siedzeniu obok Piotra spojrzała na Amandę. Ta dziewczyna naprawdę była jak promyczek słońca rzucony na szarą rzeczywistość. Promyczek, który samą swoją obecnością potrafi naprawić najgorszy dzień. W końcu odwróciła od niej spojrzenie.
Nie dla psa kiełbasa i takie tam…
A propo kiełbasy… Szturchnęła Piotra w ramię.
-Ozi masz trawę czy trzeba uderzać do Feliksa? Wzięłabym bucha albo dwa na jakimś postoju. Tak wiesz… żeby faza weszła, ale bez przypału. – powiedziała.
W końcu kiedy ruszyli i w jej okolicę zawędrowała butelka uśmiechnęła się krzywo i jej ręka powędrowała w jej stronę. Alan może i był neandertalczykiem, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby… Poza tym.. Amanda też piła nie?
Kiedy podjechali na stację Orlen Olga na lekkim rauszu postanowiła zajarać skuna z Ozim w kiblu na stacji, pytając Feliksa czy też idzie.
Jednak zanim poszła zobaczyła Amandę. Chwilowo bez Antka... I coś ją tknęło.
-Amanda… Może chcesz ze mną zajarać… Tylko… Nie mów nikomu to oferta tylko dla Ciebie. – powiedziała mrugając do niej oczkiem dając jej do zrozumienia, że nie o fajki tutaj chodzi.

Jeszcze kilka chwil wcześniej Amanda była zamyślona. Sporo wypiła i odrobinę martwiła się, czy nie będzie miała przez to kłopotów. Dodatkowo Alan, Antek i Sybilla (i sporo innych osób) poszli do sklepu stacji benzynowej i jakoś tak Amanda z nimi nie poszła. Na propozycje zareagowała wielkim uśmiechem.
- Chętnie. Wygląda na to, że zostałam sama. - oczywiście chodziło jej o Antka, bo parę jeszcze osób było przy autokarze. Między innymi Ozi przepytywany aktualnie przez Weronikę na temat nieobecności Łukasza.

Olga uśmiechnęła się szeroko. Pewnie gdyby nie była lekko podpita nie odważyłaby się na to.
-Ja idę! - krzyknęła do Oziego i ruszyła na stację benzynową, gdzie planowała kupić truskawkową gumę balonową i razem z Amdzią wypalić trawę od Oziego.

Wdarcie się wcześniej na stację gawiedzi z wycieczki doprowadziło do powstania całkiem sporej kolejki klientów. Akurat w momencie, w którym Olga szukała gumy do żucia przed nią otwarto kasę. Najwyraźniej dziś towarzyszył jej niesamowity fart. Kupiła truskawkową gumę balonową i wyszła na zewnątrz gdzie czekała Amanda.
-Chodźmy o tam. - wskazała bok budynku, przy którym zaparkowała furgonetka zasłaniająca widok na dystrybutory paliwa i wejście do sklepu.

Olga pokiwała głową. Faktycznie w tym sklepiku zrobiło się zbyt tłoczno. Kiedy schroniły się przed wzrokiem uczestników wycieczki wyciągnęła bibułkę i z wprawą zaczęła kręcić blanta.
-Wiesz Amdzia. Uważam Cię za najfajniejszą dziewczynę w szkolę i pojęcia nie mam co robisz z tym Antkiem i zachodzę w głowę jak możesz ścierpieć Alana. Naprawdę tego człowieka trzeba sobie dawkować, żeby nie zgłupieć. - Olga wyciągnęła zapalniczę Zippo i odpaliła pokaźny płomień. Jak ojciec jej powtarzał jak coś już robić to robić to z klasą. Po czym zaciągnęła się ostrym dymem który przytrzymała w płucach z wprawą wieloletniego palacza. W końcu wolno wypuściła powietrze i podała skuna Amandzie.
-Trzymaj… - powiedziała i tknięta nagłą myślą odwróciła się bokiem do dziewczyny i podniosła bluzkę prezentując okazały tatuaż o pięknych żywych kolorach.

-Obczaj tego motyla. Kiedy go robiłam pomyślałam że Ci się spodoba. - powiedziała zadowolona, że w końcu może jej o tym powiedzieć.

- Jakie piękne! - powiedziała Amanda i kucnęła, żeby bliżej przyjrzeć się. Równocześnie zaciągnęła się. Lewą ręką dotknęła wizerunków motyli w prawej wciąż trzymając skręta. W końcu wypuściła dym dmuchając na brzuch Olgi. Roześmiała się. Po chwili straciła równowagę, uklęknęła przed Olgą dotykając twarzą jej brzucha. Nadal śmiejąc się podała wolną rękę Oldze, aby ta jej pomogła wstać.
- Widok fajny. - powiedziała śmiejąc się i patrząc w górę na Olgę.

Olgę przeszył dreszcz gdy palce Amandy zetknęły się z jej skórą. Serce zaczęło galopować i nie wiedziała czy to przez dziewczynę czy trawę. Dym wypuszczony przez blondynkę przyjemnie musnął jej skórę która momentalnie stała się najbardziej wrażliwą częścią jej ciała… i kiedy dziewczyna potknęła się to Olga zamarła gdy poczuła dotyk jej ust na skórze. Wydawało jej się? Co się zdarzyło? W końcu dotarło do niej, że Amanda chce wstać. Wyciągnęła rękę do dziewczyny pomagając jej się podnieść.
-Mocny towar. - wymamrotała nieskładnie. Zaczerwieniona po same uszy. Nie wierząc, że naprawdę są tu razem same we dwie. Chwila na którą tak czekała wreszcie trwała!

- Mocny. - powtórzyła z wielkim uśmiechem. Amanda znów stała przed Olgą.
- Cieszę się, że jedziemy razem na tą wycieczkę. Będę miała okazję zobaczyć więcej twoich tatuaży… na plaży. - zaciągnęła się jeszcze raz skrętem i oddała go Oldze. Trochę rozgadała się o sobie i o swoich upodobaniach podróżniczych. Dla Amandy ten temat był paradoksalny - tak, użyła tego słowa, choć prawdopodobnie bardziej pod wpływem marihuany, ponieważ z jednej strony była już w miejscach o wiele ładniejszych i bardziej prestiżowych, ale z drugiej strony…
- No będziemy razem. Ty i reszta klasy w te nasze ostatnie wakacje przed maturą, czy to nie niesamowite?

-Tak… Niesamowite. - powiedziała Olga uśmiechając się nieprzytomnie. Byłaby gotowa rozebrać się dla Amandy już teraz, by mogła wodzić rękami po jej skórze. Tylko ta trzeźwiejsza część mówiła, że kurwa nie może tego teraz zrobić! Dlatego Olga zamiast tego zaciągnęła się solidnie trzymanym jointem.

- Nie mów nikomu, ale rodzice nazywają mnie księżniczką. Co o tym myślisz? Jestem dla ciebie księżniczką? - Amanda pytała całkiem poważnie, choć dziwnym było dodanie do pytania “dla ciebie”. Oczywiście cała ta powaga, a nawet wygadanie się jak ją rodzice nazywają wynikała z mieszanki alkoholu i marihuany.

Olga wypuściła dym uśmiechając się sennie.
-Jesteś księżniczką. -odpowiedziała bez wahania.
-Najpiękniejszą jaką kiedykolwiek widziałam.

- Ooo. To takie miłe! - powiedziała Amanda i przytuliła Olgę. W tym momencie obok śmietników przechodzili Wiesław z waszej klasy i Maja - ta, która nie zdała i będzie w waszej klasie. Para niespecjalnie zwróciła uwagę na dziewczyny palące w tamtym miejscu, ale widzieli się nawzajem. Amanda nie zwróciła na nich uwagi tylko przestała przytulać Olgę po czasie odpowiednim na takie nietrzeźwe, dziewczęce podziękowanie przytuleniem. Obie dziewczyny słyszały jednak urywek rozmowy Wiesława i Mai, a w szczególności słowa Mai “Rzeczywiście tak będzie bezpieczniej.”
- Jesteś bardzo miła! - powiedziała Amanda, gdy Wiesław i Maja jeszcze ją słyszeli. Mówiła dość głośno - Na pewno spędzimy razem więcej czasu! - mówiła na tyle głośno, że z pewnością zaraz ktoś jeszcze tam pojawi się.

Olga rozpłynęła się w objęciach Amandy czując jak ciepło z podbrzusza rozlewa się na całe jej ciało. Kiedy dziewczyna ją puściła po prostu stała niepewna jak powinna się zachować. W końcu mechanicznie zaciągnęła się skunem.
-Bardzo na to liczę. - powiedziała szczerze i zamilkła kiedy podszedł do nich Piotrek.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 29-08-2023 o 17:52.
Rot jest offline  
Stary 17-09-2023, 15:19   #8
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 3 - Na moment przed tragedią i Teoria Proboszcza

Wycieczka szkolna. Część 3.
1 sierpnia 2023 r., poranek


Na MOP Otłoczyn Wschód zadziało się kilka szkolnych historyjek. Wynikało to z wrażliwości, wspólnej historii i nie małej dawki alkoholu, a przede wszystkim z faktu, że znalazła się tam grupa mniej lub bardziej rozwydrzonych nastolatków. Dorośli byli zajęci swoimi sprawami. Zawiódł głównie wychowawca większości z nich, którego bardziej interesował romans ze swoją narzeczoną niż dzieci znajdujące się pod jego opieką. Oczywiście byli również inni nauczyciele. Ci jednak mieli swoje sprawy, które nie obejmowały panowania nad tłumem. Wydaje się, że najlepiej radziła sobie Ula Okoń z perfekcją pilnująca Berenikę, a zaraz za nią znajdował się Edwards rozmawiający na boku z Andrzejkiem, Jackiem i, o dziwo, Karlem. Pozostali nauczyciele byli zajęci romansami.

Większość z tych spraw stała się trywialna w obliczu tragedii jaka czekała ich wszystkich. Zginą albo przetrwają obryzgani krwią swoich znajomych.

Ale, ale. Już na MOP doszło do pierwszej krwi. Feliks oberwał w twarz od Alana. Pękła warga. Poszło o narkotyki, ale co do szczegółów to trzeba byłoby zapytać zainteresowanych albo Antka, czy Sybillę, którzy byli przy tym. Niestety ich godziny były już policzone.

W tym wszystkim nie uczestniczył Adam, bo on przybrany nagłym apetytem siedział w MakRzygu i zajadał jakiś zestaw. Byli tam i inni uczniowie, ale nie zwracał na nich szczególnej uwagi. Słyszał jedynie, że Eryk jest czymś zdenerwowany i Maria uspokajała go. Była coś mowa o "zajebaniu ich", ale o kogo chodziło to nie dowiedział się.

Odnośnie Olgi, Amandy i Piotrka to w momencie przyjścia tego ostatniego Amanda chciała coś dodatkowo powiedzieć, ale jakby powstrzymała się i zamiast tego stwierdziła:
- Szybko do autokaru to szybciej znajdziemy się na plaży i szybciej zobaczę... twoje tatuaże! - roześmiała się i poszła do autokaru nie czekając na reakcję Olgi i Piotrka. Ci ruszyli za nią i po chwili dotarli do pojazdu. Usiedli na swoich miejscach.

Ogólnie większość osób zajęła te same miejsca. Nieliczne wyjątki dotyczyły Mai (usiadła z Wiesławem), Weroniki (usiadła z Aśką) i Sebastiana (usiadł przed Martą Węglewską skutecznie powstrzymując pijanych z tyłu od kontynuowania imprezy).

W autokarze zrobiło się cicho nie licząc muzyki lecącej w tle. Oczy same zaczęły się zamykać.

Olga. Sen.
1 sierpnia 2023 r., poranek


Olga kiedy usadowiła się na swoim siedzeniu obok Piotra spojrzała na Amandę. Ta dziewczyna naprawdę była jak promyczek słońca rzucony na szarą rzeczywistość. Promyczek, który samą swoją obecnością potrafi naprawić najgorszy dzień. W końcu odwróciła od niej spojrzenie.
Nie dla psa kiełbasa i takie tam…
A propo kiełbasy… Szturchnęła Piotra w ramię.
-Ozi masz trawę czy trzeba uderzać do Feliksa? Wzięłabym bucha albo dwa na jakimś postoju. Tak wiesz… żeby faza weszła, ale bez przypału. – powiedziała.
W końcu kiedy ruszyli i w jej okolicę zawędrowała butelka uśmiechnęła się krzywo i jej ręka powędrowała w jej stronę. Alan może i był neandertalczykiem, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby… Poza tym.. Amanda też piła nie?
Kiedy podjechali na stację Orlen Olga na lekkim rauszu postanowiła zajarać skuna z Ozim w kiblu na stacji, pytając Feliksa czy też idzie.
Jednak zanim poszła zobaczyła Amandę. Chwilowo bez Antka... I coś ją tknęło.
-Amanda… Może chcesz ze mną zajarać… Tylko… Nie mów nikomu to oferta tylko dla Ciebie. – powiedziała mrugając do niej oczkiem dając jej do zrozumienia, że nie o fajki tutaj chodzi.

Jeszcze kilka chwil wcześniej Amanda była zamyślona. Sporo wypiła i odrobinę martwiła się, czy nie będzie miała przez to kłopotów. Dodatkowo Alan, Antek i Sybilla (i sporo innych osób) poszli do sklepu stacji benzynowej i jakoś tak Amanda z nimi nie poszła. Na propozycje zareagowała wielkim uśmiechem.
- Chętnie. Wygląda na to, że zostałam sama. - oczywiście chodziło jej o Antka, bo parę jeszcze osób było przy autokarze. Między innymi Ozi przepytywany aktualnie przez Weronikę na temat nieobecności Łukasza.

Olga uśmiechnęła się szeroko. Pewnie gdyby nie była lekko podpita nie odważyłaby się na to.
-Ja idę! - krzyknęła do Oziego i ruszyła na stację benzynową, gdzie planowała kupić truskawkową gumę balonową i razem z Amdzią wypalić trawę od Oziego.

Wdarcie się wcześniej na stację gawiedzi z wycieczki doprowadziło do powstania całkiem sporej kolejki klientów. Akurat w momencie, w którym Olga szukała gumy do żucia przed nią otwarto kasę. Najwyraźniej dziś towarzyszył jej niesamowity fart. Kupiła truskawkową gumę balonową i wyszła na zewnątrz gdzie czekała Amanda.
-Chodźmy o tam. - wskazała bok budynku, przy którym zaparkowała furgonetka zasłaniająca widok na dystrybutory paliwa i wejście do sklepu.

Olga pokiwała głową. Faktycznie w tym sklepiku zrobiło się zbyt tłoczno. Kiedy schroniły się przed wzrokiem uczestników wycieczki wyciągnęła bibułkę i z wprawą zaczęła kręcić blanta.
-Wiesz Amdzia. Uważam Cię za najfajniejszą dziewczynę w szkolę i pojęcia nie mam co robisz z tym Antkiem i zachodzę w głowę jak możesz ścierpieć Alana. Naprawdę tego człowieka trzeba sobie dawkować, żeby nie zgłupieć. - Olga wyciągnęła zapalniczę Zippo i odpaliła pokaźny płomień. Jak ojciec jej powtarzał jak coś już robić to robić to z klasą. Po czym zaciągnęła się ostrym dymem który przytrzymała w płucach z wprawą wieloletniego palacza. W końcu wolno wypuściła powietrze i podała skuna Amandzie.
-Trzymaj… - powiedziała i tknięta nagłą myślą odwróciła się bokiem do dziewczyny i podniosła bluzkę prezentując okazały tatuaż o pięknych żywych kolorach.

-Obczaj tego motyla. Kiedy go robiłam pomyślałam że Ci się spodoba. - powiedziała zadowolona, że w końcu może jej o tym powiedzieć.

- Jakie piękne! - powiedziała Amanda i kucnęła, żeby bliżej przyjrzeć się. Równocześnie zaciągnęła się. Lewą ręką dotknęła wizerunków motyli w prawej wciąż trzymając skręta. W końcu wypuściła dym dmuchając na brzuch Olgi. Roześmiała się. Po chwili straciła równowagę, uklęknęła przed Olgą dotykając twarzą jej brzucha. Nadal śmiejąc się podała wolną rękę Oldze, aby ta jej pomogła wstać.
- Widok fajny. - powiedziała śmiejąc się i patrząc w górę na Olgę.

Olgę przeszył dreszcz gdy palce Amandy zetknęły się z jej skórą. Serce zaczęło galopować i nie wiedziała czy to przez dziewczynę czy trawę. Dym wypuszczony przez blondynkę przyjemnie musnął jej skórę która momentalnie stała się najbardziej wrażliwą częścią jej ciała… i kiedy dziewczyna potknęła się to Olga zamarła gdy poczuła dotyk jej ust na skórze. Wydawało jej się? Co się zdarzyło? W końcu dotarło do niej, że Amanda chce wstać. Wyciągnęła rękę do dziewczyny pomagając jej się podnieść.
-Mocny towar. - wymamrotała nieskładnie. Zaczerwieniona po same uszy. Nie wierząc, że naprawdę są tu razem same we dwie. Chwila na którą tak czekała wreszcie trwała!

- Mocny. - powtórzyła z wielkim uśmiechem. Amanda znów stała przed Olgą.
- Cieszę się, że jedziemy razem na tą wycieczkę. Będę miała okazję zobaczyć więcej twoich tatuaży… na plaży. - zaciągnęła się jeszcze raz skrętem i oddała go Oldze. Trochę rozgadała się o sobie i o swoich upodobaniach podróżniczych. Dla Amandy ten temat był paradoksalny - tak, użyła tego słowa, choć prawdopodobnie bardziej pod wpływem marihuany, ponieważ z jednej strony była już w miejscach o wiele ładniejszych i bardziej prestiżowych, ale z drugiej strony…
- No będziemy razem. Ty i reszta klasy w te nasze ostatnie wakacje przed maturą, czy to nie niesamowite?

-Tak… Niesamowite. - powiedziała Olga uśmiechając się nieprzytomnie. Byłaby gotowa rozebrać się dla Amandy już teraz, by mogła wodzić rękami po jej skórze. Tylko ta trzeźwiejsza część mówiła, że kurwa nie może tego teraz zrobić! Dlatego Olga zamiast tego zaciągnęła się solidnie trzymanym jointem.

- Nie mów nikomu, ale rodzice nazywają mnie księżniczką. Co o tym myślisz? Jestem dla ciebie księżniczką? - Amanda pytała całkiem poważnie, choć dziwnym było dodanie do pytania “dla ciebie”. Oczywiście cała ta powaga, a nawet wygadanie się jak ją rodzice nazywają wynikała z mieszanki alkoholu i marihuany.

Olga wypuściła dym uśmiechając się sennie.
-Jesteś księżniczką. -odpowiedziała bez wahania.
-Najpiękniejszą jaką kiedykolwiek widziałam.

- Ooo. To takie miłe! - powiedziała Amanda i przytuliła Olgę. W tym momencie obok śmietników przechodzili Wiesław z waszej klasy i Maja - ta, która nie zdała i będzie w waszej klasie. Para niespecjalnie zwróciła uwagę na dziewczyny palące w tamtym miejscu, ale widzieli się nawzajem. Amanda nie zwróciła na nich uwagi tylko przestała przytulać Olgę po czasie odpowiednim na takie nietrzeźwe, dziewczęce podziękowanie przytuleniem. Obie dziewczyny słyszały jednak urywek rozmowy Wiesława i Mai, a w szczególności słowa Mai “Rzeczywiście tak będzie bezpieczniej.”
- Jesteś bardzo miła! - powiedziała Amanda, gdy Wiesław i Maja jeszcze ją słyszeli. Mówiła dość głośno - Na pewno spędzimy razem więcej czasu! - mówiła na tyle głośno, że z pewnością zaraz ktoś jeszcze tam pojawi się.

Olga rozpłynęła się w objęciach Amandy czując jak ciepło z podbrzusza rozlewa się na całe jej ciało. Kiedy dziewczyna ją puściła po prostu stała niepewna jak powinna się zachować. W końcu mechanicznie zaciągnęła się skunem.
-Bardzo na to liczę. - powiedziała szczerze i zamilkła kiedy podszedł do nich Piotrek.


Amanda powiedziała Piotrkowi, żeby sobie poszedł.
- Chciałabym poznać cię lepiej. - powiedziała do Olgi - Usiądźmy razem w autokarze.

Zajęłyście puste miejsca za Adamem, a przed Weroniką i Andrzejkiem. W śnie nikt nie zmienił miejsc zajętych na początku podróży z wyjątkiem waszej dwójki. O czym rozmawialiście? Co ze swojego życia wyjawiłaś Amandzie, a co ona tobie? Przynajmniej wersja Amandy z twojego snu.

Na koniec tej rozmowy sen przemienił się w koszmar. Rozpoczęło się, gdy lecąca dotąd cicho muzyka została pogłośniona. 5 sekund później autokar przyspieszył jakby był samochodem sportowym - wcisnęło wszystkich w siedzenia. Chwilę później kierowca zaklął "O KURWA!" i widziałaś jakby cień, który rzucił się na kierowcę. Podniósł się krzyk pasażerów. Zapięłaś swoje pasy bezpieczeństwa na moment przed uderzeniem. Cały przód autobusu został zmasakrowany, ale to nie był koniec. Tył pojazdu uniósł się jakby był ramieniem katapulty i z całej siły uderzył w ziemię. Okna autokaru rozpadły się na miliony kawałków. Wisząc do góry nogami w napiętych pasach bezpieczeństwa spojrzałyście na siebie z Amandą. Poczułaś dziwny zapach i zobaczyłaś ciecz znajdującą się na suficie będącym aktualnie pod wami. Amanda coś chciała powiedzieć, ale wówczas ciecz zapaliła się i pochłonął ją ogień. Jej krzyki zmroziły ci krew w żyłach, a te przeplatały się z czyimś śmiechem.

Adam. Sen.
1 sierpnia 2023 r., poranek


Śniły ci się dziwne rzeczy. Jakieś karty Tarotu, słowiańscy poganie, lekki wypadek waszego autokaru i Rowy jako cel twojego przeznaczenia. Co ci się dokładnie śniło?

Cokolwiek ci się śniło to sen zamienił się w koszmar. Rozpoczęło się, gdy lecąca dotąd cicho muzyka została pogłośniona. 5 sekund później autokar przyspieszył jakby był samochodem sportowym - wcisnęło wszystkich w siedzenia. Chwilę później kierowca zaklął "O KURWA!" i widziałeś Truskawkę, który rzucił się na kierowcę. Podniósł się krzyk pasażerów. Zapiąłeś swoje pasy bezpieczeństwa na moment przed uderzeniem. Cały przód autobusu został zmasakrowany, ale to nie był koniec. Tył pojazdu uniósł się jakby był ramieniem katapulty i z całej siły uderzył w ziemię. Okna autokaru rozpadły się na miliony kawałków. Wisząc do góry nogami w napiętych pasach bezpieczeństwa spojrzałeś w bok i zobaczyłeś samotnie siedzącą Aśkę (pamiętałeś, że w rzeczywistości siedzi z nią Weronika - to sen!). Uderzyła w fotel przed sobą z takim impetem, że jej głowę wygięło pod kątem prostym do tyłu. Jej martwy wzrok wpatrywał się w twoją duszę. Poczułeś dziwny zapach i zobaczyłeś ciecz znajdującą się na suficie aktualnie będącym pod tobą. Rozpiąłeś pasy i szybko wyskoczyłeś na zewnątrz zanim pojawił się ogień. Skąd wiedziałeś, że tam będzie ogień? Przeczucie. Zazwyczaj w tak filmach było. Krzyki płonących uczniów przeplotły się z czyimś śmiechem.

Wycieczka szkolna. Część 4.
1 sierpnia 2023 r., g. 12:00


Olga obudziła się obok wciąż śpiącego Ozziego. Spojrzała do tyłu i zobaczyła, że Sebastian Cyna siedział z Julią. Szeptem powiedział do niej, żeby zapięła pasy. Z tyłu zaspana Amanda wpatrywała się w okno, a obok niej Antek wciąż spał (podobnie jak reszta osób siedzących z tyłu). Olga spojrzała do przodu i jej oczy spotkały się z oczami Adama. On też dopiero obudził się.

Autokar lekko skręcił i wyjechał na długą prostą. W głośnikach właśnie pojawiła się nowa piosenka. Jej głośność nie zmieniła się w stosunku do poprzednich, ale to była ulubiona piosenka kierowcy Arkadiusza Domagalskiego. Przypominała mu o jednym z jego pierwszych zwycięstw w nielegalnych wyścigach - to wtedy na poważnie zajął się tuningiem przerabiając najpierw swojego Nissana Skyline GT-R R34, a potem ten autokar.

Plebania w Rowach
1 sierpnia 2023 r., poranek


Grzegorz Frezer wszedł do niewielkiego biura wyglądającego bardziej ubogo niż miejscowy posterunek Policji. Elektryka z jakiegoś powodu w całości została założona na tynkowo zamiast pod tynkowo. Rury ogrzewania przechodziły przez szafę i w ogóle ktokolwiek robił tutaj jako człowiek od wykończania wnętrz zrobił tutaj najgorszą robotę świata. No może nie najgorszą, bo światło działało. Proboszcz usiadł po drugiej stronie biurka wyglądającego jakby było zrobione ze sklejki. Bida. W odróżnieniu od wnętrza kościoła, które mogłoby konkurować z cerkwiami. Tymi biedniejszymi.

Proboszcz westchnął.

- Zbliża się tragedia. Powiem tak teoretycznie. Sporo lewicowe media ostatnimi czasy atakowały kościół za przypadki pedofilii wśród księży. Więc załóżmy, że dziś byłby przeniesiony do naszego kościoła taki ksiądz - pedofil. A skąd ludzie wiedzieliby o tym? No bo wcześniej działałby tutaj. Skrzywdziłby przynajmniej dwie dziewczynki. Jedna dziewczynka targnęłaby się na swoje życie, a druga pod wpływem swojej rodziny po rozpowiedzeniu swojej "znajomości" siedziałaby cicho. I wszyscy wiedzieliby o tym. Ten ksiądz wyjechałby, ale teraz wróciłby. Może tylko na wakacje. Może na dłużej. Zaraz pojawiłby się tu TVN, Sekielski, Wyborcza, Tusk i Siuring Wielgus czy jak jej tam. Ale jak to nie ksiądz, ale utalentowany informatyk, bywalec gdańskich i warszawskich salonów i krewny miejscowych bogaczy to tych tak zwanych obrońców dzieci to nie obchodzi. Są jednak ludzie, których to obchodzi. I dlatego zbliża się tragedia.

Wiadomości ogólne

Trochę przerwa nam się zrobiła z różnych przyczyn. Teraz przynajmniej teoretycznie mam więcej czasu, więc odpisywać powinienem o wiele szybciej. W przypadku Frezera mamy do czynienia z dialogiem, więc postaram się ultra szybko odpisać.
Przedstawiony w opisie wypadek nastąpił z taką prędkością (choć do przodu i na plecy zamiast na bok).
 
Anonim jest offline  
Stary 23-09-2023, 10:07   #9
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Olga wróciła na swoje miejsce razem z Piotrkiem będąc w siódmym niebie. Lekko podpita i zjarana miała wrażenie, że po prostu lewituje. Kolana przy tym miała jak z waty a w głowie dotyk rąk Amdzi na swojej skórze. Kiedy w końcu usiadła na swoim miejscu rzuciła tylko do Piotrka, że uderza w kimię. Gdy zamknęła oczy poczuła jak jej błędnik oszalał i wszystko zaczęło się kręcić, ale w niczym nie powstrzymało to nadciągającego snu…

Olga uśmiechnęła się szeroko z radością przyjmując propozycję Amandy, żeby usiadły razem. Ten słoneczny dzień wydawał się jeszcze piękniejszy! Usiadły we dwie w dupie mają Antka i tego durnego Alana.
Zaczęły się rozkręcać od słowa do słowa. Olga opowiadała Amdzie o swoich pierwszych doświadczeniach z kwasem o niesamowitych wizjach jakie miała w krainie tysiąca barw. O oddychającym suficie i ubraniach bez twarzy.
Tak wyraźnych że widziała każdą nitkę i o magicznych kulach energii. Napomknęła też o jednym Bad Tripie gdzie pojawiła się jej matka, ta która się powiesiła i jak zaczęła szeptać do niej złe rzeczy o tym, że to jej wina, że jest zła, że jest potworem… Wtedy Amanda przerwała jej kładąc palec na ustach Olgi, mówiąc, że odkąd tylko ją zobaczyła w skrycie się w niej podkochiwała i objęła ją całując namiętnie tak, że ich języki ocierały się o siebie wywołując przechodzące przez ciało fale pożądania…
Chwile później Olga usłyszała zmianę muzyki i przekleństwa kierowcy. Przerwała pocałunek, działając instynktownie zapięła pasy. Po chwili wszystko zmieniło się w kotłującą się plątanine, kiedy wszystko uspokoiło się na tyle, że Olga mogła ocenić co się dzieje zobaczyła jak na Amandę spływa ciecz o znajomym zapachu. Nim zdążyła cokolwiek zrobić Amanda zapaliła się. Olga zaczęła wrzeszczeć i…

Wtedy się obudziła. Była jeszcze trochę pijana ale adrenalina skutecznie postawiła ją na nogi. Nie powinna trawy mieszać z piwem i tyle. Stąd takie jazdy. Ale… Zapięła pasy.
 
Rot jest offline  
Stary 28-09-2023, 19:34   #10
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Chwila była potrzebna Grzegorzowi na zrozumienie co ksiądz proboszcz chce powiedzieć.
Gdy do niego dotarło umoczył usta w zalewajce.
Była wybornie gorzka.

Gorzka jak życie w tym kraju.

Najgorsze w tym wszystkim było że właśnie ta wrzutka od losu była klasycznym "prawo czy sprawiedliwość?".
Pozwolić by doszło do samosądu i pójścia na noże lokalnych chamków? Czy próbować złapać pedofila na gorącym uczynku i wpakować go za kratki gdzie będzie miał możliwość wybronienia się lub wyłgania, ale nie dorwą go Zdunki?

A może samemu skatować skurwysyna pod jakimś lipnym paragrafem?


Była to sprawa o którą najlepiej było zapytać Czartoryskiego, chociaż on pewnie by profesjonalnie kazał trzymać się od konfliktu Cyny vs Zdunki z daleka i reagować na to co się zadzieje. Nawet wyobraził sobie że Stary karcąco krzyczy by przestał myśleć chujem, a zaczął głową.

No tak. Atak Zdunków na Cynę będzie prawie na pewno odebrany jako "brak zapewnienia bezpieczeństwa wycieczce", szczególnie gdy jakiś gówniarz dostanie przy okazji w papę. Ach. No i ksiądz bardzo uważnie dobierał słowa - to też była ciekawa sprawa.

Frezer upił kolejny łyczek zalewajki.

O tak... zdecydowanie wybornie gorzka.

- Koło przemocy raz puszczone w ruch nie sposób wyhamować.

- Dobrze ksiądz proboszcz diagnozuje - gdy dzieje się draństwo za które sprawca nie poniósł odpowiedzialności w ludziach narasta gorycz i frustracja. Gdy będą dość zapiekłe wymierzenie sprawiedliwości na własną rękę przychodzi bardzo łatwo. Szczególnie jeżeli sprawca nawet nie próbuje udawać skruchy. Widzę salomonowe rozwiązanie sytuacji jaką przedstawił ksiądz proboszcz - przyłapać krzywdziciela na gorącym uczynku. Tylko że takie okoliczności zahaczają o życzeniowe myślenie. Na szali będzie życie i zdrowie niewinnej osoby.


Frezer pokręcił głową. Widział oczami wyobraźni już jak próbuje w pojedynkę zatrzymać kilku drabów z siekierami idących na odlewającego się w krzakach informatyka zwyrola. Heh... gdyby wszystko miałoby się ułożyć to trzeba by przyłapać Cynę, najlepiej z chujem w łapie, i nakręcić materiał video z interwencji.
Nierealne.
Będzie musiał zapytać się Czartoryskiego o to czy wie coś o sprawie Cyny-informola.
Równie dobrze ksiądz mógł insynuować, wpuszczając Frezera w maliny i próbując go zmanipulować.

- Dojdzie do tragedii. - przytaknął Frezer w końcu.

Najlepiej byłoby wpakować całą wycieczkę za kraty lub zrobić im areszt domowy w ośrodku. Cholerne życie.

 
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172