Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-05-2022, 14:12   #11
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 04 - 1998.01.19 pn, zmierzch

Czas: 1998.01.19 pn, zmierzch; g 20:30
Miejsce: Grenada, była baza Royal Navy
Warunki: jasno, ciepło, cicho, na zewnątrz: noc, cicho, pogodnie, d.sil.wiatr, ciepło



Wszyscy


W kantynie dawnych koszar Royal Navy były okna na dwie strony budynku. Z jednej strony na plac apelowy co był bliźniaczo podobny do placów apelowych w innych koszarach na całym świecie. Z drugiej jednak, tam od zaplecza, był ogród. Ładny, tropikalny ogród którym dawniej przechadzali się marynarze i oficerowie a obecnie najemnicy AIM. Teraz, wczesnym wieczorem już było ciemno jak w nocy. W końcu była połowa stycznia. Nawet jeśli zamiast lodu i śniegu było tu całkiem wiosennie. Dzisiaj dość mocno wiało ale mimo to było całkiem słonecznie póki trwał dzień. Chociaż teraz niebo zachmurzyło się jakby zbierało się na wieczorny deszcz. Takie perspektywy miała grupka młodych ludzi świetnie wpasująca się w rolę turystów jakich zresztą zwykle tu udawali.

Zebrali się razem odkąd Jamie wrócił do koszar z rejsu zardzewiałym kutrem a Greta wróciła z lotniska. Oboje mieli dość dobre wieści. Frog uznał, że Carla i Oliver nadają się na marynarzy a hotelowa manager mogłaby go zastąpić w razie potrzeby. Znała się na sterowaniu łodzią i nawigacji chociaż nie aż tak jak brytyjski specjals no ale jak zajmowała się tym po amatorsku jako hobby to nie było to dziwne. Oliver zaś podstawy też ogarniał chociaż raczej pasował Brytyjczykowi jako załogant. We trójkę mogli z powodzeniem obsadzić kuter. Byle nie było sztormu ani złej pogody. Gdzie by mieli dobijać do samej Margarity to jeszcze było kwestią otwartą. Udało mu się kupić mapę jakiej potrzebował ale nie ukrywał, że Carla jako przewodniczka i pilot po swojskich dla niej wodach była dla niego o wiele cenniejsza. Zaś Schiffer od piątku jeździła chyba codziennie na lotnisko aby zaplanować te przerzuty rejsowymi lotami do Wenezueli z przystankami rozsianymi po całych Karaibach. Ona też przyniosła im nowe wieści.

- Jesus też zrezygnował. To albo popłyniecie we dwójkę albo dobierzecie kogoś jeszcze. - Niemka popatrzyła na pozostałych. Zamówiła w barze kantyny szklankę z kolorowym drinkiem i teraz popijała z niego powoli. Wiedzieli o czym mówi. Nagłe zniknięcie amerykańskiej snajper wywołało wiele pytań które zwykle kierowano do Jesusa który był jej kolegą z jakim cokolwiek rozmawiała. Bo resztę zdawała się skutecznie ignorować. Latynos stwierdził, że widocznie zrezygnowała i opuściła wyspę. Oraz szeregi AIM. No a dzisiaj on też zrezygnował. Dezerterów powinno się łapać i stawiać pod ścianą aby utrzymać dyscyplinę w oddziale. Tak to skomentował Alpen w swoim oschłym, ponurym stylu. Reszta switowała to machnięciem ręki. Przy takim braku integracji z Marią raczej nikt jej nie zdążył polubić, znielubić czy poznać więc dla większości była tylko twarzą spotykaną na treningu czy w kantynie.

- No to mamy pierwsze straty w oddziale. Dobrze, że nie bojowe. Ale pewnie i tak bezpowrotne. - Frog skomentował krótko i wzruszył ramionami. Co mogli zrobić, że dwójka z pierwotnego składu odpadła im jeszcze na etapie przygotowań do właściwej operacji? Trzeba było szyć z tego co było. Nadal mieli jakiś pluton przeliczeniowy do przerzutu na docelową wyspę.

Trzeba było się zająć bieżącą sytuacją, bez względu na te straty. A mieli się czym zajmować. Plan przerzutu sprzętu drogą lądową wyglądał coraz lepiej. Przez weekend Brytyjczyk zmontował skrytkę na ładunki wybuchowe jakie miały zatopić kuter razem z kompromitującym ładunkiem. A jeszcze parę dni tutaj i większość najemników zacznie po trochu brać taksówki na lotnisko aby udać się tam czy tu rozsianych po Karaibach aby w końcu wylądować w Wenezueli a potem na docelowej wyspie. Więc tutaj zacznie robić się ciszej i puściej ale to jeszcze parę dni. Na razie byli w komplecie.

Sprawa z cysterną Barta też nabierała rumieńców. Za sprawą samego Barta no i tego co się dowiedzieli najemnicy już na własną rękę. Czy Cyrus był groźny? Cóż, to zależało od punktu widzenia. Dla Barta raczej tak. Było widać, że obawia się konfrontacji z nim. Był sam a Cyrus uchodził za niebezpiecznego człowieka. Do tego miał broń. Ściślej to klamkę i tą nie zawsze miał przy sobie ale jak jechał spuścić komuś łomot czy na inną akcję to ją zabierał. Miał też u siebie w domu jakiś karabin. Legalnie, miał pozwolenie. Jaki to Bart nie wiedział, nie znał się na broni. Podobno też miał jakiegoś obrzyna gdzieś u siebie ale to tylko słyszał, sam nigdy tego obrzyna nie widział. No i miał swoich kolesi. Paru. A Bart był sam. Oni też chyba chociaż niektórzy mieli jakieś klamki chociaż na co dzień raczej z nimi nie chodzili. Poza tym potrafili wziąć bejsbol czy kastet i spuścić komuś łomot albo i bez tego.

Ostatecznie Bart odmalował obraz “wrzoda na tyłku” z tego Cyrusa jaki był szefem lokalnej bandy ale raczej daleko mu było do prawdziwych mafiozów czy karteli. Właściwie nawet do jakiś większych gangów. Ale aby uprzykrzyć życie miejscowym wystarczało. No i podobno Cyrus “znał ludzi”. I zgrywał ważniaka. Ale czy tak było naprawdę to Bart wolał nie sprawdzać. Więc tak, dla Barta to ten Cyrus był groźny i zalazł mu za skórę a do tego jeszcze zwędził mu pół ciężarówki ropy.

Czy byłby gotów bronić tej ropy za cenę życia? W ocenie Barta raczej nie. Raczej pewnie by się zdziwił, że trafiłby na kogoś większego od siebie bo tutaj to nikt mu nie podskoczył. Chociaż głównie dlatego, że nikomu się nie chciało i chyba traktowali go jak deszczowy dzień. No nic przyjemnego ale w sumie da się przeżyć. Czasem przyjeżdżała policja na interwencję i nawet go parę razy aresztowali i wsadzali do paki na parę tygodni czy miesięcy ale to tyle. Teraz Bart żałował, że się z nim zadał i stracił i pieniądze i ropę. A, że towar był trefny to nawet nie mógł zadzwonić na policję. I Cyrus pewnie nie spodziewał się, że Bart coś z tym zrobi a tymbardziej, że w klubie spotka Tweety która nie dość, że okazała się całkiem fajną laską to jeszcze miała takich kolegów i koleżanki co coś mogliby tu pomóc. Tego nawet Bart się nie spodziewał więc Cyrus pewnie tym bardziej.

Natomiast wyrolowany wspólnik lokalnego rzezimieszka nie był pewien gdzie ten mógł ukryć cysternę. W pierwszej chwili pomyślał, że pewnie na swojej farmie. Też miał stodołę to mógł tam nią wjechać i na zewnątrz nic by nie było widać. Ale mimo wszystko to była cysterna kradzionej ropy a już miał wyroki na karku to byłoby dość głupie z jego strony. Więc może u któregoś ze swoich kumpli albo jeszcze gdzie indziej. Podał im te kilka adresów na kartce jakie znał i nawet zaoferował się, że zawiezie ich i pokaże które to na miejscu. Ale żadnych trupów sobie nie życzył. Nie chciał być zamieszany w mokrą robotę albo pójść do więzienia za współudział czy nakłanianie do morderstwa. To jak tak by się miało skończyć to już wolał aby najemnicy nic nie robili.

Na tym się skończyło spotkanie sobotnim wieczorem. Można było wrócić do zabawy w klubie albo wrócić do siebie. Tweety wybrała to pierwsze rozwiązanie skoro i tak już była na miejscu. Ale wczoraj w niedzielę i dzisiaj w poniedziałek Mi wzięła pod lupę te adresy wskazane przez Barta. W sporej mierze mogła potwierdzić jego słowa. Widziała jak w niedziele gospodarz urządził sobie jakiegoś grilla z kolegami i piwkiem w roli głównej. Dzisiaj to głównie siedział w domu, raz pojechał po coś, pewnie do sklepu bo potem z bagażnika znosił jakieś torby z zakupami. Ale cysterny nie widziała. Nawet jeśli trzymałby ją w swojej stodole to z zewnątrz i tak nie było tego widać. Trzeba by się tam dostać do środka i sprawdzić. U jego kolegów to samo. Przynajmniej z zewnątrz żadnej ciężarówki nie było widać. Ale u dwóch z nich też były jakieś stodoły czy coś podobnego co bez problemu by mogły pomieścić ciężarówkę. Też trzeba by sprawdzić od środka. Poza tym przez te dwa dni obserwacji wiele się nie działo. Ot chłopcy w średnim wieku prowadzili swój sielski żywot obiboków jakby nie mieli nic grzesznego na sumieniu. Co prawda mogli mieć jakąś klamkę wsadzoną w spodnie na gangsterską modłę bo tego z daleka nie byłoby widać. Ale raczej tak jak mówił Bert gdy nie spodziewali się kłopotów to bardzo możliwe, że nie nosili ze sobą bronię. Do zastraszenia lokalsów pewnie by wystarczyła ich reputacja i ostatecznie cios pięścią w twarz albo żołądek. Niedzielnego grilla spędzali razem u Cyrusa ale w poniedziałek to odwiedził go jeden kolega, po paru godzinach gdzieś obaj pojechali. Nie było ich ze dwie czy trzy godziny, wrócili we trzech i zniknęli wewnątrz domu. Potem Mi wróciła do koszar to nie wiedziała co tam się dzieje teraz.

Czy na Cyrusa podziałałoby “parę słów prawdy” tego Bart nie był pewny. Do tej pory nikt mu się za bardzo nie stawiał. Nikt nie chciał dostać łomotu od niego i jego kumpli albo patrzeć w wylot wycelowanego pistoletu. To kto wie? Wątpił aby jego były wspólnik bronił cysterny z narażeniem życia. Pewnie skitra ją dla siebie albo główkuje jak ją teraz opchnąć dalej. Na tanią ropę na pewno by znalazł wielu chętnych, mógłby sprzedawać ją na kanistry albo beczki. Miał ja prawie za darmo to i tak mu się opłacało. Ale jak jakaś akcja to pewnie wystarczyło go postraszyć czy co. Przecież jak Tweety i koledzy sobie pojadą to on i Cyrus tu zostaną. Ale lepiej bez strzelanin aby się obyło bo policja by przyjechała sprawdzić co się dzieje no a jak zaczęliby węszyć to pewnie trafiliby i na Barta to też by miał kłopoty. Więc lepiej sprawę załatwić bez awantur, postraszyć Cyrusa, może dać mu w pysk aby i Bart miał trochę satysfakcji no i by oddał cysternę. To było coś co by satysfakcjonowało obszabrowanego wspólnika.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 13-05-2022, 21:50   #12
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Wszyscy? – Frog zapytał z niedowierzaniem - Po jaką cholerę chcesz dwudziestu uzbrojonych po zęby ludzi, do jednego lokalnego brzuchatego bandziora? -

Najemnicy zabrali się w „salce konferencyjnej”, w której Buck zorganizował odprawę. Byli obecni wszyscy członkowie zespołu. Kazinski stał przy tablicy, na której narysowany schemat meliny Jesusa, na tyle, na ile udało się go ustalić z obserwacji Mi.

- Tak, to prawda. Można to zrobić dużo mniejszym zespołem. Jednak nie tylko względy samego zadania były istotne, przy wyborze takiego rozwiązania. Trenujemy ze sobą już kilka tygodni i coś już o sobie wiemy, ale nigdy nie byliśmy na żadnej wspólnej akcji. To zadanie możecie potraktować jak końcowy etap obozu treningowego, zgrywanie się w czasie akcji. Jesus nie będzie stanowił takiego wyzwania jak to, z którym zmierzymy się na Margaricie, ale nasze zadanie będzie miało pewne cechy wspólne z akcją na wyspie. Tutaj też mamy działać tak, aby osiągnąć swoje cele bez przyciągania uwagi lokalnych władz, możliwe bez większego rozlewu krwi i bez żadnych trupów. Łącznie z Jesusem. -

Buck zrobił znaczącą pauzę, aby ostatnie zdanie do wszystkich dotarło.

- Pamiętajcie, że on ma broń i może próbować jej użyć. Od tego jak będziemy sprawni, zależy czy będzie miał ku temu okazje. Jeśli w trakcie naszej akcji wyjdą jakiś niedociągnięcia, braki czy inne problemy, to mamy jeszcze chwile, aby spróbować je rozwiązać. Jednocześnie w przypadku sprawnej realizacji, oprócz ustalonego wynagrodzenia, możemy pozyskać do współpracy, kogoś, kto będzie nam dostarczał jeden z potrzebnych zasobów, w czasie naszej misji na wyspie. –
- A skąd taki pomysł? –
- Skoro potrafił zorganizować jedną cysternę ropy, to czemu nie miałby rozganiać drugiej. Lub innego towaru, który akurat może być potrzebny? Nasz kuter musi w końcu coś robić, kiedy już odtransportuje nas na wyspę. –

Buck znowu przerwał, sprawdzając czy są chętni na kolejne pytanie, ale, że ich nie było, przeszedł do omawiania szczegółów akcji.

- W porządku. Podział jest następujący:
Odział Alfa – Tercjo, Alpen, Frog, Jumper, Carabinier i Ja
Oddział Beta – Jojo, Tweety, DD, Storm,
Odział Charlie – Blanco, Kay, Legionista, DD
Oddział Echo – Ikebana, Mi, Sam i Arab
Sara, Schiffer, Newmann - dywersja
- Jak widać, do domu Jesusa są dwa wejścia, plus taras. Alfa wchodzi od przodu, Beta tylnym wejściem, Charlie przez taras. Zaczynami jutro w nocy, planowo o trzeciej zero zero, chyba, że nie będzie jeszcze spał, wtedy czekamy, aż zaśnie. Zakładamy, że będzie spał w swojej sypialni, być może uda nam się to potwierdzić z obserwacji Mi, przed akcją. Tym niemniej po wejściu sprawdzamy każdą lokacje. Siedem pomieszczeń, po dwie osoby na każde. Tercjo i Alpen tu, Frog, Jamper tu… -


Buck szybko przydzieli każdemu z trzech pierwszych oddziału zadanie zabezpieczanie konkretnego pomieszczenia, wskazując je na schemacie.

- Sypialnie biorę Ja i Carabinier. Spodziewam się, że pierwsi wejdziemy w kontakt z celem, ale bez względu na to, na kogo wypadnie, procedura jest taka sama: Obezwładnić, worek na głowę i przywiązać do krzesła. Reszta zabezpiecza pomieszczenia. Potem sobie z nim pogadamy o dobrych praktykach w biznesie. Biorę to na siebie.

- Weźcie kominiarki, nie chcę, aby zobaczył wasze twarze. Wchodzimy na ostro, pełne oprzyrządowanie, chcemy go wziąć z zaskoczenia, tak żeby nie stawiał oporu. Kady zabiera swój sprzęt, ale pamiętajcie, o unikaniu strzelaniny. W przypadku, jeśli Jesus sięgnie po broń, duża grupa znacznie bardziej uzbrojonych ludzi, przekona go, aby jej nie używał. Jeśli ktoś posiada tłumik, to to jest właściwa chwila, aby go zastosować. O latarkach, lub noktowizji, jeśli ktoś posiada, chyba nie muszę przypominać. Zabieramy też linkę i kajdanki, do skrępowanie celu.

- Mi znalazła odpowiedni punk obserwacyjny, zapewni osłonę i rozpoznanie z zewnątrz. Ikebana, Ty będziesz razem z nią, zajmiesz się zgraniem naszej łączności jeszcze przed akcją i koordynacją działań, jeśli będzie potrzeba improwizować. Sam i Arab, stanowicie osłonę dla Mi i Ikebany, zadbacie o to, aby nikt nie przeszkadzał im w pracy, stanowicie też odwód, aby jeśli będzie tak potrzeba.

- Sara, Schiffer wasza rola, to zorganizowanie dywersji, jeśli okazałoby się, że jednak zajdzie konieczność strzelania i lokalna policja się tym zainteresuje. Zakładamy, że jakiś pojedynczy wystrzał może nie spowodować ich przyspieszonej reakcji, ale coś więcej już tak. W takim przypadku będziemy wszyscy potrzebować szybkiej ewakuacji o czym za chwilę. Na podstawie zwiadu i mapy, uzupełnionymi informacjami od Barta, wyznaczyłem dwie najbardziej prawdopodobne drogi, którymi Policja może do nas dotrzeć. Są to połączenia między ich komisariatami a miejscem akcji. Na obydwu będzie jedna z Was w aucie, które zajedzie, lub wcześniej zatarasuje drogę. W razie kontaktu ze stróżami prawa macie być po cywilnemu, bez broni, jako zagubione, potrzebujące pomocy zachodnie turystki. Wasze zadanie to ich opóźnić, jeśli będzie taka potrzeba.

- Newman i Ja jeszcze dziś skonstruujemy granat dymno-hukowy. Nic poważnego, niczego nie zniszczy, ani nawet nie podpali. Będzie za to dużo dymu i huku. To nasza opcja w przypadku, kiedy biedzimy musieli odciągnąć do nas uwagę lokalsów, tak aby udali się w odpowiednim kierunku. Newman zajmie pozycje w tym miejscu… -
Buck wskazał miejsce na rozłożonej przed nim mapie miasta - …czekając na nasz sygnał. Jest tam opuszczony blaszany budynek, w którym bez problemu można zdetonować taką pułapka, powodując duże zamieszani a nie czyniąc żadnej szkody.

- Na koniec ewakuacja. Potrzebuje kilku pojazdów. Po jednym dla Sara i Schiffer, gówna grupa powinna zmieścić się w pięciu, do tego coś małego dla Newmana, może być motor. Nie użyjemy pojazdów z bazy, nie chce by w razie czego kogoś do nas zaprowadziły. Bert wynajmie lub pożyczy dla nas auta. Tweety, Ja i Mi odbierzmy je jutro od niego, bo nas już zna. Nie ma powodu, aby poznawał jeszcze kogoś. Po zakończeniu akcji, miejsce zbiórki ustalmy tutaj –
znów wskazał palcem na mapie - zostawiamy auta, wracamy do bazy. Nie muszę mówić, że nie ściągamy tam ewentualnego ogona, jeśli się pojawi. –

- Uprzedzam z góry, że zakończenie akcji, to nie opuszczenie domu Jesusa, ale odzyskanie cysterny. Bert zorganizuje miejsce do jej przechowywania, naszą część trzeba jak najszybciej przepompować do beczek. Jest bardzo możliwe, że auto jest w jakiś innej lokalizacji i trzeba będzie po nie pojechać. W takim wypadku, podam dalsze instrukcje na miejscu. W razie czego Jesus pojedzie z workiem na głowę. My nie możemy paradować po ulicach w kominiarkach, nawet w nocy to wzbudzi podejrzenia a nie chce aby widział nasze twarze. –

- Możliwe też, że nie będzie w domu sam – choć z założenia biedzimy czekać, aż ewentualni goście go opuszczą i nie ruszymy przedtem, lub bez pewności, że jednak zostaną na noc. Może się też okazać, że cysterna jest w innym miejscu, pod strażą. Ludzi Jesusa traktujemy jak jego samego, przy czym z nimi nie musimy gadać, więc można ich ogłuszyć, zakneblować, dać skierowanie do ortopedy. Zresztą, jak on będzie nasz, reszta też odpuści.

- Na koniec jeszcze raz przypominam, mimo, że bierzemy cały sprzęt i jest nas dużo, to priorytetem jest przeprowadzanie akcji po cichu, bez strzelani i trupów. Czy wszystko jasne? –
odpowiedziały mu niewyraźne pomrukiwania. - Przeprowadzamy akcje jutro, więc jest jeszcze trochę czasu na uszczegółowienie, jestem otarty na sugestie. I przetrenowanie opanowywania pomieszczeń. Zbiórka za piętnaści minut na placu, pełne oprzyrządowanie. –

- Że, co? Coś Ty znowu wymyślił do cholery?!

- Przedstawiam wam Chudego. – Buck podszedł do szafy z bok pomieszczenie i wyciągnął z niej model szkieletu, w skali jeden do jednego, przymocowany do jeżdżącego stelaża. - Wygląda sztywno, ale zapewniam, że umie się bawić. Chudy będzie w jednym z pomieszczeń w koszarach, nie wiadomo w którym, Mi o to zadba. A my musimy go odnaleźć, obezwładnić i związać, zanim nas zastrzeli. A to nerwowy skurwiel i śpi z placem na spuście, więc trzeba się sprężać. –
 
malahaj jest offline  
Stary 14-05-2022, 23:52   #13
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 05 - 1998.01.21 wt/śr, noc

Czas: 1998.01.21 wt/śr, noc; g 02:30
Miejsce: Grenada, farma Cyrusa
Warunki: ciemno, ciepło, cicho, na zewnątrz: noc, cicho, szczekanie psów, zachmurzenie, sła.wiatr, chłodno


Wszyscy



- Trochę na wariata ta akcja. - mruknął Yurij poprawiając swoją arafatę. Wszyscy się szykowali jak na zewnątrz jeszcze kończył się ten wtorkowy dzień. Rosjanij, był równieśnikiem amrykańskiego Wuja Sama i we dwóch zawyżali średnią wieku jaką prezentowali najemnicy AIM. Byli jednak doświadczonymi fachowcami w swojej specjalności, Samuel był inżynierem i budowlańcem zaś Yurij szkoleniowcem. Miał sporo racji bo ta akcja na farmie Cyrusa była mocno improwizowana. Do tego spory element i to wstępny, zależał od pomysłowości i zaradności Barta. Czyli kompletnego cywila. On miał zorganizować transport jaki miał zawieźć kontraktorów na i odwieźć po misji. Co dla wielu zawodowych wojskowych i policjantów jakich mieli w grupie nie wzbudzało zbyt wielkiego zaufania. Zwłaszcza, że rano jak zadzwonili do oskubanego, drobnego ciułacza to nie zapowiadało się to zbyt dobrze.

- Samochód? No tak, mam samochód… Tak, mogę wam pożyczyć na tego Cyrusa… A na kiedy? Aha… Ale mi go oddacie? No dobra, mogę wam pożyczyć… Pickup… No w szoferce, dwie, może trzy osoby a na pace to zależy jak upchnąć… Cztery, pięć, sześć osób powinno wejść bez problemu… Więcej? A ile… Dwa tuziny?! Skąd ja wam tyle wozów wezmę? To by było… Jej… No nie wiem… Zobaczę… Odezwę się… - tak, jak wczoraj w poniedziałek zszedł im wieczór na planowaniu akcji i ćwiczeniu szukania Chudego to musieli dzwonić do Barta dziś rano. I co by nie mówić postawili mu za zadanie zorganizowania z pół tuzina aut na dzisiejszy wieczór i noc. Więc był mocno zaskoczony gdy o tym usłyszał dziś rano i od ręki to im obiecał tylko swojego pickupa. Ale tam by weszło może i połowa składu jakby ich upychać no ale na swobodnie to znacznie mniej. 6 do 8 osób.

Ale zadzwonił ponownie gdzieś dwie czy trzy godziny później, już południe się zbliżało. Kolega mu pożyczył furgonetkę. Tam by w szoferce też weszło ze 2-3 osoby a na pace to znów jakby upychać. Na bocznych ławeczkach by się zmieściło i z 8 osób a jakby jeszcze dołożyć siedzące na podłodze to i więcej. Ale to już nie byłoby zbyt wygodne. Niemniej te dwa pojazdy zorganizowane przez tubylca w pierwszej połowie dnia stanowiły takie symboliczne minimum aby przetransportować na raz całą grupę. Do tego podpowiedział im, że w mieście jest wypożyczalnia samochodów. Za 50-100 $ można pożyczyć auto na całą dobę. No trzeba zapłacić z 500 - 1 000 $ kaucji no ale to oddają jak się odda samochód.

Po południu zadzwonił jeszcze raz już całkiem zadowolony bo po sąsiadach i znajomych podzwonił, pojeździł no i łącznie udało mu się zorganizować jeszcze dwie osobówki. W każdej mogło wejść po 4-5 osób co już pozwalało na pewną kreatywność. Do tego nie miał motocykla ale miał dwa rowery. Owszem nie umywały się szybkością do pojazdów mechanicznych ale były ciche, szybsze od pieszego biegacza no i można było nimi wjechać nawet tam gdzie samochodem się nie dało w po tych farmach i podmiejskich osiedlach sporo było różnych ścieżek i polnych dróg. Wszystko to Buck, Mi i Tweety przywieźli ze spotkania z nim gdzieś pod koniec dnia. Newman w końcu uznał, że rower może być. Póki nie musiałby się ścigać wzdłuż asfaltu z radiowozem to powinno być raczej w porządku. Chociaż trochę żałował, że nie zdążył zwiedzić okolic farmy Cyrusa aby poznać te ścieżki i polne drogi. W końcu więc wziął jeden z rowerów Barta i korzystając z końcówki pochmurnego dnia pojechał nim aby chociaż trochę złapać rozeznanie. A póki był w cywilu to pewnie wyglądał na kolejnego turystę na rowerowej przejażdżce. Chociaż nie mógł zabrać ze sobą broni długiej a jedynie klamkę i ten granat. Jednak wedle planu i tak był przewidziany do rezerwy do rzucenia tego hukowego granatu i odwrócenia uwagi od właściwej akcji.

- Ale się udało. Nie bójcie się chłopaki, wszystko będzie dobrze. Jak Bart dał radę z tymi samochodami to my sobie poradzimy z jakimś Cyrusem. - pogodna Niemka klepnęła Rosjanina w ramię aby dodać mu otuchy a i pewnie pozostałym. Potrafiła rozsiewać swój dobry humor na otoczenie. Sama wydawała się wybitnie nie dopasowana do pozostałych. Poza właśnie Newmanem i Sarą tylko ona nie była ubrana “na bojowo”. No ale stanowili odwód dywersyjny jaki miał odwrócić uwagę gliniarzy gdyby ci przyjechali. Była więc ubrana w zwykłe dżinsy i zawiązaną koszulę w kratę odsłaniającą jej ładny, płaski brzuch na którym jak się okazało miała jakiś tatuaż wchodzący w spodnie. Ładnie i zgrabnie to wyglądało więc w roli odwracania uwagi, zwłaszcza męskiej, rokowało szanse na sukces póki nie było gardłowej sytuacji w postaci regularnej strzelaniny za rogiem. W porównaniu do niej najemniczka z Bośni też prezentowała się całkiem przyjemnie dla oka chociaż brakowało jej tej charyzmy i przebojowości jaką prezentowały koleżanki z Niemiec czy Szwajcarii.

- Lepiej weźcie jakieś bluzy albo co. Mówili, że w nocy albo nad ranem będzie padać. No i ma być w nocy prawie 20*C ale to na termometrze, jak tak będziemy tak czekać to pewnie będzie chłodniej. - Ikebana ostrzegła koleżanki i kolegów przed nieprzyjemną aurą. W dzień co prawda nie padało ale zbyt ładnie to też nie było. W nocy miało być chłodniej, niby całkiem nieźle wedle termometru ale słaby wiatr i wilgotność zauważalnie chłodziły atmosferę.

- Ustawcie się! Zrobię wam zdjęcie! W końcu to nasza pierwsza, wspólna akcja! - Kaneko nie przegapiła tej okazji aby nie cyknąć im pamiątkowej fotki póki jeszcze wszyscy byli w komplecie. Ustawili się w tym zadbanym pobrytyjskim ogrodzie i specjalistka od łączności cyknęła kilka fotek. Ale jak wyszło nie wiedziała póki się klisza nie zapełni i nie wywoła się zdjęć. Ale była pewna, że wyjdą świetnie.




https://media.istockphoto.com/photos...IMD9lvGjBjWF4=


Wszyscy chyba tak to traktowali. Jako misję integracyjną i treningową. Tylko taką w terenie i naprawdę, z prawdziwą bronią i ryzykiem. Bo pojedynczego, lokalnego łobuza to chyba nikt nie traktował jako zagrożenie warte wysyłania całego plutonu piechoty z bronią krótką i długą. Ale jako trening planowania akcji i jej wykonania był w sam raz. W tym bojowym rynsztunku prezentowali się całkiem groźnie. Chociaż każda sylwetka była jakby wyjęta z nieco innej bajki. A trójka z dywersji, Paul, Greta i Drava w swoich cywilnych przebraniach wyglądali na ich tle jak przypadkowi turyści czy inne zaprzyjaźnione z oddziałem osoby. Mieli jednak niedostatek noktowizorów. Dokładniej to dwa. Buck miał jeden i Voo Doo drugi. Pozostali byli skazani na własne zmysły i doświadczenie. Wytłumiony automat miała tylko Voo Doo. Generalnie okazało się, że jako oddział do nocnych operacji to raczej niewielu mają specjalistów. Chociaż część z nich miała doświadczeni w nocnych operacjach albo skrytym poruszaniu się.

Trójka separatystów też przyszła się pożegnać i życzyć im szczęścia. W dzień widząc, że coś się szykuje w koszarach przyszli zapytać czy jakoś nie mogliby pomóc. Może nie jako jakaś siła bojowa bo nikt z nich nie miał broni ale jednak skoro AIM potraktowała ich poważnie to i oni byli ciekawi czy jakoś nie mogą im pomóc.

A potem był wyjazd z koszar na te kilka wozów i jazda na pogranicze miasta gdzie Cyrus miał swoją farmę. Właściwie trudno było powiedzieć czy to już jakaś wioska czy jeszcze skraj osiedla zaliczonego do miasta. I właściwie nie było to istotne. Jak już wyjeżdżali z koszar to było ciemno jak w nocy. Chociaż ruch na ulicach jeszcze trwał bo wieczór wciąż był młody. Na tych krańcowych osiedlach było jednak wyraźnie spokojniej i mniej ludniej. Trzeba było się rozproszyć aby kawalkada kilku samochodów nie rzucała się za bardzo w oczy. Tylko okoliczne psy poznały się, że ktoś obcy się tu kręci co oznajmiły szczekaniem. Ale nikt z miejscowych chyba nie zwrócił na to większej uwagi. No a potem najemnicy zajęli wybrane miejsce i zaczęła się ta najbardziej objętościowa część każdej akcji, batalii i wojny. Czekanie.

- Możesz coś zrobić z tymi psami? - zapytał Blanco chyba zaniepokojony, że te psy nadal od czasu do czasu szczekają i w końcu mogą zwrócić na kogoś swoją uwagę.

- Mogę pójść do każdego i go uspokoić. Przestanie szczekać. Ale zaczną sąsiednie. Szkoda fatygi. Można też wziąć tłumik albo .22 i je zastrzelić. No ale to zostawi ślady i może samo z siebie kogoś zaalarmować. Lepiej je zostawić w spokoju. Dobrze, że Cyrus nie ma psa. Aż trochę dziwne. W takich obejściach to prawie norma. Ale dla nas lepiej. Bo trzeba by zacząć od pozbycia się psa. - były panamski celnik pokręcił głową. Mówił po angielsku całkiem dobrze chociaż niektórych irytowało, że cały czas coś żuje. Wydawał się być flegmatycznym mężczyzną ale był ich specjalistą od psów. Nie na darmo nosił ksywę “K9” lub “Kay”. Słysząc taką opinię eksperta pozostali dali sobie spokój z tymi okolicznymi psami. Czekali.




https://nightskynerd.com/wp-content/...n-1200x801.jpg


W miarę jak wieczór przechodził w noc na okolicznych ulicach i domach robiło się ciemniej, puściej i ciszej. Kolejne światła w oknach gasły a w miarę jak odgłosy okolicy cichły coraz wyraźniej było słyszeć te dalsze, z miasta, z obwodnicy, odległych samochodów i TIR-ów sunących długodystansowymi trasami. Najemnicy czekali w samochodach, na maskach, pace pickupa, na okolicznej ławce czy kamieniu. Do obserwacji farmy Cyrusa nie potrzebna była cała zgraja. Czekali więc, rozmawiali przyciszonymi głosami, żuli gumy, palili fajki albo obserwowali pochumrne, nocne niebo. Faktycznie niby nie było tak zimno ale od trawy zaczął ciągnąć wilgotny chłód jaki był dość nieprzyjemny jak się musiało czekać kolejną godzinę.

- Zgasił światło. Ale odczekajmy jeszcze z godzinę. - zgłosił ktoś kto akurat był na czujce. Wiele oczu powędrowało ku zegarkom. Była prawie 1 w nocy. Właściwie to już środa. Ale jak Cyrus dopiero co zgasił światło to jeszcze nie spał. Jeszcze trzeba było poczekać. Jednak ten krótki meldunek pobudził czekających najemników bo oznaczał, że do akcji jest bliżej niż dalej. Wyglądało na to, że powinien być sam w domu. O ile ktoś tam u niego nie gościł co nie zdradził swojej obecności przez cały wieczór. To powinien być sam. Raczej było pewne, że nie poradzi sobie z odpowiednikiem drużyny opancerzonej i uzbrojonej piechoty mającej po swojej stronie efekt zaskoczenia. No ale różnie mogło to wyjść w praktyce. W końcu z tego co mówił Bart to jednak miał gdzieś tam prawdziwą broń z prawdziwym ołowiem. A kto wie do czego może w nocnym zamieszaniu posunąć się zdesperowany albo spanikowany człowiek. Czekali więc dalej.

- No to 2-ga. To my jedziemy na pozycje. Damy wam znać przez radio jak będziemy gotowi. - Greta zwinnie zeskoczyła z maski, strząchnęła z nakrętki termosu resztki kawy jaką właśnie piła i gestem jeszcze zapytała czy ktoś z pozostałych chce. Po czym ona i Drava wsiadły do tych pożyczonych przez Barta osobówek i cicho ruszyły wyjeżdżając na drogę aby zająć umówione pozycję. Paul odjechał razem z nimi na swoim rowerze. A, że oba samochody póki nie zniknęły za zakrętem jechały dość wolno aby nie narobić hałasu to nawet za bardzo nie zostawał z tyłu. Z kwadrans później najpierw dziewczyny a potem on zameldowali przez radio, że są na pozycji.

- No to teraz wy. Wygląda na to, że nadal śpi bo wszędzie ciemno i cicho. Powodzenia! - Japonka jaka miała posterunek obok swojej rodaczki tylko pełniła rolę obserwatora i koordynatora życzyła im szczęścia. Po czym ponad tuzin uzbrojonych mundurowych ostatni raz sprawdził czy wszystko jest jak trzeba i dali znak Buckowi, że są gotowi. Początek był dla wszystkich taki sam. Zejść z tego zbocza, przekroczyć ulicę, otworzyć furtkę i ruszyć ku domowi Cyrusa. Tam dopiero, na podwórku mieli się rozdzielić aby podejść każdy z innej strony. Ponieważ mieli tylko dwa noktowizory to raczej jasne było, że Buck i Voo Doo będą liderami w swoich grupkach, wybierać drogę a reszta powinna próbować podążać za nimi. W tą pochmurną noc noktowizory działały zauważalnie słabiej niż w jasną, księżycową noc. Ale i tak zielonkawa poświata w wizjerach miała znacznie lepszy zasięg i zdradzała czym są różne plamy czerni jakie majaczyły w nocnym mroku bez tego usprawnienia.

Ruszyli. Przeszli przez ulicę i dotarli do furtki gdy rozszczekał się jakiś pies sąsiadów. Ale weszli na teren Cyrusa bez przeszkód. Pies dalej szczekał i dołączył do niego kolejny i kolejny wyczuwając znaczną ilość obcych w swoim pobliżu. To stwarzało zagrożenie, że jak nie Cyrus to ktoś z sąsiadów się obudzi i sprawdzi co się dzieje. Ale na razie widoczne okna były ciche i ciemne. Dotarli do połowy podwórza gdy się rozdzielili. Jojo poprowadził Team Beta w lewo, aby obejść dom i dostać się do tylnych drzwi zaś Leticia w prawo aby tam podejść pod taras. Zaś Buck z najliczniejszą grupą na wprost, do drzwi frontowych. Gdy tam dotarli dalej było cicho i ciemno. Tylko te cholerne psy sąsiadów z okolicznych podwórek…

Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Za plecami Bucka któryś z chłopaków nadepnął na jakąś niewidoczną po ciemku puszkę jaka skrzypnęła pod jego butem ostrzegawczo. Po chwili któryś spowodował podobny hałas. Gdyby w domu albo przy drzwiach był jakiś strażnik mógłby to usłyszeć. A i pewnie by ich dostrzegł. Ale nie było więc nie wywołało to żadnej, zauważalnej reakcji. Ale gdzieś tam z tyłu usłyszeli coś głośniejszego. Jakby ktoś kopnął jakieś wiadro czy coś takiego. To już było głośniejsze nawet jak stali przed domem. Do ujadających psów dołączyły kolejne a oni nasłuchiwali i czekali czy ktoś na to jakoś zareaguje.

~ Poczekajcie, spróbuję otworzyć. ~usłyszeli w krótkofalówkach cichy głos Tweety. Kucnęła przed zamkniętymi drzwiami i zaczęła po ciemku gmerać wytrychami w tylnych drzwiach. Bez tego musieliby je wyważać i robić głośne wejście. A tak wciąż była szansa na dyskretne sforsowanie przeszkody.

~ Weszłam na taras. Na górze spokój. Tylko te psy. ~ zaraz potem doszedł ich podobnie cichy głos Leticii. Zdołała wspiąć się na taras i przez okna zorientować się, że nadal nie widać żadnej aktywności Cyrusa. Czekała aż chłopaki z jej zespołu też tam wejdą.

~ Otwarte. Poczekajcie Alfa, zaraz wam otworzę. ~ po chwili znów odezwała się szwajcarska najemniczka co bardziej zdawała się pasować do wieczornego, klubowego życia niż nocnych operacji w stylu komandosów.

~ Heh. Drzwi na taras zostawił otwarte. Wchodzimy. ~ znów usłyszeli szept Voo Doo chyba nawet rozbawionej, niefrasobliwością gospodarza. Jej oddział już wspiął się na taras więc mogli zabrać się za penetrację domu.

Buck zaś usłyszał jak drzwi zewnętrze otwierają się i stanęła w nich uzbrojona sylwetka w kominiarce. Zachęcająco zaprosiła go gestem do środka. Mieli do sprawdzenia parter i piętro jakim się już zajęła grupa Charlie. Wnętrze domu było ciemne i ciche. Rozświetlane jedynie promieniami taktycznych latarek zamontowanych do broni. Na dole nic nie było. Mieszkanie nie było zbyt zadbane i panował tu nieład typowy dla domów bez kobiecej ręki. Puszki po piwie i opakowania po pizzy nadawały mu całkiem swojskiego wyglądu.

~ Jest sam. Jeszcze śpi. Voo Doo tam weszła i ma go na muszce. ~ po głosie i wyposażeniu widocznym w noktowizorze Buck rozpoznał Legionistę. Lando i jego koledzy czekali na korytarzu i wskazywali otwarte drzwi do sypialnii. Aby nie ostrzec gospodarza pogasili mocne latarki przy swojej broni. Brakowało czwartej sylwetki, tej z goglami noktowizyjnymi na twarzy. No ale Leticia miała już być w środku. Przy drzwiach sypialni Kazinsky dostrzegł Kaya i Blanco. Obaj Latynosi stali po swojej stronie futryny i celowali w mężczyznę wziąć śpiącego w najlepsze w swoim łóżku. Wewnątrz tuż przy nim była widoczna kolejna sylwetka. Ta z noktowizorem. W dzień, zwłaszcza w czasie wolnym, Brazylijka chodziła w cienkim dresie, była zafascynowana brazylijskimi serialami i pewnie każdy kto by ją zobaczył to by pomyślał, że to jakaś lokalna kura domowa, dziewczyna z recepcji, jakiegoś sklepu, studentka czy może turystka z Brazylii właśnie. Ale teraz jak była w pełnym, szturmowym oporządzeniu, z noktowizorem na twarzy było widać, że to profesjonalistka od CQB i nocnych operacji. Jedną dłonią trzymała MP 5 z tłumikiem wycelowanym w śpiącego mężczyznę. Stała tuż poza jego zasięgiem gdyby nawet nie spał. Drugą zaś powoli otwierała szufladę nocnej szafki. Równie bezszelestnie wyjęła z niej pistolet jaki tam się znajdował i pomachała nim do czekających w wejściu kolegów. Wsadziła go sobie za pasek po czym cofnęła się o krok czy dwa znów biorąc wytłumiony automat w obie ręce i celując w śpiącego mężczyznę. Głową dała znać, Buckowi, że jak chce coś zaczynać to ma okazję.

~ Coś masz robić to szybko. Te psy na zewnątrz w końcu kogoś obudzą. ~ szepnął do Bucka Kay dając mu znać, że nie ma pewności ile będą jeszcze mieli szczęścia z tym ignorowaniem szczekających psów przez okolicę. A, ze szczekały nadal to było słychać nawet wewnątrz domu.

~ A jak już będziecie z nim gadać to może zapalcie jakieś światło. Albo chociaż zgaście latarki. Bo nawet stąd je widać a to dziwnie wygląda. ~ w krótkofalówce usłyszeli jeszcze Ikebanę jaka została z Mi i ubezpieczającymi ich panami na swoim obserwacyjnym posterunku. Pewnie widzieli jak w oknach co jakiś czas błyskają latarki kolegów podczas sprawdzania kolejnych pomieszczeń ale łatwo z zewnątrz było to wziąć za jakichś myszkujących złodziei czy coś takiego.


---



Mecha 05


Nocne podchody na farmie Cyrusa


Team Alfa - front


Buck 7+1=8-0=8; rzut: https://orokos.com/roll/942514 6; 8-6=2 > ma.suk

Tercio 5+1=6-3=3; rzut: https://orokos.com/roll/942515 2; 3-2=1 > remis

Alpen 5+1=6-3=3; rzut: https://orokos.com/roll/942516 6; 3-6=-3 > ma.por

Frog 5+1=6-3=3; rzut: https://orokos.com/roll/942518 6; 3-6=-3 > ma.por

Jumper 7-3=4*; rzut: https://orokos.com/roll/942519 4,6>4; 4-4=0 > remis

Carabinier 4+0=4-3=1; rzut: https://orokos.com/roll/942522 3; 1-3=-2 > ma.por



Team Beta - tył


Jojo 8-3=5*; rzut: https://orokos.com/roll/942523 9,4>4; 5-4=1 > remis

Tweety 7-3=4*; rzut: https://orokos.com/roll/942524 3,1>1; 4-1=3 > ma.suk

DD 6+1=7-3=4; rzut: https://orokos.com/roll/942526 8; 4-8=-4 > śr.por

Storm 7-3=4*; rzut: https://orokos.com/roll/942527 7,10>7; 4-7=-3 > ma.por



Team Charlie - taras


Blanco 4+1=5-3=2; rzut: https://orokos.com/roll/942528 2; 2-2=0 > remis

Kay 8-3=5*; rzut: https://orokos.com/roll/942529 6,6>6; 5-6=-1 > remis

Legionista 6+1=7-3=4; rzut: https://orokos.com/roll/942530 1; 4-1=3 > ma.suk

Voo Doo 8-0=8+1=9: rzut: https://orokos.com/roll/942531 7,1>1; 9-1=8 > sp.suk
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-05-2022, 21:21   #14
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Wszystko szło całkiem dobrze. Nie licząc szczekających psów, ale tyle Buck mógł zaakceptować. Poza tym nie chciał ich „uciszać”. Po co zwracać uwagę, poza tym lubił zwierzęta. Choć w sumie, to chyba wolał koty. No ale ich wykorzystanie wojskowe… Choć jak przypomniał sobie Szoguna, kota Mi, to jednak było to możliwe. Tylko nie humanitarne. Dla jego ofiar… No, ale czas kończyć tę robotę.

- Światło! – zakomenderował, zdejmując noktowizor.

Dla wzmocnienia efektu kopnął jeszcze w łózko, powodując gwałtowne przebudzenie Cyrusa a następne spowodował jego gwałtowne powtórne zaśniecie, uderzając kolbą karabinu w pysk.

- Dobra, zasłońcie okna i zapalcie światła. Niech wygląda, że znowu ma gości. Tercjo, Alpen, Frog, zakneblujcie go, torba na łeb i przywiążcie do krzesła. Reszta przeszukać pomieszczenia. Poszukajcie tej pukawki, co ją ponoć ma. Voo Doo weź Tweety i Blanco i sprawdźcie stodołę, może nasza zguba po prostu tam na nas czeka. -

Buck rozdzielił zadanie i połączył się z Ikebaną przez krótkofalówkę.
- Mamy go. - zameldował - Poszło gładko. Ty i Mi zwracajcie uwagę na sąsiadów. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć, co się dzieje po drugiej stronie płotu, dajcie znać. Sprzedamy mu bajeczkę, albo zatrzymamy na noc. -

Odczekał chwilę, aż wróci grupa mająca sprawdzić stodołę i poinformuje, go o wynikach „rozpoznania”. Wysłuchał relacji, po czym przystawił sobie drugie krzesło na przeciw jeszcze nieprzytomnego Cyrusa. Sięgnął na parapet okna, gdzie w wazonie brudnej wody stał od dawna martwy kikut jakieś rośliny. Wywalił szczątki zielska na podłogę a brązowawą, kleistą cieczą chlusnął w twarz mężczyzny. Ten przebudzał się natychmiast i rzecz jasna za skutkiem wiadomy próbował coś powiedzieć przez knebel. Buck w odpowiedzi znowu strzelił go w pysk, tyle, że tym razem dłonią. Nie za mocno, tak coby nie stracił przytomności, ale żeby zacząć rozmowę w odpowiednim tonie.

- Milcz. - stwierdził krótko, po hiszpańsku. Ponieważ Cyrus nie posłuchał, wiec powtórzył całą procedurę jeszcze dwa razy, zanim Latynos domyślił się czego się od niego oczekuje.

- Za trzecim razem! No proszę! Słyszeliśmy na mieście, że łebski z Ciebie koleś, co szybko chwyta i widzę, że plotki mówią prawdę. Niestety słyszeliśmy też, że nie specjalnie znasz zasady dobrych praktyk w biznesie i potrafisz na przykład przywłaszczyć sobie coś, co nie należy do Ciebie. Oczywiście nie uwierzyłem w takie oszczerstwa, bo przecież kto jak kto, ale Cyrus by czegoś takiego nie zrobił. Musiałem nawet zabić i pochować w morzu tego oszczercę, który to mówił, taki byłem tym zasmucony. Na pewno mnie rozumiesz. Bo przecież Ty nigdy byś czegoś takiego nie rozbił, prawda? - Buck dopiero po chwili zdjął knebel z ust Cyrusa, dając mu szansę na odpowiedz. - Prawda Cyrus? Nie wziąłbyś czegoś, co nie należy do Ciebie a już szczególnie od swojego wspólnika? Coś takiego mogłoby sprawić, że dopiero zrobiłoby mi się okrutnie smuto… -
 
malahaj jest offline  
Stary 21-05-2022, 22:46   #15
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 06 - 1998.01.21 śr, świt

Czas: 1998.01.21 śr, świt; g 03:00
Miejsce: Grenada, farma Cyrusa
Warunki: jasno, ciepło, cicho, na zewnątrz: noc, cicho, szczekanie psów, zachmurzenie, łag.wiatr, nieprzyjemnie



Wszyscy



Trochę to wszystko trwało. Na zegarkach upłynął jeden kwadrans i kolejny. Ale pora się zasadniczo nie zmieniła. Dalej był środek pochmurnej nocy. Tylko w domu Cyrusa zrobiło się jaśniej gdy światło rozjaśniło nocne ciemności jakie wcześniej tam panowały. Ruch obcych na jego posesji dalej denerwował okoliczne psy bo słychać było jak nie przestają szczekać. W końcu ktoś się tym zainteresował.

- Uważajcie. Któryś z sąsiadów wyjrzał przez okno. Pewnie sprawdza czemu psy tak szczekają. - w krótkofalówkach oddziału szturmowego rozejrzał się spięty głos Ikebany. Japonka ostrzegła ich przed tym czego z wnętrza domu gospodarza nie było widać. Jak to zauważyła Meisner zanim poszła z Voo Doo do stodoły ktoś kto by się zaniepokoił nocną aktywnością u sąsiadów wcale nie musiał tu przychodzić. Mógł zadzwonić na policję. Na to już wiele poradzić nie mogli. Wtedy Niemka i Bośniaczka miały jeszcze okazję kupić nieco im czasu. Jak by im to wyszło to nie było wiadomo. Na razie ani nikt z intruzów w domu Cyrusa, ani czujka na sąsiednim wzgórzu ani obie dziewczyny i Newman rozstawieni na drogach dojazdowych nie meldowali przyjazdu żadnych radiowozów.

Pojmanie śpiącego gospodarza poszło w miarę gładko. Gwałtowne przebudzenie, oślepienie światłem i cios kolbą spacyfikowały go dość skutecznie. Chociaż nie stracił przytomności to uderzenie ogłuszyło go i pozwoliło kolegom Bucka przenieść go na krzesło. Tam Carabinieri skuł go kajdankami. Jego gliniarskie nawyki na coś się przydały bo wcześniej nikt nic nie mówił o kajdankach to mało kto je zabrał.

- Trochę przesadziłeś. Jak nam się tu zakrztusi od krwi to nic nam nie powie. - Włoch mruknął cicho do Bucka bo przez dobrę parę chwil nie było pewne czy Cyrus z kneblem w ustach, workiem na głowie i jeszcze dławiący się własną krwią się nie udusi czy coś. A, że twarz była bardzo ukrwiona i miała mnóstwo zakończeń nerwowych to nawet względnie słaby cios był i bolesny a głupia jucha z nosa nawet jeśli sama w sobie nie groźna potrafiła zachlapać całkiem sporo. No i właśnie chlapała. Na pościel, na dywan, na samego Cyrusa i krzesło na jakim siedział. Worek na głowie też powoli nasiąkał mokrą czerwienią a spod niej słychać było ciężki, charczący oddech. Nie tylko włoski detektyw wyglądał na zaniepokojonego. Jakby poszło coś bardzo źle to facet mógł im tu kipnąć na krześle a wtedy mieliby tu trupa którego nikt przecież nie planował.

- W stodole nie ma ciężarówki. - przez radio Voo Doo zameldowła co znaleźli w sąsiednim, gospodarczym budynku. Zespół wysłany do sprawdzenia reszty domu znalazł ów obrzyn o jakim mówił Bart. To był obrzyn z jakiegoś amerykańskiego Marlina w stylu lever action.




https://www.lampywcentrum.pl/media/c...ix_1095_1_.jpg


Do tego amerykański Garand. Ten legalny wedle tego co mówił im w weekend Bart. Amerykańska, drugowojenna klasyka. Cyrus chyba lubił amerykańską broń bo w świetle lampy okazało się, że ten jeszcze po ciemku wyjęty z szuflady pistolet to Colt 1911. Też klasyka z obu wojen światowych. Albo po prostu taką broń było najłatwiej tu zdobyć, w końcu do USA nie było tak daleko a po powszechnej demobilizacji po II WŚ masowo pozbywali się swojego sprzętu. Poza tym trochę trawki, nieco alku z tych zakupów co zrobił w dzień, sporo pustych puszek i butelek, nieco narzędzi do naprawy samochodów no i właściwie to tylko samochód w Cyrusa co u niektórych mógł wpadać w oko. Bo była to klasyka amerykańskich muscle car. Nieco brudna i zakurzona ale całkiem ładnie utrzymana. Dopiero zdjęcie kaputra i knebla rozjaśniło obu stronom sytuację. Zakrwawiony facet siedzący w samej koszulce i gaciach wreszcie zyskał możliwość wyplucia krwi i złapania oddechu. Chwilę to trwało ale zaczął się w końcu uspokajać na tyle, że mógł coś powiedzieć.

- Kim jesteście? Nie jesteście z policji. - wycharczał zdyszany gospodarz gdy zdążył rozejrzeć się po nieproszonych gościach we własnej sypialni. Chociaż wszyscy byli w kominiarkach i mieli mundury policyjnego i wojskowego sortu to jednak każdy był jak z innej parafii. Nie było tego charakterystycznego jednolitego wyposażenia dla wszelakich służb mundurowych.

- Kolega cię o coś pytał. Chodzą słuchy, że ostatnio zagarnąłeś coś co niekoniecznie należy do ciebie. - Carabinieri skierował uwagę jeńca na swojego rosłego kolegę jaki zaczął z nim rozmowę. Cyrus zmierzył go wzrokiem i nie było trzeba być specem od negocjacji i ludzkiej psychiki aby rozpoznać, że jest nieźle zestrachany tym niespodziewanym, nocnym najściem bandy zamaskowanych, uzbrojonych ludzi.

- Nic nie zgarnąłem… Ktoś wam jakichś głupot nagadał… Nabrał was… Nie wiem o czym mówicie… - Cyrus popatrzył na niego, potem na Bucka ale pokręcił przecząco głową jakby chodziło o jakąś pomyłkę jakiej padł Bogu ducha winny obywatel.

- Posłuchaj kolego. Zapytam cię tylko raz bo może nie ogarniasz sytuacji. Nic do ciebie nie mamy i nie jesteśmy tu po ciebie. Tylko po cysternę paliwa. Oddasz nam ją i sobie pójdziemy. Jak nie chcesz gadać ze mną to nie. Wyjdę sobie na papierosa. I sobie porozmawiasz z moim kolegą. - włoski gliniarz a do tego detektyw mówił spokojnie i klarownie. Jakby chciał aby obie alternatywy dotarły do przesłuchiwanego. Wskazał na otwarte drzwi na korytarz przez jakie był gotów wyjść i na Bucka który miał przejąć przesłuchanie gdyby jemu nie udało się porozumieć z jeńcem. Ten znów popatrzył na nich obu. Jak tak obaj stali obok siebie to Włoch wydawał się drobniutki w porównaniu do umięśnionego Amerykanina. Do Cyrusa chyba też to dotarło. Bo nagle zdecydował się na współpracę bardzo szybko.

- Aaa! Ta cysterna! A to nie, to wszystko jasne. Ale to Bart was nasłał? I po co? No nie mógł przyjść i załatwić sprawę jak dżentelmen? A ta ciężaróka to była za długi. Długi miał u mnie. Nie powiedział wam o tym co? No to sobie odbiłem na tej cysternie. Ale właściwie mi nie potrzebna. Mogę was do niej zaprowadzić. Tu jej nie ma. Zostawiłem ją u kolegi. - powiedział nawet się trochę roześmiał jakby z wielkiej ulgi, że to wszystko się wyjaśniło i znalazło się takie proste rozwiązanie jakie mogło satysfakcjonować obie strony.

- O lalala! Ale mam tu ciekawe rzeczy! To chyba coś więcej niż na własny użytek! - wpięte w kamizelki krótkoalówki rozbrzmiały wesołym i dźwięcznym śmiechem Tweety. Nie wiedziała co się dzieje w domu ale widocznie dalej myszkowali po stodole.

- To koks. Sporo. Musi być dilerem albo ma jakieś z nimi układy. - chwilę później radia zatrzeszczały głosem Voo Doo. Brazylijska policjantka jaka poświęciła swoje dorosłe życie w służbie BOPE która została stworzona głównie z myślą o walce z kartelami narkotykowymi wyraźnie zdradzała niechęć do znaleziska i jego właściciela. W przeciwieństwie do szwajcarskiej koleżanki jaka zdawała się traktować to myszkowanie jak zabawę i wyzwanie a do tego zwieńczone sukcesem. No ale właśnie w tym momencie odezwała się też Ikebana, że ktoś z sąsiadów Cyrusa wyjrzał przez okno aby sprawdzić czemu te psy tak hałasują.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 25-05-2022, 23:08   #16
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Nazwisko i adres. Dokładny. Od razu gadaj ilu was tam jest i co trzymacie w szafach. - stwierdził krótko Buck, licząc, że już nie będzie więcej trzeba uciekać się do gróźb. Choć w razie czego był gotowy jeszcze troch obić Cyrusa. Dla odmiany po żebrach i brzuchu, coby się równomiernie ułożyło.

- Mi, Ikebana podaje adres - wywołał przez krótkofalówkę Azjatki, p[o uzyskaniu informacji od Cyrusa. - Zróbcie zwiad, może idzie sprawdzić czy mówi prawdę. Znajdzie pozycję do osłony. Zawiadomcie naszą dywersji o zmieni miejscówki, niech sami zmieni odpowiednio położenie. Sprawdź na mapie co i jak. -

- Dobra, my też się zwijamy. On idzie z nami w terenówce. Sprawdźcie auta i ruszamy. Zabierzcie pukawki, znajdziemy dla nich lepsze zastosowanie. -
 
malahaj jest offline  
Stary 28-05-2022, 16:20   #17
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 07 - 1998.01.21 śr, świt

Czas: 1998.01.21 śr, świt; g 05:20
Miejsce: Grenada, farma Cyrusa
Warunki: jasno, ciepło, cicho, na zewnątrz: noc, cicho, szczekanie psów, zachmurzenie, łag.wiatr, nieprzyjemnie



Wszyscy



- Zaczyna świtać. - Arab mruknął pod nosem ale dzięki wpiętej w kamizelkę taktyczną krótkofalówce usłyszeli go i pozostali. No faktycznie noc się zaczynała kończyć. Jeszcze było ciemno jak w nocy i te ciemności rozświetlały latarnie uliczne ale na wschodzie widać już było zapowiedź nowego dnia tam gdzie granat przedświtu zastępował czerń nocy. Większość widocznych w okolicy domów wciąż była ciemna ale tam czy tu już zapaliły się światła gdy do pracy szykowali się ci co mieli na 6 rano albo podobnie. W końcu było już po 5 rano. Ta przeprowadzka z farmy Cyrusa do jego kolegi trochę czasu zajęła. Zwłaszcza jak najpierw miały tam pojechać obie Japonki i sprawdzić jak to wygląda. Coś mogło być na rzeczy bo już wcześniej od Barta wiedzieli, że to jeden z wytypowanych przez niego adresów. A Mi przez chwilę obserwowała go w poniedziałek ale zbyt krótko aby coś powiedzieć więcej niż to, że na zewnątrz cysterny nie widać. Właściwie dzisiaj jak podjechały to też nie było jej widać.

Później podjechała reszta zespołu pozostałymi samochodami. Z braku laku trzeba było zaparkować na tej samej ulicy okolonej niskopiennymi budynkami rodem z amerykańskich przedmieść. Niezbyt było jak sprawdzić posesję kolegi Cyrusa inaczej niż patrząc od frontu na podwórko. Gdyby wysiąść z samochodów to chyba z całej ulicy byłoby widać obcych, uzbrojonych ludzi z bronią długą i w czarnych kominiarkach. Co za cholerę trudno by uznać za standardowy widok w tej sennej okolicy. Nawet wymówka, że są jakimś oddziałem policji byłaby trudna do przełknięcia przy dominującej pstrokaciźnie ubiorów i wyposażenia. Na szczęście kontraktorów AIM nikt jakoś nie wyszedł ani nie wyjrzał przez okno. Ale w miarę jak dzień się zbliżał coraz wyraźniej to ryzyko rosło z każdym kwadransem.

- Cyrus co ci się stało? - sam niezbyt uczciwy wspólnik Barta okazywał sporą wolę do współpracy. Podał adres kolegi gdzie miała być schowana ciężarówka a potem zgodził się ją wydać. Pojechał razem z najemnikami AIM pod jego dom i zadzwonił do niego. Trochę czekali bo tamten musiał wstać i zejść na dół. Ale jak otworzył drzwi to zdziwił się tak wczesną porą odwiedzin kolegi oraz jego spuchniętą i ewidentnie pobitą twarzą. Cyrus zbił temat chcąc chyba jak najszybciej załatwić sprawę i mieć to z głowy. Więc obaj poszli na tyły podwórka gdzie w stodole jak się okazało czekała ciężarówka z paliwem.




http://sc04.alicdn.com/kf/HTB1VlC7Ka...bq6y0mVXaP.jpg



- Dobra to macie tą ciężarówkę i dajcie mi już spokój. - Cyrus wyburczał przez rozbite wargi i zatkany krwią nos gdy wysiadł na ulicy z ciężarówki. Wyjechał nią ze stodoły a potem z podwórka swojego kolegi i zatrzymał się niedaleko potem przy samochodach w jakich czekali najemnicy. Zostawił otwarte drzwi do szoferki i kluczyki w stacyjce. Tu też psy szczekały na obcych a, że dzień zaczynał powoli zdobywać przewagę nad nocą to i sąsiadów co już nie spali powoli robiło się coraz więcej.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 03-06-2022, 20:30   #18
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- To już jest zależne całkowicie od Ciebie. - Buck nie chciał zostawiać Cyrusowie żadnych niejasności co do ich intencji i oczekiwań - Jeśli Ty nie będziesz naprzykrzał się naszemu wspólnemu przyjacielowi, My nie będziemy naprzykrzać się tobie. -

Wydał polecenie, aby zabrać ciężarówkę i wracać do miejsca zbiórki. Rzecz jasna rożnymi trasami, aby kolumna nie rzucała się w oczy. Po oddaleniu się na sensowną odległości od meliny Cyrusa, miał zamiar dać sygnał do zdjęcia kominiarek, żeby nawet w autach nie budzić podejrzeń. Mi i Ikebana miały upewnić się, ze Cyrus nie wpadł na jakiś głupi pomysł, na przykład ich śledzić i w razie czego zawiadomić ich przez radio. W dalszej kolejności miał zamiar przepompować ich część paliwa a resztę oddać Bertowi. Przy okazji napomknąć mu, że długi trzeba oddawać, nawet jak ma się u takiego Cyrusa. W końcu następnym razem, to do niego mógł się ktoś zgłosić po ich odbiór.

Mimo, że ich zadanie się jeszcze nie skończyło, to po głowie chodziły mu już pierwsze wnioski z dzisiejszej akcji. Po pierwsze trzeba się było zaopatrzyć w trochę sprzętu noktowizyjnego. Może nie dla całej grupy, ale dla jakiegoś wydzielonego oddziału, do nocnych operacji. Druga kwestia to łączność. Dziś pod tym względem nie narzekał, ale na wyspie mogą działać w większym rozproszeni. O tym miał zamiar pogadać z Ikebaną jak już będzie po wszystkim…
 
malahaj jest offline  
Stary 04-06-2022, 13:16   #19
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 08 - 1998.01.22 cz, południe

Czas: 1998.01.22 cz, południe; g 14:15
Miejsce: Grenada, koszary AIM
Warunki: jasno, ciepło, cicho, na zewnątrz: jasno, burza, sła.wiatr, gorąco


Wszyscy






https://www.nowgrenada.com/wp-conten...9167138237.jpg


- Jakbyśmy mieli płynąć to taka pogoda jest w sam raz. - Frog rozparty na siedzeniu, z nogami opartymi o drugie krzesło siedział ze szklaneczką w dłoni więc wyglądał jak klasyczny obrazek turysty na wakacjach. Tylko pogoda nieco nie sprzyjała. Dziś było kiepsko. Od rana albo padało albo było pochmurnie więc było dość nieprzyjemnie. A teraz w środku dnia zrobiła się burza. Grzmiało i błyskało na tym pochmurnym niebie.

- Przecież jest burza. - zdziwiła się Muller patrząc na okno jakby sprawdzała czy w mgnieniu oka ta burza nagle sobie poszła. Ale nie. Dalej było pochmurno, padało, grzmiało i błyskało.

- No to co? Wiatru prawie nie ma. Jak wiatru prawie nie ma to są małe fale. Na otwartym morzu to głównie wiatr robi fale. Bo przy brzegu to zawsze się coś kotłuje albo chociaż buja. Tylko mniej lub bardziej. Dlatego bezpieczniej pływać po otwatych wodach. A taka burza to by mogła spłoszyć niewygodnych świadków, samoloty, może nawet statki. - ich główny spec od spraw morskich i marynarki wyłuszczył niemieckiej koleżance dlaczego tą pozornie kiepską pogodę uważa za zaletę. Pod pewnym względami oczywiście.

- A ta łupina nie zatonie? Widziałam ją. Nie wygląda zbyt solidnie. - blondwłosa specjalistka od negocjacji i PR zapytała o kuter rybacki jaki kupili separatyści do przewozu ludzi i sprzętu z wyspy na wyspę. Ale nie wyglądał on ani na nowy ani na zbyt solidny. Zwłaszcza jakby miał się mierzyć z jakąś niesprzyjajacą aurą.

- No jakby był prawdziwy sztorm to wolałbym być gdzie indziej niż na tej łupinie. Ale jak taka namiastka co tylko grzmi i błyska jak teraz to pewnie dałby radę. Najgorzej przy brzegu jakby płynąć na dziko poza wyznaczonymi kanałami i szlakami. A tak byśmy musieli płynąć aby dyskretnie się wysadzić na brzeg. No ale od tego mają płynąć z nami Carla i Oliver. - brytyjski spec od wojny morskiej i podwodnej wydawał się być pewny swego rzemiosła, sprzętu raczej też a co do lokalnych wód to liczył na morskie umiejętności ich tubylczych sojuszników jacy też mieli płynąć tym samym kutrem.

- No właśnie. Chyba powoli czas się zbierać. Te przerzuty przez lotniska to parę dni potrwają plus jakieś nieprzewidziane okoliczności, opóźnienia samolotów czy inne takie zdarzenia. Jak do końca miesiąca mamy być na Margaricie to chyba czas zacząć ten przerzut. Został nam jakiś tydzień. - Schiffer słysząc, że sytuacja z drogą morską jest na tyle pod kontrolą na ile może być wróciła do sprawy przerzutu lotniczymi liniami komercyjnymi bo większość ich grupy tak właśnie miała się dostać na sąsiednią wyspę. Najpierw do różnych lotnisk w okolicy a potem do Caracas czy innych portów lotniczych w Wenezueli jako zwykli turyści bez podejrzanego sprzętu. No a potem pod tym samym pretekstem do Porlamar już na Margaricie.

No bo wczoraj jak wrócili z obrzeży miasta do koszar ze zdobytą ciężarówką pełną paliwa to już było wczesne rano. Zaczynał się nowy dzień. Ale po nieprzespanej nocy spędzonej w czuwaniu to wszyscy chcieli to odespać i odpocząć. Bart przyjechał niedługo po tym jak dostał telefon o udanej akcji i informacji, że może przyjechać po swoją ciężarówę. Można by rzec, że przysłowiowo skakał z radości widząc ją ponownie. Chociaż na uwagę Bucka o oddawaniu długów nawet Cyrusowi nieco się zdziwił.

- Nie mam u niego żadnych długów! To on tak każdemu wkręca, że coś mu ktoś wisi. Mi też powiedział jak zabierał ciężarówkę, że coś tam mu wiszę i teraz to sobie odbija za jakieś rzekome długi jakie u niego miałem. Nie wierzcie mu to zwykła bujda! - powiedział zirytowany na to co najemnik usłyszał od Cyrusa. Potem wrócił do siebie zgadzając się zostawić ciężarówkę w koszarach aby tam można było ją na spokojnie przepompować do 200 l beczek. Przyjechał po nią dzisiaj no i wreszcie mógł zabrać do siebie.

- Obaj nie mogą mówić prawdy z tymi długami. Cyrus mógł powiedzieć o długach aby się wybielić a Bart, że nie ma długow właściwie też. - stwierdził dość filozoficznie włoski detektyw obserwując odjazd cysterny w stronę koszarowej bramy. Ale pewnie uznał, że to nie jego sprawa ani śledztwo bo na te chwili filozofowania mu się skończyło. W końcu akcja się udała, obyło się bez trupów, ich klient odjechał zadowolony no a oni samy mieli 10 beczek pełnych diesla.

- No a z tą łącznością co pytałeś wczoraj. Tu przygotowałam listę i prognozy. - odkąd Maria i Jesus zniknęli ze składu AIM to ten ich mały sztab jaki miał zarządzać całą operacją nieco się zmienił. Akurat wczoraj Buck pytał o sprawy łączności no to Ikebana była ich ekspertem w tej sprawie. To dzisiaj siedziała przy stole w stołówce koszar z widokiem na ogród z jednej i na plac apelowy z drugiej strony.

- Rozmawiałam z Carlą i Santosem. No w sprawie łączności to nie jest u nich za dobrze. Głównie posługują się telefonami. Większość domów ma telefony. Ale to łączność cywilna i władze mogą ją podsłuchiwać. Z radiem jest słabo. Tam u Carlosa w głównej bazie mają jedną, wojskową radiostację pokładową. Ale to w porywach objęłoby może ćwiartkę wschodniej wyspy. Jeszcze zależy gdzie by ją umieścić. Bo tam w samym środku jest góra jaka będzie blokować sygnał radiowy. Najlepiej byłoby właśnie umieścić radiostację na szczycie tej góry. To kto wie? Może by nawet objęło zasięgiem większość Wschodniej Margarity. Chociaż w miastach jak tam jest dużo stali i betonu to może to ograniczać sygnał. Aby pokryć w całości wschodnią wyspę to by trzeba mieć ze 3, może 4 takie pokładowe radiostacje. No i pewnie ze dwie w zapasie. To by można stworzyć takie lokalne węzły łączności do przekazywania danych, informacji, rozkazów i tak dalej. - wyjaśniła kładąc na stole mapę Margarity. Zachodnia wyspa była słabo zamieszkana, prawie w ogóle więc większość populacji mieszkało na wschdniej wyspie a zwłaszcza w jej południowo - wschodnim narożniku gdzie kilka miast zlewało się w jedną konglomerację. Ale w środku tej wschodniej wyspy była góra, czy raczej pasmo wzgórz wysokich na kilkaset metrów. Dla fal radiowych była to ściana nie do przebycia jaka dzieliła wyspę na pas nizin wokół wybrzeża.

- Są jeszcze telefony satelitarne i ogólnie sprzęt satelitarny. Ale nie mam pojęcia czy udałoby nam się to dostać. Może gdzieś udałoby się kupić albo zdobyć telefon satelitarny, taki komercyjny. Ale to bez szyfrowania to też można by podsłuchać. A wojskowy to nie wiem w ogóle gdzie by to szukać. No ale jakby się udało taki zdobyć to można by mieć łączność z każdym miejscem na planecie jakie jest w zasięgu satelity do jakiego byśmy byli podłączeni. - dodała Japonka chyba tonem ciekawostki technicznej bo raczej nie zanosiło się aby separatyści czy najemnicy mogli dyspnować takim sprzętem. Stanley obiecał im co prawda jeden czy dwa telefony satelitarne no ale to raczej by pewnie służyło do kontaktów z nim tutaj, na Grenadzie. A drugi telefon w rezerwie jakby coś się stało pierwszemu. Trochę lepiej było u ludzi Miguela ze zwykłymi krótkofalówkami bo te już się częściej zdarzały. Ale takie zwykłe krótkofalówki to mogły być użyteczne do koordynowania takiej lokalnej akcji jak wczoraj z Cyrusem ale już w skali miasta to zwykle było za mało nie mówiąc o operacjach międzymiastowych czy na skalę całej wyspy. Ogólnie to z tego co mówili przedstawiciele separatystów z łącznoscią u nich było równie słabo jak z bronią i wyszkoleniem. Może nawet słabiej bo jakąś tam klamkę, strzelbę czy karabin to chociaż ta bojowa część miała a ze środkami łączności to nawet tyle nie mieli. Zwykle korzystali z telefonów stacjonarncych albo spotykali się w umówionych miejscach czy wysyłali wiadomości przez kurierów.

- Z noktowizorami to też u nich słabo. Właściwie nie wiem czy w ogóle coś mają. Chyba nie. Ale u nas też ile jest? Dwa, może trzy. Można kupić i zamówić to przyjdą ale nie wiem czy jeszcze tu będziemy. A nie wiem czy da się zamówić na Margaritę. Może ci co ich Lando znalazł coś by mieli no ale mówili głównie o spluwach to nie wiem czy takie coś by mieli na stanie. - James wrócił zaś w rozmowie do zakupu noktowizorów o jakich mówił wczoraj amerykański kolega. Wczoraj właścwie tylko on i Voo Doo byli w noktowizyjnych goglach. Reszta musiała się obyć bez. No ale nawet w regularnych, topowych armiach dopiero wdrażano tą technologię i to dopiero zaczynał być standard a tutaj, lokalnie, mieli mocno lokalne środowisko więc trzeba było kombinować. Pewnym pocieszeniem mogło być to, że armia wenezuelska nie należała do tych topowych to u nich tai sprzęt też raczej nie powinien być standardem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 10-06-2022, 20:44   #20
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Frog, dopilnuj załadunku sprzętu na kuter. Broń do Cyrusa dorzucimy do puli, przyda się rebeliantom. Wyruszamy jak tylko uznasz, że pogada jest odpowiednia. Ty się na tym znasz i Ty decydujesz. Na kuter, oprócz Ciebie wsiądę Ja, Mi i Storm. No i nasza załoga rzecz jasna. Więcej nie trzeba, tu nie chodzi o ilość. Reszta niech rusza zgodnie z planem samolotami, jak tylko będą gotowi. Frog, zanim wyruszymy spróbuj przeszkolić na tyle, na ile się da naszą trójkę, żebyśmy byli użyteczni na łodzi i choć spróbowali nie zdradzić się z dyletanctwem w razie kontroli. -

Buck zmarszczył czoło a widząc, że zapowiada się na paskudną pogodę przypomniał dobie o Barcie. W sumie to miał gdzieś jego długi u lokalnego rzezimieszka, ale zrezygnował też z planowania dłuższej z nim współpracy. Na odchodne kazał mu znaleźć kupca na ich część paliwa, bo wyglądało na to, że będą potrzebować dodatkowego budżetu. Dla odmiany skupił się na czymś znacznie przyjemniejszym dla oka. Na Ikebanie.

- Myślę, że zorganizowanie łączności będzie naszym priorytetem, na równie ze szkoleniem i przerzutem uzbrojenia. To będzie twoja działka. Kontakt ze Stanleyem załatwi ten teflon satelitarny, który obiecał, ale na wyspie musimy to sobie sami zorganizować. Na razie jeszcze nie będziemy zlecać żadnych zakupów, poczekamy na rozpoznanie na miejscu. Tym niemniej uważam, że zorganizowanie nadajnika na tej górze, to dobry pomysł, ale podobno na wyspie działa jakieś lokalne radio. Trzeba będzie się nim zainteresować i w miarę możliwość przejąć. Oni musza mieć jakieś swoje nadajniki, którymi docierają do mieszkańców. Być może uda się je wykorzystać do naszych celów, bez konieczność tworzenia wszystkiego do zera.

- W zasadzie to tyczy się wszystkiego. Jak rozpoznamy sytuacji na wyspie, to zdefiniujemy nasze potrzeby, do nich i do naszego budżetu dostosujemy zakupy broni i sprzętu. Sam przerzut na wyspę to szczegół techniczny, tak jak w przypadku ludzi, jest tu kilka opcji. Nic, czego nie bylibyśmy wstanie dobrze zaplanować i wykonać. -

Kaziński przejechał dłonią po łysej czaszce. Noktowizory. Mogły być ogromnie użyteczne. Z samego ich oddziału będzie wstanie zebrać grupę uderzeniowa, dla której noktowizja będzie stanowiła ogromną przewagę, zwłaszcza, że ich potencjalni przeciwnicy nie będą nią raczej dysponować.

- Zamówmy jednak noktowizory. Dziesięć sztuk. James zajmij się tym, przed wyruszeniem na Margaritę. Weź do pomocy Legionistę, jeśli jego kontakt miałby być przydatny. Jeśli da się to zorganizować przed wypłynięciem kutra, to świetnie. Jeśli nie, to sprawdźcie jakie są możliwości przeżuty na wyspę. Może jakiś kurier, tylko bezpieczny, w ostateczności odbierze je Amanda śmigłowcem, jeśli będą nagle potrzebne. Przypuszczam, że od naszego przybycia na wyspę do pierwszej akcji minie chwila czasu, więc i na dostarczenie sprzęty też jest chwila. Kuter będzie wykorzystywany do dalszego przerzutu broni dla ruchu oporu, w razie konieczności dostarczymy noktowizory w kolejnym rejsie na wyspę. -

Buck chciał już być na wyspie. Planowanie był ważne, ale zawsze wzbudzało w nim zniecierpliwienie przed właściwą „robotą”.

- Wszyscy wiedzą co mają robić. Czas wziąć się za coś grubszego, niż lokalni „bieda gangsterzy”. Ja idę do Stanleya uprzedzić, że czas zorganizować odpowiednią gotówkę, na wypadek potrzeby wręczania łapówki straży granicznej a Wy… Cóż, Wy zorganizujcie jakiś przyjemny, niezbyt publiczny bar i zimne piwko. Ostatnie przed wyjazdem. Ja stawiam.
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172