|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-08-2022, 17:10 | #21 |
Reputacja: 1 | Henry nie zamierzał wychodzić przed szereg, zrobił swoje. Ustalił to co dało się ustalić. Teraz to sprawa dla Policji. Czy na pewno? Sny Ayo podziałały jak kubeł zimnej wody. Niby to tylko sny, jednak w tej kobiecie było coś, co powodowało, że była wiarygodna. Jej sny przedstawiały prawdę. To się czuło. A przynajmniej Henry to czuł. Ta partia się jeszcze nie skończyła. Przeciwnik przygotował chytry i trudny do dostrzeżenia plan. Szach i mat. Ale…, ale wcześniej jest mój ruch! Nie mogę obronić się przed matem w kolejnym posunięciu, więc muszę cały czas szachować. Jedno tempo zwłoki i będzie po partii. Bozansky postawił wszystko na jedną kartę zagrywając figurę na bite pole. Szach! Autobus wlókł się niemiłosiernie, Henry wyglądał przez okno, patrząc na szare niebo, szare budynki i szarą, pokrytą kałużami ulicę. Padało cały dzień. Jak zwykle… Dojechał. Nareszcie. Serce waliło jak młot. Czy to zagranie ma sens? Czy tą partię da się uratować? Zadzwonił do drzwi. - Kto tam? - Henry Bozansky. Zastałem Panią Burrow? - Czy był Pan umówiony? - Nie, ale Pani Burrow powinna poświecić mi chwilę. Proszę mnie wpuścić. - Yyy… Tak… Ma Pan racje. Pani Burrow na pewno z chęcią Pana przyjmie – lokaj otworzył drzwi. Miał dziwną minę. Chyba sam nie wiedział dlaczego wpuszcza do domu swojego Państwa jakiegoś obcego faceta z ulicy. – Proszę za mną. Pani Burrow przyjmie Pana w salonie. Henry również nie wiedział jak to zrobił. Chyba siła jego osobowości zdominowała służącego, który bez zasięgnięcia opinii swojej pracodawczyni, zaprowadził go prosto do jej salonu. - Co ma znaczyć to najście? Kim Pan jest? Gustawie, dlaczego wpuściłeś tu tego człowieka!? - Camille Burrow nie kryła oburzenia. - Jestem Henry Bozansky. Proszę Pani, pewnemu dziecku grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Proszę mi powiedzieć czy wie Pani coś o zaginięciu Molly Petit? Co teraz dzieje się w dawnym Wild Orchid Club? - Musisz mi to powiedzieć, to cholernie ważne – dodał w myślach.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? Ostatnio edytowane przez Pliman : 09-08-2022 o 20:03. |
10-08-2022, 20:11 | #22 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Powinien się już położyć, wypocząć przed kolejnym dniem pracy. Ale teraz funkcjonował już inaczej, znalazł w sobie ukryte siły, na powrót odkrył powołanie. Tak, jakby Bogowie zesłali nań cząstkę mocy, obdarowali iskrą talentu, aby zdołał dokończyć swoją idealną powieść. Wydarzenia poprzednich tygodni i ich finał stały się kolejnym przełomem w życiu doświadczonego mężczyzny. Docierało do niego, że świat istniejący dotąd tylko w wyobraźni lub snuty na kartach fantastycznych, mitycznych opowieści może znajdować się bardzo bisko, wręcz tuż za progiem. Toczy się tam podobna walka jak w realnym świecie. Do głosu dochodzą brutalne siły, ścierają się w batalii o przyszłość tajemniczego uniwersum. Czasami za pomocą intryg i podstępów kiedy indziej w ogniu nieustępliwej walki żywiołów przecinających niebo, niczym pioruny ciskane przez władców gromu. Wyglądało na to, że wszyscy z ich drużyny posiadali rzadki dar umożliwiający wejrzenie w te osobliwe teatrum. Aksel mimo pewnych obaw, zachowywał spokój i trzeźwość umysłu. Przeżył już kiedyś taki moment, że wydawało mu się, że przekraczał granicę rzeczywistości, lecz składał to na deliryczne skutki upojenia. Dziś bogatszy o nowe doświadczenia wiedział, że prawdopodobnie nie były to jedynie fantomy i projekcje w alkoholowym zwidzie. Czuł bowiem słodki zapach miodu, oczyma duszy spoglądał na wytworną salę skąpaną w feerii mitycznych symboli. Dostojne postaci, oszałamiające swą urodą, powagą i zdolnościami. Kielich wszechwiedzy, który kusił go swoją zawartością i nie pozwalał na spokojny sen… Ostatnio edytowane przez Deszatie : 11-08-2022 o 21:45. |
13-08-2022, 08:57 | #23 |
Reputacja: 1 | Świat snów zawsze fascynował Zuri. Tajemniczy, nieuchwytny, bezkresny, czasami groźny i niebezpieczny, ale zawsze piękny. Jak bezkresny ocean, w którym odbijają się gwiazdy. Ocean gotowy pożreć i pochłonąć lub pomóc i zachwycić. A Ayo poruszała się po tym oceanie tak, jakby była jego częścią. Zuri wydawało się to zachwycające, ale też zupełnie naturalne, jak ptasi trel czy zapach kwiatów. Gdy Ayo śniła skulona na kanapie antykwariatu, Zuri tworzyła. Nie miała zbyt wiele narzędzi dookoła siebie, ale na strzępku papieru, których nigdy nie brakowało w tym miejscu, powstała rozgwieżdżona kobieca sylwetka spacerująca po bezkresnym, nocnym oceanie utkanym z cudzych snów. Rysunek mógł być o wiele bardziej dopracowany, ale Zuri i tak bez słowa podała go Ayo, gdy ta już się przebudziła. - Jak ktoś mojemu wujkowi doniesie, że się prowadzam po ruderach ze starymi brodaczami to... To ty się tłumaczysz, nie ja — zaśmiała się wdzięcznie, zupełnie niezmartwiona takim stanem rzeczy. Była gotowa podążyć do klubu, zanurzyć się w świecie po drugiej stronie światła lub przynajmniej zobaczyć kawał rudery, która prawdopodobnie aż błagała o artystyczną interwencję. Ostatnio edytowane przez Fala : 13-08-2022 o 15:36. |
13-08-2022, 22:31 | #24 | |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Nuada : 14-08-2022 o 19:26. | |
14-08-2022, 15:49 | #25 |
Reputacja: 1 | - Nie! - krzyknął Rączka. Jego krzyk został zagłuszony przez huk wystrzału i głośny protest czarnych ptaszysk. Nie powstrzymali Luca Pastronniego. Przybyli o kilka sekund za późno. Lub raczej ich widok był wyzwalaczem, który pchnął porywacza do naciśnięciu cyngla. Dave splunął w suchy kurz pokrywający drogę i wyszarpnął z martwej dłoni zakrwawioną spowiedź Włocha. Nim opuścili różowego cadillaca chłopak przeszukał go pobieżnie. Kurtyna opadła zupełnie odsłaniając teatrum, którego sceny wcześniej nie byli świadomi. Z jednej strony szare, brudne ulice Miasta ze swoimi ciemnymi, lepkimi sprawkami, z drugiej zaś, osnute mgłą, niedostępne dla zwykłych mieszkańców San Perdido tajemnicze i przepełnione magią, boskimi mocami miejsce, którego nie do końca jeszcze rozumieli, ale którego częścią składową się stawali. Fakty były takie, że w dalszym ciągu nie wiedzieli gdzie była Molly. Porywacz, którego znaleźli już nic im nie zdradzi. Może jedynie antykwariusz znał sposób aby odczytać ostatnie słowo w łamigłówce pozostawionej przez Lucę? Pracował przecież z papierem. Jedyny trop jaki im pozostał to Klub Dzika Orchidea, którego właścicielką była Camille Burrow. Czy był to właściwy trop czy tylko ślepa uliczka mogli się przekonać tylko przekraczając jego progi. Wszystkie poszlaki łączyły Camillę - Złą Czarownicę z Włochem i porwaniem dziewczynki. Zgniłe jabłka znalezione w samochodzie samobójcy mogły być zatrutymi z jego listu i jabłkiem z historii Henrego. Ten ostatni zresztą zdawał się już wydać wyrok. Malkovich nie był taki szybki w ich ferowaniu, chociaż wszystko zdawało się ją obciążać. Zatem nie pozostało im nic innego niż Dzika Orchidea. Jak się okazało Tarkovsky znał tam jednego z ochroniarzy i pozwolił się na siebie powołać. Rączka miał zamiar sprawdzić na ile mocne są znajomości kolegi z klubu bokserskiego.
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
14-08-2022, 17:17 | #26 |
Reputacja: 1 | Bozansky opuścił domostwo Camille Burrow mocno roztrzęsiony. To co widział i to co odczuł było dziwne, inne, przerażające. Logiczny, poukładany umysł Henrego zaczynał dostrzegać, że nie wszystko jest takie jakim się to widzi. Docierało do niego, że dotąd żył w nieświadomości. W błogiej nieświadomości… Może lepiej by było gdyby nigdy się z niej nie ocknął? Jednak stało się. Widział więcej niż przeciętny człowiek. Czuł, że nie jest szaleńcem. To się działo naprawdę. Trzeba będzie z tym dalej żyć. Już rozumiał dlaczego wokół niektórych ludzi była ta dziwna poświata i dlaczego jego żona jej nie widziała. To byli ludzie tacy jak on. Widzący więcej. Kobieta, z którą przed chwila rozmawiał również była otoczona tą poświatą. Była zła do szpiku kości. To się czuło. Jednak czy stała za porwaniem Molly? Tego nie umiał wywnioskować. Spotkał się z pozostałymi. Wymienili wrażenia. Przeczytał list samobójcy... A więc to jednak ona. Nie było wątpliwości. Odczytanie zatartego imienia to tylko formalność. Henry już wiedział co jest tam napisane. Niech Aksel spróbuje. Jeśli nie da rady zawsze można papier od spodu podpalić. Dowód się zniszczy, ale niedowiarkowie będą mieć pewność. Wszystko wskazywało na to, że odpowiedzi których potrzebują znajdują się w klubie. W klubie, który formalnie nie istniał. W klubie, którego ona była właścicielką. Musieli się tam udać. Problemem był bramkarz. Przecież się z nim nie pobiją. Łapówka raczej nie wchodziła w grę. Więc może…? Skoro podziałało na lokaja to może i wykidajło będzie posłuszny? Henry powoli zaczynał uświadamiać sobie, że ma moc. Prawdopodobnie każdy, kto widzi więcej jakąś mocą dysponuje. To tylko domysł, jednak wszystko na to wskazywało. Gdy byli pod klubem Henry zbliżył się do ochroniarza. - Czy można wejść do klubu? - Nie. - Dlaczego? - To elitarny klub, trzeba mieć zaproszenie. - Mam zaproszenie, tylko zapomniałem je ze sobą zabrać. Czy mógłby Pan przymknąć oko ten jeden raz? - zapytał, w myślach dodając „jeden raz przymkniesz oko, w końcu nic się nie stanie, zaproszenie pokażę ci następnym razem”.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? Ostatnio edytowane przez Pliman : 15-08-2022 o 12:01. |
14-08-2022, 23:15 | #27 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Aksel czuł podskórnie, że coś jest nie tak, że rzeczy dzieją się zbyt szybko. Rozumiał pośpiech, bo ratunek dla Molly nie pozwalał na marnotrawstwo czasu. Przywykł jednak do roztropnego spoglądania na rzeczywistość, z chwilą do namysłu i wybrania właściwej drogi spośród plątaniny ścieżek. Wiele bowiem mogło prowadzić nie tyle na manowce, co ku rychłej zgubie… Ostatnio edytowane przez Deszatie : 15-08-2022 o 06:22. |
17-08-2022, 19:56 | #28 |
Reputacja: 1 | Były takie dzielnice Miasta, w które Zuri się nie zapuszczała. Z drugiej strony były też takie, w które miała się nie zapuszczać, a zapędziła się na wrotkach. Wujek mówił o takich miejscach, że łańcuchy przy budach szczekają, bo nawet psy ukradli. Zazwyczaj Zuri wychodziła z takich miejsc z nowymi znajomymi. Ludzie z reguły chcieli, by była gdzieś obok. I zdecydowanie woleli się z nią przyjaźnić niż ją krzywdzić. Nie analizowała tego specjalnie mocno, sądząc po prostu, że przemawia do nich w uniwersalnym, poruszającym języku sztuki jak na prawdziwą artystkę przystało. Ale ich miejscowe Le Val d'Amour było miejscem, do którego kobiety przychodziły raczej pracować niż konsumować. Właściwie to dobrze, że miała przy boku postawnego, statecznego brodacza. To pewnie wiele wyjaśniało ludziom, którzy patrzyli na sprawę z boku. - Hmm? - zerknęła z zaciekawieniem na Personifikację Ciekawostek Wszelakich — sprytne - uśmiechnęła się i zanuciła cicho- Old men, young men, take 'em as they come Harbor rats and alley cats and every kind of scum Poor men, rich men, leaders of the land See them with their trousers off they're never quite as grand All it takes is money in your hand! Pstryknęła palcami jakby sobie coś przypomniała - Ej, a to prawda, że jak Wiktor Hugo umarł to wszystkie paryskie prostytutki wzięły sobie wolne na znak żałoby? Ktoś mi ostatnio takiego newsa sprzedał, ale brzmi dziwacznie - przyznała zaintrygowana. Rozmowa o literatach, nawet jeśli o ich życiu bardzo prywatnym była zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem. Takim, które pozwalało jej nie myśleć o rzeczach, o których myśleć zdecydowanie nie powinna, bo i tak musiała już kryć twarz wśród białych dredów. Zuri początkowo była chętna iść do klubu od razu. Ludzie z reguły jej nie wyrzucali. Ale i jej udzieliła się niepokojąca atmosfera tego miejsca. I dogłębnie czuła, że zdecydowanie nie chce być tam sama. Właściwie, że w ogóle nie chce tam być, ale dla małej Molly i jej dobra warto się postarać. Rewelacje w antykwariacie praktycznie wbiły ją w fotel. No czego, jak czego, ale tego, że antykwariusz będzie przejawiał emocje to się nie spodziewała. Tego, że Camilla będzie Personifikacją Niezgody też w zasadzie nie. Ona mogła być Niezgodą, ważne, że oni byli zgodni, że teraz już nie można się wycofać, bo życie dziecka było zagrożone. Na nowo przed klubem, tym razem w większym i och jakże barwnym gronie, Zuri miała zamiar sprawdzić, czy bezproblemowe wejściówki do klubów, które zazwyczaj dostawała, dotyczą też dziwnych, podejrzanych klubów, które oficjalnie nie istnieją. |
21-08-2022, 07:28 | #29 |
Reputacja: 1 | Wędrówka przez Ultimortum jest jak kąpiel w oleistej, brudnej wodzie, zanurzenie ręki w misce pełnej wijących się robaków, jest jak dotyk wilgotnej, cmentarnej ziemi na rozgrzanej upałem skórze. Ultimortum jest obrzydliwe i fascynujące jednocześnie. W swojej dzielnicy Ayo w każdym jej zakątku czuje się jak u siebie, każdy zakątek Konvicty zna zresztą jak wnętrze własnej dłoni. Tu? Ta dzielnica ich nie chce. Ta dzielnica nie kocha nikogo i dla nikogo nie jest domem. Oprócz złych snów.
__________________ "[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat." |
21-08-2022, 11:52 | #30 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Nuada : 23-08-2022 o 19:44. Powód: uchybienie w etykiecie |