Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-01-2023, 17:18   #21
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Morze Karaibskie,
Tortuga.
Noc.


Walka w tawernie trwała kilka dobrych minut… używano głównie pięści i kopniaków, choć i latały butelki i stołki. No i zęby. A gdzieś między tym wszystkim, w całej tej kotłowaninie i chaosie, nawalał się rozbawiony wszystkim Sefu i Mamo. Mandisa z kolei, raz uniknęła fruwającej butelki, ale ogólnie, nie uczestniczyła w tej bitce, chowając się po kątach przybytku, i obserwując, czy z jej kumplami wszystko w porządku. Raz jednak jej się zdarzyło, kopnąć solidnie jakiegoś natręta prosto w jaja, aż ten wybałuszył gały, i padł jak długi na podłogę.

….

Kwadrans później, było po wszystkim. Nieprzytomnych okradziono i wyniesiono z przybytku, niektórych cucili towarzysze, i nie pozwalali opędzlować, inni mieli pecha… no i wrócono do zabawy. Postawiono stoły jak należy, znów rozległa się muzyka, śmiechy, i było jakby nic.


A po pewnym czasie, rozochocony wszystkim Sefu, wprost przerzucił sobie Mandy przez ramię, i "porwał" ją na pięterko… by się zabawić. Mamo oczywiście poleciał za nimi.



~

"Książę" szlajał się po zmroku po mieście, załatwiając teraz obowiązki, jakimi obarczył go kapitan Dante… w pierwszej tawernie, jaką odwiedził, w ciągu dwóch kwadransów przebywania, interesy zostały ubite pomyślnie, a i nikt go nie zaczepiał. W drugiej było podobnie, znalazł kupców na tytoń i mąkę, i został mu nawet postawiony dwa razy napitek, ze względu na rozpoznanie, kim był…
- Kwatermistrz "Wilka Morskiego", witamy, witamy!

….

W trzeciej karczmie poszło już gorzej. Interesów nie ubił, a i nikt już taki miły nie był. Godzina była zaś coraz późniejsza, i już zdecydowanie było po północy, powinien chyba już sobie odpuścić, i wrócić do burdelu, w objęcia Laury i Joany…


- Heh, a kogo my tu mamy? - Z mrocznych zaułków po lewej i prawej, wyszło z ukrycia trzech typków. Przywódca tej małej bandy z nożem, kolejny z garłaczem, i ostatni z toporem. Problemy.



~

Edmure po spotkaniu ze Smee, ruszyli przez spowite półmrokiem miasto… gdzieś w rynsztoku ktoś rzygał. W zaułku inny ktosiek posuwał jakąś pannicę od tylca. W tawernach śpiewano, bawiono się, rozrabiano. Ktoś darł mordę na ulicy, gdzieś padł jakiś strzał. Ach ta Tortuga.

….

"Gwóźdź" był narżnięty w trupa, śpiąc z małą owieczką, którą tulił do swojego torsu. Zarówno bosman, jak i kucharz, mocno się skrzywili, zdając chyba sobie sprawę, iż tej jagninki, to już nie należało konsumować.


- Bosman Edmure! Hep! Wiiiiitaam! - Równie nawalony Frick, ledwo przytomny, machał pistoletem(!!) na powitanie - Z Billem już żeśmy interesa ubili, i teraz… hep! Opijamy… też coś chcecie?


~

"Czerwony" Dante, "Ognista" Kirsten, i ich obstawa, udali się do przybytku o nazwie "Demoniczny żółw"(tak, tak, piraci mieli fantazję co do nazw…), by spotkać się tam z kapitan "Wściekłą Clarisą".

No i jak w takich przypadkach bywało, obstawa jednego i drugiego kapitana, oczekiwała kilka kroków z boku, podczas gdy Dante, jak i Clarisa, mogli sobie porozmawiać za zamkniętymi drzwiami.

….

Przywitanie było dosyć chłodne, i nikt nikomu nie podawał ręki. "Wściekła" Clarisa była jedynie o kilka lat starsza od Kirsten, wyglądała jednak na twardą, i zaprawioną w bojach kobietę… która wyglądała z miny na twarzy, jakby cały czas była wściekła. Pewnie stąd przydomek?


Towarzyszył jej zaś jej kwatermistrz, zwany Covell "Słony pies". Równie, ekhem, sympatyczny z wyglądu, co jego pani kapitan… towarzystwo zasiadło do stołu.

- Masz mapę? - Spytał prosto z mostu Dante, nie bawiąc się w żadne podchody.
- Mam - Odpowiedziała Clarisa, z kwaśnym uśmieszkiem - A ty masz?
- Mam - Odparł "Czerwony" - Więc?
- Więc wspólna wyprawa, i podział po połowie? - Spytała "Wściekła", na co ojciec Kirsten przytaknął głową.

Mapa?? Jaka mapa… albo i mapy? O czym oni gadali? Dlaczego ojciec jej o niczym nie powiedział?

- Pokażesz? - Powiedziała Clarisa.
- Jak ty też.
- Dobra.
- Kirsten… - Dante zwrócił się do zaskoczonej córki, kolejnymi słowami, wprost wprawiając ją w osłupienie - …rozbierz się, pokażesz im plecy?








***
Komentarze za chwilę.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 15-01-2023 o 21:59.
Buka jest offline  
Stary 20-01-2023, 12:11   #22
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
-Kurwasz mać! Ależ wieje.- klął po drodze Bosman chcąc dopełnić obowiązków.
Wziął łeb w jakąś beczkę z deszczówką, albo liczył, ze to deszczówka i tak trochę orzeźwione poszedł się spotkać z resztą.
Towarzyszyła mu typowa późno nocna, albo wczesno poranna tortugańska otoczka.
Choć o ludziach z łajby wiedział sporo, ale widzieć, a widzieć to dwie różne rzeczy, a owieczka była nie wina, jednakże była robota do zrobienia.
-Kurwaaaaaaaaa!- ryknął w sposób co zbudziłby niedźwiedzia.
-Jaki kurlwa interes !? Po piersze i dwa słuchać się co teraz zrobimy.- tu zrobił puaze dla efektu
- Iziemy najpierw wzio co na klina potem obowiązki, zakup wszystkiego oprócz napitku, potem ściągamy kogo się do załadowania łajby, a ja dokańczam w międzyczasie resztę interesów.- zasapał się od gadania.
- Wszystko jasne !? Aaaaaaa teraz na przód! Czym się strułeś tym się lecz. Jak to mój staruszek mawiał- ewidentnie pomimo kąpieli, promil dalej mu we krwi szumiał.
Z drugiej strony to nie pierwsze robota lądowa na rauszu jaką odbębnia.
Dzięki piciu ląd mu się nie kołysze jak chodzi.
Ot taka choroba zawodowa starego wilka morskiego.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 29-01-2023, 19:50   #23
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny Simon przekonał się, iż nocne życie Tortugi może dostarczać wiele ciekawych rozrywek. Co prawda spotkanie z trzema chętnymi panienkami byłoby z pewnością przyjemniejsze, ale jak się nie ma co się lubi…
- Jak rozumiem, chcecie się zaciągnąć na "Wilka morskiego" - powiedział. Baczył głównie na tego z garłaczem, ale też uważał, by żaden z tamtych nie zaszedł go od tyłu. - "Czerwony" Dante przyjmie na pokład każdego dzielnego człowieka.
Lewą rękę oparł na pasie, tuż obok rękojeści szabli. Drugą wsunął za pazuchę i położył na rękojeści schowanego tam pistoletu.
- Uch…
- Emmm…
- Teges… - Wymruczęli trzej obwiesie, zaskoczeni słowami Simona - To… to my se pójdziemy…
Ciemno było, więc Simon nie potrafił ocenić wyrazu twarzy opryszków i nie do końca był pewien, czy magiczną zmianę nastawienia tamtych trzech sprawiło zaproszenie na "Wilka", czy nazwisko kapitana tego statku.
- Polecam się... - Dotknął czubkami palców ronda kapelusza. Poczekał, aż jego rozmówcy znikną w mrokach nocy, a potem ruszył w stronę siedziby madame Harriet.

Pod gościnny dach najlepszego w mieście przybytku rozkoszy Simon dotarł już bez najmniejszych nawet przeszkód. A tu powitano go szklanicą wina, a po chwili pojawiły się dwie panienki - Laura i Joana.



Wyglądały jak zawsze wspaniale.
I kusząco.
Na tyle kusząco, że Książę poczuł, jak wracają nadwyrężone przez Hiszpankę siły.
- Simoooon! - Zawołały obie radośnie do kwatermistrza, ucieszone jego widokiem, ale i jednocześnie zrobiły szybko smutne minki, widząc jego niedyspozycję ręki - Ojej, co się stało??
- Laura... Joana... - Simon uśmiechnął się radośnie.
- A to to drobiazg. - Lekceważąco machnął ręką, w której trzymał szklanicę z winem. Na szczęście nic się nie wylało. - Draśnięcie... Pewna panienka uznała, że jej się nie podobam i wypaliła do mnie z pistoletu - odparł. - Jak widać nie do końca jej się udało. - Ponownie się uśmiechnął.
- A to niedobra suczka… - Mruknęła ruda Laura, uwieszając się na zdrowym ramieniu Simona.
- Masz ochotę na odświeżającą kąpiel? - Dodała z uśmieszkiem czarnowłosa Joana.
Simon nie miał zamiaru zdradzać personaliów swej niedoszłej zabójczyni.
- Moje skarby... - Dał buziaka w policzek Laurze, Joanę obdarzył uśmiechem. - Kąpiel? O tak... bardzo dobry pomysł.

* * *

Znalazła się więc duuuża balia z ciepłą, czystą wodą, a obie panienki dziarsko wyskoczyły z sukienek, wskakując za to z chichotem do wody, i już zaczęły sobie wzajemnie mydlić cycuszki, zalotnie uśmiechając się do Simona.
Ten zaś przez moment przyglądał się dziewczynom, równocześnie ściągając kaftan. Po chwili pozbył się odzienia i wpakował się do balii, siadając między dziewczynami, by dołączyć do zabawy.
Namydlił dłonie i sięgnął ku piersiom Laury.
* * *

Parę godzin później zmęczony ale zadowolony Książę pożegnał się z panienkami, by udać się na pokład "Wilka".
 
Kerm jest offline  
Stary 29-01-2023, 20:34   #24
 
Jenny's Avatar
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Mandy początkowo machała nogami, niezadowolona z tego, w jaki sposób została potraktowana przez Sefu. Szybko jednak się poddała, bo jej towarzysz na co dzień wykazywał się sporą siłą, a jeszcze pod wpływem adrenaliny z przedchwilowej walki… nie miała szans.
- Co jest, Sefu? - Zapytała niezadowolonym tonem. Nie to, że nie miała w ogóle ochoty, ale w taki sposób, przymuszona…
- Fajna zabawa, nie? - Powiedział murzyn, rechocząc pod nosem, podczas wycieczki na pięterko, z Mandy przewieszoną przez ramię, niczym worek. I nawet klepnął ją sobie po wypiętym tyłeczku…
- A wy nie byliście tu wcześniej już czasem na dziwkach? - Odparła Mandisa, ogólnie chętna, skoro sama dotychczas nie upolowała nikogo wartego uwagi spoza załogi, ale i niezadowolona z tego, jeśli miałaby być dla swoich kompanów już drugim daniem.
- A gdzieeeee taaam - Zapewnił ją Sefu, wchodząc na pięterko. A Mamo pędził za nimi, równie niewinnie kręcąc łbem.
- Myślicie, że nie wyczuję? - Prychnęła Mandy. - Lepiej przyznajcie się już teraz, bo jak ściągnięcie gacie i poczuję, to na pewno nic z tego. A jak się przyznacie to… jeszcze przemyślę.
- Przysięgam na… moje jaja! - Powiedział Sefu, otwierając drzwi jakiejś izby na pięterku.
- Ja też - Mruknął Mamo, po czym się perfidnie uśmiechnął - Na jego jaja.
- To skoro zaoszczędziliście na panienkach, to może załatwicie chociaż jakieś fajne winko? - Uśmiechnęła się szeroko Mandy, lekko przekonana ich przysięgami.
- Hehe… - Mamo się cicho zarechotał, gdy trio weszło do pokoju, i wyciągnął zza pazuchy flaszkę.


A pokój, jak to pokój… łóżko, szafa, mały stolik, krzesło, nocnik w rogu pomieszczenia, wszystko słabego wykonania i jakości, jak na "byle jaką" tawernę przystało. O, był i balkonik.
- Chcecie we dwóch na raz, czy jeden po drugim? - Z uśmiechem zapytała Mandy, rozpinając swój gorset, z którego i tak już od dłuższego czasu miała ochotę się uwolnić.
- Jak tam masz ochotę, słodka - Mamo otworzył flaszkę, i podał ją Mandisie.
- Hmm… - Zamyśliła się czarnulka, mocno pociągając podanego trunku. - Skoro tacy napaleni jesteście… Ale pokażcie mi najpierw swoje pały, jednak sprawdzę, czy czasem już dzisiaj nie ruchaliście. - Dodała z szelmowskim uśmieszkiem.

Na słowa Mandy obaj czarnoskórzy parsknęli, po czym zaczęli grzebać przy swoich spodniach… Mamo wyciągnął swój interes, a Sefu, to aż tak rozpiął spodnie, że te opadły mu całkiem w dół. Mandisa przyciągnęła ich bliżej siebie i zaczęła się przyglądać ich penisom, czy rzeczywiście jej nie okłamali. Co prawda widok, jaki miała przed sobą, tym bardziej sprawiał, że ciężko jej było odmówić, ale starała się zachować na twarzy twardy wyraz, wskazujący na rzeczywistą inspekcję… i chyba mówili obaj prawdę.
- No, macie szczęście! - Rzuciła zadowolona Mandy, po czym pocałowała najpierw jednego członka, potem drugiego. - Ma któryś ochotę na wylizanie mnie? - Zapytała, powoli przymierzając się do zdejmowania swoich spodni. A Mamo od razu uniósł rękę w górę… na co Sefu się roześmiał, ściągając do końca swoje spodnie, a następnie wziął flaszkę, po czym sobie z niej porządnie golnął.

Gdy się całkiem rozebrała, czarnulka położyła się na łóżku na plecach, rozwierając szeroko nogi. Jej lekko błyszcząca się od soczków cipka była w pełni przygotowana na nadejście Mamo, ale kobieta zerkała w stronę Sefu, z leciutkim uśmieszkiem czekając na jego ruch. Flaszka zmieniła właściciela, Mamo se golnął, po czym zbliżył do Mandy… i oblał odrobinę jej cipkę winem, po czym zabrał się za jej lizanie. Przypatrujący się wszystkiemu Sefu, po chwili namysłu, wziął butelkę wina, i oblał swojego kutasa. Przybliżył się od boku do twarzy dziewczyny, po czym wypchnął biodra w przód, podstawiając jej pod nos mokrego od wina, dużego penisa. Ten szybko znalazł się w ustach Mandisy, która najpierw chełpliwie zlizała z niego wino, po czym przeszła do bardziej standardowej zabawy, łapiąc kutasa głębiej w swe usta i przesuwając po nim ustami, zaczynając ssać, na co Sefu jęknął z zachwytu… a Mamo cały czas lizał z zapałem cipkę Mandy, trochę ją i pieszcząc palcem.
- Mmmm! - Mruknęła równie zadowolona piratka, po chwili jednak zsuwając się ustami z członka. - Nalej jeszcze! - Zażądała, wpatrując się we flaszkę wina, zerkając też na przyjemnie radzącego sobie Mamo z jej dziurką.
- Eheem… - Przytaknął Sefu, i znowu oblał swoją już sztywną pałę winem. A Mamo przestał lizać Mandy, i zaczął gramolić się między jej uda, by w nią najwyraźniej wejść.
- Szybko ci się znudziło! - Zaśmiała się Mandy, zerkając na Mamo, ale szybko wzięła ponownie twardego członka Sefu do ust, by zmarnować jak najmniej wina. Alkohol i męski zapach mężczyzny działał na nią tak podniecająco, że właściwie nawet jej pasowało, by w jej cipce zamiast języka i palca, znalazło się coś większego… co szybko w nią weszło, rozpychając miło jej wnętrze, a Mamo pochylił się i nad nią, przysysając do cycuszka.
- Mmmm… - Mimo kutasa w ustach, Mandy zamruczała, bo było jej coraz przyjemniej, będąc stymulowaną w tak wielu miejscach na raz. Nie przestawała w ssaniu, a wręcz starała się coraz bardziej, by sprawić jak największą przyjemność Sefu, który również już sapiąc z przyjemności, złapał w łapę wolną pierś dziewczyny, i zaczął ją ugniatać.
- Possij moje jajka… - Wychrypiał nagle czarnoskóry.

Mandy ociągle zsunęła się ustami po jego wielkiej pale, po czym przeniosła się na również imponujące rozmiarem jądra Sefu. Liznęła je, złapała w usta i zgodnie z poleceniem przyssała się do nich. Mamo zaś wszedł w nią głęboko… i nieco zwiększył tempo, aż pojawiły się słodkie odgłosy chlupotania.
- Mmmm… - Znów zamruczała Mandy, powoli zmierzająca już do ostatecznej rozkoszy. Ssała kule Sefu, oddawała się pieprzeniu przez Mamo oraz pieszczeniu jej cycków.
- Jestem… blisko… strzału… - Wysapał Mamo, posuwając Mandy już w zawrotnym tempie, a i kutas Sefu również wyraźnie zadrżał. Przy tak mocnym ruchaniu, czarnoskórej ciężko było już porządniej skupić się na ssaniu jajek Sefu, więc jedynie je trzymała w ustach, a po chwili nawet i w tej pozycji jej wypadły. Pozostawiła jednak szeroko otwarte usta, raz, że oddychała już bardzo ciężko, zbliżając się do finiszu, dwa, że można było z tego skorzystać… niespodziewanie Mamo z niej wyszedł, i zaczął się gdzieś gramolić po łóżku… a Sefu po chwili ruszył się podobnie, choć w drugą stronę ciałka Mandy.
- Co jest, chłopaki? Ja już prawie… - Wysapała zdziwiona piratka, obserwując to, co robią jej dwaj kompani. Sefu wszedł w nią głęboko, bardzo głęboko, swoją wielką pałą, po czym zaczął posuwać Mandisę oszalałym tempem, a Mamo chwycił buźkę dziewczyny dłonią, i wpakował tam swojego kutasa, po czym i on zaczął poruszać biodrami, waląc ją w usta.
Mandy nie bardzo wiedziała, po co zmienili oni pozycje, ale na szczęście nie trzeba było jej wiele czasu, by powrócić do poziomu ekscytacji sprzed zmiany. Zwłaszcza, że ogromny penis Sefu jeszcze bardziej wypełniał jej porządnie rozciągniętą cipką. Nagle wierzgnęło Mandisą i wybuchnęła swym orgazmem, na który polowała cały dzień, a teraz otrzymała w całkiem przyjemnej formie… Mamo spuścił jej się w usta, i chlusnął tak porządnie, że aż zalał jej całe gardło, i nawet trysnęło jej nosem. A i Sefu zajęczał przeciągle, i wyciągnął kutasa w ostatniej chwili, i zrosił jej brzuszek i piersi.
- Khurwa… - Wysyczała Mandy, wysmarkując spermę z nosa i odkaszliwując mocny wystrzał w ustach. Zaraz po tym jednak się uśmiechnęła do Mamo, dłonią klepiąc go w kutasa. - Jednak oszczędzaliście się na mnie!
- Bo jesteś najlepsza - Powiedział Sefu szczerząc zęby, a Mamo podał jej flaszkę wina. Ta sięgnęła po butelkę, by opłukać usta. Nie to, że nie lubiła spermy, ale jej wyjście aż nosem sprawiało nieprzyjemny posmak w ustach.
- Masz, Sefu. - Podała alkohol mężczyźnie, po czym ułożyła się wygodnie na pościeli. - Ach, no kto by mnie tak nie wypieprzył, jak nie wy…

Zarechotali wesoło obydwaj, po czym napili się wina. A dwie godziny później, była powtórka figli, tym razem nawet na balkonie, wśród ciepłej nocy, i gwiazd.
 
Jenny jest offline  
Stary 02-02-2023, 11:20   #25
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Przez chwilę Kirsten nie widziała co mają jej plecy - jej nagie plecy, do wspomnianej mapy. Doznała nagłej burzy mózgu, podczas której jej myśli biegały jak oszalałe i tylko jedno jedyne rozwiązanie przyszło jej do głowy. Był nim tatuaż Kirsten, który miała na plecach. Co ważniejsze, Kirsten osobiście jakoś nie garnęła się do jego zrobienia - to była inicjatywa jej ojca! Teraz właśnie, stało się dla niej jasne, że była to nie tylko ozdoba a znakomicie zakamuflowana mapa... A raczej pół mapy, sądząc z dyskusji. Tylko do czego?
Po kielichu z pewnością przyszło by to jej łatwiej, ale na trzeźwo Kirsten też nie miała problemu z rozpięciem surdutu. Starała się jednak nie urządzać przy tym pokazu bielizny - szczególnie wobec Covella. Nie dla psa kiełbasa! A pistoletem też nie należało się chwalić.
W miarę szybko odwróciła się plecami do pozostałych, zrzucając kamizelkę z prawego ramienia i pozwalając jej zawisnąć, noszonej teraz na jednym tylko rękawie. To odsłoniło jej plecy, ale nie do końca. Kirsten sięgnęła za plecy i rozpięła swój biustonosz, oczywiście przyciskając przy tym ramiona do boków, tak aby jej stanik się nie poluźnił na przedzie, gdzie nadal miał za zadanie odpowiednio utrzymać nie tylko jej piersi, ale także drobny pistolet między nimi.
Zaprezentowała swoje nagie plecy, w pełnej ich okazałości.


Tatuaż był prawdziwym dziełem sztuki i pokrywał nieomal całe plecy Kirsten. Niebieskie niebo i morze z falami stanowiły tło i główny odcień tatuażu. Po środku był statek z wielkimi żaglami pełnymi wiatru, pięknie prezentujące się, pomarańczowe w świetle zachodzącego słońca. Całe dzieło było bardzo dokładnie wykonane i zawierało liczne szczegóły, począwszy od cieni przedstawiających pojedynek, skończywszy na czaszce jawiącej się w księżycu.

- Tak dobrze? - spytała, niepewna czy ma się jakoś ustawić do światła, czy coś.
- Mhm - Rozległ się pomruk ojca, i chyba i jednoczesny Clarisy.
- Chwila… - "Wściekła" coś robiła za plecami Kirsten, i rozległ się szelest papieru. Wyciągnęła swoją mapę? A po chwili owy pergamin został przytknięty do pleców córki Dantego. Od czasu do czasu "Ognista" czuła opuszki jej palców na swojej skórze…
Plecy były świeżo odkryte i nagrzane, zaś palce niespecjalnie. Na szczęście byli na Tortudze a nie biegunie północnym i Kirsten nie uciekała przed ich dotykiem. Uśmiechnęła się tylko od lekkich łaskotek, ale nie miała zamiaru komplikować oglądania mapy. Wyobrażała sobie, że musiał to być wyjątkowo cienki, albo jakiś specjalny rodzaj papieru, skoro jej plecy przez niego prześwitywały.
- Od czubka masztu… do czubka planki… - Dwójka pirackich kapitanów coś recytowała. Chyba zagadkę, dotyczącą mapy/map? - …przez fok, grot, i bezan…
- To są linie, jak na mapie! - Powiedziała podekscytowanym głosem Clarisa.
- Koordynaty! - Dodał Dante - To są równoleżniki i południki!
- Lepiej ich nie zapisywać, tylko zapamiętać. A do czego prowadzi ta mapa? - powiedziała nadwyraz zaintrygowana tym wszystkim Kirsten.
Chętnie sama spojrzałaby na mapę i zapamiętała jak najwięcej, ale zdawała sobie sprawę że nie miała takiej możliwości żeby nie wiadomo jak się wyginała, więc nawet nie próbowała.
- Do skarbu… - Szepnęła "Wściekła" Clarisa - Ukrytego skarbu Henry'ego Morgana…
Kirsten mruknęła cicho z podziwem, udając że coś wie. Dopiero potem zastanowiła się nad tym nazwiskiem, ale nic konkretnego nie przyszło jej do głowy. Wiedziała tylko tyle, że tatuaż ma od nieco ponad dwóch lat, a tego skąd Dante wziął wzór i ile wcześniej wzór ten był na papierze czy innej ulotnej formie, to nie wiedziała. Miała sporo pytań, ale te musiały poczekać aż będzie sama z ojcem.
Póki co musieli dokończyć to spotkanie, a co najważniejsze ustalić co zrobią dalej. Znając współrzędne geograficzne powinni łatwo ustalić cel wyprawy, więc pozostawało się "tylko" dogadać.
 
Mekow jest offline  
Stary 02-02-2023, 20:30   #26
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Morze Karaibskie,
Tortuga.
Noc.

Edmure, mimo nocnej pory, i już mocno buszującego alkoholu w jego ciele, nadal załatwiał interesy. Godzinka, dwie… i w końcu wszystko mu się urwało. Tak po prostu, "pyk" w pewnym momencie, i tyle, zapadły ciemności.


~

Simon spędził bardzo miłą godzinę, w towarzystwie dwóch skorych do wszelkich zabaw panienek… i w końcu za to lubił Laurę i Joanę. Dziewczyny nigdy nie miały złego humorku, zawsze były uśmiechnięte, i potrafiły sprawić, by poczuł się wspaniale. A co po figlach? "Książę" trochę sam nie wiedział. Było już grubo po północy, i na wszelkie dalsze interesy pora już raczej minęła. Wypadało się więc gdzieś zdrzemnąć?


~

Mandisa, Mamo, i Sefu zasnęli w końcu we trójkę w pokoju, wymęczeni podwójnym bzykankiem, i ogólnymi wrażeniami dnia… dziewczyna spała na łóżku, Mamo z nią, a Sefu z braku miejsca, spał na jakimś kocu na podłodze…


~

- Dobra, to skoro już wiemy… - Zaczął kapitan Dante, gdy rozległ się huk pistoletu, praktycznie tuż przy głowie Kirsten. Jej ojciec był celem tego ataku, i wśród dymu, jego jęknięcia, i krzyku samej córki, "Czerwony" osunął się na podłogę, z zakrwawionym torsem.

"Ognista" momentalnie złapała za swój, skryty wśród cycuszków, mały samopał, po czym okręciła się w stronę tych skurwysynów Covella i Clarisy z żądzą mordu… gdy dostała czymś twardym w okolice lewej skroni. Wystrzeliła, właściwie już padając na podłogę, pozbawiona przytomności.




Morze Karaibskie,
Tortuga.
Kolejny dzień.
Poranek.

W mieście biły dzwony… dosyć nietypowe zjawisko.

Ktoś chyba gdzieś i strzelał z działa?? Jeszcze dziwniejsze.

I po ulicach biegały smarki, drąc się na całego, nawet i wpadając do wszelakich tawern, wkurzając krzykami właścicieli przybytków, oraz nielicznych już na nogach, gości, przy śniadaniu. To co jednak obwieszczali, było ważne… a każdy z nich dostał aż całego szylinga.

- Kapitan "Wściekła" Clarisa, zastrzeliła kapitana Dante "Czerwonego", i porwała jego córkę!! Piraci z "Wilka" natychmiast na statek!!


***

- Wstawaj capie! - Przy takim oto akompaniamencie, i chluśnięciu wiadrem wody, ocknął się Edmure, nie bardzo umiejąc chwilowo dojść ze sobą do ładu i składu.


- Włazisz tu z drzwiami, w środku nocy, pijany jak świnia, wyżerasz mi wszystko, przystawiasz się, a potem rzygasz po całym łóżku!! - Krzyczała wściekła Anna.

Ale to inne wrzaski, na ulicy, zmroziły tak krew w ciele bosmana, że wielki kac, i cała ta sytuacja przestały mieć znaczenie.


~

Nagi Mamo chrapał w najlepsze na łóżku, od czasu do czasu, coś mamrocząc pod nosem. Sefu zaś… szczał do wiaderka w kącie izby, podpierając się o ścianę jedną dłonią, ziewając, i złorzecząc pod nosem, iż go wszystko boli.

Mandisa z kolei, owinięta jedynie kocem, stała na balkonie. Dopiero co przed chwilą wstała, i burczało jej w brzuchu. Przydałoby się jakieś śniadanie…


Zaczęły bić dzwony.

A w porcie, jakiś statek strzelał z dział, choć jedynie na pokaz? Moment, to był ich statek! To był "Wilk morski"! Gdy zaś Mandy usłyszała biegające dzieciaki po ulicach, roznoszące straszną wiadomość po całym mieście, aż zrobiło jej się słabo.


~

Simon dwoił się, i troił, niewiele to jednak dawało… brakowało większości załogi, a bez załogi, to nie było sensu wypływać. Ale po kolei.

Gdzieś w środku nocy, daleeeko po północy, na statek wczłapała ciężko ranna "Nożyk". Zbudziła wszystkich wrzaskami, a wieści jakie przyniosła, były niczym pięścią w mordę.

Kapitan i jego córka, i załoganci jacy im towarzyszyli, zostali podstępnie zaatakowani przez "konkurencję". Dante zastrzelony, Kirsten porwana. Elva dostała szablą przez łeb, Umboto postrzelony i pocięty na plasterki. "Kalmar", Richmond, i "Łowca" martwi…

"Manta" należąca do tej suki Clarisy, odpłynęła jeszcze w nocy, i tyle jej było. A niemal cała załoga "Wilka" balowała w mieście. No i jak tu ruszać w pościg, i też bez zapasów? Szlag by to trafił.






Morze Karaibskie,
Lokacja nieznana/statek
Kolejny dzień.

Ból głowy. Suchota w ustach. Skrępowane… sznurem ręce i nogi? I lekkie bujanie, a więc była na morzu. To były pierwsze bodźce, jakie odbierała Kirsten, gdy odzyskała przytomność. Do tego dochodził duży guz, i trochę zaschniętej krwi w okolicach skroni, oraz fakt, iż miała na sobie tylko spodnie, i bardzo luźny gorset.


Znajdowała się w jakiejś kajucie na statku, leżąc na podłodze, obok koi. To chyba nie była kajuta kapitańska? No i nie była sama. Pilnował jej dosyć obleśny typek, trzymający w łapie pistolet, siedzący kilka kroków dalej na skrzyni. Na razie w nią nie celował. Gdy "Ognista" zaś się w miarę ocknęła, pirat wyszczerzył żółte zęby.
- Ja bym cię wyruchał, nawet jak spałaś, ale kapitan nie pozwoliła… - Powiedział, wzrokiem prześlizgując po całym ciałku Kirsten - Będziesz niegrzeczna, i spróbujemy? - Wolną dłonią złapał się za krocze, i lekko je sobie pomasował przez spodnie.







***
Komentarze jutro :P
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 06-02-2023 o 09:59.
Buka jest offline  
Stary 05-02-2023, 08:48   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Śmierć, zdrada... z tymi zjawiskami stykał się każdy, kto trafił w szeregi pirackiej braci. Wydumana obraza, kobieta, garść złota... broń szła w ruch i padały trupy.
Wieści, jakie przyniosła "Nożyk", należały do grupy zaskakujących, ale nie takich, by zwalily 'Księcia" z nóg.
Czy go ucieszyły?
Niejeden kapitan pirackiej łajby obejmował swe stanowisko po trupie swego poprzednika i wyglądało na to, że i Simon będzie miał tę przyjemność, z tym tylko, iż nie przyłożył ręki do śmierci Dantego.
Niby zawdzięczał to Clarissie, ale wdzięczności zbyt wielkiej jakoś nie odczuwał. Na dodatek ciążył na nim obowiązek pomszczenia Dantego i konieczność odbicia Kirsten. Gdyby tego nie zrobił, straciłby twarz wśród piratów, jak Karaiby długie i szerokie. Nie mówiąc już o tym, że jego własna załoga mogła się zbuntować, gdyby nie podjął próby dogonienia "Manty".
Z tym jednak, że najpierw należało tę załogę zebrać...

* * *

Tortuga nigdy nie spała, a huk dział "Wilka" i parunastu młodzików, rozgłaszających wieści o śmierci Dantego powinien powiadomić załogę o konieczności powrotu na okręt. A w miarę tego, jak członkowie załogi przybywali na pokład, Simon mógł delegować grupki osób do poszczególnych zadań.

Wysłany po ciało Dantego (i trupy członków jego obstawy) Bonar wrócił z ciałami. I okazało się, iż nie tylko Elva przeżyła. Przeżył również Umboto i, co najważniejsze - Dante.

Mandisa dostała pod swą opiekę kucharza, tudzież polecenie, by doprowadziła do końca zapoczątkowane przez Simona interesy, a potem wróciła na "Wilka" z zapasami na długi rejs.
Zadaniem bosmana stało się doprowadzenie do stanu używalności tych członków załogi, którzy jeszcze nie doszli do siebie po nocnej pijatyce.

Simon miał nadzieję, że w mieście znajdą się ludzie, którzy mają na pieńku z Clarissą i zechcą się zaciągnąć na "Wilka", by wyrównać rachunki z "Wściekłą".

Rozdzieliwszy zadania sięgnął po kapitańskie mapy, zastanawiając się, co się kryje pod bardzo nieprecyzyjnym słowem "wschód".
 
Kerm jest offline  
Stary 10-02-2023, 21:07   #28
 
Jenny's Avatar
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
O głodzie zapominało się od razu, gdy usłyszało się takie wieści. Mandisę coś innego jednak ścisnęło w żołądku, gdy jej mózg przetworzył słowa o śmierci kapitana. Wiele mu zawdzięczała, wyrwał ją z niewolnictwa, dał jej szansę, w odpowiednim momencie nawet awans. Traktował ją jak równą sobie, a to dla niej znaczyło bardzo wiele.
- Sefu, obudź Mamo, już! - Krzyknęła do szczającego mężczyzny. - Zbieramy się, szybko! Dante... nie żyje...

* * *

Wszystko później potoczyło się szybko. W trójkę, niechlujnie ubrani, ale totalnie się tym nie przejmując, prędko dotarli do statku. Tam Simon przekazał im, że Dante jednak żyje oraz przydzielił kucharza i zadania. Mandy odetchnęła mocno, licząc, że taki stary pirat wyliże się ze swoich ran. Zresztą, nie wątpiła w to, jeśli wiedział o porwaniu swojej córki, chęć jej odnalezienia i ukarania sprawców musiała być na tyle silna, że byłaby w stanie go ożywić, gdyby nawet już pikawa mu siadła. Zwłaszcza, że opiekowała nim się Tay...

Musieli jednak szybko ruszyć, by wyłaniająca się ze skrawków opowieści, wielka suka Clarissa, dostała za swoje. Wzięła więc ze sobą będących pod ręką chłopaków, bo zdawała sobie sprawę, że będzie sporo noszenia. W takiej chwili nikogo nie trzeba było specjalnie prosić do roboty, a każdy zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Pognała z nimi po miejscach, gdzie miała odebrać towar zamówiony przez Simona, dobierając trochę ekstra rzeczy. Zadbała także o to, by mieć zapas rzeczy w ramach swojej działki, czyli nawet po nieco niekorzystnej cenie zakupiła trochę lin.

Dotarli w końcu z powrotem na "Wilka", w małym składzie niosąc ostatnią partię potrzebnego zaopatrzenia i sprzętu. Dla Mandy to jednak nie był odpoczynek, szybko zabrała się za kontrolę masztów, zdając sobie sprawę, że muszą dać z siebie wszystko, by dogonić statek z "Ognistą", odzyskać ją, a załodze zrobić rzeź, której nie powstydziliby się Umboto z Bonarem razem wzięci.
 
Jenny jest offline  
Stary 14-02-2023, 10:28   #29
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
-OcHHHHHHHHHHHHHH....... moja głową- wystękał Edmure. Przewinęła mu się krótka retrospekcja ostatnich zdrzeń.
Berbeluch, nocny spacer, Gwóźdź z owieczką następnie coś, a potem... nie wie.
Baba nad uchem mu się drze, a krzykacze na ulicach głoszą , że Kapitana nie żyje.
~ Czekaj !? Co?- otępiały umysł Bosmana nagle się rozjaśnił i postawił na nogi.

Nie było czasy do stracenia. Trza lecieć na okręt.
Na odchodnym zostawił w splądrowanym domu większość tego co ostatnio zarobił i rzuciwszy dzieciakom na pożegnanie, aby słuchały się matki ruszył w tę pędy na Wilka.
W sumie dziatwa nawet do niego podobna, ale nie był pewien.
Żegnał go jednak potok serdecznych przekleństw Anny i mógł z dumą stwierdzić, że chociaż ktoś po śmierci będzie go wspominał.

Na łajbie działo się oj działo.
Kapitan jeszcze dychał, ale Kristin porwano kogoś tam jeszcze ubito i raniono.
Władzę tymczasowo przejął Książe co Manderly przyjął z zadowoleniem, a jako robotę co oczywiste kazano mu ogarnąć załogę.
Nic tak nie leczy kaca jak ciężka praca. Zagnał wszystkich do nawet niepotrzebnych robót byle tylko się poruszali, a sam skompletowawszy sobie ekipę roślejszych chłopa ruszył przepatrzeć miejscowe tawerny i burdele w poszukiwaniu maruderów.
Posłał również Hansoma, aby dokończył interesy z Berbeluchem i wyjaśnił sytuację.
Nie było czasu do stracenia, a patrząc na chaos całej tej opcji poluzował sobie swój toporek. Miał przeczucie, że co jeszcze im tu pierdyknie.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 18-02-2023, 12:50   #30
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Morze Karaibskie,
Tortuga.
Ranek.

Rozkazy zostały wydane… a czas leciał.

Pozbierać do kupy załogę, zebrać ile się dało, z planowanych zapasów, a potem w drogę, za tą suką Clarisą. No tylko, że kurs był dosyć wątpliwy. "Wschód" i tyle. Więcej ciężko ranny kapitan Dante nie powiedział, znowu tracąc przytomność, a Tay dwoiła się przy nim i troiła, by ranny nie zasnął na zawsze.





~

Mandisa, Smee, i ludzie żaglomistrzyni pognali z rozkazu "Księcia" w miasto, by jak najszybciej zająć się dostarczeniem łupów kupcom, a jednocześnie i uzyskać zapasy potrzebne na dalszą podróż… zwędzili nawet jakiś wóz z wołami, by było łatwiej.

- Jak ja ją dorwę w swoje łapy… to poukręcam te od niej… i nogi też.. i… i potem żywcem ugotuję! - Pienił się okrętowy kucharz, i to tak mocno, że aż cały był czerwony na gębie, i mu żyły na karku wyskoczyły. A reszta przytakiwała, złowieszczo się uśmiechając.


~

Trzech zabitych załogantów, ludzi od Kirsten… szkoda gnojków, w sumie byli w porządku. "Kalmar", Richmond, i "Łowca". Do tego posiekany Umboto, no i pannica "Nożyk". Oboje dostali niezły wycisk… ledwie żywy kapitan, jego córka porwana.

I jeszcze jakiś dwóch kretynów zniknęło, i się nie stawili na statku. Lepiej, żeby byli martwi, niż zachlani, bo bosmana świerzbiła łapa, by użyć "pały sprawiedliwości".


~

Wschód, wschód, wschód… Simon spoglądał na mapy. Co było na wschodzie? Ocean Atlantycki, i tyle!

Byli na Tortudze… Tortuga była obok Haiti. Według map, ponad nią, odrobinkę na północy. Dalej na wschodzie zaś Republika Dominikańska, Puerto Rico, no i wyspy. Wiele małych wysepek. A później już tylko "Słony głęboki", czyli właśnie Ocean Atlantycki. Czyli co, jeszcze dalej?? No ale przecież tam już była Afryka? O co chodziło Dante z tym prostym wyrażeniem, gdzie mają szukać tej suki Clarisy, no i Kirsten? W Afryce??

"Książę" postukał palcem w mapę. Szlag by to trafił, i tyle. Nic nie mają, nawet porządnego kursu!




Morze Karaibskie,
Tortuga.
Południe.

Trzy godziny. Trzy cholerne godziny tkwili nadal w porcie, zajmując się masą rzeczy, które… w sumie nie powinny mieć miejsca!

Zbieranie zapitej załogi. Sprzedawanie łupów. Kupowanie zapasów.

Mustrowanie nowych??

Simon tak zgrzytał zębami, że aż czasem na niego patrzyli załoganci.

Jaki był finał tego wszystkiego?

Połowa zapasów.

Pięciu zagadniętych przez bosmana szczurów lądowych, z których… tylko jeden postanowił się zaciągnąć. A i jeszcze wyglądał na totalnego przygłupa.





***

W końcu i wypłynęli. Niby mieli kurs(a gówno mieli), i rozpoczęli gonitwę za… dosłowną kroplą w morzu.

No ale chociaż pogoda sprzyjała.

"Wilk morski" ruszył pod pełnym żaglem, ale nastroje były, lekko mówiąc dziwne. Może obecny kapitan powinien przemówić do załogi, uspokoić ich, pokrzepić, dać im nadzieję… na zemstę?

Godzina za godziną, płynęli na wschód, wypatrując "Manty".


~

- Zbierz Edmure, Mandisę, i Bonara… - W pewnym momencie "Wiedźma", z zakrwawionymi dłońmi, wychrypiała Simonowi niemal do ucha - Przyjdźcie do mnie.

Głęboko pod pokładem, właściwie na samym dnie statku, gdzieś na rufie, tam Tay miała swoją norę. I nikt nie lubił się tam zapuszczać.

….

Ciemno i duszno. No i śmierdziało. Stęchlizną, wilgocią, i kilkoma innymi, jeszcze mniej przyjemnymi rzeczami.


Kilka zapalonych świec, pełno podejrzanych rzeczy. Jakieś słoje i słoiki, pergaminy, ludzkie czaszki i kości, zwierzęce również. Do tego kadzidło, od którego szczypały oczy, martwy, wiszący pod sufitem na ogonie szczur.

No i Tay, siedząca w kącie, i coś mamrocząca pod nosem.

- Siadać… - Powiedziała suchym tonem "Wiedźma", ale w sumie nie bardzo było na czym. Może jakaś skrzynka, beczka, taboret…

Pokazała im swoje zakrwawione dłonie, o czarnych pazurach.
- Kapitan jest jedną nogą już na tamtym świecie - Wychrypiała, z dziwnie błyszczącymi ślepiami - Długo nie zostanie wśród żywych.

Przez mordę Bonara przeszedł dziwny cień.

- Mów co… - Powiedział bosman, ale Tay dziwnie syknęła. Wysypała z małego woreczka jakieś różnorodne przedmioty na tacę, po czym zaczęła się im przypatrywać, przesuwając ponad nimi dłońmi, coś znowu do siebie mamrocząc.


Czy ona wróżyła jakieś Voodoo, czy coś??

- Hmmm… hmm… nie… nie jest dobrze. Widzę śmierć. Śmierć chodzącą po naszym świecie? Żywą… śmierć?? - Wymamrotała "Wiedźma", po czym sięgnęła po coś.

Żaba. Dosyć duża, żywa żaba.

Tay odgryzła jej głowę(!!), wypluła ją w bok, po czym wyciskając krew z wierzgającej jeszcze nogą żaby, skropiła te swoje rozsypane dziwadła.

Mandisie zrobiło się niedobrze.

A Tay potrząsnęła tacą.

- Kurs… jest dobry… - Powiedziała "Wiedźma", zerkając na efekty przesortowania, a następnie spode łba na Simona - Ale pilnuj się przed czarnym… smokiem…

O czym ona pierdoliła??

- A teraz już sobie idźcie - Dodała po chwili, przykrywając tackę z dziwadłami czarną chustą.








Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172