Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-03-2011, 01:42   #1
 
lauerhill's Avatar
 
Reputacja: 1 lauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodze
Post [Storytelling] "...Święty i prawda pokarzą ci drogę..." +18

Rozdział I
Początek Naszych Dni

26 kwietnia 2011 r.
Hotel Blue Palace - Berlin


Zimne światło wypełniające sporą salę konferencyjną było niemal tak samo posępne jak oblicze starszego mężczyzny, który zasiadał u szczytu dębowego stołu. Podkrążone oczy, przetłuszczone włosy i pognieciona, lniana marynarka, nie współgrały jednak z otoczeniem, mogącym ucieszyć oko niejednego pasjonata klasy i dostojeństwa, które odeszło w niepamięć w latach 60 ubiegłego wieku.

- Dziękuję Państwu za przybycie, czuję się zaszczycony mogąc w dniu dzisiejszym przedstawić wam efekty przeszło 15 lat badań, które być może z waszą pomocą, dobiegną wreszcie końca. Musicie jednak wiedzieć, że nie będziecie pierwszymi, którzy zmierzą się z najtęższymi umysłami przeszłości. Wpływacie na nieznane wody, wabiące śmiałków od przeszło siedmiuset lat. Pozwolę sobie na małe wprowadzenie z wykorzystaniem filmów, które w sprawnym umyśle stawiają przede wszystkim pytania.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=3Bh9n_rMQeo[/MEDIA]

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=rmBg1rduj_Q&feature=related[/MEDIA]

- Czy na tę chwilę mają państwo jakieś pytania ? Nie? To dobrze. Przejdę więc ad rem. Ponad 15 lat temu zgłosił się do mnie Albert Hindenberg z prośbą o utworzenie grupy badawczej, której głównym celem było by poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: Co stało się z fortuną Fratres Militiae Templi? Nie. Nie dla zysku, lecz... pozwolę sobie zacytować "[...]Chwały jego imienia". Badania zaczęły przynosić efekty, w roku ubiegłym Fundacja Pana Hindenberga zorganizowała w British Museum wystawę pt." Krzyż i ostrogi - Historia zakonu templariuszy w świetle najnowszych badań ". Ponad to w ubiegłym tygodniu po miesiącach przygotowań udało nam się zlokalizować kilka jednostek z zaginionej floty templariuszy.



- Oto model wykonany na szybko przez jednego z moich współpracowników. Tak wygląda jedna z pięciu jednostek, które udało nam się do tej pory odkryć. Możliwe, że jest ich więcej...

- Przepraszam? W jaki sposób udało się wam dokonać tego odkrycia.
- Cóż... Wykorzystaliśmy sonary, magnetometry, oraz masę nowoczesnego sprzętu, by uzyskać, jak najlepszy obraz dna i... zresztą gdzieś tu mam slajd, chwileczkę...

- Nie o to pytam Profesorze. Chodzi mi o samą lokalizacje. Skąd miał Pan przesłanki by uważać, że w tym, a nie innym miejscu znajduje się zaginiona flota ?


Profesor wyrwany z ciągu myślowego, wydawał się niezwykle zaskoczony zadanym pytaniem, po chwili jednak zebrał się na odpowiedź.

- Jak by to ująć... Wykorzystaliśmy metody niekonwencjonalne... Tak to można najłatwiej wytłumaczyć. - Thomsen z zakłopotaniem pogładził siwą bródkę a'la Van Dyke.

- Przepraszam, że nalegam lecz nadal nie rozumiem...

- My... korzystaliśmy z porady hmmmm... osoby, która posługuje się zdolnościami parapsychologicznymi między innymi pomagając policji w poszukiwaniach osób zaginionych.


Zebrani na sali popatrzyli po sobie z niedowierzaniem, chaos jaki zapanował po tych słowach był trudny do opisania. Pod adresem Profesora zaczęły sypać się obelgi i kąśliwe komentarze. Wielu nie czekając na dalszy ciąg opuściło salę, by na swych miejscach pozostała tylko garstka.

- Dziękuję Państwu raz jeszcze. Jeżeli zostaliście... mam nadzieję, że jesteście gotowi zasilić szeregi naszego zespołu ? - Nie usłyszał sprzeciwu -...Nie tylko to było oczywiście jedyną przesłanką, jednak przechyliło szalę, na stronę jednego z 4 miejsc wyznaczonych przez naszych naukowców... Nie będę Was już zatrzymywał. Zapraszam na oficjalną kolację dziś wieczorem. Będziecie mieli Państwo okazję bliżej się poznać, oraz spotkać z resztą ekipy. Do zobaczenia.

Thomsen skończył szybciej niż planował. Nie tak miało przebiegać to spotkanie. Miał zebrać silny zespół, liczący kilkadziesiąt świeżych umysłów, a nie garstkę osób, które pozostały na sali. Oby okazali się warci więcej niż większość umysłowych osiłków, która nie chce wierzyć...

- Aha... Mój asystent rozda wam przy wyjściu krótkie streszczenie dotychczasowych badań.


Postawny mężczyzna w plastikowym kasku odkleił się wreszcie od szyby.

- Dobra Dima, Stary skończył, zwijamy się.

- Pewny jest, iż koniec to już ?

- Ehhh... Pewny, pewny... Poćwicz jeszcze ten język, bo ci wychodzi jak...


Obaj mężczyźni wspięli się z powrotem na dach, młodszy - "Dima" zwijał sprzęt, gdy drugi podłączał laptopa pod jedną z anten stojących na dachu, nie było chwili do stracenia. Plik musi jak najszybciej trafić do zleceniodawcy. To właśnie szybkość działania czyniła z nich najlepiej opłacanych szpiegów przemysłowych w Środkowej Europie. Gdy pasek ładowania wypełnił się czerwienią, wykonali jeszcze telefon.

- Zadanie wykonane, czekamy na drugą część zapłaty.

----------------------------------------------------------------------------
W pierwszej wypowiedzi opiszcie przygotowania do kolacji.
 

Ostatnio edytowane przez lauerhill : 20-03-2011 o 09:39.
lauerhill jest offline  
Stary 21-03-2011, 16:13   #2
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Weszła do pokoju hotelowego i natychmiast zdjęła wysokie szpilki ze stóp. Bolały ją niemiłosiernie bo ostatnimi czasy rzadko nosiła wyoskie buty. Cisnęła je na podłogę w niewielkim przedpokoju i zaczęła iść w stronę łazienki.
Była trochę rozczarowana dzisiejszym spotkaniem. Myślała, że dowie się czegoś nowego, a tu kolejny raz odgrzewany kotlet.Templariusze! Czy to jakaś moda? Czy rzeczywiście coś odkryto? Słyszała już różne pogłoski. W końcu robiła w tej branży już kilka lat. Tam gdzie może znajdować się jakiś skarb zlatuje się momentalnie chmara sępów.
Stanęła przed lustrem i zaczęła zrzucać ubrania na podłogę. Przyjrzała się chwilę swojemu odbiciu i uśmiechnęła się do siebie.Puściła gorącą wodę do wanny i wlała do niej dużo płynu do kąpieli. Jak zawsze będąc w hotelu nie oszczędzała wody i w krótce niemalże wylewała się ona z wanny. Na szczęście taki kaprys zdarzał jej się rzadko, dużo podróżując wiedziała jak coraz cenniejsza staje się każda kropla wody, jak zaczyna jej brakować w wielu regionach świata.
Wskoczyła do wanny i zaczęła rozmyślać nad tym co dzisiaj usłyszała. Na razie było dużo niespójności i przypuszczeń w tym co mówił Thomsen. Ale na wariata mającego omamy nie wyglądał. Raczej osobę całkowicie oddaną przedsięwzięciu, którego się podejmuje. Prawdziwy pasjonat.Postanowiła, więc że pójdzie wieczorem na tą kolację. Jeśli oni rzeczywiście coś znaleźli to musi tam być. Wolała się rozczarować niż potem pluć sobie w brodę, że przegapiła taką okazję.

***

Jak na kwiecień było bardzo ciepło, mimo iż zbliżał się wieczór.Miała dobry humor po kąpieli i krótkiej drzemce. Otworzyła balkon na oścież i rozkoszowała się podmuchami ciepłego wiatru. Podeszła do uruchomionego laptopa, który stał na stole i włączyła jedną ze swoich ulubionych piosenek.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=mqwCko-kzR0[/MEDIA]

Czas już było się szykować na kolację. Zrobiła szybko makijaż i zaczęła się ubierać. Włożyła zieloną ołówkową spódnicę i pomarańczowy top, a na to zarzuciła niebieską marynarkę. Niedarowała i musiała założyć znów swoje 11cm szpilki. Zamierzała zrobić dobre wrażenie. Zależało jej żeby przyjeli ją do ekipy badawczej.Jesli coś tam jest to ona musi być tam pierwsza.
Trzasnęła drzwiami i wyszła.....
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline  
Stary 22-03-2011, 03:01   #3
 
Uber's Avatar
 
Reputacja: 1 Uber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodze
Całkowita, nieprzenikniona, jednolita i jednostajna ciemność, z niej wyłaniają się obrazy. Obrazy rycerzy przyodzianych w białe tuniki, z czerwonym znakiem krzyża. Skarb, święty Graal, kielich który nagle zaczyna nabierać kobiecych kształtów. Rycerze, skarb, templariusze, kościół, zakon, myśli gonią jedna za drugą, pojawiają się coraz to nowe i po chwili znikają przysłonięte innymi wizjami. Niejasne i chaotyczne, ulotne i błahe. Nagle, pośród upragnionej ciemności i ciszy rozbrzmiewa dźwięk. Wydaje się znajomy aczkolwiek jego źródło i pochodzenie jest jeszcze niejasne. Siedem, sześć, pięć, cztery, głęboki wdech, trzy, dwa, jeden. Pojawia się myśl - „Prosiłem aby mi nie przeszkadzano”.

Umysł staje się jaśniejszy, w oczy siedzącego na ziemi w pozycji pół-lotosu osobnika, uderza dawka fotonów z okna naprzeciwko. W uszach, teraz już całkiem wyraźnie, brzmi dźwięk dzwonka telefonu stacjonarnego.

- Halo? - pyta lekko zaspanym głosem, dwudziestopięcioletni mężczyzna
- Przepraszam bardzo, że przeszkadzam, chciałam zapytać na którą godzinę zamawiał pan budzenie?
- Proszę chwilkę zaczekać... - odrzekł zrezygnowanym tonem

Krótkie spojrzenie na ulotkę z przydatnymi numerami. Szybkie wybieranie, numerek drugi.

- Room service, czym mogę panu służyć?
- Szkocka z lodem, podwójna. W zasadzie to proszę przynieść całą butelkę i wiaderko lodu.
- Będzie za minutkę.

Spojrzenie na listę odebranych połączeń, pierwszy wpis od góry, zielona słuchawka.

- Recepcja hotelu blue palace, słucham? - kobieta pyta, z typową dla tutejszej obsługi uprzejmością.
- Budzenie proszę na godzinę 8:00.
- Dobrze, jeszcze raz przepraszam za kłopot.

Rozlega się pukanie do drzwi i przytłumiony głos młodego mężczyzny:

- Room service.
- Proszę wejść. - młodzieniec, wjeżdża do pokoju stolikiem na kółkach, kładzie butelkę i metalowe wiaderko z lodem na ławie, nakłada lodu do szklanki, napełnia go brązowo złocistym płynem i spokojnie pyta:
- Czy życzy pan sobie czegoś jeszcze panie Gray?
- Nie, dziękuje, mów mi Gabriel. - odpowiada, po czym podaje banknot o wartości dziesięciu euro.


Gabriel, bierze szklankę do ręki i jednym haustem wypija całą jej zawartość, bez najmniejszego nawet grymasu na twarzy, po czym nalewa sobie kolejną porcję. Po chwili udaje się do łazienki, na brzegu umywalki kładzie swój trunek, odkręca zimną wodę w kranie i szybkim ruchem wciera lodowatą ciecz w twarz. Spogląda w lustro, te same zielone oczy, te same brązowe włosy związane w kitkę sięgającą do pasa, lecz czegoś tu brakuje. Rozgląda się, są. Ważące jeden gram tytanowe oprawki z polistyrenowymi szkłami to nieodłączny element codzienności, bez nich świat staje na głowie. Zbliża się czas kolacji, czas zamienić biały hotelowy szlafrok na czarny garnitur i ciemnozieloną koszulę. Do tego oczywiście skórzane, czarne półbuty i można ruszać. Kolejna porcja szkockiej ląduje na dnie żołądka. Chwila zawahania, wziąć siedemnastocalowego laptopa czy raczej małego netbooka. Decyzja pada na mniejsze i bardziej przenośne cudo współczesnej techniki. Telefon, teczka a w niej komputer, portfel, wszystko jest na swoim miejscu. Po wyciągnięciu karty magnetycznej z czytnika, światło w pokoju gaśnie...
 

Ostatnio edytowane przez Uber : 22-03-2011 o 12:13.
Uber jest offline  
Stary 22-03-2011, 10:14   #4
 
Sylverthorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputację
Templariusze. Słodko.

Tyle tylko pomyślała, nim wyszła ze spotkania. Ironia tego stwierdzenia bawiła ją nawet, odrobinę, ale akurat miała "mały" problem z płynnością finansową, więc postanowiła chociaż spróbować poszukać tej zakichanej łajby czy łajb. W najgorszym wypadku mogła spróbować sprzedać reportaż do jakiejś sensacyjnej gazetki. Nic chwalebnego, ale trochę pieniędzy z tego bywało.

Nawet nie była pewna ile tych statków miało być. Trochę jak wykład z architektury na uniwerku, zauważyła cierpko. Dużo fascynacji ze strony mówcy, mało zwracania uwagi na zasypiających słuchaczy. Coś o czterech miejscach wskazanych przez jasnowidzów. Cała ta akcja brzmiała jak szalony foch nadgorliwego pasjonata. Westchnęła. Szczęście, że to nie ona płaciła za tą zabawę...

Wróciła w ciszy do pokoju hotelowego, próbując zrozumieć cokolwiek z tego jego "streszczenia dotychczasowych badań". Może pozostali coś zdołali z tego pojąć, jeśli w ogóle zwrócili uwagę na te świstki. Przeczytała je kilka razy, ale jakoś nic użytecznego z tego nie wyczytała. Albo ktoś kiepsko pisał raporty, albo zleceniodawca lubił się bawić w sekreciki od samego startu.

Westchnęła jeszcze raz, tym razem nieco ciężej i spojrzała na zegarek. Czas się przygotować do kolacji. Wywlekła spod łóżka walizkę i wygrzebała z niej zwinięty starannie pakiet odzieży. Bluza koszulowa o dość męskim charakterze i proste czarne dżinsy. Zestaw łatwy do zastąpienia, bez zbędnych wodotrysków w postaci piór czy cekinów. Nie zamierzała poświęcać praktyczności w imię wyglądu. Związała włosy w kucyk. Miała w nosie, co pomyślą o jej stroju. Chcą wyfiokowanej panienki, niech sobie poszukają w rewii. Ona zamierzała pracować, nie płakać nad zdrapanym z paznokci lakierem.

Sprawdziła jeszcze, czy czegoś nie powinna wziąć przed wyjściem. Po namyśle doczepiła do paska małe etui, w którym zawsze nosiła coś małego a przydatnego - rozkładany nóż. Mogła go tak wnieść na salę bez epatowania bronią.

Zadowolona ze swojego wyglądu wyszła z pokoju, kierując się ku holowi recepcyjnemu. Czas rozejrzeć się za ewentualnymi sojusznikami... i konkurencją.
 
__________________
GG: 183 822 08

"Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo
Sylverthorn jest offline  
Stary 22-03-2011, 23:43   #5
 
Raxe's Avatar
 
Reputacja: 1 Raxe nie jest za bardzo znany
Ukradkiem zerkała na powolne wskazówki zegara, odliczając kolejne minuty. Podparła głowę rękoma i spojrzała na lustro. Było duże, osadzone w elegancką bieloną ramę i pozbawione wyobraźni. Cały pokój wyglądał szablonowo. Odpowiednie zestawienie stylowych mebli z chłodnymi kolorami ścian. Pomimo szykownego wnętrza, odczuwała brak ozdobnych detali.

Od przeszło dwóch godzin, snuła się po hotelowym pokoju. Wyglądała przez okno, ale prócz szarej ulicy, sznura samochodów i samotnych drzew, tylko promienie wiosennego słońca były warte zainteresowania. Otwierała notatnik w większości pokreślony przez znaki przypominające runy niż informacje zebrane na porannym spotkaniu z profesorem, wzdychała i czekała.

Takie sytuacje nazywała wielkim wyzwaniem, ale podróż była zbyt męcząca. Zwiedzanie odłożyła na następny dzień, nie była przekonana, co do słów profesora. Ułożyła się wygodnie w fotelu, chwyciła za jabłko i pozwoliła unieść wirze pytań bez odpowiedzi. Odkrycie tłumaczone zjawiskiem sił nadprzyrodzonych, było co najmniej śmieszne. Nauka to badania, a badania są niezbitym dowodem na istnienie pewnych faktów. Z perspektywy chłodnego spojrzenia na sprawę, kobieca intuicja podpowiadała powrót do domu. Jednak gdzieś w podświadomości tliła się iskra nieokiełzanej ciekawości. Sen zabrał wszystkie wątpliwości.

Kiedy się obudziła, za oknem panował zmrok. Wzięła szybki prysznic, wcisnęła w czarne spodnie i zieloną zwiewną bluzkę. Włosy starannie upięła, a jako dodatek pozwoliła sobie założyć indiańską bransoletę. Złapała za notatnik i ołówek, wkładając je w tylną kieszeń spodni i ruszyła na przysłowiowy podbój świata.
 
Raxe jest offline  
Stary 25-03-2011, 18:34   #6
 
lauerhill's Avatar
 
Reputacja: 1 lauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=8x3wCoh9Mes&feature=related[/MEDIA]

Salę bankietową wypełniały dźwięki orkiestry dętej, wygrywającej „Marsz Triumfalny” z opery Aida, Verdiego, z rzadka zakłócany przytłumionymi wystrzałami korków szampana, dolewanego przez obsługę. W powietrzu unosił się ciężki zapach perfum, woń podanych potraw, wśród których dominowała, dopiero co wniesiona dziczyzna.

Profesor zawiódł się po raz kolejny tego dnia. Mimo, iż przybyła spora ilość zaproszonych gości, to zabrakło wielu wartościowych ludzi, którzy opuścili dziś salę w czasie wykładu. Był zły na samego siebie, wyrwany z ciągu myślowego, ugiął się pod naciskami i w końcu pogubił w gąszczu własnych rozważań. Teraz przyjdzie za to zapłacić. Postara się podejść do każdego z zaproszonych, którzy mieli na tyle odwagi i pozostali w sali. Tak to jest jakiś pomysł. Spojrzał na wskazówki kieszonkowego zegarka w srebrnej kopercie. Już czas. Ostatni raz rozejrzał się po sali i ruszył z miejsca w kierunku orkiestry. Dopiero teraz dotarło do niego, że cała kolacja przybrała bardziej formę bankietu przy lampce szampana.


Gdy dotarł do mikrofonu muzyka ucichła. Oczy zebranych skierowały się w jego stronę. Chyba nigdy do tego nie przywyknie, mimo wieloletniej kariery naukowej pierwsza minuta przemówienia, czy wykładu zawsze ciągnie się niemiłosiernie długo, a wzrok błądzi po sali szukając choć jednej naprawdę zainteresowanej osoby.

- Witam Państwa i po raz kolejny dziękuję za przybycie. To dla mnie niezwykły zaszczyt móc w dniu dzisiejszym powitać wśród nas niezwykle zdolne osobistości, które zdecydowały się przystąpić do naszego wiekopomnego przedsięwzięcia. Nie będę jednak dalej przedłużał panującego wśród ekipy napięcia. Mamy nawiązane połączenie z R/V „Blizzard” i Maksem Mirogodem, naszym Kierownikiem Sekcji Badań Niekonwencjonalnych.

Światła na sali zgasły, a na rozwiniętym specjalnie na tę okazję ekranie pojawiła się sylwetka mężczyzny o ogorzałej od wiatru i słońca cerze, zawadiackim uśmiechu i nieobecnych oczach, które wedle bardziej doświadczonych członków ekipy „zawsze spoglądały w kierunku jutra”.


-Dzięki Profesorze. Postaram się was wprowadzić w to co się tu dzieje. Znajdujemy się około 68 mil od zachodniego wybrzeża Francji. Pogoda wyraźnie nam dopisuje... - Słowa wykrzyczane w kierunku kamery, były ledwie wychwytywane przez mikrofon, a w kadrze znalazła się słup wody uderzający o sterburtę – O tym właśnie mówiłem. Ale to nic, trochę buja, lecz nie opóźnia to prac prowadzonych w systemie zmianowym trzy kilometry pod powierzchnią oceanu. Cześć Al. - Kamera ukazała krępego Włocha obsługującego wyciągarkę żurawiku, na końcu którego wisiał Zodiak.
- Czołem Max. A ty co taki mokry ?
- Prysznic brałem. Al to jeden z naszych najlepszych techników. Przygotowuje sprzęt przed następną zmianą. Chodźmy do sali dozoru podwodnego. To tu od czasu pierwszego odkrycia skupia się praca większości zespołu na pokładzie. Poza tym mamy jeszcze dwa laboratoria i grupę pod wodą, ale to już wiecie. To po co tu przyszliśmy, to to, co zobaczycie za chwileczkę na tym ekranie, za tym wielkim jak niedźwiedź doktorem nauk biologicznych.
- Mirogod założył na głowę słuchawki i uruchomił monitor – Janis jesteś tam?
- Jes..em. Wła..nie zbliżamy się do „... konia”.
- Dobra jest. Włącz światła jak tylko będziesz w zasięgu kamer.
- Ro..er.

- Nim Janis włączy kamery, krótkie wprowadzenie. 13 października 1307 roku, król Francji Filip IV zwany Pięknym na spółę z papieżem Klemensem V. Postanowił pozbyć się konkurencji w postaci Templariuszy. Tego też dnia z kilku portów będących we władaniu zakonu wypłynęła cała flota w nieznanym dotąd kierunku. Do chwili obecnej zlokalizowaliśmy część zaginionej floty. Najwyraźniej zatopionej celowo. Wszystkie jednostki stoją na stępce, dziobami zwrócone w kierunku wschodnim i co najbardziej zaskakuje w idealnym stanie. Biolodzy są zaskoczeni brakiem świdraka okrętowego, akurat w tym konkretnym miejscu.
- Go..we.
- Dzięki, ja stawiam jak wrócisz na górę.

Z ciemności ekranu wyłonił się dziób i galion jednej z zatopionych jednostek.


Obraz przesuwał się wzdłuż idealnie zachowanej burty, gdy batyskaf uniósł się nieco wyżej na pokładzie nadal widać było resztki olinowania i wyposażenia okrętowego. Spokój podwodnych zdjęć przerwał przeraźliwy krzyk i odgłos silnego uderzenia metalem o burtę, jakby martwa jednostka chciała pochwycić niechcianego gościa. Operator kamery obrócił się na pięcie ukazując jeszcze Maxa niknącego za drzwiami kabiny. Wyskoczył za nim, niczym rasowy dziennikarz wietrzący sensację. W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał Al ziała dziura w relingu, a Włoch blady jak ściana kulił się pod nadbudówką ściskając kikut odciętej pod kolanem nogi.

- Kurwa wyłącz to!


Ekran zgasł. Ucichł krzyk przerażenia kilku zebranych na sali kobiet. Profesor sam nie wierzył w to co rozegrało się na oczach zebranych, musiał jednak działać.

- Przepraszam państwa najmocniej, ale najwidoczniej wydarzył się wypadek. Czy mogę prosić orkiestrę by zagrała coś weselszego, ja tym czasem spróbuję zatelefonować i będę informował państwa na bieżąco.

Wrzawa jaka zapanowała na sali nie mogła równać się z tą wcześniejszego wykładu. Lecz profesor nie zaprzątał sobie tym głowy. Jedyne co teraz miało znaczenie to pytanie, które tego wieczoru zadawało sobie więcej osób: Co tam się do cholery stało ?

------------------------------------------------------------------------------------------------
Po tym wydarzeniu Profesor podszedł do każdego z was by zamienić kilka słów i zdecydować o skierowaniu do konkretnych działań. Przy dialogu zapraszam na Google Docs Prosił bym również by post zawierał zakończenie bankietu. Jeżeli dodatkowo pragniecie by wasze postacie się poznały to dialogi mile widziane.
 
__________________
"...Zbierałem obudzonych sumień żniwo..."

Zapraszam do Rekrutacji IN NEX VERITAS

Ostatnio edytowane przez lauerhill : 25-03-2011 o 18:42.
lauerhill jest offline  
Stary 29-03-2011, 10:22   #7
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Przyjęcia i bankiety zazwyczaj nudziły ją strasznie. Wolała mniejsze imprezy i raczej w gronie przyjaciół niż ludzi przy których musi się na siłę uśmiechać i udawać, że jej się podoba impreza. Nie spodziewała się , że owa „kolacja” będzie tak huczna. Chyba naprawdę musieli tam znaleźć górę złota albo mają jakiegoś sponsora całej ekspedycji.
Rozejrzała się po sali, zgarnęła kieliszek szampana i usadowiła się na krześle. Przybyła w sam raz na przemówienie profesora, które przybrało niespodziewany obrót. Thomsen połączył się z ekipą ekspedycyjną ,aby pokazać zgromadzonym odkrycia jakiego dokonali i jaki jest postęp prac. Niestety doszło do wypadku….jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie. Odruchowo zamknęła na chwilę oczy przerażona tym o zobaczyła. Serce zaczęło jej bić szybciej i czuła przypływ adrenaliny. Była już nie raz świadkiem tragedii na morzu, ale zawsze wywoływało to w niej torsje.
Morze jest okrutne…to ono zawsze dyktuje warunki i jeśli nie chce żeby coś zostało odkryte to zrobi wszystko żeby to uniemożliwić… - pomyślała.
Profesor szybko przerwał transmisję z ekipą i próbował uspokoić zebranych gości. Niestety nie było to łatwe. Tara rozejrzała się po sali i zobaczyła wybiegającą kobietę, całą zzieleniałą na twarzy jakby miała się porzygać. Gdy się odwróciła Thomsen już zniknął z sali by zatelefonować i wyjaśnić sytuację. Tanger skorzystała więc z okazji i poszła do łazienki. Spojrzała w lustro i skropiła delikatnie wodą twarz. Próbowała się opanować, aby nie można było poznać po niej przerażenia jakiego doznała. Kiedy wróciła Profesor krążył po sali i rozmawiał z goścmi. Podeszła do baru, aby zamówić coś mocniejszego do picia. W tym momencie dołączył do niej Thomson.
- Witam panno Tanger i jeszcze raz najmocniej przepraszam za dzisiejsze zajście. Niestety morze nie wybacza pomyłek.
- Wiem niestety o tym świetnie Profesorze - posmutniała na chwilę. Wypadki są zawsze wliczone w takie ekspedycje. Należy to po prostu zaakceptować albo trzymać się jak najdalej od morza - tym razem nieznacznie się uśmiechnęła.
Thomsen odciągnął Tarę w kąt sali, rozglądając się jednocześnie czy nikt nie zwraca na nich uwagi.
- Miałbym do Pani ogromną prośbę, jako do osoby świeżej w zespole. Właśnie ktoś taki nadałby się świetnie do przeprowadzenia drobnego śledztwa na pokładzie, a i informacje na temat tego co wyprawia ten zwariowany Polak, byłyby mi niezmiernie przydatne, bo z jego raportów niestety, wiele dowiedzieć się nie można. Czy zgodziła by się Pani na dołączenie do zespołu Maxa na “Blizzardzie”? - Profesor uśmiechnął się najszczerzej jak potrafił.
Ten uśmiech nie za bardzo jej się podobał. Czyżby Thomsen nie mówił jej wszystkiego? Chciała jednak jak najszybciej dołączyć do ekipy. Przewidywała, że na pewno bez kłopotów się nie obędzie i już dawno przekalkulowała ryzyko na jakie naraża się podczas tej “wyprawy, misji, ekspedycji” ? ...i jak na razie korzyści zdecydowanie przeważały.
- Tak Profesorze, byłabym zainteresowana - odpowiedziała Tara.
- Proszę więc dziś wypocząć panno Tanger. Jutro o 11:00 ma pani transport na “Blizzarda.”
- Idę się, więc niezwłocznie pakować.

***
W sumie to nie musiała się pakować bo wszystko miała już przygotowane do drogi. Rzuciła się więc na łóżko i poszła spać. Dawka alkoholu jaką dzisiaj przyjęła dawała o sobie znać. Przyjemnie odpłynęła w niebyt z którego wyrwał ją piskliwy dźwięk budzika. Zerwała się na równe nogi jak oparzona i pobiegła do łazienki wziąć prysznic. W pół godziny była gotowa. Wyszła na dach hotelu gdzie czekał już na nią śmigłowiec.


Polecieli nim na lotnisko gdzie czekał wyczarterowany samolot do Francji. Kiedy dotrze na miejsce na pokład Blizzarda zabierze ją kolejny śmigłowiec. Thomson przekazał jej wcześniej wszystkie dane na temat tej „łajby”. Zapowiadało się niezgorzej. Przejrzała szybko nazwiska oficerów. Na końcu skoroszytu dotarła do małej adnotacji: „Jedyna możliwość dotarcia w trakcie rejsu, to dynamiczny zjazd z helikoptera”. No to będzie ciekawie – pomyślała.
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline  
Stary 02-04-2011, 09:08   #8
 
Sylverthorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputację
Bal solidnie stracił dobry humor po ujrzeniu wydarzeń na ekranie. Szepty, drobne krzyki, ktoś zemdlał, ktoś inny z epickim rozmachem opuścił salę w przerażeniu. Co ta cywilizacja porobiła z ludźmi, od byle czego dostają świra. Sumerowie by ich zjedli żywcem.

- Panno Brennan, cieszę się że odpowiedziała Pani na zaproszenie. - odezwał się koło niej znajomy głos. To był profesor. - Przepraszam za to co się dziś wydarzyło. Wypadki się zdarzają, mam nadzieję że nie zniechęca to pani?
- Nie jestem z tych, których łatwo przerazić. Gość miał pecha i tyle. - odparła z rezerwą. Zapewne “gościowi” by się ta odpowiedź nie podobała, skoro to jemu urwało kawał ciała, ale Sam niewiele mogła na to poradzić. Nie wiedziała jednak, jak sama by się zachowała na jego miejscu. - Trudno nie zauważyć, że ta wyprawa jest całkiem zorganizowana jak na przysłowiowe polowanie na legendę. Ma pan zespół, statek, sprzęt i coś na kształt pracowni, sądząc po słowach... Maxa, o ile mnie pamięć nie myli. Co pana skłoniło do szukania statku templariuszy akurat, jeśli mogę spytać? - rzuciła niezobowiązującym tonem, wypatrując na twarzy profesora jego reakcji.
- Widzę, że postrzega to Pani troszeczkę ze złej strony. - Profesor uśmiechnął się nieznaczeni - Ja również zostałem zwerbowany do tego projektu. Od początku swej kariery naukowej zajmowałem się okresem wypraw krzyżowych, a zwłaszcza dziejami Pauperes Commilitones Christi Templique Salomonis. Pewnego dnia zgłosił się do mnie przedstawiciel fundacji Hindenberga z prośbą o podjęcie pracy dla nich, dając zapewnienie, że środki nie skończą się, ludzi dobieram sobie sam i to ja nadaję tempo prac. Co powiedziała by Pani na małą wycieczkę do Syrii ? Potrzebuję kogoś z Pani wiedzą i umiejętnościami, do...mmm... jak to pani ujęła … polowania na legendę.
- W takim razie dostał Pan iście oszałamiającą ofertę. - zauważyła z uprzejmym uśmiechem. Ot tak nagle, ktoś od Hindenberga się zrobił rozrzutny? O co w tym mogło chodzić? - Zależy co Pan definiuje jako “małą wycieczkę”. W Syrii jako takiej nigdy nie byłam, więc nawet nie wiem, czy się do czegoś przydam.
- Na pewno się Pani przyda. Tytuł doktora nauk historycznych, już daje spore możliwości, poza tym, ta wycieczka, może okazać się troszeczkę niebezpieczna, a z tego co wiem posługuje się Pani bronią. Na miejscu czekał by nasz człowiek, który służył by jako tłumacz. Potrzebny mi ktoś, kto pomyszkowałby po kilku kościołach, leżących dawniej na szlaku pielgrzymów do ziemii świętej. Ktoś z Pani umiejętnościami. Już na miejscu otrzymała by Pani od naszego człowieka wytyczne co do dalszych działań.
- Tak, dzisiaj trzeba umieć różne rzeczy. - odparła wymijająco. Pomyszkować po kościołach? Łatwe. O ile ktoś nie potrzebuje broni do “troszeczkę niebezpiecznej” wizyty. To było coś więcej. Podejrzenia złożyły się już w solidny stosik. - Żaden problem. - odparła mimo to Samantha, uśmiechając się.
To był najwyraźniej koniec rozmowy z profesorem, zapewne usatysfakcjonowanym jej odpowiedzią. Pokręciła się jeszcze kilka chwil po sali, po czym znudzona poszła do swojego pokoju. Była pewna, że nazajutrz trzeba będzie ruszać skoro świt, sądząc po zapale badacza. Musiała być jako tako wyspana, żeby nie zasnąć w trakcie.
 
__________________
GG: 183 822 08

"Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo
Sylverthorn jest offline  
Stary 04-04-2011, 00:58   #9
 
Raxe's Avatar
 
Reputacja: 1 Raxe nie jest za bardzo znany
Marzyła o gorącej filiżance kawy. W zestawieniu z kruchymi ciasteczkami, wypełnionymi wiśniową marmoladą smakowała przepysznie. Alkohol nie służył zbyt dobrze jej organizmowi. Dwie lampki szampana, to stanowczo o jedną za dużo.
Chłodne kolory ścian i surowe umeblowanie nie miały takiego znaczenia jak przed kilkoma godzinami. Teraz pokój stanowił oazę spokoju, bezpieczne miejsce bez dociekliwych pytań, stresu i gwaru. Może jednak brak wyobraźni wygrywa z wewnętrzną intuicją – pomyślała.
Na bankiecie, poza relacją z ekspedycji, która skończyła się fatalnie, zdążyła jeszcze zamienić kilka słów z profesorem. Niby nic specjalnego, wyraźnie widziała jak podchodził do każdego, zapewne w tym samym celu. Była zła na siebie, próbowała wykazać pełen profesjonalizm, zachować zimną krew. Czuła mrowienie na skórze, oszołomienie zaistniałą sytuacją ale nie chciała okazać słabości. Krótka rozmowa z profesorem przybrała jednak formę obojętności, chociaż bez zastanowienia przystała na jego propozycję.
- Zakon Templariuszy składał się głównie z rycerzy pochodzenia francuskiego i to właśnie na francuskiej ziemi rozegrał się największy dramat związany z upadkiem i kasacją zakonu. Potrzebowałbym osoby znającej ten kraj. Nie bojącej się podjąć prac poszukiwawczych w Bibliothèque nationale de France, a być może i pracy w terenie.
- Moja praca właśnie na tym polega, szereg badań aby chociaż jedna legenda stała się prawdziwa. Z przyjemnością podejmę się tych poszukiwań, profesorze.

Z braku zajęcia i planów na kolejny dzień, zaczęła pakować rzeczy. Nie spodziewała się tak szybkiego powrotu do domu. To zaskakujące, że właśnie ona, nie znalazła żadnych informacji, znaków mówiących o wciąż skrywanych tajemnicach na francuskiej ziemi. Czuła, że doświadczenie które posiada jest nikłe w porównaniu do innych osób zebranych na bankiecie. Z drugiej strony czyżby zareagowała zbyt emocjonalnie na dźwięk słów tajemnica? Skarb? Poddała się presji otoczenia jak szereg innych ludzi?
Czas pokaże, nic nie tracę – pomyślała, po czym w pełni oddała się marzeniom zakupu wiśniowych ciasteczek.
 

Ostatnio edytowane przez Raxe : 04-04-2011 o 00:59. Powód: poprawka
Raxe jest offline  
Stary 06-04-2011, 00:47   #10
 
Uber's Avatar
 
Reputacja: 1 Uber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodzeUber jest na bardzo dobrej drodze
Tłumy ludzi znajdujące się na sali zdawały irytować coraz mniej, z każdą kroplą wypitego, alkoholu etylowego zawartego w szampanie, zmieszanym ze spożytą wcześniej whiskey.

Na stole, w rogu sali bankietowej, Gabriel spoglądał, to na zgromadzone wrzeszczące tłumy, to na ekran swojego laptopa. Nikt nie zdawał sobie sprawy, z tego, że oglądał właśnie film, który wzbudził tyle przerażenia i zamieszania, gdyż bez niczyjego pozwolenia podłączył się na samym początku, do strumienia video i nagrał wszystko do końca. Cały czas zerkając na zapętlony materiał poprosił kelnera o martini z wódką. Sącząc wytrawny napój, starał się ustalić, co tak naprawdę widzi, lecz jego rozmyślania, przerwał nagle głos profesora, który usiadł na krześle naprzeciwko. Na szczęście, nie był w stanie, dostrzec ekranu netbooka, którego pokrywa, po chwili została zamknięta.

- Panie Gray. Mam nadzieję, że pomimo tego co dziś się wydarzyło, nadal pragnie pan z nami współpracować ?
- Wypadki się zdarzają, trochę niefortunnie, że stało się to akurat przed kamerą. Nie mam w zwyczaju zmieniać raz podjętych decyzji. Wie pan coś więcej, na temat tego co się tam właściwie stało?
- Do czasu, aż nie poślemy tam kogoś, kto zbada całą sprawę, nie mogę podzielić się niczym istotnym. Wiemy że pękła stal-linka żurawiku i jeden z naszych ludzi odniósł poważne obrażenia. Panie Gray przepraszam, że tak od razu przejdę do sedna, lecz zapoznając się z pana aktami natrafiłem na coś, co nie daje mi spokoju. Co bardziej by pana satysfakcjonowało praca z ludźmi, czy z komputerami?
- Jeśli chodzi o komputery, to nie znajdzie pan lepszego. Gdyby potrzeba było usprawnić lub naprawić cokolwiek co ma w sobie elektronikę to wie pan do kogo się zgłosić. Znam się również trochę na kryptoanalizie, przykładowo pozwoliłem sobie zerknąć na zabezpieczenia teleinformatyczne hotelu w którym się znajdujemy. Gdybym chciał mógłbym w tej chwili dostać się do całego systemu kamer w ciągu minuty. Zresztą pozostawię im notkę w tej kwestii, wypisując się. No dobrze, dość tych przechwałek, zapewne wie pan to wszystko z moich akt. Co w nich tak pana zaintrygowało?
- Poradził by Pan sobie z zarządzaniem pewną grupą ludzi, prawda ? Chciał bym wykorzystać w większym stopniu możliwości jakie daje współczesna nauka i utworzyć placówkę, zajmującą się wyszukiwaniem i analizą danych, tutaj na lądzie. Podjął by się Pan tego, panie Gray ? Oczywiście pozostawił bym panu wolną rękę co do doboru ludzi, zasobów i miejsca. Sponsor odnosi się niezwykle przychylnie do naszych potrzeb.
- Proszę dać mi kilka dni a z odpowiednia ilością zasobów, dostanie pan placówkę której nie powstydziło by się NASA.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem. Dziękuję Panie Gray.

Wieczór dobiegał końca, lecz myśli nie dawały spokoju, nie pozwalały zasnąć. Podekscytowanie związane z prowadzeniem własnej placówki również robiło swoje. Plany, sprzęt, lokalizacje i ludzie którzy mogliby wziąć udział w przedsięwzięciu, myśli beztrosko przepływały ogromnym strumieniem. Wszystko wirowało od nieludzkich ilości wypitego alkoholu, które wielu zaprowadziłyby pewnie do szpitalnego łóżka. Kilkanaście minut później, potok myśli, zamienił się w majaczenie podświadomości, aż w końcu przyszedł upragniony sen...
 

Ostatnio edytowane przez Uber : 06-04-2011 o 01:00.
Uber jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172