Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-08-2019, 21:34   #311
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
No i się żarli, nakręcając się coraz bardziej. Cosmo milczał, nie chciało mu się znowu sprzeczać.

W najlepszej sytuacji była Hawk, miała dobry powód żeby się oddzielić. Cosmo tego niestety nie miał. Dave i Alice byli z drugiego pociągu, monter jeszcze nie poznał ich podczas akcji. Natomiast Andrew... był odporny na wszelaką krytykę, parł do przodu nie zważając na innych.

Teraz wyszło, że Andrew i Alice pożarli się podczas ostatniego patrolu. Młody karawaniarz nie był tym zaskoczony, sam się z nim żarł o jego super plany.

Na razie milczał, nie zamierzał wdawać się w dyskusję, w której wszyscy coraz bardziej się nakręcali. Spojrzał na oddalającą się Hawk.
Gankor nie jest aż tak szybki, żeby za nim nie nadążyć. Zawsze mogę dołączyć do Hawk - pomyślał
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 04-09-2019, 13:42   #312
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Sahara
w radio odezwał się lekko zniekształcony głos Cal
-Gdzie jesteście i w czym tkwi problem?
(ok chcę uniknąć dalszych konfliktów i spróbować przejść do działań bardziej konstruktywnych więc na razie pominę ta rozmowę i uznamy że przekazany został opis zaistniałej sytuacji)
-Ok, rozumiem Alice która ma doświadczenie w wojsku i może nie do końca zgadzać się ze sposobem dowodzenia Andrew. Obawiam się że w sytuacji kiedy większość wyprawy podziela jej zdanie nie ma sensu na siłę narzucać hierarchii z którą ludzie się nie zgadzają. Skoro już nadkładacie drogi po drugiej stronie rzeki to podjedźcie do tego warsztatu samochodowego który będziecie mieli po drodze i dowiedźcie się o części do vana, na miejscu dołączy do was Ellen i przekaże dalsze rozkazy.

Pojechaliście w górę rzeki gdzie przy drodze znajdowało się Fremont Automotive dawny sklep i warsztat samochodowy. Budynek był otoczony wysokim płotem z drutu kolczastego umocowanego do wbitych w ziemię pni drzew. Dookoła budynku stało kilka samochodów i traktor które wyglądały na sprawne z wyjątkiem samochodu najbliższego wjazdu który był spalony. Sam budynek sklepu i warsztatu przeszedł spore zmiany, spore przeszkolone drzwi i wystawowe okna zostały zasłonięte fragmentami blachy pozyskanymi z samochodów gdzieniegdzie widać było że pod blacha zainstalowano jakąś izolacje chyba wełnę mineralną sadząc po kolorze. na dachu budynku umieszczono osłonięte stanowisko obserwacyjne zasłonięte zasłonka z siatki która uniemożliwiała powiedzenie czy ktoś tam mieszka. Ogólnie budynek warsztatu wyglądał schludnie i solidnie, teren wokół niego był ładnie uporządkowany. Za to po drugiej stronie drogi praktycznie całe pole było zastawione wrakami samochodów z których większość znajdowała się różnym stopniu wypatroszenia.

Kiedy przejechaliście przez bramę w płocie na wasze spotkanie wyszedł mężczyzna ze strzelbą ubrany w sprany do koloru szaro-niebieskiego jednoczęściowy drelich mechanika. Strzelbe trzymał w pozycji "low ready" lekko uniósł brwi widząc wasz pojazd po czym uważnie przyjrzał się wysiadającym widok chyba go zadowolił bo skinął wam głową.
-Witam, mieliście jakieś dziwne spotkania po drodze?

Hawk
w ciszy i spokoju jechałaś na gankorze wzdłuż torów, las był mocno wyschnięty a słońce starało się jeszcze bardziej pogorszyć sytuacje więc każdemu krokowi gankora towarzyszył szelest, na torach dosyć wyraźnie było widać że niedawno przejechał po nich van bo trawy i krzaki były powyrywane i skrócone. wkrótce jednak minęłaś miejsce gdzie Van zawrócił i ślad po przejeździe się urwał zaś przed tobą były już tylko zarośnięte tory po których może nawet od kilkudziesięciu lat nic nie jechał. zagłębiłaś się w trawy które gdybyś zsiadła sięgałyby ci do pasa i powoli jechałaś naprzód wsłuchując się w las po chwili przez tory przed tobą przeskoczył jeleń, ewidentnie coś spłoszyło go w twoją stronę.

Rob
Siedziałeś patrząc na drugi pociąg i zastanawiałeś się nad dotychczasową drogą minął zaledwie miesiąc a w tym czasie straciliście cześć ludzi w tym tych których zdążyłeś poznać po drodze zginęli Razor i Candle z którymi zaczynałeś, za to przybyło kilku nowych.

Z rozmyślań wyrwała cię Ellen jedna z osób odpowiedzialnych za działanie ochrony
-Rob, jeśli masz chwilę to chodź ze mną dogonimy ekipę która pojechała na zwiad. Bierzemy Subaru. -Ellen wskoczyła za kółko ty na miejsce pasażera i ruszyliście, szybko przejechaliście na druga stronę rzeki i pognaliście kawałkiem nieźle się trzymającego asfaltu.
Jesli potrzebujesz nadrobić co się działo to wskakuj z pytaniami na priv
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 05-09-2019, 17:16   #313
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Dave rozsiadł się wygodniej w fotelu z tyłu. Wiadomość z dowództwa powinna rozładować nieco napiętą atmosferę w samochodzie. Dała mu też prywatną satysfakcję, jaką zwykle odczuwa się po wygranej, niezależnie od tego czy była to bójka, pojedynek strzelecki czy dyskusja. Co prawda nie rozwiązało to problemów jakie rodziły się na przyszłość, ale przynajmniej sprawa została rozwiązana i mogli jechać dalej.

Przy Fremont Automotive mężczyzna wysiadł, najpierw wysuwając dłonie, żeby zapewnić miejscowych o pokojowych zamiarach. Nauczył się tego w Vegas. Było to jednocześnie oznaką zaufania wśród szych, chociaż bardziej symbolicznego niż rzeczywistego.
- Po drodze? – zdziwił się Teksańczyk. – Myśmy spokojni ludzie to i o kłopoty się nie staramy. Niczego dziwnego nie widzieliśmy.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 08-09-2019, 22:32   #314
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Szefostwo zareagowało tak jak Alice na to liczyła. Problem w drodze został wstępnie zaradzony i można było jechać dalej. Na szczęście nic ich nie zaatakowało w międzyczasie, bo gdyby tak było to pierwszy rękoczyn wykonany byłby na osobie odpowiedzialnej za postój.
W drodze naszło ją na country, więc zaczęła nucić jedną ze swoich ulubionych piosenek z tego klimatu jakie wróciły z nią z Teksasu.

W spokoju dojechali do warsztatu i napotkali jego właściciela. Wysiadła i skinęła głową na słowa jakie wypowiedział, uśmiechając się przyjaźnie.
- Po drodze było przyjemnie pusto i nawet można było sobie zrobić postój na siku - rozwinęła wypowiedź Teksańczyka dodając drobny sarkazm, który tylko pasażerowie Sahary rozumieli. - Jestem Alice, to Dave a tam jeszcze są Cosmo i Andrew - przedstawiła wszystkich. - Potrzebujemy paru części, ale o tym więcej powie nasz techniczny - wyjaśniła powód, dla którego go nachodzą.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 09-09-2019, 01:09   #315
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



Przez resztę trasy Andy się nie odzywał. Prowadził "cytrynę" i trawił słowa usłyszane w radio. "Ma doświadczenie w wojsku"? No ciekawe. Ciekawe w którym momencie szef miał okazję przekonać się do tego jej wojskowego doświadczenia. Bo doświadczenie Morrisona z doświadczeniem wojskowym Alice mówiło mu, że blondi ma kłopoty. Z zachowaniem hierarchii dowodzenia i niesubordynacją na polu walki. I teraz ona miała zarządzać całą ferajną? No super. Bosko.

~ I od kiedy hierarchię ustala się przez głosowanie? ~ co to nie mówić ale czuł gulę w gardlę za ten numer jaki mu ta Cal wycięła. Szkoda, że Sloana albo Ellen tam nie było. A tak to ta cała Cal, zdjęła go ze stanowiska. Dla jakiejś młodej siksy ze swojego pociągu, która wie lepiej bo jest wyszczekana i wie lepiej. Dopiero co przyszła do składu, dopiero co zaczęła ogarniać co i jak a już dostała fuchę dowódcy. Za co? Za nic! Bo tak! ~ Ja nie wiem... jakby mnie na machlojkach, na dezercji, na pobiciu, na piciu przyłapali i karnie zdjęli mnie ze stanowiska... ~ no tak. Tego nie mógł przeżyć i puścić płazem ot, tak. Sloan wywinął mu chyba jeszcze większy numer niż blondi w tamtym domku gdy stanęła mu okoniem bo wie lepiej. I kolo zdjął go ze stanowiska. Nawet nie dała mu dokończyć misji. No karniak. Dostał karniaka. Za co? Za to, że starał się wykonać powierzone zadanie tak jak to uznał to za stosowne? Co miał zrobić jak blondi i jej wafel zaczęli mu jawnie bruździć? Pogłaskać po główce?

~ Po chuj mnie robiłeś szefem szefie? By mnie odwołać bo komuś czapka krzywo stanęła? ~ zastanawiał się czując jak gula w żołądku zbija mu się w twardą kulę. Pamiętał to. Wcale nie chciał być szefem. Wcale nie pchał się na stołek. No ale w uznaniu zasług, za aktywność, mienie głowy na karku, zimne nerwy i mienie oraz wykonanie planu akcji... Sloan zrobił go szefem. Numerem 2 ochroniarzy pociągu, zaraz po Ellen. A teraz miał słuchać poleceń blondi która od spiny w domku miała na niego focha i musiała wszystkim i wszędzie pokazać jak bardzo ona jest super a on do niczego. A bynajmniej nie czuł się od niej gorszy.

Dlatego nie odzywał się gdy zajechali na miejsce. Zresztą też zdziwił go zwrot użyty przez szefa "Skoro nadkłądacie drogi". Nie do cholery. Nie pojechali na okrągło. Pojechali najkrótszą drogą jaka mapa pokazywała. Szef nie wierzy może wziąć nitkę i sprawdzić na mapie. A jak Sloan zna krótszą trasę to mógł się pochwalić. A jak nie zna to niech nie drażni ludzi gadając głupoty. Gdy zajechali na miejsce zatrzymał wóz i zgasił silnik. Potem otworzył drzwi i wystawił nogę na zewnątrz. Mimo wszystko zdziwił go dobór słów tubylca. A kogo niby mieli spotkać? I co za rozkazy ma Ellen? Przecież dopiero co wyjechali z pociągu i przed wyjazdem nikt, nic więcej od nich nie chciał.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 10-09-2019, 12:37   #316
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Szarpiąc się z pancerzem i karabinem, Rob w pośpiechu kompletował osprzęt. Zwiad czy nie, to, na co się natkną było niespodzianką.
Działanie było dobre, odpychało niechciane myśli. Pociąg pozwolił mu zawrzeć nowe znajomości, po czym je zabrał. Lepiej było zająć się lustrowaniem najbliższego otoczenia Subaru.
 
Reinhard jest offline  
Stary 18-09-2019, 20:21   #317
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Spłoszone zwierze oznaczało jedną z dwóch rzeczy, które mogły to spowodować - albo drapieżnik albo człowiek. W obu przypadkach należało uważać dlatego dziewczyna ostrożnie ściągnęła z pleców karabin i przykucnęła celując w kierunku, skąd nadbiegło zwierzę.

- Pilnuj. - mruknęła do gankora cicho a ten z miejsca też wykonał polecenie. Odczekać zamierzała kilkanaście minut nasłuchując i rozglądając się uważnie, by zorientować się w sytuacji nim ruszy dalej powoli. Wysyłając przed sobą swojego gada wtedy na czujkę, polowanie.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 18-09-2019, 20:35   #318
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Sam siedziała tyłem do kierunku jazdy w Subaru, tak naprawdę fotele na pace były tylko wymówką żeby uniknąć cła. Miejsce pasażera byłoby pewnie wygodniejsze ale przynajmniej na Pace siedziała sama.

Burton siedział obok skoncentrowanej na prowadzeniu Ellen, na pace BRATa jechała z nimi jeszcze mrukliwa techniczka która zazwyczaj jak go widziała patrzyła na niego niechętnie, z tego co zauważył nie było to raczej nic osobistego, a wynikało raczej z jakiejś ogólnej niechęci do ludzkości.

Ludzkości, która to dawno powinna się poddać i wreszcie przestać istnieć… niestety życie nie mogło być aż tak piękne. Banda upierdliwych istot, otaczająca czarnowłosą oazę miłości międzyludzkiej, wciąż dzień za dniem... zawracała jej głowę, za nic mając jakże sugestywne sygnały, aby się odpierdolili. Widać brakowało im neuronów we łbach by skumać, że jeśli przykładowo zabarykadowała się w warsztacie, znaczy nie chce nikogo widzieć, słyszeć, ani nawet wąchać. Niestety Ellen znała ją za dobrze i wiedziała gdzie znajdowało się zakamuflowane wyjście awaryjne z warsztatu - z tego też powodu Ortega wytrząsała właśnie suchy tyłek na wertepach zadupia kompletnie bez sensu i wyższego celu. Ponoć była potrzebna…
- Ehhh… - westchnęła nostalgicznie, tęsknym wzrokiem przypatrując się znikającej za zakrętem bryle pociągu, nim nie zniknęła całkowicie, wprawiając serce monter w stan permanentnej depresji, która to niczym czarna chmura, podążała za furą razem z wzbijanymi przez koła tabunami pyłu.
- Długo to zajmie? - przełamawszy niechęć do wrednej ponad wszelkie pojęcie szefowej ochrony, Ortega puknęła pięścią w blachę działową i rzuciła ciężkim spojrzeniem do szoferki.

-Całą wieczność - Rzuciła Ellen przez ramię - Już dojeżdżamy

Odpowiedź z jednej strony ucieszyła monterkę, z drugiej pogłębiła jej niechęć. Im szybciej zaczną, tym wcześniej skończą… lecz oznaczało to również że prędzej wypadnie konieczność integracji werbalnej z innymi przedstawicielami rasy ludzkiej.
- Mhm -
rozbudowana odpowiedź Ortegi wyszła oschła i melancholijna, czyli standard. - Ale jutro biorę wolne. Chora jestem, mam L4 - dodała burkliwie, poprawiając przeciwsłonecznie okulary, które zjechały na czubek nosa.

- Ponoć w ZSA wszyscy są chorzy. Nie da się spotkać zdrowego człowieka, poza Teksasem choć i tam ponoć tylko połowa jest zdrowa - do technik doszedł głos Ellen. Subaru wjechało przez bramę i zatrzymało się obok 2CV stojącego pod warsztatem mechanicznym.

Przed budynkiem stał rządek samochodów, w tym jeden spalony, oraz reszta ekipy z pociągu, której widok sprawił Ortedze wręcz fizyczny ból.
- Wolałabym mieć miks Eboli z AIDS, niż tu być - powiedziała grobowym głosem, równie poważnym co śmiertelnie depresyjnym. Z każdym oddechem czuła praktycznie jak beznadzieja razem z cząsteczkami tlenu dostaje się jej do płuc, a tam łączy się w naczyniach włosowatych z krwią i zatruwa chuderlawe ciało niczym trucizna.

Burcząc pod nosem monterka zamarudziła na pace. Nie potrzebowali jej tutaj, zawracali raptem niepotrzebnie dupę i zmuszali praktycznie gwałtem do współżycia z otoczeniem.
- Klapa pod napięciem... - mamrotała do siebie, układając w głowie plany jak zabezpieczy swą samotnię gdy wreszcie wróci do pociągu.
Grzebała flegmatycznie w zabranej profilaktycznie torbie z narzędziami podręcznymi. Obok nóg w ciężkich butach stała torba medyka. Skoro i tak wszyscy w dupie mieli że Ortega nie jest medykiem, może zyska szansę,by wyciąć komuś jelito grube i nim go udusić.
Takiego Parcha przykładowo...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 22-09-2019, 12:28   #319
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Hawk zeskoczyła na ziemię ze swoim Mauserem w ręku i od razu przystapiła do lustrowania okolicy przez celownik, niestety tory pomimo stopniowego zarastania stad tworzyły wyraźną przecinkę w lesie na skraju której dzięki dostępowi światła zarówno runo jak i podszyt rosły szczególnie bujnie i wysoko co utrudniało obserwacje wgłąb lasu

Najlepiej będzie jak wskoczysz na doc gdzie jest odpis dla reszty
https://docs.google.com/document/d/1...it?usp=sharing
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 15-10-2019, 00:20   #320
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Sahara



- To że ktoś nie szuka kłopotów nie znaczy że go nie znajdują. Parę dni temu mieliśmy w nocy napad więc lepiej uważajcie na siebie na drogach. - dodał opierając strzelbę o tył spalonego samochodu. Wskazał palcem na Citroena - Części do tego?

Siedzący na siedzeniu kierowcy szturman trochę uniósł brew słysząc co mówi warsztatowy tubylec. Te słowa nieco wyjaśniły jego trochę nerwowe powitanie. Chociaż przecież mieli dość wczesny etap dnia a nie noc gdy miał być napad. Ale czekał na rozwój sytuacji patrząc na blondi i jej wesołą brygadę. Aż nadto było ich tutaj do prowadzenia dialogu z bliźnim.

Na informację o napadzie Alice wpierw pokiwała ze zrozumieniem, a później nieznacznie uśmiechnęła się. Zdecydowanie nie miałaby nic przeciw, gdyby wspomnieni napastnicy się jej napatoczyli pod rękę.
- Nie, części potrzebujemy do vana, szczegóły tego czego szukamy opowie Cosmo - Halsey spojrzała na mechanika, by ten przejął dalej sprawy techniczne.

Dave zsunął kapelusz na plecy i podszedł do gospodarza się przywitać. W końcu mateczka dobrze go wychowała. Uścisnął jego prawicę, jednocześnie się przedstawiając.
- Dave Coulson. Jacyś ranni z tego niefortunnego napadu?

- Na szczęście nie ale z dymem poszedł jeden z samochodów nad którymi pracowaliśmy, klient zachwycony nie jest.

- Nie najlepiej, ale mogło być dużo gorzej - skwitował filozoficznie odpowiedź miejscowego. Podszedł od strony kierowcy i oparł się o dach samochodu.
- Daj jeszcze znać tej dzikusce, żeby na siebie uważała - rzucił do wnętrza, ale niezbyt głośno. - Lepiej żeby była świadoma ewentualnego zagrożenia.

Cosmo wysiadł z tego małego pojazdu i podszedł do człowieka z warsztatu. Wyciągnął rękę na powitanie:
- Cosmo, właśnie przywracam do jazdy furgonetkę i nie wszystko da się z drutować, trochę rzeczy chcę zrobić porządnie. Na już to będą cztery opony, dwa bębny hamulcowe, amortyzatory oraz poduszki silnika - po chwili dorzucił trochę dodatkowych wymiarów. Furgonetka to pojęcie szerokie. Co do opon, ważny był stan gumy i średnica, nawet drobiazgowy Cosmo był w stanie przymknąć oko na bieżnik. Do listy życzeń dorzucił kilka innych rzeczy, które też się nawinęły. - Kolejne sprawa, nie związana już z tym pojazdem, to złączki do instalacji hydraulicznych. Znajdzie się coś czy szukać tego w Detroit? - zażartował.

- Czyli jakiego? Na razie nic nie wiemy co to było. Jakiś napad gdzie zjarał się jakiś samochód. I miała mieć nasłuch na ten kanał. - Andy podniósł głowę zerkając na brodacza nieco rozkładając dłonie. Ale wskazał palcem na obudowę radia z jakiego właśnie korzystał gdy wspomniał o dyżurnym kanale o jakim mówił jeszcze przed wyjazdem z pociągu. Jak Indianka miała głowę na karku to powinna trzymać radio w pogotowiu i wtedy mogła przysłuchiwać się właśnie zaczętej rozmowie w eterze, a nawet się włączyć. A jeśli wiedziała lepiej no to z tego miejsca ani Terror ani nikt inny i tak nie mógł jej zmusić do włączenia radia. Na razie rozmowa z tubylcem nie przyniosła zbyt wielu detali co do zdarzenia sprzed paru dni i nocy. Liczył, że nowa szefowa misji zdobędzie więcej danych aby można było coś konkretnego posłać w eter.

- A to jak jedziemy na jednym kanale to w porządku. Pretensje będzie mogła mieć tylko do siebie - przyznał Teksańczyk i wrócił na środek placu, czekając na wynik rozmowy technika z właścicielem warsztatu.

Mężczyzna sięgnął po opartą o wrak strzelbę.
- Coś się zbliża. - Faktycznie ulicą nadjeżdżał samochód, po chwili dało się go zidentyfikować jako BRATa z pociągu.

- To nasi - oznajmiła Alice, żeby właściciel warsztatu się nie musiał denerwować. Dźwięk silnika sprawił, że Cosmo odwrócił głowę. Niskie, dosłownie ucięte nadwozie z dospawaną konstrukcją na pace.
- Spokojnie, to nasi, w tym samochodzie - wskazał na Saharę - nie ma już miejsca na dodatkowe rzeczy.

Subaru zatrzymało się obok 2CV i z miejsca kierowcy wysiadła Ellen.
Po chwili odezwało się radio w 2CV. - Ellen jest już w drodze, dowiedzcie się czegoś więcej na temat tego napadu

Mężczyzna posłuchał opisu Cosmo - Ok część z tego mam w warsztacie część z tego możecie wymontować z moich zapasów - wskazał głową na zbiór wraków po drugiej stronie. - Zobaczę jak będzie z tą hydraulika

Halsey uśmiechnęła się promiennie na wieść, że jest szansa na znalezienie gratów do torowozu. - Opowie nam pan o napadzie? - zainteresowała się Alice. - Może w ramach płatności za części możemy coś pomóc w tym temacie. A tak poza tym to jak panu na imię? - dodała na koniec zauważając że mężczyzna się nie przedstawił.

Rob wygramolił się z samochodu. Zdecydowanie wolał własne nogi jako środek transportu, ale nie było co wybrzydzać. Podszedł do wszystkich, mrucząc coś pod nosem na powitanie. Z przyzwyczajenia omiótł okolicę wzrokiem.

- Tyrus Robinson - przedstawił się mężczyzna po czym zaczekał na wasze odpowiedzi

- Miło nam Tyrusie - skinęła głową Halsey, dopełniając obrządku zapoznawania się. - To mów jak to tu było.

- Raczej nie stać mnie na usługi łowców nagród. Ale wolałbym się upewnić że okolica jest bezpieczna. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, oprócz warsztatu mamy w pobliżu dom mieszkalny, ale zawsze ja albo ktoś z pracowników pełni wartę w firmie w nocy, choć od dawna raczej przeciwko złodziejom, którzy chcieliby ukraść narzędzia albo gotowy sprzęt. W nocy wartownik zauważył, że ktoś zaczął ciąć ogrodzenie więc otworzył ogień, jak go znam to pewnie i tak nad głowami, ale z drugiej strony odpowiedzieli ogniem więc obudzili dwóch mechaników, którzy kimali w warsztacie, tamtych było pewnie z pół tuzina jeśli nie więcej, ale warsztat jest dobrze umocniony. Te blaszane okiennice i bocianie gniazdo wykonaliśmy w pierwszych latach po tym jak upadły bomby i chaos był potworny, czasem nawet myślałem, że pora je zdjąć. Więc moi ludzie nie mieli problemu z utrzymaniem się w środku, ale potem atakujący zaczęli rzucać koktajlami mołotowa i trafili jeden z pojazdów na podjeździe. W tym czasie ja z domownikami zdążyliśmy przybiec tutaj i wtedy tamci zaczęli uciekać. Nie mieliśmy czasu na pogoń, bo trzeba było ewakuować pozostałe samochody, żeby nie zajęły się ogniem i ugasić benzynę na budynku. Wydaje mi się, że któregoś raniliśmy, ale nie nie jestem pewien.

- Takich to tylko wieszać - skomentowała Alice, kręcąc głową, po czym spojrzała na szefową.

Ellen stała z tyłu przy Subaru - Ok to jakby nam pan wskazał kierunek, z którego atakowali to zobaczymy jak to tam wygląda Halsey, Morrison, chodźcie ze mną.

Andy przysłuchiwał się toczonemu dialogowi, ale nie wtrącał się. Gdy zawołała go szefowa wziął swój karabinek i podszedł do niej aby zobaczyć o co chodzi.

Blondynka uśmiechnęła się zadowolona z decyzji przełożonej. Zapowiadało się ciekawie. Niezwłocznie ruszyła za Ellen.

Rozmowa toczyła się dwutorowo, z jednej strony część techniczna, z drugiej kwestia napadu, Cosmo dał znać ręką Robinsonowi, że sprawy techniczne mogą jeszcze poczekać. Z samochodu wyskoczyła jeszcze Sam, Cosmo miał teraz dodatkowe niewielkie wsparcie techniczne. Rozejrzą się, wybiorą lepsze części i zaczną ustalać cenę za wszystko, tu przydałoby się wsparcie kwatermistrza, on wiedziałby najlepiej, czym dysponują na wymianę. To był warsztat, usługi mechaników z pociągu byłyby raczej słabą zapłatą.

Dave przysiadł na masce samochodu i przetarł czoło. Nie wiedział jakie plany miała Ellen ale na razie nikt niczego od niego nie potrzebował, więc nie było co się wychylać. Rzucał tylko spojrzeniem od ich techników krążących przy sprzęcie do “bojowej trójki”, jak nazwał w myślach Ellen, Halsey i Morrisona. Jak znał blondynę to ta pewnie aż się paliła, żeby ruszyć na poszukiwania napastników. Takie działanie sprowadzi jeszcze kłopoty na jej śliczną główkę. Westchnął ciężko i spojrzał na słońce, chcąc mniej więcej ocenić porę dnia.

Sterta złomu niespecjalnie interesowała Ortegę. Popatrzyła na nią, a potem machnęła ręką mentalnie, bo wyczynek fizyczny byłby poniżej jej godności. Splunęła za to od serca w piach, a potem zostawiła Cosmo żeby zajmował się pierdołami, skoro znów sikał po nogach z zaaferowania - przydatna przywara, dzięki której czarnowłosa oaza życzliwości miała więcej spokoju oraz pola do manewru w płaszczyźnie gardzenia otoczeniem tym bliższym i dalszym. Stanęła wreszcie gdzieś z boku, kopiąc nogą w zardzewiałą oś dawno martwej fury. Garbiła przy tym plecy i wbiwszy dłonie w kieszenie spodni, rozsiewała po okolicy aurę niechęci do spółki z miną kwaśną niczym wiadro octu.

Rob zawahał się chwilę, jak zwykle, gdy trzeba było się odezwać. Z powodu tej wady wielu ludzi myślało, że jest wolno myślący - ujmując sprawę w łagodny sposób. - Ellen - powiedział nieco zachrypniętym głosem - sprawdzę ślady. Może uda się czegoś dowiedzieć.

Ellen odezwała się. -Dobry pomysł bo właśnie to chciałam zrobić, pójdziemy za tobą. Wygląda na to że atak był głównie od tej strony - Ellen wskazała w stronę z której spadły koktajle mołotowa. - Chodźmy.

No to poszli. Przynajmniej Morrison poszedł. Dał pójść Robowi przodem jak mówiła Ellen i dał mu robić jego robotę. Sam rozglądal się po okolicy i jak już Rob zrobi swoje to też był ciekaw rzucić okiem. No i tego co ich zwiadowca oznajmi.

Rob starał się na podstawie rozbryzgów koktajli określić kierunek, skąd one padły. Zwrócił też uwagę na ich odchyły, które mogły nastąpić przez wiatr, albo przez lewo lub praworęczność miotających oraz ich umiejętności i siłę. Na tej podstawie starał się dojść do śladów. Interesowało go, jak odbiły się buty, charakterystyczne ślady podeszw, być może jakieś drobiazgi, które wypadły atakującym podczas miotania - przy dużej sile rzucania coś mogło pozostać. Połamane trawy, gałązki, głębokość śladów mogły pomóc w określeniu rozmiarów atakujących, między innymi rozstawu kroków, co później ułatwiłoby podążanie za tropem. Pytanie, czym rozpalano mołotowy - czy zostały zapałki, gałganki z benzyną, ile ich było… trudno było wyobrazić sobie, że po każdym odpaleniu napastnicy troskliwie chowali tego typu rzeczy przy sobie. Musieli też się jakoś schować, poczekać na dobry moment do ataku, może w tym czasie coś przekąsić, ochronić się przed chłodem materiałem, który mógł zostawić nitki na roślinach… Dopiero po odnalezieniu tych śladów można było ruszyć dalej ich tropem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172