Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-03-2019, 09:41   #151
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sigrun, korzystając z chwili, kiedy wszystko jakimś cudem uspokoiło się i nie chciało jej zabić w wyjątkowo obrzydliwy lub efektywny (lub oba naraz) sposób, usiadła i naprędce zjadła zawartość jednej z konserw.

Zainteresowała się grotami do strzał – być może można było je przyczepić do pocisków z kuszy? Chwilowo była jednak zbyt zmęczona uciekaniem i lekką traumą, która powstała, po oglądaniu stworów, przy widoku których dowiedziała się, jak uboga jest jej wyobraźnia.

Odpocząwszy nieco, choć nadal czująć się nieco sennie, Sigrun odpaliła kolejnego papierosa – przynajmniej fajek w Strefie było dość, że można było palić, cołączając się do grubego, ciemnego dymu, który wytwarzały świece. Rozmawiała jeszcze z pozostałymi, choć zmęczenie nie pozwalało na wiele. Zastanawiała się głośno, czym były stwory, które napotkali i w jaki sposób mogły zostać stworzone przez Strefę.

Kiedy stalkerzy przyprowadzili Mariana, Sigrun rozpromieniła się.

- Marian Przypała! - Szwedka wyszczerzyła zęby do wysokiego Polaka. - Dawnośmy się nie widzieli. Tym razem, zakładam, bez brata bliźniaka, który mógł okazać się wysysającą mózgi, kosmiczną stonogą zrodzoną przez Wielkich Przedwiecznych? Kurwa, muszę przyznać, że wolę tą wersję Mariana, która się nie rozdwaja. Jakoś tak mniej skomplikowane to.

Sigrun zaciągnęła się parę razy i wypuściła dym.

- Nick, o co chodzi z tym wkrętem z bransoletkami? Marian to chyba ten dobry Marian, czemu ma skute łapy?

Oczywiście, Szwedka domyślała się, dlaczego tak jest, jednak wolała usłyszeć odpowiedź od samego stalkera. Po ogarnięciu wszystkiego, zamierzała się przespać, przeczuwając, że dalsza podróż będzie tak samo ciężka, jak dotychczas. Zamierzała także sprawdzić groty strzał, które warto chyba było przyczepić do prętów, które miała.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online  
Stary 23-03-2019, 22:28   #152
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Obaj Marianowie nie stawiali oporu gdy zostali odprowadzeni do swoich "kwater", choć jeden z nich bardzo krzywo patrzył na Dawida.


- Dawid. Co za żydowskie imię. - powiedział jeden z nich gdy zostali sami. - Pewnie w prostej linii od Judasza - mruknął drugi. Każdy z nich obszedł swoje pomieszczenie w milczeniu zatrzymując się jak tylko za drzwiami rozległ się dźwięk. Doszły ich stłumione rozmowy, kroki i chwilę potem świeczki.

- Dzięki Dick - odezwał się jeden z nich - Nie sądzisz, że to trochę za wcześnie, żeby nam świeczki palić? Jeszcze żyjemy. - powiedział jeden z nich, ale ich przewodnik nie raczył odpowiedzieć.


Pomieszczenia nie były idealne. Były wilgotne i ciemne, zdecydowanie można było się nabawić wilka. Obaj stwierdzili jednoznacznie, że lepiej będzie położyć się na podwyższeniu.

- Dobranoc klonie.
- Dobranoc chuju -



Na korytarzu zapadła cisza. Obaj umościli się na tyle wygodnie na ile mogli próbując zasnąć. Dobiegające zza drzwi nieregularne światło świecy zdecydowanie ułatwiło to zadanie. Szczególnie ten bardziej ranny Zapała po prostu usnął czując jak stres i zmęczenie wygrywają. Drugi usnął niewiele później nie pamiętając o czym rozmyślał nim padł w objęcia Morfeusza.


* * *


- I co tak walisz! - mruknął podnosząc się z palet. Wokół nadal było ciemno jak w dupie u murzyna, a komfort łóżka sprawił, że wstał lekko odrętwiały. Gdyby nie doświadczenie pewnie stękałby pół dnia zgięty w pół. Ale Marian był Polakiem, twardym skurwysynem. Nie poddawał się tak łatwo. Poczekał aż drzwi się otworzą.
- Hello Sunshine! - przywitał przewodnika cytatem, którego na pewno nie kojarzył. - Cześć Abi - dodał już poważniej unosząc skute ręce do przodu.
- Nie? Oh c'mon, przecież to tamten okazał się klonem? - Marian wywrócił teatralnie oczami, ale oprócz tego nie robił innych zbędnych scen licząc się z tym w jakim miejscu i położeniu się znalazł i ruszył za parą stalkerów.

- Marian Przypała! -
- No siema dziewczyno!
- odpowiedział radośnie. - Przytuliłbym Cię, ale pewnie Dick znów będzie się dąsać. - dodał w swoim stylu.
- Nie wiem co z tym drugim. Nie odzywał się, więc może nadal jest obrażony? Dick bał się zajrzeć. - odpowiedział na pytanie dziewczyny siadając na wolnym miejscu.



- Nick, o co chodzi z tym wkrętem z bransoletkami? Marian to chyba ten dobry Marian, czemu ma skute łapy?
- A wiesz jak to jest - odpowiedział Marian wykorzystując to, że przewodnik stada przełykał kęs jedzenia - Jakoś trzeba pokazać kto tu rządzi. Trochę to małostkowe, ale chuj. - machnął ręką - Jeśli to pozwoli Dickowi poczuć się macho, to niech tak będzie. -


Marian pamiętał kto mierzył do niego i jego kopii z broni, i kto rozważał profilaktyczne morderstwo więc szybko zamilkł wiedząc, że atmosfera nie polepszy się od ciągłego dogryzania. Skupił się na jedzeniu i obserwacji reszty. Interesowało go to jak reagować będą inni.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 23-03-2019 o 22:33.
psionik jest offline  
Stary 24-03-2019, 14:21   #153
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Baba z wozu, koniom lżej.
To samo powiedzenie można było odnieść do nadmiaru Marianów - gdy tylko obaj zniknęli z oczu, atmosfera od razu zrobiła się przyjemniejsza. Przynajmniej zdaniem Davida. Nikt na niego nie polował, nie usiłował wyssać z niego energii, wleźć w niego jak pijawka czy sklonować. Można było rozłożyć wygodnie się położyć i, licząc na 'świecową' ochronę, wyspać się za wszystkie czasy.
I David teoretyczną wiedzę przełożył na praktykę, pogrążając się w śnie.

* * *

Ciekawość pierwszym stopniem do piekła.
Tak powiadano, ale jednak to ciekawość skłoniła Davida do wyjścia na korytarz. Jeden Marian był 'podróbką', czy obaj?
No i okazało się, że jeden. O dziwo - nie ten "ich", jak sądził David. Ale nie da się ukryć - nikt nie jest nieomylny.
A znak na drzwiach warto było zapamiętać - i trzymać się zdala od tak oznaczonych miejsc.

Ale, nie da się ukryć - rozumu to Marianowi od tego podziału nie przybyło. A może biedakowi się zdawało, że jest dowcipny...
Żałosna próba podbudowania sobie ego.

Rada Nicka, by się posilić, była - zdaniem Davida - jak najbardziej słuszna. On sam nie miał żadnych zapasów i, w zasadzie, nie miał też miejsca na jakieś konserwy - chyba że wyrzuciłby coś... Ale woda była ważniejsza.

- Czy powinniśmy zabrać jakieś zapasy? Jedzenie na przykład? - David zwrócił się do Nicka i Abi, zabierając się za jedzenie. - Macie po drodze kolejną kryjówkę? Przynajmniej teoretycznie?
- Tak. Teoretycznie to tak. Czy tam dotrzemy i to inna sprawa. - Stalker pokiwał głową gdy przełknął kęs właśnie ugotowanego gotowca. Pogrzebał widelcem niezbędnika w swoim makaronie w menażce i znad menażki obrzucił spojrzeniem Australijczyka. - Już trochę wiecie jak tutaj się podróżuje. Nie ma się co obciążać i trzeba być gotowym zostawić co zbędne w cholerę i wiać. Ale na głodnego się słabo podróżuje więc lepiej aby coś każdy miał ze sobą. Race i opatrunki również. Sprawdźcie skafandry i gazmaski. Jak trzeba to zalepcie. Jak się nie da to zostawcie. - Norton siedział na swoim śpiworze i mówił dość wolno. Jakby jednocześnie zastanawiał się nad tym. No albo dlatego, że przeżuwał poprzedni kęs.

- A co do Spluwacza, Irokezik, to na razie zostanie jak jest. Bo coś słabo mu idzie przekonanie mnie do ich zdjęcia. Właściwie zastanawiam się jak kawałek taśmy mógłby nam wszystkim uprzyjemnić podróż. - Znów nabrał kolejny widelec makaronu z mięsnymi kawałkami i spojrzał na Szwedkę która pytała o kajdanki na marianowych nadgarstkach. Wskazał gestem na swoje usta pokazując o jakim użyciu taśmy myśli. - Działa mi na nerwy. Zupełnie jak ja bym miał jakiś obowiązek nie mówiąc o przyjemności aby dostarczyć kogokolwiek z was do muru. - Pokręcił z niedowierzaniem głową nad meandrami ludzkich zachowań jakich pojąć widocznie miał trudności.

Z ostatnią wypowiedzią Nicka David był w stanie się zgodzić na 100%. I nie potrafił zrozumieć głupiego nastawienia Mariana do otoczenia. No ale głupcy byli głupcami i nic ich rozumu nauczyć nie mogło.

Droga, jaką mieli przed sobą była (według słów Nicka) równie trudna jak to, co już przeszli. Nadmierne obciążenie mogło się okazać zgubą... podobnie jak brak zapasów, gdyby gdzieś ugrzęźli na dwa czy trzy dni. Więc David postanowił zabrać ze sobą nieco jedzenia... i w razie czego pozbyć się nadmiernego obciążenia.
Był co prawda ciekaw, jaką drogą ruszą na północ, ale nie znał Londynu i cokolwiek Nick by powiedział, tak niewiele by mu to mówiło.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 25-03-2019 o 08:45.
Kerm jest offline  
Stary 24-03-2019, 21:21   #154
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Wilgraines miał wątpliwości. Cała ta sytuacja jeszcze bardziej przygnębiła biologa. Nie mógł być niczego pewien. Nauka i wiedza były bezużyteczne. Towarzysz, z którym pokonywał przeciwności, mógł okazać się tworem strefy. Monstrum ukrytym tylko pod powłoką cielesną człowieka. Czyhającym na zainfekowanie całej grupy. Trzeba było jeszcze bardziej ograniczyć zaufanie, nawet do współtowarzyszy. Przeczuwał, że wzajemne grożenie sobie bronią, pozostawi ślady i może przyczynić się do przyszłych rozłamów w drużynie.

Zajął się rannym Azjatą i przestał rozmyślać nad sklonowanym kompanem. To było mu potrzebne. Skupienie na problemie, tamowanie krwawienia. Wykorzystywanie wiedzy zdobytej podczas studiów. Widok krwi uspokajał, przekonywał, że ma do czynienia z prawdziwym człowiekiem. Po chaotycznych chwilach, pełnych emocji, oskarżeń i niepewności przyniosło to wyraźną ulgę umysłowi. Po asyście i skończonym zabiegu, udał się na zasłużony spoczynek. Zmęczenie wędrówką przez most i tym, co widział sprawiło, że zasnął momentalnie.

Mervin ocknął się kiedy usłyszał poruszenie w obozowisku. Kadzidełka nasyciły je znajomym zapachem, poczuł się bezpieczniej i pewniej. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, uspokajały nerwy. Ich skład był tajemnicą, możliwe że miały jakieś utajone właściwości uspokajające?
Krzątanina przypominała domową atmosferę. Nick przyniósł jedzenie, rozpalono skromne ognisko. Zaczęło to przypominać weekendowy biwak znajomych survivalowców. Wróciła przyjazna atmosfera, do czasu, aż pojawił się polski odmieniec... Nie był pokiereszowany, wyglądał zdrowo i normalnie. Wilgraines zbladł nieco i można było to dostrzec nawet w nikłym blasku ognia... Wyglądało na to, że wędrował ze stworem obcego pochodzenia imitującym Mariana. Na tyle dobrze, że doktor nie poznał się na tym. Gdyby spędzili więcej czasu w ruinach, kto wie co mogło się wydarzyć... Namacalnie poczuł zagrożenie i w duszy był wdzięczny Nickowi, że przyprowadził oryginał. Stalker był jednak kozakiem i miał nosa. Irytujący charakter był niską ceną, za wyjście cało ze strefowych opresji. Brytyjczyk uwierzył, że są w stanie dokonać niemożliwego. To znaczy wierzył od początku, lecz teraz wiara miała większe pokrycie w rzeczywistości. Posiłek smakował mu wyśmienicie. Zapomniał kiedy ostatnio jadł i pewnie pochłonąłby nawet wywar z onuc i sznurowadeł. Osiągnęli pewien etap, przekroczyli rzekę. Należało wyznaczyć sobie kolejne wyzwania: Kensington, Hammersmith, Brentford. Kilkanaście kilometrów według dawnej miary odległosci.
W obecnych warunkach ten dystans był zupełnie inny. Przy tym, co wyprawiała strefa zanosiło się na żmudną wyprawę w atmosferze gęstniejącej niczym mleczna mgła dawnego Londynu. Mina i styl wypowiedzi Polaka nie rokowały dobrze. Kajdanki wydawały się w tej chwili rozsądną opcją. Tylko kiedyś trzeba będzie mu je zdjąć...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 24-03-2019 o 21:45.
Deszatie jest offline  
Stary 25-03-2019, 18:46   #155
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Joe dopilnował by bliźniacy zostali zamknięci a nie dajmy na to, wpierw zastrzeleni a potem zamknięci.
Nie czuł się dobrze z tym. Zamykać swoich? To było mu jakoś w niesmak. Tłumaczenia Nicka przyjął do wiadomości. Lecz nie był fanem tej historyjki. Może bajeczka była prawdą. Kurde, po tym co widział do tej pory, uwierzył by i w głupszą opowiadankę...
I właśnie w tym był może cały problem. Nick mógł cokolwiek powiedzieć. A wszyscy by grzecznie w to uwierzyli. A co jakby to Nick rzeczywiście został przejęty? Joe nie miał wątpliwości, już nie, że strefa potrafiła wyciąć taki numer.
Gryząc się z myślami, nie zdecydował się jednak na żadną akcję. Pozwolił Zamknąć Marianów, zapewniając, że wróci po nich. I zamierzał tego dotrzymać.
Gdy więc Nick stwierdził, że już czas sprawdzić Marianów, Joe poszedł z nim.
Zerkał nieco ponuro na zamknięte drzwi, na których Nick coś bazgrał. Kusiło go by sprawdzić. Zawołał nawet przez drzwi. Może Marian po prostu zasnął i nie słyszał pukania? nie dostał jednak odpowiedzi. Czuł się okropnie. Czuł się bezsilny i... winny. Nie tak to powinno wyglądać. Bardzo całe zajście szarpało mu nerwy i sumienie. Co innego było, gdy ktoś padł w walce. Czy nawet na skutek choroby. Ale to? To było jakieś nie w porządku. Brudna zagrywka i tyle.
Za to tym bardziej radośnie przywitał się z "prawdziwym" Marianem. Klepiąc go po plecach i ściskając przedramię.


- Może faktycznie już warto zdjąć te kajdanki? - wtrącił swoje trzy grosze do rozmowy, wskazując na bransoletki.
Jeszcze nie oddał Marianowi jego broni. Jak obiecał, tak zrobił i schował ją na przechowanie. Chciał ją oddać natychmiast, lecz te kajdanki... gdyby teraz oddał mu broń, pewnie znów zaostrzyło by to sytuację. Postanowił zatem zaczekać, aż Nick odpuści i samemu zdejmie kajdanki. Chcąc nie chcąc byli zdani na stalkera. Niech więc zwycięstwo będzie jego, niech pokaże, że jest górą, jak musiał. No ale na pewno wędrować Marianowi w kajdankach nie da. Joe zatem czekał, aż kajdanki znikną. Sytuacja się rozluźni. Wtedy normalnie będzie mógł oddać broń.

Pożywił się również. W brzuchu mu - bądź co bądź - burczało.

- Ile jeszcze potrwa ta wędrówka, tak mnie więcej? - on również chciał jak najszybciej wydostać się ze strefy. Czuł, jak tu powoli traci zmysły. Jak jego morale i stanowczość powoli erodują. Czuł się, jakby był we śnie, z którego nie może się obudzić. Lub jakby był pod wodą i usilnie pragnął wynurzyć się by zaczerpnąć tchu, jednak nie mógł. Czuł nacisk na piersiach.
 
Ehran jest offline  
Stary 02-04-2019, 23:10   #156
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Rana w brzuchu paliła ogniem i obficie krwawiła, a odłamek przy każdym ruchu szarpał tkanki. Abi i Mervin przygotowali narzędzia i środki opatrunkowe i mocnym szarpnięciem wyrwali szrapnel z rany. Japończyk poczuł jak fala bólu eksploduje w ranie, wędruje do kręgosłupa i rozchodzi się po całym ciele. Towarzysze przemyli i opatrzyli ranę. Koichi obejrzał owinięty bandażami korpus, który przypomniał mu o licznych ranach odniesionych w walkach. Kiedyś, dawno temu. Wydawałoby się, że w zeszłym życiu.
-Arigato – podziękował krótko i ubrał się w swój czarny strój podróżny. Następnie zabrał się za jedzenie. Mimo niewielkiego wzrostu zjadł sporo podgrzanych na ognisku konserw i innego prowiantu instant, który był dostępny w kryjówce. Potem położył się spać. Poranione ciało domagało się odpoczynku.

Rankiem uzupełnił zapasy bandaży i naprawił rozdarcie w jednej ze swoich peleryn. Kiedy zastanawiał się co jeszcze wziąć z kryjówki, Nick wprowadził Mariana. Koichiemu nie spodobało się takie traktowanie towarzysza. W końcu z tego co mówił stalker wynikało, że Zapała jest człowiekiem a nie replikantem ze strefy.
-Zgadzam się z innymi. Nick, zdejmij mu kajdanki. Takie traktowanie Mariana nie jest konieczne.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 14-04-2019, 02:59   #157
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 21 - No to idziemy

wszyscy; kryjówka stalkerów pod katedrą



Przynajmniej się najedli i wyspali. Sen i MRE spełniły swoje zadanie i był z tego całkiem kaloryczny posiłek. Na ciepło nawet mógł znośnie udawać standardowy obiad ze stołów jakie znali. Jajecznica, kurczak, boczek, sałatki, herbatniki, dżem i suchary. Do tego woda i kawa do smaku. Z wodą był jednak kłopot bo chociaż starczyło dla każdego to jednak było jej wyraźnie mało. Okazało się, że stalkerzy mają w jednej z bocznych pomieszczeń małą destylarnię w której odsączała się w miarę czysta woda. Po przegotowaniu i sprawdzeniu swoimi magicznymi ustrojstwami przez Nortona stwierdził, że nadaje się do picia. Sam w każdym razie ją pił i jako kawę i jako porcję do swojej manierki na drogę. Abi zresztą też zawierzyła jego osądowi i postępowała podobnie. Więc przynajmniej żołądki napełniły się solidnym posiłkiem sprawiając poczucie przyjemnej sytości i rozleniwienia.

Abi skorzystała z okazji aby postrugać to coś, wyjęte z brzucha Japończyka. Odłupywało się dość trudno ale gdy pękło to odłamywał się mały fragment. Jak właśnie szczapa od reszty pieńka albo pięściaki robione z krzemienia. Po swoim śniadaniu, czekając aż kolejni podróżni zjedzą swoje lub wymienią swój ekwipunek stalkerka nastrugała czy odłupała garść małych łusek których można było użyć jako groty do strzał lub szrapnele. Były twarde, nawet dość ostre ale też i kruche. Abi zaprezentowała to zarysowując bez większego trudu ścianę schronienia w jakim przebywali ale gdy tylko trzasnęła grotem trochę mocniej to ten pękł jakby był ze szkła.

- Nick wiesz co to było? - Abi chyba miała całkiem dobry humor od tego wszystkiego bo zapytała partnera całkiem pogodnie wskazując na już przygotowane półprodukty trzymane w garści.

- Pewnie kieł albo kolec. - zapytany zerknął na trzymane w garści dziewczyny odłamki.

- Ale w ogóle, tam przy rzece. Co to było? - partnerka skinęła głową w stronę jednej ze ścian jakby wskazywała kierunek rzeki gdzie się to wszystko wydarzyło.

- A. Chyba kalmar i meduza. - pokiwał głową na znak, że teraz zrozumiał o co dokładnie go pyta.

- Takie wielkie? Nie słyszałam o takich wielkich. Myślałam, że są mniejsze. Dużo mniejsze. - twarz młodej kobiety wyrażała zastanowienie nad zjawiskiem na jakie się natknęli.

- Smoki. Tu żyją smoki. Też nie widziałem dotąd takich wielkich. Może przeszły przez zogniskowanie albo są świeże czy po prostu się spasły. Cholera wie, trochę mało wygadane są. Jak wszystko tutaj zresztą. - stalker machnął ręką i podniósł się aby wyczyścić swoją menażkę. Abi trawiła chwilę jego słowa po czym przekazała nastrugane odłamki w ręce Sigrun aby mogła wymienić groty w swoich bełtach. Jeszcze trochę czasu chyba mieli skoro Nick jeste nikogo nie poganiał do wyjścia.


---



Stalker jednak chyba nie miał na tyle dobrej woli albo zaufania do Mariana aby go rozkuć. Obdzielił hibernatusów którzy proponowali takie rozwiązanie ciężkim, krytycznym spojrzeniem. - Zdjąć mu kajdanki? Coś słabo mu idzie przekonywanie mnie do takiego numeru. Ale jak wolicie iść z nim na swobodzie, nie ma sprawy. Rozstajemy się, zostawię wam kluczyki i rozdzielamy się. Mnie nawet pasowałoby takie wyjście. To jak? - stalker mruknął w typowo przyjemnym i sympatycznym dla siebie tonie i nie ruszył się ani o włos aby rozkuć Polaka. Mówił spokojnie patrząc po kolei na zgromadzone dookoła twarze. Mówił na tyle obojętnie i poważnie jakby na poważnie mógł się zgodzić na taki wariant. Puścić Mariana wolno i każdego kto by chciał iść z nim albo pogodzić się z tym, że Polak póki co pozostanie skuty. Stalker podszedł do zgromadzonych pod ścianą skrzynek i zaczął dobierać brakujące zapasy. Abi poszła w jego ślady. Brali głównie jedzenie i opatrunki.


---



Stalker zostawił resztę grupki w katakumbach katedry i wyszedł na zewnątrz sprawdzić jak się rzeczy mają. Zanosiło się więc, że tak czy siak pora wznowienia podróży zbliża się nieuchronnie. Po chyba niezbyt długiej chwili wrócił z powrotem do podziemnej kryjówki. - I co? Idziemy? - Abi posłała mu pytające spojrzenie. - Tak, idziemy. - potwierdził i oboje zaczęli czynić ostatnie przygotowania do wyprawy. Poprawiali kurtki, plecaki, paski by w końcu stwierdzić, że wreszcie jest okey. - No to idziemy. - mruknął stalker i wyszedł na korytarz. Abi popatrzyła na hibernatusów jakby chciała coś powiedzieć ale po chwili po prostu odwróciła się i podążyła za partnerem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 14-04-2019, 08:42   #158
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sigrun skomentowała rzecz z kajdankami:

- Te bransoletki powinny zejść, bo jeśli znowu będzie coś, co będzie chciało nas zabić, Mariany mogą się nam przydać.

I po chwili, dodała już ciszej:

- Ktoś zarobi wpierdol za to próbowanie bycia samcem alfa i nie będę to ja, bo, ha-ha, nie mam kurwa jaj.

Cały ten incydent widziała jako po prostu kaprys gościa, których ich prowadził. Skucie Mariana, kiedy nie wiadomo było, który był który było normalne – sama by tak zrobiła – ale kajdanki powinny być zdjęte, kiedy się to skończyło. Zamierzała pozwolić Nortonowi zgrywać twardziela przez jeszcze jakiś czas, jednak było dla niej jasne, że jeśli dobra wola stalkera nie będzie chciała wyzwolić Mariana, z czasem będą to wytrychy w jej kieszeniach.

Wymieniwszy groty w swoich bełtach na te, które dała jej Abi, także uzupełniła zapasy i opatrunki, których przeczuwała, że będzie wkrótce potrzebować w dużych ilościach. Nie zapomniała o papierosach Kiedy już to zrobiła, spędziła czas rozmawiając z pozostałymi z grupy.

Nagle zdała sobie sprawę, że poza Abi jest jedyną pozostałą przy życiu reprezentantką płci pięknej w całej grupie. Keira została pożarta przez macki, Leila – czy tak miała właśnie na imię? - zapewne właśnie dokonywała życia w jakimś ciemnym tunelu zapomnianym przez Boga.

- Jeśli babki będą posyłane do piachu w takim tempie, to czarno widzę tą repopulację tego cholernego postapokaliptycznego świata – rzekła. - Jeśli z tego wyjdziemy cało, to zobowiązuję się wszem i wobec wydać na świat przynajmniej, kurwa, pięcioraczki, tak długo, jeśli ktoś mi zagwarantuje, że przynajmniej jeden będzie grać perce, a drugi na basie.

Rzuciwszy spojrzenie na ruiny, dodała:

- Będę rodziła jak ruska pepesza. Pach-pach-pach! - roześmiała się. - Lepiej, żeby baby przeżyły, bo wkótce całkiem zabraknie akcji.

Kiedy przyszła pora, żeby w końcu wyjść, zgodziła się z Abi i Nortonem:

- Ano idźmy, no.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online  
Stary 14-04-2019, 17:22   #159
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
David zachłanny nie był, ale doszedł do wniosku, że w razie czego pozbędzie się nadmiernego obciążenia, a jeść trzeba. W związku z tym nie tylko najadł się do syta i napił, ale i 'przygarnął' kilka konserw, stanowiących pewną szansę na oddalenie ewentualnej śmierci głodowej, przynajmniej na jakiś czas.

Na temat tego, czy znajdującej się z nimi wersji Mariana należałoby zdjąć kajdanki, chwilowo się nie wypowiadał. Uczucia miał mieszane.
Z jednej strony - w razie jakiegoś niebezpieczeństwa Marian miałby większe szanse na ucieczkę, gdyby miał wolne ręce. Ale istniała i druga strona medalu. Marian zachowywał się jak dupek, nie potrafiąc zrozumieć, że to nie on jest tu najważniejszy. A to źle wróżyło na przyszłość, bo to nie zapalczywy Zapała znał się na strefie i nie on wiedział, jak w tej strefie przeżyć i jak z niej wyjść.
I, jak już, to jako towarzysza wędrówki David wolał mieć Nicka. Dlatego też gdy stalkerzy ruszyli w stronę wyjścia, David poszedł za nimi, w rękach pozostałych pozostawiając decyzję, co chcą robić.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-04-2019, 20:51   #160
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Wilgraines wykorzystał czas w kryjówce na załatanie skafandra. Wiedział, że to prowizoryczne zabezpieczenie, lecz póki była możliwość korzystania z pewnej ochrony, chciał to wykorzystać. Kto wie jakie niespodzianki przygotowała dla nich strefa? Wcześniej przedzierali się przez zarodnie, słyszał też opowieści z mostu, gdzie pojawiły się jakieś paskudniki oraz był świadkiem jak Abi wyciągała z rany coś na wzór wija parecznika. Mógłby spisać gatunki strefowców w swoim dzienniku dla dobra nauki. Nieźle sobie radził z rysowaniem, więc mógłby również dołączyć szkice. W tej jednak chwili należało myśleć o dalszej części wyprawy i uzupełnić ekwipunek przede wszystkim o żywność. Mervin skorzystał na fakcie, że konserw było pod dostatkiem. Wziął też kilka opatrunków i bandaży. Niebawem był gotów do wymarszu. Nie chciał wikłać się w konflikt między Nickiem, a Marianem. Starał się zachować neutralność w jałowych sporach podszytych wybujałym ego.

Uśmiechnął się słysząc wynurzenia Sig.

- Dobry materiał genetyczny masz w zasięgu...- mrugnął. - Tyle, że nie ma żadnej gwarancji, że potomstwo nie będzie skażone strefą. Z gromadką zmutowanych bachorków będziesz miała szansę być idealną strefomamą. W razie gdybyś potrzebowała pomocy w opiece, to mogę wpadać w weekendy, by dorobić do uczelnianej pensji. - zażartował doktor.

Śmiech rozładował atmosferę zagrożenia i niepewności. Był chwilowym lekarstwem na położenie, w którym się znaleźli. W piekle dawnego Londynu godnym niezłej opowieści horror-fiction...
 
Deszatie jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172