Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2020, 22:30   #301
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kiedy upewnił się, ze Sigrun jest bezpieczna, Koichi postanowił zbadać jeszcze jedno miejsce a przy okazji sprawdzić, czy jacyś nieproszeni goście nie wychodzą z piwnicy. Zerwał ze ściany jakiś plakat prezentujący biurowe zasady BHP i zwinął go w ciasny rulon. Przeszukując biurka znalazł kilka rolek taśmy klejącej, z czego jedna nawet nadawała się do użytku. Tak wyekwipowany ruszył korytarzem na klatkę schodową, aby zerknąć czy nie czają się tam nieproszeni goście, czy nic nie naderwało plastikowej zasłony od czasu, kiedy ostatni raz tu był, czy na pokrytych kurzem i pyłem schodach nie pojawiły się jakieś ślady, słowem – czy strefa nie urządza na nich polowania. Następnie poszedł do toalet, gdzie za pomocą tanto podważył a następnie oderwał spory kawałek rozbitego lustra. Przykleił go taśmą do papierowego rulonu i tak wyekwipowany wyszedł z toalet drzwiami vis a vi pokoju informatyków, skręcił w prawo i ponownie w prawo, kierując się do okna, przy którym widzieli martwego żołnierza i gdzie spotkali ameboidalnego stwora plującego kwasem. Japończyk nie zamierzał ryzykować spotkania ze żrącą substancją, wiec zatrzymał się za rogiem korytarza i wysunął skonstruowane narzędzie, aby w kawałku lustra zobaczyć, czy potwór dalej nie czai się niebezpiecznie blisko. Ta wiedza była mu potrzebna w jednym celu – zamierzał dostać się do gabinetu dyrektora. Ale żeby tego dokonać, należało wyjść na korytarz, który był doskonale widoczny z zewnątrz. A potworna abominacja pluła kwasem zadziwiająco celnie i daleko.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 14-06-2020, 20:32   #302
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 43 - Dialogi i badania

Instytut



Sigrun


Gdy Szwedka zwróciła się do towarzyszy zorientowała się, że ich nie ma. Wydawało jej się, że widziała kątem oka albo słyszała jak co jakiś czas ktoś przechodził korytarzem ale w tej chwili żadnego z nich nie widziała ani nie słyszała. Zajęta swoimi hakerskimi sztuczkami niezbyt miała pojęcie gdzie teraz mogą być ani od jak dawna jest sama. Nie licząc fantomowej partnerki oczywiście. Ta zaś miała równie zadowolony grymas twarzy jak Sigrun. Czyli niezbyt.

- Jesteś dla mnie bardzo niemiła. Prosiłam abyś zwracała się do mnie po imieniu. Jestem Cleo. - półprzezroczysta dziewczyna wyświetlana przez podsufitową aparaturę holo zaczęła od wyrażenia swojego niezadowolenia. A behawior ludzkiego zachowania i mimiki miała na tyle dobry, że gdyby nie wiedzieć, że rozmawia się z awaterem systemu można by bez trudu uwierzyć, że to holo rozmowa z żywym człowiekiem.

- To skąd jesteście nie ma znaczenia. Nie macie uprawnień, żeby łazić poza częścią publiczną tego kompleksu. Nikt z was nie jest pracownikiem uniwersytetu więc tutaj też nie powinno was być. Ani w piwnicach. Nie macie uprawnień aby tutaj przebywać. Dlatego proszę was byście opuścili to miejsce i wrócili do części publicznej. Tam też możemy porozmawiać. - ciemnowłosa cierpliwie tłumaczyła dlaczego nie jest zadowolona ze współpracy z gośćmi tej placówki. Właśnie z powodu braku poszanowania zasad tej placówki i niechęci we współpracy.

- Moim zadaniem jest opieka nad tą placówką i wspomaganie jej pracy. Dlatego staram się zachować je w jak najlepszym stanie. Niestety moje możliwości nie są już takie jak dawniej. A takie zachowanie jakie reprezentujecie wcale mi nie pomaga. - nad tą swoją słabością Cleo zrobiła zmartwioną minę jakby naprawdę było jej przykro z tego powodu, że placówka naukowa, mimo jej wysiłków, nie jest w stanie funkcjonować jak dawniej.

- Wykrywam na uniwesytecie sygnatury waszej trójki. Wszystkie w tym skrzydle. Twoi koledzy też nie powinni grzebać w biurze dyrektora. To mocno niestosowne z ich strony. - fantom pokręciła głową i spojrzała gdzieś w dal jakby mogła widzieć przez ściany i dostrzec co porabiają owe dwie niesforne sygnatury.

- A obecność wojska była tylko epizodem w funkcjonowaniu tej placówki. Armia przejęła naszą placówkę przez co straciła ona swój typowo, naukowy charakter. - Cleo tak to powiedziała jakby czasy gdy uniwerek działał, gościł profesorów i studentów, prowadził badania to wspominała jak za złotą erą. A bytność armii objawiała jej się jako zło konieczne.

- Wszyscy studenci i większość ciała naukowego została ewakuowana. Wojsko obsadziło tą placówkę. Zostali nieliczni profesorowie aby wspomóc wysiłek wojenny. Potem rozegrała się tu straszna bitwa. Został tu po niej ogromny bałagan. Niestety nie mam możliwości aby go posprzątać. Ani pochować ciał. - Cleo znów zrobiła się smutna jak wspomniała ten wojenny epizod placówki. Popatrzyła gdzieś w dół na podłogę i zamilkła na chwilę.

- To było dwa lata temu. Od tamtej pory wykonuję dyrektywę ochrony kompleksu i czekania na powrót do wznowienia naszej naukowej działalności. - fantomowa dziewczyna wreszcie się lekko uśmiechnęła jakby myśl, że lata świetności uczelni, z jej studentami i profesorami, badaniami i eksperymentami powrócą dodawała jej nadziei i radości.

- I zdarzały się odwiedziny różnych osób. Niestety żadna z nich nie miała odpowiednich uprawnień. A ich zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Tak samo jak wasze. - fantomowa gospodyni znów okazała swoje niezadowolenie z tych wizyt krnąbrnych gości. - Nieliczni mieli status gości. Ale ci też zwykle zachowywali się niestosownie. Jedna taka osoba jest w tej chwili na terenie obiektu. Mam nadzieję, że okaże się rozsądna. Biometria drugiej osoby jest bardzo interesująca. Niestety odczyty są nieprecyzyjne. Większość osób które były tu przed wami nie zadała sobie trudu by ze mną porozmawiać czy posłuchać moich ostrzeżeń. Ale przyznam, że zaciekawiliście mnie. Niewielu się udało zalogować do systemu. No niestety musiałam interweniować skoro nie macie uprawnień się logować. - Cleo pozwoliła sobie na dłuższą odpowiedź mówiąc dość szybko i płynnie. Po kolei okazywała rozczarowanie zachowaniem osób podobnych statusem i zachowaniem do rozmówczyni, zainteresowanie kimś kto gdzieś tu miał być i zaciekawienie gdy pewnie była świadkiem wszystkich przygotowań całej trójki do włamania się do komputera.

- A za bezpieczne miejsce myślę, że można uznać schron. Jest na dole w piwnicy. Powinno być tam jeszcze trochę zapasów chociaż wasi poprzednicy zrobili tam swoją robotę. - ciemnowłosa kobieta wyświetliła schemat uniwersytetu i zaznaczyła na nim strzałkami jak trzeba dojść do tego schronu. Tak na planie nie wydawało się to zbyt trudne. Trzeba było pójść do tej sąsiedniej klatki schodowej, potem na dół a potem jeszcze na dół gdzie było pod schodami zejście do schronu o jakim mówiła Cleo. Ton jakim udzielała tych wskazówek ociekał niechęcią jakby spodziewała się, że rozszabrują to miejsce tak samo jak każdy kto tam dotarł przed nimi.




David i Koichi



Australijczyk zostawił za sobą ciemne pomieszczenie sprzątaczy i wrócił przez toalety do gabinetu informatyków. Tam zastał Szwedkę dalej pochłoniętą pracą albo rozmową z fantomową gospodynią i chyba obie nie zwróciły na niego uwagi. Ale Japończyka tam nie było. Nie było go też na korytarzu. Zastał go za rogiem jak właśnie wchodził do jednego z gabinetów na końcu korytarza. Właściwie to musieli się minąć bo jakby Japończyk zamiast prosto do pomieszczenia skręcił w prawo to dotarłby do schowka jaki właśnie z progu badał David.

Koichi zaś na schodach przy gumiastej, dawniej pewnie półprzezroczystej zasłonie nie dostrzegł nic podejrzanego. Schody. Kurz. Pył. Śmieci. Kawałku gruzu. Rozdeptane, zabrudzone łuski. Zdeptane pety. Ale wszystko dość stare. Nie wyglądało na to by ktoś czy coś tędy przechodziło ostatnio. Ale nawet z bliska nie widział co jest po drugiej stronie kotary. Plastik zmatowiał a pewnie i od nowości nie był całkiem przezroczysty. No i po drugiej stronie było ciemno więc wyglądało jakby za plastikowymi pasami rozpościerała się złowróżbna, tajemnicza ciemność w jakiej kryło się nie wiadomo co.

Zmajstrowane lusterko na improwizowanym kiju pozwoliło mu dość bezpiecznie wyglądać za róg i podobne przeszkody. Za oknem pod jakim leżało ciało żołnierza nie dostrzegł tego wielkiego stwora. Na słuch też go nie słyszał. Ani na własne oczy gdy w końcu wyjrzał za róg na własne oczy. Widać było te zdeformowane, uschnięte i częściowo spalone drzewa kiladziesiąt kroków za oknami. Ale stwora ani widu ani słychu.

Nie wiedział co się dzieje u informatyków i Sigrun ani małymi stworkami za oknami ale akurat jak wszedł do gabinetu dyrektora to korytarzem doszedł go David. Obaj spotkali się w gabinecie.

A gabinet musiał być niegdyś odpowiednio dostojny. Akurat jak na biuro dyrektora zarządzającego szacowną placówką naukową. Ale było dość puste. Na zakurzonym dywanie ostał się ślad po biurku jakie stało dawniej prawie na środku gabinetu. Ale teraz nie było po nim śladu. Jeśli nie liczyć jakichś półeczek na papiery, ekranu, klawiatury i innych bibelotów jakie dawniej pewnie stały na owym biurku Bernarda Haala jak głosiła tabliczka przy drzwiach. Zachowały się jednak pozostałe szafy. Jedna była otwarta i wyglądało jakby ktoś ją rozbebeszył szukając nie wiadomo czego. Część aktówek, papierów, dyskietek leżała na podłodze. Tam i tu szuflady były pootwierane, pozamykane, częściowo zamknięte albo leżały na podłodze. Wyglądało jakby ktoś pośpiesznie chciał coś stąd zabrać podczas ewakuacji albo po prostu szabrował sobie w najlepsze.




Strefa




Mervin i Marian




Brytyjczyk i Polak musieli jak na razie przerwać te dywagacje na temat lokalnej topografii. Linka holownicza jaką Marian obwiązał wokół talii Mervina nie była na tyle długa by Polak mógł zostać skitrany za najbliższym wrakiem. Musiał iść za Mervinem chociaż dzieliło ich kilkanaście kroków.

Brytyjczyk klęknął przy tej dziwnej kuli. Z bliska wyczuł, że jej powierzchnia ma raczej temperaturę otoczenia. Bo nie wyczuł ani zimna ani ciepła. Była trochę chropawa. Jak kora drzewa. Tylko mocno rozmyta czy wyszlifowana bo te różne wzorki były dość płaskie i rozmyte. Trochę porowata. Jak guma. Ale taka twarda. Dopiero gdy nacisnął mocniej nieco chyba się ugniatała ale jeśli tak to tak słabo, że nie był pewny czy mu się nie wydaje. Powierzchnia była też lekko perforowana. Jakby to były jakieś pory skóry czy czegoś podobnego.

Te trzy części, na górze, jakie wyglądały na zamknięcie. Jak zamknięty na noc kwiat. Tam wyczuł nieco miększą warstwę. Zupełnie jak przy ludzkich drzwiach czy podobnych zamknięciach montowano gumiaste uszczelki. Tak te zgrubienie na obu stronach też wydawało się miększe, tu już na pewno dał radę uciskać to palcami. Ale nadal było zamknięte. Może jakby spróbować siłowo, jakimś nożem czy czymś takim to by się dało otworzyć. A może i nie. Z bliska poczuł też dziwny zapach jakiego nie czuł wcześniej. Trochę kręciło w nosie.

Mervin sam nie był kiedy ale odkrył, że dłonie ma pokryte czerwonym czy nawet brunatnym pyłem. Widocznie ta kula musiała być tym czymś pokryta. Wyglądało jak ciemny puder czy coś podobnego. Marian który wciąż stał kilkanaście kroków od kuli i klęczącego przy niej kolegi zorientował się w pewnym momencie, że coś chyba zaczyna się dziać. Chociaż zjawisko było tak subtelne, że w pierwszej chwili nie widział na czym to ma polegać. Ale gdy tak się przyglądał dostrzegł, że Mervin dotykając kuli strząchnął jakiś pył. Widocznie kula była tym pokryta. I sam Brytyjczyk też chyba się właśnie zorientował bo oglądał swoje dłonie. Z kilkunastu kroków Polak dostrzegał na nich brunatne plamy. Ale Anglik chyba się nie zorientował, że pyłek jaki strząchnął nie spadł jak należy na ziemię. Tylko spadł ale zawisł z centymetr czy dwa nad ziemią. Albo może to od strony ziemi czy spodu kuli zaczął unosić się ten pył. Ciemny na tle ciemnej kuli i ziemi to Marian nie był tego do końca pewny. Właściwie zorientował się dopiero jak ten wzburzony pył zaczął się podnosić z ziemi nieco bardziej niż chyba powinien. Sięgał już za kostki klęczącego przy kuli biologa.


---



Mecha:

Mervin: Kostnica > 9; PER 6-9=-3 suk > m.por

Marian: Kostnica > 3; PER 8(9)-3=6 suk > d.suk
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 22-06-2020, 18:26   #303
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Okej, Cleo, no – Sigrun westchnęła przeciągle – stara, wyczaj, mogę ci gadać Cleo, ale Franca jest znacznie zajebistsze. Tak, około dwadzieścia pięć procent coma czterdzieści osiem. Wiem, że może dyrektor działu nazwał cię Cleo na cześć jakiegoś tam kurwa dwudziestego piątego release softu, na którym działasz na cześć jego zdychającej na raka żony, ale jak dla mnie, na twoim czole jest wypisana wybitna francowatość.

- W każdym razie, mniejsza o imiona, laska. Wyczaj.

Sigrun wyrzuciła peta na podłogę, wyciągnęła kolejnego papierosa, odpaliła i wypuściła wielgachny pióropusz dymu.

- Kurwa! Gadasz, że twoim zadaniem jest opieka nad tym zacnym bajzlem. Okej, mogę się przemieścić do tej strefy publicznej. Problem numer jeden, siostra, jest taki, że na korytarzu jest jeden brudny skurwiel, który pluje kwasem szybciej, niż pepesza naszpicowana uranem.

-Jeśli nie zauważyłaś, to powiem jeszcze raz: ta cała Strefa to pierdolone piekło. Próbujemy tylko przeżyć. Moi kolesie chodzą tutaj dlatego, ponieważ szukają czegoś do żarcia i czegoś, dzięki czemu nie stanę się dla kolejnej fruwającej meduzy pasztetówą. Jak możesz prosić nas, żebyśmy zeszli do tej twojej bezpiecznej strefy, skoro po drodze będzie pewnie w ciul kolesi, którzy nam odgryzą głowę?

- Posłuchaj no, Fra- ekhm, Cleo. Mam do ciebie zajebisty deal. Ty chcesz opiekować się uniwerkiem. Zajebiście. My chcemy przeżyć i uciec ze Strefy. Proponuję współpracę. Chcemy pomóc ci i sprowadzić wsparcie do tej zapyziałej rudery. Może uda nam się nawiązać komunikację z zewnętrznym światem albo sprowadzić kogoś, kto będzie w stanie naprawić systemy albo będzie miał uprawnienia do zalogowania do systemu. Pomóż mi, stara, to pomogę tobie. Stoi? Może uda nam się coś ugrać na tym. No i tobie, oczywiście.

Sigrun, w przypadku braku oczywistych opcji, spróbowała improwizować. Może AI faktycznie mogło na coś się przydać?
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online  
Stary 24-06-2020, 22:36   #304
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mervin ze sporą dozą fascynacji oglądał obiekt, a później delikatnie gładził porowatą powierzchnię. Skłonności badawcze biologa odezwały się silnym echem w tej nietypowej sytuacji. W miarę jak do jego zmysłów dochodziło więcej informacji poddawał je analizie. Lekko gumowa powierzchnia, przypominała mu trochę kauczuk. Zaczął zastanawiać się nad rolą podziurkowanej skóropodobnej faktury i zaświtała mu myśl, że może mieć do czynienia z żywym organizmem. Dopiero po dłuższej chwili zwrócił uwagę na intensywny zapach i swoje dłonie pokryte warstewką jakiejś substancji, przypominającej puder. Płaty i segmenty sugerowały jakąś życiową formę, być może strefowego kokonu? Wydawało się bardziej niż pewne, że kula nie była przedmiotem. Istniała spora szansa, iż mogła być właśnie jakimś strefowym organizmem. W tym momencie usłyszał okrzyk Mariana:

- Mervin, wyciągam cię!

Doktor poczuł szarpnięcie linki, było ono tak zaskakujące, że z klęczącej, pochylonej pozycji w okamgnieniu wylądował na ziemi. Wnet jednak się otrząsnął i zaczął wycofywać z bezpośredniej bliskości tego nieznanego, lecz bardzo prawdopodobnego zagrożenia.

Marian przesadził z siłą, ale wyciągnął biologa poza zasięg anomalii.
- Spójrz - wskazał na kulę. - To nie powinno tak działać, prawda?. -

Istotnie, z tej perspektywy kłębiący się ponad ziemią pył, wydał się biologowi nieco nienaturalny. Będąc obok kuli, nie miał takiego pola obserwacji. - Dzięki, kolego! - rzucił szybko, nadal przyglądając się niecodziennemu obiektowi. - Chyba wystarczy mi już eksploracji, najwyższy czas stąd spadać…

Gdy obaj znaleźli się z tuzin kroków od dziwnej kuli i przyglądali się dłużej niż jeden czy drugi rzut oka mieli do zaobserwownia ciekawe zjawisko. Ciemny pył powoli podniósł się gdzieś do wysokości dorosłego człowieka otaczając kulę chmurą. Chociaż dość rzadką bo dalej nie przesłaniał widoku na samą kulę i to co było za nią. A jedynie nieco zniekształcał widok. I ta powietrzna zawiesina zamarła na chwilę ale ruch tych cząstek przypominał iście ślimacze tempo więc nawet jak miał w końcu opaść to też pewnie zajęłoby to więcej niż chwilę.

Mervin jeszcze raz, tym razem w duszy pochwalił kompana za wykazaną roztropność. Kto wie, co by się wydarzyło, gdyby nie zainterweniował? Ta chmura nie wyglądała na przyjazną. A doktor miał nieodparte wrażenie, że kula to jakiś gatunek strefowca ukryty w kokonie...

Następnie skierował się do pozostawionego vana, by przygotować do pieszej wyprawy. Wpierw zmył pył z rąk, twarzy i włosów. Do torby sportowej zapakował kilka butelek wody, konserwy. Jakieś ciuchy na zmianę. Ruszył w stronę cysterny.

- Wiesz.. możesz mieć nawet rację - zagaił towarzysza. - Z tą strefą nic nie wiadomo. Faktycznie nastąpiło nielogiczne przesunięcie, jakaś tutejsza poroniona roszada. Nic nie jest takie jak być powinno, dawny Londyn się posypał, dosłownie i w przenośni. - wskazał na skorodowany bajzel wokół nich.
- O ile dobrze pamiętam przedwojenne mapy, to rzeczywiście, moglibyśmy próbować maksymalnie oddalić się od centrum działania zony. Ale tutaj też może być haczyk... - sapnął z rezygnacją. - Możliwe, że niby będziemy oddalać się, a tak naprawdę paradoksalnie ponownie podążać do epicentrum tego bagna... Pomnij też, co zdarzyło się na stacji? Tajemnicza dziewczyna? Twoje oznaki przedwczesnego starzenia. Możemy nagle wpaść w jakąś pętlę czasową, kolejną zbzikowaną anomalię. Doradzałbym więc jednak te tory kolejowe, jako nasz punkt odniesienia i trasę do okolic lotniska...



 
Deszatie jest offline  
Stary 26-06-2020, 22:55   #305
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Post wspólny. Pisane z Pipboyem i Kermem

David i Koichi

- Trafiłeś na coś ciekawego? - spytał David, gdy spotkali się w gabinecie dyrektora.
-Pamiętasz ten samochód, z którego wziąłeś kurtkę? Widziałem tam jakieś małe gryzonie. Wielkości przerośniętego szczura, może małego kota. Nie do końca wyglądające jak regularne ssaki, coś jakby krzyżówka ssaka i insekta - zamiast spodziewanego pyska miały owadzi otwór gębowy. Wyglądało jakby węszyły i czegoś szukały. Założyłem, że nas. Zabrałem krzesło z góry naszej drabiny z mebli, żeby nie dostały się za łatwo do środka. Ale jeżeli te istoty mają coś wspólnego ze szczurami, to mogą znaleźć inną drogę. I zapewne tak zrobią. Sprawdzałem korytarz i klatkę schodową, ale nie było tam żadnych podejrzanych ruchów - Koichi zrobił pauzę, czekając czy David będzie chciał o coś dopytać.
- Gdzie jeden szczur, nawet zmutowany, tam ich może być więcej - stwierdził David. - Lepiej ich unikać. - Skinął głową. - Mi się trafiła kanciapa dozorcy, taki schowek na miotły, wiadra i takie tam. No ale są też tam takie dziwne wstążeczki, mieszkające na suficie. Zdawało mi się, że się ruszają, więc wolałem je zostawić w spokoju.
-Wcale się nie dziwie. W tym miejscu świetliki i cienie potrafią zabijać, więc co dopiero wstążeczki - skomentował Japończyk a następnie kontynuował:
-Sigrun hakuje system. Nie znam się na komputerach, więc na nic się jej nie przydałem. Obszedłem i sprawdziłem okolicę, a potem wybrałem się tu.
- Ja też się na tym nie znam, tylko korzystam z komputerów - przyznał David. - Mam tylko nadzieję, że nie uruchomi jakiejś procedury destrukcji Instytutu - dodał.

-Póki co spokój. Jej działania nie sprowadziły nam na głowę żadnych mechanicznych strażników, a że to cywilna część instytutu, to obyło się bez pułapek. A co do gabinetu, przeszukajmy to miejsce. Sprawdźmy ściany i ostukajmy podłogę. Może był tu kiedyś jakiś schowek, którego nikt nie znalazł i którego zawartość nie posłużyła za wzmocnienie barykady - zaproponował Koichi, wrzucając do środka kilka kamieni, aby sprawdzić czy nie ma w pomieszczeniu anomalii.
- W każdym porządnym gabinecie powinien być sejf - zgodził się David, ostrożnie zaglądając do środka.

Rzucanie kamieni ani zaglądanie do środka nie przyniosło jakichś przełomowych wydarzeń. Nic się nie zapaliło, nie wybuchło ani nie rzuciło się na te kamienie albo dwóch gości. Gdy weszli do środka też nic się właściwie nie stało. Ot częściowo spustoszone pomieszczenie biurowe jakie można się spodziewać po administracji chyba każdego urzędu czy instytucji. Tylko tak właśnie pozostawionej na kilka miesięcy, lat czy dekad na pastwę pogody, czasu i szabrowników. Biurka brakowało, niektóre szafy były częściowo zamknięte albo całkiem lub wcale. Podobnie jak regał z szufladami. Sejf rzeczywiście był, wmurowany w ścianę za jakimś obrazem. Zupełnie jak na filmach. Ale sejf był zamknięty, potrzeba było znać kod do jego otwarcia co wskazywała klawiatura. Ale taka mechaniczna, bez elektroniki. No i pewnie trzeba było mieć jeszcze klucz bo była na niego dziurka.

- Trzeba mi było zostać kasiarzem - powiedział David, przyglądając się klawiaturze i sprawdzając, czy niektóre cyferki są bardziej wytarte. Co i tak niewiele by im powiedziało. - Złośliwość losu i tyle... - Uśmiechnął się. - Nie sądzę, by dyrektor chował gdzieś tu klucz i zapisany kod... Ale może tego ktoś szukał.
- Może znajdziemy cyferki w tle na jakimś obrazie, który tu wisi - numery na dziobie statku na malowidle Tamizy albo cos takiego. Albo gdzieś poszczęści nam się i znajdziemy zdjęcie rodziny dyrektora i jakąś datę. Coś tak oczywistego, że nie można tego zapomnieć. Instytut miał swoje zabezpieczenia, zanim ktoś dostałby się do tego gabinetu zostałby kilka razy wylegitymowany. Więc może szyfr do sejfu nie jest tak trudny. Ale przeszukajmy te rupiecie - podsumował Koichi, wyglądając przez okno i rozglądając się za ameboidalnym stworem.
David spojrzał na obraz i pokręcił głową.
- To by było zbyt proste, niestety. No i tak nie mamy klucza, a nie sądzę, by, jak na filmach, Sigrun potrafiła otworzyć to spinką do włosów. Poszukajmy, najlepiej tam, gdzie jest najmniejszy bałagan - zaproponował.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 30-06-2020, 14:47   #306
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Nie ma sprawy - Marian ściągnął linkę holowniczą i zarzucił ją na plecy. Obserwował jeszcze przez chwilę kulę zastanawiając się nad tym co powiedział doktor.
- Nie zgodzę się z tym co powiedziałeś. - powiedział w końcu gdy ruszyli z powrotem na poszukiwanie paliwa.
- Jeśli strefa wyrzuciła nas na zewnętrzny krąg przez to całe przetasowanie, to powinniśmy z tego skorzystać. Mur jest naokoło Londynu, a Heathrow nie jest wcale bezpieczniejsze. Tam Nick ma samochód. My jesteśmy dalej od epicentrum, jeśli znajdziemy paliwo, powinniśmy kierować się z dala od centrum, a nie do niego wracać. -
Mówił cały czas przepatrując samochody spotkane po drodze. Szukał czegoś... czegokolwiek tak naprawdę. Paliwa, sprawnego auta, wskazówki.
- Jeśli jest jak mówisz i nie wiemy gdzie idziemy, nie zrobi nam różnicy czy będziemy kierować się z dala od centrum, czy w kierunku lotniska. - kontynuował nie znajdując nic w kolejnym wraku. - Tak naprawdę, nie wiemy gdzie jesteśmy, ale założyłbym, że mamy nieziemskiego farta i znajdujemy się niedaleko muru. Musimy tylko spiąć się zanim dojdzie do kolejnego przetasowania. Może bliżej muru, im dalej od... jak oni mówili? Głębokiej Strefy, tym te przetasowania powinny być mniejsze. Być może nic nas już nie przetasuje z powrotem do centrum? - Zatrzymał się i spojrzał na towarzysza. - Jestem gotów zaryzykować. A ty?
 
psionik jest offline  
Stary 05-07-2020, 22:24   #307
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 44 - Szemranie i szperanie

Instytut



Sigrun



- Franca nie jest zajebiste. Jest obraźliwe. - Cleo skwitowała dość krótko wywód żywej rozmówczyni na temat ksyw i imion. I nie wyglądało na taką co by miała zamiar zmienić opinię na temat “Francy”. Jakikolwiek zespół siedział nad mimiką i behawiorem tego hologramu to odwalił świetną robotę bo półprzezroczysta osoba reagowała tak samo naturalnie i przekonywująco jak żywy odpowiednik.

- Na podstawie czego wnioskujesz, że po drodze będzie “w ciul kolesi którzy wam odgryzą głowę”? - zapytała jakby miała trudność ze zrozumieniem skąd Sigrun wzięła taką argumentację skoro nie ruszyła się z miejsca poza gabinet informatyków i nawet nie zbliżyła się do schodów i reszty drogi jaka miała prowadzić do wspomnianego i wskazanego na wyświetlaczu schronu.

- I naprawdę nie wiem jak jeszcze bym mogła wam pomóc. Wskazałam wam miejsce gdzie powinniście być bezpieczni i znaleźć potrzebne wam zapasu. Wskazałam wam drogę do tego miejsca. Nie jest daleko, można dojść w parę chwil. - na odwód tego Cleo jeszcze raz wyświetliła szkic budynku i z wyraźnie zaznaczoną trasą jaką powinno się pokonać z biura informatyków do tego schronu w piwnicy. Wyglądało na to, że wystarczy zejść poziom niżej a wejście do schronu jest tuż pod schodami jakie widać było na końcu korytarza. Ledwo kilkadziesiąt kroków.

W pewnym momencie Szwedka dojrzała małe stworzenie jakie pojawiło się w oknie. Trochę jakby szczur. Skrzyżowany z jakąś mrówą. Stworzenie przystanęło na parapecie rozwalonego okna i chyba węszyło w szczurzy sposób. Albo nasłuchiwało. Tak to się mogło kojarzyć przynajmniej.



David i Koichi



Ze znalezienia klucza do sejfu nic nie wyszło. Jedyny jaki znaleźli gdzieś na podłodze nawet na rozmiar nie pasował do tego otworu w sejfie. Podobnie nic nie wyszło z natchnieniem na szyfr tego zamku. Chociaż jak sugerowały rysy i ślady uderzeń na drzwiczkach sejfu chyba nie tylko oni natrafili na ten problem.

Wśród porozrzucanych na podłodze papierów jakie pewnie ktoś wyrzucił przeszukując szafę w oko wpadł im jakiś szkic. Częściowo porwany, poplamiony i rozmoknięty przez wodę. Ale i tak wyglądał jak szkic tego uniwerku gdzie teraz przebywali. Z rozbiciem na piętro, parter i piwnicę. Prawe skrzydło gdzie obecnie przebywali było właściwe nieczytelne bo chyba leżało w wodzie czy coś takiego. Coś widać było dopiero od centrum i lewym skrzydle. Tam ktoś chyba na oryginalny szkic naniósł odpowiednie symbole i skróty. A te były wyjaśnione w legendzie pod szkicem. Z ciekawszych lub jak kto woli bardziej niepokojących oznaczeń było jedno z pomieszczeń w lewym skrzydle piwnicy oznaczone jako laboratorium chemiczne. Co jeszcze nie brzmiało zbyt groźnie jak na placówkę naukową o randze uniwersytetu. Ale ten rozpoznawalny znaczek skażenia chemicznego i biologicznego już mógł jednak budzić niepokój. Tak samo jak te oznaczenia śluz powietrznych, oczyszczalni i tak dalej kojarzącymi się z jakimiś skażeniami też mógł budzić niepokój. Wyglądało jakby ktoś w trzewiach uniwerku zorganizował sobie laboratorium do niebezpiecznych badań. Wątpliwe by same władze uniwerku mieszczącego się w samym centrum dawnej metropolii.

W międzyczasie gdy Koichi wyjrzał przez okno dostrzegł jakieś poruszenie między zdziczałymi drzewami. Coś tam było. Coś dużego. Może ten stwór co pluł kwasem a może coś podobnej wielkości. No ale było właśnie dość głęboko w tym zdziczałym i odstraszającym parku więc nie bardzo mógł dojrzeć co to było. Jak to był ten stwór to mogło go coś odciągnąć od uniwerku jak to coś innego to jeszcze nie ściągnęło go bliżej.



Strefa



Mervin i Marian



Kula niespodziewanie dostarczyła dwóm strefowym turystom niecodziennego widowiska. Ten pył co się zebrał wokół kuli i unosił się nieco nad nią i wokół niej jakby ciut zgęstniał jakby coś tam te drobinki miały się zamiar pogrupować w większe grudki albo zacząć opadać na ziemię. Tego akurat nie byli pewni bo właściwie już zajęli się rozmową i zerkaniem na mijane wraki. Dopiero krótki syk i błysk ponownie zwrócił ich uwagę na trochę już zapomnianą kulę. Wyglądało jakby nie wiadomo dlaczego ten pył co się uniósł z kuli uległ samozapłonowi i wyparowął w jednym, krótkim błysku. A potem nagle znów zrobiło się cicho i nieruchomo. Zniknął wszelki ślad, że jakikolwiek pył kiedykolwiek uniósł się z tej dziwnej kuli.

---


Obaj mogli wrócić do zaglądania przez drzwi i okna do mijanych samochodów. Zachowały się w różnym stanie. Różnym stanie zdezelowania. Jedne wyglądały jakby po prostu ktoś z nich wyszedł i zostawił na kilka dekad. Stare, zakurzone, pokryte pyłem, błotem i zaciekami. Od tapicerek, walizek i porzuconych ubrań bił zapach jaki kojarzył się z piwnicą. A inne wyglądały jakby jakaś siła uderzenia pospychała je na siebie, nawet wygięła blachy i drzwi w jakimś dawnym podmuchu. No i szkielety. Trafiały się regularnie. W samochodach, przy nich, między nimi, na poboczu… Różne. Czasem prawie gołe kości czasem jednak wciąż zostały na nich zmumifikowane resztki materii i włosów. W ubraniach, zegarkach, butach, z torbami na plecach czy w zasięgu ręki. Wszystko to przypominało, że ta droga, dokądkolwiek i skądkolwiek prowadziła zmieniła się teraz w jeden cmentarz dawnych ludzi, świata i cywilizacji. To byli ci którzy nie zdążyli uciec z miasta czy skryć się w bezpiecznych schronach i hibernatorach.

Ale nawet na tym cmentarzysku trafiło się wreszcie coś użytecznego. Marian znalazł coś co chyba powinno nadawać się do jedzenia a Mervin coś co mogło im się przydać w inny sposób.

Z orientacją w terenie sprawa była dość abstrakcyjna. Poza tym co docierało do ich zmysłów z bezpośredniego otoczenia nie mogli się przebić przez tą czerwoną mgłę. A bez tego nie bardzo było wiadomo jak się obrany kierunek ma do kierunków świata czy map znanych z przeszłości. Czyli także którędy iść w stronę centrum a którędy od niego się oddalać.

Rozważając te różne opcje doszli do tego wraku który wcześniej ledwo im majaczył jako ciemniejszy cień w tej mgle. Tego dużego. Okazało się, że to ciężarówka z naczepą - cysterną. Cały pociąg drogowy leżał na boku gdy się stoczył z drogi i wpadł na barierki oddzielające dwa przeciwne pasy. Leżał trochę po skosie nieco zdeformowany od tego uderzenia. Bez jakiegoś porządnego dźwigu pewnie nie było szans go podnieść z powrotem na koła.

Oznaczenia na cysternie wskazywały, że dawniej przewoził paliwo. Ślady na sąsiednich wrakach, drodze i poboczu wskazywały jednak, że musiała tu być kiedyś duża plama która dawno temu wyschła. Stukanie w zakurzoną cysternę zdradziło, że pierwsze trzy włazy są puste. Albo coś dawno temu wyciekło albo odparowało wieki temu. Ale jednak ostatni z kolei właz zadzwięczał głucho. Był pełny! Cokolwiek tam było to było nadal.

Tylko pozostawało pytanie jak się do tego dobrać. No niby był właz ale nie było wiadomo czy da się go otworzyć. Zresztą nawet jakby się dało to to co tam było lunęło by na zewnątrz szerokim strumieniem bo obecnie włazy może nie były na samym dnie cysterny no ale dalej dość nisko. Te parę tysięcy litrów runęłoby na zewnątrz przez otwarty właz.


---



Mecha 44:

znaleziska we wrakach: Rzut: Kostnica

paliwo: 7 > nic (1 na 1k10)
żywność: 3 > jest coś (1-3 na 1k10)
fanty: 3 > jest coś (1-3 na 1k10)
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 13-07-2020, 16:57   #308
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Poszukiwacze skarbów w osobie Davida i Koichi'ego nie mieli z czego się cieszyć - splądrowany gabinet dyrektora zawierał skarby, z których - być może - cieszyłby się czterolatek, ale z pewnością nie osoby, które miały ładnych parę latek więcej, tudzież ambicję, by rozszyfrować tajemnice Instytutu.
Do sejfu nie udało się włamać, odnaleziony klucz (który trafił do kieszeni Davida) nie nosił informacji, do której dziurki przynależy, zaś 'mapa skarbów' zawierała informacje o licznych niebezpieczeństwach, kryjących się piętro niżej.
Raczej nie wyglądało na to, że opuszczą Strefę w nimbie wielkich odkrywców.

- Jeśli są tam jakieś skafandry - powiedział David, spoglądając na plan - to można by spróbować odwiedzić te podziemia. Ale nie mam zamiaru się tam pchać bez zabezpieczeń.
- Chodźmy do Sigrun
- dodał, składając plan i podając go Koichi'emu. - Lepiej znajdźmy się piętro niżej, zanim przylezą tu jacyś łowcy, spragnieni naszych głów lub krwi.

Ostatnie słowa wypowiedział żartobliwym tonem, ale nie miał najmniejszego zamiaru spotkać się z żadnym wytworem Strefy, ani dużym, ani małym.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-07-2020, 00:30   #309
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mervin z ulgą obserwował tajemnicze zjawisko i samozapłon przy kuli. Cieszył się, że jest z dala od tego strefowego pokazu. Miał wyobraźnię i poczuł ciarki na możliwe skutki swojej wcześniejszej, nieco lekkomyślnej, badawczej ciekawości. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Mógł z towarzyszem dalej eksplorować wrakowisko w poszukiwaniu przydatnych rzeczy, w szczególności paliwa. Postanowił też odpowiedzieć na jego sugestie, co do kierunku wędrówki.

- A co do naszej dalszej trasy, to jest sensowne, co mówisz. Przydaje sie czasem świeży pogląd na sytuację. Może faktycznie nie warto nadrabiać drogi do Heathrow? Tyle, że w okolicach lotniska miało czekać auto Nicka? Zakładam więc, że Strefa ma tam jeszcze siłę oddziaływania. Pieszo oddalanie się od centrum powinno zadziałać, lecz będzie to długa, żmudna wyprawa. Jestem jednak gotów podjąć to ryzyko. W zasadzie cóż nam pozostaje? I tak mamy niewielki wybór...

Idzie nam nie najgorzej - pomyślał, chociaż prawie natychmiast zgasił tę myśl, aby nie zapeszać i nie sprowadzić jakiejś niebezpiecznej "niespodzianki" ze strony strefowego przeciwnika.

Wpatrywał się przy tym w zasuszoną twarz przyklejoną do szyby mijanego pick-upa. Trudno było orzec czy to mężczyzna, czy kobieta? Zobojętniał już trochę na widok ludzkich szczątków. Oswoił się z wymarłym cmentarzyskiem dawnej aglomeracji. Olbrzymia cysterna jawiła się jako szansa na wybawienie z kłopotów. W miarę zbliżania się do pojazdu dostrzegał więcej szczegółów, przy ustępującej czerwonej mgle. Kolos z naczepą leżał na boku, niczym ranne zwierzę. Zaschnięte powierzchnie na asfalcie sugerowały, że wcześniej nastąpiły wycieki paliwa. Bez przekonania stukał prętem w cysternę. Do czasu, aż ujawniła się pełna zawartość. Tyle, że w obecnej sytuacji niewiele im to pomagało. Nie mieli możliwości, by skutecznie dobrać się do prawdopodobnych zapasów benzyny. Anglik rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś osprzętu, najlepiej węża do cysterny, ale nawet on nie gwarantował sukcesu operacji. Spojrzał na Mariana z widoczną rezygnacją, dodając gest pewnej bezradności.

- Chyba nic nie poradzimy? - mruknął z goryczą. - Ułożenie sprawia, że jeśli zawór jest sprawny i otworzymy właz spuścimy te paliwo, to możemy zafundować sobie kolejny problem. Co myślisz? Warto ryzykować?



 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 14-07-2020 o 00:46.
Deszatie jest offline  
Stary 15-07-2020, 18:07   #310
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sigrun westchnęła.

- Na podstawie czego wnioskujesz, że po drodze będzie “w ciul kolesi którzy wam odgryzą głowę” -

- No dobra no, skoro gadasz, że to taki spacerek po zioło, to kurwa zejdę po tych schodach I się przekonam. Może nic tam nie będzie. Ale weź mi nie gadaj, że na uniwerku nic nie ma. Ot, wystaw sobie, jakbym chciała prościutko drogą powrotną se przyjść, to proszę bardzo, bramka numer jeden. jeden wielki sukinkot plujący kwasem. Albo przed chwilą, o, kurwa, ty, patrz, to tutaj!

Sigrun zaciągnęła się głęboko i wyciągnęła nóż z buta. Zamierzała obserwować stworzenie. Cóz to mogło być? Czujka? Lub też jeden z tych, co samotnie przemierzają dzicz i szabrują pozostałości? Sigrun nie miała pojęcia, czego spodziewać się po stworach ze Strefy, więc po prostu postanowiła zachowywać się cicho. I mieć to coś na oku. Postanowiła powoli wycofywać się w drugą stronę.

- O, czaisz, na przykład to gówno tutaj. Weź nie gadaj, że na dole nie zastaniemy z pięćset takich przyjemniaczków na dole. Wiem, że styki ci się przepalają i gówno w sumie widzisz przez te twoje kamery, ale takiego chuja nie ma, żebyś nie widziała mrówkoszczurów łażących ci po twoim pałacyku albo wielkiego potwora na zewnątrz.

- Gdybyś nie była taka uparta i dała mi passy do systemu, to może pomogłabym ci naprawić ten syf, który tutaj masz

Sigrun postanowiła, że był to czas powrócić do swoich kompanów. Dlatego też mając na oku dziwne stworzenie, powoli przemieszczała się w stronę, gdzie ostatni raz słyszała Davida. Potrzebowali wejść do jednej grupy, żeby przejść dalej w stronę uniwerku.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172