Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2020, 13:20   #321
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Niżej, coraz niżej, stopień za stopniem, wszystko w niezbyt pewnym świetle ręcznej latarki.
Nikt jednak nie zastawił na schodach żadnej pułapki i udało się dotrzeć do pancernych drzwi schronu.
A nawet przekroczyć próg pomieszczenia, bowiem ten, co ostatni wszedł do schronu zamknął za sobą drzwi.
Albo też - co było nawet bardziej prawdopodobne - ostatni gość postanowił wrócić do cywilizacji.

A tych, co odwiedzili schron musiało być całkiem sporo, skoro paru zostało tu na wieki, co łatwo było zauważyć w świetle paru ocalałych żarówek.

- Prawdziwe skarby - powiedział David. - Ktoś się nieźle przygotował na trudne czasy. Będzie można coś spokojnie zjeść, a może i woda się znajdzie i uzupełnimy zapasy, by nie umrzeć z pragnienia.

Zabrał się za przeszukiwanie dobytku truposzy uznając, że to właśnie tam można znaleźć najcenniejsze przedmioty.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-09-2020, 08:23   #322
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sigrun zeszła po żelazobetonowych stopniach. Wreszcie dotarli do schronu. Choć wiadomo było, że znajdą się zapasy, to jak naprawdę bezpieczne było to miejsce? Zdawało się, że w Strefie nie można było być bezpiecznym nigdy.

Martwiły ją stwory grasujące w Instytucie. Wyglądało na to, że obecność przybyszów w Strefie była czymś w rodzaju latarni, która w jakiś sposób była w stanie przyciągnąć przez czerwoną mgłę inne stwory, które zlatywały się za nimi niczym ćmy do lampy. Zgadywała, że miało to związek nie z ich zapachem (wokół wszystko śmierdziało tak samo wstrętnie), ale raczej z jakąś energetyczną sygnaturą, którą produkowali oni sami. Zgadywała, że zasłony stalkerów nie były tylko parą dymiących świeczek, ale raczej emanowały jakąś energią, która zasłaniała ich samych. Oczywiście, było to tylko gdybanie samej Sigrun. Póki co, byli zdani na "magię" samych stalkerów. No i siebie, oczywiście.

Czas było się zorganizować.

Wewnątrz schronu były konserwy i trupy. Sigrun spodziewała się konserw, trupy były wszędzie w Strefie, jeśli tylko się poszukało.

-Prawdziwe skarby- powiedział David. -Ktoś się nieźle przygotował na trudne czasy. Będzie można coś spokojnie zjeść, a może i woda się znajdzie i uzupełnimy zapasy, by nie umrzeć z pragnienia. – rzekł Dave.

Sigrun pokiwała głową na te słowa.

- No to co, marynarze, plądrujemy, szabrujemy, kasujemy wszystko, co jest do skasowania i nie zostawiamy w porcie żadnej niewiasty z błoną dziewiczą! – Sigrun majestatycznie uniosła nóż wyciągnięty z buta. - Ster na burt i chuj! Ja proponuję w pierwszej kolejności dla pierwszego oficera przeszukać denatów, bo może się okazać, że to byli jacyś ważniacy albo mieli informacje o tym miejscu. Albo mają jakiś sprzęt stalkerski, co zapewne nam się przyda.

- Ja sobie obejrzę te generatory i pokminię, może uda mi się naprawić ten zjebany szajs. Może gdzieś w tym schronie jest tylna furtka, mapa, albo cokolwiek, co nas doprowadzi do lepszego info. Mi zależy na cymesiku, kurwa, chcę mieć jakieś porządne dane, a nie bzdury, o których mi opowiadał hologram. Jak załapiemy, co tutaj jest jeszcze do załapania albo ukradniemy sobie, co jest do kradzenia, to wtedy zdecydujemy .

Wyrzekłszy to, Sigrun skierowała swoje kroki w stronę generatorów, które chciała zlustrować, a później do sterówki schronu. Była pewna, że coś znajdą. Wolała nie wracać tą samą drogą, którą weszli, wiedząc, że na powierzchni czekały na nich wielkie mrówki wielkości psów, latające meduzy i potwory plujące kwasem. Chciała uniknąć konfrontacji za wszelką cenę, bowiem będzie to oznaczało, że będą musieli zabić jednego ze stworów. A to z kolei oznaczało, że będą musieli opuścić Instytut czym prędzej. Miała jednak nadzieję, że nie stanie się to zbyt prędko. Miała ochotę spojrzeć na bebechy informacji w serwerowni, gdziekolwiek się ta mogła znajdować.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 11-09-2020, 21:06   #323
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Piwnica nie przedstawiała się dokładnie tak, jak Japończyk sobie wyobrażał. Spodziewał się więcej elektroniki, komputerów, czegoś co jak kojarzył powinno znajdowac się w serwerowni. A to co hibernatusi zastali, to był po prostu schron na czarną godzinę, w razie gdyby wystąpiły nieprzewidziane okoliczności. Na przykład wojna z niespotykanym wcześniej wrogiem.
Koichi rozejrzał się po pomieszczeniach, szukając innego wejścia, niż to, którym przyszli. Potem zainteresował się ciałem należącym najprawdopodobniej do stalkera. Interesowała go przyczyna zgonu, widoczne ślady walki na ciele lub ubraniu, pogruchotane kości, oparzenia, ugryzienia czy ślady kwasu. W strefie takie informacje były niezwykle przydatne. Znajomość przeciwnika mogła zadecydować o przeżyciu. Oprócz przyczyny zgonu, Japończyk zainteresował się sprzętem poległych, czy mieli przy sobie coś ciekawego, co dałoby się wykorzystać podczas maskowania swojej obecności w instytucie. Wiadomo było, że nie są tu sami. I instynkt podpowiadał Koichiemu, że napotkane dotychczas potwory nie są jedynymi w tym nawiedzonym miejscu.

W schronie było sporo paczkowanego jedzenia, wiec Japończyk przejrzał, czy było tam coś ciekawego, co mogłoby stanowić miłą odmianę dla konserw. Może jakiś paczkowany ramen, udon, onigiri albo tempura… W końcu były to dania znane na całym świecie i nierzadko produkowane w wersji instant. Sprawdził też krany w kuchni, chcąc uzupełnić zapasy wody pitnej. W szafach z narzędziami i bronią sprawdził, czy nie ma interesujących go rzeczy – piły strunowej, długich noży czy koców termicznych. Koichi zerknął też na race i lightsticki, które mogły się przydać przy doświetlaniu pomieszczeń.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 16-09-2020, 11:57   #324
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Szli przez dłuższy czas zdając się na ślepy los. Czy oddalali się od epicentrum Strefy? Opuszczali jej przepastną domenę? Zbliżali się do upragnionego "Muru"? Trudno było stwierdzić. Marian cieszył się, że nie zdecydowali się ruszyć do Heathrow, bo to by znaczyło wejście w głąb paszczy Strefy.

Podróż stała się monotonna, głównie przez brak jakichkolwiek punktów charakterystycznych, ogólne zmęczenie ciała i umysłu. Zatopiony w myślach Polak zauważył w pewnym momencie własne szuranie butów o żwir. Był już zmęczony, to pewne. Już miał zaproponować zatrzymanie się, gdy nagle ni stąd ni zowąd natknęli się na budynek. Stojący samotnie jakby zapraszał do środka. W pierwszej chwili wydawało się jakby coś się w nim poruszyło. Marian spojrzał na kumpla, który również potwierdził obserwacje.
- Zatem nie zwariowaliśmy. - powiedział z ulgą. - To takie surrealistyczne, że natknęliśmy się na to tu, nie? Tak jakby samo nas zapraszało do środka. Mam nadzieję, że nie stanie się z nami to co z Joe. - mruknął wyjmując pistolet.
Poprawił plecak i powoli ruszył do przodu nasłuchując co kilka kroków. Uważnie stawiając kroki w pozycji lekko zgiętej zbliżał się do budynku. Obie ręce na broni gotowy oddać strzał, jeśli cokolwiek pójdzie nie tak. Podszedł od strony okna nasłuchując dźwięków ze środka. Miał dwie możliwości. Wejście przez drzwi, lub zerknięcie przez okno. Wybrał to drugie. Z bronią w gotowości wychylił się zza rogu zaglądając przez smutny otwór będący kiedyś oknem.
 
psionik jest offline  
Stary 18-09-2020, 04:49   #325
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 47 - Tajemnice i pytania

Pustkowia



Mervin i Marian



Brytyjczyk zaczął obchodzić budynek. Wolał postawić na ostrożność. Ale jego polski towarzysz w pewnym momencie jednak odłączył się do niego stawiając na ciekawość. A może zachował więcej werwy nie obciążając się aż tak bardzo bagażem i zapasami jak brytyjski biolog. Zupełnie jakby się wymienili rolami w porównaniu do spotkania tej dziwnej kuli. Mervin mógł więc próbować schować się za jakimś wrakiem czy uschniętym drzewem i obserwować jak Marianowi pójdzie sprawdzanie tego ponurego budynku na środku małego, równie ponurego placu. Widział plecy kolegi, to jak dobywa pistoletu a tam wewnątrz jakiś czasem jakiś ruch. Chociaż ze swojego miejsca nie bardzo widział co to tam mogło być. A ze swojego miejsca Polak widział o wiele więcej.

Ledwo wychylił się za ramę okna zobaczył dziewczynę. No raczej dziewczynę. Dżinsowe spodnie i szara bluza z kapturem. Na tej raczej jasnej bluzie dość jasno rzucały się zacieki z krwi, brudu i błota. Chociaz tak nagle to nie mógł stwierdzić czy to ich właścicielka jest ranna. Siedziała bowiem na jednym z rzędów krzeseł pod ścianą. To chyba była jakaś poczekalnia. Siedziała z kapturem częściowo założonym na głowę. Pochylała się mocno do przodu garbiąc się mocno. Łokcie oparła o swoje kolana a usta, nos i część twarzy przykryła dłońmi złoż. Tak jak czasem ludzie przybierali taką pozę gdy się nad czymś namyślali. Albo byli bardzo zmęczeni. Wpatrywała się przed siebie. Akurat w miejscu gdzie pojawiła się głowa Polaka. Więc w tym pierwszym spotkaniu miał wrażenie, że patrzą wprost na siebie. Tylko, że dziewczyna jakoś nie zdradzała nim zainteresowania. Jakby była w jakimś szoku. Dopiero po chwili zauważył, że z jedną z jej nóg jest coś nie tak. Przez ten półmrok, ciemny materiał spodni, bród i krew w pierwszej chwili nie zwrócił na tą uwagę. Ale w końcu zorientował się, że jedna jej noga nie wypełnia nogawki tak jak ta druga. A stopa jaka wystaje z tej nogawki nie jest w ciemnej skarpecie jak to wyglądało w pierwszej chwili. Tylko jest jakaś zdeformowana. Szponiasta. Ale mimo to dziewczyna w szarej, dresowej bluzie dawała się oglądać i jakoś nie zwracała na Mariana uwagi. Chociaż zdawało mu się, że chyba oddycha i ze dwa razy mrugnęła oczami. Ale nie był pewny czy mu się to jednak nie zdawało.

Za to w drugim pomieszczeniu jakie trochę widział przez rozwalone drzwi dostrzegł jakiś ruch. To chyba z tamtej strony nadeszli z Mervinem i pewnie tamtą stronę widzieli najpierw. Tam też ktoś był. Postać była ubrana trochę jak jakiś wojskowy w coś mundurowego a trochę jakby zdobył jakieś ubrania w sklepie z ubraniami. Trudno było poznać kto to bo miał na sobie gazmaskę. Ten schylał się przy krawędzi okna i ostrożnie wyglądał co jakiś czas. Zupełnie jakby sprawdzał czy ktoś nie nadchodzi. Jak choćby przed chwilą jak obaj z Mervinem nadeszli stamtąd to może właśnie jego przez chwilę widzieli jak on z kolei wyglądał na zewnątrz. Wnętrze to przypominało jakieś bezimienne, zdemolowane i opuszczone wnętrze w stylu postapo. Pełne obdrapanej farby, brudu, walających się papierów, folii czy przewróconych krzeseł.

Będąc tuż przy tej starej, brudnej i zimnej framudze rozwalonego okna, stojąc w resztkach rozbitego szkła z tego okna czuł jak zaczynają mu się pocić dłonie. I stają włoski na karku. Na języku też coś czuł. Zupełnie jakby mózg sam z siebie próbował sam z siebie przypomnieć sobie dawno zapomniany smak. Chociaż w tej chwili przecież nic nie jadł ani nie pił. Jak sen który niespodziewanie rzuca jakimś echem wspomnienia w środku dnia gdy już człowiek dawno się rozbudził i zajął swoimi sprawami. A tu coś wróciło i odleciało zanim zdołało uformować się w jakiś stabilny kształt czy obraz.

Mervin zaś stał za swoją improwizowaną kryjówką obserwując jak Marian obserwuje wnętrze budynku. Jak tam zagląda i ogląda. Sam odruchowo spojrzał na pień drzewa. Teraz jak stał tuż przy nim dojrzał, że ten uschnięty pień jest pokryty jakimś mchem. Tylko tak brunatnym, że prawie czarnym. Za drugim rzutem oka zorientował się, że ten mech jest dość puchaty. Jak gąbka. Gruby gdzieś na palec. Aż w końcu dotarło do niego, że im głębiej, im bliżej kory tym ten mech wydaje się albo gęstszy albo ciemniejszy. Na tle ciemnej kory tego do końca nie był pewny. Ale był pewny, że im bliżej na zewnątrz to jest rzadszy i jakby bardziej brązowy niż prawie czarny. Tak rzadki, że zewnętrzne drobinki albo powiewały sobie na wietrze którego nie wyczuwał na jakichś niewidocznych połączeniach albo lewitowały sobie tuż przy nim.



Instytut




David, Sigrun i Koichi



“Czuję się coraz gorzej. To chyba koniec. Jeśli ktoś to znajdzie, niech przekaże Beth i dzieciom, że kochałem ich do końca”


Sądząc po ciele tego chyba stalkera jakiego sprawdzał Koichi to był pewien, że nie zabiła go strefa. Przynajmniej nie bezpośrednio. To chyba był mężczyzna chociaż zmumifikowane ciało nieco utrudniało identyfikację detali. Ale znalazł całkiem dobrze sobie znane ślady po kulach. Pewnie lekkiego kalibru. Dostał trzy lub cztery strzały w klatkę piersiową i brzuch. Pewnie z bliskiej odległości. Kule pewnie uktwiły w ciele bo nie widać było ran wylotowych. No i bez OIOM pod ręką no to takie rany były śmiertelne. Pewnie umarł w ciągu paru minut, góra kwadransów.

Sądząc po pustych kieszeniach ktoś już musiał go przeszukiwać. Może tuż po śmierci a może ktoś kto przybył tu znacznie później. Trup miał przy sobie rzeczy w jakich lubowali się stalkerzy. Przynajmniej ta czwórka jakich spotkali do tej pory. Jakieś kolorowe piórka, ozdoby podobne do małych, indiańskich łapaczy snów, kolczyki, bransoletki, brudna, częściowo zakrawawiona arafata na szyi. Jakieś fiolki z proszkami ale od dawna wysypane, kilka nawet pękniętych jakby ktoś je rozdeptał. Część rzeczy leżało dookoła niego jakby wcześniejsi szabrnownicy nie uznali ich za godnych zabrania.

A jednak w dość wysokim bucie znalazł ukryty nóż. Taki mały. Coś jak broń ostatniej szansy. Mała rękojeść schowana w małej pochwie. A ostrza nie było. Co było o tyle dziwne, że po co komuś sama rękojeść bez ostrza? Zresztą jak to się trzymało w tej pochwie? Powinno chyba odpaść. Na rękojeści był wydrapany jakieś kilka kresek układających się w jakiś wzór. Chociaż nie miał pojęcia czy to coś oznacza.

“Wszystko mnie boli. Czuję się coraz gorzej. Próbowałem brać co było tutaj w apteczkach ale nie pomaga. Szkoda, że nie ma Paula. On się lepiej znał na tym przedwojennym szpeju. Chyba już nie wróci. Nadal nie wiem co to za miejsce i co kiedyś próbowali tu zrobić. Ale może coś z tego jednak wyszło?”

Sigrun znów zostawiła chłopaków i zajęła się tym co uważała za swój konik. Pomieszczenie z generatorem było dość słabo oświetlone. Ale znalazła w magazynie lighticki. I z nimi dało się rozjaśnić sytuację na tyle by postawić diagnozę. Dynamo się zatarło. Nic z tym nie mogła zrobić. Trzeba było po prostu wymienić te zużyte dynamo na nowe. Ale tutaj gdzie wciąż dało się wyczuć urok i presję dawnych norm i porządków nie było to aż tak trudne. Znalazła magazyn części tam chyba dłużej szukała tego dynama niż je potem montowała. Ktoś tutaj też buszował przed nią i bynajmniej nie zostawił po sobie ani ładu ani porządku. Ale w końcu znalazła zalakowane folią pudło, z niego wyjęła całe, nowe dynamo jakby dopiero co na ebay ktoś je zamówił, przyszło tylko ktoś nieuważny zrzucił je z półki. Na moment wymiany musiała wyłączyć generator. Więc na parę minut zrobiło się cicho i ciemno jak w grobie. Ale gdy znów rozległ się turkot a potem pomruk generatora do stała się światłość. Przynajmniej tam gdzie wciąż były lampy i żarówki. To te świeciły tak jak to żarówki i lampy powinny świecić w ich dawnym świecie. Dalej były plamy półcieni i mroku tam gdzie ich nie było no ale tam gdzie były można było czytać gazetę czy coś innego.

“Bebechy nadal mnie bolą. To chyba miało być jakieś przejście. Oaza? Bariera? Baza? O matko jakby wymyślili sposób jak zatrzymać strefę to o rany. Ale nie wiem co planowali. Ale wewnątrz jest prawie normalnie. Jak na dalekiej, płytkiej strefie. Gadżety niewiele pokazują, są prawie martwe. A wszędzie dookoła jest głęboka strefa. Jak oni to zrobili? Cholera naprawdę bolą mnie bebechy. Właściwie wszystko.”

Gdy po tych paru minutach niezbyt przyjemnej ciemności znów zapanowało światło Japończyk mógł sobie zwiedzić kuchnię. Znalazł nawet chłodnię i w niej lodówki. No ale te produkty słabo zniosły próbę czasu pozbawione energii z zamrażarek i lodówek. Za to po sąsiedzku był magazyn suchej żywności. Dobrze znane z wszelakich armii konserwy, suchary i racje MRE. Ale też i całe kartony zupek instant, paczkowanej kawy, herbaty, nawet dżemy, czekolady i słodycze. Tyle tego było, że nawet na ich trójkę to mogliby chyba całymi tygodniami czy miesiącami się tym wszystkim obżerać. I zgodnie z normami i zaleceniami o rozmaitości posiłków znalazł coś z kuchni meksykańskiej, włoskiej, amerykańskie klasyki czy coś choćby dania z jego rodzinnej Japonii. Wszystko nieco przybrudzone i zakurzone. Ale póki opakowanie było hermetyczne, a większość chyba raczej byłą, to nadal mogła się nadawać do spożycia.

“Ciekawe kiedy wrócą. Coś długo ich nie ma. Ja nadal nie czuję się za dobrze. Bo inaczej bym spróbował ich poszukać. Ale za słaby jestem. Tutaj nadal strefa jest niewykrywalna. Nie wiem jakim cudem. Nie wiem czy to jakaś fluktuacja strefy i jej anomalia czy na stałe. Mam nadzieję, że anomalia. To by jeszcze było bardziej do przyjęcia. Bo jak na stałe to nie słyszałem o takim cudzie. Ale kto wie? Może jak to jest ten legendarny Instytut to kto wie?”

Kuchenka też działała. Więc można było nastawić wodę. Na kawę, herbatę, na jakieś ciepłe jedzenie. Aż trudno było sobie przypomnieć kiedy ostatni raz coś jedli ciepłego. Japończyk mógł sobie coś przygotować ze znalezionych zapasów tak samo jak i reszta. Pewnie David bo Sigrun jak się uporała z naprawą generatora poszła do pokoju kontrolnego. Ba! Generator na tyle poprawił działanie wszystkiego, że włączyło się i ogrzewanie i woda w kranach. W kuchni, w toaletach, w łazienkach i zwykłych umywalkach.

“Oglądałem to coś. Nie wiem co to jest. Paul twierdzi, że to jakiś przekaźnik. Ale mądrala nie wie co miałby przekazywać. Chociaż kurzu wokół jest jakby trochę mniej. Jak? Dokąd? Skąd? Zresztą tu nic nie działa. A od tej fantomówki na górze nic się nie da dowiedzieć. Wszystko tajne i zakazne. Ale chodzę z nią pogadać bo nikogo innego tu nie ma. Jak się nie pytać o te tajne rzeczy to jest nawet miła. Szkoda, że nie jest żywa. To by jakiś pożytek z niej był. Chociaż może później. Nie czuję się najlepiej.”

Po wizycie w kuchni i magazynie Koichi zajął się magazynem narzędzi. Było ich całkiem sporo. Łopaty, szpadle, łomy, nożyce do cięcia drutu, piły, w tym także strunowe, elektryczne, spalinowe i tarczowe. Zupełnie jakby ktoś zgromadził tutaj narzędzia do prac ogrodniczych i budowlanych. I te ręczne i proste jak młotek i śrubokręt i te zaawansowane jak wiertarki i młotki automatyczne. W tej chwili cała elektryka która używała baterii i akumulatorów kompletnie nie działała. Ale skoro wróciła energia to była nadzieja, że da się je naprawić.

“Mam nadzieję, że szybko wrócą. Trochę strach. Nie wiadomo jak ta anomalia sięga głęboko. I ich nie wyrzuci nie wiadomo gdzie. Bo będe tu na nich czekał do usranej śmierci. Poszedłbym z nimi ale dalej czuję się dość słabo. Teoretycznie to gdyby zbliżali się znów do strefy gadżety powinny jakoś zareagować. To nawet wtedy powinni dać radę zawrócić. Ale jak będzie szybka fluktuacja? Ale to chyba ten Instytut. Może wreszcie by się udało wyjaśnić o co tu chodzi. Postanowiliśmy zaryzykować. Poczekam tu na nich.”

Sigrun odkąd wróciła z naprawy generatora usiadła na jednym z zakurzonych, obrotowych krzeseł. Trochę monitorów, trochę klawiatur choć bardziej klasyczne. Bez holo aparatury jaka dominowała na wyższym poziomie. Ledwo jeden sprzęt na samym końcu wyglądał na dostosowany do obsługi holo. Reszta była bardziej klasyczna. Taka bardziej z jej czasów. Solidna klawiatura pod palcami i namacalny ekran przed oczami.

Zaczęło się zaskakująco łatwo. Już drugi komputer ożył swoim elektronicznym życiem jaki pstryknęła przycisk power. Tutaj znów komputer powinien zażądać logowania i może jakiejś dodatkowej identyfikacji. Ale o dziwo ktoś na dole obudowy ekranu wydrapał gwoździem czy czymś takim profil i hasło. I jak je wpisała to komputer zalogował ją bez żadnych przeszkód. Mogła się więc zagłębić w to co było na tym komputerze.

“Hank mówi, że to może być Instytut. Cholera go wie. Może. Strefa tu nie działa. Prawie. Nic takiego nikt nigdy nie mówił o Instytucie. Z drugiej strony nie wiem czy ktoś stamtąd wrócił by opowiedzieć co tam jest. Ani to czy to jest Instytut. Ale nawet jak nie to i tak jest niesamowite miejsce. Strefa w środku strefy gdzie strefa nie ma dostępu. Jakim cudem? Słyszałem o całym mnóstwie dziwów i anomalii w strefie, zwłaszcza głębokiej. A w końcu jesteśmy w chuj głęboko. Słyszałem a Hank był w takiej strefie pozornej normalności. Ale nawet tam gadżety działają. A tu nie. Jakbyśmy byli w płytkiej. Ale będzie heca jak o tym opowiemy za murem. Zastanawiamy się co robić. Ja muszę odpocząć. Nie czuję się najlepiej. Powiedziałem im, że zadbam o siebie i by sprawdzili to beze mnie. Poczekam na nich. Zgodzili się. Mam nadzieję, że sprawdzą co tam jest i szybko wrócą.”

Szwedka skoncentrowana na tym co wyświetla monitor przed jej twarzą była już pewna. To był komputer sterujący schronem. Stąd można było zarządzać ogrzewaniem, oświetleniem, wodą, pokazywał stan magazynów. Nawet wygląd w kamery CCVT. I różnorodne czujniki, włącznie z temperaturą. Sądząc po schemacie na ekranie to cały ten system powinien wyświetlać informacje co się dzieje wewnątrz schronu i na zewnątrz. Tuż przed wejściem jakim tu weszli a także na terenie budynku na powierzchni i na terenie kompleksu.

“Hank znalazł jakiś szyb przy sąsiednim budynku. Prowadzi gdzieś w dół. Cholera wie gdzie. Raczej nie do tego schronu. Próbowaliśmy walić od góry i słuchać od wewnątrz. Ale nic nie słychać. Nie widać też światła w wentylatorach. Hank jest przekonany, że jednak musi gdzieś prowadzić. Może jest tu jeszcze jakiś inny schron? Paul mówi, że może to do kanałów albo metra. Ja mu mówiłem, że prędzej jest do kanałów bo są płycej niż metro. Ale on dalej swoje. Pokłóciliśmy się. Mam dość. Paul się napalił by sprawdzić ten szyb i udowodnić mi, że to na pewno metro. Nie miałem siły się z nim kłócić. Powiedziałem im, że jak chcą to niech idą beze mnie. Ja w tym stanie nie dam rady się przeciskać chuj wie gdzie i jak daleko. Na razie wróciliśmy do schronu by coś zjeść i odpocząć.”

Problem był w tym, że system kiepsko przetrwał próbę czasu. Zwłaszcza to wszystko co powinno przekazywać dane z góry. Te w schronie to jeszcze jak cię mogę. Jak z tymi światłami. Jedne działały a inne nie. Może jakby w tym magazynie części wymienić je na te nowe to by znów zaczęły działać. A może nie. Ale nawet teraz mogła sprawdzić temperaturę wody czy powietrza. Na razie były dość piwniczne warunki. Ale ogrzewanie powoli ocieplało atmosferę. Skład wody był względnie dobry. Według ekspertyzy komputera powinna się nadawać do spożycia po przegotowaniu. A do mycia czy prania nawet bez. Podobnie z powietrzem. Ale co się dzieje na powierzchni to była informacyjna czarna dziura. Może czujniki albo przekaźniki zostały zniszczone czy poddały się presji czasu i okolicy. Ale jedyna kamera jaka działała to ta na zewnątrz wewnętrznych drzwi. Pewnie dlatego, że miała bezpośrednie zasilanie i resztę ze schronu.

“Dziwne miejsce. Góra jak jakaś szkoła. Po bitwie. A piwnice to z daleka zajeżdżają wojskiem. Ale nas wystraszyła ta holograficzna dziewczyna. Paul jak zwykle coś wcisnął i się pojawiła. Myślałem, że zawału dostanę. Nie powinno jej tu być. Ani żadnej elektroniki i elektryki. A są i działają. Jakim cudem? I wszystkie gadżety nam siadły. Jakim cudem? Przecież jesteśmy głęboko w głębokiej. Teraz jesteśmy jak ślepcy. Piszę ze schronu. Całkiem tu przytulnie odkąd Paul uruchomił generator. Znaleźliśmy trupy. W tym jednego naszego znaczy stalkera. Ma dziurki po kulach. Ciekawe kto go sprzątnął. Hank zabrał jego nieśmiertelnik. Hank mówi, że pewnie robota turysty. Możliwe. My jak chcemy kogoś załatwić to po prostu zostawiamy go w strefie. A oni strzelają. To chyba pierwsze co im przychodzi do głowy jak nie wiedzą co zrobić a jest do czego strzelać. Paul mówi, że to jakiś tajny, wojskowy kompleks. I mogli go sprzątnąć ci strażnicy. To się go pytam czemu jeszcze nie sprzątnęli nas. Już trochę się tu kręcimy. Na razie zjedliśmy i idziemy spać. Mam nadzieję, że nas nikt nie podziurkuje we śnie. I jak wstanę to poczuję się lepiej.”

Natomiast nie znalazła Cleo. Ani śladu. Co prawda by mieć pewność musiałaby chyba rozebrać ten hardware na części. Ale wydawało się, że ten komputer był całkowicie autonomiczną jednostką. Wyspecjalizowany w zapewnieniu bezpieczeństwa schronu i jego mieszkańcom. Zupełnie jakby ten komputer nie miał żadnego połączenia z tymi na górze.

“Cienie nas prawie dorwały. Nie przyznałem się chłopakom. Ale jeden chyba dążył mnie musnąć. Przybiegliśmy tutaj. A one zniknęły. Dziwne. To miejsce też jest dziwne. Jakiś duży budynek. Jakieś wojskowe graty przed wejściem. Chyba coś rozpylali. Paul mówi, że to mogły być emitery. Ale on w każdym gracie który nie wie co to jest widzi emiter albo inne dawny szajs. Zresztą teraz to nieważne, w strefie i tak żadne taki fikuśny szajs nie działa. A jak działa to jest jakiś myk. Tylko myk w tym budynku i miejscu jest taki, że tu nie wykrywamy strefy. Przy ogrodzeniu i dalej to tak ale tutaj jest jak w płytkiej. Gorzej, że gadżety nam też prawie nie działają. Jesteśmy jak ślepi. Kurewsko niekomfortowa sytuacja w sercu głębokiej strefy. Ciekawe kiedy strefa tu wróci. I czy jak wróci to nasze gadżety też. Będziemy mieć przejebane jeśli strefa wróci a nasze gadżety nie. Zmęczony jestem. Mam nadzieję, że to nie od cienia.”

David zamknął dziennik jaki znalazł przy jednym z ciał które widocznie należało do dawnego stalkera. Facet nazywał się Hubert Steiner. Tak było napisane na pierwszej stronie. I widocznie była to jego 7-ma wyprawa do strefy. Na razie odgłosy i zapachy jakie dobiegały z kuchni pobudziły jego kubeczki smakowe i żołądek do innych aktywności.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 21-09-2020, 16:14   #326
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sigrun czuła się jak w swoim żywiole. Elektronika, której brakowało w Strefie faktycznie wszędzie istniała w Schronie. Co więcej, była to elektronika, którą Sigrun znała i potrafiła kontrolować!

- To jest, kurwa, zajebiste. To jest coś, co znam, rozumiem i szanuję. To są święta Bożego Narodzenia. Pierdolony Mikołaj, który dzieli prezentami. W każdym prezencie wielkie, czarne dildo. Bombki, które można rzucać i które tworzą małe eksplozje atomowe. Rudolf pędzi przez niebo i sra skrzynkami Budweisera. I elfy, które wlewają ci piwo prosto w mordę. Plaża. Morze. Nadzy, opaleni młodzieńcy, którzy którzy są odpierdoleni, jak tonący di Caprio w Titanicu – mruczała do siebie Sigrun zadowoleniem, przepalając kolejne papierosy.

W składzie z suchą żywnością znalazła parę kartonów papierosów i mogła stwierdzić, że nagłe zaopatrzenie w tytoń było jedną z najlepszych częsci dnia.

Po przeszukaniu zwłok i sprawdzeniu, czy przypadkiem w okolicy nie znajdują się dodatkowe zapasy, Sigrun przywołała swoich towarzyszy do stołu znajdującego się w jednym z pomieszczeń. Po uprzednim przeszukaniu, musieli ułożyć jakiś plan.

- Mam dobre wieści - zaczęła Sigrun, wyjmując spod stołu puszkę piwa – nie wiem, co to jest, ale chyba z jakiegoś powodu nie przekręciło się przez wieki istnienia w schronie. Może to Strefa, kurwa. W każdym razie, w momencie, kiedy Sigrun wchodzi do pomieszczenia, to grawitacja alkoholu zmienia punkt ciężkości na mój żołądek. To jest fakt życia, koledzy

Sigrun wprawnym ruchem usunęła kapsel i na jeden raz paroma łykami wychyliła całą puszkę, którą zgniotła i wyrzuciła za siebie.

- Teraz, kiedy moje podstawowe potrzeby fizjologiczne są zaspokojone, chciałabym rozpocząc obrady Sejmu dotyczące przeforsowania ustawy pod tytułem "Zastanawiamy się, co kurwa robić". Czaicie, chłopaki.

- Ja gadam, że to jest arcyzajebista sytuacja. Serio. To, że znaleźliśmy ten schron i że nie ma tu Francy, to jest dar niebios. Musimy to koniecznie wykorzystać

- Posłuchajcie! Według tego, co mówi ten śmieszny dziennik, wygląda na to, że w Schronie Strefa nie działa. Czyli tak jakbyśmy przeszli to płytkiej Strefy. Czujecie, jakie to daje nam możliwości?

Sigrun pomachała zdobycznym od martwego stalkera nożem, czy też raczej jego rękojeścią.

- To gówno to jedna z ich zabawek. Pewnie działałoby na górze, ale tutaj nie, bo nie ma Strefy. Tak to sobie tłumaczę. Skoro nie ma Cleo, nie ma Strefy i nie ma żadnych sukinkotów, to mamy się zajebiśćie.

-Po pierwsze, mamy czas, żeby odpocząć. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeśli jesteśmy w płytkiej, to nie jesteśmy widoczni przez stwory Strefy. Zaopatrzymy się, ogarniemy i odpoczniemy.

-Po drugie, kompy stąd są niezależne od Cleo. Spróbuję zorientować się, czy nie da się naprawić więcej tego szajsu, który tutaj jest. Jeśli moglibyśmy się zorganizować, naprawić śluzę, naprawić czujniki na górze i odgrodzić się, to moglibyśmy tutaj zostać aż do czasu, kiedy kapitan i reszta jego zjebanej drużyny zachcą się zjawić i zanieść mnie do wanny z piwem.

-Ale – najważniejsze! Przecież moglibyśmy się tutaj przyczaić i zacząć rozkminiać Instytut. Jeśli coś się spierdoli, to możemy się schować tutaj. Jeśli podłączę te kompy do sieci Cleo, to jestem w stanie sama zacząć hakować jej cycki. Wcześniej miałam przejebane, bo jednostka należała do jej systemu, ale teraz mam parę maszyn, które mogłyby mi posłużyć do złamania zabezpieczeń. Musielibyśmy się podłączyć do niej. W międzyczasie wyczailibyśmy, co jest wokół i gdzie jest serwerownia. Dziennik gada o kanałach – na pewno znajdziemy coś!

Sigrun otworzyła kolejną puszkę piwa.

-Czyli, koledzy, w skrócie. Ja naprawiam resztę kompów i sprawdzę, co da się zrobić ze śluzą. Próbujemy naprawić czujniki i rozkminiamy okolicę. Potem, w miarę przypływu nowych informacji, próbujemy podłączyć się do sieci Cleo, jak ją znajdziemy i spróbujemy znaleźć kanały lub metro. Lub serwerownię. Wchodzicie? Bo ja, kurwa, wchodzę!

Po czym wychyliła.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 21-09-2020 o 16:17.
Santorine jest offline  
Stary 22-09-2020, 16:44   #327
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Byli w raju.
No, może nie tyle w raju, co w zacisznej oazie, znajdującej się w centrum przeklętej londyńskiej Strefy.
Do raju było niedaleko - mieli prąd, wodę, zapasy jedzenia, piwo i wino (David odnalazł parę butelek stojących w ciemnym kacie), papierosy (niestety, ale na szczęście wentylacja działała i nałóg Sigrun nie dawał się aż tak we znaki). Do pełni szczęścia brakowało tylko kobiet, bo choć Sigrun plotła coś o nagich młodzieńcach, to bardziej interesowała się piwem i papierosami...

W jednym jednak miała rację - wyglądało na to, że w tym miejscu Strefa sobie odpuściła i jej wpływy różnego rodzaju w to miejsce nie sięgały. A to znaczyło, że schron stanowił idealną bazę wypadową dla każdego, kto chciał badać Strefę.
I idealną miejscówkę, jeśli chciało się mieć czas na rozpracowanie wszystkich sekretów Instytutu w ogóle, a bunkra w szczególności.
Bo gdyby udało się odkryć, co sprawiło, że baza jest oazą, to można by ten efekt wykorzystać. Na różne sposoby.

- Zrobimy sobie małe wakacje od Strefy - powiedział - i tym czasie rozgryziemy Instytut. I Cleo. I znajdziemy kanały.

Sięgnął po puszkę z piwem.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-09-2020, 21:10   #328
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Marian ruszył w stronę budynku. Mervin nie protestował. Wiedział, że człowieka tej nacji bardzo trudno odwieść od raz wybranej drogi. Nieustępliwość, porywczość granicząca z brakiem rozsądku były cechami Polaków. Dzięki którym w swojej burzliwej historii odnosili spektakularne zwycięstwa, lecz równie często ich ofiary były daremne. Na uczelni nie spotkał zbyt wielu studentów z Polski. Na pewno wpływ na to miało wysokie czesne, nawet jak na brytyjskie warunki. Ale to właśnie Polacy wnosili w leniwe i stabilne życie w angielskich miastach, sporą dawkę nieprzewidywalności. Tak przynajmniej bywało kiedyś... przed totalną rozpierduchą. A teraz po hibernacji i na gruzach londyńskiej metropolii kolejny przypadek potwierdzał regułę dotyczącą narodowych zachowań.

Doktor westchnął, odganiając te dywagacje. Zrezygnowany i zmęczony patrzył na towarzysza, który skradał się do tajemniczej samotni. Brytyjczyk w tym czasie zsunął z ramion torbę, by chwilowo ulżyć ciału. Podkradanie się Mariana, tak zaabsorbowało biologa, że nie zwracał uwagi na otoczenie. Dopiero wirujące włoskowate ździebełka sprawiły, iż przyjrzał się wnikliwiej miejscu, w którym przebywał. I zamarł. Pień, o który chwilę wcześniej bezwiednie oparł łokieć, pokryty był jakimś rodzajem mchu. Dziwnie nienaturalnym i bardzo puszystym. W zwykłych warunkach nie przejąłby się tym zanadto, lecz w Strefie od razu poczuł ciarki. Jego naukowy nos wietrzył kolejne zagrożenie. Chciał wołać kompana, ale stłumił głos, niepewny, co kryje się w okolicy. Delikatnie odjął rękę od pnia, popatrzył na materiał ortalionu, ocenił czy nie jest naderwany i czy nosi ślady mchu. Delikatnie podjął swój bagaż, odsuwając się od drzewa. Zerknął też na inne powykręcane konary, czy okoliczna flora również jest spowita czarnym mchem? Popatrzył też na ściany budynku, ale z tej odległości niesłychanie trudno mu było to ocenić. Jednak bez wątpienia coś tu nie grało.

Jego towarzysz nadal stał nieruchomo przy zdewastowanym oknie. Mervin zagwizdał niezbyt głośno, licząc na to, że zwróci uwagę kompana. Po kilku sekundach uczynił to ponownie. Jeśli Marian się odwróci, Wilgraines zamierzał dać mu czytelny znak, aby niezwłocznie wycofali się z tego miejsca i kontynuowali marsz.

Upiorne drzewa mogły sugerować, że gnieździ się tu coś jeszcze oprócz dziwacznych obiektów przyrodniczych. A sam budynek, w leśnym otoczeniu nieodparcie budził skojarzenia z popularną baśnią autorstwa niemieckich braci, której zwłaszcza w strefowych warunkach Mervin nie myślał i nie pragnął sobie szczególnie przypominać...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 28-09-2020 o 21:14.
Deszatie jest offline  
Stary 30-09-2020, 09:04   #329
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Ludzie! W końcu! ucieszył się zmęczony podróżą Marian. Już miał zrobić kolejny krok gdy zwrócił uwagę, że dziewczyna nie reaguje jego pojawienie się. Zamarł. Przez chwilę nawet nie oddychał. Powoli taksował otoczenie sprawdzając czy wszystko się zgadza? Raz po raz wyłapywał niezgodności. Najpierw w obrazie dziewczyny, później innymi zmysłami. Wciąż patrząc na dziewczynę zrobił delikatny krok do tyłu, a potem kolejny i jeszcze jeden. Gdy stracił z widoku środek budynku odwrócił się do Mervina ruszając w jego stronę zachęcony również ponagleniem ze strony biologa.
- Co się stało? - spytał Brytyjczyka ciekaw powodów jego gestów, następnie opisał co zobaczył w środku, a później co poczuł. Spojrzeli po sobie, widać obaj doszli do tego samego wniosku - muszą znaleźć sobie inną kryjówkę. Ta była zajęta.
- Ten typ miał wojskowy strój i gazmaskę, więc wyglądał normalnie, ale ona? Gdyby nie ona zaryzykowałbym spotkanie, a tak? - Marian przypomniał sobie swojego sobowtóra. Zrobiło mu się sucho w gardle.
- Chodźmy stąd, dopóki mamy jeszcze siłę iść. -
 
psionik jest offline  
Stary 01-10-2020, 22:53   #330
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
W dawnych czasach ludzie sądzili, że miecz pochłania duszę zmarłego i to wzmacnia jego ostrze. Koichi nie wierzył w te bajki, ale był zaznajomiony z zasadami dbania o broń białą. Szczególnie, jak chodziło o katany. Przy stal kerze znalazł jednak coś mniejszego – nożyk w pochwie. A właściwie to rękojeść nożyka w pochwie. Na rękojeści były ślady nacięć - jakby jakiś wzór, a może kreski oznaczające liczbę pokonanych wrogów. Co było jednak najdziwniejsze, to brak ostrza. Czy to była jakaś broń stalkerów działająca tylko w strefie? Zrobiona ze szczątków potworów , wzmocniona mocą rosnących w tym przeklętym miejscu ziół. Jakkolwiek miało to działać, tu było tylko kawałkiem drewna.

Chwila wytchnienia bardzo przydała się Japończykowi. Ciepłe jedzenie, woda, kilka chwil oddechu bardzo dobrze mu zrobiło.
- To faktycznie dobre miejsce na prowadzenie rozpoznania w instytucie. Faktycznie, wszystko wskazuje na to, że strefa tu nie działa lub działa słabiej. Nie możemy sobie jednak pozwolić na przesadne zaufanie do tego miejsca – w końcu nie wiemy kiedy ten stan rzeczy się zmieni.
-Prześpijmy się trochę, ustalając warty a potem kontynuujmy przeszukiwanie instytutu. Może w tych kanałach liczba anomalii też będzie mniejsza.
– zaproponował.
 
Azrael1022 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172