|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-01-2021, 14:31 | #361 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 53 - Trudne powroty Instytut Wszyscy - Tu jest prysznic! Z ciepłą wodą! - gdy już wszyscy wylądowali w schronie i odcięli się od tego co na zewnątrz zamykając śluzę mogli się poczuć bezpieczniej. Stalkerzy chyba wcześniej nie byli w tym miejscu bo zachowywali się jakby byli tu pierwszy raz. Najmniej skrępowaną reakcją wykazała się Abi która jak poszła za potrzebą i odkryła, że hydraulika tutaj działa nie omieszkała oznajmić tego reszcie. I poszła skorzystać z tego dorbodziejstwa schronu. Po jakimś czasie Kari i Nick też skorzystali z tej opcji. Chociaż oni zdradzali mniej entuzjazmu od szczupłej koleżanki. W końcu wszyscy wylądowali w kuchni. Coś ciepłego w żołądku przyjemnie uspokajało i promieniowało ciepłem ze środka. W końcu Nick był w połowie ubierania się w swój strój. Tak skończył na spodniach i koszulce. Butów i reszty tego stalkerskiego szpeja jeszcze nie chciało mu się nakładać. Abi chyba też chociaż ona znalazła sobie w magazynie nowe, wojskowe spodnie i brązową koszulkę to teraz siedziała w ubraniu jakby była żołnierzem z armii. Tylko Kari jak wyszła w szlaroku to nadal tak siedziała w tym szlafroku. Wydawała się najbardziej przygnębiona z nich wszystkich. Pewnie przez Pszczółkę. Pszczółka nie żył. Zginął rozwalony przez jakieś pierdolone roboty jakie były w podziemiach. On i Wielki. Czyli Joe. Znalazł się. Nikt nie miał pojęcia jakim cudem. Ale stalkerzy spotkali go tam na dole. Tylko tam na dole był jakieś magazyny i korytarze. Cholera wie co. I były tam działka i roboty. Pszczółka i Joe oberwali. Rozstrzelały ich te roboty. Reszta widząc takiego przeciwnia na jakie ich pistolety nie bardzo mogły pomóc wycofała się z powrotem na górę. A Pszczółka i Joe zginęli. I z tego co hibernatusi się tak fragmentarycznie dowiadywali tutaj jakimś cudem nie było strefy. Tu na powierzchni była bardzo słaba. Tam na dole właściwie jej nie było. Dlatego stalkerzy czuli się głusi i ślepi gdy ich sprzęt i umiejętności tutaj nie były zbyt przydatne. Jakim cudem to miejsce opierało się naporowi strefy tego nawet Nick Norton nie miał pojęcia. Snuł rozważania, że musi być jakieś wyjaśnienie, jakaś reguła, jakieś zależności. Gdyby ją odkryć… Może udałoby się ją zastosować na zewnątrz? Na murze? Albo zbudować nowy, odzyskać teren, zmusić wreszcie strefę do odwrotu? Tyle możliwości! Taka okazja! Dlatego tak zżymał się on i oni, że taka kluczowa tajemnica przecieka mu przez palce. Instytut naprawdę okazał się wyjątkowy, godny swojej legendy. Niestety niechętnie zdradzał swoje tajemnice. - Może to ta iglica? - Abi zaproponowała rozwiąznie zerkając głównie na swój największy autorytet w sprawach strefy. Cała trójka poszła obejrzeć tą dziwną iglicę jaką znaleźli hibernatusi. Teraz partnerka Nicka obracała w dłoniach mały kawałek jaki odłamała od tego czegoś. Pyknął cicho jak odłamywany sopel. Norton i Kari sprawdzali ten konstrukt swoimi talizmanami ale trudno im było coś powiedzieć. Przy tak słabym stężeniu strefy te gadżety działały bardzo słabo. - Może. Miała glif 5-ki. Jakby to była 5-ta. Jeśli to nie przypadek to powinny być gdzieś tutaj jeszcze cztery. - Norton lekko nachylił kubek jakby chciał zajrzeć ile tam jeszcze zostało tej herbaty. Odpowiadał zmęczonym tonem. Wydawał się być przybity i sfrustrowany tym wszystkim. - Wydaje mi się, że wyczułam energię. Jaka prowadzi w dół. Może to jakoś jest połączone z tym kompleksem na dole? - Kari odezwała się wreszcie. Włosy jej niedbale opadały na twarz ale jakoś nie chciało jej się ich poprawić. Opierała głowę na swojej pięści a łokieć na stole a drugą ręką bez zaangażowania wodziła widelcem po resztkach jedzenia na talerzu. - Może. Ja nic nie wyczułem. W ogóle ciężko tutaj coś wyczuć. - Norton nie wykluczał takiej możliwości ale też nie odpowiadał jakby mógł wesprzeć taki pomysł swoim autorytetem. - Ta serwerownia jak gdzieś ma być to pewnie tam na dole. Tam jest energia, jest światło, w miarę czysto. I jakaś gadająca holograficzna laska. Pszczółka mówił, że to ona pewnie steruje tym wszystkim. A te holo to jej awatar. - Abi nawiązała do tego o co wcześniej pytała trójka hibernatusów. - No. Pszczółka był dobry w takie klocki. - Kari pokiwała głową wpatrzona w nostalgią gdzieś w przeciwną ścianę. Potem wreszcie podniosła się na tyle by sięgnąć po butelkę i dolać sobie zawartości do kubka. Za to David odpowiedź na pytanie z piwnicy o autentyczność stalkerów uzyskał odpowiedź od ręki. “Kombinuj”. Tak mu niechętnie odpowiedział Nick z przysłowiową dla siebie przyjaźnią i sympatią. Abi jak zwykle była bardziej towarzyska i rozmowna. Coś mówiła, że tutaj gdzie strefa prawie nie działa takie hece jak ze zdublowanym Marianem są raczej niemożliwe. To wymaga dużego stężenia strefy, zwłaszcza na tak dokładne odwzorowanie kogoś ja to było w przypadku Polaka i jego sobowtóra. Dlatego takie numery zdarzają się w głębokiej a już w płytkiej no nie bardzo. Jak już to są marną i efemeryczną kopią jaką można dość łatwo przejrzeć a nabrać się tylko w pierwszej chwili, z daleka czy po ciemku. - To jest neuronóż. Ale tutaj prawie nie działa. - przy markotnym Nicku i osowiałej Kari już w bunkrze przy posiłku znów to Abi wzięła na swoje barki komunikację między stalkerami a hibernatusami. Prawie z miejsca rozpoznała z czym ma do czynienia. - Pokaż rękę. - poprosiła Japończyka i gdy jej podał chwyciła za nóż i powoli przejechała rekojeścią obok nadgarstka Koichi. Wyglądało jakby próbowała go odkroić ale bez ostrza to było niemożliwe. A jednak. A jednak Japończyk poczół coś dziwnie zbieżnego z tym ruchem. Jakby coś, jakaś siła, jednak przeszła przez jego nadgarstek. Chociaż na własne oczy widział, że nic tam nie ma. Ani na skórze ani nigdzie. Ale skądeś to dziwne mrowienie się brało. - Tutaj prawie tego nie czuć. - powiedziała stalkerka podobnie przesuwając palcami po niewidzialnym ostrzu. - Ale jak wyjdziecie na zewnątrz, wrócicie do głębokiej, to ból byłby straszny. Używamy ich do paraliżowania różnych stworów. Jedno trafienie w coś małego wyłącza je z akcji. W coś większego spowalnia. Coś jak na nas działą tazer. No i raczej nie zabija. Znaczy oczywiście chodzi o te stwory co da się trafić, są mateiralne i mniej więcej żywe. - Abi wyjaśniła co to za stalkerski artefakt po czym odłożyła go na stół. Sama zajęła się czytaniem tego dziennika jaki hiberatusi znaleźli przy martwym stalkerze. Przez jakiś czas ona z Nickiem próbowali dojść kto to mógł być. Padło kilka nazwisk świadczących, że ta stalkerska brać zna się całkiem nieźle. Ale przy żadnym nie byli pewni czy to właśnie ten. W końcu postanowili zabrać ten notes licząc, że za murem uda się zidentyfikować o kogo może chodzić. - No właśnie. Musimy stąd spadać. Czas nam się kończy. Ubierajcie się dziewczyny. Abi pomóż jej. - stalker chyba wreszcie wziął się w garść bo dopił herbatę z kubka, przetarł dłonią twarz jakby się przebudził dopiero no i zwrócił uwagę koleżankom. A potem Abi widząc, że Kari nadal jest dość niemrawa i przybita śmiercią Pszczółki. - Chodź Kari, ubierzemy się. Pomogę ci. - Abi zwróciła się do przyjaciółki jak do młodszej siostry czy ofiary wypadku kładąc jej dłonie na barkach. Ta jednak niespodziewanie ze złosci cisnęła kubkiem przez całą kuchnię aż ten z hukiem trzasnął o ścianę a potem stuknął o podłogę i potoczył się z metalicznym brzękiem. A potem chyba się rozpłakała bo ukryła twarz w dłoniach. No a Abi w końcu dała radę ją namówić by wstała i obie poszły do jednego z wolnych sal sypialnych. - My niedługo będziemy się zbierać. Wam radzę to samo. Na razie jest tu raczej bezpiecznie. Ale im dłużej tu zostaniecie tym większa szansa, że zostaniecie tu na zawsze. Utkniecie. Nie sądze by ktoś celowo potrafił w głębokiej znaleźć to miejsce. Może tu trafić tylko przez przypadek. Tak jak my teraz. Jeśli więc wyjdziecie stąd sami znów znajdziecie się w głębokiej. I będziecie musieli wydostać się z niej sami. I raczej macie marne szanse, że uda wam się wrócić tutaj ponownie. - gdy stalkerki wyszły i Nick został sam z hibernatusami obwieścił im swoją decyzję. Zamierzali stąd spadać. I jak zwykle wcale nie namawiał hibernatusów na wspólną wycieczkę ale uprzedził o możliwych perspektywach pozostania w tym miejscu. - Nam się czas kończy. Musimy jeszcze wydostać się z głębokiej. A długo byliśmy, dostaliśmy sporą dawkę strefy. Nie chcę ryzykować większej. Dlatego my spadamy stąd. - wyjaśnił motywy swojej decyzji. I na dowód, że nie rzuca słów na wiatr wziął swoje buty i zaczął je nakładać. Pustkowia Mervin i Marian Wydawało się, że duet stalkerów wolałby zostać sam aby przedyskutować kwestię co dalej robić. Ale mieli przestzeń na cztery osoby wielkości przeciętnej sypialni w przeciętnym domu. Mocno zdewastowanej przez nie wiadomo ile czasu i czynników i ograniczonej bańką dymu wytwarzaną przez śmieczki ale jednak sypialni. Trudno więc było o warunki dyskrecji w tak małej przestrzeni. Mimo to stalkerzy próbowali gdy stanęli przy sobie i zaczęli coś cicho rozmawiać ze sobą. Z początku nie bardzo było słychać co ale gdy dyskusja nabrała emocji przestali się tak dobrze kontrolować. - Abi, przecież jeszcze nic nie mamy. Dopiero mieliśmy wchodzić do głębokiej. Mamy zawrócić teraz? Z pustymi rękami? - Chris próbował przekonać partnerkę racjonalnymi argumentami. I chyba liczył, że to powinno zadziałać. - Jak nic Chris? A oni? - Abi wskazała bokiem głowy na dwóch brudnych i wymęczonych hibernatusów. - Oj tam… Damy im trochę zapasów, powiemy jak iść i chyba sobie poradzą. Jakoś do tej pory głęboka ich nie wykończyła to chyba sobie poradzą. Czasem nie tylko stalkerom udaje się dotrzeć do muru nie? Przecież nawet ten twój Nick też wywinął taki numer jak jeszcze nie był stalkerem prawda? - brodacz nie wydawał się zachwycony propozycją koleżanki. Mówił jak ktoś stojący u progu jaskini ze skarbami i tajemnicami do odkrycia co tylko czekają by je zdobyć. A ona chciała by zawrócił z samego progu. - Odwal się od Nicka Chris. Nick na pewno by ich nie zostawił. Nigdy nikogo nie zostawiał. Każdemy dawał szansę. - Abi burknęła dość oschle. Chris potrząsnął z niedowierzaniem głową. - Nikogo nie zostawiał? A oni? - Chris robił się coraz bardziej zapalczywy. Wskazał brodą na dwóch obserwatorów tej sceny jacy byli ledwo ze dwa kroki dalej. - Nick dał każdemu wybór czy wolą iść z nami czy nie. No i koledzy woleli pójść własną drogą. - skoro dyskusja robiła się coraz bardziej jawna to i Abi wróciła już do normalnego tonu. - Zawsze wywlekasz tego swojego Nicka… - burknął z niechęcią i wyrzutem Chris znów kręcąc głową i patrząc gdzieś w obłoki ciemnego dymu jaki przesłaniał widok na świat zewnętrzny. Ale też to działało i w drugą stronę. Świat zewnętrzny zdawał się mieć kłopot zajrzeć do takiej bańki. - Bo mnie nauczył więcej niż ktokolwiek. I mówił, że każdy zasługuję na szansę by walczyć o swoje życie. A pierwsi stalkerzy byli przede wszystkim ratownikami a dopiero potem odkrywcami. Jaką damy im szansę jak ich tu po prostu zostawimy? - powiedziała dobitnie jakby objaśniała jakiś stalkerski dogmat. A na koniec wymownym gestem wskazała na dwóch poobijanych i brudnych “turystów”. - To było wredne. Poniżej pasa. - Chris skrzywił się jakby mu kazała wypić kubek czystej goryczy. Złożył dłonie na swoich biodrach i znów pokręcił głową. W końcu obrzucił uważnym spojrzeniem i Polaka i Brytyjczyka jakby szacował ich stan czy możliwości. - Bez ciebie nie dam rady Chris. Jestem tylko techmikiem. Potrzebuję stalkera by stąd wrócić. - Abi nagle zmiękła i złapała Chrisa za rękę. Zrobiła się bardzo prosząca i bardzo kobieca. Takiemu zestawowi trudno było odmówić jakiemuś mężczyźnie. No a przynajmniej Chrisowi. - Dobra. Niech będzie. Wracamy do samochodu. - sapnął zrezygnowany brodacz. Za co dostał serdeczny uśmiech i całusa w brodaty policzek. - To odpocznijcie tu. A ja zobaczę czy te cholery przestały się tu kręcić. - powiedział już tak trochę do całej trójki. Po czym pozbierał swoje rzeczy i wyszedł znikając w ścianie z pionowego dymu. - Uważaj na siebie. - Abi pożegnała go jeszcze życzliwymi słowami, jeszcze słyszeli jego kroki cichnące kroki na korytarzu ale po schodach już nie. - To spróbujcie odpocząć. Jeśli tych hellhoundów nie będzie to spróbujemy stąd wyjść. - gdy zostali we trójkę techmiczka z okaleczoną twarzą zwróciła się do dwójki hibernatusów.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
05-01-2021, 08:48 | #362 |
Reputacja: 1 |
__________________ Evil never sleeps, it power naps! |
05-01-2021, 13:47 | #363 |
Administrator Reputacja: 1 | Stalkerzy przyszli, popatrzyli, pogadali - i gówno z tego wyszło. A dokładniej - okazało się, że nie potrafią powiedzieć nic sensownego. I że muszą ruszać w drogę, jak najszybciej, zanim Strefa wlezie im w dusze. - O co chodzi z tym glifem piątki? - spytał. - Na iglicy jest numeryczny glif czyli odpowiednik cyfry 5 - odparł wyjątkowo rozmowny Nick. - Stąd wniosek, że to numer i powinny być gdzieś jeszcze te od jeden do cztery. David skinął głową. - Gdyby udało się zhakować system, to pewnie i nad tymi robotami dałoby się zapanować - dorzucił do tego, co powiedziała Sigrun. - Ale skoro mówicie, że nie macie czasu, to nic z tego, fakt. Miejscówka była niezła i, na pozór przynajmniej, bezpieczna, ale zostawać tu dłużej i próbować wychodzić ze Strefy na własną rękę nie zamierzał. Spakował swoje rzeczy, a do plecaka schował kawałek iglicy, który (podobnie jak Abi) odłamał od większej całości. W końcu co dwa artefakty, to dwa. Uzupełnił też zapas jedzenia i picia. - Możemy iść - powiedział, dopinając paski plecaka. - Zgasimy światło, zamkniemy drzwi i w drogę. |
06-01-2021, 21:34 | #364 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Wspólnie z MG Anglik nie miał ochoty na zadumę, lecz mimowolnie zapatrzył się w kłębuszki dymu. Znowu dotknęło go poczucie jakiejś niepojętej nierealności. Cały ten przedział czasowy od momentu wybudzenia w Strefie mógł równie dobrze być narkotykowym zwidem. Fałszywą, oszukańczą projekcją mózgu. Mógł być, zwłaszcza patrząc na Abi i to, że przed chwilą rozmawiali o wydarzeniach sprzed kilku lat, a stalkerkę pożegnali zupełnie niedawno przed wyprawa do instytutu. Umysł, który Mervin zawsze uważał za swój atut i siłę, ogarniały teraz pokłady wątpliwości. Był ranny to akurat fakt niezaprzeczalny. Co do pozostałych kwestii, pewność go opuszczała. Smużki dymu wędrowały pod sufit, przesyciły pomieszczenie szamańskim rytuałem. Do kompletu brakowało jeszcze tylko muzyki z ery hippie, bądź jamajskich rytmów... |
13-01-2021, 09:47 | #365 |
Reputacja: 1 | Marian przysłuchiwał się w milczeniu dyspucie ratowników. Chris może uratował ich przed psiakami, ale teraz wydawało się, że był gotów zmarnować granaty na nic. Nawet jeśli odpoczną, obaj są markerami. Doposażenie ich nic nie da, dopóki nadal nimi będą, a co gorsza, Marian czuł się zbyt słaby by bronić biologa na ostatniej prostej. Na szczęście Abi udało się przekonać swojego kompana. |
16-01-2021, 00:56 | #366 |
Reputacja: 1 | Informacje przekazane przez stalkerów nie były optymistyczne. Zginął Joe, zginął też Pszczółka. Żołnierz i spec od maszyn. Sigrun z pewnością byłaby w stanie włamać się do sieci komputerowej z serwerowni, ale jeżeli trzeba było po drodze walczyć z mechanicznymi strażnikami, to bez porządnych strzelców zanosiło się na kilka kolejnych trupów. A tego stalkerzy nie byli gotowi udźwignąć. Instytut wydawał się nieco ich przerastać. Nie byli gotowi na dokładniejszą eksplorację tak z marszu. Potrzebowaliby więcej ludzi i broni, której nie nosili z przyzwyczajenia, gdyż w strefie przynosiła więcej szkody, niż pożytku. Koichi pozbierał swoje rzeczy oraz dwa znalezione skoroszyty z danymi. Zapytał Abi, czy nie orientuje się co to jest. Pozostali stalkerzy nie wyglądali mu na typy naukowców. Neuronóż był najważniejszą bronią, z jaką Japończyk się spotkał. Mimo że nie działała specjalnie w schronie, to w strefie za jego pomocą można było paraliżować stwory. A nie zabijać. Doskonały gadżet podczas walki z hellhoundami - trzymać dystans za pomocą łomu, a jak się zbliży to trafić niewidzialnym ostrzem noża… Koichi przeanalizował w głowie kilka wariantów takiej walki. Były na tyle optymistyczne, że były członek yamaguchi-gumi postanowił zabrać broń ze sobą. Poza tym nie miał wiele dobytku. Uzupełnił wodę i zapasy, sprawdził, czy nigdzie nie zawieruszyły się jego przedmioty i był gotowy do drogi. Choć do powrót do głębokiej strefy wcale mu się nie spieszyło. Po chwili rozluźnienia w schronie trzeba będzie wrócić do liczenia kroków, oddechów, rozglądania się bacznie wokół i unikaniu kłopotów. |
18-01-2021, 13:52 | #367 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 54 - Mur! Mur Wszyscy - No to wracamy do cywilizacji. - Abi nie mogła powstrzymać się od wesołego tonu, spojrzenia i uśmiechu gdy spojrzała na kierowcę. - Ta je psze pani. - Harry uśmiechnął się pogodnie. Przed przednią szybą widać było prostą drogę. Jakieś wraki samochodów na poboczu, nawet wypalony śmigłowiec gdzieś w polu. Ale gdzieś tam z przodu widać było poziomą smugę która powoli zmieniała się w kreseczkę i krechę aż wreszcie w pasek jaki ciągnął się przez zielone pola i wzgórza. - Nick. Obudź się. Dojeżdżamy do muru. - Abi odezwała się do jednego z pasażerów jaki spał na ławeczce terenówki. Norton odkąd wyjechali z lotniska większość drogi przespał. Złożył ręce na piersi, oparł głowę o szybę i tak spał na siedząco. Zupełnie jakby odsypiał ten pobyt w strefie. A ocałała trójka miała pozostałe trzy miejsca siedzące. Harry był wspólnikiem pary stalkerów. Tym trzecim co czekał na nich przy samochodzie. Był ubrany w kombinezon maskujący snajpera i karabin z lunetą też wskazywał na taką właśnie profesję. Nawet to, że pojawił się dopiero jak para stalkerów weszła do jednego z w ielu hangarów. Widocznie wcześniej był gdzieś na swoim stanowisku pilnując ich mienia. Pewnie widział jak cała piątka nadchodzi bo jak odsłonił maskę z siatki jaką zasłaniał twarz przywitał się ze stalkerami. - Dobrze was widzieć. Ostatnia klepsydra się prawie przesypała. Już zaczynałem się martwić. - powiedział ściskając się po przyjacielsku z Abi i nieco mniej serdecznie z Nortonem. Ale dało się wyczuć, że stanowią zgraną trójkę. Potem Nick poszedł po coś do samochodu. - Widzę, że gości przyprowadziliście. - snajper spojrzał z zaciekawieniem na trójkę hibernatusów jaka stanęła obok. Więc Abi zaczęła pełnić rolę gospodyni przedstawiając tej trójce Harry’ego co był im wspólnikiem i kumplem no i zostawał pilnować terenówki no i kierowcą i mechanikiem. Miał wiele talentów no ale nie był stalkerem na tyle by włazić do głębokiej jak pozostała dwójka. Dlatego zostawał na zewnątrz i czekał na ich powrót. - Cholera. Ledwie się udało. - Nick wtrącił się w rozmowę pokazując trzymaną w ręku klepsydrę. Trzymał i patrzył na nią jakby była ważna. Mieniący się pył w klepsydrze rzeczywiście już prawie się przesypał do końca. - No. Mówiłem wam. Już się zaczynałem martwić. - Harry pokiwał głową obwiązaną luźną chustą. Jakby ją zawiązał na twarz to w ogóle by wyglądał jak jakiś Arab. Chociaż rysy miał raczej europejskie. - Oj… No faktycznie… - Abi zrobiła gest wachlowania jakby zdała sobie sprawę, że zdążyli w ostatniej chwili. - Nie ma co czekać. Szykuj szprycę. - Nick mówił jakby przypomniał jej o jakiejś procedurze. Stalkerka pokiwała głową i podeszła do tyłów terenówki. Musiała nieco odgarnąć siatkę maskującą jaka była narzucona na maszynę. Po chwili jej partner do niej dołączył i dał sobie wstrzyknąć coś ze strzykawki. Potem Abigail sama zrobiła sobie podobny zastrzyk. - No to nie będzie zbyt przyjemne. Zostawmy ich. Jesteście głodni? - Harry widocznie zdawał sobie sprawę co teraz się stanie. I niejako przejął trójkę gości pod swoją komendę. Zaprowadził ich do jakiejś dawnej kanciapy w jakiej było biuro a obecnie jego kryjówka. Bo był prymus, śpiwór i nawet trochę jedzenia, puszka z kawą, baniaki z wodą. - Musicie trochę poczekać. Nie spodziewałem się tylu gości. Ale zaraz coś na to poradzimy. - we czwórkę w ten kanciapie było trochę ciasno. No a jednak jakoś się pomieścili i oporządzili. Skończyli już jeść i Harry chociaż był nieco małomówny to jednak wydawał się być cichym optymistą. Z charakteru wydawało się mu być nieco bliżej do Abi niż do jej ponurego partnera. Ci zresztą pokazali się nieco później. Wyglądali dość mizernie. Jakby ich walec przejechał albo wstali z kacem czy inną grypą. Chociaż wydawało się, że pozostała czwókrka ledwo zdążyła przygotować i zjeść posiłek. - I jak było? - Harry zapytał z ciekawością z jaką niedawno przy tej kolacji czy śniadaniu pytał pozostałą trójkę. - Strefowo. - burknął Nick siadając na wolnym krześle i wyciągając dłonie do ciepła prymusa. Harry prychnął z rozbawienia jakby obaj dopełniali jakiś swój rytuał. - Nie uwierzysz co się stało! - Abi za to dla odmiany okazywała młodzieńczą radość i entuzjazm. - Trafiliśmy na Pszczółkę i Kari! A oni na Instytut! A na samym początku ten pomysł Nicka zadziałał i udało nam się odnaleźć ten schron! I właśnie ich znaleźliśmy w środku! Ale na początku było ich o wiele więcej. - stalkerka w paru krótkich zdaniach streściła to co uznała za najważniejsze wydarzenia podczas tej wyprawy do głębokiej. - Instytut? Powaga? - wzmianka o Instytucie zdumiała kolegę i zrobiła na nim ogromne wrażenie. Spojrzał jeszcze na Nicka ale ten w milczeniu pokiwał głową. I zaczął nabierać sobie do menażki tego co jeszcze gotowało się nad prymusem. - A Pszczółka i Kari? - snajper zapytał o wspomnianych kolegach z branży. Abi żachnęła się i zmieszała. Spojrzała na Nortona. - Pszczółkę wykończył Instytut. A Kari postanowiła tam zostać. - powiedział stalker wracający z 18-ej wyprawy do głębokiej. Teraz Abi potwierdziła jego słowa ze smutkiem w oczach. Kari chyba zaskoczyła wszystkich gdy podeszła do nich w szlafroku jak już cała piątka była gotowa i spakowana do wyjścia. Chyba najbardziej stalkerzy byli zdziwieni widząc ją wciąż w szlafroku i kompletnie nie gotową na powrót do strefy. - Ja tu jednak zostanę. Ale wy idźcie. - oznajmiła partnerka Pszczółki ze złożonymi na piersi ramionami. - Ale Kari, jak zostaniesz nie wrócisz życia Pszczółce! Chyba nie chcesz tu się zabić co? - Abi zareagowała wtedy pierwsza próbując przekonać przyjaciółkę do zmiany zdania. - Kari to, że teraz trafilśmy na ten Instytut to fart. Nie wiem czy uda nam się tu trafić ponownie. Nie wiadomo kiedy tu ktoś trafi ponownie. Będziesz tu sama z tymi trupami nie wiadomo jak długo. - stalker postawił na racjonalne argumenty i zareagował w bardziej stonowany sposób. Ale nie wyglądał jakby decyzja koleżanki go ucieszyła. - Wiem Nick. Ale zostanę. Może jak się skończy prowiant to spróbuję wrócić. Może coś tutaj odkryję ciekawego? Albo pomogę komuś jak tu ktoś jednak trafi. A jak zmienię zdanie to wrócę. - Kari uśmiechnęła się nieco smutno ale łagodnie. I w końcu postawiła na swoim. Abi zmyła głowę Nortonowi, że chce jej na to pozwolić ale ten ją zapyta jak sobie wyobraża niesienie dodatkowego związanego czy nieprzytomnego ciała przez głęboką. No i w końcu się pożegnali z Kari. Dziewczyny się popłakały i ściskały się jak siostry co miały się już więcej nie zobaczyć. Potem już w głębokiej Abi była przygnębiona. Dopiero jak dotarli na lotnisko i spotkali się z Harrym jakoś odzyskała werwę i chęć do życia. Na lotnisku panowała bezimienna mgła. Trudno było powiedzieć czy jest dzień czy noc. Wyglądało jak jakiś ponury świt albo zmierzch który się nie kończył ani nie zacznał. Po prostu trwał. Więc trudno było określić ile czasu spędzili na lotnisku. Trzy posiłki. Ten pierwszy po powrocie i jeszcze dwa. Nim Nick dał znać, że już. I wtedy zwinęli swoje manatki do terenówki i wyjechali z tego lotnika. Jechali przez pola, lasy, rzeki, wiadukty, wioski i stacje benzynowe. Wjeżdżali w głęboką wodę, że wlewała się do środka pojazdu i przez fosworyzującą mgłę. Widzieli w oddali cienie sylwetek przemykających gdzieś dalej a czasem zatrzymywali pojazd by coś przeczekać. Raz ich chyba coś chciało zaatakować na jakimś postoju bo Abi wybiegła przestraszona podciągając spodnie w biegu. Ale to coś Nick odstraszył gwizdkiem i to coś się zmyło skąd przylazło. Aż wreszcie okazało się, że ta krecha do jakiej się zbliżali to mur. - Rzeczywiście. - Nick przetarł zmęczoną i zaspaną twarz gdy wyjrzał na widok przed przednią szybą. I za bocznymi też. - Ciekawe który będzie rok jak wrócimy. - powiedział nieco sennie schylając się po termos z kawą. A Harry zwolnił gdy zbliżali się do jakiegoś checkpoint. Były zawalidrogi, spowalniacze i uzbrojeni na wojskową modłę strażnicy na dole i na górze. Na samej górze wieżyczki były stanowiska z ciężką bronią jakich lufy śledziły zbliżający się pojazd ale to chyba była norma bo nikt ze stalkerskiej trójki nie wydawał się tym przejęty. Mur Mervin i Marian - I naprawdę nie byliście tu wcześniej? - Abi zajęła miejsce pasażerki więc dla duetu hibernatusów została tylna kanapa terenówki. Chris chyba przebolał to, że ta ekspdycja nie zakończyła się penetracją głębokiej strefy bo potem jak do nich wrócił to już więcej nie wracał do tego tematu. Wydawało się, że pełnił rolę podobną do Nicka. Był tym co czytał teren i znajdywał drogę. I tak samo jak kiedyś Nickowi tak teraz Chrisowi Abi zdawała się ufać całkowicie i nie kwestionowała jego wyborów. Te hellhoundy im tak całkiem nie odpuściły. Więc para stalkerów wzięła dwójkę hibernatusów w środek. Abi każdemu z nich wręczyła w dłoń zapaloną śmieczkę którą sama sprokurowała i wręczyła im kiedy i gdzie indziej. Więc obaj szli z tymi odpalonymi flarami co dymiły na potęgę. Z przodu szedł Chris a pochód zamykała Abi. Chris przy pomocy swojego kompasu zawsze zdawał się wiedzieć kiedy hellhoundy się zbliżają. Wówczas kitrali się gdzie się da, Abi pryskała ich wszysktich jakimś sprejem i zamierali otoczeni dymem licząc, że stwory sobie pójdą. No i szczęście im sprzyjało na tyle, że za każdym razem sobie szły gdzieś dalej. I tak doszli do jakiejś stacji benzynowej położonej na parkingu jakiegoś marketu. Tam jak się okazało była improwizowana baza czy raczej obóz stalkerów. Właściwie to jakiś ich kolega i ta terenówka jaką teraz jechali. - Już? Tak szybko? Nawet jedna klepsydra się nie przesypała? Kto to? - tak ich powitał ten trzeci. Mark jak się okazało. Nie ukrywał zaskoczenia, wręcz zdumienia tak szybkim powrotem. I pytał jakby się spodziewał czegoś strasznego bo dało się wyczuć niepokój w jego głosie i spojrzeniu. - Trafiliśmy na nich. - Chris skinął głową na dwójkę mizernie wyglądających hibernatusów. Abi przejęła rolę gospodyni i poznała wszystkich ze wszystkimi. - To ryzykowne. Stracony czas go może dogonić jak wlazł w tak silną czasówkę. - trójka stalkerów dyskutowała o Marianie. Wydawali się być zaniepokojeni. Zwłaszcza jak Chris pokazał wynik na swoim kompasie gdy przystawił go w pobliże Polaka. Strzałka poruszała się całkiem szybko. Jakby Marian był zrobiony z samego magnesu. A przy Mervinie poruszała się o wiele spokojniej. Jednak stalkerów wydawał się niepokoić ten wynik. Zastanawiali się nad tym przez cały posiłek. Tak samo jak to co robić dalej. Chris chyba chciał mimo wszystko wrócić do strefy. Teraz przecież goście mogli zostać pod opieką Marka który wydawał się być bardziej technikiem i lekarzem niż wojskowym czy zwiadowcą. Mógł być odpowiednią osobą do takiej roli. Potem wszyscy się pospali i zjedli kolejny posiłek. Ostatecznie stanęło na tym, że czas jednak wracać. Było wystarczająco okazji by porozmawiać między sobą. Zwłaszcza podczas jazdy terenówką gdzie i tak byli na siebie skazani. Ze stalkerów najwięcej do powiedzenia miała Abi bo tylko ona była na tamtej wyprawie w jakiej jeszcze z Nickiem uwolnili z kriogenicznych trumien grupkę przybyszów z dawnego świata. - Do muru dotrała Sigrun, David i Koichi. Joe sam się znalazł. Ale zginął w Instytucie. On i Pszczółka uratowali nam życie. Mnie, Nickowi i Kari. Ale zapłacili za to najwyższą cenę. - powiedziała nieco zamyślonym i smutnym tonem. Potem po krótce streściła tamtą wyprawę sprzed lat. Kari postanowiła tam zostać. Nikt jej nigdy potem nie widział. Ani nie trafił na Instytut. Chociaż z Nickiem bardzo próbowali przez kilka kolejnych wypraw. Ale nie udało im się. W końcu jak zabrakło Nicka i Abi zaczęła współpracę z Chrisem i Markiem darowała sobie. W strefie nie dało się zaplanować trasy czy odnaleźć coś co by sobie życzyło. Ale tamta wyprawa coś jednak przyniosła. Udało się zdobyć jakieś zapiski, dokumenty i papiery. Oraz przewieźć je za mur. Dopiero tam różni spece i stalkerzy i jajogłowi zajęli się tym tak profesjonalnie. Badali je z rok i właściwie nadal się nimi zajmują. W końću to jak relikwia nie tylko z głębokiej strefy ale i na wpół mitycznego Instytutu. Na swój sposób to było jak zapiski z prehistorii strefy. Z samych jej początków jak jeszcze nikt za bardzo nie wiedział z czym mają do czynienia. Po ewakuacji studentów i profesorów obiekt przejęło wojsko. I jacyś naukowcy. Być może oni właśnie wóczas dali początek badaniom strefy i położyli podwaliny pod fundamenty jakich używano do dziś. Prawdopodobnie potraktowali strefę mieszanką rozpylaną z wojskowych transporterów. Te jakie stały przy bramie Instytutu. Mieszanka była jakąś samoreplikujacą się nanotechnolgią bazującą na cząstkach strefy. Wizyalnie objawiała się jako ta charakterystyczna, czerwona mgła. Ograniczała i spowalniała rozpszestrzenianie sę strefy. Ale też miała nieprzyjemne skutki uboczne. Był też inny mechanizm. Coś co nazwali polem stabilności. Przewodniki ściągały do siebie energię strefy i kumulowały w jakichś akumulatorach. Gdy masa osiągnęła punkt kretyczny następowało wyładowania jakie wypalało całą tą energię. A może odsysało z pworotem do strefy. Tego do tej pory nikt nie był pewny na 100%. Tak samo jak tego czy skok Instytutu był zamierzony czy był efektem ubocznym. Ale właśnie dlatego na terenie tego Instytutu praktycznie nie było strefy. Tyle co w płytkiej i to bardzo słabej. Ale dlatego też na ten Instytut można było się napatoczyć przypadkiem tak jak to się przytrafiło Pszczółce i Kari. - Ale nie udało nam się odtworzyć tej technologii. Mamy tylko te hipotezy. Wielu rzeczy się domyślamy ale nie mamy jak tego sprawdzić empirycznie. - przyznała z żalem stalkerka. Tak jak mówiła wcześniej, chociaż udało się poznać jakieś tajemnice strefy, nawet z tak legendarnego miejsca jak Instytut to tylko generowało to nowe tajemnicze i pytania na jakie odpowiedzi mogły przynieść kolejne wyprawy do strefy. - I jak się czujesz? Lepiej ci? - Mark co siedział na tylnej kanapie razem z pozostałą dwóją spojrzał uważnie na Polaka. Pytanie było na miejscu. Ten nie czuł się za dobrze. I nie wyglądał jakby było z nim dobrze. Postarzał się.Teraz wyglądał jak o pokolenie starszy. Jakby miał ze 4 albo i 5 krzyżyków na karku. Pojawiły mu się pierwsze zmarszczki a pory skóry stały się wyraźniej widoczne. Wszelkie oznaki jakie u ludzi pojawiały się z wiekiem. Tyle, że u Polaka pogłębiło się to wszystko jak tylko opuścili głęboką strefę. Ale jakoś teraz się uspokoiło i coś ostatni kawałek drogi przestał się starzeć. - Już prawie jesteśmy. Jak już tu dojechaliśmy to teraz powinno być dobrze. - Abi włączyła się do rozmowy odwracając się do nich do tyłu i wskazując dłonią na checkpoint przy murze do jakiego się zbliżali. Chris zwolnił a lufy automatycznych wieżyczek śledziły zbliżający się samochód.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
20-01-2021, 22:17 | #368 | |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Odprawiali szamański rytuał, trzymając świece niczym flary wolności. Szli w eskorcie stalkerów, jak cenny, żywy ładunek. Co jakiś czas, można było dojrzeć poruszenie u Abi i Chrisa. Mężczyzna nerwowo wpatrywał się w swój strefowy „kompas” i dawał wskazówki. Najczęściej przykucali w jakimś załomie osłonięci przez wszechobecny dym, dodatkowo spryskani przez Abi jakimś tajemniczym specyfikiem, zapewne maskującym ich markery. O dziwo, to wszystko skutkowało. Ostatnio edytowane przez Deszatie : 20-01-2021 o 22:39. | |
22-01-2021, 14:40 | #369 |
Administrator Reputacja: 1 | Wydostanie się ze Strefy okazało się dziecinnie łatwe - całkiem jakby zainteresowanie Strefy skupiło się na czymś innym. Wycieczka po zrujnowanym Londynie - tak można było nazwać zarówno spacer na lotnisko. - David - przedstawił się Australijczyk, witając się z Harrym - wspólnikiem stalkerów, kierowcą, snajperem i bogowie wiedzą kim jeszcze był tamten. Ale najważniejsze było, że czekał tu na nich z terenówką. A podwózka do muru stanowiła perspektywę milszą, niż konieczność maszerowania na własnych nogach. - A te zastrzyki to po co? - spytał. - Każdy stalker je bierze, czy tylko ci, co przebywają w Strefie zbyt długo? Najwyraźniej zastrzyki były konieczne, ale z pewnością nie byly przyjemne, jako że po nich tak Abi, jak i Nick wyglądali na nieco... sfatygowanych. * * * Dojazd do muru, chroniącego zwykłych ludzi przed Strefą i jej wytworami, odbył się dość spokojnych warunkach - parę cieni na horyzoncie, coś co miało chrapkę na Abi - i to wszystko. Bo mgła nie była przecież niczym specjalnie dziwnym czy strasznym. Sam mur, wieżyczki, strażnicy i karabiny też nie były czymś dziwnym. Niepokojące za to było to, co powiedział na końcu Nick. - W jaki sposób czas płynie wewnątrz strefy? - spytał David. - I jak długo można przebywać w strefie bez skutków... ujemnych? * * * Mur oznaczał bezpieczeństwo i normalność. David jednak nie wiedział, jak odnajdzie się w nowej rzeczywistości. Czy znajdzie swoje miejsce w tym innym życiu? A może ucieknie od niego? Do Strefy...? |
23-01-2021, 12:50 | #370 |
Reputacja: 1 | Pomimo zmęczenia i przerażającej sytuacji panującej dookoła było coś dziecinnie "fajnego" w chodzeniu przez ruiny z dymiącą świecą w ręce. Niczym z plakatów amerykańskich filmów, jak ocaleńcy z flarą stojący pośród gruzowiska na tle zniszczonych budynków. Choć tym razem było to prawdziwe życie, a Marian miał już swoje lata... cóż, mężczyźni chyba nie wyrastają z dziecka wewnątrz siebie. Dodatkowo szli w kierunku upragnionej wolności. Wszystko wydawało się tak surrealistyczne, wytłumione, dochodzące z oddali. Jakby obserwował kogoś innego, film, a jednocześnie coś więcej... grę? |