|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
31-10-2019, 03:21 | #131 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |
31-10-2019, 03:24 | #132 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |
31-10-2019, 03:26 | #133 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |
02-11-2019, 03:38 | #134 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 31 - Premiera “Das i Kitty” 2054.09.20 - południe, nd; pogodnie; skwar; Sioux Falls, mieszkanie Betty Dojazd Czarny, kanciasty, terenowy pickup mknął w pogodną, wrześniową niedzielę ulicami Sioux Falls. Widać było, że kierowca poruszał się po mieście jak ryba w wodzie więc nie mógł być to być jego pierwszy kurs ani tym wozem ani po tej trasie. A podczas mijania kolejnych zakrętów, skrzyżowań i pojazdów wszelakich trójka osób wewnątrz czarnego pickupa miała okazję porozmawiać zanim dojadą do celu. - Chyba zrobiłyście niesamowite wrażenie na naszej lodziarze. Nie wiem czy Don wam to daruje. Może się “poczuje”, że nie jest już w centrum jej atencji. - zauważył pogodnie Steve gdy dopiero wyjeżdżali z parkingu widząc jak raźno i wesoło Jamie machała im na pożegnanie. A z dwiema swoimi ulubionymi klientkami nawet przyszła się pożegnać osobiście, obejmując je na pożegnanie a po cichu zapewniając, że na pewno przyjdzie dzisiaj wieczorem. - No wiesz Steve, robiłyśmy co w naszej mocy. - Eve odpowiedziała wesoło moszcząc się wygodnie na tylnym siedzeniu i jak zwykle opierając każdy łokieć na jednym z przednich foteli aby mogła zaglądać przez przerwę między nimi na to co się dzieje przed maską albo na swoją parkę na tych fotelach. - Właśnie widziałem. No chyba podziałało całkiem nieźle. - odparł ubawiony Bolt włączając się do ulicznego ruchu. Terenówka skierowała się ku wyjazdowi z centralnego placu w tym mieście i skierowała się na południe, w kierunku jeszcze dość odległego apartamentowca w jakim mieszkała pewna siostra przełożona o kasztanowych włosach. Przynajmniej gdyby trzeba było iść na piechotę a nawet miejską, konną komunikacją to też nie był rzut beretem. - Ciekawe czy zgodziłaby się na sesję… albo jakiś filmik… - myśli fotograf zdawały się płynąć jeszcze na temat owej smukłej lodziary którą zostawili w jej miejscu pracy. - A ten filmik z rana? Kiedy będzie gotowy? Z tego wszystkiego nie zdążyliśmy go obejrzeć jak wyszło. - kierowca za to miał własne zainteresowania. To pytanie rzeczywiście zmieniło tor rozmowy z blondyną. - No nie wiem. - wyznała po chwili wahania. Przygryzła swoją pełną wargę zanim podjęła wątek. - Bo widzisz mieliśmy jeszcze z Lamią plan aby dodać scenkę z szatni. Czyli Mary Sue i trzech kolegów. I miałyśmy cichą nadzieję, że twoi chłopcy by się zgodzili wystąpić. Myślisz, że by się zgodzili? - blondynka zerknęła krótko na swoją dziewczynę ale skoncentrowała na swoim chłopaku którego o to pytała. - Pytasz mnie czy Don, Dingo i Steve zgodzą się we trzech ciebie bzyknąć przed kamerą? - kierowca zmrużył brwi jakby się chciał upewnić czy dobrze rozumie pytanie. Ale widząc energiczne, twierdzące ruchy krótko ostrzyżonej blond głowy z finezyjnym kędziorkiem na czole też skinął głową na znak, że teraz wie o czym rozmawiają. - No to myślę, że będą się pytać czy na raz czy po kolei. Ale jak wszyscy wieczorem mamy być w “Honolulu” to same możecie ich o to zapytać. Sądząc po tym jak byli podjaranim twoim występem poprzednim razem to raczej nie przewiduję odmowy no ale to już ich pytajcie. - “Krótki” wydawał się być zrelaksowany i pewny siebie gdy mówił swoje słowa. A właśnie mijali jakieś wypalone skorupy całego kompleksu szpitalnego. To, że to był kiedyś szpital świadczyły wciąż widoczne tam i tu napisy i oznaczenia na budynkach. A to, że była to wypalona skorupa świadczyły osmalenia na tych ścianach. Obojętność z jaką para miejscowych, Steve i Eve, mijała ten wypalony kompleks świadczyła, że mijają stały element swojej codzienności więc to co się tutaj działo musiało dziać się dawno temu i przyzwyczaili się do tego. - To super! I rany, Steve, no nie słyszałeś co mówiła Mary Sue? No pewnie, że na raz! - fotograf była widocznie ucieszona taką odpowiedzią bo zabujała brwiami w stronę Lamii na znak, że sprawa ma jak najlepsze rokowania. - I najlepiej z każdej strony na raz i z dużą ilością ustnych zaliczeń… - dodała ciszej swoje osobiste życzenie co do tej scenki. - Mam już nawet jedną miejscówę. I tam jest w sam raz szatnia. Na scenerię byłaby w sam raz. Jest odpowiednio brudna to takiej brudnej sceny. - blondyna już zdawała się myśleć nad przyszłą produkcją i też miała na to jakiś pomysł. - No ale to w takim razie kiedy można by to zrobić? - kierowca jadąc tymi słonecznymi ulicami mijał mniej lub bardziej odremontowane budynki. Albo wcale nie ruszone odkąd skończył się dawny świat. Lamia zaś zaczęła rozpoznawać okolicę. Gdzieś tymi ulicami jeździła z albo do miejskiego szpitala gdzie pracowała Betty. Chociaż Bolt wybrał widocznie inną trasę niż jeździły miejskie, konne autobusy. - Noo… - fotograf zamyśliła się na chwilę zanim odpowiedziała. - No to co nagraliśmy rano to bym pewnie zdążyła obrobić przed weekendem. Ale weekend mamy zajęty więc nici z wspólnego kręcenia. No a jak ciebie i chłopaków w roboczy tydzień nie ma no to najprędzej byśmy mogli kręcić w następny weekend. No i znów ze dwa, trzy dni na złożenie. Jeszcze zależy ile będę miała zleceń i czasu wolnego. - fotograf siedząca na tylnym siedzeniu przedstawiła swoje ostrożne szacunki dotyczące tego grafiku planu filmowego o jakim sobie rozmawiali. A czarna furgonetka minęła tą asfaltową arterię przed jakąś kiedyś czekały z Betty aby parada przeszła i mogły jechać dalej. A to oznaczało, że już są nie tak daleko od docelowego adresu. - No to mam nadzieję, że nam też nie wlepią jakiejś akcji na weekend. - Steve skrzyżował dwa palce na znak pozytywnego zaklinania rzeczywistości. Ale co by nie mówić gdy ktoś nie miał pracy tylko służbę no to nie był do końca panem samego siebie nawet w wolne weekendy. A przed maską pojawiła się już ulica przy której mieszkała Betty chociaż apartamentowiec w jakim mieszkała był jeszcze za dwoma zakrętami więc go nie było widać. - No ja też. Jej. Ciekawe kto dzisiaj będzie u Betty. - blondynka na tylnym siedzeniu też chyba zorientowała się, że są już tuż - tuż bo znów zmieniła temat rozmowy. I rzeczywiście pokonali ostatni zakręt i ukazał się ten kilkupiętrowy apartamentowiec po jednej stronie i cukiernia Mario po drugiej. Gdy czarny, kanciasty pojazd parkował przed budynkiem pośród innych aut, widać było znajome ciężkie kombi Betty i osobówkę Madi. A ledwo we trójkę wysiedli na ten nieznośny, asfaltowo - betonowy skwar z którym całkiem skutecznie walczyła klimatyzacja terenówki to z balkonu Betty powitało ich radosne machanie rączek i zapraszające okrzyki dziewczyn które już były na miejscu. --- Obiad Okazało się, że gdy załoga czarnej terenówki znalazła się na pokładzie kasztanowłosej pani zamku to mają zaproszony i oczekiwany komplet. Betty otworzyła im drzwi osobiście i przywitała się ciepło tak z całą trójką jako całością jak i każdym z osobna. Nie było najmniejszych wątpliwości, że są miło i ciepło witani i oczekiwani. - Eeejjj! Steve! A gdzie masz mundur!? Noo weeeźź… - Madi ledwo się zobaczyła Steve’a na własne oczy to zgłosiła reklamację którą spora część żeńskiego towarzystwa mocno poparła. - No następna… - mruknął jedyny mężczyzna w tym gronie i lekko pokręcił głową. A rzeczywiście przyjechał w swojej turystycznej wersji jaką chyba najbardziej lubił gdy miał wolne. Ale która wydawała się w jawnej opozycji do galowego munduru w jakim zjawił się pod tym adresem wczoraj rano gdy przyjechał zabrać Lamię. - Oj, daruj mu, on się tak stroi tylko jak zabiera koleżanki z woja na lody. - Indianka w czarnym podkoszulku z oderwanymi rękawami prychnęła jakby chciała dorzucić swoje trzy grosze. - Nie koleżanki tylko dziewczyny. Teraz wszyscy chodzimy ze sobą. Znaczy ja z Lamią i Steve’m a oni ze mną. - do rozmowy włączyła się Eve która stanęła w obronie swojego wspólnego faceta wskazując po kolei palcem kto tu w ich trójce z kim chodzi. Wyglądało na to, że każdy z każdym. - No dobrze, to skoro te powitania mamy za sobą no to zapraszam do stołu. - okularnica jak zwykle niezawodnie w parę chwil zaprowadziła porządek przy okazji wskazując na stół. Ten był jakiś duży, Lamia nie była pewna czy go wcześniej widziała ale był na tyle duży by pomieścić ich wszystkich. Betty i Olga wydawały się być ulepione z tej samej gliny. Roztaczały wokół siebie aurę stanowczości w słowie, geście i spojrzeniu gdzie mimo płaszcza nienagannych manier od razu wyczuwało się, że nie jest zbyt mądre stawiać im się okoniem. Dla odmiany Val i Crystal wydawały się być na drugim biegunie. Ciche, pogodne, uśmiechające się ostrożnie i generalnie miłe. Madi i Diane za to wyglądało na to, że nadają na podobnych falach dając upust swojej nieskrępowanej konwenansami naturze. Chociaż pozornie grzeczna i ułożona masażystka wydawała się przeciwieństwie mającej na pieńku z systemem gangerki. - Jedzcie śmiało. I tak trzeba to zjeść, żeby się nie zepsuło. - Betty wskazała na stół na jakim widać było część dań jakie zostały po wczorajszym grillu. Pieczone kiełbaski, boczek, żeberka, kurczak wciąż zalatywały grillowym zapachem gdy się je wzięło do ręki. A do tego to co już pewnie było zrobione dzisiaj a na deser nawet wypieki z cukierni Mario jaka była po drugiej stronie ulicy. W towarzystwie które łączyło wspólne zainteresowania i cele atmosfera zrobiła się bardzo rodzinna. Przy okazji wyjaśniło się, że nieco wcześniej Jack zabrał Amy do siebie co strasznie rozbawiło dziewczyny które były tego świadkiem. - On chyba nas się boi. Zwłaszcza Betty. - Madi która była w istnie szampańskim nastroju już teraz bez żenady podzieliła się opinią z resztą towarzystwa. - Mnie? Czy ja jestem jakaś straszna? - okularnica zrobiła niewinną minę elegancko odkrajając nożem kawałek kiełbasy i wbijając ją na widelec po czym prawie hipnotycznym ruchem wkładając go sobie do ust. - No pewnie! Co się dziwicie? Tak naskoczycie, takie całe stado paskudnych harpii na jednego, biednego chłopaka to co ma sobie o was pomyśleć! - Eve wesoło odbiła piłeczkę biorąc w obronę zachowanie kogoś kto chyba na dniach został chłopakiem Amelii. - A ty Steve? Ty się nas boisz? - Diane spojrzała koso z drugiej strony stołu na mundurowego który akurat teraz znów był w jakiejś hawajskiej koszuli, szortach i kapciach jakie sobie wybrał przy wejściu z bogatej kolekcji gospodyni. No ale pod względem przewagi liczebnej to stosunek sił 1:8 rzeczywiście mógł przytłaczać. - Ależ skąd. Liczę, że jak będzie dziać mi się krzywda to mnie uratujecie. - Mayer nie dał się zapędzić w kozi róg i jego odpowiedź rozbawiła resztę towarzystwa. - A jak było wczoraj w “Starym Kinie”? - Eve zapytała Di i Madi bo chociaż niby ostatni raz z motocyklistką widziały się wczoraj wieczorem to wydawało się to wieki temu. - O. Też jestem ciekawa. - Olga poparła pytanie fotograf i z ciekawością popatrzyła na dwie dziewczyny jakie spędziły sobotni wieczór w klubie w jakim szefowała ochronie. - Było świetnie! Chociaż na początku to myślałam, że nas wywalą a nie wyjebią. - Madi bardzo chętnie podjęła temat i na zmianę z Indianką zaczęły opowiadać wydarzenia z ostatniego wieczoru. - No. Bo nas nie chcieli wpuścić do tego gloryhole. - Diane potwierdziła słowa swojej nowej kumpeli kiwając do tego swoją czarnowłosą głową. - Nie chcieli was wpuścić do gloryhole? - Olga zmarszczyła brwi z miną sugerującą wyraźnie, że coś tutaj jej się mocno nie zgadza. - No! Znaczy ten, właściwie to chcieli tylko my chciałyśmy wejść do tej strony do obciągania a nie obciągającej. I zapiąć coś a nie na odwrót. I cholera nie chcieli nas wpuścić! - czarnowłosa masażystka zaczęła omawiać jak to było wczoraj w trzewiach klubu i sytuacja zaczynała się powoli wyjaśniać. - No to musiało zaskoczyć moich chłopców. Raczej dziewczyny które się piszą na takie zabawy preferują tą drugą stronę. - Orlov wyglądała na uspokojoną jakby teraz zachowanie obsługi było dla niej zrozumiałe. - A co mnie to obchodzi? Ja tam pojechałam coś zapiąć. I nawet zabrałyśmy z Madi własne zabawki. - motocyklistka prychnęła jakby tłumaczenie szefowej ochrony nie trafiało jej do przekonania. - A co było dalej? - Betty umiejętnie skierowała uwagę na dalszy ciąg tej opowieści aby nie generować zbędnych scysji. - No w końcu ich przekonałyśmy, że nie przyszłyśmy tam obciągać, przynajmniej nie dzisiaj no i jakoś nas w końcu wpuścili gdzie trzeba. - masażystka i rehabilitantka w jednym machnęła na to ręką i wróciła do relacjonowania wczorajszych wydarzeń. - No i weszłyśmy do tej kabiny i właściwie na początku to dość nudno było. Bo nikogo nie było po drugiej stronie. Więc nam się zaczęło nudzić to zaczęłyśmy się zastanawiać co wy porabiacie we trójkę. - gangerka westchnęła gdy proza życia nawet w takim wyjątkowym miejscu jak tajne kabiny w trzewiach starego kina dały o sobie znać. - O nas? Ojej. I co wam wyszło? - Eve wydawała się zaciekawiona tak samo wydarzeniami z klubu jak i tego do jakich wniosków doszły dwie koleżanki skoro ich trójka stała się tematem rozmowy. - Naprawdę Di cię zostawiła nagą na stole przybraną za deser? - Madi wydawała się pod wrażeniem, zwłaszcza jak Eve energicznie i z radosnym uśmiechem potwierdziła skinieniem głowy słowa motocyklistki która sama ją wczoraj tak przystroiła zanim przyjechała Madi i zabrała ją na nocny klubing. - No mówiłam ci przecież. No a do żadnych wniosków nie doszłyśmy bo słyszymy, że drzwi się otwierają i do środka ktoś wchodzi. No to się na nią gapimy przez te dziury ale tam cholera słabo widać przez te dziury, ktoś nie stanie dokładnie naprzeciw to kurde nic nie widać. - Diane lekko ofuknęła rehabilitantkę jakby ta miała niedowierzać jej słowom. I dołączyła swoją dolę do tej opowieści. Ale koleżanka szybko jej przerwała. - I patrzymy przez te dziury a tam po drugiej stronie jaka foczka! No nic tylko zapinać! - druga amatorka zapinania czyichś otworków nie wytrzymała i kontynuowała tą ekscytującą relację. - Ale miała głupią minę jak się zorientowała, że ma do czynienia z dwiema dziewczynami! Najpierw to nam tłumaczyła, że weszłyśmy ze złej strony i jak mamy ochotę to możemy do niej dołączyć. - Di nawet dzisiaj to bawiło bo roześmiała się na całego, zresztą Madi kiwała twierdząco głową i też ją to bawiło a za nimi i resztę towarzystwa. Nie było trudno sobie wyobrazić jak mogła zareagować obca dziewczyna która odkryła, że po drugiej stronie ściany też są dwie dziewczyny. - O tak, ale jak już załapała, że to nie pomyłka tylko tak naprawdę to się mała postarała. Pierwszorzędny towar. - Madi pokiwała głową chwaląc ową bezimienną dziewczynę z wczorajszego wieczoru. - No to czyli wieczór wam się udał. - Olga też chyba była zadowolona, że klientki z wczorajszego wieczoru tak sobie chwalą wizytę w jej klubie. - Ale to nie koniec! - zawołała motocyklistka czym chyba zaskoczyła wszystkich. - Bo wiecie, faceci jak tam zapinają to może i fajnie. Ale no jak my to właściwie przez sztuczniaka nic nie czujesz, na sobie czujesz ścianę i nawet nic nie widzisz. Tylko na słuch coś słychać. To trochę jakby dziurę w ścianie zapinać. A słyszymy z Madi po jękach że ta mała ma niezły ubaw. No to mówię do niej, że zrywamy się stąd i pukniemy się w kiblu. No i się zgodziła. - Diane raczyła biesiadników kolejnymi detalami wczorajszego wieczora a masażystka potwierdzała to ruchami głowy. - I zgadnijcie do jakiego kibla poszłyśmy. - Madi wyszczerzyła się tak ewidentnie, że nie można było mieć wątpliwości do jakiego poszły. - Do naszego?! Wow! Lamia słyszałaś?! No to chyba będzie nasz kibel miłości! - Eve aż klasnęła w dłonie z uciechy w pełni popierając wybór swoich kumpel. - I co było dalej? - Olga też była ciekawa jak się ostatecznie skończyła ta wizyta w jej włościach z wczorajszego wieczoru. - No jak to co? Zapięłyśmy ją we dwie w tym kiblu. Świetny towar. I zaprosiłyśmy ją na dzisiaj. Tutaj i na wieczór. Ale mówiła, że nie wie czy da radę przyjść. - Diane prychnęła się i miała minę jak faceci gdy zwykle przy kolegach chwalili się swoimi podbojami i zaliczeniami. - Laura. Ma na imię Laura. Więc jakby się tutaj albo w “Honolulu” dobijała do drzwi jakaś Laura to pewnie właśnie ta z kina. - Madi zakończyła wesołym akcentem który chyba ucieszył wszystkich obecnych. --- Premiera - Nie… mam już co chciałam - brunetka podniosła smartfon i wyłączyła nagrywanie. Odtoczyła się też w bok, siadając na blacie z beznamiętną miną. Pomachała do tego telefonem - Teraz wszyscy zobaczą jaka z ciebie dziwka. Twój stary, wszyscy w tej waszej dziurze. Dzięki suczko, ułatwiłaś mi robotę… - zaśmiała się ochryple Film zakończył się ochrypłym śmiechem ciemnowłosej Das i zbliżeniem na przerażoną twarz Kitty o krótkich blond włosach. Potem, zupełnie jak w prawdziwym filmie pojawiły się napisy końcowe. Reżyseria, obsada, kamery, złożenie w całość, korekta… Wyglądało jak jakiś krótkometrażowy, może trochę nisko budżetowy ale jak prawdziwy film z dawnych czasów a nie coś co powstało na początku tego tygodnia. Eve się postarała i ładnie zmontowała ujęcia z różnych kamer w jedną sensowną całość. Część można było oglądać jak ze smartfonu jaki trzymała Das co pozwalało spojrzeć na scenę z jej perspektywy. A gdy trzeba było i całość sceny lepiej było widać okiem kamery z zewnątrz to było to właśnie tak pokazane. Tak się właśnie zaczynał film gdy zamknięte drzwi nagle gruchnęły otworem i rozzłoszczona Das wpadła do środka wlokąc ze sobą szamoczącą się z nią Kitty. Ładnie były też skomponowane ujęcia biurka bo Eve przed filmowaniem ustawiła krzyżowy ogląd kamer więc były ujęcia z profilu gdzie było ładnie widać jak jedna aktorka zalicza tą drugą albo na odwrót, z szerszej krawędzi biurka gdy widać było front Das a Kitty to w zależności od ujęcia i etapu rozwoju akcji. Całość wyszła jak prawdziwy film akcji. - Woow… I to same nagrałyście? - Val była wyraźnie pod wrażeniem gdy na wielgachnym ekranie kina domowego pojawiły się ostatnie napisy. Nie było się co dziwić jej wrażeniu bo po prostu wyglądało to jak prawdziwy film akcji, z prawdziwym scenariuszem, aktorkami, przekonywującym odgrywaniem ról no i jaką wartką akcją! - Brawo! Brawo! - Betty zaczęła klaskać i wraz z nią reszta towarzystwa też jakby dopiero otrzeźwiała na tyle by przypomnieć sobie jak zazwyczaj wyraża się aplauz przy premierach i innych występach. Wszyscy co pozajmowali przed plazmą miejsca na sofie, fotelach czy podłodze zaczęli bić brawo. - Brawo Księżniczko. Jestem z ciebie taka dumna. Rośnie z ciebie prawdziwa Księżniczka która pewnego dnia będzie prawdziwą Królową. I ten dzień przyjdzie szybciej niż wszystkim nam się tu zdaje. - Betty pierwsza podeszła do Lamii i złożyła jej gratulacje oraz życzenia. I znów jej słowa wywołały aplauz otoczenia więc panowała powszechna radość i zgoda. Posypały się kolejne gratulacje oraz pytania co i jak było nagrane, skąd taki pomysł no i kiedy będzie następny filmik - No ja myślałam, że trochę mnie bajerujecie z tymi filmami. No ale jak to tak ma wyglądać… - Diane zwierzyła się w pewnym momencie z początkowych wątpliwości jakie chyba miała jeszcze w Mason City nawet jak się zgodziła na przyjazd do Sioux Falls. A teraz wydawała się być pod wrażeniem tego pierwszego profesjonalnie nagranego i złożonego w całość filmiku. - No jakbym was nie znał to bym pomyślał, że to jakiś filmik sprzed wojny. Ale byłyście świetne. Jakby ta akcja działa się naprawdę a nie na filmie. No i jak mówiłem, jesteście najlepsze. - Steve’owi filmik również się spodobał i na koniec objął obie swoje dziewczyny przyciągając je do siebie. - Podobała mi się ta scena na tym biurku. Pasuje do każdej brudnej wywłoki. - Olga pokiwała swoją ciemnowłosą, krótko ostrzyżoną głową na znak, że film jej również jej przypadł do gustu. - O właśnie Olga, bo rozmawiałyśmy z Lamią i byśmy potrzebowały środka dystrybucji. A w kinie macie no… no kino właśnie. Kilka sal nadal działa. Znaczy no nie ten filmik bo ten to do prywatnej kolekcji ale tak przyszłościowo to by nam się przydało coś. - Eve mimo pozorów roztrzepania klasycznej blondynki jednak potrafiła myśleć całkiem trzeźwo. - Ja jestem szefem ochrony i nie odpowiadam za to co się robi w poszczególnych salach. - królowa lodu z typowym dla siebie chłodem wyprowadziła blondynkę z błędu. - Oj nie udawaj, wszyscy wiedzą, że nie jesteś tam byle kim. Jakbyś przedstawiła sprawę w odpowiednim świetle to by mogło wiele pomóc. - fotoreporterka parsknęła aby dać znać, że wie trochę więcej niż to na pierwszy rzut oka wygląda. - A dlaczego bym miała stawiać jakąś sprawę w jakimś świetle? Zresztą nie przyjechałam tutaj rozmawiać o interesach. A wy chyba nie macie jeszcze niczego do tej dystrybucji. - trudno było powiedzieć czy Olga rzeczywiście nie chce rozmawiać o interesach na tej towarzyskiej wizycie czy tylko się z nimi drażni. Eve zerknęła ukradkiem na Lamię sprawdzając co ta powie na to wszystko.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
20-01-2020, 00:25 | #135 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 32 - Nie cierpię poniedziałków 2054.09.21 - ranek, pn; pogodnie; ciepło; Wild Park, stołówka w koszarach - Wiesz co stary? Coś mi się nie zgadza w tej twojej historii. - brew krótko wygolonego mężczyzny w brązowym podkoszulku uniosła się w grymasie niedowierzania. - Właśnie. Widać, że coś kręcisz. - drugi w podobnym podkoszulku wskazał tego naprzeciwko oskarżycielskim widelcem. - Nic nie kręcę. Mówię jak było. - ich rozmówca westchnął. Co go podkusiło by się pochwalić? No tak… To co zwykle… Tradycyjne pytania i przechwałki jak kto spędził weekendową przepustkę. - Cześć. Co macie taką zawiechę? - czwarty żołnierz wesoło przywitał się z pozostałą trójką siadając na wolnym miejscu i stawiając na stole tackę ze swoim jedzeniem. - Krótki mówi, że ma dziewczynę więc ja już mu się nie podobam. - koleżanka, też krótko ostrzyżona jak koledzy przyjęła wdzięcznie skarżącą się minkę wskazując na winowajcę tego zamieszania. - Krótki ma dziewczynę? Znaczy Karen jest teraz wolna? - nowy dosiadł się wygodnie i spojrzał z zaciekawieniem zarówno na siedzącą niedaleko Karen jak i na Krótkiego. - Niiee! - jeden z kolegów pokręcił głową aby szybko wyjaśnić koledze w czym rzecz. - Żeby on po prostu se znalazł dziewczynę czy inną dupę no to jeszcze byłoby proste. No ale sam wiesz jaki jest Krótki. - rozłożył ramiona i w geście bezradności wskazał na kapitana siedzącego naprzeciwko. - A to co? Coś nie tak z tą jego laską? - zapytał nowy zaintrygowany takim powitaniem. Wbił widelec w makaron i zaczął go nawijać potwierdzając swoje zamiłowanie do włoskiej kuchni. - Z moją laską jest wszystko w porządku. Z obiema. - Krótki uśmiechnął się pod nosem ale musiał przyznać, że powiedzenie tego przed kolegami i koleżanką sprawiło mu sporo satysfakcji. - No widzisz! Znów zaczyna! - Mike już miał wbić widelec we frytkę i jajecznicę gdy się uniósł znów słysząc tą niedorzeczną historyjkę Steve’a. - No. Cały Krótki. Nie może mieć czegoś tak po prostu. Jak każdy normalny facet. - westchnęła Karen i kręcąc głową i sięgając po kubek z kompotem. - A z ciebie jest normalny facet? - Krótki skontrował ją z miejsca. Ale zaraz dała o sobie przewaga liczebna jego adwersarzy. Chociaż Karen i tak mu posłała słodkiego całusa. - Znaczy zaraz, to Krótki ma dwie laski? - Martinez który dopiero co się dosiadł spojrzał z zaciekawieniem na resztę. No to jeszcze było do łyknięcia. - Znaczy zaliczył dwie dupy tak? - upewnił się czy gadają o tym samym. - O! I to jest normalny facet! - Garbo wskazał palcem na siedzącego obok Martineza patrząc oskarżycielskim wzrokiem na Krótkiego jaki był po przeciwnej stronie stołu. - Normalsi są nudni. - mruknęła bez większego zainteresowania Karen wracając do jedzenia tego co miała na swojej tacce. - Przymknij się. O dupach teraz gadamy. - Garbo ostrofował koleżankę wskazując teraz ją palcem i wrócił do głównego tematu o poranku. - Właśnie Krótki. Powiedz, że byłeś na dupach, zaliczyłeś duecik na raz i wtedy wiemy na czym stoimy. - Italiano też niezbyt wierzył w historyjkę bruneta po drugiej stołu jaką ten im tutaj próbował wcisnąć. Za co miał do niego żal, że ma ich za takich tępaków co to takie coś łykną. - No byłem na dupach. - Krótki po chwili zastanowienia przyznał jak było. Właściwie to tak było. - No wreszcie! Mamy progres! - Garbo ucieszył się i uderzył dłonią w stół bo rzeczywiście wyglądało na jakiś przełom. - Z moimi dziewczynami. - Steve dokończył zdanie które celowo przerwał by podpuścić chłopaków. Miał ochotę spłatać im małego psikusa. - A tak dobrze już ci szło, wychodziłeś na prostą… - Italiano pokręcił smutno głową nawijając na widelec kolejną porcję makaronu. I ta czynność zdawała się go absorbować bez reszty. Ale jednak słuchał tego co się dzieje przy stole. - Ej, Krótki to jak jest? W poprzedni weekend nie miałeś żadnej laski a teraz masz dwie? - Latynos zmarszczył brwi bo rzeczywiście coś tu się nie zgadzało. Dotąd był po prostu ciekaw ale teraz zaczynał rozumieć skąd się bierze sceptycyzm kolegów do opowieści Steve’a. - Tak jest. Same chciały. Poprosiły tak ładnie, że nie miałem serca im odmówić. - Krótki spokojnie nabrał swoją porcję puree ziemniaczanego i zaczął to przeżuwać nie zdradzając oznak zdenerwowania. Nawet zaczynał być rozbawiony tym wszystkim. Bo odkąd dosiadł się Martinez to schemat rozmowy zaczął się powtarzać co właśnie przerabiał z pozostałą trójką odkąd siedli do jedzenia. - Same chciały? - Martinez zmrużył brwi na znak, że taka historyjka nie wygląda w jego oczach na najbardziej prawdopodobną. - Same chciały! Słuchaj to jeszcze nic! Krótki mówi, że jedna chodziła z drugą… Znaczy najpierw. A potem z nim. Znaczy jedna. A potem dwie. Kurwa Krótki jak to w końcu miało być? - Garbo zapalił się do tego punktu który od początku wydał mu się podejrzany i chciał wyjaśnić Latynosowi co jest grane no ale z tego wszystkiego sam już do końca nie był jak to Krótki opowiadał. - Najpierw Lamia chodziła z Eve. Tak chyba z tydzień jeśli dobrze zrozumiałem. - Steve wbił widelec w kawałek boczku i próbował go odkroić nożem nie przerywając sobie opowieści. - Zaraz, zaraz… To którą przeleciałeś najpierw? - Martinez przez chwilę przeżuwał swoją porcję ale zapytał póki miał okazję i nikt mu się nie wtrącił. - Najpierw Lamię. - wspólny adwersarz całej grupki odpowiedział zyskując coraz lepszy humor. - A tak! Najpierw tą… blondynę? Mówiłeś, że jest biała i czarna tak? To która jest która? - Garbo podjął się wyjaśniania młodemu jak to było no ale w tym kołowrocie nowych imion i szczegółów znów pogubił się prawie na samym początku. - Lamia ma ciemne włosy. Prawie czarne. A Eve jest blondynką. Ma krótkie włosy. - oficer przerwał swoje relacje by wpakować sobie odkrojony bekon do ust. - No dobra to poczekaj, jak przeleciałeś tą czarną… To ona rzuciła tą blondi dla ciebie? - Italiano który już to raz słyszał też chciał się dowiedzieć bo za pierwszym razem to było zbyt pokręcone by wyłapać co ten Steve opowiada. A właściwie bredzi i zmyśla w żywe oczy. - Aahaa… Ale to jak ta czarna chodziła z Krótkim to kto w takim razie chodził z blondi? - Martinez już zaczynał coś łapać ale jednak nijak to się nie układało w chodzenie z dwiema laskami na raz. - Nie, nie to chyba nie tak było. On chyba najpierw chodził z tą Lamią a potem z tą Eve. - Karen pokręciła głową i dorzuciła swoje trzy grosze gdy wydało jej się, że właściwie zrozumiała to co opowiadał kolega. - No dobra, jak najpierw jedna a potem druga to coś tu się nie zgadza. Jak na końcu zrobił się z tego trójkąt? - Latynos pokręcił głową na znak, że w tej wersji też jest coś co się nie zgadza. - Może ta czarna czy tam ta druga, przyszła się pogodzić czy co? - Italiano zmarszczył brwi gdy po chwili milczenia jako pierwszy znalazł jakieś rozwiązanie. - A to pokłóciły się? Ze sobą czy z Krótkim? Krótki chyba nie mówiłeś nic, że się pożarły? - Garbo zmarszczył brwi ale z kolei wersja Italiano też miała jakieś luki. Zwłaszcza w porównaniu z tym co Steve opowiadał wcześniej. - Nie pokłóciliśmy się. Najpierw poznałem Lamię a potem, w ostatnią sobotę zajechaliśmy do Eve. I było tak fajnie, że doszliśmy do wniosku, że sobie założymy miłosny trójkącik. Eve była naszą dziwką przez całą noc. - Krótki wyjaśnił tą nagle zakręconą przez kolegów historyjkę w znacznie prostszą wersję. I znów musiał przyznać, że nie lekką satysfakcję sprawia mu opowiadanie o swoich pannach. Ledwo to powiedział a Garbo znów uderzył dłonią w stół! - Dziwka! Wiedziałem! Rany człowieku to co tutaj komplikujesz! Mów, że zamówiliście ze swoją nową foczką dziwkę na noc! Trzeba było tak od razu! - Garbo siedział rozpromieniony gdy wreszcie rozgryzł tą łamigłówkę. Od początku czuł pismo nosem! I wreszcie Steve się przyznał! - Eve nie jest dziwką. Lamia też nie. Po prostu tak się bawiliśmy przez weekend. - Krótki wziął kawałek chleba i przełamał patrząc ponad nim na twarz Garbo. Miał nadzieję, że tamten i reszta zrozumie niemą aluzję. - Czyli jak? Jest dziwką ale jakoś ją czy obie zbajerowałeś, że nie płaciłeś? - Italiano zmrużył brwi gdy próbował dojść jak to jest z tymi dziwkami co miały nie być dziwkami? No jak? Albo laska jest dziwką albo nie. Jak może być i nie być? Znów ten Steve coś pomieszał. - Nic im nie płaciłem. I nie są dziwkami. Ale lubią się ostro zabawić. I mnie to odpowiada. - Krótki mówił trochę wolniej i dobitniej. Zazwyczaj to wystarczało by nakierować rozmowę na właściwe tory. Albo chociaż zbić z drogi jaka mu nie odpowiadała. - No ale Krótki to jak to w końcu było? Sam mówiłeś, że ta Eve była waszą dziwką. No to? - Martinez widząc minę kapitana przyjął ostrożny i ugodowy ton. Ale jednak za bardzo był ciekaw aby się nie dopytać. - Rany prysznic był dzisiaj zbyt zimny i mózgi wam zmroziło? Przecież mówi, że te jego laski lubią rypanie na ostro. I, że się zabawili. Też bym chciała mieć swoją dziwkę co lubi na ostro… - Karen prychnęła na kolegów siedzących po drugiej stronie stołu dziwiąc się, że nie mogą albo udają, że nie mogą pojąć o czym mówi Steve. Przez chwilę przy stole panowała cisza gdy wszyscy pewnie próbowali sobie to wyobrazić. To co mówił Krótki albo to co mówiła Karen. - Wczoraj była jedna dziwka. - Krótki po chwili przerwy wznowił podjęty wątek gdy uznał, że kolegom wyobraźnia wystarczająco popracowała w spokoju. - Ale taka dziwka - dziwka czy jakaś dziwka ale nie dziwka? - Italiano dopytał się ostrożnie o jaką wersję dziwki chodzi tym razem. - Najlepsza w mieście. Kojarzycie Tashę z “Neo”? No to właśnie ona też była wczoraj w “Honolulu”. - Steve uspokoił kolegów pogodnym tonem i uśmiechem. W końcu jak ten ostatni weekend się zaczął to prawie z godziny na godzinę robił się tylko gorętszy i gorętszy. Aż się teraz dziwił jak on to wszystko przeżył. - Aaa! Wiem która! No pewnie, że najlepsza! Ale ej… Byłem wczoraj w “Honolulu” ale jej nie było… - Garbo ucieszył się, że kojarzy o kogo chodzi a do tego kojarzy bardzo pozytywnie. No ale jak to w tej całej historii Steve’a znów coś się nie zgadzało. - Właśnie. A jej występ no trochę trudno przegapić. Wszyscy się gapią. A też jej nie widziałem. - Italiano pokiwał głową na znak poparcia dla kolegi. Zgadzał się z nim w 100% no ale za cholerę nie mógł sobie przypomnieć występu Tashy z wczorajszego wieczoru. - Bo ona była u nas na pokojach. Na prywatnym pokazie. - odrzekł skromnie Steve znów biorąc się za krojenie kolejnego kawałka bekonu. - No właśnie Martinez, słuchaj, Krótki mówi, że na tej imprezie była horda lachonów. Do tego wszystkie za darmo. A oni i ta jego banda tylko je zaliczali po kolei. A jeszcze, że to wszystko zorganizowały te jego nowe laski! - Garbo poskarżył się Latynosowi streszczając mu to co już wcześniej od kolegi słyszeli. No w pale się to nie mieściło! - No zapytajcie się chłopaków. Też tam byli. - Steve wzruszył ramionami i skinął głową w stronę stołu gdzie widać było Dingo, Cichego i Dona. - Po co? Na pewno ustaliście wspólną wersję. - Italiano machnął ręką na znak, że nie widzi takiej potrzeby. - Daj spokój Krótki. Po co się opierasz. Powiedz po prostu, że zamówiliście dziwki albo wyrwaliście lachony na miejscu i poszliście na górę się zabawić. Ale to, że ci te twoje dwie nowe laski zorganizowały taką orgię no to daj spokój! Nikt ci w to nie uwierzy! - Garbo nie wytrzymał i wygarnął co mu leżało na wątrobie. Co zresztą od początku mu nie pasowało. No i dlatego drażniło go, że Steve w tak głupi sposób chce ich zrazić do siebie. - No Krótki. Jakimś świeżakom to mógłbyś taką bajerę puszczać. Ale nie nam. - Karen pokiwała swoją krótko ostrzyżoną głową na siedzącego obok Krótkiego na znak, że chciałaby ale za cholerę nie kupuje jego bajeczki. - A jak bym cię umówił z Eve żeby była twoją dziwką na całą noc? - Steve chytrze niósł brwi z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Ta niespodziewana oferta zaskoczyła wszystkich, zwłaszcza Karen. Bo przecież taka bezpośrednia konfrontacja rozbiła by wszelkie baje w drobny mak. - A dobra jest? Ładna? Co ona robi? - mimo woli koleżanka dała się złapać swojej ciekawości. Zresztą pozostała trójka też czekała z zapartym tchem na te odpowiedzi. - Pokażę ci. - Krótki odłożył sztućce i trochę się uniósł by wyjąć portfel w którym trzymał zdjęcia jakie w ostatni weekend zrobiła im Eve. - To ona. A to jest Lamia. - rzekł gdy wyjął z portfela zdjęcie na jakim byli we trójkę. - Ładna. Obie ładne. - Karen przyznała po chwili oglądania całej trójki na neutralnym tle jakie wówczas fotograf wybrała razem z Lamią do cyknięcia tych pamiątkowych fotek. Koleżanka puściła fotkę w obieg zniecierpliwionym dłoniom kolegów. - Najlepsze. - uśmiechnął się Steve obserwując jakie wrażenie robi na nich wszystkich fotka z dwiema ślicznotkami po bokach. - No a co ona robi? - Karen wróciła do części swojego pytania o możliwości sfotografowanej blondyny. Bo chłopcy po drugiej stronie mieli coś niezbyt wyraźne miny jakby te dwie ślicznotki na fotce trochę ich zmieszały. Któż by nie chciał spędzić z nimi całego weekendu!? - Wszystko. Lubi tą robotę. Nawet uwielbia. Pomyślałaś sobie coś kosmatego jak ją oglądałaś? - Steve za to mówił na luzie i był pewny swego jakby dokładnie znał temat rozmowy. Karen roześmiała się trochę niezdarnie i zamachała trzymanym widelcem. - O tak, już ja bym wiedziała jak ją wykorzystać. - zaśmiała się rubasznie ale szczerze. Bo jakby miała taką wystrzałową blondi do spełniania swoich życzeń no to o rany! I to na całą noc! - No to załatwione. - Krótki wzruszył ramionami jakby rzeczywiście sprawa właśnie została postanowiona. - Zaraz, zaraz! A my! - Italiano obruszył się gdy na ich oczach właśnie Karen i Krótki chcieli ich wysiudać z tak intratnego interesu! - Właśnie! A my to co! - Garbo pomachał zdjęciem całej trójki na znak protestu. - Przykro mi chłopaki. Ale nie zgadzam się na innego faceta w tym związku. - Steve skinął dłonią na znak aby mu oddali zdjęcie znów wzruszając ramionami na takie a nie inne reguły jakie rządzą tym światem. - Dyskryminacja! - krzyknął oburzony Garbo. - Rasizm! - dorzucił równie obrazony Italiano. - I chamstwo! - Martinez też czuł jakby mu niebywała okazja przepływała koło nosa. - A ja uważam, że to w porządku. - Karen jakby nic uśmiechnęła się słodko najpierw do chłopaków a potem do siedzącego obok niej Krótkiego. - Myślę, że powinniśmy zrobić głosowanie. - Martinez popatrzył na kolegów szukając u nich poparcia i oczywiście je znalazł. - Przypominam wam, że jesteśmy w wojsku. I tu obowiązuje hierarchia a nie demokracja. - Steve uśmiechnął się niewinnie i zaczął chować zdjęcie do portfela. - Z oficerkami tak zawsze. Jak co do czego to się stopniem zasłaniają. A tak to niby kolega. - Italiano rzekł z mniej lub bardziej udawaną goryczą. Pozostała dwójka pokiwała znacząco głowami na tą jawną niesprawiedliwość. - To co? Weekend spędzamy z twoimi laskami? - Karen zapytała rezolutnie w ogóle nie zważając na fochy kolegów. - Noo… w ten weekend to mamy z Lamią trochę inne plany. Wyjeżdżamy z miasta. - Steve zawahał się na chwilę przeczuwając, że dopiero co zbudowane dobre wrażenie może się jednak nagle posypać. - Z Lamią? A nie z Eve? A czemu jedziesz tylko z jedną? To rozchodzicie się z tą drugą? - Garbo zmrużył oczy gdy w dopiero co ułożonej historyjce znów pojawiły się jakieś braki. - Musimy odwiedzić jej znajomych z wojska. Lamia jest weteranem saperów. Dopiero co wyszła ze szpitala. A Eve ma robotę na ten weekend. Jest fotografem. - oficer wyjaśnił szybko ale widział, że na twarzach kolegów znów wróciły wątpliwości. - Fotografem? Mówiłeś, że jest dziwką. - Italiano wydawał się najbardziej sceptyczny czemu dał od ręki wyraz. - Jeszcze raz ją nazwiesz dziwką to cię trzepnę. - Steve popatrzył cierpko na niego ale zdecydowanie chłodniejszym tonem. Sam nie do końca był pewny czy kolega serio tego nie ogarnia czy tylko złośliwie tak udaje. - Ej, Krótki, ty mnie chyba nie bajerujesz co? Dopiero co mówiłeś, że mogę się z wami umówić a teraz, że jednak nie? No co jest Krótki? - Karen która już zdążyła się nakręcić na Eve i to całe spotkanie teraz wydawała się mieć jeszcze większe pretensje niż koledzy którym to spotkanie śmignęło koło nosa. Właśnie zaczynała się czuć tak samo oszukana jak oni. - No mówiłem. Ale nie w ten weekend. W ten weekend jesteśmy zajęci. - Steve próbował ułagodzić chociaż Karen. Chłopaki to widział, że mniej lub bardziej się zgrywali. Ale nie chciał by koleżanka miała jakiś prawdziwy żal do niego. - Taa… Ciekawe co wymyślisz w następny weekend. - Italiano prychnął lekceważąco gdy ostatecznie cała ta historyjka wywróciła się jak domek z kart gdy ktoś drzwi otworzy i przeciąg zrobi swoje. - No… A ja przez chwilę myślałem, że naprawdę masz dwie takie fajne foczki… - Martinez mruknął rozczarowany tym, że ta cudowna bajka okazała się jednak tylko bajką. - I to takie co lubią się ostro zabawić. - mruknęła rozczarowana Karen sięgając po kubek aby zapić zjedzone śniadanie i własne rozczarowanie. - Cyknąłeś sobie fotki z jakimiś laskami, zabawiłeś się przez weekend i tyle. Idź świeżakom opowiadaj takie historyjki. - burknął Garbo też czując pewien żal, że jednak miał od początku rację. Niby satysfakcja z przejrzenia tej ściemy była. No ale jednak jakoś aż szkoda było mieć rację. - Ale naprawdę! Było jak mówię! Karen no po prostu umówimy się na następny weekend! Ej, no czekajcie, gdzie idziecie!? No ej no! - Krótki poczuł się jak przegrany gdy widział jak cała gromadka wstaje i odchodzi zostawiając go samego. Co prawda właściwie wszyscy skończyli właśnie śniadanie. Ale jakoś i tak było przykro na to patrzeć. A jednocześnie czuł złość. Przecież mówił prawdę! Nie wciskał im kitu! Chociaż po prawdzie to zdawał sobie sprawę, że historia była aż tak nieprawdopodobna, że jakby usłyszał od kogoś to chyba też by miał wątpliwości. A jeszcze nic im nie mówił, że dziewczyny chcą założyć studio do kręcenia filmów akcji. Dla dorosłych. W to to już chyba nikt by nie uwierzył. - No trudno. Pofochają się, pofochają i w końcu im przejdzie. - machnął na to wszystko ręką. Też już właściwie skończył swoje śniadanie. Ale jeszcze zanim na poważnie zacznie się dzień, odprawa, zadania i cała reszta miał jeszcze chwilę czasu dla siebie. Otworzył jeszcze raz portfel i znów wyjął zdjęcie. To samo, gdzie stoi wyprostowany w galowym mundurze i z dwiema ślicznotkami po bokach. O blond i prawie czarnych włosach. Krótkich i dłuższych. W morskiej i letniej sukience. Naprawdę mu się podobało to zdjęcie. Jakby szli na defiladę albo wręczenie jakiegoś medalu czy co. Ale kolejne zdjęcie podobało mu się jeszcze bardziej. W końcu to akurat sam zrobił. Żadna z dziewczyn nie mogła bo obie klęczały z twarzami u jego pasa. Ale z pełną uwagą wpatrywały się w obiektyw więc nawet teraz wyglądały jakby poprzez te zdjęcie patrzyły się wprost na niego. Tylko dół twarzy i usta nie wyszły im zbyt wyraźnie. Bo oba komplety ust były pełne jak tak sobie wesoło przed nim klęczały. O tak, znów aż nadto mocno poczuł jak nieziemsko było w ostatni weekend. Z nimi dwiema. I całą resztą. To, że ktoś nadchodzi słyszał. To, że zatrzyma się przy jego stoliku to akurat się nie spodziewał. Więc zdążył tylko położyć trzymane zdjęcie frontem do blatu. - Krótki. - podniósł głowę do góry i znów zobaczył nad sobą Karen. Widocznie już odniosła swoją tackę i wracała do siebie. Ale jeszcze coś chciała. - No? - zapytał zastanawiając się co mogła widzieć a co nie. - Mówiłeś, że z Lamią wyjeżdżasz z miasta w ten weekend? - Karen pytała jakby coś sobie przypomniała i właśnie wróciła by się dopytać. - Mhm. - skinął twierdząco głową zastanawiając sie do czego zmierza to wypytywanie. - A Eve? - Karen zadała kolejne pytanie. - No Eve kręci jakieś wesele czy coś takiego. Jest fotografem. - wzruszył ramionami starając sobie przypomnieć co Lamia i Eve mówiły o tych planach na ten weekend. Był ustawiony z Lamią więc właściwie mniej przywiązywał wagę do tego co blondi będzie robić w tym czasie. - No ale wyjeżdża z miasta? 48 h będzie kręcić to wesele? - koleżanka Steve’a dopytywała się nadal a ten musiał przyznać, że po prawdzie to właściwie nie miał pojęcia. Co dał wyraz grymasem twarzy. - Bo ja mam właściwie romans do Eve. Myślisz, że dałoby się ją dorwać w ten weekend? - stojąca nad Krótkim kobieta wyłuszczyła w końcu co jej chodzi po myśli. Ten zastanawiał się chwilę po czym wzruszył ramionami. - Wiesz co? Dam ci jej adres. Jak będziesz w weekend na mieście to sama ją łap. No ale mówię, nie wiem czy będzie w mieście. - Krótki sięgnął do bocznej kieszeni spodni i wyjął z nich notes i na niej napisał adres pracowni Eve i przez chwilę tłumaczył gdzie to jest i jak tam dojechać. A, że Karen nie stacjonowała tutaj od tygodnia no to sprawnie złapała trop gdzie trzeba szukać tego adresu. - Dobra, dzięki Krótki. Mam nadzieję, że się złapiemy w ten weekend. A tak w ogóle to co tam chowasz? - Karen przeczytała adres raz jeszcze, złożyła ją i schowała do kieszeni spodni. Ale na koniec, prawie od niechcenia zapytała o leżące na stole odwrócone zdjęcie. - Ah, too… - Krótki w duchu jęknął, że jednak coś widziała… Ale po chwili wahania doszedł do wniosku, że jednak fajnie byłoby się komuś pochwalić. No a Karen przecież była w porządku. Inaczej nie naraiłby jej Eve jeśli nie uznałby, że obie powinny cieszyć się z takiego spotkania i dobrze się nawzajem bawić. Naprawdę chciał się spotkać! I pokazać swoim dziewczynom, że on też ma jakieś fajne koleżanki. No chociaż jedną! A nie, że tam tuzin czy co jak to miały Lamia i Eve… Więc w końcu po tej chwili rozterki wstał i pokazał zdjęcie koleżance. - Ooo… Aalee… Noo… To one? O rany… Będzie mi się dłużył ten tydzień. - Karen cmoknęła z uznaniem i pokiwała głową na widok dziewczyn Krótkiego przy pracy na tym drugim krótkim. Wyglądało bardzo pociągająco. - Noo… Mnie się każdy dłuży. A odkąd je poznałem no to raanyy… Ciężko tu wysiedzieć do następnego weekendu. - cieszył się, że może się zwierzyć z tego swojego problemu. Sam był ciekaw co teraz te jego dwie superfoczki porabiają. Pewnie tak wcześnie to jeszcze odsypiają ten weekend. Znów się musiał wyślizgnąć jak jeszcze było ciemno z łóżka i ich objęć. Gdy obie jeszcze spały w najlepsze. A nie chciał ich budzić. Miały co odsypiać. Właściwie wszyscy mieli. Aż nie mógł się nacieszyć widokiem gdy widział je ostatni raz jak tak sobie spokojnie spały a on stał nad nimi by ostatni raz rzucić na nie okiem. I życząc im i sobie w duchu by znów jak najszybciej spotkali się w takim komplecie. - No. A nie będziesz się fochał jak się z nią potenteguje w weekend? Albo ta czarna? - zapytała na wszelki wypadek dla spokojności sumienia. - Fochał? Sam ci dałem namiar. A Lamia. Daj spokój wczoraj było tyle lasek, że chyba by mi zbrakło palców by je policzyć! I nikt nie robił fochów. Powiesz Eve, że jesteś ode mnie a może ja zdążę ją zobaczyć to jej przekażę i będzie w porządku. - machnął ręką odbierając zdjęcie i znów chowając je do portfela. Dotąd o tym nie myślał ale teraz gdy tak o tym mówił wydawało mu się coraz bardziej proste do zrobienia. Przecież przed wyjazdem do Madison City pewnie będzie się jeszcze widział z Eve no to jej powie co i jak. I co tu nie mówić aż się przyjemnie było pochwalić, że ma się dziewczynę a nawet dwie, z tak nowoczesnym podejściem do “tych spraw”. - Ty z tymi laskami to na serio? Z tymi na tej imprezie? To nie były jakieś dziwki? - Karen skoro wyczuła, że Steve jest znów w dobrym humorze postanowiła się dopytać jeszcze o parę rzeczy. - Żadne dziwki. No jedna była, ta co mówiłem, Tasha. A reszta to koleżanki Lamii i Eve. Val jest kelnerką, Madi masażystką, Betty pielęgniarką ale żadna nie jest dziwką. I się mnie nie pytaj skąd one je wszystkie biorą. Jak ja się zacząłem z nimi spotykać to już je miały. - Krótki trochę zbyt pośpiesznie złapał za swoją tackę i zaczął iść do stanowiska gdzie się je zdawało. Tej część historii to sam nie był pewny jak to szło. Bo spora jej część była chyba napisana zanim spotkał Lamię. Najpierw myślał, że jest fajną, napaloną foczką szukającą przygód. Właściwie to się okazało prawdą. No ale ta jedna foczka okazała się mieć bardzo bogate życie towarzyskie. I nie wiadomo ile żywego inwentarza w ekwipunku. Tak naprawdę dopiero wczoraj, jak je zobaczył wszystkie na raz to się zorientował ile tego jest. Wcześniej jakoś tak chyba nie występowały tak mnogo w miejscu w którym przebywał. Karen przez kilka stolików jakie mijali trawiła te słowa nim się odezwała ponownie. - Krótki to ty chodzisz z dwiema laskami które mają od cholery innych lasek? - zapytała zezując na niego niezbyt pewna czy właściwie zrozumiała to co Steve jej właśnie mówił. Ten pokręcił na różne strony głową bo uświadomił sobie, że Karen właściwie trafiła w sedno. - No chyba na to wygląda. Pomożesz mi obrobić to stado? - zerknął na nią uśmiechając się sympatycznie odstawiając przy tym swoją tacę. Dziewczyna nie wytrzymała i prychnęła rozbawiona. - Krótki ty się chwalisz czy żalisz? - zapytała śmiejąc się beztrosko. A jego śmiech zaraz do niej dołączył gdy zorientował się jak znów trafiła w sedno. --- - Post na zakończenie. Z powodu zniknięcia Driady z życia forumowego zostaję zmuszony do zakończenia sesji. Zostaje mieć ciemno blond nadzieję, że kiedyś Driada wróci i uda się dokończyć tą sesję. Bardzo dziękuję wszystkim którzy kibicowali tej sesji A na razie proszę opiekuna działu o przeniesienie sesji do archiwum.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
05-04-2020, 03:00 | #136 |
Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=FRURmhFE6BI[/MEDIA]
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |
05-04-2020, 03:12 | #137 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |
05-04-2020, 03:18 | #138 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |
05-04-2020, 03:24 | #139 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |
05-04-2020, 03:28 | #140 |
Reputacja: 1 |
__________________ A God Damn Rat Pack 'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole The sands of time for me are running low... |