Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-05-2020, 10:50   #231
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Mutanci, cóż jego podejrzenia były prawdziwe i sytuacja nie była zbyt prosta. A teraz jeszcze byli przed obliczem tutejszego szefa i musieli przejść cały te proces rozmowy. Zachowanie mutantów w stosunku do przywódcy pokazywała jasno ich lojalność i przywiązanie. Oni sami byli tutaj cóż, obcymi. I należało w spokoju wyjść z tego gniazda radskorpionów, które póki co zachowywały się równie spokojnie jak nieproszeni goście.


- Zwą mnie "Buźka" i przewodzę tej grupie. - odezwał się Marcus, przy okazji zdejmując na chwilę maskę, która już tylko robiła za ozdobę bowiem filtr przestał na dobrą sprawę działać. - A podążamy za grupą ludzi poruszającą się kilkoma pojazdami i dużą ciężarówką, którzy najwyraźniej tutaj się nie zatrzymali. A my sami też pragniemy przy okazji uzupełnić zapasy i może zdobyć trochę informacji o okolicy, nim ruszymy dalej.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 31-05-2020, 06:40   #232
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 76 - IX.20; wt; wieczór

Czas: IX.20; wt; wieczór
Miejsce: wnętrze budynku
Warunki: półmrok, ciepło, powiew na zewnątrz ciemno, mglisto i chłodno


Marcus



Odpowiedź Marcusa chyba rozbawiła szefa. Bo zaczął się śmiać. Najpierw jakby odchrząknął. Potem zakaszlał. A potem zaczął się właśnie śmiać dudniącym głosem. A wraz z nim śmiać zaczął się ten wygadany i większość tych co byli na sali. No ale w końcu przestali gdy wódz siedzący na swoim tronie też przestał. Przesunął swoją łapą po półmasce w całkiem ludzkim geście oznaczającym zastanowienie. Po czym zwrócił się do tego wygadanego. Ten nachylił się do niego i słuchał może krótkie zdanie czy dwa po czym znów się wyprostował.

- Szef pyta ilu was jest. Was trzech, ten co odszedł od bramy i kto jeszcze? Gdzie mieliście zamiar wrócić? - ten wygadany jak na rozmiary przeciętnego człowieka to niezbyt się wyróżniał. Może wydawał się trochę bardziej masywny ale to jeszcze jak najbardziej mieściło się w średniej ulicznej. Dlatego rozmiarami bardziej był zbliżony do Marcusa i jego towarzyszy a przy swoich odmienionych pobratymcach wydawał się dość mizerny. Większość jego kamratow była o pół, o całą głowę wyższa od człowieka z Kill One. I znacznie masywniejsza. Jak się przyjrzał u tego czy tamtego widział metaliczne wszczepy. Mechaniczne ramiona, nogi, oczy. Nie przypominał sobie by widział gdzieś takie nagromadzenie działajacej cybernetyki. O ile to była cybernetyka a nie jakiś rodzaj kostiumu albo przebrania. Chociaż jeden z tubylców to musiał mieć metalowe, robocie nogi bo raczej żadne ludzkie czy podobne do ludzkich nóg nie weszły by do środka tych metalowych. Dwaj młodzieńcy jacy towarzyszyli Marcusowi mieli miny jakby woleli być wszędzie indziej niż tutaj gdzie ich los wydawał się mocno niepewny.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 31-05-2020, 11:27   #233
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Marcus lekko zmrużył oczy. Tutejsi byli zbyt ciekawscy, zbyt wygadani. Ale z koro tak bardzo chcieli wiedzieć mógł im dać odpowiedzi. W dość ogólnym znaczeniu. Nie przejmował się zbytnio swoimi towarzyszami w tej chwili. Owszem, najlepiej by było gdyby wszyscy się stąd wydostali ale w najgorszym wypadku własne przetrwanie było na pierwszym miejscu.



- Było nas czworo, część karawany która podąża bocznym szlakiem. Kilkanaście wozów, czołg. Kierunek - Appallachy. - odparł jakby od niechcenia. W sumie powiedział prawdę, inna sprawa że dał ogólną liczbę zarówno swoich jak i tych ściganych. Podejrzewał że mutki mogą chcieć napaść na transport, a skoro tak to nie widział jakoś problemu by wiedzieli na co się mogą porwać.


- Skąd u was tyle mechanicznych rzeczy? Stary bunkier znaleźliście z ciekawymi rzeczami? - odezwał się z pytaniem.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 05-06-2020, 16:20   #234
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 77 - IX.20; wt; wieczór

Czas: IX.20; wt; wieczór
Miejsce: wnętrze budynku, piwnica
Warunki: półmrok, ciepło, zaduch


Marcus



Znów byli na pryczach. Chociaż nie tych w kontenerach. Nie wrócili do kontenerów. Strażnicy zaprowadzili ich przez jakieś korytarze na dół, do jakichś piwnic. Tam panował mrok i zaduch. Pstryknięcie przełącznikiem zlikwidowało mrok gdy po chwili mrugania zapaliły się jakieś jarzeniówki. Ale nic nie pomogło to zatęchłemu, piwnicznemu powietrzu. Tam szli jakimś korytarze mijając zamknięte drzwi co też wyglądały jak z piwnicy. Aż doszli do któryś które jeden ze strażników otworzył i kazał im wejść do środka. A potem zamknął.

Pomieszczenie było jak w piwnicy. Wielkości standardowego pokoju w hotelu czy domu. Ale nie takie przyjemne. Właściwie były dwa piętrowe łóżka po każdej z dłuższej ze ścian. Wiadro do załatwiania swoich potrzeb. Stołek z baniakiem wody i jednym kubkiem. I tyle. Właściwie wyglądało to jak cela.

Drzwi były solidne. Małe okienko nie pozwalało wyjrzeć na zewnątrz bo szyba była z mętnego szkła. Ale dało się dojrzeć zarys krat na zewnątrz. Musiała być szczelna bo nie dało się wyczuć tych wysuszających spojówki i gardło oparów. Za to był ten niezbyt przyjemny, wilgotny, piwniczny zaduch. Okienko przynajmniej pozwalało zorientować się czy jest dzień czy noc. Na razie wciąż było ciemno jak w nocy.

- Ciekawe co z nami zrobią. Myślicie, że wypuszczą nas za te trzy dni? - Ricardo zrezygnowany usiadł na dolnym łóżku.

- To chyba była ściema z tą kwarantanną. Teraz mogą z nami zrobić co zechcą! Niepotrzebnie tu przychodziliśmy… - Will za to chodził nerwowo po niezbyt dużym pomieszczeniu. Obaj wydawali się być zdenerwowani i zaniepokojeni ich niezbyt wesołą sytuacją. Siedzieli w celi mutków którzy mieli wobec nich nieznane zamiary.

Ale właściwie rozmowy się nie bardzo kleiły. Każdy chyba jeszcze raz trawił splot ostatnich okoliczności jaki kończył się w tej piwnicy. Odkąd zeszli z głównej drogi zwabieni odgłosami aż do bramy gdzie prawie w ostatniej chwili czmychnął Bruce aż wizytę w kontenerach i ostatnią audiencję u szefa tej społeczności.

- Cztery osoby i czołg tak? I na Appalachy? Bocznym szlakiem? No ciekawe rzeczy opowiadasz przyjacielu. - Marcus nie był pewny co ma wyrażać ta zdeformowana twarz i głos odmieńca. Ironię? Żart? Przejrzał jego ściemę? Uwierzył i na poważnie pytał? No tak to ten wygadany powiedział, że wojownik z Kill One nie wiedział jak powinien to zinterpetować.

- Tak coś takiego. Mamy dobrego sponsora. - mutant uśmiechnał się tym swoim dziwnym, pokiereszowanym uśmiechem słysząc pytanie o zaawansowane technologie jakim dysponowali. Chyba go ucieszyło albo znów rozbawiło to pytanie. Potem nachylił się znów do szefa i coś tak chwilę rozmawiali. O czym tego Marcus nie słyszał. Ale po tych paru zdaniach ten wygadany wyprostował się i znów się wyszczerzył.

- No to czas byście odpoczęli po podróżach tymi bocznymi szlakami. Koledzy zaprowadzą was na pokoje. - wyszczerzył się i spojrzał na strażników. Ci skinęli głowami i szturchańcami dali znać gościom, że czas audiencji się skończył. No i ich wyprowadzili. I tak ich wyprowadzili aż znaleźli się tutaj. W tej piwnicy.

- Ej! Coście za jedni? - niespodziewanie w mętnym świetle słabej żarówki dał się słyszeć jakiś nowy głos. Od dłuższej chwili nic się nie działo a cisza sprzyjała usłyszeniu cichych głosów i odgłosów. Głos musiał dochodzić gdzieś z bliska. Może z przeciwnej celi albo którejś z sąsiednich.

- Słyszeliście? - Will zapytał szeptem zerkając na swoich towarzyszy. Wyglądał na zaskoczonego tym nowym odgłosem. Tamten starał się mówić cicho pewnie by poza adresatami nikt go nie usłyszał.

- To chyba od strony drzwi. - Ricardo pokiwał głową i skinął w stronę zamkniętych od zewnątrz drzwi. Możliwe, że miał rację i nerwowy głos dobiegał gdzieś stamtąd.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 08-06-2020, 23:46   #235
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Widząc reakcję mutantów a szczególnie dowódcy lekko opuścił głowę w dół, spoglądając na rozmówców jakby "spode łba" i uśmiechając się kącikiem ust. Uwierzyli mu lub nie, trudno było uznać. Przekazał im część prawdy, częściowo naciągając cały obraz. To jak mutki zrozumiały całość jego wypowiedzi to już był ich problem, a jak słyszał Marcus, to kiepsko im to wyszło. Jeśli mieli swoich zwiadowców w okolicy to mogli to łatwo zanegować, ale nic takiego się nie wydarzyło. Przynajmniej w tej chwili. Cóż, wyglądało na to, że przyjdzie im jeszcze poczekać na finał tej wizyty.
Nie skomentował narzekań swoich towarzyszy, w końcu sam ich wciągnął w tą sytuację. I nie widział sensu ciągłego poprawiania ich myślenia i pocieszania. Nie był niańką.


Leżąc na pryczy obrócił głos w kierunku nowego głosu zza ściany. Kolejny więzień czy też może...
- Przyjezdni, którzy wpadli z przelotną wizytą. - odezwał się w odpowiedzi do obcego. - Kim jesteś i ile już tu siedzisz? - nie miał ochoty na głębsze rozmowy, ale warto było dowiedzieć się coś więcej o sąsiedzie z celi obok.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 10-06-2020, 14:23   #236
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 78 - IX.20; wt; wieczór

Czas: IX.20; wt; wieczór
Miejsce: wnętrze budynku, piwnica
Warunki: półmrok, ciepło, zaduch


Marcus



- Z przelotną wizytą? No nie zdziw się. - głos zza drzwi prychnął z gorzkim rozbawieniem gdy usłyszał odpowiedź. Przez chwilę panowała cisza jakby sąsiad stracił ochotę na rozmowę.

- Długo tu siedzisz? - Ricardo widząc, że rozmowa nie bardzo się klei zapytał sąsiada który siedział pewnie w piwnicy obok albo którejś naprzeciwko.

- Jeśli dobrze stawiałem kreski to tydzień. Ilu was jest? - sąsiad mówił jakby był zmęczony albo przygnębiony.

- Trzech. Will, Marcus i ja. Ricardo. A ty? Jest was więcej? - chudzielec wskazał na trzy sylwetki jak przedstawiał ich sąsiadowi chociaż tamten nie mógł tego widzieć.

- Zostałem tylko ja. Stanley Reyes. Ale wszyscy mi mówią Stan. - przedstawił się towarzyszy niedoli.

- A było was więcej? - Will zapytał trochę niepewnie gdy popatrzył po dwóch swoich towarzyszach.

- Tutaj nie. Zgarnęli tylko mnie. A wy? Jak trafiliście na ten koniec świata? Jak was zgarnęli? - mężczyzna z sasiedniej celi zapytał z lekkim ożywieniem w głosie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 17-06-2020, 09:07   #237
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Słowa strażnika a potem więźnia za ścianą dawały nader jasno obraz sytuacji w jaką się wpakowali. I to przez próby odnalezienia tamtego konwoju uciekinierów, który zapewne już przepłynął rzekę swoim transportem. Diabli by to wzięli całe błąkanie się w tej cholernej mgle.


- Sami weszliśmy do tej enklawy w wędrówce. Cholerna mgła. Ale tak to bywa gdy się szuka i sprawdza teren... - odezwał się Marcus w ostatniej chwili przerywając. Włączyła mu się nagle w głowie ostrzegawcza nuta. Tamten mógł być podstawiony przez tutejszych dla wyciągnięcia informacji. Z drugiej strony niewiele nowego mogli się dowiedzieć, o ile dwójka jego towarzyszy nie będzie zbytnio paplać językami.

- Tydzień tutaj siedzisz powiadasz? Czego chcą tutejsi w tej enklawie? Podpadłeś im i trzymają cię tutaj jako więźnia ? Szczerze nie spotkałem do tej pory żadnej enklawy na pustkowiach gdzie by przetrzymywali skazańców. Jak to mówił jeden burmistrz - strata czasu i jedzenia, lepiej od razu odstrzelić lub zmusić do pracy dla dobra społeczeństwa. To jak jest z tobą ?
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 20-06-2020, 19:18   #238
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 79 - IX.20; wt; wieczór

Czas: IX.20; wt; wieczór
Miejsce: wnętrze budynku, piwnica
Warunki: półmrok, ciepło, zaduch


Marcus



- Tak jak mówisz kolego, tak jak mówisz. - tamten zza drzwi czy ściany chyba znów uśmiechnął się gorzko jak można było sądzić po głosie. - Znam się na mechanice. Naprawiam im różne rzeczy. Dlatego mnie tu trzymają. Jak macie jakiś fach w ręku to lepiej się pochwalcie. Po tym co zrobili nie sądzę by trzymali darmozjadów. - Stan niejako potwierdził, że tutaj chyba nie jest inaczej niż w innych miejscach o których Marcus słyszał czy odwiedził. Też chyba tubylcy nie zamierzali nikogo trzymać za darmo i ponosić koszty utrzymania. Dwaj towarzysze Marcusa popatrzyli na siebie niepewnie. Trochę trudno było powiedzieć aby ktoś z ich trójki był ekspertem w mechanice czy czymś podobnym. Nagle światło zgasło i dla oczu nawykłych do światła w pierwszej chwili wydawało się, że zapanowały kompletne ciemności.

- Co się stało? - zapytał w ciemnościach zaniepokojony głos jednego z towarzyszy Marcusa.

- Koniec dnia. Na noc gaszą światło. - na sąsiedzie nie robiło to wrażenia i chyba traktował to jak rutynę.

- A co się stało z resztą? Mówiłeś, że było was więcej na początku. - Ricardo po chwili ciężkiej ciszy zapytał patrząc na drzwi jakby Stan miał stać tuż za nimi. Chociaż na słuch to raczej nie był tak blisko.

- Załatwili ich. Skuteczni są w tym załatwianiu. I mają niezły sprzęt. - więzień z sąsiedniej chwili też odpowiedział po chwili zwłoki. Mówił spokojnie chociaż z wyczuwalną nutką nostalgii i smutku. Mimo to widocznie nie uszło jego uwadze wyposażenie jakim dysponują odmieńcy.

- Wiesz co z nami zrobią? - Will zapytał coś co widocznie było znacznie bliższe jego sercu a mianowicie swój własny los jaki teraz był w rękach tubylców. Otarł spocone czoło. Marcusowi też dokuczał ten zaduch. Było gorąco i duszno jak to w całej tej krainie dżunglą pokrytą.

- Nie. Odkąd mnie złapali to jesteście pierwsi których tu zamknęli. Dziwię się, że w ogóle ktoś dotarł jeszcze na ten koniec świata. Serio sami tutaj przyszliście? To chyba pierwszy raz tu jesteście. Jakbym wiedział co tu mnie czeka to bym się tu nie pchał. A skąd jesteście? - tamten za ścianą widocznie trawił to co mu powiedzieli. Prychnął z autoironią jak to zwykle mają w zwyczaju po szkodzie gdy po wszystkim zastanawiają się jak można było uniknąć kłopotów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 26-06-2020, 14:25   #239
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
- A co takiego im naprawiałeś? - odezwał się zaciekawiony Marcus, wstając i obchodząc ich cele po przyzwyczajeniu wzroku do ciemności. Może i niewiele widział, ale to zawsze było lepsze niż siedzenie w miejscu. Zorientowanie się powoli w otoczeniu gdy nic nie widać mogło się przydać

- Jak załatwili twoich kumpli, jaki mają sprzęt o którym wspomniałeś? Może jest coś, na czym im zależy, słyszałeś może coś na ten temat?- wyciągnięcie informacji na kolejny temat mogło się przydać przy kolejnej rozmowie z tutejszymi. Zwłaszcza w ramach negocjacji, argumentów za tym, by dało się stąd wydostać w ten czy inny sposób.



- Pustkowia, Federacja, Detroit. Można powiedzieć, że z wielu miejsc nas zagnało do jednej wyprawy w te bagniste tereny. Sami tutaj dotarliśmy i natrafiliśmy przypadkiem na tą enklawę. Pech czy okazja? Tego jeszcze nie wiem.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 01-07-2020, 17:08   #240
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 80 - IX.21; śr; noc

Czas: IX.21; śr; noc
Miejsce: wnętrze budynku, piwnica
Warunki: półmrok, ciepło, zaduch


Marcus



Ciemność i zmęczenie zrobiły swoje. W końcu od rana trójka podrózników była na nogach przedzierając się przez tą autostradę i mosty pogrążone w tropikalnej gorączce. Swoje trzy gamble dorzuciły też pełne żołądki. Bo co by nie mówić o gospodarzach to kolacja okazała się syta. I te pełne żołądki przyjemnie ciążyły sprzyjając senności. W końcu więc rozmowy pod celą zaczęły się rwać aż wreszcie ucichły gdy Stan życzył im dobranoc i pewnie poszedł spać. Zresztą dwaj towarzysze Marcusa szybko poszli w ślady sąsiada. Zanim Stan się pożegnał trochę jeszcze jednak powiedział.

- Skrzynię biegów im robiłem. A moich kumpli po prostu przyszli i załatwili. - mruknął zmęczonym a może już po prostu sennym, nacechowanym fatalizmem głosem. Albo nie chciał do tego przykrego momentu wracać.


- A my jesteśmy z Nice City. - Will i Ricardo dorzucili swoje w tej dyskusji. Co niespodziewanie trochę ożywiło sąsiada.

- O. Nice City? Byłem tam. Fajny festyn tam macie. Można się zabawić. - Stan chyba się uśmiechnął i chwilę obie strony z rozżewnieniem wspominały to miejsce i festyn. Wyglądało na to, że Stan musiał być na tym festynie bo wspomniał parę szczegółów które się zgadzały i wywołały radosny odzew u obydwu milicjantów pochodzących z tej osady. W tej chwili rzeczywiście rozrywkowa osada z jej barami, burdelami, kasynami, klubami, hotelami i festynem mogła się jawić jak jakieś miasto marzeń.

- Szukacie czołgu? - zapytał w pewnym momencie głos zza ściany albo drzwi. Przez chwilę panowała pełna nocnej ciemności cisza w tym piwnicznym zaduchu.

- Tak. Skąd wiesz? - zapytał niepewnie Ricardo trochę zdziwionym tonem. Odpowiedziało mu rozbawione, smutnym rozbawieniem parsknięcie albo śmiech.

- Wszyscy na tym festynie chcieli szukać tego cholernego czołgu. A miał być gdzieś w dżungli czy na bagnach. Czyli gdzieś tutaj. I pasowałoby czemu się tutaj szwendacie na tym zadupiu. - wyjaśnił Stan z tym fatalistycznym spokojem. - Też szukaliśmy tego cholernego czołgu. I na nasze nieszczęście znaleźliśmy. Jak wam dobrze pójdzie to jutro go sami zobaczycie. Tylko musicie naściemniać, że znacie się na naprawie. To może was do mnie przydzielą. - poradził im przed zaśnięciem sąsiad z dusznej, piwnicznej celi. I jeszcze życzył im dobrej nocy i więcej się nie odezwał. Zresztą obaj milicjanci z Nice City jeszcze chwilę szeptali ze sobą ale też w końcu poszli spać.


---



Może i propozycja Stana była rozsądna, szczera i w ogóle niczego sobie. A może nie. Przez te nocne hałasy nie bardzo mieli okazję sprawdzić. Obudzili się nie bardzo wiedząc dlaczego. W prawie całkowitej ciemności więc nadal jeszcze musiała być noc. Tylko płaski prostokąt szczelnie zamkniętego okna jawił się jako granat na tle czerni reszty pomieszczenia. Co ich obudziło nie byli pewni. Ale zaraz potem dał się słyszeć modulowany dźwięk syreny alarmowej. I palby z broni palnej. Pojedyncze, triplety i krótkie serie ognia ciągłego broni maszynowej. Eksplozje. Cała strzelanina! Gdzieś w obozie zaczęła się walka, było to słychać całkiem wyraźnie mimo bębnienia mżawki na zewnątrz. Jakieś krzyki, kroki, trzaskanie drzwi nad nimi i na zewnątrz. Ale przez matową szybę okna nic nie było widać. Można było ją pewnie wybić ale dalej były kraty no a przez rozbite okno wdarłoby się toksyczne powietrze z zewnątrz.

- Ale się strzelają. - mruknął Ricardo patrząc na różne strony przez mleczną szybę. Oczywiście nic nie było widać przez takie szkło ale to i tak była jedyna granatowa plama jaka w naturalny sposób przykuwała uwagę.

- Niezłe fajerwerki co?! - Stan zawołał z sąsiedniej celi najwidoczniej też rozbudzony przez te odgłosy walki.

- Co to?! Wiesz o co tu chodzi?! - Will krzyknął w jego stronę nawet się odwrócił sądząc po ruchy jasnej plamy na tle ciemności.

- Wiem tyle samo co wy! - odkrzyknął Reyes bez chwili wahania. A strzelanina na zewnątrz trwała dalej więc nie sprawiało to wrażenia pomyłki czy przypadkowego ostrzału jakiegoś patrolu tylko regularnej walki. Ale uwagę przymusowych gości tych piwnicznych apartamentów przykuło coś innego. Światło. Zapaliło się światło i przez moment całkowicie oślepiło wszystkich już nawykłych do tych nocnych ciemności. Zaraz potem był dźwięk. Szybkie kroki i metaliczny szczęk. Szybkie kroków i metaliczny szczęk. Tylko bliżej. Szybkie kroki i metaliczny szczęk. Jeszcze bliżej! Jakby ktoś sprawdzał kolejne drzwi. Szybkie kroki i metaliczny szczęk.

- Hej! Coś za jeden?! - usłyszeli z korytarza krótkie kasłanie i zdenerwowany głos Bruce’a.

- Jestem Stan! Stan Reyes! Otwórz, pomogę wam! - zza korytarza doszła szybka odpowiedź sąsiada do którego widocznie zajrzał Bruce. Ale prawie jednocześnie dwaj towarzysze Marcusa zaczęli krzyczeć i walić w drzwi by zwrócić jego uwagę.

- Aa! Tu jesteście! Nie wiedziałem które drzwi. Nie wiecie który to klucz? Tu trochę ich jest. - zawołał już zza ich drzwi Bruce. Rzeczywiście było słychać metaliczny odgłos jakby sprawdzał cały pęk kluczy. Ricardo i Will popatrzyli po sobie a potem na Marcusa. Ale żaden z nich nie miał pojęcia jaki klucz mógłby pasować do kłódki.

- Taki niebieski! Albo żółty! Któryś z tych dwóch! - zawołał Stan z sąsiedniej celi.

- Niebieski albo żółty? - Bruce gmerał coś przy tym pęku kluczy aż wreszcie dał się słyszeć chrobot klucza w zamku. Chwilę się mocował ale nic się nie stało. Po czym znów dał się słyszeć chrobot. Tym razem musiał to być właściwy klucz bo zamek kłódki zgrzytnął. - Żółty. - po paru kolejnych chrobotach dał się słyszeć suwający ruch skobla i wreszcie drzwi stanęły otworem. A w nich ukazał się zamaskowana ale całkiem dobrze znajoma sylwetka w ponczo i w kapturze.

- Widzę, że możecie chodzić. Dobrze, spadamy. - powiedział Bruce w ramach przywitania. Cofnął się by mogli wyjść z celi.

- Hej! Nie zostawiajcie mnie! Chcę iść z wami! - z sąsiedniej celi dał się słyszeć głos Stana.

- Co to za jeden? Bierzemy go? - Bruce spojrzał pytająco na zamknięte drzwi a potem na trójkę konwojentów. Will i Ricardo zawahali się też patrząc na zamknięte drzwi.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172