Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-07-2020, 16:34   #241
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Mechanik, to by tłumaczyło dlaczego jeszcze żył. Słowa dotyczące Night City tamtego ożywiły, choć nie tak jak wzmianka o czołgu. Wyglądało na to, że należał do grupy która go znalazła a potem ich znaleźli mutanci. Sytuacja nagle zaczęła się bardzo komplikować i Marcus nagle zaczął rozważać plan ucieczki lub dogadania się z miejscowym szefem dla własnych korzyści. Musiał jednak najpierw rozeznać się w okolicy wewnątrz enklawy i lepiej poznać teren.
Cóż, cały plan nagle okazał się nieważny gdy rozpętało się piekło na zewnątrz. Ostra strzelanina wskazywała na atak na enklawę i „Buźka” miał szczery zamiar wykorzystać tą sytuację do ucieczki. A potem usłyszeli Bruce’a i wyglądało na to że to był atak sił szlachcica.
- No proszę, wygląda na to, że z nas dwóch to twój plan wyszedł lepiej i szybciej. Zgarniamy go, mechanik. Może się przydać ze swoją wiedzą. Poza tym lepiej nie zostawiać go mutkom. – parsknął Marcus opuszczając cele i rozglądając się po korytarzu. – Baron dał się namówić na ten atak? Podobno jest tutaj ten cały czołg z tego co się dowiedziałem. I jakaś broń by się przydała, bagnet, nóż przynajmniej.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 05-07-2020, 13:35   #242
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 81 - IX.21; śr; noc

Czas: IX.21; śr; noc
Miejsce: wnętrze budynku, piwnica
Warunki: półmrok, ciepło, zaduch


Marcus



- Dobra. Niebieski albo żółty tak? - Brucew rozstargnieniu skinął głową nerwowo zerkając w obie strony korytarza piwnicy. Zresztą podobnie jak i pozostała trójka. Ale zwiadowca z wioski Johansena podszedł do drzwi naprzeciwko celi tej trójki i zaczął gmerać przy kłódce. Wydawało się to strasznie długo. Podobnie jak długo otwierał poprzednią celę. Ale może to z nerwów.

- Wątpie by to byli nasi. Strzelanina jest od strony rzeki. - mruczał zamaskowany zwiadowca mocując się z kłódką przerywając na moment by odkaszlnąć tym skażonym powietrzem. Ta w końcu stanęła otworem więc rzucił ją gdzieś w dal korytarza otwierając drzwi do piwnicy. Tam już w drzwiach czekał jakiś mężczyzna w rozsuniętym roboczym kombinezonie.

- Dzięki! - odkrzyknął radośnie uwolniony łapiąc na krótko ramiona swojego zamaskowanego wyzwoliciela.

- Spadamy! - Bruce skinął mu głową i zrobił ruch ręką by iść czy raczej biec za nim. To wydawało się rozsądne bo tylko on miał jakąś broń. Miał tylko swój M 1 więc nie bardzo miał czym się dzielić z tą bronią z uwolnionymi towarzyszami a widocznie z maczetą rozstawać się nie chciał. Przebiegli przez korytarz i schody na parter którymi wcześniej gospodarze prowadzili ich na dół. Tam u wyjściu z tych schodów przodownik zatrzymał się i wyjrzał na zewnątrz rozglądając się jak wygląda sytuacja.

- Dobra tam jest jeden. Może coś tam znajdziecie. Mi nie chciało się tam włamywać. - Bruce dał znać wskazując na niewielką kanciapę strażników. Ta była jednak była wzmocniona drucianą siatką i kratą ze stalowych prętów więc dostać się do niej nie było tak łatwo. Za kontuarem jednak widać było leżącego bezwładnie strażnika. Nie było widać śladów krwi i chyba wciąż oddychał swoją wielką jak beczka klatką piersiową ale jednak leżał jak kłoda. Wciąż miał przy pasie kaburę z bronią jakiej widocznie nie zdążył użyć a na podłodze obok leżała strzelba. W szafkach były jeszcze dwie i paczki z amunicją. Ale to wszystko było do wzięcia dopiero po sforsowaniu drzwi a te wyglądały na całkiem mocne.

- Znajdźcie mi jakiś drut! Albo coś co można wsadzić w zamek! To może uda się otworzyć! - zawołał ponaglająco Stan macając po zamku i rozglądając się nerwowo dookoła.

- A moża da się wyłamać? - zapytał Will potrząsając drzwiami by sprawdzić jak się da nimi poruszyć. W końcu te pręty i siatki wyglądały na dość toporną robotę. Może jakby znaleźć coś czego by dało się użyć jako łomu to dałoby się wyłamać ten zamek?

- To za długo! Spadajmy stąd póki są zajęci! - Ricardo nie wdawał się przekonany co do potrzeby zwłoki. Jasne było, że im dłużej zwlekają tym większe szanse, że ktoś się połapie albo po prostu ich nakryje. Z drugiej strony w takim wypadku lepiej było mieć więcej luf niż jedną na czterech.

Od ręki ani czegoś w rodzaju łomu czy szpilki nie było widać. Może na macanego coś by się wymacało na biurku strażnika przez otwór służacy do podawania dokumentów czy czegoś takiego. A może coś by było w drzwiach widocznych na korytarzu no ale to trzeba by tam pójść i sprawdzić a nie mieli pojęcia co albo kto tam może być.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 15-07-2020, 16:34   #243
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Ich, nasi, Marcus zastanawiał się czy Bruce naprawdę wrócił z posiłkami szlachcica czy też z jeszcze inną bandą postanowili zaatakować tą enklawę i niejako przy okazji uwolnić dawnych towarzyszy broni.
- Szlachcic dał się namówić na tą całą akcję? Chyba go nie doceniałem i jego podejścia do podwładnych. Znowu. A to mnie zaczyna irytować. - "Buźka" zdawał się nie ukrywać swych emocji, zwłaszcza że nie miał do tego żadnej broni pod ręką a najbliższa była za kratami. W tej chwili zatem sięgnął na biurko i starał się zagarnąć wszystko co mógł przez otwór strażnika.
- Istotnie nie ma co zwlekać za długo. - rzekł do reszty w międzyczasie. Miał zamiar obejrzeć ewentualne zdobycze już po drodze. I zawsze była szansa że natkną się na jakiegoś trupa i przy nim będą jakieś gamble. - Którędy tutaj się dostaliście? Ci tutaj z tego co wiem mają niezłą technologię, a przynajmniej tak to wyglądało.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 19-07-2020, 20:55   #244
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 82 - IX.21; śr; noc

Czas: IX.21; śr; noc
Miejsce: obóz mutantów, jakaś ulica
Warunki: ciemno, mgła, mżawka, chłodno, gryzący dym


Marcus



Nie udało im się sforsować zabezpieczeń kanciapy ani dostać do jej broni. Chociaż rozbiegli się po korytarzu, rzucili okiem co jest za drzwiami to nie znaleźli ani niczego na wytrych dla Stanleya ani na łom aby wyłamać drzwi. A Marcus nie złapał na biurku nic co by było jako broń użyteczne. Więc dalej jedyną broń jaką mieli to ten Carbine Bruce’a. Jedna lufa na ich pięciu. A dłużej nikt nie miał chęci czekać by bawić się w jakieś drobiazgowe przeszukania. Sam spuchnięty i załzawiony myśliwy miał chwilę by rzucić parę słów wyjaśnienia. Cała twarz wyglądała dość kiepsko bo wysmarowana jakąś ciemną mazią.

- Nie wróciłem do naszych. Nie wiem co tam się dzieje. Ale widziałem jak ci stąd się wyprawili na zewnątrz a potem strzelaninę gdzieś w mieście. Może to od naszych. - w międzyczasie gdy próbowali dostać się do kanciapy strażników tubylec z dżungli wyjaśnił nieco co porabiał od ostatniego spotkania.

Gdzieś w tym momencie chyba wszyscy stracili cierpliwość i nerwy by szukać jakichś użytecznych narzędzi w okolicy by dobrać się do spluw w zakątku straży. Więc szybko ruszyli biegiem po korytarzu. Dobiegli do drzwi wyjściowych. Ciężkich i solidnych. Najpierw jednych a potem kolejnych. Gdy tylko je otworzyli ich twarze zaatakowało morowe powietrze. A tym razem nic innego niż chusty do symbolicznej ochrony nie mieli. Także odgłosy nocnej walki stały się głośniejsze. Wystrzały ze zwykłej broni, maszynowej czasem coś wybuchło. Ktoś tam się strzelał na całego. Ale tego w ten nocnej mgle nie widzieli. No ale widzieli, że także coś tam paliło się ostro. Na taki pożar nawet ta padająca mżawka niewiele mogła zdziałać.





- Tędy. - na razie nie było widać nikogo. Chociaż te duszna mgła raczej nie sprzyjała dostrzeżenia kogoś w porę. Bruce jednak zdawał się wiedzieć jak się stąd wydostać. Ruszył pierwszy a zaraz za nim reszta. Prawie od razu wróciło pieczenie oczu a trujące, mgliste opary drażniły gardło powodując kaszel. Kaszląca grupka przebiegła przez jakąś drogę i dotarła do budynku. Mgła była tak gęsta, że nie widać było dalej niż na tuzin kroków. I jeszcze trochę dalej wszystko się rozmazywało aż mglista ciemność pochłonęła wszystko dokumentnie. Więc trudno było się zorientować gdzie są i co się dzieje.

- Cholera! - nagle Bruce cicho zaklął. Przystanął właśnie na rogu i wyjrzał za niego. Sądząc po reakcji nie zobaczył tam nic dobrego. Odsunął się z powrotem za róg i zaczął się zastanawiać. I kasłać. A reszta zyskała okazję by puścić żurawia za róg. Marcus też. I chociaż kasłał tak samo jak inni i oczy podobnie go szczypały to jednak dojrzał to co tak zastopowało ich wycieczkę.





- Zablokowane. - mruknął cicho Bruce. Widać tam było światła jakichś samochodów i sylwetki. Nie ruszały się jakby tworzyli jakąś zaporę. Nie bardzo widać było kto to przez te załzawione oczy, noc i mgłę. A było ryzyko, że jak podejdą bliżej to i tamci mogliby ich dostrzec.

- A tamtędy powinniśmy pryskać? - zapytał Ricardo gdy puścił żurawia za róg i teraz oparł się plecami obok Bruce’a. Ten pokiwał głową twierdząco wycierając spuchnięte oczy by choć na chwilę dać im ulgę.

- Cholera musimy zwiać zanim walka się skończy. Te powietrze nas wykończy, jest gorzej niż w dzień. - Will dorzucił swoje. No tak, miał rację. Teraz przebywanie na zewnątrz przypominało bieganie w chmurze gazu łzawiącego. Może trochę rozrzedzonego ale jasne było, że bez ochrony zbyt długiej aktywności nie będą przejawiać i to powietrze ich otumani a w końcu powali. A jak będą zwlekać zbyt długo to ktokolwiek się tam strzelał po sąsiedzku to w końcu skończy. I nie było wiadomo co by z nimi zrobił jakby ich tu zastał.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 04-08-2020, 18:56   #245
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Dla Marcusa ta cała sytuacja nagle przestawała być tak oczywista jak się na początku mogło wydawać. Nie sprowadził pomocy, sam wdarł się do środka i nagle prowadził ich gdzieś do ucieczki.

- Dobra Bruce, jedna szansa byś wyjaśnił mi jak tutaj się dostałeś. Bo cała twoja historia jest pełna dziur. - "Buźka" spojrzał na budynek przy którym byli, czy nie ma okien, czy nie mijali czasem jakichś drzwi. - A skoro my nie mamy szans byśmy wydostali się tędy to ruszamy tam, gdzie nikt się nie spodziewa że będziemy. Idziemy w kierunku miejsca gdzie powinien być czołg bo wydaje mi się, że większość sił walczy przeciw najeźdźcom na murach i bramie. Mechanik, dasz radę nas doprowadzić? W końcu pracowałeś przy nim. - plan jaki zakiełkował w głowie Marcusa był może i szalony, ale miał szanse się udać.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 06-08-2020, 14:09   #246
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: IX.21; śr; noc
Miejsce: obóz mutantów, jakaś ulica
Warunki: ciemno, mgła, mżawka, chłodno, gryzący dym


Marcus



- Normalnie. Przez dziurę. - Bruce w tym gryzącym powietrzu nie był zbyt wylewny. Marcus też czuł jak ten dym gryzie w oczy i gardło, te chusty co mieli niewiele pomagały. Myśliwy skinął ręką za róg gdzie stał ten zmotoryzowany patrol czy ktoś podobny jakby tam, gdzieś za nimi miała być ta dziura przez jaką się tutaj dostał. Ale póki ci stali gdzie stali ta najprostsza droga wydawała się odcięta.

- No pewnie, że bym umiał poprowadzić czołg. Jestem z NYA. - Stan też zakaszlał ale mimo to odparł dumnie jakby jak nie każdy z NYA na co dzień prowadził czołgi to on na pewno. - Ale czołg nie ma paliwa. Najpierw trzeba by zatankować. - Stanley zastanawiał się chwilę ile by potrzebowali paliwa. Wiedział gdzie jest magazyn paliwa ale by czołg miał szansę ruszyć obliczał, że trzeba by zbiornik zalać chociaż na jakieś 5, 6, 7 kanistrów. Wiadomo, im więcej tym większa pewność, że silnik ruszy machinę z miejsca. No ale taka ilość kanistrów na ich pięciu oznaczała, że każdy by musiał złapać po jednym albo i dwa pełne kanistry i przebiec z nimi do czołgu. I najlepiej by nikt ich nie zauważył podczas tej nocnej walki jaka wciąż trwała w najlepsze ani nim nie powali ich te trujące powietrze. Ktokolwiek się tutaj z kim tłukł to walczyli na całego. Słychać było regularny łomot wielu karabinów maszynowych, broni strzeleckiej, czasem coś wybuchło. Ktoś tutaj miał siłę ognia i nie wahał się tego użyć.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 10-08-2020, 08:40   #247
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
By przebiec bez zwracaniana siebie uwagi należało by ją skutecznie odwrócić. Marcus obejrzał składowisko paliwa i uśmiechnął się paskudnie co miałoby efekt, gdyby nie nagły kaszel od zatrutego powietrza.
- Dobra, oto kh kh khuu khe... - odkaszlnął i splunął flegmą - Bierzemy po dwa karnistry i przemieszczamy się do najbliższego budynku pod khu khe khu osłonę. Tutaj robimy pożar. A gdy będą dodatkowo dzięki temu zajęci my dotrzemy do czołgu... Khe khe khu ... kurwa, pieprzone powietrze. - spojrzał po reszcie i nie widząc sprzeciwów dodał - Dobra ruszać się, bo nas południe zastanie.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 15-08-2020, 18:23   #248
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: IX.21; śr; noc
Miejsce: obóz mutantów, jakiś magazyn
Warunki: ciemno, mgła, mżawka, chłodno, gryzący dym


Marcus



Reszta chyba dała się przekonać do planu Marcusa. Zwłaszcza, że nikt inny nie zaserwował żadnej alternatywy. Stan miał zastrzeżenie co do tracenia paliwa jakie by się udało zdobyć na jakieś zbędne jego zdaniem pożary. Każdą kroplę wolał wlać do baku czołgu a i tak nie był pewny czy to wystarczy by ruszyć maszynę z miejsca. Cóż to jest dla machiny ważącej kilkadziesiąt ton nędzne 100 litrów? Tyle co nic! Jak jeden czy dwa oddechy.

Z oddychaniem też było coraz trudniej. Każdy wdech drażnił gardło i nozdrza wysuszającym powietrzem. Spluwanie coraz mniej pomagało. Oczy co parę kroków trzeba było przecierać a i tak były zaczerwienione, spuchnięte i załzawione. Marcus widział po kolegach, że ich twarze coraz bardziej wyglądają jak napompowane od środka maski od tego drażniącego powietrza. Nawet szyja czy dłonie też zaczynały swędzieć co zwiastowało, że powietrze działa kompleksowo, także na odkrytą skórę i raczej ten stan będzie się zaostrzać.

Nowojorski współwięzień dość gładko poprowadził pstrokatką, załzawioną grupkę pomiędzy budynkami. Chociaż nawet on kilka razy się zatrzymał i zdawał się nasłuchiwać czy przyglądać. W tej nocnej mgle trudno było przez spuchnięte oczy dostrzec coś dalej niż kilanaście kroków dookoła. Co znacznie utrudniało orientację w terenie. Z odległości większej niż kilka zaparkowanych osobówek można było przegapić wszystko co nie było oświetlone. Więc jakieś większe budynki obok jakich się przemykali wydawały się znikać w mgle i nocy a nie wiadomo było jak się kończą nie mówiąc o tym co jest za nimi. Ale jakoś dotarli do czegoś co wyglądało na magazyn i jak ktoś gdzieś przebiegł na obrzeżach widzialności albo i tuż za nią to albo ich nie dostrzegł albo nie zwrócił większej uwagi. Odgłosy ciężkiej walki toczyły się nadal ale nie było wiadomo ile to jeszcze potrwa ani tym bardziej jaki będzie wynik.

Drzwi do magazynu były zamknięte i wyglądały solidnie. Ale Nowojorczyk zaprowadził ich kawałek dalej gdzie było znacznie łatwiejsze do sforsowania okno. Po szarpaniu się z pomocą kamieni, noża i jakiejś znalezionej dechy udało się wyłamać drucianą siatkę jaka chroniła okna. Sama szyba nie stanowiła już żadnej przeszkody dla dechy i butów. Dostali się dalej do jakiegoś biura. Tam znów Stan mimo kaszlu i spluwania przejął rolę przewodnika. Zapalił światło które o dziwo działało i ukazał się korytarz prowadzący do dość luźno rozmieszczonych drzwi. Nowojorczyk bez wahania dotarł do jednych z nich i te po chwili kopania i szturmowania własnymi ciałami w końcu padły. Wewnątrz ukazał się magazyn podobny do celi w jakiej ich przetrzymywano. Tylko, że było sporo regałów. A na podłodze stały beczki i kanistry. Jak się szybko okazało pełne.





- To każdy coś bierze i spadamy stąd! Musimy jeszcze dotrzeć do czołgu i go uruchomić! - zakomenderował Stan ponaglając resztę grupki i głosem i gestem. Sam też złapał za dwa kanistry i wrócił z nimi na korytarz a potem do biura jakim się tutaj dostali. Reszta poszła w jego ślady zdając sobie sprawę, że jak nie przeciwnik to powietrze w końcu ich wykończy jeśli zostaną tu dłużej.

Kanistry okazały się ciężkie i nieporęczne. W końcu każdy z nich ważył pewnie ze 20 kilo no a jak ktoś wziął dwa to było co dźwigać. I to jak jasna cholera! Nie był to problem jak się biegło kawałek po korytarzu i do biura. Ale każdy krok palił w płucach a ramiona zdawały się odpadać.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-08-2020, 10:47   #249
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
- Każdy łapie po dwa karnistry i ruszamy. W najgorszym wypadku jeden się zostawi po drodze jeśli ktoś nie będzie mógł dać rady w tym gównie dalej biec z ciężarem. Lepiej wtedy mieć chociaż jeden. - odezwał się do reszty komenderując i samemu łapiąc dwa pojemniki. Cała wypowiedź była oczywiście przetykana kaszlem i Marcus już sobie solennie obiecał, że nigdy więcej nie weźmie roboty na bagnach... przynajmniej nie za taką marną zapłatą i bez sprzętu do normalnego oddychania. Już lepiej zostać na pustyni i w ruinach, gdzie się czuł znacznie lepiej. A potem przyszedł mu jeszcze diabelski pomysł do głowy.
- Skoro i tak się stąd zmywamy, to czemu by nie zostawić naszym gospodarzom odpowiednich podziękowań? - rzekł znajdując jakiś pręt z mocowań i wbił z trudem w jeden z karnistrów. Strużka paliwa wnet zaczęła cieknąć i "Buźka" oblał nią najbliższy stojący karnister po czym ruszył do wyjścia, znacząc ślad za sobą z cieknącego pojemnika - Dalej, ruszamy. W połowie drogi odpalimy to paliwo i dodatkowo odwrócimy uwagę od siebie. Przy okazji może powietrze się odświeży.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 22-08-2020, 22:42   #250
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: IX.21; śr; noc
Miejsce: obóz mutantów, okolice czołgu
Warunki: ciemno, mgła, mżawka, chłodno, gryzący dym


Marcus



Objuczeni ciężkimi kanistrami mężczyźni z trudem łapali oddech. Dopadli do jakiejś ściany i na przemian łapali oddech to kaszleli albo pluli na ziemię. Gardła, płuca, oczy, nozdrza wszysko to paliło żywym ogniem. Ale chyba ta walka dalej sie toczyła bo ciężka strzelanina trwała nadal. Gdzieś znów coś wybuchło, w oddali było widać zamgloną łunę jakby coś się tam ostro paliło. Była szansa, że nikt ich nie dojrzy i nie usłyszy tego kasłania i oddechów.

Marcus i Ricardo chyba najlżej znieśli ten marszobieg z obciążeniem. Znaczy z ulgą rzucili oba kanistry ale ręcę to bolały tak jakby zaraz im miały odpaść. Reszta wyglądała jeszcze gorzej. Ale Stan dał znać, że są na miejscu. Że to za rogiem. I jak wojownik z Kill One wyjrzał za róg to rzeczywiście ujrzał zaskakujący widok.





To był czołg. Jak jasna cholera to był czołg. Wszystko na to wskazywało. Wielkie bydle, wielka lufa, wielkie gąsienice no i w ogóle wielkie bydlę. Robił wrażenie. Marcus nie przypominał sobie by kiedyś z bliska widział czołg. Zwłaszcza taki co wyglądał jakby mógł zadziałać. I to właśnie ten cholerny czołg za którym wszystkie ważniaki uganiały się od Nice City.

No ale czołg nie był tu sam. Stał na małym, wąskim placyku pomiędzy magazynami. Jak wielkie było to magazyny tego we mgle, po ciemku i przez załzawione oczy nie szło dojrzeć. Widać było za to ogrodzenie jakie odgradzało tą ulicę czy gdzie oni teraz tam stali od tego placyku czołgowego. Ogrodzenie było takie sobie. Wbite pale, szyny, drut kolczasty. Może by się jakoś dało przecisnąć a może i nie. Gra wydawała się warta świeczki. Może jakby przekraść się tam czy tu, coś poluzować, coś poszturchać to może by się i jakoś dało radę przejść na drugą stronę.

No albo jakoś dachem. Za cholerę za wysoko aby próbować podskoczyć. No ale jakby jeden podsadził drugiego? No to może, może… Chociaż taka ludzka drabina nie była taką oczywistością dla całej zdyszanej i załzawionej grupki. Bruce co pewnie był najdłużej wystawiony na działanie tego powietrza w końcu puścił pawia. Możliwe, że ich też to czekało bo z każdą chwilą robiło się gorzej z tym widzeniem, oddychaniem i ze wszystkim. No ale może by się dało. Ale tylko do samej krawędzi dachu po ten był dwuspadowy więc im bliżej środka tym było wyżej. Tam już nie było szans by kogoś podsadzić.

No ale był jeden problem. A nawet dwa. Przynajmniej te dwa z miejsca rzucały się w oczy. Dwie sylwetki ubrane w gazmaski i kombinezony ochronne nie musiały obawiać się toksyn jakie unosiły się w powietrzu. Obie też miały jakieś karabiny czy inną broń długą w łapach. I chyba pilnowały jak nie czołgu no to czegoś w jego pobliżu bo nie wyglądały jakby się miały ruszyć z miejsca. A znacznie mogli utrudnić czy to szperanie przy ogrodzeniu czy wspinaczkę na dach. Zwłaszcza, że było nerwowo i mogli strzelać profilaktycznie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172