Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-04-2020, 14:47   #31
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
RANEK

- Już wstałaś? Jej ale z ciebie ranny ptaszek. Chodź jeszcze do łóżka, przecież jest sobota. - Julie może wyczuła ruch gdy Amanda wychodziła z gościnnego materaca a może po prostu się obudziła. Wciąż była trochę zaspana ale uśmiechała się zachęcająco i równie zachęcająco zapraszała Inu dłonią.

- Ty kusicielko. - Inu zaśmiała się i pocałowała leżącą obok kobietę w czoło. - Niestety muszę się zwijać, mój kierowca ma po mnie wpaść rano.. mam nadzieję, że i tak będzie to około południa.

- To musisz już iść? Ojej jaka szkoda… No ale to poczekaj coś ci zrobię na drogę.
- gospodyni złapała za rękę gościa jakby nie miała ochoty jej nigdzie puścić. No ale jednak sapnęła z żalem i sama też zaczęła wygrzebywać się z pościeli. No i właściwie nadal była ubrana tak jak zasnęła czyli tylko w obrożę więc teraz zaczęła szukać czegoś do ubrania.

- Musisz mi zdradzić gdzie kupujesz taki sprzęt. - Inu usiadła na łóżku zupełnie naga, bo ona nie dorobiła się podczas ich igraszek nawet obroży i obserwowała swoją kochankę.

- Podobają ci się? - ucieszyła się gospodyni odwracając głowę w stronę siedzącej na materacu brunetki. Sama sięgnęła z wieszaka zaczepionego po wewnętrznej stronie drzwi jakieś odzienie i gdy go zaczęła zakładać okazało się, że to jakiś kusy szlafroczek ładnie eksponujący zgrabne nogi blondynki.

- Też je bardzo lubię. - pokiwała głową wracając do materaca i zawiązując pasek podomki. Znów usiadła obok Amandy i też wzięła do ręki plastikowy uprzyjemniacz kobiecego losu.

- Trochę mi zajęło zebranie tej kolekcji. Ale jak coś mi wpadnie w oko to kupuję. Mam znajomego sklepikarza co mi odkłada takie rzeczy. Podoba ci się coś? Może jak chcesz to sobie weźmiesz? Taki prezent, na pamiątkę. - mówiła spokojnie i jawną dumą kolekcjonera mówiącego o swoich zbiorach. Ale na koniec szybko wróciła na ziemię i wskazała gestem na rozsypane fanty aby dać znać, że chętnie się nimi podzieli z nową koleżanką.

- Wiesz… nie chciałabym ci sprzętu zabierać.. tym bardziej, że ja jadę w trasę a ty pewnie miewasz też inne towarzyszki w łóżku. - Amanda sięgnęła po leżącą na ziemi koszulkę. - Ale fajne to i jakbym mogła sobie coś nabyć na trasę to byłoby super.

- Oj daj spokój, zobacz ile tego mam.
- gospodyni wskaząła gestem na swoją rozsypaną kolekcję. - Sprawisz mi przyjemność jeśli weźmiesz coś sobie na pamiątkę. - dodała z uśmiechem lekko opierając się dłońmi o jej bark.

- A jak chcesz coś sobie kupić i wybrać sama to możemy pójść razem. No pewnie nie teraz no ale jakby była okazja. - zaproponowała Amandzie wodząc palcem po boku jej szyi.

- Brzmi nieźle… myślisz, że pracuje jutro? - Inu delikatnie ucałowała dotykającą ją rękę. - Czy raczej podejść do niego w tygodniu?

- Tak tam zawsze jest otwarte. Tylko na noc zamykają. O! Ty chcesz jutro tą gladiatorkę w “Matrixie” złapać? No to jakbyś przyjechała trochę wcześniej tak jakoś na 15-tą czy 16-tą to powinno być w sam raz by tam pójść, obejrzeć i wrócić. - Julie ucieszyła się z takiej odpowiedzi i po chwili namysłu zaproponowała jak się mogą umówić i to już na jutro.

- No to jesteśmy umówione. - Inu zaśmiała się. - Ruszajmy się, bo kierowca zabije mnie jak każę mu na siebie czekać.


- No i pewnie jesteś bardzo zajęta co? No pewnie tak. Ale wiesz jakbyś miała ochotę na wspólne zabawy z taką jedną blond apercepcjonistką to ja bardzo chętnie. Wczoraj było cudownie! No i wcale nie musisz przyjeżdża taki kawał. Jak w weekendy to ja mam wolne to mogę przyjechać do ciebie. Tylko byś mi musiała powiedzieć gdzie i kiedy. Albo możemy się gdzieś umówić. Znaczy jakbyś chciała oczywiście. - gospodyni siedziała za swoim stołem w kusym szlafroczku i obrożą na szyi i chyba była trochę stremowana gdy składała swojemu gościowi taką niemoralną propozycję.

- Po prostu mam sporo załatwiania przed wyjazdem… i wesz mam też dziewczynę, ale może kiedyś zgadamy się we trzy bo jej podobają się zabawy w większych grupach. - Inu skończyła spokojnie śniadanie i odpaliła papieros. Ubrała się już częściowo i teraz z uśmiechem obserwowała siedzącą naprzeciwko Julie. Co by nie było widok dziewczyny w obróżce był potwornie kuszący i gdyby nie wszystkie sprawy, które zaplanowała na ten dzień pewnie dałaby się skusić na dłuższe eksploatowanie jej łóżka.

- Masz dziewczynę?! - Amanda zrobiła wielkie oczy i taka informacja chyba całkiem ją zaskoczyła. Pogrzebała chwilę w swoim talerzu przerzucając jedzenie z jednego krańca naczynia na drugi. - No tak, taka ładna dziewczyna jak ty to dziwne, żeby kogoś nie miała. - pokiwała głową na znak, że jak się nad tym głębiej zastanowić to właśnie raczej należałoby oczekiwać, że nie ma zbyt wiele wolnych ślicznotek.

- Ale mimo to mówisz, że mogłybyśmy spotkać się we trzy? - w końcu chyba przebyła się pod blond strzechę ta ostatnia część wypowiedzi bo ożywiła się znów patrząc na brunetkę. - A jaka jest ta twoja dziewczyna? - zapytała już z typowo kobiecą ciekawością gdy pytała drugiej kobiety o tą trzecią.

- Jest Azjatką… masażystką. Wiesz musiałam przywyknąć że załatwia “różne” fuchy ludziom, no to.. żyjemy nieco luźniej. - Inu cieszyła się, że Julie spokojnie łyknęła tą informację, brakowało jej tu tylko jakiejś histerii.

- Ojej Azjatka! I to masażystka! Jej pewnie jest bardzo ładna. Bardzo bym chciała ją poznać. Najchętniej tak jak ciebie. - to kim jest dziewczyna kobiety z przekłutym nozdrzem wywarło duże wrażenie na blondynce. Kogoś takiego chyba się nie spodziewała ale chyba taka osoba budziła w niej pozytywne skojarzenia i wręcz fascynację.

- Myślisz, że mogłybyśmy się spotkać we trzy? - zapytała przygryzając wargę jakby już sobie wyobrażała sobie taką scenę spotkania. I sądząc po jej minie też musiała to sobie imaginować całkiem pozytywnie.

- Tak mi się wydaje… - Inu zamyśliła się wspominając słowa Maki ze spotkania z Ayumi. Dziewczyna wydawała się być nakręcona. - .. pogadam z nią dzisiaj bo widzimy się popołudniu.

- O! Bardzo bym cię prosiła i strasznie bym się ucieszyła jakby nam się udało to spotkanie. Ale to jak się teraz spotkamy i skontaktujemy?
- blond głowa wydawała się być bardzo podekscytowana takim wspólnym spotkaniem no ale została kwestia jak się mają ze sobą ponownie skontaktować.

- Trzeba się wybrać wspólnie do tego sklepu. - Inu zaśmiała się. - Chyba że masz ochotę na wypad w niedzielę do Matrixa… chcę upolować tą Dorę.

- Pewnie! Dora też cię chyba polubiła. Z nią też się czasem tak bawię tutaj więc jakbyś miała ochotę to mogę z nią porozmawiać o tym.
- uśmiechnęła się niewinnie zgadzając się na pomysł brunetki. Wydawała się otwarta na wszelkie możliwe spotkania z Amandą na solo czy w innych duetach.

- No to jesteśmy umówione. - Amanda dopaliła papierosa i wygasiła go w podstawionej na ten cel nieco obtłuczonej misce. - Muszę się zwijać.



PRZEDPOŁUDNIE

AUTO

- A jak tam twoje randki z dziewczynami? - zapytał wreszcie okazując jakiemuś tematowi zaciekawienie a nie tylko irytację na tą cholerną trasę i pogodę. Temat randek z dziewczynami chyba go zarówno bawił jak i intrygował.

- Zaczynam się poważnie zastanawiać czy wyglądam na lesbijkę. - Inu spoglądała to na drogę to na siedzącego obok blondyna. - A było.. cholernie dobrze.

- Naprawdę?
- blondas chyba wolał rozmawiać o erotycznych przygodach partnerki z innymi kobietami niż dalej wściekać się na tą drogę i pogodę. Nawet prychnął nieco rozbawiony. Spojrzał na siedzącą obok kobietę jakby chciał ją szybko ocenić jej preferencje.

- To dobrze jak dobrze. Chociaż wcześniej nie sądziłem, że takie przygody cię interesują. - powiedział z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.

- Hej ale tak z ciekawości… Co teraz powiesz Maki? - takie rozważania rozbawiły go na całego gdy chyba sobie próbował wyobrazić te wszystkie powiązania i relacje między Amandą a tymi dwiema kobietami.

- Że mam nam kolejną do trójkąta. - Inu zaśmiała się. - Ech też się nie spodziewałam tylko jakaś popularna się robię… nawet nie wiedziałam, że jakakolwiek laska jest w stanie się na mnie nakręcić.

- No nie żartuj.
- kierowca na kawałku równiejszej prostej pozwolił sobie przeciągnąć spojrzeniem po siedzącej obok sylwetce.

- Jak ktoś lubi kobiety to myślę, że chociaż rzuciłby ci drugie i trzecie spojrzenie. - uśmiechnął się do siebie znów głównie obserwując zalane ulewą ulicę przed sobą.

- I spotkacie się we trzy? Ty, Maki i ta trzecia? Kto to właściwie jest ta trzecia? - zapytał zerkając znów krótko na rozmówczynię.

- Julie… recepcjonistka u Donny. - Inu zamyśliła się. - Laski wydają się być do tego śmielsze od facetów. No bo wiesz… nawet nie wiedzą czy kręcą mnie kobiety a i tak próbują.

- Heh! A może to twoja magia? Tak działasz na kobiety, że nabierają na ciebie ochotę?
- blondas szybko roześmiał się i posłał własną ripostę z tymi domysłami o powodzeniu Amandy wśród tej samej płci.

- Szkoda, że nie działam tak na facetów bo taki jeden blondyn mógłby gdzieś zaparkować i zrobić ze mną coś miłego. - Inu rzuciła Kanmiemu zadziorne spojrzenie i powróciła do obserwowania drogi… a raczej tej jej części, którą było widać przy tym całym deszczu.

- Taakk? No co ty nie powiesz? Zabrzmiało jak propozycja. - blondas zrobił zdziwioną minę jakby tego w ogóle nie spodziewał się po pasażerce. Ale złośliwy uśmieszek zdradzał, że to nie do końca jest prawda.

Inu roześmiała się.
- Widzisz, a taka jedna blondi już by się do mnie dobierała. - Amanda przeciągnęła się na siedzeniu pasażera. Przez chwilę zastanawiała się, patrząc na drogę czy rzeczywiście ma na to ochotę i dosyć szybko doszła do konkretnych wniosków. - A tak serio.. nie miałabym nic przeciwko.

- Wiem. Ale tu nas może skasować każdy w każdej chwili. Nie jest bezpiecznie.
- odpowiedział krótko i z łagodnym uśmiechem. Też mówił jakby nie miał nic przeciwko takiemu scenariuszowi. No ale okoliczności były dość nieciekawe na taki dłuższy postój.

- I jaka blondi? To masz jeszcze jakaś blondi do tego układu? - wrócił do luźniejszych tematów o jakich rozmawiali wcześniej.

- Maki jest blondi i Julie jest blondi. - Inu zaśmiała się. Na zewnątrz jechało, chyba jeszcze mieli nieco trasy, wiec chyba mogła się jeszcze ponaigrywać ze swojego kierowcy. - No nie spodziewałam się takiej ostrożności po kimś z Det. - Rzuciła żartobliwie.

- Aha, to ta od Donny. - blondyn pokiwał głową na znak, że przyjmuje do wiadomości jakiego koloru jest nowa koleżanka Amandy. - I ostrożność daj spokój jak staniemy to możemy stanąć na dobre w tym bagnie. A nie uśmiecha mi się potem zasuwać na piechotę albo wyciągać furę z tego bagna. I to bez żadnej spluwy. Właśnie. Pogadasz z Ayumi o tych spluwach? - dla odmiany pokręcił głową na znak, że na poważnie traktuje panowanie nad pojazdem i ponurą scenerię przez jaką jechali.

- Pogadam. Tylko pewnie dopiero w poniedziałek… - Inu zamyśliła się. - Jutro idę z tą Julie na kolejną randkę, bo istnieje szansa, że uda mi się poznać jakąś znajomą współpracującą z Leroyem. No ale w poniedziałek na razie brak planów to mogę podskoczyć rano do rodzinki.

- No to brzmi jak plan na weekend i po. W poniedziałek albo wtorek mają nam zrobić naszą furę to już będziemy mogli jeździć własną.
- kierowca pokiwał głową przyjmując takie wyjaśnienie. - Już chyba niedaleko. - skinął brodą przed siebie chociaż dla Amandy która była tu pierwszy raz a do tego ta wodna kurtyna mocno utrudniała zorientowanie się w szczegółach to wyglądało jak każdy inny kawałek przez jaki jechali do tej pory.

- Wywozisz mnie w dzicz? No wiesz co.. - Przepatrywaczka udała rozczarowanie, wzrokiem jednak szukając ich miejsca docelowego.

- Wręcz przeciwnie. Wbrew temu co piszą w gazetach to całkiem zorganizowane miejsce. Sama zresztą zaraz zobaczysz. To tam. - kierowca pokręcił głową rozbawiony i wskazał na jakiś spory kompleks fabryczny czy magazynowy do jakiego się zbliżali. A Brooklyn rzeczywiście nie miał zbyt dobrej prasy w prasie.

- No no… - Inu gwizdnęła cicho widząc zabudowania. - No to jest rzeczywiście szansa na jakiś zarobek.

- Aha. I no znam trochę tego Seana. Bo to do niego jedziemy. To myślę, że nas nie wyroluje. Ale wcześniej tylko ogólnie gadaliśmy to właściwie nie bardzo wiem co to za robota. Tylko, że o jakiś magazyn na nabrzeżu chodzi i kierowcy szukają. No i jak go trochę zbajerowłem no to może kogoś kto się tam rozejrzy.
- kierowca odparł spokojnie wjeżdżając już na drogę jaka prowadziła pod główną bramę do tego kompleksu.

- Zobaczymy. - Inu gdy już znaleźli się na stabilnym podłożu nachyliła się i pocałowała Kanmiego w policzek. - Może coś się uda wyhandlować.
 
Aiko jest offline  
Stary 10-05-2020, 19:42   #32
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
SPOTKANIE


- A co my będziemy z tego mieć? - kierowca zanim udzielił odpowiedzi za siebie zadał to zasadnicze pytanie.

Inu przez cały czas spokojnie przysłuchiwała się wymianie zdań pomiędzy mężczyznami.
- Ja tam lubię przeszukiwać nowe miejsca, no ale jak wspomniał Kanmi coś za coś. Robimy furę to potrzebujemy gambli no albo części i czegoś na wymianę. - Uśmiechnęła się do siedzącego naprzeciwko mężczyzny.

- Oczywiście to się rozumie samo przez się. No ale przecież możecie zabrać moją furę na te parę dni. No a jak do środy dowiecie się czegoś ciekawego o magazynie no to stówka czy dwie wam wpadnie. Może więcej. Zależy czego się dowiecie. - Sean skinął głową i trochę zmrużył oczy chyba nie do końca pewny o co dokładnie pyta kobieta.

- No właśnie pytanie czy to będzie stówka czy dwie. - Amanda zamyśliłą się. - Myślę, że moglibyśmy tak podskoczyć nawet w poniedziałek, tylko pytanie co zaobserwowali twoi ludzie, łażą tam jakieś zwierzaki? Ludzie?

- Są strażnicy. I w dzień jest spory ruch. Ale w nocy to miejsce jest prawie puste. Mają psy które są w budach. Czasem je spuszczają by sobie pobiegały. Ale strażnicy zwykle siedzą w kanciapie. Robią obchód dookoła ogrodzenia i magazynu co godzina lub dwie. Raz tak raz tak. Zresztą jak tam pojedziecie to sami się przekonacie. Proponuję podjechać jakoś o 18-ej. Wtedy zamykają bramy i zaczynają się pakować. Wtedy gdzieś po godzinie zwykle zostają już tylko nocni stróże. Czasem zdarza się jakiś dłuższy rozładunek to siedzą. No ale właśnie zdarza się, zazwyczaj zamykają tak jak mówię.
- gospodarz odpowiedział praktycznie od razu udzielając wstępnych informacji o tym miejscu na jakie planowali skok. Mogło tak być bo te magazyny były zazwyczaj podobnie otwarte ak sklepy czyli właśnie pod koniec światła dziennego powszechnie kończył się dzień roboczy.

- Możemy podjechać teraz jak będziemy wracać. Trochę zboczymy ale zobaczysz o który magazyn chodzi. To sama będziesz mogła zobaczyć. - wtrącił się Kanmi dając znać, że niekoniecznie na pierwszą wizytę trzeba czekać do końca weekendu i rzucić okiem mogą prawie od ręki.

- Chętnie na to zerknę. - Inu przytaknęła. Po czym zwróciła się do Seana. - A wiesz w ogóle co za biznes oni kręcą? Czego się tam możemy spodziewać? Bo wiesz.. możemy się umówić że ładujemy auto to co na tylnym siedzeniu nasze, to co na pace twoje. No ale teraz szukamy części do fury, więc jak masz coś takiego to zawsze możemy się umówić na wymianę towaru.

- To magazyn Argos. Więc powinna być tam głównie żywność, może jakieś nawozy czy coś podobnego potrzebnego rolnikom. Ale nas interesuje głównie żywność. - tym razem gospodarz odpowiedział krótko chociaż tam samo żwawo jak poprzednio.

- Hm.. no żarcie się nam przyda. - Inu przyjrzała się siedzącemu obok blondynowi. - To co.. tylne siedzenie nasze, a paka wasza? No jeśli się uda.

- Nie, nie nie.
- Sean pokręcił głową i dłonią na znak, że chyba nie do końca mówią o tym samym. - Jak wjedziemy ciężarówką do środka to ładowacze pakują wszystko na pakę. Potem się zabieramy i odjazd. A jak wrócimy tutaj to się rozliczymy z tego co nam się uda zabrać. Każdy dostanie swoją dolę. Połowa z tego towaru jest dla firmy. Drugą połową się podzielimy. Będzie nas łącznie pewnie z dziesięć osób, może tuzin. Jeszcze do końca nie wiadomo. Choćby z wami. Ale tak to mniej więcej załatwiamy. - gospodarz wyjaśnił gościowi jak to ma się odbyć ten podział łupów. Wyglądało to na procent z łupów. Dlatego cała grupa miała motywację by współpracować i ten procent był jak największy. A materialnie to im więcej uda im się wywieźć z magazynu tym większy łup przypadnie na głowę.

- Czaję… czyli stówka za zwiad i udział z tego co uda się zgarnąć na miejscu? - Inu dalej wypytywała o to jakby miał wyglądać ich układ. No dobra po prostu chciała z tego wygarnąć jak najwięcej. - Wiesz… nie lubię sobie odmrażać tyłka za free.

- No stówka za rozpoznanie podwórza. Druga za rozpoznanie wnętrza. Plus coś ekstra jeśli znajdziesz coś ekstra. No i procent z łupów które się uda wywieźć jeśli będziesz brać udział w akcji. Więc chyba nie tak za darmo.
- ciemnowłosy, szczupły gospodarz podsumował warunki umowy i na koniec uśmiechnął się łagodnie nieco wznosząc swoją szklaneczkę i upijając z niej łyka.

- Brzmi dobrze. - Inu zgodziła się na tą propozycję. Forsa może i bez szaleństw, ale jak wpadnie im nieco żarcia na trasę to powinno być cacy. - To ja się rozejrzę i widzimy się w środę.


Magazyn


- To ten. - powiedział kierowca zatrzymując osobówkę przy krawędzi dawnego chodnika. W międzyczasie co prawda się wypadało. Ulewa skończyła się. Ale za to wrócił silny wiatr. Chociaż chyba nie aż tak jaki dął rano. To jednak ten też mógł wyginać solidne konary widocznych drzew. Też zresztą zazwyczaj uschniętych. No ale pod względem obserwacji była to poprawa.

Z półtorej setki metrów dalej, przy tej samej drodze widać było potężny, zwalisty sześcian. Budynek był spory. Wyglądał jak odwrócone do góry dnem wielkie pudło. Tylko dwuspadowy dach psuł nieco te klasyczne kształty. Dach zaczynał się gdzieś w okolicach drugiego, może nawet trzeciego piętra. A zwieńczenie dachu było jeszcze trochę wyżej. I do tego był długi. Nawet przez ogrodzenie widać było jak ciągnął się w stronę rzeki na setkę, może nawet dwie setki metrów. Cały kwartał był odgrodzony. Płot był jednak taki sobie. Zwykła siatka zwieńczona drutem kolczastym. Przynajmniej tak to wyglądało w miejscu gdzie zaparkowali. Ogrodzony teren był spory. Ten bok co widzieli ciągnął się może na dwieście kroków, może nawet trochę więcej. Z drugiej strony przylegał do rzeki chociaż tam też stało ogrodzenie. Wewnątrz poza tym głównym budynkiem magazynu widać było kilka mniejszych, jakieś samochody, niektóre to chyba jakieś wraki co stały tutaj od wojny więc pod kątem kryjówek trochę tego było. Zwłaszcza w nocy.

- Kusi by się nieco rozejrzeć. - inu rozejrzała się po okolicy sprawdzając, czy jest w stanie jakoś przejść się kawałek od płotu by go sobie obejrzeć, no i by znaleźć inną drogę dojazdową.

- Poczekaj. Przejedziemy kawałek. - kierowca powstrzymał ją i znów ruszył przed siebie. Tym razem powoli jakby drogi szukał albo sprawdzał okolicę. Przejechali tak od frontowej strony w jakiej mniej więcej na połowie znajdowała się brama. A za nią chyba dawna ulica prowadząca wzdłuż dłuższej ze ścian. Z bliska gdy jechali tuż pod ścianą budynku ten wydawał się jeszcze wyższy. Tutaj ogrodzenie dochodziło prawie do samej ściany zostawiając niewiele miejsca dawnego chodnika a samo grodzenie właściwie stało już na pograniczu dawnej jezdni.

Potem osobówka nieco przyspieszyła gdy główny magazyn został nieco z tyłu ale prawie zaraz blondyn skręcił w prawo i podjechał z werwą prawie do końca ulicy. Okazało się, że praktycznie kończy się ona w rzece jaka pochłonęła pierwotny brzeg. Ale za to wydać stać było ogrodzenie wzdłuż dłuższej ściany budynku. Ten dochodził prawie do samej rzeki gdzie widać było jakieś drzwi jak do garażu i rampy załadunkowe. Według tego co mówił Sean tędy właśnie ładowano z barek i łodzi ładunki jakie przypływały rzeką z głównych magazynów na południowym cyplu Manhattanu.

- No i co myślisz? - zapytał gdy zaparkował osobówkę tak, że widzieli zarówno spory kawał rzeki i panoramy Manhattanu po drugiej stronie jak i większość pustej, ponurej ściany magazynu. Chociaż sam budynek zasłaniał widok na większą część podwórza jakie widzieli z poprzedniej ulicy. Za to Amanda poczuła jak palce mężczyzny swobodnie odgarniają kawałek jej włosów z jej ramion.

Inu uśmiechnęła się na chwilę do siedzącego obok blondyna, po czym przyjrzała zabudowaniem.
- Ze zbadaniem okolicy, szczególnie po ciemku nie będzie problemu. Jest droga… jakby nie było pochmurnie, pewnie mogłabym tu się przejść i bez latarki. - Jej wzrok niespiesznie przesuwał się po zabudowaniach. - Do przejścia przez siatkę pewnie wystarczą rękawiczki jakby jakiś debil postanowił ją podpiąć do prądu no i coś do cięcia. Potem można się przemknąć między autami i zostałby tylko włam do środka… tylko jak to zrobić by nie zauważyli…

- Trzeba by obejrzeć z bliska. Może jakaś dziura jest czy co. Ale tylko od ulicy. Tej albo poprzedniej. Od wody by sprawdzić to chyba trzeba by jakąś łódkę zorganizować. - kierowca oparł się wygodnie trochę o swoje drzwi więc miał lepszy widok na większość ogrodzenia bo albo naprzeciwko albo od strony pasażerki. No i przy okazji na samą pasażerkę.

- A drut? Jak chcesz przejść nad nim? - zapytał lekko wskazując na kłęby drutu kolczastego jakie miały utrudnić dostanie się do środka. A w tymczasem jego palce dotarły do boku szyi brunetki i zaczęły bez pośpiechu przesuwać się po tym delikatnym miejscu.

Inu przechyliła głowę eksponując większą część szyi na dotyk mężczyzny.
- Ja bym nie korzystała z dziury, którą pewne znają. - Sama oparła się jedną ręką na udzie Kanmiego niby dla wygody. - Widzisz te słupki? Przecięłabym siatkę tuż przy słupku, odgięła i weszła do środka, zasłaniając za sobą. Po ciemku i tak nie zauważą. Nie ma co się bić z drutem kolczastym. Tak samo potem przeprowadziłabym furę do załadunku. Alejką parkową, pod płot, można by zgarnąć nieco żwiru co by nie utonęła w trawniku jakby się bagno zrobiło.

- No tak. Ale nie wiadomo ile czasu minie od twojej wycieczki do samej akcji. Nawet jakby to chcieli zrobić w następny weekend to może minąć parę dni. Ktoś może zauważyć przecięte druty.
- zauważył tą niedogodność. Zastanawiał się nad tym chwilę.

- Chociaż jakby cię nie złapali a w dzień albo potem by nawet znaleźli taką dziurę… - zamyślił się zastanawiając się co wówczas mogliby zrobić strażnicy. W końcu jednak wyjął papierosy i zaczął je wyciągać. - Wiesz co? Chyba po prostu najpierw trzeba to na spokojnie obejrzeć. Jak wolisz? W dzień czy w nocy? - zapytał zapalając szluga i częstując z paczki pasażerkę. Pytanie było zasadne. W dzień nie było tak dziwne, że ktoś idzie przy ogrodzeniu. I lepiej było wszystko widać. Z drugiej strony z tego samego powodu utrudniało wszelkie majstrowania i większe ingerencje. No a w nocy na odwrót. Mężczyzna wydmuchał dym z papierosa i nieco uchylił okna. Ale wówczas przez szczelinę wdarły się nieprzyjemny podmuchy wiatru. A gdy dłoń kierowcy uporała się z papierosem wróciła do przerwanej wycieczki. Tym razem już podrażniając kobiecą szczękę i policzek od swojej strony.

- Wiesz.. można zgarnąć nieco drutu i to przykręcić do płotu, może nawet pomyślą że tak było. Pewnie w niejednym miejscu to łatane. - Inu nie wzięła papierosa z paczki za to teraz wyjęła go z ust Kanmiego i zaciągnęła się. - Lepiej pójść w nocy, obejrzeć budynek itd. Nawet jak się nie uda zobaczyć wszystkiego to chociaż się jakieś ścieżki wypracuje. No i jednak jest mniej luda wtedy… może udałoby się podważyć jakieś okno.

- Nie widzę tu za dużo okien.
- pokręcił głową wskazując palcem na przednią szybę i widok za nią. Ściany od ziemi po sufit wydawały się jednolite. Może z innej strony było inaczej ale z tej to nie wyglądało zbyt zachęcająco. Widać było tylko duże wrota przez jakie swobodnie mogły wjeżdżać nawet kontenery.

- To trzeba by się za to zabrać powiedzmy w poniedziałek. Wieczorem albo w nocy. Jakby lało tak jak niedawno to pewnie by nam ułatwiło sprawę. - uśmiechnął się i wreszcie przechylił się w stronę siedzącej obok kobiety i zaczął całować ją po policzku. SZaraz jednak skierował się w stronę jej ust.

Inu wyjęła z ust papieros i pocałowala nachylającego się blondyna. Dłoń którą się o niego opierała przesunęła wyżej w kierunku bioder.
- Przejdziemy się to zobaczymy.. choć ja.. wolałabym nie moknąć. - Uśmiechnęła się do znajdującej się tuż przy niej twarzy blondyna.

- Nie? A gdzie twoje poświęcenie dla sprawy? - zapytał cicho gdy zaczął sprawdzać smak jej ust i to co ma pod ubraniem. Wyglądało na to, że ma ochotę na dokładnie to o czym mówili jadąc do Seana.

Inu nie zdążyła się przebrać po powrocie od Julie, więc nadal miała na sobie tamte obcisłe ciuchy.. no i nadal nie założyła stanika. Wrzuciła papieros do samochodowej popielniczki i opierając się o deskę i pewniej sięgnęła do krocza blondyna, by dać mu znać że ma ochotę na to samo.

- Wyłażenie na zewnątrz to już poświęcenie przy tej pogodzie. - Mruknęła cicho pomiędzy pocałunkami.

- Pewnie tak, wszystko od razu robi się mokre… - kierowca zgodził się krnąbrnym tonem całując się z partnerką na całego. Jego usta i ręce zrobiły się chciwe i niecierpliwe. Amanda czuła jak podwinął jej bluzeczkę aby dłonie mogły dostać się do jej frontowych krągłości gdy usta całowały jej usta, twarz i szyję. Jej dłoń zaś miała z tego wszystkiego nieco utrudnione zadanie z dobieraniem się do rozporka partnera ale w kawałek po kawałku dawała radę.

Po tym jak udało się jej rozpiąć rozporek chłopaka, Inu sięgnęła w głąb jego spodni szukając pewnego ciepłego organu. Jej oddech stał się rozpalony gdy Kanmi zaczął pieścić jej piersi. Zachłannie zaczęła odpowiadać na pocałunki, szukając jakiejkolwiek wygodnej pozycji.

- I co? Będziesz tak się tylko tym bawić? - przy takim tempie te wstępne pieszczoty kochanków dość szybko zaczęły im nie wystarczać. Jedna i druga strona miały ochota na eskalację tych wspólnych zabaw. Zwłaszcza, że w tej słabo ogrzanej furze chłód już teraz nieprzyjemnie lizał odkrytą od ubrań skórę. Ale na razie ekscytacja skutecznie spychała to gdzieś pod potylicę. Amanda czuła jak męska dłoń też gmera przy jej spodniach aby się dobrać do tego co w środku. No ale sądząc po tym o co i jak Kanmi zapytał to chyba miał nadzieję, że ona sama nie skończy tylko na wysupłaniu jego potrzeb na światło dzienne.

Inu zacisnęła palce na męskości blondyna i uśmiechnęła się do niego.
- Podsuń mi jak to tu sensownie zrobić, a chętnie przejdę do konkretów. - Sama podniosła nieco tyłek by Kanmi mógł nieco zsunąć jej spodnie i zobaczyć jak bardzo ma na niego ochotę.

- Już ci podsuwam. - kierowca skwapliwie skorzystał z okazji by zsunąć skórzane spodnie z bioder partnerki chociaż było z tym trochę wspólnego szamotania i stękania. Zwłaszcza jak obojgu im się spieszyło do tego samego ale mieli kłopoty z koordynacją ruchów. Ale gdy skórzane spodnie przeszły przez kolana właścicielki i wylądowały gdzieś przy jej kostkach mężczyzna właśnie podsunął jej właściwe rozwiązanie jak powinni rozwiązać kwestię tych zabaw. A dokładniej to złapał za ramiona kobiety i przechylił ją na swoją stronę tak, że jej twarz wylądowała tuż przy własnych dłoniach i jego rozporku.

- Dupek. - Inu mruknęła cicho widząc jakie emocje wzbudziła w blondynie. Drażniąc się z nim jedynie pocałowała wyprężoną męskość. Po chwili zrobiła to po raz drugi i trzeci.

- Jesteśmy partnerami nie? Ty zadbasz o mnie to ja zadbam o ciebie. - uwaga widocznie rozbawiła mężczyznę bo zaśmiał się wesoło. Chociaż nieco chrapliwie gdy inne emocje niż wesołość miotały jego ciałem i głosem. Sam jedną dłoń zanurzył w długie, brązowe włosy partnerki a drugą zabawiał się ją i siebie głaszcząc jej plecy i pośladki. W porównaniu do dotyku chłodu bijącego z zewnątrz jego ciepły dotyk wydawał się bardzo przyjemny.

- Yhym… - Inu przesunęła językiem po męskości partnera. - Jak mi się odwdzięczysz? - Kobieta objęła go na chwilę wargami dając przedsmak tego co będzie mógł poczuć.

- Jak się zamienimy to zobaczysz. - wysapał siedzący za kierownicą blondyn na razie pozwalając przejąć inicjatywę swojej partnerce. Sądząc po jego minie i przyśpieszonym oddechu był po równo zniecierpliwiony jak i podniecony.

- No nie wiem… a jak oszukujesz? - Inu possała mężczyznę po czym puściła go i spojrzała na mężczyznę zadziornie. Policzkiem otarła się o nabrzmiały organ.

- Oszukujesz? A co z zaufaniem między partnerami? - może miało zabrzmieć zabawnie ale dało się słyszeć też sporą domieszkę zniecierpliwienia. - A zresztą… - mruknął i zaczął się wiercić gdy sięgnął jedną z dłoni gdzieś w dół swojego siedzenia. Chwilę tam gmerał, coś zgrzytnęło i jego oparcie opadło w dół. I gdy naparł na nie plecami jeszcze trochę. I chociaż nie położyło się tak całkiem na płask to jednak i tak bardziej to już przypominało pozycję leżącą niż siedzącą. No i przed nim pojawiło się nieco więcej miejsca dla drugiej osoby.

- Chodź, chodź, nie krępuj się. - przywołał ją i uśmiechem, i słowem i gestem,

- Jesteś potwornie niecierpliwy. - Amanda pozwoliła sobie na żartobliwy ton ściągając do końca spodnie z nóg.

Nie bez kłopotów przeszła na fotel kierowcy stając okrakiem nad blondynem. Powoli nakierowała na siebie męskość kochanka. - Może … po prostu kręci mnie twój głos…. - Jęknęła czując jak Kanmi ją wypełnia.

- Na pewno… Na pewno to właśnie to… - kierowca skinął głową chociaż wcale nie było pewne czy mówią o tym samym. Gdy tylko przepatrywaczka usadowiła się na miejscu zaraz zaczęli wspólny rytm. Było im trochę niewygodnie zwłaszcza Amandzie. Z jednej strony ograniczała ją boczna ściana pojazdu ale przede wszystkim przeszkadzał dach. Miejsca było dość mało na takie harce więc właściwie musiała się prawie położyć na mężczyźnie aby móc go ujeżdżać. Samochód zaś powtarzał ten ich rytm skrzypiąc zawieszeniem gdzieś tam dalej i siedzeniami tuż pod nimi.

Inu nie przejmowała się tym jednak i opierając się nieco o Kanmiego nieco o bok auta ujeżdżała go coraz szybciej. Te zabawy z Julie i Maki były super, ale nic nie mogło zastąpić kawałka męskiego, żywego ciala w jej wnętrzu.

Wspólny rytm wydawał się nie słabnąć. Samochód skrzypiał i trząsł się od ich wspólnych ruchów, oni oboje dyszeli i jęczeli napędzając siebie nawzajem a ich biodra i uda wydawały klaszczące odgłosy zderzając się ze sobą raz po raz. Męskie dłonie albo łapały kochankę by nadać im rytm albo błądziły po jej policzkach i piersiach, czasem zjeżdżając na jej plecy by znów wrócić gdzieś do przodu. Wszystko wydawało się odpływać gdzieś na inny plan egzystencji jakby poza trzęsącą się kabiną osobówki nic więcej nie istniało.

Inu pochylała się i całowała leżącego pod nią mężczyznę. Pocałunki były krótkie bo nie chciała przerywać tej jazdy, ale za to namiętne i zachłanne. W całym tym szaleństwie błądziła dłońmi po torsie mężczyzny by w końcu dojść z głośnym okrzykiem.

On też doszedł chwilę później. Zaczął później ale skończył gdy kobietą jeszcze wstrząsały dreszcze przyjemności. Poczuła ten wspólny koniec w sobie nim opadła na niego. A on rozleniwiony opadł na rozłożony fotel i pozwolił na sobie leżeć. Słyszała jego powracający do normy oddech i dudnienie serca. Oraz przyjemne ciepło jego żywego ciała w przeciwieństwie do chłodu jaki ciągnął jej po plecach, nogach i nagich pośladkach. Jego wolna dłoń wodziła właśnie leniwie po tych plecach i pośladkach ale dość machinalnie gdy jej właściciel miał ten moment rozleniwienia gdy było tuż po.

Inu wtuliła się w niego zaciągając się zapachem kochanka. Jego rozgrzanego ciała i podniecenia. Cóż było mówić… dobrze jej było. Choć chłód nieco bił po rozpalonych plecach i pośladkach zmuszając ją do ruszenia się. No ale jeszcze chwilę wytrzyma.
- To naprawdę będzie ciekawy wyjazd. - Wymruczała unosząc się nieco i uśmiechając do leżącego pod nią blondyna.

- No. - przytaknął z błogim rozleniwieniem gdy pewnie nie za bardzo w tym momencie chciało mu się bawić w konwenanse. Głaskał jej nage plecy, twarz i policzki równie leniwymi ruchami co mówił.

Inu podciągnęła się, przesuwając się obnażonymi piersiami po torsie blondyna. Ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała namiętnie.
 
Aiko jest offline  
Stary 10-05-2020, 20:02   #33
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
POPOŁUDNIE


Inu dojechała do Maki już nieco zziajana. Cała ta nocka no i ta akcja z Kanmi. Inu stanęła przed hotelem w którym mieszkałyvdziewczyny paląc papieros i zastanawiając się jak ma znaleźć swoją "dziewczynę".

Problem częściowo rozwiązał się sam gdy przez głównym wejściem do tej kamienicy jaką władali Koi weszły do środka dwie sylwetki w płaszczach. Znów zaczęło padać. Chociaż takim standardowym deszczem a nie taką ulewą jak jechali z Kanmi do Brooklynu. Ale za to zerwał się wiatr któremu ciężko było stawić opór gdy się szło pod prąd. Właśnie ten wiatr siekł deszczem we wszystko i wszystkich więc pozostawanie na zewnątrz nie było ani zbyt przyjemne ani zdrowe.

Amanda załapała się z tymi sylwetkami do środka i zaraz gdy zamknęła za sobą drzwi te odcięły ją i od tego wiatru i deszczu. Zrobiło się cieplej, jaśniej i przyjemniej. Te dwie sylwetki też zdjęły kaptury i odwróciły się pewnie by sprawdzić kto to za nimi wszedł. Przy okazji przepatrywaczka zorientowała się, że to dwie, młode Azjatki.

- Sorki… szukam Maki. - Inu uśmiechnęła się do tych dwóch azjatek mając nadzieję, że jej pomogą.

- Maki? Ta blondynka? - upewniła się jedna z dziewczyn. A gdy okazało się, że chodzi o tą samą dziewczynę to uśmiechnęły się tym sympatycznym, azjatyckim uśmiechem i zaprosiły ją gestem by poszła z nimi.

- To chodź z nami, to po drodze. - powiedziała jedna z nich i tak poszły we trzy na klatkę schodową i weszły na drugie piętro.

- My to teraz idziemy do siebie. Ale Maki to mieszka tam pod koniec korytarza, pod 27. - wskazały jej prawą część korytarza podczas gdy one poszły w lewą. Po najbliższych drzwiach przepatrywaczka zorientowała się, że na tym piętrze chyba faktycznie dominują 20-ki w numeracji drzwi.

- Dzięki wielkie. - Inu uśmiechnęła się z wdzięcznością do obu dziewczyn ruszając na poszukiwanie swojej znajomej Azjatki.

Dziewczyny uśmiechnęły się do niej, pomachały na pożegnanie ale też podeszły do jednych z drzwi po swojej stronie korytarza. Tylko miały do nich klucz więc znikały wewnątrz gdy Amanda stanęła przed tymi z numerem 27. Poza numerem jakoś te drzwi specjalnie się nie wyróżniały. Obok był dzwonek chociaż nie było wiadomo czy działa. Okazało się, że działał i prawie od razu przepatrywaczka usłyszała zgrzyt zamka i drzwi się otwarły.

- Inu! Przyjechałaś! - ucieszyła się azjatycka blondynka uśmiechając się do swojego gościa. Cofnęła się od drzwi aby ją wpuścić i ukłoniła jej się zgodnie z japońską tradycją wobec zaproszonych gości.

- A czemu miałabym nie przyjechać? - Inu wyjęła z płaszcza mały słoiczek. - Mam nawet prezent. - Mrugnęła do swojej "dziewczyny" wchodząc do środka.

- Ojej to dla mnie? - brunetce udało się zaskoczyć blondynkę bo ta zdziwiła się wyciągając dłoń po mały pakunek. - O! Żel do masażu! - ucieszyła się gdy przeczytała etykietę. Ale przypomniała sobie o swoich obowiązkach gospodyni więc otworzyła szafę by gość mogła zawiesić tam swój płaszcz.

- Wybierz sobie proszę jakie tylko chcesz. - zaprosiła gestem do małej szafki na buty i kapcie gdzie można było wymienić jedne na drugie. Bo zgodnie z azjatycką tradycją nie wypadało po domu chodzić w butach w jakich chodzi się na zewnątrz. A kapci i klapków Maki miała całą kolekcję.

- Oj, jak ładnie pachnie. - w międzyczasie gdy Amanda wybierała coś dla siebie gospodyni wróciła do podziwiania swojego prezentu. Odkręciła wieczko aby sprawdzić aromat po czym podsunęła aby ofiarodawczyni też miała okazję sprawdzić.

- A masz może ochotę na jakiś masaż? To byśmy mogły sprawdzić jak to działa. - zapytała i zaproponowała jednocześnie. Wyglądało na to, że wizyta Amandy i ten prezent bardzo cieszą masażystkę i było jej po prostu miło z tych odwiedzin.

- Brzmi super zostałam wymęczona wczoraj i dziś. - Inu założyła jakieś klapki i rozejrzała się po lokum Maki. Było skromne ale no i tak lepiej niż na pustkowiach. - Mam też niemoralną propozycję.

- Wchodź, wchodź. Napijesz się herbaty?
- Maki zaprosiła gestem w głąb swojego mieszkania. Pod względem metrażu i jakości wykonania nie mogło się równać z apartamentem ich szefowej. Ale też i tak było raczej o oczko wyżej niż mieszkanie Julie. Wystrój na swój sposób też był mocno orientalny i podobny trochę do tego co Ayumi miała u siebie. Wschodnie dekoracje i nawiązania było widać na każdym kroku. Gospodyni zaprowadziła gościa do niskiego stolika obwarowanego przez sofę i dwa fotele. A sama ruszyła do kuchni aby przygotować ten poczęstunek. Szła drobnymi kroczkami ubrana w ładny, damski sweter i luźne spodnie.

- Chętnie się napiję. - Inu usiadła na sofie. Po spotkaniu z Kanmi udało się jej chociaż przebrać. I teraz miała na sobie nieco wygodniejsze bojówki i koszulę. - Robicie cuda z tą herbatą.

- A jaką tą niemoralną propozycję masz dla mnie? Bo brzmi strasznie intrygująco.
- zapytała z kuchni gdzie Amanda słyszała jak wstawia wodę na tą herbatę. Ale zaraz -stanęła w progu czekając aż woda się zagotuje no i co Amanda powie.

- Nie wiem czy pamiętasz. Miałam się z recepcjonistką od Donny by się nieco dowiedzieć o tym Leroyu jak nam Ayumi poleciła. - Amanda rozsiadła się wygodnie rozpinając nieco koszulę. - No to też lubi dziewczyny… w sensie tak jak niby my razem. No i… skończyłyśmy u niej. Ale obiecałam, że cię przedstawię.

- Ach, tak pamiętam jak mówiłaś Ayumi coś takiego.
- głowa Azjatki powoli uniosła się i opadła gdy sobie przypominała takie słowa sprzed paru dni. Chwilę się zastanawiała szukając czegoś wzrokiem na bocznej ścianie ale w końcu wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.

- Też lubię dziewczyny. A to jakaś miła dziewczyna? Jak wam razem było? - zaciekawiła się bardziej i nie widać po niej złości czy jakiegoś focha. Raczej właśnie była ciekawa kim jest ta trzecia i co Inu może o niej powiedzieć. Ale wróciła do kuchni bo wrzątek ją wezwał.

- Bardzo miła… nieco specyficzna no bo kręcą ją tatuaże, kolczyki no i te różne zabawki erotyczne. No ale kawał dobrej duszy. - Inu cieszyła się, że jej relacja z Maki tak wygląda. - No ale przejęła się że mam dziewczynę, no szczególnie po nocy.

- No tak, to musiało ją zaskoczyć!
- Maki podniosła głos by być słyszalna z kuchni. I chwilę jej nie było. A gdy się ukazała niosła tacę z zestawem do herbaty jaki chyba miał do dyspozycji każdy Koi. Usiadła obok Amandy i zaczęła rozlewać herbatę do ładnych filiżanek. Robiła to z prawdziwym polotem jakby dało się tą prozaiczną czynność wynieść do rangi sztuki.

- No to chyba zrobiła na tobie dobre wrażenie. - podniosła na chwilę głowę by spojrzeć na brunetkę nim wróciła spojrzeniem na niski stół aby sobie teraz nalać herbaty. - A jak się nazywa? Też lubię tatuaże, kolczyki i różne zabawki erotyczne. - zachichotała cicho przy tym wyznaniu patrząc psotnie na sąsiadkę gdy odłożyła już czajniczek i skończyła rozlewać do filiżanek.

- To się dogadacie. Ma na imię Julie. - Inu uśmiechnęła się i przyjęła jedną z filiżanek. - Arigato. - Użyła jednego z kilku znanych jej japońskich słówek i napiła się naparu. - Nie wiedziałam, że też to lubisz.

- No wiesz. Lubię masaż. Uwielbiam. Sprawianie ludziom przyjemności sprawia mi ogromną przyjemność. No ale ile można?!
- masażystka przyznała z autoironicznym uśmiechem na koniec rozkładając nieco swoje utalentowane rączki na bok.

- Robię to codziennie. Po kilka razy dziennie. Dlatego lubię odmianę. A rzadko poza pracą udaje mi się poznać kogoś nowego. No i te zabawki i różne zabawy to przyjemna odmiana. - powiedziała z wesołym uśmiechem niewiniątka jakby dla niej nie było w tym nic zdrożnego ani zaskakującego.

- A teraz opowiadaj! Ile razy, w jakiej pozycji i kompozycji! - zawołała wesoło delikatnie łapiąc Amandę za nadgarstek aby w ten żartobliwy sposób zachęcić ją do podzielenia się wrażeniami z ostatniej nocy z Julie.

- Wiesz… ja nigdy nie bawiłam się takimi rzeczami.. no zawsze ktoś się znalazł, a jak nie to byli najlepsi towarzysze kobiety. - Inu uniosła palec wskazujący i środkowy prawej dłoni, dając znać że to nimi radziła sobie ze spuszczaniem ciśnienia. - No to chciałam zobaczyć jak to wszystko działa i przetestować to na Julie. - Amanda poczuła jak od tamtych wspomnień robi się jej przyjemnie ciepło.

- Miała kajdanki… wibrator i takie paski, którymi można go było utrzymać w ciele. No i taki korek z ogonkiem. - Oparła się wygodnie odchylając głowę ku górze. - No i obróżkę… nawet myślałam czy by nie fajnie było założyć coś takiego. Cholernie seksownie to wyglądało.

- Oo! To spędziłaś w takim razie bardzo ciekawy wieczór! Aż ci zazdroszczę!
- roześmiała się wesoło Azjatka i może faktycznie nie był to tylko żart lub uprzejmość.- W takim razie aż jestem jej ciekawa. Też bym chętnie się tak pobawiła. To kiedy będę mogła ją poznać? - masażystka wydawała się być coraz bardziej ciekawa tej trzeciej i coraz bardziej skora by ją poznać.

- Planujemy jutro zapolować na tą Drzazgę…. Podobno też lubi dziewczyny. - Inu zamyśliła się. - Ale ty pewnie pracujesz do późna?

- Oj no tak, w weekendowe wieczory to mamy apogeum. A tak bym chciała z wami pójść. W dzień mam wolne no ale nie wieczory.
- twarz blond Azjatki posmutniała na wieści o zabawie jaką ją jutro ominął. Ale chyba nie chciała psuć nastroju więc szybko zapytała weselszym tonem. - A kto to jest ta Drzazga? To poznałaś jeszcze kogoś? - zapytała dając dojść do głosu kobiecej ciekawości.

- To taka laska, która podobno widuje się z Leroyem i robi mu jakieś fuchy… jutro mają imprezę z okazji jakichś urodzin w Matrixsie. - Inu zamyśliła się. - A poznałam jeszcze pewną Dorę… znajoma Julie.. barmanka. Podobno też lubi takie zabawy.

Inu odstawiła pustą filiżankę i objęła Azjatkę sadzając ją sobie na kolanach.
- A co do spotykania się w większym gronie.. jak ci się ten pomysł podoba, to możemy się umówić na jakiś dzień z Julie… może wtorek… środa? Planuję wziąć pewną fuchę i w poniedziałek czeka mnie raczej szlajanie się przy paskudnej pogodzie po magazynach.

- Oh pewnie, że taki pomysł mi się podoba! I jeszcze jest jakaś Dora? No to rany, niezła impreza się szykuje!
- Maki chętnie wskoczyła na gościnne kolana a sama objęła obiema dłońmi szyję swojego gościa. I mimo tej wesołości jej palce delikatnie zaczęły przesuwać się po boku szyi i karku Amandy.

- A co do spotkania to środek tygodnia mi lepiej pasuję. Może być środa. Wtedy mi najlepiej pasuję. Ale jak się ładnie uśmiechnę albo ruchu nie będzie to wtorek albo czwartek też może być. Tylko musiałabym wiedzieć wcześniej czy mam coś kombinować z tym wolnym. - blondynka z sympatycznym uśmiechem wyjaśniła przepatrywaczce jak to wygląda jej grafik w przyszłym tygodniu.

- Ale czekaj, jak mówiłaś się nazywa ta laska od Leroy’a? Drzazga? A co to za jedna? Wiesz coś o niej? - palce Azjatki nagle przestały pieścić kark i szyję Amandy a ona sama zmrużyła oczy jakby sobie o czymś przypomniała o tej Drzazdze.

- Podobno pracuje w zachodniej wieży… współpracuje z tym Leroyem. - Inu się zamyśliła wodząc palcami po pupie siedzącej na niej Azjatki. - No a przynajmniej tak mówi Julie… chce to sprawdzić. Słyszałaś o niej?

- No nie wiem… Chyba nie… Znaczy słyszałam a nawet zamówiła mnie ze dwa razy ale to jakaś gladiatorka była… Z Dzielnicy Świateł… - masażystka zastanawiała się chwilę i pewnie dlatego mówiła trochę wolniej ale na koniec potrząsnęła głową i uśmiechnęła się smutno na znak, że widocznie chodzi o kogoś innego. Za to znów wznowiła swoje pieszczoty palcami po szyi Amandy i widocznie nie przeszkadzało jej gdy palce gościa zaczęły po niej myszkować.

- Ona była gladiatorką w Dzielnicy Świateł… na Arenie Cotton Club. - Inu poczuła ekscytację. Czyżby Maki znała tą laskę?

- Oo… No to może ta. Takie ładne, czarne włosy ma. I taką dużą czachę z ćmą o tutaj. - brwi gospodyni najpierw powędrowały do góry gdy dotarło do niej, że może jednak mówią o tej samej osobie a potem dotknęła swoich włosów pokazując długość czarnych włosów tamtej. Wyglądało na to, że miała je trochę za ramiona. I tatuaż na lewym bicepsie. A potem już przytomniej spojrzała na Inu by sprawdzić czy te detale się zgadzają.

- Nie widziałam jej jeszcze… jutro chcę ją sobie obejrzeć. - Inu nie zaprzestawała ruchów palców na pupie Azjatki. - Ale byłoby super gdyby to była ta… zamawia cię jeszcze?

- Nie, już nie. A jest co do oglądania. Bardzo wysportowana, zadbane, zdrowe ciało. Chociaż ma trochę starych blizn.
- pokiwała swoją blond głową gdy przypominała sobie detale owej gladiatorki z jaką miała przyjemność. Dłoń Maki powędrowała do tyłu i chwyciła tą drugą dłoń. Po czym nakierowała ją tak by ta wsunęła się pod gumkę jej spodni. Tam prawie od razu natrafiła na kolejną gumkę, tym razem bielizny. Sama Azjatka zaś przyłożyła swoje czoło do skroni Amandy i zaczęło czule przesuwać czubkiem nosa po jej policzku. Dłonie rozszerzyły działalność na krtań i obojczyki brunetki.

Amanda wsunęła dłonie pod bieliznę masażystki i zacisnęła je na jej pośladkach.
- Szkoda…. Może by udało ci się z niej coś wycisnąć. - Inu schyliła się i ucałowała szyję Maki.

- Szkoda… Jakbym nie pracowała poszłabym tam z wami… Oo… Albo zaproś ją na tą środę… Ja bym ją mogła wymasować jeszcze raz. Tylko nie tutaj bo by było, że jakieś numery na lewo odstawiam. - Maki cicho sapnęła z zadowolenia gdy dłoń gościa zacisnęła się na jej pośladku. Oddech zaczynał jej stopniowo przyspieszać zdradzając pierwsze, jeszcze dość nieśmiałe oznaki podekscytowania. Gdy nozdrza Amandy skróciły dystans prawie do zera z szyją gospodyni wyczuła jej pomarańczowy zapach. Sama gospodyni zanurzyła dłonie w jej włosach przyciskając ją do siebie i całując te włosy.

- Zobaczymy jak nam pójdzie… - Inu przymknęła oczy wtulając się w kobietę. - To co… wymasujesz mnie?

- Już myślałam, że nie zapytasz!
- Maki roześmiała się szczerze i radośnie odrzucając blond głowę do tyłu. - A na jaki masaż masz ochotę? Chyba wiesz, że zrobię ci każdy jaki zechcesz? - głowa wróciła do tego samego poziomu co Amandy a palce pieszczotliwie przesunęły się po jej policzku.

- A z którego miałabyś najwięcej frajdy? - Palce Inu przesunęły się pomiędzy pośladkami Maki i dalej w kierunku jej kwiatu.

- Z tobą? - upewniła się azjatycka blondynka po czym zachichotała jak mała dziewczynka. - Z tobą to bym chciała jak najbardziej mokry i erotyczny. A jak by się przerodził w wyuzdany seks to też chyba bym nie płakała. Może być nawet z zabawkami jeśli ci się spodobało! - roześmiała się na całego głaszcząc policzek Amandy i całując ją w usta.

- Umówiłam się że Kanmi mnie odbierze wieczorem… wiesz z powodu forsy. - Inu tylko napomknęła po co przyszła, po czym wsunęła palce głębiej w blondynkę. - No ale teraz mamy czas, więc możemy zrobić to na co tylko masz ochotę.

- No tak, talony…
- blond głowa pokiwała ze zrozumieniem i uśmiech nieco jej złagodniał. - To już ci daję i tak muszę przygotować materac i ceratę. Puścisz mnie? - Azjatka poprosiła słowem i całusem zerkając przy tym na brunetkę jakiej siedziała na kolanach.

- A jesteś pewna, że tego chcesz? - Inu mrugnęła do siedzącej na niej dziewczyny, poruszając palcami w jej kobiecości.

- Noo… Jak tak ładnie o mnie dbasz to wolałabym zostać… - powiedziała Maki pozwalając sobie na cieszenie się przyjemnością jaką tam na dole serwowała jej brunetka. - Ale jak zostanę to nie będę mogła zrobić ci mokrego masażu i reszty a też bym chciała… - dodała drugą część wypowiedzi przyznając się do tego rozdroża na jakim się znalazła.

Inu niespiesznie wysunęła palce z kochanki i wydobyła dłonie z jej bielizny i spodni.
- Cały dzień marzę o masażu od ciebie. - Amanda uśmiechnęła się do Azjatki.

- No to wreszcie się doczekałaś. - uśmiechnięta masażystka cmoknęła ją krótko w usta po czym wstała z jej kolan. Zniknęła w jakimś pokoju obok skąd zaczęły dochodzić jakieś szeleszczące odgłosy. I po paru chwilach gospodyni ukazała się ponownie w drzwiach.

- No to zapraszam. I weź może to nowe cudo to je od razu wypróbujemy. - powiedziała zapraszając gestem i uśmiechem do siebie.

Inu zgarnęła stojący na podłodze słoiczek i podeszła do Azjatki.
- Masz tu mały salon masażu? - Z zaciekawieniem zajrzała do pomieszczenia, w którym na chwilę zniknęła Maki.

- Oj tylko taki domowy niezbędnik. - zaśmiała się skromnie masażystka wskazując na przygotowanie posłanie. Na podłodze leżało przykryte coś ceratą. Pewnie materac albo coś podobnego by wygodniej się leżało. A izolacyjna warstwa miała chronić przed zaciekami i plamami. Cały pokój wyglądał na oszczędnie umeblowaną sypialnie, zgodnie z japońskimi wzorcami.

- Rozbierz się i połóż się proszę. - masażystka lekko ukłoniła się swojej klientce której miała przyjemność wskazując na przygotowane posłanie. Obok stała też niewielka miseczka a gospodyni wyciągnęła dłoń po słoiczek jaki przyniosła Amanda.

Inu podała jej maść.
- Masz może coś czym możnaby związać włosy? - Amanda wskazała na długie pasma opadające do połowy pleców i zabrała się za zdejmowanie odzienia. Swoje ciuchy odkładała starannie na fotel niewielki stołek stojący pod ścianą.

- Oczywiście już ci daję. - gospodyni skinęła głową i uśmiechnęła się sympatycznie a sama zrobiła ze dwa kroki aby poszperać w jakimś pudełku. Po chwili wróciła do gościa podając jej frotkę do związania włosów.

Inu rozebrała się w między czasie do naga i związała włosy otrzymaną frotką. Położyła się na prowizorycznym stole do masażu i uśmiechnęła do Maki.
- Oddaję się w twoje ręce.

- To chcesz masaż tylko rączkami?
- Maki zapytała i popatrzyła na nią z nieco ironicznym uśmiechem. Ale zaprosiła nagą Amandę gestem na posłanie i sama też zaczęła się rozbierać. Najpierw zdjęła jasny sweter pod jakim ukazał się top na cienkich ramiączkach. I ten też zdjęła. Potem zsunęła z siebie te luźne, brązowe spodnie a gdy była schylona na dole to jeszcze skarpety. Szybko więc została w samej bieliźnie. Ale i ją zaraz zdjęła zostając w takim samym stroju jak brunetka. Po czym weszła na materac, stanęła okrakiem nad krzyżem Inu a następnie opadła na dół siadając jej w tym właśnie miejscu. Sama zaś zaczęła rozcierać sobie w dłoniach pierwszą porcję żelu. Przepatrywaczka słyszała już całkiem znajome, mlaszczące odgłosy pracujących dłoni. I zaraz nastąpił pierwszy kontakt śliskich i ciepłych dłoni niosących ulgę i przyjemność. Najperw tradycyjnie, na pierwszy ogień poszły kark i barki.

- Rozluźnij się. Myśl o czymś przyjemnym. - poprosiła cichym, kojącym głosem jak to miała w zwyczaju na początku zabiegu.

Inu zgodnie z poleceniem przymknęła oczy i spróbowała pomyśleć o czymś nie związanym z pracą. Bo ta martwiła ją… ten magazyn… wyprawa… wyjazd z Maki… no i jej relacja z Julie… z Kanmi.

Westchnęła ciężko czując jak jej ciało powoli rozluźnia się pod dotykiem Azjatki. Chciałam uciec ze Zgniłego Jabłka… nie mieć nic więcej wspólnego z ludźmi którzy ubarwili jej plecy, a teraz… czuła, że powinna zatroszczyć się o tą masującą jej plecy kobietę.

- Czy... masz jakiekolwiek rzeczy na trasę? - Odezwała się cicho nie mogąc jednak się rozluźnić.

- Rzeczy na trasę? Jakie rzeczy? - głos Maki był cichy i przyjemny. Tak samo jak jej dotyk który niósł ulgę i przyjemność. Palce z wprawą ugniatały barki i kark. A potem to jej ciepłe wnętrze przesunęło się bliżej krzyża i pośladków masowanej by jej dłonie mogły zająć się łopatkami i żebrami Amandy. Ale co do tych rzeczy to chyba blond Azjatka nie do końca była pewna o co ją przepatrywaczka pyta.

- Śpiwór… koce… jakiś plecak. No… - Inu zamruczała gdy Azjatce udało się rozmasować co bardziej bolesne miejsce. - Ciepłe ciuchy.. l. Coś od deszczu… wygodne buty. - Coraz bardziej rozleniwionym głosem wymieniała rzeczy, które przyszły jej do głowy.

- Ah, takie rzeczy. - Inu miała wrażenie, że Maki skinęła swoją blond głową chociaż sama tego nie widziała. Jej krocze przesunęło się na pośladki masowanej a dłonie zajęły się krzyżem i bokami. Rozcierając i masując wszystkie mięśnie w tej okolicy.

- Ubrania mam. Możesz zobaczyć czy się nadają. Koce też. Śpiwór chyba też mam. Nie mam plecaka ale mam walizkę. - blondynka zaczęła powoli zastanawiać się i wymieniać co może mieć przydatnego na taką podróż. Ale chyba sama miała kłopot by ocenić wartość tych rzeczy pod kątem dalekiej podróży. Przy okazji rozłożona na posłaniu Amanda czuła znajomy aromat jaki dochodził ją z własnych pleców a wcześniej znajdował się uwięziony w niewielkim pudełku jaki kupiła parę dni temu.

- To potem zerknę. - Iny poczuła jak w końcu zaczyna się odprężać. Jak jej myśli odpływają, a ciało skupia się na dotyku Azjatki i aromacie maści. - Ładnie pachnie.

- Też mi się podoba.
- zgodziła się uśmiechnięta masażystka siedząc sobie wygodnie na pośladkach masowanej. Przez chwilę tylko tak siedziała a Amanda słyszała tylko mlaszczące odgłosy wcieranej w ciało maści zza swoich pleców. Ale po chwili wyjaśniło się skąd ta zwłoka. Poczuła jak Maki nachyla się nad nią i jak jej sprężyste, jędrne piersi przejmują rolę dłoni by nieść przyjemność i rozcierać mazidło w jej skórę. Te dwie przyjemne półkule Inu poczuła na swoich łopatkach. Ale szybko Maki zaczęła przesuwać nimi wzdłuż jej pleców do tego po drodze dołączając swoje całujące usta i pieszczoty językiem.

Amanda zerknęła ponad ramieniem ale dostrzegła jedynie czubek głowy poruszającej się Azjatki.
- Hm… chyba od twojego ciepłego ciała pachnie jeszcze mocniej. - Inu czuła jak jej ciało się rozpala i to nie tylko w miejscach, których dotykała Maki.

- Tak, to możliwe. - zgodziła się masażystka ze słyszalnym, sympatycznym uśmiechem na twarzy nawet jeśli się go nie widziało. Ale gdy Inu się do niej odwróciła Maki wykorzystała okazję by się do niej nachylić i pocałować jej usta. A te usta smakowały teraz tą maścią która wcierała się w oba ich ciała, te na górze i te na dole.

Ale wkrótce masaż zszedł na jeszcze niższe rejony anatomii Amandy. Maki zsunęła się z jej pośladków na uda a sama właśnie zaczęła zajmować się tymi pośladkami. Najpierw naniosła świeżą warstwę żelu na te dwie półkule a potem zaczęła je rozcierać dłońmi. Gdy już nie było tam kawałka suchego miejsca utalentowane palce masażystki zaczęły rozcieranie i ugniatanie tych dwóch półkul by wreszcie zjechać w sam środek pomiędzy nimi i tam zaczęły przyjemnie podrażniać samo centrum tej doliny zsuwając się nawet niżej rewanżując się za wstępne zabawy zaczęte przez Amandę jeszcze na sofie.

Gdy już palce Azjatki dotarły do jej pupy, Inu przestała powstrzymywać westchnienia, które szybko zaczęły się przeradzać w jęki. Dotyk pomiędzy dwoma półkulami sprawił, że przypomniała sobie ogonek, który wsadziła Julie.
- Też lubisz... jak się tam ci coś wsadza? - Spytała, powstrzymując na chwilę jęknięcia.

- To zależy kto i co tam wsadza. Ale jak kogoś lubię to dlaczego nie. - Maki roześmiała się cichutko rozbawiona pytaniem ale odpowiedziała chętnie.

- Masz ochotę coś mi tam powsadzać? Albo gdzie indziej? Bo jak tak to będę musiała to przynieść. - masażystka zapytała gdy jej usta i język sprawdzały stan nawilżenia masowanych pośladków a rączki przyjemnie podrażniały te głębsze zakamarki.

- Hm… nie muszę tam. - Inu zamyśliła się. - No ale chętnie ci sprawię nieco frajdy jak to lubisz.

- Lubię, lubię, mówiłam ci, że lubię zabawy takimi gadżetami. -
Azjatka znów się sympatycznie uśmiechnęła gdy zsunęła się gdzieś na zgięcia kolan i łydki Amandy a sama zaczęła dłońmi nieść przyjemną ulgę jej udom.

- Ja w sumie… nie próbowałam. - Inu aż westchnęła z ulgi. - Tyle, że Julie mnie zaspokoiła jakimś wibratorem.

- To może ja przyniosę co mam. Jak się nie przyda to najwyżej nie będziemy tego używać. Ostatnio chyba całkiem dobrze się bawiłyśmy same ze sobą prawda? Ja przynajmniej odniosłam takie wrażenie.
- Maki nie traciła swojego sympatycznego i pogodnego tonu gdy praktycznie usiadła na piętach i stopach koleżanki aby jej dłonie mogły wymasować jej łydki. Amanda słyszała te mlaszczące odgłosy gdy lepka maź była wcierana w jej skórę przez utalentowane rączki masażystki.

- Chętnie. - Inu obejrzała się ponad ramieniem spoglądając na Azjatkę. Zastanawiała się czy na serio kręcą ją kobiety. Maki… Julie… to były ładne laski, ale… czy tu nie chodziło głównie o ciekawość. - Jestem ciekawa co byś chciała we mnie wsadzić.

- To już zaraz, tylko dokończę tutaj.
- masażystka uwolniła stopy masowanej kochanki tylko po ty by teraz im poświęcić swoją uwagę. Najpierw zabrała się za jedną z nich wyciskając z nich zmęczenie opuszkami palców, kciukami i jakimiś innymi chwytami. Troskliwie zadbała o to by od pięty, przez śródstopie aż po każdy z palców każdy fragment został odpowiednio nawilżony i wymasowany. Na koniec jeszcze sprawdziła smak gdy Amanda poczuła tam na samym swoim dole jej usta i język jak się przesuwają od pięty aż po każdy z palców. Potem Maki puściła tą stopę i pozwoliła jej opaść na swoje śliskie od żelu piersi podczas gdy sama zaczęła te wszystkie zabiegi na drugiej stopie przepatrywaczaki.

- Nie… nie musisz się spieszyć. - Inu oparła głowę o prowizoryczne łóżko do masażu. Czuła jak w jej ciele robi się potwornie gorąco, a dotyk kobiecej piersi pod stopą nie pomagał.

- Też lubię tą część masażu. - zachichotała blondynka gdzieś tam z dołów i tyłów Amandy. Ale sądząc po tym z jaką troską, znawstwem i czułością zajmowała się jej stopami zapewne mówiła prawdę. Zresztą jej przyspieszony oddech wskazywał dobitnie, że taka zabawa jej też sprawia przyjemność. Dłonie, usta i język masażystki skończyły swoje manewry na drugiej stopie przepatrywaczki całując je i liżąc.

- To jeszcze coś na deser. - oznajmiła wesoło Azjatka i trochę się uniosła tak by każda z jej piersi opadła na jedną ze stóp brunetki. I jeszcze tą przyjemnie jędrną techniką zadbała o dokładne wysmarowanie żelem tak stóp Amandy jak i własnych piersi.

- To zaraz wracam. Jakbyś miała ochotę na coś jeszcze to chętnie powtórzę. - obiecała wstając i na pożegnanie całując każdą ze stóp przepatrywaczki. Po czym założyła klapki i cicho nimi stukając, całkowicie naga podeszła do jakiejś szafki. Od tego aromatycznego żelu jakiego używały jej ciało błyszczało jak polakierowane przyjemnie podkreślając kształt tych wszystkich apetycznych krągłości. Chociaż Inu była w tym samym żelu więc pewnie wyglądała podobnie.

Amanda obróciła się na plecy i obserwowała szperającą w szufladzie Azjatkę. Jej zgrabną wypiętą w kierunku przepatrywaczki pupę. Dobra… może jednak po prostu lubiła kobiety? Było w tych zaokrąglonych biodrach coś podniecającego.

- Jeśli chcemy się pobawić, to chyba będę musiała zostawić swoje zachcianki na inny raz. - Uśmiechnęła się widząc jak Maki wyciąga pudełko podobne do tego, w którym Julie trzymała swoje zabawki. - Co tam masz?

- A dlaczego byś miała zostawić swoje zachcianki na inny raz? Lubię spełniać twoje zachcianki.
- masażystka lekko przekrzywiła swoją blond główkę jakby miała mieć za złe to, że Inu chce wstrzymać się ze swoimi fantazjami. Sama wróciła do zasłanego ceratą posłania przy okazji prezentując się gościowi w całej okazałości. Aż nie uklękła a potem położyła się obok Amandy wysypując swoją kolekcję zabawek przed ich twarzami. Gadżetów było co prawda mniej niż uzbierała to u siebie Julie ale za to podstawowe typy były te same. Co prawda takich zaawansowanych umilaczy na baterie nie było ale jednak by poćwiczyć penetrację czy kogoś skuć to jednak było czym.
 
Aiko jest offline  
Stary 10-05-2020, 20:03   #34
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Masz na coś ochotę? - zapytała gospodyni prezentując te gadżety i pozwalając by Amanda je sobie na spokojnie obejrzała i wybrała co jej najbardziej pasuje.

- Wiesz… ja bym mogła nie robić nic innego tylko dawać ci się masować. - Inu zaśmiała się i sięgnęła po jeden z wibratorów. - I to też można sobie wsadzać… między pośladki?

- Też uwielbiam cię masować i mogłabym cię tak masować cały dzień.
- blond głowa uśmiechnęła się zdradzając swoje ambiwalentne uczucia pod względem tych wspólnych masaży. - A to można sobie wsadzać wszędzie gdzie się ma na to ochotę. - Maki uśmiechnęła się wesoło zerkając na wybór kumpeli z aprobatą. - Chcesz spróbować? - zaproponowała opierając głowę o dłoń wspartą na łokciu i patrząc filuternie na sąsiadkę.

- Wiesz… możemy spróbować. - Inu spojrzała niepewnie na wybrany wibrator mając poważne obawy czy go w sobie zmieści. Podała zabawkę Azjatce. - A ty nie masz na nic ochoty?

- Na co ja bym miała ochotę?
- Maki przyjęła podłużny przedmiot i chwilę bawiła się jeżdżąc po nim swoimi śliskimi palcami. - Hmm… Jak już pytasz… - powiedziała sunąc w górę i w dół swoimi smukłymi palcami po tej zabaweczce. - To lubię jak ktoś mnie bierze na pieska. A jak kogoś lubię to nawet w tą tylną dziurkę. Chyba nie muszę mówić, że ciebie bardzo lubię? - podniosła wzrok znad gadżetu jakim się bawiła by ponad nim spojrzeć na nagą kumpelę. - I jeszcze lubię dobrze komuś robić ustami. I jak ktoś mi to też lubię. - i zaraz to udowodniła całując czubek zabaweczki a potem nie tracąc kontaktu wzrokowego z oczami Amandy przesunęła po nim językiem z góry do dołu i z powrotem by na koniec wziąć go sobie w usta.

- To… ty we mnie wpychasz, a ja się zajmę tobą? - Inu nie mogła oderwać wzroku od poczynań Azjatki. Momentalnie zaschło jej w gardle i nawet miała podejrzenie gdzie ta wilgoć odpłynęła, bo musiała mocniej ścisnąć uda. - Na pieska będzie trudno, ale 69 chyba da radę.

- Och, 69 zawsze się sprawdza!
- propozycję Amandy blondynka przyjęła z zadowoleniem i wesołością. - I chętnie się tobą zajmę. - obiecała całując przepatrywaczakę prosto w usta. Tym razem dłużej i bardziej bezpośrednio. Zaraz potem zaczęła pocałunkami znaczyć ślad po jej szyi, barku, łopatkach aż tak zeszła znów do jej pośladków. Tam jej usta i język zaczęły przygotowywać teren pod penetrację zaczynając od okolic kości ogonowej i posuwając się w dół. Przy okazji udowadniając, że chyba naprawdę lubi pracować ustami.

Inu zadrżała od tych pocałunków. Czuła jak jej oddech przyspiesza, jak niecierpliwe ciało zaczyna się nieco kręcić na ceratowym posłaniu. Czy Maki na serio go tam zmieści? Ciekawość i zniecierpliwienie jeszcze dodatkowo podkręcały atmosferę.

Wkrótce obie miały się o tym przekonać. Gdy masażystka uznała, że ta druga jest już odpowiednio rozgrzana oparła się jedną dłonią o jej pośladki a drugą powolutku i ostrożnie wpychać wyprofilowany, podłużny plastik w głąb przepatrywaczki. Poruszała nim troszeczkę aby łatwiej wślizgnąć się do środka.

Inu jęknęła z bólu. Czuła jak chłodny przedmiot rozpycha się w jej ciele. Normalnie jakby znów była dziewicą… i chyba nawet to było dobre porównanie. Byleby potem też było lepiej. Chwyciła się kurczowo ceraty.

- Dasz radę? - widząc reakcję kochanki Maki trochę się zaniepokoiła. Zatrzymała tą penetrację wybraną zabawką i na pocieszenie pocałowała błyszczące od żelu pośladki czekając na jakiś odzew Amandy.

- Pewnie tak. - Inu wzięła głęboki wdech. - Choć pewnie byłoby lepiej jakbyś mnie z przodu posmyrała.

- Z przodu?
- Azjatka delikatnie wznowiła drążenie zabawką wewnątrz brunetki. Ale z tym co ma zrobić od przodu to chyba nie bardzo była pewna o co jej chodzi. Trochę się obróciła tak, że położyła się wzdłuż nagiego ciała by mieć lepszy dostęp do jej górnej połowy.

Inu sięgnęła dłonią do swojej kobiecości i delikatnie popieściła się jak zwykle gdy zajmowała się sobą sama.
- Tutaj. - Z trudem wydusiła z siebie pojedyncze słowo czując ruchy w swojej pupie.

- Dobrze. - masażystka zgodziła się pomóc bez wahania. Przesunęła się trochę by znaleźć się między udami kochanki i móc tam swobodniej manewrować. Nawet ją próbowała trochę nakierować by ta uniosła własne biodra do góry aby im obu ułatwić zadanie. Ale już we wskazanym miejscu Amanda czuła na przemian sprawne paluszki albo usta blondwłosej Azjatki. Sądząc po jej oddechu ona sama też musiała bawić się świetnie i była już rozgrzana jak i przepatrywaczka.

Inu uniosła nieco biodra. Chciała też zająć się Azjatką, ale jej ciało odmawiało współpracy. Drżała pod dotykiem Maki z trudem utrzymując biodra w górze. Coraz było trudniej było jej dostrzec ból w całej tej rozkoszy, do której prowadziła ją masażystka.

Amanda coraz mętniej ale zdawała sobie sprawę, że albo zaraz zwolnią tempo tej zabawy albo nadejdzie nieuchronny moment kulminacyjny. Maki bowiem miała całkiem niezłą podzielną uwagę i potrafiła się zajmować nią z dwóch kluczowych stron jednocześniej. Z tej górnej w tej chwili strony swobodnie radziła sobie stopniowo zwiększając tempo penetracji a w tej dolnej strony raz po raz jej palce i usta pobudzały tą nadchodzącą kulminacje. I to z wyraźną premedytacją i uciechą. Co dosyć szybko doprowadziło przepatrywaczkę do głośnego szczytu. Opadła na posłanie oddychając z trudem i jak przez mgłę obserwowała swoją “oprawczynię”.

- Och Inu, uwielbiam takie zabawy z tobą. - Maki wyjęła swoją zabaweczkę z tylnego otworku swojego gościa i znacząc ustami ścieżkę od jej pośladków przez krzyż, łopatkę i bark skończyła na jej policzku kładąc się obok niej.

- Masz ochotę przepłukać gardło? Albo na coś innego? - zapytała troskliwie gotowa spełnić zachcianki i potrzeby swojego gościa.

- Na pewno coś do picia. - Inu czuła jakby do jej ust i gardła ktoś nasypał wiórów. - Masakra.. nawet nie miałam sił by ci się jakoś odwdzięczyć.

- Zaraz ci coś przyniosę i zobaczymy co da się z tym zrobić.
- masażystka uśmiechnęła się pogodnie i pocałowała usta brunetki. Po czym wstała, założyła klapki i wyszła z pokoju. Amanda została na chwilę sama a może nawet lekko skleiła powiekę bo gdy podniosła głowę naga gospodyni właśnie klękała przy niej i stawiała tacę do dyspozycji.

- Wolisz herbatę czy kompot? - zapytała wskazując na dzbanek z kompotem i czajniczek z z ciepłą herbatą do wyboru.

Inu przewróciła się na plecy z bolesnym jęknięciem i podparła na przedramionach.
- Herbata. - Uśmiechnęła się do Azjatki i nieco niepewnie spojrzała na swoje ciało. Te zabawy robiły się coraz bardziej intensywne.

- Dobrze. - gospodyni usiadła w kucki w typowo azjatycki sposób i zaczęła z gracją nalewać herbaty do filiżanki. Tradycyjny efekt trochę psuły śliskie plamy jakie zostawiał nadmiar żelu na jej dłoniach ale taki był skutek uboczny tych zabaw. Herbata okazała się w sam raz, nie za gorąca ani nie wystygła. Przyjemnie zwilżała gardło i likwidowała uczucie suchości w ustach. Maki drugą filiżankę nalała dla siebie i uniosła ją w toaście.

- Za zabawy, podróże i spotkania. Zapowiada się bardzo obiecująco. - masażystka uśmiechnęła się w skromnym uśmiechu z którego jednak promieniowała pełnia szczęścia.

- Tak… - Inu wyobraziła próbowała sobie wyobrazić jak Kanmi zareaguje gdy usłyszy odgłosy tych ich zabaw. - Nigdy się nie spodziewałam, że będę miała tak intensywne życie seksualne.

- Mam nadzieję, że to nie jest skarga.
- odparła wesoło Maki też pozwalając sobie na złapanie oddechu przy łyku ciepłej herbaty. - Jeśli o mnie chodzi mogłabym się tak bawić z tobą codziennie. - przyznała z rozbrajającym uśmiechem.

- Nie… to nie skarga. Wiesz… po prostu nigdy nie było na takie rzeczy czasu. - Inu doiła zawartość filiżanki i podsunęła ją Maki po dolewkę. - Ale powinnam ci się przyznać, że z Kanmi… też to robimy. No tak… mniej intensywnie… zwyczajnie.

- Miło mi to słyszeć. Uważam, że jak jest chęć i okazja to trzeba korzystać.
- masażystka spojrzała filuternie na swojego gościa gdy wzięła czajniczek i nalała jej nową porcję ciepłej herbaty.

Inu roześmiała się i upiła nieco herbaty.
- Coś czuję, że w trasie zrobi się z tego trójkąt. - Odstawiła pustą filiżankę i opadła na ceratę.

- Może być i trójkąt. - gospodyni o blond włosach zgodziła się pogodnie nie zgłaszając żadnych obiekcji w tym temacie. Sama też położyła się na wznak obok swojej kochanki stawiając sobie filiżankę gdzieś na brzuchu i sufitując.

- I jakie masz teraz plany? - zapytała swobodnie pozwalając sobie leżeć nago obok drugiej nagiej kobiety.

- Sprawić ci nieco frajdy. - Inu wyszczerzyła się. - To mówisz, że lubisz na pieska?

- Taaakk. A czemu pytasz?
- Maki przygryzła wargę i odwróciła głowę w stronę leżącej obok przepatrywaczki uśmiechając się do niej prowokująco.

- Bo jestem ciekawa czy byłabym w stanie to zrobić nie mając odpowiednich atrybutów. - Dłoń Amandy przesunęła się po plecach Azjatki i sięgnęła do pupy kochanki.

- Naprawdę? Jej chyba będę musiała przed wyjazdem kupić coś odpowiedniego by uzupełnić moje zbiory. - masażystka pokręciła swoją blond głową i wyszła na przeciw dłoni kochanki przekręcając się na brzuch. Teraz już dłoń przepatrywaczki miała swobodny dostęp do jej śliskich i kusząco błyszczących tylnych krągłości.

- A może coś z tego będzie jednak pomocne? - wskazała dłonią na te kilka zabawek do penetracji wszelakiej jakie miała w swojej kolekcji. Takiej z uprzężą gdy jedna z partnerek mogła się poczuć jak pełnoprawny mężczyzna co zapina swoją partnerkę jaką miała Julie tutaj nie było ale i tak było trochę pomocnych eksponatów do takich zabaw. A zachęcający uśmiech gospodyni sprawiał wrażenie, że jest ona bardzo chętna na takie zabawy.

Inu usiadła na prowizorycznym łóżku do masażu. Powoli uniosła dłońmi pośladki Azjatki by ta się wypięła i wyeksponowała swoją pupę.
- Możemy ich użyć… tylko…. Tutaj? - Przepatrywaczka podrażniła palcem otworek pomiędzy pośladkami Maki. - Czy tutaj? - Druga dłoń sięgnęła do kobiecości kochanki.

- Najlepiej w oba. - masażystka wymruczała z zadowoleniem na te wstępne rozpoznanie jakie urządziły jej palce brunetki. A te palce czuły pod sobą gorące i śliskie ciało wręcz zachęcające do penetracji. Zwłaszcza, że gospodyni nie tylko uniosła swoje szczupłe biodra ale wręcz zapraszająco się wypięła by ułatwić koleżance takie zabawy.

- Mały zboczuch. - Inu zaśmiała się. Musiała jednak przyznać, że widoki zachęcały do zabawy. Wzięła wibratorek, który jeszcze niedawno miała w sobie, nadal śliski od maści i przyłożyła go do pupy Maki. - To… zaczynamy od tego miejsca?

- O tak…
- blond Azjatka pokręciła swoimi śliskimi pośladkami wręcz prowokując do takich zabaw o jakich właśnie rozmawiały. W głosie też dało się usłyszeć podekscytowanie i oczekiwanie.

Inu powoli zanurzyła zabawkę zerkając niepewnie na kochankę i upewniając się czy nie sprawia jej tym bólu.

Reakcję było widać prawie od razu. Gdy czubek zabawki pokonywał opór zamknięcia tej dziurki Azjatka przygryzła wargę w oczekiwaniu na to co dalej. A potem gdy dłoń sterująca zabawką pokonała ten opór masażystka zaczęła cichutko jęczeć i zacisnęła pięści na ceracie. Ale nie zmieniła wyeksponowanej pozycji. A gdy gadżet wreszcie zatrzymał się Maki odwróciła głowę by spojrzeć na swoją penetratorkę.

- O tego mi było trzeba. To teraz tylko nie przerywaj. - wyjęczała cichutko z widocznym podnieceniem wymalowanym na twarzy zachęcając partnerkę do zwiększenia tempa zabawy.

- A nie chciałaś dwóch zabawek? - Inu poruszając powoli wibratorem sięgnęła po inny, jakiś większy, leżący jeszcze na łóżku. Pokazała go Azjatce. - Jak chcesz to mogę go wsunąć.

- O, dwa na raz?
- masażystka przygryzła wargę oglądając obły, podłużny przedmiot jaki zaprezentowała jej kumpela. - Dawaj! - rzuciła wesoło zgadzając się na taki niecny pomysł.

- Nie… musimy, ale chciałaś w oba.. - Inu straciła nieco pewności. Powoli przesunęła drugim wibratorem po kwiecie Azjatki nie zanurzając go jednak.

- No mówię dawaj. - powtórzyła cicho nieco zniecierpliwionym tonem w którym dał się słyszeć pomruk zadowolenia gdy nowy gadżet tak przyjemnie podrażniał jej główne wejście.

- No dobra. - Inu wepchnęła powoli drugi wibrator i uruchomiła go. Po chwili zaczęła poruszać obiema zabawkami w ciele Azjatki.

Ciało drugiej kobiety zaczęło wierzgać i jęczeć gdy oba ta druga penetrowała jej oba wejścia na raz. Ale sądząc po jękach wypiętej masażystki nie działa jej się krzywda. Cichy brzęk wibratora mieszał się z jej posapywaniem. Widok tego młodego, jędrnego ciała polakierowanego żelem o przyjemnym zapachu, to jak się wije i jęczy na tej ceracie było bardzo stymulującym widowiskiem.

Inu aż żałowała, że nie ma wolnej ręki by pobawić się z sobą. Szkoda by było jednak przerwać takiego pokazu. Jej dłonie poruszały się coraz szybciej chcąc sprawdzić do czego też da się doprowadzić Maki.

Wydawało się, że blond Azjatka stacza się po równi pochyłej w odmęty spazmów i jęków. Wspomagała wysiłem Amandy własną rączką pobudzając się od przodu. A jej naoliwione ciało poruszało się w rytm tych jęków. Wreszcie za którymś razem jej ciało doszło do momentu krytycznego w którym eksplodowało z nadmiaru doznań i przyjemności. Maki zaczęła jęczeć i stękać z wrażenia ale już wolniej i dłużej niż przed chwilą. Jej ciało i oddech zaczynały się powoli uspokajać a jej umysł wracał do tego co było tu i teraz.

- Jesteś niesamowicie podniecającym widokiem. - Inu wyłączyła zabawki, a potem ostrożnie wydobyła je z wnętrza kochanki.

- Och, Inu to było cudowne… - masażystka wreszcie położyła się na wznak pozwalając sobie odpocząć po tej galopadzie zaserwowanym przez kumpelę. I to na własne życzenie gospodyni. Błyszczące krągłościami ciało zaległo wreszcie spokojnie gdy Azjatka jeszcze potrzebowała chwilę czasu by dojść do siebie.

- Yhym… - Amanda odłożyła zabawki obserwując kochankę. Chyba miała farta do kobiet. Jej "dziewczyna" była naprawdę kuszącym widokiem. - Nie miałabyś, może ochoty, zająć się tym? - Wskazała na swoją wilgotną kobiecość.

- Oczywiście. Ale pozwól, że zwilżę gardło. - blondyna uśmiechnęła się kiwając głową ale sama sięgnęła po dzbanek i nalała do obu filiżanek. Jedną podała Amandzie a drugą wzięła dla siebie.

- A masz ochotę na coś konkretnego? - zapytała upijając z filiżanki i zerkając filuternie na swoją kochankę.

Inu upiła herbaty na tyle spokojnie na ile pozwalało jej rozgorączkowane ciało.
- Na twoje usta. - Przyznała się do swoich fantazji nieznacznie odsuwając filiżankę od warg.

- Och Inu, to było bardzo miłe. - roześmiała się gospodyni odkładając swoją filiżankę. Po czym przysunęła się w stronę swojego gościa i zaczęła ją całować. Pierwszy pocałunek złożyła na jej stopie a kolejny na drugiej. Następne usta, dłonie i język blondynki zaczęły stopniowo przesuwać się w górę smukłych nóg przepatrywaczki. Od stóp przez łydki i uda aż dotarły do kresu swojej wędrówki jaki znalazły na podbrzuszu brunetki. Tam zatrzymały się na dłużej aby nieść swoją posługę w braniu i dawaniu przyjemności.

Inu ledwo zdążyła odstawić filiżankę nim jej ciało zaczęło drżeć z rozkoszy.
- To… to co robisz… - Dłoń Amandy przesunęła się po włosach Maki. - ...jest bardzo miłe.

- Lubię sprawiać ludziom przyjemność. Zwłaszcza jak ich lubię.
- masażystka lekko uniosła głowę znad łona brunetki po to by na nią spojrzeć przez długość jej własnego korpusu. A potem znów wróciła do przerwanego zajęcia. Starała się za pomocą wprawnych ust i palców aby zaspokoić potrzeby swojej kochanki. Stopniowo zwiększała tempo swoich działań przez co te podrażniane detale anatomii Amandy dostarczały jej coraz więcej przyjemnych bodźców.

Inu nie potrzebowała wiele. Widoki, które od początku igraszek zapewniała jej Maki trzymały ją w ciągłym napięciu. Nieznacznie dociskała głowę kochanki do swojego łona aż w końcu jęknęła głośno ponownie dając mu upust.

- Teraz jesteśmy w komplecie. - powiedziała pogodnie zdyszana masażystka gdzieś z pomiędzy rozchylonych ud drugiej kobiety. Pocałowała ją jeszcze ostatni raz w mokre podbrzusze po czym przeczołgała się ponad nią aby się położyć obok niej. Tam wreszcie mogły obie odsapnąć po tych figlach i złapać oddech.

Inu powoli uspokajała oddech wpatrując się w sufit w mieszkaniu Maki. Powoli wracały do niej rzeczy, które miała do zrobienia. Zgarnąć forsę, przejrzeć rzeczy Azjatki. Westchnęła i przeczesała palcami spocone włosy.

- Chodź pokażesz mi swoje rzeczy... i przygotuj 5 stówek, może uda mi się coś jutro kupić, no a jak nie to jeszcze pewnie mamy kilka dni. - Przepatrywaczka podniosła się i klepnęła swoją kochankę w pupę. - Odwieziemy cię z Kanmi do salonu.

Inu sprawdziła czy Maki ma jakieś wygodne ciuchy, głównie porządną kurtkę i buty. Śpiwora nie miała, ale to pewnie da się dostać, jednak dużo to było wygodniejsze niż tachanie kołdry, szczególnie jak jakiś mały wojskowy wleci. Przeglądając wszystko i popijając herbatę zaczekały, aż Kanmi po nie przyjedzie. Inu miała nadzieję, że po tym jak odstawią masażystkę uda się jej namówić go na niewielki shopping. W domu od tych wszystkich gości robiła się bida z jedzeniem, bo i jakieś winko by się przydało, może jakieś żarcie na wynos... Zobaczy na co Kanmi się zgodzi.
 
Aiko jest offline  
Stary 11-05-2020, 14:00   #35
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 13 2053.IV.13 nd, przedpołudnie , NYC

Czas: 2053.IV.12 sb, wieczór
Miejsce: Nowy Jork, Zachodni Pas, Enklawa Koi (s.błękitna), mieszkanie Amandy
Warunki: ciepło, sucho, jasno, cicho na zewnątrz ziąb, powiew, mżawka


Drzwi do mieszkania otworzyły się i weszły przez nie dwie sylwetki. Każda ze sporą torbą paczką zakupów. Kobieta torowała drogę bo w końcu od jakichś dwóch lat to było jej mieszkanie. Po kolei zapalała światła a mężczyzna szedł jej śladem trzymając reklamówki.

- To z tymi butami to sama z nią załatw. - rzekł Kanmi kładąc na stole zakupy. Z butami to im się nawet udało. Maki podała Amandzie swój rozmiar ale nie było tak łatwo kupić coś dla dorosłego co byłoby odpowiednio mocne i w odpowiednim rozmiarze. Gabaryty drobnej Azjatki sprawiały, że trzeba było szukać prawie młodzieżowych rozmiarów. Przynajmniej w butach. No ale coś dostali. Tylko według handlarza to był szukany rozmiar ale na samych butach rozmiar się nie zachował. No ale wydawały się mniejsze od tych co mieli na sobie Kanmi czy Amanda i na oko wydawały się w porządku. Sprzedawca zgodził się je wymienić na inne gdyby nie pasowały ale do poniedziałku. Dlatego byłoby dobrze gdyby do tego poniedziałku Maki przymierzyła te buty czy na nią pasują. Jakby pasowały to byloby dobrze bo wyglądały na mocne i solidne a takich u siebie masażystka nie miała.

Miała sporo ubrań. Chociaż zdecydowana większość nadawała się do chodzenia po domu czy do pracy. Miała całą kolekcję przyjemnych dla oka halek i bielizny która mogłaby zostać uznana jeśli nie za erotyczną to na pewno przyjemną dla oka i w dotyku. Także sporo było kimon, szlafroków i ubrań kojarzących się z Japonią i Dalekim Wschodem. Nawet z ubrań bardziej użytkowych jak spodnie i bluzy w jakich można by podróżować w samochodzie też było sporo i tym nie trzeba było się kłopotać. Do tego oczywiście jak każdy Nowojorczyk była solidna porcja ubrań pogogodo odpornych czyli na różne rodzaju mgły i deszczu łącznie z kaloszami. Z tego też można było wybrać coś na drogę.

Ale właśnie nie miała wygodnych butów do chodzenia po terenie. Takich solidnych którymi można by było zejść z chodnika czy asfaltu. A wcale nie było łatwo znaleźć w takim młodzieżowym rozmiarze. Zwłaszcza w sobotnie popołudnie i prawie wieczór. No coś jednak z Kanmi znaleźli. No ale wynik bez weryfikacji u samej masażystki na razie był dość niepewny.

Podobnie było ze śpiworem i karimatą. Takie rzeczy Azjatce nigdy nie były potrzebne więc ich nie musiała mieć. To na szczęście było bardziej uniwersalne więc kupili to w sklepie dla traperów. Traperki zresztą też. I przy okazji jeszcze znaleźli całkiem ciekawą kurtkę na niepogodę. Bo co prawda Maki miała dość dobrą kurtkę na ale w wesołe, krzykliwe barwy które ułatwiały jej zlokalizowanie. I przy tych wszystkich zakupach wydali jakąś stówkę z pięciu jakie jako zaliczkę dała Amandzie Maki. Chociaż ta była gotowa zapłacić całą sumę od razu gdyby trzeba było.

Sama masażystka bardzo się ucieszyła, że są tak mili, że ją dzisiaj odwiozą do pracy. Kanmi przyjechał akurat jak zaczął padać deszcz. Więc wygodny transport bardzo się przydał. A samochodem z mieszkania w kamienicy do “Fugu” to było parę minut jazdy.

- Dziękuję wam bardzo, jesteście tacy kochani! - ucieszyła się Maki gdy osobówka Seana zatrzymała się przed “Fugu”. Wychyliła się między przednimi siedzeniami i pocałowała w policzek i kierowcę i pasażerkę. Potem zarzuciła obszerny kaptur na blond głowę i wysiadła z tylnego siedzenia. Jeszcze odwróciła się w zacinającym deszczu by im pomachać rączką na drogę a potem potruchtała do głównego wejścia. No a pozostała w samochodzie dwójka ruszyła przez ten zacinający deszcze by uzupełnić jej braki na droge. Za bardzo opcji nie mieli bo robocze dni na targach i sklepach, zwłaszcza w środku weekendu, kończyły się a zaczynały urzędowanie lokale rozrywkowe. Ale na pewniaka podjechali do sklepu dla traperów gdzie były bardzo użyteczne rzeczy jak na wyprawę przez Pustkowia. No i tak trochę na szybkiego ale kupili właśnie to co wylądowało na stole u Amandy.

W “Harpers Shop” było sporo ciekawych rzeczy na jakie można było wydać swoje dolce. Różnego rodzaju ubrania z dawnych sortów mundurowych albo po prostu w różnorodnym kamuflażu używane kiedyś przez wędkarzy czy myśliwych. Same wędki i broń myśliwska też były. Chociaż kącik z bronią był niewielki bo na handel bronią władza patrzyła bardzo krytycznie. Ale były też zegarki, kompasy, torby, plecaki, liny, latarki i cała masa rzeczy jakie mogły się przydać w trasie. Nawet termosy i termo kubki. Z ubrań i różnych toreb część była jeszcze przedwojenna ale część już wykonana współcześnie przez różnych rzemieślników i manufaktury. Był nawet pompowany ponton na kilka osób.

Sam Harper był wcześniej łowcą więc miał niezłe pojęcie czego potrzeba innym łowcom przy pracy. I nadal miał sporo kontaktów z nimi a pewnie część fantów które były do sprzedaży miał właśnie bezpośrednio od nich. Parę razy odkupił od Amandy jakiś znaleziony gambel a ona sama czasem uzupełniała u niego potrzebny ekwipunek. No ale zdrowie już nie te więc mężczyzna ustatkował się na tyle by zająć się tym biznesem.

- Nie za małe jak dla was? - zapytał z nieco ironicznym ale i rozbawionym uśmiechem gdy postawili na ladzie wybrane dla Maki buty.

- To nie dla nas. - odparł z podobnym uśmiechem Kanmi. No a potem wybrali jeszcze parę rzeczy a następnie setka dolców zmieniła właściciela. - A co to? - kierowca dostrzegł jakiś plakat wyglądający trochę jak list gończy. Przedstawiał jakiegoś starszego pana w białym kitlu. Podpisany był jako prof Jeremy Fletcher. No i zaginął. Trzeba było go odnaleźć a sumka też była niezła. 3 000 dolców! Pewnie ona przykuła uwagę blondyna.

- A to… - Harper odwrócił głowę by też spojrzeć na plakat. - To z uniwerku. Zaginął im jeden z profesorków. Wyszedł i nie wrócił. Nikt nie wie co się stało. No i chcą go odnaleźć. - stary łowca pokiwał głową i podrapał się po szczeciniastym policzku lewą ręką. Lewa mu się trzęsła mniej niż prawa. Podobno właśnie z powodu tej trzęsawki przeszedł na emeryturę. A uniwerek był w mieście tylko jeden. Dawna Columbia która zeszła do podziemia. Dosłownie. Bo na powierzchni niewiele z niej zostało więc przenieśli się pod ziemię. Też było to w Zachodnim Pasie kawałek na północ od Toxic Theater i najłatwiej było dostać się tam metrem. Wysiadało się na stacji “Uczelnia” i dalej już trzeba było iść pieszo.

- Poza tym jak zwykle, jak macie jakieś mikroskopy, sprzęt laboratoryjny, działające komputery, oprogramowanie no i wiecie, takie same mądre rzeczy to możecie do nich zanieść to pewnie wam dziabną za to parę dolców. Zawsze tego potrzebują. - dorzucił od siebie właściciel sklepu dość luźnym tonem jakby nie było w tym nic specjalnego.




Czas: 2053.IV.13 nd, przedpołudnie
Miejsce: Nowy Jork, Zachodni Pas, Enklawa Koi (s.błękitna), mieszkanie Amandy
Warunki: ciepło, sucho, jasno, cicho na zewnątrz ziąb, powiew, zachmurzenie


- Chyba się uspokaja. - mruknął blondyn siedzący przy stole i śniadaniu. Mówił zerkając na ponury widok za oknem. Widok był rzeczywiście ponury no ale z kwadrans temu gdy siadali do stołu było jeszcze gorzej a poprzednio gdy jeszcze był kuchenny etap robienia śniadania to była istna makabra. Dęło jakby wicher miał zamiar zmieść wszystkie budynki z powierzchni ziemi. Do tego lunęło jak z cebra i ulicą rwały istne potoki zimnej, brudnej wody, błota i tego wszystkiego co prąd zdołał porwać ze sobą. No ale na razie chyba się uspokajało bo wiatr ucichł a i oberwanie chmury chyba skończyło się zostawiając po sobie jedynie sine chmury.

- To podrzucić cię gdzieś jak już tu jestem? - Kanmi wrócił spojrzeniem do gospodyni siedzącej przy tym samym stole. Razem spędzili wczorajszy wieczór i noc więc i razem obudzili się tego niedzielnego poranka. No ale z nowym dniem budziły się nowe sprawy jakie mieli do załatwienia. Wieczorna wizyta w “Matrixie” wydawała się z tej porannej perspektywy jeszcze dość odległa w czasie i przestrzeni. Do południowej wizyty u Julie też jeszcze było dobre pół dnia.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 22-05-2020, 07:25   #36
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Sobota; Zmierzch; U Harpera



- A podali nieco więcej info podrzucając ten plakat? - Inu skinęła na spoglądającą na nią z plakatu postać. Dłuższą chwilę zastanawiała się czy człowieka nie rozpoznaje, no i przede wszystkim czy nie kojarzy go z “rodzinnych “ kręgów, bo akurat w ich sprawy wolałaby się nie mieszać .- Kupa szmalu.

- No mnie to zostawił kurier no to nic więcej nie wiem. Trzeba by do nich pojechać na ten uniwerek i samemu popytać. Parę osób też pytało o ten plakat ale czy coś z tym zrobią to nie wiem. A nagroda spora bo to jeden z tych ich najważniejszych profesorków no to im zależy by się znalazł. - Harper wzruszył ramionami na znak, że zbyt wielu detali sprawy nie zna. Ale widocznie taka nagroda przykuła uwagę nie tylko tej pary klientów. A facet na zdjęciu wyglądał jak w tym kitlu jak jakiś naukowiec starej daty i twarz dla Amandy była kompletnie nieznana.

- Czaję… - Inu jeszcze chwilę popatrzyła na twarz profesorka chcąc ją zapamiętać. - A masz może jakieś karimaty? Śpiwory? - Widząc że od faceta więcej nie wyciągnie, wróciła do interesu.

- Pewnie. Tam leżą, wybierzcie coś sobie. - właściciel wskazał tą mniej trzęsącą się, lewą ręką na jeden czy dwa regały gdzie leżały takie właśnie akcesoria o jakie pytała Amanda. Gdy tam podeszli kierowca zaczął oglądać te śpiwory chociaż tak dość machinalnie.

- I co myślisz? Chcesz tam pojechać? - zapytał ją cicho chyba bardziej zastanawiając się o tym plakacie niż nad wybieraniem śpiworu.

- Kusi choć muszę sprawdzić czy to rodzina go nie zgarnęła. - Inu szukała jakiegoś małego śpiworu i karimaty. Najlepszy byłby sprzęt wojskowy bo dużo wytrzymuje i jest mały.

- Myślisz? - blondyn popatrzył na nią nieco sceptycznie przerywając na chwilę oglądanie tych śpiworów. W końcu po prostu darował sobie i oparł się bokiem o ten regał obserwując jak brunetka przebiera w towarze. Takie, małe, sprytne, turystyczne śpiwory też tu było. Trzeba było je tylko rozwinąć by sprawdzić w jakim są stanie.

- A jak chcesz to sprawdzić? Pogadasz z Ayumi albo Hori? - zapytał po chwili zastanowienia. Akurat jak przepatrywaczka rozwinęła jeden z obiecujących śpiworów. Ale okazało się, że zamek się zacina gdzieś w połowie.

- Innej opcji nie ma. - Inu rozwinęła jeden ze śpiworów by go sprawdzić. - Wiesz… możemy brać fuchy tak długo jak nie wchodzimy im w paradę.

- No ale bez przesady. Chyba nie sądzisz, że każde porwanie czy zniknięcie to robota kogoś z naszych? Ten uniwerek to całkiem inna enklawa. No ale tak, póki jesteśmy w mieście to można działać.
- blondyn chyba był sceptyczny co do zasięgu i możliwości działania ich rodziny dla jakiej pracowali. Bo patrzył i mówił z lekkim niedowierzaniem chociaż ostrożność z jaką to mówił wskazywały, że tak mu się wydaje ale pewności nie ma. Drugi ze śpiworów okazał się całkiem niezły. Szczelne igloo chociaż też miał urwany języczek zamka. No ale to już można było zastępczo wsunąć agrafkę czy coś takiego by łatwiej nim manipulować. A zamki w śpiworach i tak zwykle bywały zasunięte i wszyscy wsuwali się w nie do środka od góry.

- Ten jest spoko. - Inu zwinęła śpiwór. - Widziałeś ile gostek jest wart? To ktoś ważny i lepiej spytać.

- No okey. Tylko wiesz, jak to jakaś czarna robota kogoś z naszych to inni mogą nic nie wiedzieć. Albo zrobić się nerwowi jak ktoś będzie o to pytał. No ale Ayumi chyba można zapytać. Jesteś jej potrzebna na to Miami to najwyżej każe ci się zamknąć i się nie wtrącać jeśli maczała w tym swoje łapy.
- kierowca zastanawiał się chwilę. Może nad wybranym śpiworem a może o tym co rozmawiali.W końcu wzruszył ramionami, odbił się od regału i dał znać, że mogą wracać do Harpera.

Inu przytaknęła ruchem głowy. Rzuciła blondynowi śpiwór i zgarnęła dwie karimaty, bo jej prywatna zaczynała ulegać biodegradacji. Tak wyposażona podeszła do Harpera by zapłacić.

- To bierzecie? Świetnie. Jeszcze czegoś wam potrzeba? - właściciel sprawdził swoimi trzęsącymi się rękoma co wybrali i zaczął podliczać rachunek w zeszycie. - Za to będzie… śpiwór i dwie karimaty… no to 30 dolców. Coś jeszcze do tego? - zapytał wskazując na wybrany ekwipunek i resztę zawalonych sprzętem regałów jakie miał w swojej kolekcji.

- Te buty. - Inu skinęła na leżące na ladzie obuwie, układając obok swoje znaleziska.

- No tak, to z butami będzie 70 dolców. - starszy mężczyzna szybko dodał sumę za buty i popatrzył czy klienci chcą coś jeszcze.

- No i jeszcze tamto. - blondyn wskazał na koce i resztę rzeczy jakie oglądali wcześniej ale jeszcze ostatecznie nie deklarowali, że biorą.

- Aha, jeszcze to… - Harper wrócił do tych wybranych fantów i trzęsącą się ręką sprawdził co tam jest. Zaraz zaczął liczyć i wyszło mu, że trochę ponad stówka. - No dobra, dla takiej ładnej i stałej klientki niech będzie pełna stówka. - uśmiechnął się na szczeciniastej gębie prosto do Amandy spuszczając jej z ceny te parę dolców powyżej tej stówki.

- Niech będzie. - Inu wydobyła z tylnej kieszeni spodni zwitek banknotów i odliczyła kwotę. - Lubię z tobą robić interesy Harper.

- I nawzajem.
- uśmiechnął się właściciel przyjmując te dziesięć dziesiątek jakie podała mu brunetka. - I niech wam dobrze służy! A z tymi butami to jak mówiłem do poniedziałku bez problemu wam wymienię jeśli nie będą pasować. - sprzedawca uśmiechnął się chowając pieniądze a Kanmi również pakując zakupy to przygotowanych toreb.

- Dobra to jutro podskoczę jakby co i dam do wymiany. - Inu zabrała się za pakowanie części fantów do swojego plecaka. Szczególnie tego co mogło zamoknąć.


Sobota; wieczór; W domu Inu

- Co za ulewa. - Inu zdjęła kaptur już wchodząc na klatkę schodową. Prawdziwą ulgę poczuła jednak, mogąc zdjąć ciężki od deszczu płaszcz. Zawiesiła go na wieszaku w przedpokoju, pod, którym już na stałe znalazła się miska. Pogoda w Zgniłym Jabłku wymuszała takie rozwiązania, szczególnie jeśli nie chciało się mieć grzyba na podłodze. - Rozgość się. - Uśmiechnęła się do wchodzącego za nią Kanmi, biorąc z podłogi kupione przez nich jedzenie. W korytarzu zostawiła mokry plecak, w którym znajdowały się zakupy dla Maki. Wolała by ociekł nim zacznie wyciągać z niego rzeczy.

- Chcesz coś ciepłego do picia? - Obejrzała się na idącego za nią blondyna.

- O tak, zrób coś. Pizga strasznie. - może ani dla przepatrywaczki ani jej kierowcy taka pogoda w okolicy nie była pierwszyzną ale na pewno nie była niczym przyjemnym. I dało się zmarznąć i zmoknąć jak za każdym innym razem. Dlatego dobrze było wejść do środka i posilić się czymś ciepłym na rozgrzewkę.

Inu rozłożyła na stole kupione żarcie na wynos i zabrała się za robienie herbaty.
- Dorwałam nieco miodu. Masz ochotę?

- Miodu? A daj, spróbuję.
- trochę tym zaskoczyła blondyna ale ten machnął na to reęką gotów spróbować czegoś nowego. Sam zajął się robieniem miejsca na stole czyli wyjmowaniem kupionego jedzenia z toreb.

- Na południu jest tego więcej. - Inu nałożyła nieco miodu na łyżeczkę i podała ją Kanmi. - Jak ci posmakuje to dodam ci do herbaty. Działa rozgrzewająco.

- Słodkie.
- ocenił po chwili gdy zawartość łyżeczki zaczęła rozpuszczać mu się w ustach. - Dobre. To daj tego. Zobaczymy jak smakuje. - zgodził się na taki smakowy eksperyment.

Inu parsknęła i nałożyła solidną łyżeczkę blondynowi do herbaty, podobnie doprawiając swój kubek.
- Nie ma to jak romantyczny wieczór herbata i chinol. - Skinęła na przyniesione przez nich jedzenie, podając Kanmiemu herbatę.

- Dzięki. Ciekawe co dzisiaj dobrego mieli. - blondas skinął swoją blond głową biorąc kubek do ręki ale sam otworzył pudełko a kupionym jedzeniem ciekaw co dokładnie im się dzisiaj dostało. Z pojemnika buchnęła para i aromat azjatyckiej potrawy. - Wygląda nieźle. Pachnie też nieźle. - przyznał z uznaniem na spróbowanie dłubiąc w tym jedzeniu pałeczkami.

- Nom. - Inu dosiadła się do stołu ze swoim kubkiem i dobrała się do kolejnego pudełka. - Właśnie poczułam, że umieram z głodu. Smacznego. - Mruknęła jeszcze łapiąc za dodane pałeczki i zabierając się za jedzenie.

- Całkiem dobre… Ale oni zawsze robią coś dobrego. - Kanmi przyznał gdy spróbował pierwsze kęsy makaronu z różnymi dodatkami. Jadł pałeczkami sprawnie jak urodzony Azjata no ale długotrwała praca u Koi wyrobiły mu tą umiejętność. Azjaci z politowaniem i z jakąś wyższością patrzyli na tych którzy nie potrafili opanować sztuki jedzenia pałeczkami.

Amanda chcąc nie chcąc też musiała się nauczyć. No i teraz szamała to jedzenie pałeczkami, ciesząc się jak ledwo ciepły posiłek wypełnia jej brzuch. Cały czas zerkała też na Kanmi na serio dziwiąc się, że trafił się jej do pracy taki przystojniak.

- Dobre… Kurde bym wiedział, że będzie takie dobre to bym spróbował tego nowego sosu… A tak wolałem iść na pewniaka. A ta laska mówiła, że dobry ten nowy… - rzekł zerkając na nią i wskazując pałeczkami na wnętrze swojego pudełka. - A w ogóle masz jakąś muzę? - zapytał rozglądając się dookoła jakby szukał jakiegoś bomboxa czy innych głośników.

- Nie.. gdy jestem sama nie lubię gdy coś zabija odgłosy z zewnątrz. - Inu podsunęła chłopakowi swój pojemnik z żarciem. - Chcesz to spróbuj to chyba ma ten sos i jest niezłe.

- O, to wzięłaś z tym nowym?
- kierowca tak się zdziwił co ucieszył. Zanurzył pałeczki w podsuniętym jedzeniu i posmakował. Przez chwilę wpatrywał się gdzieś w ścianę po czym pokiwał głową. - No może być. Trochę za pikantne jak dla mnie. Ale może być. - zdecydował w końcu oznajmiając Amandzie wynik tej degustacji.

- Nie lubisz na ostro? - Inu wyszczerzyła się rzucając w stronę chłopaka dwuznacznym tekstem.

- To zależy co na ostro. - Kanmi widocznie dostrzegł tą dwuznaczność bo wyszczerzył się do niej wesołym, bezczelnym uśmiechem. - Coś proponujesz? - zapytał niewinnie grzebiąc pałeczkami w swoim pudełku.

- Hm… - Inu zamyśliła się. - W sumie… ostatnio zastanawiałam się, czemu mnie nie wziąłeś na stole.

- Na stole? Na tym stole?
- blondyn uniósł brwi z zaciekawionym uśmiechem. Wskazał pałeczkami na stół przy jakim siedzieli. - No nie powiem, ciekawa opcja. Ale wiesz… Co się odwlecze… - zaśmiał się cicho ale tym razem w spojrzeniu dało się dostrzec wesołe ogniki.

- Przy nim piliśmy, nie? A ty mnie zataszczyłeś aż do sypialni.- Inu dopiła herbatę i zabrała się za zbieranie rzeczy po jedzeniu. - A jeśli chodzi o picie? Chcesz czegoś? Mam chyba jeszcze resztkę tamtego whiskey.

- Tak? To dawaj. Będzie w sam raz.
- Kanmi wyglądał na zadowolonego z takich propozycji na początek ich wspólnego wieczoru. Jadł szybko a mówił jeszcze szybciej.

Inu rozlała trunek do dwóch szklanek.
- Chcesz rozcieńczone? - Spytała nalewając gazowany napój do swojej szklanki.

- Tak, dolej czegoś. Nie przepadam tak za samą czystą. - zgodził się trochę chaotycznie zerkając na gospodynię to na swoje jedzenie które kończył w ekspresowym tempie.

Amanda bez pośpiechu dolała mu tego samego gazowanego napoju i przyniosła drinki do stołu.
- Nie musisz tak tego pochłaniać, nie spieszy się nam nigdzie. - Sama przysiadła na stole i upiła nieco alkoholu.

- Aha. - blondyn zgodził kiwając głową ale jakoś nie było po nim widać realnego zmniejszenia tempa jedzenia uśmiechając się krótkim, urwanym uśmiechem. Spieszył się jak wcześniej łypiąc okiem po postawionej na stole szklance i sylwetce obok jaka tą szklankę postawiła.

- Ta Julie… miała taką obróżkę. - Inu popijając postanowiła “zabawiać” gościa rozmową. Może ja też ogarniało zniecierpliwienie. Te ich zabawy w aucie mocno ją pobudziły… już nie mówiąc o masażu u Maki. Wskazała na swoją szyję pokazując gdzie tą obróżkę się zakładało. - Cholernie seksownie to wygląda.

- Tak?
- tym razem Kanmi zmrużył oczy jakby jednak miał trochę kłopotów ze zrozumieniem o czym albo dlaczego o tym Amanda mówi. Przełknął szybko kęs z pudełka i znów zajrzał do środka.

- To chodziła w obroży? I tak dobrze w niej wygląda? - mężczyzna mówił trochę niepewnie jakby po omacku próbował dojść do puenty. Chociaż sam temat chyba go zaciekawił.

- Nawet sama ją jej założyłam. - Inu zamyśliła się, w końcu jednak pozwoliła wygrać ciekawości. - Robiłeś to kiedyś z kimś kto lubi takie rzeczy jak kajdanki, obroże i temu podobne?

- Heh. Ciekawa osóbka ci się trafiła.
- blondyn wydawał się być rozbawiony i zaciekawiony tą przygodą z recepcjonistką głównej kwatery donny. Złapał za kolejny kęs pałeczkami trochę rzeczywiście zwalniając tempo jedzenia.

- No tak, znałem kiedyś taką jedną co lubiła takie rzeczy. Właściwie to było całkiem ciekawie. No ale wyjechała czy coś. Już nawet nie pamiętam. - zmrużył oczy gdy mówił o jakiejś swojej dawnej znajomej.

- Podobało ci się to? - Inu dalej bezczelnie obserwowała blondyna siedząc na stole i coraz mocniej opróżniając trzymaną szklankę z drinkiem.

- Jak chodziła w obroży albo prosiła by ją przykuć do łóżka? - zaśmiał się cicho do swoich wspomnień patrząc na brunetkę siedzącą na krawędzi stołu. - Tak, było całkiem ciekawie. Ta twoja też prosiła byś ją przykuła do łóżka? - zaciekawił się i jak zwykle temat dziewczyn i kochanek Amandy niezmiennie go rozweselał.

- Nie.. chciała tylko bym się nią bawiła. - Amanda odnotowała w myślach by skorzystać z tego pomysłu i może przykuć Julie? A może dać się samej przykuć. - Ciekawe jak to jest.. wiesz.. być przykutym.

- Jak masz kajdanki to możemy sprawdzić.
- blondyn odpalił beztrosko uśmiechając się wesoły, bezczelnym i nieco chrapliwym śmiechem.

- Mam sznurek. - Inu zaśmiała się, chcąc ukryć, że jej głos robi się rozpalony. - Pytanie czy umiesz wiązać.

- To też możemy sprawdzić. Przynieś ten sznurek.
- Kanmi nie podniósł głowy i wydawał się zainteresowany tylko dokończeniem swojego chińskiego makaronu z dodatkami ale sądząc po głosie to też zaczynał się nakręcać na te zabawy.

Inu zeszła ze stołu i przeszła do sypialni. Niepokojące było jak bardzo się nakręca od samego gadania. Odstawiła szklankę z drinkiem z boku i zdjęła bluzę, którą miała na sobie nim przeszła do szukania kawałków sznurka. Miała kilka dłuższych i krótszych do montowanie rzeczy przy plecaku.
Ze swoją zdobyczą wróciła do kuchni.
- Nadadzą się? - pomachała sznurkiem przed blondynem.

- Pewnie. - podniósł głowę na przyniesiony sznurek i odstawił puste już pudełko na stół. Wyciągnął rękę po te akcesoria a drugą sięgnął po szklankę ze swoim drinkiem. - No to twoje zdrowie! - uśmiechnął się łykając zabarwione smakiem napoju promile whisky.

Inu także podniosła szklankę i dopiła drinka, po czym podała sznurki Kanmi. Amanda spojrzała blondynowi w oczy swoim wygłodniałym i nieco już rozpalonym wzrokiem.

- No tak… Myślę, że się nadadzą… - ocenił mężczyzna gdy szarpnął sznurkiem by sprawdzić jego wytrzymałość a potem rozwinął by sprawdzić jego długość. Ale weryfikacja wyszła chyba raczej pozytywnie by wyglądał na zadowolonego. Potem spojrzał jeszcze raz na gospodynię przesuwając się spojrzeniem po jej sylwetce. W końcu przyzwał ją do siebie gestem palca.

- Chodź no tutaj. - wskazał na miejsce tuż przed nim gdzie miała stanąć.

Inu podeszła do niego i wyciągnęła dłonie, tak jak Julie w jej stronę, gdy miała ją skuć. Czuła jak robi się jej przyjemnie ciepło z podniecenia.

- Wolisz z przodu czy z tyłu? - Kanmi uniósł sznur jakby już miał zacząć go przymierzać na kobiece nadgarstki ale zatrzymał się i spojrzał pytająco w górę. - Albo dobra. Zacznijmy od czegoś prostego. - sam sobie odpowiedział i Amanda jednocześnie widziała jak jego dłonie oplątują sznurkiem jej nadgarstki i jak te nadgarstki przekazują w górę ten oplatający bodziec. Blondyn manewrował tym sznurkiem całkiem sprawnie.

- Lepsza byłaby taśma albo jakaś grubsza linka. Taki cienki sznurek łatwo za ciasno zawiązać i robi się wtedy nieprzyjemnie. - mówił gdy tak wiązał i zaraz spojrzał w górę. - Nie za ciasno? - zapytał kontrolnie.

Amanda poruszyła nieco rękami, czując że pęta jej nie uciskają.
- Jest… dobrze. - Ją samą zaskoczyło jak bardzo czuła podniecenie z powodu tej całej sytuacji. - Brzmisz jakbyś miał doświadczenie.

- No przecież mówię, że trochę się tak z tamtą bawiliśmy.
- roześmiał się i kończył swoje dzieło. Teraz gospodyni miała nadgarstki ściągnięte przed sobą razem. A on sam wstał przez co mógł spojrzeć na nią z góry takim bezczelnie rozbawionym uśmieszkiem. A potem zaczął przesuwać kciukiem i palcami po jej policzku przesuwając je w kierunku ust. Tam przesunął nimi po wargach Amandy przyjemnie je przy tym podrażniając a potem zaczął je całować. Mocno i zdecydowanie napierając przy tym na to drugie ciało zmuszając je do cofnięcia się.

Inu nie odezwała się. Odpowiadając na pocałunki zrobiła krok do tyłu, a potem kolejny, dając się prowadzić kochankowi.

Przy kolejnym kroku poczuła napór na swoich tyłach gdy krawędź stołu zagrodziła jej drogę odwrotu. Zatrzymała się a mężczyzna wykorzystał moment by podwinąć jej ubranie do góry by wyzwolić jej front od zbędnych ubrań. A gdy to zrobił pchnął ją na ten stół a sam zaczął rozpinać jej spodnie.

- Spodobał ci się pomysł ze stołem? - Inu uniosła związane dłonie by ułatwić blondynowi dostęp do swoich spodni.

- Może być. - blondyn pokiwał głową trochę w roztargnieniu by był zajęty rozpinaniem a potem ściąganiem spodni z bioder. Gdy to mu się udało już łatwiej było zsuwać je przez nogi. I chwilę później rzucił je na krzesło na jakim do nie dawna siedział. A gospodyni była już prawie całkiem naga nie licząc podciągniętej po same ramiona góry.

- O tak, może być. - Kanmi uśmiechnął się krótko kiwając głową gdy jednym rzutem oka ocenił podane do stołu skrepowane danie. Potem zaczął przesuwać dłońmi po kolanach, udach i brzuchu Amandy kończąc tą wędrówkę na jej piersiach. Tam dłonie zatrzymały się a ona cała poczuła na sobie korpus mężczyzny gdy położył się na niej aby także ustami móc zbadać te apetyczne krągłości.

Inu zadrżała czując tą napaść. Opuściła skrępowane dłonie układając je na blond głowie, podczas gdy jej nogi owinęły się wokół bioder kochanka.

Głowa i dłonie zaś nasyciwszy swój pierwszy, gwałtowny głód na te jędrne krągłości zaczęły przesuwać się niżej. W kierunku szybko oddychającego brzucha. A potem jeszcze niżej, na sam dół podbrzusza. I tam znów zatrzymały się na dłuższy postój. Śmiało buszując po zakamarkach tego gorącego tematu i wreszcie go penetrując w głąb.

Amanda jęknęła czując szturm na swoją kobiecość. Jej dłonie zacisnęły się nieco na włosach blondyna, jednak nie odciągnęła go od siebie. Czuła jak jego wargi palce z jednej strony potęgują głód, a z drugiej… nieco łagodzą jej rozdrażnienie spowodowane długim oczekiwaniem na kochanka.
- Yhym… sprawny masz ten język. - Wymruczała wijąc się delikatnie na stole.

Kanmi mruknął coś twierdzącą czy prychnął rozbawiony czy ucieszony tym komplementem. Ale oboje już byli rozgrzani i zniecierpliwieni tą grą wstępną. Więc w końcu wstał od stołu. Ale tym razem po to by wpakować się w to gorąco zapraszające go wnętrze. Więc się wpakował i zaraz stół zaczął się bujać i skrzypieć rytmicznie napędzany jego biodrami a wtórował im klaskający odgłos bioder uderzających o nagie, gościnne uda. Blondyn złapał mocno za boki i biodra kochanki aby ustabilizować jej i swoją pozycję w tej kompozycji. Sapał szybkim, urywanym oddechem gdy chaotycznie wodził spojrzeniem po pół nagim ciele kochanki.

Amanda związanymi dłońmi złapała się powyżej głowy blatu stołu, poddając się tym szturmom. Jednak nie było nic lepszego niż ten gorący kawałek męskiego ciała w jej wnętrzu, nawet jeśli te wszystkie zabawki wibrowały przyjemnie. Czując jak każdy kolejny atak prowadzi ją do szczytu, jak jej obnażone piersi bujają się coraz mocniej, wpatrywała się wprost w oczy blondyna.

Też się w nią wpatrywał. Chociaż nie tylko oczy przykuwały jego spojrzenie i dłonie. W końcu pochylił się nad nią opierajac się na szeroko rozpostartych ramionach aby jeszcze swobodniej manewrować swoimi biodram. Widziała jak po skroni spływają mu stróżki potu, jak twarz się zaczerwieniła i nozdrza gwałtownie filtrują powietrze. I jak szczęki się zaciskają się aż mu żuchwy chodziły pod skórą.

- A teraz zmiana… - wysapał w pewnym momencie wychodząc z niej bez ostrzeżenia. I bez ostrzeżenia zsunął ją ze stołu na podłogę zmuszając do powstania na własne nogi. - Spodoba ci się, zobaczysz. - obiecał całując ją krótko po czym odwrócił tyłem do siebie a następnie znów pchnął ją na stół. Tym razem tak, że opadła na niego swoim przodem. A on sam wrócił do niej chociaż teraz widocznie miał ją zamiar brać od tyłu.

- T..tak? - Inu spróbowała by w jej głosie pojawiło się nieco rozbawienia, jednak niezbyt to wyszło. Zdarzało jej się to tak robić, choć związane ręce dodawały temu wszystkiemu pikanterii.

Kanmi też za bardzo nie był w nastroju do rozmowy. Napędzany testosteronem i podnieceniem pompował przygniecioną do stołu kobietę aż się wszystko trzęsło, jęczało i skrzypiało. On, ona, stół i te wszystkie pudełka, szklanki i butelka jakie jeszcze nie spadły albo się nie poprzewracały. Wreszcie taki sprint nie mógł trwać wiecznie. Więc doszli do tego punktu kulminacyjnego. Gdy Amanda poczuła tą charakterystyczną, męską eksplozję życia w sobie. Blondyn zajęczał, wygiął się w łuk, z rozpędu szturchnął ją jeszcze kilka razy aż wreszcie opadł na krzesło na jakim wcześniej siedział.

- Nieźle… Naprawdę nieźle… - trzasnął ją rozbawiony i szczęśliwy we wciąż wypięte, nagie pośladki.

Amanda doszła czując w sobie gorący trybut kochanka gwałtowny jak całe te ich zabawy. Krzyknęła obwieszczając ten szczyt i opadła zdyszana na stół.

- Ta… - Amana jakoś zwlekła się ze stołu i bezceremonialnie opadła pupą na uda mężczyzny opierając się plecami o jego rozgrzane ciało. - To była ostra jazda.

- No chyba można tak to nazwać.
- zgodził się nie protestując gdy na nim usiadła. Nawet się uśmiechnął. A sam zastękał gdy musiał wychylić się po szklankę. Była pusta bo to co w niej było wylało się podczas tych harców na stole. Więc rozejrzał się po stole ale butelka była poza jego zasięgiem.

- Podasz? - zapytał wskazując na swoją wymagającą napełnienia szklankę i przewróconą butelkę leżącą na stole.

Inu wychyliła się i sięgnęła po butelkę, przy okazji biorąc swoją szklankę. Niestety po jakiś napój do rozcieńczenia już nie chciało się jej ruszać. Więc zlała jedynie resztkę whiskey do obu szklanek. Cała operacja wyglądała dosyć komicznie bo nadal miała związane ręce i własną szklankę musiała sobie wsadzić między nogi.
- Fajne to wiązanie ale cholernie niepraktyczne. - Mruknęła ni to do siebie ni do kochanka.

- Ano tak… Pokaż te ręce… - blondyn jakby dopiero teraz przypomniał sobie o tych skrępowanych nadgarstkach Amandy. Wziął napił się ze szklanki, odstawił ją i zaczął rozsupływać to co wcześniej zasupłał.
Inu oparła się o niego przyglądając się jego poczynaniom. Czuła ponad ramieniem gorący oddech blondyna, który przyjemnie łaskotał jej szyję i ramię.

- To co? Przenosimy się do łóżka? - Inu zerknęła ponad ramieniem na blondyna, gdy już jej ręce zostały oswobodzone. - Masz ochotę na jeszcze czy idziemy spać?

- Do łóżka? Tak, możemy iść do łóżka.
- mężczyzna siedzący na krześle powtórzył i chwilę obracał pomysł partnerki siedzącej mu na kolanach. Wstał zmuszając ją przy okazji też do powstania po czym zaczął kompletować szklanki, butelkę a zanim ruszył do sypialni to jeszcze zgarnął tamtą drugą butelkę z czymś do picia co nie miało w sobie promili. Bo okazało się, że ta pierwsza z whisky jest już bez whisky.

- A teraz odjazd na stację Sypialnia! - uniósł w górę butelkę wydając tą komendę po czym wskazał nią drzwi do sypialni gospodyni.

Amanda zaśmiała się i przejęła od niego szklanki i nie zważając na to, że jest jedynie w podwiniętej koszulce ruszyła do pokoju.

Tam odstawiła szkło na szafeczkę przy łóżku i rozebrala się do końca nim legła na łóżku.

- Do łóżka, czyli idziemy spać? - Przeciągnęła się na chłodnej pościeli.

- Spać? A chce ci się? - blondyn usiadł obok, odkręcił butelkę i zaczął rozlewać płyn do dopiero co rozstawionych szklanek. Zerknął koso z rozbawieniem na nagą sylwetkę ładnie prezentującą swoje wdzięki na swoim łóżku i wydawał się mieć całkiem dobry humor.

- Niezbyt. - Inu oparła się na przedramionach i przyglądała się jak Kanmi robi im drinki. - Martwię się tą trasą. Wiem że od cholery spraw po drodze, ale ta wyprawa nie daje mi spokoju.

- Serio chcesz teraz gadać o robocie?
- blondyn popatrzył na nią ironicznym spojrzeniem gdy skończył rozlewać płyn do obu szklanek. Przesunął się nieco by być bardziej frontem niż profilem do leżącej gospodyni i wręczył jej jedną ze szklanek. Gdy ją wzięła zaczął przesuwać palcami po jej ramieniu, łopatce i plecach. - Powiedz lepiej na co masz ochotę tu i teraz. - mruknął tonem sugerującym, że coś nie bardzo ma ochotę na rozmowy o pracy i wolałby bardziej praktyczne zajęcia.

- Wybacz… to ty wydawałeś się być zmęczony. - Inu upiła drinka i poczuła jak alkohol pali jej gardło. Cokolwiek było w tej butelce musiało być mocniejsze, no i napoju chyba było mniej. A jednak dotyk blondyna sprawiał, że goryczka w gardle jakoś nie przeszkadzała.

- Mam ochotę na pocałunki… dużo. - Uśmiechnęła się do chłopaka i ścisnęła swoją pierś. - Na przykład tutaj.

- Myślę, że możemy się z tym dogadać.
- blond głowa pokiwała się po czym jej właściciel odstawił swoją szklankę z powrotem na szafkę nocną i pochylił się aby pocałować bark brunetki. A potem jej obojczyk. I wreszcie przekręcił ją tak by leżała na wznak a jego usta i dłonie zaczęły wędrówkę od obojczyków w dół, do tych jędrnych półkul do jakich tak uroczo zapraszała ich właścicielka. W miarę rozwoju tej zabawy mężczyzna zdawał się rozkręcać coraz bardziej.

Inu ledwo zdążyła odstawić szklankę unikając rozlania jej zawartości na łóżko. Chwilę potem jej ciało było już niemal całkowicie we władzy kochanka, wijąc się od jego pieszczot na pościeli.

Rozgrzani po niedawnym numerze na stole nie zdążyli jeszcze porządnie po nim ostygnąć więc nieco przygaszony płomień buchnął na nowo. Kanmi zaczął poczynać sobie coraz śmielej z ciałem kochanki. Najpierw był tak jak usiadł czyli na krawędzi łóżka. Łatwiej mu było dobrać się do piersi i ust brunetki. Ale szybko rozgościł się na całego gdy zagnieździł się między jej gościnnie rozchylonymi udami i tam zaczął dokazywać. Najpierw jeszcze dość delikatnie, palcami i ustami. Ale podniecenie dość szybko skłoniło go by przejść do bardziej zdecydowanych działań. Wkrótce więc Inu miała twarz blondyna nad swoją twarzą a jego samego w swoim centrum. Łóżko zaś powtarzało skrzypieniem każdy ich energiczny ruch w tych łóżkowych manewrach.

Amanda objęła go delikatnie udami, czując jak jej ciało jeszcze chętniej otwiera się na kochanka. Pochwyciła jego twarz chwytając swymi wargami jego usta i tak dała się prowadzić ponownie na szczyt.

Mężczyzna energicznie i zapamiętale używał swoich bioder by sprawić im obojgu przyjemność. Oddawał jej pocałunki równie gorąco jak ona mu je dawała. Czasem schylał się by posmakować jej ust, szyi i piersi. Ale to wspólne dzielenie przyjemności szybko sięgnęło szczytu. Amanda wyczuła to u swojego kochanka tuż przed tym nim to nastąpiło. Tym drugim, męskim ciałem wstrząsnęły dreszcze, wygięło je w łuk, na twarzy pojawił się niezbyt kontrolowany grymas a ona sama poczuła ten punkt kulminacyjny także w sobie. Inu nie zapanowała nad sobą i krzyknęła głośno dochodząc po raz kolejny tego wieczoru. Jej ciało wygięło się w łuk i opadło na pościel.
Wpatrywała się w górującego nad nią blondyna z trudem łapiąc oddech.

- Cholera… Ale numer… - zaśmiał się leżacy obok mężczyzna. Jeszcze zasapany i mokry od potu ale zaśmiał się. Złapał pierwszy oddech i sięgnął po szklanki. Wziął jedną dla siebie a drugą dla partnerki.

Inu przyjęła szklankę i uniosła się na przedramieniu by się z niej napić. Alkohol zapiekł wysuszone gardło. jednak chwilę później przyszła ulga. Inu upiła więc spory łyk, opróżniając połowę szklanki. Przytaknęła ruchem głowy zerkając na blondyna. Gdy tylko dopili drinki, wtulili się w siebie i już po chwili spali w najlepsze.


Niedziela; ranek; mieszkanie Amandy


Amanda bez przekonania wpatrywała się w okno.
- No.. chyba bym skorzystała… co za gówniana pogoda. - Mruknęła znad kubka z kawą. - Wybiorę się dziś do rodzinki, może będzie Hori.. albo Ayumi to zapytam o tą broń.

- O! Dobry pomysł. To cię podrzucę. Ayumi pewnie jak nie będzie w biurze to będzie u siebie. Mam nadzieję. - blondyn pokiwał energicznie głową w pełni aprobując ten pomysł. Sam wczoraj o tym wspominał więc i teraz ochoczo był gotów dołożyć swoją cegiełkę do tego słusznego celu. A z biurowcem Koi było o tyle dobrze, że jeśli kogoś nie było pod służbowym adresem to parę pięter różnicy i była szansa spotkać go czy ją w domowym.

- Mam czas do popytam, z dziewczynami jestem umówiona na wieczór. - Inu spojrzała krytycznie na swój ubiór. Tylko powinnam założyć seksowniejsze ciuchy.

- Dla Ayumi? Ona też jest w połowie blondynką. - Kanmi zaśmiał się wesoło i nieco złośliwie gdy ta blond pasja Amandy do blondynek jaką zdradzała ostatnio chyba nadal go bawiła niemiłosiernie. A na razie jak już to najprędzej Amanda mogła spotkać szefową niż dziewczyny w innej części miasta z którymi była umówiona na ten wieczór. - Na pewno się ucieszy jak przyjdziesz do niej w czymś seksownym. Ja bym się ucieszył. - dodał nie kryjąc rozbawienia przy kolejnym gryzie śniadania.

- Dobra następnym razem założę dla ciebie jakąś seksowną piżamkę. - Inu wstała od stołu i przeszła do sypialni by zmienić domowe ciuchy na coś bardziej odpowiedniego na imprezę. - No ale masz rację. - Krzyknęła z sypialni. - Chyba mam słabość do blondu.

- No co ty nie powiesz?
- usłyszała za sobą rozbawione stwierdzenie swojego partnera. Wydawało się, że mimo kiepskiej pogody to ma całkiem dobry humor z samego rana skoro tak sobie pozwalał żartować i dokazywać. Miał o tyle dobrze, że jak był w gościach u niej i nie musiał wysiadać i gadać z ich szefami to nie musiał się wcale przebierać.

- A potem to jak się widzimy?! Chyba już jutro co? Tylko gdzie? Jutro ma być to zebranie u Ayumi. Ja też mam tam być? - usłyszała serię jego pytań z kuchni. Musiał podnieść głos by go słyszała w swojej sypialni.

- A wiesz co… - Inu wróciła się do kuchni stając w jej progu jedynie w staniku i majtkach. W dłoni miała obcisłą koszulkę, którą planowała założyć. - Może by było dobrze jakbyś był. Można by podpytać o te CB no i może zerknąć na ich magazyn? Może znajdzie się jeszcze coś przydatnego jak te opony.

- Noo dobra. Ale mogę poczekać w holu czy co? Nie chce mi się z nimi gadać a ty i tak masz dobre układy z Ayumi to bym ci tylko przeszkadzał. Potem możemy pójść razem do garażu.
- blondyn pokiwał głową ale jakoś prawie naga sylwetka gospodyni dość mocno przykuwała jego uwagę. Niemniej niespecjalnie palił się do osobistego spotkania z ważniakami z firmy.

Inu zamyśliła się na chwilę, bawiąc się koszulką, którą planowała założyć. Sama też nie miała ochoty na spotkanie. No ale jak im płacili to trzeba było się stawić.

- No dobra… wezmę to na siebie. - Założyła obcisłą koszulkę bez rękawów, przez którą nieco prześwitywał stanik.

- Chcesz w tym pokazać się u Ayumi? - brwi Kanmi trochę podjechały do góry gdy zobaczył co gospodyni wkłada na siebie. - Odważnie. Mnie się podoba. No ale tak u niej w tym… A jeszcze jak będzie w domu a nie w biurze… No, no… odważnie… - blondyn miał minę jakby próbował sobie wyobrazić to spotkanie i możliwą reakcję szefowej. Wydawało się, że ocenia to jako ryzykowne zagranie wobec przywiązanych do tradycji Azjatów. Ale kto wie, może okazać się to jokerowym zagraniem. Albo zarobić jakiegoś minusa u szefowej. Trudno było zgadnąć.

- Toż narzucę na to sweter. Widzisz co się dzieje na zewnątrz? - Inu skinęła na okno przypominając swojemu gościowi o panującej obecnie pogodzie. Sama podeszła do niego i dopiła resztkę kawy. - No i nie wszystkie laski muszą na mnie od razu lecieć.

- Wiesz, jak wpadniesz w oko Ayumi to ona raczej nie będzie się pytać czy na nią lecisz czy nie. Z nią to nie ma żartów. Ale ciebie to ostatnio chyba polubiła. Może nie sweter a bluze. Wiesz coś na suwak by można było rozsuwać i zasuwać.
- Kanmi rozłożył ręce na chwilę przerywając jedzenie by dać znać jaką dla niego niewiadomą jest ich szefowa. No ale pozwolił sobie na komentarz co do ubioru wyjściowego Amandy w jakim miała się zjawić przed szefową.

Inu roześmiała się.
- Rozsuwać i zasuwać powiadasz? - Spojrzała z rozbawieniem na swego partnera. - myślę że że Ayumi ma lepsze partie niż ja, które lepiej pasują do jej rangi. - Inu odstawiła kubek na stół po czym sama na nim usiadła prezentując Kanmiemu swoje nogi.

- Z nią to nic nie wiadomo. Jakby była taka jak inne laski to by nie zajmowała tego stołka co teraz. - Kanmi skwitował swoje zdanie o szefowej a następnie przyjrzał się modelce z odsłoniętymi nogami. - Pończochy. Albo jakieś leginsy. A na to spodnie. To najwyżej potem zdejmiesz spodnie. W czymś obcisłym będzie dobrze widać te nogi. No i tyłek. - pokiwał głową jakby co dzień doradzał kobietom w co mają się ubrać aby wyglądać sexy.

- Pończoch chyba nie mam, mój partner nie wykazuje się kupując mi prezenty. - Inu pozwoliła sobie na żartobliwy ton, a potem zamyśliła się. - No ale jakieś leginsy chyba mam.

- Okey, postaram się z nim pogadać na ten temat. Leginsy też mogą być. - uśmiechnął się klepiąc się w skroń na znak, że postara to sobie wbić do głowy a póki co obstawał przy swojej stylizacji.

Inu zeskoczyła ze stołu. - Dobra to idę ich poszukać. Może podskoczymy najpierw do Maki? Dałabym jej przymierzyć te buty. - Amanda przez dłuższą chwilę rozważała różne opcje, no ale niezbyt kojarzyła stopy Maki.

- Do Maki? Tak, możemy do niej podjechać. - blondyn zgodził się bez oporów. - Właściwie to dobry pomysł to się jej od razu zawiezie to co dla niej wczoraj kupiliśmy. - dodał szybciej gdy widocznie spodobał mu się pomysł. - A wiesz gdzie ona mieszka? Bo ja kojarzę tylko budynek gdzie one mieszkają. - podniósł wzrok by upewnić się czy Inu ma dokładniejszy namiar od niego.

- Byłam u niej wczoraj, pamiętasz? Odbierałeś mnie. - Inu obejrzała się w drzwiach na blondyna. - Powinnam tam trafić.

Mężczyzna skinął głową. - No tak, racja. Dobra to pojedziemy do niej a potem do wieżowca. - mężczyzna skinął głową dając znać, że o tym nie pomyślał co było wczoraj no ale skoro tak to ostatnia wątpliwość znikła. Skończył swoje śniadanie odsuwając nieco od siebie talerz i przysuwając szklankę aby popić dla lepszego trawienia.

- To się ubieram i ruszamy. - Inu wróciła do sypialni, gdzie wbiła się w ciasne leginsy i zgodnie z sugestią Kanmi w bluzę z zamkiem.

- Dobra. To gdzie są te rzeczy dla niej? Jedźmy póki znów się pogoda nie schrzani. - gość dopił swoją szklankę i wstał od stołu rozglądając się za rzeczami które wczoraj kupili dla współpasażerki.

- W plecaku. - Inu wróciła do pokoju, tylko po to by zniknąć w łazience i przemyć zęby. - No jeszcze trzeba śpiwór i jedna karimatę zgarnąć, choć nie wiem czy tego do auta nie wrzucić.

- No można zabrać. Ale to nie nasza fura to lepiej niech zostanie u niej.
- kierowca spojrzał we wskazanym kierunku a potem podszedł do tych rzeczy biorąc je na ręce gdy czekał aż gospodyni będzie gotowa do wyjścia.

Amanda narzuciła na siebie jeszcze długi płaszcz i wcisnęła nogi w już dużo mniej seksowne buty.
- Dobra to jedźmy. - Uśmiechnęła się do swojego gościa.
 
Aiko jest offline  
Stary 22-05-2020, 19:03   #37
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Niedziela; późny ranek; Mieszkanie Maki

Zajechali przed już trochę znajomą kamienicę. Tym razem nie padało. Już lub jeszcze. Co w tym mieście już mogło uchodzić za ładną pogodę. Nawet wiatr się ograniczał do lekkiego powiewu chociaż na gołą skórę to powietrze było wilgotne i wyraźnie ziębiło. Za to na drugim piętrze czekało ich coś znacznie cieplejszego.

- Oo! To wy!? Jak miło was znowu widzieć! Wejdźcie proszę! - Maki wyglądała na zdziwioną ich wizytą ale też i bardzo ucieszoną. Była ubrana w samą koszulkę i luźne spodnie chociaż inne niż wczoraj. A wewnątrz mieszkania panowało przyjemne ciepło. Azjatka odsunęła się od drzwi by mogli wejść do środka i pokłoniła im się gdy ją mijali jak to wypadało się zachować wobec gości.

- A co to za torby macie? - zaciekawiła się zamykając za nimi drzwi widząc, że nie przyjechali z pustymi rękami.

- Śpiwór i karimata. Mam też buty, które fajnie jakbyś przymierzyła. - Inu zdjęła swoje obuwie i wcisnęła się w lokalne kapcie nim klapnęła na sofę i zaczęła przeszukiwać plecak. Po chwili wyjęła buty, które udało się im zdobyć. - Mogę je jeszcze wymienić jakby były złe.

- Ojej to wszystko dla mnie! Jej jesteście tacy kochani!
- blondynka ucieszyła się jakby odwiedziła ją para mikołajów. I to pół roku przed czasem!

- Gdzie ci to położyć? - kierowca zapytał pokazując torby i chyba miał dylemat jak tu sprytnie się rozporządzić tymi torbami by nie włazić do środka mieszkania w butach a póki je miał nie bardzo mógł zmienić te buty.

- Daj mnie, ja to wezmę. A ty wybierz sobie jakieś kapcie. - gospodyni szybko do niego podeszła uwalniając go z tych toreb więc i wybawiając z tych dylematów. Poszła parę kroków w głąb, kładąc torby na stole w salonie. - Zrobić wam coś do picia? Macie na coś ochotę? - zapytała znów odwracając się do swoich gości. Amanda akurat już zdążyła włożyć kapcie a blondyn dopiero rozwiązywał swoje buty.

Amanda pokręciła przecząco głową, na propozycję napoju.
- Będziemy lecieć dalej. Chciałam jeszcze odwiedzić rodzinkę, a potem jestem umówiona z tą Julie. - Inu odstawiła buty przy sofie, czekając aż Maki przyjdzie je przymierzyć.

- Oj to nie zostaniecie? - masażystkę chyba naprawdę zasmuciła ta wiadomość. Popatrzyła na Amandę potem na Kanmi który właśnie zakładał kapcie no i ten się właśnie wtrącił.

- Innym razem. Mamy trochę spraw do załatwienia. Sprawdzisz te buty? Jak nie dobre to jeszcze do jutra możemy je wymienić. - blondyn wstał i wszedł do salonu tłumacząc jak to jest z tymi butami.

- Tak, tak, już przymierzam. - blondynka pokiwała ze zrozumieniem głową i zajrzała do torby. I znów się ucieszyła. - Ojej jakie fajne rzeczy kupiliście! - roześmiała się pogodnie gdy szukając tych butów wyjęła przy okazji resztę. Rozłożyła ciepłą kurtkę od razu narzucając ją na siebie i zasuwając suwak. Była dla niej ciut za duża, sięgała do połowy uda i rękawy były trochę za długie. Ale jak na kupowanie “w powietrzu” bez przymierzania na kogo ma być wyszło i tak całkiem dobrze a te mankamenty rozmiarów były minimalne. Rozwinęła karimaty i koce zaraz je odkładając na stół. I wreszcie znalazła buty.

- To poczekajcie chwilę już przymierzam. - obiecała biorąc je w dłonie i siadając na tej samej sofie gdzie wczoraj brunetka zaczynała swoją wizytę. - Jej szkoda, że nie możecie zostać. Akurat jak mam wolne i mogę was ugościć. - popatrzyła w górę z żalem zdejmując pierwszy kapeć i wciskając stopę w czerwonej skarpecie do środka buta.

- Masz wolny weekend? - Kanmi się trochę zdziwił bo lokale usługowe i rozrywkowe a do takich zaliczało się “Fugu” to w weekendy miały dzień roboczy i w ogóle godziny szczytu.

- No nie mam. Ale pracę zaczynam popołudniu, tak na 18-tą już muszę być. Tak jak wczoraj. Ale tak rano jak teraz to mam jeszcze wolne. - blondynka podniosła głowę by na niego spojrzeć ale zaraz ją opuściła bo zakładała drugiego buta. W końcu wstała, poprawiła je i przeszła się kilka kroków po mieszkaniu.

- Nom szkoda… ale chciałabym pogadać o kilku rzeczach z Ayumi. - Amanda przyglądała się Azjatce, czekając na werdykt.

- Mogą być. Tak. Tak, dobre są. - masażystka wróciła do sofy i przeszła dookoła stołu i swoich gości. Stanęła na palcach ale w końcu zweryfikowała zakup pozytywnie uśmiechając się do nich sympatycznie.

- No to super. - Perka wstała z sofy. - Pochodź w nich trochę by je rozchodzić.. wiesz co by do nogi się dopasowały. Lepiej tutaj niż jakby coś się stało by cię obcierały na pustkowiach. Tu przynajmniej plaster się znajdzie.


Niedziela; przedpołudnie; Wieżowiec Koi


Jak na razie pogoda im sprzyjała. Znaczy niebo wciąż było zachmurzone i ponure ale nic z niego nie padało. Wiatr też ograniczał się do subtelnego powiewu. Ale na zewnątrz i tak panował wilgotny, nieprzyjemny ziąb. Na szczęście Amanda miała do przejścia niewielki kawałek, z samochodu Seana do frontowego wejścia. W recepcji ukłoniło jej się dwóch strażników ale widocznie znali ją bo nie ingerowali gdy weszła do środka. Wewnątrz musiała pokonać trochę schodów by dostać się na ten poziom gdzie było biuro jej szefowej.

Drzwi do gabinetu w którym zwykle urzędowała Hisa były otwarte ale wewnątrz jej samej nie było. Chociaż jakieś skoroszyty i odpalony ekran sugerowały, że sekretarka i asystentka Ayumi gdzieś powinna być w pobliżu ale w gabinecie jej nie było. A zwykle ona zapowiadała szefowej gości i wpuszczała do środka.

Inu stanęła w drzwiach i zapukała.
- Hisa? Tu Inu. - Rozejrzała się po gabinecie nasłuchując. Ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę to podpaść sekretarce Ayumi… no dobra.. jeszcze dalej było podpadniecie Hirze i samej Ayumi.

W gabinecie panował bezruch, spokój i cisza. Prawej ręki szefowej ewidentnie nie było w jej gabinecie. Musiała gdzieś wyjść. Pewnie nie daleko i nie na długo skoro wszystko zostawiła na biurku jakby zaraz miała wrócić. Ale gdy Amanda tak chwilę postała w tym pustym gabinecie między drzwiami na korytarz a drzwiami do Ayumi wydawało jej się, że usłyszała coś. Coś z sąsiedniego pokoju tego co tam było archiwum czy magazyn właściwie nie bardzo wiedziała co tam właściwie jest. Ale drzwi do tego pomieszczenia też były zamkniętę ale to chyba właśnie zza nich dochodziły jakieś szmery.

Inu podeszła do nich i zapukała.
- Hisa? Jesteś tu? - Stanęła przed drzwiami nasłuchując.

Przez chwilę gdy stała pod drzwiami była już pewna, że słyszy ludzkie głosy. A dokładniej kobiecy śmiech. Ale gdy zapukała wszystko nagle ucichło. Przez moment nic się nie działo po czym usłyszała zbliżające się do drzwi energiczne kroki. Na moment zatrzymały się tuż przed drzwiami. Ale zaraz klamka poruszyła się, drzwi się otworzyły i ukazała się w nich Hisa. Z bliska Amanda widziała, że ma zaróżowione policzki i trochę rozbiegane spojrzenie.

- Oh, Inu. Witaj. Co cię do nas sprowadza w połowie niedzieli? - asystentka szefowej stanęła w drzwiach przed gościem i uśmiechając się przyjaźnie do przepatrywaczki.

- Chciałam porozmawiać z Ayumi. Jest może? - Amanda odruchowo spojrzała ponad głową sekretarki do wnętrza magazynku. Była niemal pewna, że Hisa spędzała z kimś tam czas.

- Ayumi teraz nie ma. Spróbuj pójść do jej apartamentu. Uprzedziła straże by cię wpuszczali. Chyba, że chcesz jej zostawić wiadomość to wtedy przekażę. Potem będę się z nią jeszcze widziała. - Hisa wzięła głębszy oddech i zamknęła drzwi wracając do swojego biurka i zwyczajowej roli. Ale zanim zamknęła drzwi wydawało się Amandzie, że w głębi archiwum dostrzegła jakąś sylwetkę. Chyba mężczyzny. Azjaty.

- Dobra. - Inu uśmiechnęła się do sekretarki i podeszła do drzwi. - To udanej zabawy, już nie przeszkadzam.

Wsunęła ręce do kieszeni i ruszyła w stronę pięter zajmowanych przez rodzinę.

- Jakiej zabawy? Tu się pracuje, nawet w środku niedzieli. - ofuknęła ją Hisa chociaż trochę speszonym tonem jakby nie miała całkiem czystego sumienia pod tym względem. Amanda zaś mogła wyjść na korytarz. A potem poznaną ostatnio trasą na wyższe piętra. Na to właściwe pilnowane przez posterunek dwóch strażników w marynarkach i krawatach. Ci skinęli jej na przywitanie głowami i otworzyli automatyczne drzwi prowadzące do tej części gdzie były apartamenty ważniaków Koi.


Tam znalazła właściwe drzwi i zapukała do środka. Przez chwilę nic się nie działo, nie usłyszała żadnych kroków zwiastujących otwarcie drzwi. Po prostu zgrzytnęły zamki, drzwi się otworzyły a w drzwiach stanęła dwukolorowa kobieta ubrana w czarne, aksamitne kimono. Na tej aksamitnej czerni ładnie prezentowały się duże, kolorowe kwiaty.

- Dzień dobry Inu. Co cię do mnie sprowadza? - szefowa obrzuciła spojrzeniem sylwetkę Amandy jakby po wyglądzie i jej stanie próbowała się domyślić celu wizyty.

- Ja… - Inu przez chwilę przyglądała się kwiecistemu kimonu Bo było mówić jej dobrany przez Kanmiego strój mógłby robić co najwyżej za ścierki przy czymś takim. - Chciałam zapytać.. poprosić o kilka rzeczy. Ale mogę jutro jak przeszkadzam.

- Wejdź.
- gospodyni skinęła swoją dwukolorową głową i cofnęła się by wpuścić gościa do środka. Skłoniła jej się by oddać honor gościowi po czym zamknęła za nią drzwi. Zgrzytnęły zamki a Azjatka szybko dogoniła gościa i wskazała zapraszająco na ten sam niski stolik przy jakim bawiły ostatnio we trzy.

- Usiądź proszę. Zaraz przygotuję herbaty. - zaprosiła ją gestem i sama drobiąc nogami skrytymi przez aksamitne kimono przeszła do kuchni znikając na chwilę Amandzie z widoku.

Inu nieco niepewnie zajęła miejsce przy stoliku spoglądając w kierunku kuchni. Było dosyć ciepło więc rozpięła wybraną przez blondyna bluzę.

Przez chwilę z kuchni dobiegały typowe, kuchenne brzdąkania oznajmiające typowe kuchenne czynności gdy gospodyni przygotowywała tą herbatę. A rozsunięcie bluzy okazało się dobrym pomysłem bo wewnątrz rzeczywiście panowało przyjemne, rozbierające ciepło tak kontrastujące z wilgotnym chłodem jaki panował na zewnątrz. Po paru chwilach oczekiwania Ayumi pojawiła się z powrotem z tacą wypełnioną porcelanowym dzbaneczkiem, filiżankami i resztą herbacianego zestawu. Uklękła na tej samej poduszce co poprzednio i zaczęła rozlewać herbatę do obu filiżanek.

- Tu jest cukier jeśli masz ochotę. - podpowiedziała wskazując na mały pojemniczek obok czajniczka. Sama zerknęła przy nalewaniu herbaty na dekolt swojego gościa ale komentarz zostawiła dla siebie. Przynajmniej na razie.

- Dziękuję. - Inu skorzystałą z herbaty ale bez cukry. Ten napar produkcji Japończyków mogła swobodnie pić bez dodatków. - I jeszcze raz przepraszam, że niepokoją Hisa powiedziała, że tu cię znajdę.

- Ach tak, pewnie znów pracuje.
- Ayumi pokiwała głową i chyba za bardzo nie dziwiła ją obecność swojej asystentki w biurze w środku niedzieli. - I nic się nie stało. A cóż cię do mnie sprowadza? - szefowa uśmiechnęła się biorąc swoją filiżankę w elegancki uchwyt i zerkając z zachęcającym uśmiechem na swoją podwładną.

- Chciałam spytać czy byłaby możliwość załatwienia mi i Kanmiemu licencji na broń? Będę musiała ogarnąć naboje i temu podobne na wyjazd, a też… ostatnio jakoś zbyt wiele osób mnie zaczepia i jak tak dalej pójdzie mogę nie dożyć wyjazdu. - Inu spokojnym tonem wyraziła swoje obawy co do możliwość przeżycia przez najbliższe dni, jeśli nie będzie miała się czym bronić.

- Licencję na broń? - Azjatka uniosła nieco głowę i powoli opuściła ją gdy usłyszała o co chodzi. Zastanawiała się chwilę nad tym upijając łyk ze swojej filiżanki. - No myślę, że to jest do zrobienia. Chociaż parę dni może to zająć. - powiedziała w końcu jakby w głowie obmyślała jakie procedury i kontakty trzeba by uruchomić by załatwić taką licencję.

- To postaram się nieco bardziej pilnować. - Amanda uśmiechnęła się z wdzięcznością. - Choć dzisiaj idę akurat zapolować na jakąś znajomą Leroya.

- O. A co to za znajoma? I dokąd się udajesz? Potrzeba ci czegoś na ten wypad?
- Ayumi z aprobatą przyjęła tą wiadomość i temat ją bardzo zainteresował. Upiła skromny łyk gorącego naparu patrząc z zaciekawieniem na rozmówczynię.

- Drzazga, gladiatorka z Cotton Clubu. - Inu odstawiła pustą filiżankę. - Ma być dziś w Matriksie, taki klub w dzielnicy świateł.

- Kojarzę.
- brwi gospodyni nieco zmarszczyły się chociaż nie doprecyzowała czy kojarzy lokal czy osobę jaka miała być w tym lokalu. - No to w takim razie działaj. Mam nadzieję, że Leroy jutro będzie na zebraniu. Nie musi wiedzieć, że grzebiemy wokół niego. To byłoby nie na miejscu. Przyjdź jutro na to zebranie. Spróbuję go jakoś zatrzymać po spotkaniu albo chociaż nakierować go na ciebie. Może coś z niego wyciągniesz przy osobistym spotkaniu. - szefowa widocznie obmyślała jak tu dowiedzieć się czegoś więcej o tym niezbyt chcianym pasażerze jakiego wciśnięto im z zewnątrz a jakiego trudno było nie zabrać w trasę bez przykrych konsekwencji.

- Będę na pewno. - Inu przytaknęła ruchem głowy godząc się na ten plan. - Masz jeszcze jedno pytanie…. Uniwerek szuka jednego profesorka. Kroi się niezły zarobek ale wolałabym nie wejść rodzinie w paradę.

- Zebranie będzie jutro o 12-ej. I o co chodzi z tym profesorkiem z uniwerku?
- Ayumi doprecyzowała sprawy jutrzejszego zebrania ale z tym uniwersytetem i profesorem to tak z zaskoczenia coś chyba nie kojarzyła o co chodzi. Odstawiła pustą filiżankę i zaczęła znów nalewać nową porcję herbaty.

- Jeremy Fletcher. Zaginął. - Amanda w zamyśleniu spojrzała na wzory na kimonie Ayumi jakby gdzieś w nich była odpowiedź. - To musi być jakaś szycha, bo dali wysoką nagrodę. Chcemy z Kanmi go poszukać.

- No to szukajcie. Tylko nie zapomnijcie się w tym szukaniu. Ta wyprawa do Miami ma priorytet.
- gospodyni nie wzruszyła ramionami jakby los naukowca był jej obojętny i nie widziała dlaczego jej podwładni nie mieliby zgarnąć jakiejś dodatkowej fuchy. Pod warunkiem, że nie wpłynie to na ich zadanie główne.

- Ciekawy strój. To na ten “Matrix”? - Ayumi zmieniła temat i wskazała dłonią trzymająca filiżankę na trochę prześwitujący top swojego gościa.

- Tak. - Inu zerknęła w dół na swoje ciało obciśnięte koszulką i legginsami. - By choć trochę wtopić się w tłum, choć nie mam jakichś typowo imprezowych ciuchów.

- To musi być ciekawy lokal jeśli takie są tam stroje wejściowe.
- uśmiechnęła się z rozbawieniem i upiła oszczędny łyk ze swojej filiżanki.

- Dyskoteka jak każda inna. - Inu spojrzała jeszcze raz niepewnie na swoją bluzkę. Niby nieco prześwitywała ale to nie tak, że miała cycki czy stanik na wierzchu. W końcu jednak wątpliwości wzięły górę i spojrzała niepewnie na Ayumi. - Myślisz, że powinnam ją zmienić?

- Myślę, że wyglądasz w niej dość odważnie. Ale ciekawie. Apetycznie bym nawet powiedziała.
- Ayumi lekko się uśmiechnęła kiwając głową i znów przyglądając się widocznej garderobie swojego gościa. - No ale jak taki jest koloryt lokalu to na pewno wiesz najlepiej jak należy tam się wtopić w ten koloryt. - potrząsnęła swoją dwukolorową głową i upiła łyk ze swojej filiżanki dając znać, że dobór stroju pod wykonywane zlecenie zostawia Inu.

Perka uśmiechnęła się.
- Bo ja się na tym znam. Kanmi mi ciuchy wybierał. - Była ciekawa czy wyglądanie apetycznie, oznaczało, że podobała się szefowej. - To może.. ja już nie będę przeszkadzać?

- Och bynajmniej mi nie przeszkadzasz! Sama widzisz, że się relaksuje w to niedzielne dzionek.
- szefowa roześmiała się wesoło i machnęła ręką jakby nie było o czym mówić. Trzepnęła dłonią swoje czarne, wyszywane kimono jakby świadczyło o tym, że tak wygląda jej prywatny strój na te niedzielne dzionki. - Czyli tak naprawdę to się trochę nudzę i nie mogę sobie znaleźć zajęcia. Dlatego cieszę się, że przyszłaś. - powiedziała z wesołym spojrzeniem upijpając łyk ze swojej filiżanki.

- Jeśli mogę… masz przepiękne kimono. - Powiedziała nieco niepewnie. Jakoś przy Ayumi cały czas czuła się dziwnie. - Czy mogę jeszcze herbaty? Jest pyszna.

- Naturalnie.
- Ayumi zachowywała się jak na życzliwą panią domu przystało. Taką dla której troska o gościa jest najwyższym priorytetem. Tryskała pozytywną energią i życzliwością zupełnie inaczej niż to bywało w oficjalnych spotkaniach zwłaszcza w większym gronie gdy wówczas trzymała wszystkich na uprzejmy ale stanowczy, wręcz chłodny dystans. Chyba tylko Hisa jakoś potrafiła się przy niej i do niej zachowywać swobodnie w jakiś taki naturalny sposób. No ale teraz, Ayumi była całkiem miła. Nalała herbaty z podobnym uśmiechem aby spełnić życzenie swojego gościa.

- Musi być dobra. Hisa dla mnie wybierała a ona się zna na herbacie jak nikt. Jeśli chodzi o herbatę to mogę polecić ją w ciemno. - uśmiechnęła się gospodyni zdradzając skąd ma taką smaczną herbatę i kogo uważa za eksperta w tej dziedzinie.

- A kimono dziękuję. To akurat udało mi się zdobyć ze dwa sezony temu. Przyznam, że mam słabość do kimon. Więc gdyby ci się gdzieś trafiło jakieś w dobrym stanie to śmiało możesz z nim do mnie przyjść. - rzekła lekko strzepując niewidoczny pyłek z czarnego rękawa i przesuwając po krawędzi materiału pod szyją jakby jeszcze raz sprawdzała jego grubość, jakość i solidność.

- Masz ochotę przymierzyć? - zapytała podnosząc wzrok na brunetkę siedzącą przy tym samym, niskim stoliku.

Inu upiła nieco herbaty.
- Bałabym się, że je zniszczę. Nie przywykłam do noszenia rzeczy bardziej eleganckich niż płócienna sukienka. - Uśmiechnęła się i po chwili namysłu dodała. - Ale dziękuję, ta propozycja wiele dla mnie znaczy.

- Jedwab wbrew pozorom wcale nie tak łatwo zniszczyć.
- gospodyni uśmiechnęła się rozbawiona tą uwagą po czym odstawiła swoją filiżankę na niski stolik przy jakim siedziały. - Chodź, zobaczymy jakbyś wyglądała w takim jedwabiu. - podniosła się i zachęciła gestem gościa do tego samego.

Inu upiła jeszcze łyk i odstawiła filiżankę wstając.
- Obawiam się, że daleko mi będzie do Ciebie, Ayumi-san. - Podeszła do Azjatki, rozpinając bluzę do końca i odkładając ją z boku.
- Od czegoś trzeba zacząć. - odparła gospodyni obrzucając spojrzeniem ładnie wyeksponowany tors przepatrywaczaki. Wskazała gestem by poszła za nią i tak przeszły do sypialni Japonki. Było tam niskie łóżko, niewiele wystające poza obrys podłogi, ładne biurko z ekranem i zamkniętym laptopem i kilka szaf i regałów. Na jednym z nich był charakterystyczny zestaw trzech, różnej długości samurajskich mieczy a w rogu stał nawet manekin z samurajską zbroją. Ale gospodyni podeszła do jednej z szaf, otworzyła ją i ukazały się wiszące tam ubrania. Ayumi chwilę w nich przebierała i wyglądała w tym momencie jak pewnie każda kobieta która przegląda ubrania w jakich ma wyjść, ubrać się czy kupić. W końcu wyjęła dwa wieszaki na których były dwa różne kimona.

- Na co masz bardziej ochotę? - zapytała prezentując z ciepłym uśmiechem jedno krwiście czerwone kimono a drugie w głębokim niebieskim. Oba miały na sobie ładne, wyszywane wzory w kwiaty albo żurawie i były przyjemnie delikatne w dotyku.

- Oba.. są piękne. - Inu nawet nie próbowała ukryć zachwytu. - Może…. niebieskie? - Zaproponowała nieco niepewnie.

- Oczywiście. Możesz przymierzyć oba jeśli masz ochotę. - Ayumi podała jej wybrane kimono drugie na razie zawieszając na otwartych drzwiach szafy. Brunetka miała okazję włożyć na siebie ten przyjemnie delikatny materiał który zdawał się być stworzony do dawania przyjemności. Gospodyni pomogła jej zawiązać co trzeba i przymknęła drzwi szafy by Amanda mogła przejrzeć się w lustrze jak całościowo wygląda. A głęboki błękit w białe żurawie ładnie na niej leżał i podkreślał szczupłą sylwetkę.

- Piękne i ten materiał.. to niesamowite uczucie. - Uśmiechnęła się do Ayumi nieco niedowierzająco temu co widzi w lustrze. Jej nawykłe do bycia ubłoconym ciało, wyglądało niepokojąco dobrze w tym azjatyckim stroju. Do tego wyglądała.. nieco poważniej?

- Cieszę się, że ci się podoba. Może masz ochotę przymierzyć ten drugi? - gospodyni chyba też sprawiało przyjemność te przymierzanie i zabawa kimonami bo wydawała się radosna i w dobrym humorze. Zaproponowała teraz przymiarkę tego czerwonego kimona jakie wisiało na szafie. Drugie kimono, czerwone ze złotymi ptakami też było eleganckie i przyjemne w dotyku. I leżało na Amandzie równie dobrze jak to granatowe.

- Jeśli któreś ci się podoba weź je proszę w prezencie. Sprawisz mi tym ogromną przyjemność. - zaproponowała Ayumi gdy już Inu obejrzała się w tym drugim kimonie z każdej strony.

Amanda spojrzała zaskoczona na Ayumi.
- Ależ ja… - Chciała powiedzieć, że nie zasługuje, że szkoda tego kimona. Chciała powiedzieć wiele rzeczy, ale dwa lata spędziła z tymi Azjatami i wiedziała, że byłaby to uraza. No i nie wiedziała jak teraz z tego wybrnąć. - Oba są piękne. Ja nie wiem…

- To zamknij oczy i wybierz.
- Japonka podpowiedziała jej rozwiązanie tego dylematu.

Inu przytaknęła, powstrzymując się od powiedzenia, że to nie to jest jej dylematem. Zdjęła czerwone kimono i odwiesiła je. Cofnęła się spoglądając jeszcze raz na oba nakrycia i powieszone obok nich pasy, których nawet nie była w stanie samodzielnie zawiązać. No cóż... trzeba było wybrać… choć nie była jeszcze pewna jak odwdzięczy się Ayumi. Wykonała obrót i wskazała dłonią gdy zatrzymała się mnie więcej przed kimonami. Padło na błękitne. Uśmiechnęła się nieco niepewnie do Azjatki.

- No to... chyba wybrałam. - Nadal jednak nie sięgnęła po ubiór jakby nie wierząc, że to dzieje się naprawdę.

- Cudownie. Niestety nie mam jak ci zapakować tego prezentu więc pozwól, że włożę ci to do zwykłej torby. - to mówiąc gospodyni dała znać, że czas wrócić do salonu. Zamknęła szafę i obie wyszły z sypialni. Wybrane kimono włożyła do zwykłej torby którą sprezentowała swojemu gościowi. - Niech ci dobrze służy. - życzyła jej z przyjemnym uśmiechem.

Amanda pożegnała się z Ayumi jeszcze kilkukrotnie dziękując za kimono. Teraz jeszcze czekała ją wizyta w domu, bo nie chciała by prezentowi coś się stało. Potem zaś.. wyprawa do Julie i wspólne zakupy. Pozostało mieć tylko nadzieję, ze uda się jej namówić recepcjonistkę na obiad na mieście.
 
Aiko jest offline  
Stary 24-05-2020, 00:16   #38
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 14 2053.IV.13 nd, popołudnie , NYC

Czas: 2053.IV.13 nd, popołudnie
Miejsce: Nowy Jork, Wschodni Pas, Dzielnica Świateł (s.błękitna), sklep Neve'a
Warunki: półmrok, sucho, jasno, cicho na zewnątrz zimno, sil.wicher, śnieżyca






- Ale zawierucha! Chyba będziemy musiały wracać dołem. - prychnęła Julie otrzepując się ze śniegu. Wiatr był straszny. Prawdziwy wicher! Jak się było na zewnątrz to trzeba było krzyczeć do ucha by coś usłyszeć. A i tak wicher wpychał słowa z powrotem do gardła. Trudno było iść pod ten wicher a miotało tak bardzo, że aż ściany trzeszczały. Wszystko co nie było przymocowane na stałe to siekło we wszystkich i wszystko. A nawet jak się coś poluzowało to waliło o ściany czy chodniki, jak jakieś żaluzje jakie trzaskały gdzieś obok. Do tego wraz z tym sztormowych wichrem przyszedł śnieg więc zrobiła się prawdziwa zamieć śnieżna na ulicach Nowego Jorku. Nawet gdy weszły do środka do we dwie musiały zmagać się z drzwiami by przezwyciężyć napór wichru i je wreszcie zamknąć. Ale gdy się wreszcie udało to od razu zrobiło się ciszej i przyjemniej. I propozycja recepcjonistki by wracać dołem czyli jakimś metrem czy kanałami nie wydawała się taka zła gdy na powierzchni tak wiało.

- Cześć Neve! - zasapana blondynka rozwinęła nieco chustę jaką zasłaniała twarz przed wiatrem i weszła głębiej do sklepu. Za pierwszymi drzwiami były drugie. Dzięki czemu trudniej było zrobić przeciąg, uciec z towarem czy robić za coś w rodzaju śluzy gdy na zewnątrz walnęło jakimś toksycznym syfem. Ale wewnątrz przypominało niewielki sklepik. Wielkością przypominał dawne osiedlowe sklepiki czy salony fryzjerskie. No nic wielkiego. Do tego stały tu różne stoły i regały na jakich był rozstawiony towar. A teżke wieszaki na których wisiały różne ubrania. Towar był różnorodny. Trochę jakichś książek, troche tosterów, kaseciaków, plakatów i innego sprzętu. Dla każdego coś dobrego. Na wprawne oko przepatrywaczki to większość tego szpeja miało przedwojenny rodowód. Całkiem spora kolekcja płyt CD, DVD i kaset. Zarówno tych na video jak i magnetofonów. Sporo było filmów do oglądania i muzyki do słuchania. Niektóre nawet Amandzie wydawało się, że kojarzy.

- Cześć Julie. Jak żeście przedarły się przez tą zawieruchę? - Neve okazał się starszym i pulchnym mężczyzną o krzaczasej brodzie. Wydawał się i ucieszony i zdziwiony z tej wizyty. Ale faktycznie były jedynymi klientkami w tej chwili. A w taką zawieruchę nie było się co dziwić. Zaczęło wiać jakoś akurat jak Inu wjeżdżała w dzielnicę Donny. Julie przywitała ją ciepło i radośnie. Jakby od rana nie mogła się doczekać ponownego spotkania i strasznie cieszyło ją, że znów widzi swojego gościa. Zaproponowała coś gorącego do picia a nawet miała prawdziwe, kakao. Faktycznie na taką lodową zawieruchę wydawał się to świetny pomysł. No ale mimo wszystko sama chciała pójść do tego swojego sklepiku z gadżetami.

- Może jak kupimy coś fajnego to uda nam się wypróbować przed “Matrixem”? - uniosła łobuzersko brwi w niewinnym uśmieszku na przekutych kolczykiem wargach. Miało być blisko. Właściwie to chyba faktycznie było blisko. Parę domów dalej. W parterze sąsiedniej kamienicy. No ale nie w tą zawieruchę. Tak krótki kawałek a dał im mocno w kość, wybił powietrze z płuc i chyba dały radę tylko dlatego, że właśnie było tak blisko. No ale teraz już i tak były na miejscu. Było cicho i ciepło. Paliły się grube świece i lampiony nadając pomieszczeiu przytulnego, domowego wrażenia. Zwłaszcza przy tej śnieżycy na zewnątrz.

- Oj nie było łatwo no ale wiesz, że ja mieszkam zaraz za rogiem. - zaśmiała się recepcjonistka podchodząc do lady za jaką urzędował gospodarz. Z bliska było widać, że ogląda jakiś film na małym, przenośnym telewizorze.

- Neve możemy przejść na zaplecze? Szukamy czegoś nowego. - blondynka zapytała grzecznie wskazując spojrzeniem na jakieś przejście zasłonięte starym kocem.

- Jasne. Wybierzcie coś dla siebie. - brodacz też się uśmiechnął zgadzając się na taką wizytę i nowa koleżanka Amandy podziękowała mu uśmiechem i spojrzeniem. Przeszły za tą kotarę i tam ukazał się niewielki pokój. Wielkością podobny do przeciętnej sypialni. I tutaj też były różne półki, regały i stoły. Ale towar był jak z dawnego sex shopu. Różne erotyczne gadżety do urozmaicania sobie łóżkowych sportów. Od świerszczyków i filmów po sztuczniaki, kajdanki i kneble. Do wyboru do koloru.

- Lubię tu przychodzić. Czasem po to by pooglądać i podotykać. Jeśli coś ci się spodoba to bierz. Płaci się u Neva. - gdy zostały same w tym niewielkim pomieszczeniu towarzyszka przepatrywaczki z lubością oddała się właśnie oglądaniu i dotykaniu tych wszystkich zabawek.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 27-06-2020, 10:22   #39
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przedpołudnie; sklep Neve’a

Amanda otrzepała z siebie śnieg wchodząc do sklepu. Dziękowała wszystkim bogom tym azjatyckim i lokalnym za to, że okrycie wierzchnie zasłania jej nogi aż za kolana, bo inaczej tyłek by se odmroziła w tych leginsach. Jeśli ktokolwiek odpowiadał za tutejszą pogodę, to musiał mieć ostro pochrzanione we łbie.

Na szczęście Julie zapewniła jej możliwość szybkiego ogrzania się. Pierwszy raz widziała tyle zabawek w jednym miejscu. Głównie dlatego, że nigdy nie szukała takich miejsc bo i po jakiego grzyba miałaby to robić. No ale teraz wspominając ostatnie przygody, musiała przyznać że widoki były pobudzające. Podeszła do półki, na której wisiało kilka obróżek podobnych do tej, którą miała Julie.

- Dobrze.. że nie wzięłam całej swojej forsy. - Inu zaśmiała się przesuwając palcami po skórzanych paskach. - W której bym ci się najbardziej podobała?

- Oj, tak są bardzo ładne. Też je bardzo lubię.
- blondynka uniosła głowę aby spojrzeć o co pyta brunetka i uśmiechnęła się wesoło widząc co pokazuje i o co pyta. Obeszła najbliższe stoły i stanęła przy Amandzie przyglądając się bliżej tym różnorodnym paskom skóry i metalu aby im się lepiej przyjrzeć.

- Może ta z kolcami? Albo ta z ćwiekami. - po chwili zastanowienia wzięła jedną a potem drugą obrożę demonstrując swoich faworytów. Obie obroże były czarnymi, skórzanymi paskami z ładnej, czarnej skóry. Tylko jedna miała nabite niewielkie kolce wystające na zewnątrz a druga miała gęste rzędy ćwieków nabite na całej swojej długości. Było co wybierać bo cała półka była zawalona samymi obrożami. Różnej grubości i koloru, niektóre to chyba były raczej dla czworonogów chociaż na szyję dwunoga też by pasowały. Inne to były istne cacka dawnej erotyki. Z napisami, dzwoneczkami, serduszkami… Dominowały czarne. Ale były też białe, czerwone nawet ze dwie różowe. Właściwie to już trzeba by być bardzo wybrednym by amator takich obroży nie znalazł dla siebie czegoś odpowiedniego.

Amanda zaśmiała się.
- Może z ćwiekami. - zgodziła się z Julie biorąc obrożę i przykładając ją do swojej szyi. - I jak? W tej z kolcami, czuję, że już w ogóle wyglądałabym jak pies. - Wyszczerzyła się do kochanki. Nagle dotarło do niej, że kobieta może nie rozumieć jej rozbawienia. - Moja ksywka.. Inu.. oznacza psa. To przez to, że tropię.

Przejrzała się w lusterku, patrząc na ćwieki całkiem fajnie grające z jej kolczykami, jej uwagę przykuła jednak dużo prostsza obróżka. Inu przymierzyła także ją.
- A ta jak sądzisz?

- Też ci w tej ładnie. Chyba w każdej by ci było ładnie. I zabawną masz ksywę. - blondynka stanęła obok Amandy aby ocenić jej wygląd w tej i tej nowej obroży. I sprawiała pogodne wrażenie jakby nowa koleżanka podobała jej się w każdej przymierzanej rzeczy.

- A byś chciała do tej obroży jakąś smycz? Chodzenie na smyczy w obroży jest sexy. W każdym razie mnie to strasznie kręci jak ktoś mnie tak prowadza. - skoro już rozmawiały o obrożach to i przy okazji recepcjonistka zapytała o pokrewny detal i wskazała na wieszaki obok na jakich wisiały różne smycze.

- W sumie czemu nie. - Inu wybrała tą prostszą obrożę i dobrała do niej smycz. Z tymi zdobyczami przeszła do półki z kajdankami. - A gdzie cię tak prowadzają? - Zerknęła na Julie nie do końca rozumiejąc na czym polega zabawa, która tak kręci blondynkę.

- No właśnie nie bardzo kto chce się tak bawić. Czasem u mnie w sypialni. - blondynka została przy półce z obrożami przyznając się trochę rozżalonym tonem, że czuje niedosyt w tym względzie. - A myślisz, że na mnie by któraś pasowała? Podobałabym ci się w którejś? - zapytała wskazując na te różnorodne obroże jakie dopiero co Amanda skończyła oglądać.

Inu przyjrzała się lokalnym zbiorom.
- Ta wąska ciemno czerwona byłaby super, szczególnie jakbyś miała do tego jakiś seksowny ciuszek… wiesz w podobnym kolorze. - Uśmiechnęła się do Julie wskazując wybraną obróżkę. - O jest nawet smyczka do niej.

- Masz rację to strasznie apetyczny zestaw!
- recepcjonistka zachichotała jak dorastająca panienka mówiąca o nadchodzącej randce czy zabawie. Bez wahania wzięła wskazaną gamble w dłonie i z nimi podeszła do tej skrzynki gdzie były różne rodzaje kajdan. Tak samo różne jak obroże. Takie podobne do policyjnych z dłuższymi i krótszymi łańcuszkami jakie je łączyły, inne miały otulinę z jakiegoś aksamitu czy futerka a jeszcze inne były skórzanymi obejmami połączone łańcuszkiem podobne do tych jakie u siebie miała blondyna.

- Coś ci wpadło w oko? - zapytała recepcjonistka przeglądając te różnokolorowe zabawki do krępowania drugiej osoby.

- Chciałam jakieś proste kajdanki podobne do tych twoich… może coś by skrępować nogi? - Inu nieco niepewnie zdradziła swoje fantazje zaglądając do skrzyni. - Niesamowite ile tu tego jest.

- O tak, sporo tu tego. Dlatego lubię przychodzić tutaj na pewniaka. Zawsze jest tu coś ciekawego. Aż trudno czegoś nie kupić.
- blondynka zgodziła się i widocznie podobnie widziała sprawę jak jej nowa koleżanka. Ale gdy ta powiedziała czego szuka to recepcjonistka energiczniej przyłożyła się do tego przeszukiwania pudła.

- To jak coś na kostki to lepiej z nieco dłuższym łańcuszkiem. - powiedziała sięgając po jeden, drugi i kolejny zestaw. Zaprezentowała je kumpeli by mogła je sobie obejrzeć. Jeden wyglądał jak dość zwykłe metalowe kajdanki ale o dłuższym łańcuszku przez co można było skrępować także kostki. Pozwalały na dość krótkie drobienie małymi kroczkami. Drugi to wyglądały trochę jak skórzane obroże jakie można było założyć na nadgarstki czy kostki. Miały na tyle długi łańcuszek by pozwolić na mniej więcej przeciętny krok. Trzecie były właściwie same skórzane obręcze i z tego co mówiła Julie można było nimi wygodnie przykuć kogoś do łóżka czy krzesła za pomocą innych kajdanek czy nawet paska albo linki. Ewentualnie te rzeczy albo sal luźny łańcuszek też gdzieś powinien się tutaj znaleźć.

- I jak jeszcze do obroży, smyczy i pęt weźmiesz knebel to już w ogóle można się bawić na całego. Uwielbiam jak ktoś mnie wykorzystuje gdy mam na sobie taki zestaw. - blondynka z przekutą dolną wargą tłumaczyła co i jak z chęcią gdy mówiła o swojej pasji. Wskazała jeszcze na inny regał gdzie z kolei leżały różne kneble. Od klasycznych kulek na skórzanych paskach po jakieś gumowate wałeczki i metalowe klamry.

Inu zaśmiała się.
- Ja chyba za bardzo lubię hałasować. - Amanda wybrała skórzane kajdanki i skórzane obręcze, które można było połączyć z sobą lub przymocować do łóżka. - Ale jak chcesz to po “Matrixie” możemy się tak pobawić. - Uśmiechnęła się do recepcjonistki rozglądając się jeszcze za wibratorami.

- Bardzo chętnie! Przecież trzeba wypróbować te wszystkie nowe zabawki prawda? Do knebelków też mam słabość.
- propozycję Amandy blondynka przywitała z pełną aprobatą i wesołym uśmiechem. Z rozpromienionym wzrokiem obserwowała gadżety wybierane przez koleżankę i nawet zaoferowała się aby jej pomóc je potrzymać bo co jak co ale żadnych toreb ani koszyków tu nie było.

- A chcesz coś na dogłębne poznanie no to chodź tutaj. - Julie zaprowadziła koleżankę znów kawałek dalej do regału zapełnionego różnymi penetratorami. Małe i duże, krótkie i długie, cienkie i grube, w różnych kolorach, niektóre na baterie ale większość bez, ze dwa były takie z uprzężami jakie blondyna miała u siebie więc było z czego wybierać.

- Nie spodziewałam się, że tyle tu tego będzie. - Amanda przesuwała wzrokiem po wibratorach wyobrażając sobie, który mógłby jej sprawić najwięcej frajdy. - Samo patrzenie jest podniecające.

- Oj tak! Świetnie cię rozumiem. Mam tak samo.
- dziewczyna z przekłutą kolczykiem dolną wargą roześmiała się wesoło zgadzając się całkowicie z opinią koleżanki. Sama też podnosiła, oglądała, dotykała i odkładała te wszystkie gadżety dedykowane specjalnie dla kobiecej przyjemności.

Inu wybrała jeden ze zwykłych wibratorów, niezbyt duży.
- Może na początek będzie dobry, co myślisz? - Zaprezentowała swój wybór Julie.

- Świetny! Chętnie pomogę ci go przetestować. Właściwie to to wszystko bym chętnie z tobą przetestowała. Właściwie to na którą chcesz iść do tego “Matrixa”? - blond główka pokiwała chwaląc taki wybór. Po czym nieco uniosła wybrane już gadżety z których powoli robił się cały, kompletny zestaw do zabawy. I sądząc po spojrzeniu i głosie towarzyszki to miała ona sporą ochotę by je przetestować jak najszybciej.

- Szczerze… to zgarnęłabym coś do jedzenia i wpadła do ciebie jeśli nie masz nic przeciwko. - Inu tęsknie przyjrzała się zebranym przedmiotom. Wiedziała jednak, że nie byłoby jej na to stać… no i… po co jej to? Popatrzyła na wybrane zabawki nie mogąc się doczekać kiedy je przetestuje. - Do Matrixa możemy dotrzeć wieczorem, pewnie wtedy będzie impreza.

- To chodźmy!
- Julie chyba właśnie po cichu oczekiwała takiej odpowiedzi. Bo najpierw wyrzuciła ramiona w górę w triumfalnym geście a potem zarzuciła je na ramiona swojej nowej kumpeli i wspólniczki takich erotycznych zabaw. Cmoknęła ją nawet którko w usta.

- Aż się nie mogę doczekać! To chodź do Neve’a. A szamę zgarniemy obok, mają dobre jedzenie i pakują na wynos. - blondynka aż prawie dosłownie przebierała nóżkami z ekscytacji i zniecierpliwienia. - Chyba, że chcesz coś jeszcze? - zapytała kontrolnie gdy chyba przyszło jej na myśl, że może jednak coś jeszcze Amanda by chciała dokupić do przetestowania.

- Chyba na start wystarczy. - Inu zaśmiała się choć bliskość drugiej kobiety na nią działała. - Jakby co wpadnę tu po więcej, później.

- Oh wpadnij, wpadnij, Neve na pewno nie będzie miał nic przeciwko. Zwłaszcza jak coś kupisz. A jakbyś miała coś takiego to pewnie od ciebie odkupi. No i ja oczywiście też nie będę miała nic przeciwko jakbyś od razu wpadła do mnie pobawić się nowymi zabawkami.
- Julie szczebiotała wesoło wciąż obejmując swojego gościa ale w końcu ruszyły obie do wyjścia wracając do tej głównej części sklepu. Brodacz chyba nie ruszył się z miejsca a widząc, że już wychodzą przywitał je uśmiechem.

- Znalazłyście coś dla siebie? - zapytał przyjaznym tonem. A gdy położyły na ladzie swoje wybrane fanty szybko je przeliczył. Za swoją czerwoną obrożę i smycz Julie zapłaciła 20 dolców a Amandzie za jej komplet wyszło z pół setki talonów.

Zapłaciła uznając, że to nietypowo wydana pensja. Zazwyczaj kupowała coś "praktycznego", pierwszy raz kupiła coś dla frajdy… no nie licząc szlugów i alko.

Gdy wyszły obejrzała się na sklep starając się zapamiętać jego lokalizację.
- Jak tu trafiłaś?

Lokalizacja nie była trudna do zapamiętania. Gdy już raz się tutaj było. Szyld wymalowany farbą na ścianie zdradzał, że to sklep Neve’a. Chociaż nic od strony ulicy nie zdradzało niezbyt jawnego pomieszczenia na zapleczu. Wichura jednak skutecznie wtłaczała słowa do gardła i trzeba było się czegoś trzymać by zachować chociaż skośny pion w tej zamieci. Dlatego blondynka odpowiedziała dopiero gdy weszły do jakiegoś lokalu. Jak się okazało jakiejś jadłodajni gdzie było parę osób pewnie też częściowo uwięzione z powodu zamieci.

- Przypadkiem. Zaszłam z ciekawości zobaczyć co tam jest. Znalazłam jakiś świerszczyk i różowe kajdanki. I jak poszłam zapłacić to Neve mi zaproponował wizytę na zapleczu. No i od tej pory przychodzę tu prawię co weekend. - blondynka powiedziała z uśmiechem zdejmując kaptur kurtki i otrzepując się ze śniegu. Mówiła wesolutkim tonem zerkając to na kumpelę to na widoczne menu z szybkim jedzeniem na wynos.

- Bardzo.. inspirujące miejsce. - Inu także zerknęła na listę dań. Wybierając jakąś klasykę w postaci kurczaka z warzywami i ryżem. Amanda rozejrzała się po lokalu do którego weszła jak zwykle w takich miejscach zaciągając się zapachem. Jeśli pachnie źle to nie należy w takim miejscu jeść. - Myślałam, że takie miejsca umarły wraz ze starym światem. - Mruknęła wracając do tematu sklepu Neva.

- To wielkie miasto. Ludzie spędzają tu całe życie. Jak nie muszą wydawać tylko na jedzenie to stać ich na trochę rozrywki. - blondynka też zabrała dla siebie podobny zestaw z łagodnymi sosami. Ale do sklepu brodacza prezentowała dość filozoficzne podejście. Ale nie ukrywała, że jest jej to jak najbardziej na rękę istnienie takich przybytków.

- Pewnie tak… od kiedy tu przyjechałam ma raczej sporo roboty i większość z mojej forsy schodzi na sprzęt.. lub na ciuchy, które rozwalam. - Gdy złożyły zamówienie Inu rozsiadła się przy jednym ze stolików, czekając aż podadzą im ich zamówienie.

- Czasem dobrze jest kupić coś całkowicie zbędnego. Tylko dla własnej przyjemności. Przynajmniej ja tak robię. - blondynka usiadła obok brunetki też czekając na zrealizowanie zamówienia. Parę grubo ubranych osób spojrzało w ich stronę w tym czy innym momencie ale właścwie wszyscy wydawali się głównie czekać. Aż skończą jedzenie, aż zrobią im jedzenie albo aż ta zamieć się skończy.

- Noo jakoś nie mogę przywyknąć. - Inu zamyśliła się. - Z pięć lat szlajałam się po świecie i wiesz...jak się nie ma auta to trzeba mieć tyle by to przenieść.

- 5 lat… To już trochę jest. A gdzie się tak szlajałaś?
- zapytała zaciekawiona blondynka. Chyba próbowała sobie wyobrazić gdzie można się przez tyle lat łazić i co widzieć.

- Tam gdzie nie chcieli mnie zabić. - Inu zaśmiała się. - Mam zwyczaj ładowania się w kłopoty.

- No to lepiej nie daj się zabić. Szkoda by było. Chodź, nasze zamówienie już gotowe.
- dziewczyna przekrzywiła nieco głowę gdy patrzyła na sąsiadkę ale zaraz klepnęła ją w ramię kurtki bo rzeczywiście podali na ladę ich zamówienie.

Inu przytaknęła i zgarnęła zakupy. Teraz trzeba było tylko dotrzeć do Julie.


Zmierzch; mieszkanie Julie


- Ojej ale wieje! Jakby dalej zima była! - mroźna zawierucha znów dopiero co próbowała im pourywać głowy. Nawet jak miały przystanek w jakimś bistro by wziąć jedzenie na wynos to i tak ten krótki kawałek dawał w kość. Raz blondynka się przewróciła pod naporem tej wichury i brunetka musiała pomóc jej wstać by zaraz potem sytuacja miała się odwrócić. Ale teraz już było to za nimi gdy drzwi do mieszkania recepcjonistki donny stanęły otworem i weszły do środka otrzepując z siebie śnieg.

- To na co masz ochotę? - zapytała gospodyni zdejmując z siebie kurtkę i buty. Torba z zakupami jedzenia i zabawkami stała na razie na podłodze.

- Jedzenie i coś ciepłego do picia, od rana latam jak kot z chorym pęcherzem po tym mieście i umieram z głodu. - Inu odwiesiła swój płaszcz i ściągnęła mokre buty. Została w bluzie by się nieco ogrzać.

- To chodź do kuchni, zaraz coś zrobię. - Julie też skończyła się rozbierać i zaprosiła gościa do kuchni biorąc do ręki torbę z zakupami. Postawiła ją na stole w kuchni, tym samym gdzie wczoraj rano jadły śniadanie i wyjęła z niego to co kupiły do jedzenia na wynos. Pachniało całkiem przyjemnie. Sama blondynka zaczęła się krzątać po swojej kuchni.

- Wolisz kawę czy herbatę? Albo czekaj jak chcesz to mam czekoladę. Nie mam mleka ale mogę zrobić na wodzie. - zaproponowała zerkając do jednej z otwartych szafek.

- Kawę. - Inu usiadła przy stole spoglądając na gospodynię. - Gadałam z Maki.. moją dziewczyną. Nakręciła się na to, że cię pozna.

- Naprawdę?!
- Julie z wrażenia aż upuściła trzymany pojemnik. Przez moment ją do zdekoncentrowało gdy próbowała go złapać i nawet jej się udało. Gdy sytuacja została opanowana odgarnęła blond loczek z twarzy i popatrzyła nie ukrywając radości z tych wieści.

- Ojej! Jestem taka podekscytowana! - zawołała do nieco spękanego sufitu by wyrazić swoje nadzieje i radości.

- A już wiesz gdzie i kiedy? No ja w tygodniu to widziałaś jak kończę. To chyba tylko wieczorem. - ogarnęła się na tyle by wrócić do szykowania tej kawy. Zaczęła od napełnienia czajnika wodą z baniaka.

- No jej by pasowała taka środa wieczór, bo raczej pracuje popołudniami. No a w weekendy jak Dora, siedzi do późna w robocie. - Inu z zainteresowaniem przyglądała się podekscytowanej blondynce. - No ale.. nie ma zbyt wielu zabawek. Zawsze mogłybyśmy się umówić u mnie. Mam spore łóżko, no tylko sprzętu mam tyle ile dziś kupiłam.

- W środę mi pasuje tak samo jak w każdy inny dzień tygodnia. A jak u ciebie to gdzie mieszkasz?
- gospodyni oparła się tyłkiem o szafki i czekała aż woda w czajniku się zagotuje.

- W zachodni pasie… jest tam taki pas kamienic co się ostał po wojnie, no i w jednej z nich. - Inu zamyśliła się. - Możemy się umówić w jakimś charakterystycznym miejscu. Kojarzysz Fugu?

- “Fugu”...
- blondynka zamyśliła się gdy grzebała w pamięci skojarzenia związane z tą nazwą. Zwłaszcza, że czajnik zabuglotał więc odwróciła się tyłem do gościa aby zalać kubki wrzątkiem. - Chyba słyszałam. Ale nie jestem pewna. Jakim autobusem tam się jedzie? I to już chyba byście mnie musiały przenocować. - Julie miała minę jakby coś jej świtało gdzie jest to “Fugu” ale nie do końca była pewna czy to to o czym mówi Amanda. Wróciła do stołu stawiając dwa gorące kubki z kawą. - Chcesz z cukrem? - zaproponowała szybko.

- Nie… gorzką. Może mnie nieco kopnie.
- Inu przyjęła kubek z czarnym naparem. - 35-ką da się dojechać prawie pod moja kamienicę. A potem trzeba znaleźć taką z resztkami szarego tynku.

- Z nocowaniem… chyba nie będzie problemu.
- Amanda upiła nieco kawy i zabrała się za rozpakowywanie jedzenia. - Nie wiem kto mieszkał tam przede mną, ale w łóżku zmieściłaby się siedmioosobowa rodzina. No i jest kanapa dla wybrednych. Mój partner ją testował, podobno wygodna.

Skoro nie musiała wracać do szafek po cukier to Julie też usiadła do stołu i zabrała się za dopiero co kupione jedzenie. Jeszcze było ciepłe chociaż ta wichura na zewnątrz nawet na tak krótkim kawałku od jadłodajni do kamienicy wzięła swoją opłatę ciepła. Blondyna zaczęła skubać swoją porcję ze swojego pudełka i jedzenie było całkiem smaczne.

- No to by było dla mnie wygodniejsze. Rano miałabym czas by wrócić do siebie i przygotować się do pracy. - przytaknęła zadowolona z takiego rozwiązania. - I jak masz takie wygodne łóżko to świetnie! W sam raz na takie zabawy. - roześmiała się wesoło patrząc z optymizmem w przyszłość.

- Zaczynam je doceniać. Bo do tej pory głównie mnie irytowało. - Inu westchnęła. - Długo spałam tam sama, teraz też głównie, ale chociaż raz na jakiś czas ktoś się w nim pojawia.

Amanda skupiła się na jedzeniu zerkając na Julie.
- Będziesz miała jakieś wdzianko do tej czerwonej obróżki? - Spytała wracając do tematu zakupów.

- Czerwone wdzianko… - Julie też z przyjemnością wróciła do tego co tu i teraz. Zastanowiła się chwilę wcinając szybko ze swojego pudełka z jedzeniem. - Tak, chyba mam coś. Taki czerwony komplecik bielizny. Góra i dół. Do tego pas i pończochy. Może być? - odpowiedziała szybko patrząc filuternie na swojego gościa.

- Brzmi jakby miało pasować. - Inu zaśmiała się. - Dla mnie to nieco niesamowite.. wiesz po prostu nie mam takich ciuchów.

- Oj to szkoda. Dobrze mieć coś takiego. Choćby po to by mieć.
- blondyna uśmiechnęła się pogodnie i chyba była raczej pewna tego co mówi. - A ty? Chcesz się w coś przebrać? Chociaż w takim stroju też wyglądasz seksownie. - skoro już rozmawiały o przebierankach i strojach no to gospodyni zapytała o potrzeby swojego gościa.

- To raczej pytanie do ciebie w czym chciałabyś mnie zobaczyć. - Inu uśmiechnęła się do gospodyni. Jakoś koncepcja mieć by mieć nadal wydawała się jej dosyć abstrakcyjna, ale nie czuła by potrzebne było to tłumaczyć. Ona i Julia to były po prostu dwa inne światy.

- Może być to co masz. Wyglądasz w tym bardzo pociągająco. - dziewczyna odwzajemniła uśmiech i szybko skończyła swoją porcję. Właściwie skończyła jeść a nie porcję. Zostawiła niedojedzone pudełko i wstała aby umyć twarz i dłonie.

- To daj mi chwilkę a ja pójdę się przebrać. Chyba, że wolisz patrzeć jak się przebieram to zapraszam już teraz. - rzuciła figlarnym tekstem i spojrzeniem dając wybór Amandzie która z opcji podoba jej się bardziej.

- Zaskocz mnie. - Inu kontynuowała jedzenie swojego posiłku z zaciekawieniem spoglądając na gospodynię.

- No to idę! - Julie zachichotała z nadmiaru ekscytacji i potruchtała do swojej sypialni. Zanim tam zniknęła posłała jeszcze swojemu gościowi całusa. A Amanda została sama w kuchni wraz ze swoim pudełkiem jedzenia. Akurat jak skończyła jeść odczekała chwilę gdy blond główka wychyliła się zza drzwi i zgrabna rączka zaprosiła ją gestem do siebie.

- Już. Chodź prędko bo się już nie mogę doczekać. - zaśmiała się blondynka tryskająca ekscytacją w głosie, śmiechu i spojrzeniu. Inu dołożyła pałeczki i upiwszy jeszcze nieco czarnej kawy ruszyła w kierunku sypialni. Jak tylko brunetka podeszła do drzwi i stanęła w progu czekała na nią gospodyni w czerwonym kostiumie.

Lekko wysunęła jedną nogę do przodu kładąc sobie jednocześnie jedną z dłoni na biodrze co ładnie wyeksponowało jej zgrabną figurę. Na stopach miała czerwone szpilki co błyszczały się jak pociągnięte lakierem. Powyżej aż prawie do końca ud ciągnęły się czerwone pończochy ładnie opinające te jej długie, smukłe nogi. Zwieńczenie podbrzusza i biodra skrywały czerwone, koronkowe figi. Potem był płaski brzuch i równie czerwony, koronkowy stanik. Chyba nawet z jednego kompletu z dolną bielizną. A nad piersiami była szyja okolona kupioną dzisiaj czerwoną obrożą. Nad nią zaś twarz tryskająca radosnym i wyczekującym uśmiechem.

- Będziesz łaskawa czynić honory? - zapytała Julie podając jej smycz podpiętą pod tą obrożę jaką miała na sobie. Też tą co kupiła dzisiaj i też czerwoną. Blondynka miała minę jakby już nie mogła się doczekać wspólnych zabaw.

Inu z trudem powstrzymała się by się nie roześmiać. Z jednej strony widok był cholernie podniecający, a z drugiej cała ta ekscytacja Juli, sprawiała, że miała ochotę nieco się pośmiać. Tyle że ewidentnie popsułaby tym atmosferę. Przyjęła podaną smycz.

- Masz ochotę na spacerek? - Amanda delikatnie pociągnęła za smycz, ciekawa czy Julie na to zareaguje.

- No pewnie! - blondynka roześmiała się i dała się przyciągnąć bliżej. Stanęła twarzą w twarz i piersią w pierś ze swoim gościem kusząco przygryzając wargę. - Masz dla mnie jakieś polecenia? - zapytała z nadzieją w głosie.

Inu przez chwilę przyglądała się nakręconej blondynce, przypominając sobie jak jej się podobało gdy miała związane ręce. Co by wtedy chciała zrobić?
- Rozbierz mnie. - Powiedziała uśmiechając się do Julie.

- Ooo! - recepcjonistka z dawnej siedziby ONZ przyjęła takie polecenie z entuzjazmem. Sięgnęła po obcisłą koszulkę partnerki tych zabaw i ściągnęła ją przez głowę brunetki. Pieszczotliwie przesunęła dłońmi po jej piersiach ale na razie nie ściągała stanika. Palce zsunęły się niżej, przez płaski brzuch przepatrywaczki aż dojechały do spodni. Wtedy blondyna uklękła przed nią i zaczęła rozpinać jej spodnie. Zerknęła do góry by posłać dominującej partnerce uśmiech ulicznego urwisa nim zsunęła spodnie do kostek i pomogła Amandzie wydostać przez nie stopy zostawiając ją w samej bieliźnie.

- Tyle wystarczy? - zapytała znów unosząc roześmiane spojrzenie do góry gdzieś z okolic bioder przepatrywaczaki.

- Nie… tak ciężko ci będzie się mną zająć. - Inu pociągnęła delikatnie za smycz na zachętę. - Dalej.

Wyglądało na to, że Inu chyba znów podała taką odpowiedź jakiej po cichu oczekiwała gospodyni. Bo bez oporu podniosła się pod sugestią smyczy do pionu aby zdjąć biustonosz Amandy przy okazji już bez specjalnego maskowania dotykając i całując jej odkryte już piersi. Zaraz zjechała z tymi pieszczotami niżej, na brzuch przepatrywaczki. A gdy znów znalazła się na klęczkach zsunęła dolną partię bielizny z jej bioder i pomogła jej z niej wyjść zostawiając ją wreszcie nagą.

- To już. A teraz jak mam się tobą zająć? - blond główka znów zadarła się do góry aby spojrzeć przez pryzmat smyczy, brzucha i piersi brunetki na jej twarz.

Inu uśmiechnęła się do klęczącej kobiety i zaczęła się cofać tak długo aż usiadła na łóżku. Zaczepnie pociągnęła delikatnie za smycz i rozchyliła nogi, pokazując że zachowanie Julie mocno ją podnieca.
- Choć tutaj… na kolanach. - Powiedziała coraz bardziej rozpalonym głosem.

- Oo taakk! - Julie też nie ukrywała swojego podniecenia. Zacisnęła piąstki jakby wygrała główną nagrodę na jakiejś loterii i bez wahania na czworakach podążyła za czerwoną smyczą. Ze swojej już siedzącej perspektywy Amanda widziała tą zgrabną, kotkę przybraną na czerwono jak z rozpalonymi oczami zbliża się do jej rozchylonych nóg.

Blondynka jednak zaczęła zabawę od tego co miała najbliżej. Pochyliła głowę do samej podłogi aby złożyć wiernopoddańczy pocałunek na stopie swojej właścicielki. A potem kolejny. I stopniowo całując na przemian stopy, kostki, golenie, kolana i uda obu nóg przepatrywaczki wreszcie dotarła do zwieńczenia. I tam wreszcie zatrzymała się na dłużej aby ustami, językiem i paluszkami obsłużyć to najwrażliwsze miejsce tej która trzymała czerwoną władzę w swoim ręku.

- Tak.. tak dobrze. - W jednej dłoni ściskając smycz, drugą Amanda chwyciła za włosy Julie, dociskając jej twarz do swojego krocza.

Blondynce taka zabawa i traktowanie musiało przypaść do gustu. Jęknęła cicho gdy dłoń tej drugiej chwyciła ją za włosy i zmusiła do skrócenia dystansu. Ale twarz wyrażała pełnię szczęścia w spojrzeniu gdy z lubością zajmowała się tym najgorętszym miejscem swojej kochanki. Zdradzała objawy coraz większego podniecenia poprzez zaczerwienione policzki i przyspieszony oddech. No i żarliwość w zajmowaniu się swoją partnerką.

- Cały dzień na to czekałam. - wymruczała z zadowolenia, że wreszcie ma okazję spełnić swoją zachciankę. - I to jeszcze ze smyczą. - popatrzyła z zachwytem na łażąca na swoim łóżku Amandę jakby wygrała nagrodę dodatkową na tej loterii szczęścia i przyjemności. A przepatrywaczka widziała górną połowę jej twarzy, czasem całą ale cały czas czuła stymulację swojego wnętrza dostarczaną przez palce i usta blondynki.

- Za duża gaduła z ciebie. - Inu pociągnęła za smycz dając znać kochance, że powinna się skupić na czymś innym. Czuła jak zbliża się do szczytu od tych ich zabaw.

- Mamy ładne knebelki. - blondynka przypomniała jeszcze o tych gadżetach jakich jeszcze nie zdążyły użyć w tej zabawie. Ale widocznie nie miała nic przeciwko gdyby zostały użyte. Chociaż wtedy nie mogła by używać swoich zdolności językowych. Szybko jednak zamilkła i wróciła do dawania swojej partnerce gorącej i wilgotnej przyjemności. A, że miała w tym talent to Amanda czuła jak błoga przyjemność zaczyna się kumulować gdzieś w jej podbrzuszu gotowa rozlać się po całym ciele. A Julie nie przestawała stymulacji chociaż sądząc po oczekującym spojrzeniu chyba świetnie zdawała sobie co się zbliża. I czekała na ten moment z takim samym utęsknieniem jak stymulowana.

Nie minęła chwila a Amanda jęknęła głośno i wyprężyła się na łóżku dochodząc. Poluzowała chwyt na włosach Julie starając się złapać oddech po intensywnym szczycie. To było tak dobre… kusiło by się zatracić takich zabawach.

Julie jeszcze ostatni raz pocałowała podbrzusze swojej kochanki i pozwoliła im obu na chwilę spokoju. Zaśmiała się wesoło z zadowolenia i szczęścia patrząc w górę smyczy i torsu Amandy na jej szybko oddychający brzuch, piersi i twarz opierając swoją twarz na swojej dłoni wesoło do tego bujając swoimi czerwonymi nogami.

- Podobało ci się? - zapytała w końcu z prawie dziecinną fascynacją widząc, że kumpela zaczyna wracać do siebie.

- Chodź tu. - Inu pociągnęła za smycz zmuszając Julie by ta podniosła się z kolan i wspięła na nią. Gdy blondynka znalazła się nad nią, pochwyciła jej twarz i pocałowała gorąco.

Szarpnięta smyczą kobieta posłusznie wykonała polecenie i przesunęła się nad swoją partnerkę. Bardzo chętnie oddała pocałunek przesuwając dłonią po twarzy i policzkach kochanki. - Też mi się strasznie podobało. Wydajesz cudowne polecenia. Uwielbiam ci służyć. - wyznała blondynka całując dłoń która trzymała smycz.

Inu zaśmiała się cicho.
- No dobrze.. to teraz zajmijmy się tobą. - Amanda klepnęła wypiętą pupę Julie. - Gdzie masz te swoje zabawki?
 
Aiko jest offline  
Stary 07-07-2020, 14:36   #40
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wieczór; klub “Matrix”

Zapadł już zmierzch a nawet noc. Ale wieczór był jeszcze wczesny. No i na zewnątrz ustała ta śnieżyca co głowę mogła urwać. Nadal było zimno ale przynajmniej już nic nie padało a wiatr wyszumiał się ograniczając się teraz do ledwo wyczuwalnego na twarzy. Za to wcześniejsza wichura dowaliła nowych zniszczeń i uszkodzeń jakie wymieszały się z tymi wcześniejszymi zostawiając po sobie płaty brudnego śniegu.

Na szczęście większość tej zamieci śnieżnej Amanda spędziła z Julie u Julie. Więc poza wypadem do sklepu brodatego Neve’a aura na zewnątrz aż tak ich nie obchodziła. No a teraz, wewnątrz klubu, też było przyjemniej niż na zewnątrz. Obowiązywały te same procedury bezpieczeństwa co ostatnio. Widocznie była to tutejsza norma.

Julie ubrała się podobnie jak przy ostatniej wizycie. W sprane dżinsy, podarty podkoszulek który przyjemnie uwidaczniał jej atrybuty nie odsłaniając ich całkowicie i jako dodatek założyła tą cienką, czerwoną obrożę jaką dopiero co kupiły w sklepie brodacza.

- Chodź zobaczymy czy Dora jest. - blondynka idąca obok brunetki wskazała na bar gdzie ostatnio rezydowała jej ulubiona barmanka.

Amanda miała na sobie ciuchy które wybrał jej Kanmi. Została w obróżce po zabawach u Julie i teraz obie wyglądały jak dosyc specyficzna parka. Bluza została w szatni i miała na sobie ten prześwitujący podkoszulek i wąskie spodnie. Teraz rozglądała się po lokalu szukając jakiejś grupki, w której mogła być ta cała Drzazga.

[MEDIA]https://thehardtimes.net/wp-content/uploads/2019/07/bartender-doing-her-job.jpg[/MEDIA]

- Cześć Dora! - recepcjonistka przywitała się z barmanką pochylając się nad blatem by cmoknąć się z nią w policzek. Zaraz potem brunetka podobnie przywitała się z przepatrywaczką.

- Co tam u was słychać dziewczyny? Co wam podać? - zapytała z pogodnym uśmiechem i zaciekawionym spojrzeniem.

- Ja wezmę wiosenne orzeźwienie. To to co wczoraj. - Julie nie wahała się z zamówieniem i tonem wyjaśnienia rzuciła Amandzie co sobie wzięła. A Drzazgi na razie nigdzie nie było widać. Pomijając fakt, że Inu wcześniej jej nie widziała więc nie bardzo wiedziała kogo powinna się spodziewać.

- To ja też chętnie to samo. - Inu uśmiechnęła się do Dory. - Mam pytanko przy którym stoliku będzie ta imprezka?

- Pewnie.
- brunetka skinęła głową, ustawiła obie szklanki i zaczęła przygotowywać te agrestowe drinki czy coś podobnego. - A Drzazga ma zamówiony stolik na piętrze. Tam w narożniku. - barmanka zerknęła na Inu ale zaraz przeniosła wzrok na stałą bywalczynię tego lokalu.

- To wiem gdzie to jest. Zaprowadzę cię. - Julie pokiwała głową w odpowiedzi i zaraz popatrzyła na przepatrywaczkę na znak, że może robić jej przewodniczkę. - A Drzazga już jest? - zapytała kumpeli ale ta wzruszyła ramionami na znak, że nie wie.

- Nie widziałam jej jeszcze dzisiaj. Ale mogła pójść od razu do tego pokoju. A pokój już ktoś brał tam zamówienie to pewnie ktoś już tam urzęduje. No ale dopiero początek wieczoru. - Dora odpowiedziała płynnie nie przerywając mieszania drinków w szczupłych szklankach.

- Zajrzymy tam później jak będzie więcej ludzi. - Inu uśmiechnęła się do barmanki. - Chciałam ją narazie obejrzeć, bo nawet nie wiem jak laska wygląda.

- Ano tak bo ty jej nie widziałaś. - Julie skinęła głową gdy przypomniała sobie o tym fakcie. Zastanawiała się chwilę co z tym fantem zrobić.

- Długie, czarne włosy. Zgrabna. Szczupła. Zwykle nosi się na czarno. - Dora podała im gotowe drinki i w paru słowach streściła najważniejsze detale byłej gladiatorki.

- A tatuaże? - Inu przyjrzała się swojej towarzyszce. Jednak jakby nie patrzeć Julie kręciły dziary, może widziała taką o jakiej wspominała Maki.

- No ma taką czachę na ramieniu. Ale zależy jak przyjdzie ubrana. Jak w coś długiego to może nie widać. - barmanka spokojnie skinęła głową widocznie dość dobrze znając rysopis byłej gladiatorki z Cotton Club i pacnęła się dłonią w biceps mniej więcej więc zgadzało się to z tym co wcześniej mówiła o niej Maki.

- Czachy też są fajne. Myślałam czy sobie jakiejś nie zrobić. - blondynka przytaknęła rozmowie o tych dziarach jakby ta wytatuowana czaszka gladiatorki sprawiała, że wydawała się jej atrakcyjniejsza niż bez.

- Mi moja dziara wystarcza. - Inu uśmiechnęła się do Julie. - Nie wiem czy będzie z nią okazja tu pogadać, ale wolałabym wiedzieć kogo szukać w cotton czy w zachodniej wieży.

- O tak, Amanda ma świetnie dziary! Takie na całe plecy!
- blondynka pokiwała głową zapewniając swoją ulubioną barmankę. - A Dora też ma zrobione plecy. Tylko nie tak duże. No i nie tylko plecy. - zaraz zrewanżowała się nowej kumpeli plotą o barmance. Bo spod koszulki i reszty ubrania jakoś nie było widać żadnych tatuaży.

- To oglądałyście sobie plecki? - barmanka wydawała się zaciekawiona relacjami pomiędzy swoimi klientkami. Przynajmniej patrzyła na nie z przyjaznym zaciekawieniem.

- Oj nie tylko plecki! I nie tylko oglądałyśmy! Było bosko! - Julie roześmiała się na całego po czym krótko pocałowała policzek Amandy w podziękowaniu za te wspólne figle.

- Widzę. - barmanka pokiwała w zadumie głową gdyż blondynka była w iście szampańskim nastroju a przecież klubowy wieczór dopiero się zaczynał.

- Szkoda, że pracujesz w weekendy. Mogłybyśmy się spotkać i pobawić się razem. Jakbyście miały ochotę i czas oczywiście. - Julie pogłaskała dłoń barmanki czułym gestem i zaraz to samo zrobiła z dłonią Amandy by dać znać na co by miała ochotę.

- Jak długo jestem w NY to możemy się umówić. - Inu zaśmiała się, sama nieco nie dowierzając w jakim światku się znalazła. Spojrzała z zaciekawieniem na barmankę. - Julie ciebie też przekabaciła?

- Ja ją?! Dziewczyno chyba nie wiesz z kim masz do czynienia!
- recepcjonistka z siedziby dawnego ONZ udawała obruszoną by dać znać jak bardzo nietrafne były podejrzenia nowej koleżanki. Dora zresztą też się wesoło roześmiała.

- Nie zgrywaj teraz cnotki. - barmanka popatrzyła ironicznie na bywalczynię w tym klubie. W końcu blondyna dała za wygraną i machnęła ręką. Zbliżyła swoją twarz do twarzy Amandy i szepnęła do niej ale na tyle głośno, że Dora pewnie też musiała to usłyszeć.

- Z tym prowadzaniem na smyczy jak się pytałaś… - zaczęła przypominając o czym rozmawiały trochę wcześniej zanim wylądowały w klubie. - No to własnie z Dorą. Te kajdany co znalazłaś u mnie za pierwszym razem to też z nią było. - zdradziła co dokładniej ją łączy z barmanką.

- Oh śmiało możesz ją traktować jak niegrzeczną sukę. Uwielbia to. Kneble, wiązanie i wykonywanie poleceń. No i prowadzanie na smyczy jak widzisz. - Dora też zrewanżowała się plotami o preferncjach blondyny na co ta z kolei roześmiała się wesoło jakby rozmawiały o pogodzie albo jakimś filmie.

- I za to wypijmy! - wzniosła do góry szkło do radosnego toastu.

Inu wypiła toast.

- Zauważyłam, że to lubi. Chętnie bym popatrzyła jak się to porządnie robi. - Amanda przyjrzała się barmance. Najwyraźniej to ona była tutaj tą dominującą stroną. - Ja to raczej zgaduję co i jak.

- To nic trudnego.
- Dora uśmiechnęła się z łagodnym rozbawieniem. Popatrzyła na blondynkę i przywołała ją ruchem palca. Julie też się uśmiechnęła przygryzając lekko wargę i zaczęła wyhylać się coraz bardziej w stronę wzywającej ją kobiety. Przy okazji coraz mocniej się wypinała gdy jej zgrabny tył coraz bardziej unosił się nad stołkiem. W końcu gdy była w zasięgu wzywający ją palec złapał ją jak hak za kółko w obroży i przyciągnął do siebie by krótko pocałować usta blondynki. Krótko ale i tak widowisko było warte oglądania. Po czym jakby od niechcenia Dora odepchnęła od siebie Julie tak, że ta wylądowała z powrotem na swoim stołku.

- Widzisz? Nic trudnego. - zaśmiała się barmanka wskazując na błogi i podeksycotwany wyraz twarzy recepcjonistki.

- A tak w ogóle Dora to masz jakieś plany na środę wieczór? - Julie zapytała chytrze barmanki zerkając z łobuzerskim spojrzeniem na sąsiadkę z jaką już były umówione na tą środę wieczór.

Inu poczuła jak ciepło rozlewa się po jej podbrzuszu od tych widoków. Ta… Dora ewidentnie miała doświadczenie. Amanda przytaknęła ruchem głowy dając znać, że nie ma nic przeciwko kolejnej kompance.

- W środę wieczór? Zobaczę jeszcze. A gdzie? - barmanka przyglądała im się z oszczędnym uśmiechem ale jednak dopytała się co i jak z tym spotkaniem.

- No to chyba u Amandy. Będzie jeszcze jej dziewczyna. - Julie za to nie ukrywała ekscytacji na takie wieczorne spotkanie i zerknęła na siedzącą obok kumpelę.

- O. Jeszcze ktoś będzie? - tego Dora się chyba nie spodziewała bo też popatrzyła z zaciekawieniem na nie obie, zwłaszcza na brunetkę.

- No.. moja dziewczyna. - Inu zaśmiała się. - Bardzo chciała poznać Julie, też lubi bawić się w ten sposób.

- Ciekawie. No dobrze to postaram się przyjść. A gdzie to będzie?
- barmanka wydawała się przyjemnie zaskoczoną taką propozycją środowej imprezy ale też chyba przekonała się co do niej.

- Przyjdź koniecznie! Możemy pojechać razem bo ja dopiero wieczorem po pracy będę wolna. - Julie pokiwała energicznie swoją blond głową i położyła dłoń na dłoni czarnulki by wzmocnić efekt zaproszenia.

- Zachodni Pas? Fugu? Jeździ tam 35-ka. - Inu powiedziała informacje, które wcześniej przekazywała Julie.

- Aha. No to chyba wiem gdzie to jest. - Dora pokiwała swoją czarną głową i zerknęła gdzieś w bok. Jakiś inny klient wzywał ją by go obsłużyła. - No to bawcie się wesoło dziewczyny. Ja na razie muszę lecieć. - pomachała do nich wesoło i ruszyła wzdłuż baru by robić swoją robotę.

- O rany, oby przyszła! Byśmy mogły pobawić się we cztery! - Julie też jej odmachnęła na pożegnanie i zaraz zwróciła się do swojej sąsiadki trzymając kciuki za te środowe spotkanie.

- Ciekawe co na to Maki. Pewnie się nakręci, szczególnie jeśli przyniosłabyś nieco swoich zabawek. - Amanda uśmiechnęła się do Julie i wypiła znaczącą część swojego drinka.

- Oh, pewnie, że przyniosę! To moje pudełko zabawek to chyba by weszło do jakiejś torby czy plecaka. A ta twoja dziewczyna jaka jest? Co lubi? - blondynka wydawała się całkiem pochłonięta tym spotkaniem co planowały na środę wieczór i wyglądała jakby już nie mogła się go doczekać.

- Też lubi by z nią coś robić. Trochę.. chyba jest podobna do ciebie jeśli chodzi o upodobania. - Inu zamyśliła się na chwilę. - Przyznaje, że dopiero po wieczorze z tobą zdradziła, że to lubi.

- Ojej. To lepiej by Dora jednak przyszła by zrobić z nami porządek.
- Julie roześmiała się wesoło aż oczka jej się śmiały z podniecenia i niecierpliwości. - Ale będzie mi się teraz dłużyć do tej środy. Jakbyś do tego czasu nudziła się w któryś wieczór to ja cię bardzo do siebie zapraszam. Moje ramiona, usta i uda będą na ciebie czekać szeroko rozwarte. - westchnęła z żalem głaszcząc kolano swojej nowej kumpeli.

- Muszę się jeszcze zatroszczyć o moją dziewczynę. - Inu roześmiała się po czym pogładziła policzek Julie. - No i mam jeszcze jedną fuchę do ogarnięcia.

Siedziały, rozmawiały i flirtowały w najlepsze gdy Dora wróciła aby zrobić im drugą kolejkę i to właśnie ona dostrzegła tą na jaką czekały. - O. I macie Drzazgę. - uśmiechnęła się zza baru gdy kończyła robić nowe drinki dla swoich koleżanek i klientek. Gdy się odwróciły od strony głównego wejścia do kluby szła pewnym i energicznym krokiem kobieta ubrana w czerń.



- Ojej. Niezła. Aż się widzę w obroży u jej stóp. - Julie pozwoliła sobie na ciche westchnienie i szybki komentarz. Drzazga przeszła przez główny hol i skierowała się do baru.

- No to idę się nią zająć. - mruknęła Dora z cichym uśmiechem i przesunęła gotowe drinki w stronę swoich klientek.

Inu oparła się o bar przyglądając się Drzazdze i zastanawiając się jak tu tą laskę podejść. Wątpiła by to była tak milusia istotka jak Julie.

- A możesz nas przedstawisz? - recepcjonistka szybko zapytała barmankę zanim ta zdążyła odejść. Dora zatrzymała się i wzruszyła ramionami na znak, że jak chcą to może je przedstawić byłej gladiatorce. Ale Julie jakby trochę straciła rezon czy to aby na pewno dobry pomysł bo też spojrzała pytająco na Amandę.

- Może teraz jeszcze nie. - Inu wolała się najpierw przyjrzeć Drzazdze. - Dora, a są na górze jeszcze wolne stoliki?

- W ogóle to tak. Ale oni zamówili pokój więc i tak nie będzie ich widać. To idę, zaraz do was wrócę. - barmanka zaczynała już iść bo Drzazga spojrzała na nią znacząco, że jeszcze jej nikt nie obsługuje. Czarnulka z jednej strony baru podeszła więc do tej po drugiej stronie i przez chwilę rozmawiały pewnie o zamówieniu bo barmanka pokiwała głową i zaczęła szykować drinka.

- To jak chcesz do niej zagadać? - blondynka z przekłutą dolną wargą i czerwoną obrożą na szyi zapytała swojej kumpeli nie chcąc za bardzo gapić się zbyt długo na Emily.

- Moja dziewczyna ją kiedyś masowała. Zawsze jest szansa, że tak się do niej dobiorę. - Inu upiła nieco drinka. - Ale kto wie może uda się z nią pogadać w kiblu. To co? Idziemy na górę?

- No tak, przecież twoja dziewczyna jest masażystką.
- blond główka pokiwała się gdy przypomniała sobie o tym fakcie. Znów zerknęła ciekawie na byłą gladiatorke jaka z drinkiem wznowiła swój marsz przez główną salę i skierowała się na schody prowadzące na piętro.

- I robiła jej masaż? Ciekawe. Czy lubi to robić z dziewczynami. Mam nadzieję, że tak. Nieźle wygląda. - skoro tamta już była do nich plecami to mogły ją sobie oglądać do woli a ciemnowłosa zapaśniczka nadal figurę miała niezłą.

- I racja do kibla przecież też będzie musiała pójść. Tam można coś z nią spróbować. To chodźmy na górę. - Julie zgodziła się na ten wstępny plan działania przedstawiony przez partnerkę.

- No to wasza dziewczyna poszła na górę. - odezwała się Dora która po obsłużeniu Drzazgi wróciła do swoich ulubionych klientek.

- No my chyba też tam pójdziemy. Ale zrób nam jeszcze po jednym bo ten pierwszy zobacz taki dobry był, że już się prawie skończył. - skoro wróciła czarnowłosa barmanka no to jej klubowa kumpela postanowiła uzupełnić poziom promili w szkle zanim ruszą w tany na górne piętro.

- Jasne. To samo? - czarnowłosa zapytała przygotowując nowe drinki a kiwanie blond głowy dało jej znak, że ta nie zmienia zamówienia.

- To samo. - Inu potwierdziła wybór blondynki słowami i ruchem głowy i zerknęła w kierunku, w którym zniknęła laska z zachodniej wieży. - Dora.. a wiesz czy Drzazga lubi kobiety?

W pierwszej chwili barmanka roześmiała się wesoło słysząc takie pytanie. Nie przerwała jednak robienia zielonkawych drinków. - Nie spałam z nią jeśli o to pytasz. Chociaż z łóżka bym jej nie wyganiała gdyby trafiła się okazja. - popatrzyła na schody prowadzące na piętro gdzie zniknęła czarnowłosa klientka. Ale chwilę się zastanawiała nad tym zagadnieniem sądząc po zamyślonym spojrzeniu.

- Cholera wie. Dość rzadko do nas przychodzi. Nie widziałam by się lizała z jakąś. Ale na moje oko nie stroni też od damskiego towarzystwa. A co? Chcecie ją wyrwać? - barmanka mówiła dość wolno gdy pewnie próbowała przypomnieć sobie co wie o obiekcie ich zainteresowania. Na koniec jednak uśmiechnęła się i popatrzyła z kosmatym uśmiechem na dziewczyny siedzące po drugiej stronie baru.

- Tak łatwiej się poznać, czyż nie? - Inu uśmiechnęła się szeroko. Byłoby o tyle łatwiej gdyby też lubiła kobiety. Może jakby przypaść jej do gustu łatwiej by dała się pociągnąć za język? Amanda nie była specem od gadania i tego typu gierek. Co gorsza po prostu niezbyt za tym przepadała, no ale info trzeba było jakoś wyciągnąć. Na razie zostawiła jednak swoje przemyślenia dla siebie i zerknęła na Julie. - To co? idziemy na górę?

- Oj ja też mam nadzieję, że lubi to robić z dziewczynami! Pomyślcie jakby jeszcze do tego miała wolne na środę wieczór!
- Julie też widocznie była jak najbardziej za pomysłem by lepiej się poznać z Drzazgą zwłaszcza jakby okazało się, że miałaby podobne do nich preferencje.

- No. Ale by było. To będę trzymać za was kciuki. Jakbyście coś potrzebowały to dajcie znać. - Dora uśmiechnęła się i uniosła kciuk życząc im powodzenia a potem jeszcze pomachała im ręką na pożegnanie.

- To tutaj. - powiedziała blondynka nie musząc silić się na szept. Muzyka i klubowy gwar były na tyle głośne, że jak się stało dalej niż na wyciągnięcie ręki to trzeba było podnieść głos by dało się rozmawiać. A Julie jako przewodniczka po “Matrixie” sprawdzała się świetnie. Przeprowadziła Amandę przez parter głównej sali, na schody gdzie ostatnio widziały byłą gladiatorkę a potem balustradą na piętrze. W końcu niby oparły się o tą balustradę niby obserwując gości na dole czy na balkonach. Ale po drugiej stronie widać było wejście do jednego z pokoi dla gości. Drzwi były otwarte a może ich nie było więc chociaż z perspektywy trzech tuzinów kroków to było widać większość wnętrza. Sofy i stolik. Przy nich kilka osób. Głównie mężczyzn ale były i dwie czy trzy kobiety. No i Drzazgę. Siedziała prawie w samym środku i razem z nimi śmiała się, piła, wznosiła toasty i świętowała. Wyglądało na to, że chyba naprawdę coś świętują i oblewają a, że wieczór był bardzo młody to wszyscy byli jeszcze pełni werwy.

Inu ustawiła się przy balustradzie tak, by Drzazga mogła zobaczyć jej tyłek w ciasnych leginsach, a sama z drinkiem w ręku spojrzała na kłębiącą się niżej salę.
- Dzięki, że ze mną przyszłaś. - Uśmiechnęła się do stojącej obok Julie.

- Właściwie to mam nadzieję, że zostaniesz na noc i znów mnie niecne wykorzystasz w ramach wdzięczności za tą pomoc. Pokażesz mi gdzie moje miejsce i powiesz jak znów mam cię obsłużyć. - blondynka mówiła całkiem wesoło i dość zwyczajnie. Jakby opowiadały sobie jakiś film albo zdarzenie z poprzedniego dnia czy tygodnia. Tylko tematyka rozmowy była dość mocno nieprzyzwoita. Na końcu upiła łyk ze swojej szczupłej szklanki i spojrzała sponad szklanki z filuternym uśmiechem by dać znać jakby kumpela mogła się odwdzięczyć za tą klubową pomoc. Obie musiały obejść cały sektor balustrady by ustawić się tyłem to wejścia przez pokojem zajmowanym przez towarzystwo Drzazgi. No teraz to towarzystwo teraz o ile miało ochotę wyglądać na zewnątrz to musiało się spotkać z ich wypiętymi tyłeczkami.

- A w ogóle to masz całkiem seksowny tyłeczek. - Amanda poczuła jak dłoń blondynki ląduje na jej czarnych, skórzanych spodniach i leniwie sunie po tych tylnych krągłościach.

- A ty całkiem zwinne rączki. - Inu zadrżała od dotyku kochanki. Po kolejnych wspólnych igraszkach jeszcze lepiej reagowała na dotyk Julie. - A co do nocy… ok… tylko znów będę musiała zwiać bladym świtem koło 9-tej.

- Załatwione. Też podobnie będę się zbierać do mojej roboty to możemy wyjść razem. A w nocy mam ochotę na więcej smyczy, kajdan, knebli i dogłębnej penetracji. Te ciąganie za włosy też jest seksowne. I siadanie na twarzy. I lizanie stóp. Stopy też masz bardzo seksowne.
- blondynka roześmiała się wesoło gdy beztroskim tonem składała zamówienie na nocne igraszki jakby chodziło o zamówienie jedzenia na wynos. A w międzyczasie jej dłoń zsunęła się w sam środek wypiętych, skórzanych spodni. I zaczęła zsuwać się niżej, gdzieś tam gdzie było zwieńczenie smukłych ud partnerki.

- Hej dziewczyny! Chcecie się zabawić? - gdzieś parę kroków za nimi rozległ się męski głos. Z tego pokoju w jakim urzędowała Drzazga ze swoją kompanią. Julie puściła Amandzie oczko gdy okazało się, że rybki chwyciły ich przynętę.

Inu zadrżała czując dotyk zbliżający się do jej kobiecości. Co mogła zrobić w takiej sytuacji? Nie odmówiłaby Julie tej chwili sponiewierania skoro znów miała poczuć jak ta ją zaspokaja. Facet pojawił się w samą porę bo jeszcze pokusiłaby się o wspólny wypad z blondi do kibla.

- Czemu nie. - Amanda uśmiechnęła się do typka, który do nich podszedł.

Mężczyzna który do nich wyszedł był w kwiecie wieku, trochę patykowaty i ubrany w kolorową koszulę i zapinane mankiety. Akurat jak na urlop czy wolny wieczór. Gdy się odwróciły do niego zaprosił je gestem do środka pokoju gdzie było już z dziesięć czy tuzin osób jakie obsiadły trzy strony stołu. W tym i Drzazga. Wszyscy wyglądali na zrelaksowanych i wesołych jak to na imprezie celebracyjnej wypadało. Były kolorowe butelki i drinki, żarzyły się skręty i papierosy a dwie nowe dziewczyny powitane były z zaciekawionymi i przyjaznymi uśmiechami oraz spojrzeniami.

- Ja jestem Brandon. A ten fajfus o tam to Gordon. Właśnie oblewamy jego awans więc to nasza główna szycha dzisiaj. - Brandon wskazał na kolegę w niebieskiej koszuli. W towarzystwie liczebnie przeważali panowie. Poza Drzazgą były tylko trzy dziewczyny z czego dwie to chyba partnerki swoich partnerów sądząc po tym jak siedzieli i się zachowywali. Gdy doszły do nich Amanda i Julie to robiło się mniej więcej po równo między panami a paniami. Brandon przedstawił wszystkich po kolei i nie robił wyjątku dla Drzazgi którą przedstawił jako Emily i dodał, że jest ich szefową. Chociaż jakoś nie widać było sztywności w hierarchii i oficjalnego protokołu między zwierzchnikiem a podwładnymi jakie dało się odczuć u Koi. Z drugiej strony Ayumi prywatnie też zachowywała się o wiele swobodniej i przyjaźniej niż przy oficjalnych spotkaniach.

Inu uśmiechnęła się do “szychy” tego wieczoru, a potem skłoniła Drzazdze, skoro ona tu niby była zwierzchnikiem.
- Ja jestem Amanda, a to Julie. - Wskazała na siebie, a potem na swoją towarzyszkę. - Chętnie się dołączymy do świętowania skoro już jest taka ważna okazja.

- Pewnie, pewnie, siadajcie!
- tak Brandon jak i reszta towarzystwa rozsunęła się by zrobić miejsca dla nowych koleżanek. Na sofie swobodnie mogły usiąść ze cztery osoby więc zrobiło się miejsce jedno koło Emily a drugie właściwie też tylko na sąsiedniej sofie obok Gordona który do tej pory siedział prawie po sąsiedzku z szefową.

- Czego się napijecie? Aa… Macie swoje? No ale jakbyście coś chciały to się nie krepujcie. - Gordon zapytał o drinki ale widząc, że nowe nie mają jeszcze pustych szklanek to i tak wskazał na bterię zaczętych butelek aby korzystały do woli.

Inu przysiadła się obok Emily uśmiechając się porozumiewawczo do Julie. Sytuacja była cholernie dziwna i do tego dla Amandy zupełnie nowa, miała więc nadzieję, że blond znajoma podsunie jej jak ma się w takich okolicznościach zachowywać.
- To jeszcze jeden toast za ten awans, co byśmy mogły też z wami to opić? - Zaproponowała uśmiechając się do faceta, który je przyprowadził.

- Tak jest! Za Gordona! - towarzystwo chętnie przystało na taki pomysł i tyleż radośnie co chałaśliwie wzniosło swoje szklanki i kieliszki do tego toastu. Brzdęknęło szkło gdy każdy nachylał się nad stołem albo do sąsiadów by się stuknąć swoim. Emily brzdęknęła się tak z blondynką na rogu sąsiedniej kanapy jak i z brunetką po swojej prawicy. Do niej przepił zaś Brandon który usiadł obok. Po tym toaście zrobiło się jeszcze luźniej i weselej.

- Często tu przychodzicie? - Brandon zagaił siedzącą obok niego Amandę zerkając ciekawie na jej sylwetkę i to niekoniecznie na samą twarz.

Amanda stuknęła się z Drzazgą uśmiechając się do niej w ten bardziej zalotny sposób. Widząc jednak, że Brandon się do niej dosiada, skupiła na nim wzrok.
- Julie tak, mi dopiero ostatnio pokazała to miejsce. - Inu dopiła swojego drinka i odstawiła pustą szklankę na stół. Cóż.. ciuchy wybrane przez Kanmiego robiły swoje.

Impreza toczyła się swoim rytmem. Ludzie śmiali się, żartowali, obgadywali tych których nie było, sprzedawali sobie żartobliwe docinki celebrując ten wspólny czas wolny zanim znów wrócą jutro do codziennej monotonii. Różnica między dwoma nowymi koleżankami a resztą zdążyła się zatrzeć podczas tych toastów, flirtów i śmiechów. Amanda mogła sobie najbardziej pogadać z Brandonem a Julie z Gordonem. No i obie miały Drzazgę po sąsiedzku.

- Chyba się bardzo lubicie co? - w którymś momencie Emily zagadnęła ni to jedną, ni to drugą sąsiadkę zerkając na nie z zaciekawieniem.

- A dlaczego tak uważasz? - blondynka nachyliła się w jej stronę by przez te krawędzie kanap lepiej rozmawiać. A przy okazji prezentując rozmówczyniom swój dekolt. I szefowa ochrony zachodniej wieży skorzystała z okazji by zajrzeć w tą interesującą szczelinę w podartej koszulce jaką miała na sobie recepcjonistka.

- Oh trudno było nie zauważyć. - zaśmiała się ochroniara machając w stronę otwartego przejścia i barierki balustrady gdzie dwie czy trzy kolejki temu stały obie nowe koleżanki. Julie roześmiała się naturalnie i beztrosko kiwając twierdząco głową.

- No tak...było widać nas jak na dłoni. - Inu udała, że dopiero co zdała sobie sprawę z tego faktu. - A ty co sądzisz o… takich relacjach. - Z zaciekawieniem przyjrzała się Drzazdze.

- Na pewno przyjemnie by było popatrzeć. - przyznała była gladiatorka z przyjemnie zaciekawionym uśmiechem trochę zamaskowanym przez szklankę z jakiej właśnie upiła łyka.

- Tylko popatrzeć? - blondynka wspomogła partnerkę gładąc dłoń na kolanie Drzazgi i powolutku sunąc nią w górę jej uda. Czarnowłosa nie wytrzymała i roześmiała się już na całego. Oparła się wygodniej o oparcie sofy i popatrzyła to na jedną, to na drugą sąsiadkę. I jakoś nie strąciła dłoni Julie ze swojego uda. A też miała na sobie czarne, skórzane spodnie chociaż nie tak gładkie i obcisłe jak Amanda.

- A co? Zapraszacie mnie gdzieś? I na co? - zapytała szefowa tej paczki jaka celebrowała dzisiaj awans jednego z nich.

- Julie mieszka niedaleko… mogłybyśmy zrobić ci mały pokaz. - Inu złożyła dosyć śmiałą propozycję nawet nie licząc na zgodę.

- O tak! Bardzo chętnie, zapraszam serdecznie! - blond główka energicznie przytaknęła na taki pomysł. - Muszę ci zdradzić, że Amanda świetnie mnie prowadza na smyczy. - Julie nachyliła się jeszcze bardziej ponad oparciami sof i szepnęła do czarnulki demonstrując swój zaczep u czerwonej smyczy jaką wciąż miała na sobie.

- Oo… Doprawdy? - Drzazga uniosła brwi do góry zerkając najpierw na tą od obroży a potem tą od smyczy. Wydawała się całkiem zaintrygowana takimi detalami.

- O tak! Ale ty jakbyś chciała to też byś oczywiście mogła. Chętnie bym obsłużyła was obie. A jakby ci się spodobało to robimy sobie w środę wieczorem małe spotkanie. - Julie znów mówiła jakby zdołała się nakręcić na całego i nie mogła się doczekać zrealizowania swoich fantazji więc była bardzo chętnie do współpracy i skora do ustępstw.

- Doprawdy? - czarnulka popatrzyła na nią trochę z niedowierzaniem i w końcu zerknęła na brunetkę po swojej prawicy chyba sądząc, że blondyna ją tylko bajeruje czy coś w ten deseń.

- To prawda… choć dziś miałabyś nas dla siebie. - Inu zaśmiała się. Wolała by Drzazga nie poznawała się z Maki akurat u niej, no ale nie uprzedziła o tym Julie. Trzeba będzie się z tego jakoś wykręcić.

- Ciekawe rzeczy mówicie. - czarnowłosa przesunęła kciukiem po swojej dolnej wardze w geście zastanowienia. Ale celowo czy nie wyglądało to całkiem przyjemnie jak ten kciuk powoli przesuwał się pod dolnym rąbkiem tych przyjemnych ust. - Może jak będziemy wracać. Na razie świętujemy awans Gordona. - roześmiała się klepiąc udo Amandy i wzniosła wymownie pomachała szklanką z drinkiem. Julie mając przepatrywaczkę trochę po skosie minimalnie wzruszyła ramionami. Drzazga wydawała się być zainteresowana tą niemoralną propozycją no ale nie dała ostatecznej odpowiedzi i nie zamierzała odrywać się od wszystkiego co ją tutaj otaczało. Zresztą Brandon znów zwrócił się do brunetki jaka siedziała obok niego i zaczął ją wtajemniczać w jakieś aspekty ich wewnętrznego żartu. Bo chyba z Gordonem mieli jakąś hecę na robocie i właśnie o niej na przemian opowiadali. A może po prostu chciał mieć pretekst by spróbować swojej bajery na Amandzie.

Amanda z zaciekawieniem rozmawiała z mężczyzną, starając się niby przypadkiem wyłapać czym on i Gordon się zajmują. Pytać ile razem pracują i taka prosta gadka. Rozmawiając z Brandonem pozwalała by jej noga raz na jakiś czas otarła się o nogę Drzazgi.

Brandon opowiadał całkiem chętnie. Co prawda nie powiedział czym dokładnie się zajmuje ale z tych historyjek jakimi zabawiał nową koleżankę wynikało, że chyba są kimś w rodzaju celników na tej zachodniej wieży. Pilnują i kontrolują tych co chcą wejść przez tą bramę do dzielnicy świateł. Czasem robią jakies akcję przeciw przemytnikom jeśli próbują się prześlizgnąć gdzieś w pobliżu ich bramy albo policja czy wojsko prosi ich o pomoc. Amanda nie do końca była pewna czy to tak dosłownie jest czy to facet w kolorowej koszuli chce zrobić na niej takie wrażenie bo wyglądało, że to cały sektor wokół tej ich bramy funkcjonuje jak należy tylko dlatego, że ich ekipa stoi na straży w dzień i w nocy. Nawet wojsko i policja to by chyba nie dawały rady ogarniać sytuacji gdyby nie załoga z zachodniej wieży.

Drzazga która siedziała z lewej strony Amandy też coś czasem dorzucała czy potwierdzała do tej gawędy ale raczej pozwalała się wyszumieć Brandownowi. I ją też chyba bawiło te bajerowanie. A od czasu do czasu przepatrywaczka czuła jej dotyk na sobie. Czasem położyła dłoń na jej udzie, czasem dotknęła jej ramienia czy pleców ale tak dyskretnie bez żadnego natarczywego obściskiwania. Może nawet w tej całej imprezie mogło to umknąć innym.

- No a ty właściwie czym się zajmujesz? - w pewnym momencie Brandon chyba zorientował się, że rozmawiają głównie o nim i jego pracy a sam też wyglądał na zaciekawionego osobą szczupłej brunetki. Nawet trochę usiadł tak by być bardziej frontem niż bokiem do niej.

- Jestem szperaczką.
- Inu nie miała kłopotu z tym pytaniem, wykonując taką fuchę mogła pracować dla kogokolwiek już nie mówiąc o pracy dla samej siebie. Amanda czując że Drzazga pozwala sobie na dotykanie jej przekręciła się nieco tak, że ramieniem ocierała się o kobietę, a pupą dotykała jej uda. - Nic wielkiego ot ładuję się tam gdzie nikt inny nie chce.

- Też lubię zwiedzać różne nowe miejsca. I ładować się w nowe zakamarki.
- była gladiatorka dość szybko skorzystała z nowej zmiany pozycji sąsiadki i pozwoliła sobie na drobne wtrącenie. Brzmiało całkiem niewinnie i zabawnie. W sam raz do tego co akurat mówiła przepatrywaczka. Ale dłoń czarnowłosej zsunęła się za jej plecy i niżej na te udostępnione, kobiece pośladki opięte w skórzanych spodniach. Tego Brandon raczej nie mógł widzieć bo i front brunetki mu zasłaniał dłoń szefowej i sam front brunetki też go wyraźnie interesował.

- O, szperasz po terenie? To może byś czasem do nas wpadła co? Czasem mamy różne zlecenia na różne rzeczy to może byśmy mieli dla ciebie jakąś fuchę. - strażnik ubrany w tej chwili w kolorową koszulę pokiwał głową, że rozumie i się zgadza ale za to też mógł mieć coś dla nowej znajomej. A nowa znajoma po paru wesołych kolejkach już trochę nie była pewna czy on mówi na poważnie czy tylko tak szuka pretekstu by się z nią spotkać.

- A chętnie. Forsy nigdy za mało. - Inu z trudem powstrzymała odruch by się nie wyprężyć od dotyku kobiety. W odpowiedzi na zaczepkę Drzazgi obejrzała się przez ramię. - Też to lubię… nigdy nie wiadomo gdzie się uda wślizgnąć.

- O no właśnie to może wpadniesz do nas? Wiesz, gdzie jest zachodnia wieża? Tutaj każdy ci powie. Wpadniesz to się zab… znaczy pogadamy.
- Brandon wyglądał na bardzo zadowolonego z takiej odpowiedzi. Kiwał głową i machał ręką jakby już wszystko było w zasięgu ręki.

- Pozwól Brandon, że się na momencik wyślizgamy. Aż mnie ciśnie. A widzę, że po drodze mi z Amandą. - szefowa z pełną premedytacją wślizngęła się za opięte spodnie tak daleko jak tylko dała radę. Chociaż, że były tak opięte i w tej siedzącej pozycji to była raczej krótka wycieczka. Ale sądząc z tego co mówiła to miała ochotę na coś głębszego. Wysunęła dłoń ze spodni przepatrywaczki, wstała i dała znać i Amandzie, i Brandonowi i reszcie sofy, że muszą wstać by obie mogły wyjść.

- Gdzie idziecie? - zapytała Julie widząc, że obie się podniosły od stołu. Posłała im wesołe i pytające spojrzenie. Akurat tak siedziała, że może widziała ostatnie manewry ich dwóch ale dziewczyna z Miami nie bardzo miała głowę obserwować ją to nie wiedziała co kumpela mogła widzieć czy się domyślać.

- Do toalety. Obie nas ciśnie. - Inu mrugnęła do blondynki. - Nie rozrabiaj za bardzo.

- Bawcie się dobrze.
- blondyka uniosła szklankę do toastu i chyba domyślała się po co idą do toalety. Ale posała im uśmiech ulicznego urwipołcia. A, że reszta towarzystwa wstała by zrobić im przejście a do tego Drzazga sugestywnie nakierowała przed sobą nową znajomą by szła przodem to i trzeba było się ruszyć.

- Tędy. - czarnowłosa wskazała trzymaną szklanką gdzieś w kierunku balustrady. Mogły iść tutaj obok siebie mijając stojące albo idące z przeciwka osoby. Dało się wyczuć, że pod tą spokojną maską gladiatorką muszą targać pewnie te same nadzieje i emocje co Amandą. Wolną ręką objęła ją w talii a z czasem jej dłoń zsunęła się na zgrabne pośladki opięte czarną skórą. Tak doszły do toalet. A tam jak zwykle. Ktoś korzystał z kabiny, jakaś dziewczyna poprawiała makijaż przed lustrem, dwie inne nawijały o czymś ze sobą z ożywieniem ale Drzazga bez wahania minęła je wszystkie nie poświęcając im więcej niż przelotne spojrzenie. Otworzyła drzwi ostatniej kabiny i ta okazała się pusta. Chociaż obok było zamknięte i sądząc po cieniach i odgłosach ktoś tam korzystał by ulżyć pęcherzowi. Czarnowłosa tym się nie przejmowała. Złapała za łokieć przepatrywaczki i nakierowała ją do środka. Sama weszła zaraz potem i zamknęła drzwi. Chwilę teraz jeszcze raz obrzuciła sylwetkę Amandy. Od głowy po same buty.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 07-07-2020 o 19:36.
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172