Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-09-2019, 00:51   #1
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Twilight 2000 - Ade Polenland - SESJA ZAWIESZONA

Deszcze niespokojne
Tyle jest pięknych wiersz. Tak wiele pięknych obrazów. Niezliczone setki piosenek. Wszystko o tym jebanym deszczu. Ktokolwiek wpadł na pomysł, że to jest romantyczne, poetyckie i cudowne, powinien się zdrowo jebnąć w łeb. Stałeś kiedyś, baranie jeden z drugim, cztery godziny na warcie w nieustannie ściekających po mordzie strugach deszczu.
Oczywiście, że nie!
Postałbyś godzinę... Co ja mówię, godzinę… pół godziny. I zaraz, by ci przeszły te romantyczne pierdy o deszczu


I want to know, have you ever seen the rain?
Oczywiście, że tak. Tylko siedziałeś pewnie, wtedy sobie w bujanym fotelu ze szklanką whiskey w dłoni przy miło trzaskających drwach w kominku.
O tak! Wtedy to deszcz jest piękny. O jezusicku, jaki on jest wtedy kurwa piękny. Wtedy to chce się pisać wiersze. Wtedy to chce się chwycić pędzel i malować, tą jebaną wodą kapiącą z nieba. O tak! Wtedy to ma sens. Przysięgam ci, że gdybym to ja siedział sobie w ciepłym bujaku i popijał sobie trzydziestoletniego Glen Gariocha, a obok siedziałby moja cycata Marry. Oj! Przysięgam ci, wtedy to nawet ja zostałbym jebanym Horacym i napisał epos o tej cuchnącej szczyną wodzie, lecącej z nieba.


Raindrops Keep Falling On My Head
Spadają tak długo, że już dawno przestałem liczyć upływające godziny i dni. Nie pamiętam, czy widziałem kiedykolwiek słońce w tym dzikim kraju. Wciąż tylko nieustające strugi lecące z nieba, prosto na mój łeb. Co ja ci Boże zrobiłem? Pytam się! Co ja ci, takiego zrobiłem, że mnie tak karzesz! Jestem tylko prostym trepem i odrobina słonka, naprawdę by mnie ucieszyła. Ale nie! O nie! Słońce nie dla mnie. Jak ktoś się urodził pod ławką, to choćby się zesrał, nigdy na nią nie wejdzie.

Przestań pieprzyć, Bill! Przecież było słonko, jak nas tutaj zrzucali.

Taaa! Było! Było, pamiętam do dziś. Szkoda tylko, kurwa, że atomowe!



Here Comes The Rain Again
Znowu i znowu. Encore, encore, jeszcze raz! Za oknem posterunku nic nie dzieje się. Jestem tu i nie wiadomo na co czekam. Ofensywa! Jaka kurwa ofensywa, ja się pytam?
Przejechaliśmy pewnie z kilkadziesiąt kilometrów i chuj, utknęliśmy w tej rozmokniętej polskiej ziemi. Czerwone pluskwy już tylko na to czekały. Jeb z lewej, jeb z prawej i połowa naszych gryzie piach.

Tak tu jest i nic już tego nie zmieni. Nawet dowódcy stracili już zapał do poprawiania naszego morale. To smutne. Naprawdę. Uwierz mi. Nie ma nic bardziej smutnego niż dowódca, który wie, że wszystko jest już przegrane, a mimo to dzień w dzień musi stawać z uśmiechem przed swymi ludźmi i wmawiać im coś w co sam już nie wierzy. To bardziej żałosne niż smutny klaun. Kurwa, płakać mi się chce.


Singing in the Rain
Moja matka płakała na tym filmie i kochała tego stepującego zjeba. Teraz to ja śpiewam w tym nieustannym zalewie boskiego gniewu. Piosenkę, której nauczył mnie Maniek z łączności. Polak. Dobry chłopak, który nienawidzi Czerwonych bardziej niż my I w sumie nie ma mu się co dziwić. Wybacz Maniek, że kaleczę twój szeleszczący język.

Desce niepokojne, potagarły sat
a my na tej wojnie, ladnych pare lat.


Kurwa, Maniek! Łza mi się w oku kręci. Niech cię szlag, chopie. Niech cię szlag!


***

11 październik 2000
lasy na wschód od Zagórowa, około 40km od Kalisza



Istniała kiedyś 5 Dywizja Piechoty Zmechanizowanej należąca do 11 Korpusu Armii Narodów Zjednoczonych.
Istniała, ale już jej nie ma.
Istniała kiedyś 5 Dywizja Piechoty Zmechanizowanej, która miała bataliony, plutony i drużyny.
Istniała, ale już jej nie ma.
Teraz zostało tylko dwustu zagubiony ludzi nad którymi major Burns próbował zapanować.
Szło mu to całkiem nieźle, bo zaiste był to charyzmatyczny oficer i jak się to mówi dżentelmen starej daty. Już samo jego pojawienie się sprawiło, że żołnierze stawali na baczność. Nie była potrzebna żadna komenda. Żaden kapral nie musiał zdzierać ryja, żeby musztrować ludzi. Oni sami czuli, że zbliża się ktoś ważny. Ktoś komu nie tylko podlegają, ktoś kto nie tylko nimi dowodzi, ale przede wszystkim ktoś komu mogą ufać.

I major Burns zapewne poradziłby sobie z coraz bardziej zdemoralizowaną i wyniszczona grupą ludzi, którzy przecież nadal nosili amerykańskie mundury. Gdyby nie fakt, że sztab główny położył na nich lachę, a dostawy żywności i sprzętu skończyły się juz dawno.

Już tylko najbardziej ślepi i najbardziej głupi, mogli udawać, że wszystko jest pod kontrolą i że nadal czekamy na posiłki od naszych głównych sił.

Major Burns nie był głupi. Co to, to nie. On wiedział, że w tej sytuacji wszystko zależy od niego. Życie tych dwustu ludzi było tylko w jego rękach.. Tylko on mógł ich ocalić i sprawić, żeby wrócili do domu cali i zdrowi. Zatem, gdy potwierdziły się plotki, że ofensywa poległa na całej linii, a głównodowodzący umyli ręce i gdy tylko odebrał jakże piękną wiadomość od generała Sheridana ”You're on your own. Good luck.", przystąpił do działania.
Po krótkiej naradzie z dwoma ostatnimi oficerami,kapitanem Hardem i kapitanem Newillem, postanowił wysłać zwiad, a następnie podjąć próbę przebicia się na tereny kontrolowane przez Narody Zjednoczone.

Rozkaz w sprawie zwiadu, nie miał tradycyjnej formy. Major Burns zdawał sobie sprawę, że do tej misji potrzebuje ludzi godnych zaufania i że tak naprawdę nie miał prawa do niej nikogo przymusić. Oczywiście moralnego prawa.
Powodzenie zwiadu zależało od tego, jak zmotywowani, jak karni i jak lojalni ludzie zostaną wybrani.
Zatem rozkaz w sprawie zwiadu, który został ogłoszony z samego rana, brzmiał:
“Z rozkazu majora Burnsa 5 Dywizja Piechoty Zmechanizowanej, przeprowadzi wielofazowy zwiad taktyczny. Wszyscy ochotnicy zdolni i chętni do podjęcia się tej misji mają stawić się w namiocie dowódcy, o godzinie 10:30”

Wbrew temu, co można by było sądzić, chętnych nie było zbyt wielu.

O godzinie dziesiątej trzydzieści przed namiotem dowódcy zebrała się mała grupa dziesięciu ludzi. Wśród nich było trzech bohaterów tej opowieści.


I. Powodzenia chłopcy
Trójka naszych bohaterów weszła do namiotu dowódcy, jako ostatnia.Major Burns liczył na większe zaangażowanie swoich żołnierzy, ale wobec takiej liczby ochotników mógł zmontować tylko trzy drużyny zwiadowcze.

- Panowie - rzekł pewnym i jak zwykle twardy głosem major Burns - Na wstępie chciałbym podziękować wam za wasze zaangażowanie. Nasza sytuacja nie jest łatwa i tylko dzięki takiej postawie, jak wasza będziemy mogli podjąć prób wydostania się z niej. Nie będę ukrywał, że nie będzie to zadanie łatwe. Doskonale zdajecie sobie sprawę w jakim położeniu się znajdujemy. Musimy jednak podjąć wysiłek, aby wobec zaistniały warunków przynajmniej część z nas wróciła do domu. Tylko dzięki wam będzie to tak naprawdę możliwe.
Major pochylił się nad mapą, która była rozłożona na prowizorycznym stole, zbitym z paru desek.
- Jesteśmy tu - major wskazał palcem las w pobliżu wsi Zagórów. Ruscy wbili się klinem pomiędzy nas, a resztę 11 Korpusu o tutaj - szybki ruch dłonią wskazał pas ziemi pomiędzy Koninem, a Kaliszem. Nasze oddziały powinny znajdować się na południowy zachód od Kalisza. Prawdopodobnie, gdzieś w okolicach Ostrowa Wielkopolskiego.
- Istnieje możliwość, że zostaliśmy odrzuceni nawet za Krotoszyn, a może nawet za Rawicz - wtrącił bezpardonowo kapitan Newill.
Major, który nie zwykł tolerować tego typu zachowań, tylko pokiwał głową.
- Waszym zadaniem będzie przeprowadzenie dyskretnego zwiadu na zachód od naszych pozycji, gdyż nie wiem jak daleko przesunęła się radziecka kontrofensywa - kontynuował major - Dostaniecie wszystko, czym tylko dysponujemy. Macie wybadać, gdzie są pozycje wrog. Gdzie i jak daleko stąd są nasze oddziały. I gólnie ocenić szansę naszego przebicia się do nich.
Kapitan Hard, który odpowiadał za pion łączności, skinął głową w kierunku głównego dowódcy.
- Za pozwoleniem, panie majorze. Z racji, że obecnie znajdujemy się na terytorium kontrolowanym przez wroga łączność będzie ograniczona do minimum.
- Dostaniecie samochód pancerny FV721, broń, amunicję oraz prowiant na pięć dni - dodał kapitan Newill.
- Wierzę, że nie będziecie potrzebować aż tyle i odnajdziecie naszych szybciej niż ktokolwiek się może spodziewać - wtrącił major ze sztucznym uśmiechem - Wierzę w was chłopaki. Niech was Bóg prowadzi.
- Jakieś pytania? - zapytał kapitan Hard -Jeżeli nie ma, to ruszajcie. Szkoda dnia.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 15-09-2019 o 15:38.
PeeWee jest offline  
Stary 10-09-2019, 14:04   #2
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Po wysłuchaniu wywodu dowódtcy na twarzy Toma (...)Trickstera(...) Kane'a zaszła niespodziewana zmiana. Znużenie, które od kilku dni się na niej rysowało, wywołane desperackimi próbami nawiązania kontaktu sojusznikami czy szukania wyjściągu z tej matni ustąpiły nowej determinacji.
Po krótkim zastanowieniu zapytał się czy przed misją mógłby z centrum łączności pobrać część mobilnego sprzętu radioelektronicznego i możliwość zdobycia sprzętu cywilnego sprzętu.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 15-09-2019, 15:46   #3
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Wilmer wyciągnął z kieszeni wymiętą paczkę marlboro i zapalił zapalniczką, przez chwilę bawił się kanciastym zippo z napisem "Fuck Comunism" po czym odezwał się
-Wiemy czego możemy się spodziewać z drugiej strony? Jednostki szybkie czy ciężkie? Jeśli z drugiej mamy tylko piechotę zmechanizowaną na BTRach to możemy dać do dechy i "run'n'gun" jeśli jednak możemy spotkać coś cięższego to będziemy musieli być ostrożniejsi
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 15-09-2019, 16:06   #4
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Major Burns położył dłoń na ramieniu mechanika, który zadał pytanie. Spojrzał mu w oczy i rzekł:
- Nie będę cię łudził dyplomatyczną gadka. Sęk w tym żołnierzu, że tak naprawdę nie wiemy, co czai się za rogiem. Gdybyśmy wiedzieli, cokolwiek łatwiej byłoby nam podjąć decyzje. Jak już mówiłem, to od was zależy los całego oddziału. Musicie być czujni i ostrożni, gdyż tylko w ten sposób uda wam się zdobyć niezbędne informacje. Od kilku dni ruscy milczą. Przestali nas atakować. Nie odbieramy też żadnych komunikatów z ich strony. Jedynie sam diabeł wie, co to może oznaczać.
- Moim zdaniem - wtrącił kapitan Newill - ruscy przesunęli się do przodu i zwyczajnie zapomnieli o nas, albo nas też zignorowali, jako nieistotne zagrożenie. Tym samym dali nam szansę na przeżycie.
- Być może, to prawda - uzupełnił kapitan Hard - Sęk w tym, że od kilku dni, nie odbieramy żadnych sygnałów. Ani od naszych sił, ani też żadnych komunikatów radzieckich. Wydaje się to dość podejrzane.
- Można, by przypuszczać że nastąpił jakiś nuklearny wybuch, który zakłócił łączność - dodał major - Sęk w tym, ze liczniki nie wykazały, aby promieniowanie się podniosło. Musicie zatem uważać. Od kilku dni siedzimy w tym lesie, ślepi i głusi. Taka, jest prawda.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 15-09-2019 o 16:18.
PeeWee jest offline  
Stary 19-09-2019, 18:39   #5
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
-W takim razie przydałaby nam się jakaś cicha broń. Raczej trudno będzie dyskretnie podjechać ale będzie można się zatrzymać i zrobić wypad żeby złapać kogoś do przesłuchania
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 19-09-2019, 22:24   #6
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Pierwsze nieśmiałe promienie słońca przedzierały się przez gęste korony drzew, gdy w obozie następowała zmiany warta na stanowiskach obserwacyjnych. Dzięki Bogu była to kolejna spokojna noc. Ciszę zakłócały jedynie sowy i krople deszcze rozbijające się o pancerze wozów bojowych. Kane, Allan i Wilmer już prawie od godziny byli na nogach. Kompletowali ostatni szpej niezbędny w ich misji. Major dał im wolną rękę w doborze wyposażenia, więc mieli z czego wybierać. Przenośny radar naziemny, Kane musiał niemal wyrywać z rąk Fredericksowi z łączności. Facet nie mógł zrozumieć, że ten sprzęt pomoże im wszystkim.
- Kurwa, Tom. Ja mam to na stanie. Kapujesz? - argumentował.
- Jasne, że kapuje. Tylko nie wiem, czy zauważyłeś, ale od ponad czterech miesięcy nie jesteśmy już w naszej cieplutkiej bazie. Żaden szef kompanii nie będzie cię ścigał za to, że nie masz go na wyposażeniu.
- Niby tak, ale kto wie kiedy to się nam przyda.
- Jak kiedy? Bardziej niż teraz już nie będzie potrzebny.
- Dobra, Tom, niech ci będzie. Tylko uważaj na niego. To bardzo czuły sprzęt. Trzeba utrzymywać go w czystości i dbać, aby antena się nie porysował, czy nie daj boże pogniotła.
- Spokojna twoja poczochrana - zakończył dyskusję Trickster - Będę na niego chuchał i dmuchał.

Tom Kane stał przy wieżyce wozu i podawał będącemu już środku Wilmerowi ostatnie rzeczy, które mieli ze sobą zabrać, aby je jakoś ulokował w dość ciasnym wnętrzu. Zajęty robotą nie zauważył, że za jego plecami stanął major Burns.
- Czołem panowie.
Kane wyprężył się wyuczonym od miesięcy odruchu. Oficer machnął dłonią, dając wyraźnie do zrozumienia, że tego typu formalności nie są w tej chwili potrzebne.
- Chciałem osobiście was pożegnać i życzyć powodzenia. - zaczął major z lekkim uśmiechem.
Jego usta się uśmiechały, ale oczy wydawały się niebywale smutne. Zarówno Kane, jak i Wilmer, który także wychylił się z wnętrza pojazdu, nigdy jeszcze nie widzieli swego dowódcy w takim nastroju. Major już tylko ostatkami sił maskował swoje obawy, lęki i złe przeczucia. Zafrasowana mina Burnsa dobitnie uświadomiła obu mężczyzną w jak ciemnej dupie się wszyscy znajdowali.
- Uważajcie na siebie chłopcy. Naprawdę chcę, abyśmy wszyscy wrócili cali i zdrowi do domu. Już zbyt wielu dobrych chłopaków zdechło na tej przeklętej ziemi. Bądźcie czujni i nie dajcie się zaskoczyć. Jak źle by nie było wierzę, że gdzieś w pobliżu są jakieś nasze oddziały. Nawet jeżeli cała ofensywa padła na pysk, to gdzieś tutaj - major szerokim gestem prawej ręki wskazał skryty za lasem horyzont - muszą być gdzieś nasi. Choćby to miało być kilka oddziałów w podobnym stanie, co my. Jeżeli się odnajdziemy i połączymy, będziemy mieli duże szanse, żeby przebić się na zachód i wrócić do domu.Jeszcze raz powodzenia i uważajcie na siebie.
Major kiwnął głowę w stronę swych podwładnych, po czym obrócił się i ruszył przed siebie. Za nim jednak odszedł klepnął jeszcze dwa razy pancerz wozu, jakby dodawał sił ogierowi przed ważną gonitwą lub walką.
Kane i Wilmer wymienili w milczeniu spojrzenia. Po chwili tylko kiwnęli do siebie i wrócili do pracy. Słowa w tej sytuacji były zbędne. Nie pozostało nic innego, jak robić swoje i liczyć, że tym razem los i Bóg się do nich uśmiechną.


***
Sześć podrasowanych cylindrów od Jaguara zagadało radośnie, a ich huk wypełnił wnętrze wozu. Wilmer kolejno spojrzał na zegary od temperatury oleju i ciśnienia w silniku, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Po czym z pewną ulgą i nutką nadziei w sercu, wcisnął pedał gazu. Lisek ruszył , a ziemia i żwir zagadały pod jego kołami.
Drużyna nie zdążyła jednak nawet wyjechać poza zasieki obozu, gdy pod ich koła wbiegł zdyszany Maniek, Polak z łączności.
Wilmer zahamował i podniósł właz obserwacyjny.
- Co jest stary? - krzyknął starając się, aby jego głos nie został zagłuszony przez huk pracującego silnika - Życie ci niemiłe, że mi się pod koła pchasz?
- Ezy, ezy - odparł Maniek z twardym i nieprzyjemnym akcentem - Na szczęście zdążyłem. Tak myślałem, że was Burns z samego rańca wyśle.
- Mów co ci tam na sercu leży, bo mi się silnik grzeje.
- Dwie sprawy, a właściwie trzy. - jakby lekko speszony Maniek podrapał się po czarnej czuprynie - Po pierwsze, jak wyjedziecie z tego cholernego lasu, to kierujcie się na Jarocin. Po drodze, pewnie jakieś trzydzieści kilometrów stąd jest wieś Śmiełów. Jest tam przepiękny pałac w którym kiedyś bywał nasz wieszcz narodowy Mickiewicz, ale ja nie o tym. W Śmiełowie jest szkoła, a w jej piwnicach był punkt zborny Narodowej Organizacji Wojskowej. To taka antykomunistyczna partyzantka. Kto wie może, coś tam znajdziecie. A przy odrobinie szczęście, to tam ktoś będzie i wam pomoże. Kawałek na północ jest Orzechowo. Tam jest stacja kolejowa. Kiedyś pracował tam mój daleki kuzyn, Władek. Jeżeli chłop żyje, to pewnie kryje się gdzieś z rodziną w jakimś kolejowym magazynie. Jak się powołajcie na mnie, to na pewno wam pomoże.
- Dzięki stary - odparł Wilmer - Szczerze mówiąc, to dałeś nam więcej informacji i pomocy niż nasi dowódcy. Naprawdę wielkie dzięki. A ta trzecia sprawa?
- Jak wiem Wilmer, że ty to masz w dupie, ale… - Maniek znowu z nerwów podrapał się po głowie - Ale to nie ważne. Masz - powiedział wciskając Loganowi, coś w dłoń - Potraktuj to jako talizman, czy tam jakiś amulet. Noś przy sobie i to wystarczy. Matka Boska ci pomoże. Będę się z was modlił.
Maniek spalił przysłowiowego buraka i chowając ręce za sobą, niczym dziesięciolatek stojący przed nauczycielem, dodał:
- To po mojej babci, więc nie zgub tego. Oddasz mi jak wrócisz z dobrymi wieściami.
Maniek machnął już tylko na pożegnanie i zszedł na pobocze. Logan wcisnął pedał gazu i ruszył.
W dłoni ściskał niewielki złoty ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej. Ostrobramskiej. Na jego odwrocie wygrawerowana była łacińska sentencja, “Mater misericordiae, Tu nos ab hoste protege”


***
Las emanował ciszą i spokojem. Wóz kierowany przez Logana wolno przemierzał rozmokniętą piaszczystą drogę, pełną kolein i głębokich kałuż. ślady wyraźnie mówiły, że przejeżdżał tędy ciężki sprzęt wojskowy. Częściowo połamane przydrożne drzewa sugerowały, że były wśród nich szerokie T-72. Na podstawie śladów trudno było jednak wywnioskować kiedy to miało miejsce. Równie dobrze mogło to być przed tygodnie, jak i parę godzin temu.

Las powoli się przerzedzał i coraz więcej polan widać było po obu stronach drogi. Wóz zbliżał się właśnie do łagodnego zakrętu w lewą stronę.
- Stój - rozkazał Allan, który stał na stanowisku dowódcy i obserwował przedpole. Szarpnęło, a koła lekko zabuksowały i Lis zatrzymał się.
- Po prawej stronie. Jakieś sto pięćdziesiąt metrów przed nami. Widzisz? - zapytał Wilmera.
Logan sięgnął po lornetkę i spojrzał we wskazanym kierunku.
- Czy to jest punkt obserwacyjny?
Zebrana w jednym miejscu sterta gałęzi wyglądała troszkę nienaturalnie i budziła spore wątpliwości.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 20-09-2019 o 08:03.
PeeWee jest offline  
Stary 21-09-2019, 11:08   #7
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Trickster na wieść o potencjalnym kontakcie nerwowo udał się do stanowiska pokładowego karabinu maszynowego, a następnie odbezpieczył go i wycelował w miejsce wskazane przez dowódtcę oczekując na rozkazy.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 26-09-2019, 09:12   #8
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
-Dzięki, oddam jak wrócę- Wilmer przyjał podarowany medalik po czym zawiesił go z boku stanowiska kierowcy
***

-Masz niezły wzrok, ciekawe czy nas zauważyli czy maja co innego do roboty. Hull down? Wilmer popatrzył do rowu obok drogi próbując ocenić jak bardzo jest w nim błotniście zdecydowanie zakopanie się w błocie ni było tym na co miał teraz ochotę
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 26-09-2019, 21:49   #9
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
- Hull down? - zapytał Logan.
- Dawaj nie, pytaj - odparł sierżant Allan.
Po tych słowach zapadła długa i wymowna cisza. Zdecydowanie zbyt długa i zbyt wymowna cisza. Dla Allana była to trudna sytuacja. Do tej pory jakoś udawało mu się uniknąć sytuacji, gdy cała odpowiedzialność leżała po jego stronie. Przebywał na froncie już kilka miesięcy na wojnie, ale nigdy nie musiał brać na siebie całego ciężaru powodzenia misji. Teraz było zupełnie inaczej i chłopak wyraźnie sobie z tym nie radził.

Milczenie dowódcy patrolu przedłużało się. Silnik Foxa szedł na wolnych obrotach i wibracje, które wywoływał dudniły nieprzyjemnie w uszach. Pytaniem otwartym pozostawała kwestia, czy załoga punktu obserwacyjnego ich już usłyszała.oraz ile mieli jeszcze czasu.

Trickster trzymał palec na spuście karabinu maszynowego i intensywnie wpatrywał się przez przyrządy celownicze w miejsce, gdzie znajdował się posterunek obserwacyjny. Dowódca jednak nadal nie podejmował żadnej decyzji. Na szczęście przed czołem wozu nic się nie działo.

Żadnego ruchu. Wbrew pozorom nie uspokoiło, to żadnego z członków załogi. Bezruch i brak decyzji, stanowiły niebezpieczną mieszankę. Dowódcy są po to, aby wydawać rozkazy. Żołnierze zaś po to, aby je wykonywać. Gdy nie padają żadne rozkazy, cała wojskowa konstrukcja i łańcuch zależności pada na pysk.
Taki marazm mógł doprowadzić patrol zwiadowczy do tragedii.

Zanim jednak do tego doszło zarówno Logan, jak Trickster zauważyli coś co zmroziło krew w ich żyłach.
W przydrożnym rowie, jakieś pięć metrów od ich wozu, leżał martwy lis. Nie było by być może w tym nic dziwnego, gdyby nie pewne dodatkowe fakty.
Ciało zwierzęcia było wygięte w nienaturalny wręcz sposób. Lis wyglądał tak, jakby zamiast kości miał giętkie druty, a jakiś złośliwy klaun poskręcał lisie ciało tworząc ni to śmieszną, ni to straszną rzeźbę. Koszmarna, groteskowa martwa natura. Jednak zastygłe, zdeformowane ciało lisa nie było jeszcze najgorsze. O wiele więcej wątpliwości i lęku w Loganie i Tricksterze wzbudził widok jego pyska. Z pomiędzy odsłoniętych w dziwnym grymasie zębów wyciekała żółta, spieniona ślina. Żółty osad dało się też dostrzec na obrzeżach kilku kałuż w pobliżu.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!
PeeWee jest offline  
Stary 27-09-2019, 21:36   #10
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Stan truchła lisa skazywało na to, że zwierzę zginęło gwałtowną śmiercią. Jednak nigdzie Trickster nie zauważył obrażeń po śmiertelnej walce, co nasuwało podejrzenie przyczyna padnięcia była nienaturalne. Żółta ślina cieknąca z pyska potwierdziła najgorsze podejrzenia, lis został najprawpodobniej zabity przez przez gaz paralityczno-drgawkowy choć nie można wykluczyć broni bilogicznej czy jakiegoś radioaktywnego świństwa albo innego wynalazku jajogłowych szaleńców.
- Tu dzieje się coś nienaturalne. - odezwał się słabo radiowiec - John! Chodź tu i przyjrzyj się! To wygląda na coś co wymaga twojego oka fachowca. - zwrócił się z prośbą do medyka.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.

Ostatnio edytowane przez archiwumX : 27-09-2019 o 21:38.
archiwumX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172