Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-10-2022, 16:01   #481
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pościg na lombardzkich bezdrożach

Posłani na boki gestem Bartheza, dwaj polańscy tropiciele wtopili się w mokrą ciemność nocy. Sierżant Blanchard podniósł się do pozycji klęczącej, oparł karabin o bark mierząc lufą LeMata w kierunku, z którego dobiegały niepokojące dźwięki. Alpejczyk pochwycił jeszcze wzrokiem sylwetkę Angeline Lei, tkwiącej z przyklęku z dzierżonym oburącz pistoletem.

Byli gotowi na niespodziewaną konfrontację na tyle, na ile było to możliwe.

Alpejczyk uderzył palcem w przełącznik elektrycznej latarki umocowanej na szynie pod lufą strzelby. Snop jaskrawego światła wystrzelił w ciemność lasu, w plątaninę gałęzi, krzewów i chaszczy, odsłonił groteskowe kształty powykręcanych drzew, które ociekały ciężką wilgocią. Palec Bartheza wciąż opierał się o język spustowy strzelby, ale cokolwiek wydało słyszany wcześniej syk, zniknęło w głębi lasu.

- Szpica! - syknął w stronę polańskich braci Alpejczyk robiąc jednocześnie kilka kroków do przodu i omiatając snopem światła latarki mrok gęstwiny. Obaj tropiciele wyminęli go z bronią ściskaną kurczowo w rękach, stąpając niczym duchy i nie czyniąc praktycznie żadnego hałasu. Reszta ekspedycji ruszyła w ślad za nimi, ubezpieczając się wzajemnie i bacznie nasłuchując.

Mokry las przeszedł w opadającą w dół polanę, pod podeszwami butów ludzi zaczęło mlaskać płytkie błoto.

- Tutaj! - rzucił ściszonym głosem Yuran i Barthez mógłby przysiąc, że wyłapał w głosie Polanina cień chorobliwej fascynacji - Nie poślizgnijcie się!

Tropiciele stali w głębi polanki, z wzrokiem skierowanym pod nogi, szepcząc coś z ożywieniem do siebie wzajemnie. Alpejczyk dotarł do nich pierwszy, poświecił latarką we wskazanym kierunku i wstrzymał oddech.

Niecka tworząca środek polany przyciągała spojrzenia wędrowców niepokojąco regularnym kształtem odciśniętym w grząskim gruncie, mrożącym krew w żyłach symbolem, który był Frankom jednocześnie obcy i przerażający znajomy.

Patrzyli na stworzony nieludzkim intelektem wzór, który krył w sobie tchnienie powolnej śmierci.

- To znak Wynaturzenia - powiedziała Angeline Lea opuszczając wzdłuż uda lufę pistoletu - Ale nie Souffrance.

- To Nox - odrzekł na poły zatrwożonym, na poły podekscytowanym głosem Leon Thibaut - To materializacja czakry…

Próbujący podejść do mierzącego ponad dwa metry średnicy wzoru Dragan pośliznął się na przekór ostrzeżeniu brata i zsunął się do niecki. Błoto zafalowało pod jego ciężarem, otworzyło się nieoczekiwanie uwalniając bąbel potwornego smrodu zgnilizny.

- Kurwa kurwa! - krzyknął sierżant Blanchard nie potrafiąc powstrzymać torsji - Wyciągnijcie go!

Yuran pochwycił brata za kołnierza, wywlókł pośród zduszonych przekleństw. Barthez zajrzał na dno zapadliska ponad głowami tropicieli, cały czas krzywiąc twarz pod wpływem niewyobrażalnego fetoru.

- Co to jest? Co tam jest?

- Padlina! - odkrzyknął z nieudawanym wstrętem Dragan - Pełno zwierzęcych trupów, chyba zwierzęcych! I łarwy, pełno larw!

Leon Thibaut pomógł odciągnąć Polanina w bezpieczne miejsce, jednocześnie wodząc wzrokiem po okolicznych krzewach.

Frankański wynalazca zaczął powątpiewać w swoje zdrowe zmysły widząc, że ich gałęzie z grubsza przybrały ten sam kształt, co uformowany w błocie niecki znak.

Namacalny dowód obecności Primera.



Moi drodzy, ten odciśnięty w ziemi znak to emanacja Wynaturzenia, dowód istnienia bardzo silnego źródła skażenia Pleśnią!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-10-2022, 20:52   #482
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pościg na lombardzkich bezdrożach

Leon działał odruchowo ratując człowiekowi życie, czy był empatyczny, czy też starał się za takiego uchodzić, nie miało znaczenia, tak się wyuczył, tak wytresował. Kiedy wyciągnął tropiciela z dołu trochę żałował, że się pospieszył, że mógł ktoś inny, nie on. Prędko owinął twarz szalem od Loretty, który przeistaczał się w okolicznościach w artefakt. Wzmacniał wolę, utwierdzał w postawie.

Wynalazcy wydało się nawet, że widzi wyraźniej, szybciej postrzega, spoglądając po towarzyszach własne odbicie oglądał, każdy napięty, wyostrzony. Brzytwy gotowe do konkursu fryzjerskiego, sfora węsząca zasadzkę.

Chciałby nie wyglądać komicznie, próżne to zapewne nadzieje, kiedy człowiek cywilizowany zachowuje się jak balkański magik. Leon Thibaut odkorkował buteleczkę i pociągając małe porcje wypluwał je później w przestrzeń, zapachniało octem. Ostatni wypluj na Pollanina. Wzrok na las.

- Jest bliżej niż byście chcieli. Las! Cofnijmy się? Obserwujecie padlinę, czy nie skacze.

Leon czuł, że jest niezdrowo podniecony, nie mógł tylko dojść, czy to sytuacji trwoga, czy się czegoś nawdychał. Czegoś czego mogłaby nie wybaczyć mu droga Loretta. Musiałby zostać piratem i żyć z dnia na dzień, a to zupełnie nie licowało z planami wynalazcy. Do octu na twarzy dodał nieco stężonego alkoholu, wcierając w skórę pod nosem i około oczu, uszu.

Wzrokiem piorunował barbarzyńców, dzikus dobrze czytał Leona, że pomoc medyczna jest bardzo szybko potrzebna.

Co może mi zdradzić Mistrz Gry na temat pomocy, czy oględzin nieszczęśnika. Co na temat samego Nox. bazuję na Intekekt + Legends/Sience. + Medycyna

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-11-2022, 12:02   #483
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Pościg na lombardzkich bezdrożach

Alpejczyk zaklął szpetnie, bo obecność znaku czakry wskazywać mogła o jendym. O tym że są na terytorium Homo Degenesis. Wiedział, że wytwór chorego intelektu musiał być gdzies w okolicy i możliwa konfrontacja z wynaturzeniem Noxa nie napawała go optymizmem.

- To musi być gdzieś niedaleko... - stwierdził cicho: - chyba... dodał sekunde później, bo zdał sobie sprawę, że wynaturzenia z Purgarii mogły być rozmiarów znacznie przekraczających rozmiary człowieka, zapewne większe nawet niż ogrmony Yuran. A jeśli tak było, to obaj Polanie nie mogliby przeoczyć śladów jakie zostawiłaby taka kreatura. Najemnicy na słowa helwety, podkreślone dodatkowo niespokojnym głosem Leona odruchowo utworzyli krąg wokół przywódcy, tak jakby Homo Degenesis, miał naraz wyskoczyć zza któregoś drzewa.

Zrobił głeboki wdech, aby się uspokoić. Jego spokój będzie udzielał się innym. Ostatnim czego teraz potrzebował była niepotrzebna panika, bo wtedy nietrudno było o popełnienie głupiego błędu.

- Spokój wszyscy! - zarządził spokojnym głosem: - Dragan cały?

Otrzepujący obrzydzeniem z larw portki Polanin kiwnał głową twierdząco:

- Chyba żem się trochę poobijał tylko, ale nic to.

- Wracamy do biwaku. W nocy nic nie wskóramy w tej ćmicy. Ruszamy jak tylko zacznie wschodzić dnieć.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-04-2023, 12:01   #484
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Na lombardzkich bezdrożach następnego dnia

Chociaż skupieni wokół kopcącego niemiłosiernie ogniska ludzie aż do brzasku nadstawiali uszu, nie usłyszeli już żadnych innych dźwięków mogących zdradzać obecność Wynaturzenia. Wszyscy pozostawali niezwykle spięci i nie wypuszczali z rąk broni, wszyscy nawet nie pomyśleli o zmrużeniu oka. Nerwowe konie prychały przez cały czas, tłukły kopytami w rozmiękłą ziemię podsycając swoim zachowaniem zdenerwowanie u ludzi. W ostatniej godzinie przed brzaskiem mżawka jeszcze przybrała na sile przesiąkając na wskroś przez ubrania wędrowców.

Angeline Lea z trudem powstrzymywała się przed wyrzuceniem z ust potoku przekleństw. W delcie Rhone ludzie również bywali przemoczeni, ale duszne wilgotne ciepło zadomowione pod gęstwą splecionych ze sobą koron drzew przynajmniej nie pozwalało zmarznąć. Na pogórzu Alp, w iglastych lasach Purgarii, panował przenikliwy ziąb, pod wpływem którego Sanglierka nie mogła powstrzymać szczękania zębów.

Ponowna wizyta przy pełnym trupiego odoru zapadlisku odsłoniła w świetle poranka całą potworność tego miejsca: zbieraninę martwych zwierząt bądź wręcz ich nierozpoznawalnych części, mrowie tłustych larw i błoto poruszające się do wtóru przebijających się od spodu pęcherzy gnilnych gazów.

Oraz dziwaczne nienaturalne ukształtowanie gałęzi drzew i krzewów, które wbrew zdrowemu rozsądkowi i rozumowi wydawało się naśladować wygnieciony w wilgotnej glebie monstrualny ślad czakry.

Na uświęconej ziemi Purgarii, opodal cieszącego się zasłużoną sławą Lucatore, zalęgło się zło przepowiedziane przez szalonego przywódcę grześcijan - zło mnożące się bez opamiętania w cieniu wilgotnych bezdroży poprzez cząsteczki plugawej białej pleśni.

Dwaj polańscy tropiciele odnaleźli w końcu trop Fernexa. Ślady były głębokie, uzupełnione połamanymi gałązkami i zdeptaną trawą. Myśliwy poruszał się z dużą szybkością, nie dbając o maskowanie swojej obecności - jakby wiodła go niezbita pewność co do obranej drogi.

Kawalkada ludzi ruszyła tym tropem poruszając się tam szybko jak to tylko było możliwe w towarzystwie kluczących w gęstym poszyciu koni. Na poły zdenerwowana, na poły targana rosnącą irytacją, Angeline Lea zaczęła odczuwać nadzieję na zakończenie coraz bardziej męczącego pościgu.

I żywiła ją do chwili, w której idący przodem Polanie natrafili na truchło jelenia.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-04-2023, 23:14   #485
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pościg na lombardzkich bezdrożach


Mimo wszystko i wszystkich Leon zdołał się zdrzemnąć. Spacerował, oddychał, wszystko w nauczony punkt. Sen nie był głęboki i wciąż świadomość, że ktoś czuwa, się budził, co chwilę, co więcej niż myślał, to szal zrywał znów zaś zaciskał na twarzy. Przebudził go ziąb. Wśliznął się wilgocią zmrożoną pod kaftan i portki, pod skórę do kości. Gość nieproszony, czy gospodarz spóźniony, bez znaczenia dla wynalazcy było, znaczenie tylko w zdrowiu i glorii do żony wrócić, nie wiedział skąd mu się owa gloria wzięła, wczoraj jeszcze o niej nie myślał. Nigdy nie myślał.

Magika wschodu musiała mącić mu myśli. Rozum truć próżnością... lub to wpływ mógł być samego Abdela, pomyślał Leon Thibaut, że może i kuzyna naśladować mimowolnie, podświadomie za wzór biorąc, co tym bardzie go do pionu przywróciło. Znów spacer i oddechy, wystudził rządze, wystudził ciało. Kuzynce pomógł, w dłonie dmuchnął, niby jej ruch, a jego, tempo.

Nie dość, że Leon ogarnął śniadanie, to zdawał się bardziej gotów do drogi niż reszta. Powróciwszy na miejsce spaczenia wykonał szkice i to jakby wyczerpało jego siły, spełnił się. Wymagający marsz prędko dał mu się odczuć zmęczeniem. W obliczu znaleziska, znów wyostrzył, równie jak reszta ciekaw.

Czy Leon może wnosić coś do tych badań nad
spaczeniem na sience i INT? , lub jeśli jest inaczej + legends, wykonam 6k6,
O nie ma kostnicy. Rzuć za mnie.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-10-2023, 20:00   #486
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Gęsty las opodal obozowiska Sangów

Pamiętni nieprzyjemnego wypadku jaki spotkał Dragana, zbrojni najemnicy cofnęli się od jeleniego trupa, gotowi czym prędzej zostawić za sobą kolejną padlinę. Wisząca w powietrzu wszechobecna wilgoć i lepkie opary mgły zalegającej wśród splątanych korzeni starych drzew budziły we wszystkich irracjonalny niepokój, w oczywisty sposób podsycany wspomnieniem odrażającego znaleziska w dole.

Przede wszystkim zaś powracającym niczym natrętny senny koszmar obrazem nadnaturalnego wzoru w ziejącej fetorem rozkładu ziemi.

- Jedna chwila - odezwał się Leon Thibaut, uważnym wzrokiem badając truchło. Jeleń był za życia imponująco dużym zwierzęciem, o porożu godnym zawieszenia w sali audiencyjnej Domu Sanglierów. Cokolwiek go zabiło, musiało być równie wielkie jeśli nawet nie większe, bo martwe zwierzę sprawiało wrażenie takie, jakby zostało rozerwane brutalną siłą na ćwierci.

Co jednak Leon zauważył od razu, rozkładające się cielsko nie sprawiało wrażenia nadgryzionego - wynalazca nie mógł się bowiem wyzwolić od nacechowanego chorobliwą fascynacją przekonania, że gdyby się do tego zmusił, zdołałby truchło poskładać we względnie nienaruszoną całość

- Coś go zabiło, ale nie próbowało pożreć - oświadczył pewnym siebie głosem - Dla przyjemności zabijania?

- Nie sądzę… - zaczęła mówić Lea Angeline, ale wtedy jeleń znienacka zaczął się poruszać.

- Co jest, kurwa? - nie wytrzymał Yuran, kiedy spod strzępów drgającego mięsa i spośród połyskliwych wnętrzności zaczęły wyślizgiwać się niewielkie chitynowe kształty o ruchliwych żuwaczkach i niewielkich skrzydełkach. Cofając się o krok Leon Thibaut wbił przestraszone spojrzenie w coraz liczniejsze insekty. Niektóre z nich odwróciły się w stronę intruzów i Sanglier dałby głowę, że owady wręcz węszą, chociaż nigdy wcześniej nie widział u insektów podobnego zachowania.

Pierwsze z owadów zaczęły nieporadnie wzbijać się w powietrze, chociaż zaraz spadały z powrotem na ziemię, bo ich słabo wykształcone skrzydełka nie radziły sobie z ciężarem odwłoków.

- To nie są zwyczajne insekty! - rzuciła Angeline Lea - To Wynaturzenia!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-11-2023, 13:35   #487
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Gęsty las opodal obozowiska Sangów

Przestraszył się jelenia, który nagle się poruszył. Choć bardziej ruszył Alpejczyka widok dziesiątek, jakby kierowanych złośliwą intelignecją insektów. Nawet odruchowo cofnął się o krok i skrzywił się w grymasie obrzydzenia.

Lea powiedziała na głos, to co powiedział jeszcze ostatniej nocy, gdy zdecydował, że czekać będą świtu.

Już od dłuższego czasu podejrzewał, że trop przybliża ich do wynaturzenia. Wszak widzieli już wstrętny w swym wyrazie znak wypełniony padliną, napotkali znaki Primera. Eskalacja znaków tylko utwierdzała Bartheza w przekonaniu, że są coraz bliżej, ale czemu do stu czartów szukał tutaj Fernex. Nic nie wskazywało na to aby był ślepym leperosem, a chyba do polowania na wynaturzenie nie ciągnęła go chęć zemsty za psa, którego stracił na miejskim rynku pośród paniki gawiedzi. Zresztą pomijając wszystko myśliwy nie mógł mieć szans z walce z wynaturzeniem. Właściwie to Nathan był pewny, że jeśli doszłoby do spotkania oko w oko z Homo Degenesis, to zapewne nie obyłoby się bez strat. Kto wie, może nawet nikt nie uszedłby cały z takiej awantury. Westchnął głęboko, będzie co ma być i zanim słowa Lei wzbudziły panikę, zarządził krótko:

- Spokój wszyscy. Yuran i Dragan, mówcie ile czasu dzieli nas od Fernxa. Ruszamy dalej, ale wszyscy miejcie oczy szeroko otwarte. Sierżanci Blanchard i Sanguine, - oficjalnie i po wojskowemu odezwał się do Angeliny: - Wyście biegli w spotkaniach z wynaturzeniami w delcie Rhony. Wypatrujcie znaków, które zwiastowałyby bezpośrednie ryzyko napotkania Homo Degenesis. Pilnujcie perymetru między godzinami 0900-0300. Dwaj pozostali Sangowie 0300-0900. Tropiciele od teraz trzymacie się blisko. Zawężamy szyk, tak aby nikogo nie stracić z oczu.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-11-2023, 21:24   #488
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Gęsty las opodal obozowiska Sangów

Bywa, że strach paraliżuje, bywa też, że uwodzi jak niebezpieczna kochanka, demoniczna famme fatale, sukub porwał zmysły Leona do tańca i ścisnął jądra w mieszaninie bólu i rozkoszy. Spotkanie tak bliskie, że omal zmysłowe z odrazą wynaturzenia skradło ułamek serca wynalazcy, przygoda na jaką już nie pozwoli mu Loretta kiedy posadzi dziecko na kolanach. Największa chwila podniecenia, a później już tylko młyny i wiatraki, farmy energii dla potęgi Sanglierów.

Czy tylko zdawało się Leonowi Thibaut, czy w istocie tłoczył ową chwilę w swej pamięci, nie opuszczała go jasność niezwykła umysłu, każdy krok w przód słyszał, szelest każdy, toteż wyraźnie dotarły do niego rozkazy Bartheza. Jasne, precyzyjne, odpowiednio stanowcze, by przez Lona przemówił Sang.

Wykonał z równym ociąganiem co inni, tym bardziej kontent, że mu Kondontier nie przydzielił zadania. Mógł się skupić na czym chciał, a dodatkiem był chroniony z każdej strony. Wyobraził sobie na swym miejscu Abdela, który więcej by zapewne z takiego obrotu sprawy zyskał dla siebie, ale więcej jeszcze naraził grupę. Lżej się bez kuzyna oddychało, nawet w obliczu wynaturzenia.

Już w siodle siedział, równał wierzchowca z orszakiem. Rysunki staranie w torbie ukrył przed dżdżą. Broń w pogotowiu trzymał, choć myślał o niej jak o ostateczności. Więcej oczom swoim zawierzał i znaków wprzódy od innych, na bliskim skupionych, wypatrywał. Czasem się lunetą posłużył, później wiatr mierzył materiału strzępkiem na tyczce i uszu nadstawiał.

Wreszcie się nie powstrzymał i do najemnika zrównał - Ten człowiek musi być szalony, lub zarażony. Trudna będzie z nim rozmowa nawet z gorącymi skarpetami. Pozwolę sobie tylko zasugerować, że zyskaliśmy dość dużo informacji o terenie, by wezwać większe siły. Odpowiedni sprzęt, pomoc miejscowej milicji i może kondoniarzy, w sensie szpitalników. - widząc napiętą twarz Bartheza - Powinniśmy o tym pomówić z panienką, albo lepiej nie, bo ona się nie cofnie, a może czasem powinna.

Szaleństwo też ma swoje granice, a kiedy szalki przechyliły się niebezpiecznie ku magicznej podróży do nory białego królika, wynalazca mimowolnie występował w opozycji.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-02-2024, 12:53   #489
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Lesiste bezdroża Lombardii, 3 lipca 2595

Sugestia Leona Thibauta o zasadności wezwania w las większych sił musiał zapaść Alpejczykowi w myśli, chociaż Barthez nie wyraził na głos swojej własnej opinii. Zamiast tego Helwet polecił jeszcze bardziej zwiększyć czujność zbrojnych, penetrując czujnym wzrokiem wilgotne zakamarki lasu. Ciężkie krople wody uderzały w ziemię, wsiąkały w ubrania podróżnych. Widząca w powietrzu złowróżbna cisza tylko potęgowała wrażenie niewidzialnego zagrożenia otaczającego grupę Franków coraz ciaśniejszym pierścieniem zgrozy.

Leon Thibaut próbował sobie przypomnieć, co takiego wiedział o Wynaturzeniach Purgarii i z niejakim zawstydzeniem musiał przyznać, że jego wiedza była niemalże zerowa. W przeciwieństwie do feromancerów Franki, budujących swoje potworne miasta za pomocą opętanych szaleńczą miłością ludzkich niewolników, Homo Degenesis nękający Purgarię przypominali bardziej zwierzęta niźli ludzi. Bezlitośni drapieżcy, nieśli śmierć i skażenie Pleśnią wiedzeni pobudkami, których nie ogarniał ludzki rozum.

W oddali las przerzedził się nieco, pomiędzy powykręcanymi drzewami pojawiły się prześwity wieszczące obecności przesieki bądź większej polany. Barthez wstrzymał pochód grupy uniesioną w górę pięścią, toteż wszyscy zastygli w bezruchu nadstawiając uszu i wodząc wokół siebie wzrokiem.

- Tam coś jest - szepnął ledwie slyszalnie sierżant Blanchard - Z koni!

- To może być jeleń - odparł Nathan ześlizgując się z siodła i wyciągając z kabury broń - Blanchard, zostańcie z końmi. Reszta za mną, po cichu.

Leon Thibaut poczuł jak krew uderza mu do głowy, a serce z miejsca zaczyna szaleńczo bić. Nim zdążył zsiąść z konia, wszyscy inni byli już na ziemi, z bronią w rękach i w przyklęku. Angeline Lea zerknęła z ukosa na kuzyna, wskazała mu ruchem głowy polanę, spojrzała na nią ponad lufą załadowanego LeMata.

Wynalazca mógłby przysiąc, że widzi pomiędzy drzewami jakiś poruszający się kształt, którego forma i obrys nie pasowały do czegokolwiek, co do tej pory widział. Być może był to jeleń, ale mogło to być również coś innego.

Nie chcąc następować towarzyszom na pięty, Leon Thibaut odsunął się w bok, zaczął się skradać podpatrując ruchy Angeline Lei. Nathan Barthez i jego polańscy tropiciele wysunęli się nieznacznie do przodu zbliżając się coraz bardziej do polany.

Pochwycony bez ostrzeżenia w żelazny uścisk, Leon Thibaut wydał z siebie zdławiony wizg, gdy ktoś pociągnął go w dół, w świetnie zakamuflowaną jamę w ziemi.

- Nie drgnij albo wszyscy zginiemy - powiedział wysmarowany błotem Fernex przyciskając coś do gardła Sangliera - Chyba postradaliście zmysły.

Sang uświadomił sobie, że na jego gardło napiera lufa olbrzymiego obrzyna. Przekrwione oczy myśliwego skakały po postaciach reszty intruzów - ci bowiem już się zorientowali w tarapatach Leona i celowali w skupieniu w głowę wychylonego z jamy Fernexa.

- Ukryjcie się albo wszyscy zginiemy - powtórzył łowca, a dźwięcząca w jego szepcie determinacja zmroziła Leonowi krew w żyłach.

Złe przeczucie mówi mi, że Fernex nie blefuje…

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-02-2024, 12:53   #490
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Lesiste bezdroża Lombardii, 3 lipca 2595

Zarówno wściekłość, ale też podziw zawitał przez bardzo krótką chwilę na twarzy Alpejczyka. Czujka najemników z nim samym niemal zdeptała Fernexa, ten jednak zdołał pozostać ukryty i bardzo mądrze wybrał zakładnika. Ostanie czego potrzebował Barthez, były negocjacje w obliczu majaczącego w oddali kształtu, który zdaniem Helwety był najpradopodniej niczym innym jak purgaryjskim psychokinetem, a to zwiastowało ogromne kłopoty, z których zapewne nie uda im się wyjść bez strat w ludziach.

Barthez nakazał gestem ukrycie swoim ludziom jeszcze zanim łowca zdołał samemu wycedzić te słowa. Najemnicy wraz z Helwetą bezszelestnie zalegli
w cieniach rzucanych przez pokraczne drzewa, przywodzące w gęstej atmosferze na myśl makabryczne istoty. Widząc kilka luf skierowanych w Fernexa nie skierował swojej broni ku łowcy tylko wycedził cicho:

- Odłóż broń człowieku. Strzał, nie tylko przesądzi twój los, ale też zdradzi naszą pozycję. Przychodzimy po ciebie. Kirja i Iola nas przysyłają. - Helweta celowo przywołał pomocnice Fernexa licząc, że znajome imiona spacyfiują nieco łowcę: - Powoli się stąd wycofamy. Po co tu przyzedłeś? Przecież nie aby pomścić psa. Na leperosa też mi nie wyglądasz.
Jeśli Fernex się uspokoi to Nathan zarządzi dyskretny, powolny odwrót, a potem rozmówimy się z łowcą. Co do efektu słów Alepjczyka sugeruje PSY+Domination

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172