Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-11-2019, 21:35   #61
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Angry

13 czerwca, środa, Tulon, Wczesny Wieczór, Port Lagagne

Helweta skłonił się arystokratce jak nakazywała etykieta przy komplemencie, rad że ominęły go wątpliwe przyjemności całowania książęcych pierścieni. Zastanawiał się jakież to przygody przeszła załoga i pasażerowie Annabelle. Spokój pasażerów i brak dziur po kulach czy śladów abordażu upewniał go w przekonaniu, że jedynym co mogło ich spotkać była ławica makreli. Najemnik całkowicie zgadzał się z arystokratką żeby ruszyć do rezydencji:

- Tak jaśnie pani. Tędy proszę. - Skłonił się lekko pokazując drogę w kierunku rezydencji. Wynajęta przez ród willa była kilkanaście minut spokojnego spaceru od portu. Dystans tak krótki, że dla zdecydowanej większości nie przedstawiał żadnego problemu. Alpejczyk wiedział, że Sanguinowie nie należą do tej większości, toteż wskazał na przygotowane wcześniej lektyki oczekujące znamienitych gości.

- Do rezydencji droga niedaleka, jednak pozwoliłem sobie przygotować wygodny transport dla waszych miłości po męczącej i jak zapewnia jaśnie pani pełnej niespodzianek podróży. - powiedział bez najmniejszego cienia złośliwości.

Gdy członkowie rodziny ruszyli nieśpiesznie, zostawiając swą świtę w porcie, Barthez dał dyskretny dłonią swoim ludziom. Wiedzieli doskonale co mają robić, kto miał zostać I dopilnować bezpiecznego transferu służby I cargo do rezydencji, a kto miał ochraniać Sanguine’ów. Alpejczyk nie obawiał się zbytnio ataku tu w Toulonie I traktował całą przerośniętą w formie akcje w porcie jako pożyteczne ćwiczenie dla siebie I najemników. Ktoś dawno temu w odległej alpejskiej twierdzy powiedział młodemu rekrutowi, że im więcej potu wylanego na ćwiczeniach, tym mniej krwi wylanej w walce. Nie dało się nie zgodzić z tą mądrością I Nathaniel miał ją zawsze w sercu. Rozejrzał się tylko dyskretnie.

Targująca się głośno z borkańskim kupcem kobieta machnęła ręką na kiepską ofertę I odeszła w stronę w którą zmierzała rodzina. Dwóch Franków pijących leniwie cydr ze skórzanego bukłaka wstało z kamiennej ławki I zaczęło poruszać się w bezpiecznej odległości od kawalkady przybyszów z Montpelier. Wiedział, że po drodze na kilku krzyżówkach czekają rozstawieni strategicznie Borkanie wypatrujący potencjanych niebezpieczeńtw I gotowowi dać znak jeśli coś byłoby nie tak. Uśmiechnął się delikatnie I zastanawiał czy ktokolwiek zda sobie sprawę z dyskretnej opieki jaką otoczeni byli Sanguinowie.

Wtedy podszedł do niego Leon:

- Panie Nathanielu Bartez, będę potrzebował przewodnika po mieście, kogoś kto się nie zgubi i wie gdzie i za ile kupić.

- Oczywiście wasza miłość. Przyznam człowieka zaznajomionego z miastem. Śpieszę tylko nadmienić, że stanowczym życzeniem jaśnie Ventricule jest aby ruszyć do Bergamo juz jutro o świtaniu, więc czasu będzie niewiele.

Leon po chwili wskazał na uzbrojenie najemnika:

- A to wszystko konieczne? Nie idziemy jeszcze w góry.

Barthez usniechnął się znów:

- Pozwolę sobie na małą niedyskrecję między nami wasza miłość. To istotnie przerost formy nad treścią, ale od jutra to będzie rzeczywisotść. Wolę aby świta rodziny zdawała sobie sprawę z potencjalnych niebezpieczeństw i traktowała wyprawę z należytą ostrożnością.

Techniczny:
Nie wiem kto zasiada w lektyce, kto idzie pieszo, ale proszę założyć, że jesli Leon jest w lektyce, to do Nathaniela zbliża się w lektyce. Najemnik oczywiście idzie pieszo. Kurcze ciężko z tego wszysktiego złożyć ciekawe dialogi, dlatego obcinam potencjalne kwestie. Mam propozycje żeby ewentualnie gadać w share docu czy nawet przez PW, Messengera i potem wstawiać całe dialogi. Będzie chyba badziej naturalnie. Helweta zapewne chętnie zamienił by kilka grzeczności z Leonem (o organizacji wyjścia) i Angeline (o jej broni np).
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-12-2019, 21:46   #62
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Tulon, wczesny wieczór

- Oczywiście wasza miłość. Przyznam człowieka zaznajomionego z miastem. Śpieszę tylko nadmienić, że stanowczym życzeniem jaśnie Ventricule jest aby ruszyć do Bergamo już jutro o świtaniu, więc czasu będzie niewiele.

Leon po chwili wskazał na uzbrojenie najemnika:
- A to wszystko konieczne? Nie idziemy jeszcze w góry.

Barthez uśmiechnął się znów:
- Pozwolę sobie na małą niedyskrecję między nami wasza miłość. To istotnie przerost formy nad treścią, ale od jutra to będzie rzeczywistość. Wolę aby świta rodziny zdawała sobie sprawę z potencjalnych niebezpieczeństw i traktowała wyprawę z należytą ostrożnością.

Abdel cmoknął, niewiele było potrzeba by wszystko poszło tak jak chciał.
- Czy o świtaniu to się jeszcze okaże. Ma pan rację panie Barthez, wyprawę należy traktować z należytą ostrożnością. Absolutnie się z tym zgadzam w całej rozciągłości. Tym samym Leon również ma rację. Skoro jesteśmy w Toulonie i wyprawa przebiega spokojnie, należy to wykorzystać by zdobyć lepszy sprzęt zapewniający nam przewagi podczas wyprawy. Jego mądrość w pozyskiwaniu starożytnych technologii wielokrotnie była przyczyną dumy dla całego naszego rodu. Nikt w naszym rodzie w to nie wątpi. Zatem, skoro mój kuzyn prosi o chwilę dłużej w Toulonie, nie mogę odmówić. Jego wiedza techniczna jest olbrzymia. Musi widzieć coś, czego nie dostrzegamy my, prawda Leonie? Zatem, pozostaniemy chwilę dłużej, aż mój szlachetny kuzyn zafunduje nam przewagi technologiczne o jakich moglibyśmy jedynie marzyć. Masz zielone światło... - powiedział kładąc przyjaźnie rękę na ramieniu Leona - spraw bym nie żałował zmiany decyzji samego Ventricule. Bo niniejszym właśnie została zmieniona, mocą nadanego mi prawa decydowania o losach tej wyprawy i dopasowywanie jej toku do bieżącej sytuacji.

To mówiąc obrócił się powoli na pięcie i z wolna ruszył ulicą, w kierunku wyznaczonym przez przednią straż. Uśmiechnął się i wciągnął raz jeszcze zapach dzielnicy Terres Putain. Faktycznie, ten mokry drażniący zapach, przesączony rybim zapachem faktycznie powodował, że cała dzielnica zdawała się pachnieć mu... cipką.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-12-2019, 21:56   #63
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

Przywoławszy do siebie obu braci, Bastien Langlois zatrzymał się w odległości kilkunastu kroków od trójki rozmawiających z Barthezem arystokratów. Wiecznie podejrzliwe oczy myśliwego przeskakiwały z postaci szlachetnie urodzonych na krążących wokół przechodniów i z powrotem, podświadomie szukając jakiegokolwiek zagrożenia, ale nigdzie go nie dostrzegając. Znając nieco z widzenia alpejskiego najemnika, Bastien musiał zresztą założyć, że ten szemrany Helwet znał się na robocie i sam zadbał o bezpieczeństwo wysoko postawionych gości.

Langlois nie pierwszy raz bywał w Tulonie, chociaż nigdy nie określiłby siebie samego mianem znawcy tego gwarnego żywego miasta. Doceniając bogactwo dóbr osiągalnych na miejscowych rynkach, a także poziom tutejszych rozrywek, myśliwy czuł się nieco zagubiony w tak ogromnym skupisku ludzi o różnym pochodzeniu i kolorze skóry.

- Spraw, bym nie żałował zmiany decyzji samego Ventricule. Bo niniejszym właśnie została zmieniona, mocą nadanego mi prawa decydowania o losach tej wyprawy i dopasowywanie jej toku do bieżącej sytuacji - oznajmił przemawiający do Alpejczyka Abdel Sanguine.

Bastien nie przysłuchiwał się prowadzonej opodal konwersacji, toteż nie miał pojęcia, jaką to decyzję zmienił właśnie dziedzic rodu, ale dziwny przelotny grymas na twarzy Bartheza dawał wyraźnie do zrozumienia, że zmiana uzgodnień nie przypadła dowódcy ochrony do gustu.

- Idziemy - rzucił do Grimmów ściszonym głosem, kiedy Abdel rozpoczął spacer ulicami Terres Putain - I pilnujcie swoich gratów, bo to co drugi to złodziej.



Barthez zamówił trzy lektyki dla szlachetnie urodzonych. Abdel zignorował swoją i ruszył dumnie na nogach. Co z Angeline i Leonem?

 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-12-2019, 22:28   #64
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez dziedzica słowem wynalazca mocniej zaciskał usta, przygryzając wewnątrz dolną wargę, by wesołość zastąpić bólem. I choć udało mu się nie wybuchnąć śmiechem, to oczy musiały przybrać rozmiary krateru Pandora. Szczerze nie wierzył w słowa kuzyna jakoby pragnął on dać czas Leonowi na poprawienie sprzętu arystokratów i ich ochrony.

Co zatem powodowało Abdelem? Leon nie chciał wierzyć w plotki z pałacowych kuchni o romansie dziedzica z ciemnoskórą zaklinaczką węży, z którą to potajemnie miał spotkać się właśnie w Tulonie, z drugiej strony samo sprzeciwienie się woli ojca też wydawało się zbyt błahe i szczeniackie. Gdy szlachetny kuzyn położył mu na ramieniu dłoń oświadczając, że zmienia decyzję Ventricule i przedłuża pobyt w Tulonie, wynalazca pozwolił sobie już na szczery i szeroki uśmiech.

- Dziękuję szlachetny kuzynie, nie liczyłem na takie względy wobec mojej skromnej pracy, obiecuję zatem nie opóźniać więcej niż to koniecznym będzie, by nie ściągać na kuzyna ojcowskiego niezadowolenia - kończył już do pleców Abdela, wciąż nie przestając uprzejmie się uśmiechać. Przenosząc wzrok na Nathana - Cóż zdaje się, że będę potrzebował naprawdę dobrego przewodnika, żebyśmy nie zamarudzili zbyt długo.

- Zadbam o to, wasza miłość - odpowiedział grzecznie Alpejczyk puszczając bokiem nagłą decyzję Abdela o opóźnieniu. Nie zwykł się przejmować sprawami na jakie nie miał wpływu, a jego zadaniem nie było dotrzymywanie terminarza tylko zapewnienie bezpieczeństwa. Akurat Tulon, o ile nie szukało się problemów, zaliczał się do miejsc na trasie, które było najbezpieczniejsze, no może poza helweckimi punktami celnymi.

- Podobno to kilka kroków, a wynajął pan lektyki jak dla afrykańskich wielmożów. Na mój gust to zbytek luksusu, ale skoro już są, skorzystam. Nie obawia się pan, że ludzie będą uważać, iż naśladujemy zamorskich nowobogackich - gramoląc się na podest lektyki, kontynuował - Na podróż wolałbym wierzchowca.

Siedząc na podeście młody szlachcic zastanawiał się jak długo życie pozwoli mu na podobne błazeństwa, uznawszy za przestrogą pana Barteza, że niewiele, postanowił postąpić krok dalej. Dręczyła go jakaś nieznaczna zmiana w kuzynce, po zaokrętowaniu, ale kompletnie nie potrafił wymyślić czego dotyczyła, może miała tu jakiś interes, może ona nie Abdel.

- Miła kuzynko Angeline, kołysze jak na łodzi, powinnaś skorzystać, jeszcze zdążysz zmęczyć swe piękne stopy na szlaku, który nas czeka. A pan Nathan może poczuć się zawiedziony, że odrzucasz ten niecodzienny prezent. Być może to tutejsza tradycja. Proszę, tu jest miejsce dla dwojga - Leon Thibaut przesunął się nieznacznie wskazując kuzynce miejsce obok siebie, przez nagły ruch lektyka w istocie zakołysała jak łódź - Zapewniam, że więcej widać i lepiej pachnie.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-12-2019, 21:13   #65
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

- Dziękuję szlachetny kuzynie, nie liczyłem na takie względy wobec mojej skromnej pracy, obiecuję zatem nie opóźniać więcej niż to koniecznym będzie, by nie ściągać na kuzyna ojcowskiego niezadowolenia - powiedział Leon.

Abdel uśmiechnął się uprzejmie. W sumie nie mógł nie skorzystać z okazji by nie opóźnić wyjazdu, a kuzyn sam dał mu pretekst i to dość dobry. Oprócz pretekstu mógł się też stać kozłem ofiarnym gdyby spadał na wyprawę gniew Ventrucle. Wówczas przy odrobinie szczęścia i wprawy, dziedzic mógłby przekierować wrogość ojca na swego kuzyna.

Mój boże jakiż z tego Leona jest poczciwiec. Naprawdę już go polubiłem. I trochę mi nawet przypomina jeden z tych swoich metalowych drapaków do ściągania piorunów. Tak, tylko że tym razem takim drapakiem stał się sam. Boże uchroń nas od gniewu Ventricule. Ocal mojego przepoczciwego Drapaka by mógł mnie ocalić przed owym uderzeniem.

- Panie Barthez, po kolacji chciałbym zamienić z panem parę słów by sprecyzować kilka kwestii dotyczące wyprawy. Myślę, też o wieczornym wyjściu w miejsce, gdzie nie oficjalnie lubi bawić się tutejsza arystokracja. Na pewno takie miejsce jest panu znajome, proszę zatem poczynić wszelkie niezbędne kroki przygotowawcze na ten nasz wieczorny wypad.

Przez chwilę szedł zamyślony podziwiając majestat miasta, który zdawał się go w jakiś magiczny sposób wciągać coraz bardziej w trud poznania miasta od podszewki. Z tej strony z której lubił miasta najbardziej.

- Miła kuzynko Angeline, kołysze jak na łodzi, powinnaś skorzystać, jeszcze zdążysz zmęczyć swe piękne stopy...

Abdel drgnął z zaskoczony słowami kuzyna i już chciał coś dorzucić, ale się powstrzymał.

Piękne stopy? Cóż on rzecze za bzdury. Na krew z krwi naszych ojców, ten chłopak chyba nigdy nie widział z bliska naprawdę zadbanej, pokrytej kremami i pedicure stópki szlachcianki wysokiego rodu. W porównaniu do nich, to co posiada moja zapuszczona siostra, można by określić zaledwie mianem... człapaków. Co i tak wydaje mi się nader szczodrym określeniem.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-12-2019, 16:38   #66
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

Abdel Sanguine tylko przez chwilę stąpał na przedzie pochodu. Nim dziedzic rodu zdążył obrać zły kierunek spaceru - czy to przypadkiem czy też z premedytacją - dwaj sierżanci Sangów wysunęli się przed pierworodnego przejmując prowadzenie z lekkością ludzi, którzy doskonale wiedzieli, gdzie iść. Widząc jak przechodnie rozstępują się przed nimi z ewidentnym szacunkiem dla charakterystycznych czerwonych płaszczy, Abdel poczuł przypływ rzadkiej dumy ze swego pochodzenia. Tulon mógł być kotłem etnicznym i kulturowym przebijającym pod pewnymi względami piękno Montpellier, ale nawet tutaj ludzie czuli respekt wobec trzymających porządek na mokradłach Sangów.

Reszta pochodu podążała w ślad za szlachcicem, ten jednak nie poświęcał więcej uwagi rozmowie Leona z Angeline, taksując w zamian ciekawym świata spojrzeniem gwarne tłoczne uliczki dzielnicy. Czuł zew przygody błyszczący w umalowanych oczach kusząco odzianych kobiet, w zapraszających uśmiechach naganiaczy pracujących dla zadymionych oparami shishy klubów i palarni opiatów. W powietrzu unosiła się wywołująca ślinotok mieszanka zapachów ostro przyprawionego pieczonego mięsa, świeżego pieczywa, smażonych ryb. A wszystko to niczym upojny całun spowijała symfonia dźwięków metropolii, pełna śpiewów i perlistego śmiechu, nawoływań, gwizdów i wesołych melodii wygrywanych na przeróżnych instrumentach.

Chłonąc zew Tulonu wszystkimi zmysłami, Abdel pogratulował sobie w duchu pomysłu ze zmianą planów podróży. Dziedzic wiedział, że nie powinien zbyt dalece ingerować w harmonogram podróży, by nie wzbudzić gniewu surowego ojca, ale dzień opóźnienia nie jawił mu się niczym szczególnym, zwłaszcza w odniesieniu do świetnie nadającego się na kozła ofiarnego Leona.

Wspomniawszy kuzyna Abdel zerknął ponad ramieniem w kierunku niesionej przez czterech tragarzy lektyki, uśmiechnął się pod nosem na ów widok. Potem spojrzenie dziedzica przesunęło się na idącego opodal Nathana Bartheza, sprawiającego groźne wrażenie w pancerzu i z przewieszoną przez ramię strzelbą.

Alpejczyk wyglądał na człowieka znającego się na swoim fachu, a więc w opinii Abdela istniało spore ryzyko, że będzie nudnym do bólu służbistą walczącym do ostatniej kropli krwi o zachowanie zasad bezpieczeństwa, procedur i wszystkich tych dyrdymałów, które tak emocjonowały zafascynowaną wojskiem siostrę dziedzica.

Lecz będąc człowiekiem sprawiedliwym i dającym każdemu szansę, pierworodny Sanguine postanowił, że nie oceni Bartheza zbyt pośpiesznie, tylko da mu sposobność do zdobycia przychylności swego pryncypała.

Zważywszy na obiecujące perspektywy tego pięknego ciepłego wieczora, Barthez mógł się wkupić w łaski Abdela naprawdę w ekspresowym tempie.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-12-2019, 16:39   #67
 
Kargan's Avatar
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

- Oh mój drogi kuzynie, skąd możesz wiedzieć jakie zapachy sprawiają mi przyjemność ? Wszak nie każda kobieta podobna jest do Twojej żony, a i o jej gustach nie wiesz zapewne wszystkiego - nieco złośliwa odpowiedź Angeline okraszona została radosnym śmiechem tak, by kuzyn nie brał jej do końca poważnie - Nie martw się o moje stópki. Zapewniam Cię, że zniosą podróż lepiej niż stopy pewnego naukowca. Zaś co do wygodnego siedzenia w lektyce to owszem, być może, kiedyś... po sześćdziesiątce. I nie martw się uczuciami szanownego Bartheza. Zapewniam Cię, że widok mnie maszerującej pieszo nie sprawi mu przykrości.

Skinąwszy głową i posławszy kuzynowi złośliwy uśmiech Angeline przewiesiła karabin przez prawe ramię, na lewym umieściła plecaczek i ruszyła śladem Bartheza dostosowując tempo marszu tak by zostać kilka kroków za nim. Uważnie rozglądając się dokoła, Angeline starała się zapamiętać charakterystyczne punkty mijanych ulic i placów.
 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-12-2019, 17:07   #68
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

Przeprawa przez kręte gwarne ulice dzielnicy trwała co najmniej trzydzieści minut, ale zauroczona w wielkim stopniu miastem Angeline Léa miała wrażenie, że pochód dotarł do posiadłości rodu zaledwie po kwadransie. Dziedziczka Sanguine z żywą uwagą chłonęła widoki, zapachy i dźwięki Tulonu, przyglądając się noszącym prowokacyjne stroje dziewczętom z domów uciech, obwieszonym złotem czarnoskórym przybyszom z Afryki, mieszczanom wszelkiej maści. Skrzyżowawszy kroki z grupką bawiących się na przepustce szaserów Rezysty, szlachcianka zasalutowała im na sposób Sangów, a tamci odwzajemnili salut nie mogąc nie zauważyć czerwonych płaszczy kapitana Perraulta i jego podoficerów.

Kilkoro mężczyzn i kobiet stojących na skrzyżowaniu uliczek odsunęło się z drogi pochodu, śledząc badawczymi spojrzeniami lektykę i towarzyszących jej pieszych. Jedna z osób - zgrabna blondynka o morzu loków i ostro zarysowanym pod materiałem sukienki biuście - gwizdnęła na palcach zwracając na siebie uwagę niesionego przez tragarzy Leona, posłała w jego stronę jakiś gest, który najpewniej znany był powszechnie Tulończykom, ale którego znaczenia szlachcianka nie odgadła.

Nie doczekawszy się żadnej reakcji ze strony wyciągniętego w lektyce wynalazcy, blondynka posłała Leonowi kolejny gest, nieco odmienny i chyba nieco wulgarny. A potem przeniosła spojrzenie na mijającą ją dziedziczkę.

Angeline Léa nie mogła się oprzeć wrażenie, że spogląda na nią najpiękniejsza kobieta świata. Uśmiechając się zalotnie kącikami ust, blondynka oblizała koniuszkiem języka swe kuszące wykrojone wargi, w sposób tak niebywale erotyczny, że ciało szlachcianki przeszył mimowolny dreszcz.

- To sekciarze, wasza miłość - u boku Angeline Léi wyrósł niczym spod ziemi kapitan Perrault, odgrodził dziedziczkę od zainteresowanej nią blondynki - Migrujące ptaki, niebezpieczni ludzie. Komu życie i mieszek miły, ten nie powinien się z nimi zadawać.

Szlachcianka kiwnęła niemo głową, ale mimowolnie obejrzała się ponad ramieniem, podchwytując zapraszające spojrzenie odprowadzającej ją wzrokiem jasnowłosej piękności.


Int 2 + Legends 1, wyniki 5, 1, 3.

Określenia użyte przez kapitana nic Angeline nie mówią, dziedziczka nie kojarzy tych sekciarzy. Może to dobry temat do zarzucenia przy kolacji?


Spacer przez Terres Putain dobiega końca, bez przeszkód i niespodzianek docieracie do rezydencji Sanguine!

 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-12-2019, 11:18   #69
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Czterej nisko urodzeni lokaje oddelegowani do świty Abdela czekali w odświętnych strojach przed kutą z żelaza bramą rezydencji. Widząc nadciągający orszak czym prędzej otworzyli wrota kłaniając się w pas dziedzicowi i jego rodzinie. Abdel zaszczycił ich uprzejmym spojrzeniem, rozejrzał się po wyłożonym marmurową kostką podwórku posesji, po czym wszedł do środka witany przez onieśmielonego osobą dziedzica zarządcę.

W gustownie urządzonym holu budynku stała reszta członków ekspedycji: fryzjer Moliére i kucharz Jambon oraz dwie wiecznie spłoszone służki dziedziczki. Abdel przywitał się uprzejmie ze świtą oraz rodziną zarządcy, od niechcenia kontemplując wzrokiem figury obu dziewcząt. Nieśmiałe, wiotkie i białoskóre, służki nie mogły konkurować ze znacznie odważniejszymi pod względem strojów i obyczajów mieszkankami Tulonu, ale Abdel wiedział, że później, daleko na szlaku do Purgare, umiejętnie zbałamucone dwórki powinny bez trudu zaspokoić każdą jego zachciankę.

Tak długo jak nie wiedziała o tym jego przyrodnia siostra, rzecz jasna.

- Wyczuwam w powietrzu rozkoszną woń jadła - oznajmił pierworodny, kiedy uciążliwy powitalny protokół dobiegł już końca, a do holu weszli dziedziczka i kuzyn Leon - Nie pozwólmy zatem, aby kolacja wystygła. Lecz wpierw muszę się odświeżyć.

- Tędy, wasza miłość - zarządca wskazał dłonią jedne z drzwi - To łazienka, można z niej przejść do sali jadalnej. Proszę za mną.


Jeśli macie ochotę, możecie skrobnąć jakieś wstawki z wieczerzy. Przy stole zasiedli Abdel, Angeline, Leon, Nathan, kapitan Perrault oraz skarbnik Dumas. Dwórki usługują Angeline, resztą gości zajmuje się kucharz Jambon oraz zarządca z rodziną. Na stole kilka gatunków ryb, mięczaki, pieczona kaczka w jabłkach, kebab z jaszczurki, różne sosy i sałatki, ziemniaki w plastrach i wędzone sery. Do tego wino, herbata bądź woda.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-12-2019, 21:21   #70
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Pukanie do drzwi zastało Leona przed lustrem, starającego się dopasować właściwą kokardę do lnianej, luźnej koszuli koloru zgaszonej bieli. Brązowa, czy butelkowa zieleń? Chwilę wcześniej odświeżył się w kąpieli, a zajadłość z jaką służąca szorowała mu plecy ostrą szczotką, dodała mu nowych sił życiowych.

- Entrez, s'il vous plaît! - Zakrzyknął w stronę drzwi, mając nadzieję że to ktoś ze świty, lub może nawet któreś z kuzynostwa. Wybrał brązową, wyszedł z toalety, sprawnymi ruchami wiążąc ozdobę pod szyją, ku jego rozczarowaniu był to tylko służący ze wzrokiem poddańczo wbitym w posadzkę.
- Prosimy do stołu, miłościwy panie! Zaprowadzę do jadalnej.
- Świetnie, zaczekaj przed drzwiami.

Kompletnie nie miał ochoty na kolację, musiał jednak zachować jakieś pozory. Właściwie chciałby już znaleźć się na ulicach, żeby na własne oczy i uszy przekonać się o egzotyce miejsca, zagłębić w kopalni artefaktów jaką miał być Tulon. Rozważał czy nie poprosić o towarzystwo kuzynostwa. Abdel z pewnością odmówi, albo co gorsza zgodzi się i zabierze zamiast na bazar do domu gier, zaś Angelline.. Cóż chciał porozmawiać z nią już wcześniej, po niefortunnym zaproszeniu z lektyki, ale mogłaby uznać że się jej narzuca. A czy nie miałaby racji? Ta myśl skonsternowała go tym bardziej, kiedy uczuł ucisk w dopasowanych wojskowych spodniach. Kuzynka zdawała się nim nie interesować i zarazem nie była w jego typie, zbyt atletyczna, praktyczna, dawno stłamsiła w sobie dziecko i niefrasobliwość, które tak lubił u dziewcząt. Cóż zatem? Chyba właśnie to, że była kuzynką podniecało go najbardziej. Czy to właśnie zakazany owoc kazirodztwa tak go pociągał, czy może podświadome dążenie do czystości krwi. Prawdą jest, że nigdy nie lubił wiejskich dziewuch, a zapach mleka i słomy, który niektórych tak do nich ciągnął jego odrzucał.
Z tą myślą włożył na wierzch brunatną lnianą marynarkę, szytą na krój munduru i wyszedł przed drzwi, pozwalając zaprowadzić się służącemu na zapowiedzianą kolację.


Wynalazca miał nadzieję zjeść szybko kolację i czym prędzej opuścić rezydencję, plan ów został jednak skutecznie pokrzyżowany przez Abdela urządzającego manewry używania sztućców i kolejności podawania dań.
Siedząc już przy stole, zręcznie dzielił na talerzu rybę, starając nie patrzeć zbyt natrętnie na Angelline, za to nie mógł oderwać oczu od coraz szybciej zapadającego zmierzchu. Zdając sobie sprawę z własnych braków w sztuce etykiety i konwersacji, starał się nie wdawać w dłuższe rozmowy, z zazdrością zaś słuchał jak trafnie i dowcipnie potrafi rozmawiać kuzyn.


Siedział Leon Thibaut cicho i słuchał sobie wytwornych i sztubackich rozmów. Kiedy uznałby, że chwila jest już odpowiednia, wstałby grzecznie w takim momencie by nikomu nie przerwać, ukłonił się. Podszedłby do Nathana oświadczając. Chwila ta jednak odwlekała się w nieskończoność, za sprawą kuzyna.
- Panie Bartez, będę na podwórzu za najdalej kwadrans, proszę przysłać tam swego człowieka. Liczę że rozumie pan, nie potrzebuję żołnierza, tylko przewodnika. - i dalej już do wszystkich - A czy ktoś z Państwa zechciałby towarzyszyć mi w przechadzce z przewodnikiem, którego poleci mi Pan Bartez?


Jeśli wcześniej, ktoś będzie chciał porozmawiać podczas kolacji, to jestem otwarty, wtedy przesunę ostatnie pytanie na kolejny post.
Mistrzu, co Leon może znaleźć na takim targowisku? Szczerze napiszę, że nie wiem czego oprócz lunety do karabinu, map może tam szukać. Może będą latawce?

Wynalazca za spacer uzbroi się w sztylet i porządną lupę. Pieniądze pewnie ma jakieś swoje, ale ile i co można za to kupić, też nie wiem.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172