Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-03-2023, 13:27   #271
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595

Wanadu, owszem, uważał Niske za bardzo atrakcyjną anubijkę, jednakże obserwjąc reakcję sierżanta na widok hebanowej piękności, uznał, że musiał być to czar nie tylko samej kapłanki, ale także i samego boga-szkala. Renton wpatrywał się w Niske, niczym nie przymierzając wół w malowane wrota i chyba tylko brakowało, żeby ozorem zamiótł świeżo wypastowany parkiet w sztabie. Gdy stanęli przed gabinetem Demarque, sierżant kurtuazyjnie puscił filigranową anubijkę przodem i zarówno Renton jak i sam Wanadu przez krótką chwile rozkoszowali się widokiem wielce zgrabnej kibici i smukłych nóg Niske.

Gdy już stało się zadość etykiecie i kapitan przywitał gośći, nie umknęło uwadze neolibijczyka, że Demarque nie wskazał samemu krzeseł i nawet nie raczył wstać na przywitanie, ale nie mogło być tak, aby lwy stały przed wroną, niczym proszalne dziady. Wanadu szybko przejął inicjatywę, podsunął Niske krzesło, sam zasiadł dość wygodnie, aby nie rzec nonszalancko na drugim i skinął sierżantowi wymownie i na przekór zapewne kapitanowi, aby sam też spoczął.

- Wielceśmy radzi kapitanie Demarque spotkać się ponownie, choć okazja mogłaby być nieco mniej pilna. - zaczął gładko niezrażony faux paus kapitana: - Nie jestem pewien Niske czy miałaś już przyjemność poznać kapitana? Pani Niske, kapitan Louis Demarque, obrońca Perpignanu. Kapitanie pani Niske z woli boga szakala służebnica Anubisa przy konsulacie Neolibii.

Wanadu chrząknął stanowczo, po czym wyłuszczył sprawę:

- Nie obce są wam kapitanie termina jakie spadły zarówno na Perpignan, jak i dotknęły też i samą konsulkę. Wiemy, że wrogi element przemierza teraz ziemie i zapewne nie będzie z mojej strony żadną radą, jeśli powiem, sytuacja, gdy ludzie, którzy wylądowali na tych ziemiach i dopuścili się rozboju, powinna doczekać się stanowczej reakcji ze strony poszkodowanych.

Kapitan skinął głową zgodnie.

- Oczywiście stanowcza reakcja nie powinna oznaczać jedynie bezwglednej eksterminacji, ale przed wszystkim uprzedniego poznania motywów, gdyż w innym przypadku będziemy gasić pożar, być może ignorując kogoś kto dolewa petrolu do ognia. Przejdę do sedna kapitanie bez zbędnego przedłużania. Chciałbym zaproponować wspólną akcję mającą na celu schwytanie i ukaranie przestępców. Oczywiście inicjatywa którą tu przedłożyłem ma pełne wsparcie konsulatu. Nie ukrywam, że osobiście widziałbym sierżanta Rentona w grupie pościgowej. Wasz sierżant wykazał się ogromną odwagą, godną najlepszych z lwów w trakcie zeszłonocnej akcji.

Neolibijczyk zrobił pauze aby dać wypowiedzieć się Niske i zareagować kapitanowi.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2023, 11:02   #272
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację

Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595

Kapitan Hugo Louis Demarque pozował na szlachcica obytego ze światem i człowieka, który wiele z racji swojego statusu doświadczył, a mimo to widok trojga czarnoskórych gości wkraczających do udostępnionego mu pokoiku ewidentnie zaparł Sangowi dech w piersiach. Oczywiście sierżant Renton nie łudził się fałszywą iluzją, że nieco skonsternowane zachowanie dowódcy spowodowane było nagłym powrotem olbrzyma w progi gabinetu.

Nie, kapitan Demarque - ledwie chwilę temu w świętym gniewie opłakujący śmierć szlachetnie urodzonej pani Durmont - teraz wpatrywał się niczym urzeczony w urodziwe oblicze goszczącej u niego Anubijki.

Mathieu przyznał w duchu, że kapłanki Anubisa faktycznie pobierały w sanktuariach kultu wszechstronne nauki, a sztuka skupiania na sobie męskiej uwagi bynajmniej nie była podczas tych nauk traktowana po macoszemu. Kiedy Kuoro Wanadu wyłuszczał powody zaskakującej wizyty pary Neolibijczyków w pałacu, Sanglier z trudem dzielił swoją uwagę pomiędzy słowa algierskiego myśliwego i delikatny uśmiech Niske.

Lecz mimo wszystko zaoszczędził sierżantowi rodzącego się w głębi umysłu zażenowania, bo kiedy Kuoro przedłożył swoją propozycję, Demarque spojrzał wpierw na Mathieu, a potem skupił otrzeźwiały wzrok na Neolibijczyku.

- Podzielam pańską opinię na temat sierżanta Rentona. Co więcej, ten komplement napawa mnie wręcz ojcowską dumą. Nie piastuję stanowiska w Perpignanie zbyt długo, ale wprowadzone przeze mnie zmiany i nowe metody dowodzenia przyniosły niemal natychmiastowe skutki i osiągnięcia sierżanta Rentona mogą uchodzić za sztandarowe rezultaty tych procesów.

Demarque spojrzał na Rentona z uznaniem tak głębokim, że Mathieu poczuł się tym komplementem na poły zakłopotany, na poły zdumiony.

- Jesteśmy w trakcie organizowania grupy pościgowej w porozumieniu z pałacem - podjął wywód kapitan - Chcemy wyruszyć w przeciągu godziny. Asysta konsulatu byłaby znacznym wsparciem, również symbolicznym gestem solidarności. Rezysta z radością przyjmie tę propozycję. Czy regent również się do niej przychylił?

- Regent zostanie poinformowany o naszej propozycji natychmiast po zakończeniu naszej rozmowy - włączyła się do rozmowy Niske - Być może ze względów protokolarnych doszło tu do pewnej niezręczności, ale odwiedziliśmy pana w pierwszej kolejności w zamiarze złożenia oficjalnych kondolencji. Śmierć żołnierzy jest niepowetowaną stratą dla Franki Walczącej. Bardzo nad nią ubolewam.

- Dziękuję w imieniu Rezysty - Sanglier wyprostował się jeszcze bardziej w krześle zaskakując tym faktem sierżanta, który pewien był, że bardziej służbistej pozy Demarque nie mógł już przyjąć - Czy będziecie gotowi do wyruszenia w ciągu godziny i na jaką konkretnie pomoc możemy liczyć?

- Zapewnimy transport oraz tropicieli - oznajmiła Niske - Sześć Komów z załogami, również transportowych. Tuzin łowczych z hienami, do tego łączność radiowa z miastem. Możemy wyruszyć przed upływem godziny.

- Wyśmienite wieści! - Demarque złożył dłonie palcami, przeniósł spojrzenie z twarzy Niske na Wanadu - Pałac przygotowuje pościg konny, mieliśmy do nich dołączyć, ale wasze wozy wszystko zmieniają…

Kapitan urwał słysząc dźwięk pukania do drzwi pokoiku.

- Wejść!

Stojący z boku biurka sierżant Renton obejrzał się na stającego w progu kaprala Wildera, podchwycił znaczące spojrzenie Alpejczyka.

- Wiadomość z gościńca, panie kapitanie - zameldował Wilder - Konny żandarm właśnie przyjechał do miasta. Nasz patrol aresztował Yago Swarnego, wiozą go do miasta.

Demarque sposępniał w jednej chwili, jął się Rentonowi kojarzyć z wiszącą nad morzem czernią nadciągającego sztormu.

- Kolejne dobre wieści, kapralu. Dziękuję, proszę mnie poinformować, kiedy tylko więzień znajdzie się w mieście. To wszystko, możecie odejść.

- Świadek? - spytała Niske, która nie mogła nie zauważyć spojrzeń wymienionych przez Rentona i Wanadu w chwili, kiedy Alpejczyk wymienił nazwisko Polanina - Czy spiskowiec?

- Nie sposób tego rozstrzygnąć w tej chwili - odpowiedział Sang - Znany nam wszystkim… z wyjątkiem zapewne pani, pani Niske, Yago Swarny to bardzo niepokojąca postać. Kręcił się w pobliżu tragicznie zmarłej pani Durmont aż do chwili jej śmierci, a wcześniej był w Pradeshu, skąd wrócił wraz z sierżantem Rentonem i panem Wanadu. Człowiek znikąd, człowiek z plebsu, który znienacka trafił wprost na salony regenta. Wydałem nakaz jego aresztowania, ponieważ może być zamieszany w te wszystkie zbrodnicze machinacje.

- Bardzo przezorne posunięcie - skomentowała Niske - Bez względu na to, czy jest tylko przypadkowym świadkiem czy członkiem zbrodniczej grupy, może dysponować bardzo ważnymi informacjami. Ten wątek przypomniał mi coś równie istotnego, mianowicie osobę innego świadka. Jedyny ocalały z napaści na szlaku szaser, który już wrócił do miasta. Jeśli to nie kłopot, chciałabym z nim porozmawiać.

- Szeregowiec Frolic? - Demarque uniósł pytająco brwi - Przebywa w naszej placówce, w izolatce. Objęliśmy go profilaktycznie kwarantanną, prawda, sierżancie?

Opis rozmowy w gabinecie jest dość długi, dlatego przerwę go w tym momencie, aby dać możliwość graczowi na pewną interakcję!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2023, 18:21   #273
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację

Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595

- Tak jest panie kapitanie. Szeregowy Frolic jest pod kluczem. - odparł Renton. - Jest zamknięty profilaktycznie do przebadania, ale też by nie zniknął znienacka. Jeśli nie nosi zarazy, to chciałem go wziąć za przewodnika. Do miejsca, w którym ostatni raz widział się z Jago Swarnym i uciekinierami się znaczy.

Zastanawiał się chwilę, czy powinien mówić otwarcie co myśli. Zwłaszcza, że refleksja była sprzeczna z intuicją kapitana. Skoro Pollanin został od razu pojmany to zmieniało jednak wiele dla sierżanta już teraz. No i obecność tej pięknej kobiety. Nie mógł oprzeć się pokusie zaimponowania jej jeszcze bardziej niż grad pochwał, który spadł na niego nieoczekiwanie. Ośmielony tym, myślał krótko, bo o ile waleczny i odważny Mathieu może być durny jak but, to jeśli jeszcze wyjdzie na takiego, co ma dużo rozumu, to Neolibijla w pełnej krasie zobaczy wszystkie jego… zalety?

- Chciałbym potwierdzić jego tożsamość. Tego Frolica. - zaczął niskim głosem zerkając na kapitana a kątem oka Niske. - Jest możliwość, że Jago Swarny jest niewinny i że pod szeregowego, którego spotkał Polanin, podszywa się ktoś inny. Swarny może również potwierdzić tożsamość ciał w kostnicy, czy są to te same osoby, co z nimi była panienka Durmont. - mówił nieco szybciej niż zwykle i barytonem miast basem. - Ich blizny potwierdzały Rezystę, ale trzeba wykluczyć wszystkie inne możliwości. Jago Swarny, którego poznałem podczas misji Pradesu, jeśli jest skrytobójcą i mordercą kobiet, to musiałby być wyjątkowo głupi aby dokonać tych czynów, kiedy znamy jego tożsamość. Okoliczności jego zatrzymania nam wiele powiedzą ale już mówią wiele. Ktoś kto miał dostęp do pałacu, rodu Sanglierów, nie zyskuje nic, a traci wszystko. A kto jest zdolny do takiej mistyfikacji wykonawszy zlecenie zapada się pod kamień spod którego wyszedł. Nie daje się złapać od razu po wszystkim. Wysłanemu w jego kierunku pierwszemu pościgowi? Ryzyko, że oboje, Frolic ze Swarnym są w zmowie, oceniam na większe niż że jeden z nich kłamie. A najprawdopodniej oboje mówią prawdę.

Nie czuł się swojo, siedząc wciśnięty sztywno w elegancki fotelik wskazany przez Kuoro Wanadu, czując się afrykański słoń na fikuśnym taborecie w cyrku, więc tylko zacisnął spocone dłonie na oparciu drewna. I przełknął ślinę przybierając kamienną twarz. A raczej siląc się na normalne zachowanie nie mogąc pozbyć się myli, co Neolibijla sobie o nim naprawdę myśli?


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2023, 21:38   #274
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595

Wszyscy obecni w pomieszczeniu skupili swoje spojrzenia na topornie ciosanym obliczu sierżanta i wciśnięty pomiędzy trzeszczące oparcia krzesła olbrzym poczuł jak pod wpływem trzech par oczu na czoło występuje mu zimny pot.

Uświadomił też sobie, że nigdy dotąd nie wygłosił w obecności wyższego rangą oficera tak długiego wywodu, co ewidentnie zdumiało Demarque, a tym samym tylko pogłębiło zmieszanie Mathieu.

- Bardzo trafne spostrzeżenie - powiedziała Niske odgarniając dłonią opadający jej na order oko kosmyk włosów - Sądzicie, że zabójcy mogli podszyć się pod żołnierzy Rezysty, aby następnie zinfiltrować miasto?

- Istnieje taka ewentualność - odezwał się natychmiast kapitan Demarque - Dlatego właśnie musimy jak najszybciej przesłuchać Swarnego.

- Oczekiwanie na przybycie więźnia oznacza utratę czasu. Jeśli on jest w drodze do miasta, a sierżant Renton i tak zamierzał zabrać szasera ze sobą, możemy zyskać na czasie dokonując konfrontacji na szlaku - Niske pochyliła się do przodu przeszywając oczami Sanga - Grupa pościgowa wyjedzie do godziny, Komy poprowadzą nasi najlepsi kierowcy, konie nijak się nie mają do spalinowych silników. Wyjedziecie patrolowi naprzeciwko, zaoszczędzicie mnóstwo czasu. Ten świadek, Frolic, będzie mógł zidentyfikować Swarnego, a Polanin jego. Jedynym minusem tego rozwiązania jest fakt, że Swarny nie będzie mógł obejrzeć ciał żołnierzy. Czy to jest dla was do zaakceptowania? Czy nie istnieje nikt inny, kto mógłby zidentyfikować tych zamordowanych?

Anubijka mówiła doskonałym frankańskim, z silnym tulońskim akcentem, co z racji wielkości i znaczenia Tulonu wcale Rentona nie dziwiło, ale jednocześnie robiło na sierżancie ogromne wrażenie.

Wykładając swoje racje, Niske spoglądała na kapitana Demarque, lecz zadając pytanie odwróciła się z gracją w krześle i przeszyła wzrokiem czarnoskórego Franka.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2023, 22:30   #275
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595

Mathieu spąsowiałby, gdyby to było możliwe. Nie poszło źle, poklepał się w duchu po ramieniu. Wytrzymał wzrok Niske i byłby uśmiechnął się odsłaniając wielkie, białe, mocne dwa rzędy stojących na baczność zębów, lecz powstrzymał się. Jedynie z bijącą z oczu sympatią na zjawiskową istotę spoglądał.

Kapitan zaraz wszystko wyjaśni przecież, dumał oczywiste oczywistości? Wyskakiwać przed przełożonego to nie znać swojego miejsca w szeregu. Posterunek przy Route miał stałą obsadę, więc wszyscy tam Frolica i denatów musieli znać. Wysłany kom po świadka do potwierdzenia tożsamości nieboszczyków był najprawdopodobniej najszybszym sposobem. Posłaniec z Perpignanu, bo i przekaz z Kashki nie pomoże, jeśli posterunek Rezysty nie miał radiostacji.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-04-2023, 13:54   #276
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595

Kapitan Demarque pokiwał głową w wyrazie daleko posuniętej aprobaty dla propozycji Afrykanki, uderzył spodem dłoni w blat biurka dla podkreślenia takiego stanu rzeczy.

- Połączenie sił przy takim wsparciu to doskonały wariant - powiedział Sang, a jego oczy zaczęły się skrzyć iskrami słabo kontrolowanego podniecenia - Pojedzie z wami pół tuzina najlepszych instruktorów Rezysty z Perpignanu. Znamy teren, język i lokalne zagrożenia. Jedyne, co musimy w tej chwili zrobić to zmienić ustalenia poczynione z pałacem. Nie wiem, czy Bordenoir zechcą podróżować razem z nami czy pozostaną w odrębnej grupie z wykorzystaniem koni.

- Kapitanie, czy zamierza pan przekazać dowództwo nad tą wyprawą sierżantowi Rentonowi? - odezwała się ostrożnym tonem Niske - Pytam, ponieważ zamierzam natychmiast udać się do regenta i uzgodnić z nim szczegóły tej połączonej operacji.

Obserwujący Anubijkę kątem oka Mathieu przeniósł spojrzenie na kapitana i natychmiast zesztywniał rozpoznając charakterystyczny wyraz twarz Sangliera.

- Sierżant Renton jest doskonałym podoficerem liniowym oraz nieustraszonym żołnierzem, ale brakuje mu doświadczenia w koordynowaniu takich działań. Nie miał dotąd okazji do działań w jednostce zmotoryzowanej. Będzie mi towarzyszył w tej wyprawie jako adiutant. Czy pani również zamierza dołączyć do pościgu? Jestem pewien, że będzie to pasjonująca misja.

- Z ogromnym smutkiem muszę odmówić - Niske pokręciła w odpowiedzi głową - Polowania są integralnym elementem neolibijskiej kultury, ale obowiązki zatrzymują mnie w mieście. Jestem pewna, że Kuoro Wanadu z przyjemnością mnie zastąpi w roli reprezentanta konsulatu.

Widząc błysk rozczarowania w oczach Sanga Renton zaczął się natychmiast zastanawiać, że prawdziwym motywem decyzji kapitana była tylko chęć przejechania się po bezdrożach na neolibijskim komie czy też zaczął on przejawiać nadmierne zainteresowanie osobą czarującej Anubijki.

- Cieszę się z obopólnych deklaracji współpracy - powiedziała Niske wstając z krzesła - Konsulka Elani będzie zaszczycona. Myślę, że powinnam natychmiast porozmawiać z regentem bądź jego sekretarzem, ale chętnie pozostawię Kuoro Wanadu do panów dyspozycji. Nie powinniśmy opóźniać wyjazdu grupy pościgowej nawet o minutę. Dziękuję za rozmowę. Kuoro, zechcesz mnie odprowadzić do sekretariatu Pięści, zanim zaczniesz organizować szczegóły wyjazdu.

Neolibijski magnat podniósł się ze swojego miejsca ujmując Afrykankę pod ramię i otwierając przed nią drzwi. Pożegnana przez stojącego na baczność Demarque, Niske dygnęła raz jeszcze wdzięcznie i zniknęła za progiem pokoiku.

Demarque odczekał aż drzwi zamkną się za gośćmi, po czym usiadł z powrotem na swoim fotelu i zapalił papierosa zerkając znad zapalniczki na Rentona.

- Interesujący obrót spraw, sierżancie - mruknął tracąc niemal wszystko z niedawnej chłopięcej ekscytacji i marszcząc w zamian czoło - Bardzo interesujący. Co myślicie o tym planie? I kogo rekomendujecie do grupy pościgowej oprócz Frolica?
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-04-2023, 21:48   #277
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Pająk kazał na siebie czekać.

Samo przekroczenie pałacowej bramy zajęło nieco dłużej niż poprzedniego dnia, wymagało bowiem potwierdzenia tożsamości Jehana i jego prawa do wejścia do kompleksu. Przynajmniej tak domniemywał, obserwując jak starszy oficer z głową wygoloną po bokach oddalił się na stronę i przeprowadził krótką rozmowę z kimś w głębinach pałacu przez krótkofalówkę przypiętą na ramieniu. Później czekanie trwało jeszcze dłużej, tym bardziej że nie miał nawet okazji do obserwacji czegokolwiek. Nijaka urzędniczka, która wyszła mu na spotkanie, poprowadziła go od razu w głąb pałacu, mijając znaną Bordenoirowi poczekalnię, świecącą pustkami, bez choćby zerknięcia w tamtą stronę.

Atmosfera napięcia w szerokich, bogato zdobionych korytarzach byłaby wręcz namacalna nawet bez wcześniejszej wiedzy o zajściach na morzu czy znajomości szeptanych na ulicach plotek. Sama ilość popielatych beretów przykułaby uwagę niewtajemniczonych i obnażyła niecodzienność tego letniego dnia, a pospiesznie nerwowe tempo przemykających wte i wewte asystentów, adiutantów, biuralistów, kancelistów i wszelkich innych pracowników wchodzących w skład biurokratycznego legionu Perpignanu tylko przypieczętowałaby wrażenie, że coś było na rzeczy. Jehan wiedział doskonale co było na rzeczy, ale nie byłby sobą gdyby nie rzucał ukradkowych spojrzeń wokół. Nader dyskretnych nawet jak na jego standardy, ale krocząca za plecami zbrojna eskorta w postaci młodego Sokoła sugerowała powściągnięcie jawnej ciekawości. Wyłowienie gdzieniegdzie z tłumu Afrykanie nie dziwili Jehana - wszak atak na “Mufasę” wręcz wymagał koordynowania dalszych działań z konsulatem - ale już obecność Rezysty była niespodziewana. Chłopak zastanowił się przelotnie, czy aby w plotce o mordowanych na szlaku oficerach nie tkwiło aby ziarnko prawdy.

Bogato dekorowane korytarze, które nadal przyciągały spojrzenie Bordenoira i budziły w nim szczery podziw, przeszły w końcu w o wiele węższe arterie, stonowane prostszą elegancją. Skrzydło pałacu, w które urzędniczka poprowadziła Jehana, musiało być przeznaczone dla pracowników, ale rzędy identycznych drzwi strzegły charakteru i przeznaczenia pomieszczeń. Kobieta zatrzymała się dopiero po paru kolejnych zakrętach, otwierając - jak się okazało - jeden z gabinetów i zapraszając Bordenoira do środka oszczędnym gestem, wspartym jeszcze oszczędniejszym uśmiechem.

Biuro sprawiało nijakie wrażenie. Jehan nie łudził się, że został zaproszony do osobistego gabinetu Simona Lefebvre’a, nawet podejrzewając że szpieg zapewne wykazywałby ciągoty do ascetycznego wystroju wnętrz. Biorąc pod uwagę minięty ciąg drzwi w regularnych odstępach, podejrzewał że został celowo ulokowany w jednej z wielu identycznych komnat przeznaczonych dla szeregowych biuralistów. Jehanowi nie uśmiechało się ponowne oczekiwanie, ale pocieszył się parującym dzbankiem kawy przygotowanym na biurku. Westchnął rozkosznie, gdy pierwszy łyk czarnego napoju wlał się ciepłą goryczą do przełyku, wsłuchując w oddalające się na korytarzu kroki. Jedną parę. Żołnierskie buty zadudniły, zatrzymując się przed drzwiami.

Jedynym punktem wartym jako takiej uwagi w gabinecie była szachownica rozłożona na stoliku pod ścianą, na której ustawione były wyrzeźbione z drewna figury. Jehan nigdy nie rozumiał fascynacji tą starą “grą królów”, jak prawdziwy perpignańczyk preferując od czasu do czasu partie importowanego z Neolibii sataranji. Obstawanie szachistów przy tezie, jakoby szachy były definitywnym testem intelektu, przebiegłości i biegłości w strategii za mocno śmierdziały mu pretensjonalnością. Wedle Baudelaire’a żadna gra nie była w stanie jednoznacznie potwierdzić takich rzeczy. Życie było chaotyczne i nie dawało się zamknąć w łatwe do przyswojenia reguły, figury rzadko kiedy poruszały się ścieżkami do przewidzenia i nawet najświetniejsza strategia mogła rozpaść się w starciu ze zdolnością adaptacji.

Skrzypnięcie drzwi było jedynym zwiastunem nadejścia Lefebvre’a. Jehan mimowolnie drgnął. Był świadom, że szpieg poruszał się niczym ożywiony cień, ale nadal nie był do tego faktu przyzwyczajony. Szczerze też wątpił, aby kiedykolwiek miał się do tego przyzwyczaić.

Wybacz, mój chłopcze — w głosie Lefebvre’a nie rozbrzmiała choćby nuta skruchy, gdy bezszelestnie zajął miejsce za biurkiem. — Wiele spraw wymaga dzisiaj mojego osobistego nadzoru, jak zapewne wiesz.

Oczywiście, panie Lefebvre — Jehan przytaknął, zajmując wskazane mu krzesło naprzeciwko mężczyzny. Mebel był diablo niewygodny, ale w obecności Pająka nawet najmiększy fotel nie zdołałby rozluźnić napiętej sylwetki.

Twoja zaradność i tendencja do pozostawania w centrum wydarzeń jest intrygująca, Jehanie — oznajmił szpieg. — Sprawozdania naocznych świadków są nieocenione w każdej okoliczności. Nie pomiń niczego.

Nie pominął. Z palcami splecionymi na udach i przybrawszy neutralnie sztywną pozę, Jehan opisał wydarzenia zeszłej nocy ze zwięzłą dokładnością, ukrywając jedynie swoje oportunistyczne manewry, o których nikt - zwłaszcza Lefebvre - nie musiał wiedzieć. Pająk wysłuchał suchego raportu z niezmienną miną, nie przerywając chłopakowi choćby gestem, poświęcając mu niepodzielną pełnię swojej uwagi. Chłodne spojrzenie nawet w swej kamienności zdawało się świdrować Baudelaire’a na wskroś.

Co stało się z plagmierzem famularza Draza? — Lefebvre przemówił od razu, gdy Jehan zamilkł.

Wpadł do morza — odparł chłopak. — Famularza Draza znalazłem w połowie przewieszonego impetem pocisku przez burtę.

Lefebvre kiwnął nieznacznie głową, wyciągając z kieszeni fajkę, którą zaczął nabijać tytoniem.

Co o tym sądzisz, Jehanie?

Wasza Eminencjo...? — pytanie nieco zbiło Baudelaire’a z pantałyku.

O wydarzeniach zeszłej nocy. Tożsamości agresorów, ich motywach — Pająk doprecyzował. — Nie zasłaniaj się tylko brakiem wykształcenia w strategii, mój chłopcze. Czasami świeże spojrzenie laika pada pod nowym kątem, który pozwala na dostrzeżenie czegoś nowego.

Afrykanie zdają się być zdania, że był to bunt przewożonych “Mufasą” niewolników — Jehan dobierał słowa ostrożnie. — Wydaje mi się jednak, że są w błędzie. To, co zastaliśmy na pokładzie było zbyt... zorganizowane, Wasza Ekscelencjo. Do tego ten samotny strzelec, który zwabił kutry pod klif, z wyrwanym językiem. To wszystko sprawiało wrażenie przemyślanej operacji. Być może to neolibijskie porachunki. Wedle Kuoro Wanadu tatuaż na ciele pojmanego, ten innego koloru, to symbol magnatów z rodu Olowulu.

Istnieją przesłanki, by wątpić w jego słowa? — Lefebvre wyczuł niepewne nuty w głosie Jehana.

Byłem przewodnikiem Kuoro Wanadu do Pradesu — odparł Baudelaire. — Rzekomo udał się tam, będąc zainteresowanym polowaniem na koziorożce, ale pod klif przybył wraz z harapami pod wodzą Assegaia. Wcześniej, po audiencji i obiedzie z Chwalebnym Veracqiem widziałem, jak opuszcza pałac komem, ze zbrojną eskortą. W barwach konsulatu. Być może przez spotkanie z Bernamotem Gauthierem konsulat zaczął interesować się jego osobą, ale równie dobrze mógł cieszyć się uwagą konsul Elani na długo przed przybyciem do Perpignanu. Do tego Wanadu zdawał się chcieć zmanipulować mnie do zadania jeńcowi coup de grâce, sugerując że tego człowieka czekał los gorszy od apokaliptyków schwytanych przez Gauthiera. Jakby jego przeżycie i pozostanie pod nadzorem nie-Afrykanów było dlań niekorzystną ewentualnością.

Intrygujące — Pająk podsumował niezobowiązująco, bez cienia emocji.

Siwy, gryzący dym z fajki Lefebvre’a spowił gabinet wraz z ciszą. Jehan w końcu poruszył się w miejscu, przerwę w rozmowie poświęcając sączeniu zimnych już resztek kawy w filiżance.

Jeśli mogę, Wasza Ekscelencjo... — w przypływie śmiałości to Baudelaire przerwał ciszę. — Odkąd zstąpiłem z pokładu “Bordeloise”, co i rusz słyszałem na ulicach plotki, jakoby na gościńcu zamordowano żołnierzy Rezysty. Czy to prawda?

W każdej plotce tkwi ziarno prawdy, czyż nie, Jehanie? — Lefebvre zgasił fajkę, splótł palce. Milczał przez chwilę, jakby ważąc czy kontynuować odpowiedź, czy zawiesić ją na retorycznym pytaniu. — Obawiam się, mój chłopcze, że to prawda. Niestety, ale odnaleziono na gościńcu ciała szaserów Rezysty oraz znanej tobie Anji Durmont. Kapitan Demarque potwierdził ich tożsamości.

Och — Jehan westchnął, opuszczając spojrzenie na własne dłonie, jakby w geście szacunku dla zmarłej Sanglierki.

Towarzyszył im Yago Swarny — Pająk kontynuował. — Kapitan jest przekonany, że to on dopuścił się mordu.

Baudelaire ściągnął brwi, zerkając na Lefebvre’a skonfundowanym spojrzeniem. Szpieg musiał dostrzec coś w zieleni jego oczu, przechylił się bowiem do przodu, splatając palce.

Możesz mówić otwarcie, Jehanie. Treść naszej rozmowy nie opuści ścian tego gabinetu.

Yago Swarny był szczerze zauroczony panienką Durmont podczas podróży z Pradesu — Jehan odezwał się po długiej chwili namysłu czy też wahania, wykręcając palce. — Podobnie jak kapitan Demarque, gdy spotkali się wczoraj w pałacu. Być może dlatego był tak wrogo nastawiony do Pollanina od pierwszej chwili. Podważył nawet decyzję Chwalebnego Veracqa o udziale Swarnego w kolacji i gotów był chwycić za ostrze, moje wstawiennictwo za Pollaninem uznając za śmiertelny afront. Przed pałacem proponował nawet panience Durmont wspólny wieczór, ale ta postanowiła pozostać w towarzystwie Swarnego. Być może takie odrzucenie... W napadzie amoku... Może...

Jehan odchrząknął, wiercąc się w miejscu pod czujnym spojrzeniem Lefebvre’a.

Wybaczcie, Ekscelencjo — potrząsnął głową. — To nie moje miejsce, by podważać kapitana Demarque’a takimi gdybaniami.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-04-2023, 19:54   #278
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Pałac regenta Perpignanu, popołudnie 24 sierpnia 2595


Sierżant karmił się dźwiękiem słów Niske z przyjemnością delektując również ich sens. Kobieta była nie tylko piękna, lecz również niegłupia. Niekoniecznie powszechna kombinacja. Na pozycji, którą zajmowała przy konsulacie - zdecydowanie naturalna kolej rzeczy. Gdyby tylko mógł poznać ją bliżej. Taką jaką jest pod maską dumnej Anubijki. Czy zobaczyłby serdeczną, dumną, bliską kobietę o dobrym sercu? Czy wyrachowaną i zimną, butną, obcą sukę szakala?

Tak, czy inaczej, poczuł w sobie zupełnie nowe pokładu energii. Jakby kto dokopał się w starej kopalni do nowych złóż nieoczekiwanego surowca. Lekko, czysto i niemal przyjemnie zrobiło się Rentonowi a kiedy westchnął nabierając powietrze w płuca to byłby jak balon sterowca wzniósł się pod sufit saloniku, gdyby nie kotwica rzyci wciśnięta w między trzeszczące drewno antycznego fotela.

Od kamerdynera do adiutanta w ciągu dwudziestu czterech godzin. Fiu, fiu! Od szybkości kariery mogło zakręcić się w głowie. Łypnął białkami oczu na kapitana i rzekł swobodnie.

- Obecność Bordenoir ma kluczowe znaczenie w tej misji. Dla regionu, Perpignanu. Hańba na honorze klanu szpeci Frankę a nawet osłabia Rezystę, jeśli ugnie kolana i szyję przed Afryką. Bo wolna Franka to też suwerenny Perpignan panie kapitanie. Już wystarczy, że mój rodzinny Tulon straciliśmy. - mówił ściszonym głosem.

Wstał z krzesła i stał górując nad biurkiem przełożonego niczym wielki galeon, który dobił do portu cumując przy rybackim kutrze.

- Pałac z nami reprezentować kto musi. Mógłby to być ten szpieg Szarej Eminencji. Jehan. W oba wydarzenia jest zaplątany nie bez przyczyny. Był przy spotkaniu z Rzeźnikiem. Był na Mufasie. Nie jest to człek kompetentny w rzemiośle wojennym - wspomniał w myślach spanikowany wystrzał pod pokładem parowca - lecz od tego będzie oddział cały. Na wypadek jego szybkiego zejścia z tego świata, widziałbym jeszcze jednego lub dwóch Bordenoir. Plutonowi facuconich w akcji udział biorących są kompetentni i tylko jednego wyklucza odniesiona rana. Reszta niech konno w odwodzie podąża. Kto wie, czy konie nie będą potrzebne w terenie. A nawet bardziej przydatne?

Przemilczał dwuznacznie wypowiedzi młodego Jehana, które niepokojący znak zapytania stawiały jako odważnik na wadze lojalności między Radą Żurawi z Pięścią Perpignanu, a Konsulatem Neoliblii z Czarnym Lądem. W środowisku ekstremalnych wyborów łatwiej będzie poznać grę Szarej Eminencji i jeśli Pałac próbuje stać się podnóżkiem Afrykanów kosztem Franki, to gdzie jeśli nie w terenie misji łatwiej to zdemaskować a nawet złamać jak zapałkę kark pionka pałacowych przewrotowców? Od podejrzeń zaś pewność oddzielała cienka linia dowodu.

Wigor, którego dostał napędzał sierżanta do działania. I on poczuł ukłucie zawodu, że Niske nie będzie brała udziału w eskapadzie, lecz przecież byłoby niewybaczalnym gdyby coś się jej stało. Obraz wyobraźni, w którym Renton wraca do Perpignanu niosąc głowy wspólnych wrogów oraz sznur zakutych w łańcuchy niewolników był dziełem zwycięzcy, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie. Nawet Niske, której grzeczności i pochlebstwa opierać się mogły o grę rozkazów.

- Mam wydać rozkazy do szykowania się dla Wildera, Blocha, Sarkozego i Frolica?


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-04-2023, 22:09   #279
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Gabinet Simona Lefebvre, 24 sierpnia 2595

Podstarzały zausznik regenta wysłuchał słów swojego gościa z przelotnym błyskiem w oczach, a potem przywołał na pomarszczone oblicze wyraz ewidentnej surowości.

- Twoje ostatnie słowa kryją w sobie zaskakująco głęboką mądrość. Stąpasz po krawędzi mokrego klifu, chłopcze - powiedział tonem przygany - Kapitan Demarque to szlachetnie urodzony Sanglier, błękitna krew Montpellier i bardzo przez nas ceniony oficer Rezysty. Regent przyjął z uznaniem jego listy uwierzytelniające. Ty zaś czynisz sugestie, które mogą cię bardzo drogo kosztować. Myślę, że kieruje tobą przesadna pewność siebie zrodzona z nowej pozycji, z faktu samego przestąpienia po raz drugi w ciągu dwóch dni progu pałacu Pięści.

Pająk zawiesił znacząco głos pozwalając, aby przenikliwa cisza uderzyła w myśli młodzieńca niczym kowalski młot.

- Zorientowałeś się w naturze swojego błędu i życzę sobie, abyś go nie popełnił po raz drugi - odezwał się w końcu Lefevbre - Każdemu z nas przeznaczone jest właściwe miejsce w świecie, podle urodzenia, znaczenia i zasług. Młodzieńczy wiek nie może stanowić usprawiedliwienia dla braku szacunku wobec tych, którzy stoją ponad tobą. Są w tym pałacu ludzie, których życie nie obdarzyło darem wyrozumiałości równie wielkim jak mnie samego. Mam nadzieję, że ta jedna lekcja wystarczy.

Lefevbre umilkł ponownie, wodząc zamyślonym spojrzeniem ponad ramieniem Jehana i pocierając opuszkami palców krawędź blatu biurka.

- Śmierć famularza Draza stawia pod znakiem zapytania naszą dalszą współpracę. Zostałeś wynajęty do roli opiekuna naszego znamienitego gościa, jego przewodnika po mieście. Zostałeś wręcz z góry opłacony za usługę, której już nie zdołasz wykonać.

Baudelaire zdrętwiał na dźwięk słów Pająka, chociaż na jego twarzy wciąż pozostawał wyraz kontrolowanej powagi.

- Zastanawiam się, w czym mógłbyś mi jeszcze być przydatny, chłopcze? Nie wątpię, że Montpellier przyśle tutaj kolejnego posła, jeszcze bardziej zdeterminowanego, aby rozwikłać zagadkę morderstwa Hygienika Schaffera, ale to może potrwać kilka tygodni, może nawet tygodni. Co począć z tobą w międzyczasie? Posiadłeś w niezwykle krótkim czasie bardzo ważną wiedzę, nieznaną szarym masom tego miasta. Taka wiedza niesie ze sobą ryzyko, kryje ogromną pokusę, aby się nią z kimś podzielić. Czasami ludzie robią to dla zysku, a czasami dla potrzeby zyskania uznania, aprobaty, podziwu. Bywa, że taki brak dyskrecji niesie nieprzewidziane konsekwencje. Co o tym sądzisz, chłopcze? Powinienem się martwić takimi rzeczami?

Spojrzenie Simona - przeszywające twarz Jehana niczym sztylety - wydawało się mrozić krew w żyłach młodzieńca.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-04-2023, 00:33   #280
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


"Jak to dobrze, że wiem jak trzymać równowagę," Jehan sarknął w myślach na słowa o mokrym klifie.

Zewnętrznie chłopak przybrał obraz przemożnej skruchy i podręcznikowej pokory, garbiąc się w miejscu i pochylając głowę. Ze spojrzeniem wbitym w wykręcane nerwowo palce kiwał tylko głową, niczym dziecko strofowane przez rodziciela. Skryta przed spojrzeniem Lefebvre'a twarz drgała jednak wieloznacznie miejscami, im więcej słów uciekało spomiędzy wąskiej linii ust mężczyzny. I była to jedyna reakcja, na jaką sobie pozwolił. Jehan wiedział, gdzie biegła wyznaczona granica i nie zamierzał jej przekraczać, ukontentowany w zupełności zuchwałym manewrem, który wywołał ten naganny ton. Ziemia została wystarczająco przeorana w przygotowaniu pod siew.

Jehan był przygotowany na każdą ewentualność, ale mimo wszystko słowa Pająka zakłuły go zaskoczeniem. W głębi duszy musiał przyznać, że nie spodziewał się takich poglądów, godnych najbardziej zadufanych w sobie Sanglierów, u prawdziwego Bordenoira. Baudelaire nie wierzył w przeznaczenie, bezpodstawny szacunek do kogokolwiek i przede wszystkim w szlachetne urodzenie. "Błękitna krew", dobre sobie! Dźgnięty w tętnicę szyjną Demarque trysnąłby gorącą czerwienią jak każdy inny. To, z jakiego nasienia się wykiełkowało i z której macicy zostało wypchniętym, wbrew powszechnej narracji, fundamentalnie nie miało najmniejszego znaczenia.

Powinienem się martwić takimi rzeczami?

Zielone spojrzenie wreszcie uniosło się ponownie do góry i skrzyżowało z zimnem po drugiej stronie biurka. Uspokojone palce spoczęły splecione na udach, gdy Jehan przez parę chwil ważył odpowiedź.
"Tocz każdą bitwę wszędzie, zawsze. Tutaj." Splamiony wieloma dekadami paluch stuknął skroń dziecka. W świecie rządzonym prawem pięści, gdzie dominowała siła i piękno młodości, tak jawna starość była przerażającym ukoronowaniem niedoścignionej przemyślności. Jehan wiedział to nawet wtedy, na długo przed adolescencją. "Każdy jest twym wrogiem. Każdy jest twym sojusznikiem. Każda możliwa seria wydarzeń dzieje się w tej samej chwili, jednocześnie. Żyj w taki sposób, Jehanie, a nic nie będzie w stanie cię zaskoczyć. Wszystko, co się wydarzy, będzie czymś, co już widziałeś."
Jak najbardziej, panie Lefebvre — odparł płynnie Jehan. — Gdyby nie martwił się pan takimi rzeczami, nie rozmawiałbym teraz z panem. Nie martwiłbym się jednak moją osobą. Wiedza jest moim towarem, to prawda, ale dobry infobroker, jak każdy przedsiębiorca, prowadzi bilans potencjalnych zysków i strat zanim podejmie jakąkolwiek transakcję. Zyski z podzielenia się pozyskaną w ostatnich dniach wiedzą być może są kuszące, ale straty... Cóż, panie Lefebvre, własną głowę cenię ponad wszystko.

Baudelaire pozwolił sobie na nieznaczny uśmiech, gdy wyprostował się już zupełnie w krześle, powracając do początkowej pozy. Posmutniał jednak, kontynuując bez dania Pająkowi choćby ułamka chwili na respons.

Niestety zbyt wiele osób dzieli ze mną tą wiedzę. Osób, które nie dzielą mojej etyki pracy i przekonań, być może też obeznania z miejską polityką i siatką infobrokerów. Ta wiedza to nie sekret, panie Lefebvre, zbyt wiele osób ją posiada. Jakieś jej części przemkną do, jak to pan ujął, szarych mas. Być może przez koszary Rezysty lub Sokołów, konsulat Neolibii, popularną wśród imigrantów ze wschodu pijalnię — Jehan wyliczał na palcach. — Być może świętej pamięci panienka Durmont już zdołała poinformować swoją Familię o pewnych kwestiach. Być może to górnikom z Pradesu bądź wyznawcom Jehammeda rozsupłają się języki. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, kim powinien się pan najbardziej martwić w tej sytuacji, panie Lefebvre. Zapewniam jednak...

Jehan odzyskał już zupełnie teatralnie utracony podczas nagany rezon.

Zapewniam, panie Lefebvre, że nie mną.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172