Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-08-2022, 20:32   #21
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Pakt z Diabłem

Dłoń, która spoczęła na ramieniu Jehana, była niczym rozgrzane do czerwoności żelazo, zupełnie już przepędzając i roztapiając zlodowaciałe chwile wcześniej żyły. To ciężar tego gestu właśnie Bordenoir odczuł najbardziej, mocniej aniżeli wrzynający się nieprzyjemnie w uszy kolejny gwizd czy widok kolejnych sylwetek kolących w oczy. Stając twarzą w twarz z legendą było jednym, a być złączonym w dotyku - jakkolwiek krótkim - zupełnie czym innym. Tyle mitów i tyle pogłosek mówiło tak wiele o Gauthierze, zrównując go z Diabłem wcielonym i Aniołem Śmierci, a teraz Jehan mógł poświadczyć, że był tylko człowiekiem. Niebezpiecznym i diablo inteligentnym, ale tylko człowiekiem. Odwzajemniając to jego analizujące spojrzenie i odpowiadając równie serdecznym uśmiechem, Baudelaire odczuwał ciężar spojrzeń Żerców - tłumiony przez adrenalinę we krwi - jak przez mgłę, bezwiednie gładząc pieczęć tubusu kciukiem.

- Oczywiście, Wasza Wielebność - wyrwany z transu Jehan odezwał się z opóźnieniem. - Na mój honor jako Bordenoir, obiecuję dostarczyć list w nienaruszonym stanie do Perpignanu i strzec go jak oka w głowie.

Bordenoir pochylił lekko głowę, przykładając nawet dłoń do serca przy przysiędze, której słowa swoim zwyczajem dobrał nader ostrożnie i pod linijkę, pozostawiając sobie furtkę na zabawienie myśli, jakie zatańczyły z tyłu głowy. A gdy padły kolejne słowa i Gauthier wskazał skrytą między przerzedzającymi się konarami polanę, Jehan przekręcił głowę w tamtym kierunku. Stary orgiastyk dalej zaskakiwał młodego Baudelaire'a, wpierw samą swoją obecnością, a teraz całym tym teatrem. Do tego stopnia, że Bordenoir nie mógł powstrzymać się od zerknięcia na starca z ukosa, zastanawiając się jaki był tego wszystkiego cel. Nie mógł wygrać zwykłej wojny, więc zaczął uciekać się do wojny psychologicznej i siania strachu? Powolnego i metodycznego odzierania nieprzyjaciół ze wzniesionych murów? Czy to dlatego nie wjechał do Perpignanu, by osobiście ostrzec Pięść Perpignanu, zdając sobie sprawę z tego, że jego mit również może być użyty jako oręż? Mit, który wiele by stracił, gdyby postawił stopę w mieście?

Jehan poczuł iskrę szacunku do Gauthiera. Skrzywił się w duchu, ignorując nieoczekiwane uczucie.

Cokolwiek przygotował dla nich Rzeźnik, cokolwiek miało uwiarygodnić treść zalakowanego listu, miało zostać wypalone w ich pamięci.

Cokolwiek czekało na nich na polanie, Jehan wolał mieć to za sobą.

Ruszył w tamtą stronę pierwszy.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 06-08-2022 o 20:35.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-08-2022, 20:14   #22
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Miejsce zasadzki anabaptystów, okolice Ille-sur-Tét

Chwila niosła w sobie napięcie jakie lubił. Lubił i sycił nim. Uczucie wybudzało wigor we krwi, usypiało umysł, ostrzyło instynkty. Zbilżającego się z tyłu orszaku Jehana rozpoznał po wadze końskiego stąpania, zmieszanie Aniji po zapachu, gulaszu strachu i wstydu, gniew Nubijczyka po refleksach na skórze przywodzącej na myśl wizerunki bogów. Zrozumienie w oczach Mathieu.

Grom pozostał na uwięzi, wypełniając wszystkie mięśnie Yago. Franki weszły w dyplomację, co pozwoliło mu cofnąć się w cień konfrontacji. Kilka kroków w tył, tak żeby słyszeć, ni słowa nie uronić, każde na wagę antałka, lub nocy z pięknością, kilka kroków bliżej szlachcianki, wierząc, że jego pewność, smród podwęchowy, jaki mają ludzie dzicy, nie skrywający swego zapachu pod pachnidłem, podobny w działaniu do feromancji, choć subtelniejszy, a poparte to wszystko widomą pewną postawą, pozwoli łatwiej wrócić pannie do równowagi. Kiedy znalazł się wystarczająco blisko z wiatrem, żeby ten poniósł jego opanowanie, raz tylko spojrzał na Franke.

Jak przypuszczał zbrojnych było więcej niż wpierw się pokazało. Wobec czego Pollanin przypuszczał kolejnych w odwodzie. Po cieniach na liściach, niestukaniu dzięcioła, po tym skąd wyszli, a skąd nie, szukał ich w gęstwinie. W powietrzu niemal niewyczuwalny zapach ropy. Przez chmury przebiło się słońce, a w jego promieniach wyszedł przed szereg ohydny nonszalancki staruch. Swarnego przerażała perspektywa zamiany w tak pokraczną istotę. Brzydką i groteskową. Przyglądając się krzyżakom i ich piewcy miał wrażenie, że bierze udział w przedstawieniu w okrutnej farsie, mającej drugie dno.

Staruch wydawał się ważny, bo kmioty mruczały i bladły, ale barbarzyńca wątpił by wielki miecz był czymś więcej niż rekwizytem nadającym dramatyzmu sytuacji. Podobnie zresztą jak wielkie miecze w rękach innych orgiastyków. Taki oręż z pewnością sprawdzał się w polu, ale w ciasnocie między drzewami, poręczniejsza byłaby włócznia, czy topór. Wojownicy, którzy dołączyli do grupy, a już zbrojni w krótszą broń utwierdzali go tylko w domysłach. Złapał się na tym, że wciąż myśli o walce, czy to może żeby nie stać się takim jak Bernamot Gauthier i polec pięknym już owego dnia, czy może żeby mieć możliwość ratowania księżniczki z lubieżnych łap babtystów.

W postawie starucha było coś oślizgłego, Yago uznał, że pewnie dawno zboczył ze ścieżki etosu, który niegdyś mu przyświecał, Bernamot szybko zajął miejsce na liście oblechów Swarnego zaraz za Ruffusem, a długo przed Ruizem, który w swej suchości i posłuchu wśród młodych, był miłą opozycją.

Zaś młody Baudelaire okazał się jak oceniał Pollanin, równie dobrym swatem co wcześniej przewodnikiem. Przyjemnie było słuchać jego frankowego szczebiotu, przypominającego śpiew drozda. Uznał Yago, że uważniej należy przyglądnąć się Jahenowi, a przede wszystkim pójść razem na kielicha, co uzmysłowiło mu, że ma po co żyć.

Postawa sierżanta z początku zadziwiła Swarnego, ale wchodząc w buty Rentona uznał jego decyzję za szlachetną. Wartość unikatową w dodatku w zaniku. To jeszcze bardziej rozgrzało serce.

Milczący, choć pośród pochodu, coraz bardziej niewidoczny, bardziej w cieniu.

Na słowa o polanie i niespodziance, zapewne kolejnej odsłonie farsy, spojrzał na pannę Durmont. Spojrzał i nie oderwał spojrzenia. Chwila, aż nadto dogodna. Uniósł brwi. Strzałę schował do kołczanu, wyciągnął ramię, delikatnie jak kwiat otwierając do szlachcianki pomocną dłoń. Przechylił głowę, trochę, żeby zachęcić kobietę, ośmielić, winna przecież teraz dowieść swego charakteru, a trochę by nadstawić uszy pod innym kontem. Słuchał, czarował.

Swarny jest ciekawy i bardzo chętnie uda się na polanę. Najchętniej z panienką, jako jej obstawa, którą zachęca niemo. W ogóle się nie odzywa, zapytany odpowie tylko szeptem na ucho. Ma się to tez do sytuacji jeśli musiałby coś szepnąć Ruizowi. To w stylu

- Bardziej strzegł będę jej niż źrenicy w swoim oku. Obcy jestem, was nie lubią.

Takie szeptanie zawsze kryje tajemnice i daje do myślenia.

Idąc pozostaje z tyłu, jak bezimienny ochraniarz.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 07-08-2022 o 20:18.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-08-2022, 13:33   #23
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Poniżej Uskoku Alderasa, popołudnie 22 czerwca 2595

Powinien poczuć się urażony tym, że starzec zignorował posła i potraktował go obcesowo uwagą, że to jego własny przewodnik jest tutaj dowódcą. W normalnych okolicznościach pewnie zdzieliłby starca nahajem po pysku doprawiając mu kolejną szramę do kolecji. Byłby to z pewnością ostani czyn w jego zyciu i afrykainin powściągnął się. Okoliczności wyjątkowo nie sprzyjały aby pokazać wronie wyższość lwa, należało się cieszyć, że autorytet Eleni i sama obecność Kuoro zapewne powstrzymała rozlew krwi. Póki co ograniczał się do ukazania swej ważniejszej pozycji z poziomu siodła, patrząc z góry na starca i jego barbarzyńskich pomagierów

Myśliwiec nie wiedizał kim mógł byc dziadyga, ale domyślał się, że musiał być bardzo podobnym kozojebcom religijnym ekstremistą, a swą sławę pośród wron zapewne zawdzięczał czemuś więcej niźli macaniu nastoletnich neofitów na tyłach świątyń. Widziawszy już pooraną bliznami twarz Gautiera i sposób w jaki trzymał dwuręczny miecz podpowiadał Wanadu, że anabtysta zdobył swą sławę na bitewnych polach. Widząc reakcję jehammedan i fakt, że w koncu zamknęli swoje jadaczki, mało tego, wyglądali jakby zaraz mieli tu popadać w aktach niekontrolowanej apopleksji sugerował w jakiej okolicy Europy staruch zapracował na swoją (dla jehammedan złą) sławę.

Fakt, że bohater anabatystów miał oprócz listu także przygotowaną małą demonstrację, zaciekawiło afrykanina, choć miał nieodparte wrażenie, że widowisko będzie zapewne godne wroniego plebsu i okaże się barbarzyńską egzekucją, ale wciąż miał cichą nadzieję, że starzec go zaskoczy.

- Widzi mi się, że czeka nas tam rozrywka nie tyle ciekawa, co barbarzyńska oraz brutalna, tedy nie przystojąca oczom cokolwiek wrażliwszym. - szepnął do Anji i wskazał na grupki niechętnie patrzących na siebie jehammedan i anabatystów: - Może lepiej będzie jeśli panna z sierżnatem i Jehammedanami zaczeka nim wrócimy, bo ci głupcy jeszcze gotowi się powyżynać w imię teologicznych różnic, jak ich kto światlejszy w ryzach nie przytrzyma.

Nazwany koniec końców zamorskich posłem ruszył butnie w stronę wskazaną starczym paluchem. W końcu ktoś musiał repreznować honor afrykańskiego lwa, jeśli sierżant rezysty się do tego nie poczuwał.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 08-08-2022 o 13:35.
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-08-2022, 16:09   #24
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Leśna droga przed Ille-sur-Tét

Serce Anji Iranduli waliło jak młot; strach uderzył niczym pięść w jej gardło. Anabaptyści wyglądali jak wyrzucone z otchłani piekła stwory, mierzyli ją dzikimi, ognistymi spojrzeniami. Dotknęła rękojeści rapiera, jednak wiedziała w głębi poruszonej duszy, że nic z nim nie zrobi. Sierżant Renton zgoła był gotów negocjować- ależ z kim?!

Bernamot Gauthier, sławny Rzeźnik z Queribusu.

Jakby postać z legend, do tego krwawych i brutalnych wyrosła przed Anją jak mroczne widmo nieuniknionej porażki i śmierci. Poczuła łzy kłębiące się pod powiekami, jej ręce poczęły się trząść jak dwa dzikie gryzonie. Próbowała zrozumieć rzeczywistość. Znaleźć jakiś punkt zaczepienia, aby zupełnie nie zwariować. Spojrzała na miecze, na Yago, na Jehana zbliżającego się do starca. Oddech jej był płytki, pełen rozpaczy. Nie wiedziała co się dzieje, czuła tylko nieuchronną porażkę. Trzymała lejce pewnie, jakby miały ją uchronić przed bólem i gwałtem, Noria początkowo wierzgająca się na nagły stop, jednak uspokoiła się. Rozejrzała się wokół chaosu, zdało się, że jednooki mówił coś o niej podobnie jak zaprzyjaźniony Kuoro Wanadu.

Oby tylko nikt nie wpadł na pomysł, aby strzelić do któregokolwiek z anabaptystów i sprowokować tym samym rzeź. Montpellier nie było w zażyłych relacjach z kultem Złamanego Krzyża od czasu emigracji jego osadników na północ ku Bretanii, ale Anja Durmont miała w pamięci żywe opowieści o odwadze i ogromie fanatyzmu orgiastyków.

- Widzi mi się, że czeka nas tam rozrywka nie tyle ciekawa, co barbarzyńska oraz brutalna, tedy nie przystoją oczom cokolwiek wrażliwszym - szepnął do Anji Kuoro Wanadu wskazując przy tym dyskretnie na grupki łypiących na siebie nienawistnie jehammedan i anabatystów: - Może lepiej będzie, jeśli panna z sierżantem i Jehammedanami zaczeka nim wrócimy, bo ci głupcy jeszcze gotowi się powyrzynać w imię teologicznych różnic, jak ich kto światlejszy w ryzach nie przytrzyma.

Uwolnione brzmiącą rozsądnie propozycją neolibijskiego myśliwego, słowa mimowolnie wylały się z ust głęboko poruszonej panienki Durmont. Jak świeża woda, otrzeźwiająca skołowany umysł.

-Tak, zaczekam. Tak… zaczekam tu. Niech panowie zajmą się tą wulgarną tymczasową polityką. Wyjdźmy, tylko z tego żywi - los kobiety osaczonej przez barbarzyńców, zwłaszcza tych ogarniętych religijnym ferworem, mógł stać się prawdziwym udręczeniem i błaganiem o litość.

I chociaż Sanglierka nigdy nie słyszała o tym, aby Złamany Krzyż kiedykolwiek podniósł rękę na błękitną krew Montpellier, irracjonalne zalęknienie kazało jej mieć się na baczności.
 
Pinn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-08-2022, 20:27   #25
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Leśna polana opodal szlaku do Ille-sur-Tét, 22 sierpnia 2595

Wskazane przez Gauthiera miejsce faktycznie okazało się polaną - wciśniętą jednym skrajem w wapienny załom o spękanej i pełnej szczelin powierzchni, z pozostałych zaś stron otoczoną przez gęstą tyralierę świerków i wyrastających ponad nie drzew liściastych, z których największą uwagę zwracał okazałych rozmiarów wiąz górski.

Silny zapach żywicy mieszał się z przyjemną wonią mięsnego rosołu z warzywami. Zawieszony nad paleniskiem metalowy kocioł był już pusty, ale w powietrzu wciąż dawał się wyczuć smakowity zapach. Anabaptyści zdążyli już zwinąć większą część rozbitego na polanie obozowiska, przytroczyli złożone namioty i posłania do grzbietów koni. Pozostawili po sobie zdeptaną trawę i wykopane w ziemi latryny. Oraz nie dający się pomylić z niczym innym miedziany odór krwi, wymieszany ze smrodem fekaliów, moczu i treści żołądkowej.

Kuoro Wanadu wyprostował się w siodle, westchnął bezgłośnie odnotowując w myślach z pewną nutą rozczarowania, iż znów się okazał nieomylny.

Harapowie słynęli z krwiożerczej pomysłowości w zadawaniu bólu, wszak Anubis powołał ich właśnie do uświęconej misji siania grozy w sercach nieprzyjaciół Lwa. Arabscy buntownicy, zbiegli niewolni, hybrispańscy partyzanci, wreszcie wstrzymujący tryumfalny marsz Neolibii na Bałkanach klanyci voivodów - wszyscy oni błagali swych bogów o to, aby nie wpaść w ręce afrykańskich wojowników żywcem.

Lecz były na tym świecie Wrony, które równie wprawnie posługiwały się cierpieniem jako narzędziem w misji szerzenia zgrozy i obozujący na polanie biali należeli do tego grona.

Okazały górski wiąz miał pień o średnicy ponad dwóch metrów, dzięki czemu przybite do niego ciała nie musiały się ze sobą w żadnym miejscu stykać. Zawieszono je na wielkim drzewie głowami w dół za pomocą wbitych w golenie i stopy żelaznych ćwieków.

- Słudzy szatana mogą próbować uciekać, ale Bóg zwykł uskrzydlać swoich synów i córki - oznajmił z przyjaznym uśmiechem Bernamot Gauthier. Kuoro Wanadu zauważył, że uśmiech ten przydawał okaleczonej twarzy starca jeszcze większej szpetoty.

Dwa martwe ciała należały do mężczyzny i kobiety. Obojgu ktoś pokiereszował ostrzem genitalia, rozpruł brzuchy, poodcinał palce i uszy, wyłupił oczy. Zwłoki pokryte były grubą warstwą zakrzepłej krwi, jej czarne strumyki znaczyły korę wiązu poniżej karmazynowych masek o czarnych
oczodołach, wsiąknęły w ziemię wśród korzeni drzewa.

Dwa budzące żałość ludzkie szczątki, zniszczone w akcie sadystycznego ferworu, który musiało budzić stosowne wrażenie.

- To dzieci Demiurga - oznajmił Gauthier zakładając ręce za plecy i spoglądając na trupy z wyrazem wstrętu na twarzy. Oko tkwiące w jego przeciętym starą blizną oczodole błyszczało sugerując, że wykonano je z wypolerowanego szkła. Gromada stojących wokół wiązu Żerców wydała z siebie niezrozumiałe pomruki dotykając palcami rękojeści przypasanych mieczy lub wiszących u szyi amuletów.

- Niektórzy z nich potrafią wtapiać się bez śladu pomiędzy ludzi - ciągnął dalej Rzeźnik z Queribusu - Udawać nas i naśladować, mamić i zwodzić na manowce. Ci tutaj wyglądali prawdziwie niewinnie i do końca klnęli się na Krzyż, że nie mają nic wspólnego z Kruczą Matką, ale my wiemy, gdzie szukać ich tajemnych znaków, ich kastowych tatuaży. On skrywał swój pod napletkiem, a ona wewnątrz waginy. Szatański spryt nigdy nie zwiedzie ludzi wielkiej wiary.

Siedzący na koniu Wanadu oraz stojący po jego bokach przewodnik Bordenoir i rosły polański klanyta spoglądali to na starca, to na ludzkie zwłoki nie ważąc się przerywać mu w trakcie pełnej emfazy przemowy Gauthiera.

- Lecz nie oni są treścią ostrzeżenia dla Perpignanu, lecz to, co bezskutecznie próbowali chronić nawet za cenę swojego parszywego życia! - Rzeźnik zrobił kilka kroków obok wiązu i ruchem dłoni polecił, aby para anabaptystów rozstąpiła się ukazując oczom podróżnych prawdziwy powód ich wizyty na cuchnącej odorem śmierci polanie.




 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-08-2022, 13:02   #26
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Reszta drużyny udała się za tym przeklętym kultystą. Anja powoli odzyskiwała siły, łapała spokojny oddech. Świat wokół niej znów stał się materialny, żywy, niewzruszony. Słońce nadal świeciło muskając kępki roślinności i strome pagórki. Tylko gęste krzaki, droga wiodąca do lasu i obozu anabaptystów wydawała się mroczna, skąpana gęstą krwią- choć tylko w wyobraźni szlachcianki... zapewne. Westchnęła i spojrzała na czarnoskórego olbrzyma. Teraz sierżant Renton i Miecze zyskali symboliczne znaczenie obrońców. Cokolwiek się stanie przecież ją ochronią prawda? Zastanawiała się Durmont w gruncie rzeczy ciesząc się, że nie była to zwyczajna zasadzka bandytów. Choć może wtedy cała ta śmieszna gra z poselstwem nie doszła by wtedy do skutku. Co też Jehan miał w głowie? Yago znowuż nieco ją uspokoił. Wiedziała, że to kobieciarz, do tego dziki i pełen bezwstydu, ale jego spojrzenie sprawiło, iż odzyskała morale. Nie pozostawało nic innego niż czekać, pod nieco już schodzącym z nieba gorącym słońcem przyklejającym ozdobny płaszcz do ciała, grzejącym blade policzki.
 
Pinn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-08-2022, 13:37   #27
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Leśna polana opodal szlaku do Ille-sur-Tét, 22 sierpnia 2595

Kuoro potrafił sobie wyobrazić jakie męki spotkały parę apokaliptyków. Gdy miał dziesięć wiosen ojciec, któego już wezwały na wieczną uczte duchy przodków, kazał mu patrzeć jak harapowie wymierzali krwawą sprawiedliwość niewolnikowi, który pohańbił czarną kobietę. Niemal każdej nocy straszne krzyki męczonego złoczyńcy i zadawane mu straszne męki nawiedzały go w snach. Widok dwóch trupów przywrócił stare wspomnienia. Wszystko było prawie takie samo, tylko zamiast rytualnego pala na placu przed kwaterami wron rósł wiąz, a zamiast harapów, grupa anabaptyści.

Wronon chyba należał się taki los. Neolibijczyk słyszał o egzotycznej sekcie krymininalistów rozpasanej skrajnym hedonizmem. Nie dziwił się, że zostali tak potraktowani przez bogobojnych orgiastyków, nawet nie mrugnął okiem, ani nie dał się zdradzić najmniejszym gestem, że cokolwiek poruszył go los dwójki bandytów. Ale gdy starzec pokazał mu ciało ozdobione fraktalnym znamieniem, to odruchowo cofnął konia mieląc w ustach afrykańskie przekleństwo, a potem zakrył usta zdobioną afrykańskimi motywami serwetą. Ta kobieta straciła już duszę i należało z nią uczynić, to co zalecali Anubianie: spalić raz na zawsze, nim zatracona w Pleśni ludzka powłoka zniszczy więcej dusz, nawet jeśli byłyby to tylko dusze wron.

- Nie potrafię zrozumieć czemu tych dwóch zbrodzieniów tak broniło tej straconej duszy! Spotkał ich zasłużony los! - splunął w stronę trupów apokaliptyków, a potem na powrót zasłoniwszy usta rzucił w uniesieniu wskazawszy na leperosa, którego widział pierwszy raz w życiu: - Trzeba to spalić czym prędzej, nim pleśń rozejdzie się dalej! Nie do końca wiem kim jesteś panie Gautier, ale przez majestat Trypolisu twoja wiadomość dotrze do odpowiednich uszu w Perpignianie!
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-08-2022, 14:47   #28
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Szlak z Pradesu do Ille-sur-Tét, 22 sierpnia 2595

W koronie pobliskiego kasztanowca zatrzepotały skrzydła kilku skłóconych o coś wron, w dół popłynęły ich gniewne wrzaski i skrzeki. Wyrwany tym dźwiękiem z niespokojnego bezruchu, Ruiz cmoknął na swojego konika i podjechał do boku szlachcianki.

- Pani, to dobra chwila, aby udać się do Ille-sur-Tét - powiedział ściszonym głosem. Jego oczy ustawicznie świdrowały postacie dwóch stojących na skraju szlaku anabaptystów. Postawni mężczyźni w ciemnych strojach wspierali się na wbitych w ziemię bidenhanderach, złowrogo wpatrzeni w poszeptujących coś gniewnie młodych Mieczy.

Było ich tylko dwóch przeciwko sześciu jehammedanom, a mimo to Anja Durmont była dziwnie przeświadczona o tym, że podopieczni Ruiza mogli przypłacić tę konfrontację życiem wszyscy bez wyjątku. Żercy z Queribusu nie cieszyli się swoją reputacją z przypadku.

- To nieprzewidywalni ludzie - ciągnął dalej Ruiz - Nie odważyli się podnieść ręki na karawanę przez wzgląd na obecność tak znaczących osób, lecz gdyby nie to, kto wie czy poprzestaliby jedynie na przekazaniu rzekomego listu? To podstępni i okrutni mordercy, w Purgarii przez całe dziesięciolecia uczciwie pracowali na miano bezlitosnych bestii w ludzkiej skórze.

Prawa dłoń weterana nie oddalała się od rękojeści sejmitara, ale Ruiz wciąż nie dobył ostrza świadomy tego, że obnażenie pokrytej ceremonialnymi inskrypcjami klingi zostałoby natychmiast odebrane jako otwarte wyzwanie.

- Nie wiemy nawet czy zamierzają dotrzymać słowa. I czy to nadal nie zasadzka. Może starali się odciągnąć część z nas na ubocze, żeby uśpić czujność reszty?

Miecz odwrócił nieznacznie głowę w stronę pierwszego zaprzęgu, zerknął przelotnie na siedzącego wciąż w koźle czarnoskórego podoficera Rezysty i rozmawiających z nim nerwowym szeptem rekrutów.

- Sierżant też coś podejrzewa, pani. Inaczej poszedłby w te zarośla z pozostałymi. Nie powinniśmy dłużej zwlekać. Odpowiadam za pani bezpieczeństwo i nalegam. Pojedźmy do Ille-sur-Tét, dopóki uwaga Rzeźnika skupiła się na tamtych głupcach.

Wątek jazdy przodem do obozu przejściowego powrócił jak bumerang. Czy pani Durmont zechce skorzystać z propozycji i natychmiast wyruszyć do Ille-sur-Tét?

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-08-2022, 17:02   #29
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Anticlimax

"Nie spotykaj swoich bohaterów", zwykło się mówić. Tracili przy bliższym poznaniu, nadbudowana w myślach persona rozpływała się przy zderzeniu z rzeczywistością i okazywali się być wielkim rozczarowaniem. Gauthier, tak obrośnięty w legendę że przestawał jawić się jako zwykły człowiek, obiecywał im wiele. Cały ten théâtre infernal miał wzmocnić ostrzeżenie, nadać mocy jego słowom, rozsiać wiatr w Perpignanie i terror w ich sercach. Gauthier pod żadnym względem nie był bohaterem Jehana, ale tyle ten stary orgiastyk zebrał podczas życia epitetów, że oczekiwania wobec jego osoby były wywindowane. I może z tych powodów, gdy Gauthier odsłonił już ostatnią część swojego teatru jednego aktora, Baudelaire poczuł w ustach gorzki smak zawodu i rozczarowania.

Nie w pierwszym odruchu, rzecz oczywista. Zimno obrzydzenia i gorąc innych emocji rozlały się po ciele Jehana falami, gdy obraz dwóch zmasakrowanych Kruków wrzynał się w umysł i każdy, najmniejszy krwawy detal orał fałdy mózgowe, zawierzany pamięci. Alabastrowa maska drgała niczym powietrze nad ogniskiem, trzymana w ryzach tylko dyscypliną. Kolejny punkt programu zwieńczył teatr jednego aktora, odsłaniając kruczą protegowaną z fraktalnym symbolem na młodej skórze. Jedna dłoń Jehana zacisnęła się jeszcze mocniej na zapieczętowanym tubusie, a druga powędrowała w górę, odruchowo zasłaniając twarz targaną emocjami. Gorycz dopiero wtedy wypełniła usta Bordenoira.

To miało być przesłaniem Anabaptysty? Treścią jego ostrzeżenia? Że niebezpieczeństwo mogło przybierać różne formy i kryć się wszędzie, nawet w Perpignanie? Objawieniem Gauthiera miało być... Co właściwie? Że krąg Bordenoirów nie miał magicznych właściwości i miasto było wylęgarnią wszelkich elementów i węzłem intryg? To miało być rewelacją dla Pięści Perpignanu?

Jehan z trudem powstrzymał słowa, grożące wyrwaniem się z gardła w formie zawoalowanych sztyletów nasączonych uprzejmym jadem. Po Rzeźniku z Queribusu spodziewał się więcej, o wiele więcej. Krwawego ołtarza, makabrycznego sakramentu, metafizycznego terroru.

Ale nie brutalności, na jaką stać było każdego w odpowiednich warunkach.

Apokalipsa Bernamota Gauthiera okazała się być antyklimatyczna.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-08-2022, 17:47   #30
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Miejsce makabrycznej kaźni, 22 sierpnia 2595

Potok chaotycznych myśli zwolnił w głowie Jehana w tej samej chwili, w której spojrzenie młodzieńca oderwało się od pary zakrwawionych nagich zwłok i spoczęło na poruszającym się nieznacznie ludzkim kształcie leżącym w trawie opodal wiązu.

Była to młoda kobieta, skąpo odziana i zaniedbana, choć wciąż przyciągająca oko krągłościami swego ciała. Jej usta i nos pokrywała gruba warstwa białego kożucha, niemal hermetycznie blokująca drogi oddechowe nieszczęśnicy. Lecz to nie ów kożuch zwrócił natychmiast uwagę Baudelaire, lecz skórne wypryski pokrywające ciało oddychającej płytko kobiety.

Każdy mieszkaniec południowego wybrzeża wiedział, czym były stygmaty plagi. Miano leperosa słusznie budziło przerażenie i wstręt wśród wolnych Franków, ponieważ było synonimem ostatecznej utraty człowieczeństwa. Kiedy ludzkie płuca zapełniały się grudkami białawej wydzieliny, przez skórę wyrastały włosowate narośla, a umysł stawał się częścią Pleśni, nadchodził czas oczyszczenia ogniem i mieczem.

Leperosom nie okazywano cienia litości, ponieważ stanowili ucieleśnienie największych lęków ludzkości. Byli człekokształtnymi inkubatorami białej śmierci, wylęgarniami trucizny wnikającej w zdrową tkankę ziemi. Gdzie spluwali, kaszleli i załatwiali potrzeby fizjologiczne, tam drobinki Pleśni rozpoczynały swoją mozolną, ale konsekwentną ekspansję.

Kobieta leżąca przy wiązie sprawiała wrażenie skrajnie wyniszczonej plagą, zdradzała to Pleśń wydostająca się z jej dróg oddechowych. Była nosicielką zarazy, która mogła okazać się zgubą dla Perpignanu, gdyby przeoczono jej obecność.

Spoglądając na przeżartą zarodnikami Pleśni Jehan Amelien Baudelaire zrozumiał, co Gauthier chciał przekazać władcom Bordenoir.

Plaga zagnieździła się na waszych ziemiach! Nadchodzi czas ognia i miecza! Nadchodzi czas krwawego oczyszczenia!

Szanowni, pozwoliłem sobie na dodatkowy wpis pozwalający wytłumaczyć z perspektywy Jehana, dlaczego prezentacja Gauthiera może mieć wielkie znaczenie dla społeczeństwa Bordenoir i Perpignanu.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172