Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-12-2014, 10:22   #11
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
- Cholera jasna… - powiedziała pod nosem stojąc na środku pokoju z lekkim zaskoczeniem na twarzy.

Otrzymując taki pokój dziwnym trafem poczuła się potraktowana zupełnie inaczej niż dotychczas. Przycinanie kosztów na wszystkim i generalne olewanie “pracowników” było wszędzie na porządku dziennym. Murzynić za jałmużnę - to podstawa wszystkich miejsc pracy w których Locusta brała udział… A tu takie zaskoczenie. Per pani, per pan, per proszę państwa.

- Dla mnie bomba - dopowiedziała wzruszając ramionami i odpinając klamry plecaka - Biorę te - zaklepała zrzucając bagaż obok jednego z łóżek.

- Idę zmyć z siebie wzrok Vasquesa - rzuciła po paru chwilach analizowania, co miała do dyspozycji pod ręką - Może prysznic też tryska dolarami, albo przelewa bezpośrednio na konto.

Nora wydawała się bardziej sympatyczna, gdy w okolicy nie było zawodnika do sparingów charakterów, bądź… miała alergię akurat na tego osobnika, kto wie? Poza tym zdecydowanie nie umiała usiedzieć w jednym miejscu nie robiąc nic konkretnego. Nie potrafiła spokojnie walnąć się na łóżku, wypakować się, czy po prostu oswoić z otoczeniem. Elektronikę olała przelotnym spojrzeniem, jej uwagę skupił poskładany mundur, który pochwyciła w drodze do łazienki. Po paru chwilach było słychać już przelewającą się wodę. Nawet tam najwidoczniej nie gapiła się w lustro bez celu.

I tak na “chińskie trzy minuty” Makoto została sama, bez dominującej towarzyszki. Wraz z drugim tąpnięciem Locusta wyłoniła się z łazienki. Ubrana już w nowe spodnie i jeszcze rozpiętą koszulę z jakimś sportowym stanikiem pod spodem. Wojując ręcznikiem po głowie podążyła za tropem i stanęła w oknie. Zaprzestała wycierania kłaków wpatrując się w czterometrową maszynę. Nie powiedziała nic zapatrując się. W końcu dostała konkret na którego tyle musiała się wyczekać.

- Radzę się streszczyć, bo cała widownia będzie zajęta - podgoniła trochę nową współlokatorkę, nie precyzując, czy będzie czekać, czy pójdzie sama gdy ta będzie się ociągać. Sama wróciła jeszcze do lekko zaparowanego pomieszczenia by zabrać swoje klamoty.
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 29-03-2019 o 23:19.
Proxy jest offline  
Stary 04-12-2014, 18:41   #12
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Makoto nie słuchała zbyt dokładnie, najwyraźniej towarzystwo pozwoliło jej sobie odpuścić i nieprofesjonalnie oprzeć głowę na dłoni. Przynajmniej przestała myśleć o tym gotowaniu. Chciała, żeby przestali się przekomarzać, ostatnie po co tutaj przyjechała to personalne dramaty. No i kogo obchodził teraz udźwig maszyny, systemy, konfiguracje czy podzespoły? Będzie na to czas podczas szkoleń, Vasquese był jak ten nieznośny uczeń, który zadaje za dużo pytań i przez niego klasa nie może się rozbiec po dzwonku.

Z Chloe też coś było nie tak - Dlaczego się tak na mnie patrzysz? - myślała. Jest już wystarczająco niezręcznie. Jak to w takich sytuacjach bywa, skupiła uwagę na niebieskiej kresce przejeżdżającej przez nos latynoski. Chyba latynoski, nie była tego pewna.
Niebieska, jak chustka w metrze. Dalej nie trzeba było dodatkowo stymulować wyobraźni, sama powędrowała przez bramy militarnej placówki, pociągiem, aż do samego domu i porannej pobudki.
― To chodź. ― Wystarczyło izolacji umysłowej do czasu, aż Locusta odezwała się. Tak też zrobiły, nareszcie poszły do tego cholernego pokoju.


Była równie zaskoczona pokojem, co Chloe, może nawet bardziej. Słuchała tylko współlokatorki, przelatując wzrokiem po ścianach i meblach. Moretz nie czekała, od razu zaklepała sobie miejsce. Niech będzie, da się drapieżnikowi w spokoju usadowić, przynajmniej nie mierzyli sobie penisów z Vasquesem.

Kiedy towarzyszka zniknęła w kabinie prysznicowej, Makoto mogła wreszcie odetchnąć. Bliskość z taką osobą raził ją jak elektryczny pastuch. Może to złe pierwsze wrażenie, a może znienawidzi swoją współlokatorkę - nie miało to większego znaczenia - miała ważniejsze sprawy na głowie. Postawiła swoje bagaże obok łóżka i zaczęła rozpakowywać, szukając miejsca dla różnych rzeczy. Priorytety, priorytety moja droga - czy tutaj będzie się dało podpiąć konsolę? Mogła grać na małym wyświetlaczu wbudowanym w sprzęt, ale było to nieporównywalne z telewizorem i kilkunastoma opcjami wyświetlania. Nie była też szczególnie fanką gogli VR, jej typ gier atakował impulsami w tak szybkim tempie, że po dłuższych posiedzeniach bolała ją głowa.

Dłubała coś z tyłu telewizora, kiedy Chloe wyszła spod prysznica. Kurde, szybka jest, może to o grze wstępnej nie było żartem?
Hałas za oknem i drżąca podłoga natychmiast przykuły ich uwagę. Wyjrzały przez okno, żeby ujrzeć wielką, kroczącą maszynę. Makoto wpatrywała się w nią jak w przysłowiowy święty obrazek. Był bardzo podobny do tego, którego „pilotowała”, tylko z nałożonymi płytami pancerza. No i miał nogi oraz ręce, szczegół.
― Radzę się streszczyć, bo cała widownia będzie zajęta.
― Streszczać ― poprawiła Makoto cichutko pod nosem, zgarniając pośpiesznie tablet z biurka ― uporządkuję wszystko jak wrócimy ― dodała już na korytarzu, kiedy pędziła na plac.
 

Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 04-12-2014 o 18:48.
Ogryzek Szatana jest offline  
Stary 15-12-2014, 09:20   #13
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację



- Znowu w siodle?
- Jakbyś zgadł.
- Mało Ci było ostatnio?
- Nie.
- Słyszałem, że Cię dopadli. Że zabili. Kurcze, wychyliłem głębszego do lusterka za spokój Twojej duszy.
- Dzięki, ale jak widzisz jeszcze spokoju nie zazna.
- To prawda. Będziesz szkolił?
- Nie… mam się przyglądać i wychwycić obiecujący pierwiastek.
- O… do czego?
- Do nowego stada.
- Myślisz, że znajdziesz tu jakieś szczeniaki?
- Się okaże.
- Hm…
- Co?
- Mógłbym mieć do Ciebie prośbę?
- Wal…
- Chcesz skopać dupę kilku rekrutom?
- Jak za starych dobrych czasów?
- No.
- Garnitur mi jeszcze nie przyjechał…
- Ależ tak. Dziś rano. Sam kwitowałem odbiór.
- U… pośpieszyli się. Coś wartego uwagi?
- Spodoba Ci się. Nitro daje takiego kopa, że musisz uważać, żeby się językiem nie zadławić.
- Nie ma systemu bezwładnościowego?
- Pewnie, że ma…
- Aha…



Virus
Padłeś na pryczę zmęczony podróżą i wydarzeniami tego dnia. Miałeś sporo do przemyślenia. Sprzedali Cię. To było pewne. Wysłali na drugi koniec świata, do pieprzonych amerykańców. Po co? Czy możliwym było wyciągnięcie z tego czegoś wartościowego? Czy możliwe było, abyś dzięki temu całemu zamieszaniu coś zyskał?
Pancerze wspomagane… słyszałeś o nic. Najeżone elektroniką zbroje do prowadzenia działań wojennych w dosłownie każdych warunkach. W sumie sama zbroja mogła być interesująca… ale wojna, gdzieś na odległej asteroidzie… albo w głębinach Rowu Marjańskiego? Cóż jeszcze przed tygodniem gniłeś w celi więziennej, gdzie szczytem techniki był system kamer przemysłowych. A i on zamontowany był jedynie w 10% pomieszczeń więziennych.
Dziś zasypiałeś w Stanach. W kraju, gdzie (jeśli wierzyć powiedzeniu) spełniają się sny. Z tym właśnie przeświadczeniem w jeden zapadłeś.

https://www.youtube.com/watch?featur...&v=xA9hQx-SJ5Y


Chloe, Makoto
Toaleta została ograniczona do niezbędnego minimum. „Trzęsienie ziemi” wywołane spacerem mecha, zaowocowało sprintem w wykonaniu Marii i spokojnym, nonszalanckim i olewackim spacerem Locusty.
Makoto szybko wyprzedziła swoją nową koleżankę i zniknęła gdzieś za kolejnym zakrętem. Kierunek marszy, biegu czy czegokolwiek innego mógł być tylko jeden. Manewrujący mech, był doskonale widoczny i banalnym było odnalezienie maszyny.

Chloe
Szłaś odrobinę wolniej. Bo i niby gdzie trzeba się było spieszyć? Kurs miał zacząć się jutro, a dzień dzisiejszy był jedynie rozgrzewką przed tym co miało Cię czekać. Cieszyłaś się pogodą, świeżym powietrzem spokojem. Naraz zrównał się z Tobą czarny Dodge, a siedzący w nim kierowca obrzucił Cię spojrzeniem.


Uśmiechnął się kącikiem ust, po czym pomału pojechał dalej. Nie palił gumy, nie szpanował silnikiem. Sam jego gang miał w sobie coś hipnotyzującego. Zobaczyłaś, że skręcił w tym samym kierunku i zniknął wjeżdżając do jednego z hangarów.

Makoto
Dobiegłaś na skraj placu manewrowego. W jednej chwili objęłaś wzrokiem to co się na nim znajdowało i od razu poczułaś, że kolana Ci miękną. Tyle czasu poświęcone na starania, tyle wysiłku włożonego w pracę… tak wielkie rozczarowanie… a teraz?
Teraz w jednym miejscu stało przed Tobą sześć pancerzy wspomaganych, które ćwiczyły jakieś dziwnie wyglądające i pozornie nie składne formacje. Kilkadziesiąt metrów z tyłu stał mech. Mierzący dobre pięć metrów gigant, który cały czas kręcił się wokoło. To wykonał dwa kroki do przodu, to do tyłu, obracał się to w prawo, to w lewo. Podnosił palety wyładowane beczkami i odstawiał je na miejsce. Pierwszym skojarzeniem był kurs prawa jazdy i plac manewrowy… tyle, że manewry wyglądały zupełnie inaczej… i ciekawe jak zrobić czymś takim kopertę?


- Inicjacja Systemu. Witaj Frank. Mechaniczny głos odezwał się przez słuchawki.
- Witaj Bety.
- Podaj hasło.
- Kocham Mamę.
- Hasło przyjęte. Podaj cel misji.
- Trening.
- Zalecany trening w rzeczywistości wirtualnej.
- Odmawiam.
- Proszę o weryfikację.
- Masz dziś zły dzień?
- Pytanie nie precyzyjne.
- Weryfikacja: Frank Vasqese 10031983.
- Weryfikacja pozytywna.
Silniki zbroi pracowały w bardzo specyficzny sposób. Był to mechanizm oparty na systemach zasilanych elektrycznie i pneumatycznie. Większość ruchów pancerza powodowała specyficzne odgłosy pracy siłowników i serwomotorów przeplatane „syknięciami” upuszczanego ciśnienia. Do tego dochodziło ciche „brzęczenie” niewielkiego reaktora antymaterii działającego na zasadzie alternatora, ładującego baterie zbroi. Była to muzyka dla uszu, pilota i coś, co raz usłyszane, pozostawało w pamięci aż do dnia śmierci.
- Przespacerujemy się. Interkom! Pancerz ruszył powolnym krokiem. Każdy powodował hałas. Uderzenie medalu w betonową platformę roznosiło się echem po całym hangarze.
- Sierżancie Papas.
- Tak?
- Prowadzicie właśnie trening w terenie?
- Tak.
- Macie coś przeciwko drobnemu ćwiczeniu?
- Nie Sir.
- Zasymulujemy atak nieprzyjaciela. Powiedzmy, że właśnie dostaliście info, o oddziale bandytów przemieszczającym się w Waszej okolicy. Brak danych o liczebności i uzbrojeniu.
- Tak Sir. Vasquese out.

Pancerz stanął przed platform z licznymi wieszakami i półkami. Na każdej z nich znajdowały się liczne nakładki na zbroje. Była tam broń palna i biała, były bierne i czynne systemy obserwacji terenu, sonary, radary, czujniki termiczne… a także wyrzutnia rakiet, moździerz i… długo można by wymieniać.
- Konfiguracja? Betty odezwała się ponownie.
- Gatling i Pięść sprawiedliwości. Na plecy amo i pakiet czujników.
- Broń w systemie gatlinga nie jest skuteczna przeciwko….
- Po prostu ją zamontuj Bety. Trójnóg.
- Konfiguracja w toku…
Bety w swym elektronicznym głosie zdawała się być urażona.


Chloe, Makoto
W końcu obie stanęłyście na placu przyglądając się zamieszaniu. Manewry na sucho okazały się być jedynie przedsmakiem tego, co kilka chwil potem miało nastąpić. Uwagę Waszą przykuł pancerz wyłaniający się w hangaru, w którym przed kilkoma chwilami Locusta widziała ginącego Dodge’a.


Zbroja była nieznacznie większa od pozostałych, jednak trzymany przez jej operatora miecz, który w konstrukcji był połączeniem broni białej z piłą mechaniczną powodował, że nie można było oderwać odeń wzroku. Dodatkowo uwagę przykuwał uruchomiony system audio, który wokoło roznosił dźwięki.

http://drunkendragon.wrzuta.pl/audio...indestructible


Virus
Obudziła Cię nieprzyzwoicie głośno nastawiona muzyka. Rozejrzałeś się wokoło nieprzytomnym wzrokiem, wściekły że minęło zaledwie dwadzieścia minut od chwili gdy zasnąłeś. Okno było otwarte i był to główny powód niechcianej dyskoteki. Po raz kolejny poczułeś wstrząsy.


 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 15-12-2014, 16:57   #14
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Misza był naprawdę wściekły. Nie dość, że przehandlowano go jak jakieś zwierzę, nie dość, że przetransportowano (choć w dobrych warunkach) do pieprzonych amerykańców, nie dość, że nie wiedział czego Matuszka Rosija od niego chce, to na domiar złego, po przebyciu wielu stref czasowych nie dani mu, kurwa pospać, bo jakiś debil głośno muzykę puszczał. Virus zaczął się poważnie zastanawiać nad powrotem z tego wariatkowa do cichej i spokojnej celi w Nowosybirsku. Tam chociaż był spokój. Zerwał się z pryczy i otworzywszy okno przez kraty pięścią jął wygrażać w stronę hałasujących klnąc przy tym po rosyjsku i wyzywając rodziny winowajców do dziesięciu pokoleń wstecz. Oczywiście jego protest nic nie dał więc zamknął okno i definitywnie wybity ze snu a na dodatek wściekły siadł na krześle przed komputerem.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=b9DBafBhDSc[/MEDIA]

Był to sprzęt średniej jakości, stacjonarny PC z podłączeniem do sieci i słuchawkami przystosowanymi do komunikacji internetowej. Misza nacisnął włącznik i komputer ożył jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Virus czuł, ze wraz z ożywaniem komputera jego krew krąży szybciej, a serce bije mocniej, rytmiczniej. Czuł, ze odzyskał straconą przed laty cząstkę własnej duszy, o której sądził, że utracił ją bezpowrotnie. Monitor rozjarzył się mleczną poświatą. Najnowszy produkt Microsoftu właśnie kończył się ładować. Włączył przeglądarkę i z nadzieją, że Matrioszka jpo tylu latach jest jeszcze podłączona do sieci wpisał numer IP. Na monitorze pojaw3ił się czerwony symbol zagrożenia biologicznego na czarnym tle.



Po krótkiej chwili na tym tle pojawił się ekran logowania. Misza nie przejmował się zupełnie, że pakiety mogą być przejęte. Były tak zaszyfrowane, że nawet najlepsze maszyny mogły poświęcić na to setki lat a i tak nic z tego nie będzie. Po zalogowaniu w menue znalazł opcję pobierania na którą kliknął. Teraz wystarczyło cierpliwie poczekać, aż danie zostaną ściągnięte. Instalować tego nie musiał. Po sciągnięciu autorski system operacyjny Miszy Popowskija instalował się sam z domyślnymi ustawieniami pod swego twórcę. Ten system dawał użytkownikowi pełną kontrolę nad komputerem. Bez otwierania obudowy można było np. podkręcić procesor. Niby nic, a jednak.. Kolejną zaletą było szyfrowanie danych, oraz zabezpieczanie łączy przewodowych, jak i bezprzewodowych. Nikt, poza Miszą oczywiście nie mógł się dostać do systemu, ponieważ strzegły go liczne połączone ze sobą w kombinacje hasła. Dopiero po sciągnięciu swojego systemu i zainstalowaniu Virus wziął się do przeglądania poczty, wpisów na Facebooku no i oczywiście uzupełniania zaległości ze swoich obu dziedzin. W słuchawkach leciał Czajkovski, Przy klawiaturze warował kubek kawy w asyście przepełniającej się szybko popielniczki a Misza pracował.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne

Ostatnio edytowane przez Gargamel : 15-12-2014 o 17:03.
Gargamel jest offline  
Stary 23-12-2014, 17:43   #15
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Azjatka prawie stratowała O’Kneela w swoim nieuzasadnionym pędzie. Prawdopodobnie tutaj manewry mechów były codziennością, a ona nawet nie zauważyła, jak nabrała tempa i w rezultacie wpadła na podoficera, kiedy brała zakręt. Lekko wystraszona, zasalutowała, nie zatrzymując się, chociaż zwalniając do przystępnej prędkości. Cóż, cały profesjonalizm poszedł się kochać.

Mech z bliska, jeżeli można tak nazwać dystans kilkudziesięciu metrów oddzielony dodatkowo barierkami, wydawał się być jeszcze lepszy. Nie myliła się, pokryty prawie całym osprzętem, wykonywał nieskomplikowane manewry, a przynajmniej tak wyglądały z perspektywy trzeciej osoby. W środku to praktycznie kokpit samolotu z masą wskaźników oraz przycisków. Prawdą było, że aktywnie obsługiwało się może z jedną dziesiątą, ale trzeba było znać je wszystkie. Zastanawiała się, czy byłaby w stanie obsłużyć ten model, technologicznie nie było aż tak dawno, kiedy zasiadała za sterami mecha, ale też bardzo typowy model to nie był. W zasadzie nie wiedziała, czy nowszy czy starszy od tego, który widzi teraz przed sobą.

Zaaferowana pokazem przekładania beczek, ledwie zauważyła, jak na placu pojawiła się Locusta, roomie alpha bitch. Machnęła nieśmiało ręką, żeby nikt postronny nie zauważył. Po spotkaniu oficera na korytarzu, ostatnią rzeczą, jaką potrzebowała było zwracanie na siebie uwagi.
― Ciekawe, czy to tylko modele treningowe.

Niezręczna próba pobudzenia konwersacji nie zabrzmiała nawet jak pytanie. Na szczęście, a to zaskakująco często wybawiało ją dzisiejszego dnia z socjalnych sytuacji, pojawił się ciekawie wyposażony pancerz wspomagany. Pilot musiał gustować w dziwnych rzeczach, począwszy od uzbrojenia, skończywszy na muzyce, która nie wpadła Makoto w ucho.

Przez cały ten czas manewrowała palcami po swojej nowej zabawce - przydziałowym tablecie. Coś poczuła, zdecydowanie niepokojącego. Czy to… shit! Rysa! Na nowym wyświetlaczu, pierwszego dnia? Dziewczyno, serio? Musiała powstać, kiedy wpadła na O’Kneela.
Natychmiast siadł jej humor. Stres związany z nowym miejscem i powrotem do żołnierskiego zawodu połączony z ośmieszeniem się przy pierwszym grupowym spotkaniu, zderzenie z podoficerem i teraz jeszcze to? Poczuła się bardzo przybita, odechciało się jej uczestniczenia jako widz w manewrach. Opuściła głowę i wlepiła wzrok w ziemię, która lekko drgała. Chciała wrócić do pokoju, ale jednocześnie nie chciała zwracać uwagi Chloe. Gdyby ta zaczęła się wypytywać o co chodzi, chyba Makoto by nie przeżyła.
 
Ogryzek Szatana jest offline  
Stary 26-12-2014, 17:01   #16
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Najlepszym sposobem na przekonanie człowieka do nie patrzenia się było… Zrobienie dokładnie tego samego. Niezmiennie idąc spacerowym krokiem z rękoma w kieszeniach obróciła lekko głowę. Wpatrywała się z podobnym wyrazem twarzy. O dziwo nie zrezygnował. Stan utrzymywał się jakąś chwilę. Pojedynek na wzrok nie zdążył być niezręczny jak udawany srogi osąd Kurosawy.

- Wygrałam… - wycedziła pod nosem z krzywym uśmieszkiem.

Czy było czym sobie zawracać głowę? Nie... Na pewno się jeszcze pojawi. Sama nic nie musi robić, wróci. Z drugiej strony… Po co się tym przejmować, skoro takie okazy stoją obok! Aż musiała oprzeć się o barierkę, by każdemu się przyjrzeć. Ciekawe po ilu godzinach symulatorów wpuszczają ludzi na prawdziwy sprzęt?

- Patrzcie na tego - wychrypała w kierunku imprezowego kolosa z mieczem mechanicznym oderwana od ćwiczących egzemplarzy - Nie najgorzej… - podsumowała kiwając lekko głową ze ściągniętymi kancikami ust.

Czyżby poza godzinami przydzielonych ćwiczeń można było sobie z nudów pobiegać w takiej puszce? Ciekawe po cholerę takiemu giwera? Mogłaby być nienabita, acz piła była bardziej zaskakująca. Wzrokiem wróciła na ćwiczących. Wyobrażanie jak wpada w ich środek i z iskrami rozcina w pół było całkiem widowiskowe. Czyżby kierowca Dodga już wrócił w wielce popisowym stylu? W sumie obojętnie kto siedział w środku, wiadome było jedno:

- Zaraz coś odje*ie… - wymamrotała szorstkim głosem z narastającym zainteresowaniem i uśmiechem.

Wskoczyła na barierkę rozsiadając się jak w kinie. Brakowało popcornu, choć długość projekcji była też nieznana. Zawsze po tym można się prześlizgnąć do hangarów gdzie trzymany jest cały sprzęt i pomacać co fajniejsze okazy… WŁAŚNIE! Wystarczy skorzystać z sajgonu, który zaraz będzie i z takim biletem pozwiedzać to, co się chce. Już nawet przeskoczyło się barierkę...
 
Proxy jest offline  
Stary 20-01-2019, 19:32   #17
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację





Czas jest bodaj najbardziej wrednym z wymiarów. Czemu?

Ponieważ w każdym z pozostałych trzech możesz wędrować tam i z powrotem, w górę i w dół, w prawo i lewo, do przodu i do tyłu. Jeśli o czas idzie podróżujemy tylko w przyszłość... każdego dnia... i nic z tym nie możemy zrobić...




Popołudnie w bazie zdawało się płynąć nad wyraz leniwie. Kolejne autobusy przejeżdżały przed bramą wjazdową do bazy, co i rusz z jakiegoś wysiadali mężczyźni i kobiety objuczeni walizkami, workami z rzeczami osobistymi, przechodzili pod szlabanem i wkraczali na teren bazy. Jej obsługa weryfikowała dane osobowe, sprawdzała obecność kolejnych rekrutów na listach, po czym lokowała ich odpowiednio w koszarach. Ci co przyjechali wcześniej mieli możliwość dostrzeżenia barwnej zbieraniny osobowości, jaka wąskim strumieniem wlewała się na teren placówki szkoleniowej. Ci co przyjechali później przechodzili procedurę rejestracji, nie zdając sobie sprawy, że są obserwowani zewsząd... w dokładnie taki sposób w jaki rzeźnik patrzy na nową dostawę tuczników do masarni...






Michaił Popowskij

Muzyka Cię obudziła, podszedłeś do okna wygrażając komuś znajdującemu się na zewnątrz wyklinając go, jego dzieci, wnuki... i prawnuki. Ani tobie lżej z tego powodu się nie zrobiło, ani muzyka nawet na chwilę nie przycichła. Adresat zapewne nie dosłyszał słowa, zapewne jedynie kątem oka dostrzegł ruska wygrażającego i krzyczącego coś...

Zamknięcie jednak okna załatwiło temat.

W spokoju, przy akompaniamencie Czajkowskiego usiadłeś do komputera z zamiarem nadrobienia zaległości. Palce zatańczyły na klawiaturze, kawa stygła przy niej, a dym z papierosa w popielniczce unosił się wąską strużką. Nie dane Ci jednak było długo popracować. Podróż spędzona w samolocie, długie godziny niepewności, napięcia odezwały się w końcu zmęczeniem. Nim zdążyłeś się dobrze wgryźć w zaległości, głowa opadła Ci najpierw na ramiona, a potem przed klawiaturę (na szczęście uniknąłeś odbicia się klawisza enter na czole). Zasnąłeś....

Po czasie, który mógł być godziną, a równie dobrze mógł być sześcioma głośnik radiowęzła, na którego nie zwróciłeś do tej pory uwagi odezwał się spokojnym głosem.

- Kolacja o 18.00.

Przeniosłeś wzrok na ekran komputera i z pewnym zdziwieniem dostrzegłeś okienko, które na kilka sekund wyskoczyło ponad wszelkie inne używane przez Ciebie aplikacje. Program oparty jak by się mogło zdawać na przestarzałym DOSie, nie zaatakował urządzenia na którym pracowałeś, nie wgrał złośliwego oprogramowania. Jedyny komunikat, który odczytałeś głosił...

10110...

Dzwine. Zabezpieczenia, które sam projektowałeś nie powinny wpuścić w zasadzie niczego...






Richard Felton

Twój autobus się spóźnił. Do bazy dotarłeś, na trzydzieści minut przed godziną osiemnastą, a zgodnie z dokumentami, jakie otrzymałeś w liście z kontraktem do tej właśnie godziny miałeś się zgłosić w bazie. Biegiem niemal dotarłeś do szlabanu i dałeś posiadane dokumenty do kontroli.

- Lepiej późno niż wcale... nie?

Zagaił wartownik z szyderstwem wypisanym wielkimi literami na twarzy.

- Panie Richard, udajcie się do tamtego budynku i pobierzcie klucze do Waszego pokoju, zostawcie tam swoje rzeczy, o 18.00 w tamtym zjecie kolacje i otrzymacie dalsze instrukcje. Wartownik umazanym w tuszu paluchem wskazał Ci kolejno dwa budynki, które z zewnątrz zdawały się być dokładnie takie same.

- Witamy w 555 batalionie piechoty mobilnej.

Ruszyłeś we wskazanym kierunku.



Richard Felton, Michaił Popowskij

Zdawać by się mogło, że wieczór w bazie zbliżał się spokojnie ku końcowi, grupy szkoleniowe w szeregach zmierzały to na kolacje, to biegły gdzieś w równych kolumnach. Nic nie wskazywało na to, że ta baza różni się czymkolwiek od wielu innych. Nic, poza miarowymi uderzeniami, które człowiekowi nie znającemu się na temacie mogły przypominać uderzenia pioruna, lub trzęsienie ziemi. Obaj wiedzieliście jednak doskonale, że gdzieś niedaleko Was spaceruje sobie właśnie w najlepsze mech. Obaj nie mogliście się doczekać kiedy będziecie mogli stanąć wewnątrz jednego z kolosów, ruszyć na w nieznane po sławę, kasę, władzę i zaszczyty.... (niepotrzebne skreślić).



 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 20-01-2019, 20:36   #18
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Virus bardziej niż kolacją zainteresowany był o tajemniczym okienkiem które ni stąd ni zowąd wyskoczył jak diabeł z pierdolonego pudełka. Wiedział doskonale że jego system jest tak kurewsko szczelny jak karton kondomów i nic nie miało prawa przedostać się przez bariery i zabezpieczenia. Poczuł się urażony i obrażony! że ktoś lub coś złamało te zabezpieczenia i wysłałam mu tę dziwną wiadomość, która na pewno nie była żadnym z powiadomień matrioszki. Misza jednym haustem wypił pozostałe w kubku kawę odpalił papierosa a gdy tylko wypuścił dym nosem jego palce popłynęły przez klawiaturę niczym Pasaż przez klawisze wygrywający piękny utwór. Najpierw sprawdził stan wszystkich zabezpieczeń swojego systemu by następnie przy kolejnym papierosie zacząć sprawdzać Skąd pochodzi I co oznacza owa tajemnicza kombinacja cyfr.
 
Gargamel jest offline  
Stary 27-01-2019, 21:49   #19
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację



Virus

Zacząłeś bardzo aktywnie poszukiwać tego, co zauważone cyfry mogło znaczyć. Wprowadzenie w kolejnych kilka wyszukiwarek frazy 10110 pozwoliło CI się dowiedzieć że:

To kod pocztowy Nowego Yorku

Rodzaj kabla sterowniczego firmy Helukable

Rodzaj ludzkiego genu z grupy SK2

Czarny Pad do utrzymania czystości firmy Euro-Matic...

Szukałeś jeszcze przez jakiś czas znajdując podobne wyniki wyszukiwania. Oznaczenie, które wprowadziłeś najwyraźniej albo nic nie znaczyło, albo było nazwą własną używaną w na tyle wąskim gronie, że nie wyciekła do sieci na tyle, by przy użyciu Twojego sprzętu można było ją znaleźć... albo inaczej. Sprzęt miałeś wystarczający, ale było Ci potrzeba więcej danych. Sama cyfra, czy komenda w systemie 0-1 nie znaczyła w tej chwili dla Ciebie kompletnie nic.

Spędziłeś przy ekranie mniej więcej 30 min i wiedziałeś doskonale, że nic więcej nie znajdziesz. Gdy wybiła 18 do Twoich drzwi ktoś zapukał. Te nie były zamknięte na klucz, klamka została naciśnięta, a w drzwiach po chwili pokazała się kobieta.

https://www.deviantart.com/matmoon/art/marine-157353526

- Panie Virusie... Wypaliła pomijając “Dzień dobry” albo “Ugryź się w dupę”.… Zamierza Pan posilić się na kolacji? Kucharz z tego co wiem ma dziś serwować świetne steki.

Przez kilka chwil zamierzałeś olać sprawę. Zresztą, kobieta długo na ciebie nie czekała. Po stwierdzeniu, tego co zamierzała twierdzić ujęła prawą dłonią drzwi i zamierzała je zamknąć. W tej właśnie chwili dostrzegłeś tatuaż wykonany na całej dłoni. Był to skomplikowany wzrór zawierający motywy kwiatowe. Jakiś motyl fruwał sobie radośnie nad kwiatkami... takie tam dyrdymały. Na palcach jednak dostrzegłeś cyfry... 1...0...1...1...0...

No tak. Nim to przetrawiłeś drzwi się zamknęły, a dziewczę pomknęło się posilić.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.

Ostatnio edytowane przez hollyorc : 27-01-2019 o 21:54.
hollyorc jest offline  
Stary 04-02-2019, 08:57   #20
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
A więc to był cholerny podpis. - pomyślał sobie w duchu przeklinać swoją głupotę. Właśnie przez taką drobnostke wpadł i został skazany. Czyżby historia miała się powtórzyć? Na tak wątpliwą przyjemność nie mógł sobie pozwolić, zwłaszcza teraz kiedy miał do wykonania pewną małą robótkę. Cierpliwie poczekał aż drzwi za dziewczyna się zamkną po czym wstał, podszedł do drzwi i przekręcił klucz w zamku. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z pełni swojej głupoty. Przeszukałem dokładnie pomieszczenie w poszukiwaniu ukrytych kamer i podsłuchów. Gdyby coś znalazł zamierzał domagać się z całą stanowczością o zmianę lokalu. Nie lubił wszak być podglądany ani podsłuchiwany. Poświęcił na to bardzo dużo czasu a następnie siadł do komputera by sprawdzić jak ona do ciężkiej cholerny zrobiła ten wlam. Włam bo zabezpieczenia ich poziom i status znał tylko Virus. Oczywiście zaraz za tym poszło ulepszanie systemu zabezpieczeń by nikt więcej nie był w stanie zrobić jego komputerowi takiego psikusa
 
Gargamel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172