Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2016, 23:55   #11
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Nadprzestrzeń, Mroczny Jastrząb, kokpit.
Chwilę wcześniej.
- Mistrzyni? - Arthora La’Sor podeszła do kobiety wpatrującej się w wyświetlaną na terminalu mapę galaktyki.
- Tak? - odpowiedziała zagadnięta nie spuszczając wzroku z mapy.
- Chodzi mi o tamtą…
- Coś nie tak? - Meetra dopiero teraz spojrzała na twileczkę.
- W sumie to zupełnie nie rozumiem co ona tu robi. Dlaczego ocaliłaś ją i jeszcze zabierasz dalej. Nie powinnaś jej w żadnym stopniu ufać Mistrzyni! Przecież ona… jest po Ciemnej Stronie Mocy! I nawet się z tym nie kryje! Jestem przekonana, że w każdej chwili planuje jak nas pozabijać!
- Czego was ten Mical tam uczy… - Surik westchnęła. Założyła ręce na piersi i powiedziała spokojnie - Niech będzie, potraktuj to jako pierwszą lekcję. Odłóżmy na bok na razie… tamtą. Chodzi mi o twoje postrzeganie Mocy. Jasna czy Ciemna strona Mocy… to nie ma znaczenia dopóki nie definiuje tego kim jesteś. Oczywiście wpływ każdej, szczególnie Ciemnej jest silny, ale w tym tkwi siła by to samemu nadawać kierunek swojemu przeznaczeniu. Prąd Mocy jest silny, ale każdy może zmieniać kierunek poruszania się. Tylko najsłabsi przyjmują kaprysy Mocy bezrefleksyjnie. Będąc świadomą swojego istnienia, swoich celów zaczniesz zupełnie inaczej patrzeć na Moc. Być może nawet będziesz w stanie popłynąć zupełnie pod prąd.
Opuściła ręce wzdłuż ciała i odchyliła lekko głowę do góry.
- Co do twojej nowej towarzyszki… Jeśli się jej boisz, to co powiesz o mnie?
W tym momencie atmosfera w małym pomieszczeniu nagle zgęstniała. Ori poczuła ogromną ciemność jaka nagle wezbrała w szczupłej posturze Meetry. Wicher zniszczenia i grozy owiał młodą twilek. Nie czuła choćby ułamku takiego zła od Mrocznej Jedi. Nawet Quel-thazar wydawał się teraz ledwo adeptem Sith.
W jednej chwili wszystko się uspokoiło i po ogromnej fali Ciemnej Strony nie było śladu. Powróciła znana padawance Mistrzyni Jedi.
- Nie oceniaj jej z góry negatywnie. Nie wiesz jaką ma przeszłość. Natomiast o jakikolwiek sabotaż z jej strony możesz być spokojna - kobieta spojrzała jakby przez ścianę w kierunku kobiecych kajut. - Ona już jest po naszej stronie.
Arthoria nie wiedziała co odpowiedzieć. Nadal była przytłoczona wydarzeniem sprzed chwili.
- Zawołaj wszystkich do głównej sali. I ją też. - Surik nie pozwoliła jej na zbyt długie trwanie w oszołomieniu.

Główny hol

Rin weszła tam jako przedostatnia. Bao-Dur stał oparty o ścianę przy przejściu do rampy. HK-47 rozgościł się w zbrojowni jakby tamto miejsce było jego od zawsze. Padawani siedzieli jak grzeczni uczniowie na fotelach obok pulpitu głównego. Tyrax podobnie jak Iridonianin trzymał się na uboczu.
T3-M4 najechał na Mroczną Jedi popychając ją w ten sposób prawie w centrum pomieszczenia. Nie omieszkał skomentować tego w swoim stylu.
- Beepip wzzip!
Jako ostatnia zjawiła się Meetra Surik. Stanęła nad pulpitem i wyświetliła mapę galaktyki.
- Myślę, że skoro zdecydowałam się was zabrać, to należy wam się kilka wyjaśnień. Gdzie lecimy i po co. - wzięła głębszy oddech. - Wszystko zaczęło się od wielkiego człowieka, najmądrzejszego i najpotężniejszego Rycerza Jedi, Revana. Kiedy pod jego przywództwem pod Malachor V ostatecznie rozbiliśmy wojska Mandaloriańskie, on zebrał część floty i wyruszył w Nieznane Rubieże. Tam odnalazł Gwiezdną Kuźnię i powrócił by podbić całą znaną nam Galaktykę. Później jednak miał się nawrócić, pokonać swojego niegdysiejszego ucznia i zniszczyć tą wielką kosmiczną fabrykę. Tak brzmi wersja oficjalna… Prawda jest zupełnie inna. Revan w swoich podróżach napotkał na twór zwący się Imperium Prawdziwych Sith. - wypuściła powietrze z płuc. Widać podsumowanie tego wszystkiego nawet dla niej samej nie było prostą sprawą. - Zagrożenie jakie ta siła niosła dla Republiki i wszystkich światów było tak duże, że postanowił zjednoczyć wszystko pod swoją komendą. Ten plan się jednak nie udał, z różnych względów. Dlatego po zniszczeniu Malaka udał się w Niezbadane Regiony by samotnie stawić czoła temu zagrożeniu.
- Obiecałam pewnej osobie, że nie zostawię Revana w tym wszystkim samego. Choć zapewne będę to robić wbrew jego woli - uśmiechnęła się niemrawo. - To wszystko co najważniejsze. Wkrótce wylądujemy na asteroidzie B-17, żeby zatankować po raz ostatni i wyruszymy poza znany obszar Galaktyki.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 13-03-2016, 22:45   #12
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Obeszła droida, który pchał ją do środka sali i stanęła w kącie pod ścianą. Spuściła głowę w dół by nie patrzeć na zebranych.
“No to rychło w czas sobie przypomniałaś” pomyślała z nienawiścią Rin.
Po słowach Surik wstąpiła w nią bezkresna niemoc. Powinna się przecież cieszyć, ale nie potrafiła.
“Z przyjemnością będę patrzeć jak spadasz w przepaść” zacisnęła pięści, które skryte teraz miała w kieszeniach płaszcza. Tak wiele spierdoliło się po drodze, że teraz nikt nie był tym kim był dawniej. A to wszystko była wina pieprzonych Jedi i ich “nieomylnej” rady.
“I jej wina nie jest wcale mniejsza” uniosła wzrok na Surik tylko po to by zaraz znów wbić spojrzenie w podłogę i kisić się w tej bezsilności jaką czuła, bo przecież ci tutaj zabiją ją jeśli zdecyduje się powiedzieć co o tym sądzi.
Milczała więc żałując, że tu się znalazła. Czuła, że musi zapalić, bo inaczej wybuchnie z kotłujących się w niej emocji. Fajki to był pomysł Reossa, uważał że dobry do momentu, aż nie okazało się, że kobieta najchętniej odpalała by jeden od drugiego. Na domiar złego tu czuła się tylko co raz bardziej i bardziej rozdrażniona.
Zaczęła gmerać w kieszeni w poszukiwaniu papierosów. Znalazła. Wyciągnęła razem z zapalniczką.
Droid T3 spojrzał na nią optykiem i wydał z siebie bardzo niepocieszony gwizd.
- Naskocz mi - syknęła do niego cicho i odpaliła fajkę zaciągając się nią jakby to miało przynieść jej zbawienie.

Spojrzenie Rin powędrowało na jedyne co mogło jej tu być przychylne. Zobaczyła, że optyki HK-47 aż zabłysnęły kiedy mówiono o jego Stwórcy. Można było odnieść wrażenie, że żywo zainteresował się tym tematem. Ale przecież to droid. Nie mógł odczuwać emocji, a satysfakcja jaką wydawało się od niego wyczuwać tym właśnie była.
- Stwierdzenie: Pani, jestem nad wyraz chętny by zaangażować się w to z pewnością wypełnione przemocą przedsięwzięcie. Na twe polecenie oczywiście.

- Co wiemy o tym Imperium Sith? - rozsądne pytanie zadał Vlad. Widać wreszcie mu przeszło po przygodzie z Quel-thazarem. Szkoda, bo jako warzywko nie przeszkadzał jej.
- Niewiele - odpowiedział mu Bao-Dur. - Więcej to przypuszczenia niż pewne fakty. Myślę, że tutaj nie chodzi tylko o siłę militarną, bo wtedy Revan po prostu starałby się wzmocnić Republikę. Pewnie chodzi też o ideologię Sith. Ciemna Strona zawsze jest łatwiejsza i bardziej pociągająca. Dlatego Revan postanowił ruszyć sam. Jak go znajdziemy to dowiemy się co planuje.

Rin cicho prychnęła z dezaprobatą na wspomnienie jakoby Ciemna Strona była łatwiejsza i przez to pociągająca. I do tego mówił to ktoś bez pojęcia w odczuwaniu Mocy jako ogółu.
Pieprzył zupełnie jak znienawidzeni przez nią rycerzykowaci Jedi.

***

Wszyscy wypowiedzieli się. A dokładniej rzecz biorąc to każdy za wyjątkiem Rin. Nawet T3 wtrącił swoje trzy piknięcia i świśnięcia. Nareszcie można było się rozejść.
Mroczna skierowała swoje kroki na powrót do żeńskiej kajuty. Wszystko wskazywało na to, że nie było już sensu dłużej czekać. Jeśli chciała wysłać wiadomość to musiała to zrobić teraz. Podczas postoju na asteroidzie.
Wypaliła papieros do końca i idąc korytarzem wrzuciła niedopałek do śmietnika. Uśmiechnęła się krzywo na to. Widać w końcu nauczyła się nie śmiecić po pokładzie. Z jęknięciem pełnym niezadowolenia weszła do kajuty. Postanowiła sobie, że zrobi sobie rozrywkę z gnębienia tej głupiej zielonej siksy która myśli, że wiedza którą stroną trzymać miecz świetlny wystarcza by nazywać się szermierzem.

Nim na całym statku rozległ się komunikat że wychodzą z nadświetlną Rin czas bezproduktywnie spędzała w kajucie. Samotnie, bo nikt nie miał ochoty jej towarzyszyć. Po wiadomości w drzwiach pojawił się droid T3.
Kobieta przewróciła oczami na jego widok. Podjechał do niej radośnie popiskując.
- Beep Beep BEEP!
- Jeszcze tego brakowało, żebym cie na zakupy zabierała - prychnęła kobieta. Wstała z łóżka i podciągnęła lewą rękawiczkę. Ze schowka w protezie wyciągnęła kartę ze swoimi "zaskórnikami".
- Deep dwoooo BEEP!
- Oh, ty mnie prosisz? - uśmiechnęła się z rozbawieniem. - Skoro prosisz to ładnie z twojej strony - stwierdziła z sarkazmem.
- Boop Boooop.
- To trzeba było od razu mówić, że masz jej kartę - rozpromieniła się na tą wiadomość. - Zdecydowanie brak ci miotacza płomieni, jak na mój gust - roześmiała się idąc do wyjścia z kajuty.
- Beep-DwOOO! - ucieszył się droid radośnie popiskując gdy podążał za mroczną.

Mroczny Jastrząb otrzymał zezwolenie na lądowanie na platformie i siedzący za sterami mandalorianin przystąpił do sprowadzenia statku na asteroidę.
Rin czekała już w korytarzu prowadzącym do śluzy. Była tu sama z T3, bo padawani, gdy sami również chcieli wcześniej przygotować się do wyjścia to widząc jej spojrzenie prędko stwierdzili, że mają jeszcze coś ważnego do zrobienia gdzieś o tam...
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 16-03-2016, 19:44   #13
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Asteroida B-17
Będąc w pół zamkniętym schowku HK-47 przetwarzał po raz tysięczny pozostałe mu dane, starając się znaleźć jakąś informację o swym Stwórcy. Nie było możliwe, żeby coś przeoczył, ale to już była rutyna w jego zachowaniu. Przerwało mu rozsunięcie śluzy. Już miał puścić wiązankę pełną pogardy i gróźb śmierci, gdy zobaczył że obsobaczył by Meetrę Surik.
Ta podeszła bliżej i rozejrzała się, czy kogoś nie ma w pobliżu.
- Będziemy tankować na tej asteroidzie. Z racji tego, że to nasz ostatni postój to chciałabym zatrzeć ślady. W dodatku właściciele tej stacji to bandyci, żerujący na współpracy z przemytnikami i najgorszą swołoczą pałętającą się po galaktyce. Choć mi osobiście w żaden sposób nie podpadli, do na pewno znajdziesz jakąś wymówkę, by się tym problemem zająć, prawda? Z chęcią zobaczę ładną eksplozję jak będziemy odlatywać.
Gdyby droidy potrafiły okazywać emocje, to ten zabójca na pewno by podskoczył z radości. Zamiast tego jedynie jego optyki zajaśniały krwistą czerwienią, a on odpowiedział krótko:
- Oświadczenie: Pani, gdybym mógł okazywać emocje to właśnie byłbym dumny z faktu, że jesteś moim właścicielem. Z radością wykonam ten rozkaz.
Po tej wymianie zdań przeszła się do kokpitu i zakomunikowała trzymającemu stery Tyraxowi:
- Wyląduj w doku numer 4, tam zawsze mają sprawne przyłącza. Pilnuj się, bo bardzo możliwe, że będziemy musieli się szybko stąd zmywać.
Następnie podążyła w kierunku rampy prowadzącej na zewnątrz i stanęła obok czekającej tam już mrocznej Jedi i droida. Zmierzyła wzrokiem blondwłosą kobietę i nagle jakby sobie o czymś przypomniała.
- Tak w sumie… to jak ty masz na imię?
Zapytana westchnęła.
- Rin - odparła krótko, treściwie i bez zawahania. Oczywiście będąc w towarzystwie Surik kobieta spojrzenie wbite miała w podłogę i niczego nie pragnęła bardziej niż wyjść w końcu z tego statku. “Co za partacz siedział za sterami, że jeszcze nie posadził tego złomu?” przeszła jej przez głowę ta gniewna myśl.
- W porządku, Rin. Pilnuj się będąc na zewnątrz, tym szumowinom nie wolno ufać.
Ledwo skończyła mówić, gdy Mroczny Jastrząb osiadł na lądowisku. Platforma zaczęła się opuszczać i Meetra wyszła na zewnątrz jako pierwsza. Jej pewność siebie i krążąca wokół Moc były wręcz namacalne.
Przywitał ją głębokim ukłonem abyssin.
Jedi odpowiedziała ledwo zauważalnym skinieniem głowy.
- Witam szanowną klientkę. Czy Twój statek jest gotowy do tankowania? – rozpoczął jednooki obcy.
- Pilot jest na swym miejscu i czeka na instrukcje.
- To bardzo dobrze. Ile…
- Do pełna – przerwała mu kobieta, nie chcą przedłużać niepotrzebnie konwersacji. – Może zajmiemy się już należnością, co? Mam swoje sprawy, które nie cierpią zwłoki – powiedziała oficjalnym tonem.
- Rozumiem, ale może jeszcze przejrzy pani…
- Nie. – znów krótka i szybka odpowiedź – Możemy?
- Ależ oczywiście, proszę za mną. – abyssin odwrócił się i powoli ruszył w głąb asteroidy a Mistrzyni udała się za nim mówiąc jeszcze do schodzących z Jastrzębia pasażerów.
- Rin, niech T3 przypilnuje żeby nam nie uszkodzili statku podczas tankowania.
- Chciałam użyczyć go sobie podczas wyjścia na zakupy - odparła mrukliwie patrząc kątem oka na blaszaka. - Pilot nie może tego przypilnować? - aż sama była zaskoczona swoją śmiałością w rozmowie z nią.
- On będzie pilnował ciśnienia i otwierania się komór paliwowych. Chodzi o mechaniczne uszkodzenia na zewnątrz. - to były jej ostatnie słowa po nich weszła do kompleksu biurowego.
- No cóż... Próbowałam... Nie patrz tak na mnie! - warknęła na T3.
Droid odezwał się po swojemu lekko zasmuconym tonem.
- Deep wizzip…
- Coś się stało? - zapytał nagle schodzący z rampy Vlad. - Gdzie mistrzyni?
Rin spojrzała na droida, po tym na padawana. Uśmiechnęła się wrednie.
- Kazała ci przekazać, że masz przypilnować, żeby tu nic nie spierdolili z tankowaniem. Chodź T3 - odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.
- Ale… - padawan nie otrzymał okazji odpowiedzenia. Stojąca obok niego i będąca świadkiem rozmowy Ori natychmiast odskoczyła na bok i prawie pobiegła w kierunku rozłożonego stoiska sklepowego ostentacyjnie nie zwracając uwagi na przyjaciela. Taltos został sam z ekipą droidów z obsługi.

Pomieszczenie administracyjne
- …tak więc tylko pójdę potwierdzić wymianę. W tym czasie statek powinien być już zatankowany. Łaskawa Pani raczy chwilkę zaczekać. – abissyn skłonił się w pas i wyszedł z pomieszczenia, kierując się na zaplecze. Ręce mu drżały. W końcu wszedł na górę i zamknął uważnie za sobą drzwi.
- Pytanie: Gość zidentyfikowany? – rozległ się syntetyczny głos
- T-t-tak. W-w-widziałem p-p-przy niej m-m-miecz świetlny. – odparł spanikowany.
- Stwierdzenie: Szukanie zakończone.
- Rada: Nie wchodź w drogę.
- Przypuszczenie: Nie powinna się zorientować?
- Stwierdzenie: Wkrótce będzie po wszystkim.
- Sugestia: Idź z powrotem i prowadź dalej finanse.
- O-o-oczywiście.
- Rozkaz: Niech Twoi ludzie zabezpieczą statek.

Lądowisko
Rin finalizowała właśnie kupno miotacza płomieni, na którego strasznie się napalił towarzyszący jej astrodroid.
- Ale w razie czego to ja się wszystkiego wyprę.
T3-M4 zagwizdał wesoło, ale uwagę kobiety zwróciło zupełnie co innego. Na płytę lądowiska nagle wbiegło siedmiu gamorrean. Wielkie i tłuste cielska uzbrojone w topory i pałki energetyczne. Trzech z nich w moment otoczyło ją i droida. Do Arthorii dopadło kolejnych dwóch, a pozostali biegli w kierunku Vlada.
W wnętrzu kompleksu rozległ się huk wybuchu i brutale zaatakowali.

Zaplecze
HK-47 posuwał się powoli unikając na razie wzroku gospodarzy. W końcu dotarł dość głęboko i znalazł się obok ściany, za którą spoczywały setki tysięcy hektolitrów wysokoenergetycznego paliwa. Teraz wystarczyło wywiercić odpowiednią dziurę, podsadzić ładunki i wszystko załatwione.
Nagle droid obrócił się i… spojrzał prosto w przerażone oko Abissyna który obsługiwał stację. Już podnosił blaster, kiedy pracownik stacji kosmicznej powiedział.
- Ale za co… przecież zachowujemy się zgodnie z waszymi rozporządzeniami, powiedzieliście, że nas oszczędzicie, jeśli będziemy słuchać, nieee… błagam! – cofał się i krzyczał.

Planeta Plexuscore, Wielka Świątynia
Spore pomieszczenie miało kształt półkola. W naczelnym miejscu, przy prostej ścianie znajdował się będący na podwyższeniu wysoki tron, a po jego prawej stronie jego mniejsza wersja. Oba miejsca były puste. Naprzeciw dwóch tronów ustawionych było w półokręgu dziesięć foteli, z których siedem było zajętych. Każda postać przebywająca w tym pomieszczeniu była okryta płaszczem. Wszyscy zgodnie zachowywali milczenie, które zostało po chwili przerwane przez ogromnego mężczyznę w potężnej zbroi, który otwarł jedne z trojga drzwi do komnaty.
Tenże wszedł do środka, po czym skłonił się nisko i powiedział donośnym głosem:
- Jej Wysokość Cesarzowa Na Li! – i tuż za nim do środka weszła znacznie niższa od niego kobieta, ubrana w czerń i nosząca maskę zasłaniającą część jej twarzy.
Wszystkie siedem postaci powstało ze swych miejsc i nisko się skłoniło. Cesarzowa z godnością weszła na podwyższenie i usiadła po prawej stronie, na mniejszym tronie, opierając się i kierując swą twarz na obecnych zgiętych ciągle w poniżającym ukłonie. Wreszcie NaLi skinęła nieznacznie głową i siódemka wróciła z powrotem na swe miejsca. Wielki opancerzony mężczyzna przemaszerował przez całe pomieszczenie i usiadł w fotelu będącym na skraju po lewej stronie.
- Korzystając z danego Ci przywileju zwołałeś zebranie Lordzie Anghann w momencie, kiedy część rady nie ma możliwości zasiąść tutaj i podzielić się z nami swą mądrością. Jakie są tego powody?
Siedzący na jednym z środkowych foteli mężczyzna powstał i skłonił się dziękując za udzielenie głosu.
- Zrobiłem to tylko i wyłącznie na prośbę Lorda Cadalta, któremu bardzo zależało na tym, aby wreszcie móc zabrać głos, a zapewne czuł się zbyt onieśmielony, by prosić Cię moja Pani osobiście o zwołanie zebrania. – zakończył z ironią, najwidoczniej podśmiewając się z Cadalta, gdyż wśród zgromadzonych przeszedł cichy szmer.
Cesarzowa jednak zrobiła ruch dłonią w kierunku postaci, która najwidoczniej nie miała się z czegokolwiek śmiać, wprost przeciwnie, wydawała się być nieruchoma ze złości. Jednak siedzący na trzecim od prawej strony fotelu, obrócił głowę do siedzącego po jego lewej stronie, który do tej pory się nie odzywał, tylko skinął, jakby potwierdzając coś. W końcu Lord Cadalt powstał i odezwał się. Jego głos brzmiał dość wysoko – musiał być jeszcze dość młody, jednak tym razem był bardzo pewny siebie.
- Pragnę tylko powiedzieć, że wkrótce moja flota znajdzie się na orbicie Plexuscore i rozpocznę przygotowania do wyprawy wojennej. – zakończył równie szybko jak zaczął.
Jego słowa wznieciły burzę. Prawie wszyscy siedzący po lewej stronie powstali wykrzykując swoje racje, od „jak śmiesz” wypowiedziane przez starszą kobietę do nienawistnego „zapłacisz za to zuchwalstwo młokosie” które wydarło się z ust Theodorusa.
- Spokój! – ostry głos Na Li natychmiast przerwał kłótnię – To nie jarmark niewolników. Zachowujcie się jak przystało na waszej pozycji. – Jej głos był spokojny, najwidoczniej to nie pierwszy raz tak było. Wszyscy oprócz młodego Cadalta z powrotem usiedli.
- Jakim prawem podjąłeś decyzję, która jeszcze nie została zaakceptowana przez radę ani Jego Wysokość Cesarza Wiecznego Imperium? – zapytała Jej Wysokość.
- Zostałem oświecony Mocą – stwierdził krótko i dobitnie Lord Cadalt, nie pozostawiając wątpliwości.
- Musisz to udowodnić. – powiedziała spokojnie głosem starsza kobieta siedząca bardziej po lewej stronie, niedaleko Theodorusa.
- Niczego nie musi udowadniać Lady Sodeni – odparł mężczyzna obok Cadalta, u którego wcześniej ten ostatni szukał wsparcia.
- Milcz Ad-Vena, nie jesteś godzien, namotałeś... – zaczął znów podniesionym głosem Theodorus, ale Cesarzowa szybko mu przerwała.
- Nie wypowiadaj słów, których później byś bardzo żałował Theodusie, Cesarski Strażniku. – ostrzegła go. – Ciągle głos ma Lord Cadalt.
Zza kaptura najmłodszego w radzie doleciał błysk czerwonych oczu, które przesłonięte były czarną grzywką.
- Jeśli chcecie możecie poddać moje słowa i mą wizję próbie, ale do tego czasu moja flota dawno tu będzie. Tak samo jak flota nieobecnego Lorda Quel-tazara, który od zawsze był za powiększeniem terytorium…
- On był zawsze za żłopaniem krwi – stwierdziła cicho Lady Sodeni, a nikt jej nie zaprzeczył, gdyż najwidoczniej wszyscy się z tym twierdzeniem zgadzali
- …terytorium Cesarstwa. Ostatnio nawet Jego Wysokość, uosobienie Mocy po cichu sprzyjał naszym zamiarom i tylko wasze, ograniczone przez ciągłe debatowanie, odczuwanie Mocy nie było zdolne wyczuć tego, co należy zrobić. I wreszcie postanowiono przyspieszyć to, co miało być zrobione dawno temu. Chcę, aby głosowano nad wyprawą wojenną w kierunku niecywilizowanych przestrzeni, aby roznieść światło Imperium wszystkim istotom, które dotąd nie spotkało to… szczęście – paskudny uśmiech wykwitł mu pod kapturem.
- Może nowa krew przynosi ze sobą zmiany, ale podstawowych praw, dzięki którym Imperium istnieje od wieków nie złamiemy. Do głosowania potrzeba, aby rada była w komplecie i dopiero wtedy zagłosujemy. Na tym dziś koniec. – odpowiedziała mu Cesarzowa Na Li. Lord Cadalt skłonił się dziękując za łaskę przemawiania i wrócił na swe miejsce. Jej Wysokość wstała z tronu i po chwili razem z Theodorusem opuściła zebranie. Podobnie zaczęli robić pozostali Lordowie. Młody Sith patrzył każdemu wyzywająco w twarz, aż w końcu opuścił radę z Lady, której spod kaptura spływały dwa lekku. W sali pozostali tylko nazwany Ad-Vena, oraz Lady Sodeni, która zrzuciła swój kaptur.
Była już w dość podeszłym wieku, ale nadal zachowała swą godność. Jej skóra przypominała na pierwszy rzut oka oszlifowany diament, który miał fioletowy odcień. Lady Sith powiedziała do zamyślonego Ad-Vena.
- Wykorzystujesz do swoich celów porywczość i chęć wykazania się tego młodzika. Zupełnie nie dbasz o to co się z nim stanie prawda? – w jej głosie było czuć rezygnację, jakby czekała na odpowiedź, której się nie spodziewała. Tymczasem Ad-Vena odparł z ironią nie podnosząc nawet głowy.
- Oskarżasz mnie o coś Lady Sodeni?
- Ech… - westchnęła – Jestem już stara i słaba. – przyznała ze smutkiem. – Lecz nawet będąc w kwiecie wieku nie śmiałabym próbować Ci się przeciwstawić Ad-Vena. Po prostu żal mi… - nie dokończyła, a i jej chwilowy towarzysz nic nie odpowiedział, wiec Lady Sith tylko skinęła głową w symbolice ukłonu i wyszła z pokoju, w którym został sam jej rozmówca. Po chwili dało się słyszeć z jego strony cichy śmiech.
 

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 16-03-2016 o 19:50.
Turin Turambar jest offline  
Stary 20-03-2016, 20:45   #14
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wyszczerzyła zęby w szerokim drapieżnym uśmiechu. Intencje brzydali były dla niej bardzo szczere i jednoznaczne. Uniosła głowę w górę patrząc na paskudne pyski dużo wyższych od niej gamorrean.
- Trzymaj i nie kręć się pod nogami - rozkazała i dała miotacz wraz z kartą płatniczą droidowi. T3 wycofał się, gdy Rin stanęła przed nim. Zimne spojrzenie niebieskich oczu zdradzało chęć mordu. Ale nikt przecież nie weźmie na poważnie tak drobnej kobietki?
Kobieta wyprostowała się i poprawiła ułożenie płaszcza. Opuściła ręce w dół, wyprostowane po jej bokach i rozłożyła dłonie. W tym momencie z rękawów wsunęły jej się w ręce rękojeści mieczy. Zacisnęła na nich dłonie czując przepełniającą ją satysfakcję.

Dwa świetlne ostrza zajaśniały w dłoniach kobiety i nim do końca rozległ się odgłos temu towarzyszący Rin już ruszyła na pierwszego z brzegu przeciwnika. Ci którzy byli czuli na Moc mogli podziwiać jak ciemna strona otacza i przenika kobietę, gdy ta pozwoliła by gniew napędzał jej ruchy.
Świniak zamachnął się toporem, ale jedno szybkie cięcie fioletowego ostrza otworzyło mu dziurę w brzuchu, a kolejne wykonane bladozielonym mieczem wypaliło podłużną ranę na głowie. Kobieta wskoczyła na upadające cielsko i odbiła się z niego robiąc salto w powietrzu.
Obracając się prawą ręką zamachnęła na drugiego z napastników, który już posłał w jej kierunku ostrze swojego dwuręcznego topora. Fioletowy miecz przepalił się przed metal broni gamorreanina, Rin z gracją tancerki uchyliła się przed jego resztkami i drugim mieczem od boku cięła prosto w łeb brzydala.
Kobieta triumfalnie wylądowała na truchle, od którego głowa potoczyła się samotnie po podłożu. Kątem oka dostrzegła, że trzeci z napastników gonił za droidem, który uciekał do Mrocznego Jastrzębia.
Rin nie chciała pozwolić, żeby ktokolwiek pozbawił jej tej przyjemności.
- Oni są moi… - mruknęła pod nosem uśmiechając się z satysfakcją i wyzwalając w sobie kolejne pokłady gniewu, gdy jej spojrzenie padło na pozostałych gamorrean i dwóch padawanów.
Zamachnęła się lewą ręką i rzuciła bladozielonym ostrzem w plecy napastnika goniącego T3. Zaraz po tym rzuciła się biegiem za nimi.

Tymczasem Vlad pchnął Mocą w jednego z brutali, ale tylko wytrącił go z równowagi. Masa działała zdecydowanie na plus gamorreanina. Padawan odpalił miecz ale cofał się niezbyt pewny swoich umiejętności. Za to Ori wskoczyła w obu przeciwników na raz. Rozbroiła pierwszego obcinając mu dłoń dzierżącą broń i odwracała się w kierunku. W ostatniej chwili zdołała zrobić unik przed toporem, ale wtedy oberwała w tył głowy pięścią od wcześniej rozbrojonego. Pociemniało jej w oczach i zatoczyła się.

Brzydal kwiknął przeraźliwie tylko, gdy miecz świetlny przebił się przez jego plecy na wylot. Zaskoczenie, które miał w spojrzeniu skierowanym na końcówkę ostrza wystające mu z piersi zgasło razem z życiem, które go opuściło. Droid T3 ledwo uszedł przed walącym się cielskiem gamorreanina.
Rin dobiegła do nich, chwyciła rękojeść bladozielonego ostrza i wyłączyła je.
- Uciekaj do statku, ale już! - warknęła na T3, który wpatrywał się w nią swym optykiem. Robocik wzdrygnął się i z piskiem ruszył tam gdzie mu kazała.
Nie chcąc tracić więcej czasu ruszyła na kolejnych przeciwników. Każdego kolejnego wroga zabijała z co raz większą radością. Śpieszyła się, bo spodziewał się, że pojawienie się Surik zniszczy jej całą zabawę.
Najbliżej miała tą zieloną smarkulę.
“Głupia” stwierdziła Rin z pogardą widząc jak dała się podejść.
Mroczna zaatakowała od tyłu tego, który wciąż w rękach miał topór. Fioletowe ostrze zagłębiło się do połowy długości w jego cielsko a ruch ręki poprowadził je od prawego barku w lewy bok rozcinając po drodze kręgosłup. Nogi ugięły się pod brzydalem, gdy wrzeszcząc z bólu stracił w nich czucie. Zapach spalonego mięsa dotarł do Arthorii nieco ją otrzeźwiając i w tym momencie poczuła brutalne szarpnięcie w tył. Twieczka ledwo dostrzegła, że to uchroniło ją przed kolejnym ciosem od tego, który ją wcześniej ogłuszył.
Ori spojrzała z przestrachem na mroczną Jedi, która to Mocą przyciągnęła ją do siebie, ale nim była w stanie cokolwiek zrobić to ta właśnie ruszyła w przód włączając bladozielony miecz. Skoczyła na gamorreanina lądując mu na klacie. Oba ostrza zatopiła w jego cielsku po obu stronach szyi. Brutal wręcz usmażył się od środka.

Cichy śmiech dało się słyszeć z ust Rin, gdy ta wyłączyła miecze, wybiła się z cielska napastnika i zeskoczyła na ugięte nogi.
Stojąc pewnie na ziemi ruszyła biegiem do drugiego z padawanów, który postawił na uniki zamiast walczyć z wiele większymi przeciwnikami.
- Tylko kurwa błyskawic nie używaj przy paliwie! - wrzasnęła Rin biegnąc do Vlada.
Taltos właśnie odskoczył i ciął na odlew mieczem, raniąc jednego z napastników. Był zbyt zaaferowany walką by zrozumieć jej słowa, ale nie wyglądało by zamierzał używać jakichkolwiek mocy ofensywnych.
Mroczna Jedi dobiegając do walczących włączyła miecze i zaatakowała pierwszego z brzegu gamorreanina, na którego wpadła nawet nie zwalniając. W pełnym pędzie i dodatkowo biorąc zamach ramionami zza siebie wbiła po rękojeści miecze w kręgosłup brzydala.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 20-03-2016 o 21:02.
Mag jest offline  
Stary 24-03-2016, 00:36   #15
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Pokój administracyjny, kilka chwil wcześniej
Jedi siedziała z założonymi jedna na drugą nogami i czekała, kiedy wreszcie abyssin, z którym miała nieprzyjemność prowadzić interesy wróci. Wyczuła ruch za drzwiami, ale coś jej nie pasowało.
- Sukinkot - warknęła pod adresem jednookiego przeczuwając niebezpieczeństwo.
W tej samej chwili otworzyły się drzwi na końcu korytarza przy którym były pomieszczenia administracji i wleciała przez nie mała czerwona kulka. Meetra zdążyła zrobić dwa ruchy – podnieść telekinezą stół oraz pchnąć kulkę parę metrów dalej. Granat plazmowy sekundę później zamienił się w potężną kulę skumulowanego ognia.

Lądowisko Asteroidy B-17
Rin odwracała się w kierunku ostatniego z Gamorrean, który zraniony przez Vlada zaczął się cofać, kiedy z wnętrza asteroidy nadbiegły kolejne jednostki napastników. Tym razem uzbrojone w broń palną.
Rozbiegli się w dwie strony by wziąć użytkowników mocy z mieczami świetlnymi w ogień krzyżowy. Na szczęście dla upadłej Jedi i dwójki padawanów Tyrax nie zasnął za sterami Mrocznego Jastrzębia. Uruchomił działo automatyczne i zaczął metodycznie rozsmarowywać pracowników stacji po ścianach. Ori i Vlad odbili kilka boltów, ale niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
Wtedy w jednym z wyjść rozległa się silna eksplozja. Wszyscy zadrżeli z myślą o wypełnionymi paliwem zbiornikach dookoła. Z kuli ognia wyskoczyła Meetra w płonących szatach. Jednym ruchem zrzuciła swój płaszcz i zrobiła unik przed wystrzeloną kulą plazmy. Jej lewa ręka zwisała bezwładnie, musiała mocno oberwać.
Zaraz za nią z tunelui wynurzyły się dwa droidy model HK-50 w srebrnych pancerzach, teraz nieco okopconych. Jeden z nich trzymał miotacz płomieni wypluwający co chwilę strumienie ognia, a drugi strzelbę plazmową. Byli przygotowani do walki z Jedi.
Surik rzuciła swoim mieczem, który wbił się aż po rękojeść droida miotającego plazmą. Drugi bezceremonialne odkopnął swego dezaktywowanego towarzysza i natychmiast uruchomił strumień ognia, przed którym Mistrzyni ochroniła się tarczą Mocy. Nagle atak ustał, a HK-50 przewrócił się na bok z wypaloną dziurą w swoim pancerzu.
Z tunelu wyłonił sie kolejny droid model HK, lecz o pordzewiałym pancerzu i numerze seryjnym 47.
- Kpina: Te podrzędne duplikaty zalewające galaktykę niszczą moje dobre imię. Stwierdzenie: Gdyby nie obecne zadanie to z przyjemnością osobiście wyedukowałbym je we właściwych sposobach na eliminację Jedi. - po czym podniósł miecz świetlny i rzucił go Jedi.
Ta chwyciła go i odpaliła rozglądając się. Tyrax zapewnił im przewagę ogniową na tym lądowisku, ale nie było wiadomo jakie asy mogą jeszcze mieć w swoich rękawach.
- T3, tankownie skończone? - krzyknęła idąc w kierunku statku.
Astrodroid zapikał w tonie potwierdzenia po czym wykonał charakterystyczny gest wskazując na Rin.
Kobieta właśnie w najlepsze wyżynała obsługę lądowiska, która nie zdołała jeszcze przed nią umknąć. Meetra widząc to krzyknęła.
- Wystarczy!
Mroczna Jedi zatrzymała się w pół kroku. Wpływ jaki miała na nią Surik był oszałamiający.
- Informacja: Zostały nam dwie i pół minuty na opuszczenie strefy wybuchu - wtrącił się HK.
- Zbierać swoje tyłki i jazda stąd!
Nikt nie zamierzał dyskutować z tym poleceniem. Ostatni na podnoszącą się rampę wskoczył HK-47, do końca wodząc karabinem w potencjalnych kierunkach zagrożenia.
Tyrax wyprowadził statek poza osłony lądowiska i chwilę później byli z powrotem w przestrzeni. Nie minęły zapowiedziane przez droida dwie minuty a całą stacją wstrząsnęła seria wybuchów. Łańcuch detonacji dosięgnął w końcu głównych zbiorników i wreszcie cała asteroida eksplodowała w kosmicznej ciszy.
Mroczny Jastrząb ledwo zdążył uskoczyć w nadprzestrzeń przed rozchodzącą się falą uderzeniową.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 28-03-2016, 13:02   #16
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Znużenie dopadło ją gdy wpatrywała się w rozmazany obraz za iluminatorami. Można było odnieść wrażenie, że wymordowanie obsługi lądowiska zapewniło jej wewnętrzny spokój. I tak też było, bo złość jej przez to skutecznie ją opuściła. Z melancholią wymalowaną na twarzy Rin z nogami założonymi na pulpit siedziała rozwalona wygodnie na fotelu obok pilotującego Mrocznym Jastrzębiem mandalorianina.
Ręką sięgnęła do kieszeni i dłonią wymacała paczkę papierosów. Skrzywiła się i zostawiła je na miejscu. Skrzyżowała ramiona przed sobą i ziewnęła przeciągle nawet nie kłopocząc się by zakryć usta dłonią.
Ze znużeniem spojrzała na Tyraxa. Nikt jej się nie przedstawiał i vice versa, ale nie sposób było na tak małej przestrzeni nie dosłyszeć jak kto kogo nazywa.
- No więc... Jak to jest przegrać wojnę mając znaczną przewagę militarną, co Mando? - uśmiechnęła się wrednie do gościa, który odkąd weszli na pokład to nie zdjął hełmu nawet na chwilę.
Mandalorianin powoli przekręcił głowę by spojrzeć na kobietę. Zawiesił na dłuższą chwilę na niej spojrzenie po czym bez słowa wyprostował się by znów patrzeć przed siebie.
Rin wyraźnie niepocieszona westchnęła i zjechała niżej na fotelu przez co praktycznie na nim leżała. Wbiła wzrok w sufit rozkoszując się wspomnieniami ostatniej sieczki. Ubolewała że przyszło jej cieszyć się tak podrzędnymi przyjemnościami, ale skoro nie ma się co się lubi to lubi się to co się ma. Reoss zawsze jak z rękawa sypał tymi powiedzonkami.
Naburmuszyła się, bo straciła ostatnią okazję by się z nim skontaktować. Trzeba było jej blaszakowi kazać wysłać wiadomość i byłoby po sprawie, ale niestety nie potrafiła myśleć na zaś.
Za całe to swoje nieszczęście obwiniała Surik. Oczywiście nie głośno. Tylko w myślach.

Tymczasem w pozostałej części Mrocznego Jastrzębia działo się nieco więcej. HK-47 zaprowadził Jedi do pomieszczenia medycznego. Po sprawdzeniu jej lewej ręki i doszedł do szybkiej konkluzji.
- Spostrzeżenie: Wybita ze stawu. Pytanie: Mam ją amputować? - po czym znikąd wyciągnął długie na przedramię ostrze.
- Ech, daj spokój - zbyła jego propozycję. - Pomóż mi tylko zdjąć ten płaszcz.
Po tej czynności wstała i podeszła do lustra by samej obejrzeć to zwichnięcie. Wreszcie podjęła decyzję. Droid widząc co się szykuje szybko dał dyla z pomieszczenia medycznego. Ori była ciągle wstrząśnięta wysadzeniem asteroidy i czekała w głównym holu by porozmawiać o tym z Mistrzynią. Zupełnie inaczej sprawa się miała z Vladem. Miał zamiar zaproponować, że podleczy Meetrę używając Mocy, więc rzucił zdziwione spojrzenie na HK, który w szybkim tempie opuścił ambulatorium.
Taltos tym bardziej zaciekawiony wszedł do środka, zupełnie ignorując podszepty instynktu samozachowawczego. Jedi wzięła zamach i uderzyła barkiem o ścianę nastawiając go.
Po głośnym chrupnięciu wzięła głęboki wdech i krzyknęła głośno z bólu. Odwróciła się i prawym sierpowym uderzyła w drzwi które w tym momencie rozsunęły się przez co trafiła stojącego w progu mężczyznę nokautując go na miejscu.
- Och, po cholerę tu wchodziłeś… - mruknęła stojąc nad nim i masując sobie lewe ramię.

Siedząca w na mostku Rin na krzyki dochodzące z wnętrza statku nagle wyprostowała się i zaraz skuliła na fotelu. Ze strachem w oczach spojrzała w kierunku, z którego dochodziły te odgłosy. Nie zamierzała jednak z własnej inicjatywy opuszczać swojego miejsca. Co więcej wyglądało jakby chciała się skryć za oparciem swojego fotela, przed tym co mogłoby przyjść z korytarza.
Tyrax spojrzał na nią, nieśpiesznie zmierzył ją wzrokiem z góry na dołu po czym znów skupił się na patrzeniu przed siebie.
Rin zmrużyła gniewnie oczy patrząc w kierunku Mando, ale słysząc kolejne dogłosy z korytarza zaśmiała się i lekko wyjrzała zza oparcia.
- Co za kretyn tam poszedł… - skomentowała zaraz.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 30-03-2016, 17:53   #17
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Terytorium Imperium Prawdziwych Sith, orbita planety Dentui
- Tutaj zaczynają się nasze poszukiwania. Wedle informacji jakie były w systemie Mrocznego Jastrzębia, to właśnie tutaj Revan zszedł z pokładu i rozkazał T3 wrócić do naszej Galaktyki. Wiemy tyle, że to lodowa planeta, do której ledwo dociera światło pobliskiej gwiazdy. Populacja jest nieliczna i w większości zajmuje teren jednego miasta. Na powierzchni są jedynie wejścia, reszta zabudowań usytuowana jest pod ziemią. - tak widzianą przez iluminator mostka planetę opisała Surik wszystkim zebranym.
Meetra pojawiła się przy fotelu pilota tuż przed tym jak mieli wyjść z nadprzestrzeni. Poinstruowała Tyraxa by włączył od razu maskowanie, dzięki czemu teraz pomimo znajdowania się w zasięgu radarów planety to pozostawali niezauważeni i mogli w miarę spokojnie omówić dalszy plan działania.
- HK działa sam, reszta podzieli się na dwie grupy by znaleźć jakiekolwiek informacje o Revanie - tu Surik spojrzała na droida T3-M4, który również nie omieszkał wcisnąć się do całkiem ciasnego pomieszczenia jakim był mostek. - Pierwsza grupa to Bao-Dur wraz z Vladem i Ori, wsparciem będzie także Tyrax - skinęła głową w kierunku Mandalorianina. - Natomiast ja i Rin będziemy w drugiej. - najwidoczniej chciała mieć mroczną Jedi pod własną kuratelą. - T3 zostaje na pokładzie i pilnuje statku pod naszą nieobecność. Rozdzielamy się na dwa dni i po tym spotykamy z powrotem na statku.

Do tego planu zastrzeżenia miała tylko jedna osoba, ale i tak siedząc spięta na fotelu nie zamierzała się wypowiadać.
- Cieplejsze odzienia znajdziecie w schowku. Przygotujcie się, a ty Tyrax ląduj na którymś z wolnych lądowisk. Zgłosiłam już nasze przybycie.
Rozeszli się. HK był gotowy jako pierwszy, on po prostu narzucił na siebie płaszcz, który przytargał ze sobą jeszcze z Hubacka 8. Podobnie ubrany był zabrak, którego zmusiła do tego mechaniczna ręka. Arthoria szybko znalazła coś dla siebie, w końcu posturą nie była wiele mniejsza od Mistrzyni. Vlad chwile przebierał, ale szybko stanął przy rampie. Rin już tam czekała, nie poświęcając swojemu ubiorowi zbyt wielkiej wagi, podobnie jak Mandalorianin. Tyrax każdą wolną chwilę podczas podróży w nadprzestrzeni poświęcał na reperację swojego pancerza. Na pierwszy rzut oka było widać tyle, że na pewno nieco go wypolerował.
Ostatnia stawiła się Meetra i nie czekając uderzyła w przycisk opuszczenia rampy.
- Padawani, Rin jedna ważna rzecz: mieczy używamy tylko w ostateczności i druga sprawa: skupcie i wyciszcie się w Mocy najmocniej jak potraficie. Nie wiemy jakie siły Sith tutaj mają, a im dłużej pozostaniemy niezauważeni tym lepiej! - musiała podnieść głos, żeby przekrzyczeć wyjący mocno wiatr. Fala zimna jaka ich uderzyła, była oszałamiająca. Jeśli ktoś zaniedbał swój ubiór, to miał ochotę szybko cofnąć wgłąb statku.
Na to było jednak za późno.
- Starajcie się za wszelką cenę unikać walki! - ledwo było słychać Surik, która wskoczyła na śnieg i ruszyła przed siebie, chowając twarz za szerokim kapturem obszytym futrem jakiegoś włochatego stwora.
Reszta nie mając większego wyboru ruszyła za nią. Do kobiety podszedł jeszcze jakiś strażnik w białym pancerzu, ale zadowolił się kilkoma słowami i szybko wrócił do swojego małego biura, w którym zapewne było znacznie cieplej niż na zewnątrz.
Przeszli przez niewielki, zupełnie pusty, terminal i cała szóstka była już po drugiej stronie. Przed nimi rozpościerał się widok na zupełnie zaśnieżone miasto. Trudno było powiedzieć, czy panowała teraz noc, czy raczej zachmurzone niebo nie przepuszczało delikatnego światła położonej daleko gwiazdy.
Jedi skinęła reszcie głową i skręciła w prawo. Podążyła za nią Rin, natomiast pozostali udali się na lewo. Szli wzdłuż drogi, która jakiś czas temu musiał przelecieć pług śnieżny.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 03-04-2016, 21:30   #18
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
W przeciwieństwie do reszty Rin nie kłopotała się z poszukiwaniem dla siebie cieplejszego stroju. Po narzuceniu na siebie swojego płaszcza czasem nazywanego kurtką udała się do śluzy.
Wytyczne Generał były dla niej bardzo niepocieszające. Nie chodziło tu, że nie potrafiła się "wyciszyć w Mocy" czy "unikać walki". Za sprawą ostatnich pięciu lat całkiem sprawnie nauczyła się tego wszystkiego. Ale tu chodziło o co innego.
Znaleźli się na terytorium tak zwanego Imperium Sith. Prawdziwych Sith. Dla Rin patrzenie wtedy na planetę przez iluminatory obudziły w niej dawne instynkty i potrzeby, o których myślała że już nigdy nie przyjdzie jej spełnić.
A tu taki zawód: musiała się ukrywać, nie zwracać uwagi na siebie i nie wdawać w walki. Surik potrafiła wszystko zepsuć.
Z tymi myślami Rin przemierzała zimne ulice podążając za Meetrą. Lewą ręką trzymała by kaptur jej nie spadł, nie rozglądała się, a tylko pilnowała się by nie zgubić Surik. Z dwojga złego już lepiej, że trafiło jej się być z nią w grupie niż z tamtymi pokrakami.

Początkowo było całkiem znośnie, ale z każdym podmuchem wiatru, który jak niecny złodziej porywał zgromadzone w jej ciele ciepło robiło się coraz gorzej. Nawet nie tak zły był ten mróz. To wiatr jak wprawny kochanek znajdujący każdy fragment odkrytego ciała składał na nich swoje przeszywające pocałunki. Pogoda nie zachęcała do spacerów i Mroczna miała nadzieję, że prędko zajdą do jakiegoś budynku by się ogrzać. I napić czegoś na rozgrzewkę.
Kiedy wreszcie weszli do środka jednego z budynków Rin przeszedł dreszcz. Nadal było paskudnie zimno, ale nic już nie targało nią w każdym kierunku. Zeszły po schodach i przeszły przez kolejną śluzę. Zrobiło się już naprawdę przyjemnie. Temperatura była pewnie w okolicach zera, ale w kontekście tej planety była to zapewne temperatura pokojowa. Surik zrzuciła kaptur i rozejrzała się.
- Hmm, tędy - zdecydowała szybko. - Wszystko ok? - rzuciła krótko do milczącej cały czas towarzyszki.
Rin również zrzuciła kaptur i dłonią strzepała śnieg z grzywki. Niechętnie spojrzała w kierunku pytającej przeczesując palcami włosy.
- Zimno - stwierdziła krótko i bez emocji. Wzdrygnęła się jeszcze i wyprostowała. - Gdzie dalej? - zapytała by wyglądało, że jest zaangażowana
- Tam gdzie można znaleźć informacje - odparła jej bez wahania Surik.
Przeszły kilkaset metrów szerokim tunelem. Po jego obu stronach co jakiś czas mijały zamknięte śluzy do prywatnych mieszkań. Otwartą spotkały tylko przy niedużym sklepie. Kilkukrotnie korytarz się rozchodził, ale Meetra pewnie wybierała kierunek.
W końcu dotarły do ich celu, którym okazała się po prostu kantyna. Przed wejściem stał masywny bramkarz, w której to roli sprawdzał się świetnie ludzki cyborg. Jedi tylko się uśmiechnęła i zrzuciła swój płaszcz. Okazało się, że pod nim miała ściśle opinającą czarną sukienkę mini odsłaniającą prawie całe uda, mającą głęboki dekolt i koronkowe ramiączka.
- Trzeba było mi powiedzieć, że idziemy imprezować to też bym się wypindrzyła - skomentowała cicho jej wygląd Rin, która wciąż opatulona była w swój za duży płaszcz.
- Odwrócenie uwagi przeciwnika to pierwszy krok do zwycięstwa - Surik zacytowała słowa swojego przywódcy podczas Wojen Mandaloriańskich na co Rin zmrużyła gniewnie oczy.
- Postaraj się czegoś dowiedzieć - mruknęła do niej i bez skrępowania ruszyła w kierunku strefy VIP.
Kantyna była zapełniona może w dwóch trzecich, głównie ludźmi. Nie była to wbrew pozorom typowa mordownia, w jednym z zagłębień znalazło się nawet podium dla tancerek, których albo tu zabrakło, albo miały przerwę. Teraz jedynie muzyka z głośników umilała czas obecnym.

Rin z rękoma schowanymi w kieszeniach stała nieruchomo wpatrując się jak za drzwiami drugiej sali znika Jedi. W końcu prychnęła i podeszła do baru. Barmani mieli wpisane w zawód wiedzieć o wszystkim co tyczyło się najbliższej okolicy. Zwróciła na siebie uwagę tutejszego i zamówiła u niego coś mocnego. Nie przejmowała się, że nie będzie miała czym zapłacić. Czas leciał jej powoli. Przynajmniej tutaj było ciepło i wkrótce poczuła przyjemne mrowienie w stopach gdy odtajały po podróży przez śnieg.
Niechęć do wszystkiego musiała od niej promieniować, bo nikt się nie przysiadał by zagadać. W pewnym momencie w jej kierunku zaczął zmierzać jakiś najemnik z podłużną blizną na twarzy, ale odpuścił sobie nim do niej dotarł. Widać spojrzenie jakie mu posłała skutecznie go zniechęciło. Nawet barman ograniczył swoje kontakty z nią do donoszenia jej alkoholu choć w pierwszej chwili próbował z nie małym entuzjazmem nawiązać z nią rozmowę.
Dla Rin tak było wygodniej. Jak nikt jej nie zaczepiał to była duża szansa, że dotrzyma warunków. Siedząc ze szklaneczką w dłoni wpatrywała się w jej zawartość. Jasno zielony fluorescencyjny płyn skrzył się w przytłumionym świetle kantyny, gdy ruchem nadgarstka wprawiła go w wirowanie w swym naczyniu. Zupełnie jakby ktoś wsypał do szklanki garść brokatu.
Swoją dezaprobatę do całego tego przedsięwzięcia w które została wmanewrowana starała się właśnie zapić. Drugim plusem stanu upojenia będzie odporność na zimno. A raczej złudne uczucie ciepła.
Kątem oka rozejrzała się po sali. Dostrzegła, że kilka osób zerkało w jej kierunku. Musiała to przyznać, że nigdy nie była duszą towarzystwa i siedzenie tu irytowało ją niezmiernie. Spojrzała za ladę o którą opierała się łokciami i pomachała pustą szklanką do barmana. Ten zaraz przyszedł z butelką. Alkohol miał tą piękną właściwość, że nie było problemu, którego nie dałoby się nim zapić, bo wszystko rozchodziło się tylko o jego ilość. A im skuteczniej się człowiek zaleje tym lepszy reset sobie zapewni…
Czas mijał, twarze w kantynie zmieniały się, z głośników co raz to ciekawsza muzyka leciała, a barman z większą dozą ostrożności zaczynał polewać Rin do szklanki. Mroczna zastanawiała się czy już podejrzewają, że nie dostaną zapłaty za jej picie czy może chodziło o to, że ciągle utrzymywała pion.

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk komunikatora. Sięgnęła po niego do wewnętrznej kieszeni prawą dłonią, a lewą przetarła twarz i odgarnęła grzywkę z oczu. Wiadomość wysłał jej nie kto inny jak T3-M4. Było to przekazanie informacji od Bao-dura:
Cytat:
Napisał T2M4
Cytat:
Napisał Bao-dur
Ori została porwana. Przewieźli ją do jednostki wojskowej.
Vlad i Tyrax znaleźli potencjalny kontakt z tutejszym ruchem oporu.
Cel jest w więzieniu, proszę o pilne instrukcje
- Cudnie, może nie będę musiała więcej na nią parzeć - mruknęła pod nosem z lekkim uśmiechem zadowolenia Rin czytając początek wiadomości. Musiała przyznać, że zabrak nie tylko potrafił konstruować bronie masowego rażenia, ale też i informacji potrafił szukać. Chwała mu za to bo dzięki temu sama nie musiała się wykazywać i mogła skupić na obijaniu. Tą ostatnią wiadomość Surik na pewno będzie chciała usłyszeć.
Rin zeskoczyła z wysokiego krzesełka barowego. Odrobinę zakręciło jej się w głowie, ale zaraz złapała pion. Schowała ręce do kieszeni i po krótkim westchnięciu skierowała swoje kroki do sekcji VIP.
Barman natomiast wpatrywał się w nią tępo, gdy przemierzała salę kantyny. Powąchał gwint trzymanej w ręce butelki i skrzywił się gdy aromat alkoholu zakręcił mu się w nosie.

- Zgarnęli Smarkulę - odparła wcale tym faktem niezrażona Rin, gdy stanęła obok Jedi zagadującej zalotnie jakiegoś mężczyznę, z którym siedziała na pufiasto wyglądającej sofie popijając alkohol. Rin zauważyła, że na stoliku po stronie faceta było już całkiem sporo pustych szklanek, natomiast Surik miała w ręku pełną. Mroczna bardzo nie pochwalała takiego zachowania i niestety przez alkohol jej spojrzenie teraz to wyraźnie okazywało.
- Ale panowie znaleźli przynajmniej co kazałaś szukać i teraz się nudzą. Zdecydowanie bez twojej wielce mądrej rady nie poradzą sobie dalej - procenty też dodawały jej pewności i robiły ją bardziej wygadaną. - Nie ma co tu dłużej sterczeć - dodała w pełni ignorując faceta, który znajdował się tuż obok nich.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 13-04-2016, 21:49   #19
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Terytorium Imperium Prawdziwych Sith, Dentui, miasto Pako, dzielnica więzienna
Bao-dur przedzierał się mozolnie przez zaspy śnieżne, drugi za nim szedł Vlad, za którym kroczyła Ori. Pochód zamykał Tyrax, uważnie nagrywając wszystko na swój dysk. Szli tak przez dość spory czas, kiedy w końcu Bao-dur przerwał milczenie.
- Proponuję następującą kolejność rzeczy – kupimy coś do żarcia i poświęcimy całe dwa dni na poszukiwania. Jeśli ktoś będzie chciał odpocząć to będzie mógł się udać na Mrocznego Jastrzębia. Osobiście jednak mam zamiar wykorzystać ofiarowany nam czas w stu procentach. Na razie mamy jeden punkt zaczepienia, o tam – wskazał ręką – jest prawdopodobnie zjazd do podziemnego miasta, gdzie mam zamiar poszukać jakiegoś sklepu. Jednocześnie pewnie tu na powierzchni znaleźć powinniśmy jakąś gildię łowców… no i to więzienie. To jak robimy? – skierował pytanie do pozostałej trójki, kryjąc twarz w szerokim kapturze. Po drugiej stronie ulicy minęła ich zakapturzona postać zmierzająca prosto do zjazdu do podziemi. Był to nieliczny przedstawiciel tubylców, widać korzystanie z ulic na powierzchni nie cieszyło się zbytnią popularnością.
- W takim razie powinniśmy się rozdzielić, obczaimy wtedy większy teren - zaproponował Vlad. - Choć nie jest może to najbezpieczniejsze rozwiazanie, ale jakieś ryzyko tak czy siak ponieść musimy. Poza tym dwie osoby będą wzbudzać mniejsze zainteresowanie niż cała czwórka.
Ori tylko przytaknęła. Z wszystkich sił starała się nie szczękać zębami. Tyrax wzruszył ramionami pozostawiając decyzję użytkownikom Mocy.
- W porządku - rzekł zabrak. - Razem z Ori przejdziemy się po kompleksach mieszkalnych i dystrykcie sklepowym, a wy zobaczcie tereny wokół tego więzieni. Starajmy się trzymać w zasięgu naszych komunikatorów, meldujcie co godzinę.
Taltos nie był zachwycony na myśl o tym, że przyjdzie mu spędzić dłuższy czas na tym mrozie, ale zupełnie rozumiał, że ich towarzyszka znacznie gorzej znosi te niskie temperatury. Nie pozostawało mu nic innego jak potraktować to jako część szkolenia w ekstremalnych warunkach.
- Zrozumiano - padawan schował głowę pod kapturem i ruszył w kierunku dzielnicy więziennej, mozolnie brnąc przez śnieg. Zachodził w głowę, jak musi się czuć wiecznie milczący mandalorianin, który w ogóle nie okazywał żadnej reakcji na warunki pogodowe. Jakby cała akcja odbywała się na przyjaznym Alderaanie.

Dzielnica kupiecka
Budynek z turbowindą prowadzącą pod powierzchnię nie był daleko. Ori zaczęła masować swoje wargi. Były tak zmarznięte, że nie była w stanie mówić. Bao-dur sprawdził swoje mechaniczne ramię, w końcu ta kończyna zawsze bardziej była narażona na niekorzystne warunki.
- Przejdźmy się i poszukajmy czegoś na rozgrzanie - zaproponował.
Szeroki korytarz którym szli był oświetlony regularnie rozstawionymi lampami o bladym świetle. Niektóre z nich migotały, ewidentnie domagając się konserwacji.
Nie spotkali wielu rezydentów, sklepy też w znacznej części wyglądały na pozamykane. W końcu znaleźli małą kantynę, gdzie barman sprzedał im gorący wywar z suszonych grzybów doprawiony nieco alkoholem. Rozgrzewało natychmiastowo, a twileczce prawie zaczęło parować z czoła.
- W tym tempie zajmie nam to całą wieczność. - westchnął zabrak powoli siorbiąc ze swojej szklanki. - W turbowindzie było oznaczone osiemnaście poziomów a my jesteśmy na drugim. Rozdzielmy się i sprawdźmy co znajduje się na poszczególnych i wtedy podejmiemy decyzję co dalej.
- Ok - Arthorii było już zdecydowanie lepiej. Wręcz gotowała się do akcji.
Kilkanaście minut później byli z powrotem przy pomieszczeniu zjazdowym. Poczekali na turbowindę, z której wysiadł jakiś handlarz i pojechali w dół. Ori wysiadła na trzecim poziomie, a Bao-dur pojechał niżej. Mieli się spotkać na piątym.
La Sor zrobiła rekonesans ledwo powstrzymując się od biegu. Ten poziom nie różnił się wiele od poprzedniego. Wróciła do turbowindy po raptem pół godzinnym spacerze. Przywołała turbowindę i prawie krzyknęła gdy po otwarciu śluzy zobaczyła w środku dwa trupy żołnierzy. Obaj mieli rany po boltach blasterowych silnej mocy. Nim twilek zdążyła cokolwiek pomyśleć za plecami usłyszała kroki. Decyzja była szybka - wskoczyła do środka turbowindy zamknęła śluzę i pojechała na niższy poziom. Żeby dać sobie czas do namysł wcisnęła okrągłą dziesiątkę. Serce podskoczyło jej do gardła, gdy turbowinda zatrzymała się na dziewiątym poziomie by odebrać dodatkowego pasażera.
Śluza otwarła się ukazując niskiego jak na tą rasę Lutrilliana. Padawan bez namysłu pchnęła Mocą uderzając nim o ścianę. Ogłuszony upadł na twarz.
- Przepraszam - szepnęła do niego Ori i pobiegła jak najdalej od turbowindy.
Ten poziom był zdecydowanie różny od drugiego i trzeciego. Światło działo w każdym rogu i szyk korytarzy się zmienił na zdecydowanie bardziej gęsty. Zrobiło się też cieplej i dziewczyna szybko się spociła biegnąc. Poziom był też znacznie gęściej zamieszkany. j. Kilka osób przechodzących korytarzem ją potrąciło, w tym dwie nawet nie odwróciły głowy by przeprosić czy nawet popatrzeć, co się stało. Po lewej ciągnął się długi korytarz, natomiast przed Arthorią rozpościerało się olbrzymie pomieszczenie, przypominające mały targ. Kilka straganów było rozbitych przy ścianach i kupcy krzyczeli spraszając nieliczną klientelę. Przy każdym ze straganów zebrały się grupki bezdomnych biedaków, którzy żebrali o jałmużnę. Było ich tu całkiem sporo, czego przyczyną pewnie była bardziej przyjazna przetrwaniu temperatura.
Jeden z lepiej ubranych ludzi właśnie podchodził do straganu z różnymi częściami do droidów, kiedy jakiś żebrak przyczołgał się do niego z wystawioną ręką. Właściciel sklepiku pochodzący z rasy Givin natychmiast podbiegł i kopnął z całej siły żebraka w brzuch, tak, że temu aż dech zaparło. Potem kopnął go jeszcze raz odrzucając go na bok krzycząc przy tym jakieś niezrozumiałe dla twilek przekleństwa. Chwilę później, niewzruszony tym kupiec zaprosił klienta dalej.
Nikt nie zwracał uwagi na żebraka, który teraz pluł krwią, ani na to, co się wydarzyło. Najwidoczniej takie sytuacje były tutaj codziennością.
Emocje targały młodą padawan jak wicher trzciną. Usiadła w kącie i zamknęła oczy. Musiała za wszelką cenę się uspokoić.
Kiedy wreszcie oddech się jej wyrównał a myśli stały czyste Arthoria była gotowa do dalszego działania. Nie może oczekiwać, że wszystko pójdzie jak po maśle. Są na wrogim terytorium. Trenowała prawie pięć lat po to by sobie w takich sytuacjach poradzić. Musi zrobić wszystko by Brianna mogła być z niej dumna.
Zrobiła szybkie podsumowanie swojej sytuacji. Tamta turbowinda była dla niej spalona, trupy żołnierzy przyciągną pytania od których powinna uciekać. Musi poszukać innego wyjścia.
Przeszła się po targowisku i popytała o turbowindy. Na jej szczęście znalazła kogoś kto rozumiał język bazowy. Była drugie wyjście, tuż przy kompleksie technicznym. Nawet wytłumaczył drogę. Po tej chwili uprzejmości jej myśli stały się odrobinę bardziej pozytywne.
Dotarcie do celu nie trwało długo. Istotnym utrudnieniem było to, że terminal do turbowindy był zakodowany. Musiała poczekać, aż ktoś będzie tędy przejeżdżał. Szczęście się do niej uśmiechnęło, bo winda podjechała ledwie po minucie i śluza się otworzyła. Dwóch żołnierzy ruszyło na patrol, a padawan za ich plecami wskoczyła do środka. Zamknęła za sobą śluzę i nacisnęła przycisk z numerem 5. Winda ruszyła w górę, by się po chwili zatrzymać. Zapaliło się czerwone światło awaryjne i maszyna zaczęła wracać na dół. Ori uderzyła kilkukrotnie w terminal, ale ten nie odpowiadał. Wreszcie podróż dobiegła końca. Na oznaczeniu poziomu widniała cyfra 19.
Śluza otworzyła się z cichym sykiem i oczom twileczki ukazała się odziana w szeroki płaszcz postać.
Wokół niego była wręcz namacalna aura Ciemnej Strony. Moc zdawała się być aż gęsta w jego okolicy. Sith podszedł bliżej i przystanął ledwo kilka kroków od niej. Jego skóra miała nienaturalnie blady kolor, a oczy były puste. Kiedy mówił nie poruszał wargami, a jego głos wydobywał się jakby z piersi.
- Jesteś bardzo wrażliwa na Moc. Twoja obecność tutaj mnie bardzo ciekawi, tym bardziej że na pewno nie jesteś sama, prawda? - przerwał na chwilę jakby się nad czymś zastanawiając, lecz po chwili kontynuował tym samym znudzonym i spokojnym głosem – Pójdziesz ze mną po dobroci, albo cię zaciągnę tam gdzie się teraz udamy siłą. Wybieraj, bo mi to wszystko jedno. – To jego głosu nie dawał wątpliwości. Ów Sith nie uważał Ori w najmniejszym stopniu za jakiegokolwiek przeciwnika dla siebie.

Powierzchnia
Więzienie był jedyną budowlą, która wyrastała ponad jednopiętrową zabudowę. Na pewno podziemia również były mocno rozbudowane. Wokół teren był regularnie oczyszczany z śniegu i patrolowany przez mieszane ekipy ludzi i droidów bojowych.
- Do dupy - mruknął Taltos podchodząc do obserwującego wszystko Tyraxa. - Nic nie wyjdzie z podsłuchania czegokolwiek, a jeśli podejdę bliżej to od razu mnie zauważą. Musimy to skonsultować z resztą. Wracamy.
Podnieśli się i wrócili na wydeptaną przez nielicznych przechodniów ścieżkę w śniegu. Szli w milczeniu przez chwilę, kiedy niedaleko przed nimi ktoś się przewrócił zawadzając o nierówność przykrytą śniegiem. Vlad początkowo nie zwrócił na to uwagi, ale kiedy usłyszął jęknięcie zainteresował się tym bardziej. Podszedł kilka kroków bliżej. Nie mógł się oprzeć swojej wrodzonej chęci pomagania innym.
Na ziemi siedziała krótkowłosa blondynka, której spadł z głowy kaptur. Jej miła buzia była wykrzywiona w grymasie bólu. Masowała sobie kostkę, którą najwidoczniej skręciła. Aż przygryzała wargi, aby powstrzymać kolejne jęknięcie. Popatrzył na nią chwilę nie reagując.
Nagle kobieta podniosła głowę i spojrzała prosto na Vlada, który zauważył, że ona jest trochę od niego młodsza.
- Ech... przepraszam, ale czy mógłbyś mi pomóc dojść do mego domu? Bo sama rady nie dam – skinęła głową na swą nieszczęsną nogę. Widać było, że nieśmiałość walczyła u niej z strachem przed zamarznięciem. – Mieszkam tu niedaleko. To jak, mogę na Ciebie liczyć?
Jej buzię czerwoną od wiatru i mrozu rozjaśnił na moment nikły uśmiech.

Kantyna “Punch”
Meetra poderwała się na nogi mierząc Rin wzrokiem, czy ta aby sobie nie żartuje. Widząc, że to nie blef, skonstatowała to krótkim:
- Kurwa mać.
Przeszła po stoliku roztrącając alkohol i skierowała się do wyjścia. Jeden z obecnych mężczyzn zastąpił jej drogę ale odepchnęła go na bok tak, że ten poleciał prawie na drugi koniec pomieszczenia, przewracając po drodze dwa krzesła i siedzących na nich towarzyszy.
- Coś więcej wiesz? - zapytała gdy już były na zewnątrz. Wszystko wskazywało na to, że kierowały z powrotem do Mrocznego Jastrzębia.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 17-04-2016, 19:29   #20
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- W rzeczy samej - odparła Mroczna na przekleństwo Surik. I westchnęła ciężko widząc jak ta rozrzuca szklanki. Ruszyła za nią. Wzruszyła ramionami, gdy tamta zadała pytanie.
- Taa, wiem coś więcej. Trzeba było tych nieuków zostawić gdzieś po drodze, a nie targać ze sobą - odparła szczerze. Gdyby nie to, że była wstawiona to nie odważyłaby się na ten komentarz. - Na przykład na tamtym transportowcu Hubak - uśmiechnęła się wrednie. Nagle okazało się, że Rin jest równie “mało rozmowna” co pewien modyfikowany genetycznie, białowłosy arkanianin po drugiej stronie galaktyki.

- Daruj sobie ten sarkazm - warknęła na nią Meetra. - Zagadaj do T3 o więcej informacji, ten blaszak z jakiegoś powodu cię polubił.
Reprymenda od razu ustawiła ją do pionu sprawiając, że skuliła się w sobie i odechciało jej się wszelkich dalszych komentarzy. Już miała posłusznie wyciągnąć komunikator, gdy przypomniała sobie że już ma potrzebne informacje, a jedynie ich nie przekazała. Spuściła wzrok.
- Przewieźli ją do jednostki wojskowej - odparła stłumionym głosem. - A ten drugi Nieuk i Mando znaleźli kontakt z ruchem oporu. A cel jest w więzieniu - zaraportowała pełen meldunek T3.
Wyszły na korytarz. Jedi założyła na siebie płaszcz, który zabrała z szatni.
- Niech T3 przekaże Bao-Durowi, żeby pomógł Vladowi i Tyraxowi z tym ruchem oporu. Po Ori pójdziemy my. Ściągnij też od droida mapę, żebyśmy nie błądziły.
Czyli jednak musiała wyciągnąć komunikator. Wygrzebała go z wewnętrznej kieszeni płaszcza co uczyniła bardzo niechętnie, bo wiązało się to z koniecznością rozpięcia go, a na korytarzu za ciepło nie było.
- Idziemy od razu? - zapytała gdy tylko wysłała wiadomość do T3 z instrukcjami Surik.
- Musimy wrócić po sprzęt - mruknęła niezbyt zadowolona z tego powodu.
- Ja mam przy sobie wszystko - odparła jej bezmyślnie Rin od niechcenia wzruszając ramionami. Ale zaraz zdała sobie sprawę z tego do czego się przyznała. Spojrzała niepewnie na Jedi z wyraźną ochotą by się od niej odsunąć.
- Przecież miałaś być ostrożna! - fuknęła. - A jeśli ktoś by cię obszukał? O niczym nie myślicie - dodała, ale jej ton głosu zdradzał, że wcale nie była zła na nią. Sama pochyliła się i z cholewki buta wyciągnęła swoją broń. - W takim razie nie traćmy czasu i bierzmy się do roboty.
Rin spojrzała z dezaprobatą na hipokrytkę, która stała przed nią. Ale nie skomentowała tego. Odwróciła od niej wzrok kręcąc głową.
Odpowiedź od astrodroida nadeszła bardzo szybko i po chwili Rin wyświetlała trójwymiarową mapę kompleksów.
- Ta jednostka wojskowa na pewno ma jakieś boczne wejścia, tylko na ogólnie dostępnych schematach na pewno ich nie ma zaznaczonych. Wręcz wymusza to na nas uderzenie zupełnie od frontu… - podrapała się po brodzie.
Rin uniosła głowę i uśmiechnęła się lekko, a w jej wyczekującym spojrzeniu, które spoczęło na twarzy Meetry zapłonęła nadzieja na myśl jak wspaniale byłoby to zrobić bez zabawy w podchody.
- W takim razie zrobimy to czego chcą - kobieta kontynuowała swoją myśl. - Przypuszczę szturm na główne wrota tego garnizonu. Zapewne skierują tam większość swoich sił. - spojrzała jeszcze raz na mapę. - Niech T3 dorwie się do jakiegoś terminalu i dokładniej poszuka jakiegoś bocznego dostępu tu z podziemi i tam cię pokieruje Rin. Powinnaś mieć w miarę czystą drogę. Twoim priorytetem jest odnalezienie i uratowanie Ori. Jak już to wykonasz podejmiemy decyzję co dalej po uwzględnieniu całej sytuacji. Zrozumiano?
- Ale… Ale… - w jednej chwili cała nadzieja brutalnie została jej odebrana. - Ja mogę iść od frontu! - zapewniła ją bardzo zdeterminowana Mroczna.
- Bez dyskusji! - ucięła to szybko Jedi.
- Tak jest pani generał... - mruknęła pod nosem Rin niezadowolona, że trafiła jej się najgorszy przydział w tej robocie.
- Co? - brew Meetry uniosła się w zdziwieniu na ostatnie słowo blondwłosej.
- E... Nic... Nic... Już idę... - poczuła jak zimny dreszcz przeszedł jej po plecach i nerwowo podrapała się po lewym przedramieniu. - To ja pójdę tam - wskazała palcem jedno przejście na tyłach budynku. - A T3 mi dokładnie wskaże gdzie mam się wkroić mieczem…
Mistrzyni zmrużyła podejrzliwie oczy, ale odpowiedziała jedynie:
- Powodzenia - i pobiegła w kierunku wind na powierzchnię.

Rin została sama. Odetchnęła z ogromną ulgą. Schowała ręce do “Muszę przestać pić, bo tu to na pewno mnie zabije” zganiła się w myślach na swoją lekkomyślność. Wiedziała że teraz ma przerąbane. Choć może jak w jednym kawałku znajdzie tą zieloną twileczkę to jej odpuści… Westchnęła z jękiem na swoją niedolę. Znów zabrała jej całą zabawę. Ruszyła korytarzem choć do końca nie wiedziała czy obrała dobry kierunek. Ważne, że przeciwny. Kopnęła leżący na ziemi śmieć. Wyciągnęła holoprojektor. Wysłała droidowi wytyczne Surik.
- Odezwę się jak będę na miejscu - dodała na koniec zrezygnowanym tonem głosu.
Narzuciła sobie kaptur na głowę żeby ewentualnym mijanym osobom dać do zrozumienia, że nie chce z nikim rozmawiać i schowała ręce do kieszeni. Skupiła się na tym by wyciszyć się w Mocy. W jej obecnym nastroju nie stanowiło to problemu. Skuliła się też w sobie, żeby wydawać się jeszcze mniejsza niż zwykle.
Ale nagle zatrzymała się prostując.
Przeszukała szybko kieszenie i z ulgą znalazła zarówno fajki jak i zapalniczkę. Odpaliła jeden papieros i teraz mogła iść dalej.
T3 odezwał się dopiero po chwili. Poprosił by udała się na południe i trzy poziomy niżej. Któryś z jego algorytmów prognozował, że tam będzie jakieś wejście, ale musi się podpiąć bezpośrednio do sieci, by to potwierdzić.
- Robi się - odparła w odpowiedzi do droida i tym razem uważnie rozejrzała się by dokładnie określić swoje położenie względem tego, gdzie miała się udać. Podobnie jak Surik również i ona nie miała pojęcia czemu blaszak się do niej tak przykleił.
Przemierzając korytarze zastanawiała się na ile byłoby głupim pomysłem zniknąć teraz w tych korytarzach i już nigdy nie spotkać tej która tak wielki strach wzbudzała w Rin.
- Za zimno, za nieciekawie i do domu daleko... - burknęła pod nosem sama odpowiadając sobie na to pytanie. Ta planeta była beznadziejną miejscówką by realizować plany tego typu i już prędzej by za Korriban zatęskniła wraz z jego skalistym i piaszczystym krajobrazem. Z resztą musiała załatwić robotę... Przy kolejnej okazji o tym pomyśli.
Wychodziła z turbowindy na poziomie o którym wspominał T3, kiedy droid się ponownie odezwał, tym razem podając konkretne miejsce. Nie dał tego jednak jako pewnika, tylko punkt który trzeba sprawdzić. Rin była tam już po piętnastu minutach.
Zamiast wnęki rozpoczynającej korytarz była równa ściana. Kobieta jednak zauważyła poprzeczne, regularne rysy na niej. Jakby ktoś ją przesuwał.

Rin rozejrzała się dyskretnie czy nigdzie nie ma widocznego monitoringu ani czy ktoś się jej nie przygląda. Dopiero po tym położyła dłoń na ścianie próbując popchnąć, albo przesunąć ją w takim kierunku jaki wskazywały rysy na niej. Niestety nie dało to żadnego rezultatu. Oprócz tych rys była to zwyczajna ściana. Albo przejście otwierane tylko od drugiej strony.
- Nic na siłę - uśmiechnęła się pod nosem i odpaliła bladozielony miecz świetlny, którego ostrze wbiła w ścianę by wyciąć sobie przejście. Po chwili zakończyła okrąg wypalonej durastalli i napierając na ściankę butem wepchnęła ją do środka. Kawał metalu upadł z głuchym łoskotem.
T3 się nie pomylił. Za ścianą dało się dostrzec nieduże pomieszczenie z wejściem do turbowindy. Po prawej był terminal, który pewnie obsługiwał tą ściankę. Nikt z zewnątrz nie mógł się tutaj dostać. Chyba, że ktoś wiedział gdzie szukać i miał miecz świetlny pod ręką.
Zadowolona z siebie wyłączyła broń i wskoczyła do środka. Wyciągnęła nuż z buta i podważyła nim panel sterowania windą by dostać się do kabli kryjących się pod nim. Gdy to zrobiła wyjęła datapad i podpięła się nim. Zaraz też zgłosiła droidowi, żeby zhakował jej to przejście. Nie zamierzała na własną rękę sprawdzać czy winda ma jakieś zabezpieczenia, pomimo że takie ukrycie jej mogło oznaczać, że ktoś nie koniecznie musiał zadać sobie ten trud.
Odpowiedzią było krótki dźwięk otwarcia się wrót do turbowindy. Ten astrodroid potrafił działać naprawdę szybko.
- Myślę, że jest duża szansa, żebyśmy się zaprzyjaźnili - mruknęła z zadowoleniem, gdy zbierała swoje zabawki. Śpiesząc się wskoczyła do środka.
- Gdzie dalej? - zapytała blaszanego kolegę spoglądając na panel wyboru poziomów.
Tym razem jednak mały blaszak nie miał gotowej solucji. Rin do wyboru miała 4 poziomy. Westchnęła więc i wybrała najdalszy jej poziom. Winda ruszyła, a kobieta odsunęła się od drzwi szykując do ataku. Czuła co raz większe zniecierpliwienie tymi podchodami, tym bardziej, gdy miała świadomość ile przez to rozrywki ją mija. Nucąc ją pod nosem melodię zasłyszaną w kantynie palcami wystukiwała na udzie jej rytm. Wypluła resztkę papierosa z ust i przydeptała go butem rozcierając po podłodze.
Zjazd trwał nieoczekiwanie długo. Pierwsze trzy poziomy minęły jeden za drugim, natomiast przejście z cyfry 3 na 4 zajęło prawie pół minuty. Jakby kobieta zjeżdżała do samego piekła.

Wreszcie się zatrzymała i wrota się otwarły. Miała teraz przed sobą nieduży korytarz. Prowadził on do kolejnej turbowindy i jeszcze dalej skręcał w prawo. Jednak nie był on pusty. Dwie ponad dwumetrowe postacie w czarnych płaszczach momentalnie odwróciły się w jej kierunku.
- Intruz - odezwała się pierwsza z nich metalicznym głosem.
- Zginiesz ścierwo - dodał drugi z zupełnie ludzką pogardą.
Obie postacie skoordynowanymi ruchami zrzuciły kaptury i odpaliły czerwone ostrza ruszając w jej kierunku.
Rin zatrzymała się i zrzuciła kaptur z głowy potrząsając nią by włosy ułożyły się tak jak chciały. Stanęła w lekkim rozkroku i odpaliła oba miecze na raz.
"Nareszcie" uśmiechnęła się szeroko kobieta, gdy fioletowe i bladozielone ostrza oświetliły jej sylwetkę od dołu. W jej drapieżnym spojrzeniu płonęła radość na zbliżające się starcie i tylko czekała aż ją zaatakują.
Zamierzała trochę pobawić się z nimi. A po nich znaleźć kolejnych, może tym razem takich, którzy potrafią odczuwać ból i strach.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172