Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-12-2016, 23:54   #61
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
- Oczywiście rozumiem, że pośpiech jest wskazany, ale nie zamierzam wystartować bez zrobienia PFI. Gdzie ja zapodziałem moją checklistę… - poklepał się po kieszeniach.
Cathan spojrzał na Rin niezbyt pewny tego co się właśnie dzieje.
- Cóż, tym razem muszę sobie odpuścić - Morran uśmiechnął się do nich. - Trudno wyrasta się ze starych przyzwyczajeń - podpiął się do jednego z terminali w niedużym pomieszczeniu, które kiedyś musiało być ambulatorium. Wokół ciągnęło się dużo kabli, ustawiono kilka monitorów.
- To jest centrum dowodzenia tym statkiem? - spytał niepewny Cathan.
- W tej chwili tak - odparł Carrox. - Mostek kapitański został zniszczony podczas bitwy, a zastępczy miał wypaloną elektronikę. Tutaj schodzi się wiele wiązek kabli przesyłowych, więc najłatwiej było odtworzyć systemy sterowania.
- W takim razie… - młody Sith miał problem ze sformułowaniem pytania.
- W jaki sposób ten okręt wylądował? - starszy mężczyzna mu pomógł. - Cóż, możemy jedynie podejrzewać. Jak zasilanie? - mruknął do komunikatora.
- “Reaktor już po rozruchu! Zgłaszamy gotowość do uruchomienia przepływu w ciągu trzech minut!” - dotarło w odpowiedzi.
- Przyjąłem. Uruchamiam za trzy minuty dwadzieścia. - odparł Morran. - A wracając do lądowania tego olbrzyma… Sądząc po historii zapisanej w przewodach, zasłużył się tutaj bezimienny oficer, który zaprogramował bardzo efektywnie systemy awaryjne. Dzięki niemu zamiast się rozbić, okręt osiadł i dzięki temu my poderwiemy go z powrotem w górę. Co prawda tylko na chwilę, ale jednak - dodał ciszej.
Wreszcie przesunął dźwignię na terminalu i wszystko wokoło pojaśniało. Uruchomiły się wszystkie monitory, dwa dodatkowe terminale, a nawet zapaliły się światła awaryjne w korytarzach.
- Pora na trochę rozrywki - Carrox uśmiechnął się pod nosem uruchamiając silniki.

Cathan aż odruchowo złapał się ściany, ale nic spektakularnego się nie wydarzyło. Rozległo się jedynie buczenie przybierające na sile. W pewnym momencie zwisające luźne kable zaczęły delikatnie drgać. Chwilę później drżenie udzieliło się również podłodze i ścianom
Morran ewidentnie był zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- I w górę - wydał rozkaz przesuwając dźwignię mocy chwytając się jednocześnie poręczy.
Łoskot jaki się rozległ był tak ogłuszający, że wręcz paraliżował.
Przez głowę Rin przeleciała myśl, że to statek się zapada w sobie. Jednak zaraz zrozumiała ten stan rzeczy. Nie bez powodu wielkie okręty czy statki transportowe były składane w dokach kosmicznych orbitujących wokół planet. Te olbrzymy nie były przeznaczone do lądowań czy też startów z powierzchni z wielu powodów. W przestrzeni kosmicznej dźwięk się nie rozchodził i niezbyt przejmowano się odgłosem wydawanym przez silniki. Samo wnętrze statku było jeszcze w miarę dobrze wyciszone, więc tylko mogli sobie wyobrażać piekło jakie musiało się dziać w tej chwili na zewnątrz. Pół planety musiało jeśli nie poczuć, to przynajmniej usłyszeć start tego olbrzyma. Skumulowało się to jeszcze z bliskością skał i piasku, przetapianego teraz na szkło.
Tymczasem dłonie Carroxa z maszynową prędkością przesuwały się po trzech terminalach, którymi się otoczył. Ręcznie zajmował się kontrolą mocy silników, aż pot wystąpił mu na czoło.
Wreszcie zaczęli się podnosić. Sztuczna grawitacja oczywiście nie działała, odczucie było jak w wolnej windzie.

Dobrą minutę łoskot z zewnątrz ucichł pozostawiając jedynie regularny szum silników. Dwie minuty później Carrox ustawił silniki w stałej pozycji i włączył komunikator.
- Start udany panowie! Świetna robota! Przechodzimy teraz do sekwencji strzału. Przesyłam namiary i zezwalam na strzał bez rozkazu. - po tych słowach rozłączył się i odwrócił w kierunku Rin i Cathana.
- Mamy co najmniej pięć minut, zanim dowódcy okrętu nad nami zorientują się co jest grane. Strzelimy w nich w ciągu czterech, więc można wezwać waszą szefową. Niech startuje.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 09-12-2016 o 00:00.
Turin Turambar jest offline  
Stary 20-12-2016, 01:21   #62
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie było dla niej niczym nowym znajdować się na pokładzie takiego statku. Sama bardzo lubiła podróże kosmiczne dużymi statkami. Nie było nic piękniejszego jak spoglądanie na przestrzeń kosmiczną przez iluminatory na mostku. Zmęczenie, znużenie i jeszcze teraz bezczynność, razem złożyły się na to, że Rin nie wzbroniła się przed wspomnieniami jakie ta okoliczność jej przywiodła, gdy uważnie przyglądała się pracy Carroxa przy panelu sterowania. Wspomniało jej się gdy podróżowała jeszcze w czasach które wciąż uważała za najlepsze w swoim życiu. Często zdażało się jej podróżować z Darth Nihilusem.

To właśnie podczas jednej z takich wypraw miała okazję oglądać coś przepięknego. Sith dowiedzieli się o organizowanej przez Jedi spotkaniu na rodzimej planecie Miraluk.
Rin uśmiechnęła się do siebie z nostalgią.

Miała okazję bycia świadkiem jak Nihilus pochłonął całe życie na planecie. Rin mogła z pierwszego rzędu czuć te masywne zawirowania w Mocy jakie temu wydarzeniu towarzyszyły. Wyczuwała każde z setek tysięcy istnień jakie uległy anihilacji. Była wtedy zafascynowana tym wydarzeniem, potęgą jaką władał jeden z najsilniejszych.

Dlatego też tak panicznie bała się Surik, która to w pojedynkę pokonała go. I nie tylko jego.

Wspomnienie o Szefowej wywołało u Mrocznej zimny dreszcz, ale też od razu sprawił, że kobieta odzyskała uwagę. Rin nerwowo podrapała się po lewym przedramieniu. Spojrzała odrobinę nieobecnym spojrzeniem na Carroxa i skinęła mu głową. Sięgnęła do przepastnej kieszeni płaszcza i wyciągnęła z niej holoprojektor. Od razu przesłała oszczędną w znakach wiadomość do Mistrzyni Surrik.

- Zaraz będzie - odparła Morranowi. - To prawda, że spotkałeś Revana? - zapytała go Rin, po raz pierwszy wykazując szczere zainteresowanie.

- Tak - skinął głową - chodź tutaj znamy go pod innym mianem. Pytanie, które z nich jest jego prawdziwym, choć wydawał się nie przywiązywać wagi do noszonego imienia.
Rin na tą odpowiedź przewróciła oczami. W tym momencie całym statkiem szarpnęło, aż posypały się resztki piasku, których nie wytrząsnął jeszcze start.
- Melduję trafienie, ładujemy drugą salwę - zatrzeszczał komunikator Morrana.
- Przyjąłem. Jeszcze jeden strzał i będziemy mieli czystą drogę - uśmiechnął się. - Ten sektor jest w zasięgu wiązek ściągających dwóch krążowników. Ten bezpośrednio nad nami właśnie oberwał i teraz dryfuje pozbawiony praktycznie elektroniki na najbliższe dwa dni. Drugi z nich pewnie już zmierza w tym kierunku, ale nie zdoła ustawić się do pozycji na ostrzał. My natomiast mamy go jak na widelcu. Potrzebujemy jeszcze tylko trochę czasu, żeby…
- Transportowiec typu MZ2 w zasięgu wzroku. Obstawa dwóch myśliwców - po raz kolejny przerwał mu meldunek od żołnierzy.
- Przyjąłem. Nie będą… - nagle Morran zamilkł. - Wycofajcie się do reaktora i umocnijcie tamtą pozycję.
- Panie? - w komunikatorze usłyszeli Ton Lara.
- To ona. Czuję ją - odparł ponuro starszy mężczyzna. - Zbierz ludzi i ewakuujcie się. Ja się nią zajmę.

Rzeczywiście, również Rin wyczuła, że zbliża się ktoś silny. Reakcja keldora i Morrana sprawiły, że zaciekawiła ją ta osoba. Mroczna skupiła się na tym próbując określić czy może ta istota była kimś pokroju tego Sitha, którego spotkali na samym początku, jeszcze w swojej części galaktyki...

- Nie panie - zaprotestował keldor. - Muszę stawić jej czoła, bez tego nigdy nie będę w pełni wolny.
- Rozumiem i szanuję. Spotkamy się przy reaktorze - po tych słowach się rozłączył. - Okoliczności zmuszają nas do zmiany planów. Wygląda na to, że tutaj nasze drogi się rozchodzą, młoda poszukiwaczko - zwrócił się do Rin. - Czuję, że jak odnajdziesz samą siebie to wtedy odnajdziesz też i jego.
Sięgnął do torby, którą nosił przy sobie i zawinięte w szmaty urządzenie. Było wielkości głowy droida.
- Przekaż mu to. A teraz uciekajcie.

Mroczna Jedi najpierw spojrzała na to co dał jej Morran, ale zaraz podniosła wzrok na mężczyznę. Skrzywiła się. Nigdy nie lubiła tego całego natchnionego gadania. “Odnajdziesz siebie… Pieprzenie.” prychnęła z irytacją.
Najpierw pół życia wmawiano jej, że nie ma emocji, jest tylko Moc, by kolejne pół kazać pielęgnować w sobie gniew. Każdy po drodze twierdził, że w ten sposób “odnajdzie siebie”. Rin już mdliło na te teksty. Kobieta w żadnym wypadku nie nazwałaby się poszukiwaczką. Ona już miała swoje miejsce we wszechświecie. Było jej dobrze, zaczynała się czuć jak osoba, a nie przedmiot.
Niestety spotkanie Surik ją tego pozbawiło. I to po raz kolejny.

Rin zgrzytnęła zębami, ale poza spojrzeniem pełnym gniewu nie odparła nic na słowa Carroxa. Zawinęła pakunek na powrót w szmaty i trzymając mocno w rękach spojrzała na Cathana.
- Ruchy - warknęła i wolną dłonią sięgnęła po komunikator. - Tyrax, rusz dupę, wychodzimy. Padawani, zaraz przyleci Jastrząb, szykować się do zapakowania na jego pokład.
Po wydaniu tych dyspozycji ruszyła do wyjścia.

- Ale.. - Cathan wydawał się z czymś nie zgadzać. - Panie, nie zostawię cię tutaj, moja mistrzyni rozkazała mi ciebie sprowadzić! Zresztą razem na pewno poradzimy sobie z każdym!
Morran pokręcił przecząco głową.
- Intencje twoje i twojej mistrzyni są szlachetne, ale nasze drogi muszą się tutaj rozstać. Jeśli Moc pozwoli, to się jeszcze spotkamy. Na razie muszę iść rozliczyć się ze swoją przeszłością i kupić wam czas.

Rin przystanęła w przejściu, była nieco zaskoczona stwierdzeniem Carroxa, że jedynie będzie kupował im czas. Coraz bardziej ciekawiło ją o kim była mowa. Aż miała ochotę tu zostać. Lecz rozsądek jej na to nie pozwalał. Dobrze wiedziała, że nie jest w formie po takim długim czasie bez snu i porządnego odpoczynku. No i Meetra się w kurwi jak się nie stawi na Mrocznym Jastrzębiu...
- Cathan, jak masz zamiar z nami się zabrać to teraz - ponagliła chłopaka, ale już nie tak ostro.

Ten nadal był niezdecydowany. Widząc to, starszy mężczyzna dodał:
- Wiem czego pragnie twoja Lady chłopcze. Ja niestety nie znaczę już tyle co kiedyś. Więcej dać radę zdziałać, jeśli będziecie współpracować z nimi - wskazał na Mroczną Jedi.
Młody Sith przełknął ślinę.
- Dobrze - skłonił się Morranowi. - Wypełnię twą wolę! Chodźmy Rin, nie traćmy czasu!
- Serio? - mruknęła kobieta na to, że Sith pogania ją, gdzie sama na niego czekała, bo ten się zebrać nie mógł... Rin przewróciła oczami i złorzecząc pod nosem ruszyła przodem na korytarz.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 05-01-2017, 01:15   #63
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Tym razem biegli. Ze słów Morrana wynikało, że drugi strzał da im całkowicie wolną drogę. Na pewien okres czasu. Ani Rin, ani Cathan nie zamierzali kazać Mrocznemu Jastrzębowi na siebie czekać.
Teraz, kiedy wielki niszczyciel unosił się na części silników, korytarze wreszcie były w przewidzianym do użytkowania poziomie. Nie licząc wystających kabli, bądź przejść pomiędzy piętrami, droga była bardzo prosta.
- Stójcie! - tuż przed wyjściem na zewnątrz zatrzymał ich Vlad. - Tam krąży wrogi myśliwiec. Strzela gdy widzi ruch.
Nie mieli wyjścia, musieli czekać. Niecałą minutę później dobiegli do nich Ori i Tyrax.
Ich transport pojawił się na horyzoncie dosłownie w następnej chwili. Myśliwiec wyleciał mu na spotkanie, ale popularny “dogfight” trwał raptem kilka sekund. Mroczny Jastrząb trafił przeciwnika w drugim strzale, od razu przebijając się przez tarcze przeciwnika i zamieniając go w płonącą kulę, która spadła na wydmy.
Mandalorianin dał znać o ich pozycji i chwilę później po kolei wskakiwali na opuszczoną rampę, znikając w bezpiecznym wnętrzu statku.

- Transportowiec zacumował na poszyciu! Oddział abordażowy liczy wedle skanerów trzy osoby! - raport dotarł szybko. Morran jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że to zupełnie wystarczająco, jeśli ONA tam była.
Nie spieszył się. Zamknął oczy i medytował sięgając najwyższych stopni koncentracji.
Ton Lar stał obok i nie mógł nadziwić się, jak ktoś tak potężny jak Carrox mógł tak długo ukrywać się przed Cesarstwem. Moc wokół niego wirowała coraz szybciej i szybciej. Nawet ONA nie będzie w stanie się mu przeciwstawić!
- Widzimy przeciwnika, przechwytu… - transmisja od jego szturmowców urwała się nagle. Keldor mocniej zacisnął rękojeść na swoim mieczu.
- Spokojnie - odezwał się stary mężczyzna. - Jeszcze chwila.

Trwali następne minuty w ciszy, które przerwał stukot podkutych obcasów, początkowo cichy, ale rosnący z każdą sekundą. Wreszcie, w drzwiach ich centrali sterowania okrętem stanęła czerwonoskóra Twileczka.
[media]http://pre04.deviantart.net/959c/th/pre/f/2013/058/2/a/sith_warrior_by_seraph777-d5wf76n.jpg[/media]
Była sama. Jej podkomendni zapewne wyruszyli dezaktywować reaktor statku.
Carrox Morran wstał.
- Witaj moja mała Beli.
- Witaj mistrzu - skłoniła mu się. - Nie spodziewałam się, że na swoją samotnię wybierzesz aż takie zadupie. Zawsze uwielbiałeś blichtr i wszystkie rozrywki Plexuscore.
- Czas sprawia, że zmienia się nam spojrzenie na niektóre sprawy.
- W twoim wypadku - prychnęła - po prostu się się zestarzałeś i uciekłeś przede mną.
Stary Sith nie zaprzeczył, co wprawiło w osłupienie Ton Lara. Ten jednak szybko się opanował i wtrącił do rozmowy.
- Lady Yezebel, twoja życie się tutaj skończy! Twój mistrz jest potężniejszy niż ty kiedykolwiek byłaś! Popełniłaś błąd przychodząc tutaj sama! - włączył swoje ostrze.
Twileczka zaśmiała się upiornie.
- Och Ton Larze, jak bardzo się mylisz… Zresztą koniec gadania. Mam tutaj do wypełnienia misję. Żegnaj mój mistrzu - podniosła swój miecz i stanęła w pozie bojowej.
- Żegnaj Beli - zgodził się z nią Morran i również uruchomił swoją broń.
Keldorowi widział jak nikłe szanse w starciu z potężnym, starym Sithem miała jego była mistrzyni. W dodatku przy jego pomocy szala zwycięstwa zupełnie przechylała się w ich stronę.
I w tym momencie Lady Yezebel wpadła w szał.

- Szybko! W tą lukę! - Surik wskazała drogę Tyraxowi, choć wcale to nie było potrzebne. Mandalorianin bardzo dobrze orientował się w ich sytuacji. Jeden z krążowników blokady na orbicie był martwy po oberwaniu z działa jonowego. W to miejsce nadciągał właśnie kolejny statek z floty, żeby zastąpić uszkodzonego towarzysza. Tym też miało się zająć ich wsparcie naziemne.
Drugi strzał jednak nie nastąpił. Choć to wydawało się niemożliwe, Carrox Morran musiał polec.
Sytuacja załogi Mrocznego Jastrzębia się mocno skomplikowała.
- Nie ma wyjścia - mruknęła Meetra - T3, cała moc w tarcze rufowe!

Dwie sekundy po tym, jak astrodroid wykonał polecenie, otrzymali pierwsze trafienie. Zbiło ich z kursu, ale tarcze wytrzymały. Tyrax nie wykonywał żadnych skomplikowanych manewrów, tylko jak najszybciej starał się ich ustawić do skoku w nadprzestrzeń.
Oberwali w ten sposób jeszcze dwa razy. Poziom mocy zbliżył się niebezpiecznie blisko okrągłego zera. I w tym momencie mandalorianin szarpnął dźwignią, a frachtowiec wskoczył w nadprzestrzeń.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 06-01-2017, 01:01   #64
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Mroczna Jedi z całych sił trzymała się blisko ściany. Strzały, którymi obrywał Mroczny Jastrząb sprawiały, że cały statek trzeszczał i trząsł się niczym starzec w delirce. Bardzo to rozpraszało Rin, która próbowała mocą wyczuć tego kogoś, kto tyle strachy wywoływał w sercach Morrana i jego świty. Była prawie przekonana, że walki nie było, albo musiała być bardzo krótka. Ledwo poczuła jak ktoś wyzwala z siebie Moc, by zaraz to wrażenie zniknęło...
Blondynka już przed sobą nie mogła ukrywać, że coraz bardziej podobało jej się po tej stronie Galaktyki. Po tylu latach wypierania swoich zdolności, starań by przestać być tym na kogo była od dziecka szkolona, w końcu znalazła się w tym miejscu.

Jastrzębiem przestało rzucać, a Mroczna w końcu mogła spokojnie przejść się korytarzem do głównego pomieszczenia. Emocje zaczynały opadać, a w ich miejsce wkradało się zmęczenie, ale jeszcze jedno musiała zrobić nim legnie się na swojej koi. Pod pachą niosła podarek od starego Sitha. Cokolwiek to było, to lepiej, żeby zaraz znalazło się w rękach Surrik.

W żadnym razie nie obchodził jej los pozostawionych na planecie. Co więcej ostatnie wydarzenia mocno poprawiły jej humor. Tak więc tłumiąc w sobie zadowolenie, Rin wkroczyła do sali, rozglądając za Szefową.

Ta stała przy mapie galaktyki, uzupełniając ręcznie bazę danych. Rin już miała do niej ruszyć, ale zawahała się. Zbliżanie się do Surik nie było dla niej najprzyjemniejszą czynnością. W końcu przemogła się.
- Ten cały Carrox to dał - mruknęła Mroczna unosząc przedmiot tak by Meetra mogła mu się przyjrzeć. Miała ochotę zapytać dokąd lecą, bo w końcu tam miał przecież być Revan, ale zaniechała. Nie znała tego świata. Nazwa czy koordynaty planety nic, a nic jej nie powiedzą.
- To ja sobie już pójdę... - dodała po chwili Rin, odwracając spojrzenie od Szefowej.

- Zostań - ta odparła jej krótko na co Mroczna uniosła spojrzenie ku górze, jakby złorzecząc bogom, że nie może mieć chwili spokoju.
- Ok, gotowe - najwidoczniej Meetra skończyła swoją pracę.
Na hologramie mapy galaktyki pojawił się nowy punkt, oznaczony jako…
- Plexuscore - powiedziała Mistrzyni Jedi. - Dobrze to wymawiam? - zerknęła na Cathana.
Ten się zaczerwienił i tylko przytaknął.
- Nasz cel. Revan ma być właśnie tam, wedle tego co powiedział mi Morran. Mamy szukać niejakiego Solto Sharvoma. To nas zaprowadzi do celu - założyła ręce na piersi. - Czyli jak zwykle nie wiemy nic lub wiemy tragicznie mało. Nie, żeby nas to miało powstrzymać - mruknęła - Ale skoro mamy na pokładzie kogoś, kto zna te okolice, to niech się wypowie - spojrzała ponownie na młodego Sitha.
Ten przełknął ślinę, onieśmielony jak zwykle w obecności Meetry.
- Plexuscore to stolica Cesarstwa. Planeta jest wielkim ekumenopolis, zrzeszającym wszystkie najważniejsze urzędy. Tam znajduje się pałac Cesarza i gabinet posiedzeń Rady Lordów Sith.

Rin wpatrywała się jak zaczarowana w hologram przedstawiający planetę, na którą zmierzali. Kątem oka spojrzała na Cathana opowiadający o tym miejscu.
- Czyli wpadamy tam, Solto mówi nam gdzie nasza zguba, zgarniamy Revana i wracamy? - zapytała Mroczna spoglądając z nadzieją na Surik. Dla niej wyglądało to tak, jakby już został im tylko jeden jedyny przystanek, nim wrócą do domu...
Blondynka dziwnie się z tą myślą czuła. Jeszcze na początku drogi, to skakałaby z radości - znaczy nie na prawdę, tylko tak w sobie. Ale teraz naszło ją dziwne uczucie rozdarcia…

- Naprawdę tak sądzisz Rin? Myślisz, że Revan po prostu czeka na nas jak na taksówkę? - Meetra spojrzała na nią.
Mroczna zrobiła gniewną minę. Najwidoczniej zmęczenie sprawiało, że była bardziej skora do okazywania swojego zdania.
- Z wami to nigdy nie wiadomo! - prychnęła ze złością. - Jednego dnia stoicie na czele armii, drugiego razu niszczycie to co macie - fuknęła, ale zaraz skuliła się w sobie i odwróciła głowę, a ręce schowała do kieszeni, by nie było widać, że jej się trzęsą.
- Byłaś z nim od początku, tak jak i ja. Znasz go bardzo dobrze. Jak myślisz, po co on przyleciał do tego… Cesarstwa? - Jedi nie ustępowała.
- Chuj wie co mu Jedi z głową zrobili… - mruknęła ledwo słyszalnie w odpowiedzi.
Meetra parsknęła śmiechem.
- Słuszna uwaga. Choć według Krei wszystko sobie przypomniał przed odlotem z naszej części galaktyki, to mimo wszystko trudno przewidzieć co teraz planuje. W każdym razie - podparła się pod biodra - raczej nie leży brzuchem do góry. Znajdziemy go i wtedy dopiero zastanowimy się co dalej.

Rin uniosła wzrok na Surik. Jej samej wcale nie było do śmiechu po tym jak ostatni raz miała styczność z Revanem. "Wszystko poszło się pieprzyć" zacisnęła pięści, aż zgrzytnęły mechanizmy w jej lewej dłoni.
Mroczna uniosła brew nie mając pojęcia na kogo powołuje się Meetra. Po chwili jednak otworzyła szerzej oczy "Darth Traya". Rin nabrała powietrza w płuca, ale nie skomentowała tego.
- Czy ty jej… - “...przypadkiem nie zabiłaś” dokończyła w myślach blondynka i przyjrzała się Szefowej badawczo i wymownie zarazem.
- Co? - zapytana zmrużyła oczy. Widocznie nie zrozumiała o co jej chodzi.
- Nie ważne... - Rin spuściła zlękniony wzrok, niby zainteresowana panelem sterowania hologramu wyświetlającego planetę Plexuscore. - Czyli lecimy tam, żeby… z nim pogadać? - dodała nagle, bo chciała szybko wrócić do tematu, z obawy przed drążeniem tego, który sama przed chwilą wywołała.
- Lecimy tam... - Meetra przygryzła wargę - Ponieważ Kreia poprosiła by mu pomóc - wydawało się, że jej ulżyło, kiedy wreszcie wyrzuciła to z siebie.

Spojrzenie jakim obdarzyła ją Rin zdradzało, że Mroczna nie ma najlepszego zdania co do motywów Szefowej. Lecz zamiast to skomentować to tylko wzruszyła ramionami.
- Ok, przetrząśniemy Plexuscore... - westchnęła przewracając oczami. - Skoro to stolica galaktyki, taki drugi Coruscant, to łatwo będzie się wmieszać - stwierdziła i spojrzała tęsknie w kierunku korytarza prowadzącego do kajut.
- Też się ku temu skłaniam. Trzeba tylko znaleźć jakiś punkt zaczepienia…
- Pani, proszę pozwól mi na kilka słów! - wtrącił się Cathan, pochylając głowę.
- Mów - Surik westchnęła.
- Powinniśmy udać się do mojej Lady! Ona jest prawdziwie dobrym Mistrzem, której zależy na dobru zwykłych ludzi. Jest zupełnie inna od reszty Sith, jej naprawdę można zaufać - mówił to z pełną wiarą w swoje słowa. - Wysłała mnie, bym przywiózł do niej Carroxa Morrana, ale on sam powiedział, że ty masz znacznie większe znaczenie i to ty powinnaś się spotkać z moją Lady Sodeni. Dlatego proszę, zgódź się żeby przynajmniej z nią porozmawiać! Ona zawsze wysłucha każdego kto do niej przyjdzie i nikomu nie odmówiła pomocy w potrzebie. Tak będzie i tym razem. Plexuscore to siedlisko żmij, a siedziba Lady Sodenii to jedyna bezpieczna przystań. Udanie się tam będzie najlepszą z decyzji.


Rin wpatrywała się w Cathana. Powątpiewała w prawdziwość słów młodego Sitha.
- Ja bym to zostawiła na ostatnią ostateczność - ośmieliła się wypowiedzieć własne zdanie Mroczna. Jakoś tak przy znacznym zmęczeniu lub upiciu alkoholowym była bardziej skora do mówienia co myśli. - Na razie na spokojnie, jak na polowaniu... - wzruszyła ramionami.
- Przeszukanie Plexuscore może zająć całe życie, a jeśli ten Revan wiedział jak się ukryć, to znalezienie go bez pomocy będzie niemożliwe! Lady Sodeni ma wszystkie środki, żeby wam pomóc! Jej zawsze zależy na dobru innych! - młody Sith się nakręcał.
- Jeśli wiesz jak działa poszukiwany… - Rin nie dawała za wygraną.
- Zastanowię się nad tym - ucięła dyskusję Meetra. - Na tą chwilę to wszystko. - odwróciła się i poszła do swojej kajuty.

Mroczna prychnęła z niezadowoleniem, gdy Szefowa zostawiła ich samych po czym spojrzała na Cathana. Młody zupełnie przestał ją interesować jeśli chodziło o aspekty fizyczne. Kobieta pokręciła głową.
- Pamiętaj zachowywać dystans - powiedziała do chłopaka, przypominając mu o zakazie zbliżania się do Surik. - Mały od razu cię sprzeda - dodała ze skinieniem głowy na astrodroida, który wtoczył się do pomieszczenie. - Co nie T3? - Rin ziewnęła przeciągle. - Idę spać, macie być wszyscy grzeczni…

Nie czekając na czyjąkolwiek odpowiedź wyszła na korytarz. Spuściła głowę i westchnęła ciężko. Nawet nie pamiętała kiedy ostatni raz spała. Noga za nogą dowlokła się do kajuty.
Miło zaskoczyła się, gdy po otwarciu drzwi okazało się, że nikogo tam nie było.
- A jednak jest odrobina sprawiedliwości na tym świecie - mruknęła sobie pod nosem. Rozpięła swój kombinezon i zaczęła się rozbierać. Rzuciła rękawiczki na podłogę przed swoim łóżkiem. Podobnie postąpiła z butami i resztą swojego ubioru.
Wyjątek stanowił płaszcz, który uwiesiła na haczyku przy ścianie.

Odruchowo już, zrobiła szybki przegląd mechanicznej ręki.
- Piasek to przekleństwo dla mechanizmów, dobrze że to jest szczelne - Reoss się wykosztował zamawiając dla niej ten cud techniki, jakim niewątpliwie była jej proteza. Naga weszła pod prysznic.

Coś było w tym strumieniu wody który leciał na człowieka niczym deszcz. Za każdym razem gdy kabina była zaparowana, a strumień wody lał się na jej głowę, Rin nachodził melancholijny nastrój. Teraz było jeszcze gorzej przez zmęczenie, emocje i wizję nie tak dalekiego jej zdaniem końca podróży.
Rin była rozdarta.
Z jednej strony cieszyła się, że obecność Revana udało się potwierdzić, a co więcej ustalić dokładne miejsce jego przebywania. Dla Mrocznej Jedi określenie planety było dostatecznym powodem do uznania tego za sukces, w końcu kosmos był bardzo wielkim miejscem. Rin bardzo chciała spotkać się z tym, dla którego była kiedyś w stanie zrobić wszystko.
Ale z drugiej strony pamiętała to spojrzenie, to jak nie poznawał jej, jak niszczył z wielkim zapałem to co sam w pocie czoła tworzył. A to wszystko w otoczony przez Jedi.

Mroczna oparła się plecami o zimną ścianę kabiny prysznicowej, gdy gorąca woda obmywała jej ciało z brudu, potu i piachu. Było dla niej nie do pojęcia co tak właściwie zamierza zrobić Surik. Po co szuka Revana? Czemu miałaby słuchać tego co mówiła jej Darth Traya? Przecież w końcu i tak Surik ją zabiła…
Wspomnieniami Mroczna wróciła do momentu jak miała okazję pastwić się nad “uczniami” Surik. Tymi którzy później zajęli się odtworzeniem Zakonu.
- Akademii… - prychnęła z pogardą pod nosem. Rin dobrze wiedziała co najlepiej by z nimi wszystkim tam zrobiła. Niestety obawa, że Wygnana ją dopadnie, skutecznie powstrzymywała Mroczną przed spełnieniem swych marzeń o własnoręcznym wymordowaniu każdego kto przebywał w gmachu budynku na Coruscant, należącego do Jedi.

Rin obawiała się, że stara siwa raszpla - jak myśleć o Darth Trayi - wrobiła Surik. Lecz sama nic nie mogła powiedzieć, bez jednoczesnego wkopania siebie.
Jasne, stara wiedźma chełpiła się tym, że była pierwszym nauczycielem Revana. I co z tego? Miał on ich wielu a i tak zmieniał wedle własnego uznania, gdy uznawał, że nie są w stanie niczego więcej go nauczyć. Rin podziwiała go, prawie każdy aspekt jego osoby był dla niej wyjątkowy. Był lepszy niż jakikolwiek inny użytkownik Mocy. A Rada Jedi nienawidziła takich, wychodzących przed szereg bezmyślnych banth jakimi byli wszyscy Jedi.
Teraz jednak nie był on tym, za kogo miała go Mroczna. Nawet HK-47 był cieniem tego czym był w czasach, za którymi tak tęskniła Rin.
Pod prysznicem Airine mogła przynajmniej wmawiać sobie, że nie jest w stanie uronić ani jednej łzy.

Wyszła owinięta ręcznikiem i z miną jakby ktoś właśnie zakazał jej zadusić jakiegoś Jedi. Wytarła się do końca i ubrała się do spania. Stanęła przed swoim łóżkiem.
“Żadnej medytacji, żadnych durnych mantr, po prostu zwykły sen”

Prysznic ją nieco orzeźwił , ale tylko do stanu w którym jawa wydawała się niezwykle nierzeczywista. Był to ten moment, kiedy człowiek pytał się “po co to wszystko?”.
Powinna była się z tego wykręcić na tamtej stacji, która była ostatnim przystankiem nim tu trafili.
“A może uciec, wkręcić się w życie tu...”

To było kuszące, bo Rin czuła w kościach, że odnalazłaby się w tym miejscu. Zupełnie jakby całe jej szkolenie miało służyć właśnie temu.

Mroczna pokręciła głową. Nie cierpiała kiedy myślała za wiele. Wtedy nie wiedziała co robić, wątpiła w słuszność działań co do tego co było i tego co miało się wydarzyć.
W końcu padła bez sił i bez nadziei, że kiedykolwiek znów w jej życiu coś będzie miało znaczenie.
Ostatnim wysiłkiem naciągnęła na siebie koc i zasnęła.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 17-10-2017, 01:22   #65
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Ponad sto pięćdziesiąt godzin podróży minęło w mgnieniu oka. Rin spędziła je głównie na szkoleniu padawanów. Ori robiła zdecydowane postępy, natomiast Vlad chyba osiągnął szczyt swoich możliwości. Najwyraźniej nie było mu pisane zostać wielkim szermierzem. Zdecydowanie ciągnęło go do manipulacji Mocą, w czym przejawiał większy talent. Arthoria czas, poza treningiem z Mroczną Jedi, traciła głównie na podglądaniu małomównego Mandalorianina. Coś przyciągało twilelczkę do tego noszącego wiecznie swoją zbroję najemnika.
Wykładom na temat szermierki przygladał się też Cathan. Przez pierwsze dni robił to zupełnie z boku, dopiero w ostatnich przyłączył się i skrzyżował ostrza z Ori. Był starszy i bardziej doświadczony od La Sor, w dodatku miał przewagę tężyzny… Jednak Airine była pewna, że za jakiś czas młoda twileczka zostawi go daleko w tyle. Co prawda do poziomu Rin to dalej brakowało mniej więcej tyle, ile wynosił obwód najbliższej czarnej dziury, jednak robiła postępy.

Meetra ten czas poświęciła na medytacje i uważne przeglądanie widów T3 na temat Revana. Droid odtwarzał je niestrudzenie. Dla Surik to była raczej forma medytacji, bo pewnie po takim czasie dawno znała je wszystkie na pamięć.

Od reszty ekipy najbardziej izolował się Kurt, ale to było zrozumiałe. Każde jego spojrzenie na Cathana było przesycone nienawiścią. Miał nawet w związku z tym jakieś pretensje do Meetry, ale Jedi szybko ucięła dyskusję. Atmosfera na małym frachtowcu była dosyć gęsta, jednak wraz z upływem czasu przestano zwracać uwagę na fochy mechanika.

Plexuscore było coraz bliżej.

- Priorytetem jest ciche podejście do planety i złapanie lądowiska, które nie będzie zwracało niczyjej uwagi - zaznaczyła na odprawie Surik, gdy byli już raptem godzinę od wyjścia z nadświetlnej. - Po ustaleniu bezpiecznej kwatery będziemy sprawdzać tropy, które mamy. Zaczniemy od mistrzyni Cathana - powiedziała patrząc na młodego Sitha. - Trzymamy niski profil. Jeśli już będziecie zmuszeni używać miecza świetlnego, gracie tutejszych.

Wreszcie nadszedł ten moment.
Tyrax przejął stery i przy asyście T3 wyprowadził statek w okolice stolicy Cesarstwa Sith.

Oczom zgromadzonych w kokpicie Mrocznego Jastrzębia pasażerów ukazała się planeta-ekumenopolis.
Pierwsze skany wskazywały, że jest nieco mniejsza od Coruscant, ale miała znacznie więcej poziomów zabudowy. O ile szczytowe dzielnice stolicy Republiki znajdowały się na wysokości kilku kilometrów, to tutaj było to prawie dwa razy tyle.

- Jesteśmy… - powiedziała Arthoria, ale zaraz zamilkła.

Planetę otaczała flota Sith. Zgrupowana w sześć dywizji, każda większa niż…
- Wszystko czym uderzyliśmy w Mandalorian pod Malachor… - ostatnie słowa swojej myśli Meetra powiedziała na głos.
Panel sterujący Mrocznego Jastrzębia zawył.
- Jesteśmy namierzani… - wyjaśnił Tyrax. - Przez sto dwadzieścia trzy jednostki… Sto sześćdziesiąt siedem… i rośnie..
- Wyłączyć wszystkie systemy! T3, Idziemy na głucho! - droid natychmiast przekręcił łącznik kodowania i wszystko zgasło. Silniki, radary, skanery… Jedynie system podtrzymywania życia pracował, ale na zupełnie minimalnej mocy.

Mroczny Jastrząb pogrążył się w ciemności i mknął siłą rozpędu ku Plexuscore. Żeby zmienić odrobinę trajektorię lotu, ręcznie otwarto spust nieczystości, dzięki czemu nie można było ekstrapolować ich trajektorii z pozycji sprzed zniknięcia z radarów.

- Teraz jedyne co mogą zrobić to wypatrywać nas przez iluminatory - mruknął w czwartej godzinie tego lotu Kurt.
- Ale przy tym zagęszczeniu ich statków, to jest możliwe do wykonania, poza tym nie lecimy bezpośrednio na planetę, będzie potrzebna korekta kursu… - choć było to bez znaczenia, sytuacja w jakiej się znaleźli sprawiła, że Ori czuła potrzebę mówienia szeptem. Właśnie zakładała trzecią kurtkę, bo temperatura na statku była już bliska tej z Aciei.

- Dlatego czeka nas ostra jazda - odparła Surik. - Zaczynamy za godzinę.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 28-10-2017, 13:41   #66
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Mroczna była pod wrażeniem tego jak wielka była flota stacjonująca nad tą planetą. W jej wspomnieniach z dzieciństwa tak właśnie wyglądał Malachor na chwilę przed starciem dwóch frakcji. Ale właśnie o to chodziło, że wtedy łączna ilość statków Mandalorian i Republiki była mimo to mniejsza niż ta tutaj. Nie wspominając już o tym, że samo Malachor V było dużo mniejszą planetą niż to Plexus Core.

Niestety nie było czasu na podziwianie widoków za iluminatorem. Rin pierwsze co zrobiła, gdy systemy zaczęły się wyłączać to pochwyciła się czegoś przy ścianie, tak na wypadek awarii sztucznej grawitacji. Cała moc poszła w system maskowania.
Ich szczęściem w nieszczęściu była liczebność floty Sith, bo w takiej sytuacji nie mogli w nich strzelać bez obawy, że przypadkiem przywalą w jakiś własny statek.

- Cathan, mogłeś kurwa powiedzieć, że macie nad stolicą zlot krążowników! - warknęła Mroczna, która całą winę za ich sytuację właśnie zrzucała na młodego Sitha. Aura ciemnej strony Mocy zaczynała u niej przybierać na sile.

To samo zastrzeżenie wydawała się mieć Surik, której pytające spojrzenie również spoczęło na Cathanie. Ten zrobił odruchowo krok do tyłu i podniósł ręce w obronnym geście.
- Nic mi o tym nie było wiadomo! Normalnie stacjonuje tutaj tylko flota cesarska, pełniąca funkcję honorowej Gwardii... Nie mam pojęcia dlaczego ściągnięto tutaj tyle sił… Ale to tym bardziej musimy dotrzeć do Lady Sodenii! - mimo wszystko nie dał się zbić z tropu. - Ona będzie miała odpowiedzi, na których nam zależy!

Rin gniewnie zmrużyła oczy patrząc na Cathana.
- Łże jak najęty! - wydała swoją ocenę blondwłosa. - Chyba mu nie uwierzysz?! - rzuciła zaraz do Surik.
- Gdybym chciał was zdradzić, to bym mógł zrobić to już dawno temu! - zirytował się Sith, ale szybko się opanował. - Powtarzam jeszcze raz, nic nie wiedziałem o tym co tutaj zastaliśmy. Wyruszyłem z Akademii Sith ponad dwa miesiące temu. Od tamtej pory nie miałem kontaktu ze stolicą.
Meetra westchnęła ciężko.
- Co się stało już się nie odstanie. Kontynuujemy zgodnie z planem - zwróciła się do Tyraxa, który tylko skinął głową przyjmując rozkaz.

- Świetnie, po prostu świetnie! - fuknęła Rin i na tym zakończyło się jej stawianie oporu decyzjom Surik. Wyraźnie nie podobał jej się pomysł Szefowej na ich obecną sytuację, a fakt, że nic nie mogła z tym zrobić tylko bardziej złościł Mroczną. Rin bez słowa opuściła pomieszczenie, udając się do kajuty sypialnej by przygotować się na nagłą konieczność opuszczenia statku. Bo tylko tak to się w jej ocenie mogło skończyć.

Mroczna wróciła na mostek niedługo po tym jak z niego wyszła. W głowie ułożyła sobie, że jeśli faktycznie Cathan ich w to wrobił to najrozsądniej było mieć go teraz na oku i pilnować by nie dosadził się z mieczem do pleców Meetry. Już z płaszczem na plecach zjawiła się i zajęła strategiczne miejsce, tak by móc zareagować gdy chronienie Szefowej miało okazać się konieczne. Było to niczym wyczekiwanie na polowaniu. Nawet nie drgnęła na swojej miejscówce.

Mijały następne godziny.

Nerwowa atmosfera powoli się gdzieś ulatniała, wszyscy przyzwyczaili się powoli do tej podróży w prawie zupełnej ciszy… Którą nagle przerwał Mandalorianin.
- Wystrzelili sondy, za chwile kończą rozstawiać sieć. Chyba będą przeszukiwać przestrzeń zwykłą echolokacją, teraz to już kwestia… - zerknął na informacje spływające z podręcznego terminala - kilkunastu sekund.
- Wszystkie silniki na pełnej mocy! Przebijamy się! - Jedi natychmiast wydała dyspozycje.

Rin zerwała się na nogi i chwyciła czegokolwiek przy ścianie.
- Głupio będzie tak daleko zalecieć by się rozbić przy lądowaniu - stwierdziła z ironią blondyna i wbiła spojrzenie w iluminatory. Odrobinę znała się na pilotowaniu więc miała nieco pojęcia przez jakie piekło teraz musiał ich przeszurać Mando, żeby mieli szansę wyjść w miarę jednym kawałku.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 01-11-2017, 20:34   #67
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Mroczny Jastrząb przyspieszył gwałtownie, gdy uruchomiony został główny napęd. W kokpicie natychmiast wyświetliły się informacje o namierzaniu przez setki systemów, od olbrzymich pancerników do pojedynczych myśliwców.
Na trójwymiarowym radarze wyglądało to jakby ktoś w gęstą sieć rzucił kamień. Perfekcyjnie skoordynowany ruch setek jednostek, które wchodziły na ogon lekkiego frachtowca, jakby ciągnącego je wszystkie za sobą ku powierzchni Plexuscore.

- Chwyćcie się czegoś mocno, kto może niech przypina się pasamii! - krzyknęła Meetra.
- Będę potrzebował pomocy przy kierowaniu tarczami - mruknął Tyrax.
Surik spojrzała na Rin. Ta nie potrzebowała słownego rozkazu. Natychmiast wskoczyła na fotel drugiego pilota i zaczęła od zapięcia się pasami. W drugiej kolejności uruchomiła konsolę i włączyła system tarcz.
Rozumiała co Mandolarianin zamierzał. Wejście w atmosferę przy prędkości znacznie przekraczającej zalecaną. Prawie cała moc miał pójść na tarcze dziobowe, żeby się nie usmażyli. Rufę oraz obie burty chroniło łącznie sześć generatorów pola. Mroczna Jedi mając do dyspozycji raptem jedną szóstą mocy musiała przerzucać ją z miejsca na miejsce, przewidując gdzie będą potencjalne trafienia.

Ostrzał z najbliższych im dwóch krążowników zaczął się praktycznie od razu. Mrocznym Jastrząb odbił szybko w prawo i natychmiast ponownie w lewo, wchodząc w korkociąg. Bolty z turbolaserów latały dookoła nich, jednak udało im się ich uniknąć.

Sześć myśliwców siedziało już im na ogonie, ale zaliczyli tylko kilka draśnięć.
- Teraz się zacznie - poinformował Tyrax i wyrównał lot. Stawali się łatwym celem, ale było to konieczne do wejścia w atmosferę.
Rin zaczęła swoją robotę. Jej dłonie skakały po konsoli jakby była niesamowicie szybkim djem. Tylko tutaj chodziło nie o muzykę, ale o ich życie.
Moc tarcz gwałtownie malała, ale Mroczna Jedi wyłapywała większość pocisków. Przy dwóch brakło mocy, ale trafienia nie przebiły poszycia. Wreszcie w kokpicie zaczęło się robić jasno od spalającego się powietrza przy wchodzeniu do atmosfery Plexuscore.
Najgorsze było za nimi. Krążowniki nie strzelały, bo każdy nietrafiony pocisk mógłby spowodować ofiary w cywilach na powierzchni planety. Tak w każdym razie można było to tłumaczyć.
Rin odetchnęła z ulgą. Nawet Tyrax lekko rozluźnił chwyt na drążku odpowiadającym za przyrost mocy.

Niecałą minutę później przestrzeń przed nimi przestała się palić. Tyrax powoli zwolnił i mogli zobaczyć w pełnej krasie panoramę stolicy Cesarstwa Sith.

[media]http://img07.deviantart.net/1b3a/i/2014/060/c/b/ecumenopolis_by_velocipro-d78k9jz.jpg[/media]

Nagle system poinformował o namierzaniu. Oboje z Mandalorianinem natychmiast ponownie wskoczyli w rytm bojowy. Tylko coś było nie tak. Jeszcze za wcześnie na wykrywanie z powierzchni. Myśliwce miały za słabe tarcze by za nimi nadążyć przy takiej prędkości wejścia.
I oczywiście się nie mylili. Żaden pilot nie mógł przeżyć takiego lotu. Jednak jeden spróbował i teraz siedział im na ogonie. Lecąc praktycznie rozpadającym się wrakiem, wykonał ostatni gest przed śmiercią i nacisnął spust.
Wystrzeliło tylko jedno z czterech dział, ale to wystarczyło.

Mrocznym Jastrzębem zatrzęsło, w kokpicie praktycznie wszystko zaczęło się świecić na czerwono, a informacje o uszkodzeniach pojawiały się jedna na drugiej. Donośny huk z wnętrza statku sugerował dziurę w poszyciu na poziomie pomieszczeń załogi.
- Tracimy moc, jest wyciek, są… kurwa! - Tyrax chyba po raz pierwszy odkąd go poznała naprawdę się zdenerwował.
Zaczęło nimi rzucać na boki, stery przestały prawidłowo odpowiadać. Budynki pod nimi robiły się coraz większe.
- TRZYMAĆ SIĘ! - Mandalorianin krzyknął gdy minęli ostatnie chmury, a szczyty najwyższych wieżowców już zostawili za sobą.

W ostatniej, wręcz desperackiej próbie Tyrax pociągnął stery ku górze i odpalił silniki stabilizujące, by chociaż trochę zwolnić tuż przed samym uderzeniem.
Nastąpił potworny huk, łomot, zgrzyt… Rin szarpało w fotelu, odruchowo zasłoniła twarz przed odłamkami szyby z pękającego iluminatora kokpitu. Statek sunął po czymś, krzesząć miliony iskier, które obsypały Mroczną. Ta zamknęła oczy i skuliła się.

Wreszcie się zatrzymali, a wszystko wokół ucichło.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 09-11-2017, 22:44   #68
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Żyła. Czuła, że nie jest martwa bo zakładała, że po śmierci nie śmierdzi spalenizną o metalicznym posmaku. Huczało jej w głowie od nagłej dekompresji. Ktoś mógłby pomyśleć, że udało się. Wylądowali i przynajmniej jedna osoba jest żywa. Niestety Rin wiedziała, że przeżycie nie zawsze jest powodem do cieszenia się. Na przykład w sytuacji kiedy wylądowało się na powierzchni planety typów, którzy cię ustrzelili w powietrzu. Powoli zaczęła się prostować na fotelu, a dłońmi sięgnęła w dół, do zapięcia pasa. Ten puścił gdy nacisnęła go palcami protezy. Uwolniła się z uprzęży, na szybko obmacała się czy wszystko z nią w porządku i rozejrzała po kabinie.

- Mando, żyjesz? - rzuciła w kierunku Tyraxa, czujnie przyglądając się jego nieruchomej zbroi. - Ej! Co z wami? Padawani? Surik? T3? - zaczęła wymieniać tych, którzy ją najbardziej obchodzili. - Musimy się wynosić już! Zaraz nas obskoczą jak wszy evoka! - krzyknęła w głąb Mrocznego Jastrzębia.

Tyrax poruszył się powoli. Przekręcił hełm oglądając się. Sprawdził rękami pancerz i gdy wreszcie upewnił się, że nic mu nie jest, odpiął pasy i ostrożnie wstał. Statek był przechylony pod sporym kątem i opierał się na dziobie, mając rufę uniesioną w górę.

W korytarzu Rin zobaczyła Surik. Ta podniosła rękę, dając sygnał, że wszystko z nią ok, ale Airine widziała, że to nie prawda. Jedi miała krew we włosach.
Mroczna od razu skierowała się ku Szefowej, zgrabnie wymijając to co leżało jej na drodze. Przy okazji złapała medpack by dać go Surik.
- Ogarnę gdzie reszta - rzuciła na szybko i zostawiając pakunek ruszyła w głąb statku.
W głównym pomieszczeniu zebrała się większość pozostałych pasażerów Mrocznego Jastrzębia.
Padawani właśnie odpinali się z foteli, choć byli poobijani to nie wyglądało, by mieli większe obrażenia. Zupełnie inaczej było z Cathanem, którego nogi wystawały z otwartego luku zbrojowni. Nie ruszał się.
Nigdzie nie było widać ich nowego mechanika.

- Ruszać dupy! - warknęła do młodych adeptów Mocy i skierowała się prędko do młodego Sitha. - Brak mechanika i chyba mamy trupa... - rzuciła przez ramię do Meetry, pochylając się nad ciałem Cathana, które było mocno sponiewierane, krew była wszędzie. Rin wyciągnęła rękę, tą prawdziwą i sprawdziła czy ma puls. Poczuła pod palcami, że jeszcze żył.
- Wszystko mnie boli… - przeciągle jęknął Vlad. - Chyba pas złamał mi żebro - stwierdził macając się po lewym boku.
- Ruszaj się, nie trać czasu na gadanie - ofuknęła go Ori, ale też była jeszcze w szoku. Mimowolnie trzymała się za jedno ze swoich lekku, które musiało się jej mocno obić.
- Ze mną ok! - z magazynu dobiegł ich głos Kurta. - Ale dziewczyna oberwała w głowę.
- Zbieramy się stąd! - rozkazała Meetra, która przeczesała ręką włosy, żeby odrzucić je sobie z twarzy. - Tyrax i Rin, sprawdźcie najbliższą okolicę i zabezpieczcie teren w razie potrzeby. Kurt weź Mullet, padawani podnieście Sitha. Ewakuujemy się.

- T3, do mnie! - krzyknęła Rin, mając nadzieję, że droid sam się znajdzie. Mrocznej nie trzeba było dwa razy powtarzać. Machnęła ręką na mandalorianina i czym prędzej udała się do wyjścia. Te znalazła w wyrwie w poszyciu Mrocznego Jastrzębia. Odruchowo dobyła blastera w dłoń, zamiast miecza i wyskoczyła przez dziurę na zewnątrz.

Upadła z kilku metrów na durastalową powierzchnię drogi. Przez kilkadziesiąt metrów ciągnął się ślad jaki zostawił Mroczny Jastrząb ryjąc w niej przy przymusowym lądowaniu.
Znajdowali się w szerokiej na raptem dwadzieścia metrów ulicy. Tyrax jakimś cudem obrócił statek tak, że wbili się w nią jak klin, zamiast rozbić na budynkach po obu stronach.
Panował tu półmrok, naturalne światło ledwo tutaj docierało. Na głównej drodze, od której odchodziła ta mniejsza, było nieco jaśniej, ale nadal był to jeden z niskich poziomów ekumenopolis.
- Czysto - poinoformował ją w międzyczasie Tyrax, uważnie rozglądając się dookoła.
Rzeczywiście w najbliższej okolicy nikogo nie było. W takich slusmach, by przeżyć trzeba było mieć dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy. A ten podpowiadał, żeby nie interesować się za bardzo rozbitym statkiem, z którego ktoś wychodzi o własnych siłach.
Z głównej ulicy zerknęło w ich kierunku kilku gapiów, ale zaraz się cofnęli.
- Beewop! - rozległ się pisk astrodrodia, który stojąc na wąskim chodniku wyglądał jakby z żalem spoglądał na to co się zostało z Mrocznego Jastrzębia.

- Trzeba załatwić transport, bo pieszo to nic nie zdziałamy - powiedziała rozglądając się dookoła. Odeszła jakiś kawałek od wraku ich statku i zaczęła nasłuchiwać czy służby przypadkiem już się do nich nie zbliżają. - Na razie pusto, ale zagęszczajcie ruchy - przekazała przez intercom wiadomość do Surik.
- Już schodzimy - uzyskała odpowiedź od razu.
Kilka chwil później Kurt pojawił się w wyjściu awaryjnym i podał Mandalorianinowi Graice, która powoli zaczynała odzyskiwać przytomność.
Ori wyszła przez rozbite illuminatory kokpitu - była na tyle drobna, że zdołała się przecisnąć i teraz pomagała dojść do siebie młodej Mullet.
Cathan natomiast nadal przypominał zwłoki. Tyrax przytrzymał go w rękach i podał z powrotem Kurtowi, który sprawnie zeskoczył. Jako ostatnia statek opuściła Meetra. Miała na czole zawiązany na szybko opatrunek, który schowała pod włosami.
- Pomiędzy budynki, nie wyglądają na zamieszkane, musimy stąd jak najszybciej odejść - powiedziała.

Mroczna spojrzała na wspomniane zabudowania i zmrużyła gniewnie oczy. Nie było jednak innego wyjścia jak właśnie ruszyć w nieznany teren, na nieznanej planecie, nieznanej im części galaktyki.

- Pójdę przodem. Zrobię zwiad - powiedziała przez ramię Rin do Surik i skinęła na droida. - Chodź konusie, pomożesz mi w tym - dodała. Postawiła kołnierz swojego płaszcza i przygarbiła się. Ruszyła, szybko pokonując kolejne metry.



Podeszła do najbliższych drzwi i otworzyła je potężnym kopniakiem, aż odpadły one ze ściany wraz z ramą. Blondynka zniknęła w mroku pustostanu. Kolejne, pełne napięcia chwile wydawały się trwać w nieskończoność. Mroczna w pełnym skupieniu skradała się, sprawdzając korytarze i informując swoich towarzyszy o sytuacji, zapewniając ich, że mogą iść jej śladem.
Trwało to tak jakiś czas, przechodzili pomiędzy kolejnymi budynkami raz dwa poziomy w górę, by nagle musieć po stromej rampie zjechać trzy poziomy niżej. Dawno temu zostawili za sobą odgłosy syren alarmowych.

W końcu znaleźli się przed wrotami, które wymagały deszyfracji. Rin poczekała, aż T3 do niej dołączy i wtedy oparła się o ścianę, pilnując ich pleców.
- No i na chuj nam to było? - mruknęła do droida.

- Beep-boop? - T3M4 skierował na Mroczną swój optyk.

- Dobrze wiesz o czym mówię! Gdyby nie pomysł tego zasranego Sitha, nadal mielibyśmy statek i nie musielibyśmy się jak szczury przekradać tymi kanałami. Zatłukę go własnymi rękami... - warknęła.

- Beep-woop-woo!

- Żebyś wiedział, że mu nakopię za to - stwierdziła Rin z przekonaniem.
Dalsze rozmyślania w tym temacie zakłócił szczęk puszczającego zamka elektronicznego.
Mroczna skupiła się znów na swojej robocie i ruszyła za wrota, sprawdzić teren.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 04-08-2018, 01:06   #69
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Na schronienie, Rin wspólnie z Tyraxem, wybrali jedno z wielu opustoszałych mieszkań w tej dzielnicy. Nie skorzystali jednego z zupełnie pustych bloków, gdyż pojawienie się tam sygnatur istot organicznych byłoby oczywistym kierunkowskazem. Zamiast tego, zajęli cztery ciemne pokoje w okolicy, w której znajdowało się już kilkanaście skupowisk bezdomnych, którzy mieli pociemniałe od narkotyków i alkoholu twarze czy inne części ciała, które w danej rasie reagowały na te używki.
W ten sposób przybysze z Republiki mogli się wtopić w otoczenie i oszukać częściowo potencjalne skanery.

Ich sytuacja nie była dobra. Mocno poobijani po wypadku, ścigani na zupełnie obcej planecie, a ich jedyne źródło informacji, Cathan, był nieprzytomny.
Meetra usiadła pod ścianą i odetchnęła ciężko zbierając myśli. Jeszcze raz spojrzała na wszystkich, zatrzymując się ostatecznie na Sith’cie.
- Co z nim? - zapytała opiekującą się nim Arth’orię.
- Nie reaguje na bodźce, ale oddycha. Stracił dużo krwi - stwierdziła urywając kawałek rękawa, który miał posłużyć jako bandaż. Póki mogli, należało oszczędzać medpacki.
- Ona? - zapytała Kurta stojącego nad Graice.
Mechanik pochylił się i poklepał dziewczynę po barku. Ta skinęła głową, ale nic nie mówiła. Miała olbrzymie limo pod okiem, które rosło nieustannie, zajmując prawie połowę twarzy. Chyba miała pęknięta kość policzkową.
- Żyje - odparł w końcu Kurt. - Trochę środka przeciwbólowego i będzie żyć.

Vlad stęknął pod nosem. Stał ciągle skulony i oddychał płytko. Pęknięte żebro mu bardzo dokuczało. Surik przetarła mimowolnie skroń, gdzie rozcięła sobie skórę, a teraz ranę pokrywał mediżel z kolto.
Rin była cała, podobnie jak Tyrax, po którym byłoby widać rany dopiero wtedy, gdyby urwało mu kończynę.
- Beeeweep! - zapiszczał w korytarzu T3-M4.
- Fakt, dyski w Mrocznym Jastrzębiu. Ktoś je wyczyścił? - zapytała Meetra, ale odpowiedziało jej milczenie bądź przeczące kręcenie głowami. - Cholera… Trzeba to zrobić. Nie mogą dostać danych o naszej części Galaktyki. To będzie jak zaproszenie.
Wstała i podeszła do Vlada. Moc wokół niej zgęstniała, kiedy położyła rękę na jego piersi. Na twarzy Taltosa pojawiła się ulga, gdy wyleczyła jego ranę.
- Rin, zabierzesz ze sobą Tyraxa oraz Vlada i wrócicie do Mrocznego Jastrzębia. Koniecznie trzeba wyczyścić dyski. Do dalszej akcji potrzebujemy jego - kucnęła przy Cathanie i położyła jedną rękę na jego czole, drugą na piersi.
Trwało to kilkanaście sekund i młody Sith otworzył oczy i zaczął ciężko oddychać, będąc wystraszonym.
- Zaraz poczujesz się lepiej, leż spokojnie - stanowczy kobiety sprawił, że rzeczywiście Cathan się opanował.
Jedi wyprostowała się, a Airine zobaczyła pot na jej czole. Moc leczenia była bardzo wyczerpująca.
- Musimy podjąć decyzję co dalej… dlatego teraz kolej na twoją pomoc Sith’cie - rzekła Surik.
Cathan ochoczo przytaknął.
- Musimy jak najszybciej udać się do mojej mistrzyni! Ona nam na pewno pomoże, to najbardziej mądra i wspaniała z wszystkich Lordów i Lady Sith! - odparł z wielkim przekonaniem. - U niej znajdziecie schronienie i pomoc w swoich poszukiwaniach! Jestem tego pewien!
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 03-05-2020, 19:17   #70
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Mroczna Jedi złapała się za głowę widząc co zrobiła Meetra. Użycie mocy do wyleczenia Sitha i później Vlada sprawiły, że Surik na pewno znacznie była teraz osłabiona. Co prawda mogła chodzić i normalnie funkcjonować, ale teraz nie było mowy by dała radę jakiemuś wrogiemu użytkownikowi Mocy.
- Czyś ty rozum postradała! - oburzyła się Rin, posyłając jej gniewne spojrzenie. - Jesteśmy na obcej planecie, obcej części galaktyki, a ty... - zamachała rękami, ale słów jej zabrakło na skomentowanie tego. W końcu ze złością zacisnęła pięści i odwróciła się na pięcie. Rin było w tej chwili bardzo wszystko jedno co by się stało z ich częścią galaktyki, gdyby kurs na nią został poznany przez tutejszych Sith. Zapewne nie byliby wiele bardziej przyjaźni niż Lord napotkany przez nich, od którego całe to szaleństwo się zaczęło. Ale bez Mrocznego Jastrzębia nie było szans na powrót.

Ale czy to był w ogóle powód do zmartwień?

- Chodźcie - warknęła Rin na Tyraxa i padawana, po czym schowała ręce do kieszeni i ruszyła przed siebie. W głowie zaczęła kombinować jakby tu drogę dobrać by nie iść po prostej linii, z której przyszli, by nie natknąć się na służby. - Na chuj się w ogóle przejmuję… - syknęła.

Tyrax bez słowa wstał i wyszedł za Mroczną Jedi, sprawdzając jedynie czy jego karabin jest zdatny do służby. Vlad spojrzał niepewny na Mistrzynię, ale tylko się uśmiechnęła i machnęła ręką, by się nie przejmował narzekaniami Rin.
Padawan skinął głową i pobiegł by dogonić resztę.

Chwilę później przemykali pomiędzy budynkami, starając się zwracać na siebie jak najmniejszą uwagę. Szli w milczeniu, nawet zwykle rozmowny Vlad nie miał tym razem nic do powiedzenia. Najwidoczniej padawan miał dość zdrowego rozsądku by nie narażać się zwracaniem na siebie uwagi rozwścieczonej Mrocznej Jedi.
Minęło raptem pół godziny gdy z powrotem znaleźli się na głównej alei tego poziomu, ale w zupełnie innym miejscu niż wcześniej. Jeśli chodzi o rzucanie się w oczy, to niestety Mandalorianin w swojej zbroi niezbyt spełniał to zadanie. Od razu przykuwał uwagę meneli czy zwykłych przechodniów.
- Bardziej byś się rzucał w oczy tylko jakbyś miał nad sobą neon "jestem z innego świata" - sarknęła Rin do Tyraxa. - Ruszajcie się szybciej - ponagliła ich, przyspieszając kroku.
- Może niech zostanie trochę z tyłu - zaproponował Vlad. - Niech nas nie widzą razem.

-Taa, rozdzielmy się - odparła kobieta, w głębi duszy mając nadzieję, że jak któryś z nich się zgubi to Surrik nie będzie o to robić awantury.
Taltos tylko przewrócił oczami na jej komentarz i się więcej nie odezwał. Nadal drobni pijaczkowie się im przyglądali, ale z drugiej strony pewnie każdy przechodzący tędy byłby zaszczycony ich spojrzeniami.

Powrót na miejsce rozbicia się Mrocznego Jastrzębia zajął im niecałą godzinę. Im bliżej byli tym robiło się coraz głośniej i jaśniej. W końcu rozbicie się frachtowca nie mogło pozostać niezauważone.
- Zerknę co się dzieje - mruknął Taltos, zarzucił sobie kaptur na głowę i wyszedł na główną ulicę. Przeszedł się nie zatrzymując na drugą stronę, nikt go nie zaczepił. Gdy znów schował się w cieniu, odwrócił się w kierunku Mrocznej Jedi i Mando, po czym wyciągnął rękę z kciukiem w dół.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172