Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2016, 16:43   #1
 
KevinPL's Avatar
 
Reputacja: 1 KevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znany
[Storytelling] Star Wars - The Last of Them AKT I



 The Last of Them

 Akt I


*******************************************


Rok 198 ABY..... Orbita planety Ryloth

Na mostek widokowy okrętu, wchodzi wystraszony członek załogi, który zaraz po przekroczeniu progu klęka na lewe kolano, i mocno ściąga głowę w dół ,patrząc na dobrze utrzymaną, podłogę w której można by przejrzeć się niczym w lustrze....
- Panie - Powiedział nieco ściszonym ,skruszonym głosem sługa... - dotarliśmy nad Ryloth, wedle odczytów skanowania na planecie znajduje się co najmniej dziesięcioro uzdolnionych istot, czy mamy po nie wyruszyć ? - dokończył i ciężko przełknął sporą ilość śliny, oczekując na odpowiedź.
W głębi dość ciemnego pomieszczenia ,na środku którego stoi jedynie jeden sporej wielkości fotel, przypominający tron zwrócony w kierunku oszklonej ściany ,stanowiącej doskonały punkt widokowy.... z prawej strony fotela wystawała jedynie odziana w czarne szaty ręka, dzierżąca w dłoni mały, błyszczący kielich ,którym ,delikatnie zataczała koła....
Po chwili oczekiwania odpowiada mu mocny, nieco ochrypnięty, przypominający akcentem Twi'lekański głos....
- Zabierz pięcioro, przyprowadźcie ich do mnie.... ŻYWYCH, ostatni wyraz został dość wyraźnie zaznaczony ,przez wypowiadającą osobę, przy czym zgniótł on mocą trzymany do tej pory kielich, z którego uroniły się na podłogę trzy krople przeźroczystego napoju...
Sługa przestraszył się jeszcze bardziej i tym razem nieco jąkając się zdołał wydusić z siebie słowa -Tak panie, nie powtórzę błędów moich poprzedników!!- Po czym wstał i idąc tyłem wykonał trzy kroki, docierając tym samym do drzwi ,które otworzyły się przed nim ,a ten obróciwszy się znikł w głębi statku......
Po kilku minutach ,przez oszkloną ścianę widać było wahadłowiec opuszczający hangar okrętu w eskorcie trzech małych myśliwców...


*******************************************


Godzinę później, wioska w górach na południowym wschodzie, 100km od stolicy

Jedi... słowo to od dawien, dawna nie używane i nie słyszane, przeszło poniekąd do legendy. Zdecydowana większość z nich według holokronów i zapisków historycznych zginęła podczas Wojen Klonów, na skutek spisku ówczesnego Kanclerza Republiki Palpatina, który jak się okazało był Mrocznym Lordem Sithów. Pozbył się on Rycerzy Pokoju używając do tego klonów ,którym zlecił wykonanie rozkazu nr. 66. Tylko nieliczni z nich przetrwali, jednak pomimo tego nawet ta nieliczna garstka ,która pozostała potrafiła na tyle namieszać w Imperium by ostatecznie rozbić je z pomocą Sojuszu Rebeliantów. Oczywiście znalazło się również kilku ,którzy próbowali odtworzyć sławny w całej galaktyce Zakon Jedi, Rycerzy którzy pomagali w utrzymaniu i strzegli pokoju, którzy nie zważając na niebezpieczeństwa ratowali innych.... Ale czy to prawda ? dziś tak na prawdę niewielu już pamięta o tych istotach, a jeszcze mniej wierzy w istnienie czegoś takiego jak Moc. Co do Sithów to już inna bajka, ponieważ wielu uważa ,że kręcą się po galaktyce i wielu ludzi widziało osobników z urządzeniami ,które wytwarzają promienie czerwonego koloru potrafiące przeciąć niemal wszystko... Latają po galaktyce ,siejąc terror i zniszczenie wszędzie gdzie napotkają kogokolwiek sprzeciwiającego im się. Podobno szukają oni dzieci i dorosłych wrażliwych na moc, po czym albo tych bardziej podatnych na "pranie mózgu" zabierają ze sobą lub oporniejszych zabijają na miejscu... Mówi się ,że od czasu gdy Couruscant zostało kompletnie zniszczone i wyludnione to właśnie tam można ich spotkać najwięcej ,że jest swojego rodzaju domem dla nich, lecz nie ma potwierdzenia i są to jedynie domniemania ,i plotki z racji tego ,iż żaden podróżnik od lat stamtąd nie powrócił....[/center]

-Dobra dzieciaki!! Pora spać, wyłączcie już to nagranie i do łóżek - powiedział wysoki mężczyzna w średnim wieku do swych dwóch pociech ,a było to bliźniacze rodzeństwo, chłopiec imieniem Teman oraz dziewczynka Sara, oboje w wieku 6 lat, oboje szatynowe włosy, ona długie, proste po łopatki ,zaś on ścięte niemal całkowicie ,delikatnym meszkiem jedynie pokrywające głowę, różne natomiast mięli oni oczy, gdyż ona miała jasno niebieskie oczy, on za to zielone.... Byli przeciętnego wzrostu jak na swój wiek.
- Ale Tato! jest jeszcze wcześnie!- odpowiedział chłopiec,
- Owszem jednak wcześnie rano musicie pomóc swojej matce - powiedział ojciec podchodząc i z wyraźnym uśmiechem na ustach...
Lecz nagle w tym momencie usłyszeli oni wyraźnie dźwięk przelatującego tuż nad tym parterowym budynkiem statku, a po krótkiej chwili przez okno wdarł się silny promień bijącego z zewnątrz światła, który wydzielony był przez wybuch... Ogłuszający huk zwalił wszystkich na ziemię, ojciec przez chwilę ogłuszony ,zerwał się na równe nogi spojrzał przez okno i powiedział...
- Schowajcie się moje dzieci !!! Kiedy wyjdę zatarasujcie wejście do pokoju i schowajcie się w schowku i nie wychodźcie z niego choćby nie wiem co !!!! - powiedział zdecydowanym głosem ,niemalże krzycząc na dzieci i ze łzami w oczach wybiegł z pokoju... Na zewnątrz dało się słyszeć strzały z blasterów, i dziwne krótkie dźwięki po ,których zazwyczaj dało się również słyszeć zawodzenie ludzi... Strzały najpierw gwałtowne i w znacznej ilości teraz zaczęły stopniowo ucichać. Temen najpierw sparaliżowany ze strachu, płakał ,jednak znalazł w sobie siłę i zerwał się na nogi ,jednak gdy próbował wyjść z pomieszczenia drogę zastąpiła mu siostra ,która zachowując trzeźwy umysł ,zrzuciła na przejście małą lampę i stojak ,tarasując je. Po tym chwyciła brata za rękaw koszuli i zaciągnęła go płaczącego do szafy. Wystrzały w tym momencie umilkły kompletnie ,chłopiec wciąż płakał jednak coraz mocniej... Udzieliło się to nawet spokojnej do tej pory Sarze, która również poczęła ronić krople łez, i w tym momencie drzwi oraz rzeczy tarasujące przejście z hukiem wpadły do pokoju rozbijając się o przeciwległą ścianę, a do pomieszczenia wszedł ktoś... Przez mały otwór w drzwiach szafy Sara dostrzegła odzianą na czarno wysoką postać, trzymającą w górze rękę, a przed tą postacią wiszącego w powietrzu swego ojca trzymającego się za gardło i usilnie starającego się złapać choć trochę powietrza, wtem usłyszała słowa ,których jednak nie rozumiała, a jej ojciec odpowiedział mu podobnymi słowami... Wtedy jej uszu doszedł jedynie głuchy aczkolwiek głośny dźwięk łamiącego się karku i miażdżonego gardła, ojciec padł bez ruchu na podłogę, a czarna ,zakapturzona postać wypowiedziała kolejne słowa po czym nagle zwróciła się w kierunku drzwi szafy, czym wystraszyła na tyle Sarę iż ta wpadła na ścianę kurczowo ściskając w rękach swojego zapłakanego brata, następną rzeczą jaką usłyszała ona był bardzo charakterystyczny ,głośny dźwięk ,a po kilku sekundach drzwi przed nią zostały wyrwane i rzucone w głąb pokoju... Przed nimi ukazała się ta wysoka postać dzierżąca w swej prawej dłoni kawałek metalu ,z którego wydobywał się średniej długości promień ciemno czerwonego światła.....

W tej również sekundzie dzierżący czerwone ostrze osobnik wyprostował w kierunku dzieci rękę, i Teman został wyrwany z uścisku Sary trafiając tuż przed oblicze tej ubranej na czarno postaci, zrozpaczona dziewczynka teraz wpadła w szał, podbiegła do brata ponownie chwytając go jedną ręką i pomimo młodego wieku wyrwała go z dłoni przeciwnika ,zaś drugą przyłożyła do brzucha czarnej postaci ,która w ułamku sekundy wyleciała z hukiem ,z domu przez dziurę w ścianie ,którą chwilę wcześniej dostała się do środka.... Całe pomieszczenie zostało zasnute kurzem, który przysłaniał wszystko.....


*******************************************


Tav'ban (0 Poziom, 0 PD)

W aktualnej chwili jesteś pomocnikiem ,w karawanie która podróżuje do małej górskiej wioski ,położonej na południowym wschodzie... W trasie jesteście już od dłuższego czasu ponieważ ta karawana nie posiada pojazdów ,a polega jedynie na zwierzętach. Jest to karawana kupiecka należąca do jednego z mniejszych kupców ze stolicy, a posiadacie jedynie zwierzęta ponieważ udajecie się w naprawdę nieprzystępny i trudny teren ,w którym nie przydałyby się wam ścigacze ,czy jakiekolwiek pojazdy.... Jesteś bardzo znudzony przez co wyprzedziłeś nieco pozostałych ,znajdujesz się na wąskiej górskiej ścieżce, prowadzącej przy samym zboczu góry, jej szerokość to około 4 metrów, po twojej lewej stronie masz dość strome zbocze ,po którym jednak na upartego byłbyś w stanie się wspiąć, po prawej zaś duże urwisko ,poniekąd połączone z kanionem ponieważ ma ono szerokość około 100m ,i dalej jakieś 20 metrów poniżej zaczyna się mały płaskowyż ,na którym położona jest wioska będąca celem waszej podróży, do której od waszej strony prowadzi jedynie ta ścieżka ,na której się znajdujecie. Jest późny wieczór i słońce już zaszło, stoisz na samym skraju ścieżki ,obserwując tę malowniczą wioskę ,której tło stanowi piękne pasmo gór... Jednak w pewnej chwili twoich uszu dochodzi znajomy ze stolicy dźwięk, a po kolejnych kilku sekundach zza zakrętu wyłania się kilkudziesięciometrowy statek ,który omal nie zrzuca cię podmuchem silników z urwiska. Padasz na ziemię i słyszysz ,jak pozostali próbują uspokoić wystraszone zwierzęta, a 10 minut potem gdy statek wylądował już na głównym placu tej małej ,oddalonej od was o 2km wioski, rozpętuje się strzelanina...

Vao Gella (0 Poziom, 0 PD)

Żyjesz w małej bardzo malowniczej górskiej wiosce na południowym wschodzie od stolicy, aktualnie siedzisz w domu i wraz z dziadkiem ,z którym żyjesz po stracie rodziców, bawicie się w chowanego.... Właśnie macie kończyć i dziadek odprowadza cię do pokoju by przypilnować cię byś tym razem położył się spać, a nie wysłuchiwał jakichś historyjek z holokronów po nocach. Oboje macie doskonały humor i już docieracie do drzwi pokoju, jednak przerywa wam głośny huk dochodzący zzewnątrz. Wasz dom położony jest przy samym głównym placu wioski. Wyrywasz się dziadkowi i podbiegasz do okna zobaczyć co się dzieje, na zewnątrz widzisz spory prom kosmiczny, z którego wysiadło kilka ubranych na czarno postaci z zakrytymi przez kaptury twarzami. Coś mówi ci ,że znasz taki rysopis z tych właśnie historyjek ,które po nocach studiowałeś z takim uporem. Już chcesz wybiegać z domu by przyjrzeć im się bliżej gdy podchodzi do ciebie dziadek, i podniósłszy cię zabiera do pokoju ,po czym blokuje automatyczne drzwi i mówi:
- Vao! Bardzo cię proszę nie opuszczaj tego pokoju choćby nie wiem co się działo ! - Po czym słyszysz jak ściąga ze ściany stary karabin blasterowy ,którego wedle opowieści ,jakimi raczy cię co wieczór używał do polowań, ładuje go i wychodzi z domu....

Kali (0 Poziom, 0 PD)

-Cóż wieczór jak wieczór prawda Kali?- Mówi do ciebie zarządca portu, który widzi ,jak wpatrujesz się w przestworza, po czym dodaje -spokojnie jutro tak cię załatwię ,że nie będziesz miał w głowie takich bzdur jak wpatrywanie się w gwiazdy ,a tak poza tym.... I TAK TAM NIE DOTRZESZ HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA - ten bezczelny i bezuczuciowy ,wredny śmiech.... Towarzyszy ci on praktycznie na każdym kroku, i te słowa "I tak tam nie dotrzesz...." jakaś kpina. Na całe szczęście temu wrednemu typowi przerwał przylot trzech dziwnych, małych statków ,które wyglądają jak myśliwce, jednak jeszcze dziwniejsza jest pora ich przylotu, wylądowały one na głównym lądowisku, na którym przecież miał być zakaz lądowań ze względu na to iż jutro z samego rana ma przylecieć transport... Patrzysz na swojego "szefa", który z nietęgą miną mamrocze coś pod nosem, wyraźnie widać również jak jest wściekły na niezapowiedzianych przybyszów. Po chwili rusza on w kierunku przybyłych ,po drodze podwijając rękawy i wyciąga z pochwy swój blaster. W tej samej chwili otwierają się kokpity statków i wychodzi z nich troje dziwnych postaci, wszystkie ubrane na czarno z kapturami zarzuconymi na głowy, a przy aktualnym oświetleniu ,które rzuca światło od góry ,czyni ich twarze zupełnie niewidocznymi jednak jesteś w stanie rozpoznać z jakiej rasy wywodzi się jeden lub jedna z nich.. Na pewno tym osobnikiem jest ktoś z rasy Togrutan, a wskazywały na to zarówno Lekku jak i Montrale wystające przez specjalnie zrobione w tym celu otwory w kapturze. Wszyscy trzej zgromadzili się przy najbliższym dla was myśliwcu i zwrócili się w stronę idącego do nich nadzorcy, ten wściekły zaczął wykrzykiwać do nich różnego rodzaju przekleństwa w kilku językach, ten Trandoshanin wyraźnie albo ich zdenerwował albo jedynie zawadzał gdyż, stojący pośrodku tej trójki przybysz wyciągnął rękę w stronę nadzorcy i raził go potężnymi i przerażająco wyglądającymi piorunami ,następnie kolejny również wyciągając rękę wykonał jedynie delikatny ruch nadgarstkiem ,a rażony piorunami Trandoshanin z ogromną siłą rozpłaszczył się o prawą ścianę tego zamkniętego lądowiska..... Z przerażeniem patrzyłaś na to co stało się z twoim oprawcą ,i wiodłaś wzrokiem za nim gdy został wyrzucony na ścianę... Wróciłaś po chwili do patrzenia na te trzy postaci, które teraz powoli ruszyły w twoją stronę... na ich przeszkodzie stoją liczne skrzynie ,których nie zdążyłaś przenieść po ostatnim rozładunku, po twojej prawej znajdują się drzwi do magazynu w którym przecież , zaś po lewej schody prowadzące na zewnątrz....


Uwaga!!!!!!!!! Na 0 poziomie postaci nie posiadacie mocy czy umiejętności ,aż do ich pierwszego zastosowania w akcji określonej przez MG!!!!!!!!!! Pierwszy poziom uzyskacie wraz z otrzymaniem pierwszych PD.
Mam nadzieję ,że Moc Będzie z Wami Powodzenia !


 

Ostatnio edytowane przez KevinPL : 23-04-2016 o 20:38.
KevinPL jest offline  
Stary 23-04-2016, 17:29   #2
 
Vernon's Avatar
 
Reputacja: 1 Vernon nie jest za bardzo znany
Będąc uświadomionym iż już wcześniej czytał o tych osobnikach, Vao podbiegł do okna tak szybko, gdy tylko usłyszał trzask zamykanych się drzwi po dziadku. Wpatrywał się w statek i postacie tak długo, aż zauważył dziadka. Od tego momentu lekko schylił się, by widać było jedynie niewielką część jego głowy wraz z oczami. Nie mógł się powstrzymać przed oglądaniem tego widoku, jednocześnie był tak podniecony widokiem czarnych postaci, że całkowicie zapomniał co może stać się z dziadkiem.
 
Vernon jest offline  
Stary 23-04-2016, 19:02   #3
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Dziewczyna chciała wrzasnąć z przerażenia, ale w ostatnim momencie zakryła usta dłonią. Jej leku za to dygotały z nerwów jak chorągiewki na wietrze. Co prawda gdzieś głęboko w sercu, musiała czerpać przyjemność z faktu, że właściciel umarł w tak brutalny sposób, teraz jednak wszechogarniający strach górował nad wszystkim.
Nie tracąc więcej czasu, kierując się czystą żądzą przetrwania, Kali rzuciła się w dzikim pędzie ku wyjściu po swojej lewej stronie.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 25-04-2016, 17:53   #4
 
Tomisz997's Avatar
 
Reputacja: 1 Tomisz997 nie jest za bardzo znany
Widząc przerażone zwierzęta szybko zaczął uspokajać najbliższe sobie. Cała sytuacja zdawała się mówić: Nic nie zarobimy na tej karawanie. Gdy tylko udało się lekko uspokoić zwierzęta, Tav'ban sięgnął na plecy po swój stary karabin laserowy przez którego lunetę próbował dostrzec co się dokładnie dzieje.
 
Tomisz997 jest offline  
Stary 25-04-2016, 19:02   #5
 
KevinPL's Avatar
 
Reputacja: 1 KevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znany
Tav'ban (0 Poziom, 0 PD)

Powstajesz z ziemii po czym ruszasz na pomoc opiekunom i handlarzom przy uspokajaniu zwierząt, które dość łatwo udaje się opanować. Następnie ponownie podbiegasz do krawędzi urwiska, ściągasz karabin z pleców i przez lunetę obserwujesz wioskę ,w której panuje wielkie zamieszanie.

********************

Tav'ban oraz Vao Gella (0 Poziom, 0 PD)

Widzicie jak około 20 prawdopodobnie mieszkańców wioski strzela do pięciorga ubranych na czarno postaci. Każda z nich broni się za pomocą krótkich metalowych przedmiotów ,z których wydobywają się czerwone promienie ,którymi odbijają oni strzały z blasterów. Nagle jeden z mieszkańców wchodzi na dach, wyraźnie skrada się ,by jak najciszej obejść stojącego najbliżej niego przeciwnika ,który najwidoczniej go nie widzi... Tak mu się przynajmniej zdawało.... Farmer leży na dachu budynku i celuje w plecy wroga, gdy ten w mgnieniu oka odwraca się w stronę leżącego na dachu Twi'leka ,wykonuje ruch ręką ,a ów Twi'lek unosi się w powietrze ,zostaje wyciągnięty poza krawędź dachu, następnie jeszcze bardziej unosi się do góry i zostaje z impetem wgnieciony w ziemię.... Pozostali odziani w czerń odbijają strzały nad wyraz celnie ,gdyż wracają one do strzelających ,zabijając ich jednego po drugim.... Następnie gdy strzały z blasterów powoli zaczynają ucichać i pozostaje jedynie czworo obrońców, troje z nich zostaje w ułamku sekundy zabitych równoczesnym ciosem trzech napastników w czerni, którzy rzucili swymi brońmi w nich, które poprzecinały swe cele na pół... Pozostał jedynie starszy mężczyzna, który obrócił się w stronę okna, przez które wyglądał jego wnuk Vao, zupełnie jakby wiedział o tym ,że będzie on patrzył.... Starszy mężczyzna rzucił broń na ziemię ,uśmiechnął się do wnuka i w tej chwili został przebity na wylot przez czerwone ostrze ,którym posłużył się jeden z napastników ,który nie przejmując się niczym podszedł do starca i zaatakował go bez skrupułów w plecy, wiedząc ,że nie będzie się on bronił....
Nie zauważyliście nawet jak jeden z nich zniszczył ścianę jednego z budynków i wszedł do niego, jednak jego "wyjścia" z tegoż budynku nie można było nie zauważyć, gdyż wyleciał on z wielkim hukiem i masą kurzu, i z impetem uderzył w ścianę przeciwległego budynku rozbijając ją, jednak dźwięk jaki temu towarzyszył uświadomił Vao, że już raczej on nie wstanie gdyż słychać było jedynie coś na wzór rozgniatania miękkiego owocu... Następnie z tej wielkiej chmury kurzu i pyłu wyłoniła się dziewczynka z wyciągniętą ręką, i wyraźnie poruszającą się klatką piersiową co wskazywało na jej wielkie zmęczenie. Z całą pewnością zainteresowała ona czarne postaci gdyż każdy z nich od razu zwrócił się w jej stronę... Jeden z nich najwyraźniej wściekł się gdyż, z wrzaskiem uniósł swoją broń i ruszył w kierunku przerażonej teraz dziewczynki... Wykonał on zamach i już chciał zakończyć jej żywot potężnym cięciem ,jednak z dachu domu dziewczynki zeskoczyła inna postać, odziana bardzo podobnie do tamtych jednak jego szata była koloru brązowego... Otóż zeskoczył on na ziemię tuż obok dziewczynki blokując cios, swoją identyczną bronią ,którą różniły tylko zielona barwa i dwa promienie ,z obu stron tego metalowego przedmiotu.... Zablokował on cięcie zaledwie kilka centymetrów od głowy dziewczynki ,która w tej chwili straciła przytomność i padła na ziemię....

********************

Kali (0 Poziom, 0 PD)

Z przerażeniem wyrysowanym w oczach szybko rozglądasz się wokół siebie i zauważając schody prowadzące na zewnątrz portu biegniesz w ich kierunku ile sił w nogach.... Dystans pomiędzy tobą ,a tymi wąskimi schodami wynosił zaledwie dziesięć metrów, jednak mając świadomość ,że twoje życie może być zagrożone zdawało ci się ,że biegniesz wieki ,a schody zamiast zbliżać się ,tylko się od ciebie oddalają... Dobiegasz jednak do schodów i gdy stawiasz krok na pierwszym stopniu dosłownie centymetry przed twoim nosem w ścianę wbija się krótki ,metalowy przedmiot zdający się rękojeścią ,z której wydobywa się czerwona wiązka promienia ,która gdyby trafiła zapewne pozbawiłaby cię połowy twej głowy... ponownie spoglądasz w stronę dziwnych postaci ,z których jedna teraz powoli kieruje się w twoją stronę. Z jeszcze większym przerażeniem wymijasz tę rękojeść ,która teraz już bez czerwonego promienia upada na podłogę. Wbiegasz po schodach ciężko stąpając ,przez strach twój oddech jest teraz niesamowicie duszący, a schody zdają się ciągnąć w nieskończoność, słyszysz również ,że podążający za tobą osobnik ,również wszedł już na schody i teraz masz już pewność ,że chodzi mu o ciebie. Wreszcie widzisz przed sobą jasną poświatę nieco oślepiającą cię ale zwiastującą wyjście, dosłownie wylatujesz z klatki schodowej prosto na ulicę ,po której spaceruje mnóstwo przechodniów. Pech sprawia ,iż wpadasz na przechodzącego akurat w tej chwili młodego chłopca i oboje lądujecie z twarzami w gorącym piasku....

********************

Gandero (0 Poziom, 0 PD)

Dzień choć przepiękny, nie zaczął ci się najlepiej.... Najpierw zostałeś nieźle sprany przez swojego pana, który pijany zrzucił na ciebie winę ,za to ,że sam stłukł swoją ulubioną wazę, którą podobno bardzo drogo kupił, potem przez cały dzień sprzątałeś jego posiadłość jako dodatkową karę ,za którą również oberwałeś, jednak tym razem od jego żony, której nie spodobało się to jak myjesz podłogę... ,a teraz gdy w końcu dostałeś trochę swobody ponieważ wysłano cię po kilka rzeczy na targ znajdujący się tuż przy porcie kosmicznym wpadła na ciebie dziewczynka, przez którą zaryłeś twarzą w gorącym piasku....
 
KevinPL jest offline  
Stary 25-04-2016, 19:53   #6
 
Roarino's Avatar
 
Reputacja: 1 Roarino nie jest za bardzo znany
Gandero

Jakże przepiękny dzień lecz zawsze coś musi popsuć moje życie. Ta "rodzinka" jest chora i, gdy nadarzy się okazja ucieknę stąd jak najdalej. Tymczasem idę trochę odpocząć na targ, jedyna rzecz która mnie cieszy, bo mogę "odpocząć" od mojego pana.
Gdy już myślałem, że będę mógł w spokoju zrobić zakupy, wpada we mnie jakaś dziewczynka i upadam na ziemię.
Wstałem i wydusiłem z siebie następujące słowa:

- Ej kto ty jesteś? Patrz pod nogi! Gdzie leziesz! Nie po to tu przyszedłem, żeby się w piasku tarzać.
 

Ostatnio edytowane przez Roarino : 25-04-2016 o 20:04.
Roarino jest offline  
Stary 25-04-2016, 20:57   #7
 
Vernon's Avatar
 
Reputacja: 1 Vernon nie jest za bardzo znany
W momencie gdy dziadek uśmiechnął się do niego, odwzajemnił uśmiech dodając do tego kilka kropel łez spływających po policzkach, chwilę po tym zsunął się pod okno i wiedząc że musi być cicho, by mieć choć szanse na przetrwanie nie począł szlochać. Spróbował schować się pod łóżkiem na tyle szybko, zanim ktokolwiek przekroczył próg pokoju. Próbując zachować zimną krew zacisnął silno wargi. Potrafił powstrzymać się od płaczu... po stracie rodziców ów dzieciak dość szybko nabrał powagi.
 
Vernon jest offline  
Stary 25-04-2016, 22:17   #8
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Dziewczyna poderwała się na nogi tak prędko jak tylko mogła, odepchnęła chłopaka z drogi i rzuciła się w dziki slalom, starając się zniknąć w ulicznym tłumie tak szybko jak to fizycznie możliwe.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 27-04-2016, 22:07   #9
 
KevinPL's Avatar
 
Reputacja: 1 KevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znany
Tav'ban (0 Poziom, 0 PD)

Stojąc i obserwując wydarzenia rozgrywające się w wiosce, widzisz że akcja teraz się rozkręci... Całą uwagę poświęcasz temu i nie zauważasz ,jak podchodzi do ciebie jeden z członków karawany ,staje obok ciebie ,a ty ze zdumieniem słuchasz słów ,które wypowiedział -Hej !!! czy to przypadkiem nie jest !?... nie to nie możliwe oni wyginęli !!!, czy to możliwe ,że to JEDI !?????-.... Wtem cała karawana się zatrzymała ,nawet zwierzęta jakby się uspokoiły ,a wszyscy członkowie tej wyprawy zgromadzili się teraz na skraju urwiska ,by obserwować to co aktualnie dzieje się w wiosce, każdy z nich chce ujrzeć jednego z Jedi na własne oczy. Jeden z towarzyszących karawanie człowiek, zwykły tragarz ile sił w nogach zbiega ścieżką w stronę wioski....

********************

Vao Gella(0 Poziom, 0 PD)

Twoja ucieczka pod łóżko niestety zwróciła uwagę osobnika, który zabił twego dziadka. Podchodzi on do okna i wybija je jednym uderzeniem pięści, rozgląda się on przez chwilę po całym pokoju ,i po sekundzie słyszysz jak wypowiada on zdanie w nieznanym ci języku po czym łóżko nad tobą unosi się w powietrze, ty wpadasz w istne przerażenie... Wlepiasz wzrok w lewitujące nad tobą łóżko i staje się ono jakby całym twoim światem, gdy nagle wykorzystujący twą nieuwagę przeciwnik podchodzi do ciebie i znów mamrocząc coś pod nosem wyciąga do ciebie swoją nie zajętą rękę.... Gdy on zmierza po ciebie otrząsasz się z tego "amoku" i zauważasz go dwa metry od siebie...

********************

Kali, Gandero, Manu-Ka(0 Poziom, 0 PD)

Kali nie zważając na słowa chłopca ,którego potrąciła i przewróciła zrywa się na równe nogi i stara przedrzeć się przez tłum przed sobą. W tym czasie Gandero wstaje z ziemii, krzyczy w stronę dziewczynki -Ej kto ty jesteś? Patrz pod nogi! Gdzie leziesz! Nie po to tu przyszedłem, żeby się w piasku tarzać- Po czym otrzepuje się z piasku, w tej chwili podświadomie wyczuwa on ,że ktoś lub coś stoi za jego plecami, odwraca się i zauważa przed sobą długi czarny płaszcz. Podnosi on głowę do góry i z racji małej odległości widzi twarz tej osoby, jest to osobnik rasy Zabrak, ma on mocno żółte oczy, czarną skórę przeplataną fioletowymi różnokształtnymi pasami ,a na czole wystają mu dwa sporej wielkości rogi, oraz kilka mniejszych dookoła nich, patrzy na ciebie i po chwili zauważasz na jego twarzy szyderczy uśmiech..... Kali biegnie przed siebie jednak w pewnym momencie ,biegnąc odwraca się by sprawdzić co dzieje się za nią, jednak pech chce ,że znów wpada przez to na kogoś... Tym razem jest to dziewczynka rasy Voss, która stała przy straganie ,po ucieczce z ambasady ,w której ją przetrzymywano i próbowała ukraść coś do jedzenia. Na szczęście Manu-Ka nie zwróciła na siebie uwagi sprzedawcy przed upadkiem, jednak wpadły one obie na stragan zrzucając kilka leżących na nim owoców na ziemię, co lekko wpieniło handlarza. Gdy podniosły się one z ziemii ,otrzepując się z brudu zauważają chłopca ,przy którym stoi wysoki ,barczysty osobnik w czarnych szatach, którego widok powoduje wybuch strachu u Kali..
 
KevinPL jest offline  
Stary 27-04-2016, 22:11   #10
 
Vernon's Avatar
 
Reputacja: 1 Vernon nie jest za bardzo znany
Gdy tylko odzyskuje świadomość tego co dzieje się wokół mnie, roniąc znów kilka łez, zasłaniam się rękami dość gwałtownie, jakbym odpychał powietrze w jego stronę, bym nawet nie mógł poczuć jego oddechu. Jestem jednak cicho, nie mówię ani słowa... czekam na reakcję napastnika dalej wymachując rękoma by nie dać się złapać.
 
Vernon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172