Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-09-2016, 15:03   #1
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
[Gasnące Słońca] Śladem spadających gwiazd


Kiedyś ludzie władali gwiazdami, czerpali z życia pełnymi garściami nie martwiąc się o dzień następny. Wtedy też nastał upadek a wraz z nim koniec marzeń, koniec snów o gwiazdach.
Mijały stulecia a ludzie z trudem lecz znów podnosili swe głowy, znów zaczęli spoglądać w gwiazdy. Pod opieką i przewodnictwem cesarza Alexiusa znów odważyli się z nadzieją sięgać po swe marzenia

Jest rok 5003 kalendarza urth, dziesiąta rocznica objęcia władzy przez Alexiusa Hawkwooda z łaski Wszechstwórcy cesarza Znanych Światów. Na orbicie Ligheim ukończone zostało największe dzieło ludzkości od czasów upadku.
[media]http://eskipaper.com/images/spaceship-1.jpg[/media]
Tytanik, duma Feniksa, olbrzymi okręt-miasto. Piętnaście pokładów ze wszystkim czegokolwiek można było sobie życzyć. Pod sztucznym niebem górnych pokładów rozciągały się bujne ogrody pełne egzotycznych kwiatów. Stragany na niższych pokładach oferowały wszelakie dobra. Pokłady szlachty ozdobione motywami każdego z domów łączyły się w centrum gdzie wznosił się złoty pałac cesarza Feniksa. Wierni zaś mogli wybrać się do katedry by oczyścić duszę z grzechów i zbliżyć się do Wszechstwórcy.
Zaprawdę Tytanik był klejnotem jakiego nie widział nikt od czasów przed upadkiem.

Liczna szlachta przybywała by wybrać się w dziewiczy rejs na Bizantium Secundu gdzie, jak wieść niosła, na pokład wejdzie sam cesarz by odbyć dziękczynną pielgrzymkę na Świętą Terrę. Była to więc doskonała okazja by zamienić z władcą słowo lub dwa bez pokonywania całej oficjalnej drogi. Dla pomniejszych szlachciców i większości kupców była to jedyna okazja w życiu. Okazja której nie chciał zmarnować nikt kto mógł sobie pozwolić by zapłacić za bilet. Nikt nie miał wątpliwości, że już sama obecność na pokładzie pozwoli znacznie zwiększyć swe wpływy i prestiż.

Kliknij w miniaturkę

[media]http://wallpaperpixel.com/download/pale-woman-of-nobility-220x176.jpg[/media]
- Księżna Akallabeth Romanov! - Zagrzmiał herold gdy blada kobieta weszła do głównej sali bankietowej. Oczy wszystkich zebranych zwróciły się w jej stronę i w stronę ludzkiego chłopca którego prowadziła na złotym łańcuszku niczym egzotyczne zwierzątko na smyczy.
[media]https://cdnb1.artstation.com/p/assets/images/images/003/337/681/large/boti-harko-baron-botond.jpg[/media]
- Cóż za przyjemność znów cię widzieć kuzynko, piękną jak zawsze - przywitał ją, jako pierwszy, mężczyzna z olbrzymim brzuszyskiem. Poruszał się na samobieżnym złoconym tronie, najwyraźniej krótkie nóżki nie potrafiły już utrzymać jego olbrzymiej masy.



Kliknij w miniaturkę
 Pięć dni wcześniej w siedzibie gildii na Ligheim

Droga do pokoju odpraw prowadziła długim tunelem. Stare rury biegnące w rogu już dawno wymagały konserwacji a najlepiej wymiany na nowe. Czasami kiedy ciśnienie wzrosło, kłąb pary wylatywał przez niewielkie szczeliny w łączeniach a słabe bladozielone oświetlenie nadawało mu upiornego wyglądu. Zupełnie jakby ze ściany z wściekłym syczeniem wylatywała potępiona dusza.

Drzwi były otwarte a pokój prawie pusty, jedynie za biurkiem w kacie siedział nie młody już człowiek. Stern, a dokładniej kapitan Jhonatan Stern, pogrążony był w myślach i lekturze, wydawało się, że nie zauważył gościa.
- Wejdź - rzucił nie odrywając wzroku od dokumentów.

Młody, przystojny mężczyzna wszedł krokiem zawadiaki, jakby był u siebie w domu. Miał na sobie czarną luźną koszulę i proste spodnie - mało gustowne, ale jakże praktyczne... w jego przypadku. Mężczyzna przeczesał palcami swoje zmierzwione, nieco zbyt długie włosy, oparł się plecami o pobliską szafę i odruchowo przyjmując wyzywającą pozę, zlustrował starszego mężczyznę. Przez cały czas wyglądał jak drapieżnik, który jest w trakcie polowania i właśnie ocenia, czy napotkana istota może zostać jego ofiarą i... dostarczyć mu przyjemności.

- Dobrze spałeś? - Stern znów, jak zwykł to czynić kiedy pochłaniała go praca, zaczął rozmowę ze wzrokiem utkwionym w papierach. - Rzuć na to okiem, może ci się spodoba - położył na biurku przed sobą zdjęcie bladej szlachcianki. Trzymała w dłoni bogato zdobione berło lecz to nie było wszystko, bystre oczy Ergo od razu wychwyciły drobne sugestie świadczące o tym, że berło nie jest tylko ozdobą. Drobne mechanizmy ukryte pod filigranowymi ozdobami, sugestia elektroniki pod kamieniami. Wszystko to niemal krzyczało w świadomości Ergo: “jestem niezwykle cenne”.
- Podoba. I jedno i drugie cacko. Oba wyglądają na znudzone, więc... mogę zmienić ich stan. Posiadania oraz samopoczucia. - mężczyzna oblizał odruchowo wargi.
- Tylko samopoczucia… niestety, berła nie wolno ci zabrać. Księżna wiezie je w prezencie dla Cesarza i zadbała by wszyscy o tym wiedzieli.- Stern wziął głębszy oddech i uniósł wzrok wbijając go prosto w oczy Ergo. - Tym razem nie będzie tak łatwo, musimy mieć to co jest w berle, informacje. Poradzisz sobie?
- Nie, musisz mnie trzymać za rękę, jak będę ją ruchał, bo inaczej będę się bał.
- uśmiechnął się głupawo Ergo, po czym spoważniał w mgnieniu oka - Wiemy jak otworzyć berło?
- Mówiłem, że to nie będzie tak proste jak zwykle. Trzymaj - z jednej z szuflad biurka wyciągnął niewielka kostkę z czymś co przypominało gniazdko. - Tylko tyle udało nam się zdobyć, według Inżynierów ta kostka pozyska dane. To jak ją podłączyć będzie częścią twojej pracy.
- Ty naprawdę musisz uważać, że jestem najlepszy.
- westchnął młodzieniec, kolejny raz odgarniając niesforne włosy - Jakieś informacje o tej cizi? Co lubi, do czego ma słabość... jak zwykle.
Stern uśmiechnął się po raz pierwszy od wejścia młodzieńca.
- Lubi swojego “pieseczka” - sposób w jaki zaakcentował ostatnie słowo wyraźnie świadczył jakie zdanie ma na temat tego rodzaju upodobań. - A tak się składa, że jej poprzedni pieseczek zachoruje tuż przed odlotem Tytanika. Wtedy podrzucimy Ciebie, jako prezent i wyraz troski Ligi. O tym co z pieseczkiem robi za drzwiami sypialni dowiesz się sam, nasi informatorzy tak daleko nie sięgają. Publicznie… przyzwyczajaj się do jedzenia z miski na podłodze i obroży. - Z jakiegoś powodu wyglądał na niezwykle rozbawionego, wesołość jednak szybko uleciała. - W kopercie masz wszystkie szczegóły ja ci powiem jeszcze tylko jedno. Zapamiętaj i weź to sobie do serca. Nikt nie może się dowiedzieć, o tej operacji a już tym bardziej o tym kto ją zlecił. Jak wpadniesz, my nic nie wiemy, jesteś sam. Uda ci się a czeka cię wspaniała przyszłość, zaczynając od awansu.
- Dostanę budę do kompletu z obrożą?
- parsknął Ergo, ale po chwili spotulniał. Wiedział ile mu wolno. - W porządku. Daj pan tę kopertę i powiedz, kiedy zgłosić się w porcie.
- Zgłosisz się do Eriady z Menażerii za trzy dni. Oni cię przygotują odpowiednio i wprowadzą. I Ergo…
- Stern popatrzył na chłopaka surowym wzrokiem rodzica - tym razem posprzątaj pokój przed odlotem.
- Pieski nie sprzątają po sobie
- Ergo pokazał język i skierował się do wyjścia.
 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 22-09-2016 o 22:02.
Googolplex jest offline  
Stary 26-09-2016, 16:00   #2
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Powitaniom nie było końca, każdy z obecnych chciał zamienić słowo czy dwa z księżną Dekadosów. Ile było w tych powitaniach ukrytych propozycji tego Ergo mógł się jedynie domyślać. Zwłaszcza gdy al Malikańscy szlachcice przyłączyli się do rosnącej wokół księżnej gromadki. Ich sposób wyrażania się był niezwykle wyszukany i bogaty w odniesienia do osób i wydarzeń z okresu ostatnich kilku tysiącleci. Tak, że zrozumieć ich mógł jedynie ktoś doskonale orientujący się w zawiłościach historii i polityki. A bynajmniej nie na wszystkich obliczach malował się wyraz zrozumienia, co nie uszło bystremu oku młodzieńca.

Prezentacje trwały i trwały bez końca. W pewnym jednak momencie kiedy do zebranych zbliżył się młody mężczyzna z widoczną, pozłacaną protezą prawej ręki, księżna przeprosiła zebranych i posłała swego pupilka po napitek do baru, wyraźnie przy tym sugerując, aby nie spieszył się zbytnio.

Ergo skłonił się usłużnie, po czym ruszył w stronę baru, by wykonać polecenie kobiety. Głupotą byłoby podpadać jej, nie wykonując w pełni polecenia, dlatego też, gdy wrócił z dwoma drinkami w kolorze bursztynu o dziwnej, lepkiej konsystencji, zatrzymał się kawałek dalej, chcąc zapewnić damie poczucie dyskrecji. Jednocześnie z uwagą obserwował każdy jej gest. Musiał jak najlepiej poznać swój cel, nim zostaną sam na sam.

Rozmawiali niczym para dobrych przyjaciół, księżna wydawała się bardziej naturalna i odprężona niż w towarzystwie innych szlachetnie urodzonych. Do uszu Ergo dolatywały jednak tylko strzępki rozmowy, pojedyncze słowa z których niestety nie udało mu się wychwycić sensu rozmowy. I może nie było też potrzeby by się na tym za bardzo skupiać, wszystko bowiem wskazywało, że jest to najzwyklejsza rozrywka. Z drugiej strony Ergo znał dobrze Dekadosów i ich gierki, u nich nawet niewinne uśmiechy miały sztylety zatrute najbardziej śmiercionośnymi z jadów.

Akallabeth roześmiała się perliście z żartu jaki rzucił Solmyr a przechodzący niedaleko szlachcic w zdobionym licznymi insygniami mundurze poczerwieniał.

- Jak śmiesz ty…- jedynie wyuczona dyscyplina pozwoliła mu na zatrzymanie krnąbrnego języka w pół zdania. Jednak wyzwanie, o czym Ergo wiedział, zostało już rzucone, ktoś będzie musiał odpowiedzieć. Dyskretny znak księżnej przywoływał jej pupilka.

- Najmocniej przepraszam jeśli mój niewinny żart pana uraził baronie. - Głos Solmyra był przepełniony skruchą jakby ten nie robił w życiu nic innego jak tylko ćwiczył sztukę przepraszania. A jednak tak teatralne przeprosiny same w sobie mogłyby zostać uznane za zniewagę.

- Szanowni Państwo... - Ergo był nieco niższy od obu mężczyzn, a jednak wydawał się znacznie lepiej zbudowany niż oni - jego krok był sprężysty, a plecy proste nawet gdy usłużnie zginał kark. Podsunął dyskretnie tacę z dwoma drinkami pod dłoń swojej pani, czekając na decyzję, kogo uraczyć drugim drinkiem.

Decyzja nie zapadała a baron stawał się coraz bardziej nerwowy, chwycił drugiego drinka.

- Niewychowany prostaku, nie potrafisz nawet rozpoznać hierarchii? Takim jak on trzeba wbić rozum do głowy siłą. - Najwyraźniej Hazat postanowił dać ujście swemu gniewowi wyżywając się na Ergo, jednak chłopak nie zauważył innej reakcji u księżnej niż lekki niemal niewidoczny uśmiech.
- Twierdzisz baronie, że nie potrafię upilnować nawet swojego pupila? Te okrutne słowa głęboko ranią moje serce.

Wokół trojga szlachciców zaczynał zbierać się tłum, instynkt szlachty działał w takich chwilach bezbłędnie i podpowiadał wszystkim, że ktoś właśnie wpadł w pułapkę a teraz przyjdzie mu za to zapłacić.

- Obraziłeś damę baronie,- Solmyr sięgnął po rękawicę zatkniętą do tej pory za ozdobnym pasem i rzucił ją przed Hazatem na ziemię. - Podnieś ją waść jeśli masz choć odrobinę honoru.

Tymczasem księżna niezbyt przekonująco symulując słabość wsparła się na ramieniu Ergo. Tłum zaś w napięciu czekał na decyzję barona, gdzieś z tyłu rozległy się pomruki coraz bardziej gniewne, aż nawet Ergo wyraźnie usłyszał niecierpliwe “podnieś ją”.

- Nikt nie zarzuci baronowi Vasco Eduardo de Hazat brak honoru.- Odpowiedział w końcu wyzwany podnosząc z ziemi rękawicę. - Rapier - jednym słowem wybrał broń.

Obsługa sali jak na komendę pospieszył przygotować centrum sali do pojedynku. Księżna przyciągnęła bliżej siebie Ergo, pogładziła delikatnie jego czuprynę i wyszeptała.

- Moje lekarstwo, w apartamencie, idź.

- W apteczce?
- upewnił się młodzieniec, wodząc czubkiem nosa po szyi swojej Pani, jakby zafascynowany jej zapachem.

Skinięciem głowy księżna potwierdziła domysły swego sługi, po czym skierowała swe kroki bliżej miejsca gdzie niedługo miała rozegrać się walka w obronie honoru.

Nie ociągając się Egon ruszył żwawo do apartamentu. Winda znajdowała się niedaleko sali, obsługiwał ją sługa w liberii z symbolami Ligi. Bez słowa zabrał Ergo na niższy poziom, tam zaś tuż po wyjściu Ergo trafił przed bramę dzielnicy Dekadosów. Droga kluczyła przez kilka metrów między pięknymi posągami, przedstawiającymi znamienitszych członków rodu. Zaś za jednym z nich Ergo dostrzegł, albo tak mu się tylko wydawało, znajomą twarz. Ducha z dawnych czasów którego raczej nie spodziewał się w tym miejscu, Davrasa, ukaryjskiego najemnika swojego dawnego pana.

Skrzywił się, ale nic nie powiedział. Nie zamierzał też sprawdzać swych przypuszczeń. Bo i po co? Trzeba było skupić się na misji. im mniej czasu zajmie mu przejście do komnat szlachcianki, tym więcej czasu będzie miał na ich eksplorację bez wzbudzania podejrzeń długą absencją.
Przed samą rezydencją zatrzymali go strażnicy, czysta formalność, pytanie o powody dla których Ergo przyszedł bez swej pani. Wystarczyło jedno słowo by przepuścili go dalej nie zawracając sobie głowy przepytywaniem czy sprawdzaniem sługi.

Młody mężczyzna skierował się wprost do apteczki, rozglądając się pobieżnie, czy nie zobaczy gdzieś berła.

Zarówno apteczkę jak i przedmiot jego pożądania udało mu się znaleźć w sypialni księżnej. Jedyną przeszkodą jaka stała na jego drodze była szkatuła z przezroczystego tworzywa w której spoczywało berło. Jej wygląd przywodził na myśl bursztyn z uwięzionym wewnątrz owadem tyle że zamiast owada więźniem było berło. Podobnie jak bursztyn szkatuła również nie posiadała widocznego sposobu na jej otwarcie. Apteczka której żądała księżna znajdowała się natomiast na łóżku, otwarta. Widok przywodził na myśl podobną apteczkę w jaką wyposażony był sam Ergo. Iniektor, trochę przesadnie zdobiony, i podzielony na porcje medykament, jednak w odróżnieniu od rubinowego eliksiru ten specyfik miał kolor szmaragdu, wyglądało na to, że jest tu miejsca na trzydzieści porcji specyfiku z czego pięć ampułek było pustych. Mężczyzna zabrał lekarstwo dla szlachcianki i podszedł do berła, by lepiej mu się przyjrzeć.

Przezroczysta substancja zniekształcała widok, w niektórych miejscach go zamazując w innych powiększając. Przez jedno z powiększonych miejsc Ergo dostrzegł filigranowy mechanizm skryty pod klejnotami. Najciekawszym było jednak to, że tworzywo w którym zatopione było berło dostało się w najdrobniejsze nawet szczeliny mechanizmu.

Nie było czasu do stracenia, należało zebrać o przedmiocie jak najwięcej informacji. Ergo szybkim krokiem przeszedł do pokoju służby i po chwili wyciągnął z własnego bagaży maszynę myślącą. Nawet jej nie zakładał, po prostu skierował skaber na berło i jego “otoczkę”, pozwalając maszynie zbudować trójwymiarowy obraz. Następnie włączył programy analizujące i... włożył urządzenie z powrotem do swoich rzeczy. Nie było sensu trwonić tutaj dłużej czasu. Zapozna się z wynikami, gdy uda się w nocy na spoczynek... jeśli jego “pani” mu nań pozwoli.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 03-10-2016, 17:16   #3
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Urządzenie po kilkuminutowej perswazji przyjęło w końcu polecenia Ergo i zaczęło cicho mruczeć, tym charakterystycznym głosem jaki jest w stanie wydawać tylko pracująca elektronika.

W drodze do księżnej Ergo musiał przeciskać się przez tłumek mniej lub bardziej znaczącej szlachty i ich sług. Wszyscy z ciekawością śledzili dwóch mężczyzn toczących zażarty pojedynek.
Kroki Hazackiego barona były równe i spokojne jakby nie walczył a wybrał się na wieczorny spacer w swym ogrodzie. Był teraz zupełnie innym człowiekiem niż kiedy dał się sprowokować, spokojnym, zrównoważonym mistrzem szermierki w którego dłoni rapier wił się niczym stalowa kobra gotowa by w każdej chwili wbić kły w przeciwnika.
Jego przeciwnik bez wątpienia nie dorównywał mu w sztuce walki. Solmyr choć radził sobie całkiem nieźle, nie był najwyraźniej człowiekiem dla którego pojedynki są codziennością. Dwa razy zmylił kroku i byłby pewnie przegrał pojedynek gdyby nie jego mechaniczne ramię. Bowiem to właśnie ramię, z którego bezpośrednio wyrastało ostrze, zdawało się żyć własnym niezależnym życiem. Zupełnie jakby to ono walczyło zaś al-Malik był jedynie zbędnym balastem który trzeba chronić. Ergo był pewien, że każdy w towarzystwie kto spędził choć kilka godzin z bronią w dłoni również to zauważył. Nikt jednak nie próbował przerywać walki, kawaler Solmyr nie krył swej cybernetycznej ręki więc kiedy walka się zaczęła za późno już było by zmieniać jej zasady.

Chłopak przecisnął się w końcu przez tłum docierając do bogato zdobionego fotela na którym siedziała księżna.
- Przyniosłeś - powiedziała - dobry chłopiec. - Wyciągnęła dłoń i czule pogłaskała dłoń swego sługi. Otworzyła pojemnik a w jej oczach pojawił się głód który zaniepokoił Ergo.
Księżna z pietyzmem sięgnęła po iniektor i jedną z kapsułek, umieściła ją uważnie w otworze iniektora. Zdobionym pokrętłem ustawiła precyzyjną dawkę i przyłożyła iniektor do tętnicy szyjnej. Przez chwilę na jej skórze widać było pajęczynę drobnych szmaragdowych żyłek, które niemal natychmiast zniknęły a na twarzy kobiety pojawiła się błogość. Ergo nie był pewien czy mu się wydawało czy naprawdę widział jak drobne zmarszczki w kąciku oka księżnej wygładzają się a skóra przez moment przyjmuje różowe zabarwienie.

- Usiądź mój drogi. - Ergo nie znalazł żadnego miejsca gdzie mógłby usiąść więc chcąc nie chcąc usiadł przy nogach księżnej na podłodze. Apteczkę która najwyraźniej była dla bladej Dekadoski niezwykle cenna trzymał na kolanach i z braku innych możliwości oglądał pojedynek, zaś księżna od czasu do czasu gładziła jego czuprynę.

Obaj walczący bez chwili przerwy kontynuowali swój taniec. Hazat był zdecydowanie lepszym szermierzem i przyjemnie było oglądać go w walce. Bez wątpienia osiągnął on szczyty ludzkich możliwości w swej sztuce. Solmyr zaś miał swą mechaniczną rękę a jej zdolności daleko przekraczały możliwości człowieka. Siła, szybkość reakcji i niezwykłe kąty pod jakimi się wyginała stanowiły poważny problem nawet dla doskonałego szermierza.
Walka trwała i trwać miała póki ktoś nie popełni błędu. Pot ściekał wąską strużką w głowy Solmyra, ten odruchowo sięgnął wolną dłonią by go zetrzeć nim doleci do oka.
To był moment kiedy baron zaatakował szybkim precyzyjnym pchnięciem. Mechaniczna ręka wygięła się pod niemożliwym katem trafiając swym ostrzem w ostrze Hazata. Ten był jednak przygotowany i ryzykując brak osłony i stratę równowagi, wielkim wysiłkiem przesuwając ostrze po ostrzu przeciwnika zdołał lekko drasnąć policzek Solmyra.

Salę wypełniły brawa i trwały, i przybierały na sile. Takiego widowiska nie widziano od dawna a radość była tym większa, iż baron zdołał dowieść, że człowiek stoi ponad wszelką technologią. To zaś była doktryna kościoła z której szlachta korzystała by sankcjonować swoja władzę. Teraz więc każdy z licznych zgromadzonych czuł się współzwycięzcą, każdy z wyjątkiem być może kawalera Solmyra. O dziwo jednak Solmyr nie wyglądał jakby właśnie został pokonany, owszem przyjął postawę uległą względem zwycięzcy. Skłonił się nisko i przeprosił cofając wszelkie złe słowa na temat honoru Hazatów i barona w szczególności. Mimo to na jego twarzy próżno było szukać oznak porażki, wręcz przeciwnie wyglądał na bardzo z siebie zadowolonego.

Zabawa trwała jeszcze długo po zakończeniu pojedynku. W jej trakcie goście stopniowo dzielili się na mniejsze grupki które następnie naturalną koleją rzeczy dryfowały do mniejszych, bardziej kameralnych sal. Początkowo Solmyr nie odstępował księżnej lecz kiedy ta postanowiła udać się do sali perłowej, grzecznie przeprosił i udał się w inną stronę.

Sala perłowa, znacznie mniejsza i zajęta głównie przez kapłanów. W niej to właśnie księżna spotkała Andrieja, swego odległego kuzyna który z łaski Wszechstwórcy piastował godność wielkiego inkwizytora. Szaty miał skromne a za jedyną ozdobę Krzyż Gwiezdnych Wrót z charakterystycznym dla Avestian płomieniem. Andriej poczuł się zobowiązany towarzyszyć kuzynce co ta przyjęła bez najmniejszego śladu entuzjazmu. Niedługo też Ergo zrozumiał skąd taka postawa księżnej, kapłan okazał się wyjątkowo żarliwym i wyjątkowo nudnym rozmówcą. Jedynymi tematami jakie wydawały się go interesować były grzech i Prorok.
Nic więc dziwnego, że po całym balu księżna zmęczona wróciła bezpośrednio do swego apartamentu. Przy tej okazji wyjaśniło się też dlaczego pokój służby Ergo miał tylko dla siebie, służki które wezwała należały do domu Decados a nie do niej bezpośrednio. Oznaczało to też, że chłopak miał chwilę dla siebie kiedy one zajmowały się jego panią.

Z ciekawości rzucił okiem na ekran maszyny myślącej która cały czas w swym cyfrowym umyśle próbowała rozwikłać zagadkę berła i substancji go pokrywającej. Postępy tej pracy były raczej niewielkie jednak to co Ergo zobaczyły było wystarczające by stwierdzić, że berło nie jest tylko nośnikiem danych czy ozdobą. Na modelu który widział wyraźnie były widoczne mechanizmy które ani z jedną ani z drugą funkcją nie miały wiele wspólnego. Było jeszcze wcześnie by wyrokować czym jest berło lecz jedno było pewne, miało całą masę ruchomych części, coś czego w teorii nie potrzebowało ani nie powinno było mieć.
 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 03-10-2016 o 22:26.
Googolplex jest offline  
Stary 04-10-2016, 13:57   #4
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Struktura berła zafascynowała Ergo. Bardzo chciał go dotknąć. Bardziej niż… niż bladych, niezbyt jędrnych ud księżnej, między którymi zapewne niedługo znajdzie się jego głowa. Był jednak oswojony ze swoją rolą „zabawki” – wykonywał ją jeszcze zanim został szpiegiem, czy jak sam o sobie mówił „ekskluzywnym informatorem”.

Młody mężczyzna jeszcze przez chwilę gapił się w ekran myślącej maszyny, licząc na nowe informacje. Kiedy jednak usłyszał zza ściany głos Akallabeth, która najwyraźniej skończyła kąpiel i teraz służące poddawały ją już tylko zabiegom pielęgnacyjnym, schował urządzenie i podszedł do lustra. Po chwili zdjął ubranie i przyjrzał się sobie krytycznie. Widywał lepiej zbudowanych mężczyzn, ale jakże trudno było jednocześnie rzeźbić ciało kobiety i mężczyzny – gdy jest się posiadaczem obu. Ergo wiedział, że w obu odsłonach był atrakcyjny dla płci przeciwnej i… o to chodziło. Potarł ręce, jakby chciał sprawdzić czy jego sensory "przyjemności" działają.

Choć nie czuł się spocony, szybko otarł ciało nasączoną wodą i perfumami szmatką. Potem przeciągnął się i niechętnie otworzył szafę, gdzie zawieszone były jego „ubrania służbowe”. Krytycznie przyjrzał się zawartości. Niekiedy misterne, niekiedy bardzo skąpe rzeczy miały czasem imitować jakieś profesje np. rycerza, kapłana, robotnika, innym zaś razem służyły jedynie podkreśleniu seksualności „zabawki”. Po chwili namysłu Ergo sięgnął głębiej i wyciągnął strój służącego z początków panowania Alexiusa.

Nieskazitelnie biały, dopasowany garnitur nie był może czymś wprost „seksualnym”, ale Ergo podejrzewał, że jego pani ma znacznie więcej lat niż wygląda i taki powrót do wspomnień może wywołać u niej pozytywną reakcję. Dotychczas kobieta też ani razu nie traktowała go jak zabawkę erotyczną, bardziej jak pupila, pieska, którego chce się przytulić a nie wyruchać. Choć... oczywiście, zdarzały się szlachcianki, które łączyły oba te odruchy…

Ergo przebrał się. Ocenił swój wygląd w lustrze, a widząc kilka niesfornych kosmyków, przygładził włosy.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/99/2d/27/992d27dcb7ca47970f3209e495630eab.jpg[/MEDIA]

Chciał wyglądać perfekcyjnie – niczym lokaj z dawnych czasów. Najważniejsze wszak było uśpić czujność kobiety, by w spokoju – gdy ona zaśnie – móc zająć się badaniem berła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 14-10-2016, 19:11   #5
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
W drzwiach do pokoju księżnej Ergo minął dwie służki. Wcześniej śpiesząc się by odczytać dane nie widział ich przyjścia więc teraz po raz pierwszy spostrzegł niezwykły wygląd kobiet. Obie odziane w lekkie stroje i obie z porcelanowymi maskami na twarzach.

Księżna stała zwrócona twarzą do jednego z nielicznych okien które ukazywały przestrzeń kosmiczną. Delikatny materiał jej stroju pozwalał młodemu mężczyźnie dokładnie obejrzeć jej ciało i choć kształty kobiety z pewnością musiały podobać się niejednemu to nieprzyjemnie wyglądające plamy pokrywające większość jej skóry, od dekoltu w dół, psuły efekt. Sinozielone, pokryte drobnym meszkiem natychmiast przywodziły na myśl kożuch pleśni na starej żywności. Tak, zdecydowanie termin ważności tej brzoskwinki minął, lecz cóż było począć? Praca wymagała poświęceń.
- Czy czegoś sobie pani życzy przed snem? - zapytał usłużnie Ergo.
- Nie musisz już być tak formalny - odparła ze znużeniem - jesteśmy sami. Chodź tu do mnie. - Odwróciła się i wyciągnęła dłoń w stronę Ergo. W odpowiedzi uśmiechnął się delikatnie podszedł powolnym krokiem, by mogła mu się przyjrzeć. Schwycił ofiarowaną dłoń i przyłożył do ust.
- Spójrz - uśmiechnęła się wskazując mu odległą planetę, gazowego giganta - piękny prawda?
- Piękny. - przyznał. - Zatem jawią się przed moimi oczami już dwa piękne ciała niebieskie - spojrzał znacząco na kobietę - Nie wiem na który patrzeć…
- Masz język pokryty srebrem… - trudno było stwierdzić czy jest to wyrzut czy pochlebstwo - ale dziś jestem na to zbyt znużona. Powiedz mi, dlaczego uważasz go za piękny.
- A o którym widoku mówimy? - mężczyzna pogładził delikatnie plecy kobiety, pozwalając przepłynąć przez dłonie wibracjom.
- O planecie, głuptasie. - Wolną dłonią zmierzwiła włosy Ergo.
- Oczywiście, że o planecie - dodała już nieco poważniej.
- Jest nieskażony. Niezależny od nas. Jak bóg. - mówił, głaskając plecy kobiety i wędrując palcami wzdłuż jej kręgosłupa - To jest ten rodzaj piękna, którego się pożąda, podziwia, ale gdyby mieć go ot tu przed sobą, na wyciągnięcie ręki... to już by pewnie nie było to samo. Przepraszam, jeśli mówię zawile. Nie jestem krasomówcą.
Księżna milczała patrząc swemu słudze prosto w oczy. Przez chwile miał wrażenie, że jej wzrok przeszywa mu czaszkę i sięga do głębin umysłu, lecz wrażenie szybko się rozwiało nie pozostawiając po sobie niczego prócz wspomnienia.
- Kiedyś, dawno temu… nie był tak niezależny. - Po tym enigmatycznym stwierdzeniu w którym, jak się Ergo wydawało, powiedziała więcej niż chciała powiedzieć, ścisnęła mocniej jego dłoń i pociągnęła za sobą w stronę wielkiego łoża. - Co mi dziś opowiesz?
- Zależy na co masz ochotę, pani. Przypomniała mi się pewna przypowieść z dzieciństwa, ale nie wiem czy... będzie odpowiednia. Nie jest to salonowa historia. - odparł, wiedząc, że to tym bardziej powinno zaintrygować kobietę.
- Nie odpowiednia? - zapytała wchodząc do łóżka i przekrzywiając głowę niczym mała dziewczynka której obiecano łakocie. - Opowiedz - poklepała łóżko obok zapraszając go by usiadł obok niej.
Tak też zrobił. W trakcie opowieści delikatnie smyrając damę po ramieniu.

Cytat:
Pewnego dnia, dawno, dawno temu dwóch mnichów szło polną drogą. Był to ładny dzień na spacery, ale w mgnieniu oka pogoda się zmieniła – zaczął padać silny deszcz a niebo zasłoniły czarne chmury. Mnisi schronili się przed deszczem pod dużym drzewem. Kiedy deszcz ustał, kontynuowali swoją wędrówkę po zabłoconej ścieżce jaką stała się droga. Dotarli do miejsca, w którym cała droga była zalaną wodą tak, że nie można był iść dalej nie mocząc sobie nóg. Po drugiej stronie kałuży zobaczyli piękną kobietę, która rozdzierająco płakała.
Spytali się, co ją trapi:
- Wyruszyłam z domu, aby odwiedzić swoją matkę, ale nie mogę przejść przez tą kałużę na drugą stronę - wyszlochała.
Jeden z mnichów postanowił jej pomóc, przeszedł przez wodę i przeniósł ja na plecach na drugą stronę. Kobieta podziękowała mu i ruszyła w dalszą drogę.
Mnisi kontynuowali swoją podróż, ale po pewnym czasie, ten z nich, który nie pomógł kobiecie, powiedział ze złością:
- Dlaczego to zrobiłeś? Jesteśmy mnichami i nie wolno nam dotykać kobiet. Szczególnie takich jak ona, – która jest młoda i bardzo piękna…
Drugi z nich na to odpowiedział:
- Czyżbyś dalej niósł ją na swoich plecach, bracie? Ja porzuciłem myśli o niej dawno temu.
- Jeszcze - prosiła, ujmując dłoń Ergo - opowiedz mi jeszcze.
- A mogę prosić, by oparła pani o mnie swoje czoło, a ja obejmę ją ramieniem?
Kobieta nieco niepewnie jednak postąpiła wedle prośby Ergo. Przytulił ją miękko do siebie, po czym zaczął opowiadać:

Cytat:
Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich pług. Pewnego dnia koń uciekł.
– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.
– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.
Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.
– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.
– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.
– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.
– Nieszczęście? Szczęście?
Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę.
Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.
– Szczęście? Nieszczęście?
Ergo poczuł jak w trakcie opowiadanej przez niego historii ciało kobiety rozluźnia się a jej oddech staje się wolniejszy. Wszystko wskazywało na to, że zmęczenie wzięło górę i księżna zapadła w sen.

-Nie zostawiaj mnie - powiedziała nieoczekiwanie a jej palce boleśnie wpiły się w ramię mężczyzny - nie… - Nie wiedział co chciała powiedzieć dalej gdyż jej oddech znów się wyrównał i wyglądało na to, że tym razem zasnęła naprawdę.

- Jutro znów ci coś opowiem, kochana - szepnął jej do ucha, a gdy przez kilka minut spała spokojnie, powoli zaczął wysupływać się z jej objęć, by wyjść z wielkiego łoża, w którym mogłaby wyspać się z powodzeniem połowa pułku żołnierzy.

Światło w sypialni powoli zaczynało przygasać, aż jedynym jego źródłem pozostał niebieski blask ekranów energetycznych osłaniających Tytanika. W ciszy jaka panowała Ergo słyszał pomruki silników statku, dźwięk miły uszom każdego pilota lecz w zgiełku dziennych zajęć łatwy do zignorowania.
Księżna, kiedy wysunął się z jej objęć, przytuliła się do jednej z wielkich poduszek. Wyglądało na to, że zapadła w głęboki twardy sen. Ergo ruszył powoli do swojego pokoju, by sprawdzić odczyty myślącej maszyny. Berło przyciągało go, jednak... czuł że na razie powinien jeszcze się oprzeć. Jeszcze.

Podobnie jak sypialnia tak i korytarz pogrążył się w półmroku, wyglądało na to, że cały apartament udał się na spoczynek wraz z księżną.
Niewielkie urządzenie sygnalizowało zakończenie pracy. Na ekranie pysznił się bardzo dokładny trójwymiarowy model. Można go było obracać i powiększać by bliżej przyjrzeć się częściom zbyt małym dla ludzkiego oka lub ukrytym pod innymi. Mimo tego model nie był idealny. Po pierwsze widoczne na nim były jedynie trzy a czasami tylko dwie warstwy mechanizmów, głębiej po prostu skaner nie sięgał. Niektóre miejsca pozostały puste, tam gdzie cyfrowy mózg nie potrafił z danych odtworzyć wyglądu urządzenia. To jednak były tylko drobne niedogodności, bowiem maszyna myśląca była gotowa podać Ergo odpowiedź na pytanie do czego służy ogrom serwomechanizmów. Na niewielkiej symulacji w prawym górnym rogu ekranu berło rozkładało się tworząc coś na kształt dziesięcionogiego pająka kosarza, lub ogromnego wirusa. Oczy mężczyzny aż zabłysły. Chciał mieć to urządzenie. Całe! Niech gildia zabiera sobie ten swój klucz, on chciał mieć berło - czymkolwiek było. Ponieważ nie miał na nie zlecenia - nic nie stało na przeszkodzie. Ergo zamyślił się. Najbliższy postój miał nastąpić dopiero za 12 dni. Do tego czasu powinien trzymać się roli lub... znaleźć alternatywny sposób wydostania się z statku. Spojrzał jeszcze raz na wyświetlacz maszyny myślącej. Problemem było tylko dostanie się do przedmiotu. Był niemal pewien, że księżna ma cyberwszczep, który potwierdza jej tożsamość i jest jednocześnie kluczem do wielu urządzeń lub kluczem jest po prostu jej kod genetyczny. W pierwszym przypadku istnieje szansa, że księżna musi sama “otworzyć” pojemnik, jednak światła które automatycznie reagowały na to, że zapadła w sen pozwalają przypuszczać, że cały proces jest automatyczny. Zapewne wystarczyłoby, by sięgnęła po berło, lub by ktoś jej w tym “pomógł”. Pokusa była ogromna. Ergo nie chciał jednak narażać pierwszej nocy na statku. Kto wie jakie ciekawskie spojrzenia są zwrócone może nie bezpośrednio na niego, ale też na księżną. Z westchnieniem, wyrażającym tęsknotę, młody mężczyzna zaczął się rozbierać i układać do snu.
 
Googolplex jest offline  
Stary 02-11-2016, 16:58   #6
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Czas mijał szybko przy codziennej rutynie, a te nieliczne momenty wolności które udało mu się wyrwać z napiętego rozkładu, Ergo wykorzystał by upewnić się co do swojego bezpieczeństwa. Kapsuła która została “zapomniana” w jednym z doków technicznych była w bardzo dobrym stanie. Zabezpieczona podwójnym zamkiem, szyfrowym i genetycznym. Kod do pierwszego mężczyzna znalazł jeszcze w kopercie i od razu wykuł go na pamięć, tylko tam mógł być bezpieczny. Szybko sprawdził wszystkie systemy promu upewniając się, że w istocie droga ucieczki jest przygotowana tak jak go zapewniono. Przy odrobinie wysiłku mógłby nawet opuścić Tytanika niezauważony. Oczywiście do czasu kiedy prom wszedł by w zasięg czujników giganta, to jednak nie było aż tak wielkim problemem gdyż mała jednostka również wyposażona w silniki skokowe była znacznie szybsza.
Udało mu się również być świadkiem dokowania sporego transportowca gildii. Jednego z tak zwanych nocnych lotów, dzięki którym Liga mogła na bieżąco korygować wszelkie awarie jaki musiały się pojawić w czasie tego dziewiczego lotu. Nie było w tym nic dziwnego czy niepokojącego, przynajmniej nie dla Ergo przyzwyczajonego do tego rodzaju procedur. Naturalnym było, że coś musiało się zepsuć na tak wielkim okręcie i równie naturalne było, że zostanie to wymienione po cichu by nie niepokoić ewentualnych inwestorów.


W swej służbie zaś za dnia był przykładnym sługa-pupilem. Wieczorami zaś służył księżnej w nieco inny sposób. Wiele osób było by zaskoczone i być może rozczarowane faktem, że Akallabeth w sypialni nie przejawiała dewiacji o jakie wielu ją posądzało.W istocie Ergo musiał radzić sobie głównie z jej potrzebą ciepła i zrozumienia. Jedyne co było w tym wszystkim niepokojące to fakt, że kobieta w łóżku brała go za kogoś innego. Za kogo dokładnie tego Ergo nie był jeszcze pewien.


Kolejny dzień lotu przebiegła bez zakłóceń. Ta sama rutyna poranna i identyczne jak wcześniej spotkania towarzyskie. Ze swym doświadczeniem Ergo rozumiał doskonale co się dzieje i co tak naprawdę znaczą te przyjemne ploteczki. Był świadkiem interesu dzięki któremu księżna zyskała kolonię na Pentateuchu. Mężczyzna zauważył też dwa razy widzianego wcześniej ur-ukara zajętego sobie tylko znanymi sprawami. Za pierwszym razem widział go z balkonu widokowego, za drugim przy barze, pochłoniętego konwersacją ze szlachcicem którego Ergo nie rozpoznał.


Zbliżał się wieczór według czasu pokładowego. Ergo ponownie wezwany przez swoją panią jak zwykle minął służki kąpielowe i wszedł do sypialni. Księżna nie była jeszcze gotowa. Ergo dla zabicia czasu spoglądał przez okno na przestrzeń międzygwiezdną. Wtedy spostrzegł niewielki błysk światła z miejsca gdzie nie powinno było być niczego. Za chwilę błysk się powtórzył, i znów kolejny po kilku sekundach.


- Moja pani - zaczął, poprawiając kołnierzyk. Strasznie go nie lubił. Aż zaczął tęsknić za swoimi bardziej frywolnymi strojami do nocnych uciech - Czy mogę ci przeszkodzić? Widzę coś... ciekawego. - wskazał palcem zjawisko.
- Cóż to takiego? - Zapytała zaciekawiona odwracając głowę w stronę Ergo.

W tym samym momencie światła w sypialni zgasły, podobnie jak bladoniebieski blask ekranów energetycznych chroniących Tytanika. Ergo patrzył na to w napięciu.

Księżna w ciemnościach odszukała swego sługę i przytuliła się do niego szukając pocieszenia. Jej ciało drżało z przerażenia. A Ergo nie widział też więcej błysków.

- To mogą być piraci. Pani, trzeba ukryć berło. Możesz je wydobyć? - spróbował.
- M-masz rację, przynieś pojemnik - poleciła.

W absolutnych ciemnościach które panowały w pokoju Ergo zdany był tylko na swoją pamięć i dotyk przy wyborze kierunku. Po chwili odnalazł żywiczną skorupę okalając berło, podniósł ją i wrócił do księżnej ostrożnie stawiając każdy krok. Kobieta znacznie ułatwiła mu powrót dopytując się cichym przerażonym szeptem czy już wraca.

Kiedy tylko dłoń Akallabeth spoczęła na skorupie ta nieznacznie się rozjarzyła, w normalnych okolicznościach blask byłby pewnie niezauważalny teraz jednak, jako jedyne źródło światła był doskonale widoczny. Ergo z uwagą obserwował dłoń księżnej zanurzającą się w żywicy, a kiedy jej palce objęły berło spłynął niczym gęsta melasa i już w powietrzu rozsypywał się na srebrzysty proch tracąc zarówno swoją spójność, kolor jak i delikatny blask.
-T-trzeba j-je ukryć - wyjąkała przez zaciśnięte strachem zęby.
Bez blasku żywicy w pomieszczeniu znów zapanował mrok, mężczyzna słyszał jak zęby Decadoski szczękają cicho, a jej palce majstrują przy berle. Po kilku sekundach główny klejnot zalśnił upiornym szmaragdowym blaskiem dając dość światła by mogli widzieć na niewielką odległość.

- Chodźmy - rzekła z determinacją, najwyraźniej miała jakiś pomysł.
- Zaopiekuję się tym. - powiedział chwytając klejnot i wysyłając kobiecie wiązkę paraliżującą.

Kobieta z cichym jękiem osunęła się łagodnie na podłogę tracąc przytomność. Pierwsza część zadania wykonana. Teraz... trzeba było się wydostać. Ergo rozpoczął proces zmiany płci. Choć jako kobieta był słabszy fizycznie - nikt go pod tą postacią nie znał. Przez chwilę myślał o przebraniu się, jednak nie chciał ryzykować utraty cennego czasu. Tytanik w każdej chwili mógł zostać zaatakowany. Mężczyzna, czy już raczej kobieta ruszyła pospiesznie w kierunku skrytki, gdzie ukryta była jej broń.
Blask berła oświetlał jej drogę a chwilę po opuszczeniu sypialni usłyszała głośne stukanie w drzwi apartamentu.

- Halo, może ktoś otworzyć?
- Opanowany lecz bynajmniej nie spokojny męski głos doleciał uszu Ergo.

Przystanął. Odruchowo schował berło pod ubranie. Postanowił jednak zaczekać, licząc, że “odwiedzający” stwierdzi, iż księżnej nie ma w jej sypialni.
Znacznie ciszej niż poprzednio ten sam głos zapytał:
- Jesteś pewna, że ktoś tu jest?
Odpowiedział mu prawie niesłyszalny kobiecy głos, a w końcu Ergo usłyszał słowa na które czekał.
- Może jej miłość zażyczyła sobie rozrywek albo co, cholera wie tą szlachtę. Dobra, kto tam następny? A… kurwa - zaklął wyraźnie niezadowolony, a Ergo nadstawiając uszu dosłyszał dźwięk oddalających się ciężkich kroków.

Ostrożnie wychyliwszy głowę przez uchylone drzwi dostrzegł oddalające się światło, na szczęście jego cel był w innym kierunku i tam pod osłoną ciemności pomknął. Droga nie była łatwa i przyjemna, prócz świateł nie działały też windy ani systemy podtrzymywania życia, wiec w ciasnych korytarzach serwisowych szybko zrobiło się gorąco i duszno. Taka widać była cena za zdobycz którą miał przy sobie. Po kilkunastu minutach drogi twarz Ergo owionęło gorące powietrze a do uszu doleciał dźwięk wracającej do życia wentylacji. W chwilę później dotarł do skrytki ze swoimi rzeczami.


Z bronią w zanadrzu poczuła się pewnie. Choć nie dobyła karabeli, przypięła ją do pasa i ruszyła dalej w kierunku kapsuły ratunkowej, która zawczasu została przygotowana do szybkiej ucieczki Ergo. Pospiesznie rozpięła kilka guzików garnituru służącego, który teraz wydawał się nieco za duży, ale zarazem też zbyt ciasny - szczególnie w okolicy bioder i piersi. Transformacja została dokonana - Ergo znów była kobietą.

[MEDIA]https://healgrowinspire.files.wordpress.com/2015/06/11576-rose-petals-and-woman-silhouette-1280x800-digital-art-wallpaper.jpg[/MEDIA]
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 10-12-2016, 14:01   #7
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Choć główne oświetlenie ciągle nie działało to załodze udało się przywrócić do życia systemy pomocnicze w tym i słabe oświetlenie awaryjne, dawało dość światła by nie zabłądzić. Po drodze minęła kilka dwuosobowych zespołów inżynierów pracujących by przywrócić pełna sprawność statku. Nikt jej jednak nie zaczepił, wszyscy byli zdecydowanie zbyt zajęci by zawracać sobie nią głowę. Tym razem Ergo musiała skorzystać ze schodów i w kilku miejscach ciasnych szybów by dotrzeć na miejsce.

Kiedy dotarła do doku jej oczom ukazała się ogromna dziura wycięta w poszyciu włazu changarowego. Za nią zaś tunel oświetlony słabym zielonym światłem. To jednak była tylko drobna niedogodność która przy odrobinie sprytu można było łatwo ominąć, największym problemem okazała się grupa przeszło trzydziestu…

[MEDIA]https://s17.postimg.org/c8pmbn3pb/darkhero.jpg[/MEDIA]
Ergo nie miała pojęcia kim są, wyglądali z grubsza jak ludzie w cienkich przylegających do ciała zbrojach. Wśród obcych wyróżniał się tylko jeden, ponad dwu i pół metrowy olbrzym w srebrnej zbroi.

[media]https://s14.postimg.org/h31podd5t/bigbadboss.jpg[/media]


Zaklęła w duchu. Jednak wiedziała, że tak naprawdę ma szczęście. Postanowiła przyczaić się między skrzyniami, dopóki obcy nie przegrupują się - i jak liczyła - nie pójdą dalej w głąb statku. Odruchowo wolną ręką dotknęła ukrytego w wewnętrznej kieszeni surduta berła. Było tam. Czekało. Jak ona sama.
Z dziury wyciętej w poszyciu Tytanika i tunelu za nią przyszły jeszcze dwie grupki po piętnastu najeźdźców. Jeden z nich podszedł do srebrnego kolosa i najwyraźniej zamienił z nim kilka zdań, choć Ergo nie usłyszał nawet najcichszego dźwięku z ich strony. Srebrny wykonał zamaszysty gest ręką a wszyscy przykucnęli łapiąc się co stabilniejszych przedmiotów dla zachowania równowagi. Tylko srebrny olbrzym stał nieporuszony.

Tytanikiem szarpnęło potężnie. Ergo w swej kryjówce uderzyła boleśnie o wielki stalowy kontener. Kobieta bez trudu rozpoznała źródło owego szarpnięcia, wiedziała oczywiście, że Tytanik działał aktualnie na systemach awaryjnych więc kompensatory inercji były ustawione na minimum a to oznaczało, że olbrzymi okręt nagle przyspieszył.

Tymczasem najeźdźcy podnosili się ze swych pozycji. Srebrny olbrzym znów wydał kilka poleceń i większość ruszyła przez główne drzwi hangaru, na miejscu zostało tylko dwóch.


Kobieta tymczasem klęła w ducho na czym świat stał. Zastanawiała się co robić, miała dziwne przeczucie, że obcy mogą szukać właśnie berła. Pytanie, co zrobią, jeśli go nie znajdą? I co mogła zrobić Ergo w tej sytuacji? Wejść na obcy statek? Odczepić jakoś rękaw tunelu? To ostatnie wydawało się najsensowniejsze, ale... w jaki sposób? Pytania rodziły kolejne pytania, a ona wciąż siedziała w ukryciu, czekając na jakąś okazję.


Mijały minuty, godziny a sytuacja nie ulegała wielkiej poprawie. Dwóch strażników stało na warcie ani myśląc o daniu Ergo szansy na jakikolwiek sabotaż ich misji. W końcu kiedy mijała piąta godzina stało się coś czego najmniej się spodziewała. Całym jej ciałem i umysłem wstrząsną szok, ekstaza tak silna że niemal odebrała jej zmysły. Wizje dziwnych stworzeń, odległych światów, miriady obcych umysłów wszystko widziała wyraźnie przez jedną krótką chwilę.
A kiedy doświadczenie minęło z ust Ergo wydostało się bezwiednie jedno słowo:
“Sathra”.
Szybki rzut oka upewnił kobietę, że strażnicy doświadczyli podobnych doznań lecz tylko jeden z nich otrząsnął się tak szybko jak ona i podnosił się właśnie z podłogi. Poczuła chęć, by zerwać się i spróbować swoich sił - jednak rachunek prawdopodobieństwa zdecydowanie działał na jej niekorzyść. Pozostała w ukryciu.


Czekanie dłużyło jej się okropnie ale cierpliwość została w końcu wynagrodzona. Do hangaru wracali najeźdźcy, przy okazji wyjaśniło się też po co przybyli. Skuci kajdanami i sfatygowani szli rzędem ludzie których wcześniej Ergo widziała bawiących się na balach. Wprawdzie nie rozpoznawała znamienitej większości z nich lecz tych kilku których widziała oraz stroje pozostałych jednoznacznie wskazywało, że wszyscy jeńcy są szlachetnej krwi. Na końcu szedł srebrny olbrzym, szybkim, nerwowym krokiem. Choć ergo nie była mistrzynią w odczytywaniu mowy ciała to jednak miała wrażenie, że rozpoznaje frustrację, bardzo silną.

Nie miała jednak czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Wielka eksplozja szarpnęła kadłubem Tytanika a huk był tak wielki, że niemal pozbawił Ergo słuchu. Najeźdźcy przyspieszyli wracając na swój statek, również ich jeńcy słysząc co się dzieje nie marudzili lecz biegli jeden przez drugiego.


To był ten moment. Ergo postanowiła przemknąć do promu i tam czekać, aż najeźdźcy zdecydują się odłączyć rękaw korytarza.


Wnętrze promu było urządzone z myślą o funkcjonalności, nie wygodzie. Ot niewielka kabina ledwie wystarczająca by się wyprostować i nie dość szeroka by rozłożyć ramiona. Sama jakuta była nieco większa, choć i ona urządzona była z myślą o jak najlepszym zagospodarowaniu przestrzeni, tak więc koja za dnia (czasu pokładowego) chowała się w ścianie, podobnie niewielka umywalka i biurko, i co było niemałym luksusem na tego typu statkach, łazienka. Co prawda był to tylko ciasny prysznic i toaleta ale zdecydowanie lepsze to niż zintegrowane ze skafandrem systemy oczyszczania i utylizacji produktów przemiany materii, a zdarzało się Ergo i z takich korzystać.


Kiedy zabezpieczyła drzwi główny generator uruchomił się automatycznie, podobnie jak sensory i ekrany ochronne. Najwidoczniej program autopilota uznał, że na zewnątrz jest na tyle nieprzyjazne środowisko by zabezpieczyć niewielki prom.
Statek nie posiadał iluminatorów, sytuację na zewnątrz Ergo mogła podziwiać tylko za pomocą monitorów. W tej chwili kiedy na nie spojrzała rękaw łączący hangar ze statkiem najeźdźców odłączył się a hermetyczne do tej pory pomieszczenie zostało wystawione na działanie próżni kosmicznej. Sensory Tytanika w mig zorientowały się, że okrętowi grozi niebezpieczeństwo i uszczelniły grodzie łączące hangar z resztą statku, odcinając pomieszczenie całkowicie. O czym poinformował ją komunikat na jednym z monitorów.
Po chwili maszyna myśląca którą Ergo nabyła na Ligheim zapiszczała przeciągle i poinformowała o połączeniu z systemami statku. Było to bardzo nietypowe zachowanie jak dla tego rodzaju urządzenia.
Z pomocą maszyny myślącej Ergo spróbowała otworzyć grodzie hangaru, korzystając z kodu zagrożenia pożarowego.
Powoli, hydrauliczne ramiona rozsunęły skrzydła wielkich drzwi. Przed oczami Ergo, czy raczej przed sensorami promu rozwarła się czarna pustka przestrzeni kosmicznej i żarzący się czerwienią ślad pozostawiony zapewne przez statek najeźdźców.
Kolejny potężny wstrząs szarpnął Tytanikiem i małym promem rzucając kobietę na podłogę. Podnosząc się Ergo zauważyła, że prom dryfuje swobodnie poza hangarem niebezpiecznie zbliżając się do jednej z wieżyczek Tytanika.
Nie było o czym długo myśleć, kobieta wytężyła siły, by jak najszybciej dopaść sterów i ręcznie odciągnąć prom ku przestrzeni kosmicznej.


Wszystko co działo się dalej Ergo zapamiętała jako szereg obrazów wypalonych w jej umyśle już na zawsze. O włos minęła wielkie i jak się okazało bezużytczne działo giganta. Pamiętała swą dłoń sięgającą by włączyć silniki skokowe i jak najszybciej uciec, kiedy promem szarpnęły konwulsje. Monitory natychmiast wyświetliły szereg informacji o zniszczeniach. Większość systemów promu była uszkodzona, część zniszczona całkowicie. Napęd działał lecz było tylko kwestią czasu kiedy i on odmówi współpracy.
Ruch na monitorze pokazującym sytuację na zewnątrz promu przykuł uwagę kobiety. Widziała jak kadłub gigantycznego statku pęcznieje powoli, rozdyma się niczym przesadnie napompowany balon. Wyglądałoby to komicznie gdyby Ergo nie wiedziała czego jest zwiastunem. Tytanik był w agonii, rozdymany wewnętrznymi eksplozjami kadłub ledwo się trzymał. Nie namyślając się Ergo włączyła silniki na pełną moc by jak najszybciej oddalić się od tego nowego zagrożenia. Kolejne ostrzeżenia zalewały monitor informując o kolejnych awariach, to jednak musiało zaczekać. Kolejne potężne szarpnięcie wcisnęło Ergo w fotel a przeciążenie pozbawiło ją przytomności.
Kiedy otworzyła oczy, maleńki prom wchodził właśnie w atmosferę, wchodził pod niewłaściwym kątem i groziło mu spalenie. Ekrany które powinny go chronić przepaliły się już dawno, główny napęd nie działał, tak samo jak skokowy, zostały jedynie słabe silniki manewrowe. To jednak jej wystarczyło by skorygować lot, czy raczej upadek.

A potem nastała ciemność i sny przepełnione ogniem i głosem który ją wołał. Wydawał się znajomy ale była pewna, że nigdy wcześniej go nie słyszała. Nie potrafiła też rozpoznać słów, choć wiedziała czego chce. Chciał by wróciła… tylko dokąd?

- Mothachadh fhaighinn air ais? Bhean-uasal,ceart gu leòr? - Ergo usłyszała nad sobą głos kobiety, lecz język którym owa niewiasta mówiła był jej całkowicie obcy. Ku swemu wielkiemu zdziwieniu odkryła też, że leży w całkiem wygodnym łóżku… naga.
 
Googolplex jest offline  
Stary 20-12-2016, 16:34   #8
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Ergo wyskoczyła z łóżka, nie bacząc na swoją nagość. Takie czynniki kulturowe już dawno nie miały dla niej znaczenia. Rozejrzała się błyskawicznie. W pomieszczeniu znajdowały się prócz niej dwie kobiety – starsza i młodsza. Wnętrze chaty wyglądało na zadbane, lecz raczej skromne. Na starej skrzyni leżał kostium Ergo oraz jej broń. Nigdzie nie dostrzegła jednak najważniejszego.

Szybko złapała swoją karabelę i skierowała czubek jej ostrza w stronę starszej kobiety, zatrzymując ledwo kilka centymetrów przed jej szyją.

- Gdzie reszta mojego wyposażenia?! – warknęła – Oddajcie je w tej chwili, albo posiekam tę babę!
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 09-01-2017, 22:54   #9
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Młodsza kobieta wybiegła z histerycznym krzykiem za drzwi. Tego co krzyczała nie dało się zrozumieć nawet gdy znało się jej język. Ergo została sam na sam ze starszą z obu niewiast, a po chwili została zarzucona potokiem słów.
- Mo chairde, ni ga duit a mharu linn, mo chairde. Le do thoil, bhiomar ag iarraidh ach chun cabhru, ach a leigheas. Ni raibh muid ag iarraidh a chiontanonn leat, impigh me trócaire. - Już z samego tonu Ergo domyśliła się, że kobieta błaga o życie. W tym przekonaniu utwierdziło ją dalsze zachowanie nieznajomej, która zdążył paść na kolana i niemal modliła się do Ergo.

W tym czasie za drzwiami chaty krzyki młodszej wywołały niemałe poruszenie, a co najważniejsze zwabiły do chaty dziarską staruszkę, z rodzaju tych które nie znoszą sprzeciwu i które z wiekiem robią się tylko twardsze.
- Przestać! - Krzyknęła skrzeczącym głosem od wejścia. - Przyjaciele - mocno gestykulowała wskazując tak siebie jak i klęczącą kobietę. Po tym poklepała się w pierś i wydeklamowała z pietyzmem:
- Ewgenia.
 
Googolplex jest offline  
Stary 06-03-2017, 16:52   #10
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Gdzie są moje rzeczy? - Ergo wskazała wojną ręką leżące na skrzyni ubrania - Wszystkie - dodała z naciskiem!
Staruszka ściągnęła brwi i zmrużyła oczy w wąskie szparki.
- Wiedźma - rzekła dość tajemniczo a po chwili dodała z wyraźnym trudem lecz zadziwiająco poprawnie - wiedźma będzie wiedzieć.

Po tej krótkiej przemowie wskazała ubrania Ergo, samą Ergo, a na koniec wykonała dziwny gest. Uniosła dłoń na wysokość piersi, wnętrzem w stronę Ergo, a następnie kilka razy zamknęła ją i otworzyła.

- Przyprowadźcie ją! I lepiej żeby miała mój kryształ, albo ta kobieta umrze! - wysyczała Ergo, przyciskając ostrze do szyi ofiary.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172