30-07-2018, 06:29 | #361 |
Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zA52uNzx7Y4[/MEDIA]
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... |
31-07-2018, 01:43 | #362 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 |
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |
02-08-2018, 00:43 | #363 |
Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=BLja1dwJtDg[/MEDIA]
__________________ Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu, Upał na ulicy i plamy na Słońcu. Hej, hej… |
05-08-2018, 00:15 | #364 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | Parchata integracja (współwinni zbrodni: Proxy, Perun, Zuzu, Pipboy i Zombi) [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=A8rpm0Eue-o[/MEDIA]
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |
05-08-2018, 03:06 | #365 |
Reputacja: 1 | Parchata integracja (współwinni zbrodni: Proxy, Perun, Zuzu, Pipboy i Zombi) cz. II [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=xg83si1gJBU[/MEDIA]
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... |
06-08-2018, 02:41 | #366 |
Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=UrJYeTFGBn4[/MEDIA] Fush również zajmował się jednoręką kamerzystką z coraz większym zaangażowaniem. Jackson w końcu jęcząc i dysząc coraz wyraźniej oparła się o skrzynki wciąż trzymając w sprawnej dłoni holo czarnowłosej. Grenadier zaś zdołał już dobrać się do jej majtek które obecnie były gdzieś w okolicach jej kostek i sam zajmował się samym centrum jej ciała na przemian to ustami to palcami i chyba obojgu ta zabawa bardzo odpowiadała. Ostatnio edytowane przez Proxy : 06-08-2018 o 02:46. |
06-08-2018, 08:48 | #367 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 58 - Impreza integracyjna (38:45) “-Alarm? - Wyłączony. I nie mieli czasu wyłączyć nadawania na żywo. Ale kiedy wejdziemy na antenę będziemy mieli jakieś cztery minuty, zanim pojawi się FedSec“ - “Szczury Blasku” s.5 Miejsce: zach obrzeża krateru Max; klubu “H&H”; schron cywilny; 32 620 m do Blackpoint 4; 4 220 m od CH Grey 301; Czas: dzień 1; g 38:45; 315 + 60 min do Blackpoint 4 Czas: dzień 1; g 38:45; 75 + 60 min do Greypoint 301 Black 2, 8; Grey 32, 35; saperownia Spojrzenie jaki chwilowo powalony Leeman obdarzył stojącą nad nim Kurson jasno wskazywało, że nie zapomni jej tego numeru i raczej nie ma co liczyć, że zostaną przyjaciółmi. Chwilowo jednak przedstawienie jakie urządziła specjalistka od pułapek z rozbieraniem i wiązaniem czarnowłosej, wytatuowanej dziewczyny chyba przykuło uwagę wszystkich w pomieszczeniu. Ludzie reagowali różnie ale w większości chyba się pomysł spodobał co wyrażali mniej lub bardziej otwarcie. Zwłaszcza, że Alex raczej zrezygnowała ze stawiania oporu. Czy był to efekt zdecydowanych działań białowłosej kobiety, zastraszenia czy czegoś innego nie było do końca wiadomo. Ale widać było, że w końcu skończyła przywiązana i zakneblowana własnymi ubraniami i bielizną wystawiona bladym, szczupłym wytatuowanym tyłem do reszty towarzystwa. Widząc ten tył, zwłaszcza już nieco oporządzonym przez Grey 32, Leeman nie mógł dłużej oprzeć się pokusie. Doszedł już do siebie i intensywnie obserwował manewry jakie ze sobą toczyły dwie wydziarane kobiety. I teraz ruszył do szturmu bez ceregieli odtrącając Kurson tak, że ta zatrzymała się dopiero na stole. Ale tym razem olbrzym o impecie i temperamencie rozjuszonego buhaja ruszył szturmować tylne uroki Alex. A ta o ile wcześniej nawet można było się zastanawiać czy jest bardziej wyniośle ponad degenerackie zabawy skazańców czy może na odwrót jej ciche jęki i zduszone majtkami sapnięcia można było brać za jęki niekoniecznie niechęci i pogardy. To teraz czując szarżującego Leemana tuż za swojego plecami krzyknęła naprawdę przestraszona na tyle na ile pozwalał jej knebel z własnej bielizny. - Grey 20! Dyscyplinarka I stopnia! - przez pomieszczenie rozległ się rozkazujący głos kaprala marine. Efekt był natychmiastowy. Buhaj który już prawie dopadał nagiej ofiary zawył boleśnie gdy wyładowania Obroży objęły go we władanie. Upadł na kolana, syczał, klął coś i w końcu zogniskował wściekłe spojrzenie na kapralu który również podniósł się ze stołu na jakim dotąd siedział. Wyładowania w końcu ustały a olbrzym podniósł się na nogi patrząc wściekle na podchodzącego do niego i uwiązanej Alex. Zupełnie jakby chciał sprowokować Leemana do kolejnego ataku. - Spływaj. Nikt jej tu nie ruszy. Żadnych gwałtów. Tylko to co kto zechce. - warknął marine wskazując podgoloną głową na resztę pomieszczenia i towarzystwa. - Jakby nie to gówno zgniótłbym cię jak robaka! - wycharczał rozwścieczony operator miotacza nachylając się by zbliżyć swoją twarz do mahlerowej. Wskazał ze złością kciukiem na swoją Obrożę. - Kazałem ci spływać. - kapral marine też wyglądał na wkurzonego i nie cofnął twarzy ani na jotę. Wskazał bokie głowy na resztę pomieszczenia. Przez chwilę wydawało się, że Leeman jest tak wściekły, że zaatakuje marine lub zrobi coś równie głupiego. Ale w dyskusję wtrąciła się Black 8 a raczej jej lektor. - Leeman. Bzyknij za mnie Tami. - rzucił sztuczny głos elektronicznego lektora. To spowodowało, że na moment chyba wszyscy spojrzeli na złotooką saper a potem na czarnowłosą krupierkę jaka wciąż leżała na skrzynkach z Blondasem i Douglas. Czarnulka wydawała się zaskoczona, że nagle padło jej imię i wszyscy się na nią popatrzyli z rozwścieczonym Leemanem włącznie. Ale szybko uśmiechnęła się zachęcająco i rozłożyła ramiona w geście “no co ja mogę?”. - No jak oddajesz swoją kolejkę to pewnie. - Tami powiedziała wesoło zeskakując ze skrzynek na podłogę. Odwróciła się do nich przodem czyli tyłem do Leemana i większości towarzystwa po czym kusząco wygięła się opierając się o te skrzynki. Jej krótka kiecka była gdzieś zawinięta wokół jej brzucha jak szeroki pas ciemnego materiału i odsłaniając całkowicie i górne i dolne wdzięki. Dziewczyna posłała Leemanowi buziaka przez całą długość niezbyt wielkiej sali i na deser trzepnęła się w nagi, zgrabny i kusząco wypięty pośladek. To widocznie przeważyło szalę bo operator miotacza runął z powrotem przez całą salę i dopadł czarnowłosej bez chwili wahania. Prawie od razu dały się słyszeć kolejne fale jęków, przyśpieszonych oddechów tej dwójki oraz skrzypnięć i stukotów skrzynek. - Ej, poczekaj chwilę. - wraz z rozwojem sytuacji emocje i hormony które zdołały już nieco odpocząć, odsapnąć, złapać oddech tak samo jak ciała w jakich buzowały znowu zaczęły wykazywać tendencję zwyżkową. Zwykle raczej bardziej rozebrane niż ubrane towarzystwo znowu zaczynało się interesować sobą nawzajem i wzajemną integracją. Marine zaś zabrał się za uwalnianie przywiązanej Alex ale zdążył tylko wyjąć jej majtki z ust gdy podeszła do niego Kruszyna. Odwrócił więc swoją głowę by spojrzeć na Leticię. - Czego chcesz? Nikt tu nikogo nie będzie gwałcił. - odpowiedział marine wskazując najpierw na czarnowłosą gotkę a potem ogólnie na resztę sali. Spojrzał na brunetkę jaka do niego podeszła a która została obecnie w samym podkoszulku ale w ogóle tym nie wydawała się skrępowana. - A kto tu mówi o jakiś gwałtach? Poza tym akurat jej by się knebel przydał. Niech tak sobie postoi może coś zmądrzeje. - Leticia zaproponowała uśmiechając się przyjacielsko do kaprala. - Nienawidzę was. Róbcie co chcecie i tak wszyscy zdechniecie! - syknęła ze złością wciąż uwiązana gotka gdy kapral właśnie sięgał do jednego z jej nadgarstków by ją rozwiązać. Słysząc to pokręcił w zniechęceniu głową. - No sam słyszysz. - Leticia wskazała z tym razem ironicznym uśmiechem na Alex bo ta zachowywała się jakby chciała udowodnić wszystko tylko nie to, że kapral ma rację. - A ty? Wyglądasz na całkiem milutkiego. - cekaemistka uśmiechnęła się jeszcze sympatyczniej i położyła dłoń na napierśniku marine. Ten spojrzał w dół na tą kobiecą dłoń na swoim podrapanym i postrzelanym pancerzu. - Ja jestem zajęty. - powiedział patrząc na dłoń która w międzyczasie zaczęła sunąć po jego brzuchu pancerza. - Tak? Bardzo? Jesteś pewien? Będzie 100% dyskrecji. Nikt się nie dowie. Nie spełniłbyś ostatniej prośby skazańca? - dłoń brunetki zeszła z dolnych krawędzi pancerza i zawędrowała w okolice zapięcia spodni marine. Atmosfera między tą dwójką, nawet od samego patrzenia wydawała się zagęszczać i podgrzewać z każdym, coraz szybszym oddechem. - Ona też jest skazańcem. Jedną z was. Ona przysłała ten plecak. - Mahler walczył przez chwilę ze sobą ale w końcu się przełamał i wystękał ciężkim głosem. Wskazał kciukiem na leżący gdzieś przy Black 8 plecak ze skarbami. - Ah. - Leticia jakby dopiero teraz załapała z kim i o kim mówią. Też zawahała się a dłoń już na zapięciu spodni kaprala zatrzymała się. W końcu westchnęła też z podobnym żalem cofając dłoń i w zamian łapiąc marine za szczękę po czym pocałowała go w policzek. - Lubię facetów z zasadami. - powiedziała uśmiechając się do niego ciepło. - Ale tym się nie przejmuj, zajmę się tym. I żadnych gwałtów nie będzie. - powiedziała wskazując głową na wciąż czekającą na wyrok Alex. Marine pokiwał głową ze zrozumieniem i wrócił z powrotem na miejsce które niedawno zajmował. - Daj tą wódkę. - ponaglił Nash słowem i gestem gdy siadał obok niej nagle dziwnie ponury. Potem zapił ten ponury nastrój promilami z butelki. Po chwili wyjął holo i pogrzebał w nim przez chwilę. Black 8 siedziała na tyle blisko by widzieć jak zatrzymał się na zdjęciach na jakich była Maya albo oni oboje razem. Tak po samych zdjęciach to gdyby nie Obroża czarnowłosej dziewczyny na zdjęciu jak ulał pasowaliby do jakiejś szczęśliwej pary. - A ty co? Chcesz coś zrobić ale żeby to inny odwalili za ciebie robotę? - Gomes odezwała się i popatrzyła ironicznie na Kurson która miała już znacznie więcej niż trzeba czasu by pozbierać się po tym jak Leeman cisnął ją na stół. W tej chwili miała go chyba z głowy bo był zajęty pompowaniem Tami w swój ulubiony otwór i ulubionej pozycji. A ta jakoś dawała radę mimo, że przy rozmiarach i agresywnej taktyce olbrzyma wydawało się, że powinien rozerwać każdego kogo by dorwał w ten sposób. W tym czasie Leticia odwiązała Alex ale złapała ją za nadgarstek i zmusiła do klęknięcia przed sobą. Sama oparła jedną drogę o krzesło by ułatwić gotce robotę a potem złapała ją za jej krótkie, czarne włosy i przyszpiliła do siebie. Jeśli cywilna dziewczyna była tym zaskoczona to szybko odnalazła się w sytuacji. Po chwili Gomes ją puściła i w wymownym geście uniosła ręce do góry jakby dobitnie chciała pokazać, że już jej nie trzyma. A czarna głowa gotki pracowicie pracowała dalej między jej udami. - I żadnych gwałtów. - uśmiechnęła się cekaemistka ze spełnionej obietnicy. Black 2 też na nudy nie narzekała. Podobnie jak wcześniej Kurson tak i Diaz udało się zrealizować przerwany przez okoliczności plan. A dokładniej zapoznać się bliżej nie tylko ze Świstakiem ale i z Blondasem. - Przecież to jakaś bzdura! Bzdura totalna! - Kaiowi chyba niezbyt podpasował przydomek wymyślony mu przez Latynoskę ale, że właśnie zaraz potem zaczęło się dziać na sali gdzie chyba powszechnie zaczynała się druga runda wzajemnych integracji i wymiany wszelakiej z wymianą partnerów na czele to i kwestia przydomku zeszła na dalszy plan. - A temu co się stało? - Douglas podeszła do stołu na jakim siedziała i Nash z Mahlerem i nieco dalej opierał się Fush. Pytała o studenta. Ten siedział nadal na krześle ale tym razem z łokciami opartymi o swoje kolana i twarzą ukrytą w dłoniach. Przy nim stała jednoręka Jackson która chyba coś mówiła do niego. Ale zanim zdołał on jej odpowiedzieć sama mogła to usłyszeć z ust studenta. - Jak… jak mogłaś to puścić… na żywo?!... jak mogłaś to nagrać… o matko brałem udział w pornuchu… zostałem aktorem porno… i wszyscy to zobaczą… na uczelni i moi starzy… o matko moi starzy… jak ja im w oczy spojrzę?... Roy wyglądał na kompletnie załamanego. Jackson chyba niezbyt wiedziała co powiedzieć i przypatrywała się tylko trzymanemu holo którym widocznie jednak coś udało jej się nagrać a nawet wysłać. - A to serio poszło w świat? - zaciekawiła się szczupła brunetka i specjalistka od prowadzenia pojazdów i latających i naziemnych jednocześnie. Fush pokiwał swoją łysiejącą głową. - Myślałem, że wie. Przecież było mówione na początku. - powiedział wskazując dłonią na studenta który wyglądał teraz jak siedem nieszczęść. - A ty co? Znudziło ci się? - zapytał grenadier wskazując na skrzynki z jakich właśnie zeskoczyła kierowca a na których Leeman zapinał Tami. Brunetka też tam spojrzała a w końcu wzruszyła ramionami. - Próbowałam. No ale za bardzo tam się wszystko trzęsie. No nie da się podłączyć. - powiedziała wracając spojrzeniem do grenadiera i taksując go wzrokiem. - Na mnie nie licz. Ja już swoje lata mam i nie ta kondycja jak u was młodych. - Fush roześmiał się ironicznie przyjmując ton starszego, doświadczonego wujka. Douglas zmarszczyła nosek gdy ta odpowiedź niezbyt przypadła jej do gustu. Popatrzyła na Roya, ale ten w tej chwili wyglądał na ruinę człowieka niezdolną do jakiejkolwiek akcji. Popatrzyła na Mahlera ale ten był zatopiony w swojej wódce i tęsknocie a po akcji z Leticią nie wyglądało by był skory do jakichś zabaw. Diaz zgarnęła obydwu ostatnich facetów a Leeman pompował Tami. Kasztanowłosa westchnęła robiąc reset po kobiecych postaciach. Leticia wydawała się uczyć moresu Alex i szło jej całkiem nieźle. Gotka się przymknęła i robiła co jej kazano i coś nawet bez większych scen, żali i oporu. Do Diaz i Tami raczej nie było co podchodzić więc zostawały Nash, Jackson i Kurson. Nash rozsiewała wokół siebie aurę nie przystępności i ledwo raczyła zdjąć pancerz czy buty nie integrując się z nikim. Nie wyglądało to zachęcająco. W końcu kasztanka westchnęła i podeszła do Mahlera. - Dasz trochę? - zapytała marine wskazując na trzymaną przez niego butelkę. Ten bez słowa podał jej butelkę więc mogła się z niej napić. Potrzymała ją chwilę i popatrzyła na holo jakie ten oglądał. - Kto to jest? - zapytała wskazując palcem z trzymaną butelką na zdjęcia. - Moja dziewczyna. Została na lotnisku. Maya. Po waszemu Brown 0. Cudowna dziewczyna. Po prostu cudowna. - kapral westchnął i pilot pod wpływem impulsu oddała mu butelkę. - Kochasz ją? - zapytała kasztanowa dziewczyna idąc dalej tym tokiem rozumowania. Johan z zaskoczeniem spojrzał na stojącą przed nim młodą, nagą kobietę o kasztanowych włosach i z wciąż z wlokącymi się za nią spodniami, w jednym bucie i drugą nagą stopą. Ellie wydawała się, że przez chwilę żałowała, że zadała te pytanie ale już nie było jak się wycofać z tej wtopy. - Tak. Tak kochamy się. Nie wiem jeszcze jak ale wyciągnę ją jakoś z tego. - kapral po dłuższej chwili pokiwał podgoloną głową jakby sam był zaskoczony własną odpowiedzią. Ale gdy powiedział już pierwsze “tak” to dalej poszło mu pewniej i bardziej zdecydowanie. - No ale jak? Przecież ona jest parchem. Tak jak ja. I my tu wszyscy. - Douglas wydawała się zafascynowana tym co mówił siedzący po turecku na stole mężczyzna z holofonem i oglądającego zdjęciami innego parcha. - Nie wiem jak. Ale coś wymyślę. Jakoś ją wyciągnę. Ona zasługuje na coś lepszego. Na coś najlepszego. - Mahler pokręcił głową machając do tego dłonią. Z głosu i postawy przebijała mu mieszanina twardego postanowienia i miękkości gdy mówił o osobie jaka została na lotnisku. - O rany. - powiedziała cicho kasztanka i chyba była pod wrażeniem tego co to wszystko oznaczało. W końcu po chwili wahania usiadła z drugiej strony Johana i przez chwilę wpatrywała się w majtające na dole własne nogi które zamiatały spodniami podłogę. Wyjęła z jego dłoni butelkę i upiła łyk. - Rany. Chciałabym mieć takiego faceta co by za mnie tak świrował. Chociaż raz. - powiedziała tak cicho, że siedząca z drugiej strony Mahlera Nash ledwo ją usłyszała przez te wszystkie jęki, krzyki, stękania i muzykę. Ale nawet w tym ledwo słyszalnym głosie dało się słyszeć żal i tęsknotę. - Pewnie sobie jeszcze kogoś znajdziesz. Śliczna z ciebie dziewczyna. - powiedział w końcu Johan gdy najpierw spojrzał zakłopotany na rudowłosą saper chyba zaskoczony takim obrotem rozmowy. Przez moment złapał jeszcze spojrzenie kaskaderki która też zdawała się bardziej słuchać o czym rozmawiali niż żali studenta. - Daj spokój. Wiesz gdzie nas wysyłają. Daj trochę. - burknęła smętnie Douglas ocierając nadgarstkiem oczy. Potem wyciągnęła rękę i marine podał jej butelkę z której ta upiła łyk. A po chwili smętnego wpatrywania się w podłogę złożyła głowę na ramieniu Mahlera. Ten po chwili wahania objął ją przyciągając do siebie i na dłuższą chwilę oboje zamilkli. - Masz szluga? - grenadier zwrócił się do siedzącej obok Nash widząc, że ta ćmi szlugi całkiem często a byli od siebie dość blisko. Na wyciągnięcie ręki. Facet chyba chciał przerwać milczenie jakie nastało albo jakoś inaczej przekierować uwagę nad tą zaskakującą i dziwną rozmową. - Może porobimy zakłady? Kto kogo i w jakiej pozycji? Gomes jest zajęta to odpada jej fucha wodziryja. - zaśmiał się cicho wskazując kciukiem za siebie gdzie rzeczona brunetka właśnie rozsiadła się wygodniej na krawędzi stołów by nacieszyć się nagle całkiem cichą i posłuszną Alex. - No a ja może pójdę coś nagram. - powiedziała w końcu Jackson znowu ustawiając coś w holo klubowej krupierki. Też chyba wyczuwała, że lepiej będzie się zmyć z okolicy. Niespodziewanie w sukurs przyszła jej Douglas. - Zatańczysz ze mną? - zapytała tak nagle i niespodziewanie jak nagle i niespodziewanie oderwała głowę od ramienia marine i popatrzyła na niego z wielką nadzieją. Ten wydawał się najbardziej ze wszystkich zaskoczony. Chwilę się wzbraniał tłumacząc, że nie umie ale w Ellie w końcu go uprosiła jakby wrócił jej młodzieńczy, dziewczęcy urok i radość życia. I w końcu zaczęli tańczyć a raczej on się trochę gibał od biedy można było uznać, że do rytmu a ona zgrabnie pląsała i nawet wciąż włóczące się za nią spodnie jakoś ani jej, ani jemu, nie przeszkadzały. Widok był tak pocieszny i tak kontrastowy jak to tylko możliwe. On prawie wygolony na zero ona z bujnymi, kasztanowymi włosami. On ubrany i wekwipowany jakby zaraz miał iść na akcję ona właściwie goła jeśli nie liczyć tych nie do końca ściągnietych spodni. Ona wiotka jak osika a on dość postawny. Nawet Jackson się roześmiała i już miała pomysł co zacząć nagrywać w pierwszej kolejności. Fushowi też chyba wrócił dobry humor i pomachał przypominająco do Nash żeby przypomnieć o pytaniu o papierosa. - To co? Zakładamy się kto prędzej dojdzie? - zapytał łobuzersko łysiejący grenadier patrząc na kolejne pary i zestawy jakie już zdążyły się porobić znowu w tej saperowni.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 06-08-2018 o 09:25. |
27-08-2018, 06:41 | #368 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=tCXeYq6KYZc[/MEDIA] Człowiek, który pozostał w osamotnieniu chociaż przez chwilę nigdy nie zapomina czym jest samotność. Odczuwa ją nawet gdy wokół tkwi tłum…
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |
28-08-2018, 23:41 | #369 |
Reputacja: 1 | - Po chuju z taką zabawą... - zareagowała Kurson na przystopowanie imprezy z gotką. - Delikutaśny się znalazł. Jakby niczego nie chciała, to by wyszła jak stary - skwitowała wzruszając ramionami. |
31-08-2018, 15:43 | #370 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 59 - Apel (39:30) “Siedziałem i patrzyłem jak śpi. Gdybym wiedział co nas wszystkich czeka, sięgnąłbym wtedy po ten granat i wyciągnąłbym zawleczkę.“ - “Szczury Blasku” s.32 Miejsce: zach obrzeża krateru Max; klubu “H&H”; schron cywilny; 32 620 m do Blackpoint 4; 4 220 m od CH Grey 301; Czas: dzień 1; g 39:30; 270 + 60 min do Blackpoint 4 Czas: dzień 1; g 39:30; 30 + 60 min do Greypoint 301 Black 2, 8; Grey 32, 35; sala 2 No i skończyło się balowanie. Cela bez ścian upomniała się o swoich skazańców. Zupełnie jak koszary i komisariaty o swoich mundurowych. Zarówno w komunikatorach jak i przez głośniki rozlegały się wezwania z których jasno wynikało, gdzie i kiedy zaczyna się koncentracja. Koncentracja mozajki sił zbrojnych jakie zdołały schronić się w schronie. Wojskowych, komandosów, policjantów, ochotników i skazańców. Koncentracja odbyła się w jednej z najbliższej wejścia do bunkra sal. W ciągu kolejnych minut pstrokaty, poszatkowany ranami, wgnieceniami na pancerzach, z licznymi pustymi ładownicami zaczynał gromadzić się w tej sali zaczynając doskonalić jedną z niezmiennych i niezbędnych czynności na każdej wojnie. Czekanie. Skazańcy w Obrożach też czekali. Okazało się, że uzbierało się ich około tuzina. Większość w szarych barwach z dwóch rozbitych jeszcze na powierzchni grup. Gdzieś w międzyczasie Obroże poinformowały swoich właścicieli o śmierci Green 4. Nie zdążył wykonać zadania w wyznaczonym czasie więc jego Obroża wykonała na nim odroczony wyrok jaki wisiał nad każdym parchem. Skazańcy obsiedli dwie, podwójne prycze zyskując “swój” kącik. Pozostałe prycze były obsadzone przez podobne grupki z innych formacji. Jak nie wszyscy to większość z nich wykorzystała czas by doprowadzić się do względnego porządku. Rany były opatrzone, mundury niekiedy jeszcze mokre od prania, krew i błoto zmyte z broni i pancerzy. Nadal trudno było mówić, żeby ktoś tu miał paradny wygląd, widać było, że to ludzie którzy niejedno już przeszli by się tu dostać ale już nie wyglądali jakby ktoś właśnie wyrzucił ich z wyżymaczki. Wśród skazańców jedynie Black 8 mogła się spodziewać tego co nastąpi. Nie tak dawno rozmawiała z jedną z najważniejszych osób w tym podziemnym schronieniu na jakie wszyscy tak bardzo wierzyli i zdawało się być ostatnią ostoją w tym chaosie. - Wyjść na zewnątrz? W tej chwili? Odmawiam. - kapitan na chwilę uniósł brew i lekko przekrzywił głowę jakby sprawdzał czy się nie przesłyszał i właściwie zrozumiał to o czym mówiła złotooka saper. - W tej chwili na górze panuje sztorm kriogeniczny. Nie masz środka transportu a pieszo i sama nie wiem czy uda ci się dotrzeć chociaż na powierzchnię. - kapitan Raptorów pokręcił głową i z niechęcią mówił o pomyśle Nash. Przez chwilę zastanawiał się w milczeniu patrząc gdzieś w bok nim znowu się odezwał. - Ale będziemy organizować transport Grey’ów na lotnisko. Bo pieszo też mają marne szanse tam dotrzeć. Możesz się z nimi zabrać. - dorzucił swój pomysł jaki mu wpadł do głowy albo o jakim dyskutował za zamkniętymi do niedawna drzwiami. Szarym skazańcom czas podstawowy już był liczony w ostatnich kwadransach w kilkukilometrowa przestrzeń, nicowana huraganowym wiatrem, mglistą krioburzą, lejami po bombardowaniach i chmarami xenos nie rokowała zbyt dużych szans, że ktokolwiek z nich dotarłby na czas do swojego checkpoint. Z bezpiecznych połączeń z Herzog za wiele pomóc nie mógł. Głównie dlatego, że nie był w stanie stwierdzić jakimi możliwościami w tym względzie dysponuje blondwłosa paramedyczka. Zapewne dzięki Mayi i przez pośrednictwo anten wieży to Brown 0 mogłaby zorganizować jakieś połączenie ale paramedyczka prawdopodobnie musiałaby być właśnie przy Mayi w wieży. A Black 8 musiałaby mieć inny środek łączności niż służbowy komunikator i udawać, że Obroża niczego nie słyszy i nie nagrywa. W takim świetle jakimś wyjściem wydawało się zwykłe holo. Podał jej numer do Herzog. Nash mogła teraz zadzwonić do paramedyczki lub wysłać jej wiadomość jeśli miała własne holo. - A o Elenio się nie martw. Jest w dobrych rękach. Jest poważnie ranny więc lepiej by tego nie czuł, pewnie dlatego podali mu te środki usypiające. I na pewno nic mu nie pomożesz jeśli dasz się teraz zabić. - Hassel dodał po chwili łagodnym i pokrzepiającym tonem. Położył dłoń na ramieniu saper by dodać jej otuchy. Przez chwilę nikt z całej trójki się nie odzywał. --- No i się zaczęło. W szeregu zbiórka. W sali naprzeciwko gdzie zsunięto wszystko co się dało pod sciany więc powstała pusta przestrzeń pozwalająca na takie manewry większych grup. Okazało się, że razem jest ich z kilkudziesiąt osób. Samych skazańców było z około tuzina. Do tego resztki różnych wojskowych i policyjnych pododziałów. Zdawali się reprezentować całą rozpiętość możliwych specjalności, wyposażenia i typów ludzkich. Mężczyźni i kobiety, większość młoda, krótkowygolona, ze śladami walk na poszarpanych ciałach i pancerzach. Przed nimi wszystkimi przeszło się trzyosobowe grono inspekcyjne złożone z dwóch kapitanów, z Policji i MP, oraz jakiegoś cywila. Mówił głównie ten policyjny kapitan a wszyscy słuchali. Wygladało jak klasyczna inspekcja i apel w jakiejś wojskowej, policyjnej jednostce. Albo w standardowym więzieniu gdy do tego samego celu zbierano więźniów na placu czy korytarzu. Wszystko kamerowała jak zawsze czujna i obecna reporterka IGN. - Na górze trwa krioburza. I jeszcze trochę potrwa. Ale my, a raczej Grey’e nie mogą czekać zbyt długo bo ich Obroża wykończy. Dlatego opuszczą naszą pogodną przystań i spróbują złapać powietrzną taksówkę. - kapitan zaczął apel mówiąc jednocześnie do wszystkich zebranych. Nakreślił też zrąb planu. Wszyscy skazańcy, mieli dostać się do dropshipa jaki będzie czekał na dachu klubu lub przed klubem. Black 8 lub Grey 86 miały dać znać gdzie im bardziej pasuje LZ. Jedynie maszyna latająca dawała szansę na dotarcie na lotnisko na czas we względnie bezpieczny sposób. Problemem oczywiście było najpierw przedrzeć się przez budynek klubu do tego LZ i czekającego tam latacza. Czas wyjścia z bunkra za 10 min. Rozejść się. Po odprawie obydwaj oficerowie przeszli między rozchodzącymi się ludźmi do grupki skazańców. - Dostaniecie na wsparcie jednego kraba. - kpt. Hassel wskazał głową na kapitana żandarmerii wojskowej a ten skinął twierdząco głową. - Krab odprowadzi was do latacza a potem wróci do nas. Gdy będziecie wychodzić na parter dajcie nam znać. Sprowadzimy latacza na wyznaczone przez was lądowisko. Wcześniej nie ma sensu ryzykować uszkodzenia maszyny. Na lotnisku już wiedzą o waszej wyprawie. Słuchajcie komunikatów z HQ. Od chwili startu przechodzicie pod ich dowodzenie. Sytuacja na lotnisku jest kolorowa więc pilnie radzę słuchać co do was mówią. Przy wejściu MP wydadzą wam uzupełnienia na drogę a lekarze udzielą pomocy medycznej jeśli ktoś potrzebuje. - machnął głową w stronę stołu przy jakim stało dwóch żandarmów i jeden lekarz. Na stole leżały jakieś skrzynie i pudła. Patrzyli w ich stronę więc widać musieli być przygotowani na taki obrót sprawy. - Jakieś pytania? - popatrzył na tuzin twarzy czekając na jakąś reakcję.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |