29-04-2017, 02:34 | #31 |
Reputacja: 1 | Rozległ się dzwonek do drzwi. Elizabeth szybko je otworzyła, by ujrzeć uśmiechniętego Michaela z dwiema butelkami w dłoniach. Rozpoznała w nich czerwone wino oraz czystą wódkę. - Nie wiedziałem na którą się zdecydować - powiedział przekraczając próg i natychmiast skierował się do kuchni. - Pozwolisz, że od razu włożę jedną do schłodzenia? A cóż to za zapachy? Gdybym wiedział, że zaproszony zostałem na królewską ucztę, to ściągnąłbym służbę - roześmiał się cicho. W istocie czas spędzony na przygotowaniach zleciał jak z bicza strzelił, ale udało się ze wszystkim wyrobić. Potrawy przyrządzone, właściwy strój założony, mieszkanie przygotowane. Nawet znalazła czas na kolejną próbę wzięcia szybkiego prysznica. Tym razem zakończoną sukcesem. - Cześć - przywitała się Julie i bezceremonialnie wzięła sobie talerzyk oraz widelec. - To ja wezmę sobie tegotego - powiedziała, zaglądając do garnka. - Panie Blanchard, czas na badania - powiedziała ta sama lekarka, którą Sara widziała wcześniej, kiedy jeszcze owa pracownica flirtowała z sanitariuszem. - Przepraszam panią bardzo, proszę przyjść jutro - poinstruowała gościa policjanta z całkiem przyjemnym, niewielkim uśmiechem. Doktor Rosalie Richmond. Przynajmniej taki trójwymiarowy napis unosił się na piersi kobiety. - Okazuje się, że wszystko co dobre, musi się skończyć... zbyt szybko. Dziękuję za odwiedziny - rzekł Blanchard, kiedy jego łóżko z nim na pokładzie, jak wierny pies podążało za dr Richmond. Na pierwszy ogień poleciały nagrania umieszczone w sieci. Rzeczywiście z trafieniem na nie Madeleine nie miała żadnego problemu. Gorzej z ich przejrzeniem, ponieważ było ich więcej niż można było przypuszczać, ponieważ trafiła zdawało się jej, że mogło być około trzydziestu różnych, ale był one powielane w nieskończoność. Przez to wielokrotnie trafiała na ten sam plik. Jedne były krótsze, inne dłuższe. Oczywiście nie było to nic szczególnie trudnego, lecz wymagało pewnej dozy cierpliwości oraz dysku, na którym można było zapisywać najbardziej interesujące z filmików. Na dotychczasowo przejrzanych zwykle żaden z zaginionych znajomych nie występował, a jeśli się pojawiał, to zwykle nie robił nic interesującego. Protestował. Żaden z ludzi dookoła nie wyglądał też podejrzanie. Nawet kilku z nich Mad rozpoznała jako nieszkodliwy czynnik manifestujący. W końcu jednak natknęli się na coś. - Patrz! - powiedział Ivan wskazując paluchem na krótko ostrzyżoną kobietę z wysokim kołnierzem skórzanej kurtki. Madeleine wiedziała czemu jej towarzysz zwrócił na nią uwagę. Tutaj zaczepiła Isaaca, natomiast wcześniej rozmawiała z drugim z Ivanów. Tym zaginionym. Teraz podjęli jej trop, ponownie przeglądając zgromadzone materiały i okazało się, iż rozmawiała także z dwoma innymi osobami - kobietami, których twarzy nie było widać przez to, iż stały tyłem, zaś ich poszukiwanie nie przyniosło pożądanego rezultatu.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
04-05-2017, 02:59 | #32 |
Reputacja: 1 | - Ta krótko ścięta zdzira porwała mi faceta... - skomentowała na głos przeglądanie materiałów z internetu. - Te dwie muszą z nią być. Gdyby uczestniczyły w manifestacji byłyby gdziekolwiek na filmikach. Możemy zabrać się za wspomnienia. Szukaj ten pindy i jej koleżaneczek. |
06-05-2017, 16:30 | #33 |
Reputacja: 1 | Sara popatrzyła za ‘wyjeżdżającym' z pomieszczenia łóżkiem. Uśmiechnęła się lekko
__________________ If I had a tail I'd own the night If I had a tail I'd swat the flies... |
08-05-2017, 23:37 | #34 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
09-05-2017, 00:30 | #35 |
Reputacja: 1 | Nim Madeleine zdążyła ponownie wejść we własne wspomnienia, drzwi do mieszkania otworzyły się. Ivan nagle poderwał się z miejsca, lecz wewnątrz było już dwóch funkcjonariuszy policji z wycelowanymi karabinami. Zdążyła jeszcze zarejestrować dziwny dźwięk wystrzału. Kiedy weszła do pokoju hotelowego natychmiast usłyszała jak coś miękko tąpnęło o podłogę i z mruczeniem przybiegło do drzwi. Czarny ogon kota sterczał w sufit jak świeca. Klara niewątpliwie zachowywała się dziwnie. Nie odzywała się przez tyle czasu, a wczoraj niespodziewanie wpadła do mieszkania, posiedziała nie więcej niż pięć minut. Zapytała wtedy czy Sara nie planuje wyjazdu z Alsrein, zostawiła do siebie numer i wyszła. Natomiast dzisiaj rano zorganizowała napad terrorystyczny na niewyróżniającą się niczym kawiarnię. Jeśli Sara się nie myliła, to w wyniku tej akcji nie było ani jednej ofiary, natomiast jej siostra ostatecznie wyszła, przemówiła do zgromadzonych i... wyczyściła sobie pamięć. Jakimś sposobem. Ostatecznie wypuściła z dłoni krzyżyk. Każde jej zachowanie od wczoraj wydawało się być całkiem irracjonalne. Po co przybyła skoro nie miała zamiaru zostać? Po co zostawiała do siebie numer, skoro następnego dnia zamierzała przeprowadzić akcję terrorystyczną? Po co ją przeprowadzała, skoro nie ucierpiał żaden człowiek? Czemu przyłączyła się do Errorystów pomimo własnej wiary? Sara otworzyła własny projekt i stwierdziła natychmiast, iż jest znacznie dalej od celu niż pierwotnie sądziła. Twarz projektu była kanciasta oraz delikatnie nieproporcjonalna, choć poprzednio wydawało jej się, że ten etap poszedł jej całkiem nieźle. Nagle przed oczami, w górnym rogu pola widzenia wyrosło menu Sensena informujące o nadchodzącym połączeniu. - Dobry wieczór, pani Bishop. Sierżant Paul Charpientier. Pani siostra jest z powrotem u nas, więc może ją pani odwiedzić w dowolnym momencie. Chciałbym jednak przy tym być, ponieważ chciałbym zadać kilka pytań. Przybędzie pani dzisiaj czy w innym terminie? - zapytał uprzejmie. Madeleine obudziła się w czymś, co definitywnie nie było jej mieszkaniem. Była otoczona białymi ścianami z dwóch stron. Podłoga i sufit wyglądały identycznie. Dwie pozostałe ściany wyglądały z goła inaczej, ponieważ były całkiem przezroczyste. Jedna odgradzała jej celę od sąsiedniej, natomiast druga była frontowa. Za nią znajdował się pusty korytarz. W menu Sensena, w prawym, górnym rogu pola widzenia pojawiła się mrugająca ikona przedstawiająca literę "i". Kiedy rozciągnęła się do postaci okna okazało się, iż jest to komunikat informujący, iż znajduje się w celi więzienne. Została poinformowana, że przysługuje jej prycza wysuwająca się ze ściany poprzez polecenie Sensena. Miejsce to zostało podświetlone na pomarańczowo. W ten sam sposób zaprezentowano jej toaletę oraz sposób na zaciemnienie przezroczystej ściany odgradzającej cele. Zatem pomieszczenie nie było tak puste, jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Sąsiednia cela również nie była pusta. Na pryczy leżał młody chłopak. Mógł mieć nawet dwadzieścia lat. Leżał na plecach stopami skierowany w jej stronę. Z podłożonymi pod wygoloną na bokach głowę dłońmi spoglądał na Mad. W oczy rzucała się nieco powycierana, brązowa kurtka ze skóry oraz oliwkowe bojówki. - Za co cię zgarnęli? - zapytał bezpośrednio z szerokim uśmiechem.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
22-05-2017, 00:32 | #36 |
Reputacja: 1 | Powieki Madeleine zacisnęły się po przebudzeniu. Sięgnęła dłonią do oczu, by i im pomóc w odzyskaniu sprawności. Okolica nie spełniała oczekiwań. W ogóle nie przypominała mieszkania. Wywlekli ją stamtąd siłą. Je*ańce... Wróciła pamięcią do ostatniej sytuacji, którą pamiętała. |
22-05-2017, 02:13 | #37 |
Reputacja: 1 | Nim zdążyły zamknąć się za nią drzwi usłyszała jeszcze:
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
24-05-2017, 23:43 | #38 |
Reputacja: 1 | Chłopak pokręcił głową z dezaprobatą widząc jak Madeleine ciska się po własnej, niewielkiej celi. Obserwował ją przez dłuższą chwilę, po czym wstał ze skrzywioną twarzą, jakby właśnie zjadł cytrynę w całości. - Zluzuj, laska. Dwa cztery jeszcze nikomu nie zaszkodziło - odezwał się i pacnął dłonią w panel dotykowy znajdujący się przy szybie. Momentalnie stała się szara i nieprzepuszczalna, a kobieta była zostawiona sama sobie. Minęło kilka godzin, choć ciężko było określić ich dokładną ilość, gdy usłyszała syk otwieranych drzwi. Przejście w jednej ze ścian stanęło otworem, zaś za nim znajdowało się dwóch funkcjonariuszy. - Proszę z nami - powiedział jeden z nich. Nathaniel przyszedł w środku nocy za nic mając sobie gromiące spojrzenie jego brata. Od kiedy przestąpił próg mieszkania atmosfera prysła. Po prostu usiadł przy stole i bez słowa nałożył sobie zimnego już jedzenia. Oczywiście nie był zdziwiony kolacją po tym, jak jego Sensen zasypany został wiadomościami od Mike'a. Coś lub więcej cosiów tego dnia wyraźnie nie poszło tak jak miało pójść. Mike szybko oświadczył, że raczej na niego pora i ulotnił się. Nate natomiast mruknął tylko, iż jest zmęczony i idzie spać. Dokładnie tyle go było tego wieczora. Julie natomiast bardzo, ale to bardzo mocno powstrzymywała się przed jakimkolwiek komentarzem, co Elizabeth widziała już na pierwszy rzut oka. Kiedy upewniła się, że nie jest już potrzebna, również się położyła. Tym oto sposobem Liz została sama. - Aua! Puszczaj, bo cię jebnę! Kolejna noc z rzędu nie obyła się bez przeszkód. Krzyk Julie wyrwał Elizabeth ze snu, a kiedy wyszła zobaczyć co się dzieje, zastała dość osobliwą scenę. Nate przyciskał dziewczynę twarzą do ściany z ręką wykręconą za plecami.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
30-05-2017, 00:26 | #39 |
Reputacja: 1 | - Wyśmienicie, kur*a! - warknęła z agresją i wyrzutem na policjantów. - Może trzeba było tak zrobić u mnie w mieszkaniu, co kur*ie?! Strzelacie do ludzi na ich prywatnym terenie! Bez żadnego ostrzeżenia! Myślisz, że wszystko tobie wolno, zje*ie?! Będziecie mieli za to przesrane! Je*ani bandyci! - wydzierała się dalej. |
30-05-2017, 01:22 | #40 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |